Artykuł Alstor – ekspert w dziedzinie rozwiązań medycznych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jedną z największych zmian, które ostatnio zachodzą w szpitalach, jest coraz powszechniejsze stosowanie chirurgii minimalnie inwazyjnej. Wśród licznych innowacji są radiologia interwencyjna i chirurgia hybrydowa. Aby nadążyć za zmianami w tej dynamicznie rozwijającej się dziedzinie, EIZO kontynuuje prace nad technikami obrazowania i parametrami monitorów przeznaczonych dla placówek ochrony zdrowia.
Stosowane w specjalistycznych przychodniach i szpitalach urządzenia medyczne generują obrazy różnej rozdzielczości, zarówno monochromatyczne, jak i kolorowe. Dlatego EIZO oferuje wiele monitorów diagnostycznych, wyposażonych w ekrany pracujące w różnych rozdzielczościach i wyposażone w wiele opcji, dzięki czemu można zoptymalizować prezentowanie wyników badań pochodzących z różnych źródeł. W ostatnich latach coraz częściej trzeba równocześnie wyświetlać wiele rodzajów obrazów na jednym monitorze. Aby to umożliwić, EIZO opracowało rodzinę panoramicznych ekranów Multi RadiForce o rozdzielczości 6 i 8 megapikseli.
Najwięcej urządzeń generujących cyfrowy obraz znajduje się w nowoczesnych salach operacyjnych. Podczas zabiegów z zakresu radiologii interwencyjnej, chirurgii hybrydowej, chirurgii endoskopowej itp., w zależności od rozległości operacji, wymagane są różne rodzaje obrazu. Także w tym zakresie EIZO ma kompleksową ofertę – od monitorów do wyświetlania obrazów z endoskopów 3D przez ekrany poglądowe stanowiące wyposażenie gabinetów lekarskich po panele naścienne CuratOR z monitorami diagnostycznymi. Dzięki dużej liczbie oferowanych zestawów urządzeń producent zapewnia dostosowanie konfiguracji do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Wśród produktów EIZO znaleźć można też szereg rozwiązań, które sprawdzą się na stanowiskach pracowników administracji, personelu technicznego (np. seria monitorów FlexScan z funkcjami zmniejszającymi zmęczenie podczas wielogodzinnej pracy) i monitoringu (seria monitorów DuraVision przystosowanych do pracy ciągłej w trybie 24/7).
• RadiForce Multi – modele o rozdzielczości 6 i 8 Mpix, do równoczesnego wyświetlania monochromatycznych i kolorowych obrazów z wielu źródeł.
• RadiForce G&R – monitory diagnostyczne o rozdzielczości 2 i 3 Mpix, z matrycą kolorową lub monochromatyczną. Mają certyfikat zgodności z normą kalibracji DICOM Part 14 i świetnie nadają się do prezentowania badania RTG klatki piersiowej oraz wyników radiografii, rezonansu magnetycznego czy tomografii komputerowej.
• RadiForce Mammo – monochromatyczne i kolorowe modele z matrycą 5 i 8 Mpix, przeznaczone do obrazowania badań piersi. Dzięki wysokiemu kontrastowi i jasności zapewniają optymalne warunki przeglądania wyników tomosyntezy i mammografii.
• RadiForce MX – kliniczne monitory podglądowe, idealne do oceny wyników badań pacjentów w gabinetach lekarskich z rezonansu i tomografu zapisanych w standardzie DICOM Part 14. Oferowane są modele kolorowe z ekranami o różnej rozdzielczości, a także z panelem dotykowym.
• CuratOR EX – modele służące do wyświetlania obrazu pola operacyjnego podczas zabiegów chirurgicznych. W ofercie są rozwiązania 4K a także 3D.
• CuratOR Surgical Panel – system składający się z cyfrowego panelu, wyposażony we wbudowany jeden monitor (lub więcej) i moduł zarządzania sygnałami wideo. Umożliwia łatwą integrację z infrastrukturą IT szpitala i optymalną prezentację zdjęć pochodzących z różnych źródeł.
W wielu dziedzinach odchodzi się od papierowych archiwów. Przemawiają za tym bardzo konkretne przyczyny, takie jak koszty przechowywania dokumentacji, ryzyko jej zniszczenia oraz trudności z odnalezieniem potrzebnych dokumentów. Do niedawna problematyczne było zastosowanie rozwiązań cyfrowych tam, gdzie wymagany jest podpis klienta, petenta lub pacjenta. Alstor proponuje wykorzystanie w placówkach medycznych tabletów piórkowych firmy Wacom umożliwiających złożenie certyfikowanego podpisu. Są stosowane do edytowania dokumentacji administracyjnej i medycznej. Zapewniają m.in. akceptację dokumentów dotyczących szpitalnych procedur jednym podpisem na ekranie, kwitowanie odbioru wyników badań czy zgody pacjenta na wykonanie zabiegów, upraszczając obieg dokumentów administracyjnych w szpitalu lub innej placówce medycznej.
