Artykuł Regenerowane na aucie: polemika pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wkłady refabrykowane pochodzące od znanych producentów
alternatywnych zapewniają użytkownikowi jakość, niezawodność, bezpieczeństwo
użytkowania i oczywiście oszczędność. Technologia refabrykacji jest
legalną metodą produkcji nienaruszającą praw patentowych OEM i jest
preferowana w Unii Europejskiej jako sposób zagospodarowania zużytych
wkładów („najpierw wykorzystaj powtórnie, zanim przeznaczysz do recyklingu lub
do spalenia”). Ponadto nie zapominajmy, że taką właśnie technologią posługują
się również niektórzy producenci OEM, oferując produkty powstałe na bazie
powtórnie wykorzystanych pustych wkładów („return program”). Rzecz w tym,
że w postępowaniu przetargowym jedynym kryterium oceny ofert jest cena
produktu. W związku z tym oferowane są produkty najtańsze, czyli pod
wieloma względami najgorsze.
Organizatorzy
przetargów tak naprawdę nie potrafią dokonać selekcji produktów w inny
sposób. Brakuje im wiedzy na temat istniejących standardów technologicznych.
W specyfikacjach przetargowych bardzo często znajduje się kardynalne błędy
powodujące sprzeczne wymagania co do oferowanych produktów lub zgoła niemożliwe
do spełnienia (np. spełnianie norm, którym dane produkty nie podlegają; żądanie
przedstawienia akceptacji materiału alternatywnego przez producenta OEM itp.).
Z drugiej strony zamawiający dopuszczają 100 proc. nowe produkty
nieoryginalne i nawet powieka im nie drgnie z obawy, czy nie
otrzymają w ten sposób „zbuka” w postaci produktu łamiącego prawa
patentowe. Tymczasem producenci OEM nasilają działania zmierzające do obrony ich
własności intelektualnej i przemysłowej – w tym roku miały już
miejsce w Polsce takie akcje, których celem było zastopowanie dystrybucji
niektórych modeli kompatybilnych, 100 proc. nowych wkładów, pod groźbą
restrykcji prawnych i finansowych. Wbrew rozpowszechnionej opinii do odpowiedzialności
może być pociągnięty nie tylko producent łamiący patenty, ale cała sieć
dystrybucji i sprzedaży z użytkownikiem końcowym włącznie. Paradoksem
jest, że w tym samym czasie owe 100 proc. nowe zamienniki dopuszczane
były w przetargach dla administracji publicznej! Czy nie jest tak, że
budżetówka w swoich działaniach na rynku zamówień publicznych balansuje na
granicy prawa? Zgodnie z zasadą: „jesteśmy uczciwi, dopóki nas
nie złapią na gorącym uczynku”?
Niektórzy rozmówcy CRN Polska poruszyli temat preferencji
produktów kompatybilnych w zamówieniach publicznych, które zgodnie
z zaleceniami Unii Europejskiej powinny być stosowane w procedurach
przetargowych. W Polsce produkty refabrykowane nie tylko nie posiadają
żadnych preferencji, lecz są eliminowane na starcie. Program „zielonych
zamówień” pozostał jedynie na papierze, a w naszych urzędach ekologia
pojawia się wyłącznie w deklaracjach. Zdarza się, że jednostki
administracji państwowej uzyskują certyfikat „Zielone Biuro” przyznawany przez
jedną z fundacji ekologicznych, po czym przy przeprowadzaniu postępowania
przetargowego stosują kryterium: kompatybilne – tak, ale tylko
100 proc. nowe! Nie trzeba dodawać, że w regulaminie programu
„Zielone Biuro” istnieje wymóg stosowania w drukarkach produktów pochodzących
z recyklingu… Takie są fakty: jeśli producent kompatybilny ma rzetelny
program ekologiczny i może wykazać się wieloma międzynarodowymi
certyfikatami przyznawanymi produktom przyjaznym dla środowiska (Nordic Swan,
NF), to na rynku polskim jest z tego powodu sekowany, zamiast zyskać
preferencje!
