Niekreatywne warunki w branży kreatywnej

Praca w branży IT czy w gamedevie? Dyskusja o tym, jak blisko tworzenie gier leży od branży IT trwa. Arkadiusz Kościółek rozpoczął swoją karierę przy technologiach właśnie od gamedevu, czyli tworzenia gier. Pracował przy dużych tytułach jako grafik 3D i specjalista od efektów specjalnych. Jego doświadczenie zwala z nóg: praca na silnikach 3dsmax, CryEngine, znajomość Unreal Engine 4… Umiejętności, które w tej branży znaczą bardzo wiele. Jak większość moich rozmówców, nie narzeka na pracę samą w sobie, ale na realia, które go dotknęły.

– Rzuciłem pracę w gamedevie po 10 latach, aby zająć się opieką i wychowaniem czwórki dzieci po odejściu żony. Ale rozwód to nie był jedyny powód, dla którego zrezygnowałem. Bajzel produkcyjny, którego konsekwencje spadały na mnie. Nierealne terminy na wykonanie zadań. Brak określonego zakresu zleconych zadań, co wiązało się z nadgodzinami. Zacząłem wymiękać, gdy okazało się, że ludzie, którym ufam, kopią pode mną dołki. Oczywiście większość osób była w porządku. Ale jak to w życiu bywa, pojedyncze jednostki potrafią zrujnować atmosferę. Życie prywatne się posypało, a w dodatku ilość nowych technologii do opanowania mnie przytłaczała. Miałem dość, odszedłem – wspomina Arkadiusz.

Złość i zmęczenie Arkadiusz przekuł w działanie. Umiejętności techniczne postanowił wykorzystywać dalej, na swoich zasadach. Teraz buduje ekowioskę w ramach projektu Life19. To projekt rozwijany od 8 lat, ale w ostatnim roku, na „bezrobociu”, Arkadiusz ruszył z impetem. Już jest przywiezione drewno, Arek stawia pierwsze ściany, na moje wiadomości odpisuje z placu budowy.

– Pomysł zrodził się w dużej mierze z powodu rozpaczliwych prób szukania pomocy dla mojego autystycznego syna. Zrozpaczony rodzic próbuje wszystkiego. Dziś jestem ojcem, który sam wychowuje czwórkę dzieci i w Nowym Borku pod Rzeszowem na powierzchni około 7,5 hektara buduje ekowioskę. Projekt permakulturowej i ekologicznej wioski, która ma służyć rehabilitacji dzieci, zajmuje mi większą część czasu – mówi Arkadiusz.

Większą, ale nie całą, ponieważ oprócz prawdziwej wioski, Arkadiusz tworzy też jej wirtualny odpowiednik – edukacyjną grę komputerową. Wykorzystując umiejętności pozyskane w branży IT, oczywiście.

Poszukiwanie wolności

Na swoje marzenia postawił też Bart Bobrowski. Na Instagramie przedstawia się jako ten, który pomaga świadomym singlom z IT, uwięzionym w pętli pracy 9–17, odzyskać wolność. Kilka miesięcy temu miał pracę marzeń. Trafił do firmy, która stworzyła fenomenalną kulturę organizacyjną. Każdy był pomocny, zmotywowany i uśmiechnięty.

– Zrekrutowałem do moich zespołów grupę najlepszych na rynku specjalistów, światowej klasy ekspertów w samodzielnym rozwiązywaniu problemów. Miałem szefów, od których mógłbym uczyć się przez kolejne lata. Wewnętrzny mentoring pozwolił mi rozwinąć się jako manager i produktowiec – wspomina.

Czuł, że tworzyli produkt, który zmienia świat. Statystyki mówiły same za siebie: pomagali 350 milionom uczniów miesięcznie. Prowadzili korepetycje, rozwijali firmę, osiągali najlepsze wyniki. Brzmi jak jedna z historii o raju w branży IT? Tak było. Bart mieszkał na krakowskim Kazimierzu, cieszył się pensją dobrze opłacanego programisty i doceniał ogromną przestrzeń do rozwoju biznesowego.

– A i tak miałem poczucie, że coś jest nie tak. Czułem, że czegoś mi w życiu brakuje. Czułem, że nie mogę się w pełni rozwijać ani duchowo, ani emocjonalnie. Jakkolwiek można nazwać coś więcej niż kolejne szkolenie z komunikacji albo ze Scruma. Czułem się uwięziony. Czułem, że kręcę się w pętli gdzieś między pracą do 17, Netflixem a spaniem. Czasem po drodze był jeszcze trening, którym dopiero niedawno zastąpiłem w moim życiu alkohol – wspomina Bart.