Artykuł Cybernarkotyki pochodzi z serwisu CRN.
]]>Odnajdujecie się w którejś z tych sytuacji?
Jeszcze nie macie takich problemów? A może już jesteście uzależnieni od nowych
technologii? W końcu uzależnić można się od wszystkiego, nie tylko
alkoholu czy narkotyków, ale też od serialu, książki, a nawet innego
człowieka. Mechanizm jest zawsze podobny, a „obiekt” ma tu drugorzędne
znaczenie. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z magnetycznym, kolorowym
i pociągającym cyberświatem. Miliony urządzeń, usług, aplikacji czy gier
to produkty idealnie zaprojektowane do tego, żeby nas uwodzić.
Jeśli bojąc się, że coś
ważnego nas ominie, co chwila sprawdzamy, co i kto do nas napisał, to może
być syndrom FOMO, czyli Fear Of Missing Out – zjawisko dobrze rozpoznane
i opisane przez psychologów. Stale wracamy do sprawdzania poczty,
komunikatorów i serwisów społecznościowych, bo tkwiąc w wirtualnym świecie,
nie chcemy niczego przegapić. Często chodzi o rzeczy błahe. Takie, które
faktycznie życia nam nie zmienią, ale zanurzeni w komputerowo-internetową
przestrzeń tracimy zdrowy ogląd sytuacji. Specjaliści twierdzą, że syndromowi
FOMO towarzyszy stałe podenerwowanie oraz zaburzenia koncentracji
i skłonność do przekładania obowiązków na później. Według badań
ok. 40 proc. internautów przyznaje się do „lęku przed tym, że coś
mnie ominie”.
Jest późno, gram już
długo. Jeszcze jedna tura i kończę. Na fali popularności serii gier pod
wspólną nazwą Cywilizacja upowszechnił się tzw. syndrom jeszcze jednej tury.
Rzekomo ostatniej tego dnia. Ale, jak to w życiu, po one-more-turn
następuje następna, i następna, i następna… Każda jest oczywiście tą
„jeszcze jedną”. Zawiązała się nawet społeczność Civilization Anonymous, która
ma na celu pomagać uzależnionym od zabawy w Cywilizację.
Przy
tej okazji trzeba też wspomnieć o grywalizacji, czyli mechanizmie rodem
z gier, ale przenoszonym do innych środowisk. Zawsze z podobnym
zamiarem: żeby zasady gry i przywiązywania się do niej wykorzystać do
budowania coraz mocniejszych przyzwyczajeń. Zresztą spotkałem się
z pogłoskami, że twórcy gier zatrudniają ekspertów od uzależnień, aby nowe
tytuły jeszcze mocniej skupiały uwagę użytkowników…
Wygląda to wszystko całkiem groźnie. Jednak moją intencją
nie jest tworzenie obrazu świata technologii, który składa się z samych
niebezpieczeństw. To nie byłaby prawda. Zapewne w tej materii napotykamy
tyle „raf”, co w każdej innej dziedzinie. Tylko może w świecie IT
jest to bardziej skumulowane i ciągle słabo przez nas rozpoznane.
A uzależnienia? Jak już pisałem, uzależnić się można absolutnie od
wszystkiego. Wielu z nas jest uzależnionych od swoich partnerek,
partnerów, żon, mężów, dzieci i od czytania książek. I pewnie nikomu
nie przyszłoby do głowy skarżyć się na takie uzależnienia. Bo chorobliwe stają
się dopiero wtedy, gdy zaczynają nam sprawiać kłopoty. Jeśli nie, to cóż, po
prostu są. I będą – zawsze.
Autor jest
dziennikarzem Programu 3 Polskiego Radia, m.in. prowadzącym audycje „Puls
Trójki” oraz „Cyber Trójka”.
Artykuł Cybernarkotyki pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Ulotność Internetu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Nie ma w tym nic dziwnego: dzisiejsza sieć, rozumiana
nie jako infrastruktura i zbiór usług, ale żywy organizm i zjawisko
społeczne, to z samej swej natury potężna crowdsourcingowa maszyna
wyszukująca i multiplikująca informacje. Problem polega na tym, że nie
wszystkie informacje.
Podobnie jak w naturze, gdzie często w danym
środowisku zaczyna dominować jeden gatunek (najlepiej przystosowany,
najszybciej się rozmnażający, najodporniejszy albo najbardziej agresywny),
także w Internecie pewne rodzaje informacji wypierają inne, spychając je
na margines albo przyczyniając się do ich całkowitego zniknięcia.
Jakie informacje w Internecie giną bezpowrotnie?
Nieciekawe. Przy czym zauważmy, że o tym, co jest ciekawe lub nie,
decyduje przeciętny internauta, więc „ciekawe” najczęściej jest równoznaczne
z „sensacyjne”. To sprawia, że Internet – traktowany często jak
uniwersalna baza danych o wszystkim i bank wiedzy ludzkości
– dąży do marginalizacji informacji, która jest z punktu widzenia
świata najważniejsza. Specjalistyczna wiedza naukowa pozostaje ograniczona do
niewielkich serwerowych gett, utrzymywanych przez uczelnie i urzędy. Tkwią
tam dokumenty, które są wynikiem pracy urzędów czy dyskusji specjalistów.
Oczywiście chwilowo nie stanowi to wielkiego problemu. Zainteresowani potrafią
dotrzeć do potrzebnych im informacji, nawet jeśli nie jest ona powszechnie
dostępna. Co się jednak stanie później?
Próbując spojrzeć na problem oczami historyka
z przyszłości, dochodzimy do przerażającego wniosku, że końcówka XX oraz
XXI wiek mają szansę stać się czarną dziurą, jeśli chodzi o materiały
źródłowe. Brak papierowego obiegu dokumentów sprawia, że nie pozostają żadne
trwałe ślady procesów decyzyjnych czy przebiegu wydarzeń. Ani urzędy, ani
korporacje nie trzymają archiwów poczty elektronicznej dłużej niż kilka lat.
O jakimkolwiek archiwizowaniu rozmów przeprowadzanych przez komunikatory,
Skype czy zapisywaniu wiadomości SMS nikt nawet nie myśli. Także powstające na
potrzeby bezpieczeństwa kopie zapasowe nie poprawiają sytuacji: choćby ktoś
postanowił zachować je dla potomności, to jeśli nie zostaną zapisane na nośnikach
klasy Millenium Disc czy podobnych, ich czas życia jest ograniczony do zaledwie
dziesięcioleci!
Czego zatem o tym, jak działał dzisiejszy świat, będzie
można dowiedzieć się za sto, dwieście czy pięćset lat? Niestety, są spore
szanse, że niewiele więcej ponad to, która gwiazda telenoweli zdradziła swojego
trzeciego męża i z kim…
Autor jest redaktorem
naczelnym miesięcznika CHIP.
Artykuł Ulotność Internetu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Varico: SMS-y w Książce Przychodów i Rozchodów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wraz z programem Varico KPiR do wykorzystania jest darmowy pakiet 50 SMS-ów, za kolejne 1 tys. wiadomości trzeba zapłacić 120 zł netto. Ceny programu zaczynają się od 249 zł.
Artykuł Varico: SMS-y w Książce Przychodów i Rozchodów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł E-mail i SMS będą miały moc dokumentów papierowych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Propozycje zmian wkrótce trafią do Sejmu. Niewykluczone, że nowe prawo wejdzie w życie w 2011 r.
Artykuł E-mail i SMS będą miały moc dokumentów papierowych pochodzi z serwisu CRN.
]]>