Artykuł Protesty w polskim Amazonie pochodzi z serwisu CRN.
]]>’Poprzez ciągłe podwyższanie norm nasza praca staje się ciężka i intensywniejsza, co ma negatywny wpływ na nasze zdrowie i satysfakcję z pracy, a nie niesie za sobą wzrostu płacy.” – stwierdzono w petycji. Według związkowców w fazie rekrutacji normy były niższe.
Z kolei Amazon zapewnia, że normy pracy w Polsce i tak są niskie w porównaniu z innymi krajami. Niezadowolenie zatrudnionych nie jest jednak niczym nowym dla Amazona. W końcu ub.r. niemieckie centra logistyczne giganta sparaliżował strajk pracowników, protestujących przeciwko warunkom zatrudnienia.
W okresie naboru w ub.r. informowano, że minimalne zarobki w Sadach wynoszą 13 zł brutto za godz. Docelową liczbę pracowników ustalono na ok. 2 tys. osób, plus dodatkowe 3 tys. w okresach największych zakupów. Zmiany są 10-godzinne, z tym że obowiązuje 4-dniowy tydzień pracy.
Centrum w Sadach otwarto we wrześniu ub.r. W listopadzie Amazon poinformował, że polskie centra logistyczne (w Sadach oraz w Bielanach Wrocławskich) dwukrotnie poprawiły rekord przesyłek wysłanych z 28 europejskich magazynów Amazona. W sezonie świątecznym ub.r. miały ekspediować każdego dnia łącznie 600 tys. paczek.
Artykuł Protesty w polskim Amazonie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Protesty w Chinach przeciwko zwolnieniom w Microsofcie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Protestowano nie tylko przeciwko zwolnieniom, lecz także niewystarczającym zdaniem pracowników odszkodowaniom. Microsoft obiecuje na pożegnanie z firmą podwójne miesięczne wynagrodzenie plus miesięczną pensję za każdy rok pracy. Chińscy pracownicy Microsoftu twierdzili w mediach, że ci, którzy nie zaakceptowali planu odpraw, zostali zwolnieni. Microsoft zapewnia, że pomaga zwalnianym pracownikom w poszukiwaniu nowej firmy.
To nie jedyne problemy Microsoftu w Chinach. W zeszłym tygodniu chińscy inspektorzy z państwowej administracji handlu i przemysłu przeszukali biura koncernu w czterech miastach. Zabezpieczono kopie firmowych dokumentów, takie jak umowy i bilanse. Nalot był związany z postępowaniem antymonopolowym. Cała akcja miała zapewne pokazać amerykańskiemu gigantowi, kto w Kraju Środka rządzi. Chińczycy poinformowali również, że prowadzone jest postępowanie przeciwko dwóm osobom z kierownictwa koncernu w Redmond. Nie podano ich nazwisk.
Artykuł Protesty w Chinach przeciwko zwolnieniom w Microsofcie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł E-handel przeciwko Google pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Google korzysta ze swojej wyszukiwarki, która ma przytłaczająco dominującą pozycję w Europie, aby promować w sposób uprzywilejowany własne usługi, jak Google Maps, Google Shopping, Google Flight Search i inne, względem usług konkurencji – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Chris Sherwood, dyrektor ds. publicznych w Allegro, który działa na rzecz firmy w Brukseli – Oznacza to wyższe ceny, mniejszy wybór dla konsumentów oraz większy zysk dla Google’a.
Google odpowiada za 80-90 proc. ruchu na europejskim rynku porównywarek cenowych. W odpowiedzi na skargi konkurencji do instytucji unijnych amerykański gigant przedstawił swoje propozycje. Dwa pakiety projektów prezentowania wyników wyszukiwania Komisja Europejska odrzuciła, jednak w lutym komisarz UE ds. konkurencji Joaquin Almunia stwierdził, że zamierza przyjąć trzeci z nich. Jednak zdaniem protestujących firm e-commerce oznaczałoby to pogorszenie sytuacji. Otóż według tej propozycji Google’a, jego konkurenci – właściciele porównywarek cenowych – musieliby płacić wyszukiwarce za dostęp do pozycjonowania. Ale nawet pomimo uiszczenia tej opłaty ich oferta byłaby prezentowana konsumentom gorzej niż własna oferta Google’a.
