Artykuł Samsung powraca na fotel lidera pochodzi z serwisu CRN.
]]>– O naszym sukcesie, a takim było odzyskanie pierwszego miejsca na globalnym rynku półprzewodników, poza wzrostem sprzedaży pamięci RAM i dysków SSD, zadecydował również wzrost sprzedaży smartfonów z najwyższej półki – podkreśla Maciej Kamiński, dyrektor Samsung Memory w Polsce i regionie CEE.
Jednak nie tylko urządzenia konsumenckie nakręcają popyt na pamięci półprzewodnikowe. Podobny trend występuje w grupie rozwiązań do magazynowania danych bądź backupu. Wprawdzie wielu użytkowników wykorzystuje do wymienionych celów nośniki HDD, ale SSD stanowi bardzo ciekawą alternatywę dla twardzieli.
Samsung rozdaje karty na rynku pamięci półprzewodnikowych (flash memory), będąc nieprzerwanie od 2003 roku światowym liderem tego rynku, co daje mu przewagę nad Intelem w całym biznesie półprzewodnikowym. Nie jest to jednak jedyny atut azjatyckiego producenta. Koreańczycy pod swoją marką produkują bardzo szeroką gamę urządzeń – telewizory, komputery, smartfony czy urządzenia wearables. Samsung w wymienionych produktach wykorzystuje własne półprzewodniki, napędzając tym samym ich sprzedaż. Firma zaopatruje też innych, wiodących dostawców i producentów, którzy montują chipy i pamięci Samsung w swoich urządzeniach.
– Praktycznie w każdym kraju, w większości gospodarstw domowych jest coś, co pochodzi od firmy Samsung, począwszy od telewizora i smartfonu, a na niektórych rynkach także laptopa. Zwykle nie zdajemy sobie też sprawy, że używając produktu innej marki, być może korzystamy na przykład z kości pamięci czy mikrochipa Samsung – mówi Maciej Kamiński.
Korea Południowa jest specyficznym krajem o małej powierzchni i dużej gęstości zaludnienia. Dlatego Koreańczycy starają się żyć w zgodzie z otoczeniem i naturą. Zresztą odnosi się to też do przedsiębiorstw działających w tym państwie. Szczególna odpowiedzialność spoczywa na firmie Samsung – największym koreańskim koncernie.
– Lata doświadczeń i rozwoju przełożyły się na sposób prowadzenia lokalnego biznesu. Mam tutaj na myśli podejmowanie działań związanych z optymalizacją produkcji, dbałością o zrównoważony rozwój i tworzeniem przyjaznego człowiekowi miejsca pracy. W firmie Samsung to wszystko w bardzo naturalny i autentyczny sposób zbiegło się w pewnym momencie z globalnymi trendami, wzrostem świadomości i odpowiedzialności ekologicznej – tłumaczy Maciej Kamiński.
Do kluczowych elementów strategii zrównoważonego rozwoju należy również zarządzanie zasobami naturalnymi i odpadami, zmierzanie do zaspokojenia najważniejszych potrzeb społeczeństwa, czy zmniejszanie poziomu bezrobocia oraz ubóstwa.
Jednym z priorytetów koreańskiego producenta jest ograniczanie konsumpcji energii przez urządzenia konsumenckie i biznesowe. Drogą do osiągnięcia tego celu jest miniaturyzacja układów scalonych. Obecnie Samsung wytwarza półprzewodniki o wielkości zaledwie kilku nanometrów, ale koreański producent oraz jego konkurenci nie zamierzają na tym poprzestać. W nieodległej przyszłości mają pojawić się układy o wielkości poniżej 2 nanometrów, czyli dziesiątki tysięcy razy cieńsze niż ludzki włos.
W przypadku producenta półprzewodników niezwykle istotną rolę odgrywa wybór dostawców komponentów. Samsung dochowuje wszelkiej staranności, aby pozyskiwać surowce z zaufanych źródeł z poszanowaniem lokalnego środowiska naturalnego i troską o lokalną społeczność.
– Współpracujemy z podmiotami kontrolującymi cały proces wydobycia i obróbki materiałów i pierwiastków, dbającymi o lokalne środowisko i społeczność. Dzięki takiemu podejściu oraz optymalizacji procesów projektowania i wytwarzania półprzewodników, recyklingu odpadów i ponownego ich wykorzystywania w produkcji w ostatecznym rozrachunku w realny sposób wpływamy na zmniejszenie zużycia energii, wody, a także ograniczenie emisji dwutlenku węgla w całym cyklu dostarczania produktu na rynek– zapewnia Maciej Kamiński.