Wacom STU-530 to tablet zaprojektowany specjalnie do składania ręcznych podpisów i zapisu ich w postaci cyfrowej. Na wbudowanym kolorowym wyświetlaczu o wysokiej rozdzielczości i przekątnej 5 cali, obok miejsca do składania cyfrowego podpisu, można umieścić programowe przyciski. Ekran doskonale nadaje się również do wyświetlania istotnych informacji dla pacjentów. Szklana, hartowana powierzchnia chroni panel LCD i jest odporna na zadrapania. Piórko Wacom można połączyć z tabletem znajdującą się w zestawie linką, która zabezpiecza je przed zgubieniem. Aby zapobiec przypadkowemu odłączeniu kabla USB, zastosowano dodatkowy mechanizm ochronny.
Jeszcze większą funkcjonalnością charakteryzują się modele Wacom Mobile Studio Pro. Są to bardzo wydajne komputery przenośne z wbudowanym wyświetlaczem dotykowym, wyposażone w systemem Windows 10. Dzięki dostarczanemu przez producenta pakietowi SDK możliwa jest efektywna integracja urządzenia ze szpitalnym systemem obiegu dokumentów. Dołączone do tabletu piórko jest bardzo precyzyjne, zapewnia złożenie kwalifikowanego podpisu na cyfrowym dokumencie, podobnie jak na papierze. Takie rozwiązanie ogranicza koszty, zwiększa zadowolenie pacjentów, skraca liczne procedury. Jest także ekologiczne, gdyż eliminuje konieczność drukowania wielu dokumentów. Tablet Wacom Mobile Studio Pro można podłączyć do dowolnego monitora biurowego, a po podłączeniu wyświetlacza medycznego prezentuje wyniki badań pacjentów zapisane w standardzie DICOM. Kompaktowe rozmiary i zasilanie bateryjne zapewniają korzystanie z niego w każdym miejscu w szpitalu.
Za wyborem takiego rozwiązania przemawia też fakt, że zapewnia integralność informacji i gromadzenie zaawansowanych danych biometrycznych, gdyby była konieczna ich weryfikacja w przyszłości. Lekarze mogą tworzyć odręczne rysunki czy notatki bezpośrednio w karcie pacjenta. Dodatkowo, ponieważ dane są w całości cyfrowe, lekarze mają dostęp do wszystkich informacji w jednym miejscu, co ułatwia przeprowadzanie konsultacji, nawet zdalnie.
Produktami, które od wielu lat znajdują się w ofercie Alstor i niezmiennie budzą duże zainteresowanie, są systemy publikacji płyt Rimage. Zbudowane są z wysokiej jakości podzespołów i wyposażone w specjalistyczne oprogramowanie. Służą do automatycznego odbioru, dystrybucji oraz archiwizacji danych pacjenta na płytach CD, DVD i Blu-Ray. Dzięki nim można udostępnić pacjentowi wyniki jego badań w sposób równie prosty, jak wydrukowanie ich na drukarce. Są powszechnie wykorzystywane w gabinetach lekarskich, a także integrowane w rozwiązaniach PACS. Dołączone oprogramowanie zapewnia zarówno nagrywanie pojedynczych płyt, jak i tworzenie listy zadań do wykonania. Zintegrowana drukarka termotransferowa gwarantuje trwałe i estetyczne kolorowe nadruki na nośnikach.
Dodatkowe informacje:
Jan Siwek, dyrektor działu medycznego, Alstor, j.siwek@alstor.com.pl
Artykuł Alstor – ekspert w dziedzinie rozwiązań medycznych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Dokument elektroniczny zrównany z papierowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Dokument elektroniczny zrównany z papierowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł „Zaufany profil'”zamiast podpisu elektronicznego pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł „Zaufany profil'”zamiast podpisu elektronicznego pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Minister obiecał faktury e-mailem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Minister obiecał faktury e-mailem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Polskie firmy nie lubią e-podpisów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Polskie firmy nie lubią e-podpisów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Bezpieczny e-podpis bezsensowym wydatkiem? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Bezpieczny e-podpis bezsensowym wydatkiem? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Za wcześnie i za dużo pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zdaniem przedstawicieli firm świadczących usługi certyfikacyjne nowa ustawa nie tylko nie sprawi, że przedsiębiorcy będą chętniej sięgać po podpis elektroniczny, ale wzbudzi kolejne wątpliwości. Dotyczą one m.in. faktury elektronicznej.
