Artykuł Puls branży IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Ponad połowa liderów IT (52 proc.) ankietowanych przez Equinix twierdzi, że przyspiesza cyfrową ewolucję swojej firmy z powodu kryzysu Covid-19. Podobny odsetek (54 proc.) potwierdza, że ich budżety IT w związku z tym wzrosły. Najwięcej szefów IT (85 proc. globalnie) jako priorytet nr 1 wskazuje poprawę cyberbezpieczeństwa.
Procesowi cyfrowej transformacji towarzyszy migracja do chmury. Aż 71 proc. liderów IT na świecie planuje przenieść więcej funkcji biznesowych do chmury, a połowa spośród nich zamierza zmigrować więcej aplikacji o krytycznym znaczeniu dla firmy.
Tymczasem w USA już 74 proc. pytanych liderów IT deklaruje przejście na model XaaS (wszystko jako usługa), przede wszystkim ze względu na uproszczenie infrastruktury IT i elastyczność takich rozwiązań.
Światowe dostawy komputerów i tabletów spadną w 2022 i 2023 r. – przewidują analitycy IDC. W 2022 r. sprzedaż w segmencie PC ma się zmniejszyć rok do roku o 12,8 proc. (do 305,3 mln szt.), a w przypadku tabletów o 6,8 proc. (156,8 mln szt.). W 2023 r. spadek ma wynieść 2,6 proc. łącznie dla pecetów i tabletów. Tegoroczna sprzedaż będzie niższa z powodu inflacji, spowolnienia gospodarczego na świecie oraz dużego wzrostu zakupów w ciągu ostatnich dwóch lat. Pogorszenie nastrojów klientów domowych spowoduje dalsze kurczenie się rynku konsumenckiego w ciągu najbliższych sześciu kwartałów W 2023 r. zmniejszy się także popyt ze strony przedsiębiorstw z powodu coraz trudniejszych warunków makroekonomicznych. Powrót do wzrostu ma nastąpić dopiero w 2024 r., gdy firmy będą znów więcej kupować wraz ze zbliżającym się końcem wsparcia Windows 10 (październik 2025 r.). Popyt konsumencki przesunie się natomiast do segmentów premium. Projekty w edukacji i praca hybrydowa będą generować dodatkowe zapotrzebowanie na PC i tablety, jednak pandemiczne szczyty nie zostaną osiągnięte.
Wydatki na światowym rynku przetwarzania dużych zbiorów danych będą zwiększać się w tempie 11 proc. rocznie do 2026 r., co oznacza, że wzrosną o grube miliardy w ciągu zaledwie kilku lat (z 162,6 mld dol. w 2021 r. do 273,4 mld dol. w 2026 r.) – twierdzą analitycy MarketsandMarkets. Branża jest napędzana gwałtownym wzrostem ilości danych. Big Data staje się coraz powszechniejsze, ponieważ służy różnym celom, takim jak wykrywanie oszustw czy zarządzanie ryzykiem. Spodziewane jest w związku z tym coraz większe zapotrzebowanie we wszystkich dużych branżach. Co ciekawe, zdaniem analityków wydatki małych i średnich firm na Big Data będą zwiększać się najszybciej w najbliższych latach, z uwagi na otwartość na nowe technologie i presję na wdrażanie strategii, które pomagają im się rozwijać. Małe firmy mogą wykorzystywać duże zbiory danych, aby lepiej zrozumieć swoich klientów i pomagać w lepszej interakcji z nimi – wynika z prognozy. Jeśli chodzi o sposób wdrażania, segment chmurowy powinien rosnąć najszybciej ze wszystkich innych na rynku IT. Źródło: MarketsandMarkets
Tylko 13 proc. organizacji w Polsce ocenia swoją dojrzałość w obszarze transformacji chmurowej jako wysoką (tzn. stosuje rozwiązania chmurowe we wszystkich obszarach działalności i skaluje je w całej firmie) – wynika z danych PwC. W efekcie aż 59 proc. badanych uważa, że nie udało im się zrealizować znaczącej wartości z inwestycji w chmurę. Jednocześnie blisko 70 proc. z nich chmurę postrzega wyłącznie w kategorii usprawnienia działalności operacyjnej i obniżania kosztów. Dla firm o wysokiej dojrzałości ważniejsze od cięcia wydatków jest natomiast zwiększenie przychodów i przyspieszenie wprowadzenia nowych produktów i usług na rynek (47 proc.). Według polskich CEO główną przeszkodą w osiąganiu efektów biznesowych z transformacji chmurowej jest brak kompetencji w firmie (76 proc.). Z kolei zdaniem CIO, niedoborowi talentów towarzyszy brak mapy korzyści biznesowych (64 proc.), zaś w ocenie COO brak integracji systemów i danych (72 proc.). Co ważne, w perspektywie 3-letniej widać trend zmiany celów zarządów – oczekiwanie oszczędności dzięki chmurze ustępuje dążeniu do poprawy efektywności biznesu.