Z niewiadomych powodów urzędnicy uznali, że
100 proc. nowe produkty zagwarantują im wysoką jakość. Tymczasem praktyka
dowodzi, że najtańsze 100 proc. nowe produkty oferowane w przetargach
nie spełniają większości wymagań jakościowych ze względu na stosowanie
najtańszych dostępnych materiałów do produkcji. Wydaje się, że znacznie lepiej
byłoby opisać produkt, stosując kryteria techniczne: wydajność testowana
zgodnie z normami ISO, produkcja przy wdrożonym systemie kontroli jakości
ISO 9001, stosowanie standardów ustanowionych przez producentów kompatybilnych
(ASTM, DIN), oraz wymagać pełnej gwarancji ze strony dostawcy na produkty
i sprzęt, obwarowanej odpowiednimi karami umownymi. Tylko że wówczas nie
każdy „krewny i znajomy królika” byłby w stanie spełnić takie warunki
przetargu…
Krytyczne opinie
urzędników BOR odnośnie do testowanych regenerowanych materiałów do drukarek
rzucają cień na całą branżę materiałów kompatybilnych, tymczasem są tylko
potwierdzeniem tezy, że „najtańsze nie zawsze oznacza najlepsze”, bo przecież
sprawdzano najtańszą ofertę przetargową! Takie produkty nie tylko nie zapewnią
dobrej jakości druku, ale również nie zagwarantują bezpiecznej eksploatacji
drukarkom, jeśli producent i dostawca mają niejasne warunki gwarancji.
Żadna renomowana marka kompatybilna nie pozostawia swoich produktów bez
odpowiedniego serwisu posprzedażnego oraz pełnej gwarancji (jak również
rozszerzonej). Nieprawdą jest, jakoby producenci kompatybilni usiłowali przerzucić
odpowiedzialność za uszkodzenia drukarki spowodowane nieoryginalnymi wkładami
na gwaranta (OEM). Jest wręcz odwrotnie: Armor w ramach rozszerzonej
gwarancji zobowiązuje się do pokrycia kosztów naprawy drukarki, jeśli okazałoby
się, że uszkodzenie zostało spowodowane przez niesprawny wkład Armor.
Oczekujemy jedynie, że serwis producenta nie będzie odmawiał naprawy drukarki
tylko z tego powodu, że użytkownik stosował nieoryginalne wkłady, bo
uszkodzenia drukarki mogą mieć różne przyczyny. Czasem zupełnie niezależne od
wkładu drukującego. Wydaje się jednak, że większość zamawiających w ogóle
nie ma takiej wiedzy.
Armor zwrócił się o opinię prawną dotyczącą
zasadności uchylania gwarancji na sprzęt drukujący użytkownikom stosującym
nieoryginalne wkłady do kancelarii prawnej NGO, Miguéres & Associés
w Paryżu. Uzyskana opinia jednoznacznie określa przypadki uchylania
gwarancji producenta w sytuacji stosowania kompatybilnych wkładów jako
niedozwolone klauzule umowne, czyli nadużycie, jednocześnie uznając za dozwolone
prawem wyłączenie z zakresu gwarancji szkód spowodowanych zastosowaniem
kompatybilnych wkładów. W świetle tej opinii można uznać, że użytkownicy
drukarek nie mają podstaw do odmowy przyjęcia oferty na nieoryginalne materiały
do drukarek objętych gwarancją producenta oraz że mogą oczekiwać od
kompatybilnego producenta ochrony gwarancyjnej w przypadku wystąpienia
szkód spowodowanych nieoryginalnymi produktami.
Przedstawiłem kilka faktów dotyczących materiałów
alternatywnych do drukarek, żeby ponownie zwrócić uwagę na palące dla branży
problemy. Nie znalazłem w artykule CRN Polska ani rzetelnego obrazu tych
produktów, ani cienia wsparcia dla branży niesłusznie borykającej się ze
sztucznie tworzonymi ograniczeniami.