Z kolei organizacje zrzeszające przedsiębiorców obawiają się zamieszania z nazewnictwem i konieczności szybkiego nowelizowania ustawy z powodu wejścia w życie przepisów unijnych, których można się spodziewać do końca 2009 r.
W nowej ustawie zostanie zwykły e-podpis, który będzie nadal metodą autoryzacji podpisującego. Zaawansowany podpis elektroniczny zostanie powiązany z certyfikatem, a bezpieczny e-podpis (w obecnie obowiązującej ustawie zwany kwalifikowanym) ma być weryfikowany tylko za pomocą certyfikatu kwalifikowanego i z wykorzystaniem bezpiecznego urządzenia do składania e-podpisu.
Ustawa wprowadza natomiast podpis łączny. Miałby być stosowany w sytuacji, gdy dokument musi podpisać kilka osób. Bez znaczenia będzie, czy reprezentujący firmę będą go składać równocześnie, czy w pewnym odstępie czasu. W tym drugim wypadku osoba, która go złoży jako ostatnia, otrzyma ostateczny podpis grupowy.
Z kolei podpis urzędowy miałby być zaawansowanym podpisem elektronicznym stosowanym przez urzędnika przy wystawianiu elektronicznych dokumentów tożsamości. Szczegółowe rozporządzenie w tej sprawie ma wydać minister informatyzacji.
Pieczęć elektroniczna natomiast będzie nowym narzędziem do składania zaawansowanego podpisu elektronicznego przez przedsiębiorców lub instytucje. E-pieczęć ma być generowana automatycznie, bez udziału pracowników. W praktyce służyłaby do potwierdzania wpłynięcia dokumentów elektronicznych, przyjęcia zamówienia lub do generowania faktur elektronicznych. Ustawodawca zakłada, że w razie potrzeby powstaną kolejne akty prawne, które będą regulować zasady stosowania tego narzędzia.
Poza tym ustawa wprowadzi elektroniczny datownik urzędowy, którym będą opatrywane dokumenty przysyłane do urzędów w postaci elektronicznej (np. deklaracje, podania, wnioski).
– Podpis elektroniczny weryfikowany za pomocą ważnego
certyfikatu kwalifikowanego może złożyć wyłącznie osoba
fizyczna.
– „Zwykły” e-podpis (który jednak nie jest równoważny
z własnoręcznym) może być wykorzystywany do
potwierdzania tożsamości podpisującego.
Dzięki nowej ustawie zwiększy się liczba usług oferowanych przez firmy certyfikacyjne. W myśl projektowanych przepisów przedsiębiorstwa świadczące usługi certyfikacyjne (tzw. podmioty kwalifikowane) zaczną oferować nowe usługi z chwilą, gdy pojawią się takie możliwości techniczne. Oznacza to, że przedsiębiorcy nie muszą czekać, aż pojawią się nowe przepisy. Za certyfikat będzie uznawane (oprócz certyfikatu właściwego) także zaświadczenie certyfikacyjne.
Szeroki zakres odpowiedzialności firm certyfikacyjnych zostanie zredukowany do takich usług, które rzeczywiście świadczą. Nowa ustawa zakaże podmiotom kwalifikowanym (pełniącym rolę tzw. zaufanej trzeciej strony) świadczenia usług certyfikacyjnych w sprawach, w których są stroną.
Zmieni się również pojęcie podpisującego. Obecnie obejmuje ono zarówno osoby fizyczne, jak i inne podmioty (w tym firmy świadczące usługi certyfikacyjne). Według nowych przepisów podpisującymi będą także osoby prawne oraz jednostki organizacyjne, co pozwoli na powiązanie e-podpisu z przedsiębiorstwem. W efekcie prowadzenie działalności gospodarczej może stać się znacznie tańsze i łatwiejsze (np. dzięki wykorzystaniu e-faktur oraz składaniu elektronicznych deklaracji do ZUS-u).
