Artykuł Informatyzacja szkół: trzeba umocnić fundamenty pochodzi z serwisu CRN.
]]>Dopiero później ma szansę ruszyć sprzedaż bardziej nowatorskich i specjalistycznych rozwiązań IT, np. laboratoriów przeznaczonych do klas przyrodniczych, drukarek 3D czy rozwiązań VR, których rynkowa oferta wciąż rośnie. Odbiorcy z rynku edukacyjnego mierzą się z wymogami prawnymi związanymi z ochroną danych osobowych. Systemy chroniące przed cyberzagrożeniami będą stanowić coraz ważniejszą kategorię produktów dla szkół.
Dostęp do szerokopasmowego Internetu jest niezbędny do odpowiedniego wykorzystania nowych technologii w szkołach. Jednak z rządowych danych wynika, że zdecydowana większość z ok. 30,5 tys. placówek oświatowych, znajdujących się w 19,5 tys. lokalizacji, nie dysponuje szybkim łączem internetowym. Zaledwie 10 proc. z nich ma dostęp do Internetu o parametrach, które umożliwiają swobodne wykorzystywanie sieci podczas zajęć lekcyjnych. Dla szkół podstawowych i średnich cywilizacyjną zmianą będzie budowa Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej, gdyż zagwarantuje ona wszystkim szkołom w Polsce dostęp o symetrycznej przepustowości min. 100 Mb/s, a także pakiet usług związanych z bezpieczeństwem. W sumie 1,5 tys. placówek ma być podłączonych do OSE jeszcze w tym roku, kolejne 12 tys. w przyszłym, a pozostałe w 2020 r. Bezproblemowy dostęp do Internetu na terenie całej placówki powinien przyczynić się do tego, że szkoły z większym zaangażowaniem podejdą do budowy swoich zasobów informatycznych. Tym bardziej że podłączenie do OSE pozwoli im poczynić pewne oszczędności. Ustawodawca przewiduje nie tylko doprowadzenie łącza internetowego. Jeśli szkoła nie ma własnej infrastruktury, którą można wykorzystać do świadczenia usługi dostępu do szerokopasmowego Internetu, operator OSE zadba o podłączenie punktu dostępowego Wi-Fi oraz 24-portowego przełącznika. Dodatkowo zagwarantuje bezpieczeństwo świadczonej usługi oraz możliwości techniczne służące do filtrowania nielegalnych czy pornograficznych treści.
Obraz w szkole
Projektory w klasach i salach wykładowych są obecne od ponad dekady. W tym czasie opisywana kategoria sprzętu dynamicznie się rozwijała. Oprócz coraz lepszych parametrów projekcji pojawiły się całkiem nowe funkcje, np. te zaimplementowane w projektorach interaktywnych, które umożliwiają bezpośrednie operowanie pisakami czy wręcz dłońmi na wyświetlanym obrazie, eliminując konieczność zastosowania aktywnej tablicy. Odbiorcy z rynku edukacyjnego są coraz bardziej świadomi zalet sprzętu, co prawda droższego, ale z innowacyjnymi funkcjami oraz opłacalnego pod względem TCO.
Według Andrzeja Bieńka, business account managera w Epsonie, mówiąc klientowi o TCO w przypadku projektorów interaktywnych, należy podkreślać oszczędność wynikającą z łączenia w jednym rozwiązaniu funkcji tradycyjnego rzutnika i tablicy interaktywnej, niski koszt wymiany lampy oraz wspomaganie kadry nieodpłatnym oprogramowaniem edukacyjnym.
Robert Dziemianko,
Marketing Manager, G-Data
Potencjał sprzedażowy tkwi w przedstawaniu szkołom oferty biznesowej. Dotychczas byliśmy świadkami wykorzystywania antywirusów przez nauczycieli informatyki głównie do ograniczania działań uczniów na komputerach. A przecież szkoły nie są wyłączone spod zakresu zbliżającej się ustawy o zasadach przetwarzania danych osobowych. Dotyczą ich te same wektory ataku i możliwe scenariusze wycieku informacji jak firmy. Dlatego zyskuje na znaczeniu wykorzystanie oprogramowania w wersjach biznesowych, umożliwiających kontrolę urządzeń mobilnych nauczycieli, zabezpieczenie serwerów i stacji roboczych w sieci.
