Artykuł Polski Ład: nowe stawki wynagrodzeń po zmianach pochodzi z serwisu CRN.
]]>W marcu rząd zapowiedział spore zmiany w Polskim Ładzie. Będzie to lepsza opcja niż ta z początku roku. Oto jak wpłynie na zarobki.
Niższy podatek już od 1 stycznia 2021 r.
Otóż obniżona z 17 do 12 proc. stawka PIT dla osób rozliczających się na skali podatkowej (w tym ludzi na etacie, przedsiębiorców, osób na umowach zlecenia) będzie obowiązywała nie od 1 lipca, a z mocną wsteczną od 1 stycznia br.
Na stronach rządowych ukazał się projekt, który doprecyzował terminy. Oznacza to również, że ulga dla klasy średniej przestanie obowiązywać 1 lipca, z mocą wsteczną od 1 stycznia br. Trochę skomplikowane, ale tak to wymyślono.
Teraz jednak jest jeszcze kwiecień. Podatnicy rozliczają obecnie PIT według przepisów Polskiego Ładu, które obowiązują od 1 stycznia br. Dlatego też mogą stosować m.in. ulgę dla klasy średniej i stawkę 17 proc. – wyjaśniają eksperci inFakt. Ulga dla klasy średniej obejmuje dochody od 68 412 zł do 133 692 zł rocznie dla rozliczających się według skali.
Obniżenie PIT do 12 proc. ma kompensować likwidację tej ulgi. Z drugiej strony u wielu podatników rozliczających się na skali może powstać przez te pierwsze pół roku nadpłata podatku. Odzyskają ją jednak w rozliczeniu rocznym (czyli w przyszłym roku).
Dzięki PIT 12 proc. maksymalny zysk przy rozliczeniu na skali może wynieść 4,5 tys. zł rocznie (375 zł miesięcznie), ale tyle zyskają osoby uzyskujące dochód w okolicach co najmniej 10 tys. zł miesięcznie.
„Czy nowe przepisy są korzystne? W mojej ocenie tak. Ulga dla klasy średniej mogła powodować niedopłatę podatku w zeznaniu rocznym, gdyby ktoś w ciągu roku podatkowego przekroczył dolną lub górną granicę uprawniającą do jej stosowania. Ponadto sama jej konstrukcja budziła wiele wątpliwości i problemów ze stosowaniem” – komentuje Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w inFaktu.
Składka NFZ podwyższyła realne obciążenia
Trzeba też jednak pamiętać, że od 1 stycznia br. nie można już odliczać składki zdrowotnej od podatku. Można więc powiedzieć, że na skali podatkowej składka zdrowotna zdrożała o 7,75 proc.
Jeżeli do 12 proc. podatku PIT dodamy 9 proc. składki zdrowotnej, to łączne efektywne opodatkowanie na skali wyniesie 21 proc. – po zmianach ogłoszonych w marcu br.
Danina wyższa o 2,75 proc.
Do końca 2021 r. PIT (17 proc.) wraz ze składką zdrowotną (1,25 proc. po odliczeniu) wynosiły łącznie w pierwszym progu skali podatkowej 18,25 proc.
Czyli w 2022 r. pomimo obniżki PIT i tak podatek będzie sumarycznie wyższy o 2,75 proc. miesięcznie, czyli różnicę między 21 proc. a 18,25 proc.
Z tym, że podniesiony został pierwszy próg podatkowy do 120 tys. zł, oraz kwota wolna do 30 tys. zł. Sprawia to, że zyskają podatnicy znajdujący się w pierwszym progu.
Propozycja nowych zmian w PIT powoduje, że dopiero po przekroczeniu kwoty rocznego dochodu w wysokości 171 200 zł podatnicy będą tracić – informuje Piotr Juszczyk z inFakt.
W 2021 r. progiem dającym korzyść z przejścia na podatek liniowy było 100 tys. zł.
Kto i ile składki zdrowotnej będzie mógł odliczyć
Przy rozliczeniu na skali według zapowiedzianych zmian nadal nie będzie możliwości odliczenia składki NFZ. W przypadku rozliczających się podatkiem liniowym limit wyniesie 8,7 tys. zł (pomniejszenie dochodu). Dla ryczałtowców – 50 proc. zapłaconych składek NFZ (pomniejszenie przychodu), a dla podatników na karcie – 19 proc. zapłaconej składki (pomniejszenie podatku).
Podatek liniowy – nadal sporo do tyłu wobec 2021 r.
Przedsiębiorcy rozliczający sie podatkiem liniowym, mimo niższej składki NFZ (4,9 proc.) niż na skali i możliwości jej odliczenia (wg nowych propozycji) nadal będą wyraźnie stratni, licząc zarobki na rękę w porównaniu z ub.r.
Przedsiębiorcy już nie mogą zmienić formy opodatkowania. Ale jest na to szansa
Mimo że według nowych przepisów Polskiego Ładu, zapowiedzianych w marcu br., dla niektórych przedsiębiorców korzystniejsza może być teraz inna forma działalności i opodatkowania, niż ta wybrana na początku br., jednak zmienić jej w trakcie roku nie można – przynajmniej według aktualnych regulacji. Ale jest nadzieja, że taka opcja będzie na stole.
Piotr Juszczyk twierdzi po spotkaniu w resorcie finansów, iż wiceminister Artur Soboń wskazał, że taka możliwość mogłaby pojawić się na zakończenie roku.
„W praktyce oznacza to, że podatnicy przy składaniu deklaracji PIT, mieliby jeszcze raz szansę, żeby określić wybraną formę opodatkowania. Taką chęć wyrażałoby się na formularzu PIT. Natomiast już od lipca podatnicy mogliby płacić zaliczkę na podatek według nowej formy, co później wykazaliby w zeznaniu rocznym. W mojej opinii jest to dobry pomysł” – komentuje ekspert inFaktu.
Stawki zarobków wg nowych propozycji Polskiego Ładu i informacje o zmianach można znaleźć również tutaj.