Napisali Państwo: „Wygląda na to, że producenci
regenerowanych wkładów, jeśli chcą zmienić podejście urzędów do swoich wyrobów,
muszą zdobyć się na profesjonalny lobbing. Tak dzieje się w krajach
zachodnich”. Miałem nadzieję, że publikacja w CRN Polska będzie właśnie
próbą przełamania stereotypów i promocją ze wszech miar pożytecznej
branży, ale niestety mocno się zawiodłem.
Sławomir Rotter,
dyrektor generalny Armor Polska
Od redakcji
Dziękujemy za wyrażenie
swojej opinii. Rozumiemy rozgoryczenie Armoru, gdyż wojna z machiną urzędniczą
jest z całą pewnością niezwykle trudna. Nasze ustalenia, którymi podzieliliśmy
się z Czytelnikami we wspomnianym artykule, jednoznacznie wskazują, że
takie firmy jak Armor muszą podjąć zdecydowane działania wizerunkowe
w sektorze administracji. Jednak CRN Polska jest pismem dla resellerów
i integratorów, nie zaś urzędników. Naszą
rolą jest obiektywne przedstawianie sytuacji na rynku, nie zaś przekonywanie
kogokolwiek
z administracji do
wkładów refabrykowanych. Tym bardziej że polski system prawny nie chroni jednoznacznie
interesów producentów wkładów refabrykowanych. Oczywiście, jeżeli zdecydują się
Państwo na akcję lobbingową, chętnie poinformujemy o tym kanał
dystrybucyjny.
Artykuł Regenerowane na aucie: polemika pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Regenerowane na aucie pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Uszkodzony materiał eksploatacyjny nie podlega wówczas
wymianie w ramach gwarancji, gdyż – jak stwierdza producent
– został zużyty w 40 proc. – mówi mjr Dariusz
Aleksandrowicz, rzecznik BOR (pełna lista problemów – patrz ramka).
Z takim podejściem nie zgadza się m.in. Kamila
Yamasaki. Szefowa Black Pointa powołuje się na badanie TÜV Rheinland Polska.
Specjaliści tej organizacji przetestowali i porównali trzy różne tonery do
drukarek laserowych HP: refabrykowany toner Black Point, toner wyprodukowany
przez producenta drukarki oraz toner zamienny.
– Wyniki testu potwierdziły, że produkt Black Pointa jest
dużo bardziej wydajny niż materiały konkurencji. Generalnie rzecz biorąc,
jeżeli zamawiający chce się ustrzec produktów niskiej jakości, powinien po
prostu zadbać, aby spełniały konkretne branżowe standardy – podkreśla
Kamila Yamasaki.
Konkurenci
Black Pointa zgadzają się ze stanowiskiem tej firmy. Tłumaczą niechęć
urzędników do refabrykowanych materiałów eksploatacyjnych zwykłym brakiem
wiedzy na ich temat. Dodają, że duży wpływ na taki stan rzeczy mają dostawcy
drukarek, którzy m.in. „straszą użytkowników utratą gwarancji” w razie
korzystania z produktów innych niż oryginalne. – Takie działanie jest
oczywiście niezgodne z prawem europejskim – podkreśla Sławomir
Rotter, dyrektor generalny Armor Polska.
Tymczasem urzędnicy przekonują, że wcale nie łamią
przepisów, chcą jedynie – w dopuszczanych przez ustawę granicach
– zachować prawo do decydowania, co jest dla nich najlepsze. Powołują się
na art. 30 ust. 1 ustawy „Prawo zamówień publicznych”, który nakazuje
dokonanie opisu przedmiotu zamówienia za pomocą cech technicznych
i jakościowych.
