Artykuł LinkedIn Park pochodzi z serwisu CRN.
]]> „Najgorsze doświadczenie zakupów online. Zwycięzcą tej kategorii jest Empik Group… i jednocześnie wielkim przegranym, bo gdy firma doprowadzi Cię do sytuacji, że chcesz wszystkim swoim znajomym powiedzieć – unikajcie tej firmy jak ognia to znaczy, że naprawdę wszystko było nie tak” – tak zaczyna swój wpis Piotr Płóciennik, CEO Salesberry. A dalej wyjaśnia: „Miesiąc temu zamówiłem kamerkę internetową na empik.com. Kamerka przyszła po dwóch dniach, ale nie ta. (…) Zadzwoniłem, odesłałem i poprosiłem, by przysłać mi właściwą. Mijają kolejne dni. Kamerki nie ma. Panie na infolinii są miłe i zapisują nasze rozmowy w systemie. Efektu brak. W końcu informacja: mamy czternaście dni na rozpatrzenie reklamacji. Hej – to nie jest reklamacja! Po prostu wyślijcie mi właściwy towar. Czekam na niego. Mijają kolejne dni. Kolejne miłe Pani odpowiadają, że oddzwonią i cisza. W końcu nie ma wyjścia – wysyłam ostateczne, przedsądowe wezwanie do wydania towaru i informuję Empik, że zawiadomię policję o możliwości popełnienia przestępstwa (próba wyłudzenia, kradzieży). W końcu po 25 dniach dostaję informację, że Empik nie zrealizuje zamówienia i odeśle mi pieniądze. Sprawdzam kilka razy maila z tą informacją. Nie ma tam słowa <<przepraszamy>>”. Bez komentarza.
Wielu z nas do dzisiaj pamięta wdrażanie procedur narzuconych przez RODO, a niejeden dostawca IT na tym nieźle zarobił. Co nie zmienia faktu, że w dobie pandemii przepisy te stały się częściowo fikcyjne. Kwestię tę poruszyła niedawno Anna Streżyńska, CEO MC2 Innovations, zwracając uwagę, że „przyjęte we współczesnym świecie decyzje regulacyjne rozdęły RODO do nieprzytomności, nieproporcjonalnie do zapewnianej ochrony, uniemożliwiając normalne prowadzenie biznesu – co wie każdy, kto musi wypełniać kilka rejestrów i pozostałe wymagania. Jednocześnie, gdy rząd musi wykonać jakieś zadanie to albo z niskich pobudek łamie ustanowione przez siebie zasady, jak w przypadku wyborów i lekko rozdysponowuje dane bez zgody zainteresowanych, albo niepotrzebnie narusza prywatność dla tzw. wyższego dobra (jak w przypadku apki COVID-owej monitorującej przemieszczanie). W ten sposób resztki zaufania do państwa ulegają destrukcji”. Krótko mówiąc: co wolno wojewodzie, to nie tobie… obywatelu.
Dlaczego transformacje zwinne i cyfrowe często się nie udają? – to z kolei pytanie, jakie zadał Adrian Sasin, założyciel Szkoły Kierowników IT, od razu udzielając odpowiedzi: „bo zarządzający firmą traktują to jak każdy inny projekt – <<weźcie, zróbcie i powiedzcie, gdy będzie już gotowe>>”. Podkreślił przy tym, że transformacja to sprawa całej firmy, a nie jednej osoby czy jednego działu. Jeśli transformacja ma się udać, zarządzający i decydenci muszą zmienić swoje spojrzenie na biznes i otoczenie, swój sposób myślenia, czyli zmienić siebie. „Budżet przydzielany raz w roku na konkretne projekty? Czas to zmienić i podejmować decyzje w każdym miesiącu – gdzie inwestujemy, gdzie wprowadzamy zmiany, co jednak trzeba przerwać”. Takie czasy…
„Dlaczego mam skok ciśnienia, gdy przetarg wygrywa jakaś bliska konkurencja. Im bliższa, tym większy skok. I dlaczego wygrali?” Takim dylematem podzielił się na LinkedIn Marcin Maruta, Partner w kancelarii Maruta Wachta. Ciekawe są dalsze wnioski: „Odpowiedź jest często zaskakująco prosta – bo mieli lepsze oferty. Lepszą wartość dla klienta. A skąd ciśnienie? Bo to suma moich strachów, mają zrobione coś lepiej, mają argumenty, których mi brak. To takie <<lustereczko powiedz przecie>>. Warto przyjrzeć się ich ofertom, sprzedaży, nawet www. Im lepiej ich znamy, tym sprawniej pójdzie nam SWOT. To źródło i inspiracji, i darmowego konsultingu”. Nam pozostaje się zgodzić i dodać, że dotyczy to każdej branży.
