Artykuł Jak Polacy niszczą swoje smartfony pochodzi z serwisu CRN.
]]>Co drugi ankietowany Polak w ciągu ostatniego roku zniszczył swój smartfon – wynika z badania Digital Care.
Zazwyczaj (40 proc.) do uszkodzenia dochodzi w domu. Rzadziej na ulicy, w pracy czy podczas wypoczynku.
Najczęściej obrywa wyświetlacz – jest uszkadzany w 75 proc. zdarzeń – sam (55 proc.) albo w towarzystwie innych części telefonu (20 proc.).
Zdarza się, że przy łagodniejszych usterkach poturbowane są takie elementy, jak obudowa, głośnik, kamera czy gniazdo USB.
Okazuje się, że ludzie są mniej rozważni niż trzy lata temu. Dwukrotne i częstsze zniszczenie telefonu deklaruje teraz 53 proc. ankietowanych. To ponad 10 proc. więcej niż w badaniu z 2019 r.
Urządzenia częściej psują kobiety (52 proc. do 43 proc. mężczyzn) i osoby młode, w wieku 18-29 lat – aż 63 proc. z nich ma takie doświadczenia.
Telefon leci z rąk, torby, kieszeni…
W jakich sytuacjach smartfony doznają uszkodzeń? Zwykle wypadają ludziom z rąk (36 proc.), rzadziej wysuwają się z torby, plecaka lub kieszeni (18 proc.).
Tak samo często telefon niszczy się podczas zalania albo wpadnięcia do wody – wówczas zwykle nie nadaje się do naprawy. Sprzęt cierpi także w niecodziennych sytuacjach. Np. wg 6 proc. osób doszło do zgniecenia smartfona lub uszkodzenia przez zwierzę domowe (2 proc.).
Jak ludzie chronią swój telefon
Najczęściej nakładają etui i szkło ochronne – ich używanie deklaruje 64 proc. i 61 proc. pytanych. Niemal co trzeci użytkownik wybiera pokrowiec albo folię ochronną. Na ubezpieczenie sprzętu decyduje się 13 proc.
Wolą kupować niż naprawiać
Podobnie jak w 2019 r., także w br. konsumenci przeważnie nie naprawiają uszkodzonego telefonu – tak twierdzi ponad połowa ankietowanych. Polacy wolą kupić nowy smartfon.
Najważniejszym powodem rezygnacji z naprawy są jej wysokie koszty i nieopłacalność (61 proc.), niewielkie uszkodzenie (17 proc.) oraz zakup nowego smartfona (16 proc.).
Połowa użytkowników deklaruje, że wymienia telefon co dwa lata. Z badania wynika, że jedna czwarta zakupionych w danym roku smartfonów trafia do kosza po pierwszym poważniejszym uszkodzeniu i jest zastępowana nowym modelem.
Preferują nieautoryzowane serwisy
Gdy użytkownik zdecyduje się na naprawę, częściej wybiera lokalny punkt bez autoryzacji producenta (26 proc.), a rzadziej autoryzowany serwis (20 proc.).
Co ciekawe, z badania wynika, że ankietowani doceniają możliwość naprawy smartfona w autoryzowanym serwisie. Aż 76 proc. osób uważa, że korzystanie z takich usług jest zdecydowanie lub raczej ważne. Wśród najistotniejszych zalet wskazano zachowanie gwarancji producenta urządzenia po naprawie.
Artykuł Jak Polacy niszczą swoje smartfony pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Życie (chwilowo) bez smartfona pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wreszcie udało się zeskanować kod aplikacji i można dokonać płatności. Z tym, że dziewczę miało jeszcze trzy sztuki do zwrotu, a mając tę aplikację zwrotów można dokonać nawet w ciągu 365 dni. Sprzedawczyni znowu cierpliwie wspomogła ją w przejściu odpowiedniej procedury, aby można było sczytać kod zwrotu produktu. Uff, udało się! To znaczy została jeszcze tylko płatność telefonem… Kolejka zamarła, patrząc czy dziewczę aby pamięta odpowiedni kod? Yes!
