Artykuł Brother: nowe możliwości dla partnerów pochodzi z serwisu CRN.
]]>W porównaniu z poprzednią serią nowe MFP w każdym elemencie są wydajniejsze. Charakteryzują się wysoką prędkością druku – do 40 str./min (w poprzedniej serii 31 str./min), i to także w dupleksie, trwalszymi podzespołami (żywotność 400 tys. str.), dużymi podajnikami (na 520 arkuszy), bardziej wydajnymi materiałami (do 15 tys. str. mono/12 tys. kolor) oraz trybem eco, którego nie było we wcześniejszych modelach.
Jak podkreślają przedstawiciele producenta, nowe urządzenia oznaczają dla partnerów nowe możliwości dotarcia do klientów, w szczególności tych drukujących powyżej 2,5 tys. miesięcznie. Dzięki nowej serii partner może ponadto stworzyć ofertę opartą na rozwiązaniach jednego producenta, od wydajnych urządzeń A4 po atramentowe A3, i to bez potrzeby instalacji drogich urządzeń korytarzowych.
– Nasza strategia produktów oznacza dla klienta uzyskanie jak najmniejszym kosztem jak najwięcej – podkreślał Krzysztof Mertowski, Head of Sales w Brother Polska.
Jednocześnie zaznaczono, że urządzenia Brother są gotowe na zmianę, jaką jest praca hybrydowa. Kompaktowych modeli producenta można używać zarówno w domu, jak i biurze i łatwo je przenosić między lokalizacjami. Ponadto w 2023 r. na rynku pojawi się nowa seria urządzeń laserowych mono.
Jak wyjaśnił Piotr Baca, w przypadku maszyn atramentowych wzrost w br. jest mniejszy ze względu na ograniczenia produkcyjne. To się jednak zmieni, bo Brother rozbuduje fabrykę urządzeń atramentowych, aby zapewnić partnerom i klientom dostępność sprzętu i większe wzrosty w tym segmencie. Japońska firma zakłada przy tym, że niedobór półprzewodników utrzyma się do końca 2022 r. Aby zapobiec w przyszłości problemom z dostępnością, dywersyfikuje dostawców komponentów oraz wprowadza większą elastyczność w zakładach produkcyjnych w celu szybszej zmiany kategorii produkowanych urządzeń.
Artykuł Brother: nowe możliwości dla partnerów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Co z drukowaniem w biurze? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Nie oznacza to jednak, że coraz bardziej cyfrowe biuro będzie mogło zupełnie pozbyć się drukowania. W wielu branżach i sektorach gospodarki nadal wymaga się fizycznej dokumentacji. Jeśli IDC przewiduje, że w skali globalnej użytkownicy końcowi wydrukują w 2025 roku 2,3 biliona stron (co daje 4,4 miliona stron na minutę), to trudno mówić o śmierci druku.
Jednakże, nawet jeśli biura nie pozbędą się papieru, to zmieni się sposób korzystania z rozwiązań druku. Rozproszeni pomiędzy tradycyjne i domowe biura pracownicy mają ograniczony dostęp do drukarek biurowych. Spadać zatem będzie sprzedaż dużych drukarek, które kiedyś były symbolem druku komercyjnego i zajmowały eksponowane miejsca w siedzibach firm i urzędach. Zdaniem obserwatorów rynku w organizacjach będzie zachodzić stopniowa wymiana pojedynczych dużych i bardzo wydajnych urządzeń na wiele mniejszych i mniej wydajnych drukarek, lepiej sprawdzających się w rozproszonym, hybrydowym środowisku pracy.
Drugim powodem ograniczania biurowego druku jest przekonanie, że mniejsze zużycie papieru i materiałów eksploatacyjnych jest korzystne dla środowiska, a biuro bez papieru jest ekologiczne. W odpowiedzi na ten zarzut dostawcy twierdzą, że druk jest w rzeczywistości jedną z najbardziej ekologicznych technologii w branży. Przekonują, że drukowanie przeszło długą drogę rozwoju technologicznego, stając się przyjaznym dla środowiska. Co więcej, usługi zarządzania drukiem MPS pozwalają mieć pełną kontrolę nad całkowitym kosztem posiadania rozwiązania do druku i dają możliwość wyeliminowania niepotrzebnych wydatków i zwykłego marnotrawstwa.
Widać też, że producenci drukarek chętnie sponsorują różne działania proekologiczne, podkreślając swoje zaangażowanie w zrównoważony rozwój oraz opracowywanie materiałów i technologii, które będą miały coraz mniejszy wpływ na środowisko.
Jeśli chodzi o bieżące trendy rynkowe i sprzedażowe, to branża druku (podobnie jak większość innych z obszaru IT) w ostatnim roku przeżywała trudniejszy okres związany z zakłóceniami łańcucha dostaw i zwiększonymi kosztami transportu. Do tego doszedł niedobór komponentów i surowców, począwszy od mikroczipów i wyświetlaczy LCD po oleje używane do produkcji materiałów eksploatacyjnych. Wyzwania te doprowadziły do niedoboru produktów na rynku drukarek, zwłaszcza w sferze konsumenckiej, a także wzrostu cen. Jak twierdzą analitycy Contextu, taka sytuacja może przeciągnąć się na cały 2022 rok, ale skala i zakres problemów będą zależeć od producenta oraz kraju, w którym produkowane są dane modele drukarek.
– Kłopoty z dostępnością urządzeń były zauważalne i wynikały nie tylko z braku komponentów czy zakłóceń w łańcuchach dostaw, ale także ze zwiększonego popytu, zwłaszcza w obszarze urządzeń dla domu i mikrofirm. Warto przy tym podkreślić, że czas pandemii udowodnił, iż druk wcale nie odszedł do lamusa. Obecnie płynność dostaw poprawia się z miesiąca na miesiąc i dostępność na poziomie z początku 2020 powinniśmy uzyskać już jesienią. Z drugiej strony warto pamiętać, że życie już parokrotnie weryfikowało optymistyczne prognozy, dlatego warto podchodzić do nich z rezerwą – mówi Krzysztof Janiec, MPS Sales Specialist w Epsonie.
Generalnie, w zeszłym roku popyt dotyczył urządzeń konsumenckich klasy podstawowej i średniej, co wciąż było związane z zapotrzebowaniem na pracę i naukę w domu. Dużym zainteresowaniem klientów cieszyły się atramentowe drukarki wielofunkcyjne (MFP) i sprzęt umożliwiający łatwe uzupełnianie atramentu, ponieważ klienci skłaniali się ku produktom o niskich kosztach eksploatacji.
Segment biznesowy natomiast cierpiał w 2021 roku na brak popytu, choć stopniowy powrót do biur w drugiej połowie zeszłego roku doprowadził do nieznacznej poprawy sytuacji. Obecnie powinno być lepiej, choć – zdaniem Contextu – wciąż klienci biznesowi kupują wyraźnie mniej drukarek biznesowych niż przed pandemią. Zamiast postawić na nowy sprzęt klient biznesowy nierzadko woli odnowić dzierżawę starszej maszyny.
Jak twierdzą analitycy, przychody w segmencie konsumenckim urządzeń drukujących pod koniec maja br. przekroczyły po raz pierwszy od dłuższego czasu obroty na maszynach biznesowych. Ostatecznie to jednak biura w najbliższej przyszłości powinny być głównym motorem wzrostu rynku drukarek. Na rynku biznesowym ma przyspieszyć przy tym trend przechodzenia z drukarek jednofunkcyjnych i kopiarek A3 na tańsze, mniejsze urządzenia wielofunkcyjne o formacie A4, które oferują drukowanie, kopiowanie, skanowanie i faksowanie. Oceny analityków znajdują swoje odzwierciedlenie w tym, co mówią sami dostawcy.
Polski rynek drukarek na plusie Jak szacują analitycy Contextu, w maju br. ilościowa sprzedaż urządzeń drukujących wszystkich typów w polskiej dystrybucji zwiększyła się o 6,8 proc. (rok do roku), przy czym w ujęciu wartościowym wynik był nieco lepszy (8,9 proc.). To oznacza, że polscy klienci „spisali się” lepiej niż w większości krajów europejskich, gdzie analitycy odnotowali spadki. Punktem zwrotnym w połowie kwietnia br. była – zdaniem Contextu – większa dostępności produktów: poszerzyły się wąskie gardła w dostawach, a sprzedaż przyspieszyło zarówno odrabianie zaległości w zamówieniach, jak i zwiększony popyt, zwłaszcza na konsumenckie drukarki SFP ze zbiornikami z atramentem. W sumie przychody ze sprzedaży jednofunkcyjnych modeli atramentowych (SFP) za pośrednictwem europejskich dystrybutorów znacznie wzrosły od połowy kwietnia br. z powodu poprawy podaży i popytu konsumenckiego. W końcu maja br. przychody z tego sprzętu były już o 15 proc. wyższe niż przed rokiem. Dzięki temu przychody w segmencie konsumenckim urządzeń drukujących pod koniec maja br. po raz pierwszy od dłuższego czasu były wyższe niż obroty na maszynach biznesowych. Wzrost cen również odegrał znaczącą rolę w generowaniu przychodów w ostatnich tygodniach. Z danych wynika, że modele A4 radzą sobie teraz znacznie lepiej niż urządzenia A3 i to także jest skutek popytu w segmencie konsumenckim, co dotyczyło zwłaszcza modeli atramentowych.
