Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$fields is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields.php on line 138

Deprecated: Creation of dynamic property acf_loop::$loops is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/loop.php on line 28

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$loop is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/loop.php on line 269

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$revisions is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/revisions.php on line 397

Deprecated: Creation of dynamic property acf_validation::$errors is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/validation.php on line 28

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$validation is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/validation.php on line 214

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_customizer::$preview_values is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-customizer.php on line 28

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_customizer::$preview_fields is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-customizer.php on line 29

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_customizer::$preview_errors is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-customizer.php on line 30

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$form_front is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-front.php on line 598

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_widget::$preview_values is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-widget.php on line 34

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_widget::$preview_reference is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-widget.php on line 35

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_widget::$preview_errors is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-widget.php on line 36

Deprecated: Creation of dynamic property KS_Site::$pingback is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/timber-library/lib/Site.php on line 180

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_oembed::$width is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-oembed.php on line 31

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_oembed::$height is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-oembed.php on line 32

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_google_map::$default_values is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-google-map.php on line 33

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field__group::$have_rows is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-group.php on line 31

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_clone::$cloning is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/pro/fields/class-acf-field-clone.php on line 34

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_clone::$have_rows is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/pro/fields/class-acf-field-clone.php on line 35

Deprecated: Creation of dynamic property Timber\Integrations::$wpml is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/timber-library/lib/Integrations.php on line 33

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/pro/fields/class-acf-field-clone.php:34) in /home/sarotaq/crn/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
- CRN https://crn.sarota.dev/tag/swiat-obrazu/ CRN.pl to portal B2B poświęcony branży IT. Dociera do ponad 40 000 unikalnych użytkowników. Jest narzędziem pracy kadry zarządzającej w branży IT w Polsce. Codziennie nowe informacje z branży IT, wywiady, artykuły, raporty tematyczne Thu, 21 Apr 2022 20:57:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.6.2 Monitory: resellerzy przebili retail https://crn.sarota.dev/artykuly/monitory-resellerzy-przebili-retail/ Fri, 06 May 2022 08:15:00 +0000 https://crn.pl/?p=276218 Sprzedaż monitorów na polskim rynku zmalała, ale rosnące ceny z nawiązką rekompensują niższe wolumeny. Towarzyszy temu ewolucja tego segmentu rynku.

Artykuł Monitory: resellerzy przebili retail pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Mimo sporych problemów z dostawami, jakie w ubiegłym roku trapiły dostawców monitorów, spadki sprzedaży na szczęście nie okazały się dewastujące dla polskiego rynku. W 2021 r. w dystrybucji rozeszło się jedynie o 2,5 proc. mniej monitorów niż w 2020 r. – jak wynika z danych Contextu. Swoją drogą, taki wynik odpowiada średniej europejskiej z tego samego okresu. Przy czym w Polsce spadek w segmencie biznesowym był nieco mniejszy (-2,1 proc.) niż w konsumenckim (-2,8 proc.). Na szczęście zaczęły pojawiać się sygnały o poprawie dostępności, w tym modeli dla graczy. Niestety wciąż większej podaży nie widać w przypadku pozostałego sprzętu z wyższych półek.

– Nadal odczuwalne są trudności z dostępnością produktów bardziej zaawansowanych, o szerszej funkcjonalności, które po prostu są zbudowane z większej ilości komponentów, w tym również z tych dotkniętych największymi niedoborami – wyjaśnia Przemysław Kowalski, Business Development Manager DnCP w Dellu.

Alstor, dystrybutor zaawansowanych urządzeń Eizo, potwierdza, że w tym roku podaż nie uległa wyraźnej poprawie. Nadal trzeba liczyć się z wydłużonym czasem dostaw i brakami podzespołów, choć dystrybutor stara się ograniczać braki.

– Nastąpiła priorytetyzacja w produkcji i dostawach, tak aby zapewnić nieprzerwaną dostępność dla rynków specjalistycznych, takich jak medycyna – wyjaśnia Michał Kloch, Product Manager odpowiedzialny za produkty Eizo w Alstorze.

Słabo jest nadal z zaopatrzeniem w urządzenia o najpopularniejszych przekątnych (24 i 27 cali). Główny powód to cięcie limitów produkcji monitorów w Azji z powodu braku czipów. I chociaż w minionych dwóch latach w zasadzie nie było segmentu rynku, który nie ucierpiałby wskutek niedoborów, producenci liczą, że po trudnym roku 2021, gorzej już nie będzie. Mają nadzieję na poprawę zwłaszcza w drugiej połowie roku.

– Myślę, że największe problemy z dostępnością mamy już za sobą i nie zanosi się na większe zmiany – uważa Łukasz Rutkowski, Product Manager w Lenovo.

Źródło: Context

Nie ma tego złego

Omawiając sytuację na polskim rynku monitorów, należy zwrócić uwagę, że niższe wolumeny sprzedaży zostały z nawiązką zrekompensowane przez rosnące ceny, co dotyczy zwłaszcza produktów konsumenckich. Średnie stawki za urządzenie w 2021 r. były aż o 20,8 proc. wyższe niż 2020 r., a monitory biznesowe podrożały przeciętnie o 11,7 proc. – jak ustalił Context. Według analityków to skutek inflacji, rosnących kosztów logistyki, ale też efekt większego zainteresowania klientów modelami o wyższej specyfikacji w całej Europie.

Popyt wciąż nadal silnie generuje praca zdalna oraz hybrydowa. Do tego w ostatnim roku doszły powroty do biur i ich dostosowanie do modelu hybrydowego, co z kolei odblokowało zakupy w celu zarówno wymiany monitorów biurkowych, jak i doposażenia sal w sprzęt do wideokonferencji. Stąd nabywcy znacznie częściej niż kiedyś zwracają uwagę na to, czy wybrane modele mają certyfikaty zgodności z popularnym oprogramowaniem do komunikacji wideo.

W sumie, mimo niewielkiego spadku wolumenów, przychody ze sprzedaży monitorów na polskim rynku wzrosły o 14 proc. w 2021 r. wobec 2020 r. Przy czym dużo  bardziej wzrosły obroty dystrybutorów w segmencie konsumenckim (+17,5 proc.) niż biznesowym (9,5 proc.) – wynika z danych Contextu.

Artykuł Monitory: resellerzy przebili retail pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Monitory LCD: dojrzały rynek dojrzałego produktu https://crn.sarota.dev/artykuly/monitory-lcd-dojrzaly-rynek-dojrzalego-produktu/ https://crn.sarota.dev/artykuly/monitory-lcd-dojrzaly-rynek-dojrzalego-produktu/#respond Wed, 18 Apr 2018 08:15:00 +0000 https://crn.pl/default/monitory-lcd-dojrzaly-rynek-dojrzalego-produktu/ W zeszłym roku krajowy rynek wchłonął około miliona sztuk LCD. Dominowały 24-calowe ekrany o rozdzielczości HD, a próby zmiany standardu płaskiego ekranu 16:9 pozostały… próbami. Jednocześnie powoli rósł popyt na ekrany QHD i UHD.

Artykuł Monitory LCD: dojrzały rynek dojrzałego produktu pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Lista niewiadomych związanych z przyszłością monitorów jest coraz krótsza. Niemal wszystkie kwestie dotyczące rozwoju sytuacji w tym segmencie rynku wydają się całkowicie przewidywalne. W ciągu dwóch ostatnich lat sprzedaż powolutku rosła, i to mimo że monitory były coraz droższe. Należy się też spodziewać co najmniej kilkuprocentowych wzrostów w roku bieżącym, zwłaszcza w sektorze biznesowym. O tym, że segment B2B ma się u nas dobrze, świadczy pierwsze miejsce Della na liście najważniejszych dostawców. Jeśli chodzi o pozostałych producentów, to LG i Samsung od dwóch lat, z umiarkowanym powodzeniem, próbują odzyskać dawną świetność, z kolei Philips, AOC oraz iiyama awansowały do pierwszej ligi, BenQ trzyma się dobrze, natomiast Asus i Acer systematycznie zwiększają swoje (wciąż jednak małe) udziały.

Pod względem konstrukcyjnym nie nastąpiły żadne spektakularne zmiany i raczej w 2018 r. nie nastąpią. Monitory bazujące na nowatorskich konstrukcjach, alternatywnych wobec LCD, jak np. OLED, z każdym kolejnym rokiem zdają się raczej oddalać od pojawienia się na rynku, niż przybliżać. W zeszłym roku monitory zaczęły nieznacznie tanieć i proces ten prawdopodobnie będzie trwał nadal. Najpopularniejszym wymiarem ekranu rok temu były 24 cale, powoli rósł popyt na konstrukcje większe, a spadał na mniejsze – tak też będzie w bieżącym roku. Wydaje się, że wiemy wystarczająco dużo, by przewidzieć, jak będzie się kształtował rynek monitorów.

 

Standardy przekątnych

Nie wiadomo chyba jedynie, czy ekrany szersze od typowych lub zakrzywione w końcu się upowszechnią. Najprawdopodobniej nie należy jednak oczekiwać w tej kwestii rewolucji.

– Patrząc na obraz rynków zachodnich, da się zauważyć, że również tam takie konstrukcje nie zdobywają szalonej popularności. Jeśli dzieje się tak w Wielkiej Brytanii czy Francji, można się spodziewać, że tym bardziej takie modele nie będą się cieszyć popytem w Polsce i na pewno nie zastąpią płaskich ekranów – mówi Mariusz Kuczyński, szef polskiego oddziału iiyama.

W krajach rozwiniętych popyt na takie konstrukcje jest minimalnie większy niż u nas, zatem raczej nie należy oczekiwać radykalnych zmian w tym segmencie. Przyczyna małej popularności ultraszerokich ekranów wydaje się oczywista.

– Monitory ultrapanoramiczne stanowią niewielki segment rynku, głównie ze względu na wysokie ceny w porównaniu z klasycznymi rozwiązaniami 16:9 – mówi Paweł Ruman, Country Sales Manager Poland – AOC & Philips LCD Monitors.

Mimo to producenci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, jeśli chodzi o rozwijanie oferty o sprzęt inny niż standardowy. Przykładowo Samsung jako pierwszy wprowadził w 2017 r. monitor QLED o proporcji 32:9, który jest jednocześnie sztandarowym, 49-calowym produktem wspomnianej marki. Na ten rok koreańska firma zapowiada (na razie tajemniczo) kilka kolejnych niespodzianek związanych z ekranami o proporcjach 32:9.

Niekwestionowanym standardem na polskim rynku pozostają monitory panoramiczne. W zeszłym roku zauważalnie wzrosło zapotrzebowanie na ekrany 24-calowe, tak w przypadku odbiorców indywidualnych, jak i biznesowych. Spadła natomiast sprzedaż ekranów mniejszych, a jednocześnie powoli rośnie popyt na modele o przekątnych długości 27, a nawet 32 cali.

 

– Największym powodzeniem cieszyły się w ubiegłym roku monitory o przekątnej długości 24 cali. Ich udział w sprzedaży wzrósł do 60 proc. Jedną czwartą sprzedanych w 2017 r. urządzeń stanowiły modele o większych przekątnych, a pozostałe 15 proc. o mniejszych niż 24 cale – mówi Krzysztof Kunicki, Product Marketing Manager w polskim oddziale Samsunga.

Praktycznie u wszystkich producentów struktura sprzedaży monitorów wygląda podobnie jak u Samsunga. W 2017 r. gros sprzedaży stanowiły modele 24-calowe, popyt na urządzenia większe wzrósł do co najmniej 20 proc., natomiast spadało zapotrzebowanie na ekrany w rozmiarze poniżej 23 cali. W każdym przypadku popyt na konstrukcje 24-calowe i największe rósł, a na najmniejsze spadał. Słysząc wypowiedzi niektórych producentów, można odnieść wrażenie, że nasz rynek stoi właśnie konstrukcjami 24-calowymi i powoli, aczkolwiek systematycznie zwiększającymi swój udział ekranami większymi. Mniejsze zaburzają statystyki incydentalną obecnością w niektórych przetargach.

– Dobrym przykładem jest Poczta Polska, gdzie zapotrzebowanie na przekątną długości 21 cali jest niezmienne od czterech lat. Jednak gdyby pominąć takie duże jednostkowe przetargi, to sprzedaż tych konstrukcji oscyluje wokół 2 proc. Choć wystarczy jedno duże zamówienie publiczne, by wzrósł do 10 proc., tak jak to miało miejsce w 2016 roku – mówi Mariusz Kuczyński.

 

Typy matryc

Dojrzałość technologii LCD przejawia się też w tym, że zmniejszają się różnice w cenie produkcji paneli poszczególnych typów. Słabsze pod względem jakości ekrany typu TN są relatywnie niewiele tańsze od rozwiązań lepszych, takich jak VA, IPS czy PVA, bo te ostatnie są coraz tańsze choćby za sprawą zwiększenia skali ich produkcji.

– Wykorzystanie paneli TN jest już po prostu mało opłacalne – twierdzi Wojciech Kosek, Field Sales Engineer Central South East Europe w NEC-u. – Zapewniają one bardzo niską jakość wyświetlanego obrazu w porównaniu z technologią VA oraz IPS, z której korzystamy obecnie najczęściej. Poza tym różnica w cenie pomiędzy panelem TN a VA lub IPS jest naprawdę niewielka.

Zalet mocno zyskującej na popularności technologii IPS nie trzeba nikomu przedstawiać. Nieporównywalnie lepsza charakterystyka kątowa oraz reprodukcja kolorów to cechy, które decydują o przewadze wspomnianej technologii nad rozwiązaniami wykorzystującymi panele TN, a nawet PVA. Zdaniem przedstawiciela NEC panele IPS, szczególnie w wersji 6-bitowej, stają się swoistym standardem w przypadku tańszych monitorów desktopowych, zastępując dużo słabsze konstrukcje TN. Kilka lat temu oferowane przez dostawców panele IPS były produkowane w wersjach wyłącznie 8- i 10-bitowych, niemniej jednak popularyzacja technologii spowodowała, że większość tańszych rozwiązań wyposażona jest obecnie w uboższą, 6-bitową wersję IPS połączoną z 9-bitowym modułem FRC. Przeciętnemu użytkownikowi nie robi to różnicy, profesjonaliści jednak najczęściej poszukują monitorów zaopatrzonych w panele IPS wyświetlające obraz natywnie w 8 lub 10 bitach na każdy kanał R, G, B.

Stabilny wzrost

W 2017 r. wartość polskiego rynku monitorów rosła szybciej niż liczba sprzedanych sztuk. Działo się tak, bo klienci coraz chętniej sięgali po produkty wyższej jakości, czyli droższe. Niewątpliwie motorem napędowym tego trendu byli gracze, dla których przeznaczone są rozwiązania w cenie zwykle znacznie przekraczającej 1 tys. zł. Większość dostawców, którzy mają w swojej ofercie monitory gamingowe, podała, że popyt na takie konstrukcje wzrósł dwukrotnie w porównaniu z 2016 r.

W ubiegłym roku krajowy rynek wchłonął co najmniej milion wyświetlaczy, co stanowi kilkuprocentowy wzrost w zestawieniu z 2016 r. Większą niż rok wcześniej sprzedaż odnotował tandem Philips AOC – 230 tys. (205 tys. rok wcześniej). Samsung nie podaje liczb, ale według deklaracji tego dostawcy wprowadził on na rynek o 15 proc. urządzeń więcej niż w 2016 r. Zwiększeniem zbytu może się też pochwalić iiyama – japoński dostawca w 2016 r. znalazł klientów na 85 tys. monitorów, w 2017 r. zaś na 105 tys. Sprzedaż na podobnym poziomie jak rok wcześniej odnotował BenQ – ok. 65 tys. urządzeń.

 

W świetle przytoczonych faktów trudno wyjaśnić, dlaczego w monitorach o przeznaczeniu gamingowym ciągle nierzadko można spotkać właśnie modele z panelami TN. Producenci tłumaczą, że tylko w takich typach ekranów da się uzyskać czas reakcji plamki na poziomie zaledwie 2 ms, a to cecha niezwykle ważna dla graczy. Problem polega na tym, że aby uzyskać odświeżanie ekranu na poziomie 144 Hz, bardzo przez graczy pożądane, wystarczy bezwładność plamki na poziomie 7 ms. Żeby w pełni wyeksponować możliwości, jakie daje czas reakcji plamki na poziomie 2 ms, częstotliwość odświeżania ekranu powinna wynosić 500 Hz… Pytani o to producenci niechętnie i niejasno tłumaczą, dlaczego w takim razie tak wyraźnie podkreśla się znaczenie wspomnianego parametru. Okazuje się bowiem, że podawany oficjalnie czas reakcji plamki jest zwykle bardzo zaniżony i dotyczy czasu, jaki święcący na szaro piksel potrzebuje do wygaszenia, a następnie pobudzenia do koloru szarego. Jak wiadomo, jest to pomiar typu GtG (Gray to Gray), podczas gdy hasło „czas reakcji plamki” katalogowo oznacza okres od pełnego pobudzenia piksela do barwy białej do całkowitego wygaszenia i kolejnego pobudzenia.

Opisany proceder jest stosowany przez producentów od wielu lat i ciągle ma miejsce, w związku z czym trudno ustalić, jaki jest rzeczywisty czas reakcji matrycy. Choć teoretycznie właśnie ten parametr określa częstotliwość odświeżania obrazu, w praktyce wygląda to nieco inaczej, co w jasny sposób wytłumaczył szef iiyama w Polsce.

