Artykuł Złapać pirata? To tylko kwestia czasu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Leszek Róziecki W tym roku po raz pierwszy w województwie warmińsko-mazurskim zdarzyło się, że przedsiębiorca w ramach wygranego przetargu dostarczył komputery, na których było preinstalowane nielegalne oprogramowanie. Zazwyczaj stykamy się z działaniami skierowanymi do osób fizycznych za pośrednictwem aukcji internetowych.
CRN Jak udało się wykryć przetargowy przekręt?
Leszek Róziecki To była duża transakcja. Do komputerów z nielegalnym systemem dołożone były certyfikaty autentyczności oprogramowania. Sprawca spodziewał się prawdopodobnie niekompetencji pracowników urzędu. Liczył, że odbiorca komputerów nie będzie dokładnie weryfikował towaru. Pomylił się.
CRN Można z tego wnioskować, że zatrudnieni w instytucjach państwowych są lepiej, niż się wydaje, przygotowani do oceny dostarczonego sprzętu IT pod kątem legalności oprogramowania?
Leszek Róziecki Tak. Wiedzą też, do kogo się zwrócić o pomoc, i robią to. Najprostsze rozwiązania są najlepsze. Jeśli samemu nie jest się czegoś pewnym, to trzeba zapytać właściwą organizację czy producenta oprogramowania. Każdy chętny chociażby w Internecie szybko znajdzie wskazówki, jak należy postępować w takich sprawach.
CRN Internet przydaje się też samym piratom. Rozwój e-commerce pozwolił im wypłynąć na szerokie wody.
Leszek Róziecki Biznes nieuczciwych handlarzy skupia się w sieci na obrocie nielegalnym oprogramowaniem w postaci systemów operacyjnych, pakietów biurowych, a także specjalistycznych, a więc i drogich programów graficznych. Zmienia się także rynek handlu pirackimi grami: zamiast tradycyjnych płyt DVD oferowane są m.in. nielegalne cyfrowe wersje gier, do pobrania z różnych miejsc w Internecie.
CRN Stoją za tym pojedyncze osoby czy całe grupy przestępcze?
Leszek Róziecki Jeżeli mówimy o nielegalnym oprogramowaniu, to na terenie, za który odpowiadam, nigdy nie wpadliśmy na zorganizowaną grupę przestępczą. Są to najczęściej osoby fizyczne, które postanowiły w ten sposób zarabiać na życie. Spotkałem się z przypadkiem, kiedy oskarżony podawał się za partnera producenta software’u. Ten człowiek robił wszystko, żeby oferowany przez niego produkt wyglądał na legalny. Łącznie z tym, że sprzedawał w cenach, które wcale nie były jakoś wyjątkowo niskie.
CRN Twierdzi pan, że generalnie dla policji sprawy dotyczące sprzedaży nielegalnego oprogramowania nie są szczególnie skomplikowane…
Leszek Róziecki Tak wynika z mojego doświadczenia. Trudności wiążą się z możliwościami, jakie daje Internet, a więc technikami maskowania tożsamości czy różnymi kanałami przepływów finansowych. Ale to tylko wydłuża czas śledztwa i w żaden sposób nie zapewnia przestępcom bezkarności.
CRN Jaka może być skala zainfekowania pirackiego software’u niebezpiecznym oprogramowaniem? Czy często się pan się z tym styka?
Leszek Róziecki To może być jedna z konsekwencji używania nielegalnego oprogramowania. Natomiast ci sprzedawcy, z którymi się zetknąłem, skupiają się po prostu na zyskach ze sprzedaży nielegalnie duplikowanych programów.
CRN W jaki sposób funkcjonariusze policji są przygotowywani do walki z procederem sprzedaży pirackiego oprogramowania i szerzej – z cyberprzestępczością?
Leszek Róziecki Szkolą nas producenci, przedstawiciele prawni, twórcy praw autorskich, właściciele znaków przemysłowych. Mamy z nimi kontakt na bieżąco, w każdej chwili są w stanie pomóc nam w identyfikacji produktu. Mamy też wieloletnie doświadczenie, a każda kolejna sprawa stanowi dla nas źródło nowej wiedzy.
Artykuł Złapać pirata? To tylko kwestia czasu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Przetargowy abordaż pochodzi z serwisu CRN.
]]>Pierwszym z nich jest to, że mówimy o pieniądzach
podatników, które z definicji muszą być poza zasięgiem przestępców. Po
drugie należałoby oczekiwać, że instytucje państwowe i samorządowe będą
dokładnie prześwietlać kupowane komputery pod kątem legalności zainstalowanego
na nich software’u. Po trzecie sami dostawcy sprzętu i oprogramowania
– zarówno producenci, jak też integratorzy – mogą się wzajemnie
kontrolować i zgłaszać wszelkie nieprawidłowości, zaś reakcja organów
ścigania każdorazowo powinna być natychmiastowa.
W praktyce na polskim
rynku przetargi wygrywają firmy, którymi już od jakiegoś czasu interesuje się
prokuratura (więcej na ten temat w kolejnych wydaniach CRN Polska). Przy
czym komputery z pirackim oprogramowaniem trafiają nawet do
najważniejszych ministerstw. Przykładowo w jednej z warszawskich
prokuratur toczy się postępowanie dotyczące przetargu na ok. 2 tys.
komputerów dostarczonych wraz z nielegalnym systemem operacyjnym na
zamówienie resortu pracy. Oczywiście ofiarą przestępców padają również
samorządy, nierzadko na bardzo dużą skalę.