Następną osobą była starsza pani, która mając kilka wybranych ciuchów wyjęła smartfon potwierdzając sprzedawczyni, że ma aplikację tego sklepu. Kolejka, już dłuższa, wstrzymała oddech, ale pani sprawnie uruchomiła aplikację i dała do sczytania kolejne kody dla uzyskania rabatu. Potem zapłaciła kartą, pamiętając PIN. Kolejka odprowadziła ją wdzięcznym wzrokiem.
Kolejna pani od razu powiedziała, że nie ma i nie chce mieć tej aplikacji, a za zakup płaci gotówką. Po czym położyła na ladzie banknot 500 zł. Sprzedawczyni stwierdziła, że nie ma jak wydać, po czym z banknotem pobiegła na zaplecze. Pewnie chciała z kimś sprawdzić, czy aby jest prawdziwy… Ostatnia z kolejki, zniecierpliwiona, rzuciła na ladę sukienkę i wyszła ze sklepu.
Tymczasem liczba aplikacji w smartfonach rośnie wykładniczo. Każda sieć sklepów, producent, usługodawca, administracja i wiele innych podmiotów nakłania nas do zainstalowania jego aplikacji, bo dotychczas oferowane zalogowanie się na jego witrynie już nie jest wystarczające. Klienta trzeba mieć stale na „podglądzie”, powiadamiając go na bieżąco co jeszcze chcielibyśmy mu/jej zaoferować, gdy przypadkiem znajdzie się koło sklepu, bo dostęp do lokalizacji jest obowiązkowy.
Od niedawna popularna (aż się system chwilowo zawiesił) stała się aplikacja Vitay, gdyż dzięki niej można było zaoszczędzić 30 groszy na litrze przy trzech tankowaniach po 50 litrów paliwa na miesiąc. W sumie jakieś 3,75 proc. – dużo niżej od aktualnej inflacji. Również konkurencja z Shella zaoferowała podobne rabaty pod warunkiem użycia ich aplikacji.
Artykuł Życie (chwilowo) bez smartfona pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Samsung rośnie w II kwartale pochodzi z serwisu CRN.
]]>Analitycy z Korei Południowej przewidują, że do wzrostu przyczyniły się dobre wyniki działu Samsung Semiconductor oraz korzystny kurs wymiany koreańskiego wona.
– W ostatnich miesiącach ceny układów Samsunga nieco spadły, aczkolwiek koncern był w stanie zrekompensować to zwiększonymi dostawami – powiedział Sanjeev Rana, starszy analityk w CLSA.
Zgodnie z prognozami CLSA, zysk operacyjny firmy Samsung z półprzewodników w drugim kwartale szacowany jest na 10 bilionów wonów, czyli o 45 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Natomiast sprzedaż smartfonów oraz telewizorów Samsunga była niższa aniżeli w poprzednich kwartałach ze względu na inflację i spadek popytu na elektronikę użytkową na całym świecie.
Według Counterpoint Research, globalna dostawa smartfonów spadła o 10 proc. rok do roku, co było spowodowane problemami w łańcuchu dostaw i powrotem popytu do poziomów sprzed pandemii.
Artykuł Samsung rośnie w II kwartale pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wojna będzie „prawdziwym testem” dla rynku smartfonów w Europie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Dostawy smartfonów w Europie spadły o 10 proc. r/r w I kw. 2022 r., osiągając 41,7 mln szt. Jednak jest to głównie skutek wojennego załamania rynku w Rosji (-31 proc.) i na Ukrainie (-51 proc.) – według Canalys.
Z pominięciem tych krajów w I kw. 2022 r. dołek był 3,5-procentowy.
Analityk Canalys uważa, że niewielki spadek wskazuje nadal na siłę popytu, ale w drugiej poł. 2022 r. i w 2023 r. może być gorzej.
Wojna, inflacja, spadek zaufania konsumentów
„Trwająca wojna doprowadziła inflację do rekordowego poziomu, zaufanie konsumentów spada. Prawdziwy test dla rynku smartfonów nadejdzie w ciągu najbliższych dwóch kwartałów, kiedy ekonomiczny wpływ wojny zacznie być naprawdę odczuwalny” – komentuje analityk Canalys, Runar Bjørhovde.