– Czas reakcji plamki i częstotliwość odświeżania matrycy w monitorze można porównać do przyspieszenia i maksymalnej prędkości auta – mówi Mariusz Kuczyński. – Z dwóch modeli o tej samej częstotliwości odświeżania gracz wybierze ten z krótszym czasem reakcji plamki, tak jak kierowca wyścigowy z dwóch aut o tej samej prędkości maksymalnej wybierze model z lepszym przyspieszeniem.

W związku z tym obserwujemy paradoksalne zjawisko – klienci indywidualni, i to zwykle ci najbardziej wymagający, częściej sięgają po produkty o gorszej jakości reprodukcji obrazu, czyli monitory z matrycami TN, odbiorcy biznesowi zaś coraz częściej wybierają ekrany lepszej jakości, którą mogą zapewnić jedynie matryce typu VA oraz doceniane przez specjalistów IPS-y.

 

W technologiach bez zmian, ale…

W pewnym sensie monitory są najwolniej ewoluującym elementem zestawu komputerowego. Rozdzielczość HD, czyli 1920 x 1024 punkty, pojawiła się na ekranach jeszcze w poprzedniej dekadzie i króluje niepodzielnie do dziś. Poza obudową trudno o komponent peceta z takim stażem. Oczywiście matryce sprzed lat różnią się od dzisiejszych pod wieloma względami – ostatnią cezurą konstrukcyjną było zastosowanie podświetlenia pikseli LED-ami. Wprawdzie już dawno temu przewidywano, że od 2014 r., gdy wygasną patenty związane z  technologiami dotyczącymi produkcji ekranów OLED, należy spodziewać się ich upowszechnienia, ale im dalej od 2014 r., tym mniej słychać o monitorach z matrycami innymi niż LCD.

 

Przedstawiciele poducentów przekonują, że lepsze jest wrogiem dobrego, a matryce ciekłokrystaliczne właśnie osiągnęły apogeum swojego rozwoju i należy z tego korzystać. Być może rewolucją na miarę podświetlania LED będzie HDR (High Dynamic Range, czyli obraz o szerszym zakresie dynamiki), ale nie wiadomo, kiedy rozwiązanie takie będzie stosowane powszechnie w monitorach. Tym, co nas czeka w najbliższej przyszłości, jest przede wszystkim upowszechnianie się konstrukcji o wyższych rozdzielczościach. Oczywiście w sprzedaży już od dłuższego czasu dostępne są ekrany QHD (2560 x 1440) i UHD (3840 x 2048), znane pod nazwą 4 K, a nawet ekrany o jeszcze większej rozdzielczości – 5 K. Ich popularyzacja oznacza w praktyce, że będą one oferowane w bardziej akceptowalnych cenach.

Zmian należy się spodziewać również w funkcjonalności sprzętu. Przykładem jest wyposażenie monitora w port szeregowy USB najnowszej generacji.

– USB-C umożliwia szybkie dokowanie laptopa do zewnętrznego ekranu, za pomocą jednego przewodu. Świetnie sprawdza się w środowisku biurowym, gdyż jest po prostu wygodne. Monitor może mieć na stałe podłączoną mysz, klawiaturę, kabel sieciowy. Pełni więc rolę centralnego huba, do którego dokujemy laptopa – tłumaczy Paweł Ruman.

Z uwagi na rosnący szybko rynek gamingowy producenci, chcąc zwiększać swoje udziały, biorą pod uwagę jeszcze jeden aspekt związany z walką o klienta.

– Na rynku konsumenckim coraz prężniej rozwija się segment dla graczy, gdzie ogromną rolę odgrywają rekomendacje. Tak więc wszyscy producenci nie tylko coraz bardziej dbają o parametry, odpowiedni design, ale również uczestniczą we wszystkich możliwych wydarzeniach publicznych przeznaczonych dla graczy, jak PGA czy IEM – mówi Krzysztof Krupski, Business Unit Manager w AB.

W przypadku odbiorców instytucjonalnych najważniejsza jest ergonomia oraz funkcje związane z oszczędnością energii. Do listy wymagań ze strony B2B należy jeszcze dodać wysoką jakość obrazu, warunki gwarancyjne oraz bezawaryjność oferowanych urządzeń.

Co ciekawe, ani w przypadku klientów indywidualnych, ani biznesowych na czołowej pozycji wykazu kryteriów nie znajduje się cena. Oczywiście jest ona zawsze bardzo istotna, ale chyba pierwszy raz w historii peceta cena nie występuje na pierwszej pozycji listy wymagań. Zamożność klientów widać też po tym, że coraz częściej decydują się na zakup drugiego wyświetlacza, czy to do laptopa, czy nawet do desktopa. Niewykluczone, że klienci będą decydować się na nowy monitor, jeśli będzie miał wysoką rozdzielczość i atrakcyjną cenę, a wiele wskazuje na to, że w tym roku takie właśnie ekrany potanieją.

Artykuł Monitory LCD: dojrzały rynek dojrzałego produktu pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/monitory-lcd-dojrzaly-rynek-dojrzalego-produktu/feed/ 0
Tablety piórkowe: sprzedaż na różnych rynkach https://crn.sarota.dev/artykuly/tablety-piorkowe-sprzedaz-na-roznych-rynkach/ https://crn.sarota.dev/artykuly/tablety-piorkowe-sprzedaz-na-roznych-rynkach/#respond Fri, 06 Apr 2018 08:43:00 +0000 https://crn.pl/default/tablety-piorkowe-sprzedaz-na-roznych-rynkach/ Nie tylko zawodowi graficy, ale także klienci z innych branż mogą być zainteresowani współczesnymi tabletami piórkowymi. Decyduje o tym duże zróżnicowanie oferty, zarówno pod względem cenowym, jak i funkcjonalnym.

Artykuł Tablety piórkowe: sprzedaż na różnych rynkach pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Tablety piórkowe jeszcze stosunkowo niedawno znane były głównie wśród osób profesjonalnie zajmujących się edycją zdjęć czy też tworzeniem ilustracji za pomocą programów komputerowych. Fakt, że popyt na te urządzenia ograniczał się do wąskiej grupy specjalistów, potwierdzają liczby: około 10 lat temu roczna sprzedaż tabletów graficznych wynosiła w Polsce mniej więcej dwa tysiące sztuk. Obecnie liczy się ją w dziesiątkach tysięcy. Na rynek coraz mocniej oddziałują czynniki, które sprzyjają sprzedaży tego typu urządzeń dużo szerszej niż przed laty grupie klientów końcowych – zarówno biznesowych, jak i konsumentów.

Popularyzacja tabletów piórkowych następuje pod wpływem dużego zróżnicowania cen. Na rynek wprowadzanie są modele odpowiednie do rozmaitych zastosowań, począwszy od kreatywnych amatorskich przez kreatywne specjalistyczne aż po typowo biznesowe. Eksperci podkreślają, że postrzeganie tabletów piórkowych jako sprzętu zarezerwowanego dla wąskiego grona odbiorców skończyło się za sprawą popularyzacji technologii dotykowych w komputerach, telefonach i innym sprzęcie domowym.

Użytkownicy przyzwyczajeni do codziennej obsługi swoich urządzeń za pomocą palców i rysików w naturalny sposób przestawiają się na piórko. Na przykład wtedy, gdy praca w jakimś programie wymaga dużej precyzji lub w grę wchodzi zmęczenie nadgarstka spowodowane długotrwałym używaniem myszki. Poza tym dostęp do aplikacji, które zwiększają użyteczność tabletów piórkowych, powoduje, że coraz częściej sięgają po nie osoby z branż, w których wykorzystanie tego urządzenia nie było dotąd oczywiste.

 

Bezpieczny podpis z tabletem

Przykładem jest coraz powszechniej wprowadzany przez firmy i instytucje cyfrowy obieg dokumentów. Dzięki tabletowi obsługiwanemu piórkiem można łatwo nanosić na nich uwagi, oznaczenia, podkreślenia, zatwierdzenia. Niezbędne funkcje software’owe umożliwiające odręczne pisanie po cyfrowych dokumentach są już zawarte w popularnych programach biurowych, więc – jak podkreślają eksperci – klientom pozostaje wyłącznie zakup prostej wersji tabletu z rysikiem.

Jednak tym, co zdaniem ekspertów zdecydowanie zwiększy popyt na tablety piórkowe w pracy biurowej w różnych branżach ma być wzrost popularności podpisu biometrycznego. Jak podkreśla Marcin Sikorski, dyrektor Działu Produkcji Oprogramowania Monolit IT, kwalifikowane usługi zaufania oparte na certyfikatach (potocznie zwane podpisem elektronicznym), w dużym stopniu się nie przyjęły. Stosuje je administracja, ale nie biznes. Problematyczne w przypadku firm jest to, że podpis elektroniczny należy specjalnie zamówić, wyrobić, następnie opłacić i zainstalować certyfikat. To dość istotne bariery dla przedsiębiorstw, które cenią sobie sprawne wdrożenia potrzebnych rozwiązań. Nie mniej ważnym aspektem ograniczającym stosowanie podpisu elektronicznego jest brak zrozumienia technologii, w jakiej działa.

 

Podpis biometryczny eliminuje wyżej wymienione bariery. Składa się go odręcznie za pośrednictwem tabletu i specjalnego oprogramowania. Monolit IT stworzył w tym celu system Signaturix. Używa on zaawansowanych technik kryptograficznych. Dzięki temu dane biometryczne unikalne dla każdej sygnatury, takie jak prędkość czy siła nacisku i pochylenie pióra, przechowywane są w dokumencie w postaci zaszyfrowanej, aczkolwiek możliwej do odczytania – na przykład w przypadku, gdy konieczna jest analiza autentyczności. Wykorzystanie danych biometrycznych zbieranych z podpisu odręcznego oraz mechanizmy szyfrowania znacząco zwiększają bezpieczeństwo sygnowanych dokumentów. Nawiasem mówiąc, po wejściu w życie rozporządzenia eIDAS (co nastąpiło w lipcu 2016 r.) „hamulec prawny” utrudniający rozpowszechnienie się podpisu biometrycznego został w znaczącym stopniu zwolniony.

 

Klienci duzi i mali

Grzegorz Prusinowski, Senior Regional Account Manager firmy Wacom, która oprócz tabletów do kreatywnych zastosowań oferuje modele przeznaczone do składania elektronicznego podpisu, uważa, że rozwiązania te mają szansę przyjąć się u klientów z różnych branż, w firmach zarówno bardzo dużych, jak i niewielkich.

Potencjalni klienci

…związani stricte z grafiką

• zawodowi graficy i fotograficy – freelancerzy,

• mniejsze studia graficzne, agencje reklamowe,

• biura projektowe, firmy z rynku CAD,

• firmy czy też pojedyncze osoby działające na rynku edukacji pozalekcyjnej (np. nauczyciele rysunku),

• organizacje mające na celu podnoszenie kompetencji cyfrowych dzieci i młodzieży.

…z innych branż

• medyczna (np. gabinety protetyczne),

• edukacyjna (szkoły zawodowe jak i ogólnokształcące),

• hotelarska,

• finansowa (czynnik napędzający wzrost zapotrzebowania – podpis biometryczny),

• deweloperzy software’u do którego można wykorzystywać tablet piórkowy,

• część biurowa w przedsiębiorstwach z każdej branży, w związku z trendem ograniczania zużycia papieru w biurach i bezpieczeństwem danych (podpis biometryczny) i wprowadzaniem ergonomicznych rozwiązań – konkurencyjnych dla myszki.

Warto zwracać uwagę na mniejsze przedsiębiorstwa, w których łatwiej jest przeprowadzić prezentację, nawiązać relację – przedstawiając wszechstronne możliwości wykorzystania tabletów piórkowych w ich biznesie, podkreślając nowoczesne funkcje, bezpieczeństwo i ergonomię rozwiązania.

 

Potwierdzają to przykłady wdrożeń z polskiego rynku. Kilka tysięcy takich urządzeń działa w Alior Banku. Instytucja finansowa wykorzystuje je do elektronicznego podpisu i jako interfejs klienta (dzięki temu, że są wyposażone w wyświetlacz). Z tego typu tabletów japońskiego producenta korzysta również Poczta Polska – przy dostarczaniu przesyłek.

Przytoczone przykłady dotyczą bardzo dużych odbiorców, ale na kupno tabletów Wacom zdecydowała się także warszawska klinika stomatologiczna, co stało się przy okazji przejścia na dokumentację cyfrową. Decyzję podjęto, gdy placówka zaczęła zarządzać średnio 400 wizytami w tygodniu. Najpierw, dzięki specjalistycznemu software’owi, wdrożono rozwiązania typowe dla cyfrowego biura – stworzono cyfrowy harmonogram, elektroniczną kartotekę pacjenta oraz tabele stomatologiczne. Dostawca oprogramowania, zaprojektował także edytor tekstu, który umożliwia sprawne przygotowanie innych niezbędnych dokumentów – zgód, planów leczenia, skierowań etc. Ponieważ wiele z nich wymagało podpisu pacjenta, wprowadzono również tablety, aby wyeliminować konieczność drukowania formularzy. Pacjenci czytają dokument na ekranie komputera i sygnują go elektronicznie. Podczas tej czynności rejestrowane są dane biometryczne.

 

Pomysłowa szkoła

Obecność tabletów graficznych w placówkach edukacyjnych raczej nie zdziwi – przynajmniej w tych związanych ze szkolnictwem artystycznym lub technicznym. Choć, biorąc pod uwagę potrzeby szkół w zakresie wyposażenia w rozwiązania IT oraz budżety, jakimi dysponują – stosowanie takich specjalistycznych „tabliczek” w edukacji raczej nie będzie częste. Paradoksalnie jednak nie jest to zła wiadomość, bo być może niejedna placówka edukacyjna będzie zainteresowana chociażby najprostszymi tabletami graficznymi, jeśli przedstawi się jej możliwości ich użycia – od tych typowych po naprawdę nowatorskie.

Karolina Trojanowska

Marketing Manager, Alstor

Nasze doświadczenia z monitorami graficznymi EIZO pokazały, że w tym segmencie sukcesy odnoszą wyłącznie resellerzy oferujący wartość dodaną. Coraz częściej klienci decydują się na zakup produktu w nieco wyższej cenie, w zamian bowiem otrzymują fachowe porady nie tylko przy jego wyborze. Mogą liczyć również na pomoc w trakcie użytkowania. Jeśli chodzi o nasze wsparcie dla resellerów i integratorów, to poza standardowymi szkoleniami technicznymi czy sprzedażowymi często uczestniczymy w rozmowach z klientem końcowym, przeprowadzamy dla nich prezentacje i szkolenia. Prowadzimy też szereg działań bezpośrednich, których celem jest generowanie popytu na urządzenia z naszej oferty. W ich przebieg często angażują się nasi partnerzy.

Marcin Kołpak

Product Manager, Veracomp

Od ponad 12 lat mamy w ofercie tablety Wacom. W tym okresie odnotowujemy systematyczny wzrost sprzedaży, zarówno w segmencie konsumenckim, jak i biznesowym. Tablety graficzne to zaawansowane produkty, a ich resellerzy mają możliwość zbudowania oferty z wartością dodaną. Pomagają przy wyborze urządzenia o właściwej przekątnej, służą doradztwem technicznym, które pozwala dopasować je pod kątem pracy stacjonarnej lub mobilnej. Wielu resellerów dysponuje także sprzętem demo, który umożliwia potencjalnemu użytkownikowi zapoznanie się z tabletem przed podjęciem decyzji o zakupie.

 

Przykład nowatorski płynie z Zespołu Szkół Technicznych im. Tadeusza Kościuszki w Radomiu. Oprócz tego, że uczniowie placówki korzystają z tabletów graficznych w sposób tradycyjny, to dodatkowo za pomocą takiego urządzenia stworzono tablicę interaktywną – łącząc tablet bezprzewodowo z projektorem. Mając urządzenie graficzne w ręce, nauczyciel może z niego korzystać, chodząc po klasie. Wszystko, co na nim pisze, ukazuje się na „tablicy”. Tablet można udostępniać poszczególnym uczniom, aby na wspólny dokument wyświetlony na ścianie lub ekranie nanosili notatki, poprawki, rozwiązania. Tworząc tablicę interaktywną w ten nietypowy, a jednocześnie ekonomiczny sposób i korzystając z oprogramowania do wideokonferencji, można komunikować się również z uczniem, który jest nieobecny w klasie, umożliwiając mu zdalny, aktywny udział w zajęciach.

 

Edukacja pozalekcyjna kreuje rynek

Tablety graficzne sprawdzą się także w edukacji pozalekcyjnej, na przykład na warsztatach rysunku i komiksu – którego renesans możemy obecnie obserwować. Komiks jest nie tylko środkiem artystycznego wyrazu, ale zaczął być stosowany również w komunikacji społecznej. Popularność sztuki komiksu wśród młodych ludzi może stanowić w przyszłości czynnik, który zwiększy zainteresowanie tabletami graficznymi, zarówno wśród osób prywatnych, jak i organizatorów zajęć lekcyjnych i pozalekcyjnych.