BOR krytycznie o regenerowanych
Biuro
Ochrony Rządu przeprowadziło testy, które mają dowodzić,
że oferowane przez producentów regenerowane materiały eksploatacyjne mają
szereg wad. Wśród nich znalazły się m.in.: sypiący się toner, ślady zużycia
(np. kółka zębate), używany bęben światłoczuły OPC (widoczne białe pasy pionowe
lub poziome), brak łagodnego przejścia odcieni szarości, brak wyraźnej głębi
koloru czarnego w elementach graficznych i tekście. BOR zapewnia, że testy były
przeprowadzane w obecności przedstawicieli firm oferujących materiały w ramach
procedur przetargowych.
– W przeciwnym wypadku zamawiający musiałby
przyjmować każdą ofertę, nie mając wpływu na jakość otrzymanego produktu, gdyż
każde wymaganie techniczne lub dotyczące jakości mogłoby skutkować zarzutem
ograniczenia konkurencji – wyjaśnia Alicja Jankowska, rzecznik Urzędu
Kontroli Skarbowej w Warszawie.
Według
Urzędu Zamówień Publicznych instytucje państwowe mają pełne prawo do zamawiania
wyłącznie nowych produktów. Umożliwia to wspomniany już art. 30
ust. 1 ustawy „Prawo zamówień publicznych”. Wykładnia UZP zgadza się
z oceną prawników, których zapytaliśmy o opinię w tej sprawie.
Twierdzą oni, że żądanie wyłącznie nowych produktów nie jest preferowaniem
jednego dostawcy ani konkretnej marki. Nie można zatem uznać, że postawienie
takiego wymogu stanowi naruszenie zasad uczciwej konkurencji bądź przepisów ustawy.
Wszystko zależy od tego, czy zamawiający potrafi uzasadnić, że jego potrzeby
najlepiej spełniają właśnie nowe materiały eksploatacyjne.
– Kupujący twierdzą, że materiały regenerowane mają dużo
gorsze parametry niż nowe. Ponadto niektórzy wskazują, że wymóg dotyczący
nowości tuszów i tonerów wymuszają zapisy gwarancji drukarek lub umowy
serwisowe – mówi Joanna Presz-Król, radca prawny w Kancelarii Prawnej
JTP (otrzymała w roku bieżącym pierwsze miejsce w prestiżowym
rankingu Chambers Europe 2012 w dziedzinie prawa zamówień publicznych).
Jedyną sporną kwestią,
według UZP, jest ograniczanie praw gwarancyjnych dotyczących drukarek, jeśli
uszkodzenie nastąpi z powodu stosowania alternatywnych wkładów. Anita
Wichniak-Olczak z UZP twierdzi, że urzędy nie powinny, pod pretekstem
dotrzymywania takich właśnie warunków gwarancyjnych, odrzucać materiałów
regenerowanych w przypadku zamówień publicznych.
Kamila Yamasaki
Ograniczanie liczby podmiotów, które biorą udział
w przetargu, z uwagi na konkretne zapisy SIWZ to nie tylko działanie
niezgodne z prawem, lecz także niegospodarność. Taka postawa urzędów jest
najprawdopodobniej wynikiem kierowania się stereotypem, że produkty bazujące na
podzespołach pochodzących z recyklingu są gorsze jakościowo. Tymczasem to
nieprawda. Przykład Black Pointa najlepiej daje odpór takiemu myśleniu
– posiadamy najszerszy na rynku pakiet certyfikatów ISO: 9001:2008, 14?001:2004
oraz PN-N 18?001:2004, obejmujący procesy projektowania, produkcji,
testowania i dystrybucji kartridży.
– Taka praktyka powoduje ograniczenie dostępu do rynku
producentom materiałów eksploatacyjnych do drukarek i urządzeń drukujących
oraz stanowi naruszenie zasad uczciwej konkurencji – tłumaczy
przedstawicielka Urzędu Zamówień Publicznych.
