Artykuł AWS: pierwsze informacje o strefie lokalnej w Polsce pochodzi z serwisu CRN.
]]>W minionym tygodniu AWS ogłosił otwarcie strefy lokalnej w Polsce (oraz w 30 innych lokalizacjach). Na razie firma nie chce ujawniać bliższych informacji na ten temat.
– Planujemy uruchomić strefy lokalne w 2022 r. Na razie jest za wcześnie, by mówić o dacie i lokalizacji. Szczegółowe informacje przekażemy w przyszłym roku – poinformował Tomasz Stachlewski, CEE Senior Solutions Architecture Manager, AWS, podczas konferencji z dziennikarzami. Nie ujawnił również jak na razie wielkości inwestycji.
Jakie usługi pojawią się w Polsce
Manager poinformował natomiast, jakie usługi zostaną udostępnione na początek w polskiej strefie lokalnej AWS. Będą to m.in. moc obliczeniowa, storage, bazy danych i kontenery. Kolejne usługi zostaną dodane później, w zależności od potrzeb klientów – poinformował Tomasz Stachlewski.
Dlaczego powstaje local zone
Manager wyjaśnił również, że powody otwarcia strefy lokalnej są dwojakie. Pierwszy to konieczność skrócenia czasów opóźnień w przypadku niektórych usług.
– Widzimy, że użytkownicy wymagają niższych czasów opóźnień. Dla niektórych aplikacji każda milisekunda ma znaczenie – wyjaśniał Tomasz Stachlewski.
Inny powód otwarcia nowych stref lokalnych w Polsce oraz w innych miejscach to regulacje, krajowe albo korporacyjne, które wymagają, by specyficzne rodzaje danych nie opuściły granic państwa.
Manager uważa, że nadal większość klientów będzie korzystało z regionów AWS (dużych klastrów data center) natomiast strefy lokalne będą miały znaczenie w specyficznych zastosowaniach, czyli np. tych wymagających niskich opóźnień lub związanych z regulacjami.
Artykuł AWS: pierwsze informacje o strefie lokalnej w Polsce pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sektor MŚP stawia na chmurę hybrydową pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jednak popyt na usługi chmurowe w poszczególnych częściach globu jest zróżnicowany, zaś Polska nie należy do grona prymusów. Jak wynika z danych Eurostatu, w 2020 r. z chmury obliczeniowej korzystało w Polsce 24 proc. przedsiębiorstw, podczas gdy średnia unijna wyniosła 36 proc.
Pozycja Polski może być jednak swego rodzaju atutem, na co zwraca uwagę Aruba Cloud w raporcie „Wykorzystanie usług chmurowych w biznesie”. Autorzy opracowania twierdzą, że rynek nowych technologii w Polsce, Czechach oraz na Węgrzech jest jednym z najbardziej obiecujących pod względem rozwoju w całej Europie. Nie tylko ze względu na fakt, że kraje te wciąż mają pewien dystans do nadrobienia względem państw Europy Zachodniej, ale także specyfikę tych rynków.
Plusy powolnej cyfryzacji
Jak wiadomo, w Polsce proces cyfrowej transformacji, w tym również migracja do chmury, rozpoczął się później niż w Europie Zachodniej. Dzięki temu nasze firmy mogą korzystać z doświadczeń Niemiec, Szwecji czy Danii. Wnikliwa obserwacja pozwala im uniknąć błędów i wybierać najbardziej wydajne modele budowania środowisk IT.
Chociaż w czasie pandemii polskie firmy częściej decydują się na chmurę publiczną niż przed jej wybuchem, to jest za wcześnie, aby mówić o masowej migracji. Zdaniem Marcina Zmaczyńskiego, Senior Marketing Executive CEE w Aruba Cloud, realne jest przekonanie ponad 50 proc. rodzimych przedsiębiorstw do korzystania z chmury, ale żeby osiągnąć ten cel trzeba przełamać kilka barier. Jedną z nich jest obawa o utratę danych – aż 41 proc. respondentów uczestniczących w badaniu Aruba Cloud wymienia ten czynnik jako najbardziej zniechęcający do migracji, zaś 23 proc. wskazuje na koszty związane z tym procesem.
Z kolei w raporcie EY Polska „Transformacja cyfrowa firm 2020” aż 29 proc. badanych przyznaje wprost, że nie ufa usługom chmurowym, 24 proc. obawia się wysokich wydatków, a 14 proc. twierdzi, że na rynku brakuje ofert dostosowanych do ich indywidualnych potrzeb. Co zatem zrobić, aby zmienić podejście właścicieli małych i średnich biznesów?
– Przed wdrożeniem usługi warto ją poznać, dać sobie czas na oswojenie się z nią – doradza Leszek Szczęch, dyrektor ds. rozwoju w Colt Technology Services. – Tak naprawdę jest to także zadanie dostawcy, aby zapewnić odpowiednią obsługę klientom. Nie jest powiedziane, że z dnia na dzień trzeba przenosić całe zasoby firmy do chmury. Można zacząć od mniejszej części, a potem kontynuować transformację.
Oprócz dostawców, istotną rolę w edukacji klientów odgrywają integratorzy, którzy mają niepośledni wpływ na decyzje podejmowane przez małych i średnich przedsiębiorców. Ci bowiem coraz częściej mają trudności ze znalezieniem specjalistów IT i korzystają ze wsparcia lokalnych firm zajmujących się dostawą oraz instalacją sprzętu, a także bardzo często doradztwem i serwisem. Integratorom nie zawsze opłaca się sprzedawać usługi chmurowe i starają się zniechęcić swoich klientów do tego modelu. Czasami bardziej opłacalnym rozwiązaniem jest bowiem zakup urządzeń.
– Publiczna chmura nie jest usługą dla wszystkich – zauważa Tomasz Magda, CEO w Produkcja Chmur. – Nie powinno się też na nią patrzeć poprzez pryzmat oszczędności, lecz możliwości szybkiego skorzystania z wielu zaawansowanych i praktycznie gotowych od ręki rozwiązań z takich obszarów jak sztuczna inteligencja czy analiza wielkich zbiorów danych.
SaaS niekoniecznie dla resellerów
Od kilku lat najpopularniejszą usługą oferowaną przez dostawców chmury publicznej pozostaje SaaS i w najbliższym czasie raczej się to nie zmieni. Gartner prognozuje, że na koniec bieżącego roku globalne przychody ze sprzedaży SaaS wyniosą 122 mld dol., co oznacza 19 proc. wzrost w ujęciu rocznym. W tym samym okresie w segmencie IaaS spodziewane są wpływy w wysokości 82 mld dol., a w przypadku PaaS 59 mld dol. SaaS jest wyjątkowo lukratywnym obszarem dla dostawców usług chmurowych. Model ten cieszy się również dość dużym zainteresowaniem wśród MŚP ze względu na możliwość dostępu do innowacyjnych narzędzi bez ponoszenia wydatków inwestycyjnych, automatyzację procesów, usprawnienie operacji czy ograniczenie do minimum błędów ludzkich.
Jednak rozwój SaaS niewiele wnosi do biznesów prowadzonych przez integratorów oraz resellerów. Oprócz tego, że marże ze sprzedaży tego typu usług nie są zbyt wysokie, istnieją pewne obawy, że w nieodległej przyszłości partnerzy mogą stać się zbędnym ogniwem w łańcuchu sprzedaży SaaS. Trudno też znaleźć obszary, w których integratorzy mogliby wnieść wartość dodaną do oferty dostawców. Poważnym ograniczeniem jest brak możliwości dokonywania znaczących zmian w funkcjonalności oprogramowania, a nawet jeśli takowe się pojawią, wymagają specyficznych i często trudno dostępnych kompetencji.