Samsung rozpoczął 2022 rok na pierwszym miejscu
Koreański koncern okazał się liderem w I kw. br., z 35 proc. udziałem w rynku, ponieważ podaż modeli z niższej i średniej półki zaczęła się poprawiać. Apple zajął drugie miejsce dzięki popytowi na iPhone’a 13.
Kolejne miejsca zajęły chińskie marki: Xiaomi, Realme i Oppo.
Największy wzrost w pierwszej piątce osiągnęło Realme (+177 proc.).
Sprzedaż w detalu pomogła wynikom
Jak twierdzi analityk, ograniczenia podaży i zróżnicowany popyt w zależności od rynku umożliwiły nowym markom wybicie się i zwiększenie udziałów. W przypadku Realme i Vivo owoce przyniosła koncentracja na pośrednich kanałach sprzedaży detalicznej i e-commerce.
Producenci mają wyjątkową szansę, by zbudować relacje z partnerami
„Ponieważ branża stoi w obliczu wielu zagrożeń, zarówno po stronie podaży, jak i popytu, poprawa współpracy w poszczególnych kanałach sprzedaży będzie kluczowa dla producentów w nadchodzących kwartałach. Dostawcy mają wyjątkową okazję pomóc zróżnicować oferty swoich partnerów i zbudować silniejsze długoterminowe relacje” – twierdzi analityk Canalys Ayush Shastry.
Artykuł Wojna będzie „prawdziwym testem” dla rynku smartfonów w Europie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Najpopularniejsze marki smartfonów w Polsce pochodzi z serwisu CRN.
]]>Smartfony marek Samsung, Xiaomi i Huawei są najczęściej używane w Polsce. Sprzęt tych producentów posiada w sumie ponad 70 proc. użytkowników w kraju – według badania Kantar dla Swappie.
To się jednak może szybko zmienić, bo większość respondentów (55 proc.) deklaruje, że w ciągu dwóch lat wymienia telefon, z którego obecnie korzysta.
Najczęściej (31 proc.) konsumenci nabywają nowe urządzenie co 2 lata – wynika z badania. Zaledwie 6 proc. osób wytrzymuje ze swoim smartfonem dłużej niż 4 lata.
Co ciekawe, tylko co czwarty pytany Polak wybiera pakiet telefon + abonament od operatora. Większość smartfona kupuje osobno, niezależnie od abonamentu. Są więc spore możliwości dla retailu i resellerów.
Co ciekawe tylko 6 proc. respondentów deklaruje, że nabyło telefon używany albo odnowiony.
Artykuł Najpopularniejsze marki smartfonów w Polsce pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Zła wiadomość dla Apple’a pochodzi z serwisu CRN.
]]>
Artykuł Zła wiadomość dla Apple’a pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Apple traci chiński rynek pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Wysoka cena iPhone'a X, który pojawił się w 2017 roku, wydłużyła cykl wymiany smartfonów. Natomiast nowe modele wprowadzone do sprzedaży w 2018 roku nie są na tyle innowacyjne, żeby zachęcić użytkowników do zmasownaych zakupów. Ponadto Huawei podjęło działania, dzięki której jego produkty stały się bardziej konkurencyjne w zakresie robienia zdjęć, korzystania z gier czy aplikacji biznesowych. – wyjaśnia Xi Wang, analityk IDC w Chinach.
25 proc. chińskiego rynku smartfonów należy do dwóch innych graczy z Państwa Środka – Oppo i Vivo. Analitycy IDC uważają, że obaj producenci zyskują klientów ze względu na niższe ceny i technologię ukierunkowaną na lokalnych nabywców. Co ciekawe, dużo słabiej rodzi sobie Xiaomi, które musiało się pogodzić z 35 proc. spadkiem sprzedaży w Chinach. Taki stan rzeczy jest rezultatem zbyt małej liczby nowych produktów i rozczarowującą sprzedażą flagowego modelu Mi Mix 3.
