Po ponad 10 latach aktywnego popularyzowania usług chmurowych przez ich globalnych dostawców, zainteresowanie nimi na polskim rynku jest relatywnie niskie, znacznie niższe niż na Zachodzie. Dlaczego?

Bartłomiej Łapiński Tak było przez ostatnich kilka lat i wynikało to z paru czynników, wśród których dominującym był brak świadomości korzyści płynących z usług chmurowych. Kolejny to błędne sposoby porównywania ich z klasycznym środowiskiem, w wyniku czego uzyskiwano wnioski nieadekwatne do rzeczywistości. Sami stanowimy najlepszy przykład tego, że w biznesie można bazować na usługach chmurowych – nie tylko z powodzeniem je wdrażamy, ale też jesteśmy ich bardzo zaawansowanym użytkownikiem. Natomiast uważam, że stopień wykorzystania tego typu usług znacznie wzrośnie w najbliższych latach, a może już nawet miesiącach. Nieprzekonanych przekonała pandemia i wymuszona przez nią praca zdalna. Niektórzy dość szybko wykazywali zainteresowanie migracją do chmury, inni zaś potrzebowali trochę czasu, przyglądali się, zdobywali wiedzę i odnosili ją do własnej sytuacji biznesowej.

Jakimi argumentami przekonujecie klientów, aby zaczęli na poważnie korzystać z usług chmurowych?

Najważniejsze to uświadomić klientowi z jak dużymi wyzwaniami wiąże się utrzymanie jego własnego środowiska IT. Trzeba mieć serwerownię wyposażoną nie tylko w serwery czy pamięci masowe, ale także całą infrastrukturę zabezpieczającą ich pracę i gwarantującą jej ciągłość. Do tego wciąż pokutuje błędne przekonanie, że raz kupiony sprzęt będzie funkcjonował zawsze. Tymczasem po trzech latach pojawiają się problemy – brakuje mocy lub pojemności, zaczynają się psuć dyski, znacznie rosną koszty wsparcia producenta itd. Wiele z tych rzeczy jest niemożliwych do przewidzenia na początku, ale doświadczona osoba jest świadoma tego ryzyka. Mamy profesjonalnie przygotowany proces, który prezentuje całkowity koszt użytkowania środowisk chmurowych i on-premise oraz zwrot z inwestycji. Bardzo lubię z niego korzystać podczas rozmów z potencjalnymi klientami, bo zazwyczaj wyniki są tam jednoznaczne.

Jakimi kontrargumentami na prezentowane przez was rozwiązania kierują się klienci i jak można je „zbić”?

Zwłaszcza najmniejsze firmy podkreślają, że nie potrzebują tak zaawansowanych rozwiązań jak usługi chmurowe, a do zwykłego przechowywania danych i ich backupu wystarczy im prosty serwer NAS. Takie założenie jest poprawne do momentu, gdy nie wydarzy się jakaś katastrofa, jak chociażby pęknięta rura, w wyniku czego zostanie zalane całe piętro, a więc także wspomniany sprzęt. Korzystanie z takiego urządzenia nie wypełnia wymogów podstawowej definicji backupu, która mówi, że kopia powinna znajdować się poza środowiskiem produkcyjnym. Chmura idealnie się do tego nadaje… Kolejnym częstym argumentem są rygorystyczne wymogi RODO, co jest mocno nietrafne, bo zabezpieczenia infrastruktury chmurowej są obecnie znacznie silniejsze niż jest w stanie zapewnić sobie mała czy średnia firma. Poza tym dostawcy tego typu usług przeprowadzili szereg audytów, które potwierdzają zgodność ich środowiska z wymogami RODO. Czasami także podnoszona jest kwestia tego, że po przejściu do chmury zatrudnieni w firmie administratorzy stracą pracę. To też nieprawda, bo mamy mnóstwo klientów, którzy zatrudniają informatyków i są oni bardzo zajęci. Dzięki usługom chmurowym nie są jednak przeciążeni. Poza tym zdejmują z siebie odpowiedzialność dotyczącą niedoszacowania lub przeszacowania wydajności sprzętu kupowanego w ramach projektu. W chmurze wystarczy przesunąć „suwak” i od razu dysponujemy odpowiednią do potrzeb klienta ilością zasobów.

Istnieje wiele firm, które podjęły decyzję o migracji do chmury, ale szybko jej pożałowały. Wysokość ich miesięcznych rachunków okazała się bowiem całkowicie nieprzewidywalna. Czy polscy klienci są świadomi tego typu ryzyka?

Takie sytuacje często miały miejsce i rzeczywiście, przez pewien czas cenniki dostawców nie były wystarczająco przejrzyste, brakowało też odpowiednich narzędzi do prowadzenia symulacji i obliczeń. Na rynku zaczęły pojawiać się głosy, że własna infrastruktura jest bardziej przewidywalna. Ale wiele się zmieniło. Tak jak wspomniałem wcześniej, kosztów i korzyści związanych ze środowiskiem chmurowym oraz on-premise nie da się skutecznie porównać bezpośrednio, bo wiele z nich jest niepoliczalnych, jak na przykład kwestie związane z bezpieczeństwem czy ryzykiem przestoju. Owszem, w usługach chmurowych można wybrać model rozliczania „pay as you go”, czyli opłat za rzeczywiście wykorzystaną moc obliczeniową czy przestrzeń dyskową lub transfer. To jednak bardzo ryzykowne w przypadku firm, których działalność charakteryzuje się dużą zmiennością, na przykład w kwestii obciążenia bazy danych. Do nas jako integratora, należy przeprowadzenie analizy wykorzystania przez klienta narzędzi IT i doradzenie lub kategoryczne odradzenie konkretnych modeli wyceniania usług.

Czy macie klientów, którzy w stu procentach są obecni tylko w chmurze?

Tak, wśród nich są duże firmy prawnicze, a więc operujące na wrażliwych danych. Przez kilka lat korzystały z infrastruktury hybrydowej, a po okresie intensywnej obserwacji podjęły decyzję o całkowitym przejściu do chmury. Wspólnie z nimi przeprowadziliśmy analizy pod kątem bezpieczeństwa oraz finansowe, z których wynikło, że taki model będzie bardziej opłacalny. Ważne jest, aby do tego tematu podejść „na chłodno”, powoli, w sposób analityczny, bazując na swoim doświadczeniu i obserwacjach. Natomiast oczywiście zdarzają się konkretne sytuacje, nietypowe modele biznesowe, w których może bardziej opłacać się – przynajmniej jeszcze przez pewien czas – posiadanie w części lokalnego środowiska.