Na przykład tarnowska Fabryka Przyszłości stworzyła pilotażowy kurs Akademii Komiksu, ukierunkowany na zdobycie przez młodych ludzi kompetencji przydatnych w nowoczesnych zawodach przyszłości. Uczestnicy kursu uczyli się między innymi posługiwania tabletami piórkowymi i korzystania z programów do projektowania graficznego. Jak zauważają organizatorzy wykorzystanie nowych technologii w tej dziedzinie jest tylko z pozoru powszechne. Młodzież ma na co dzień do czynienia z komputerami, smartfonami, a jednak praca na tabletach graficznych dla większości to nowość i… wyzwanie. Zdaniem przedstawicieli Fabryki Przyszłości pilotaż Akademii Komiksu (trwał cztery miesiące) dowiódł, że tablety graficzne to niezwykle atrakcyjna forma edukacji, łączący zabawę z aktywnością artystyczną i, co ważne, ze zdobywaniem wartościowych kompetencji cyfrowych.

Zdaniem integratora

• Marcin Sikorski, dyrektor Działu Produkcji Oprogramowania, Monolit IT

Tablety piórkowe doceniają od dawna graficy, artyści, jednak w moim odczuciu dopiero teraz pojawiają się nowe, ciekawe zastosowania dla tego typu urządzeń. Jednym z nich jest podpis biometryczny. Biorąc to pod uwagę, przygotowaliśmy nową wersję naszego oprogramowania Signaturix, która została oficjalnie zaprezentowana w styczniu 2018 roku i jest odpowiedzią na potrzeby biznesu, niezależnie od branży. Jesteśmy w trakcie zawansowanych rozmów z klientami, którzy sami z siebie są bardzo zainteresowani wdrożeniem naszego rozwiązania. Wykazują je zarówno zarządy, jak i działy IT. Argumentów przemawiających za zastosowaniem podpisu biometrycznego jest bardzo wiele. To m.in. oszczędność czasu, który trzeba byłoby poświęcić na skanowanie i przetwarzanie dokumentów papierowych, co przekłada się na znaczną redukcję kosztów. Wpływa też na szybszą obsługę klientów. Ale są przecież rozwiązania wykorzystujące chociażby tablety jako notesy w naszej codziennej pracy. Sam czekam na kolejne zaskakujące zastosowania tabletów piórkowych i wierzę, że w wielu laboratoriach czy firmach software’owych na świecie powstaje mnóstwo oprogramowania, w powiązaniu z którym będziemy ich używać.

 

Fotografia na celowniku

Ważnym czynnikiem wspomagającym sprzedaż i podnoszącym poziom wiedzy na temat tabletów graficznych wśród odbiorców końcowych jest rozwój fotografii amatorskiej. Obecnie osobom prywatnym proponuje się w stosunkowo przystępnej cenie dobrej klasy sprzęt fotograficzny. Na rynku nie brakuje też ofert kursów, na których amatorzy (a być może w przyszłości profesjonaliści) mogą rozwijać swoją pasję i podnosić umiejętności. Trendowi temu sprzyja także możliwość szerokiej promocji amatorskich prac – w mediach społecznościowych oraz na stronach internetowych, których „postawienie” dla nikogo nie jest obecnie problemem. Dlatego są już grupy konsumentów, którzy chcą inwestować w sprzęt nie tylko fotograficzny, ale też taki, który służy do późniejszej obróbki zdjęć – na przykład odpowiedni tablet.

Jednak największa i najbardziej świadoma grupa obiorców typowo graficznych tabletów piórkowych to wciąż osoby zawodowo zajmujące się tworzeniem ilustracji i edycją zdjęć. Dlatego rozwiązania z tej kategorii szczególnie szybko rozwijają się pod względem technologicznym i funkcjonalnym. Popyt na tablety do kreacji artystycznej rośnie, choć w żadnym wypadku nie można mówić o nasyceniu rynku. Miesięcznie sprzedaje się kilka tysięcy tych urządzeń. Największą popularnością cieszą się rozwiązania entry level. Z jednej strony są one dobre dla początkujących użytkowników, z drugiej zaspokajają potrzeby doświadczonych artystów, którym niekiedy po prostu wystarczą podstawowe funkcje tabletu graficznego. Co swoją drogą jest problematyczne dla sprzedawców, którzy chcą oferować zawodowcom bardziej zaawansowane rozwiązania. Profesjonalni graficy, którzy przyzwyczaili się do tańszego sprzętu, często nie wykazują zainteresowania produktami z wyższej półki. Przełamanie oporu, siły przyzwyczajenia wymaga nieustannej pracy edukacyjnej wśród takich klientów.

 

Tablety w kreacji 3D

Według ekspertów korzystnie na sprzedaż zaawansowanych tabletów graficznych wpływa dynamiczny rozwój rynku gier i animacji 3D. Towarzyszy mu nieustannie potrzeba dostarczania w stosunkowo krótkim czasie artystycznego materiału graficznego wysokiej jakości. Zaawansowany tablet jest w tym przypadku doskonałym uzupełnieniem wydajnych pecetów. Spory potencjał stanowią również mniej tradycyjni odbiorcy takich urządzeń, chociażby pracownie protetyki dentystycznej, gdzie coraz częściej specjaliści posługują się oprogramowaniem 3D. Za tabletem przemawia w tym przypadku wysoka precyzja, którą daje piórko, i jego ergonomia. Pracowni takiej można zaproponować tablet do zastosowań profesjonalnych, jakim powinni posługiwać się graficy. Ewentualnie mniej zaawansowane urządzenie, które po podłączeniu do wydajnej stacji graficznej zastąpi myszkę. Doskonałym uzupełnieniem takiego zestawu będzie odpowiednio dobrana drukarka 3D. Kolejna perspektywiczna grupa potencjalnych użytkowników to szkoły. Zwłaszcza że ofensywę na rynku edukacyjnym planują producenci drukarek przestrzennych. Tablet z odpowiednim oprogramowaniem i taką właśnie drukarką może być ciekawą propozycją dla szkolnych pracowni.

Artykuł Tablety piórkowe: sprzedaż na różnych rynkach pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/tablety-piorkowe-sprzedaz-na-roznych-rynkach/feed/ 0
Zarobić na multimedialnej reklamie https://crn.sarota.dev/artykuly/zarobic-na-multimedialnej-reklamie/ https://crn.sarota.dev/artykuly/zarobic-na-multimedialnej-reklamie/#respond Tue, 11 Apr 2017 11:30:00 +0000 https://crn.pl/default/zarobic-na-multimedialnej-reklamie/ Ekspansja Digital Signage w sklepach wielkopowierzchniowych i galeriach handlowych nie jest dziełem przypadku. Z danych TNS OBOP wynika, że 70 proc. decyzji o zakupie produktów konsumenci podejmują w punkcie sprzedaży.

Artykuł Zarobić na multimedialnej reklamie pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Digital Signage przyda się w każdym miejscu, gdzie istnieje potrzeba przekazu dużego strumienia informacji: od restauracyjnego menu aż po tablicę wyświetlającą parametry pracy reaktorów w elektrowni atomowej” – te słowa Ireneusza Żądło, Country Product Managera Digital Signage z Asusa, znakomicie oddają potencjał tego segmentu rynku. Zwłaszcza, że możliwości technologiczne są coraz bardziej wyrafinowane. Przykładowo, już dziś niektóre modele wyświetlaczy oprócz prezentacji treści promocyjnych potrafią mierzyć ruch przed ekranem. A to dopiero początek technologicznej rewolucji. Panasonic opracował właśnie rozwiązanie LinkRay, służące do przekazywania informacji za pomocą światła.

– Zasada działania jest podobna do kodów QR, ale nieco bardziej zaawansowana. Odbiorca za pomocą swojego telefonu będzie mógł skanować otoczenie i sięgać tylko po te treści, które go interesują, zaś firmy, dzięki aplikacjom analitycznym, będą otrzymywały informacje zwrotne – tłumaczy Maciej Morawski, Sales and Marketing Manager w Panasonicu.

Jak widać, Digital Signage nie tylko przyciąga uwagę konsumentów, ale również stanowi źródło cennych informacji dla działu marketingu.

Możliwości rozwiązań DS są imponujące, niemniej zakup systemu i instalację monitorów powinna poprzedzić przemyślana strategia. Bez niej trudno marzyć o sukcesie przedsięwzięcia. Wypracowanie odpowiedniej koncepcji, a następnie jej realizacja to twardy orzech do zgryzienia zarówno dla działów marketingów, jak też integratorów IT.

– Kluczowa jest umiejętność połączenia kilku rozwiązań, takich jak systemy audiowizualne, sieci komputerowe, serwery i oprogramowanie. Digital Signage wymaga dużego nakładu pracy, począwszy od pomysłu, przez projekt, instalację i wdrożenie aż  po uruchomienie – mówi Krzysztof Krupski, Business Unit Manager AB.

Ale gra jest warta świeczki. Specjaliści z Samsunga szacują, że wartość rodzimego rynku Digital Signage kształtuje się na poziomie 260–280 mln zł i ma rosnąć w tempie 7–8 procent rocznie.

 

Od smartfonu do telebimu

Mobilna rewolucja ograniczyła popyt na monitory. Ich producenci znaleźli się w głębokiej defensywie, co mocno odczuli również resellerzy oraz integratorzy. Jednak ekrany po latach posuchy wracają do gry – w nowej roli. Przedsiębiorstwa oraz instytucje coraz częściej sięgają po wyświetlacze przeznaczone do specjalnych zastosowań, zaś Digital Signage stał się motorem napędowym tego segmentu rynku.

 

– Ta forma reklamy sprawdza się w wielu sytuacjach biznesowych, dzięki swojej elastyczności i uniwersalności. Jednak, żeby spełniła oczekiwania, ekran musi wyświetlać obraz najwyższej jakości i być niezawodny. Wszak systemy pracują 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu – podkreśla Robert Hubluk, Sales Manager CEE w Sharpie.

Dostawcy mają w zanadrzu szeroką gamę rozwiązań gotowych do realizacji nietuzinkowych zadań. Niektóre wyświetlacze mogą działać w dowolnych warunkach atmosferycznych np. w temperaturze od -30°C do +50°C, przy dużym zapyleniu i wilgoci. Co więcej, niektóre modele automatycznie dostrajają ostrość obrazu odpowiednio do zmieniającego się oświetlenia naturalnego oraz sztucznego.

Zdaniem integratora

• Piotr Rutka, dyrektor techniczny, Admotion

Większość klientów kojarzy Digital Signage z ekranem reklamowym z nośnikiem USB. Tymczasem ma to niewiele wspólnego z prawdziwą siecią wykorzystującą profesjonalne rozwiązania. W Polsce potrzebujemy jeszcze co najmniej kilkunastu miesięcy, a może nawet kilku lat, żeby klienci zrozumieli, że wydając kilka tysięcy na stabilny system, inwestują w skuteczny przekaz. Może on być adresowany do pracowników i wykorzystywać telewizję korporacyjną lub promować produkt i budować markę wśród klientów. Prezentacja treści w systemach DS będzie zależeć od wielu czynników, w tym również zewnętrznych, takich jak pogoda czy pora dnia. Na rynku pojawia się coraz więcej rozwiązań badających nastrój czy płeć odbiorcy i emitujących przekaz na podstawie tych właśnie danych. Technika będzie także podążać w kierunku badania jakości obsługi w punkcie sprzedaży.

• Marcin Szawłowski, prezes, Nomacom Group

Wciąż niewiele firm korzysta z rozwiązań Digital Signage. Co więcej, zauważamy, że nie jest wykorzystywany pełny potencjał zamontowanych urządzeń, w tym możliwość dostosowania treści do konkretnego odbiorcy. Na ekranach stale dominują reklamy lub informacje o produktach i usługach wyświetlane w pętli. Jako największą barierę w rozwoju wskazałbym brak pomysłu na wykorzystanie drzemiącego w tych urządzeniach potencjału. Jeszcze niedawno można byłoby wskazać cenę jako główny hamulec, jednakże coraz większa konkurencja wśród producentów rozwiązań DS – nie tylko samych ekranów, ale również systemów do efektywnego zarządzania treścią – zdecydowanie wpływa na urealnienie cen ofertowych.

• Jacek Podsiadły, Dyrektor Działu ICT w Infinite – IT Solutions

Wyzwaniem dla integratorów jest uświadamianie potencjalnych klientów odnośnie biznesowego przełożenia inwestycji w Digital Signage. Z jednej strony brakuje niezależnych badań dotyczących skuteczności działania rozwiązań, np. w jakim stopniu poprawiają one wyniki sprzedażowe, z drugiej barierą jest wysoki koszt inwestycji w porównaniu z tradycyjnymi metodami prezentacji treści jak ulotki czy plakaty. W przypadku jednorazowych akcji promocyjnych, tradycyjny marketing wygrywa kosztowo. Jednak jeżeli porównamy koszt prowadzenia cyklicznych lub stałych akcji marketingowych metodami tradycyjnymi z kosztem rozwiązań DS, szybko okaże się, że optymalnym rozwiązaniem staje się bez wątpienia elektroniczny system dostarczania treści.

• Grzegorz Góralczyk, CEO, SQM Digital Signage

Jeśli każdy nośnik z ekranem określimy jako Digital Signage, można powiedzieć, że medium to jest wszechobecne. Jednak wciąż w znacznej części wdrożeń wykorzystuje się jedynie podstawowe możliwości ekranów, czyli wyświetlanie playlisty reklam i promocji. W Polsce nadal mało klientów końcowych gotowych jest na wdrożenia, gdzie DS stanowiłby jeden z elementów zintegrowanego procesu, w którym korzysta się z danych z ERP, integracji z platformami e-commerce lub sterowania treściami przy użyciu telefonu komórkowego. Takie rozwiązania dopiero pojawiają się w Polsce, a jednym z przykładów jest nasze wdrożenie dla sklepu R-GOL w Warszawie.

 

Wprawdzie sprytni marketingowcy potrafią wykorzystać w punktach sprzedaży nawet smartfony klientów, niemniej w większości przypadków liczy się rozmiar prezentowanych treści. Jeszcze do niedawna firmy najczęściej instalowały monitory o przekątnych długości 32–42 cali. Niemniej w nowych instalacjach przeważają większe modele – 46, 55 czy nawet 80 cali. Dużą powierzchnię reklamową można osiągnąć w dwojaki sposób: przez zainstalowanie wielkoformatowych ekranów lub zbudowanie powierzchni reklamowej składającej się z wielu monitorów, czyli stworzenie ściany wideo. W tym drugim przypadku efektownie prezentują się połączone modularne monitory bezramkowe. Już wkrótce przekaz stanie się jeszcze bardziej efektowny, bowiem producenci opracowują nowe technologie, m.in. 8K LED czy reklamy 3D, do których oglądania niepotrzebne są specjalne okulary.

Trendy sprzedażowe i technologiczne

Maciej Materna, Digital Signage Business Development Manager, ABC Data

Trendem, który już od dłuższego czasu kształtuje rozwiązania Digital Signage, jest i będzie interaktywność. Atrakcyjna, ruchoma treść to za mało. Dużo ciekawszy dla klientów jest przekaz, na który mogą – przynajmniej w ograniczonym stopniu – oddziaływać. Drugim trendem, niezwykle istotnym z punktu widzenia firm i instytucji jest informacja zwrotna. Dlatego nowoczesne systemy umożliwiają precyzyjne mierzenie skuteczności przekazu.

Ireneusz Żądło, Country Product Manager Digital Signage, Asus

Rynek Digital Signage w Polsce charakteryzuje się stosunkowo niskim nasyceniem w porównaniu do innych krajów, dlatego widzimy duży potencjał do wzrostu u swoich partnerów. Jednak, żeby systemy stały się bardziej popularne, potrzebna jest skonsolidowana oferta do szerokiego rynku: od dostawcy sprzętu przez podmiot, który zaprojektuje i zainstaluje rozwiązanie. Nadal jest niewiele firm, które są w stanie zarządzać całym tym łańcuchem.

Mariusz Orzechowski, dyrektor polskiego przedstawicielstwa NEC Display Solutions Europe

Przyszłość sektora Digital Signage wiąże się z coraz większymi przekątnymi pojedynczych monitorów, popularyzacją ścian wideo oraz interakcją. Najnowocześniejsze systemy będą wykorzystywać rozwiązania interaktywne, software biometryczny, systemy sensorów. Wymienione właściwości zapewnią budowanie inteligentnych systemów, reagujących adekwatnie do rodzaju odbiorcy, a nawet jego zachowania.

Adam Parzonka, Product Manager Digital Signage, Samsung Electronics

Kluczowe jest zrozumienie potrzeb klientów końcowych i zaprojektowanie rozwiązań, które będą wspierać ich w rozwoju biznesu. Praktyczne, wspierające sprzedaż i marketing systemy monitorów reklamowych pozwalają na wprowadzanie modeli znanych z reklamy online do sfery offline. Rozwiązania Digital Signage, które wykorzystują marketing automation i real time marketing, mogą znaleźć szerokie zastosowanie w wielu branżach.

Maciej Dzidzik, Product Manager, LFD BenQ

Systemy Digital Signage oraz panele interaktywne są nadal produktami wysoko marżowymi. Sądzimy że ten czynnik i stosunkowo niska penetracja rynku powinny skłonić partnerów do większego zainteresowania tą grupą rozwiązań. DS zapewnia integratorowi wykazanie się kreatywnością i elastycznością. Co najważniejsze, to także możliwość nawiązania dłuższej współpracy z klientem i sprzedaży kolejnych produktów i usług.