– W jednym z lokalnych
urzędów, w którym przeprowadzałem ekspertyzę, w ciągu dwóch ostatnich
lat w ramach różnych przetargów dostarczono łącznie 450 komputerów
z podrobionymi certyfikatami na oprogramowanie. W sumie w całym
urzędzie około 20–30 proc. pecetów to mogły być maszyny
z nielicencjonowanym systemem operacyjnym – mówi Krzysztof
Janiszewski, właściciel IPR Ekspert, firmy wspierającej producentów
i policję w ściganiu przestępców komputerowych.
Specjalista dodaje, że
zarówno jego firma, jak i producenci oprogramowania dostają sporo zgłoszeń
od instytucji państwowych i samorządowych z prośbą o sprawdzenie
komputerów, które wzbudziły podejrzenia lokalnych informatyków.
Problem rosnącej skali piractwa na rynku zamówień
publicznych postanowił nagłośnić Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych
Lewiatan (należą do niego m.in. Asseco, Innergo Systems, Sygnity, IBM czy
Microsoft). W tym celu w maju bieżącego roku organizacja wystosowała
list do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Pojawiły się tam propozycje, aby
wymagano od dostawców oświadczeń, że oferują legalne kopie programów
i certyfikaty oraz że są świadomi konsekwencji złamania prawa.
Odpowiednie zapisy powinny, zdaniem związku, znaleźć się również w umowach
z dostawcami. Według proponowanego zapisu zamawiający mógłby zwrócić się
do producenta oprogramowania o weryfikację legalności certyfikatów
i etykiet.
W odpowiedzi Urząd
Zamówień Publicznych umieścił na swoich stronach zalecenia dotyczące
postępowania przetargowego instytucji publicznych w kontekście
oprogramowania komputerowego – od oświadczenia dostawców o legalności
oferowanego oprogramowania po możliwość weryfikacji przez instytucje państwowe
jego autentyczności u producentów.
– Następnym krokiem powinno być
wypracowanie i wprowadzenie rozwiązań prawnych, które będą chronić
administrację przed poważnym ryzykiem prawnym, zagrożeniem bezpieczeństwa IT,
finansowym i wizerunkowym, związanym z korzystaniem
z nielegalnego oprogramowania – komentuje Bartłomiej
Witucki, przedstawiciel BSA w Polsce.
Wydaje się poza tym, że poważnym utrudnieniem dla
działalności przestępców powinna być niezłomna postawa producentów komputerów.
Doskonale zdają sobie oni bowiem sprawę, że jeśli jakiś reseller kupuje od nich
„gołe” pecety na potrzeby realizacji przetargu, to zapewne zostaną one wyposażone
w nielegalne oprogramowanie. W takiej sytuacji producenci sprzętu
mogliby po prostu odmawiać współpracy, ale… pieniądze nie śmierdzą, zwłaszcza
na coraz bardziej konkurencyjnym rynku pecetów. Niemniej część dostawców
zapewnia, że tego typu transakcje są przez nich traktowane inaczej niż zwykłe
zamówienia.
Najczęściej zgłaszane oszustwa przetargowe
– Fałszywe Certyfikaty Autentyczności dla systemów Windows
– dostarczane często luzem, na woskowanym papierze.
– Certyfikaty Autentyczności dla systemów Windows
pochodzące z komputerów poddanych złomowaniu – posiadanie
takiego certyfikatu nie uprawnia do legalnego użytkowania systemu operacyjnego.
– Klucze produktu dostarczane elektronicznie lub
w postaci wydrukowanych tabel – zazwyczaj są to klucze pochodzące
z kradzieży lub wielokrotnie użyte do aktywacji.
– Fałszywe elementy w oryginalnych opakowaniach
– zdarza się poza tym, że oprogramowanie dostarczane jest na nośnikach
typu pendrive lub DVD-R, może ono zawierać szkodliwe aplikacje i wirusy.
– Podróbki przemysłowe – nośniki do złudzenia
przypominają oryginalne produkty, mogą zawierać szkodliwe aplikacje
i wirusy.
Źródło: IPR Ekspert
– Jeśli mamy zamówienie na
komputery bez oprogramowania i wątpliwości, co do tego, czy zostanie na
nich zainstalowany legalny software, doliczamy do ceny 15 proc. na
pokrycie ewentualnych strat, co w praktyce zdarzyło nam się tylko kilka
razy – mówi Witold Markiewicz, wiceprezes NTT System.
Jego zdaniem użytkownicy
sami mogą – poprzez porównanie cen rynkowych z ceną sprzedaży
w danym zamówieniu – łatwo zorientować się, że padają ofiarą
oszustów. Sygnałem alarmowym powinna być podejrzanie niska cena oprogramowania.
– Jeśli ktoś proponuje
oprogramowanie zbyt tanio, to niezbyt dobrze wróży – podkreśla
Witold Markiewicz.
Tymczasem według
przedstawicieli IPR Ekspert coraz częściej podrobione produkty oferowane są
w cenie nieznacznie niższej od ceny oryginalnych produktów.
– Jeszcze
niedawno różnice w cenie sięgały nawet 70–80 proc. Obecnie wynoszą
jedynie 15–20 proc. – twierdzi
Krzysztof Janiszewski.