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji krytykuje zamieszanie z nazewnictwem. Zdaniem ekspertów wprowadzenie do ustawy podpisu urzędowego i zaawansowanego przy jednoczesnej zmianie nazwy podpisu z kwalifikowanego na bezpieczny może budzić wątpliwości użytkowników co do tego, czym tak naprawdę jest każdy z tych podpisów. W dodatku w przyszłości może też być potrzebne wprowadzanie do ustawy kolejnych rodzajów podpisów, np. podpisu pacjenta na karcie NFZ, podpisu bankowego na kartach dostępu do kont bankowych.
Według PIIT nowa ustawa – mimo deklaracji ustawodawcy – nie ułatwi działalności podmiotom kwalifikowanym, gdyż brakuje w niej rozróżnienia skutków prawnych poszczególnych rodzajów podpisów. Utrzymany jest w niej także wymóg wpisywania na żądanie klienta dowolnych danych w certyfikacie, przygotowywania umowy w formie pisemnej oraz obowiązek przechowywania przez 20 lat różnych dokumentów i danych. Ustawa nie zmienia warunków obsługi klienta, a ponadto zaostrza odpowiedzialność odszkodowawczą podmiotów kwalifikowanych świadczących usługi certyfikacyjne.
Zdaniem PIIT pomysłodawcy zmian w ustawie powinni się wstrzymać z wprowadzaniem podpisu urzędowego przynajmniej do końca 2009 r., czyli do czasu zakończenia prac Komisji Europejskiej nad ujednoliceniem identyfikacji elektronicznej. Według ekspertów wprowadzenie podpisu urzędowego w polskim prawie jest przedwczesne, bo po przyjęciu przez KE wspólnej koncepcji procedur
e-government zapisy dotyczące podpisu urzędowego trzeba będzie od razu zmieniać.
– Zwykły e-podpis – metoda autoryzacji podpisującego
– Zaawansowany e-podpis – wykorzystywany np. do wystawiania
e-faktur
– Bezpieczny e-podpis (obecnie zwany kwalifikowanym) –
weryfikowany tylko za pomocą certyfikatu kwalifikowanego
i z wykorzystaniem bezpiecznego urządzenia do składania
e-podpisu
– Podpis łączny – gdy dokument musi podpisać kilka osób
– Podpis urzędowy – stosowany przez urzędnika przy
wystawianiu elektronicznych dokumentów tożsamości
Według Polskiego Towarzystwa Informatycznego słabym punktem ustawy jest przeniesienie większości istotnych zagadnień do rozporządzeń. Po pierwsze nie wiadomo, kiedy one powstaną, a po drugie – nie jest jasne, co będą zawierać, a to zdaniem specjalistów poważna wada (przy opiniowaniu tego rodzaju aktu prawnego).
Eksperci uważają, że przepisy dotyczące świadczenia usług certyfikacyjnych (m.in. organizacji i wymagań związanych z procesem wydawania danych do składania podpisu i związanych z nimi certyfikatów) mogłyby się znaleźć w jednym z rozporządzeń, a nie w ustawie. Gdyby ustawodawca w ten sposób przeformułował powstający akt prawny, odparłby zarzut oponentów, że ustawa o e-podpisie reguluje raczej kwestie funkcjonowania centrów certyfikacyjnych, a nie samego podpisu elektronicznego.
Specjaliści krytykują też niezgodność planowanych zapisów ustawy z ich uzasadnieniem. Argumenty zawarte w uzasadnieniu są ich zdaniem słuszne, ale nie przekładają się w żaden sposób na poszczególne przepisy ustawy. Według przedstawicieli PTI rozbieżności powinny zostać usunięte przez zmianę uzasadnienia albo przez uwzględnienie tez przytaczanych w uzasadnieniu w poszczególnych przepisach.
– Zbyt dużo rodzajów podpisów
– Zmiany są zbyt radykalne
– Za wcześnie opracowana (w stosunku do właśnie
nowelizowanych przepisów unijnych)
– Zbyt dużo istotnych zagadnień przeniesiono do rozporządzeń
(nie wiadomo, kiedy one powstaną)
– Zbyt wiele zagadnień technicznych
– Niezgodność przepisów z uzasadnieniem ustawy
– Nie ułatwi działalności firmom certyfikacyjnym (wbrew
deklaracjom ustawodawcy)
Z kolei według przedstawicieli Unizeto nowa ustawa o e-podpisach jest niezgodna z prawem unijnym. Krytykują oni zwłaszcza wprowadzanie terminu bezpieczny e-podpis, ponieważ w dyrektywie unijnej jest mowa o podpisie kwalifikowanym.