Tim Cook, CEO Apple, obejmując stery w firmie nie ukrywał, że jednym z jego priorytetów jest zdobycie rynku chińskiego, liczącego 1,4 mld konsumentów. W latach 2011–2015 przychody Apple’a w Państwie Środka wzrosły czterokrotnie. O ile za kadencji Jobsa sprzedaż w Chinach generowała ok. 10 proc. przychodów koncernu, o tyle w czwartym roku rządów jego następcy było to aż 24 proc. W 2015 roku iPhone był najlepiej sprzedawanym smartfonem w Chinach. Według IDC w 2018 roku producent z Cupertino spadł w tej klasyfikacji na czwarte miejsce z udziałem 11.5 proc.
Więcej o kłopotach smartfona z nadgryzionym jabłuszkiem w felietonie "Był sobie iPhone"
Artykuł Apple traci chiński rynek pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Smartfony: im drożej tym więcej pochodzi z serwisu CRN.
]]>Przede wszystkim premiery flagowych smartfonów największych marek w ub.r. zwiększyły popularność droższych urządzeń. Największe profity ze sprzedaży modeli premium czerpał Apple, zdobywając 51 proc. udziału w tym segmencie. Za nim są Samsung (22 proc.) i Huawei (10 proc.), który w ciągu roku dwukrotnie poprawił wynik – o 97 proc.
Co ciekawe, najszybciej rósł popyt na najdroższe smartfony, w cenie ponad 800 dol. (ok. 3 tys. zł). Tę kategorię zdominował Apple (ponad 80 proc. udziału). Jeszcze w III kw. 2017 r. najdroższe urządzenia miały 8 proc. udziału w sprzedaży, a w listopadzie 2018 r. – już 35 proc. To pokazuje dobitnie zmianę preferencji kupujących.
Tani towar traci na znaczeniu. W przypadku najtańszych smartfonów, w cenie do 200 dol. (ok. 760 zł), sprzedaż spadła o blisko 10 proc. W przedziale 200 – 399 dol. (ok. 1,5 tys. zł) popyt był podobny jak w 2017 r. (+1 proc.).
Analitycy spodziewają się, że sprzedaż smartfonów premium nadal będzie rosła, wraz z zainteresowaniem droższym sprzętem klientów także na rynkach wschodzących, pojawieniem się modeli 5G czy też urządzeń z elastycznymi ekranami oraz .
Pod względem sprzedaży ilościowej na rynku smartfonów dominuje segment cenowy od 400 do 600 dol. (ok. 1,5 tys. – 2,3 tys. zł), gdzie najwięcej sprzedaje chińska firma OnePlus. Jest to jedna z najszybciej rosnących marek, można spodziewać się jej ekspansji w Europie.
Artykuł Smartfony: im drożej tym więcej pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Rynek smartfonów rośnie w segmencie premium pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Funkcje urządzeń mobilnych i aplikacje nieustannie ewoluują. Wprowadzane są kolejne innowacje, zwiększa się dostępność dodatków, wzrasta przystępność cen. Wymiary ekranu oraz aparaty o wysokiej rozdzielczości stanowią podstawę doświadczeń wizualnych i są możliwe głównie dzięki procesorom wielordzeniowym i dużej pamięci wewnętrznej – dodaje Maciej Piekarski.
Niemal 20 proc. sprzedawanych obecnie smartfonów w Polsce umożliwia odtwarzanie filmów w wersji 4K. Dzięki temu smartfony stają się, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, urządzeniami osobistymi wykorzystywanymi do gier oraz wysokiej klasy rozrywki muzycznej i filmowej. Po zapowiadanym wprowadzeniu technologii 5G, zwiększy się jakość oferowanych doświadczeń w zakresie aplikacji typu multiplayer czy udostępniania treści.
Biorąc pod uwagę miejsca zakupu i kanały sprzedaży, najbardziej popularne są sklepy detaliczne z elektroniką użytkową. Kanał sprzedaży internetowej zyskuje popularność z uwagi na wygodę, oszczędność i pełniejsze opisy poszczególnych funkcji urządzeń. Sprzedaż w kanale tradycyjnym wyraźnie dominuje, jednak sprzedaż internetowa stanowiła w pierwszej połowie 2018 roku 15 proc. całkowitej sprzedaży, co oznacza nieznaczny wzrost (o 2 punkty procentowe) w porównaniu z pierwszym półroczem roku 2017. Obecność w handlu tradycyjnym jest istotna, na znaczeniu zyskuje jednak obecność online.