Przy czym coraz częściej w ramach przetargów
publicznych oferowane są nielegalne produkty kupione wcześniej na aukcjach,
specjalnie na potrzeby skompletowania konkretnej oferty. Skalę problemu
pokazują rezultaty niedawnych testowych zakupów oprogramowania w portalach
aukcyjnych przeprowadzone przez Microsoft. Wyniki okazały się porażające: na
100 dokonanych zakupów 100 proc. zamówionych programów było nielegalne. Co
istotne, większość sprzedających oferowała nie pojedyncze sztuki,
a kilkaset kopii w ramach jednej oferty. Pod koniec marca olsztyńska
policja zlikwidowała jeden z takich nielegalnych biznesów. Wpadli
sprzedawcy, którzy handlowali pirackim oprogramowaniem właśnie na aukcjach
internetowych. Całkowita wartość sprzedanych przez nich licencji została
wstępnie oszacowana na blisko 3 mln zł, a nabywców były tysiące.
Specjalista IPR Ekspert podkreśla, że niezależnie od starań
producentów, instytucji publicznych czy policji problem nie zniknie
z prostego powodu. Zyski z dystrybucji nielegalnego oprogramowania są
bowiem wielokrotnie wyższe od zysków z handlu narkotykami, bronią czy
żywym towarem. Dlatego przemysłową produkcją wysokiej jakości podróbek zajmują
się zorganizowane grupy przestępcze, głównie azjatyckie oraz meksykańskie
kartele narkotykowe. Komponenty podrobionych pakietów zazwyczaj przemycane są
oddzielnie i adresowane na różnych odbiorców. Ich kompletowanie odbywa się
w kraju przeznaczenia.
Zdaniem urzędnika
Urząd Zamówień Publicznych dostrzega narastający
problem nielegalnego rozpowszechniania nielicencjonowanego oprogramowania
w Polsce. Dlatego też wydał zalecenia w sprawie „Udzielania zamówień
publicznych na dostawę zestawów komputerowych”. W ramach promowania
dobrych praktyk przygotowaliśmy także wytyczne dotyczące realizacji umów IT ze
szczególnym uwzględnieniem specyfiki projektów informatycznych 7 osi PO
IG.
– Metody
przemytu często zaskakują pomysłowością. O ile dawniej płyty na tzw.
szpindlach pakowane były w zwykłe kartony, o tyle obecnie mamy do
czynienia z formami bardziej wyszukanymi. Polskie służby celne ujawniały
w ostatnich latach płyty DVD przemycane pod postacią transformatorów,
a certyfikaty autentyczności w deklaracjach celnych opisywane były
jako próbki katalogów – mówi
Krzysztof Janiszewski.
Z kolei podejrzane
metody stosowane przy dystrybucji nielegalnych programów w zamówieniach
publicznych to chociażby dostawa oprogramowania na USB i płytach DVD oraz
dostawa kodów aktywacyjnych e-mailem lub w formie tabel (w formacie
cyfrowym lub na papierze). Jednocześnie na rynku krążą podrobione etykiety
i certyfikaty autentyczności, które tylko specjalista może odróżnić od
oryginałów.
Na szczęście rosnącej pomysłowości przestępców towarzyszą od
pewnego czasu wzmożone działania producentów oprogramowania i policji.
Przykładowo w 2013 r. sama tylko kancelaria Sołtysiński Kawecki &
Szlęzak – współpracująca ściśle z Microsoftem – zainicjowała
łącznie 58 spraw karnych dotyczących nielegalnych programów. Rok później było
ich 88, zaś w 2015 r. ta liczba wzrosła do 111. Tendencja wzrostowa
utrzymuje się, o czym świadczy 35 spraw wytoczonych w pierwszym
kwartale bieżącego roku. Zdaniem adwokata Pawła Sawickiego będzie ich szybko
przybywać, m.in. ze względu na coraz większą świadomość skali problemu
w przetargach publicznych – zarówno ze strony producentów
i integratorów, jak też urzędników, którzy ryzykują nie tylko
nieprawidłowym wydatkowaniem środków publicznych, w tym środków
z funduszy Unii Europejskiej, ale na szali kładą też własną reputację.
Producenci, a przede
wszystkim Microsoft, w ramach działań antypirackich zaczęli intensywnie
monitorować m.in. zamówienia publiczne i aukcje internetowe, ale także
dokonywać zakupów kontrolowanych z podejrzanych źródeł. Wszelkie
nieprawidłowości są zgłaszane do organów ścigania, przy czym Microsoft wraz ze
specjalistami IPR Ekspert oraz prawnikami kancelarii SKS dokonują weryfikacji
oprogramowania, a także pomagają policji i prokuraturze
w gromadzeniu materiałów dowodowych i służą wsparciem merytorycznym.
Jednocześnie, jak deklarują rozmówcy CRN Polska, trwa stała wymiana informacji
pomiędzy wspomnianymi podmiotami a resortem cyfryzacji, MSWiA oraz UZP.
Witold Markiewicz
Instalacja nielegalnego
oprogramowania to problem głównie w przypadku przetargów o małej
wartości, w których nie występuje wadium. Duże kontrakty wiążą się ze zbyt
poważnym ryzykiem wykrycia przestępstwa, a kary są potężne. Integrator
może stracić sprzęt i pieniądze, a producent w najlepszym
wypadku odzyska 90 proc. wartości maszyn od firmy ubezpieczającej kredyt
udzielony integratorowi. Dlatego, jeśli mamy zamówienie na komputery bez
oprogramowania i wątpliwości, co do tego, czy zostanie na nich
zainstalowany legalny software, doliczamy do ceny 15 proc. na pokrycie
ewentualnych strat, co w praktyce zdarzyło nam się tylko kilka razy.