Zdaniem Andrzeja Bendiga-Wielowiejskiego, prezesa Unizeto, zmiany idą za daleko, bo wystarczyłoby dopuszczenie wystawiania certyfikatów na podmioty inne niż osoby fizyczne. Według niego e-podpis jest słabo rozpowszechniony nie tyle z powodu złej ustawy, ile z powodu opóźnień legislacyjnych, m.in. ustawy o informatyzacji, braku rozporządzeń wykonawczych do ustawy o podpisie elektronicznym, a także niespójności przepisów.
Przykładem dowolności w interpretacji przepisów jest wprowadzenie przez Ministerstwo Finansów zupełnie niepotrzebnego (i wcale niewynikającego bezpośrednio z przepisów ustawy o e-podpisie) wymogu opatrywania faktur elektronicznych bezpiecznym e-podpisem. Według prezesa Unizeto głównymi przeszkodami w upowszechnianiu się e-faktury jest konieczność uzyskania przez wystawcę faktur pisemnej zgody jej odbiorców. W dodatku odbiorcy obawiają się, że podczas kontroli skarbowej takie faktury mogą być zakwestionowane przez urzędników.
Uwagi przedstawicieli Unizeto dotyczą także nadmiaru kwestii technicznych ujętych w przepisach ustawy. Ich zdaniem ustawa o e-podpisach powinna raczej odwoływać się do roli, jaką pełni podpis własnoręczny i zrównywać oba podpisy po względem prawnym, aby zarówno podpis własnoręczny, jak i elektroniczny były traktowane jako gwarancja oświadczenia woli.
Liczne zastrzeżenia do nowelizacji nie wróżą jej dobrze. Czas pokaże, czy urzędnicy wezmą sobie do serca uwagi ekspertów.
Artykuł Za wcześnie i za dużo pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Urząd w Internecie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zaufany profil na ePUAP-ie ma być sposobem autoryzowania podań, pism i wniosków przesyłanych przez obywateli do urzędów, będzie on mógł być używany zamiast podpisu elektronicznego. Zakładanie zaufanego profilu ma być bezpłatne, a konto na ePUAP-ie będzie mogło służyć jego posiadaczowi przez dowolny okres.
Wprowadzenie zaufanego profilu de facto zniesie obowiązek opatrywania bezpiecznym kwalifikowanych podpisem dokumentów przesyłanych do urzędu drogą elektroniczną: każdy, kto będzie chciał złożyć podanie do urzędu, wybierze taką formę autoryzowania dokumentów, która bardziej mu odpowiada – bezpłatny zaufany profil albo podpis elektroniczny.
Wątpliwości prawników budzi jednak fakt, że w nowelizacji nie pojawiają się żadne szczegóły związane ze sposobem tworzenia kont. Projektodawca proponuje, aby zostały one wprowadzone dopiero za pomocą rozporządzenia.
– jednostki badawczo-rozwojowe,
– państwowe szkoły wyższe,
– państwowe wyższe szkoły zawodowe,
– Polska Akademia Nauk (i tworzone przez nią jednostki
organizacyjne),
– Rzecznik Praw Obywatelskich,
– Trybunał Konstytucyjny,
– Sąd Najwyższy,
– sądy administracyjne,
– Najwyższa Izba Kontroli,
– Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji,
– Krajowe Biuro Wyborcze,
– Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu,
– Narodowy Bank Polski.
Nowelizacja ustawy wprowadza także innowacje związane z doręczaniem obywatelowi dokumentów, np. decyzji czy odpowiedzi na pytania. Do tej pory urząd mógł skorzystać z drogi elektronicznej, ale było to całkowicie dobrowolne – i w efekcie przez urzędników niestosowane.
Po zmianach instytucja publiczna będzie musiała odpowiedzieć na pismo taką drogą, jakiej zażyczy sobie obywatel. Jeśli więc zażąda on otrzymania odpowiedzi w postaci papierowej (np. aby móc przedstawiać ją później w innych instytucjach), urząd będzie musiał wysłać pismo pocztą. Natomiast jeśli petent, składając podanie drogą elektroniczną, zechce w taki sam sposób uzyskać na nie odpowiedź i wyraźnie sobie tego zażyczy (lub wyrazi na to zgodę) – urząd będzie miał obowiązek dostarczyć mu decyzję czy postanowienie za pomocą środków komunikacji elektronicznej. Obowiązek doręczania pism drogą elektroniczną (i udostępniania elektronicznej skrzynki podawczej) zacznie dotyczyć również sądów administracyjnych. Dzięki temu decyzję urzędnika otrzymaną od niego drogą elektroniczną będzie można przesłać dalej również w ten sam sposób.