– Dziś wartością są nie same wydruki, ale dane i dostęp do nich. To, czy są na papierze, czy w formie cyfrowej, jest drugorzędne, dlatego praktycznie 100 procent sprzętu ma funkcję skanowania. Ponieważ jedno kompaktowe urządzenie wielofunkcyjne zawsze będzie bardziej oszczędne niż kilka bardziej wyspecjalizowanych, to zainteresowaniem cieszą się „kombajny”, płynnie łączące świat analogowy i cyfrowy obieg dokumentów – twierdzi Krzysztof Janiec.
Nadal najpopularniejszym wyborem w przypadku drukowania stron w czerni i bieli są drukarki laserowe. Także dostawcy drukarek atramentowych mogą liczyć na zainteresowanie ze strony klientów, choćby ze względu na niskie koszty napraw i serwisowania. Obserwatorzy rynku oceniają, że sprzedaż nowych urządzeń atramentowych – o większych prędkościach drukowania, niższych kosztach druku w przeliczeniu na stronę i większej liczbie wydruków – będzie w segmencie biznesowym rosnąć.
– Jeśli chodzi o użytkownika biurowego, nie widzimy wielu zmian w procesie zakupu i różnorodności sprzętu drukującego w porównaniu z sytuacją sprzed pandemii. Jedyna i istotna zmiana to przede wszystkim znaczne zainteresowanie rozwiązaniami kompaktowymi kosztem dużych urządzeń korytarzowych. Ponadto, widzimy zainteresowanie w zakresie relokacji sprzętu z biura do domu przy zachowaniu kontroli nad procesem wydruku – twierdzi Piotr Baca, Country Manager w Brotherze.
Z kolei zdaniem Michała Lewińskiego, Deputy Purchasing Directora w AB, po zaspokojeniu potrzeb popytowego piku, który wynikał z masowego przechodzenia na pracę zdalną, sytuacja powraca do normy. Dystrybutor już widzi niewielki spadek w segmencie SOHO i wzrost sprzedaży produktów biznesowych.
– Klienci wybierają teraz urządzenia świadomie i poza ceną samego sprzętu zwracają uwagę na koszty użytkowania – ocenia obecny stan rynku Michał Lewiński.
Artykuł Co z drukowaniem w biurze? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Digitalizacja ma przed sobą długi marsz pochodzi z serwisu CRN.
]]>W obecnym hybrydowym modelu, transformacja procesów pracy, wymiany danych i dostępu do zasobów okazuje się niezbędna, aby firma czy urząd, niezależnie od wielkości, mogły sprawnie (albo w ogóle) działać. Kiedy zespół siedzi we własnych mieszkaniach, z rzadka pojawiając się w biurze, nie ma innego wyjścia, jak skanowanie dokumentów i wysyłanie ich do chmury lub za pomocą mejla.
Do głównych zalet cyfrowego obiegu zaliczyć można bardzo szybki dostęp do dokumentów niezależnie od miejsca pobytu (80 proc.), ograniczenie zużycia papieru, prądu, infrastruktury druku (78 proc.) i możliwość śledzenia drogi danego dokumentu i czynności z nim związanych (78 proc.) – tak wynika z raportu Paperless 2021 opracowanego przez Fundację Digital Poland. Na liście korzyści znalazło się również monitorowanie i zarządzanie pracą zdalną (74 proc.).
Powodem inwestycji w cyfryzację procesów biurowych jest więc generalnie poprawa efektywności działania organizacji, jak i oszczędność kosztów i czasu. Nic dziwnego, że w najbliższych latach zapotrzebowanie na digitalizację, w tym także potrzebne urządzenia, jak skanery i MFP, będzie się zwiększać, ponieważ zdalny i hybrydowy model pracy nadal obowiązuje i przypuszczalnie utrwalił się na dobre.
– Idea paperless to ewolucja, a nie rewolucja i wdrożenie pełnej digitalizacji może potrwać kilka lat – uważa Marek Kuropieska, prezes Aspektu.
Rzeczywiście wygląda na to, że będzie jeszcze sporo tematów do zagospodarowania, bo – jak wynika z danych – digitalizacja, wbrew temu co może się wydawać, wcale nie jest taka powszechna. Zgodnie z raportem Paperless 2021, aż 45 proc. ankietowanych w ciągu poprzednich 12 miesięcy korzystało z elektronicznego obiegu dokumentów do celów służbowych lub prywatnych. Z tym, że jeśli odliczy się respondentów, którzy wyłącznie prywatnie sięgnęli po takie usługi (np. w korespondencji z urzędami), to jedynie 35 proc. pracowników firm korzystało w omawianym okresie z cyfrowego obiegu – a przypomnijmy, że są to dane już z czasów trwania pandemii.
Na dodatek przywiązanie do papieru jest wciąż duże – 47 proc. pytanych uważa, że dokumenty należy drukować i przechowywać w bezpiecznym miejscu. Oznacza to więc, że w zakresie wdrożeń digitalizacji dokumentów jest jeszcze wielu potencjalnych klientów (z drugiej strony te dane świadczą o tym, że druk również ma przed sobą dłuższą przyszłość). Spora część zapotrzebowania dotyczy nie tyle bieżącej digitalizacji, co archiwizacji. W wielu miejscach potrzeba pozamieniać w pliki cyfrowe masę segregatorów i teczek z dokumentami.
Dostawcy skanerów sygnalizują, że w minionych dwóch latach, oprócz wyraźnie większego popytu, widać również nowe preferencje użytkowników, jeśli chodzi o poszukiwane rozwiązania.
– Teraz o wiele więcej jest pytań o przenośne i domowe rozwiązania do skanowania. Najważniejsze czynniki to łatwość użytkowania oraz duża mobilność – mówi Daniel Murawski, Product Manager w Stovarisie.
Generalnie większy popyt jest związany również z powszechnością biur domowych. Wcześniej zazwyczaj było tak, że większość firm była wyposażona w jeden skaner dla wszystkich pracowników. Teraz, gdy często na stałe siedzą oni w domach, potrzebują osobistych, mniejszych maszyn skanujących albo drukarek MFP.
Rośnie też segment skanerów produkcyjnych. Powodem jest coraz większe zapotrzebowanie na przeniesienie do elektronicznych wersji papierowych archiwów. Obserwuje się ponadto większe niż przed pandemią zainteresowanie skanerami mobilnymi – są to urządzenia podłączane do komputera za pomocą USB, które można zabrać do teczki czy auta, przydatne na przykład w pracy handlowców.
Sygnalizowane jest też większe zainteresowanie skanerami szczelinowymi do cyfryzacji dużej ilości dokumentów. Po zastoju w 2020 r. i otwarciu biur w roku ubiegłym, odbiła sprzedaż skanerów dla dużych grup i departamentowych. Kolejnym zjawiskiem, na które warto zwrócić uwagę, jest coraz szersze wykorzystanie wielofunkcyjnych urządzeń drukujących do skanowania.
– Pandemia przyspieszyła pewne procesy, natomiast już od kilku lat obserwowaliśmy trend wzrostu ilości skanów wobec liczby wydruków – twierdzi Barbara Boryczka, Product Marketing Manager w Ricohu.
Użytkownicy zgłaszają przy tym zapotrzebowanie na oprogramowanie ułatwiające sprawną archiwizację, na przykład do rozpoznawania skanowanych dokumentów i przetwarzania pozyskanych informacji. Takie i inne narzędzia do automatyzacji stanowią zwykle stałą część oferty producentów urządzeń. A ponieważ proces digitalizacji dokumentu to dopiero początek, ważne jest, żeby urządzenie bez problemu współpracowało z systemem do elektronicznego obiegu dokumentów.
Zapotrzebowanie na urządzenia do skanowania i digitalizacji dokumentów bez wątpienia wzrosło w ciągu ostatnich dwóch lat w branży logistyczno-magazynowej. Ci, którzy do tej pory byli niezdecydowani przekonali się, jak bardzo mogą one ułatwić ich codzienną pracę. Dla klientów z tego sektora celem inwestycji we wdrożenie elektronicznego obiegu dokumentów jest znaczące skrócenie czasu dostawy, usprawnienie działań związanych z załadunkiem i rozładunkiem towarów, możliwość wyszukania listów przewozowych w kilka sekund i inne. Obecnie klienci zwracają większą uwagę na szybkość skanowania oraz zespolenie skanerów z pozostałymi urządzeniami wykorzystywanymi w firmie. Natomiast odpowiedni sprzęt to dopiero połowa sukcesu. Równie ważne jest na bieżąco aktualizowane oprogramowanie.
Artykuł Digitalizacja ma przed sobą długi marsz pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Drugie życie domowej drukarki pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Przed epidemią w wielu gospodarstwach domowych w ogóle nie było drukarek. Jednak przez cały okres lockdownu zaobserwowaliśmy coś, co można śmiało nazwać renesansem druku w domu. To właśnie małe drukarki, adresowane do klientów SOHO, wspomagały nasze życie zawodowe i pomagały w nauce – przyznaje Mateusz Wasilewski, Category Manager w HP.