Podczas gdy projektory interaktywne torują sobie drogę na rynku, szkoły najchętniej wybierają rozwiązania o krótkim rzucie w zestawie z tablicą. Nadal widać też zainteresowanie sprzętem podstawowym za 2–3 tys. zł, dzięki któremu nauczyciel jest w stanie wyświetlić obraz o przekątnej długości od 80 do 100 cali. Zdaniem niektórych ekspertów to z projektorami klasycznymi lub ultrashort throw, a nie z interaktywnymi konkurują monitory interaktywne, które walczą obecnie o popularność na rynku.
Według Marcina Stefanowa, dyrektora marketingu Vidis, zwykły projektor, jako ciągle najtańszy, najbardziej mobilny wyświetlacz multimediów, na pewno będzie jeszcze długo popularny. Nawet przy założeniu, że rynek projektorów będzie malał ze względu na rosnący popyt na monitory interaktywne, spadek ten będzie dość powolny. Spory potencjał sprzedażowy, gdy mowa o interaktywnych monitorach, tkwi natomiast w szkolnictwie wyższym, gdzie coraz częściej studenci pracują w małych grupach ćwiczeniowych.
Propagowanie urządzeń nowej generacji znacznie ułatwia według dostawców to, że stają się one prostsze w obsłudze dla użytkowników nietechnicznych. Zmienia się podejście osób zarządzających sprzętem IT w szkołach – coraz bardziej liczy się dążenie do maksymalnego zwiększenia użyteczności kupowanych rozwiązań. Ważna staje się więc standaryzacja, np. wybór produktów jednego producenta i możliwość zastosowania prostych systemów sterowania, które pozwalają jednym przyciskiem włączyć i wyłączyć cały system w sali lekcyjnej.
Zarazić technologią
Bycie „guru od zajęć z TIK” pozytywnie przekłada się na to, jak postrzega nauczyciela środowisko i – co równie istotne – uczniowie. To może tłumaczyć duże zainteresowanie nowinkami IT podczas rozmaitych konferencji dla klientów z rynku edukacji. Dlatego nie należy rezygnować z proponowania szkołom bardziej zaawansowanych rozwiązań od tych, którymi już dysponują. Zdarzają się ambitni dyrektorzy, których do nowoczesnych rozwiązań nie trzeba przekonywać. Oni potrafią znaleźć pieniądze na dodatkowe zakupy, nawet jeśli z pozoru sprawa finansowania wygląda beznadziejnie. Wdzięcznym odbiorcą bywają szkoły prywatne. Choć dla wielu z nich charakterystyczna jest chęć oszczędzania, na czym tylko można, to są i takie, które rozwijając zaplecze IT, budują przewagę konkurencyjną. Placówek z takim podejściem powinno więc, przynajmniej teoretycznie, przybywać.
Marcin Stefanow,
dyrektor marketingu, Vidis
Produkty takie jak laboratoria cyfrowe spotykają się z aprobatą nauczycieli, którzy wyrażają zainteresowanie nowymi rozwiązaniami ułatwiającymi im pracę. Ponadto szkoły mają możliwość pozyskania dotacji z Funduszy Europejskich na rozwój infrastruktury edukacyjnej i szkoleniowej, na wyposażenie pracowni w nowoczesny sprzęt i materiały dydaktyczne – szczególnie matematycznych i przyrodniczych w szkołach podstawowych, gimnazjalnych i placówkach ponadgimnazjalnych. Uczestnicząc w licznych konferencjach edukacyjnych, widzimy bardzo duże zainteresowanie tymi produktami, co przekłada się na rosnącą sprzedaż.