 

Dusza systemu

W świecie nowych technologii kluczową rolę odgrywa oprogramowanie. Digital Signage nie stanowi pod tym względem wyjątku.

– Software decyduje o przewadze konkurencyjnej, bo wysoka jakość obrazu, duże ekrany i rozwiązania do tworzenia ścian wizyjnych stały się standardem – przyznaje Maciej Morawski.

Odpowiednie oprogramowanie umożliwia tworzenie, publikowanie i zarządzanie treściami wizualnymi. Na rynku dostępne są zarówno rozwiązania dołączane do zestawów przez producentów ekranów, jak i aplikacje opracowywane przez zewnętrznych dostawców. Przykładowo, NEC i Samsung chętnie zapraszają do współpracy twórców oprogramowania wspierającego pracę monitorów reklamowych.

– Dostarczamy otwartą platformę sprzętową, na której partner może zainstalować dowolne oprogramowanie przystosowane do wymagań klienta. To prosty sposób na generowanie dodatkowej marży – dodaje Mariusz Orzechowski, dyrektor przedstawicielstwa NEC Display Solutions Europe w Polsce.

W najbliższym latach programiści współpracujący z dostawcami monitorów ekranowych nie powinni narzekać na nudę, bowiem klienci mają specyficzne potrzeby. Sharp wspólnie z i3D przygotował niekonwencjonalne narzędzie promocji w postaci lustra, które umożliwia wirtualne przymierzanie strojów. Projekt powstał na zlecenie sieci handlowej składającej się z 200 butików na terenie Polski i Europy.

Jak przekonać klienta?

Koszty posiadania

Producenci są zgodni, że największą barierą hamującą sprzedaż systemów Digital Signage jest cena. Niemniej z roku na rok staje się coraz niższa, a na zakup wielkoformatowych monitorów mogą sobie pozwolić również mniejsze firmy. Wprawdzie wdrożenie i zakup systemu jest droższe niż wydrukowanie plakatów, aczkolwiek w dłuższej perspektywie czasu szala przechyla się na stronę rozwiązań cyfrowych. Utrzymanie ekranów reklamowych nie wymaga dużych nakładów finansowych w odróżnieniu od wielorazowych wydatków na druk i pracę projektanta.

Szybka i wygodna aktualizacja treści

Dostawa papierowych plakatów bądź ulotek do setki sklepów rozsianych na terenie całego kraju generuje koszty (trzeba zapłacić za transport) i pochłania dużo czasu. Elektroniczne systemy reklamy upraszczają i skracają proces prezentacji treści. Dystrybucja pliku na dziesiątki monitorów oraz optymalizacja wyświetleń ogranicza się do kilku kliknięć. Zaletą takiego rozwiązania jest elastyczność w zakresie wprowadzania zmian. Jeśli na wydrukowanych plakatach pojawi się literówka lub poważny błąd, trzeba ponownie wydrukować materiały, co wiąże się z dodatkowymi kosztami.

Zaangażowanie i zadowolenie konsumenta

W czasach inwazji smartfonów i tabletów coraz trudniej przyciągnąć uwagę konsumentów. Trudno liczyć, że w XX wieku uda się to uczynić za pomocą kolorowych plakatów czy tekturowych standów. Takie rozwiązania jak np. wirtualne przymierzalnie ułatwiają dokonanie wyboru, a tym samym wiążą klienta z określonym sklepem. Inny przykład stanowią miejskie punkty informacyjne, które oprócz wydrukowanych planów miasta, oferują interaktywne mapy, ułatwiające nawigację, zwłaszcza młodszym turystom.

 

– Krój i struktura materiału oraz przemyślane efekty specjalne zostały opracowane z dużą starannością. W rezultacie odwzorowanie widoczne na ekranie 70-calowego monitora stanowi wierne odbicie rzeczywistości – zapewnia Robert Hubluk.

Jak pokazuje powyższy przykład, multimedialny przekaz staje się coraz bardziej inteligentny, co w znacznym stopniu jest zasługą rozwoju oprogramowania. Z punktu widzenia integratorów kluczowa wydaje się w tym przypadku współpraca kreatywnych marketerów z utalentowanymi programistami, a jedyne ograniczenie stanowi wyobraźnia twórców.

 

Bez limitów

Monitory reklamowe królują w sklepach wielkopowierzchniowych i galeriach handlowych. Niemniej nowoczesny przekaz znajduje o wiele więcej zastosowań. Czasami systemy Digital Signage zamiast promować produkty lub usługi spełniają funkcję informacyjną.

– Zauważamy coraz większą liczbę wdrożeń w korporacjach oraz branży przemysłowej. Monitory sprawdzają się tutaj jako narzędzie służące do komunikacji, dzięki nim można szybko i w odpowiednim czasie dostarczyć wiadomość dla konkretnych odbiorców – mówi Krzysztof Krupski.

Monitory stały się też nieodłącznym elementem dworców kolejowych, muzeów czy niektórych urzędów. Nie bez przyczyny producenci liczą, że w najbliższych latach do grona najważniejszych klientów dołączy sektor publiczny. Choć zamówienia od tej grupy odbiorców przychodzą rzadko. Swojego rodzaju pocieszeniem jest fakt, że polskim miastom wciąż bardzo daleko nie tylko do Las Vegas, ale również przeciętnych aglomeracji zachodnioeuropejskich.

Potencjalni klienci

• Właściciele sieci handlowych i sklepów

• Sektor publiczny: lotniska, dworce kolejowe, muzea, teatry, oświata

• Branża przemysłowa: fabryki i magazyny

• Duże korporacje

• Instytucje finansowe

• Restauracje

• Branża mediów i rozrywki

• Kluby sportowe

Artykuł Zarobić na multimedialnej reklamie pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/zarobic-na-multimedialnej-reklamie/feed/ 0
EIZO na nowych rynkach https://crn.sarota.dev/artykuly/eizo-na-nowych-rynkach/ https://crn.sarota.dev/artykuly/eizo-na-nowych-rynkach/#respond Thu, 06 Apr 2017 08:15:00 +0000 https://crn.pl/default/eizo-na-nowych-rynkach/ Na wyższej klasy monitory powoli otwierają się kolejni klienci końcowi. Tym samym z roku na rok rośnie sprzedaż wyświetlaczy EIZO przeznaczonych dla użytkowników biurowych i domowych.

Artykuł EIZO na nowych rynkach pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Przekonanie klienta, dla którego niska cena od lat stanowi najważniejszy czynnik decydujący o wyborze wyświetlacza, do zakupu produktu z wyższej półki, to nie jest łatwe zadanie. Jednak wraz z coraz wyraźniejszym trendem „zdrowego trybu życia” funkcje monitorów EIZO związane z komfortem użytkowania stają się mocnym atutem sprzedażowym przemawiającym do coraz większej grupy klientów. Wynika to z kilku czynników, a jednym z kluczowych jest rosnąca liczba ludzi, którzy chcą chronić swój wzrok. Ten trend wspomagają między innymi reklamy rozmaitych medykamentów, które mają poprawiać komfort widzenia.

– To zwiększa świadomość klientów końcowych i przekłada się na ich zainteresowanie funkcjami zaimplementowanymi w monitorach EIZO, takimi jak na przykład tryb „paper” – komentuje Paweł Waszniewski, Product Manager w Alstorze, który jest wyłącznym dystrybutorem EIZO w Polsce.

 

Zaczyna się od góry

Wyświetlacze EIZO można coraz częściej spotkać na biurkach menedżerów wyższego szczebla. To, czy będą w nie wyposażane osoby na niższych stanowiskach, w dużej mierze zależy od zaangażowania resellerów w uświadamianie pracodawcom i pracownikom wpływu wielogodzinnej pracy przed ekranem monitora na ich zdrowie.

Zdaniem Pawła Waszniewskiego do wyboru monitora EIZO łatwiej niż jeszcze jakiś czas temu przekonać użytkowników prywatnych, którzy tworzą nową grupę klientów producenta. Są po prostu coraz bardziej wrażliwi na argumenty dotyczące ochrony wzroku. Szczególnie gdy uświadomi się im, że korzystanie z wyświetlacza nie kończy się po ośmiu godzinach przebywania w pracy. Po powrocie do domu wielu ponownie zasiada do biurka, przeglądając Internet, oglądając filmy lub grając w gry wideo, ewentualnie realizując swoje pasje, związane np. z fotografią.

Nowi nabywcy monitorów EIZO

Klienci instytucjonalni (pod wpływem argumentów dotyczących prozdrowotnych cech monitorów, podnoszących w efekcie wydajność pracowników) – pracownicy biurowi wyższego szczebla, np. menedżment instytucji finansowych.

Klienci indywidualni (pod wpływem trendów promujących prowadzenie zdrowego trybu życia) – pasjonaci gier i fotografii (dla obu grup jest oddzielna linia monitorów), zwykli użytkownicy, korzystający z komputerów również po godzinach pracy.

 

Na co może liczyć klient?

Monitory japońskiego producenta dla klientów innych niż profesjonaliści mają odpowiednio niższe ceny, a zaimplementowane w nich funkcje podnoszące komfort użytkowania zostały dopasowane do trzech grup odbiorców. Seria FlexScan EV jest przeznaczona dla użytkowników biurowych, EIZO Foris – dla graczy, a linia ColorEdge CS to oferta dla pasjonatów fotografii.

Na jakie funkcje związane z ochroną wzroku może liczyć klient, kupując monitor EIZO? Na przykład na redukcję migotania obrazu. Do walki z tym niezdrowym dla oczu czynnikiem producent monitorów zaprojektował hybrydowy układ zasilania podświetlenia, który działa w różnych zakresach jasności monitora i redukuje kłopotliwy efekt niemal do zera. Warte uwagi jest także rozwiązanie zmniejszające emisję światła niebieskiego, za którą odpowiada podświetlenie LED-owe. Modele EIZO serii EV są zaopatrzone w czujnik automatycznie regulujący jasność monitora, w zależności od pory dnia i oświetlenia pokoju, w którym działa monitor. W wyświetlaczach zaimplementowano również rozwiązanie umożliwiające ich mocne ściemnienie (rzecz trudna do uzyskania w podświetleniu LED-owym, bez efektu migotania diod). Monitory japońskiego producenta są także wzbogacone o funkcję automatycznego ustawienia parametrów obrazu najlepszych do pracy z różnymi aplikacjami.

>>> Trzy  pytania do…

Pawła Waszniewskiego, Product Managera EIZO, Alstor

 

CRN Dlaczego resellerzy, którzy skupiali się na sprzedaży najprostszych monitorów, powinni patrzeć w kierunku specjalistycznych wyświetlaczy?

Paweł Waszniewski Rynek zalewa tani sprzęt, co dotyczy również monitorów. Dlatego coraz trudniej je sprzedać. Warto więc podnieść swoje kompetencje i proponować klientom bardziej zaawansowany sprzęt. Wbrew pozorom nie jest to takie trudne. Z doświadczenia wiem, że czasem wystarczy kilka, kilkanaście minut treściwej rozmowy, aby przekonać klienta do zakupu produktów EIZO. Trzeba po prostu umieć w sposób rzeczowy i zwięzły przedstawić klientowi ich zalety. Sam partner powinien też być użytkownikiem tych monitorów. Właściwie to jest najlepsza droga, aby przekonać się, że to, co piszemy o wyświetlaczach EIZO, jest zgodne z rzeczywistością.

 

CRN Różni producenci monitorów nie stronią od podkreślania funkcji mających pozytywny wpływ na samopoczucie użytkownika. Dlaczego klient, idąc za radą partnera, miałby sięgnąć akurat po EIZO?

Paweł Waszniewski Technologie EIZO mają rzeczywisty zbawienny wpływ na wzrok. Producent zastosował je jako pierwszy, ma więc w tym względzie ogromne doświadczenie. Obecnie implementuje kolejne nowinki, wprowadzając dodatkowe udogodnienia. Warto podkreślić, że w wielu monitorach, funkcja przyciemniania/
/rozjaśniania ekranu, która bywa przedstawiana jako prozdrowotna, jest związania z oszczędzaniem energii i na nic innego realnie nie wpływa. Doświadczenie EIZO sięga 2002 r., kiedy producent zaczął współpracować ze szpitalami i ośrodkami naukowymi nad monitorami medycznymi. To prekursor, którego śladem podążają inni producenci.

 

CRN Alstor właśnie zakończył remont Galerii EIZO. Co się zmieniło?

Paweł Waszniewski Galeria rozrosła się dwukrotnie. Oprócz części wystawowej powstała wygodna przestrzeń na warsztaty, wykłady, prezentacje dotyczące monitorów – również domowych i biurowych. Idziemy w kierunku coraz lepszego prezentowania monitorów EIZO, co pomoże w biznesie nam i naszym partnerom.

 

Strony, na które warto zajrzeć…

www.alstor.pl

www.eizo.pl

www.pracujkomfortowo.pl

– Sumaryczne działanie tych funkcji niweluje negatywny wpływ pracy przy monitorze na nasz wzrok, a co za tym idzie na samopoczucie oraz wydajność – mówi Paweł Waszniewski. – Klienci wykazują coraz większe zainteresowanie tą kwestią, więc argumenty sprzedażowe resellerów odnoszące się do ergonomii monitorów EIZO nie będą trafiać w próżnię.

 

Teoria i testy

Partner, który chce sprzedawać monitory japońskiej marki, musi na bieżąco uzupełniać swoją wiedzę o tych produktach. Ciągle bowiem pojawiają się nowości związane z ich rozwojem technologicznym, a klient, który ma wydać na wyświetlacz więcej niż dotychczas, będzie chciał wiedzieć, za co tak naprawdę płaci. Źródłem solidnych informacji są szkolenia organizowane przez Alstor, wyłącznego dystrybutora EIZO. Są one darmowe, a jeśli sytuacja tego wymaga, mogą być przeprowadzone u resellera.

Do propartnerskich działań wspomagających sprzedaż japońskich monitorów należy również inwestycja Alstor w rozwój Galerii EIZO w Warszawie. Dystrybutor podkreśla swój udział w licznych targach i wystawach, podczas których klienci końcowi mogą uzyskać informacje z pierwszej ręki. Deklaruje też pomoc resellerom w kontaktach z potencjalni nabywcami. Jeśli partner z jakichś przyczyn sam nie może zaprezentować monitorów swojemu klientowi, zrobią to w jego imieniu specjaliści Alstor. Jednocześnie dystrybutor zachęca resellerów do tworzenia własnych zasobów demo. Nie muszą jednak inwestować w testowy sprzęt od razu, ponieważ istnieje możliwość wypożyczenia urządzeń z puli dystrybutora.

Więcej informacji:

Paweł Waszniewski, Product Manager EIZO, Alstor,

p.waszniewski@eizo.com.pl

Artykuł EIZO na nowych rynkach pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/eizo-na-nowych-rynkach/feed/ 0
Gdzie ci partnerzy (prawdziwi tacy) https://crn.sarota.dev/artykuly/gdzie-ci-partnerzy-prawdziwi-tacy/ https://crn.sarota.dev/artykuly/gdzie-ci-partnerzy-prawdziwi-tacy/#respond Mon, 03 Apr 2017 07:22:00 +0000 https://crn.pl/default/gdzie-ci-partnerzy-prawdziwi-tacy/ Popyt na monitory rośnie. W zeszłym roku sprzedano co najmniej 900 tys. LCD, z czego prawie połowa trafiła na rynek przez kanał B2B. Klienci instytucjonalni kupowali modele biznesowe, ale nierzadko wybierali sprzęt najtańszy albo… gamingowy. Działo się tak m.in. dlatego, że brakuje firm specjalizujących się sprzedaży LCD w segmencie biznesowym.

Artykuł Gdzie ci partnerzy (prawdziwi tacy) pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Mimo rosnących cen liczba sprzedawanych w Polsce monitorów wzrosła. W 2016 r. krajowy rynek wchłonął 900 tys., a może nawet milion wyświetlaczy. Dokładna liczba jest niemożliwa do ustalenia, bo nie wszyscy dostawcy ujawniają dane, nie wspomniawszy już o tym, że część sprzętu trafia na eksport. Zdaniem producentów popyt ze strony użytkowników domowych był w ciągu ostatnich lat stały. O wzrostach decyduje chłonność sektora biznesowego. Na sile traci trend polegający na wymianie ekranów na większe i lepsze. Warto podkreślić, że w ubiegłym roku zmieniły się udziały rynkowe graczy. Koreańscy dostawcy – LG i Samsung – którzy przez długie lata sprzedawali więcej monitorów niż wszyscy pozostali producenci razem wzięci, ostatnio muszą się zadowolić… miejscem w czołówce. Rośnie za to sprzedaż AOC, iiyamy czy Philipsa.

 

Ciekłokrystaliczny biznes

Niestety, do odległej przeszłości należą czasy, gdy sprzedaż monitorów gwarantowała godziwy zysk. Resellerzy z wieloletnim stażem pamiętają, że gdy marża na komputerach spadła do minimum, nadal można było zarobić na monitorach. Do tego transformacja z CRT na LCD spowodowała, że zamiast kilkunastokilogramowego pudła z zawartością wartą 300 zł reseller sprzedawał kilkukrotnie mniejsze pudełko warte kilka razy więcej.

Jednak z czasem LCD potaniały, a marża systematycznie się zmniejszała nie tylko z powodu spadku cen, ale też konkurencji ze strony dużego detalu. Siłą rzeczy modele najpopularniejsze i najtańsze niemal zniknęły z półek resellerów, którzy zaczęli bardziej skupiać się na przeglądaniu biuletynów przetargowych.