Apel: umożliwić przedsiębiorcom zmianę formy opodatkowania
„Istotne jest, że przedsiębiorcy mieli możliwość zmiany sposobu opodatkowania dochodów osiąganych z działalności gospodarczej jedynie do 20 marca br.. Co jednak ważne, dokonywali oni wyboru w obliczu zupełnie innych przepisów i rozwiązań podatkowych, bazując na pierwotnych założeniach Polskiego Ładu. Tym samym, wchodzące w życie od 1 lipca br. a zatem w trakcie trwającego roku podatkowego zmiany mogą spowodować, że wybór danego sposobu opodatkowania z początku roku 2022 okaże się wysoce niekorzystny. Apelujemy zatem o umożliwienie przedsiębiorcom dokonania ponownego wyboru formy opodatkowania, choćby ex post, w trakcie rozliczenia rocznego za cały 2022 rok” – komentuje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Grozi chaos
„Obecne zmiany proponowane przez ustawodawcę można uznać za względnie korzystne dla podatników. Z drugiej strony, sposób procedowania nowych przepisów jednoznacznie przypomina tryb uchwalania pierwotnych rozwiązań Polskiego Ładu, co może ponownie wywołać powszechny chaos prawny generujący liczne trudności z rozliczaniem podatków. Przyspieszone tempo prac nad ustawą oraz niezwykle krótki okres konsultacji społecznych rodzi ryzyko uchwalenia aktu z błędami i sprzecznościami przepisów tak, jak to miało miejsce przy okazji poprzedniego projektu Polskiego Ładu” – twierdzi ZPP.
Artykuł Polski Ład: nowe stawki wynagrodzeń po zmianach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł ZPP: nie damy sobie zamknąć ust pochodzi z serwisu CRN.
]]>„Związek nie da się zastraszyć” – deklaruje zarząd Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w związku z konfliktem z T-Mobile Polska.
Operator wezwał organizację reprezentującą MŚP do zapłaty 1 mln zł w związku z publikacją w raporcie dotyczącym płacenia CIT w Polsce, w którym T-Mobile przedstawiono jako negatywny przykład daniny nieadekwatnej do skali działalności (ok. 30 tys. zł CIT za lata 2016 – 2020 przy łącznych obrotach ponad 43 mld zł).
Z kolei w ocenie T-Mobile ZPP „w niepełny i nierzetelny sposób” opisał realizację obowiązków podatkowych przez T‑Mobile Polska”, co podważa zaufanie do spółki. Firma tłumaczy, że niski CIT za lata 2016 – 2020 to efekt uwzględnienia w kosztach 4 mld zł opłaty za częstotliwości wpłaconej do budżetu państwa.
Związek odbija piłeczkę, twierdząc, że podał tylko publicznie dostępne informacje o wysokości zapłaconego przez spółkę podatku. Na dzisiejszej konferencji zarząd ZPP zarzucił operatorowi próbę zamknięcia ust.
Niesprawiedliwy system podatkowy obciąża MŚP
„Nasz raport pokazał, że polski system podatkowy jest skrajnie niesprawiedliwy: umożliwia największym firmom legalne płacenie podatku w minimalnej wysokości, bezwzględnie obciąża natomiast MŚP i osoby pracujące” – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.
Zwraca uwagę, że na tle konkurencji CIT od T-Mobile jest „zadziwiająco niski” – inni duzi operatorzy zapłacili wg raportu ZPP wyższe podatki za opisane 5 lat (najwięcej Play: 963 mln zł CIT przy 34,4 mld zł przychodów).
Prezes ZPP: to próba szantażu
„Pismo od T-Mobile traktujemy jednoznacznie jako próbę szantażu i zamknięcia nam ust. Mam jednak złą wiadomość: ZPP w dalszym ciągu będzie walczył o wprowadzenie jasnych, sprawiedliwych i równych reguł podatkowych uniemożliwiających agresywną optymalizację. Żadne wezwania do zapłaty milionowych sum nas przed tym nie powstrzymają” – deklaruje prezes Kaźmierczak.
Będzie nowa „Księga wstydu”
W ocenie zarządu ZPP, próba zastraszenia Związku przez T-Mobile może być związana z zapowiadaną publikacją kolejnej części „Księgi wstydu Ministerstwa Finansów”. Jak deklarują jednak członkowie zarządu, związek nie da się zastraszyć, a sam raport zostanie niebawem opublikowany.
T-Mobile Polska w piśmie do ZPP domaga się od związku publikacji w ciągu 14 dni przeprosin za „umieszczenie na swojej stronie internetowej informacji, które naruszają dobre obyczaje, zawierają wybiórce informacje dotyczące realizacji obowiązków T-Mobile Polska SA”. Oczekuje także wpłaty jako zadośćuczynienia 1 mln zł na Fundację Warszawskie Hospicjum dla Dzieci.
Artykuł ZPP: nie damy sobie zamknąć ust pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł ZPP: T-Mobile chce nas zastraszyć. Oświadczenie firmy pochodzi z serwisu CRN.
]]>„T-Mobile Polska żąda od ZPP 1 mln złotych zadośćuczynienia za podanie oficjalnej informacji ze strony Ministerstwa Finansów, dotyczącej płacenia CIT w Polsce przez T-Mobile” – poinformował Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, organizacja zrzeszająca MŚP.
Na dziś zapowiedział konferencję w tej sprawie.
ZPP: T-Mobile negatywnym przykładem
W zeszłorocznym raporcie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pt. „Księga wstydu Ministerstwa Finansów – dyskryminacja podatkowa polskich firm” T-Mobile przywołano jako „rażący, negatywny” przykład w kontekście danych Ministerstwa Finansów mówiących o tym, że większość płatników CIT w ogóle nie uiszcza tej daniny.
Przytoczono dane dotyczące CIT za lata 2016 – 2020, z których wynikało, że T-Mobile Polska przy przychodach 43,3 mld zł w wymienionym 5-letnim okresie odprowadził w sumie ok. 31 tys. zł CIT (0,0001 proc. przychodów).
T-Mobile: zapłaciliśmy zgodnie z przepisami
T-Mobile komentowało w ub.r., że podatek w podanej wysokości uregulowało zgodnie z przepisami, co według firmy potwierdziła kontrola organów skarbowych. W kosztach uwzględniono natomiast opłatę na rzecz skarbu państwa ponad 4 mld zł za zakup częstotliwości, co obniżyło podstawę opodatkowania w kolejnych 5 latach – wyjaśnił koncern.
Operator potwierdza wezwanie dla ZPP
T-Mobile 25 stycznia potwierdził, że 18 stycznia przesłał ZPP wezwanie do zaprzestania publikacji materiału „w niepełny i nierzetelny sposób opisującego realizację obowiązków podatkowych przez T‑Mobile Polska”.