Samsung Memory nie zamierza w Polsce koncentrować się wyłącznie na sprzedaży produktów i planuje intensyfikować swoje działania proekologiczne. W tym celu firma rozpoczęła współpracę z Martyną Zastawną – jedną z pionierek i liderek idei zrównoważonego rozwoju w Polsce.
Dyski półprzewodnikowe bardzo szybko zdobywają rynek, czego przykładem jest segment komputerów, całkowicie zdominowany przez ten rodzaj nośników. Dyski HDD zostały zepchnięte na margines, pełniąc co najwyżej rolę dodatkowego magazynu na dane. Wciąż jednak istnieją obszary, gdzie adopcja pamięci Flash postępuje dość wolno. Samsung planuje przyspieszyć jej tempo, a zdaniem Macieja Kamińskiego jedną z najskuteczniejszych metod jest edukacja partnerów oraz klientów końcowych. Samsung organizuje cykliczne szkolenia, warsztaty oraz webinary, aby za ich pośrednictwem przekazywać wiedzę na temat dysków półprzewodników zarówno od strony technicznej, sprzedażowej, jak i scenariuszy ich wykorzystania w biznesie.
Firma nie chce przy tym ograniczać swoich kontaktów z partnerami do wirtualnych spotkań realizowanych za pośrednictwem Teamsów czy Zooma. Na początku czerwca Dywizja Samsung Memory spotka się na organizowanej przez siebie konferencji z kluczowymi partnerami – retailerami, integratorami i dystrybutorami. W trakcie tego spotkania producent przedstawi najnowsze trendy rynkowe oraz zaprezentuje filary swojej strategii. Będzie to doskonała okazja do nieformalnych spotkań biznesowych, które pozwolą na pogłębianie relacji z partnerami.
Artykuł Samsung powraca na fotel lidera pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Macierze SAN: zmiany w rytmie flash pochodzi z serwisu CRN.
]]>Najpoważniejszą alternatywę dla macierzy SAN stanowią serwery NAS. Są stosunkowo tanie i dużo łatwiejsze w konfiguracji niż rozwiązania konkurencyjne. Dlatego NAS-y zazwyczaj trafiają do małych i średnich firm, gdzie służą jako platformy do przechowywania danych ogólnego przeznaczenia i tworzenia kopii zapasowych bądź jako serwery plików.
W przypadku NAS-ów cały ruch kierowany jest przez sieć LAN. Z kolei macierze dyskowe SAN wykorzystują sieć opracowaną wyłącznie z myślą o przechowywaniu danych, gdzie ruch jest zazwyczaj obsługiwany przez protokół Fibre Channel. Warto zaznaczyć, że na rynku od dawna dostępne są rozwiązania typu unified storage, które pozwalają na natywną obsługę plików oraz bloków w ramach jednego systemu. Zwolennicy takich systemów przekonują, że jest to poważne udogodnienie dla przedsiębiorstw, ponieważ te, zamiast inwestować w macierze NAS i SAN, instalują pojedyncze urządzenie.
– Największe zainteresowanie macierzami unified storage przejawia sektor MŚP, co jest rezultatem częstego braku działów IT w takich firmach. Zastosowanie uniwersalnych systemów odpowiada na potrzeby współdzielenia różnego rodzaju danych na jednym urządzeniu – wyjaśnia Sebastian Kulpa, Senior Client Executive w Lenovo Data Center Group.
Przeciwnicy unifikacji twierdzą, że sprawdza się ona jedynie w przypadku firm, które muszą ogarnąć małą ilość danych, przykładowo 30 TB plików oraz 5 TB bloku. Natomiast wdrożenie rozwiązania unified storage w sytuacji, kiedy występują poważne dysproporcje pomiędzy zasobami plikowymi i blokowymi nie opłaca się zarówno ze względów ekonomicznych, jak i technologicznych. Trzeba też mieć na uwadze, że rywalizacja w segmencie pamięci masowych już od pewnego czasu nie ogranicza się wyłącznie do rywalizacji macierzy SAN i NAS. Część firm migruje do chmury, a kilka miesięcy temu Amazon zaprezentował usługę EBS io2 o niezawodności rzędu 99,999 proc. i 500 IOPS na każdy GB danych.