Jaki sprzęt i w jakich ilościach trafia w Polsce do odbiorców biznesowych? Bardzo trudno to ocenić, nie ma bowiem na naszym rynku sprzedawców wyspecjalizowanych w obsłudze klientów instytucjonalnych. O ile w dużych przetargach biorą udział integratorzy, o tyle małe i średnie przyciągają resellerów oferujących najtańsze produkty, spełniające kryteria przetargowe. Zwykle tracą na tym obie strony, bo resellerzy przeważnie nie mają szansy na godziwy zysk, a klient nie zawsze dostaje to, czego oczekuje. Zdarza się, że instytucja kupuje monitory… gamingowe.

– W jednym z przetargów rozpisanych przez szpital kryteria dotyczące monitorów były tak przygotowane, że spełniały je wyłącznie wyświetlacze dla miłośników elektronicznej rozrywki – mówi Paweł Ruman, Country Sales Manager Poland, AOC & Philips LCD Monitors.

 

Cóż, najprawdopodobniej zamawiający nie wiedzieli, jak poprawnie przygotować specyfikację (nie chcemy bowiem wyciągać daleko idącego wniosku, że lekarze w wolnych chwilach lubią korzystać z komputerów w innych celach niż zawodowe…). Według przedstawiciela AOC & Philips w innych krajach klientów instytucjonalnych obsługują wyspecjalizowani partnerzy, którzy zwykle nie czekają na przetarg, ale odwiedzają firmy i pokazują ofertę uszytą na miarę. Dzięki temu odbiorca jest lepiej wyedukowany i łatwiej mu stworzyć specyfikację odpowiadającą rzeczywistym potrzebom.

O ile niemal wszyscy dostawcy monitorów dostrzegają, że liczba partnerów, którzy specjalizują się w sprzedaży monitorów trafiających do klientów instytucjonalnych w drodze przetargów jest niewielka, o tyle nie wszyscy widzą w tym problem.

– Rzeczywiście brakuje takich firm, ale przecież każdy rynek ma swoją specyfikę – mówi Tadeusz Kurek, prezes NTT System, dystrybutora specjalizującego się w obsłudze przetargów. – W Polsce sami sobie stworzyliśmy takie warunki i musimy się do nich dostosowywać.

Między innymi dlatego, że segment biznesowy jest bardzo rozproszony, trudno jest dokładnie oszacować, jaką część rynku monitorów stanowi. Nie można go określić również na podstawie cech sprzedawanych urządzeń, bo firmy często wybierają sprzęt przeznaczony dla klientów indywidualnych. Ponadto nie każdy dystrybutor dostarcza informacje o sprzedaży z podziałem na obsługę sieci detalicznych oraz sprzętu, który trafia do klienta za pośrednictwem kanału B2B. Z szacunkowych danych uzyskanych od producentów wynika, że klienci instytucjonalni stanowią między 40 a 50 proc. nabywców monitorów w Polsce.

 

Biznes kontra retail w liczbach

Jak wspomnieliśmy, wielkość sprzedaży wyświetlaczy ciekłokrystalicznych w Polsce jest bardzo trudna do oszacowania. Jedni twierdzą, że w zeszłym roku wyniosła mniej niż 800 tys. urządzeń, inni – że ponad milion. Zapewne nie bez znaczenia jest tu rozróżnienie między sprzętem sprowadzonym do kraju a sprzedanym. Oczywiście w pierwszym przypadku liczby będą większe niż w drugim. Kolejna sprawa to skala eksportu: zdaniem producentów jej wysokość jest nie mniejsza niż 10 proc. i nie większa niż 15 proc. Inny problem, z jakim borykamy się przy próbach oszacowania rynku, to różnorodność deklaracji producentów. Niektórzy podają sprzedaż na podstawie wyników, inni powołują się na agencje badawcze, są też tacy, którzy nie ujawniają żadnych danych. Do tych ostatnich zaliczają się niestety również najbardziej znaczący, jak np. Dell, HP Inc. i LG. Co prawda, możemy się posiłkować nieoficjalnymi danymi, jednak nie sposób ustalić, jaka część sprzętu trafia do retailu, a jaka do biznesu. Do wyjątków należy Samsung, który uchyla rąbka tajemnicy.

W 2016 r. za pośrednictwem kanału B2B sprzedaliśmy o 250 proc. więcej monitorów niż w 2015 – mówi Krzysztof Kunicki, Product Manager kategorii monitorów w Samsung Electronics. – Pod względem wartości zanotowaliśmy wzrost o 454 proc. Jeżeli chodzi o sprzedaż monitorów ogółem, dynamika wzrostu sprzedaży ilościowo wyniosła 4 proc., a wartościowo 12 proc.

 

Z szacunkowych danych CRN Polska wynika, że zeszłoroczna sprzedaż monitorów tego producenta zawiera się w przedziale między 85 a 96 tys. sztuk. Drugi z niegdysiejszych liderów krajowego rynku monitorów – LG – prawdopodobnie znalazł odbiorców na nie więcej niż 130 tys. wyświetlaczy. Niestety, tajemnicą pozostaje, jaka część sprzętu tej marki trafiła do segmentu biznesowego. Również w przypadku takich tuzów A-brandu jak Dell i HP Inc. nie dysponujemy precyzyjnymi informacjami o wielkości sprzedaży – ani całościowej, ani w sektorze B2B. A szkoda, bo ich udziały są z pewnością niemałe. Z nieoficjalnych danych wynika, że Dell sprzedał w zeszłym roku w Polsce co najmniej 150 tys. sztuk paneli.

Największym problemem było oszacowanie sprzedaży HP Inc. – dane z różnych źródeł bardzo od siebie odbiegają. Jedni twierdzą, że było to niespełna 60 tys., inni, że prawie 70, a jeszcze inni – że ponad 100 tys. sztuk. Na potrzeby zestawień liczbowych zdecydowaliśmy się przyjąć uzyskaną od Contextu liczbę 68 tys. Dane tej agencji wydają się najbardziej wiarygodne, gdyż dotyczą sprzętu, który z pewnością trafił do klientów, poza tym Context opiera się na danych uzyskanych od samych dystrybutorów. Warto też zwrócić uwagę, że podczas gdy inne firmy badawcze zwykle zapewniają o prawdziwości podawanych przez nich danych, Context jako jedyny podkreśla, że zestawienia mogą być obarczone pewnym błędem. A taka deklaracja raczej zwiększa niż zmniejsza zaufanie.

W wyliczeniach opieramy się na realnej sprzedaży dystrybutorów, ale nasz panel nie obejmuje wszystkich mniejszych graczy, przez co dane mogą być nieco zaniżone – mówi Marek Mastela, szef polskiego przedstawicielstwa Contextu. – Nieustanie prowadzimy prace nad uzupełnianiem naszego panelu oraz modelem zbierania danych, który umożliwi stworzenie jeszcze bardziej precyzyjnej bazy danych, na podstawie której będzie można uzyskać dokładniejsze informacje o pożądanych segmentach branży IT i Consumer Electronics.

 

Bez narzekań

Do producentów, którzy w zeszłym roku mogli się pochwalić wzrostem sprzedaży, należą z pewnością: Acer, AOC, iiyama i Philips. Niezmiennie na fali utrzymuje się tandem AOC, Philips. Marka AOC jest obecna w Polsce „od zawsze”, przy czym pod względem udziałów długo pozostawała w cieniu największych. Z kolei Philips przez długie lata należał do największych, po czym praktycznie zniknął z rynku, by ponownie pojawić się na nim prawie 10 lat temu. Na początku dekady obaj dostawcy sprzedali łącznie 67 tys. monitorów i przez kolejne dwa lata powoli, ale systematycznie zwiększali udziały – 90 tys. w 2012 r.,  150 tys. w 2013 r. i 170 rok później. W 2015 r. trend wzrostowy został zatrzymany. Po nieco niższym  wyniku (160 tys.) można było odnieść wrażenie, że AOC i Philips osiągnęły już swoje maksimum. Tymczasem w 2016 r. dostawcy wprowadzili na nasz rynek łącznie 209 tys. wyświetlaczy. Paweł Ruman deklaruje, że połowa sprzedaży została zrealizowana w segmencie B2B, przy czym do klientów instytucjonalnych trafiło więcej wyświetlaczy AOC niż Philipsa.

 

Niewątpliwie o sukcesie można też mówić w przypadku iiyama. Ten japoński dostawca, również od bardzo dawna obecny w Polsce, zawsze był kojarzony z wysoką jakością, więc z oczywistych przyczyn (ceny) nie wyróżniał się, jeśli chodzi o liczbę sprzedanych urządzeń. Jednak w zeszłym roku iiyama zanotowała skokowy wzrost sprzedaży (85 tys. monitorów). Receptą na sukces okazało się m.in. skuteczne dotarcie do klientów z segmentu biznesowego.

W ofercie iiyamy znajduje się obecnie 25 modeli monitorów przeznaczonych dla użytkowników biznesowych. To tyle, ile było w całym naszym portfolio na początku dekady – mówi Mariusz Kuczyński, szef polskiego przedstawicielstwa japońskiej marki.

Powody do zadowolenia ma również Acer, dla którego wynik 31,6 tys. urządzeń sprzedanych w zeszłym roku oznacza ponad 40-proc. wzrost w porównaniu z 2015 r. Acer należy do tej grupy producentów, którzy skupiają się na obsłudze klientów indywidualnych, a ci – według deklaracji producenta – kupili w zeszłym roku 25,6 tys. LCD tej marki.

Ogółem w 2016 r. w Polsce sprzedano ponad 920 tys. monitorów LCD, co oznacza kilkuprocentowy wzrost rok do roku. Trzeba przy tym zaznaczyć, iż podane tu liczby dotyczą wyświetlaczy desktopowych oraz innych o przekątnych nie większych niż kilkanaście cali i przeznaczeniu innym niż komercyjne. Gdyby wrzucić do jednego worka wszystkie typy wyświetlaczy – w tym rozwiązania przeznaczone dla segmentu Digital Signage i panele dotykowe – udziały niektórych dostawców byłyby zauważalnie inne. Należy do nich chociażby NEC, w którego ogólnej sprzedaży ponad 12 tys. wyświetlaczy ciekłokrystalicznych, było 8,8 tys. modeli desktopowych. Z zastrzeżeniem, że pozostałe monitory tego dostawcy również w całości trafiły na rynek korporacyjny.

Jak widać, segment biznesowy w przypadku monitorów był w zeszłym roku całkiem spory. A trzeba pamiętać, że w tym okresie przetargów było znacznie mniej niż zwykle. Co ciekawe, wszyscy mówią o tym jak o zrządzeniu losu, na który nikt nie miał wpływu. Nie było przetargów i co można na to poradzić? A gdyby na naszym rynku funkcjonowały firmy specjalizujące się w obsłudze klientów instytucjonalnych? Gdyby wzorem innych krajów – o czym wspominał Paweł Ruman – to właśnie sprzedawcy wychodzili do klientów z informacjami, zamiast biernie czekać na ogłoszenie przetargu? Może rynek wyglądałby zupełnie inaczej.

 

Artykuł Gdzie ci partnerzy (prawdziwi tacy) pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/gdzie-ci-partnerzy-prawdziwi-tacy/feed/ 0
Świat ekranów: ewolucja wstrzymana https://crn.sarota.dev/artykuly/swiat-ekranow-ewolucja-wstrzymana/ https://crn.sarota.dev/artykuly/swiat-ekranow-ewolucja-wstrzymana/#respond Wed, 29 Mar 2017 12:10:00 +0000 https://crn.pl/default/swiat-ekranow-ewolucja-wstrzymana/ Producenci kuszą klientów coraz lepszymi parametrami ekranów. Ci jednak wciąż najczęściej wybierają konstrukcje o typowych rozmiarach i rozdzielczości HD.

Artykuł Świat ekranów: ewolucja wstrzymana pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Wyświetlacze OLED w błyskawicznym tempie zdobywają rynek. Wprawdzie oferta nie jest jeszcze zbyt szeroka, ale już za parę miesięcy sklepowe półki będą się po prostu uginać pod ciężarem nowych produktów. Oczywiście uginać tylko w przenośni, gdyż poza wysoką jakością obrazu w rozdzielczości 4K to właśnie znikomy ciężar jest główną zaletą tych urządzeń. Ceny matryc OLED wprawdzie nadal są dużo wyższe niż ceny LCD o analogicznych rozmiarach, jednak znacznie niższe zużycie energii w technologii OLED-ów nowej generacji powoduje, że po niespełna dwóch latach eksploatacji suma ceny monitora i kosztów energii jest niemal taka sama w obu przypadkach. Producenci twierdzą, że dzięki zwiększeniu skali produkcji najdalej pod koniec roku ceny monitorów OLED będą różnić się od LCD najwyżej o 30 proc. …

No cóż, kilka lat temu powyższe zdania mogłyby brzmieć wiarygodnie. Dzisiaj nie. Rzeczywistość dość brutalnie zweryfikowała jednak oczekiwania producentów. Pierwsze sygnały, że ekrany OLED lada chwila pojawią się w powszechnej sprzedaży dotarły do nas jeszcze pod koniec poprzedniej dekady. Później okazało się, że szereg patentów technologicznych związanych z organicznymi „ledami” wygaśnie w 2014 r. i dopiero wtedy – ale już na pewno! – nastąpi wysyp ekranów nowej generacji. Wypadało zatem po prostu czekać, bo ewolucja zmierzająca do OLED wydawała się czymś naturalnym.

Tymczasem rok 2014 minął, potem jeszcze dwa kolejne lata, a o nowych wyświetlaczach słyszy się coraz mniej. W tym okresie producenci wciąż inwestowali w modernizację ekranów LCD, ale nowe modele były oczywiście coraz droższe, więc nie cieszyły się wzięciem. A ponieważ mniejsza od oczekiwanej sprzedaż nie przynosi zwrotu z inwestycji, nie ma pieniędzy na tworzenie całkiem nowych modeli. Przy czym wzrost cen monitorów jest szczególnie dotkliwie odczuwalny w Polsce, ze względu na słaby kurs naszej waluty. W efekcie trudno dziś kupić za 600 zł 24-calowy monitor, który dwa lata temu kosztował niewiele ponad… 400 zł.

 

24 cale do lamusa?

W zeszłym roku nie odnotowaliśmy zmian, jakich można było się spodziewać choćby w związku z wysypem nowości. Użytkownicy najczęściej zadowalali się ekranami o rozdzielczości HD, zaś najpopularniejszy rozmiar wynosił 22 cale, czyli tyle samo co trzy, a może nawet cztery lata temu. Klienci chcą kupować jak najtaniej. Wiele wskazuje na to, że przekątna o takiej właśnie długości nie stanie się w najbliższym czasie standardem.

Różnice w cenach monitorów o stosunkowo dużych przekątnych są coraz mniejsze, dlatego niewykluczone, że triumfy zaczną święcić ekrany 27-calowe, którymi szczególnie będą zainteresowani użytkownicy domowi – twierdzi Karolina Jonko, Product Manager w polskim przedstawicielstwie Asusa.

W przypadku typowych zastosowań instytucjonalnych monitory o dużych przekątnych raczej nie mają racji bytu z całkiem trywialnych przyczyn. Po prostu na firmowych biurkach monitory 27- czy 30-calowe zajmują zbyt dużo miejsca. To może znacząco ograniczyć i tak niewielką przestrzeń do pracy, z jakiej obecnie najczęściej korzystają pracownicy korporacji.

 

Dlatego trendem w tym segmencie rynku nadal będą monitory 22-, 24-calowe. Natomiast większe modele desktopowe, o przekątnej długości 27, 30 cali, to produkty znacznie bardziej popularne np. w energetyce, inżynierii czy grafice – twierdzi Mariusz Orzechowski, dyrektor przedstawicielstwa NEC Display Solutions Europe.

Co ciekawe, 24 cale mogą tracić na popularności z jeszcze jednego powodu. Przykładowo iiyama zamierza zwiększać zainteresowanie klientów modelami o przekątnych poniżej 21 cali, zwłaszcza jeśli chodzi o monitory wyposażone w funkcje dotykowe, bardzo popularne w magazynach, fabrykach czy centrach logistycznych. I choć z pewnością stosowanie małych monitorów w niektórych przypadkach jest uzasadnione, to część graczy rynkowych podkreśla, że do typowej pracy biurowej potrzebne są jednak ekrany o przekątnych nie mniejszych niż 24 cale.

Szeroko rozumiana ergonomia i komfort pracy, a szczególnie poprawa efektywności, powinna skłonić rynek do traktowania 24-calowych monitorów jako biurowy standard – przekonuje Paweł Waszniewski, Product Manager Eizo w Alstorze.

 

Biznes – więcej dotyku

Ekrany dotykowe istnieją na rynku już od dłuższego czasu, ale zdania na temat tych rozwiązań są podzielone. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji, w których trudno się obyć bez dotykowego monitora. Są wręcz niezbędne w przypadku stanowisk z pulpitami operatorskimi, infokiosków, systemów kolejkowych czy w instalacjach Digital Signage, które bazują na mniejszych wyświetlaczach.