Jak w nowoczesnym laboratorium
Platformy STEM (Science, Technology, Engineering and Mathematics) umożliwiające samodzielne zdobywanie wiedzy przez uczniów, np. poprzez przeprowadzanie eksperymentów, stanowią znikomą część zakupów w polskich szkołach. Jednak po zaspokojeniu potrzeb placówek w podstawowych obszarach pojawi się większe niż dotąd zapotrzebowanie na kolejne rodzaje rozwiązań IT, np. zaprojektowanych specjalnie dla pracowni przyrodniczych. Na razie ich sprzedaż hamuje dominująca w polskiej edukacji podawcza metoda pracy z uczniami. Dlatego i w tym przypadku ogromną rolę w zwiększaniu popytu na nowoczesne laboratoria szkolne może odegrać zapewnienie wysokiej jakości dostępu do Internetu. Między innymi dlatego, że czujniki będące częścią tych rozwiązań to elementy IoT.
Aktualnie można mówić o etapie przyzwyczajania rynku do rozwiązań, które w przyszłości zapewne zmienią charakter zajęć lekcyjnych. Cyfrowe laboratoria są zróżnicowane pod względem złożoności: od prostych rejestratorów danych z kilkoma czujnikami, np. do pomiaru wilgoci i temperatury (za kilkaset złotych), po tablet z systemem Android, kamerą, mikrofonem, GPS-em i szerokim zestawem czujników w standardzie (z możliwością podłączenia dodatkowych). Odpowiednie oprogramowanie powinno dawać możliwość analizy zdobytych danych na dowolnym komputerze. Integrator, który „dostanie” pod opiekę szkolne pracownie przyrodnicze, może dostarczać im nie tylko rozwiązania IT, ale chociażby lodówki i preparaty, które zużywają się podczas prowadzonych eksperymentów, a także wizualizery.
Ważnym elementem oferty cyfrowych laboratoriów są publikacje ze scenariuszami lekcji, które powinien zapewnić producent. W przywoływanym już w tekście badaniu z czerwca 2017 r. nauczyciele wskazują, że generalnie przygotowanie lekcji z elementem TIK ciągle zajmuje im zdecydowanie więcej czasu niż zrobienie tego w sposób tradycyjny. Jeśli w takie zajęcia mają być w pełni zaangażowani uczniowie, muszą one być rozplanowane krok po kroku, bez niespodzianek technicznych i improwizacji.
Andrzej Bieniek,
Business Account Manager, Epson
Pozostało jeszcze dużo do zrobienia w kwestii uświadamiania korzyści, jakie niosą nowoczesne rozwiązania w edukacji. A rosnące z roku na rok zapotrzebowanie szkół na tej klasy sprzęt wskazuje, że nie boją się już one nowych technologii. W wielu placówkach proces zakupowy nie różni się od podejścia stosowanego w biznesie. Oferty są porównywane, a urządzenia testowane przed zakupem. Warto podkreślić, że przy podejmowaniu finalnej decyzji pod uwagę brana jest nie tylko cena danego modelu, ale również całkowite koszty jego posiadania.
Kontrola treści i bezpieczeństwo danych
W dobie Internetu z tymi zagadnieniami już od dawna powinna sobie radzić każda szkoła. Zapewnienie uczniom bezpieczeństwa, nie tylko fizycznego, ale i w cyberprzestrzeni, stanowi dziś jeden z najważniejszych elementów organizacji pracy w placówkach oświatowych. Szkoły muszą wdrażać narzędzia gwarantujące bezpieczny dostęp do zasobów sieci – szczególnie oprogramowanie zabezpieczające z modułem kontroli rodzicielskiej, które umożliwia zapewnienie bezpieczeństwa i egzekwowania zasad korzystania z Internetu przez uczniów.
– Bez względu na to, czy mamy do czynienia z placówką oświatową, gdzie z sieci korzystają niewyedukowane profesjonalnie w zakresie bezpieczeństwa IT dzieci, czy z bankami, zupełnie inaczej podchodzącymi do ochrony, zawsze podstawą zabezpieczenia musi być Endpoint Security w odpowiedniej wersji przystosowanej do ewoluujących wciąż cyberzagrożeń, zainstalowany na każdym urządzeniu – mówi Arkadiusz Krawczyk, Country Manager McAfee. – Zablokuje on dostęp do stron uznanych przez dyrekcję i rodziców za groźne, nie dopuści do wyświetlenia witryn podejrzanych lub niebezpiecznych, ograniczy dostęp do wybranych portali, np. serwisów społecznościowych, czy możliwość ściągania plików.