Analizy powstały w oparciu o dane pochodzące z prowadzonego przez GfK badania panelowego sklepów detalicznych. Instytut GfK regularnie gromadzi dane w 80 krajach na całym świecie na temat sprzedaży sprzętu i urządzeń powszechnego użytku. W Polsce próbę stanowi około 6500 sklepów różnej wielkości, usytuowanych w całym kraju, zarówno tradycyjnych jak i internetowych, specjalizujących się w różnych branżach (AGD, RTV, IT, optyce, książkach, motoryzacji i innych) a także hipermarkety i hipermarkety budowlane.
Artykuł Rynek smartfonów rośnie w segmencie premium pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Nowa era komputera pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wszechobecna mobilność ułatwiła komunikację, ale przyniosła ze sobą wiele nowych wyzwań. Pojawiły się też wcześniej nieznane pojęcia, takie jak BYOD czy COPE. Gwałtownie wzrosła liczba urządzeń końcowych podłączanych do firmowych sieci. Nie bez przyczyny analitycy IDC już kilka lat temu zapowiedzieli nadejście tzw. trzeciej platformy, opartej na czterech filarach: mobilności, wielkich zbiorach danych (Big Data), portalach społecznościowych oraz chmurze. Czekają nas więc duże zmiany, również w segmencie urządzeń przenośnych.
O ile spadek popularności komputerów stacjonarnych nie jest żadną niespodzianką, o tyle fiasko tabletów wprawiło w zdumienie analityków, którzy jeszcze do niedawna postrzegali iPada czy Galaxy Tab jako następców notebooka. Urządzenia, które miały być symbolem nowej ery post PC, znalazły się w poważnych tarapatach. Nie brakuje opinii, że tablety wkrótce odejdą do lamusa, aczkolwiek pogłoski o ich śmierci są mocno przesadzone. W III kwartale 2017 r. Apple sprzedał 11,4 mln iPadów, a więc o 15 proc. więcej niż rok temu. Tak dobry rezultat producent zawdzięcza udanemu debiutowi iPada Pro z wyświetlaczem 10,5 cala. Warto zaznaczyć, że w tym samym okresie jeszcze szybciej rosła sprzedaż tabletów Huawei (47 proc.) oraz Amazona (52 proc).
Czy zatem tablety odegrają jeszcze jakąś rolę w segmencie urządzeń mobilnych? Analitycy IDC nie wierzą w optymistyczny scenariusz i przewidują, że w 2021 r. producenci sprzedadzą „jedynie” 107 mln tabletów, czyli aż 46 mln sztuk mniej aniżeli w ubiegłym roku.
– Ponad 90 proc. tabletów sprzedawanych jest na rynku konsumenckim. W poprzednich latach podejmowane były próby wprowadzenia ich m.in. do branży logistycznej, ale nie udało się zastąpić nimi specjalistycznych terminali. Segmentem rynku, w którym przez jakiś czas tablety się sprawdzały, była obsługa klienta. Jednak po początkowym boomie zaczęły być wypierane przez… papierowe katalogi – mówi Tomasz Lewicki, Product Manager, ABC Data.
Nie wszyscy resellerzy postawili jednak krzyżyk na tabletach. Firma Innergo Systems z powodzeniem sprzedaje terminale klientom biznesowym.
– iPady spełniają wszystkie wymagania przedsiębiorstw: zapewniają bezpieczeństwo systemowe na najwyższym poziomie, gotowość do pracy natychmiast po uruchomieniu i cały dzień pracy na jednym naładowaniu. Poza tym koszt obsługi floty iPadów jest zdecydowanie mniejszy niż laptopów, a aplikacje tworzone na urządzenia przenośne bardzo często są już przygotowywane dla konkretnych użytkowników – tłumaczy Wojciech Gargul, Business Development Manager w Innergo.