Pewien wyjątek stanowi sprzedaż rozwiązań do ochrony danych zgromadzonych i przetwarzanych w ramach usługi SaaS. Usługodawcy nie biorą na siebie odpowiedzialności za omyłkowe lub celowe usunięcie plików przez użytkownika bądź ich zaszyfrowanie za pomocą oprogramowania ransomware. W związku z tym klienci powinni wykazywać zainteresowanie systemami do backupu pochodzącymi od zewnętrznych dostawców.
– Oprogramowanie w modelu usługowym pojawiło się dość szybko w ofercie resellerów – mówi Arkadiusz Sikora, Country Manager VMware’a w Polsce. – Mogłoby się wydawać, że w związku z tym dysponują oni największym doświadczeniem w sprzedaży SaaS i jest to dla nich optymalny obszar. W praktyce jednak wygląda to nieco inaczej. Ostatni rok zmienił reguły gry i wzrosła popularność takich usług jak DRaaS czy Workspace as a Service. Tutaj widzę duże pole do popisu dla integratorów.
Ciekawe perspektywy rysują się też przed usługami IaaS. Gartner prognozuje, że w bieżącym roku przychody uzyskane z ich sprzedaży będą wyższe o 39 proc. w porównaniu z 2020 r. Eksperci przyznają, że model IaaS idealnie wpisuje się w potrzeby małych i średnich przedsiębiorstw, ponieważ niweluje bariery istotne z punktu widzenia tej grupy użytkowników. Nie jest bowiem łatwo znaleźć wśród nich chętnych na zakup serwerów czy macierzy dyskowych z najwyższej półki cenowej. Natomiast rośnie liczba MŚP zainteresowanych wypróbowaniem rozwiązań klasy korporacyjnej w cenie miesięcznego abonamentu.
– IaaS wydaje się być najkorzystniejszą usługą z punktu widzenia integratorów, bowiem daje możliwość relatywnie łatwego i taniego stworzenia wartości dodanej oraz zwiększenia zakresu usług u klienta – mówi Adam Tomczak, SMB Sales Lead w HPE. – Zapewnia też optymalizację kosztów zarówno dla usługobiorcy, jak też integratora. Podobnymi atutami charakteryzuje się PaaS, aczkolwiek wymaga od integratora szerokich kwalifikacji.
Zdaniem producenta
Chmura demokratyzuje dostęp do wysokiej klasy zasobów IT. Jak to często bywa, w początkowej fazie tym modelem przetwarzania danych najbardziej zainteresowani byli klienci korporacyjni. Ze względu na swoją pozycję, zazwyczaj to właśnie oni mogą pozwolić sobie na wykorzystanie „nowinek technologicznych”. Ten etap mamy już za sobą i dziś po rozwiązania chmurowe coraz chętniej sięgają również MŚP, ale ich udział w strukturze klientów jeszcze długo nie będzie tak duży jak w krajach skandynawskich.
Rozwiązania chmurowe, bez względu na to czy mówimy o IaaS, PaaS czy SaaS, rozszerzają portfolio usług, które partnerzy oferują klientom końcowym. Jeszcze do niedawna firmy, które poszukiwały konkretnego rozwiązania spełniającego ich wymagania biznesowe, były skazane na skomplikowane procesy zakupowe, obejmujące zarówno infrastrukturę, jak i obszar aplikacyjny. Chmura i wiele wspomagających rozwiązań, wdrażanych na różnych płaszczyznach, ułatwia zaspokojenie wymagań klientów, zaś oferty partnerów budujących swoje portfolio na mechanizmach chmurowych stają się bardziej przejrzyste, konkurencyjne i tym samym lepsze.
Dyskusje o bezpieczeństwie
Od dłuższego czasu przez media branżowe przewija się fala dyskusji na temat wyższości chmury publicznej nad hybrydową lub odwrotnie. Wydaje się, że więcej argumentów mają po swojej stronie zwolennicy rozwiązań mieszanych. Jak z wynika badania EY Polska, zaledwie 4 proc. polskich firm zamierza przenieść do chmury publicznej całość swoich zasobów.
– Dług technologiczny, czas, ryzyko, a przede wszystkim rachunek ekonomiczny przemawiają na korzyść chmury hybrydowej – mówi Adam Tomczak. – Migracja postępuje punktowo, z wyjątkiem firm uzależniających swoją działalność od początku od usług chmurowych. Należy pamiętać, że MŚP są mocno związane z resellerami. Ci ostatni pełnią rolę działów IT dla swoich klientów i zajmują się optymalizacją rozwiązań.
Zaufanie do chmury publicznej spadło po wybuchu afery SolarWinds. Cyberatak dekady wywołał ostry spór pomiędzy koncernami z branży IT na temat bezpiecznego przechowywania danych. Microsoft już od kilku lat konsekwentnie zachęca klientów do korzystania z chmury publicznej. Co więcej, na firmowym blogu przekonuje, że tego typu usługi gwarantują przedsiębiorstwom najbardziej niezawodną ochronę, zaś podejście hybrydowe wprowadza niepotrzebne zamieszanie i otwiera przed hakerami dodatkową furtkę.
Zupełnie inaczej widzą to przedstawiciele Della, HPE czy IBM-u, którzy nie wierzą, że klienci zaczną przenosić wszystkie dane do chmury publicznej, ponieważ ma to być niepraktyczna i często nieopłacalna opcja. Natomiast punkt widzenia Microsoftu, co nie jest zaskoczeniem, podziela Amazon.
– Chmura publiczna jest miejscem, w którym występuje największa gama rozwiązań, dlatego też ostatecznie są one wybierane przez największe grono integratorów oraz klientów – twierdzi Tomasz Stachlewski, CEE Senior Solutions Architecture Manager w AWS. – Można to porównać ze sposobem poruszania się. Systemy pracujące w środowisku lokalnym pozwalają nam iść do przodu, hybrydy to trucht, natomiast dopiero usługi chmury publicznej pozwalają nam biec.
Poznać chmurę
Specjaliści IT i integratorzy wolą korzystać ze sprawdzonych systemów niż rozwiązań nieznanych, których twórcy dopiero przecierają szlaki na rynku. W przypadku usług chmurowych przełamanie barier sprzedażowych jest wyjątkowo trudne. Model „płać i używaj” nie tylko wymusza na integratorach całkowitą zmianę podejścia do realizacji projektów, ale także formy rozliczeń z klientami. Trudno się dziwić, że większość integratorów stawia na tradycyjne formy sprzedaży, a tylko bardziej odważni oferują rozwiązania hybrydowe.
Ci drudzy mogą jednak liczyć na pomoc zarówno ze strony producentów, jak i usługodawców. Przykładowo, VMware stwarza możliwość budowy chmury prywatnej lub hybrydowej na bazie autorskich rozwiązań, które są doskonale znane partnerom, oraz z wykorzystaniem sprzętu klienta pracującego w lokalnym centrum danych. Z kolei HPE dostarcza własną infrastrukturę w formie usługi, łącząc w ten sposób zalety środowiska chmurowego i lokalnego.
O względy resellerów zabiegają też dostawcy usług chmurowych. Kuszą ich programami motywacyjnymi i zachęcają do zdobywania wiedzy w zakresie doradztwa czy tworzenia aplikacji.
– Budowanie kwalifikacji i wyścig po certyfikaty inżynierskie hiperskalerów już się rozpoczął. Powiększa się też liczba usługodawców specjalizujących się w konsultingu i szkoleniach z zakresu chmury. Oczywiście głównym beneficjentem takiego stanu rzeczy będą dostawcy usług chmurowych – podsumowuje Tomasz Magda.