Specjalista McAfee podkreśla, że równie ważnym aspektem ochrony dzieci jest zabezpieczenie ich tożsamości i prywatności. Szkoły – jak wszystkie inne instytucje – coraz częściej stają się celem ataków z zewnątrz: cyberprzestępcy mogą przejmować kontrolę nad poszczególnymi urządzeniami, np. kamerą w laptopie, czy też całymi komputerami i serwerami. Aby zabezpieczyć się przed tego typu działaniami, należy zastosować zaawansowaną ochronę urządzeń końcowych – najlepiej z centralnym zarządzaniem, dodatkową technologią ochrony przed atakami zero-day, pełnym szyfrowaniem dysków, folderów i plików. Dużym placówkom edukacyjnym i uczelniom można też zaproponować bardziej zaawansowaną technologię: ochronę na poziomie sieci (Web Proxy). Rozwiązania typu Secure Web Gateway centralnie wymuszają używanie polityk bezpieczeństwa na wszystkich urządzeniach podpiętych do sieci uczelnianej – także prywatnych laptopach czy smartfonach uczniów i studentów.
Pracownie komputerowe
Są w każdej szkole, ale w bardzo różnym stanie. Wiele znajdujących się tam komputerów wymaga modernizacji czy wręcz wymiany. Na rynku nie brakuje rozwiązań dobrze dostosowanych pod względem konfiguracyjnym, wydajnościowym i wytrzymałościowym do uczniowskich potrzeb, ale mają one swoją cenę. Dlatego warto przedstawić osobom odpowiedzialnym za zakupy alternatywę. Za taką uchodzą wciąż jeszcze mało popularne rozwiązania terminalowe. To obecnie najtańsze systemy dla szkolnych pracowni komputerowych. Są energooszczędne i łatwe we wdrożeniu – instalacja i konfiguracja oprogramowania odbywa się tylko na serwerze, a nie na każdej jednostce. Jako mało jeszcze popularne rozwiązania na rynku edukacyjnym charakteryzują się stosunkowo wysokimi marżami.
Artykuł Informatyzacja szkół: trzeba umocnić fundamenty pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Miliard złotych na szerokopasmowy Internet pochodzi z serwisu CRN.
]]>Preferencyjne pożyczki na pojedynczą inwestycję będą mogły wynosić od 20 tys. do 10 mln zł i będą udzielane nawet na 15 lat, z maksymalnym okresem karencji do 30 miesięcy. W najbliższym czasie BGK ogłosi przetarg, w którym wyłoni pośredników finansowych, tj. profesjonalne instytucje finansowe, które współpracować będą bezpośrednio z przedsiębiorstwami telekomunikacyjnymi, doradzając przy składaniu wniosku i udzielając im finansowania.
Całkowita kwota przeznaczona na realizację projektu wynosi 1 175,9 mln zł, w tym 996,2 mln zł z funduszy unijnych, a 179,7 mln zł to wkład krajowy, wniesiony ze środków pośredników finansowych.
Do tej pory banki traktowały MŚP TELKO jako klienta indywidualnego, co w praktyce odcinało go od kredytów inwestycyjnych. To z kolei sprawiało, że w staraniu się o udział w projektach POPC MŚP nie były w stanie spełnić kryteriów formalnych.
Dodatkowo banki nie chciały zabezpieczać kredytów na istniejących sieciach telekomunikacyjnych, choć te stanowią jeden z najistotniejszych elementów majątku tych firm.
Sektor MŚP ma być, zgodnie z planami Ministerstwa Cyfryzacji, główną siłą napędową inwestycji telekomunikacyjnych w tych obszarach kraju, które znajdują się poza planami inwestycyjnymi operatorów. Bez mechanizmów wsparcia finansowego, mogłoby się okazać, że te obszary w praktyce nigdy nie zostałyby pokryte siecią szybkiego internetu
Artykuł Miliard złotych na szerokopasmowy Internet pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł UKE czeka, MSWiA zwleka pochodzi z serwisu CRN.