Niewykluczone, że tablety powrócą do łask w sektorze edukacji. Według Tima Cooka, prezesa Apple’a, odbiorcy z tej grupy zgłaszają duży popyt na najnowszy model iPada. Niektórzy szansy dalszego rozwoju tabletów upatrują w niszach i specjalizacjach. Ciekawym obszarem są terminale cechujące się wysoką odpornością na niekorzystne warunki pracy, które znajdują zastosowanie w branżach produkcyjnych, budownictwie, transporcie i logistyce oraz energetyce. Resellerów powinny zachęcić marże – wyższe niż w przypadku tradycyjnych urządzeń. Ponadto tego typu sprze?t charakteryzuje sie? wysoka? cena? i zazwyczaj jest sprzedawany klientom w dużych partiach.
Wojciech Gargul, Business Development Manager, Innergo Systems
Na samym początku tablety, np. iPady, znalazły swoje miejsce w rękach użytkowników domowych, ale właśnie teraz, gdy aplikacje mobilne są tak powszechne i intuicyjne w użytkowaniu, stają się nowymi narzędziami dla biznesu. Na początku programy wykorzystywały tylko ułamek możliwości tabletów i slużyły do podstawowych działań, głównie konsumpcji treści. Ale to się zaczyna zmieniać. Patrząc w przyszłość, musimy też pamiętać, że w firmach pojawia się nowe pokolenie, które wychowało się na tabletach w domu i będzie wymagało intuicyjnych narzędzi do codziennej pracy.
Hybrydy, łączące najważniejsze cechy klasycznego notebooka i tabletu, też miały być hitem sprzedażowym. Tak się jednak nie stało. Eksperci przekonuja?, z˙e potrze- ba troche? czasu, aby przezwycie?z˙yc´ opo´r uz˙ytkowniko´w tradycyjnych notebooko´w. Z kolei zdaniem dystrybutoro´w i reselle- ro´w bariera? hamuja?ca? popyt sa? ceny.
– Za pieniądze, które trzeba wydać na zakup urządzenia 2w1, można kupić dwa laptopy ze średniej półki cenowej. Hybrydy to przede wszystkim produkty konsumenckie, traktowane jak ciekawy gadżet dla entuzjastów. Jednak nawet oni nie przejawiają na tyle dużego zainteresowania, żeby pojawiły się perspektywy znaczącego ożywienia tego segmentu rynku – uważa Paweł Wojtczak, dyrektor Działu Sprzedaży B2B w Action.
Przedsiębiorcy wybierają notebooki nie tylko ze względu na cenę, ale także z uwagi na konkretne potrzeby i nawyki personelu. Lwia część pracowników preferuje matowe matryce, solidne konstrukcje, a także wydajność. Jak zatem zachęcić klientów do hybrydowych komputerów?
– Urządzenia 2w1 dla MŚP mają być wydajne i trwałe, ale nie luksusowe. To ożywi rynek i skusi nowych klientów do modernizacji floty PC – przekonuje Piotr Kwiatkowski, Commercial Brand & Category Manager Poland & CEE w Dellu.
Analitycy IDC uważają, że bariery ograniczające popyt na urządzenia 2w1 zaczną zanikać i już za trzy lata hybrydy osiągną 20 proc. udział w rynku komputerów sprzedawanych w Europie Zachodniej.
W ostatnich latach producenci komputerów przenośnych odnotowali znaczny spadek sprzedaży, ale najgorsze za nimi. Według Gartnera nadchodzi hossa na ultramobilne komputery klasy premium, takie jak MacBook Air. Analitycy prognozują, że w 2019 r. producenci sprzedadzą 85 mln urządzeń tej klasy, czyli 73 proc. więcej niż w 2016 r. Niestety, w przypadku klasycznych notebooków przewidywane jest ślimacze tempo wzrostu – w granicach 1 proc. rocznie.
Klienci MŚP mają sprecyzowane oczekiwania wobec laptopów. Urządzenia dla tej grupy odbiorców muszą gwarantować zabezpieczenie danych oraz stabilność i wysoki komfort pracy. Dla wielu przedstawicieli branży MŚP duże znaczenie ma także waga i wytrzymałość notebooka oraz czas pracy na baterii. W perspektywie najbliższych miesięcy nie spodziewamy się znaczącego wzrostu sprzedaży w tej grupie produktów. Impulsem do zmiany może być wprowadzenie na rynek modeli z nowym procesorem Intel Coffee Lake.
