Według posła zakaz ma chronić polskich przedsiębiorców i pracowników, by mieli więcej czasu dla rodziny. Uderzy natomiast przede wszystkim w sieci handlowe, które otwierają w niedziele swoje sklepy. Wygląda na to, że nieco lżej zostaną potraktowane sklepy internetowe. Ograniczenia polegające głównie na zakazie zatrudniania pracowników najemnych w placówkach handlowych w niedziele dotyczą zarówno handlu stacjonarnego, jak i internetowego, jednak aktualne propozycje nie zabraniają składania zamówień w e-sklepach w niedziele, nie ma też nakazu 'wyłączenia’ placówek internetowych w te dni. Warto przypomnieć, że e-handel został potraktowany łagodniej w innym projekcie legislacyjnym – według zapowiedzi resortu finansów nie obejmie go podatek obrotowy od sprzedaży detalicznej.

Artykuł Zakaz handlu w niedziele możliwy od 2017 r. pochodzi z serwisu CRN.

Zgodnie z projektem w niedziele i święta zasadniczo będą mogły być otwarte te sklepy, w których za ladą staną właściciele (z nielicznymi wyjątkami, jak apteki, kwiaciarnie, butki z dewocjonaliami). Zakazem objęto także sklepy franczyzowe. W sklepach internetowych w niedziele będzie można składać zamówienia, ale dotyczą ich te same ograniczenia angażowania najemnych pracowników, co placówki stacjonarne.
 
Nowe przepisy uderzą przede wszystkim w markety i sklepy sieciowe otwarte obecnie 7 dni w tygodniu. Aby nie obchodziły zakazu otwierając placówki przy stacjach benzynowych (które mogą działać w niedziele), ograniczono powierzchnię sklepów w takich miejscach do 80 m kw. w mieście i 150 m kw. poza terenem zabudowanym.

Według projektu ograniczenia nie będą obowiązywać przez 7 niedziel w roku w okresach szczytów zakupowych i wyprzedaży (przed Bożym Narodzeniem, Wielkanocą, w styczniu oraz w czasie wakacji).

Ograniczenia mają objąć także centra logistyczne. Początkowo proponowano dla nich taki sam reżim, jak dla sklepów detalicznych (zakaz pracy pracowników), co groziło paraliżem ośrodków dystrybucyjnych. Skończyło się 'tylko’ na zapisie prowadzącym do wzrostu kosztów hurtowni. Mianowicie ich pracownicy zgodnie z projektem będą mogli pracować w niedziele, jeżeli wyrażą na to zgodę (czyli teoretycznie jak nie chcą, to nie muszą), a pracodawca za pracę w niedziele musi im zapłacić o 100 proc. więcej niż w normalne dni.

Artykuł Zakaz handlu w niedziele coraz bliżej pochodzi z serwisu CRN.

Artykuł Infoafera: władze chcą sankcji dla firm IT pochodzi z serwisu CRN.

 Krzysztof Steckiewicz, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Wolna Niedziela”, wyjaśnia, że zakaz handlu w niedzielę ma potrójny aspekt: gospodarczy – „wsparcie polskiego handlu, małych przedsiębiorstw, które są wykańczane przez zachodnie, wielkopowierzchniowe sklepy’, religijny – niedziela jest dniem świętym dla katolików, oraz społeczny – większość zatrudnionych w sklepach to kobiety, które pracując nie mają czasu wolnego dla rodziny.

Projektodawcy wskazują, że funkcjonowanie wszystkich placówek handlowych w niedzielę nie jest uzasadnione koniecznością zaspokajania codziennych potrzeb obywateli. Zdaniem pełnomocnika proponowany zakaz przyniesie bardzo korzystne skutki. Przyczyni się m.in. do ożywienia centrów miast, a jednocześnie nie przyniesie negatywnych zmian w gospodarce kraju – wpływy do budżetu z podatków nie spadną.

– Zakupy zostaną rozłożone na sześć dni, a nie siedem, a ciężar zakupów niedzielnych przełożony na sobotę i poniedziałek. Dla budżetu państwa oznacza to, że wpływy z podatku VAT, CIT, PIT, akcyzy pozostaną na praktycznie niezmienionym poziomie – twierdzi pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Wolna Niedziela”. Według niego zakaz nie spowoduje wzrostu bezrobocia, ponieważ według kodeksu pracodawca musi udzielić pracownikowi dnia wolnego za przepracowaną niedzielę. – Domagamy się normalności. Chcemy normalnego handlu w Polsce, takiego, jaki jest w innych zachodnioeuropejskich krajach, gdzie w niedziele pozamykane są wielkopowierzchniowe sklepy – kwituje Steckiewicz.

Artykuł Żeby markety nie wykańczały małych sklepów pochodzi z serwisu CRN.

Według Apple’a wymienione modele powstały z naruszeniem patentów firmy. Ich bezprawne wykorzystanie przez Samsunga stwierdził w ub. tygodni sąd w Kalifornii, nakazując Koreańczykom wypłatę 1,05 mld dol. odszkodowania. Samsung zamierza złożyć apelację. Będzie także sądził się z Apple’em w sprawie zakazu sprzedaży w USA swoich produktów. Rozprawa odbędzie prawdopodobnie we wrześniu.

Artykuł Apple żąda zakazu sprzedaży smartfonów Samsunga pochodzi z serwisu CRN.

Postanowienie w sprawie 7-calowego tabletu zapadło podczas targów IFA. Samsung musiał usunąć urządzenie z berlińskiego stoiska. – Respektujemy wyrok, ale podejmiemy kroki prawne, żeby chronić naszą własność intelektualną – powiedział rzecznik firmy James Chung.

Ostatecznej decyzji sądu dotyczącej zakazu sprzedaży tabletu można spodziewać się 9 września.

Artykuł Tablet Samsunga znowu zakazany pochodzi z serwisu CRN.

Na tym sprawa się nie kończy. Kolejne posiedzenie zaplanowano na 25 sierpnia. Samsung nie zgadza się z postanowieniem zakazu i złożył apelację. Pojawiły się zarzuty fałszowania dowodów przez Apple’a. Taką informację podał holenderski portal Webwereld. Według niego w pozwie przeciwko Samsungowi Apple podał niewłaściwe proporcje Galaxy Tab 10.1, aby wykazać jego podobieństwo do iPada.

W ub. tygodniu niemiecki sąd zdecydował o wstrzymaniu dystrybucji tabletu Samsunga w UE, przychylając się do argumentów Apple’a, który przekonywał, że Samsung Galaxy Tab 10.1 jest kopią iPada.

Artykuł Cofnięto zakaz sprzedaży tabletu Samsunga pochodzi z serwisu CRN.

Sprawa w niemieckim sądzie to kolejna odsłona wojny między producentami. W ubiegłym tygodniu postępowanie w sprawie smartphonów i tabletów Samsunga na wniosek Apple’a wszczęła amerykańska międzynarodowa komisja handlu (ITC).

Artykuł Samsung Galaxy Tab zakazany pochodzi z serwisu CRN.