Artykuł Przeprosiny w modelu „pay per use” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Niestety, zaczęli gasić pożar benzyną. Oficjalnie przeprosiny do kibiców wygłosiła sztuczna inteligencja o fizjonomii młodej kobiety. Kasia, bo tak ją nazwano, uspokoiła sympatyków, że ceny biletów będą atrakcyjne i dopiero uczy się, jak rozumieć nastroje kibiców. Jednak jej monolog nie poprawił nastrojów wśród sympatyków klubu. Wręcz przeciwnie, nieszczęsna Kasia stała się obiektem drwin miłośników „kopanej” z całej Polski. „Czasami zrobię coś głupiego” asekurowała się Kasia. A może to wcale nie było takie głupie?
Niewykluczone, że Kasia oraz jej „koleżanki” i „koledzy” zdobędą serca milionów Polaków. Wyobraź sobie drogi czytelniku, że ostro wkurzyłeś żonę – już od tygodnia się do Ciebie nie odzywa. Co robić? Wykupujesz usługę w modelu „pay per use” i przystojny humanoid Gracjan (o urodzie latynosa lub wikinga – w zależności od preferencji połowicy) przeprasza małżonkę w Twoim imieniu. Albo zawaliłeś poważny projekt i boisz się o tym poinformować szefa. Wcale nie musisz iść na dywanik. Zamiast tego wysyłasz filmik, na którym robot Jarosław (niemal bliźniaczo podobny do Mike’a Zuckerberga lub Elona Muska), tłumaczy pryncypałowi przyczyny niepowodzenia, a jeśli dopłacisz do usługi, humanoid przedstawi plan naprawczy. Być może za kilka lat, a nawet wcześniej, nie będziemy musieli nikogo przepraszać, prosić lub dziękować. Zrobią to za nas roboty oferowane w modelu „pay per use”.
Oczywiście nie tylko właściciele Wisły Kraków wpadają na „marsjańskie pomysły”. Historia zna mnóstwo zabawnych zdarzeń z robotami w roli głównej. Jakiś czas temu pisałem o trudnych chwilach Peppera – robota opracowanego przez Softbank. Ten android zanudził niemal na śmierć pensjonariuszy domu spokojnej starości, dla których prowadził lekcje śpiewu i gimnastyki. Ostatecznie Pepper wylądował w magazynie razem z innymi gratami. I nie jest to odosobniony przypadek.
Japoński hotel Henn-Na w Nagasaki zatrudnił 243 roboty do wykonywania przeróżnych zadań – od konsjerża po gońca hotelowego. Niedługo potem właściciel obiektu posłał połowę urządzeń na złomowisko, bowiem nie radziły sobie z wykonywaniem podstawowych obowiązków. Najwięcej trudności sprawiało im zrozumienie pytań pensjonariuszy. Pewien elektroniczny asystent budził gościa za każdym razem, kiedy ten chrapał. „Przepraszam, ale nie załapałem, o co chodzi. Czy mógłbyś powtórzyć swoją prośbę?” – pytał uprzejmie robot. Swoją drogą ciekawe, kto przepraszał klientów hotelu za błędy popełnione przez maszyny obdarzone sztuczną inteligencją. Obawiam się, że odpowiedzialność za błędy sztucznych „kolegów” musieli wziąć na siebie ich jak najbardziej żyjący i czujący szefowie. I nie chciałbym się wtedy znaleźć w ich skórze.
Artykuł Przeprosiny w modelu „pay per use” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wisła Kraków ze sztuczną inteligencją pochodzi z serwisu CRN.
]]>Niestety, piłkarze nie powalczyli i królowa nauk zdała się na nic. Wisła z hukiem spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej. Jak wiadomo, wspomniany Jarosław Królewski jest nie tylko współwłaścicielem krakowskiego klubu, ale również CEO firmy Synerise, zajmującej się sztuczną inteligencją i Big Data. W 2019 roku wraz z Jakubem Błaszczykowskim oraz Tomaszem Jażdżyńskim wyciągnęli Wisłę Kraków z ogromnych tarapatów finansowych. Gdyby nie ich pomoc „Wisełka” prawdopodobnie podzieliłaby losy Polonii Warszawa, zasłużonego klubu tułającego się od kilku lat w niższych klasach rozgrywkowych.
Trzy lata temu Jarosław Królewski oznajmił, iż Wisła Kraków powinna być tak jak jego firma Synerise, czyli ofensywna i odważna. Czy była ofensywna – chyba nie do końca, skoro strzeliła w ostatnim sezonie 37 bramek, a taki Lech Poznań aż 67. Trudno też w takim przypadku mówić o odwadze, a raczej innowacyjności. Biznesmen jest osobą nietuzinkową i bezgranicznie wierzy w moc sztucznej inteligencji oraz wielkich zbiorów danych. Nie bez przyczyny lubi posługiwać się określeniem algokracja.
Czy udało mu się wprowadzić algokrację do Wisły Kraków? Na początku bieżącego roku w klubie funkcjonowały co najmniej dwa rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji. Pierwsze z nich pozwalało określić z dokładnością do czterdziestu osób liczbę kibiców, która pojawi się na kolejnym meczu. Dzięki temu można było na przykład zatrudniać odpowiednią liczbę ochroniarzy na zbliżające się spotkanie, aczkolwiek biorąc pod uwagę wynagrodzenie tej grupy pracowników, trudno liczyć na wielkie oszczędności. Poza tym każdy, nawet średnio zorientowany kibic wie, że na derbach z Cracovią pojawią się tłumy, a na Górnika Łęczna przyjdą jedynie najwięksi fani.
Zdecydowanie ciekawszy wydawał się drugi projekt skierowany do sztabu szkoleniowego. Sztuczna inteligencja dostarczała trenerowi twardych danych dotyczących dyspozycji poszczególnych piłkarzy. Jednak tutaj też chyba coś nie zagrało, o czym najlepiej świadczy pozycja w tabeli. Warto w tym miejscu przypomnieć, że trenerem „Wisełki” był nie byle kto, bo sam Jerzy Brzęczek, wcześniej selekcjoner reprezentacji Polski.
Jak widać mariaż technologii i futbolu nie jest łatwy, co nie oznacza, że niemożliwy. Kiedy w ubiegłym roku mało znany klub Brentford FC awansował do Premier League, większość dziennikarzy i bukmacherów skazywało go na pożarcie i rychły spadek. Tymczasem niewielki klub z przedmieść Londynu zajął 13 miejsce w najsilniejszej piłkarskiej lidze świata. Drużynę często przedstawia się na Wyspach jako wzór do naśladowania w zakresie zastosowania analityki i wielkich zbiorów danych.
Gwoli sprawiedliwości trzeba zaznaczyć, że Brentford FC wdraża długoterminową filozofię innowacji od sześciu lat, a poza podejmowaniem decyzji bazujących na statystyce, szefowie klubu realizują rozsądną strategię biznesową. Czego życzę Wiśle Kraków.
Artykuł Wisła Kraków ze sztuczną inteligencją pochodzi z serwisu CRN.
]]>