Dostawcy drukarek ripostują, że rodzaj stosowanych wkładów
ma kluczowe znaczenie dla jakości i wydajności urządzeń w całym
okresie ich pracy. Oczekiwanie, że gwarant będzie musiał ponosić koszty naprawy
drukarek uszkodzonych przez niezalecane materiały eksploatacyjne, jest
nieracjonalne. Rozmówcy CRN Polska podkreślają, że to próba przerzucenia na
gwaranta odpowiedzialności za problemy spowodowane przez podmioty oferujące
tego typu wkłady.
– Nasze kartridże z atramentami są zaprojektowane
jako integralna część całego systemu drukowania, czyli urządzenia
mechanicznego, elektroniki i oprogramowania. Dlatego ostrzegamy, że serwis
ma prawo żądać opłat za rozwiązanie problemów lub naprawę uszkodzeń powstałych
wskutek używania nieoryginalnych kartridży czy atramentów. Nawet wtedy gdy
urządzenie jest jeszcze na gwarancji – wyjaśnia Dorota Wódka-Kot,
Marketing Manager w polskim oddziale Epsona.
Wygląda na to, że
producenci regenerowanych wkładów, jeśli chcą zmienić podejście urzędów do
swoich wyrobów, muszą zdobyć się na profesjonalny lobbing. Tak jak dzieje się
w krajach zachodnich. Że nie będzie to łatwe, przewiduje m.in. Wacław Iszkowski,
prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
– Urzędy
publiczne muszą mieć gwarancję sprawności działania kupionego sprzętu,
i to często znacznie przedłużoną. Wobec tego dostawcy drukarek mają prawo
do zastrzeżenia, że (przynajmniej w okresie gwarancji) należy używać
wskazanych przez nich materiałów eksploatacyjnych, które przecież mają istotne
znaczenie dla jakości druku oraz niezawodności działania sprzętu, czyli
prawidłowego wywiązania się z warunków umowy. Tutaj prawo zamówień publicznych
jest bardzo rygorystyczne i w nim też należy szukać możliwości dla
innych dostawców – mówi prezes PIIT.
Karolina Wrześniak-Cwyl
Wiele instytucji w UE wręcz preferuje regenerowane
wkłady, a nie oryginalne. Dzieje się tak ze względu na programy „zielonych
zamówień publicznych”, gdyż regenerowane produkty są przyjazne dla środowiska.
Z kolei nowe, chińskie kasety mają zwykle niską jakość, konkurują
szczególnie niską ceną z produktami regenerowanymi i często są
wytwarzane z naruszeniem praw patentowych.
Joanna Presz-Król
Zgodnie z przepisami
ustawy „Prawo zamówień publicznych” oraz utrwaloną linią orzeczniczą określenie
przedmiotu zamówienia jest uprawnieniem zamawiającego. To do niego należy –
przy zachowaniu zasad uczciwej konkurencji – decyzja, jakie produkty są mu
potrzebne, oraz prawo postawienia takich wymogów, które zapewnią mu wysoką
jakość dostarczonych wyrobów.
Artykuł Regenerowane na aucie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł IDC: spadła sprzedaż wkładów do drukarek pochodzi z serwisu CRN.
]]>Według IDC dostawcy oryginalnych wkładów dzięki działaniom marketingowym zwiększyli swój udział w segmencie atramentowym, natomiast w przypadku tonerów odnotowali spadki. – Na polskim rynku cena pozostaje wciąż bardzo ważnym, o ile nie najważniejszym czynnikiem wyboru w wielu firmach. W 2011 roku duży wpływ na sprzedaż materiałów eksploatacyjnych miały wahania kursów walut, a także problemy z dostępnością związane np. z katastrofą w Japonii – wyjaśnia Przemek Kowalski.
Z danych IDC wynika, że w 2011 r. w czołówce producentów zamienników były takie marki jak ActiveJet, Black Point, TF-1 i Incore.
Artykuł IDC: spadła sprzedaż wkładów do drukarek pochodzi z serwisu CRN.
]]>