Zdaniem integratora
koło 20–30 procent MŚP korzysta obecnie z usług chmurowych. Jednak w dobie pandemii coraz więcej firm decyduje się na wdrożenie rozwiązań zapewniających ciągłość działania. Nowe narzędzia są doceniane, ponieważ wpływają na wzrost efektywności pracy, rozwój i modernizację przedsiębiorstwa. Warto też zaznaczyć, że chmura jest dość szerokim pojęciem, ale trudno mówić o jej prawidłowym i kompleksowym wdrożeniu w sytuacji, gdy firma korzysta tylko z jednej prostej aplikacji online, która rozwiązuje kilka problemów w firmie. Chmura to niemal filozofia myślenia o wszystkich procesach zachodzących w przedsiębiorstwie w taki sposób, aby minimalizować koszty i optymalizować każdy proces.
Model PaaS można uplasować pomiędzy IaaS i SaaS, gdyż tak jak w IaaS nie musimy martwić się o infrastrukturę i mamy możliwość korzystania z gotowych usług na wzór SaaS. Jednak, w odróżnieniu od SaaS, można w relatywnie łatwy sposób dostosowywać i rozwijać rozwiązanie do własnych potrzeb. Wiąże się to z zaangażowaniem zespołów deweloperskich, lecz sam proces jest znacznie szybszy w przeciwieństwie do pozostałych dwóch typów usług.
Artykuł Sektor MŚP stawia na chmurę hybrydową pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sztuczna inteligencja: jak daleko stąd, jak blisko pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Duża część osób zarządzających światowymi firmami chce się otworzyć na różne technologie IT. Jednak, kiedy wejdziemy do poszczególnych działów przedsiębiorstw, widzimy na ścianach opasłe szafy z segregatorami pełnymi danych i dokumentacji. Nie ma w tym nic dziwnego, ale mówienie o wdrożeniu AI w takich spółkach w ciągu kolejnych pięciu lat to optymistyczne założenie – mówi Piotr Kawecki, prezes ITBoom.
Wraz z upływem czasu znaczenie rozwiązań wykorzystujących AI będzie wzrastać, co nie oznacza, że zdominują one nasze życie. Co więcej, istnieją przykłady przedsiębiorstw, które po zaangażowaniu do pracy autonomicznych robotów, były zmuszone zwiększyć zatrudnienie. Tak było chociażby w przypadku Postmates – firmy zajmującej się dostawami żywności, która od ponad roku używa do przewożenia towarów autonomicznych pojazdów Serve. Szef tej firmy zapowiedział zwiększenie zatrudnienia w ciągu najbliższych pięciu lat, tłumacząc swoją decyzję koniecznością zapewnienia odpowiedniego nadzoru nad robotami. Podobna sytuacja miała miejsce we Flytrexie, a więc u dostawcy towarów za pomocą dronów.
– Nawet, jeśli przygotujemy się na 99,9 proc. różnych przypadków, zawsze może wydarzyć się coś nieprzewidywalnego. Dlatego każdy dron ma swojego opiekuna, choć niewykluczone, że kiedyś jeden człowiek będzie obsługiwać ich tuzin – przyznaje Yariv Bash, CEO Flytrexa.
Jak widać roboty niejednokrotnie wymagają pomocy ze strony człowieka. Sporo trudności nastręcza też samo wdrażanie projektów związanych z AI – według Gartnera aż 85 proc. tego typu inicjatyw kończy się fiaskiem. Dzieje się tak z kilku powodów, a przede wszystkim ze względu na brak specjalistów, korzystanie z niewłaściwych danych czy nadmiernej wiary w możliwości nowych technologii.
– Ludzie z Doliny Krzemowej zakochują się w technologii, ale ona jest wyłącznie narzędziem, które pozwala osiągać cele. Technologia to łopata, której używasz do kopania złota. Niektórzy ludzie zawodzą, bo mylą łopatę ze złotem – tłumaczy Sebastian Thrun, założyciel i prezes Udacity.
Dane na pierwszym planie
Analitycy, dziennikarze, a nawet filmowcy uwielbiają kpić z wpadek, które przydarzają się cyfrowym asystentom, inteligentnym aplikacjom czy algorytmom poszukującym mowy nienawiści na portalach społecznościowych. Niedawno „The Wall Street Journal” pisał o rodzicach skarżących się na inteligentny software wyręczający amerykańskich nauczycieli w sprawdzaniu klasówek. Oprogramowanie okazało się na nad wyraz surowe, bowiem dyskwalifikowało prawidłowe odpowiedzi napisane wielkimi literami. W rezultacie mamy do czynienia ze swojego rodzaju dysonansem poznawczym – z jednej strony wszyscy mówią o tym, że AI zbawi świat, zaś z drugiej pojawiają się przypadki, gdy sztuczna inteligencja nie radzi sobie z banalnymi zadaniami. Zresztą powstało nawet specjalnie określenie „AI bias”, czyli przechył algorytmiczny, który sprawia, że systemy mogą dyskryminować ludzi bądź powielać ludzkie błędy. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest opieranie się na mało reprezentatywnych danych. Przykładowo, jeśli wytrenujemy sieć przetwarzającą obraz, pokazując za każdym razem człowieka w czapce, a potem pokażemy zdjęcie osobnika bez czapki, to nie rozpozna ona w nim człowieka. Satyen Sangani, CEO Alationa, zwraca uwagę, że kiedyś mieliśmy za mało danych, teraz jest ich za dużo. Dodaje, że są rozproszone w różnych miejscach, a jakby tego było mało, trzeba przestrzegać licznych regulacji i rozporządzeń dotyczących cyfrowych zasobów.
Pewne jest, że kluczowe znaczenie dla sukcesu AI ma jakość danych. Niestety, algorytmy uczenia maszynowego nie radzą sobie dobrze z danymi śmieciowym, dlatego ich eliminacja jest tak bardzo istotna. Najwięcej problemów mają z tym globalne koncerny, które korzystają z wielu oddzielnych aplikacji, działających na różnych systemach i w różnych środowiskach.
– Sztuczna inteligencja wymaga od nas prawidłowo segregowanych, magazynowanych i archiwizowanych danych. To jest potrzeba podstawowa i baza wyjściowa, aby jakiekolwiek rozwiązania systemowe AI mogły być implementowane w kolejnych latach – komentuje Piotr Kawecki.
Jednym ze sposobów na uporządkowanie chaosu jest katalog zawierający listę programów oraz powiązanych z nimi informacji, coś na wzór indeksu książek w bibliotece. W ciągu ostatnich kilku lat na światowym rynku pojawiła się cała gama tego typu produktów. Część producentów, jak Alation, Cambrigde Semantics czy Unifi Software, zastosowało do automatyzacji katalogów danych uczenie maszynowe. Systemy wymienionych firm działają na podobnej zasadzie jak Google, z tą różnicą, że przeczesują oraz indeksują sieciowe zasoby korporacji. Na razie jednak decydenci w korporacjach nie kwapią się do wdrażania takich rozwiązań.
Z badania „Driving Digital Transformation Using AI and Machine Learning” przeprowadzonego przez analityków TDWI wynika, że firmy z rezerwą podchodzą do narzędzi opartych na sztucznej inteligencji. Zaledwie 11 proc. respondentów zadeklarowało, że korzysta z systemów AI w celu poprawienia jakości danych. Dla porównania, aż 67 proc. czyści dane w celu usunięcia duplikatów i niestandardowych plików, a 48 proc. zarządza metadanymi.