Informuje jednocześnie, że w 2021 r. odprowadził do polskiego budżetu ponad 137 mln zł CIT.
Twierdzi również, że wielokrotnie w ostatnich miesiącach wyjaśniał sprawę rozliczenia podatkowego za lata 2016 – 2020.
W piśmie do ZPP operator wzywa związek do zaprzestania naruszeń i przekazania zadośćuczynienia na wskazany cel charytatywny.
Zarzuca ZPP, że związek w bezprawny sposób „zawarł szereg nieprawdziwych i krzywdzących informacji, co miało na celu dyskredytację T-Mobile Polska.” Domaga się usunięcia ze wspomnianego raportu informacji o T-Mobile (lub usunięcia w całości raportu ze strony związku). Jeśli ZPP nie spełni oczekiwań, musi liczyć się z drogą sądową.
Artykuł ZPP: T-Mobile chce nas zastraszyć. Oświadczenie firmy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Riposta T-Mobile w sprawie płacenia CIT pochodzi z serwisu CRN.
]]>„Płacenie podatków traktujemy jako element społecznej i gospodarczej odpowiedzialności firmy, stosując się do wszystkich zobowiązań wynikających z obowiązującego w Polsce prawa” – stwierdza T-Mobile Polska w „stanowisku w sprawie płacenia podatku CIT”.
Koncern nawiązuje do raportu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pt. „Księga wstydu Ministerstwa Finansów – dyskryminacja podatkowa polskich firm”, w którym autorzy przywołują, m.in. negatywny w ich ocenie przykład T-Mobile Polska.
ZPP: zapłacili taki podatek jak mała firma
Według raportu ZPP T-Mobile Polska przy łącznych przychodach 43,3 mld zł w ciągu 5 lat (2016 – 2020), odprowadził w tym okresie niecałe 31 tys. zł CIT.
„To mniej więcej tyle, ile rocznie płaci przedsiębiorca osiągający dochód w wysokości ok. 200 tys. zł” – komentuje ZPP.
Raport określa T-Mobile „rażącym, negatywnym przykładem” na potwierdzenie tezy, że podatek CIT jest de facto dobrowolny.
„Należy zauważyć, że spółka T-Mobile Polska przez ostatnie lata wykazywała zyski z prowadzonej działalności, wynoszące ponad 2,5 mld zł. Mimo tego, spółka nie odprowadzała adekwatnego podatku dochodowego od osób prawnych” – stwierdzono w publikacji.
T-Mobile: wpłaciliśmy 4 mld zł, rozliczenia są zgodne z prawem
T-Mobile Polska zaznacza, że zasilił polski budżet znacznie wyższą kwotą, a prawidłowość rozliczeń podatkowych za wskazany okres została zweryfikowana przez skarbówkę.
„W 2016 r. T‑Mobile wniósł do budżetu państwa opłaty za zakup częstotliwości w wysokości ponad 4 mld złotych. Kwota ta będąca dla firmy kosztem zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem podatkowym spowodowała powstanie straty, którą to firma jest uprawniona rozliczyć, poprzez obniżenie podstawy opodatkowania, maksymalnie w 5 kolejnych latach” – wyjaśnia koncern.
„Prawidłowość takiego rozliczenia podatkowego była jednym z elementów przeprowadzonej w spółce przez organy podatkowe kompleksowej kontroli, która potwierdziła właściwe rozliczenie podatków przez firmę. T‑Mobile zakończył już rozliczanie tej straty i do dzisiaj zapłacił w 2021 roku ponad 100 mln złotych podatku CIT” – informuje T-Mobile Polska.
Za 2020 r. T-Mobile Polska odprowadził ponad 10 tys. zł CIT, podczas gdy wysokość przychodu spółki w ub.r. przekroczyła 9 mld zł – według danych Ministerstwa Finansów.
Raport ZPP: to polskie MŚP płacą za unikanie CIT
Według raportu „Księga wstydu Ministerstwa Finansów – dyskryminacja podatkowa polskich firm” zaledwie 41 proc. podatników CIT wykazało w 2018 r. podatek do zapłacenia (podczas gdy wśród przedsiębiorców rozliczających PIT liniowo ten odsetek wyniósł 83 proc.).
Jak stwierdza Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, drenaż budżetu wskutek unikania CIT uderza w małe polskie firmy, ponieważ na nie przerzucany jest cały ciężar podatkowy.
Polski Ład pogłębi problem
„Polski Ład jedynie utrwali podatkowe dysproporcje. Przedsiębiorcy z sektora MŚP muszą się przygotować na podwyżki podatków, natomiast zagraniczni inwestorzy (którzy w 96% prowadzą działalność w formie spółek kapitałowych) mogą liczyć na kolejne ulgi i uproszczenia podatkowe” – twierdzi organizacja reprezentująca mały i średni biznes.
Niższy podatek wskutek inwestycji? To nieprzekonujące
ZPP nawiązuje również do kwestii zmniejszenia efektywnego obciążenia CIT poprzez inwestycje.
„Międzynarodowe struktury własnościowe są bardzo często wykorzystywane przez dużych zagranicznych graczy do zaniżania podatku CIT” – komentuje Kamila Sotomska, zastępca dyrektora departamentu prawa i legislacji ZPP.
„Tłumaczenie, że niewielki podatek wynika ze skali inwestycji jest zupełnie nieprzekonujące. W sektorach takich, jak telekomunikacja, czy e-commerce mamy do czynienia z gigantycznymi różnicami w efektywnej skali opodatkowania różnych podmiotów, mimo że przecież wszyscy inwestują i wydają środki na rozwój” – zaznacza ekspert.
Artykuł Riposta T-Mobile w sprawie płacenia CIT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł „Polskie firmy mają zapłacić za 'Nowy Ład’. To wstyd” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Reforma podatkowa zapowiedziana w Polskim Ładzie uderzy w drobnych przedsiębiorców i specjalistów. Dla mikrofirm podatki wzrosną o ok. 30 proc. To najwyższa podwyżka w historii – ostrzega prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Cezary Kaźmierczak.
„Polskie firmy mają zapłacić za 'Nowy Ład’. To wstyd” – grzmi na Twitterze szef organizacji zrzeszającej MŚP.
Cezary Kaźmierczak uważa również, że jest to „najbardziej agresywne posunięcie fiskalne w historii III RP”. Natomiast „bajką o żelaznym wilku” nazwał wyliczenia MF, według których ze zmian skorzysta 18 mln podatników.