Krzysztof Florczak
Microsoft od lat
prowadzi działania, których celem jest ograniczenie procederu piractwa.
Prowadzimy kampanie edukacyjne, których celem jest dostarczenie jak największej
ilości wiedzy konsumentom o tym, jak rozpoznać nielegalne oprogramowanie
oraz jakie zagrożenia niesie jego instalacja w komputerze. Drugą aktywnością
są szkolenia dla służb mundurowych. Ta część działań jest niezwykle istotna,
ponieważ od niedawna obserwujemy ogromny wzrost ofert z nielegalnym
oprogramowaniem, które pojawiają się w przetargach. Ponadto wyszkoleni
policjanci mają wyższą skuteczność w zakresie rozbijania grup
przestępczych, które zajmują się dystrybucją nielegalnego oprogramowania. Mamy
w Polsce już kilka grup naprawdę najwyższej jakości specjalistów
w policji, którzy mają na swoim koncie ogromne sukcesy.
Artykuł Przetargowy abordaż pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Piraci są coraz bardziej bezczelni pochodzi z serwisu CRN.
]]>Krzysztof
Janiszewski Rzeczywiście wydawało się, że wraz z rozwojem
naszej gospodarki i na skutek wieloletniej systematycznej edukacji skala
piractwa systematycznie malała. Niestety, w ciągu ostatnich dwóch lat
piraci zaczęli wykorzystywać nowe narzędzia dystrybucji, i to na masową
skalę. Szczególnie jest to widoczne tam, gdzie można zarobić największe
pieniądze, a więc w przypadku oprogramowania Microsoft.
CRN O jakiej skali
mówimy?
Krzysztof
Janiszewski Skala jest porażająca. Tu nie chodzi o jakiś
pokątny handel pojedynczych osób, ale wielopoziomową dystrybucję zaczynającą
się od działalności zorganizowanych grup przestępczych poprzez nielegalnych
większych i mniejszych sprzedawców aż po nieświadome podmioty
rozprowadzające na całym rynku podróbki bądź modne w ostatnim czasie kody
aktywacyjne. Poza sprzedawcami na platformach aukcyjnych, mamy coraz więcej
pozornie normalnych e-sklepów, z polskimi nazwami i kontami
w tutejszych bankach. Moja firma, IPR Ekspert, jest zaangażowana
w monitoring tych kanałów sprzedaży, na podstawie czego mogę stwierdzić,
że często mamy do czynienia z profesjonalnymi przestępcami.
CRN Ale tak konkretnie,
jak duży odsetek oprogramowania sprzedawanego w Polsce to nielegalne
kopie? Kiedyś BSA mówiło nawet o 80–90 proc. A teraz?
Krzysztof
Janiszewski Trudno jest określić
jednoznacznie obecny trend na całym rynku oprogramowania. Przestępcy wybierają
zwykle takie produkty, na których można łatwo i szybko wygenerować
olbrzymie obroty. Z tego powodu problem pojawił się głównie
w przypadku produktów Microsoft. Sądzę, że ponad połowa programów tej
marki na rynku konsumenckim jest dystrybuowana obecnie z naruszeniem
prawa. Zastrzegam, że są to szacunki IPR Ekspert na podstawie monitoringu.
W segmencie biznesowym skala problemu okazuje się znacznie mniejsza, choć
od pewnego czasu wyraźnie wzrosła.
CRN Jakie programy
obejmuje monitoring IPR Ekspert?
Krzysztof
Janiszewski Najbardziej popularne wersje Windows i Office’a.
Niedawno zaczęliśmy też analizować sprzedaż oprogramowania innych ważnych
producentów, jak Corel, Adobe i Symantec.
CRN Jak rozumiem,
najgorzej sprawy mają się z Office’em?
Krzysztof
Janiszewski Kilka lat temu szacowałem, jeszcze jako pracownik
Microsoftu, że na polskim rynku krąży około 200 tysięcy podrobionych kart
klucza produktowego do Office’a 2010. W tej chwili oceniam, że funkcjonuje
ich znacznie więcej. Zresztą niedawno w jednej tylko sprawie policja
zabezpieczyła trzy tysiące takich kluczy.
CRN A jak to wygląda
w przypadku Windows?
Krzysztof
Janiszewski Według naszych analiz skala problemu w przypadku Windows
jest porównywalna z tą, z którą mamy do czynienia w przypadku
Office’a.
CRN Do tej pory rozmawialiśmy o rynku
użytkowników domowych lub mniejszych firm, które kupują w portalach
aukcyjnych. Tymczasem docierają do nas głosy, że piractwo to problem również na
rynku zamówień publicznych.
Krzysztof
Janiszewski Tu też niestety muszę
się zgodzić, choć nie dysponuję danymi o wielkości tego zjawiska.
Natomiast znam sporo przykładów dotyczących jego „jakości”. I muszę
powiedzieć, że najbardziej zaskakująca jest bezczelność przestępców.
W jednym z urzędów pokazano nam klucze produktowe dostarczone tam nie
na oryginalnych certyfikatach producenta, ale w postaci… wydrukowanych
tabelek na kartkach A4. Po ich sprawdzeniu u producenta okazało się, że
klucze te były już wielokrotnie aktywowane w różnych krajach. Takie
sytuacje to wcale nie jest jakiś wyjątek. Nie mówiąc o dostawach
pirackiego oprogramowania do poważnych instytucji i urzędów. Na szczęście
w wielu przypadkach wszczęte zostały już sprawy karne. Kiedyś piraci
grasowali na giełdach komputerowych i większość z nich to były takie
drobne cwaniaczki. Teraz tacy ludzie zarabiają grube miliony i nie znają
już żadnych granic. Co ciekawe, organizują profesjonalne akcje reklamowe
w takich portalach jak Onet.pl czy Gazeta.pl, które oczywiście nie są
niczemu winne.