– Zaawansowane narzędzia analityczne, wykorzystujące uczenie maszynowe, pozwalają firmom lepiej ocenić poziom kultury zarządzania danymi. Nasze rozwiązanie pozwala ocenić nie tylko własną strukturę, ale także porównać ją z innymi użytkownikami, żeby zrozumieć co robimy dobrze, a gdzie popełniamy błędy. Nie warto kierować się przeczuciem – przekonuje Satyen Sangani.
Użytkownicy inteligentnych katalogów wiedzą, że wcześniej wykorzystywane zestawy danych były dalekie od ideału lub po prostu już nieaktualne. Istnieją również firmy, które marnotrawią środki na powielanie cyfrowych informacji. Jeden z klientów Alationa zamawiał pięć razy ten sam komplet danych, co kosztowało go łącznie 2 mln dol., podczas gdy – stosując odpowiednie rozwiązania – mógłby wydać jedną piątą tej kwoty.
CRM też chce być inteligentny
Dostawcy systemów CRM próbują na różne sposoby wprowadzać narzędzia AI do swoich produktów. Oprogramowanie oparte na tej technologii umożliwia przedsiębiorcom lepsze poznanie klientów, oferując przy okazji szereg przydatnych informacji, a także możliwość tworzenia dokładnych predykcji. Każdy z liczących się producentów korzysta z AI, a obecnie walka toczy się o to, aby wyróżnić się na tle konkurencji. W ostatnich miesiącach wyścig liderów w segmencie CRM nabiera tempa. Brandon Purcell, jeden z głównych analityków Forrestera, tłumaczy taki stan rzeczy turbulencjami w gospodarce wywołanymi przez pandemię. Firmy poszukują lepszych sposobów na zarządzanie działaniami sprzedażowymi i prognozowanie popytu, dostawcy zaś starają się spełnić rosnące oczekiwania klientów. Pod koniec października ruszył wspólny projekt Microsoftu, C3.ai oraz Adobe – system CRM bazujący na danych pozyskiwanych na żywo z wielu kanałów. Koncerny zintegrują Dynamicsa 365 Sales, Adobe Experience Cloud oraz platformę danych i algorytmów uczenia maszynowego C3.ai. W tym samym miesiącu SAP poinformował o zakupie austriackiej firmy Emarsys, której flagowym produktem jest platforma dla firm B2C wykorzystująca sztuczną inteligencję do opracowywania prognoz dotyczących potencjalnych klientów, a także zwiększania zaangażowania w korespondencję e-mailową. Nie próżnuje również Salesforce, który wzbogacił swoje narzędzia AI o analizę zawartości e-maili i wiadomości typu push jeszcze przed ich wysłaniem. To pozwala ocenić prawdopodobieństwo, z jakim klienci otworzą wiadomość i klikną na zawarte w niej linki. Nieco wcześniej producent ten wprowadził rozwiązanie analizujące transkrypcje rozmów przedstawicieli handlowych i sugerujące lepsze sposoby sprzedaży w oparciu o zbiór najlepszych praktyk oraz zasobów.
Zdaniem integratora
Znawcy tematu twierdzą, że sztuczna inteligencja będzie miała podobny wpływ na ludzkość jak upowszechnienie się internetu. W nowych sektorach gospodarczych rozwiązania klasy AI stanowią podstawowy „park maszynowy” i bez nich firmy nie zaistnia-łyby na rynku. Jednak można znaleźć takie sektory, w których proces adaptacji tej technologii będzie dłuższy i zajmie więcej niż pięć lat. Po prostu zastosowanie sztucznej inteligencji pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Niemniej wzrost mocy obliczeniowych, przy jednocześnie ich spadającym koszcie oraz rozwój narzędzi sprawia, że technologia ta zaczyna się upowszechniać. Widzimy to na co dzień w naszych projektach związanych z zarządzaniem bezpieczeństwem oraz analizą obrazu i budowaniem scenariuszy zastosowań.
IDC przewiduje, że w bieżącym roku globalna wartość rynku CRM wyniesie 61,95 mld dol. – o 2,75 proc. więcej niż w ubiegłym roku. I choć analitycy nie prowadzą szczegółowych statystyk ani prognoz sprzedaży dotyczących CRM–ów z elementami AI, to Tom Siebel, prezes C3.ai, nie ma złudzeń, że następna generacja oprogramowania do zarządzania relacjami z klientami będzie bazować wyłącznie na sztucznej inteligencji.
Samoobsługowe centrum danych
Większość szumu wokół sztucznej inteligenci koncentruje się na autonomicznych samochodach, robotach czy omawianych wcześniej systemach wydobywających informacje z dużych zbiorów danych. Jednak AI zaczyna się też pojawiać w serwerowniach, choć droga do samoobsługowych centrów danych jest jeszcze daleka, m.in. ze względu na liczne bariery techniczne, operacyjne i kadrowe. Cztery lata temu Gartner jako pierwszy wprowadził termin AIOps (Artificial Intelligence for IT Operations) opisując w ten sposób inteligentną infrastrukturę, która wykorzystuje uczenie maszynowe i wielkie zbiory danych w celu usprawnienia procesów w data center.
Jak na razie adaptacja tego typu rozwiązań postępuje w ślamazarnym tempie, aczkolwiek analitycy prognozują, że w 2022 r. globalne przychody ze sprzedaży systemów zaliczanych do kategorii AIOps przekroczą 5 mld dol. Zdaniem Marcina Zmaczyńskiego, Head of Marketing CEE w Aruba Cloud, usługi chmurowe oraz sztuczna inteligencja będą napędzać rozwój „samoobsługowych” systemów IT.
– Konkretnym przykładem takiego narzędzia może być autonomiczna, chmurowa baza danych. Dzięki umiejętności uczenia maszynowego potrafi nie tylko samoczynnie zarządzać swoimi rekordami, ale naprawiać się w przypadku, gdy wykryje błąd w swoim działaniu, czy dokonywać aktualizacji – tłumaczy Marcin Zmaczyński.
Często poruszanym tematem w kontekście centrów danych jest zużycie energii. Według różnych szacunków serwerownie pochłaniają około 3 proc. światowych źródeł energii i przyczyniają się do emisji 2 proc. gazów cieplarnianych. Nie jest więc zaskoczeniem, że wiele przedsiębiorstw zaczyna bacznie przyglądać się kwestiom związanym z zarządzaniem energią w centrach danych. Jedni robią to ze względu na potencjalne oszczędności, inni chcą żyć w zgodzie ekologami. Daniel Bizo, analityk z 451 Research uważa, że sztuczna inteligencja pomoże operatorom w lepszym zrozumieniu obecnych lub potencjalnych problemów z chłodzeniem wynikających z dużego zagęszczenia szaf, źle działającej jednostki HVAC (heating, ventilation, air conditioning) czy niewystarczającej ochrony powietrza przemieszczającego się z gorącymi i zimnymi przejściami.
Systemy AI mogą zapewnić określony poziom zasilania dla odpowiedniej liczby fizycznych serwerów, uruchamiając lub wyłączając maszyny w zależności od tymczasowego popytu na moc.
Nie można też zapominać o bezpieczeństwie danych. Specjaliści Cisco twierdzą, że sztuczna inteligencja ułatwi realizację tzw. polityki ograniczonego zaufania (ang. Zero Trust). W jej myśl żaden użytkownik nie może uzyskać dostępu do firmowej sieci, dopóki jego tożsamość nie zostanie potwierdzona. W praktyce oznacza to, że działy IT są zobowiązane autoryzować wszystkie próby dostępu.