W II kw. 2022 r. nastąpiło mocne wyhamowanie popytu na karty graficzne. Wobec I kw. 2022 r. dostawy tych komponentów skurczyły się aż o 22,6 proc., choć w ujęciu rok do roku nastąpił jednak 2,4 proc. wzrost. Wpływ na sytuację rynkową miały oczywiście zakłócenia w produkcji i transporcie, związane z lockdownem w Chinach. Jednak, jak zaznaczają analitycy, jest „to „szczęście w nieszczęściu”, ponieważ producenci kart i GPU zostali z dużym bagażem zapasów z powodu osłabienia popytu związanego z pracą zdalną i kopaniem kryptowalut. Nie wygląda na to, by podaż i popyt ustabilizowały się do końca I kw. 2023 r. – uważają analitycy. Do tego znacznie zjechały ceny, co pokazuje głęboki dołek w ujęciu wartościowym w II kw. br. W tym okresie rynek skurczył się aż o 3,1 mld dol. w porównaniu z I kw. 2022 r. W sumie w ciągu czterech kwartałów wartość sprzedaży kart wyniosła 39,9 mld dol. Przy czym spodziewany jest wzrost do 44 mld dol. w 2026 r. ze względu na wejście Intela na ten rynek (w II kw. br. uzyskał 1 proc. udziału), a odbicie powinno zacząć się już w 2023 r.
Artykuł Puls branży IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Morze bez dna pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Procesory AMD APU z serii A zapewniają płynność na poziomie
30 kl./s, a nawet ponad 60 kl./s, i to w rozdzielczości
Full HD, przy maksymalnej jakości grafiki w grach, takich jak League of
Legends, DOTA 2 czy Counter Strike: Global Offensive. Wszystko to
samodzielnie, czyli bez zewnętrznej karty graficznej – mówi Bruno Murzyn, PR Manager
AMD EMEA. – Niezależne
testy potwierdziły, że jednostki zapewniają płynną grę także w GTA V
i Wiedźmina 3, choć naturalnie już nie przy najlepszej jakości grafiki.
Systematyczne przesuwanie granicy wydajności powoduje, że
zmniejsza się zapotrzebowanie na karty zewnętrzne średniej klasy.
W rezultacie zmniejsza się ogólna liczba sprzedanych urządzeń, za to
zdecydowanie rośnie średnia cena, bo modele z najwyższej półki kosztują
1,5–2,5 tys. zł.
– W minionym półroczu średnia cena karty graficznej
Gigabyte dla klienta końcowego wynosiła nieco ponad 800 zł. To prawie
100 zł więcej niż przed rokiem
– mówi Łukasz Moga, Regional Channel Sales and Marketing Manager Gaming
Product Business Unit w Gigabyte Technology.
Nie bez powodu
o średnią cenę produktu pytamy w polskim przedstawicielstwie
Gigabyte’a. Od lat właśnie ten dostawca jest niekwestionowanym liderem rynku.
– W pierwszej połowie roku
sprzedaliśmy około 50 tys. kart graficznych, co daje nam pozycję lidera,
z udziałem na poziomie 34–35 proc. – mówi Łukasz
Moga.
Na drugiej i trzeciej pozycji znajdują się niezmiennie
Asus i MSI. Do pierwszego z producentów należy ponad jedna czwarta
rynku.