Resort cyfryzacji zajął się w ostatnim czasie nowelizacją ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Łukasz Nowatkowski, CTO&CMO w G Data Software zwrócił uwagę na zapis, który pozwala wydać premierowi nakaz odłączenia dostępu online dla połączeń z określonymi adresami IP lub stronami WWW. Resort zapewnia, że takie kroki będą konieczne tylko „w przypadku wystąpienia incydentu krytycznego”, przy czym mają być opatrzone klauzulą natychmiastowej wykonalności i będą mogły obowiązywać przez okres dwóch lat. Ponadto projekt pozwala wydać je bez uzasadnienia „jeżeli wymagają tego względy obronności lub bezpieczeństwa państwa lub bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Czy jednoosobowe podejmowanie tak strategicznych decyzji może być bezpieczne dla nas wszystkich? Co z naszą wolnością? – pyta Łukasz Nowatkowski. A my razem z nim…
Marcowy pożar w OVH wywołał lawinę komentarzy, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę skalę zniszczeń i liczbę poszkodowanych klientów. W tym kontekście Andy Brandt, założyciel Code Sprinters, zwrócił uwagę, że „to pokazuje zagrożenia wynikające z postępującej centralizacji Internetu. Był on oryginalnie projektowany jako sieć rozproszona, a więc przez to odporna na awarie i ataki. I takim był do mniej więcej 2010 roku, kiedy to <<chmura>> z jednej a scentralizowane serwisy, takie jak Facebook czy LinkedIn, zaczęły zmieniać ten obraz. W efekcie znikają niezależne serwery, na których stoją niezależne aplikacje czy fora. Po dekadzie tego procesu z jednej strony możliwa jest centralna cenzura (która jest smutną realnością naszych czasów – sieć, która miała być miejscem wolności staje się miejscem tępienia <<nieprawomyślnych>>), ale jest też drugie zagrożenie: coraz większe uzależnienie od niewielkiej liczby krytycznych lokalizacji. (…) Dlatego warto mieć kopie <<u siebie>>. To staromodne, ale jednak…” Krótko mówiąc: przezorny zawsze ubezpieczony.
Artykuł LinkedIn Park pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]> W czasie pandemii wielu pracowników przeżywa bardzo trudny okres, ale to samo można powiedzieć o ich szefach, bo bycie liderem w dobie COVID-19 to wyzwanie jakich mało. Jaki zatem powinien być idealny lider na obecny czas? Propozycję definicji przytoczył Marek Wikiera, szef Umbrella Holding, na podstawie wypowiedzi psychologa Jacka Santorskiego. A zatem, taki ktoś „ogarnia niepokój i swój, i zespołu. Widząc, że inni są w strachu, towarzyszy im (…) organizuje nowe podróże po swojej organizacji. Przy pomocy komunikatorów spotyka się z załogą, choć wcześniej takie obowiązki z reguły tylko delegował. Monitoruje potrzeby i nastroje. Zamiast zaczynać od pytań o postęp w realizacji projektu, chce wiedzieć, jak się czują, jak przeżywają daną sytuację, jakie mają pomysły, jak mogą to wspólnie przetrwać. Jest w kontakcie, słucha, wyjaśnia. Daje do zrozumienia, że pracownicy mają prawo do niepokojów i lęków”. Chciałoby się powiedzieć: tylko tyle, i aż tyle.
Sprawa ministerstwa cyfryzacji wraca jak bumerang (ewentualnie jak dron). Tym razem temat podchwycił Michał Jaworski, Technology Director w Microsofcie, zaczynając swój wpis wieloznacznym hasłem: „Tymczasem w odległej galaktyce”… Po czym twardo schodzi na ziemię: „Niemal w tym samym czasie, kiedy w Polsce dokonały się dni Ministerstwa Cyfryzacji, w Grecji wprowadzono 23 września br. nowe prawo opisujące zadania tamtejszego Ministerstwa Cyfryzacji (na ang. tłumaczą jako Ministry of Digital Governance). Wprowadzono obowiązek klasyfikacji danych w systemach administracji (są terminy!), zasadę cloud-first (art. 85 i następne) z podziałem chmur na usługi dla administracji, zdrowia i edukacji/badań, skoncentrowano zakupy dla administracji i stworzony zostanie marketplace. (…) Morał z tej historii jest prosty – tu nie ma co patrzeć na Finlandię, Estonię czy inne najbardziej ucyfrowione kraje. Tutaj nie wolno ustawać, bo mogą nas wyprzedzić ci, których o to nigdy nie podejrzewaliśmy!”. I z tym morałem Was zostawiamy.