Popyt na sprzęt drukujący nie jest już tak wysoki jak w pierwszych miesiącach pandemii, jednak nadal utrzymuje się na bardzo solidnym poziomie. Choć podobnie jak na rynku komputerów, w sektorze druku również występują problemy związane z podażą materiałów oraz zatory w logistyce. Sytuacja na rodzimym rynku nie odbiega od światowych trendów.
– Znaczny wzrost zapotrzebowania na urządzenia drukujące dla SOHO pojawił się u nas w zasadzie na początku ubiegłego roku. Wszystko wskazuje na to, że mocny popyt utrzyma się również w pierwszej połowie 2021 roku. Według naszych wstępnych szacunków klienci najczęściej kupują wielofunkcyjne drukarki atramentowe – mówi Michał Świątek, Research Manager w IDC.
Jak zauważają analitycy, dobra koniunktura w segmencie urządzeń jest w dużym stopniu zasługą gospodarstw domowych, które często kupują tego typu sprzęt do pracy w domu. Według raportu „Home Printing Trends 2021”, opracowanego przez Quocirca, tylko 10 proc. respondentów dostało od pracodawcy drukarkę do użytku domowego. 17 proc. przyznaje, że otrzymuje pełen zwrot kosztów drukowania, 44 proc. natomiast uzyskuje tylko część rekompensaty za materiały eksploatacyjne. Co ciekawe, zupełnie inne wnioski można wysnuć na podstawie rezultatów badania przeprowadzonego przez Brothera. Ponad 80 proc. zapytanych przez japońskiego producenta firm udostępniło sprzęt drukujący zdalnym pracownikom.
W domu rządzi atrament
Drukarki atramentowe od dawna są utożsamiane z gospodarstwami domowymi. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że popularne „plujki” odejdą do lamusa, a ich miejsce zajmą urządzenia laserowe. Wszystko wskazuje na to, że ten scenariusz się nie sprawdzi, a po „lasery” sięgną co najwyżej użytkownicy indywidualni korzystający przede wszystkim z druku monochromatycznego. Silną pozycję „atramentówek” w czterech kątach dodatkowo wzmocniła technologia opracowana przez Epsona, który ponad dekadę temu pokazał światu drukarki z systemem stałego zasilania. Przełom polegał na tym, że urządzenia były pozbawione kartridży, a ich miejsce zajęły zbiorniki z tuszem do samodzielnego uzupełniania. Na początku technologia spotkała się z chłodnym przyjęciem, ale obecnie każdy liczący się producent oferuje drukarki atramentowe z systemem stałego zasilania.
Jak wynika z danych Contextu w pierwszym kwartale bieżącego roku wydrukowano w Europie ponad miliard stron za pomocą urządzeń z systemem stałego zasilania, a więc o 33 proc. więcej niż rok wcześniej. Drukarki bazujące na tej technologii kosztują zazwyczaj więcej niż sprzęt z kartridżami, aczkolwiek są zdecydowanie tańsze w eksploatacji. Zdaniem analityków Contextu to właśnie niższy koszt druku w przeliczeniu na stronę sprawia, że modele tego typu zys-kały dużą popularność wśród użytkowników domowych. Osoby pracujące w domu przywiązują dużą wagę do ceny wydruków, ponieważ zazwyczaj we własnym zakresie pokrywają wydatki związane z eksploatacją urządzeń drukujących. Niemal połowa uczestników badania przeprowadzonego przez Quocirca, przyznaje, że największą zaletą biurowej drukarki jest… możliwość darmowego drukowania.
– Wygląda na to, że klienci są coraz bardziej świadomi kosztów związanych z posiadaniem drukarki. Widać to na przykładzie rosnącej popularności urządzeń typu ink tank. Dostrzegają to producenci, którzy dostosowują swoje porfolio do zapotrzebowania użytkowników – podsumowuje Michał Świątek.
Zmiana preferencji
W większości przypadków użytkownicy domowi wymieniają drukarkę na nową z chwilą, kiedy wysłużony model przestanie działać. Znacznie rzadziej robią to z innych powodów, jak poszukiwanie oszczędności czy problemy związane z dostępnością części lub materiałów eksploatacyjnych. I to nie zmienia się od lat, natomiast konsumenci zrewidowali swoje preferencje dotyczące zakupu. Użytkownicy indywidualni jeszcze do niedawna kierowali się przede wszystkim ceną drukarki, ale nie najlepsze doświadczenia skłoniły ich do tego, aby spojrzeć na inwestycję nie tylko poprzez pryzmat kartki z ceną produktu. Według badania „Home Printing Trends 2021” 46 proc. konsumentów rozważających zakup domowej drukarki najbardziej martwi się o koszty eksploatacji, gdy dla 43 proc. kluczowa jest niezawodność, a dla 42 proc. łatwość utrzymania.
Użytkownicy domowi zwracają uwagę też na inne cechy urządzeń. Nie wystarcza im już sama funkcja druku, coraz częściej chcą kopiować i skanować materiały zarówno dla celów prywatnych, jak i służbowych. Duże znaczenie mają też gabaryty sprzętu – nikt nie kupuje urządzeń zajmujących pół biurka. Liczy się funkcjonalność i wygoda. Niemniej ta ostatnia cecha jest utożsamiana nie tylko z kompaktowymi wymiarami drukarek, ale również komunikacją z domowymi komputerami oraz smartfonami.
Jak łatwo się domyśleć domownicy nie cierpią plątaniny kabli i bardzo chętnie stawiają na rozwiązania bezprzewodowe. Przy czym nie chodzi tutaj wyłącznie o łączenie się z komputerem poprzez Wi-Fi, ale również o bezpośredni druk z telefonu komórkowego lub tabletu z aplikacji mobilnej.
Jeśli chodzi o preferencje dotyczące marek, użytkownicy domowi na pierwszym miejscu stawiają HP. Aż 47 proc. osób biorących udział w badaniu Quocirca wskazało na tego właśnie producenta. Kolejne miejsca zajęły Canon (21 proc.) z Epsonem (13 proc.). Warto dodać, że HP jest również marką najczęściej braną pod uwagę w przypadku poszukiwania urządzenia drukującego do domowego biura (74 proc.).
Czas na zmiany
Postępująca cyfryzacja, przynajmniej teoretycznie, powinna być dla dostawców urządzeń drukujących gwoździem do trumny. Niemniej COVID-19 sprawił, że drukarki wróciły do gry (pozostaje pytanie, na jak długo…). Rządy wielu państw już straszą nas czwartą falą pandemii i Deltą – kolejną mutacją koronawirusa. To oznacza ni mniej, ni więcej, że firmy szybko nie porzucą hybrydowego trybu pracy.
– Upowszechnienie modelu zdalnej pracy sprawia, że odbiorcy domowi znajdą się na radarze wielu vendorów. To powinno przełożyć się na szerszą gamę drukarek dla SOHO, do których dostarczane będą materiały eksploatacyjne w ramach subskrypcji. Należy też spodziewać się bogatszej oferty w zakresie bezpieczeństwa dopasowanej do potrzeb i możliwości gospodarstw domowych i małych firm – przewiduje Michał Świątek.
Nie tylko analitycy IDC dostrzegają zagrożenia związane z drukowaniem w domu bądź w małych firmach. Eksperci Quocirca sygnalizują, że w czasie pandemii 42 proc. gospodarstw domowych wymieniło stare modele drukarek na nowsze, aczkolwiek lwia część tych zakupów nie była autoryzowana. W związku z tym mogą one nie spełniać korporacyjnych wytycznych dotyczących bezpieczeństwa. Z badań przeprowadzonych przez Brothera wynika, że aż 9 na 10 małych i średnich firm doświadczyło incydentu cyberbezpieczeństwa związanego z urządzeniem drukującym. Takie sytuacje najczęściej wynikały z zaniedbań, takich jak pozostawienie poufnych dokumentów przy drukarce, nieodebranie wydruków lub przechwycenie ich przez innych pracowników.
Niestety, zdarzają się też bardziej wysublimowane cyberataki i wiele przemawia za tym, że ich liczba będzie wzrastać. Zdaniem Pawła Wośko, Pre-sales & Technical Service Managera w Brotherze, nowoczesne drukarki posiadają wiele zabezpieczeń, chociażby unikalne hasło, możliwość filtrowania adresów IP i wyłączenia nieużywanych protokołów sieciowych. Problem polega na tym, że użytkownicy oraz administratorzy pilnują wdrożenia bezpiecznych procedur na komputerach i telefonach, zapominając o drukarkach i skanerach. Trudno się zatem spodziewać, że domownicy wykażą się w tym zakresie większą roztropnością.
Innym gorącym tematem, od którego nie „uciekną” producenci jest powolne odchodzenie od tradycyjnego modelu sprzedaży na rzecz subskrypcji. Oczywiście będzie to proces ewolucyjny i w pierwszym rzędzie obejmie materiały eksploatacyjne, zresztą HP już wprowadziło tę opcję do swojego cennika. Użytkownik może, przykładowo, zapłacić 20 zł za wydrukowanie 100 stron miesięczne, a za każde następne strony naliczana jest dodatkowa opłata. Tę metodę od lat z powodzeniem stosują operatorzy telefonii komórkowej. Wiele przemawia za tym, że sprawdzi się ona także wśród klientów zaopatrujących się w drukarki i materiały eksploatacyjne.