Największym problemem producentów i resellerów jest czas eksploatacji laptopa, który wydłużył się z czterech do nawet sześciu lat. Użytkownicy zamiast kupować nowy komputer przenośny modyfikują go, najczęściej wymieniając wysłużone dyski twarde na szybkie nośniki SSD i zwiększając pojemność pamięci RAM.
– Niezależnie od profilu klienta istnieją argumenty przemawiające za wymianą laptopów. Poza wydajnością wymieniłbym dłuższy czas pracy na baterii, lepszą jakość wykonania, zwiększone bezpieczeństwo. Notebooki przeznaczone dla sektora MŚP to zupełnie inne maszyny niż oferowane trzy lata temu. Wcześniej małe, lekkie urządzenia z metalową obudową były sprzedawane klientom korporacyjnym. Dziś nawet komputery z niższej półki cenowej mają podobne zalety – przekonuje Piotr Kwiatkowski.
Rodzimy rynek komputerów przenośnych powinny pobudzić fundusze unijne. W ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa instytucje publiczne, jednostki naukowe i instytucje kultury otrzymają środki na cyfrowe udostępnienie zasobów administracyjnych, nauki, kultury i innych. Sfinansować będzie można m.in. zakup sprzętu i oprogramowania. Wiele wskazuje, że szkoły będą wymieniać przestarzałe komputery, pochodzące z lat 2006–2008. Z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że na jeden komputer przypada obecnie ok. 11 uczniów.
O ile komputer PC użytkownicy wymienią po 5–6 latach, o tyle cykl życia smartfona jest trzy razy krótszy. Nierzadko zdarza się, że inteligentne telefony wymieniane są jeszcze szybciej.
– Warunki w tym segmencie rynku dyktują operatorzy telekomunikacyjni. W przypadku klientów biznesowych, w zależności od posiadanej przez nich taryfy, wymiana smartfona jest możliwa nawet po 12 miesiącach – przyznaje Maciej Jarmiński, Business Unit Manager Mobile w Tech Dacie.
W I kw. br. rodzimy rynek wchłonął ponad 2 mln smartfonów, o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Największy był popyt na urządzenia Samsunga, a w dalszej kolejności Huawei oraz Apple. Niestety, znaczna część zysków pochodzących ze sprzedaży telefonów komórkowych przechodzi resellerom koło nosa. Według danych IDC w ubiegłym roku udział telekomów w sprzedaży smartfonów w Polsce wynosił 56 proc. Swego rodzaju pocieszeniem jest fakt, że wskaźnik ten z roku na rok maleje. Jednak niektórzy resellerzy nie składają broni i podejmują rywalizację z operatorami oraz sklepami wielkopowierzchniowymi. Ciekawy przykład stanowią partnerzy AB, realizujący zaawansowane projekty z wykorzystaniem iPhone’ów. Najczęściej dotyczą one integracji smartfonów z systemami klasy ERP. W takich przypadkach rola integratora nie ogranicza się do dostarczenia smartfonów, ale polega również na tworzeniu we własnym studiu programistycznym rozwiązań przeznaczonych dla konkretnych grup użytkowników.
Wojciech Gargul z Innergo Systems zauważa, że w małych i średnich firmach wzrasta świadomość dotycząca ustawy RODO. To sprawia, że przedsiębiorcy przejawiają większą troskę o bezpieczeństwo danych przechowywanych na smartfonach.
– Nasi klienci zwracają uwagę na kwestie ochrony i zarządzania sprzętem mobilnym. Dużą wagę przywiązują do możliwości zainstalowania najnowszych wersji systemów dostarczanych przez producenta – wyjaśnia.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że integratorzy coraz mocniej angażują się w sprzedaż systemów do zarządzania flotą mobilnych urządzeń. Obecność w tym segmencie rynku otwiera zupełnie nowe możliwości w zakresie sprzedaży smartfonów.