CRN Problem narasta?
Krzysztof
Janiszewski Duzi, międzynarodowi
producenci pecetów sygnalizują, że mają coraz więcej zamówień na gołe pecety,
bez systemu operacyjnego, pod kątem przetargów. Nie bądźmy naiwni, wszyscy
wiedzą, czym to pachnie, bo zazwyczaj urzędy zamawiają komputery
z oprogramowaniem. Maszyny te są z miejsca
o kilkaset złotych tańsze. A „wyprodukowanie” nielegalnego
oprogramowania do nich to grosze w porównaniu z cenami rynkowymi.
Jeśli cena „waży” w przetargu 80–90 proc., to takie oferty wygrywają
w przedbiegach.
CRN W przetargach dla
instytucji państwowych nie biorą udziału przypadkowe firmy. Czy spotkaliście
się z wpadkami znanych rynkowych graczy?
Krzysztof
Janiszewski Niedawno policja weszła do biura partnera Microsoftu,
który wygrał do tej pory w sumie około 300 przetargów. Nawet jeżeli
nielegalne oprogramowanie sprzedali tylko w kilku przypadkach, to źle
o nich świadczy. Nie wiem, czy to była chwilowa słabość czy stały pomysł
na biznes. W każdym razie takie rzeczy też się zdarzają. I zapewniam,
że wcześniej czy później zostaną wykryte. Nawet jeśli to trochę potrwa, można
sprawdzić niemal każdy przetarg.
CRN Jak oceniacie
przygotowanie policjantów do walki z piractwem?
Krzysztof
Janiszewski Policjanci są dobrze przygotowani. Rocznie sam
uczestniczę w kilkunastu szkoleniach dla policjantów, których w tym
czasie spotykam 300–400.
CRN W jakich
regionach są szczególnie aktywni?
Krzysztof
Janiszewski Znakomici są na przykład policjanci z Olsztyna,
zajmujący się cyberprzestępczością. Dla nich naprawdę nie w ma w tej
kwestii spraw nie do rozwiązania. Niedawno rozbili składające się
z sześciu osób rodzinne „przedsiębiorstwo”, które parało się sprzedażą nielegalnego
oprogramowania. Znaleźli kilkaset nielegalnych certyfikatów i płytek
wytłoczonych półprzemysłową metodą. Sprawcy zainwestowali nawet w dużą
maszynę do wypalania płytek. Dzięki niej w ciągu jednej godziny mogli
zreplikować 50 płyt z systemem operacyjnym.
CRN Ile zarabiali?
Krzysztof
Janiszewski Na dwóch profilach, którymi się posługiwali, w dwa
i pół miesiąca osiągnęli obroty rzędu 700 tys. zł. A takich kont
mieli więcej i działali od kilku lat. Myślę, że połowa przychodów to
w ich przypadku czysty zysk.
CRN Jak zmieniły się
metody piractwa od lat 90. ubiegłego wieku?
Krzysztof
Janiszewski Zmieniły się bardzo, wyraźnie widać rosnący
profesjonalizm sprawców. Nic dziwnego, skoro spotyka się opinie, że piractwo
jest nie mniej opłacalne niż sprzedaż narkotyków.
CRN Co mają zrobić
resellerzy, którzy chcą przestrzec swoich klientów przed swoją nielegalną
konkurencją i pokazać im, jak konkretnie działają przestępcy?
Krzysztof
Janiszewski Powinni zwracać się z tym do producentów. Dostaną
wszelkie niezbędne materiały dla siebie i swoich klientów.
Artykuł Piraci są coraz bardziej bezczelni pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł O oczko w dół pochodzi z serwisu CRN.
]]>Z danych BSA, uzyskanych przez niezależne firmy badawcze (IDC oraz IPSOS Public Affairs), wynika, że skala piractwa komputerowego w krajach rozwijających się jest wyższa niż w rozwiniętych (średnio 68 proc. w stosunku do 24 proc.). Wartość nielegalnego oprogramowania na rynkach wschodzących stanowi zdecydowaną większość światowego wzrostu wartości handlowej skradzionego oprogramowania. Chociaż poziom piractwa komputerowego w zasadzie się nie zmienił (wynosi 42 proc.), to ciągły rozwój gospodarek w spowodował wzrost wartości skradzionego oprogramowania do 63,4 mld dol.
Współczynnik piractwa komputerowego został określony przez porównanie liczby zainstalowanych programów z liczbą sprzedanych. Badanie objęło 116 krajów świata (z podziałem na regiony: Ameryka Północna, Europa Środkowa i Wschodnia, Azja-Pacyfik, Bliski Wschód i Afryka, Ameryka Łacińska, Europa Zachodnia i Unia Europejska). Uwzględniono w nim systemy operacyjne, oprogramowanie do obsługi baz danych, biurowe, zabezpieczające, graficzne i projektowe, finansowe, typu open source, shareware i freeware oraz gry komputerowe (na PC).