Ostatnio na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w liście otwartym do Erica Schmidta wypowiedział się szef wydawnictwa Axel Springer, Mathias Döpfner, który sprzeciwił się dyskryminacyjnym praktykom wyszukiwarki Google. Konkurentów najbardziej oburza fakt, że przyjęcie przez UE niekorzystnych rozwiązań będzie de facto zaprzeczeniem zasad wolnego rynku i swobodnej konkurencji oraz usankcjonuje odgórnie dominujący udział koncernu Google w rynku. W razie przyjęcia przez Komisję tych niekorzystnych zasad, konkurenci przez 5 kolejnych lat nie będą mogli skorzystać z zaskarżenia nieuczciwych ich zdaniem praktyk do krajowych organów kontroli konkurencji (w Polsce – do UOKiK).
– Naszym zdaniem obecne propozycje przedstawione przez Google’a są gorsze, niż pozostawienie sytuacji bez zmian, więc chyba lepiej byłoby odrzucić je zupełnie – przekonuje przedstawiciel Allegro. – Korzystający z usług Google’a muszą płacić wyszukiwarce za dostęp do tego pozycjonowania, a firma ma czerpać korzyści od wszelkich zysków osiąganych przez inne przedsiębiorstwa dzięki temu pozycjonowaniu.
Zdaniem dyrektora ds. publicznych Allegro problem powinien zostać rozwiązany w oparciu o bardziej sprawiedliwe zasady, na zasadzie równego traktowania. Jego zdaniem optymalne rozwiązanie powinno uwzględniać interesy Google’a i pozwalać firmie na zarabianie na reklamach, ale nie może mieć dyskryminującego charakteru. Wyniki wyszukiwania powinny obiektywnie pokazywać produkty najbardziej odpowiadające wprowadzonemu hasłu, a nie te, które są związane z Google, bądź te, za które ktoś najwięcej zapłacił.
Artykuł E-handel przeciwko Google pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Demolka przeciwko ACTA pochodzi z serwisu CRN.
]]>Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz, poprosiła premiera o wyjaśnienie, jak ratyfikacja ACTA wpłynie na przestrzeganie swobód obywatelskich w Polsce. Jej zdaniem metody działania zapisane w traktacie budzą niepokój w kontekście obowiązującego w naszym kraju systemu ochrony praw człowieka (zgodnie z zapisami ACTA np. firmy internetowe miałyby przekazywać dane osób podejrzanych o naruszenie praw autorskich ich właścicielom, co może być niezgodne z konstytucją). Z kolei zdaniem GIODO, który również wskazuje na niebezpieczeństwa związane z ACTA, polskie przepisy nie uprawniają do przekazywania danych osobowych innym krajom czy firmom (w kontekście traktatu może chodzić np. o producentów oprogramowania, koncerny fonograficzne). Rząd uspokaja jednak, że ACTA nie grozi internautom inwigilacją. Po jego podpisaniu (co ma nastąpić dziś) powinny ruszyć prace nad ustawami, które zabezpieczą prawa użytkowników Internetu.
Artykuł Demolka przeciwko ACTA pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł PTI do rządu: nie podpisujcie ACTA! pochodzi z serwisu CRN.
]]>Obawy budzą np. zapisy Sekcji 5 ACTA: „Dochodzenie i egzekwowanie praw własności intelektualnej w środowisku cyfrowym” zawierające m.in. ostre sformułowania o „…doraźnych środkach zapobiegających naruszeniom”, „środkach odstraszających od dalszych naruszeń” oraz ochrony w przypadku „…domniemanego naruszenia praw”. Według PTI zgoda na takie metody może prowadzić do stosowania doraźnych środków przez organy inne niż państwowe, i to tylko w razie przypuszczenia naruszeń prawa. Z kolei egzekucja zapisów art. 27 („Dochodzenie i egzekwowanie w środowisku cyfrowym”) może skutkować koniecznością budowania przez dostawców usług internetowych infrastruktury służącej do rejestracji ruchu w sieci, a to w celu ujawniania danych osób podejrzanych o naruszanie praw własności intelektualnej. „Efektem ubocznym takiej operacji będzie przerzucenie niemałych kosztów takiej infrastruktury na wszystkich użytkowników końcowych.” – stwierdza PTI.
Wczoraj nadal trwały protesty przeciwko ACTA. Do akcji przyłączyła się m.in. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wszystko jednak wskazuje na to, że klamka zapadła. Premier poinformował, że Polska podpisze ACTA zgodnie z planem 26 stycznia. Dopiero potem według szefa rządu miałyby się odbyć konsultacje.