Co ważne, dotykowe modele zupełnie nie sprawdziły się w typowym środowisku biurowym. A jednak ich oferta rośnie, niczym grzyby pod deszczu. iiyama jeszcze w 2011 r. miała raptem trzy ekrany dotykowe w jednej technologii. Obecnie w portfolio producenta znajduje się ponad 40 modeli. Również inni dostawcy zwiększają ofertę modeli dotykowych.

– Zauważamy coraz większe zainteresowanie ekranami z funkcją dotyku, przede wszystkim w takich segmentach jak commercial czy edukacja. O popularności rozwiązań świadczy również rosnąca liczba firm produkujących nakładki dotykowe – mówi Karolina Jonko-Małecka.

Będzie drożej?

Od czasu, gdy ceny monitorów zaczęły rosnąć, popyt spada. Rok temu prawdopodobnie sprzedano nieco więcej LCD niż w 2015 r., ale trudno powiedzieć, czy proces spadków został na dobre zatrzymany czy tylko wstrzymany. Wyniki pierwszych miesięcy 2017 r. nie nastrajają optymistycznie. Zdaniem niektórych producentów w styczniu i lutym na rynku odnotowano co najmniej 20-proc. spadek w porównaniu z dwoma pierwszymi miesiącami 2016 r. i nie był to bynajmniej efekt pełnych magazynów, jak w przypadku komputerów. Jeśli ceny dalej będą rosły – a na to się zanosi co najmniej w pierwszym półroczu – to dostawcy nie będą mieli powodów do zadowolenia. Proces wytworzenia matrycy wydaje się być już na takim etapie, że trudno o nowości umożliwiające redukcję kosztów produkcji paneli.

 

Dla gamerów i zawodowców

Jeśli przyjrzeć się bliżej wynikom sprzedaży monitorów za ubiegły rok, zobaczymy wyraźnie, że dobre rezultaty zawdzięczamy gigantycznym wzrostom popytu na wyświetlacze dla graczy. Według danych Contextu 2016 r. sprzedaż monitorów z grupy gamingowej wzrosła o ponad 160 proc.

Trzeba jednak zaznaczyć, że jako gamingowe traktowane są również niektóre konstrukcje o słabszych parametrach, którymi prawdziwi gracze z pewnością się nie interesują – podkreśla Michał Senkowski, Business Unit Manager z polskiego przedstawicielstwa Acera.

Producenci zauważyli, że hasło „gaming” przyciąga klientów, i oznaczają w ten sposób ekrany, które tylko nieznacznie różnią się od typowych. Określenie „gaming” stało się hasłem reklamowym. Wystarczy stworzyć pewien pozór przynależności sprzętu do tej klasy, dodać do monitora np. gameclass, czyli włączenie na pulpicie minutnika lub celownika, i… już mamy monitor gamingowy.

W rezultacie nie sposób określić, o ile wzrosła sprzedaż monitorów dla prawdziwych entuzjastów elektronicznej rozrywki, a o ile tych, które gamingowymi są jedynie z nazwy. Jednak producenci specjalizujący się w dostarczaniu rasowego sprzętu dla graczy twierdzą najczęściej, że ich realny udział wzrósł z 3–4 do 7–8 proc.

W przypadku sprzętu gamignowego można mówić o nieustannych zmianach. Najlepszy przykład – odświeżanie. Jeszcze na początku zeszłego roku w najlepszych modelach wartość tego parametru wynosiła 144 Hz. Później hitem sprzedaży Asusa – jednego z największych dostawców w segmencie gamingowym – stał się model ROG PG248Q z odświeżaniem 180 Hz. Ale to nie koniec. BenQ na gwiazdkę wypuściło model XL2540 – 25-calowy monitor z odświeżaniem 240 Hz i funkcją Dynamic Accuray, która wyraźnie poprawia ostrość dynamicznego obrazu.

– Niedługo będziemy dysponowali dwoma kolejnymi konstrukcjami tego typu – zapowiada Jurand Gołębiowski, Product Marketing Manager wBenQ Europe.

Natomiast w segmencie monitorów do zastosowań profesjonalnych w ostatnim czasie nie pojawiły się na rynku konstrukcje z nowatorskimi rozwiązaniami. Bardzo mocne w tym sektorze Eizo wprowadza raczej jedynie kolejne korekty funkcji związanych z ochroną oczu i poprawą ergonomii. Producent nieustannie prowadzi też intensywne badania, których wyniki wpływają np. na ustawienia funkcji EcoView.

Trudno spodziewać się, by monitory desktopowe UHD szybko stały się standardem. Owszem, ich zakup ma sens w przypadku zastosowań profesjonalnych, jeśli istotna jest wysoka rozdzielczość i analiza dużej liczby szczegółów, co dotyczy zwłaszcza monitorów o wymiarach od 27 cali wzwyż. Natomiast w środowisku biurowym rozdzielczość UHD nie poprawia ergonomii pracy. Przy mniejszych przekątnych czcionka wyświetlana na ekranie jest po prostu za mała. Na upowszechnienie porządnego skalowania obrazu trzeba jeszcze poczekać.

Artykuł Świat ekranów: ewolucja wstrzymana pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/swiat-ekranow-ewolucja-wstrzymana/feed/ 0
Projektory: szanse na wielu rynkach https://crn.sarota.dev/artykuly/projektory-szanse-na-wielu-rynkach/ https://crn.sarota.dev/artykuly/projektory-szanse-na-wielu-rynkach/#respond Mon, 27 Mar 2017 09:40:00 +0000 https://crn.pl/default/projektory-szanse-na-wielu-rynkach/ Dostawcy projektorów liczą na ożywienie na rynku edukacji, zwłaszcza w sektorze prywatnym. Z kolei wyższe marże może wygenerować trend obejmujący wymianę projektorów na monitory oraz rosnąca popularność modeli laserowych.

Artykuł Projektory: szanse na wielu rynkach pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Około trzy czwarte nabywców projektorów w Polsce to klienci z sektora B2B, a przede wszystkim przedsiębiorstwa i placówki edukacyjne. Potencjał sprzedażowy jest spory, ale koniunkturę i wzrost zysków ogranicza zastój w sektorze publicznym oraz popularność najtańszych urządzeń. Dlatego wiele zależy od kompetencji integratora, jego wiedzy na temat urządzeń, umiejętności jej przekazywania, a także pozyskanych kontaktów. Kluczowa jest umiejętność oceny możliwości finansowych i potrzeb klienta oraz warunków, w jakich sprzęt będzie pracował. Liczy się wielkość pomieszczenia, oświetlenie, ale też rodzaj i sposób prezentacji. Fachowcy radzą, aby skoncentrować się na konkretnym sektorze i się w nim wyspecjalizować.

Warto zwłaszcza zwracać uwagę potencjalnych nabywców na całkowity koszt użytkowania sprzętu (TCO) oraz jakość obrazu i trwałość urządzeń, zachęcając do zakupu droższych modeli.

– Polski użytkownik częściej zwraca uwagę na źródła światła SSI, zaczyna doceniać projektory oferujące długą i stabilną pracę oraz niskie TCO – twierdzi Maciej Drobina, Product Manager w ViDiS-ie.

Z rozmów z dostawcami wynika, że niewielu przedsiębiorców ma choćby podstawową wiedzę na temat projektorów, mimo że to sprzęt obecny na rynku od dziesięcioleci. Dlatego integratorzy powinni uświadamiać klientom, jakie rozwiązania najlepiej sprawdzą się w firmie. I przekonywać, że raczej nie są to najtańsze modele generujące obraz o niskiej rozdzielczości.

 

Edukacja wrażliwa na cenę

Rynek edukacyjny jest oceniany jako największy. Według różnych szacunków jego udział wynosi od 50 do nawet 70 proc. Obecnie, z uwagi na wspomniany już zastój w zamówieniach publicznych, trudno mówić o okresie prosperity. Rok 2016 był słaby i trudno przewidzieć, jaki będzie bieżący. Sami dostawcy spodziewają się ożywienia zwłaszcza w drugiej połowie roku, gdy po wakacjach tradycyjnie placówki edukacyjne zazwyczaj starają się wykorzystać swoje budżety.

Ale ożywienie nie jest wcale przesądzone. Niektórzy obawiają się, że z uwagi na zamieszanie związane z reformą edukacji, kuratoria i dyrekcje placówek odłożą sprawy wyposażenia szkół w nowy sprzęt na następny rok czy nawet poczekają z zakupami dwa, trzy lata. Ponadto istnieje ryzyko, że budżety oświaty zostaną wykorzystane w dużej części na zwykłe dostosowanie szkół do wymogów reformy, a nie na inwestycje. Niemniej integratorzy powinni powalczyć o swoje.

– Warto rozmawiać z samorządami, jak również poszczególnymi placówkami. Są programy ministerialne, są też dostępne fundusze na edukację – zachęca Krzysztof Sulowicz, Country Manager BenQ w Polsce.

 

Obecnie szkoły i placówki edukacyjne zainteresowane są projektorami o krótkim oraz ultrakrótkim rzucie (zapewniają wyświetlanie obrazu z odległości odpowiednio 60–70 cm oraz 30–40 cm), o jasności do 3 tys. ANSI lumenów.

– Wciąż jeszcze ten rynek jest bardzo wrażliwy na cenę i szkoły często wybierają najtańsze projektory – przyznaje Jacek Smak, Education Key Account Manager w NEC Display Solutions Europe.

Ceny urządzeń kupowanych przez szkoły zaczynają się od 1–1,2 tys. zł netto (najtańsze modele), zaś kończą na poziomie 8 tys. zł – tyle kosztują projektory ultra-short. Aby zwiększyć cenę zakupu, warto polecać dodatki, np. kamerkę do monitora czy pióra interaktywne, które na razie są bardzo rzadko zamawiane wraz z samym urządzeniem. Można też oferować zestawy interaktywne do projektora, zmieniające ścianę, na której wyświetlany jest obraz, w panel interaktywny.

 

Monitor zamiast projektora?

Edukacja to potencjalnie rozwojowy rynek dlatego, że – jak przewidują niektórzy dostawcy – będzie tutaj następowało stopniowe przechodzenie od projektorów do wielkoformatowych ekranów dotykowych, które są obecnie dużo droższe niż zestawy obejmujące projektor z dodatkami. Przykładowo 75-calowy monitor, czyli wielkościowo odpowiedni do szkolnej klasy, kosztuje ok. 20–30 tys. zł, a wysokiej klasy zestaw z projektorem – co najmniej dwa razy mniej. Aktualnie udział paneli dotykowych w rynku rozwiązań do prezentacji szacuje się na kilka procent. To niewiele, ale odsetek ten wciąż rośnie.

Potencjalni klienci przez pryzmat ceny

4–7 tys. zł (mobilne urządzenia biznesowe): firmy handlowe, przedstawiciele, małe firmy IT,

4–8 tys. zł (urządzenia do małych i średnich sal konferencyjnych): średni biznes wszystkich branż, hotele,

5–12 tys. zł (interaktywne projektory krótkiego i ultrakrótkiego rzutu): firmy szkoleniowe, działające w wielu lokalizacjach, edukacja,

powyżej 10 tys. zł (modele instalacyjne): korporacje, uczelnie, instytucje i firmy zajmujące się organizacją imprez.

Źródło: Epson

 

– Przejście na ekrany wielkoformatowe do prezentacji to kierunek rozwoju branży – uważa Krzysztof Sulowicz.

Przekonuje, że dla uczniów taka zmiana jest naturalna, ponieważ nawet dzieci w wieku przedszkolnym potrafią posługiwać się panelem dotykowym. Dostawcy przewidują przy tym, że ekrany będą tanieć.

Trend polegający na zastępowaniu projektorów ekranami widać już na rynku brytyjskim, który często wyprzedza resztę Europy. W Polsce boom na ekrany do prezentacji prognozowany jest za 2–3 lata, do czego powinien przyczynić
się spadek cen. Patrząc na jego obecne tempo, w tym czasie monitory powinny stanieć o ok. 30 proc.

Ponieważ na monitorach do prezentacji uzyskuje się wyższe marże, widać dążenie producentów do zwiększenia sprzedaży takich rozwiązań.

– Zarówno klienci z MŚP, jak i dużo większe przedsiębiorstwa potrzebują takich narzędzi do pracy – przekonuje Paweł Zaworski, Business Solutions Manager w Samsungu.

Twierdzi, że zwłaszcza panele 55- i 65-calowe warto polecać firmom, bo większość z nich ma niewielkie sale konferencyjne. Natomiast do dużych pomieszczeń integrator może proponować ścianę wideo. Według przedstawiciela koreańskiej marki najczęściej kupowane urządzenia „projector replacement” to monitory o przekątnej długości 65, 75 i 82 cali lub UHD w rozmiarze 85 i 98 cali.

 

Prywatni płacą więcej

Integratorzy oferujący monitory dotykowe oraz sprzęt z wyższych półek cenowych powinni zainteresować się zwłaszcza szkołami prywatnymi, które nie mają centralnie narzuconych budżetów ani procedur zamówień, tak jak szkolnictwo publiczne. Przy czym chodzi nie tylko o placówki typu gimnazja czy licea, lecz także np. szkoły językowe. Wiele zależy oczywiście od umiejętności przekonania decydentów w konkretnej placówce, że panele dotykowe to dobra pomoc dla nauczycieli i uczniów czy kursantów. Zaletą dla użytkownika jest chociażby prostota obsługi – każdy potrafi posługiwać się monitorem i podłączyć go do prądu.

Z drugiej strony integrator nie ma większych możliwości generowania usług związanych z tymi urządzeniami. Jednak w przypadku projektorów nierzadko jest podobnie – pracownicy szkół, które już od lat używają projektorów, radzą sobie z ich podłączeniem i obsługą bez pomocy integratora. Fachowiec jest z reguły potrzebny jedynie w przypadku modeli instalacyjnych.

Istotnym argumentem przekonującym prywatne placówki do inwestowania w panele dotykowe, głównie projektory z wyższej klasy, jest prestiż. Walczą one o klienta, więc zależy im, by pochwalić się wysokiej klasy wyposażeniem i dzięki niemu przyciągnąć nowych słuchaczy.

 

Są też sceptyczne opinie dotyczące możliwości zastąpienia projektorów monitorami do prezentacji. Oprócz ceny urządzeń, która dla polskiego klienta stanowi największą barierę, wymienia się niższe koszty eksploatacji projektorów, skalowalność (nie można zmienić wielkości ekranu monitora w zależności np. od rozmiarów pomieszczenia), a także lepszą widoczność obrazu z projektora pod dowolnym kątem.

– Tam, gdzie duże znaczenie będzie miała mobilność, niewielka ilość miejsca w pomieszczeniu czy też duża przekątna ekranu, jeszcze długo będziemy korzystać z projektorów – uważa Cezary Mąka, Product Manager w Ricohu.

Zdaniem producentów

Andrzej Bieniek, Business Account Manager, Epson

Integrator musi poznać potrzeby odbiorcy, aby przygotować dobrą ofertę, nie może kierować się tylko rodzajem prowadzonego przez klienta biznesu. Przykładowo nierzadko firmy sprzedażowe korzystają z urządzeń interaktywnych dla edukacji. Z punktu widzenia klienta i integratora liczy się łatwość instalacji. Cenione są m.in. takie funkcje jak wyświetlanie w zakresie 360 stopni oraz szybka, prosta kalibracja. Zaletą jest możliwość udostępniania treści do projekcji bezpośrednio z urządzeń mobilnych. Dla integratorów kluczowa będzie jakość sprzętu (zmniejsza ryzyko reklamacji), poziom prowizji oraz wsparcia przed- i posprzedażowego zapewnianego przez producenta.

Krzysztof Sulowicz, Country Manager, BenQ

Integratorzy muszą edukować klientów. Trzeba zwłaszcza tłumaczyć, że najtańszy sprzęt nie jest dobrym rozwiązaniem i namawiać do prezentacji możliwości oferowanych urządzeń. Z rozmów z naszymi partnerami wynika, że jeśli pokażą klientowi, co i jak działa oraz jaka jest różnica między prezentacją na sprzęcie o niskiej rozdzielczości i tym lepszym, ten często decyduje się na droższe rozwiązanie. Oczywiście partner sam musi bardzo dobrze znać się na tym, co poleca klientowi. Klient nabiera zaufania, jeśli widzi, że ma do czynienia z fachowcem. Wtedy łatwiej przekonać go do droższych rozwiązań.

Jacek Smak, Education Key Account Manager, NEC Display Solutions Europe

Trudno jest przekazać uniwersalne wskazówki dla integratorów oferujących rozwiązania do prezentacji. Każda instalacja wymaga indywidualnego podejścia. Przed zaoferowaniem finalnego rozwiązania należy poznać wymiary i oświetlenie pomieszczenia, cel jego wykorzystania, a także ustalić, czy instalacja ma być przenośna czy stała. Kolejna kwestia to ewentualne zabezpieczenie przed uszkodzeniem, a więc szyby ochronne w przypadku monitorów dotykowych. Trzeba też wiedzieć, jaką technologię projekcji wybrać, z jakimi kosztami eksploatacji powinien liczyć się użytkownik, jaka technologia dotyku będzie najlepsza w przypadku monitorów interaktywnych, ile osób będzie współpracowało, na jak długo jest planowana inwestycja, czy klient wie, jak używać trybów oszczędzających energię.