Zdaniem integratora
Popyt na macierze SAN od dłuższego czasu pozostaje na niezmienionym poziomie. Z naszych doświadczeń wynika, że pandemia nie zahamowała sprzedaży tej klasy systemów. Klienci kupujący macierze kierują się głównie ich funkcjonalnością oraz wydajnością i wybierają je pod kątem konkretnych zastosowań. Coraz więcej firm inwestuje w macierze all-flash, które są przeznaczone do obsługi wirtualizacji, a także baz danych o dużym obciążeniu. Jednak zdarzają się też przypadki, że choć nie ma wyraźnych przesłanek, aby wdrożyć all-flash, klienci decydują się na taki krok. Najczęściej dotyczy to firm korzystających z niewielkiej przestrzeni dyskowej. Natomiast macierze hybrydowe zazwyczaj trafiają do organizacji potrzebujących dużych pojemności liczonych w kilkuset terabajtach. Warto podkreślić, że od ponad dwóch lat obserwujemy wzrost zapotrzebowania na pamięć masową typu all-flash kosztem rozwiązań hybrydowych. Obecnie większość sprzedawanych przez nas macierzy to właśnie rozwiązania typu all-flash. Dzieje się tak ze względu na wysycenie możliwości rozwiązań hybrydowych, spowodowane między innymi nieprzewidywalną wydajnością, a także na korzyści związane z adopcją mechanizmów redukcji danych na systemach all-flash. Producenci zapewniają parametry deduplikacji i kompresji na poziomie 4:1. Jeśli porównamy cenę terabajta pamięci flash w stosunku do rozwiązań standardowych, zakup macierzy hybrydowej może się nie opłacać.
Zdaniem Krzysztofa Wyszyńskiego, IT Architecta w Netology, taka usługa jest idealna dla użytkowników, którzy uruchamiają projekty raz na kilka miesięcy. Jednak dla klientów wymagających ciągłej dostępności, EBS io2 może się nie opłacać. Inną alternatywą dla macierzy SAN jest inwestycja w architekturę hiperkonwergentną czy systemy klasy Software Defined Storage (SDS). Jak widać, przedsiębiorcy poszukujący systemów pamięci masowych mają pole manewru, co może nieco niepokoić dostawców klasycznych macierzy dyskowych. Choć ci ostatni wciąż mają w zanadrzu kilka silnych argumentów, a chyba najmocniejszym jest chęć korzystania przez przedsiębiorców ze znanych i sprawdzonych rozwiązań.
– Rodzimi klienci bardziej preferują macierze SAN niż rozwiązania SDS. Wynika to z faktu, że dużo łatwiej się nimi administruje. Nowe interfejsy graficzne pozwalają, po odpowiednim skonfigurowaniu, zarządzać macierzami także mniej doświadczonym administratorom. Natomiast SDS wymaga większego zaangażowania ze strony działu IT – tłumaczy Tomasz Spyra, CEO Rafcomu.
All-flash dyktuje warunki
Największe ożywienie w segmencie macierzy SAN nastąpiło wraz z pojawieniem systemów all-flash. W początkowej fazie były one traktowane jako urządzenia zarezerwowane dla organizacji z wypchanymi portfelami, ale to się powoli zmienia. Obecnie urządzenia all-flash są motorem napędowym rynku macierzy SAN. Według IDC w trzecim kwartale ubiegłego przychody z ich sprzedaży wyniosły 2,7 mld dol., co oznacza 0,5 proc. wzrost w ujęciu rok do roku. Niewiele więcej, bo 2,8 mld dol., wydali klienci na zakup macierzy hybrydowych wyposażonych zarówno w nośniki flash, jak i tradycyjne dyski HDD. Jednak w tym przypadku nastąpił spadek o 0,7 proc. Biorąc pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku świat biznesu zmagał się z poważnym kryzysem gospodarczym, powyższe wyniki należy uznać za przyzwoite. W bieżącym roku można spodziewać się kolejnych wzrostów, a ich poziom w dużym stopniu będzie zależeć od tempa w jakim topnieć będą ceny pamięci NAND Flash. Jim Handy, dyrektor generalny Objective Analysis, przewiduje, że do końca 2021 r. ten spadek wyniesie około 10 proc.