– Wykorzystując więcej niż jeden element autoryzacyjny organizacje mogą znacząco utrudnić dostęp do ich sieci, udaremnić próby pozyskania danych czy swobodne poruszanie się w ramach firmowej infrastruktury IT. Sztuczna inteligencja przychodzi z pomocą osobom odpowiedzialnym za cyberbezpieczeństwo, umożliwiając automatyczne przypisywanie ról oraz uprawnień. Dzięki temu ciągłe potwierdzanie tożsamości nie jest konieczne – tłumaczy Przemysław Kania, dyrektor generalny Cisco w Polsce.
Grupą, która oczekuje na dodatkowe wsparcie, są specjaliści ds. bezpieczeństwa w centrach operacji bezpieczeństwa (SOC). Bardzo często są oni bombardowani alarmami, co nie pozostaje bez wpływu na komfort pracy. Jak wynika z badania Ponemon Institute niemal co drugi pracownik SOC narzeka na ręczne przełączanie alertów. Tymczasem systemy oparte na sztucznej inteligencji mogą skanować ogromne ilości danych telemetrycznych i rejestrować informacje, realizując proste zadania, dzięki temu specjaliści ds. bezpieczeństwa zajmą się jedynie „ciekawymi” przypadkami. Jednym słowem roboty będą wykonywać czarną robotę, a wszystko wskazuje na to, że podobna rola przypadnie im nie tylko w centrach operacji bezpieczeństwa.
Zdaniem producenta
Zaprojektowanie i implementacja systemów bazujących na sztucznej inteligencji to skomplikowana operacja. Często jest to też proces kosztowny, chociaż wiele zależy od przeznaczenia danego systemu. Barierę mogą też stanowić różnego rodzaju dylematy prawne i moralne wokół rozwiązań bazujących na AI. Wciąż nierozstrzygnięte pozostają kwestie związane z odpowiedzialnością i podejmowaniem decyzji przez inteligentne programy – na przykład słynny już dylemat czy samochód autonomiczny powinien podczas wypadku chronić przede wszystkim kierowcę kosztem pieszych…
Jestem ostrożny w spekulacjach na temat tego czy AI będzie niezbędnym elementem funkcjonowania każdego przedsiębiorstwa. Z pewnością w każdej branży można wydzielić część prac możliwą do wykonania przez algorytmy sztucznej inteligencji, ale nie w każdej ma to sens. Już od kilku lat istnieją na świecie boty, które piszą artykuły na portale internetowe, czy obsługują nas w roli wirtualnych asystentów. Są coraz doskonalsze, a ich wdrażanie coraz tańsze. Nie sądzę jednak, aby za kilka lat od wdrożenia tego typu rozwiązań zależała dalsza przyszłość dużych przedsiębiorstw.
Większość przedsiębiorstw wykorzystuje sztuczną inteligencję. Potwierdzają to dane O’Reilly Media, które wskazują, że 85 proc. firm testuje lub już w pełni wykorzystuje AI w biznesie. Jak sądzę, liczba ta może być znacznie większa, bo często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że mamy do czynienia z tą technologią. Szacuje się, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat zyski z wykorzystania AI globalnie mogą osiągnąć wartość nawet 50 bilionów złotych, zatem firmy, które świadomie nie podejmą działań prowadzących do wdrożenia rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, powinny liczyć się z utratą potencjalnych klientów i zysków.
Przykłady zastosowań AI można mnożyć w nieskończoność. Według mnie bardzo ważne są dwa obszary. Kluczem dla firm jest wiedza i wyciąganie wniosków, co pozwala podejmować świadome i przemyślane decyzje, takie jak sposoby optymalizacji i automatyzacji produkcji czy możliwości dotarcia do większej i właściwej grupy klientów. Drugim elementem jest infrastruktura IT. Sztuczna inteligencja pomaga lepiej i bezpiecznej nią zarządzać, co pozwala wygospodarować więcej czasu na innowacje potrzebne do rozwoju biznesu.
Z własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że największą barierą hamującą projekty bazujące na sztucznej inteligencji jest brak kompetencji, umiejętności, a także odpowiednich narzędzi. Natomiast do wybuchu popularności tej technologii przyczynił się dynamiczny rozwój usług chmurowych. Chmura stała się wehikułem, oferując dostęp do usług i funkcjonalności AI dla firm z całego świata i to bez wymagań w zakresie fachowej wiedzy czy dużych nakładów finansowych.
Artykuł Sztuczna inteligencja: jak daleko stąd, jak blisko pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Każdy projekt można zrealizować w chmurze pochodzi z serwisu CRN.
]]>Tomasz Stachlewski Szacuję, że około 90 proc. tego, co znajduje się w naszym portfolio, jest efektem informacji zwrotnych otrzymanych od klientów. Ale jednocześnie cała oferta powstaje w sposób bardzo przemyślany – przykładowo, udostępniamy kilkanaście typów baz danych, różniących się sposobem przechowywania informacji i dostępu do nich, bo nasi klienci oczekują właśnie odpowiedniego narzędzia do odpowiedniego zadania. Nasze usługi możemy podzielić na kilkanaście kategorii, jak: sztuczna inteligencja, bazy danych, analityka, IoT, bezpieczeństwo, moc obliczeniowa, robotyka i wiele innych. Dzięki nim użytkownicy lub współpracujący z nimi integratorzy mogą zbudować rozwiązanie precyzyjnie dopasowane do potrzeb. Taka strategia tworzenia oferty sprawdza się – część naszych klientów korzysta tylko z kilku usług, ale mamy też takich, którzy w swoim środowisku mają ich aktywnych ponad sto.
Czy istnieje jakaś grupa usług w ofercie AWS, na których sprzedaż w Polsce nie ma szans?
Nie ma takiej kategorii usług. Przez kilka lat pracy w AWS rozmawiałem z klientami o każdej usłudze z naszej oferty i polskie firmy korzystają z większości z nich. Przykładowo, coraz popularniejszymi usługami w naszym kraju są te związane ze sztuczną inteligencją oraz wspierające rozwój aplikacji. Ideą AWS jest udostępnienie usług, które mogą być wykorzystywane przez przedsiębiorstwa z niemal każdego zakątka świata i każdej wielkości. Na tym zresztą polega piękno chmury – wszystko może być skalowalne.
Wszyscy duzi dostawcy usług chmurowych współpracują z klientami bezpośrednio, a także przez integratorów usług. Jak w przypadku AWS wygląda współpraca z partnerami w Polsce?
Rzeczywiście, czasami współpracujemy z klientami bezpośrednio, jeżeli takie jest ich życzenie, a także gdy dysponują odpowiednią kadrą informatyczną, która będzie potrafiła dokonać integracji usług i dopasować je do własnych potrzeb. Jednak w wielu przypadkach klienci potrzebują dodatkowej pomocy w integracji, dlatego w Polsce współpraca przez partnerów jest niezmiernie popularnym sposobem wdrażania rozwiązań chmurowych, a nasza sieć partnerska bardzo szybko rośnie. Potrzebujemy jeszcze więcej integratorów, którzy specjalizują się w konkretnych dziedzinach, takich jak sztuczna inteligencja, analityka i integracja rozwiązań firmy SAP.
Czy warunki obowiązujące w programie partnerskim AWS są w jakiś sposób dostosowywane do lokalnych rynków? Przykładowo, wielu dostawców dla firm z Europy Wschodniej zmniejsza progi wymagane do uzyskania wyższego statusu, wprowadza specjalne promocje dla partnerów lub zapewnia dodatkowe możliwości edukacyjne.