Uważa ponadto, że jeśli nowe regulacje wejdą w życie, wzmocnią pozycję największych przedsiębiorstw i spółek skarbu państwa wobec drobnego polskiego biznesu.
Koniec z odliczeniem składki na NFZ
Polski Ład przewiduje m.in. liczenie 9 proc. składki na NFZ od dochodu także dla przedsiębiorców. Ponadto składki nie będzie już można odliczyć od podatku. Z drugiej strony kwota wolna od opodatkowania wzrośnie z 8 do 30 tys. zł rocznie.
Lewiatan: „Polski Ład to historyczna podwyżka podatków”
Zgodnie z wyliczeniami Konfederacji Lewiatan stracą niemal wszyscy, np. w przypadku karty podatkowej zmiana obciążeń może sięgnąć nawet 97 proc., a przy podatku liniowym jest to wzrost o ponad 40 proc. „Polski Ład to historyczna podwyżka podatków” – konkluduje organizacja przedsiębiorców.
ZPP: na razie nie zmieniajcie NFZ dla przedsiębiorców
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców postuluje o rezygnację z obciążenia przedsiębiorców składką NFZ proporcjonalną do dochodów oraz pozostawienie możliwości odliczenia składki na NFZ od PIT płaconego przez przedsiębiorców.
3 formy opodatkowania dla firm
Związek proponuje pozostawienie w systemie jedynie trzech, prostych podatkowo form prowadzenia działalności gospodarczej:
małą działalność dla uzyskujących do 120 tys. zł rocznie przychodu;
podatek liniowy na dotychczasowych zasadach;
ryczałt od przychodów ze zmienionymi stawkami.
Dodatkowo proponuje stopniowy wzrost podstawy wymiaru składki zdrowotnej płaconej przez przedsiębiorców do 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Skąd wziąć pieniądze
Uzupełnienie wpływów budżetowych, które miały pochodzić z rozwiązań Polskiego Ładu, umożliwić może zdaniem ZPP wprowadzenie:
jednolitej stawki VAT w wysokości 18,75 proc. (dla najuboższych przewidujemy rozwiązanie rekompensujące w postaci karty socjalnej);
minimalnej stawki podatku CIT w wysokości 1 proc. od przychodów osiąganych w danym roku podatkowym.
Ministerstwo Finansów: „Historyczna obniżka podatków”
Resort finansów zapewnia natomiast, że zmiany w efekcie Polskiego Ładu doprowadzą do historycznej obniżki podatków (w sumie ok. 14 mld zł więcej ma zostać Polakom w portfelach). Przedstawia również przykłady drobnej działalności gospodarczej, która skorzysta dzięki nowym regulacjom. Szczegóły można znaleźć tutaj.
Ministerstwo przedłużyło konsultacje do projektu do końca sierpnia br.
Zmiany obciążeń i stawek wynagrodzeń według projektu Polskiego Ładu – dane Konfederacji Lewiatan
Artykuł „Polskie firmy mają zapłacić za 'Nowy Ład’. To wstyd” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Rząd daje zielone światło opłacie od smartfonów. „Zapłacą konsumenci” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Za wprowadzeniem opłaty są organizacje praw autorskich na czele z ZAIKS, jak również ministerstwo kultury. Mają one objąć smartfony, tablety, laptopy i telewizory z funkcją smart. Jej maksymalna możliwa wysokość to 6 proc. od ceny netto producenta. Resort kultury sugeruje natomiast, że może ona wynieść do 4 proc.
Firmy z branży od dawna krytykują parapodatek (dyskusja nad poszerzeniem opłat reprograficznych na inny sprzęt wprowadzeniem trwała już w 2014 – 2015 r., ale wówczas rząd odpuścił).
Dodatkowym obciążeniom sprzeciwia się m.in. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, zrzeszający małe i średnie firmy. Apeluje do rządu, by wycofał się z tego pomysłu.
Organizacja uważa, że opłaty nie wezmą na siebie producenci, jak przekonuje strona rządowa, lecz podniesie ona cenę końcową urządzenia, zatem należność uiści ostateczny nabywca. Tym samym dla konsumentów zmniejszy się dostępność sprzętu tak potrzebnego w czasie pandemii do zdalnej nauki i pracy.
Polski konsument zapłaci
„Oczywiste jest, że ostatecznie koszt ekonomiczny tego podatku poniosą konsumenci, płacąc więcej za sprzęt elektroniczny. Tym samym, dla wielu gospodarstw domowych znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej z uwagi na epidemię koronawirusa, dostępność tego sprzętu (będącego w dzisiejszych warunkach w zasadzie kategorią produktów pierwszej potrzeby, niezbędnych do uczestnictwa np. w pracy, czy edukacji zdalnej) znacznie się zmniejszy” – komentuje ZPP.
„Podatek od smartfonów doprowadzi do pogłębienia wykluczenia cyfrowego najsłabszych grup społecznych” – ocenia związek.
Danina uderza w polskich dystrybutorów IT
Co gorsza, zdaniem ZPP nieuchronny wzrost cen sprzętu wskutek obłożenia go nowym parapodatkiem sprawi, że pogorszy się pozycja konkurencyjna polskich firm.
Z oceny związku wynika, że parapodatek wprowadzony na smartfony czy laptopy w polskim handlu jest realnie w interesie zagranicznych podmiotów.
„Rosnące ceny sprzętu spowodują naturalnie zmniejszenie konkurencyjności polskich dystrybutorów wobec zagranicznych podmiotów. Elektronika sprzedawana w Polsce stanie się jedną z najdroższych w regionie. Możliwy będzie zatem przepływ zainteresowania konsumentów i większa popularność zakupów smartfonów i laptopami poza granicami kraju” – ostrzega ZPP.
Bezzasadna danina
ZPP neguje też sens wprowadzenia opłaty reprograficznej jako rekompensaty dla twórców za kopiowanie dzieł objętych prawami autorskimi na własny użytek przez posiadaczy objętego nią sprzętu. Ściągnięte środki mają zasilić fundusz, z którego będą płacone tantiemy artystom.
„Ten zaprojektowany w całkowicie „analogowej” rzeczywistości model zupełnie nie przystaje do współczesnych warunków, w których coraz dynamiczniej rośnie znaczenie m.in. serwisów streamingowych” – zauważa organizacja przedsiębiorców.