Część ekspertów oraz producentów macierzy dyskowych duże nadzieje pokłada w pamięciach QLC, które stanowią kolejny krok w rozwoju technologii komórek wielostanowych. Eric Burgener, wiceprezes ds. badań w IDC, uważa, że już w najbliższych miesiącach będziemy świadkami ekspansji systemów korporacyjnych korzystających z nośników QLC, pozwalających na obniżenie ceny za GB pamięci flash. Jednak entuzjazmu Burgenera nie podzielają eksperci z Della czy IBM-a. Ci pierwsi przewidują, że urządzenia wyposażone w QLC trafią do głównego nurtu nie wcześniej niż w 2022 r. Lider rynku korporacyjnych pamięci masowych tłumaczy to tym, że nie dostrzega wystarczających korzyści ekonomicznych, które rekompensowałyby wady nośników QLC NAND.
– Mamy do czynienia ze skomplikowaną technologią. W przypadku odczytów występują dłuższe opóźnienia niż w przypadku TLC. Do tego dochodzi stosunkowo niewielka wytrzymałość. Dlatego też nośniki QLC nie będą mogły być używane przy większych obciążeniach. Jednak zawsze są sposoby, aby ominąć problemy. Wystarczy umieścić w pokoju sprytnych inżynierów i mówić im, że nie mogą czegoś zrobić. Warto nad tym popracować, tym bardziej, że pozwala to obniżyć koszty flash o 20 – 25 proc. – przyznaje Andy Walls, CTO i główny architekt IBM Flash Systems.
Konstruktorzy starają się za wszelką cenę upchnąć jak najwięcej bitów w komórce pamięci. Tego typu działania prowadzą do obniżenia ceny NAND Flash. Dobra wiadomość jest taka, że im się to udaje, niemniej upychanie bitów niesie ze sobą pewne negatywne konsekwencje. QLC pozwala na przechowywanie 4 bitów informacji w jednej komórce pamięci i choć są one tańsze od innych rodzajów pamięci flash NAND, to nie ma nic za darmo. Rzecz w tym, że każdy bit dodany do komórek flash NAND zmniejsza wytrzymałość mierzoną jako liczba zapisów przed zużyciem komórki. I jeśli SLC jest oceniane na około 100 000 cykli zapisu na komórkę, MLC na 10 000, a TLC na 1000, to QLC zaledwie na… 100.
Niemniej proces zagęszczania nie kończy się na QLC. Coraz częściej słyszy się o planach wprowadzenia do macierzy all-flash kolejnego rodzaju pamięci NAND Flash. Chodzi o 5-bitowe pamięci PLC (penta-level cell). Nowe nośniki oferują jeszcze wyższe zagęszczenie, a tym samym niższą cenę niż QLC, ale jednocześnie słabszą trwałość (10 cyklów zapisu) i niższą wydajność.
Co z tym Fibre Channel?
Co by nie mówić o Fibre Channel (FC), ta licząca sobie ponad trzy dekady technologia jest wyjątkowo odporna. Już niejednokrotnie odsyłano ją do lamusa, a po raz pierwszy chyba gdzieś około 2002 r. Wówczas miał ją zastąpić protokół iSCSI,później duże nadzieje wiązano z Fibre Channel over Ethernet. Choć oba protokoły nadal istnieją, w sieciach SAN dominuje Fibre Channel, co jest o tyle ciekawe, że ustępuje pod względem wydajności rywalom. Przełączniki FC oferują bowiem przepustowość na poziomie 4, 8, 16 i 32 Gb/s, a chociaż w drugiej połowie ubiegłego roku Broadcom przedstawił 7 generację switchy, umożliwiającą transfer na poziomie 64 Gb/s., to jakby nie patrzeć, jest to wciąż mniej niż 100 GbEthernet. Co jednak nie ma większego wpływu na decyzje zakupowe klientów.
– W 90 proc. przypadków zastosowanie FC w zupełności wystarcza, zarówno pod kątem prędkości transferu, jak i wydajności mierzonej w IOPS. Co więcej, większość klientów nie jest w stanie wykorzystać nawet połowy przepustowości w posiadanych macierzach SAN – podkreśla Sebastian Kulpa.
Prace w toku
Niemniej w biurach badawczo-rozwojowych cały czas trwają poszukiwania rozwiązań, które mogą zastąpić wysłużoną technologię. Jednym z największych faworytów wydaje się być na dzień dzisiejszy NVMe over Fabric. Jak sama nazwa wskazuje, to rozwiązanie powiązane ze standardem NVMe, który pozwala na podłączenie dysków SSD za pośrednictwem szyny PCIe. To umożliwia napędom NAND Flash pokazanie ich maksymalnych możliwości w zakresie przepustowości. Jednocześnie to duży krok w dalszej ewolucji i rozwoju systemów all-flash. Jednak, aby w efektywny sposób korzystać z NVMe w macierzach dyskowych, trzeba je podłączyć za pomocą sieci umożliwiającej odpowiednią jakość obsługi. I tutaj z odsieczą przychodzi właśnie NVMe over Fabric. Jego największą zaletą jest kompatybilność ze standardami sieciowymi, jak Fibre Channel, iWARP, RDMA over Converged Ethernet, (RoCE), InfiniBand czy TCP.