Artykuł PTI do rządu: nie podpisujcie ACTA! pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Protest na Facebooku: firmy chcą elektronicznych faktur pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Protest na Facebooku: firmy chcą elektronicznych faktur pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sprawniejsze procedury przetargowe? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Najważniejsze zmiany w Prawie zamówień publicznych – szybszy zwrot wadium – możliwość wypłacenia przez zamawiającego zaliczki przedsiębiorcy w celu ułatwienia mu wywiązania się z umowy – zniesienie protestów – krótszy termin zgłaszania pytań dotyczących SIWZ – niższe progi unijne |
Od 1 stycznia obowiązuje też rozporządzenie Komisji Europejskiej, które zmniejsza obowiązujące od dwóch lat tzw. progi unijne, od których zależy m.in. obowiązek zamieszczenia ogłoszenia o przetargu w Dzienniku Urzędowym UE.
Na korzyść przedsiębiorców
Właściciele firm, którzy wezmą udział w przetargach i przegrają, znacznie szybciej otrzymają zwrot wpłaconych zamawiającym wadiów. W myśl nowych przepisów zamawiający musi oddać je bezzwłocznie po zakończeniu lub unieważnieniu postępowania, wcześniej miał na to czas do zawarcia umowy z wykonawcą. Wyjątek od tego obowiązku dotyczy zwrotu wadiów zwycięzcom przetargów: otrzymają oni wpłaconą kwotę niezwłocznie po zawarciu umowy z zamawiającym.
Szybszy zwrot pieniędzy oferentom ma zaradzić ewentualnym kłopotom z płynnością finansową oferentów. Przypomnijmy, że wysokość wadium nie może być niższa niż 3 proc. wartości zamówienia, w wielu przypadkach chodzi więc o niebagatelne kwoty.
Kolejna zmiana na korzyść przedsiębiorców polega na możliwości wypłacenia przez zamawiających zaliczek zwycięzcom przetargów na poczet wywiązania się z zamówienia, czyli dostarczenia zamawianego sprzętu lub wykonania zleconych usług, o ile taka opcja zostanie zapisana w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ). Zaliczkę będą mogli dostać przedsiębiorcy również w sytuacji, gdy zamówienie jest współfinansowane, np. ze środków UE. Prawa do uzyskania zaliczki nie będą jednak mieli wykonawcy, którym zamawiający zleci zamówienie z wolnej ręki lub którzy zostaną wybrani w trybie negocjacji bez ogłoszenia.
Na korzyść zamawiających
Według nowych przepisów uczestnicy przetargów nie mogą już zgłaszać protestów zamawiającemu, m.in. w sprawie błędnych zapisów w SIWZ. Pierwszą instancją odwoławczą jest Krajowa Izba Odwoławcza (KIO). Do tej pory była ona kołem ratunkowym dla tych, którzy mimo wielokrotnych protestów nie zdołali skłonić zamawiającego do zmiany krzywdzących (np. faworyzujących konkretnego wykonawcę) wymagań. Problem w tym, że nie każdy ma prawo się odwołać – mogą to zrobić tylko oferenci biorący udział w przetargach, w których wartość zamówienia jest wyższa od tzw. progów unijnych. Pozostali mogą tylko poinformować zamawiającego o uchybieniach.
Przy wnoszeniu odwołania, które można wysłać e-mailem po opatrzeniu bezpiecznym podpisem elektronicznym, nie będzie już trzeba korzystać z pośrednictwa prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Z kolei orzeczenia KIO wolno zaskarżyć do sądu okręgowego. Na razie robi to niewielu poszkodowanych przedsiębiorców. W 2008 i 2009 r. orzeczenia KIO zaskarżyło mniej niż jedna piąta firm, których skargi zostały przez izbę oddalone.
Zdaniem ustawodawcy zniesienie protestów przyczyni się do skrócenia procedury odwoławczej co najmniej o 20 dni, a w efekcie – do przyspieszenia realizacji zamówień. Co więcej, składanie protestów często bywało nieskuteczne, ponieważ zamawiający niezbyt często przyznawali się do błędów.
Firmy biorące udział w przetargu mogą zadawać pytania dotyczące SIWZ tylko do połowy wyznaczonego terminu składania ofert (do tej pory: nie później niż na sześć dni przed upływem tego terminu). Zmiana służy uniemożliwieniu prób wydłużania postępowania, a co za tym idzie, opóźniania realizacji dostaw. Z kolei zamawiający musi niezwłocznie udzielać wyjaśnień przedsiębiorcom, aby mieli czas na zmianę oferty.