– W 2014 r. zwiększyliśmy nasz
udział o 4 proc. w stosunku do 2013 r. W bieżącym roku
chcemy utrzymać podobny wzrost. Z aktualnych wyliczeń wynika, że
w 2015 r. do Asusa należy 28 proc. rynku kart graficznych
– mówi Krzysztof Korcz, Country Product Manager w Asus Polska.
MSI od lat nie podaje żadnych informacji sprzedażowych.
Z nieoficjalnych danych wiemy jedynie, że udział producenta
w segmencie kart graficznych wynosi ok. 20 proc. Pozostałe
kilkanaście procent należy do takich marek jak: EVGA (tylko nVidia), Gainward,
Palit, PNY, Sapphire (tylko AMD Radeon), Zotac. Podajemy je w kolejności
alfabetycznej, bo ich udziały nie są nam znane.
W 2015 r., podobnie jak w latach ubiegłych,
największą popularnością cieszą się produkty bazujące na chipsetach Nvidii.
W tym przypadku klienci najchętniej kupują karty z chipsetami GeForce
GTX970, GTX 960, GTX750TI. Z kolei AMD deklaruje, że największym popytem
cieszą się karty bazujące na chipsetach Radeon R9 270X, 280X i 290.
W drugiej połowie roku
w stajni AMD pojawiły się pierwsze modele wyposażone w pamięć HBM.
Może to oznaczać prawdziwą rewolucję, ponieważ stosowanie wspomnianej
technologii wymusza znaczące zmiany w konstrukcji kart graficznych,
jednocześnie zwiększając kilku-, a nawet kilkunastokrotnie przepustowość
i efektywność energetyczną interfejsu pamięci. Kości pamięci mogą być
teraz układane w warstwach przy samym rdzeniu graficznym, co z kolei
sprawia, że topowe karty graficzne stają się nawet 2-krotnie krótsze. Na
przykład najnowsza karta AMD Radeon R9 Nano mierzy jedynie 15 cm.
– To ma niebagatelny wpływ na
konstrukcję samego komputera, ponieważ AMD Radeon R9 Nano zmieści się
z powodzeniem w obudowie o pojemności zaledwie 8,5 litra –
mówi Bruno Murzyn.
Warto zwrócić uwagę na pewien ważny szczegół. Chyba po raz
pierwszy producent kart graficznych bierze pod uwagę nie tylko wydajność
urządzenia, ale i jego wymiary. Czy to oznacza, że komputery stacjonarne
o małych gabarytach będą alternatywą nie tylko dla zwykłych użytkowników,
ale również dla graczy?
Artykuł Morze bez dna pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Nowe horyzonty w nowej rozdzielczości pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jednak czy można mieć absolutną pewność? Gdyby na rynku IT
wszystko było takie proste, już od kilku lat mielibyśmy komputery wyposażone
w pamięć DDR5, napęd optyczny Blu-ray czy monitor z wyświetlaczem
OLED.
Z wyjątkiem Gigabyte’a producenci nie podają danych
dotyczących wielkości sprzedaży. Obraz rynku opracowaliśmy więc jedynie na
podstawie wypowiedzi i rozmów z dystrybutorami. O ile nie ma
wątpliwości, co do kolejności najważniejszych graczy, to brak jednoznacznych
opinii w sprawie ich udziałów.
– Według naszych szacunków liderem na tym polu są
Gigabyte oraz Asus – mówi Jarosław Słowiński, dyrektor zakupów AB. – Do
tych dwóch producentów należy połowa rynku. Zaraz za nimi plasuje się MSI
z 15-proc. udziałem, a pozostałą część rynku dzielą pomiędzy siebie:
Gainward, Sapphire, Palit, Zotac i Vertex.
Z kolei według Actionu największym graczem na rynku kart
graficznych jest Gigabyte z około 38-proc. udziałem, wiceliderem jest Asus
(28 proc. rynku), zaś trzecie miejsce zajmuje MSI (25 proc.).
– Pozostałe 9 proc. wywalczyli sobie mniejsi
producenci – mówi Joanna Pałosz, Product Manager w Actionie.