Zmiany dotyczące doręczeń zostaną równocześnie wprowadzone także w instrukcjach kancelaryjnych, które zdaniem urzędników do tej pory wręcz uniemożliwiały im przesyłanie odpowiedzi drogą elektroniczną. W nowelizacji nie ma jednak mowy o zmianach w instrukcjach kancelaryjnych obowiązujących w instytucjach centralnych (np. ministerstwach). O ile projektodawca tego nie uwzględni, możemy mieć do czynienia z sytuacją analogiczną do tej, jaka ma miejsce teraz, kiedy wciąż jeszcze obowiązuje ustawa w obecnym kształcie – urzędnicy uznają nadrzędność „własnych” przepisów nad przepisami dotyczącymi e-urzędu.
Nowelizacja ma zmodyfikować także przepisy dotyczące e-kontrolerów systemów informatycznych. Dotychczas obowiązujące przepisy właściwie uniemożliwiały zostanie e-kontrolerem, o czym pisaliśmy w artykule „Zawód dla wybrańców”, opublikowanym w CRN Polska 20/2008.
Nie będzie już obowiązkowych szkoleń ani ministerialnych egzaminów na e-kontrolerów – projektodawca proponuje zastąpienie ich stricte technicznymi certyfikatami Certified Information System Auditor (CISA) i Certified Information Security Manager (CISM) – do wyboru. Wcześniej ministerstwo oczekiwało, że kandydaci będą omnibusami – będą orientować się zarówno w niuansach prawa, jak i znać doskonale zagadnienia techniczne. Wyjaśniło się więc przynajmniej, że według pomysłodawców zmian e-kontroler może być „tylko” inżynierem.
Zdaniem niektórych prawników scedowanie całej e-kontroli na inżynierów nie jest najlepszym pomysłem. Warte rozważenia byłoby na przykład rozwiązanie polegające na przeprowadzaniu audytów systemów informatycznych przez zespół ekspertów, z których jeden byłby prawnikiem, a drugi właśnie inżynierem, legitymującym się stosownym certyfikatem.
Z kolei Grzegorz Sibiga, adiunkt w Instytucie Nauk Prawnych PAN, uważa, że w dużych jednostkach samorządowych audyt systemów teleinformatycznych powinien być czymś w rodzaju kontroli wewnętrznej. Audytor powinien być niezależny i mieć prawo kontrolować systemy w poszczególnych urzędach, przy czym – dla obniżenia kosztów – mógłby łączyć kilka funkcji, np. obowiązki e-kontrolera z zadaniami administratora bezpieczeństwa informacji.
Nowelizacja ustawy przewiduje likwidację krajowej ewidencji systemów teleinformatycznych i rejestrów publicznych, bo – jak czytamy w uzasadnieniu – „jej prowadzenie wydaje się bezużyteczne”. Zmienić się mają także kompetencje rady informatyzacji, czyli instytucji, która miała wspomagać informatyzację urzędów publicznych.
Kwestia obiegu dokumentów w urzędach publicznych ma być uregulowana dopiero na drodze rozporządzenia – tak samo jak wspomniany już szczegółowy tryb tworzenia zaufanego profilu na ePUAP-ie. Z lektury projektu nowelizacji wynika zresztą, że większość kluczowych spraw będzie rozstrzygnięta dopiero w aktach wykonawczych.
Poza tym dzięki nowelizacji ustawa obejmie znacznie więcej urzędów niż do tej pory. Niektóre przepisy ustawy o informatyzacji zaczną być stosowane m.in. w odniesieniu do jednostek badawczo-rozwojowych czy sądów administracyjnych. Te ostatnie wciąż jednak nie będą podlegały kontroli teleinformatycznej.
Przepisy ustawy nadal nie będą stosowane w odniesieniu do przedsiębiorstw państwowych, spółek handlowych, służb specjalnych, Kancelarii Sejmu, Senatu, a także Kancelarii Prezydenta.
Wiele urzędów gmin wciąż nie udostępnia elektronicznych skrzynek podawczych. Czas pokaże, czy obowiązek przyjmowania i doręczania podań za pośrednictwem Internetu nie pozostanie kolejnym martwym przepisem.
Artykuł Urząd w Internecie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Rewolucja w e-urzędach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Grzegorz Sibiga Pracuję w Zespole ds. Usuwania Barier Prawnych i Proceduralnych w e-Administracji przy Komitecie Rady Ministrów ds. Informatyzacji i Łączności i rzeczywiście przygotowałem jedną z opinii, zawierającą założenia do tej nowelizacji. Oprócz mnie opinie w zespole przygotowali też m.in. profesorowie: Grażyna Szpor z UKSW oraz Jacek Gołaczyński z Uniwersytetu Wrocławskiego. Następnie urzędnicy połączyli te założenia, dodali do nich własne przemyślenia i w ten sposób powstał nie tylko projekt nowelizacji ustawy o informatyzacji, ale przy okazji też nowelizacja k.p.a.