]]>HISTORIA SPORU
Projekt systemowy został zatwierdzony w grudniu ubiegłego roku jako element programu rządowego „Polska cyfrowa”. Początkowo miał być realizowany przez Władzę Wdrażającą Programy Europejskie (jednostkę podlegającą MSWiA), ale wersję, którą przygotowała, jako nieprofesjonalną, odrzuciła komisja oceniająca, akredytowana przy ministerstwie. Wówczas resort, w którym wtedy funkcję wiceministra ds. informatyzacji pełnił Witold Drożdż, zwrócił się z propozycją przygotowania tego projektu właśnie do UKE. W marcu 2010 roku wariant zaproponowany przez Urząd Komunikacji Elektronicznej został zaakceptowany przez komisję oceniającą.
Niemal w tym samym czasie Piotr Kołodziejczyk zastąpił Witolda Drożdża na stanowisku podsekretarza stanu i kwestia projektu systemowego stanęła w martwym punkcie. – 9 czerwca podpisałam na prośbę MSWiA umowę. Resort jednak jej nie podpisał. Od tamtej pory dwukrotnie zwracałam się osobiście do Jerzego Millera, ministra MSWiA, a następnie, także dwukrotnie, na piśmie – o wyjaśnienie, co dzieje się z projektem po prawie pięciu miesiącach od zakończenia konkursu. Wzywałam MSWiA do zawarcia umowy lub przekazania projektu innej instytucji – wyjaśnia Anna Streżyńska. Według prezes UKE minister Piotr Kołodziejczyk pod koniec czerwca, po otrzymaniu podpisanej umowy o dofinansowanie, nie informując jej o swoich zamiarach, wystąpił do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego o likwidację projektu systemowego i przesunięcie całości środków na nadkontraktowe projekty VII osi Programu Operacyjnego „Innowacyjna gospodarka”.
ARGUMENTY MSWIA
Według Anny Streżyńskiej minister Piotr Kołodziejczyk zarzucił UKE nierzetelne zaplanowanie wydatków. – Te zarzuty wynikają z niezrozumienia, na czym polega projekt systemowy, oraz niezbyt wnikliwego przeczytania opracowanego przez UKE opisu tego projektu i zaplanowanych w nim zadań. Przypomnieć też należy rzecz oczywistą, że prezes UKE, jako organ administracji publicznej, tak samo jak MSWiA związany jest przepisami o dyscyplinie finansów publicznych oraz procedurami prawa zamówień publicznych. Minister Kołodziejczyk nie podjął żadnej próby wyjaśnienia powstałych wątpliwości ani modyfikacji zapisów umowy, w tym harmonogramu rzeczowo-finansowego – twierdzi prezes UKE.
Zdaniem Małgorzaty Woźniak, rzecznika prasowego w Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, resort nigdy nie kwestionował potrzeby skoordynowania budowy sieci szerokopasmowych z pieniędzy publicznych. – Celem koordynacji winno być uniknięcie powielania inwestycji na obszarach tzw. białych i szarych plam oraz zapewnienie technicznej integracji sieci konstruowanych przez różne podmioty. W szczególności dotyczy to budowanej przez MSWiA sieci OST 112 – największej tworzonej za publiczne pieniądze. Tak sformułowanych celów w przygotowanym przez UKE projekcie „systemowym” nie zawarto – tłumaczy Małgorzata Woźniak.
Według rzeczniczki MSWiA decyzja dotycząca kształtu programu wsparcia dla marszałków województw zapadnie po zakończeniu konsultacji z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego i Ministerstwem Infrastruktury. Zostanie zaprezentowana na Konwencie Marszałków w pierwszych dniach września (artykuł powstał pod koniec sierpnia – przyp. red.).
Przypomnijmy, że MSWiA chce stworzyć własny zespół ekspertów wywodzących się ze środowisk skupionych wokół konsorcjum sieci międzyuczelnianej Pionier.