Zdaniem producenta
Od początku pandemii obserwujemy wzrost zainteresowania kompaktowymi urządzeniami wielofunkcyjnymi do biur domowych. Sprzedaż urządzeń z naszego portfolio była dobra, chociaż mogła być lepsza, gdyby nie zmniejszona dostępność produktów. Ponadto przez liczne ograniczenia cała logistyka, w tym produkcja i transport, stały się znacznie bardziej skomplikowane. Również wszelkie estymacje sprzedaży stały się bardziej złożone. Z jednej strony zamknięte zostały sklepy stacjonarne, w tym te wielkopowierzchniowe, ale z drugiej niesamowicie rozwinął się rynek e-commerce. Tak wyglądał pierwszy kwartał – dzięki niemu nauczyliśmy się planować działania w czasie pandemii i bardzo elastycznie podeszliśmy do kwestii planów dla naszych partnerów.
Sytuacja związana z COVID-19 i wymuszona izolacja pracowników oraz uczniów i studentów spowodowała znaczny wzrost popytu na małe, domowe urządzenia drukujące atramentowe i laserowe. Trend jest obecny na rynku od marca 2020 i trwa do dziś, choć już z mniejszym nasileniem. Dużym popytem wśród naszych klientów cieszą się zarówno jednofunkcyjne drukarki, jak i wielofunkcyjne urządzenia drukujące. Zwiększone zapotrzebowanie na sprzęt spowodowało wyprzedaż zapasów w sklepach oraz u dystrybutorów. W związku z tym możemy śmiało stwierdzić, że każde urządzenie drukujące jest na rynku poszukiwane i ma zapewniony zbyt.
W najbliższej przyszłości spodziewamy się trzech trendów, które będą dominować na rynku urządzeń drukujących. Po pierwsze jest to już dziejąca na naszych oczach przyspieszona digitalizacja obiegu dokumentów. Po drugie, być może normą stanie się usługa subskrypcji druku, czy drukowanie na abonament. Usługa taka usprawnia proces drukowania zarówno w domu, jak i w biurze – sprawdza się również w hybrydowym modelu pracy. Przewidujemy też korzystanie na dużą skalę z urządzeń drukujących w przestrzeni publicznej na zasadach współdzielenia.
W ostatnim okresie wzrosło zainteresowanie małymi i średnimi urządzeniami biznesowymi do użytku jednostanowiskowego lub dla małych grup roboczych (2–4 osobowych). To potwierdza fakt, że drukarka jest wciąż niezbędnym wyposażeniem każdego biura, zarówno tego w domu, jak i tego rozumianego tradycyjnie. Użytkownicy doceniają możliwości zdalnego zarządzania urządzeniami, wykorzystanie chmurowego systemu obsługi urządzeń przez programy pozwalające na zarządzanie cyfrowymi dokumentami. Coraz chętniej wybierane są też urządzenia wielofunkcyjne umożliwiające nie tylko drukowanie, ale również skanowanie i kopiowanie. Użytkownicy zwracają też uwagę na możliwość wydruków z urządzeń mobilnych oraz automatycznego druku dwustronnego.
Drukarki laserowe, jak i atramentowe A4 skierowane do SOHO, cieszą się dzisiaj dużą popularnością. Spadek odnotowują jedynie produkty A3, które rzadziej są kupowane do domowych biur. Spore znaczenie przy wyborze drukarki mają jej wymiary, z drugiej strony znaczenie mają takie parametry jak prędkość druku, wydruk bezprzewodowy WiFi, wydajność materiałów, możliwość druku dwustronnego.
Artykuł Drugie życie domowej drukarki pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Brother stawia na MPS w chmurze pochodzi z serwisu CRN.
]]>Spotkanie w formule online, które poprowadził znany prezenter telewizyjny Marcin Prokop, zgromadziło 480 osób. Uczestnicy usłyszeli od Piotra Bacy, Country Managera Brother w Polsce, że producent chce utrzymać silną pozycję na rynku konsumenckim i rozwijać się w sektorze biznesowym. W tym właśnie kontekście padło stwierdzenie, że usługa zarządzania drukiem w chmurze jest odpowiedzią na dzisiejsze potrzeby różnych organizacji. Jednocześnie w segmencie biznesowym Brother stawia na kompaktowe rozwiązania, które sprawiają, że pracownicy w biurze mają drukarkę pod ręką.
– Naszym celem jest optymalizacja i rozproszenie środowiska druku, zgodnie z wymaganiami dystansu społecznego – podkreślał Piotr Baca.
Priorytetem producenta w nowej rzeczywistości jest również mobilność, czyli oferowanie sprzętu, który można łatwo przenieść z biura do domu albo z powrotem, w zależności od potrzeb. Co istotne, jak zapewnił szef polskiego oddziału, Brother zadba o dostępność urządzeń, gromadząc zapasy i w ten sposób przygotuje się do okresu wzmożonej sprzedaży w drugim półroczu.
Brother Cloud MPS
Badania zlecone przez Brother wskazują, że przedsiębiorcy zamierzają inwestować przede wszystkim w usługi chmurowe i zarządzania drukiem. Ponad 70 proc. z nich twierdzi, że wzrost wydatków obejmie MPS w chmurze. Na tym trendzie chce również skorzystać Brother. Rozwiązaniem zaprezentowanym podczas wydarzenia, które ma to umożliwić, jest usługa Brother Cloud MPS. Opiera się na dedykowanym portalu, gdzie można zarejestrować umowę, a wszystkie kwestie związane z magazynowaniem i logistyką leżą po stronie producenta. Współpracujący z nim integratorzy wykonują natomiast część usług, w tym serwis u klienta.
W modelu MPS klient płaci tylko za wydrukowane strony. Przedstawiciele Brother zapewniają, że nie ma żadnych dodatkowych kosztów. Gwarancja, serwis, wsparcie, rozliczenia i inne elementy oferty są zawarte w cenie każdej wydrukowanej strony. Co ważne, umowa jest rozliczana w złotówkach, dzięki czemu klienci nie są narażeni na ryzyko zmian kursów walut.
Obsługa kontraktów jest zautomatyzowana. System przygotowuje rozliczenia, automatycznie uzupełnienia materiały eksploatacyjne co pozwala z wyprzedzeniem dostarczyć toner do klienta. Zgłoszenia serwisowe są przyjmowane poprzez portal. Urządzenia są naprawiane on-site u użytkownika w średnim terminie 2-3 dni roboczych (jest też opcja NBD). Czas gwarancji jest równy czasowi trwania umowy (5 lat z możliwością przedłużenia).
Automatyzacja znacznie ułatwia integratorom obsługę klientów. Dla nich ważna jest, jak podkreślali partnerzy w przeprowadzonych wywiadach, prostota obsługi, przejrzyste rozliczenia i łatwość zarządzania. Zaznaczano również, że Brother Cloud MPS pozwala na przekonanie do tego typu usługi tych przedsiębiorców, którzy wcześniej nie zawsze byli zainteresowani systemami do zarządzania drukiem.
– Dla użytkowników najważniejsza jest łatwość obsługi, niezawodność, oszczędności. Usługi chmurowe pozwalają na pozyskiwanie nowych klientów – mówi Ryszard Piwoński, dyrektor działu rozwiązań w Vector.
Usługa dla małych i dużych
Brother Cloud MPS uruchomiono w 2015 r. Do tej pory zawarto w Polsce 1843 kontraktów. Co istotne, usługa pozwala zarządzać urządzeniami w wielu rozproszonych lokalizacjach, również w firmach posiadających oddziały poza terytorium Polski. Nie ma problemu z ich przenoszeniem. Sprawdza się ponadto w podmiotach różnej wielkości i branż.
– Mamy dużo umów na pojedyncze drukarki, chociażby w firmach księgowych czy gabinetach lekarskich, ale klientami są też sieci sklepów, szpitale, firmy logistyczne i wiele innych – podsumowuje Krzysztof Mertowski, Head of Sales w polskim oddziale Brother.
Druk w firmie pozostanie kluczowy
Z badań przeprowadzonych przez Brother wynika, że dla 80 proc. przedsiębiorców druk jest w firmie kluczowy, a urządzenia drukujące są niezbędne.
– Badania wskazują, że użytkownicy zwracają uwagę na optymalizację druku – podkreśliła Katarzyna Idzkiewicz, Senior Marketing Coordinator w Brother.
Główne czynniki, jakie determinują wybór dostawcy przez firmy to koszt (46 proc. wskazań), poziom usług (40 proc.), wcześniejsza współpraca z dostawcą (37 proc.), a w dalszej kolejności są to wolumeny wydruku w ramach kontraktu, bezpieczeństwo i wreszcie wpływ na środowisko.