46 proc. użytkowników komputerów w Polsce, wśród których przeprowadzono
ankietę, przyznaje, że nabywa oprogramowanie z nielegalnych źródeł, z
czego 25 proc. twierdzi, że robi to zawsze, bardzo często lub
okazjonalnie. Z badania wynika również, że w Polsce piractwa
komputerowego dopuszczają się tak samo często mężczyźni (50 proc.), jak i
kobiety (50 proc.). Dla porównania w Unii Europejskiej 62 proc. piratów
to mężczyźni, a tylko 38 proc. kobiety. Niemal połowę osób używających
nielegalnie pozyskanego oprogramowania w Polsce stanowią młodzi ludzie,
między 25. a 34. rokiem życia, 26 proc. piratów komputerowych ma od 18
do 24 lat.
Skala piractwa – 10 najgorszych
• Zimbabwe 92 proc. (wzrost o 1 proc.)
• Gruzja 91 proc. (spadek o 2 proc.)
• Bangladesz 90 proc. (bez zmian)
• Mołdawia 90 proc. (bez zmian)
• Libia 90 proc. (wzrost o 2 proc.)
• Jemen 89 proc. (spadek o 1 proc.)
• Armenia 88 proc. (spadek o 1 proc.)
• Wenezuela 88 proc. (bez zmian)
• Azerbejdżan 87 proc. (spadek o 1 proc.)
• Białoruś 87 proc. (spadek o 1 proc.)
Niemniej jednak aż 43 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nigdy nie nabywa oprogramowania z nielegalnych źródeł, a 42 proc. przyznało, iż niezgodność z prawem piractwa komputerowego jest wystarczającym powodem, aby się go nie dopuszczać. Według 34 proc. respondentów inną ważną przyczyną powstrzymania się od takich działań jest ryzyko bycia złapanym.
Najgorsze jest jednak to, że wśród korzystających z nielegalnego oprogramowania więcej jest osób zarządzających firmami niż pozostałych użytkowników. Przedsiębiorcy ponaddwukrotnie częściej przyznają, że kupują oprogramowanie przeznaczone do obsługi jednego komputera, a następnie instalują je na wielu stanowiskach w swoich biurach.
Według Bartłomieja Wituckiego, koordynatora BSA w Polsce, wciąż jeszcze można kupić komputery z nielegalnie zainstalowanym systemem operacyjnym, których cena jest niższa niż urządzeń z legalną licencją na Windows. – Nie zdziwiłoby mnie, gdyby takie praktyki rzeczywiście miały miejsce. Dla wielu resellerów oferowanie „atrakcyjniejszego” sprzętu w niższej cenie oznacza możliwość szybszego zarobku – mówi Jarosław Utracki, kierownik w PC.net z Sosnowca.
Zadziwiające, że nieuczciwych sprzedawców nie odstrasza nawet to, że potencjalny kupujący mógłby poinformować o takim procederze producenta.
Bartłomiej Witucki podkreśla, że BSA od wielu lat prowadzi w naszym kraju kampanie informacyjne i edukacyjne mające na celu zwrócenie uwagi na ryzyko związane z korzystaniem z nielegalnego oprogramowania. – Wierzymy, że działania te przynoszą wymierne skutki, a wyniki tegorocznych badań zdają się to potwierdzać – twierdzi Bartłomiej Witucki.
Jedna z takich kampanii, przeprowadzonych w ramach „intensywnej edukacji” oraz w celu „pomocy przedsiębiorcom w uporządkowaniu zasobów informatycznych w ich najlepiej rozumianym interesie” na początku 2010 r., polegała na tym, że BSA wystosowało do przedsiębiorców korespondencję przypominającą pismo urzędowe (o czym pisaliśmy w artykule „List od Wielkiego Brata” w CRN Polska nr 5/2010). Listy były opatrzone pieczęciami (wielkimi czerwonymi literami) „pilne”, „zawiadomienie” oraz tajemniczą sygnaturą i przypominały pisma z sądu czy od fiskusa. Można w nich było przeczytać, że „w związku z odbywającymi się w całej Polsce kontrolami legalności oprogramowania komputerowego przesyłamy formularz ewidencji oprogramowania. Dokument ten ułatwia samodzielną ewidencję liczby zainstalowanych programów komputerowych i porównanie stanu faktycznego z dokumentacją poświadczającą ich legalne nabycie”.
Kluczowe wnioski z badania
• Światowa skala piractwa komputerowego utrzymała się na poziomie 42 proc., jednak łączna wartość nielegalnie pozyskanego oprogramowania wzrosła do ponad 63 mld dol.
• Skala piractwa komputerowego w Unii Europejskiej wyniosła 33 proc., a wartość pozyskanego nielegalnie oprogramowania oszacowana została na przeszło 14 mld dol.
• Ogólnie w skali światowej najczęściej piratami komputerowymi są młodzi mężczyźni. Dwa razy częściej pochodzą z krajów rozwijających się niż z rozwiniętych (38 i 15 proc.).
• Jedynie 20 proc. regularnych piratów komputerowych z krajów rozwiniętych gospodarczo oraz 15 proc. z krajów rozwijających się uznaje, że ryzyko bycia złapanym jest powodem, aby nie kraść oprogramowania.
Artykuł O oczko w dół pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Piractwo komputerowe w Polsce pochodzi z serwisu CRN.