– Paradoksalnie, adaptacja standardu NVMe w warstwie sieci najszybciej dokonała się u producentów przełączników FC, czyli Broadcoma i Cisco. Jeśli dysponujemy siecią SAN Brocade’a 5 generacji, czyli technologią z 2013 roku, nasza sieć SAN jest gotowa na NVMeoF z zachowaniem istniejącej architektury i metod administracyjnych – mówi Krzysztof Wyszyński.
Technologia jest stosunkowo nowa i jak na razie znajduje zastosowanie w urządzeniach współdziałających z aplikacjami przeznaczonymi do obsługi zaawansowanej analityki biznesowej czy realizacji projektów związanych ze sztuczną inteligencją oraz uczeniem maszynowym. Jest jeszcze za wcześnie, aby przewidzieć przyszłość NVMeoF,ale są przesłanki pozwalające mieć nadzieję, że nie podzieli ona losów takich protokołów, jak Fibre Channel over Ethernet. Większość dostawców macierzy pamięci masowej oferuje już macierze półprzewodnikowe z wewnętrzną pamięcią NVMe. Analitycy Gartnera przewidują, iż w ciągu najbliższych 12 miesięcy, coraz więcej dostawców infrastruktury będzie oferować obsługę łączności NVMe-oF do hostów obliczeniowych.
Zdaniem specjalisty
Po pierwszym zamknięciu gospodarki popyt na macierze SAN wyraźnie spadł. Rynek na tej klasy systemy skurczył się o ponad 20 proc. w ujęciu rocznym. Natomiast w drugiej połowie nastąpiło wyraźnie odbicie – sprzedaż wzrosła o jedną piątą. Niełatwo prognozować jaka będzie tendencja w 2021 r., bo sytuacja z jednej strony jest wciąż niepewna, zaś z drugiej nic tak w ostatnich latach nie przyspieszyło cyfrowej transformacji jak pandemia. Naturalnie, wraz z rosnącą cyfryzacją gospodarki wręcz wykładniczo rośnie liczba danych, które oczywiście trzeba gdzieś przechowywać. Stąd też wzrastający popyt na macierze SAN. Największą popularnością cieszą się systemy hybrydowe. Odnotowujemy też wzrost sprzedaży all-flash, aczkolwiek trend ten uległ spowolnieniu, gdyż ceny nośników SSD nie spadają w tak szybkim tempie, jak było to jeszcze niedawno prognozowane.
Wybuch pandemii na przełomie 2019 i 2020 r. przyczynił się do spowolnienia sprzedaży macierzy SAN. Jednak w drugiej połowie ubiegłego roku na rodzimym rynku nastąpił znaczny wzrost popytu na tego typu systemy. Przewidujemy, że jeżeli sytuacja pandemiczna się nie pogorszy, to tendencja wzrostowa utrzyma się także w 2021 r. Większość macierzy SAN obsługuje systemy transakcyjne, w których kluczowa jest wydajność i krótkie czasy odpowiedzi. Dlatego też klienci wybierają rozwiązania all-flash, zwłaszcza że rośnie pojemność dysków SSD i spada koszt za TB. Macierze all-flash, szczególnie z gwarantowanym stopniem redukcji danych, zapewniają dodatkowe korzyści, takie jak zdecydowanie mniej miejsca w szafie w serwerowni, niższe zużycie energii i mniejsze wydzielanie ciepła.
Pandemia nie spowodowała spadku popytu na macierze SAN, ponieważ branże najmocniej dotknięte przez lockdown nie są głównymi odbiorcami tego typu rozwiązań. Z drugiej strony niesamowicie szybko postępujący rozwój rynku e-commerce wręcz przyczynił się do wzrostu zapotrzebowania na macierze SAN. Sklepy internetowe oraz liczne branże, które przeniosły swoją działalność do sieci, potrzebują niezawodnych i wydajnych rozwiązań z niskimi opóźnieniami, które zapewnią dostępność systemu transakcyjnego w trybie 24/7. W konfiguracjach najpopularniejszych systemów widać wyraźny spadek udziału dysków talerzowych SAS 10K oraz całkowite odejście od dysków SAS 15K, które zostały wyparte przez SSD ze względu na lepszą wydajność w bardzo zbliżonej cenie oraz wyższe pojemności.