Aż 91 proc. badanych planuje odnowić kontrakt w ramach Brother Cloud MPS, a 90 proc. wysoko ocenia te usługi. Przedsiębiorcy najbardziej zadowoleni są z funkcjonalności urządzeń, terminowości uzupełniania tonera i wysokiej jakości obsługi. Spośród pytanych aż 78 proc. potwierdza, że wydajność w firmie wzrosła dzięki automatyzacji dostaw materiałów eksploatacyjnych w ramach usługi MPS.
Nie ma sytuacji bez wyjścia
Prowadzący spotkanie Marcin Prokop pełnił nie tylko rolę moderatora. Podzielił się również swoimi doświadczeniami i przemyśleniami z działalności biznesowej. Wynika z nich, że otwartość na zmiany, kreatywność i umiejętność słuchania innych składają się na uniwersalny klucz do powodzenia w biznesie nie tylko w trudnych czasach pandemii.
Gościem wydarzenia był podróżnik Tomasz Michniewicz, który nie raz musiał stawiać czoła ekstremalnym zagrożeniom podczas egzotycznych wypraw. Przekonywał, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a poradzenie sobie z dużym niebezpieczeństwem pozwala łatwiej przejść przez kolejne, mniejsze problemy.
– Kluczem jest to, aby skupić się na tym, co jest w obszarze twojej kontroli. To, czego nie możemy zrobić, nie zaprząta nam głowy. Patrzymy, co można zrobić – przekonywał podróżnik.
Artykuł Brother stawia na MPS w chmurze pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Drukowanie w nowej rzeczywistości z Brother pochodzi z serwisu CRN.
]]>„Projekt Drukowanie w nowej rzeczywistości” będzie spotkaniem online inspirowanym konwencją telewizyjną, podczas którego uczestnicy zdobędą interesujące informacje o zmianach w procesie druku w dobie Nowej Rzeczywistości. Uczestników powita dwóch gospodarzy: Piotr Baca – Country Manager firmy Brother oraz prezenter telewizyjny – Marcin Prokop.
Podczas wydarzenia nie zabraknie interesujących rozmów z zaproszonymi gośćmi – doświadczonymi ekspertami z firmy Brother, ale nie tylko. Do grona rozmówców dołączy polski podróżnik i reportażysta – Tomasz Michniewicz, który opowie o wymagających wyprawach i sposobach na utrzymanie równowagi w zmiennych okolicznościach.
Marcin Prokop również ma bogate doświadczenie w dynamicznym wdrażaniu zmian oraz prowadzeniu biznesu, dlatego w krótkim warsztacie podzieli się z widzami swoimi najlepszymi sposobami na skuteczne działanie w nowej rzeczywistości.
Jeśli interesuje Cię optymalizacja kosztowa procesów druku i chcesz uzyskać informację od doświadczonych ekspertów o tym, jak skutecznie działać w tych nowych czasach – to zarejestruj się na tą konferencję!
Do zobaczenia 22 czerwca 2021 o godz. 10.00.
Zarejestruj się i nie pozwól, aby ominęło Cię to wirtualne wydarzenie: https://brother.syskonf.pl/
Artykuł Drukowanie w nowej rzeczywistości z Brother pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Materiały eksploatacyjne: producenci przejmują inicjatywę pochodzi z serwisu CRN.
]]>W efekcie, w ostatnim czasie producenci drukarek zaczęli przejmować inicjatywę w segmencie materiałów eksploatacyjnych, a układ sił na naszym rynku upodabnia się do tendencji występujących w Europie Zachodniej. Jak wynika z danych IDC, cztery lata temu udział ilościowy tuszów i tonerów OEM wynosił w Polsce 49 proc., a w 2019 r. osiągnął poziom 56 proc. Przy czym w ubiegłym roku ilość sprzedanych na polskim rynku „oryginałów” wzrosła o 2,5 proc. w ujęciu rocznym.
Rywalizacja wielkich koncernów z dostawcami alternatywnych materiałów eksploatacyjnych przypomina walkę Dawida z Goliatem. Ci pierwsi dysponują potężnymi pieniędzmi na marketing i sztabami prawników, z kolei atutem drugich są niższe ceny i lojalni klienci. Część zmagań między oboma stronami toczy się na salach sądowych, gdzie producenci oskarżają dostawców alternatywnych materiałów o naruszanie praw patentowych. Szczególnie dużą aktywność w tym zakresie przejawia HP i niemal wszyscy znają powtarzaną od lat przez specjalistów tej firmy historię o zamiennikach, które uszkadzają drukarki. Poza tym od czasu do czasu producenci sprzętu uprzykrzają życie konkurentom, a przy okazji użytkownikom, wprowadzając rozwiązanie uniemożliwiające stosowanie zamienników. W tym kontekście do niecodziennej sytuacji doszło niedawno na Florydzie, gdzie właściciel drukarki HP pozwał tę firmę do sądu po tym, jak bez jego zgody wprowadziła aktualizację, która blokowała nieoryginalne tusze. Zirytowany użytkownik stwierdził, że nigdy nie zdecydowałby się na zakup sprzętu HP, gdyby wiedział, że będzie zmuszony korzystać wyłącznie z materiałów OEM.
– Takie działanie producentów jest uciążliwe i niezrozumiałe dla użytkowników urządzeń ze względu na to, że jednego dnia materiał eksploatacyjny działa, a na drugi dzień, po zmianie oprogramowania, może przestać działać. Co więcej, to nieekologiczny sposób postępowania, bo powoduje konieczność wymiany materiałów eksploatacyjnych jeszcze przez ich wyczerpaniem – mówi Paweł Nowak, kierownik Działu Wsparcia Marek Własnych i Manager Produktu Asarto w Polcanie.
W zestawieniach sprzedaży alternatywnych materiałów eksploatacyjnych od lat prym wiedzie Action z markami Activejet i Actis. Według IDC na koniec 2019 r. ich łączne udziały w segmencie zamienników wynosiły ok. 30 proc. Innym znanym dostawcą jest Black Point, istniejący od 1988 r., ale też Polcan, który działa na rynku materiałów eksploatacyjnych już od 27 lat, dostarczając na rynek produkty takich marek jak Asarto czy Tiom. Powyższe przykłady pokazują, że klienci zaopatrujący się w zamienniki zwracają uwagę nie tylko na metkę z ceną, ale również logo dostawcy. Choć oczywiście nie brakuje osób, które poszukują na rynku najtańszych tuszów, nie zwracając uwagi na parametry i opinie innych użytkowników.
– Z naszych obserwacji wynika, że wybór klienta ma związek z jego osobistymi doświadczeniami i opiniami innych osób. Jeśli są pozytywne, sięgnie on po zamiennik, niezależnie od tego czy potrzebuje go do urządzenia używanego w domu czy też w biurze. Trzeba pamiętać, że w Polsce jest wielu samozatrudnionych, niezobligowanych żadnymi przepisami przetargowymi. W związku tym stawiają na rozwiązania ekonomiczne, czyli sprawdzone zamienniki – mówi Artur Majewski, ekspert ds. marki Activejet w Actionie.
Jednak pomimo kilku poważnych atutów, jakie mają zamienniki, rodzimi klienci coraz częściej decydują się na zakup „oryginałów”. Dzieje się tak z kilku przyczyn. Na przestrzeni ostatnich lat poprawiła się sytuacja finansowa firm i gospodarstw domowych. Poza tym część użytkowników poważnie traktuje ostrzeżenia producentów o negatywnych konsekwencjach stosowania zamienników. Wielu z nich, dla świętego spokoju, woli zapłacić nieco więcej za materiały OEM, niż używać zamienników i narażać się na utratę gwarancji na urządzenie (choć niektórzy dostawcy materiałów alternatywnych udzielają gwarancji na drukarki, w których używane są ich produkty).
Recesja wywołana przez koronawirusa może zmienić sytuację nie tylko w segmencie materiałów eksploatacyjnych, ale również urządzeń drukujących. Co prawda próba przejęcia HP przez Xeroxa zakończyła się fiaskiem, niemniej wszystko wskazuje na to, że proces konsolidacji w tym segmencie rynku jest nieunikniony. Obecnie działa na nim 12 producentów, co według niektórych ekspertów jest zbyt dużą liczbą i w nieodległej przyszłości należy spodziewać się sporych przetasowań.
Trudno też przewidzieć, jak potoczą się dalsze lasy dostawców zamienników. Niestety, prognozy IDC nie dają ich producentom zbyt wielu powodów do optymizmu. Analitycy szacują, że polski rynek tuszów i tonerów skurczy się w bieżącym roku o 6 proc.
– Uważam, że udział oryginalnych tuszów i tonerów w rynku materiałów eksploatacyjnych będzie wzrastać. Marki OEM są bardziej odporne na turbulencje wywołane przez pandemię. Choć generalnie należy liczyć się ze spadkami, wynikającymi chociażby z masowego przechodzenia przedsiębiorstw na model pracy zdalnej. Natomiast dostawcy zamienników mogą mieć problemy z łańcuchem dostaw lub przepływami
pieniężnymi – tłumaczy Michał Świątek, Research Manager w IDC.
Najsilniejsi gracze w segmencie materiałów alternatywnych powinni czerpać w czasie spowolnienia gospodarczego korzyści ze sprzedaży online, a także z rosnącego zainteresowania klientów oszczędnościami w zakresie druku. Artur Majewski dostrzega też pewne pozytywy wynikające z zaistniałej sytuacji. Z drukarek korzystają osoby wykonujące pracę w domu, a w „czterech kątach” drukuje się też kolorowanki dla najmłodszych czy przepisy kulinarne.