]]>W rankingu BSA dotyczącym walki z piractwem
spośród 27 krajów Unii Europejskiej Polska znalazła się na piątym miejscu… od
końca. Z badań przeprowadzonych na zlecenie organizacji wynika, że
54 proc. software’u użytkowanego w naszym kraju to programy uzyskane
poza legalnym kanałem sprzedaży. Wyższy wskaźnik piractwa niż w Polsce
zanotowano w następujących państwach: Łotwa (56 proc.), Grecja
(59 proc.), Rumunia (64 proc.), Bułgaria (65 proc.). Niestety
sytuacja pozostała bez zmian w porównaniu z zaobserwowaną
w 2009 r. Z kolei w 2008 r. wskaźnik piractwa
w naszym kraju sięgnął 56 proc., a dwa lata wcześniej było
jeszcze gorzej – obliczono go na 57 proc. Na podstawie tych danych
można więc wyciągnąć wniosek, że ogólnie rzecz biorąc, odsetek pirackiego
software’u w Polsce maleje, choć z wielkimi oporami. Daleko nam
jednak do Czechów – prawie dwie trzecie programów, których używają,
zostało nabytych legalnie. Również Słowacy mogą się pochwalić wynikiem lepszym
od naszego (42 proc. programów to produkty licencjonowane).
Jak Polska wypada na tle globalnym? Najuczciwiej do zakupu
oprogramowania podchodzą – już zresztą od lat – Luksemburczycy (wskaźnik
z 2010 r. wynosił tylko 20 proc. i był o 1 proc.
mniejszy niż w poprzednich latach), Austriacy (24 proc.) oraz
mieszkańcy Belgii, Finlandii i Szwecji (po 25 proc.). Procent
kradzionego oprogramowania w Unii Europejskiej od 2007 r. nie
zwiększa się i wynosi stale 35 proc. Natomiast ogólnoświatowy
wskaźnik piractwa oszacowano na 42 proc. Widać więc, że dość wyraźnie
odstajemy od światowych standardów, chociaż mogło być gorzej. Połowa państw
objętych badaniem legitymuje się odsetkiem przewyższającym 62 proc. Są
wśród nich głównie kraje zaliczane do tzw. rozwijających się. Rekordzistą można
nazwać Gruzję (najwyraźniej tamtejsi klienci prawie w ogóle nie zaprzątają
sobie głowy nabywaniem licencjonowanego software’u), poziom piractwa
analitycy ocenili tam na 93 proc. Niewiele lepiej jest w Zimbabwe,
Jemenie, Bangladeszu i Mołdawii.
W sumie wartość pirackiego
oprogramowania znajdującego się na dyskach komputerów działających w Unii
Europejskiej przekroczyła w 2010 r. 13 mld dol. Na świecie
wzrosła do 59 mld dol. (była dwa razy większa niż w 2003 r.).
Lwią część tej sumy generują kraje rozwijające się (wartość nielegalnego
software’u wyceniono w ich przypadku na prawie 32 mld dol.). Na czele
rankingu krajów, w których producenci najwięcej tracą z powodu
kradzieży software’u, są Stany Zjednoczone (9,5 mld dol.), mimo że wskaźnik
piractwa od kilku lat nie przekracza tam 20 proc. Na drugim miejscu
znalazły się Chiny (7,7 mld dol.) – 78 proc. W Rosji skala
problemu jest już ponaddwukrotnie mniejsza, wartość pirackiego oprogramowania
sięga tam 3 mld dol. Podobnie jest w Brazylii, Francji
i Niemczech, gdzie tracone przychody nie spadają poniżej 2 mld dol.
Polska znalazła się w pierwszej trzydziestce krajów, w których
dostawcy ponoszą największe straty z powodu użytkowania
nielicencjonowanego oprogramowania. Z kwotą 553 mln zł plasujemy
się przed Turcją, Republiką Południowej Afryki, Szwajcarią, Arabią Saudyjską,
Wietnamem, Szwecją i Chile.
Badanie dotyczące piractwa przeprowadzono dla
BSA już po raz ósmy. Uczestniczyło w nim 116 krajów. Z badania
wynika, że użytkownicy są przekonani o bezpieczeństwie
i niezawodności licencjonowanego oprogramowania (takie zdanie wyraziło
ponad 80 proc. ankietowanych na świecie). Co więcej, popierają prawa
autorów do czerpania zysków – siedmiu na dziesięciu użytkowników pecetów
uważa, że twórcy programów powinni być wynagradzani, m.in. dlatego, by zapewnić
dalszy postęp technologiczny. Natomiast konsumenci nie zawsze rozumieją, że
instalacja oprogramowania na większej liczbie maszyn niż pozwala licencjodawca
narusza prawo. W przypadku polskich użytkowników sprawa jest o tyle
ciekawa, że potrafią odróżnić legalne i nielegalne sposoby zakupu
oprogramowania. Przyznają jednak, że nie zawsze korzystają z legalnych.
Podejście polskich klientów obrazują wyniki badania, które mówią, że ponad
połowa ankietowanych wie, że software pochodzący z sieci P2P, kupiony na
ulicznym straganie czy pożyczony od znajomych jest nielegalny. Jednocześnie
połowa nie ukrywa, że zdecydowałaby się na te źródła zaopatrzenia. – Chociaż
istnieje duże uznanie dla zalet i bezpieczeństwa legalnego oprogramowania,
wyniki badania ukazują potrzebę edukacji użytkowników, że oprogramowanie
pobrane z sieci P2P jest często nielegalne, a instalacja software’u
na wielu komputerach, skoro warunki użytkowania przewidują korzystanie
z niego tylko na jednym, to piractwo – twierdzi
Krzysztof Janiszewski, przewodniczący lokalnego komitetu BSA w Polsce.