Ministerstwo: uczciwa opłata, zapłacą producenci
Z kolei Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu przekonuje, że nowa opłata to „rekompensata uczciwej kultury, to niewielka kwota (od 1 do 4 proc. ceny urządzenia_ wypłacana z marży producentów sprzętu elektronicznego”.
Wprowadzeniu podatku od smartfonów jest przeciwnych 75 proc. Polaków badanych przez Social Changes. Ponad połowa respondentów stoi na stanowisku, że w czasie epidemii powinno się obniżać, a nie podwyższać opodatkowanie elektroniki.
Spadnie popyt na sprzęt
„Wprowadzenie podatku od smartfonów doprowadzi do spadku popytu na sprzęt elektroniczny. Ponad połowa Polaków deklaruje, że nowe obciążenie spowoduje, iż będą kupować sprzęt rzadziej lub zdecydowanie rzadziej. Rosnące ceny sprzętu w największym stopniu dotkną osoby starsze i mniej zamożne, już w tej chwili szczególnie narażone na wykluczenie cyfrowe” – uważa ZPP.
„Epidemia jest najgorszym momentem wprowadzanie nowych podatków, tym bardziej takich, które obciążałyby sprzęt elektroniczny będący w tej chwili szczególnie istotną kategorią produktów, niezbędnych do uczestnictwa w prowadzonych online zajęciach edukacyjnych, czy do świadczenia pracy zdalnej” – podsumowuje związek.
Artykuł Rząd daje zielone światło opłacie od smartfonów. „Zapłacą konsumenci” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Prezes AB: „Mamy do czynienia z dużą manipulacją” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Aż 75 proc. konsumentów nagatywnie ocenia pomysł wprowadzenia podatku od smartfonów, 54 proc. uważa, że opodatkowanie sprzętu powinno być zmniejszone.
Po wprowadzeniu nowej daniny ponad połowa (54 proc.) deklaruje, że będzie kupować rzadziej sprzęt audiowizualny – według badania Social Changes dla Związku Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Związku Cyfrowa Polska.
Podczas dyskusji do raportu podkreślano, że nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla nowej daniny, jaka według projektu resortu kultury ma objął m.in. smartfony i tablety i może sięgać do 6 proc. ceny netto sprzętu.
Co więcej, uderzy ona finansowo w polskie firmy i konsumentów. Danina jest za to w interesie zagranicznych sprzedawców działających w Polsce, jak i szarej strefy – wynika z dyskusji.
Z kolei ZAiKS i resort kultury przekonują, że nowa opłata słusznie należy się twórcom – zrekompensuje im korzystanie z utworów objętych prawami autorskimi przez konsumentów z pomocą np. smartfonów.
Poza tym kosztów nie poniosą klienci, bo firmy z łańcucha dostaw mają środki, by pokryć nowy parapodatek nie podnosząc cen sprzętu – argumentuje strona reprezentująca artystów.
Szef AB: „Realia wyglądają zupełnie inaczej”
„Mamy do czynienia z dużą manipulacją” – podkreślał prezes AB Andrzej Przybyło, nawiązując do przekazu organizacji zrzeszających prawa autorskie, które uważają, że dostawcy z powodu konkurencji na rynku wezmą na siebie nową daninę, oszczędzając klientów końcowych.
0,3 – 0,6 proc. marży
„ZAIKS doskonale wie, kto płaci podatek. Płacą importerzy i dystrybutorzy, polskie firmy takie jak nasza. Obecnie marża netto na sprzęcie, jaki chce się objąć opłatą, to 0,3 – 0,6 proc., bo tak działa rynek.” – mówił Andrzej Przybyło.
„Nie czujemy się na tyle bogaci, aby wziąć na siebie 6 proc. podatku, nie zmieniając ceny produktu. Nie znam też takiego producenta, który chciałby te 6 proc. oddać” – mówił szef AB.
Jak zauważył, 6 proc. liczymy od ceny netto sprzętu.
„Łącznie z VAT mielibyśmy wówczas opodatkownie ok. 30 proc. Bylibyśmy pod tym względem mistrzami świata. W Niemczech łącznie z obowiązującymi opłatami jest to ok. 20 proc.” – zauważa prezes AB.
Droższe komponenty podbiły ceny
Jak wyjaśnił, ceny elektroniki wzrosły ostatnio nie z powodu pazerności dostawców (taki zarzut pojawił się w jednym z pytań do uczestników konferencji), lecz z powodu braku dostępności komponentów.
„Było za mało sprzętu, więc ceny rosły. Nie jest to związane z tym, że ktoś chciał więcej zarobić” – argumentował szef AB.
W Polsce nie jest drożej niż w Niemczech
Nawiązano również do głoszonej przez zwolenników opłaty reprograficznej tezy, że w Polsce smartfony są i tak droższe niż w Niemczech, więc dostawcy mają z czego schodzić biorąc na siebie nową daninę.
„Są dane Eurostatu. Polska jest jednym najtańszych krajów w Europie. Ceny elektroniki u nas o ile dobrze pamiętam to 91,7 proc. średniej unijnej, Niemcy to 98,5-99 proc.” – mówił Andrzej Przybyło.
Jak poinformował prezes Cyfrowej Polski Michał Kanownik, organizacja porównała ceny sprzętu w Polsce i Niemczech, ponieważ organizacje praw autorskich argumentują, że za granicą sprzęt jest tańszy niż w Polsce mimo że są tam opłaty reprograficzne.
„Porównywaliśmy nie ceny online, które są podatne na manipulacje, ale stawki z półek sklepowych” – mówi Michał Kanownik. Okazało się, że w Niemczech jest drożej.
Archaiczna danina
Twierdzono również, że dyskusja o podatku schodzi na fałszywe tory.
„Jako społeczeństwo nie powinniśmy poddawać się fałszywej narracji. Cały świat rozmawia o podatku cyfrowym. Ta dyskusja toczy się wszędzie. Tylko w Polsce rozmawiamy o czymś co jest archaizmem, Za chwilę będziemy mieli 5G, gdzie treści nie będą kopiowane, bo wszystko będzie w chmurze” – mówi prezes AB.
Jak podkreślał Andrzej Przybyło, żądanie opłat od smartfonów dla twórców nijak ma się do obecnego sposobu konsumpcji treści przez użytkowników sprzętu (wprowadzono ją w latach 60 w świecie analogowym).