Należy jednak podkreślić, że pod dużym znakiem zapytaniem stoi podaż zwłaszcza tych zamienników, które są wytwarzane w Chinach.
– Tamtejsze fabryki nie osiągnęły jeszcze wydajności sprzed Chińskiego Nowego Roku, co przekłada się na wydłużenie procesu produkcji a także opóźnienia w realizacji zamówień. Problem stanowi też dostępność komponentów produkcyjnych i niepełnej obsady zakładów pracy – mówi Paweł Nowak.
Problemy mają też producenci urządzeń drukujących. Większość biur jest zamkniętych i nie wiadomo, kiedy powrócą do nich pracownicy. Nie działa też wiele punktów usługowych, zaś galerie handlowe były nieczynne niemal przez dwa miesiące.
– Byliśmy pozytywnie nastawieni odnośnie do bieżącego roku, oczekując wzrostu sprzedaży materiałów eksploatacyjnych, ale lockdown zaskoczył nas wszystkich. Z jednej strony są branże, które przestały funkcjonować, z drugiej strony praca zdalna i uruchomienie szkoły on-line spowodowały wzrost zapotrzebowania na urządzenia do domu i małych biur, co może się przełożyć na zwiększenie sprzedaży tuszy – podkreśla Piotr Baca, szef polskiego oddziału Brothera.
Tak czy inaczej, dostawcy muszą przystosować się do nowych reguł gry. Niewykluczone, że trzeba będzie przygotować specjalne oferty zarówno w zakresie urządzeń, jak i materiałów dla biur domowych. Niegdyś był to bardzo lukratywny segment rynku, ale wraz z inwazją notebooków, tabletów czy smartfonów, gospodarstwa domowe zaczęły pozbywać się drukarek. Teraz ten trend zaczął się odwracać i najbliższe lata pokażą, na ile ta zmiana okaże się trwała.
Artykuł Materiały eksploatacyjne: producenci przejmują inicjatywę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Hakerzy wkraczają do świata druku pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Próbowałem pokazać, że hacking nie jest grą czy zabawą i może mieć poważne konsekwencje w życiu. Naprawdę chcę, żeby ludzie zwracali na to uwagę, bo w tego typu atakach istnieje nawet możliwość doprowadzenia do fizycznego uszkodzenia urządzeń – tłumaczył @HackerGiraffe w rozmowie z serwisem bbc.com.
Specjaliści przyznają, że takie ostrzeżenia należy traktować serio, ponieważ zdalne ataki na sprzęt drukujący mogą mieć przykre konsekwencje dla potencjalnych ofiar. Wspomniany haker nie dokonał epokowego odkrycia. Wszak cyberprzestępcy uderzają we wszystkie urządzenia, które łączą się z siecią, w tym także drukarki. Jednak większość firm wciąż patrzy na tego typu historie z przymrużeniem oka.
– Znakomita część klientów pomija urządzenia drukujące w kontekście bezpieczeństwa. Zabezpieczane są budynki, pomieszczenia, samochody i komputery, ale mało osób zdaje sobie sprawę z konieczności ochrony drukarek. Sytuacja się jednak zmienia, dostrzegamy rosnące zainteresowanie bezpieczeństwem urządzeń końcowych. Mamy też w tym swój udział – mówi Mateusz Wasilewski, Category Manager w HP Inc.
Wielu polskich przedsiębiorców wychodzi z założenia, że problem jest marginalny. Nierzadko porównuje się ataki na drukarki do incydentów związanych z włamaniami do inteligentnych lodówek czy telewizorów. Wprawdzie są realne, ale zdarzają się na tyle rzadko, że nie warto zaprzątać sobie nimi głowy.
Nowoczesne urządzenia drukujące mają własną pamięć, oprogramowanie, dysk twardy i funkcjonują w środowisku sieciowym. To sprawia, że są narażone na takie same ataki jak komputery. Jednak różnica polega na tym, że pecety zazwyczaj mają należytą ochronę, infrastrukturę druku zaś traktuje się po macoszemu.
– Współczesny sprzęt drukujący stanowi stosunkowo słabo zabezpieczoną bramę dostępową do sieci firmowej, m.in. za sprawą konfiguracji zapewniającej dostęp do różnych klas adresowych. Jeśli napastnikowi uda się ominąć zabezpieczenia, może wykorzystać drukarkę firmową jako swoistą bramkę proxy dla innej wirtualnej sieci lokalnej. Dzięki temu możliwe jest skanowanie, analizowanie i atakowanie komputerów firmowych w zupełnie innej klasie adresowej – tłumaczy Daniel Suchocki, trener w Autoryzowanym Centrum Szkoleniowym Dagmy i biegły sądowy.
Dodaje przy tym, że dotąd nie spotkał się z takim przypadkiem w praktyce. Co wcale nie oznacza, że nie występują one w innych krajach. Niemniej w polskich sądach do analizy powłamaniowej najczęściej trafią logi świadczące o wykorzystaniu do ataków na komputery serwerów. Jednak należy mieć na uwadze, że przejęta przez cyberprzestępcę drukarka nie tylko służy do tzw. eskalacji uprawnień, ale również zapewnia dostęp do cennych danych. Haker ma pełny wgląd w dokumenty drukowane nie tylko przez szeregowych pracowników, ale i zarząd. Według firmy analitycznej Quocirca 11 proc. incydentów związanych z naruszeniem bezpieczeństwa, jakie zostały zgłoszone przez przedsiębiorstwa w ciągu ostatniego roku, wiązało się ze środowiskiem druku. Aż 59 proc. z nich doprowadziło do utraty danych, co średnio kosztowało poszkodowanego przedsiębiorcę 398 tys. dol. Nie mniej ciekawe dane przynoszą wyniki badań „Cost of a Data Breach Study” przeprowadzonych przez Ponemon Institute. Agencja badawcza wzięła pod lupę 500 firm, które doświadczyły ataku na infrastrukturę druku. Średni czas wykrycia incydentu wyniósł 197 dni, natomiast na opanowanie zagrożenia firmy potrzebowały aż 69 dni.
Chociaż analitycy przedstawiają mocne argumenty przemawiające za celowością zastosowania mechanizmów ochronnych w systemach druku, przedsiębiorców zwykle to nie przekonuje. Jak wynika z danych IDC InfoBrief, 37 proc. przedsiębiorstw uważa, że ataki na infrastrukturę druku występują bardzo rzadko i nie warto podejmować specjalnych działań w celu jej zabezpieczenia. To istotna informacja zarówno dla dostawców urządzeń, jak i hakerów. Niewykluczone, że ci ostatni – zachęceni beztroską użytkowników – zaczną coraz częściej wykorzystywać tę furtkę do ataków na firmową sieć.
Producenci sprzętu zdają sobie z tego sprawę i podchodzą do tematu bezpieczeństwa druku z powagą. Najważniejsi dostawcy oferują wszechstronne portfolio rozwiązań, w tym wbudowane funkcje zabezpieczeń sprzętowych, a także oprogramowanie do kontroli dostępu. W razie potrzeby wchodzą też w różne alianse. Przykładowo Canon współpracuje ze znanym dostawcą antywirusów, natomiast Brother z Y Softem – niezależnym dostawcą oprogramowania łączącego funkcje zarządzania i ochrony środowiska druku. Swoją drogą ważną rolę w tym segmencie rynku odgrywają także: Nuance, EveryonePrint, Papercut, Pharos, Print Audit oraz Ringdale.
Oczywiście w przypadku software’u niezwykle ważne jest dbanie o systematyczne aktualizacje, co eliminuje ewentualne zagrożenia, a przynajmniej minimalizuje ryzyko ich wystąpienia. O ile dostawcy oprogramowania wywiązują się należycie z tego zadania, o tyle użytkownicy często zawodzą. Typowym przykładem jest omawiany już casus @HackerGiraffe.
– Trzeba mieć na uwadze, że za około 95 proc. wycieków danych odpowiada czynnik ludzki, a nie luki w oprogramowaniu czy wektorowa penetracja systemów – podkreśla Krzysztof Janiec, MPS Sales Specialist w Epsonie.
Producenci nie stoją z założonymi rękami, lecz podejmują rozmaite akcje edukacyjne, w których tłumaczą przedsiębiorcom, dlaczego i w jaki sposób zabezpieczać sprzęt drukujący. Dzięki temu, mimo wszystko, świadomość klientów na temat opisywanego zjawiska powoli rośnie. Niemniej trudno do końca ocenić, w jakim stopniu jest to pokłosie działań dostawców, a w jakim strach przed drakońskimi karami za nieprzestrzeganie unijnych regulacji dotyczących ochrony danych osobowych. To zapewne wpływ obu tych zjawisk.
– Czasami zostawiony na urządzeniu wydruk może poważnie uszczuplić budżet firmy. Od maja ubiegłego roku taki dokument może kosztować firmę tyle, co wyciek danych, bo nawet 20 mln euro lub 4 proc. rocznego obrotu. Dlatego proces drukowania i dostęp do urządzeń powinny być kontrolowane i poprzedzone uwierzytelnianiem, a dyski i dokumenty dodatkowo zabezpieczone hasłami – doradza Marta Kudła, IT Services Portfolio Manager w Konica Minolta.