CRN Jakie zapisy w ustawie blokowały procesy informatyzacji w urzędach publicznych?
Grzegorz Sibiga Między innymi to, że ustawa o informatyzacji w obecnym kształcie nie obejmuje wielu podmiotów. Trzeba zauważyć, że wśród podmiotów, które nie muszą się stosować do przepisów ustawy, są np. sądy administracyjne, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Co z tego, że w przyszłości obywatel będzie mógł zastosować środki komunikacji elektronicznej, załatwiając sprawy w urzędzie, skoro później i tak trzeba e-dokumenty wydrukować i przekazać w postaci papierowej do sądu? A przecież chodzi nie tylko o komunikację obywatela z urzędem, ale także o komunikację między organami, np. między urzędem a sądem administracyjnym, do którego trafia konkretna sprawa. Nowelizacja wyeliminuje ten problem.
Jeśli chodzi o kwestię składania podań, głównym hamulcem był wymóg zastosowania bezpiecznego podpisu elektronicznego weryfikowanego za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu. Jednak idea e-urzędu polega nie tylko na przyjmowaniu podań, ale również na komunikowaniu się z obywatelem, czyli doręczaniu pism przez organ także drogą elektroniczną. Dotychczas to prawie w ogóle nie miało miejsca – nawet nie znam urzędu, który używałby elektronicznej formy doręczeń. Nawet gdyby obywatel otrzymał od jednej instytucji e-dokumenty, może się obawiać, że inna instytucja nie będzie uwzględniała dokumentów w tej postaci. Dlatego dajmy mu wybór – jeśli woli dokumenty w postaci papierowej, w takiej je dostanie, ale jeśli zażąda doręczenia ich środkami komunikacji elektronicznej, urząd będzie do tego zobligowany. Przynajmniej taki obowiązek przewiduje projekt nowelizacji.
CRN Na mocy nowelizacji mają zostać zlikwidowane niektóre instytucje, które miały wspomagać informatyzację. Jaka jest przyczyna tej zmiany?
Grzegorz Sibiga Niektóre z nich zamiast wspomagać, utrudniały pracę urzędników, a wręcz sprowadzały realizację ich obowiązków do zajmowania się mało istotnymi szczegółami. Tak było z krajową ewidencją, która nie spełniła oczekiwań. Pracownicy administracji publicznej – zamiast wprowadzać jednolite minimalne wymagania dla systemów teleinformatycznych, zapewniać elektroniczny dostęp do danych w rejestrach publicznych czy wdrażać elektroniczne skrzynki podawcze – zastanawiali się, jak najlepiej wypełnić wnioski do MSWiA dotyczące prowadzonych przez siebie systemów teleinformatycznych i rejestrów publicznych, więc cała para szła w gwizdek.
Moim zdaniem przepisy dotyczące krajowej ewidencji były zbędne i niczemu nie służyły, a tłumaczenie, że rząd mógł się dzięki nim dowiedzieć, jakie systemy teleinformatyczne czy rejestry publiczne prowadzone są w kraju, jest bezsensowne. Wystarczy przecież przeanalizować przepisy, które regulują kwestie rejestrów i systemów teleinformatycznych… a wiadomo, że administracja działa jedynie w granicach prawa.
Zresztą nieskuteczność ewidencji potwierdziły później działania MSWiA, które – chcąc się dowiedzieć więcej na temat systemów używanych w samorządach – rozsyłało do nich dodatkowe ankiety, zamiast skorzystać z danych zgłoszonych do ewidencji.
CRN Czy zaufany profil na ePUAP-ie rzeczywiście usprawni informatyzację polskich urzędów?
Grzegorz Sibiga Głównym utrudnieniem w procesie informatyzacji był wymóg bezpiecznego kwalifikowanego podpisu elektronicznego. Spełnienie tego wymogu wiązało się z mnóstwem formalności, trzeba było uiścić opłatę, nauczyć się posługiwać e-podpisem, a w efekcie obywatele – mający kontakt z urzędem dwa razy do roku – nie widzieli powodu uzyskiwania e-podpisu, który w dodatku jest tak krótko ważny. Zaś aby e-podpis był masowo stosowany, rozwiązanie musi być uzyskiwane na czas nieokreślony, tanie – najlepiej bezpłatne – a także łatwo dostępne i proste w użyciu.