Nietrudno zgodzić się z tezą, że rola tabletów w biznesie jest marginalna. Przedsiębiorcy wykorzystują w pracy głównie laptopy i komputery stacjonarne. Jeśli szukają dla nich substytutu, najczęściej wybierają sprzęt 2w1. Takie urządzenia są w pełni funkcjonalne i nie narzucają użytkownikowi korzystania wyłącznie z rozwiązań systemu mobilnego typu Android, łączą bowiem użyteczność laptopa i mobilność tabletu.
Telefony komórkowe dobrze spisują się w zaciszu biura, ale kompletnie zawodzą w trudnych warunkach. Osoby pracujące na budowach bądź w miejscach, gdzie występuje ekstremalna temperatura, kurz czy duża wilgoć, potrzebują specjalnych urządzeń. To nisza godna uwagi, bowiem z danych VDC Research wynika, że wartość globalnego rynku „pancernych smartfonów” wynosi 5 mld dol., a w 2018 r. zostanie sprzedanych niemal 10 mln takich urządzeń.
W związku z ekspansją rozwiązań mobilnych operatorzy oraz producenci zaczęli roztaczać wizje dostępu do danych przez całą dobę, z dowolnego miejsca na świecie i za pomocą każdego urządzenia. W mgnieniu oka pojawiło się mnóstwo analiz wykazujących wyższość telepracy nad mozolną robotą w biurze. Jednak kilka miesięcy temu kij w mrowisko włożył IBM, nakazując części zdalnych pracowników powrót do biur. Czy przedsiębiorcy pójdą w ślady IBM, a tym samym ograniczą wydatki na sprzęt mobilny?
– W Polsce praca zdalna nie jest na tyle popularna, żeby decyzja IBM miała znaczący wpływ na rynek. W pracy biurowej wciąż liczą się przede wszystkim notebooki. Inny sprzęt mobilny bywa wsparciem dla osób pracujących dużo w terenie – twierdzi Tomasz Lewicki z ABC Data.
Według Piotra Kwiatkowskiego z Della decyzje zależą od kultury organizacyjnej firmy.
– Praca mobilna ma swoje zalety, niemniej jednak potrzebuje odpowiedniego nastawienia pracowników oraz wdrożenia technologii sprawiających, że będzie tak samo skuteczna jak wykonywana w biurze – dodaje rozmówca Vademecum VAR-ów i integratorów.
Wykonywanie zadań służbowych w domu sprawia, że zaczynają zacierać się różnice między pracą a czasem wolnym. Podobny problem pojawia się w przypadku urządzeń. Na świecie od kilku lat dyskutuje się o wadach i zaletach użytkowania prywatnych urządzeń. Dzięki popularyzacji modelu BYOD pracownicy zaczęli wykorzystywać do zadań służbowych nie tylko prywatne smartfony i laptopy, ale także nośniki danych.
Analitycy Juniper Research przewidują, że w przyszłym roku z własnych terminali będzie korzystać około miliarda pracowników na całym świecie. Jak to wygląda w Polsce? Eksperci dostrzegają wyraźne różnice jakie dzielą firmy MŚP od korporacji. BYOD nie jest u nas powszechnym zjawiskiem i w małych firmach pojawia się sporadycznie. Większe przedsiębiorstwa rozwiązały wszelkie problemy, dostarczając pracownikom mobilny sprzęt i zezwalając im na używanie go w celach prywatnych. To dużo wygodniejsze rozwiązanie dla administratorów sieci aniżeli BYOD.
Rodzimi integratorzy powinni z dystansem patrzeć na wszelkie trendy napływające zza oceanu. Nierzadko mamy bowiem do czynienia z marketingowym pompowaniem balonika. Należy też pamiętać, że polskie przedsiębiorstwa mają swoją specyfikę, a nasi biznesmeni różnią się mentalnie od swoich kolegów z Francji czy Stanów Zjednoczonych. Ważne, że istnieją liczne narzędzia przygotowane na różnego rodzaju scenariusze i w każdym momencie można przystąpić do akcji.
Artykuł Nowa era komputera pochodzi z serwisu CRN.
]]>