Aleksandra Jasińska, Channel Account Manager Presentation & Communication, Sony Professional

Coraz częściej niewielkie sale spotkań, sale konferencyjne i szkoleniowe wyposażane są w monitory wielkoformatowe, zwykle w wersji dotykowej. Rośnie zainteresowanie najwyższą jakością obrazu. Klienci biznesowi, także MŚP, coraz częściej wybierają rozdzielczość 4K. W 2016 r. w Polsce zanotowaliśmy ponad dwukrotny wzrost sprzedaży monitorów 4K o przekątnej długości ponad 40 cali. Integratorzy powinni budować swoją przewagę konkurencyjną, dostarczając użytkownikowi kompleksowe rozwiązania. Kluczowe jest dobre poznanie potrzeb oraz ocena możliwości rozwoju projektu.

 

Niektórzy specjaliści twierdzą, że monitory interaktywne mogą zastąpić projektory głównie w małych salach konferencyjnych, służących do spotkań, w których bierze udział maksymalnie 5–7 osób.

– Takie rozwiązanie wybierają korporacje, które mają dużo sal konferencyjnych. Monitory są najczęściej instalowane w małych pomieszczeniach, gdzie użycie projektora byłoby bezzasadne. Do takich instalacji wybierane są monitory o przekątnych długości 55–75 cali – informuje Aneta Żygadło, Market Account Manager Poland w Optoma Europe.

 

Szkoły wyższe dla specjalistów

Specyficznym rynkiem są szkoły wyższe. W ich przypadku zapotrzebowanie na sprzęt do projekcji jest bardzo zróżnicowane i zależy nie tylko od uczelni, lecz nawet katedr czy wydziałów. Przykładowo wydziały nauk ścisłych, jak fizyka, czy też uczelnie techniczne potrzebują rozwiązań przydatnych do badań naukowych. Niektóre placówki wolą modele instalacyjne, a inne przenośne.

– W obu przypadkach klienci zwracają uwagę na żywotność lampy, obecność podstawowych portów, jak HDMI i VGA, bądź duże możliwości regulacji obrazu – mówi Magdalena Przasnyska, Senior Sales Manager w Panasonic Marketing Europe.

Szkoły wyższe częściej niż placówki niższego szczebla decydują się na monitory interaktywne. Generalnie jednak jest to wymagający rynek dla integratorów, którzy mają już doświadczenie we współpracy z uczelniami, bo niektóre projekty wymagają wysokiej specjalizacji i dostosowania do niecodziennych oczekiwań danej placówki.

 

MŚP: mobilnie i bezprzewodowo

Z informacji dostawców wynika, że małe i średnie firmy (ale często też duże) interesują się przede wszystkim projektorami, które nie są zainstalowane na stałe. Są to najczęściej modele o rozdzielczości WXGA oraz Full HD i jasności 3000–4000 ANSI lumenów, w cenach maksymalnie 5 tys. zł netto. Ale najdroższe modele rzadko są kupowane, bo w MŚP trudno jednak liczyć na zainteresowanie drogimi urządzeniami. Drobnych przedsiębiorców interesuje zwykle sprzęt z niskiej i średniej półki cenowej. Nadal popularne są projektory w cenie do ok. 1,5 tys. zł, ale zmniejsza się popyt na najtańsze modele.

– Zarówno w Europie, jak i w Polsce obserwujemy spadek sprzedaży przenośnych projektorów biznesowych o najniższej specyfikacji – zaznacza Aleksandra Jasińska, Channel Account Manager w Sony Professional. Podkreśla przy tym, że klienci biznesowi coraz częściej interesują się monitorami wielkoformatowymi, w tym modelami 4K.

Mali i średni przedsiębiorcy oczekują prostych, bezprzewodowych rozwiązań, czyli projektorów z Wi-Fi. Wciąż nie brakuje chętnych na modele o rozdzielczości SVGA, choć już kilka lat temu przepowiadano, że w czasach coraz wyższej jakości obrazu (4K to w końcu nie nowość) firmy wkrótce przesiądą się na lepszy sprzęt. Ale takiego boomu nadal nie widać. Zdaniem dostawców nierzadko wynika to z niewiedzy użytkowników. Jeżeli firma ma wiedzę na temat projekcji lub przekona ją integrator, to wybiera urządzenia o rozdzielczości WXGA. A to taka sama natywna rozdzielczość jak w laptopach, co ułatwia prowadzenie prezentacji za pomocą przenośnego PC.

 

– Najczęściej wybieraną rozdzielczością w 2016 r. było Full HD 1080p. Stało się już standardem na rynku korporacyjnym i pomału również wkracza na rynek edukacyjny. Tu jednak jeszcze liczy się przede wszystkim cena, czyli wygrywa mniejsza rozdzielczość – zauważa Aneta Żygadło.

Największy udział w sprzedaży mają nadal modele działające w technologii DLP.

– Na świecie wybiera ją coraz więcej użytkowników. Natomiast w Polsce w 2016 r. w stosunku do 2015 r. nastąpił spadek udziału tej technologii z 72 proc. na 69 proc. – informuje Maciej Drobina,

Duże firmy w dużych salach

Duże firmy są zainteresowane zarówno urządzeniami, które nie są montowane na stałe, jak i projektorami instalacyjnymi – w cenie od ok. 4 tys. zł do kilkunastu tysięcy złotych. Nie zaskakuje fakt, że większe przedsiębiorstwa chętniej sięgają po rozwiązania z wyższych półek cenowych, zwłaszcza do sal konferencyjnych. Chodzi o firmy z różnych branż, jak też hotele oraz centra szkoleniowe i uczelnie.

Wśród różnych dodatków rosnącą popularnością w dużych salach cieszą się zestawy konferencyjne, więc warto je proponować. Takie systemy przydają się podczas prezentacji prowadzonej przez kilku prelegentów. Każdy z nich ma przycisk, którym przełącza się np. na swój komputer. Dzięki temu przy zmianie prowadzących nie trzeba przepinać kabli. Taki zestaw kosztuje tyle co średniej klasy projektor, ale przy dużych kosztach wyposażenia sali nie jest to wielki wydatek – stąd klienci nierzadko dają się przekonać do jego zakupu.

Nawet w sektorze MŚP zwiększa się zainteresowanie multiprezenterami, które umożliwiają bezprzewodowe wyświetlanie obrazu z wielu źródeł jednocześnie oraz przez przeglądarkę internetową prezentacji na laptopach czy smartfonach.

Jak wynika z informacji dostawców, projektory laserowe nadal mają niewielki udział w sprzedaży, z uwagi na wysoką cenę, ale rośnie zainteresowanie nimi i jednocześnie poszerza się oferta rynkowa. Jednak na razie wśród najczęściej kupowanych modeli, czyli o jasności do ok. 3 tys. ANSI lumenów, nie ma rozwiązań laserowych. Obecnie dostępny jest sprzęt o jasności od 5 tys. ANSI lumenów, kilka razy droższy (ok. 20 tys. zł) od porównywalnych urządzeń lampowych (6–7 tys. zł).

Różnica cen powinna się jednak zmniejszać. Firmy, które dominują na tym rynku, radzą resellerom zwracać uwagę klientów na dużo niższe TCO modeli laserowych w porównaniu z lampowymi. Przekonują, że przez lata użytkowania obraz nie traci na jakości. I zapewniają, że koszty serwisowania takiego sprzętu są zerowe przez co najmniej kilka lat, ze względu na brak konieczności wymiany optyki czy czyszczenia filtrów. Co więcej, latami może działać bezawaryjnie, pracując po kilkanaście godzin na dobę. Specjaliści podkreślają, że klientów przekonują też zalety zamkniętego układu światła laserowego, braku lampy i filtrów, niższa emisja ciepła i mniejszy pobór energii oraz przede wszystkim długotrwała praca na jednym źródle światła (nawet do 20 tys. godz., podczas gdy model lampowy działa średnio 2–3 tys. godz.).

Urządzenia laserowe sprawdzą się przede wszystkim jako sprzęt instalacyjny w dużych salach konferencyjnych i aulach uczelni. Można je montować także w trudno dostępnych miejscach, np. pod sufitem (serwisant nie będzie musiał się tam wspinać i demontować sprzętu, wymieniać filtra itp.). Warto zainteresować się zwłaszcza firmami organizującymi imprezy (koncerty, pokazy) oraz takimi placówkami, jak muzea, galerie, teatry czy sale wystawowe, ze względu na coraz popularniejsze prezentacje z wykorzystaniem projektorów. Ta grupa klientów nierzadko zamawia sprzęt z najwyższych półek, gdyż w przypadku urządzeń, które są włączone przez wiele godzin dziennie, liczy się niezawodność, cicha praca i niskie koszty utrzymania.

Artykuł Projektory: szanse na wielu rynkach pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/projektory-szanse-na-wielu-rynkach/feed/ 0
Wideowspółpraca w biznesie: zmiany pomogą integratorom https://crn.sarota.dev/artykuly/wideowspolpraca-w-biznesie-zmiany-pomoga-integratorom/ https://crn.sarota.dev/artykuly/wideowspolpraca-w-biznesie-zmiany-pomoga-integratorom/#respond Fri, 24 Mar 2017 12:45:00 +0000 https://crn.pl/default/wideowspolpraca-w-biznesie-zmiany-pomoga-integratorom/ Firmy IT dostają obecnie do ręki mocne argumenty, które mogą skłonić większą niż do tej pory liczbę odbiorców do zakupu specjalizowanych rozwiązań wideokonferencyjnych.

Artykuł Wideowspółpraca w biznesie: zmiany pomogą integratorom pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Do niedawna na systemach wideokonferencyjnych zarabiała garstka wyspecjalizowanych firm integratorskich. Decydujący się na nie klienci końcowi musieli się liczyć z bardzo dużym wydatkiem na sprzęt oraz znacznymi kosztami utrzymania rozwiązań. Poza ekranami, kodekami wideokonferencyjnymi, terminalami, kamerami i mikrofonami dużą część opłat stanowiła rozległa infrastruktura dla serwerowni. Do drogiego hardware’u dochodziła jeszcze wysoka cena licencji. Wszystko było oferowane w tradycyjnym modelu sprzedażowym. Klient, kupując rozwiązania, musiał jednocześnie dysponować odpowiedniej wielkości i profesjonalnie przygotowaną salą konferencyjną z jednej strony oraz dodatkowym miejscem w serwerowni z drugiej. Posiadanie i regularne korzystanie z profesjonalnego systemu wideokonferencyjnego w firmie wiązało się również z zaangażowaniem odpowiednio przygotowanych informatyków. Koszty utrzymania tego typu rozwiązań mogła powiększać konieczność płacenia za profesjonalny serwis, gotowy do szybkiej wymiany elementu infrastruktury, który właśnie zawiódł.

Obecnie profesjonalne wideokonferencje wchodzą w zakres możliwości zakupowych firm średnich, których jeszcze dwa, trzy lata temu przeważnie nie było na to stać. Z jednej strony tańsze systemy wprowadzili na polski rynek producenci pochodzenia azjatyckiego (m.in. Aver, Lumens, Yealink). Z drugiej o tańszy sprzęt wzbogaciło się portfolio dostawców od lat wiodących prym w segmencie wideokonferencji, jak Polycom i Cisco. Jednocześnie rozwijają się profesjonalne chmurowe platformy wideokonferencyjne (przykładem Lifesize i Vidyo). Z chmurą „żeni się” Cisco – oferując rozwiązanie Spark i Polycom – wiążąc się z chmurowymi partnerami (głównie Microsoftem i jego biznesowym Skype’em). Warto wspomnieć też Ricoha, który zaoferował w zeszłym roku system wideokonferencyjny oparty na platformie chmurowej Videxio, jako przykład producenta, którego rozwiązanie jest szybką odpowiedzią na rosnący potencjał tego rynku. Z kolei Sony w czerwcu wprowadzi na rynek Vision Exchange, rozwiązanie do obsługi spotkań w firmach lub salach wykładowych, elementem którego jest elektroniczna tablica. Umożliwia m.in. komunikację wideo z grupami z innych lokalizacji.

 

Taniej, ale też łatwiej

Wpływ na rozwój rynku ma m.in. postęp technologiczny. Konrad Olszewski, Collaboration Product Sales Specialist w Cisco, zwraca uwagę na odejście od architektury DSP w mostkach wideokonferencyjnych. Umożliwiło to znaczne obniżenie ceny tego istotnego elementu, dzięki czemu (jeśli nie brać pod uwagę zagadnień niezawodności), cała infrastruktura wideokonferencyjna może z powodzeniem działać na jednym serwerze 1RU.

 

Z powodu jednoczesnego spadku ceny samych terminali oraz coraz większej popularności klientów programowych sumaryczny koszt profesjonalnego systemu wideokonferencyjnego jest dziś kilkakrotnie niższy niż jeszcze parę lat temu – mówi Konrad Olszewski z Cisco.

Kolejnym ważnym czynnikiem, dzięki któremu firmy będą bardziej przychylnym okiem patrzyły na wideokonferencje, jest zróżnicowanie modeli wdrożeń tych systemów, czego wcześniej brakowało.

Jak przekonać klienta?

Koszty posiadania

– wybór scenariuszy wdrożeń: od tradycyjnego modelu zakupu całej infrastruktury po usługę świadczoną bezpiecznie w chmurze,

– duży wybór marek i modeli: można je dopasować kosztowo do możliwości klienta,

– spadek cen zakupu, nawet rozwiązań z wyższej półki,

– modułowość rozwiązań: możliwość rozbudowy systemów wideokonferencyjnych w miarę potrzeb,

– realne oszczędności na podróżach służbowych.

Funkcjonalność

– jednolity i prosty w obsłudze interfejs użytkownika,

– infrastruktura, która umożliwia dołączenie do spotkania z dowolnego miejsca, z wykorzystaniem dowolnego kanału komunikacji (audio, wideo, web) oraz dowolnego urządzenia (telefon, terminal wideo, klient programowy, przeglądarka internetowa),

– rośnie oferta otwarta rozwiązań umożliwiających komunikację B2B z wykorzystaniem Internetu,

– możliwość integracji systemów wideokonferencyjnych z kalendarzami, czatami, systemami rezerwacji sal w firmach.

Lepsza współpraca wewnątrz przedsiębiorstwa

– funkcje wideo oraz UC&C zwiększają zaangażowanie współpracowników, szczególnie w firmie wielooddziałowej lub takiej, która zatrudnia pracowników zdalnych,

– możliwość zdalnej rekrutacji, przynajmniej na wstępnym etapie,

– zwiększenie możliwości zorganizowania atrakcyjnych, angażujących obie strony szkoleń ad hoc,

– unowocześnianie miejsc pracy, możliwość przyciągnięcia cennych fachowców.

Lepsza współpraca z klientami

– lepsze możliwości marketingowe (wideokonferencje dla klientów, poprawa wizerunku),

– zacieśnianie kontaktów,

– zwiększenie możliwości zorganizowania atrakcyjnych szkoleń dla klientów,

– łatwiejsza współpraca przy projektach (burza mózgów, praca na wspólnych dokumentach).

 

– Na przykład rozwiązania hybrydowe można kupić w postaci maszyny wirtualnej i zainstalować na istniejących już w firmowej infrastrukturze serwerach, ewentualnie w niewielkim stopniu przystosowując je do nowych wymagań – twierdzi Bartłomiej Madej, TELCO Group Manager w Veracompie. – Dzięki temu nie są generowane dodatkowe koszty związane z wyposażeniem serwerowni.

Firmy, które nie chcą wdrażać rozwiązań wideokonferencyjnych przez rozbudowę infrastruktury informatycznej, mogą korzystać ze wspomnianych profesjonalnych, bezpiecznych połączeń w chmurze. Trzecim kluczowym elementem wspomagającym rozwój tego rynku jest zmiana podejścia czołowych producentów systemów wideokonferencyjnych do sprzedaży licencji.

Obecnie jedna licencja obejmuje praktycznie wszystkie elementy naszej infrastruktury, które wcześniej trzeba było kupować oddzielnie – tłumaczy Jakub Abramczyk, szef Polycomu w Polsce. – Klient nie jest zmuszony do zakupu dużej ilości sprzętu. Całość można zrealizować w modelu licencji dożywotniej, ale też rocznej subskrypcji, co stanowi różnicę w porównaniu z tym, co było wcześniej. Łatwiej też zarządzać licencjami, można je dokupić czy przestać je kontynuować. Nie są związane z konkretnymi urządzeniami, może istnieć wspólna pula licencji przydzielanych dynamicznie dla wielu lokalizacji.

 

Małe przestrzenie biurowe

Wyżej opisane czynniki już zaczynają sprawiać, że wideokonferencje stają się narzędziem dostępnym również dla pracowników niższego szczebla w większych przedsiębiorstwach, a to oznacza potencjalny wzrost liczby wdrożeń w ramach jednej firmy. Owa dostępność wiąże się ze zmianami zachodzącymi stopniowo w organizacji przestrzeni biurowych, polegającymi na tworzeniu większej liczby tzw. huddle roomów, jako alternatywy dla dużych i średnich sal konferencyjnych. To właśnie małe przestrzenie robocze są coraz częściej wyposażane w proste w instalacji oraz obsłudze rozwiązania, dzięki którym pracownicy mogą łączyć się z rozmówcami w trybie wideokonferencji. To już się dzieje: jeden z producentów właśnie obsługuje klienta, który budując w Polsce nowy oddział, przewiduje w nim aż sto pomieszczeń typu huddle room – wszystkie mają być wyposażone w systemy wideo.