Nie, AWS jest bardzo jednolitą firmą, więc warunki dostępności usług, obsługi partnerów i ich klientów są dokładnie takie same na całym świecie. Przy naszej skali rozdrabnianie się na poziomie korporacyjnym uniemożliwiłoby posuwanie się do przodu. Jednak pewne możliwości reagowania na bieżące problemy mają pracownicy lokalnych oddziałów. To wymaga od nich zaangażowania w działania edukacyjne, dzięki którym partnerzy mogą odkryć rzeczywistą wartość współpracy z nami.
Gdy usługi chmurowe zdobywały popularność, mówiono, że wkrótce będzie to dominujący model przetwarzania danych. Tymczasem dziś na całym świecie tylko 3 proc. projektów IT jest realizowanych w chmurze. Czy gdzieś po drodze popełniono jakiś błąd?
Na tę sytuację można spojrzeć z kilku punktów widzenia. Przede wszystkim wiele firm ciągle ma swoje własne serwerownie, zainwestowało w nie dużo pieniędzy, działają tam ich aplikacje. Gdy nastąpi koniec życia tych systemów, a kiedyś musi on nadejść, jestem pewien, że w dużej mierze kolejne projekty będą już realizowane w chmurze. Środowisko chmurowe staje się pierwszym wyborem dla coraz większej liczby firm, dynamika tego przyrostu także znacznie rośnie. Dlatego nie powinno się patrzeć wyłącznie na wartość procentowego udziału projektów chmurowych w skali całości rynku, ale także na przyrost tego współczynnika, który obecnie sięga w naszym przypadku 35 proc. rocznie, oraz na bezwzględną wartość obrotów, która jest już bardzo duża. Koncepcja chmury istnieje dopiero 10 lat, a przez ten czas udało nam się doprowadzić do sytuacji, że nie ma obecnie rodzaju projektu, którego od strony technicznej nie można zrealizować w chmurze. Dlatego zaczynamy obserwować efekt kuli śnieżnej i za rok z pewnością będziemy rozmawiali o innych liczbach.
Na początku, gdy kreowała się koncepcja usług chmurowych, bardzo często padało pytanie, kto będzie ich użytkownikiem. W odpowiedzi wskazywano, że będą to firmy nowe, dzięki czemu będą mogły od razu uzyskać dostęp do profesjonalnych systemów IT. Z kolei w istniejących dużych firmach realizacja projektu migracji do chmury miała trwać latami, więc zakładano, że będą tym mniej zainteresowane. Czy to się sprawdziło?
Częściowo tak, bo rzeczywiście dla start-upów, które nie mają bagażu, doświadczeń, procedur, procesów i sprzętu, chmura jest naturalnym wyborem. Ale duże firmy, które ten bagaż mają, także aktywnie migrują do chmury, chociaż wymaga to więcej czasu. Idealnym przykładem jest General Electric. Ta gigantyczna firma, obecna na rynku od 120 lat, ogłosiła cztery lata temu, że zamyka ponad 90 proc. swoich serwerowni na świecie i przenosi ponad 9 tys. aplikacji do chmury AWS. Obecnie istnieje też prosty sposób na przeniesienie działających rozwiązań do środowiska chmurowego, dzięki czemu zostanie zapewniona ich wysoka dostępność, ale nie będzie konieczności zmiany związanych z nimi procedur biznesowych. Za każdym razem zachęcamy klientów do przyjrzenia się dostępnym możliwościom, bo praktycznie dla każdego mamy jakieś rozwiązanie. Rozwiewamy też mit, że przejście do chmury zawsze wiąże się ze zwolnieniami w firmie. Przeprowadziliśmy w Polsce wiele projektów i nie zaobserwowaliśmy spadku zatrudnienia w działach IT. Co więcej, pracownicy tych działów są bardziej dostrzegani przez biznes jako partner do merytorycznej rozmowy.
Na świecie obowiązuje coraz więcej regulacji prawnych, które teoretycznie mogłyby utrudnić korzystanie z przetwarzania wielu rodzajów danych w chmurze. Jak to wygląda w praktyce?
Regulacje prawne są konieczne, bo dzięki nim wiadomo, co można, a czego nie. Ogólnie nie spotykamy się z przypadkami, żeby prawo w znaczący sposób blokowało realizowane przez nas projekty chmurowe. Obowiązujące w Polsce ustawodawstwo nakazuje, by dane wrażliwe były przetwarzane na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego, a my ten wymóg spełniamy podobnie jak zgodność z RODO i wiele innych wymaganych albo zalecanych certyfikacji. Dzięki temu do chmury swoje kluczowe systemy przenoszą banki czy firmy ubezpieczeniowe, które w przypadku problemów miałyby naprawdę wiele do stracenia, a jednak nam ufają. Gdyby prawo to blokowało, ich prawnicy z pewnością by oponowali.
Rozmawiał Krzysztof Jakubik
Artykuł Każdy projekt można zrealizować w chmurze pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Rynek chmury będzie wart tryliony dolarów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Tomasz Starzec To może wynikać ze stosunkowo nowoczesnej infrastruktury IT w naszym kraju. Poza tym być może dojrzałe polskie firmy nie czują jeszcze tak dużej presji ze strony start-upów korzystających z chmury, ale to się zmienia. Nie chcę jednak zgadywać, bo nawet jeśli polski rynek jest o krok za innymi, to już zauważamy, jak szybko rośnie tutaj nasz biznes. Przybywa partnerów – bardzo wielu klientów korporacyjnych interesuje się naszą ofertą, nie mówiąc o startupach. Dlatego perspektywy rynkowe są bardzo dobre, a my zwiększamy możliwości rozwoju przede wszystkim przez edukację – konferencje, szkolenia i webinaria, które cieszą się dużym powodzeniem. A świadomość chmury rośnie, nawet w sektorach regulowanych. W październiku 2017 roku KNF wydał komunikat przedstawiający przejrzystą drogę do chmury dla instytucji nadzorowanych.
CRN Zgoda, chmura jest nie do pobicia, gdy chodzi o szybkość wprowadzania usług, z czego korzystają startupy. Jednak korporacyjni klienci niezmiennie bardzo dużą wagę przywiązują do kosztów, a pod tym względem cloud nie zawsze jest atrakcyjniejszy…
Tomasz Stachlewski Jeżeli poprawnie porównamy TCO, czyli całkowity koszt posiadania infrastruktury, to w zdecydowanej większości przypadków jesteśmy w stanie obniżyć naszym klientom koszty IT. Szczególnie widać to, kiedy skalujemy zasoby, dostosowując je do aktualnych potrzeb. Jeśli, dajmy na to, w dzień wystarczą dwa serwery, a jedynie we wczesnych godzinach wieczornych potrzebnych ich będzie dwadzieścia, trudno sobie wyobrazić, że kupujemy dwadzieścia serwerów tylko po to, by wszystkie wykorzystywać przez dwie godziny dziennie albo wyłącznie na koniec miesiąca.
Tomasz Starzec Typowe wykorzystanie własnych serwerów jest na poziomie 20–30 proc. Jeśli w chmurze po migracji aplikacji dany serwer okaże się zdecydowanie za duży, w ciągu kilku minut możemy ograniczyć instancję do wymaganego poziomu. Natomiast gdy trzeba więcej mocy, system może automatycznie dołączyć kolejne instancje. I nawet jeśli nie będziemy korzystać ze wszystkich usług w chmurze, i potraktujemy ją jako zwykły hosting, to nie można zapominać, jak wiele daje ona możliwości optymalizacji kosztów.
CRN Kolejną kwestią budzącą wątpliwości użytkowników chmury jest jej dostępność. Zadają więc sobie pytania:
Jakiego łącza będę potrzebować, by moje usługi działały bez zarzutu? Czy nie grożą mi przestoje?
