A czym zajmuje się wasza placówka w Palo Alto?

To na obecnym etapie czysto sprzedażowe biuro, które nawiązuje współpracę z amerykańskimi odbiorcami naszych usług – managed services i outsourcingu. Pozyskuje też klientów, w tym światowe korporacje z zakresu systemów do nauczania.

  Pomówmy o waszych wyjątkowo dobrych wynikach finansowych? Czy to efekt pandemii?

Wyniki ostatnich lat w naszej grupie Transition Technologies są rzeczywiście rekordowe i rozwija się ona w tempie 25–35 procent rocznie, zarówno patrząc na globalne przychody, a co nawet istotniejsze, analizując poziom marż i EBIDTA. Co ważne, robimy to niezależnie od stanu gospodarki światowej, bo duże wzrosty mieliśmy zarówno w czasie przed pandemią, podczas pandemii, jak i w poprzednim oraz obecnym roku. Wydaje się, że poza dużą dozą szczęścia, które zawsze jest niezbędne w biznesie, wynika to z przyjętego modelu elastycznej grupy kapitałowej, gdzie poszczególne spółki koncentrują się na własnym unikatowym modelu działania, na współpracy z dużymi światowymi korporacjami i ciągłej zmianie technologicznej dla podążania za nowymi trendami.

  Czy waszym celem jest przekroczenie rocznego pułapu obrotów na poziomie 1 mld złotych?

W połowie tego roku jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia około 650–750 mln złotych całkowitych rocznych przychodów i planujemy być ponad 1-miliardową firmą do roku 2025, utrzymując dwucyfrowe wskaźniki EBIDTA. Przy czym udział nowych firm w biznesie będzie się istotnie zwiększać. Uczymy się przy tym, jak budować nową zintegrowaną grupę.

  Jako duży zwolennik energii odnawialnej nagrywa pan podcast EkoŚwirski. Chciałbym w tym kontekście poruszyć kwestie ekologii, a konkretnie ciemnych stron „zielonych technologii”. Wiadomo, że w Azji czy Afryce wydobycie metali ziem rzadkich prowadzone jest często poza wszelkimi standardami, powodując ogromne zanieczyszczenie środowiska. Czy przypadkiem nie wylewamy dziecka z kąpielą, dbając o środowisko przy wykorzystaniu „brudnych” technologii?

Spójrzmy na to globalnie. Populacja Ziemi w czasie mojego życia zwiększyła się dwukrotnie. Zużycie paliw kopalnych jest gigantyczne, a ilość odpadów, na przykład plastiku, stała się już sprawą globalną i krytyczną. Zwrot w kierunku ekologii, wykorzystania energii odnawialnej, globalny recykling, ochrona wody, zmiana stylu życia, zmniejszenie konsumpcjonizmu – to kierunek nieodwracalny. Oczywiście nie wszystko jest doskonałe i nawet technologie „green” muszą być dopracowane. Jednak raczej patrzyłbym na to, że „zieloność” jest niezbędna i wynajdywanie związanych z nią, obecnych problemów to próba obrony „starej gospodarki”. Warto zobaczyć, co się dzieje w Europie Zachodniej i jak następują zmiany zarówno w produkcji, jak i trybie życia – te zmiany są nieuchronne. Tak samo dzisiaj wojna w Ukrainie odwraca uwagę od ekologii i przynosi – fałszywą moim zdaniem – nadzieję na ponowny zwrot w kierunku dalszego wykorzystania węgla w energetyce i przemyśle.

  A czy nie byłoby sensownie postawić na elektrownie jądrowe, które są bezemisyjne? Mogłyby uzupełniać braki, których nie wypełnią OZE.

Moją specjalizacją naukową jest energetyka jądrowa, więc temat jest mi dobrze znany. To nie jest kwestia tego, czy atom jest dobry czy zły. Rzecz w tym, że cały przemysł, włączając energetykę, zmienia swoją formę z przestarzałej, na którą składają się bardzo skomplikowane produkty, w rodzaju elektrowni, które budowane są przez tysiące ludzi przez długi czas. Natomiast współczesne rozwiązania są wprawdzie bardzo skomplikowane na etapie ich produkcji, ale na etapie montażu ich podłączenie jest bardzo proste, a w razie awarii łatwo wymienia się je na nowy moduł, na przykład na nowy panel słoneczny. W tę właśnie stronę globalnie idziemy i od tego nie odejdziemy. Atom to kwintesencja starej technologii i starego myślenia. Jak widać, w Polsce nie możemy zbudować takiej elektrowni w dziesięć czy dwadzieścia lat. Nie mówiąc o tym, że w razie konfliktu militarnego to bardzo łatwy cel.

  Tylko czy bez atomu nam tej energii wystarczy?

Zobaczymy, jak rozwiną się OZE, bo na razie jesteśmy na początku dłuższej drogi. Mamy też przed sobą komercjalizację wodoru i kolejne nowe rozwiązania.

  A co ze sporną kwestią utylizacji paneli słonecznych?

Powtarzam: jesteśmy w pierwszej fazie rozwoju OZE. Dziesięć lat temu wydawało się to mrzonką, a teraz mam własne panele i płacę 160 zł rocznie za energię ładując samochód elektryczny w domu.