„W większości krajów rozwiniętych głównym źródłem dla organizacji praw autorskich są opłaty z platform cyfrowych, streaming, video-on-demand, tam są największe wzrosty. W Polsce mamy archaiczne podejście. Kopiowanie na własny użytek praktycznie nie istnieje. Zajmujemy się czymś, co jest przeszłością” – podkreślał Andrzej Przybyło.
Prezes ma też radę dla artystów, gdzie powinni zabiegać o wyższe tantiemy.
„Skoro pan Hołdys mówi, że dostaje tylko 0,2 gr za odtworzenie jego utworu na Spotify, to jest miejsce gdzie powinno się o takich opłatach rozmawiać” – zauważa szef AB.
„Jeżeli podatek zostanie wprowadzony w życie, to ceny wzrosną, ale ministerstwa kultury to nie martwi, bo pojawiają się wypowiedzi, że konsumenci mogą kupować sprzęt za granicą” – zauważa Andrzej Przybyło.
Skorzysta zagranica i oszuści
Jak podkreślano, podatek uderzy nie w światowe koncerny, ale w polskich przedsiębiorców handlujących elektroniką jak i konsumentów, którym sprzęt jest niezbędny do normalnego funkcjonowania w czasie pandemii, w tym seniorów, uczniów.
Chińczycy zacierają ręce
„Portale internetowe stron trzecich zacierają ręce, takie jak chińskie portale” – zauważył szef Cyfrowej Polski, Michał Kanownik.
Jak podkreślił, gdy Polacy będą kupować sprzęt za granicą, tym samym budżet nie będzie miał wpływów z VAT, a opłata reprograficzna nie będzie wpływała na konta artystów.
Szara strefa się cieszy
„Ta forma opodatkowania otworzy szerokie drzwi szarej strefie w Polsce na tym sprzęcie” – ostrzega Michał Kanownik, alarmując, że nowa danina może zniweczyć kilkuletnie działania mające na celu przykręcenie śruby oszustom obracającym elektroniką i wypychającym z rynku uczciwe firmy.
„Mam nadzieję, że rząd nie chce wykończyć opłatami polskich przedsiębiorców, ale taki może być efekt” – komentuje dosadnie prezes.
30 mln zł nie 1 mln euro, a chcą miliard złotych
Uczestnicy twierdzili również, że ZAiKS zaniża kwotę rzeczywistych wpływów z parapodatku. Według tej organizacji obecnie z tytułu opłaty reprograficznej wpływa równowartość ok. 1 mln euro, o wiele mniej niż w innych krajach europejskich.
Według Cyfrowej Polski jest to 30 mln zł rocznie – co wynika jak mówi prezes Kanownik ze sprawozdań OZZ – według twardych danych finansowych tyle już branża płaci z tytułu opłaty reprograficznej.
Obecnie opłata obejmuje m.in. kopiarki i MFP z funkcją kopiowania, dyski twarde, pendrive’y, papier do drukarek.
Podkreślano też, że nie wszędzie, jak przekonują zwolennicy poszerzenia opłat, smartfony są objęte podatkiem. Nie ma go np. w Wielkiej Brytanii, a podobne rozwiązania, jakie mają być w Polsce obowiązują w kilkunastu krajach UE.
Nikt nie sprawdzał, czy twórcy stracą
Co istotne, objęcie nową opłatą smartfonów i tabletów zwiększyłoby wpływy z opłaty reprograficznej do ponad 1 mld zł – twierdzono.
Podnoszenie stawki powinno być poprzedzone analizą, czy strata dla twórców z tego powodu, że różne produkty nie są objęte opłatą reprograficzną, rzeczywiście istnieje, np. czy faktycznie straciliby 30 mln zł, gdyby nie było aktualnych opłat. Jak zapewniał Michał Kanownik, nikt takiej analizy nie przeprowadził.
Skok na kasę
„Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Różnego rodzaju instytucje chcą mówiąc po włosku umoczyć dzioba w pieniądzach, które chcą odebrać polskim obywatelom. A jak ktoś się sprzeciwia to jest szantaż moralny: jest chamem, nie chce płacić na kulturę, na wybitnych artystów” – komentował Cezary Kaźmierczak.
Dlaczego branża IT nie wspiera opłatami betoniarzy?
Jak zauważano, nie ma też powodu, by branża miała bez żadnego uzasadnienia finansować artystów.
„To kolejna odsłona niechlubnej tradycji III RP, gdy biedni mają finansować bogatych” – mówił prezes ZPP Cezary Kaźmierczak.
„Jeśli będzie odrębny podatek na artystów, to po co my płacimy VAT, PIT i CIT. Tego typu rzeczy powinny być finansowane z prostych podatków. Gdzie jest w konstytucji napisane, że mamy wspierać artystów, a nie betoniarzy, koszykarzy czy prezesów” – komentował z przekąsem szef organizacji przedsiębiorców.
„Nie widzę powodu, by artyści otrzymywali inną pomoc, niz ci co mają restauracje czy kluby fitness” – dodaje.
Badanie Social Changes przeprowadzono na ogólnopolskiej próbie liczącej 2240 osób w wieku od 18 lat wzwyż. Struktura próby została dobrana według reprezentacji w populacji dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania. Termin realizacji: 29 stycznia – 2 lutego 2021 r.
Artykuł Prezes AB: „Mamy do czynienia z dużą manipulacją” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Podatek handlowy pogrąży polskie sieci z elektroniką pochodzi z serwisu CRN.
]]>Z założenia nowa danina ma zatrzymać dla polskiego fiskusa przynajmniej część środków, jakie uciekają skarbówce wskutek optymalizacji CIT przez dużych graczy, którzy w ten sposób mieliby dorzucić się do finansowania 500+ (podatek uchwalono w 2016 r.). Wprowadzeniu podatku przyświecała też idea wyrównania szans małych i dużych sklepów oraz przeciwdziałania ekspansji zagranicznych sieci.
Miał postraszyć zagranicę, zapłacą polskie firmy
Jak wynika z danych dla sektora handlu elektroniką, które podaje raport ZPP, rzeczywistość nijak ma się do zapowiedzi. Nową daniną oberwą polskie firmy, bo one mają przeważający udział w rynku detalicznym RTV, AGD, IT – 6 na 7 największych detalistów to podmioty z polskim kapitałem. Co więcej, podatek nie obejmie największego podmiotu zagranicznego – Media Markt (Ceconomy), bo tak skonstruowano przepisy. Skutek: pogorszy się sytuacja polskich detalistów wobec zagranicznej konkurencji.