Tomasz Stachlewski AWS ma obecnie w Europie swoje regiony w Londynie, Paryżu, Frankfurcie i Irlandii. Są dwie możliwości łączenia się z nimi. Po pierwsze Internet – i wybiera go zdecydowana większość polskich klientów. Onet, jeden z największych portali internetowych, wykorzystuje AWS do disaster recovery i skalowalności, robi to przez Internet i nie ma z tym problemu. Jeśli jednak firma chce mieć zagwarantowaną bardzo dużą przepustowość albo ruch ma przepływać określonymi ścieżkami, to jest w Warszawie punkt dostępowy, w którym połączy się z serwerowniami AWS przy pomocy łączy dzierżawionych. Nie można zapominać, że dane w chmurze nie trafiają do pojedynczej serwerowni, ale są replikowane do kilku stref – Avail-
ability Zones – w obrębie jednego regionu, które są połączone przez różnych operatorów telekomunikacyjnych i zasilane przez różnych dostawców energii. Bez wątpienia trudno jest zapewnić taką samą dostępność i trwałość danych własnymi siłami.
CRN Ta zapewniająca dostępność replikacja, a także sama chmura mogą wywoływać obawy klientów o to, gdzie znajdują się ich dane. Tym bardziej że wraz z wejściem w życie RODO zaostrzą się przepisy dotyczące ochrony danych osobowych…
Tomasz Starzec Wielu naszych polskich klientów przetwarza w chmurze dane osobowe. Mamy dla nich specjalną umowę, szczegółowo określającą nasze obowiązki i odpowiedzialność w tym zakresie. W pełni spełniamy wymogi zawarte w regulacjach zarówno polskich, jak i europejskich dotyczące danych osobowych, jesteśmy też przygotowani na RODO. Do maja, kiedy rozporządzenie wejdzie w życie, wszystkie nasze usługi będą zgodne z jego wymaganiami. Co ważne, jeśli klient umieszcza swoje dane w jednym z naszych regionów, one tam zostają. Nie ma usługi, która automatycznie replikowałaby je do innego regionu, bo tylko klient może o tym zdecydować. Część odpowiedzialności za bezpieczeństwo danych leży po stronie klienta. To klient kontroluje dostęp do swoich danych. Czy je szyfruje, komu daje do nich dostęp, które z nich upublicznia – to wszystko zależy od niego.
CRN Chmurę hybrydową, a więc łączenie własnych zasobów z publicznymi, przedstawia się jako najbardziej optymalne środowisko dla przedsiębiorstw. Czy podzielacie ten pogląd?
Tomasz Stachlewski Klient może wybrać taki model, który da mu najwięcej korzyści. Jedna firma przeniesie się w całości do chmury, druga postanowi umieścić w niej tylko środowisko dewelopersko-testowe, jeszcze inna stwierdzi, że uruchomi tam analitykę, wykorzystując sztuczną inteligencję. Dla wielu chmura będzie zabezpieczeniem przed awarią, bo tego typu zapasowy ośrodek jest dużo tańszy od własnego – serwery nie są uruchomione, więc nie płaci się za nie. Ważne, by klient miał wybór, czy chce uruchomić nową aplikację u siebie czy w chmurze. Wierzymy, że z czasem zdecydowana większość zasobów IT będzie serwowana z chmury.
CRN Czy kompetencje, jakie integrator posiadł, wdrażając fizyczną infrastrukturę u klienta, wystarczą mu do oferowania chmury?
Tomasz Stachlewski Chmura rzeczywiście zmienia punkt widzenia, bo nie mamy już do czynienia z hardware’em. Jeśli więc czyjeś kompetencje ograniczały się tylko do niego, to będzie musiał się nauczyć czegoś nowego. Jednak zdecydowana większość partnerów posiada umiejętność integrowania obu obszarów – oprogramowania i sprzętu – i to zostaje w chmurze. A jeśli oferuje ona poszczególne usługi, choćby wirtualne serwery czy analitykę, to i tak potrzebny będzie ktoś, kto wszystkie klocki połączy. Nasi klienci wciąż będą potrzebować kogoś z kompetencjami integratorskimi, wiedzą dotyczącą systemów SAP, Microsoftu albo Salesforce’a. Partnerzy zdają sobie z tego sprawę i o ile jeszcze parę lat temu nie było wielu integratorów chmurowych, to teraz przybywa firm specjalizujących się w cloudzie.
CRN Gdy integrator zacznie oferować chmurę, to z jego dotychczasowego biznesu, polegającego na sprzedaży, wdrażaniu, integrowaniu, utrzymaniu itp. fizycznej infrastruktury, ubędzie mu sporo pozycji przynoszących konkretne pieniądze. Czy to oznacza, że musi się liczyć z mniejszym zyskiem?
Tomasz Starzec Podstawą zarobków naszych partnerów są usługi konsultingowe podczas projektowania, budowania, wdrażania, a później utrzymania aplikacji. Ta rzecz pozostaje niezmienna, bo bez względu na to, czy usługi są uruchamiane w jakiejś serwerowni czy w chmurze, zakres pracy i zarobki będą bardzo podobne. Sytuacja zmienia się dla partnera, który dotąd zarabiał przede wszystkim na sprzedaży i utrzymaniu sprzętu. Wciąż jednak może on liczyć na marże z odsprzedaży usług AWS. A przy tym doskonale wie, że zyski w sprzętowym kanale sprzedaży już od dawna ulegają erozji.
CRN Chcąc więc odsprzedawać usługi AWS i zarabiać na marży, do kogo powinien się zwrócić?
Tomasz Starzec Stawiamy na dystrybucję, którą na polskim rynku zajmuje się Tech Data. Warto, by każdy reseller i integrator zainteresowany oferowaniem usług Amazona skontaktował się z naszym dystrybutorem i podpisał z nim umowę. On zapewni szkolenia, pomoc techniczną i finansowanie. Gdy reseller stworzy u niego swoje konto, będzie dostawał stały procent od sprzedaży usług AWS. Co prawda, utrzymujemy także bezpośrednie relacje z integratorami, ale ograniczamy je tylko do najbardziej doświadczonych partnerów, którzy współpracują z nami od długiego czasu.
CRN W Polsce kluczowy wpływ na klientów z sektora MŚP mają integratorzy i resellerzy. To oni doradzają, jakie rozwiązania wdrażać. Użytkownicy zadowoleni ze współpracy obdarzają swoich lokalnych dostawców niemal bezgra-
nicznym zaufaniem. Czy zgadzacie się z tym, że przyszłość usług chmurowych w naszym kraju jest w dużym stopniu uzależniona od mniejszych firm IT?
Tomasz Stachlewski Usługi samoobsługowe dostarczane przez Amazon Web Services nie są adresowane do wszystkich klientów. Zdajemy sobie sprawę, że relacje międzyludzkie odgrywają istotną rolę w biznesie. Dlatego tak ważna jest dla nas współpraca z partnerami. Chociażby po to, aby dotrzeć do przedsiębiorców, którzy mają konserwatywne podejście do nowych usług. Ich mentalności nikt nie zmieni w krótkim czasie. Niemniej zauważamy na podstawie rozmów przeprowadzanych z integratorami, że chcą oni zdobywać kompetencje w zakresie technologii chmurowych. Najczęściej skłaniają ich do tego pytania klientów, wykazujących rosnące zainteresowanie cloud computingiem.