Więcej biurokracji, mniej obiektywizmu
Wśród przedstawicieli firm biorących udział w przetargach zdania na temat pomysłu zniesienia protestów są podzielone. Włodzimierz Florek, dyrektor Działu Zamówień Publicznych w NTT System, uważa, że spowoduje to niepotrzebne zbiurokratyzowanie rozwiązywania sporów między zamawiającym a oferentami i nie tylko nie przyspieszy, ale wręcz spowolni procedurę odwoławczą.
W opinii Dariusza Bonika, specjalisty ds. przetargów publicznych w Logonie, ustawodawca, znosząc możliwość protestów, utrudnia życie oferentom, bo pozbawia ich skutecznego, a jednocześnie niezbyt kosztownego narzędzia. – Dla zamawiających natomiast jest to zmiana korzystna, ponieważ na pewno wiele firm, chociażby ze względu na koszty, nie zdecyduje się na wniesienie odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej, więc rzeczywiście procedury mogą się skrócić – mówi.
Z kolei według Edwarda Wojtysiaka, wiceprezesa zarządu Actionu, zniesienie możliwości protestów to w miarę rozsądna decyzja, ponieważ zamawiający z reguły odrzucali protesty oferentów jako niezasadne, spór więc i tak trafiał do KIO. Jego wątpliwości budzi jednak uszczuplenie składów sędziowskich w izbie. – Jeżeli odwołania w sprawach często bardzo złożonych będą rozpatrywane w jednoosobowym składzie sędziowskim, może się okazać, że rozstrzygnięcia zapadają w oparciu o intuicję arbitra, a nie jego merytoryczną wiedzę w danej sprawie, i są szkodliwe dla obu stron. Ponadto może wzrosnąć zagrożenie działaniami korupcyjnymi z obu stron – uważa Edward Wojtysiak. Podobnie sądzi Włodzimierz Florek: – Przy jednoosobowych składach sędziowskich w KIO sprawy mogą się toczyć znacznie dłużej. Poza tym istnieje ryzyko, że orzeczenia nie będą obiektywne.
Niższe progi unijne
Komisja Europejska zmniejszyła w swym rozporządzeniu progi unijne wartości zamówienia publicznego. Przypomnijmy, że KE zmienia ich wysokość co dwa lata. Obecnie wynoszą one: 4,84 mln euro w przypadku robót budowlanych (przez ostatnie dwa lata – 5,15 mln euro) oraz 125 tys. euro w przypadku dostaw lub usług (ostatnio 133 tys. euro).
Warto dodać, że od wysokości zamówienia zależą dodatkowe obowiązki dotyczące postępowania przetargowego. Jeśli jego wartość jest wyższa niż obowiązujące progi unijne, zamawiający musi zamieszczać ogłoszenie o zamówieniu publicznym w Dzienniku Urzędowym UE, powoływać komisję przetargową oraz żądać wpłaty wadium od oferentów. Ma poza tym prawo domagać się od wykonawcy dostarczenia dokumentów potwierdzających spełnienie warunków udziału w postępowaniu, natomiast nie wolno mu zorganizować przetargu w trybie zapytania o cenę i licytacji elektronicznej.
![]() dyrektor Departamentu Prawnego w Comarchu Podstawową zmianą, wprowadzoną tzw. dużą nowelizacją ustawy Prawo zamówień publicznych jest zlikwidowanie instytucji protestu rozstrzyganego przez zamawiającego. Obecnie wykonawca nieakceptujący działania lub zaniechania zamawiającego będzie od razu wnosił odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej. Celem tej zmiany jest przyspieszenie postępowania. Rzeczywiście okres oczekiwania na orzeczenie Krajowej Izby Odwoławczej skróci się średnio o 20 dni, tj. o okres, w którym do tej pory protesty były wnoszone oraz rozstrzygane. |
![]() dyrektor Działu Zamówień Publicznych w NTT System Należy zauważyć, że zniesienie prawa do oprotestowania treści specyfikacji bądź czynności zamawiającego oznacza, iż oferentom zabierane jest praktycznie bardzo istotne narzędzie stosowane w procedurze uzyskiwania zamówienia publicznego. Co więcej, ułatwia to zamawiającym niedostateczne zachowywanie wymogów uczciwej konkurencji podczas ogłaszania i przeprowadzania postępowań. Wydaje się więc, że ustawa, która w założeniu ma ukrócić ciągnące się w nieskończoność protesty, a w związku z tym przyspieszyć procedurę zamówienia publicznego przy lukratywnych i dużych kontraktach, może zaszkodzić tysiącom niedużych zamówień, a małym i średnim oferentom praktycznie uniemożliwić skuteczny protest. |
Artykuł Sprawniejsze procedury przetargowe? pochodzi z serwisu CRN.
]]>