Rodzimi przedsiębiorcy, wybierając urządzenia drukujące, kierują się ich ceną, kosztami eksploatacji oraz wydajnością. Tylko nieliczni pytają o poziom ich zabezpieczeń. Niemniej takie zapytania mogą pojawiać się coraz częściej. Jak wynika z ubiegłorocznego badania IDC InfoBrief, aż 66 proc. firm przyznało, że funkcje ochronne mają istotny wpływ na zakup urządzenia. Wprawdzie tego rodzaju deklaracje nie zawsze idą w parze z konkretnymi czynami, pokazują jednak pewien trend.
Do wyraźnej poprawy bezpieczeństwa druku powinny przyczynić się nowe modele sprzedaży, takie jak MSP. Firmy oczekują, że usługodawcy nie tylko zapewnią profesjonalne zarządzanie drukiem, ale także należycie zadbają o dane. Zaistniała sytuacja stwarza dodatkowe możliwości dla integratorów, gdyż opracowanie systemu zapewniającego bezpieczny obieg dokumentów wymaga stworzenia odpowiedniej koncepcji. Nie ma bowiem uniwersalnego rozwiązania, które sprawdzi się w każdej firmie.
– Integratorzy odpowiadają za funkcjonalność i bezpieczeństwo połączonych systemów i urządzeń pochodzących od różnych dostawców, tworzących określone środowisko. Jeśli pojawia się potrzeba wdrożenia specjalnego rozwiązania ochronnego, to integrator zyskuje dodatkowe źródło przychodów – wyjaśnia Krzysztof Janiec.
Mądry Chief Security Officer kieruje się mottem: „Każda organizacja jest tak silna jak jej najsłabsze ogniwo”. A rosnąca liczba zagrożeń sprawia, że osoby odpowiadające za cyberochronę muszą się mierzyć z nowymi wyzwaniami. Najlepszym przykładem jest rynek urządzeń drukujących. Nowe systemy wielofunkcyjne stają się coraz bardziej inteligentne, ale tym samym podatne na ataki DDoS i otwierają furtkę do korporacyjnej sieci.
Piotr Makowski, Business Product Development Manager w dziale Document Solutions, Canon
W przypadku ataków na firmowe urządzenia drukujące ani liczba, ani częstotliwość prób włamania nie jest kluczowa. Natomiast należy zwrócić uwagę na potencjał zagrożeń i skalę strat. Choć świadomość firm w zakresie bezpieczeństwa druku stale rośnie – także dzięki unijnym oraz rządowym regulacjom – urządzenia wielofunkcyjne wciąż nie są traktowane jako równoprawny element firmowej infrastruktury IoT. Tym, co nas cieszy, są wyniki badań Canon Office Insights, przeprowadzonych w 2017 r. na grupie ponad 2,5 tys. pracowników zajmujących kierownicze stanowiska w europejskich przedsiębiorstwach. Aż 80 proc. z nich przyznało, że zamierza w najbliższym czasie usprawnić wewnętrzną politykę obiegu dokumentów pod kątem bezpieczeństwa.
Krzysztof Janiec, MPS Sales Specialist, Epson
Jako dostawca systemów druku obsługujemy naturalnie wszelkie zapytania użytkowników dotyczące sprzętu, w tym z zakresu bezpieczeństwa. Nie zaobserwowaliśmy w ostatnich trzech latach widocznego wzrostu liczby reklamacji związanych z atakami przez urządzenia drukujące marki Epson, choć zauważamy, że kwestie zabezpieczeń coraz częściej pojawiają się podczas wyboru sprzętu przez klientów. To bardzo pozytywny symptom, świadczący o rosnącej świadomości użytkowników końcowych.
Piotr Baca, Country Manager, Brother
Resellerzy powinni pomagać klientom w doborze odpowiednich rozwiązań, adekwatnych do posiadanej przez nich infrastruktury. Nasi partnerzy mają szansę wskazać słabe punkty i luki w systemie bezpieczeństwa druku oraz zaoferować rozwiązanie zapobiegające potencjalnemu wyciekowi danych. Strategia ochrony urządzeń drukujących zależy w dużym stopniu od profilu klienta. Zupełnie inne potrzeby w tym zakresie będzie miała mała firma, a inne wielka korporacja. Nasza rola polega na dostarczeniu szerokiego wachlarza produktów. Dzięki temu partner może zaproponować klientowi odpowiednie rozwiązanie, dopasowane do indywidualnych potrzeb.
Artykuł Hakerzy wkraczają do świata druku pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Bezpieczeństwo druku w firmie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Bezpieczeństwo druku w firmach to poważny problem. Jak wynika z analizy firmy Quocirca, która w grudniu 2018 r. przebadała 250 przedsiębiorstw z całego świata, w aż 59 proc. z nich doszło do wycieku danych w trakcie drukowania. Przeciętnie taki incydent przekładał się na straty wysokości 1,5 mln zł. W dobie upowszechniania się Internetu rzeczy należy pamiętać, że każde urządzenie podłączone do sieci, w tym także drukarka, może stanowić wektor ataku na firmową infrastrukturę.
Bardzo istotny jest zatem wybór sprzętu, który zapewnia regularne aktualizacje oprogramowania, a także jest zabezpieczony przed nieautoryzowanym dostępem spoza sieci. Dlatego drukarki Brother mają wbudowaną obsługę protokołu IPsec, służącego do obsługi bezpiecznych połączeń oraz wymiany kluczy szyfrowania pomiędzy urządzeniami wewnątrz sieci. Dzięki temu nie ma potrzeby instalowania oprogramowania pośredniego ani używania zewnętrznego sprzętu zabezpieczającego. Urządzenia mają do dyspozycji także filtr IP i kontrolę protokołów.
Równie ważne jak ochrona sprzętu przed atakiem z zewnątrz okazuje się zadbanie, by firmowe dane były odpowiednio zabezpieczone przed nieautoryzowanym wykorzystaniem przez pracowników przedsiębiorstwa. Niewłaściwe zabezpieczenie firmowej dokumentacji podczas procesów jej druku i skanowania może być równie kosztowne jak atak hakerski. Rozwiązaniem opisanego problemu jest wdrożenie systemu autoryzacji korzystania z urządzenia. Wybrane modele drukarek i skanerów Brother mają opcję zabezpieczenia dostępu kodem PIN, dzięki czemu jedynie upoważnieni pracownicy mogą korzystać z niektórych funkcji sprzętu.
Urządzenia Brother pozwalają także na ograniczenie ingerencji z poziomu interfejsu, co utrudnia potencjalny atak za pomocą malware’u. Firmy coraz częściej inwestują również w odpowiednie szkolenia pracowników z zakresu bezpiecznego druku, dzięki czemu zmniejszają ryzyko dostania się poufnych danych w niepowołane ręce wskutek pomyłki lub nieuwagi. Jednocześnie w ten sposób zwiększają społeczną świadomość problemu, z korzyścią dla biznesu, a także sprzedawców bezpiecznych rozwiązań.
Artykuł Bezpieczeństwo druku w firmie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Brother: nowe możliwości MPS pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Niekoniecznie musimy osiągać gigantyczne wzrosty, ale chcemy utrwalać sprzedaż oferując klientom dodatkowe rozwiązania. Cierpliwie i konsekwentnie działamy i pracujemy, żeby te sprzedażowe cele osiągać. Ale dodatkowo, z myślą o partnerach, przygotowujemy ofertę, dzięki której klienci będą do nas wracać, a przede wszystkim będziemy się z nimi wiązać na lata – przekonywał Piotr Baca, Country Manager Brothera w Polsce.
Z kolei Krzysztof Mertowski, Channel Sales Manager, zwrócił uwagę parterów na nową serię w portfolio producenta przeznaczoną dla odbiorcy biznesowego – atramentowe urządzenia A3 Business Smart. Podkreślał przy tym, że rynek rozwiązań atramentowych dla biznesu rośnie średnio o około 8 proc. rocznie. W dodatku ponad jedna czwarta ze sprzedawanych urządzeń działających w tej technologii to maszyny formatu A3. Dlatego Brother zdecydował się na rozszerzenie oferty w tym zakresie.
– Popyt na biznesowe urządzenia atramentowe wzrasta. Klienci widzą w tej technologii niedrogą alternatywę dla laserowych odpowiedników formatu A3 – mówi Krzysztof Mertowski. Według przytoczonych przez niego danych IDC (Western Europe Inkjet Forecast 2018), szacowana wielkość tego segmentu rynku w 2022 r. wyniesie ponad 3,5 mln sprzedanych maszyn.
Business Smart to seria wielofunkcyjnych urządzeń biznesowych stworzona z myślą o odbiorcach MŚP oraz klientach, którzy dużo i często drukują. Na uwagę zwraca niski koszt wydruku strony oraz niski koszt ogólnej eksploatacji (również w porównaniu z urządzeniami producentów stawiających w swoich rozwiązaniach na technologię atramentową). Zaimplementowano w nich takie funkcje, jak graficzny wskaźnik poziomu tuszu wraz ze wskazaniem liczby stron pozostałych do wydrukowania.