Nic tak nie podzieliło Polaków w minionych miesiącach, jak wiadomy wyrok Trybunału Konstytucyjnego i… maseczki. Obowiązek ich noszenia w miejscach publicznych, z wyjątkiem przygotowań do rywalizacji sportowej, skłonił Michała Gaca, prezesa zarządu w Marcova, do próby założenia… klubu biegowego i chodu sportowego „Zdrovid-19”. W tym celu, na LinkedInie, zwrócił się o pomoc prawną i trenera. Zgodnie ze wstępnym założeniem „członkostwo w klubie będzie kosztować 5 pln za rok. Każdy członek klubu otrzyma podstemplowaną legitymację sportową, która będzie informować, że np. biegacz trenuje wyczynowo, jak stanowi przepis. Za komuny podstemplowana legitymacja miała wartość biurokratyczną, może teraz też mieć będzie”. Apel został przez wiele osób przyjęty entuzjastycznie, wysokość wpisowego okazała się akceptowalna, a co poniektórzy podpowiadali rozszerzenie zakresu działalności klubu: „Zgłaszam się na legitymację #88 i dołączam do klubu. Liczę, że karta obejmuje również jazdę na rowerze, rolkach, chodziarstwo, w tym interwałowe oraz spacer farmera z obciążeniem siatkowym bez dodatkowych obostrzeń epidemiologicznych w dystansie społecznym zgodnie z obowiązującym prawem obecnym i przyszłym”. Z drugiej strony nie zabrakło też sceptyków, którzy ostrzegali, że brak maski może stanowić zagrożenie dla mijanych osób. Wygląda na to, że faktycznie to, co nas podzieliło, to się już nie sklei.
Każdy pracodawca musi się liczyć, że w internecie pojawią się na jego temat przykre opinie. Chociażby w serwisie GoWork.pl, co przytrafiło się jakiś czas temu firmie Just Join IT. Cytujemy: „było wziąć biura w gorszej lokalizacji a zapłacić pracownikom, dać im szanse utrzymania. Ale nie przecież leasing szefa psudo firemki jest ważniejszy, no i lans, stylizowanie się na Cebula Jobsa bo tak to wygląda. Myślę że trzeba byłoby spuścić trochę powietrza z tego ego balonu” (pisownia oryginalna). Komentarz okraszono zdjęciem Piotra Nowosielskiego, CEO Just Join IT i jego samochodu, co spotkało się z szybką ripostą: „Na zdjęciu ja i mój leasing na 13-letnią hondę civic, którą od 2 lat jeżdżę do pracy. Solidna, ale delikatnie nadgryziona zębem czasu! (…) cała firma wie, czym jeżdżę do biura, a poobijana honda po cioci jest raczej przedmiotem humorystycznych docinek. Także nie ma opcji, aby ktokolwiek, kto kiedykolwiek pracował w Just Join IT, mógł napisać coś bardziej absurdalnego. (…) Wniosek: jest to 100 proc. fake nakierowany na wzbudzenie kontrowersji, aby tylko wyłudzić pieniądze za usunięcie tego typu opinii. Nie dajcie się złapać trollom z GoWorka :)”. Czyżby jednak rację miał Mateusz Macha, szef Humeo, sugerując: „A może komentujący po prostu chce odkupić Twoją hondę, tylko nie wie jak zagadać”. Jak było, tak było, a my przy okazji przypominamy, że Steve Jobs jeździł mercedesem SL 55 AMG, który co sześć miesięcy wymieniał na nówkę sztukę, żeby móc jeździć bez tablic rejestracyjnych, bo tyle czasu miejscowe prawo dawało na rejestrację właścicielom nowych fabrycznie aut.
Wydawałoby się, że najwięcej o technikach przetrwania lockdownu mogą opowiedzieć osadzeni w więzieniach. Jednak… lepiej zapytać o zdanie astronautów. Tak zrobili organizatorzy tegorocznego sympozjum Gartnera, a napisał o tym Adrian Sasin, założyciel Szkoły Kierowników IT – jeden z uczestników tego wydarzenia. Razem z pozostałymi wysłuchał astronauty, który porównywał pobyt na stacji kosmicznej do lockdownu. Żeby sobie jakoś taki czas umilić i nie zwariować, należy jego zdaniem dbać o wspólne posiłki, codzienne rozmowy na ważne i mniej ważne tematy (także zdalnie)oraz mieć hobby. „Najgorsze, co się może zdarzyć to brak opcji. Dopóki są, nawet słabe, to żyjesz i walczysz” – czytamy w relacji Adriana Sasina. I dodatkowa refleksja z konferencji Gartnera: „25% CIO może stać się COO. Dzięki rozumieniu technologii. Chief Digital Officer jako jedyna osoba odpowiedzialna za transformację cyfrową okazało się złym pomysłem, bo transformacja to zmiana całej organizacji”.
Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>