Artykuł Macierze SAN: zmiany w rytmie flash pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Pierwsza macierz Pure Storage w sektorze publicznym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Pure Storage to amerykański producent systemów pamięci masowych opartych całkowicie na pamięciach półprzewodnikowych typu Flash (AFA – All-Flash Arrays). Firma ma około 2 tys. klientów na całym świecie.
Artykuł Pierwsza macierz Pure Storage w sektorze publicznym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł DDR4 – niepotrzebna premiera? pochodzi z serwisu CRN.
]]>
Oczywiście kolejne
generacje pamięci nie przyjmowały się na rynku od razu. Zanim nowe konstrukcje
zyskiwały miano standardu, zwykle mijał rok do dwóch. Biorąc to pod uwagę, należy
przyjąć, że dominacja DDR3 trwa już od pięciu lat, a więc dwukrotnie
dłużej niż którejkolwiek z wcześniejszych generacji pamięci. Ile jeszcze
potrwa? To będzie zależało od tempa upowszechniania się DDR4. Uwzględniając
przewidywania producentów, można by sądzić, że nastąpi to dość szybko, skoro
DDR3 funkcjonują na rynku od tak długiego czasu, a DDR4 są synonimem
wszystkich zmian, jakie powinna nieść ze sobą nowa generacja – są dużo
szybsze i pobierają dużo mniej energii.
– Najważniejsze korzyści to 50-proc. przyrost wydajności
w stosunku do DDR3, przy niższym o 35 proc. zużyciu energii
– podkreśla Paweł Śmigielski, dyrektor ds. rozwoju Kingston Technology
w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Jego zdaniem moduły DDR4 będą dostępne w ostatnim
kwartale bieżącego roku, a pierwsze egzemplarze być może nawet jeszcze we
wrześniu. Znana jest także kolejność pojawiania się różnych typów pamięci.
– Zaczniemy sprzedaż DDR4 od modułów w specyfikacji
2133 MT/s (mega transfers per second), które będą też pracowały w trybach
1600 MT/s oraz 1833 MT/s. Następnie pojawią się moduły 2400 MT/s,
a dopiero później 2677 MT/s oraz 3200 MT/s – wymienia przedstawiciel
Kingstona.
Premiera, choć długo wyczekiwana, zdaje się nie wzbudzać
entuzjazmu ani u użytkowników, ani u producentów. W gruncie
rzeczy do czego się śpieszyć? Dla użytkowników zastosowanie nowych pamięci
łączy się z koniecznością wymiany płyty głównej, a więc
z trudnymi jeszcze do określenia kosztami. A wytwórcy? Na świecie
zostało zaledwie kilku dostawców kości DRAM. W zasadzie nie ma więc
niebezpieczeństwa, że którykolwiek spośród nich wyprzedzi pozostałych,
niespodziewanie wypuszczając nowe produkty na rynek. Po wielu bardzo chudych
latach dostawcy wreszcie wyszli na prostą, a nawet zaczęli liczyć zyski.
Czego chcieć więcej? Ponadto rynek pecetów nie jest już tak rozwojowy jak
choćby w okresie premiery DDR3, która miała miejsce jeszcze przed
światowym kryzysem ekonomicznym. O ile trudno sobie wyobrazić, by pamięci
kolejnej generacji nie stały się standardem, o tyle zdaniem ekspertów może
to nastąpić nie wcześniej niż za dwa lata, a nawet dużo później.
– Nie ma wątpliwości, że wprowadzimy do oferty
standardowe moduły pamięci DDR4, jednak o tym, kiedy to się stanie,
zdecyduje sam rynek – mówi Wiesław Wilk, prezes Wilk Elektronik.
Według największego
w Polsce dostawcy pamięci nadal istnieje wiele wątpliwości co do
zasadności wprowadzenia modułów DDR4 do rozwiązań konsumenckich. Obawy budzą
głównie ogromne nakłady inwestycyjne, które ze względu na kurczący się rynek
komputerów stacjonarnych, a co za tym idzie ograniczony popyt na moduły
pamięci, mogą się zwyczajnie nie zwrócić. Przedstawiciele pozostałych
producentów potwierdzają, że kariera nowych modułów może zacząć się gdzie
indziej niż na rynku pecetów.