Zdaniem Jarosława Sowińskiego sprzedaż kart graficznych od
lat utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Spodziewany
w 2014 r. spadek ilościowy zostanie zrównoważony przez wzrost
średniej ceny produktu. Co ważne, obserwatorzy rynku są zgodni, że zintegrowane
układy graficzne nie stanowią istotnego zagrożenia dla rynku kart zewnętrznych.
– W 2013 r.
dostarczyliśmy do dystrybucji 135 tys. kart graficznych, co oznacza wzrost
o 8 proc. w stosunku do roku 2012 – mówi Tymoteusz Grobelny, Regional Channel Sales
and Marketing Manager w Gigabycie. – Również miniony kwartał
możemy zaliczyć do bardzo udanych. Sprzedaliśmy 39 tys. sztuk, czyli
o 7 proc. więcej niż w pierwszym kwartale 2013 r. Warto
także podkreślić, że w latach 2012–2013 średnia cena karty graficznej
wzrosła aż o 30 proc.
Powody do zadowolenia ma też Sapphire. Producent deklaruje,
że w ubiegłym roku zanotował w Polsce 25-proc. wzrost sprzedaży kart
graficznych.
– To najlepszy wynik w całym regionie Europy
Środkowo-Wschodniej – mówi Dan Foster, Business Development EE & ME
w Sapphire.
Jednak optymizm nie jest powszechny. Asus, wicelider pod
względem sprzedaży na polskim rynku, przedstawia nieco inną wersję wydarzeń.
– W 2013 r. na rynek trafiło
o 10 proc. mniej kart graficznych niż w 2013 – przyznaje
Krzysztof Korcz, Country Product Manager. – Tyle samo wyniósł spadek całego
segmentu, wobec czego należy uznać, że zachowaliśmy podobny udział
w rynku.
Z analiz CRN Polska wynika, że prawda – jak to zwykle
bywa – leży po środku: status quo ante pomiędzy dwucyfrowymi wzrostami
i spadkami.
W odległej przeszłości panowała opinia, że sam fakt
posiadania pewnego modelu komputera dowodzi, że jest to model przestarzały.
Później sytuacja uległa zmianie. Komputer z procesorem iCore nawet
pierwszej generacji to dziś żaden wstyd (dodajmy: DDR3 z FSB 1333
– oba komponenty mają po 7 lat!). Napęd optyczny – wiadomo,
a pojemność dysku też od kilku lat wcale nie rośnie, podobnie jak
standardowe przekątne monitorów. Jedynym wyjątkiem są właśnie karty graficzne.
– Porównywanie
najchętniej kupowanych kart graficznych rok do roku nie ma żadnego sensu, ze
względu na szalone tempo zmian w ofertach producentów – mówi Paweł Leśniorowski, przedstawiciel Nvidii
w Polsce. – Warto jednak zauważyć, że w latach 2013–2014
zdecydowanie zmieniła się struktura sprzedaży. Rok temu najbardziej wydajne
rozwiązania, czyli karty GTX, stanowiły 37 proc. całkowitej sprzedaży kart
GeForce, a w bieżącym roku to już 53 proc.
Tendencję wzrostową obejmującą sprzedaż droższych
konstrukcji obserwują wszyscy producenci. Jednak to niejedyna istotna zmiana na
rynku zewnętrznych kart graficznych.
– W przeszłości należało zainwestować co najmniej
200 dol., by kupić mainstreamową kartę graficzną, która umożliwia granie
w najpopularniejsze w danym momencie gry przy odpowiednio dużej
liczbie klatek na sekundę. Obecnie to samo umożliwiają produkty za 100 dol. –
mówi Dan Forster z Sapphire.
W praktyce oznacza to, że nie trzeba być zadeklarowanym
graczem (czytaj: oszczędzać bardzo długo), by można było sobie pozwolić na
wymarzoną kartę. Spadek cen z pewnością umożliwi utrzymanie sprzedaży kart
graficznych na obecnym poziomie.
Jeszcze w tym roku należy spodziewać się kolejnych kart
graficznych opartych na rewolucyjnej architekturze obliczeniowej Maxwell, która
zapewnia także dobrą sprawność energetyczną.