W nowych urządzeniach A3 umożliwiono druk w tym formacie z każdego podajnika. Nowością jest także funkcja skanowania realizowana w dwojaki sposób: poprzez położenie dokumentu na szybie skanera lub wprowadzenie go do wielofunkcyjnego podajnika. Urządzenia Business Smart mają charakteryzować się także cichą pracą, ponieważ emitują hałas na poziomie jedynie 50 decybeli. Elementem, który ma stanowić szczególnie istotną wartość dodaną dla odbiorców maszyn Business Smart jest 3-letnia gwarancja on-site.
Pod koniec zeszłego roku Brother mocno poszerzył ofertę rozwiązań laserowych przeznaczonych na przetargi i do sprzedaży kontraktowej. Ze sprzedażą kontraktową producent mierzy się od czterech lat. Swoje działania na rynku MPS kieruje zarówno do odbiorców z segmentu publicznego jak i prywatnych przedsiębiorstw. Jeśli mowa o ogólnej liczbie podpisywanych kontraktów, sektor publiczny w przypadku Brothera stanowi mniejszość, bo tylko około 15 proc. tego typu umów jest zawieranych z tym odbiorcą. Jeśli jednak wziąć pod uwagę liczbę urządzeń pracujących u klientów w ramach MPS-u, udział instytucji państwowych wynosi prawe 50 proc. Sektor prywatny jest więc zdecydowanie większy, jeśli chodzi o dotarcie do klientów z kontraktami, zaś publiczny zdecydowanie bardziej chłonny, biorąc pod uwagę potrzeby pojedynczej organizacji.
Przedstawiciele Brothera podkreślają, że na rynek MPS japoński producent wszedł cztery lata temu, od podstaw budując własne know-how w tej dziedzinie. Na przełomie lat 2015-2016 w systemie kontraktowym działało u klientów biznesowych 99 urządzeń Brothera. Obecnie liczba ta wzrosła do ponad 10 tys. maszyn i 850 podpisanych kontraktów. Ważnym czynnikiem sukcesu, co podkreślali zarówno Piotr Baca jak i Krzysztof Mertowski, są partnerzy producenta, którzy zechcieli przetransformować swoje biznesy w kierunku sprzedaży kontraktów. Równie ważny wpływ na rozwój MPS-owego biznesu miało między innymi stworzenie i oddanie do dyspozycji partnerom oraz ich klientom specjalistycznych narzędzi, w tym sukcesywnie ulepszanych chmurowych portali biznesowych, za pomocą których można podpisywać umowy z klientami końcowymi i realizować ich postanowienia. Obecnie istnieją dwa takie portale: Partner MPS (pojawił się w 2018 r., oferując partnerom kolejne funkcje ułatwiające im prowadzenie biznesu opartego na kontraktach, jak np. zbiorcza faktura, rozszerzone możliwości przygotowania oferty dla klienta oraz dodatkowe możliwości gwarancyjne) oraz nowy Brother MPS Plus. W odróżnieniu od pierwszego, tu stroną umowy jest Brother.
Mówiąc o celach na kolejny bieżący rok fiskalny, producent poinformował, że chce zdobyć kontrakty na kolejne kilka tysięcy maszyn w obecnym roku budżetowym. Zależy mu na dalszym rozwoju efektywnej współpracy z MPS-owymi partnerami i umożliwianiu im sięgania po satysfakcjonujące marże. Sektory, na których szczególnie zależy Brotherowi to retail i służba zdrowia. Producent nie odpuszcza także sprzedaży kontraktowej w sektorze publicznym. Elementem wsparcia parterów sprzedających kontrakty jest m.in. service pack Brother Care, który obejmuje standardowy serwis w formie on-site oraz serwis z czasem naprawy następnego dnia roboczego.
Partnerom firmy Brother w działaniu na rynku kontraktowym ma pomóc również narządzie finansowe Ratatech, które powstało dzięki współpracy między producentem a BNP Paribas Leasing Solutions. W jej wyniku partnerzy mają teraz możliwość łatwego podpisywania z klientami końcowymi umów na dzierżawę urządzeń drukujących na dokumentacji BNP Paribas Leasing Solutions. Ma to wyeliminować ryzyko finansowe ponoszone przez resellera, który zazwyczaj – jak twierdzą specjaliści banku – udziela dzierżawy na swojej umowie klientowi końcowemu, refinansując ją jednocześnie leasingiem zwrotnym w firmie leasingowej. BNP Paribas Leasing Solutions, jako partner Brothera, przejmuje od resellera ryzyka związane z udzieleniem dzierżawy, oceną wypłacalności odbiorców końcowych, jak również zmaganie się z potencjalnymi problemami niezapłaconych faktur, bądź opóźnień w zapłacie rat dzierżawnych.
Piotr Baca, Country Manager, Brother
Klienci w Polsce są bardzo wymagający. Właściwa obsługa nie polega na tym, aby przedstawiać im najtańszą ofertę, ale taką jakość współpracy, która pozwala im zapomnieć o tym, że mają w organizacji park maszyn drukujących. Kiedy zaczynaliśmy sprzedaż kontraktową , wchodziliśmy na zupełnie nieznany nam obszar. Dziś mogę powiedzieć, że odnieśliśmy bardzo duży sukces. Oczywiście nie ustajemy w dalszej pracy, gdyż nadal widzimy duży potencjał dla nas i naszych partnerów. Z dużą pokorą patrzymy na konkurencje rozmawiamy z partnerami, pytamy o ich potrzeby i w konsekwencji przygotowujemy propozycje, która jest wynikiem naszych obserwacji zgodnych z oczekiwaniami rynku. To, jak organizujemy sprzedaż kontraktową na polskim rynku, zależy w dużym stopniu od nas samych. Wynika to z tego, że mamy bardzo dużą samodzielność przy jednoczesnym wsparciu naszej centrali. Jednak najlepszym świadectwem tego, że jakość oferty i obsługa jest na jak najwyższym poziomie, są kontrakty, których zdecydowana większość jest przedłużana.
Paweł Wośko, który odpowiada za wsparcie przed i posprzedażne w firmie Brother, przybliżył partnerom temat rozszerzania funkcjonalności japońskich urządzeń. Przedstawił trzy rozwiązania: bezpieczny wydruk (Secure Print+), personalizacja wyświetlacza (Custom UI) oraz Barcode Utility. W najbliższym czasie Brother będzie wprowadzać w swoich biznesowych maszynach drukujących kolejne funkcjonalności, jak zgłoszenie serwisu za pośrednictwem panelu urządzenia, zamówienie eksploatacji również z panelu oraz drukowanie kodów kreskowych, a także dostęp zdalny do panelu maszyny drukującej.
Dużą część prezentacji Paweł Wośko poświęcił tematyce odpowiedniego zabezpieczania urządzeń drukujących. Stąd mowa o rozwiązaniu Secure Print+ służącym do zarządzania drukowaniem, które pomaga firmom chronić ważne dokumenty przed niepożądanym dostępem. Rozwiązanie działa na urządzeniu drukującym (nie potrzebuje oddzielnego serwera), współpracuje z wbudowanym czytnikiem kart zbliżeniowych lub czytnikiem zewnętrznym. Custom UI z kolei umożliwia spersonalizowanie panelu sterowania z ekranem dotykowym. Barcode Utility natomiast pozwala na automatyczne skanowanie i przetwarzanie dokumentów zawierających kody kreskowe. Oznacza to zwiększenie bezpieczeństwa dokumentów poprzez przesyłanie zeskanowanych danych do odpowiednich folderów na serwerze, zmianę nazwy partii plików na podstawie kodu kreskowego i grupowanie pojedynczych stron w dokumenty dla bezpiecznej archiwizacji.
Zdaniem integratora
Jacek Trzeciak, JTC, Poznań
Brother zaistniał na rynku MPS z mniejszymi urządzeniami, co postrzegam bardzo pozytywnie. Wcześniej, zarówno my, jak i nasi klienci, myśleliśmy o kontraktach jedynie w kontekście dużych kopiarek, a powodem był niski koszt wydruku strony, które zapewniały największe rozwiązania. Obecnie koszt wydruku na mniejszych urządzeniach jest bardzo zbliżony. Nie trzeba więc już wydawać dziesiątek tysięcy, żeby mieć odpowiedni sprzęt w kontrakcie W dodatku mniejsze rozwiązania można bardziej rozproszyć po przestrzeni biurowej, czyli de facto postawić je bliżej pracownika, co jest dla niego wygodniejsze, i w tym klienci też widzą korzyść dla siebie. Kontrakty z udziałem mniejszych urządzeń drukujących to biznes, który w mojej opinii będzie się rozwijał w wysokim tempie przynajmniej przez najbliższych kilka lat. Choć muszę zaznaczyć, że jeśli chodzi o Brothera to dużo urządzeń po prostu sprzedajemy – poprzedni rok był rekordowy pod tym względem. Ale na pewno widzimy duży potencjał w kontraktach.
Artykuł Brother: nowe możliwości MPS pochodzi z serwisu CRN.
]]>