– Przewidujemy, że już w III kwartale 2014 .r
pojawią się platformy serwerowe DDR4, które stopniowo będą wypierać te
z DDR3. Tempo zmian jest jednak uzależnione od upowszechniania się płyt
głównych – prognozuje Kevin Yen, European Sales Director w firmie
Transcend.
Warto zwrócić uwagę, że z jednej strony wytwórcy nowych
modułów czekają na dostępność płyt głównych, zaś w wypowiedziach dostawców
płyt zwykle pada zastrzeżenie, że choć płyty są już gotowe, to produkcja jest
wstrzymywana do czasu, gdy w sprzedaży pojawią się pamięci. Całkiem
ciekawa sytuacja, prawda?
W zeszłym roku krajowy rynek wchłonął około 1,2 mln
pamięci RAM. Dwaj najwięksi gracze to oczywiście Wilk Elektronik oraz Kingston
Technology. Inne znane na naszym rynku marki to A-Data, Corsair, Geil, Mushkin,
Patriot czy Transcend. Jeśli chodzi o konkretne udziały w polskim
rynku, to znamy jedynie dane dotyczące tych największych. Pierwszy z nich
– Wilk Elektronik – wyprodukował ponad milion modułów, z czego
486 tys. trafiło do polskich klientów. Kingston sprowadził do Polski niewiele
mniej, bo 412 tys. modułów RAM.
Wiesław Wilk spodziewa
się spadku liczby zamówień w roku bieżącym, być może do 900 tys. szt.
Krajowy producent podaje, że I kwartale br. wyprodukował ponad 152 tys.
modułów, z których w kraju zostało sprzedanych 89 tys. – rzeczywiście
sugeruje to tendencję spadkową. Nie widać jej za to w Kingstonie, który
w Polsce zamknął kwartał wynikiem ponad 92 tys.
Spadki najprawdopodobniej nie będą dotyczyły pamięci dla
graczy, bo ten segment rynku wyraźnie rośnie w ostatnich latach. Widać to
choćby po wynikach sprzedaży największych dostawców.
– Obecnie obserwujemy
bardzo dynamiczny wzrost popytu na rynku entuzjastów i graczy gotowych
kupować znacznie lepiej wyposażone komputery – twierdzi Paweł
Śmigielski. – W naszej sprzedaży w 2014 roku moduły HyperX stanowią
już 55 proc. wolumenu wszystkich pamięci RAM. Dla porównania:
w 2012 r. było to tylko 26 proc.
Wiesław Wilk zaznacza, że dynamika wzrostu popytu na pamięci
o wysokich parametrach stale rośnie.
– W pierwszym kwartale
zanotowaliśmy czterokrotny wzrost sprzedaży modułów Goodram Play,
przeznaczonych dla graczy. Moduły tego rodzaju stanowią obecnie prawie
24 proc. sprzedaży pamięci marki Goodram – mówi szef Wilk
Elektronik.
Trzeba zaznaczyć, że nie wszystkie moduły oznaczone
u Wilka jako Play czy u Kingstona jako HyperX są przeznaczone dla
graczy: niektóre z nich, zwłaszcza z zegarami FSB 1600 MHz,
kosztują prawie tyle samo co ich „cywilne” odpowiedniki – i raczej
nie są stosowane przez entuzjastów komputerowej rozrywki.
W zeszłym roku ceny pamięci RAM rosły w bardzo szybkim
tempie i wygląda na to, że w bieżącym roku nie należy oczekiwać
zauważalnych spadków. Wydaje się, że cena podstawowego modułu na poziomie stu
kilkunastu złotych będzie obowiązywała nadal.
– Na rynku obecnych jest trzech wiodących producentów
chipów DRAM: Samsung, SK Hynix oraz Micron. Taka koncentracja sprawia, że ceny
modułów pamięci DRAM będą w przyszłości stabilne – twierdzi Kevin
Yen.
Pozostaje pytanie, czy to możliwe, by trzech dostawców
oferowało kości w takich samych cenach, i to przez wiele miesięcy?
Czy to możliwe, by trzech zawodników, którzy biorą udział w maratonie,
biegło ramię w ramię przez cały dystans? Może po prostu mają bardziej
dyskretne metody kontaktu niż rozmowy w restauracji…
Pamięci flash cieszą się niesłabnącym powodzeniem tak na
naszym kraju, jak i na świecie. Nic dziwnego, lista urządzeń
wykorzystujących takie produkty jest bardzo długa.