„Podatek zapłacą sieci, które działają w ramach jednej spółki, i jednocześnie są polskimi podmiotami na rynku, nie mogącymi korzystać z możliwości transgranicznej optymalizacji podatkowej” – stwierdza raport ZPP.
Dwie trzecie rynku dla dużych graczy
Wartość rynku RTV i AGD w 2018 r. wyniosła ok. 30,1 mld zł – według danych PMR. Według PMR wartościowo największy udział w sprzedaży detalicznej na rynku RTV/AGD/IT miały sieci sklepów (65 proc.), sporo mniej internet (28,1 proc.), a margines stanowiły małe lokalne sklepy i sieci (4,9 proc.) oraz hipermarkety, supermarkety i dyskonty (2 proc.).
Warto pamiętać, że tak wyglądała struktura rynku przed pandemią.
7 największych
Według danych za 2018 r. największy jest Euro-net, właściciel sieci sklepów RTV Euro AGD (6,9 mld zł przychodów ze sprzedaży), a drugi Terg, do którego należy Media Expert (ok. 6,7 mld zł), a dalej Ceconomy, czyli Media Markt (ok. 4,4 mld zł).
Uzupełniając wyniki pierwszej trójki wyniosły one w 2019 r. lub roku finansowym 2019/20: Euro-net: 7,5 mld zł, Terg: 7,8 mld zł, Ceconomy: ok. 4 mld zł.
Kolejne miejsca z wyraźnie miejszą sprzedażą zajmują Neonet (2,2 mld zł w roku 2019/20), Komputronik, x-kom, Alsen i Morele.net.
Co istotne, nie są to firmy unikające CIT. W stosunku do przychodów w 2019 r. najwięcej zapłacił Terg (jego CIT to 1,2 proc. przychodu według danych Ministerstwa Finansów) i Euro-net (0,51 proc.), podczas gdy MSH – 0,04 proc.
Jaki CIT zapłaciły firmy z branży w 2019 r., piszemy tutaj.
Z czołówki retailerów podatek handlowy nie dotyczy Media Marktu, ale też Media Expert – ze względu na strukturę własności sklepów – są one oddzielnymi spółkami.
Podatek pożre zyski
ZPP zwraca m.in. uwagę na niską rentowność przedsiębiorstw w handlu detalicznym elektroniką – według raportu 2 do 4 proc. (a dodajmy, że nierzadko jest ona jeszcze niższa), więc podatek obrotowy 1,4 proc., a nawet 0,8 proc., skonsumuje istotną część zysku, o ile nie całość. Fiskus liczy na wpływy ok. 1,5 mld zł z podatku w 2021 r. Ponadto progresywna stawka sprzyja zdaniem związku optymalizacji podatkowej, a to znów preferuje zagraniczne podmioty.
„Konstrukcja podatku umożliwia jego unikanie, a wręcz doprowadzi do pogorszenia się sytuacji rynkowej polskich przedsiębiorstw” – zauważa ZPP.
Co więcej, ostateczne koszty daniny koniec końców poniosą konsumenci.
ZPP: wstrzymajcie się
Związek apeluje o wstrzymanie poboru podatku w 2021 r. i zmianę podejścia do generowania zysków do budżetu i zmniejszenie obciążeń, narzutów oraz kosztów pracy w celu zwiększania aktywności gospodarczej.
ZPP zwraca też uwagę, że decyzja od odwieszeniu podatku handlowego jest ryzykowna, bo spór z Komisją Europejską w jego sprawie nie został ostatecznie rozstrzygnięty. W razie niekorzystnego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE Polska może ponieść konsekwencje prawne i finansowe.
W publikacji wykorzystano informacje z raportu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców „Skutki wprowadzenia podatku od sprzedaży detalicznej od 1 stycznia 2021 r.”
Od 17 mln zł wzwyż
Nowy podatek obrotowy obejmie sprzedaż konsumencką w sklepach stacjonarnych, w wysokości od 17 mln zł obrotu miesięcznie (204 mln zł rocznie). Obroty od 17 do 170 mln zł są objęte stawką 0,8 proc., a nadwyżka ponad 170 mln zł – 1,4 proc. Danina nie obejmuje transakcji B2B, online oraz franczyzy.
Artykuł Podatek handlowy pogrąży polskie sieci z elektroniką pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł „Odroczenie wykonania kary za niewinność” na przedsiębiorcach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Spółki komandytowe zostaną objęte CIT od maja 2021 r. – zapowiedział wiceminister finansów. Dotychczas planowano obciążenie spółek nową daniną od stycznia br. Przedstawiciel resortu uzasadnił przełożenie terminu trudnościami, z jakimi przedsiębiorcy zmagają się w związku z pandemią. Fiskus postanowił dać im więcej czasu na przygotowanie się do zmian.
„To niestety tylko odroczenie wykonania kary za niewinność na przedsiębiorcach prowadzących działalność gospodarczą w tej formie” – komentuje organizacja Pracodawcy RP.
Dołożenie CIT-u spółkom komandytowym oznacza podwójne opodatkowanie – zarówno spółki, jak i wspólników przy wypłacie zysków.
Według fiskusa objęcie CIT-em spółek komandytowych (oraz niektórych spółek jawnych) ma uszczelnić systemem – zdaniem resortu takie podmioty są wykorzystywane do optymalizacji podatkowej i transferu środków do rajów podatkowych.
Organizacja zauważa, że obecnie czas jest fatalny na dociskanie śruby – projektowane regulacje zwiększą obciążenia fiskalne przedsiębiorców, podczas gdy inne kraje UE dążą do ograniczenia obciążeń by dać firmom trochę oddechu w czasach pandemii.
Nielogiczny fiskus
Z kolei Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zwraca uwagę na brak logiki fiskusa. Spółki komandytowe nie mają osobowości prawnej, ale zostaną obciążone podatkiem od osób prawnych. Ponadto w ocenie związku teraz takie podmioty są transparentne podatkowo (daninę płacą wspólnicy), a narzucenie im CIT może je popychać w kierunku optymalizacji, bo daje on ku temu większe możliwości niż PIT.
W 2017 r. przeciętne obciążenie przychodu podatnika CIT wyniosło 0,72 proc., a podatek w jakiejkolwiek wysokości zapłaciło tylko 38 proc. podatników – informuje ZPP.