Artykuł Piractwo komputerowe w Polsce pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Doroczne nagrody za walkę z piractwem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Coroczne nagrody przyznaje policjantom Koalicja Antypiracka,
którą tworzą: Business Software Alliance, Fundacja Ochrony Twórczości Audiowizualnej
oraz Związek Producentów Audio Video. Uroczystość wręczenia „Złotych Blach” tym
razem odbyła się dwa miesiące później niż zwykle, a poprowadził ją Marek
Staszewski, pełnomocnik ZPAV-u. Obecny był także komendant główny policji gen.
ins. Andrzej Matejuk. Gośćmi honorowymi byli piosenkarz Krzysztof K.A.S.A.
Kasowski oraz prezenterka Agnieszka Popielewicz.
Komendę Wojewódzką w Katowicach doceniono po raz trzeci. Tym
razem została wyróżniona za przerwanie działalności jednego z filarów tzw.
grupy warezowej, będącej częścią europejskiej organizacji przestępczej.
Policjanci zajęli serwery, na których nielegalnie zwielokrotniano, a następnie
udostępniano w strukturach „warez – TopSite” muzykę oraz inne treści chronione
prawem. – Grupy warezowe tworzą zamknięte
grona użytkowników Internetu, które za pośrednictwem sieci dokonują transferu
dużej liczby plików z muzyką, filmami i grami komputerowymi, magazynowanych na
serwerach mieszczących się np. za granicą. Pracowaliśmy wspólnie z policją
belgijską, której funkcjonariusze, wiedzący o tym więcej niż my, twierdzą, że
to był jeden z największych serwerów warezowych na świecie – wyjaśnia
podinspektor Artur Kubiak z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą
Komendy Wojewódzkiej w Katowicach.
Trwają jeszcze czynności śledcze – zabezpieczono ponad 130
dysków, a ich zbadanie jest bardzo pracochłonne. Serwery sprawdzają biegli,
m.in. w celu oszacowania wysokości poniesionych przez twórców strat (mówi się
wstępnie o milionach dolarów), a na podstawie analizy logowań do serwerów
ustalana jest liczebność grup przestępczych.
Komendę Wojewódzką w Koszalinie uhonorowano „Złotą Blachą”
po raz drugi. Tym razem wyróżnienie trafiło do niej za całokształt działań. Ze
względu na dobro śledztwa funkcjonariusze nie chcą mówić o toczących się
postępowaniach, za które zostali nagrodzeni. – Dwie sprawy są w toku. Poniesione straty szacuje się na kilka
milionów złotych. W jednym z tych przypadków czekamy na ocenę pokrzywdzonego,
wiemy, że strata może przekroczyć 0,5 mln dol., w drugim zaś – ok. 1 mln zł. W
obu sprawach łącznie podejrzanych jest o działalność przestępczą kilkanaście
osób – mówi aspirant sztabowy Adam Pluta z Wydziału do Walki z
Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej w Koszalinie.
Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej w Lublinie dostali
wyróżnienie po raz pierwszy. Przyznano im je za skuteczne działania przeciwko
osobom łamiącym prawa autorskie do utworów audiowizualnych w Internecie oraz
wprowadzającym do obrotu produkty naruszające prawa do znaków towarowych.
Chodzi m.in. o akcję przeciw organizatorom serwisu do wymiany plików filmowych
filmowisko.net, a także o ogólnopolską akcję wymierzoną przeciwko osobom
rozpowszechniającym chronione pliki filmowe i gry za pośrednictwem
zajefajna.com i administrującym tym portalem. – Na bezpłatnym portalu filmowisko.net nielegalnie udostępniano kilka
tysięcy filmów. W przestępczym procederze na terenie Polski brało udział trzech
administratorów i dwóch uploaderów, zajmujących się rozpowszechnianiem filmów.
Administratorzy czerpali też zyski z reklam zamieszczanych na stronie, która
była atrakcyjna dla reklamodawców z racji kilku tysięcy odwiedzin dziennie.
Wysokość szkód jest nadal szacowana przez biegłych – wyjaśnia komisarz
Jarosław Cholewiński z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą
lubelskiej Komendy Wojewódzkiej.
Koalicja Antypiracka doceniła również sprawne
przeciwdziałanie funkcjonariuszy wprowadzaniu do obrotu podrobionych kart
pamięci Sony PlayStation oraz urządzeń służących do obchodzenia zabezpieczeń
przed nielegalnym zwielokrotnianiem i utrwalaniem utworów na konsolach
PlayStation. – Przerobiono 1,5 tys. konsoli. FOTA wycenia straty z obejścia
zabezpieczeń na jednej na ok. 1 tys. zł, co oznacza łącznie szkodę rzędu 1,5
mln zł – mówi podkomisarz Mariusz Kuszpit z Wydziału do Walki z Przestępczością
Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej w Lublinie.
Skład Koalicji Antypirackiej
• Business Software Alliance
• Fundacja Ochrony Twórczości Audiowizualnej
• Związek Producentów Audio Video
Laureaci „Złotych Blach” 2010
• Komenda Wojewódzka w Lublinie – m.in. za skuteczne działania
przeciwko osobom wprowadzającym do obrotu produkty naruszające prawa do znaków
towarowych
• Komenda Wojewódzka w Koszalinie – za całokształt działań
przeciwko piractwu komputerowemu
• Komenda Wojewódzka w Katowicach – za przerwanie działalności
jednego z filarów tzw. grupy warezowej
Artykuł Doroczne nagrody za walkę z piractwem pochodzi z serwisu CRN.
]]>