Potencjalni klienci

Sektor prywatny, obecnie w szczególności:

– przedsiębiorstwa branży wytwórczej,

– prywatne placówki opieki zdrowotnej,

– firmy z sektora finansowego,

– firmy rekrutacyjne,

– agencje reklamowe,

– kreatorzy mody,

– branża edukacyjna.

Instytucje sektora publicznego

– szpitale (zdalna asysta zewnętrznych specjalistów przy zabiegach) i inne placówki opieki medycznej,

– urzędy (w tym tłumacze języka migowego),

– wojsko, policja (sytuacje kryzysowe).

 

Polycom, z myślą o huddle roomach, wprowadził na rynek mały terminal wideokonferencyjny w cenie katalogowej ok. 1,5 tys. dol. Jeszcze kilka lat temu takiego rozwiązania nie było w ofercie producenta, natomiast odpowiednik kosztował kilka razy więcej. Na razie wspomniane zmiany w organizacji przestrzeni biurowej dotyczą większych i średnich firm (z grupy middle enterprise), ale z czasem będzie można o nich mówić również w kontekście mniejszych przedsiębiorstw. Prostsze technologie, szeroka oferta i niższe ceny rozwiązań nie pozostaną bez wpływu na ich decyzje.

 

Interaktywne do boju

Organizowaniu małych przestrzeni roboczych sprzyja rozwój oferty specjalistycznych wyświetlaczy – monitorów interaktywnych z wbudowanymi komputerami OPS. Jest to postrzegane jako ciekawa i istotna zmiana na rynku. Łatwe w instalacji, o przekątnej większej od przekątnej przeciętnego biurkowego monitora, wyświetlające obraz w rozdzielczości UHD, zaopatrzone w zintegrowane głośniki i kamery – same w sobie stanowią terminal wideokonferencyjny.

O wideokonferencjach i zdalnej współpracy w kontekście swoich monitorów interaktywnych dla biznesu mówi m.in. Samsung, NEC (podczas tegorocznych targów ISE przedstawił wielkoformatowy monitor Infinity Board z odpowiednim wyposażeniem i funkcjami). Z kolei Cisco dysponuje obecnie rozwiązaniem, które łączy funkcjonalność terminala wideo, wyświetlacza i interaktywnej tablicy. Sprzęt ten w połączeniu z aplikacją Spark stanowi narzędzie nie tylko do rozmów wideo, ale i zdalnej współpracy.

Walkę o klienta w tym segmencie zaostrzają także bardziej niszowe marki, jak Avtek czy Newline.

– Kompaktowe rozwiązania nie wymagające wykwalifikowanego personelu do obsługi będą cieszyły się coraz większym zainteresowaniem – mówi Barbara Stasiak, dyrektor marketingu w Agrafie, dystrybuującym monitory Newline.

Przedstawicielka dystrybutora podkreśla, że w razie potrzeby można monitor łatwo przemieścić i zorganizować wideokonferencję w innym dogodnym miejscu. Monitory Newline Trutouch z serii X mają być prostymi w użytkowaniu, a jednocześnie pełnowartościowymi zintegrowanymi rozwiązaniami Unified Communications stanowiąc otwartą platformę, zapewniającą klientowi wybór oprogramowania, które mu odpowiada, co korzystnie wpływa na koszty całego systemu.

Zdaniem integratora

• Maciej Rozenbajgier, ekspert rynku ICT, Integrated Solutions

Zauważamy coraz większe zainteresowanie klientów wideokonferencjami, choć nadal takich projektów jest znacznie mniej niż np. wdrożeń telefonów bez wideo. Warto podkreślić, że wielu producentów posiada ofertę na dostęp do wideokonferencji także dla pracowników niższego szczebla, nie tylko dla kadry menedżerskiej – inaczej niż kilka lat temu. Obecnie firma, która wykorzystuje nowoczesne narzędzia komunikacji i udostępnia pracownikom funkcje wideokonferencji, zyskuje pozytywny wizerunek jako pracodawca.

Rolą integratorów jest analiza sposobu działania pracowników danej firmy i zaproponowanie systemu, który przyniesie jej realne korzyści biznesowe. Istotna jest także ocena kompetencji wewnętrznego działu IT- na ile będzie mógł przejąć w zarządzanie system UC. Jeśli stanowi to problem, z pomocą przychodzą rozwiązania chmurowe.

• Piotr Pawlikowski, Product Manager MCX Telecom

Czołowym producentom oferującym systemy wideokonferencyjne na najwyższym poziomie, konkurencję starają się stworzyć firmy posiadające rozwiązania, na które mogą sobie pozwolić przedsiębiorstwa o mniej zasobnych portfelach. Zauważalna jest tendencja rozszerzania oferty o systemy wideokonferencyjne przez firmy słynące z nieco innej działalności, przykładem Yealink czy Ricoh. Trudno jednak porównywać doświadczenie czołowych vendorów z pozostałymi producentami. Jeśli klienci oczekują rozwiązania zintegrowanego z telefonią, z narzędziami do współpracy, chcą mieć szeroki wybór terminali, a całość wzbogaconą aplikacją na tablety i smartfony, będą poruszali się po ofercie wiodących firm, biorąc też pod uwagę ich strategię rozwoju produktów. Gdy natomiast potrzebują prostego połączenia wideo między dwoma oddziałami, mogą decydować się na rozwiązania niszowych producentów.

 

Z dwóch wysp na jedną

Dla wielu firm już sama możliwość jak najprostszego odbycia rozmowy za pośrednictwem bezpiecznego i stabilnego systemu wideo stanowiła i może nadal stanowić dużą wartość. Jednak wideokonferencja jest obecnie coraz częściej traktowana jako element większego systemu Unified Communications and Collaboration. Jak podkreślają specjaliści mijają czasy, kiedy telefonia i rozwiązania wideokonferencyjne to były dwie oddzielne wyspy w firmowej infrastrukturze. Obecnie tworzy się jednorodny system, dla którego profesjonalne połączenie wideo w wysokiej jakości na wielostronnym spotkaniu staje się jednym z kanałów komunikacji, obok audio, czatu lub webkonferencji. Klient może łatwo przenosić połączenia z jednego terminala na drugi, bądź wdzwonić się na terminal z telefonu komórkowego.

Wideokonferencje – nowe możliwości dla integratorów

Jakub Abramczyk, szef Polycomu w Polsce

Mamy doświadczenie we współpracy z dużymi integratorami AV o rozbudowanych kompetencjach i specjalistycznej wiedzy niezbędnej w realizacji systemów dla dużych sal konferencyjnych. Rozszerzamy jednocześnie nasz kanał o firmy IT współpracujące z klientami, którzy potrzebują rozwiązań do mniejszych przestrzeni roboczych. W przypadku mniejszych klientów liczy się szybkie wdrożenie i możliwość oferowania rozwiązań typu plug-and-play – partnerzy docierający do tego sektora mają doświadczenie w integracji rozwiązań z chmurą. Terminale Polycoma stają się otwarte na integrację z różnymi rozwiązaniami chmurowymi. Biznesowy Skype jest największym naszym partnerem od lat, ale nie jedynym.

Konrad Olszewski, Collaboration Product Sales Specialist Cisco Systems

Standardowo klienci mają do wyboru terminale zintegrowane, dostarczane przez jednego producenta oraz rozwiązania do integracji – składające się zazwyczaj z kodeka konferencyjnego i kamery. Obydwa typy cieszą się podobną popularnością. Systemy zintegrowane cenią sobie klienci oczekujący rozwiązań prostych w obsłudze i estetycznych. Znakomicie spełniają one kilka funkcji w sali konferencyjnej zastępując np. projektor czy osobny system nagłośnienia. Rozwiązania do integracji znakomicie sprawdzają się w mniejszych pomieszczeniach, w których klienci posiadają już wyświetlacz. Jednocześnie oferta chmurowa umożliwia mniejszym firmom zrezygnowanie z posiadania infrastruktury wideokonferencyjnej na własność.

Bartłomiej Madej, TELCO Group Manager, Veracomp

 Liczba integratorów, którzy oferują rozwiązania wideokonferencyjne, wzrasta. Dziś w sumie mamy kilkuset partnerów, którzy się tym zajmują. Ich klientów można już liczyć w tysiącach. Kilkadziesiąt współpracujących z nami firm ma odpowiednie kompetencje, aby zainstalować duże systemy. Rozwijamy też współpracę z firmami, które wcześniej zajmowały się wdrożeniami systemów Microsoftu, a dzisiaj są zainteresowane dodatkowo współpracą w zakresie integrujących się z nimi i dobrze je uzupełniających urządzeń klienckich Polycoma, dostrzegając możliwość dodatkowego dobrego zarobku na systemach audio i wideokonferencyjnych.

Barbara Stasiak, dyrektor marketingu, Agraf

Coraz bardziej popularne wideokonferencje znacznie obniżają koszty i oszczędzają czas poświęcony na tradycyjne spotkania, dlatego zwiększa się zapotrzebowanie na odpowiednie systemy. Kompaktowe rozwiązania, jak monitor Newline TruTouch z serii X, nie wymagające wykwalifikowanego personelu do obsługi będą zdobywały coraz większe zainteresowanie klientów, głównie ze względu na ich wszechstronność, czyli połączenie interaktywności i wideokonferencji z prostą obsługą, bez konieczności montażu wielu urządzeń w sali konferencyjnej. Potrzebują ich firmy każdej branży i każdego typu. Stanowią dobre wyposażenie wydzielonych miejsc spotkań dla kilku osób.

Cezary Mąka, Marketing Specialist New Technology, Ricoh

 Rynek systemów wideokonferencyjnych rozwija się nie tylko z powodu większej dostępności rozwiązań i obniżenia ich kosztów, ale również dlatego, że wśród klientów wzrasta świadomość, iż określone cele biznesowe mogą zostać zrealizowane szybciej i taniej dzięki takim właśnie produktom. Integrator przede wszystkim musi właściwie skonfigurować system do wideokonferencji z uwzględnieniem istniejących u klienta ustawień sieci. Z powodu istnienia na rynku bardzo różnych rozwiązań teleinformatycznych w zakresie wykorzystywanej technologii oraz protokołów komunikacyjnych, trzeba uważnie podchodzić do ich integracji – przygotować projekt, w ramach którego będzie możliwe przeprowadzenie testów środowiskowych.

Adam Kaczmarek, Technical Product Manager, ViDiS

 Dobrą bazą dla wideokonferencji będzie monitor interaktywny z wbudowanym komputerem OPS, do którego integrator może dodawać akcesoria wpływające na jakość i wygodę połączeń. Są to na przykład: wizualizer, który zapewnia uzyskanie dodatkowego źródła obrazu, mikrofon bezprzewodowy ubieralny (dla uczestników wideokonferencji będących w ruchu), profesjonalny mikrofon zbierający dźwięk z każdej strony lub zestaw USB z wbudowaną baterią, będący rozszerzeniem wideokonferencji typu software/cloud i komunikacji prowadzonej za pośrednictwem komputera, w postaci zintegrowanego zestawu głośnomówiącego i kamery.

 

Generalnie rynek zmierza w kierunku zintegrowanych rozwiązań – twierdzi Maciej Rozenbajgier, ekspert rynku ICT w Integrated Solutions. – Użytkownicy je doceniają, tym bardziej że wszystkie kanały komunikacji da się zawrzeć w jednej aplikacji, co sprawia, że są niezależni od konkretnego urządzenia. To zdecydowanie zauważalny trend.

Jakub Abramczyk zwraca dodatkowo uwagę na funkcje analityczne w rozwiązaniach wideokonferencyjnych, które świadczą o jeszcze kolejnym etapie ich rozwoju. Dzięki nim klienci mogą kontrolować poziom wykorzystania samych systemów i sal, w których są zainstalowane. Kamery umożliwiają sprawdzanie liczby uczestników spotkań, a specjalne aplikacje umożliwiają ich identyfikację (np. wyświetlanie imion i nazwisk osób biorących udział w wideokonferencji). Szef Polycomu podkreśla również, że systemy operacyjne mogą mieć więcej funkcji analitycznych, o ile deweloperzy stworzą realizujące je autorskie oprogramowanie.

– Dzisiejsze wideokonferencje to znacznie więcej niż tylko transmisja wideo czy audio – mówi Jakub Abramczyk. – Liczy się także przesyłanie treści, takich jak prezentacje i obrazy, jak również współdzielenie pulpitów i nagrywanie spotkań. Systemy UC są zintegrowane z całym ekosystemem aplikacji, kalendarzami i CRM-ami. Dysponujemy systemem operacyjnym z otwartymi bibliotekami, dzięki czemu integratorzy mogą dopisywać własne aplikacje i dostosowywać rozwiązania do potrzeb klientów.

Piotr Pawlikowski, Product Manager MCX Telecom, zauważa, że podobne możliwości oferuje Cisco, w ramach rozwiązania Spark – dzięki otwartemu API integrator dysponujący zapleczem programistów może dopisywać aplikacje szyte na miarę klienta, dodatkowo na tym zarabiając. Jak dodaje przedstawiciel MCX Telecom, pole do działania dla integratora stwarzają też otwarte API do terminali wideo, które mogą być zintegrowane na dużych salach konferencyjnych z systemami sterowania projektorami, monitorami, łącząc je w całość tak, że sala do spotkań lokalnych staje się jednocześnie salą do wideokonferencji.

Czynniki technologiczne wpływające na rozwój rynku wideokonferencji…

wprowadzenie do rozwiązań wideokonferencyjnych kodeka H.265, który ogranicza pasmo potrzebne do transmisji obrazu w jakości 720 p do 384 kb/s i definiuje nowe rozdzielczości, jak 4K,

coraz szersza adaptacja zaawansowanych funkcji automatyzujących sprawny przebieg spotkania, np. systemu automatycznego kadrowania osoby zabierającej głos,

bezprzewodowe transmitowanie treści prezentowanych podczas spotkania wideokonferencyjnego,

szerokie wykorzystanie paneli dotykowych do zarządzania terminalem konferencyjnym,

coraz bogatsza oferta usług z chmury.

 

Obserwować rynek

W praktyce każdy przypadek potencjalnego użytkownika systemów wideokonferencyjnych należy rozpatrywać bardzo indywidualnie, uświadamiając mu konkretne korzyści, jakie odniesie, decydując się na wdrożenie. Przede wszystkim integrator musi dokładnie rozpoznać, czy klient chce zainwestować w wideokonferencje, bo ma ich intensywnie używać i staną się one jednym z kluczowych narzędzi w sposobie komunikowania się, czy chce mieć po prostu możliwość stosowania połączeń wideo.

W pierwszym przypadku warto polecić rozwiązania, które zapewnią pełną funkcjonalność środowiska UC&C, i inwestycję w część sprzętową z wyższej półki. Jeśli firma wykazuje podejście czysto budżetowe, lepiej skierować ją do dostawcy systemów wideokonferencyjnych w chmurze. Zdaniem praktyków u klientów, którzy do tej pory nie używali profesjonalnych rozwiązań do wideokonferencji, również warto na próbę zastosować model cloudowy. Nawet jeśli firma przy nim pozostanie, można rozbudowywać system o sprzęt, który czyni wideokonferencję przyjazną
użytkownikom.

Integratorzy oferujący systemy wideokonferencyjne nie powinni szukać klientów, kierując się ich wielkością. Dobrym odbiorcą okazują się chociażby kancelarie prawne, które rozwinęły działalność w jednym większym mieście i zaczynają budować przyczółek w następnym. Te, jak można usłyszeć od komentatorów, skłaniają się ku profesjonalnym wideokonferencjom w modelu chmurowym, ponieważ dobrze rozumieją biznes oparty na sprzedaży usług.

Ciekawe przykłady wdrożeń wywodzą się z rynku finansowego. Na wideokonferencjach opiera się mocno organizacja pracy w bankowości. Niektóre placówki umożliwiają klientom końcowym połączenia wideo i rozmowę, np. z doradcą finansowym. A ponadto wideokonferencje stały się dla nich ważnym elementem komunikacji wewnętrznej, nie tylko na najwyższym szczeblu, ale z szerszym gronem pracowników szczebla średniego. Zastępują one tak zwane calle w modelu „jedna osoba mówiąca do wielu”, które charakteryzują się zwykle brakiem zaangażowania oraz słabą interakcją ze strony słuchających.

Wideokonferencje są też potrzebne sektorowi edukacyjnemu, szczególnie, jak twierdzą specjaliści na styku edukacji i medycyny. Wreszcie wideokonferencje są coraz częściej wykorzystywane w administracji publicznej, aby poprawić organizację czasu pracy czy zapewnić odpowiednią komunikację wewnątrz i na zewnątrz urzędu. W kryzysowych sytuacjach po systemy komunikacji wideo sięga też wojsko i policja. Co ciekawe, do obsługi osób niesłyszących w urzędach zatrudniani są tłumacze, którzy kontaktują się z petentami przez systemy wideo.

Jak widać, rozwój technologii i możliwych zastosowań sprawia, że warto zainteresować się tym sektorem rynku, gdyż z czasem systemy wideo będą coraz bardziej zyskiwać na popularności. Ich wdrażanie wymaga wiedzy z zakresu sieci IP, ale także integracji systemów AV. Integratorzy, którzy posiadają takie kompetencje, są najcenniejszymi partnerami biznesowymi dla producentów.

Artykuł Wideowspółpraca w biznesie: zmiany pomogą integratorom pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/artykuly/wideowspolpraca-w-biznesie-zmiany-pomoga-integratorom/feed/ 0