Tomasz Starzec Warto dodać, że MŚP w Polsce zaczną dostrzegać to, co już widzą większe firmy z całego świata. Mam tutaj na myśli chociażby skalowalność aplikacji. Owszem, lokalny partner może zaproponować swojemu klientowi tradycyjne rozwiązanie sprzętowe, które sprosta szczytowej wydajności. Jednak kiedy użytkownik policzy, ile zapłaciłby za usługę chmurową (a więc płatność tylko za bieżące wykorzystanie systemu), dostrzeże ogromną różnicę. Inny przykład wiąże się z presją czasu, coraz częściej wywieraną również na małe i średnie firmy. U jednego z naszych klientów proces zakupu serwerów i uruchomienia środowisk testowych SAP zajmował około 8 tygodni – natomiast w chmurze AWS cały ten proces zajął 80 minut. Wiele MŚP rzeczywiście kupuje serwery, a rola działów IT sprowadza się do opieki nad sprzętem. Ale są też inne firmy, gdzie informatycy dzięki automatyzacji IT mają więcej czasu na projekty innowacyjne i wspieranie działów biznesowych w przedsiębiorstwie. Należy mieć też na uwadze, że nie każdy projekt kończy się sukcesem. To typowe przy wdrażaniu innowacji. W przypadku tradycyjnych rozwiązań użytkownik zostaje ze swoimi serwerami, z usług chmurowych zaś można łatwo zrezygnować.
CRN Czy administratorzy IT nie patrzą czasami na was jak na wrogów, którzy przychodząc ze swoją ofertą, zabierają im miejsca pracy?
Tomasz Stachlewski Dobrym przykładem jest jeden z naszych klientów – Airbnb. Firma założona w 2008 roku dysponuje już bazą milionów pokoi – to więcej niż największe sieci hotelowe na świecie. Tymczasem ich dział utrzymania i infrastruktury IT zatrudnia pięć osób. Cały dział IT jest bardzo duży i większość wykonywanych przez nich zadań wiąże się z rozwojem aplikacji. W 99 proc. przypadków spotykamy informatyków zdających sobie sprawę, że świat technologii idzie do przodu, bo nie można udawać, że nic się nie dzieje. Nie zauważamy, żeby działy
IT przedsiębiorstw z zachodniej części Europy zwalniały pracowników. Jest wręcz odwrotnie, chmura bowiem niesie ze sobą nowe możliwości.
Tomasz Starzec W latach 90. głównym zajęciem handlowców było przepisywanie zamówień do systemu. Później procesy się zautomatyzowały, ale czy nastąpiły masowe zwolnienia handlowców? Nie. Pracownicy weszli na wyższy poziom, wykonując inne czynności: utrzymywanie relacji z klientami, doradztwo, szkolenia itp. Rola IT się zmienia, najprostsze prace wykonują automaty, pracownicy zaś zajmują się bardziej odpowiedzialnymi zadaniami.
CRN Ale przekonanie klientów oraz resellerów to początek drogi. O ile na światowym rynku cloud computingu jesteście niekwestionowanym liderem, o tyle w Polsce prymat należy do Microsoftu. Czy jesteście w stanie ich dogonić?
Tomasz Starzec Rynek chmury jest niezwykle perspektywiczny i to naturalne, że przyciąga dużych graczy. W przyszłości jego wartość liczyć będziemy w trylionach dolarów. AWS wystartowało z usługami chmurowymi w 2006 roku i byliśmy zdziwieni, że żaden z dostawców nie pojawił się w tym segmencie przez kilka kolejnych lat. Po długim czasie do gry weszły wielkie koncerny, w tym Microsoft. W rezultacie jesteśmy kilka lat przed konkurencją.
Tomasz Stachlewski AWS zaczynał od oferowania prostych usług, takich jak przechowywanie danych. Obecnie nasza oferta jest bardzo rozbudowana. Gros nowych usług powstaje na życzenie klientów. Świadczymy ponad 100 usług, z których można budować rozmaite aplikacje. To więcej, aniżeli zapewniają inni dostawcy. Na platformie Amazon Marketplace znajdują się tysiące programów dostarczanych przez firmy trzecie. Nasi odbiorcy są bardzo zróżnicowani. Obsługujemy zarówno takie przedsiębiorstwa, jak General Electric, LOT, Netflix czy Airbnb, jak i tysiące małych startupów, w tym polskie Codewise, Brainly, UXPin, Applica, eDrone i wiele innych.
CRN Koncerny IT, zamiast walczyć z AWS, często wybierają kooperację – takim przykładem jest VMware. Czy to oznacza, że najbliższa przyszłość należeć będzie do chmury hybrydowej?
Tomasz Stachlewski Są tacy klienci, którzy od razu migrują do chmury. Ale wielu przedsiębiorców ma własne serwerownie i nie zamknie ich z dnia na dzień. Dlatego część klientów u
żywa rozwiązań chmurowych jedynie do wybranych zastosowań, przynoszących profity, na przykład przechowywania danych. Staramy się ułatwiać budowanie środowiska chmury hybrydowej, stąd nasze porozumienie z VMware’em. Jeśli ktoś korzysta z produktów tej firmy, nie musi się uczyć AWS. W konsoli vSphere’a widzi nową pozycję w postaci serwerowni Amazon Web Services.
Tomasz Starzec Mamy wiele usług, które umożliwiają połączenie zalet chmury publicznej i środowiska lokalnego. Dużą popularnością cieszą się bramki umożliwiające przenoszenie kopii zapasowych pomiędzy naszą chmurą a własną serwerownią. Inny ciekawy przykład to AWS Database Migration Service, usługa adresowana do użytkowników dokonujących migracji baz danych między różnymi środowiskami. Z kolei AWS Snowball to specjalna skrzynka, do której klient może zgrać, a następnie zaszyfrować do 100 TB danych i odesłać do naszej serwerowni. Chmura hybrydowa jest naturalnym krokiem, ale niektóre firmy, tak jak zrobił to Netflix, pewnego dnia pozbędą się własnych serwerów i przerzucą zasoby do zewnętrznego usługodawcy.
CRN Czy w bieżącym roku planujecie zwiększyć aktywność na polskim rynku? W jaki sposób chcecie zachęcić do współpracy nowych partnerów?
Tomasz Starzec W Polsce działa zespół odpowiedzialny za relacje z partnerami. Cały czas pozyskujemy nowe firmy do współpracy. Organizujemy też konferencje adresowane do resellerów oraz integratorów. Na ostatnim tego typu spotkaniu w Warszawie pojawiło się 400 osób. Niemniej resellerzy patrzą przede wszystkim na preferencje klientów. Dlatego wzrost liczby partnerów zależy głównie od popularności chmury publicznej wśród odbiorców końcowych. Oczywiście mamy kilkustopniowy program partnerski, rozpoczynający się od poziomów Registered i Standard.
Tomasz Stachlewski Należy dodać, że AWS stworzył własne certyfikaty dla architektów chmurowych, specjalistów od Big Data, sieci itd. Chcemy, żeby nasz partner miał określoną liczbę pracowników z odpowiednimi certyfikatami. To dla nas gwarancja – taką firmę z całą odpowiedzialnością możemy polecić potencjalnemu klientowi.
CRN W ostatnim czasie wielu dystrybutorów działających na polskim rynku uruchomiło platformy chmurowe. W jaki sposób podchodzicie do tego typu projektów?
Tomasz Starzec Najważniejsze, żeby klienci mieli wybór. Słuchamy użytkowników i ok. 90–95 proc. naszych nowych usług powstaje niejako na ich zamówienie. Jeśli dystrybutorzy dostrzegają, że ich klienci zgłaszają popyt na usługi chmurowe, jest to dobry trend. Czujemy się doskonale na konkurencyjnym rynku.
Rozmawiali
Tomasz Janoś, Wojciech Urbanek
Artykuł Rynek chmury będzie wart tryliony dolarów pochodzi z serwisu CRN.
]]>