Wprowadzenie zaufanego profilu, równorzędnego z e-podpisem, który każdy obywatel będzie mógł założyć na ePUAP-ie, może być impulsem, który przyspieszy wprowadzenie w życie idei e-urzędu. Jeśli zaś dodatkowo ePUAP będzie umieszczony w ustawie o informatyzacji, a k.p.a. będzie do niej odsyłało – zostanie stworzona rzeczywista szansa, że znacząco wzrośnie liczba osób, które będą składały podania do urzędów za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej.
W poszczególnych przepisach proceduralnych nie powinny się pojawiać nowe rozwiązania informatyczne, ale należałoby korzystać z jednego rozwiązania dla wszystkich procedur, uregulowanego w ustawie o informatyzacji – i właśnie taki ma być ePUAP.
CRN Czy to oznacza, że w ślad za zmianami w ustawie o informatyzacji pójdą zmiany także w innych ustawach?
Grzegorz Sibiga Tak. Dotyczy to także kwestii doręczeń i przyjmowania e-dokumentów czy specyfikacji formatów danych w nich zawartych. Nowela ustawy o informatyzacji będzie równocześnie nowelizowała k.p.a. Zmieniony kodeks będzie określał jedynie zasady dotyczące zastosowania środków komunikacji elektronicznej w postępowaniu administracyjnym, natomiast jeśli chodzi o szczegóły techniczne i organizacyjne, będzie odsyłał do przepisów o informatyzacji. Mam nadzieję, że taki będzie kierunek zmian w innych ustawach proceduralnych. Następna w kolejce jest z pewnością Ordynacja podatkowa.
CRN W jaki sposób przeciwnicy e-administracji przyczynili się do nowelizacji ustawy?
Grzegorz Sibiga Twórcy projektu nowelizacji uwzględnili zarzuty dotyczące e-administracji i poprawili wszystkie te przepisy, które były przez krytyków przedstawiane jako argument, że nie można informatyzować urzędów publicznych. Oponenci twierdzili na przykład, że mimo iż istnieje regulacja dotycząca środków komunikacji elektronicznej, to nie przekłada się ona na przepisy związane z doręczaniem decyzji administracyjnej. W związku z tym przepisy dotyczące tworzenia i doręczania przez organ pism (decyzji, postanowień i wezwań) w postępowaniu administracyjnym zostaną zmienione.
CRN Ile z proponowanych zmian zostanie w nowelizacji po uzgodnieniach międzyresortowych?
Grzegorz Sibiga Informatyzacja administracji publicznej będzie miała sens, jeśli rzeczywiście stanie się masowa, a jest to możliwe, jeśli z punktu widzenia użytkownika będzie następowała taniej, szybciej i lepiej. A jest na opak: jest drożej, wolniej, gorzej, i użytkownik ma więcej roboty. Ustawa o informatyzacji w obecnym kształcie jest wynikiem kompromisu sejmowego, zupełnie inaczej wyglądała w przedłożeniu rządowym. Oprócz tego zakres regulacji prawnej okazał się niewystarczający.
Istotą nowelizacji ma być wdrożenie e-urzędu. Ważne zatem, aby w trakcie czekającego nas procesu legislacyjnego jak najmniej ingerowano w meritum, ponieważ założenia projektu przygotowano naprawdę starannie. Jestem umiarkowanym optymistą, że zmiany nie naruszą istoty nowelizacji.
CRN A jak wygląda informatyzacja urzędów w innych krajach?
Grzegorz Sibiga Generalnie im prostsze zasady, tym informatyzacja lepiej się powiodła. Na przykład w Irlandii, gdzie podczas załatwiania wielu spraw urzędowych nie trzeba mieć bezpiecznego kwalifikowanego podpisu i korzystanie ze środków komunikacji elektronicznej jest uzależnione od wniesienia opłaty, informatyzacja się powiodła.
Natomiast w krajach, w których jest wymóg posługiwania się bezpiecznym kwalifikowanym podpisem elektronicznym, z e-urzędów nie korzysta się w sposób masowy.
Wniosek jest prosty: tam, gdzie taniej i prościej, e-urzędy funkcjonują lepiej, natomiast tam, gdzie użytkownika obowiązują dodatkowe warunki, formalności albo opłaty – informatyzacja nie wychodzi tak, jak się tego spodziewano.
Artykuł Rewolucja w e-urzędach pochodzi z serwisu CRN.
]]>