ARGUMENTY UKE
Zdaniem prezes UKE jednym z podstawowych założeń przygotowanego przez UKE projektu systemowego jest to, by po wyborze nowych władz w samorządach realizacja inwestycji szerokopasmowych była kontynuowana, a w rękach każdego burmistrza, starosty i marszałka znalazł się pełny pakiet niezbędnych analiz i aby mieli do dyspozycji nie tylko pracowników UKE, ale i najlepszych ekspertów. – Innym fundamentalnym założeniem jest uniknięcie wielomiesięcznych notyfikacji projektów w Komisji UE, dzięki odblokowaniu notyfikowanego już rozporządzenia o pomocy publicznej w sektorze telekomunikacji i uruchomienie w ramach RPO konkursów na projekty szerokopasmowe. Pierwszym krokiem w tym kierunku było m.in. podjęcie przeze mnie rozmów z KE na temat szybkiej ścieżki notyfikacji. Obecnie wygląda na to, że – ze względu na brak akceptacji projektu systemowego – wykonanie tych zadań może być opóźnione – zauważa Anna Streżyńska.
Prezes UKE uważa, że minister Piotr Kołodziejczyk nie podjął żadnej próby wyjaśnienia swych wątpliwości ani modyfikacji zapisów umowy. – Zarzuca, że większość środków finansowych w projekcie przeznaczona jest na działania miękkie: zarządzanie, szkolenia i promocję. To nieprawda. Zaplanowano wydanie 48 mln zł na działania merytoryczne, a 22 mln zł na promocyjne i szkoleniowe, które są wymagane w każdym projekcie systemowym. Ich skala, choć uzasadniona w okresie pięciu lat, nie była pierwotnie przewidywana przez UKE, zwiększenia zaangażowania w tej dziedzinie żądało MSWiA. Trzeba dodać, że środki te nie są przeznaczone na promocję projektu systemowego, lecz na promocję 19 inwestycji objętych jego wsparciem i szkolenia z nimi związane. Pozostałe 9 mln zł planowano wydać na pokrycie kosztów zatrudnienia przez UKE pracowników, którzy mieli zająć się projektem (3 mln zł), kosztów ogólnych (6 mln zł) i zakupu sprzętu (122 tys. zł) – wylicza Anna Streżyńska.
FATALNY STAN REALIZACJI PROJEKTÓW UE
W opinii Anny Streżyńskiej stopień wykorzystania środków unijnych, przeznaczonych na szerokopasmowy dostęp do Internetu (głównie na nowoczesne sieci światłowodowe), które Polska otrzymała na lata 2007 – 2013, po upływie trzech lat, czyli na półmetku realizacji 18 programów operacyjnych, jest dramatyczny. Podobnie ocenia to Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, które w raporcie „Doświadczenia z wdrażania NSRO w świetle badań i analiz – wnioski na przyszłość” stwierdza, że „projekty dotyczące budowy infrastruktury szerokopasmowej (stan na czerwiec 2010 r.) są realizowane z trudnościami i zagrożone realokacją (tj. odebraniem środków)”. Z kolei zdaniem ministra Kołodziejczyka działania w ramach walki z wykluczeniem cyfrowym w poszczególnych programach operacyjnych są bardzo zaawansowane. Właśnie ze względu na katastrofalny stan wykorzystania środków unijnych przeznaczonych na szerokopasmowy Internet UKE chciało zatrudnić ekspertów prawnych, technicznych i ekonomicznych, a także korzystać z usług firm, które zapewniłyby beneficjentom doradztwo w zakresie pozyskiwania środków oraz realizacji inwestycji. Jednak według przedstawicieli UKE nie ma znaczenia, który urząd zajmie się doradzaniem beneficjentom, ważne, aby realizacja projektu rozpoczęła się jak najszybciej. – Projekty samorządów województw, dla których przeznaczono blisko 900 mln euro, znajdują się w martwym punkcie. Sytuacja jest bardzo zła. Jeśli MSWiA ostatecznie nie podpisze umowy dla samorządów i dla beneficjentów PO IG 8.4. oraz dla wszystkich, którzy czekają na Internet, skutki na pewno nie będą dobre. Wystarczy powiedzieć, że dotąd zbudowano tylko 350 km linii, zamiast prawie 30 tys. km – podkreśla prezes UKE.
Artykuł UKE czeka, MSWiA zwleka pochodzi z serwisu CRN.
]]>