Stracą wszyscy
Z opinii przedsiębiorców wynika, że manipulowanie przy podatkach dla spółek komandytowych skończy się źle dla wszystkich. Straci budżet, firmy i pracownicy.
„Efektem takich regulacji wcale nie będzie więcej wpływów do budżetu – ale bankructwa i likwidacje takich spółek, powrót do jednoosobowych działalności gospodarczych, a przede wszystkim zwolnienia i skokowy wzrost bezrobocia – nawet o kilkaset tysięcy osób. Co więcej – wcale nie zmieni to sytuacji dużych firm, które transferują zyski za granicę” – zauważa Paweł Grabarkiewicz, jeden z liderów grupy polskich małych i średnich przedsiębiorców komandytowych.
Według niego spółka komandytowa to jedna z najbardziej transparentnych form działalności i nie zakłada się ich po to, by unikać podatków. Współnicy płacą PIT, więc o ucieczce od wyższego do niższego podatku nie ma mowy – twierdzi przedsiębiorca.
Federacja Przedsiębiorców Polskich apeluje natomiast, by każda nowelizacja zmieniająca warunki finansowe prowadzenia działalności gospodarczej była wprowadzana z zachowaniem 12-miesięcznego vacatio legis, bo przedsiębiorcy planują roczny budżet na przełomie września i października.
„Jeżeli podatki rosną w sposób nieprzewidywalny – to jedyną możliwością, jaką ma przedsiębiorca, jest ograniczenie marży albo redukcja zatrudnienia” – twierdzi Marek Kowalski, przewodniczący FPP.
W 2013 r. rząd przymierzał się do opodatkowania CIT-em spółek komandytowych, ale odpuścił na etapie prac w Sejmie.
Aktualny projekt jest w konsultacjach międzyresortowych.
Artykuł „Odroczenie wykonania kary za niewinność” na przedsiębiorcach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł ZPP: „chińscy sprzedawcy dokonują nadużyć” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Chińscy dostawcy obchodzą system podatkowy i celny w e-handlu, a wolumeny dostaw rosną. Tracą polscy przedsiębiorcy – zauważa Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w raporcie dotyczącym ceł i podatków dla zagranicznych sprzedawców.
Organizacja zrzeszająca MŚP stwierdza w publikacji, że „chińscy sprzedawcy dokonują nadużyć poprzez mylne oznaczanie przesyłek paczkowych, jako przesyłki listowe”.
W efekcie tego i szeregu innych czynników przedsiębiorcy z Państwa Środka są na uprzywilejowanej pozycji względem polskiego biznesu w kanale e-commerce – twierdzi ZPP.
Co składa się na przewagę chińskich dostawców
Obecnie przesyłki do wartości 150 euro są zwolnione z cła, a do wartości 22 euro – także z podatku VAT. Ten bonus nie dotyczy wprawdzie towarów wysłanych w ramach zamówienia wysyłkowego, ale to teoria – wynika z raportu. W praktyce nadawcy spoza UE oznaczają przesyłki jako prezent o wartości do 45 euro. W publikacji stwierdzono również, że często zaniżają wartość przesyłek.
Chińskie firmy wykorzystują także preferencyjne stawki za przesyłki pocztowe, nie przestrzegają zasad ochrony konsumentów tak jak muszą to robić firmy z UE. W efekcie zyskują przewagę konkurencyjną nad lokalnymi przedsiębiorstwami e-commerce – według raportu.
Co więcej, chińskie firmy e-commerce mogą liczyć na publiczne ulgi i dotacje, co daje im kolejny bonus wobec polskich konkurentów. Podano przykłady chińskich miast: w jednym lokalni e-sprzedawcy otrzymują 15 proc. dopłaty do kosztów przesyłki zagranicznej, a w innym do 30 proc. kosztów jej ubezpieczenia.
Nieszczelny system
Nieskuteczność ściągania danin od towarów wysyłanych z Chin pokazują dane ze specjalnego oddziału Krajowej Administracji Skarbowej w sortowni w Lublinie, który od 2 lat monitoruje dostawy z Chin – od grudnia 2018 r. do listopada 2019 r. z 10,7 mln przesyłek ponad 90 proc. było nadanych w Chinach, natomiast podatki lub cło nałożono na ok 8,5 tys. szt. (więc mniej niż promil), pobierając z tego tytułu niecałe 890 tys. zł danin. W całym kraju pobrano 1,2 mln zł VAT. Przy skali e-handlu są to kwoty symboliczne.
Traci budżet i polskie firmy
Tymczasem przy pełnej kontroli przesyłek wpływy Skarbu Państwa oszacowano na 2,1 mld zł rocznie (w całej UE uszczuplenia oceniono na 7 mld euro rocznie). Jak zaznaczono w raporcie, skutkiem luki są nie tylko straty krajowego budżetu, lecz także brak zakupu w polskich firmach.
ZPP: wszyscy muszą być równi
„Zasady konkurencji dla podmiotów działających na rynku muszą być tożsame i równe. Zasady obciążenia np. podatkiem VAT muszą być jednakowe dla wszystkich podmiotów” – apeluje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Organizacja podkreśla, że realne zróżnicowanie ceł i innych opłat, jak i nieszczelność systemu prowadzi de facto do braku możliwości prowadzenia uczciwej gry wolnorynkowej.
Unia chce przykręcić śrubę
Nowe przepisy unijne – tzw. pakiet e-commerce – mają ograniczyć nieuczciwą konkurencję ze strony sprzedawców spoza UE. Zakłada likwidację zwolnienia z VAT produktów importowanych o wartości poniżej 22 euro. Zostanie wprowadzona szczególna procedura przesyłek zagranicznych o wartości poniżej 150 euro wysyłanych spoza UE.
Np. operator pocztowy będzie mógł rozliczyć się z fiskusem. Platformy e-commerce sprzedając produkty o wartości do 150 euro przesyłane spoza UE mogą być traktowane jako płatnik VAT, odpowiadając za zobowiązania podatkowe związane ze sprzedażą produktów.
Dane i informacje pochodzą z raportu „Konieczne działania uszczelniające w systemie ceł i podatku VAT dla zagranicznych sprzedawców e-commerce”, opublikowanego we wrześniu 2020 r. przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Artykuł ZPP: „chińscy sprzedawcy dokonują nadużyć” pochodzi z serwisu CRN.
]]>