– Forpocztą nowych rozwiązań były świetnie przyjęte karty
z procesorami graficznymi GeForce GTX 750 Ti oraz GTX 750, które
zadebiutowały na rynku w lutym tego roku – mówi Paweł
Leśniorowski. – Teraz czas na pojawienie się przedstawicieli wyższej
klasy wydajnościowej.
Nowości ze stajni AMD lada chwila włączy do swojej oferty
Asus, który pod koniec maja zapowiedział nową serię produktów zaprojektowanych
dla graczy – Strix. Znajdą się w niej również karty graficzne: na
początek modele Strix-R9280–3GD5, Strix-R9280-OC-3GD5, Strix-GTX780-OC-6GD5.
–
W rozwiązaniach zastosowano nowy design wentylatorów, które przy mniej
wymagających grach pracują praktycznie bezgłośnie. Technologia chłodzenia
0 dB podczas gry w trybie HD, z rozdzielczością do 1920 x 1080
pikseli, przy temperaturze otoczenia do 65 °C, automatycznie zatrzymuje pracę
wiatraków
– mówi Krzysztof Korcz.
Według opinii producentów powyższe stwierdzenie wcale nie
jest pozbawione sensu. Na poparcie tej tezy wyliczają fakty, które sugerują, że
zewnętrzne karty graficzne mają przed sobą dobre lata. Po pierwsze zapewniają
o wiele lepszą wydajność niż układy montowane w konsolach nowej
generacji.
– Widzimy zdecydowany powrót graczy konsolowych do
pecetów. Te same gry na pecetach wyglądają po prostu lepiej niż na konsolach
– mówi Tymoteusz Grobelny.
Kolejnym powodem do optymizmu ma być fakt, że zintegrowane karty
graficzne nie mają własnej, dedykowanej szybkiej pamięci.
– Tymczasem aplikacje stają się na nią coraz bardziej
łakome, będzie to więc istotny czynnik ograniczający możliwości takich
rozwiązań w zastosowaniach gamingowych – twierdzi Dan Foster.
Z takim punktem widzenia nie zgadza się przedstawiciel
AMD, który wylicza zalety swoich produktów jako rozwiązań awangardowych
w rozwiązaniach zintegrowanych.
– Procesory APU
wyposażone w mocną, zintegrowaną kartę graficzną AMD Radeon oferują
wydajność na poziomie zewnętrznych kart graficznych, która wystarcza do
współczesnych mainstreamowych gier, takich jak League of Legends, DOTA 2,
Titanfall – mówi Bruno Murzyn, PR
Manager, EMEA Communications w AMD.
Dodaje, że jednostki AMD z serii A8 i A10
zapewniają swobodne granie w topowe gry takie jak: Battlefield 4,
TombRaider czy Thief w rozdzielczości Full HD. Przedstawiciel AMD zwraca
uwagę na dodatkową korzyść płynącą z wyboru takiego właśnie rozwiązania do
gier.
– Obecna w wybranych kartach graficznych AMD Radeon technologia
TrueAudio to zaprzęgnięcie karty graficznej do obliczeń dotychczas całkowicie
pomijanych, fizyki dźwięku – mówi Bruno Murzyn. – Branża gier już
teraz zmienia podejście do przygotowywania warstwy audio, mogąc wreszcie
zaproponować realistyczne efekty, pogłosy i echa.
Być może
o nieustannym powodzeniu zewnętrznych kart graficznych zdecyduje
w przyszłości sytuacja na rynku monitorów. Do niedawna wyświetlacze
4 K były koszmarnie drogie. Choć pojawiły się na rynku całkiem niedawno,
to zaczęły tanieć w szybkim tempie, co może oznaczać, że niebawem staną
się popularne. Specjaliści zwracają uwagę, że już teraz 28-calowy ekran
4 K można kupić za mniej niż 3 tys. zł, a zewnętrzna karta
graficzna jest niezbędna, by wyeksponować możliwości ekranu, w którym obraz
powstaje z 4-krotnie większej liczby pikseli niż w HD.
Artykuł Nowe horyzonty w nowej rozdzielczości pochodzi z serwisu CRN.
]]>