– Bardzo popularne tablety, te w cenie do
150 euro (600 zł), wymagają dodatkowych nośników pamięci
– tłumaczy Rafał Malinowski, Regional Sales Manager CEE w Sandisku.
Zwraca uwagę, że podobnie jest w przypadku
najpopularniejszych smartfonów, w szczególności flagowców kluczowych
producentów, które wymagają szybkich kart pamięci. Na przykład aby smartfon,
odczytujący lub zapisujący dane z karty, mógł wykorzystywać technologię
LTE, musi mieć zainstalowaną kartę pamięci o przesyle danych co najmniej
80–90 MB/s.
Druga grupa produktów, które nie mogą się obejść bez pamięci
flash, to oczywiście aparaty cyfrowe. Ten segment rynku nie rośnie wprawdzie
już tak szybko jak przed laty, ale z racji coraz większych matryc czy
funkcji nagrywania filmów współczesne aparaty potrzebują również szybkich
i bardzo pojemnych kart.
Trzecia, ostatnia grupa dopiero zaczyna się popularyzować.
– Ostatni obszar, który także staje się coraz bardziej
znaczący, to rynek kamer sportowych oraz rejestratorów wideo. W większości
przypadków niezbędne są tam karty microSD o dużej pojemności, które
gwarantują często kilkugodzinny zapis wideo – mówi Rafał Malinowski.
Do najpopularniejszych modułów należą oczywiście karty
microSD, które są stosowane w smartfonach i tabletach. Spośród wielu
typów pamięci, jakie były powszechne w przeszłości, takich jak MMC czy xD,
niezmiennym uznaniem cieszą się moduły CF z racji ciągłego ich
wykorzystywania w lustrzankach. Z kolei najpopularniejsze pojemności
kart pamięci w 2014 r. są takie same jak w zeszłym, czyli 8
i 16 GB. Nie należy się zatem spodziewać zmian ani w parametrach
modułów, ani w ich cenach – te najprawdopodobniej pozostaną na
obecnym poziomie co najmniej do końca roku.
Artykuł DDR4 – niepotrzebna premiera? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Przyszłość we flashach pochodzi z serwisu CRN.
]]>CRN
Polska Prowadzi pan firmę Wilk
Elektronik od ponad 20 lat. Który okres działalności wspomina pan jako
najtrudniejszy?
Wiesław Wilk
Trudnych momentów było bardzo wiele, ale
szczególną uwagę chciałbym zwrócić na dwa. Lata 90.
to okres, gdy w Polsce z powodzeniem działał tzw. szary import.
Zajmowaliśmy się wtedy dystrybucją i naprawdę zastanawialiśmy się, czy
damy radę. Byliśmy niekonkurencyjni cenowo w porównaniu
z przemytnikami i nie mogliśmy temu zaradzić. Na szczęście szara
strefa została wyeliminowana przez urzędy skarbowe. Normalizacja nastąpiła po
2000 r. Obowiązują określone standardy działania i mamy dużo zdrowszą
sytuację. Od kilkunastu lat nie czujemy konkurencji ze strony nielegalnie
działających podmiotów.
Kolejnym momentem, który
wspominam jako bardzo trudny, było podjęcie decyzji o produkcji pamięci.
Produkcja to proces dużo bardziej skomplikowany niż dystrybucja (która też
zresztą nie należy do łatwych). Jej rozpoczęcie było bardzo ryzykowne. Nie
wiedzieliśmy przecież, jak się przyjmą pamięci wytwarzane w Polsce, czy
uda nam się uzyskać odpowiednią jakość. A inwestycja była ogromna, bo cały
park maszynowy tworzyliśmy od podstaw.
CRN
Polska A jednak jako producent działacie z powodzeniem od
wielu lat. Jak wam się udaje konkurować z dużymi światowymi markami?
Wiesław Wilk
Postanowiliśmy nie walczyć ceną. Zawsze znajdą się wyroby z Chin konkurencyjne pod tym względem. Sprzedajemy
pamięci, które charakteryzują się najlepszym stosunkiem ceny do jakości. Gdy
wygrywamy jakiś konkurs na najlepszy produkt, to bardzo często w kategorii
Econo. Kiedy zaczynaliśmy produkcję, w Polsce dla klientów liczyła się
wyłącznie cena. Ale na szczęście to się stopniowo zmieniało. Sprzyjały nam
czasy, działaliśmy w zgodzie z rozwojem i potrzebami rynku. Poza
tym polscy klienci zaczęli chętniej kupować rodzime towary, w tym moduły
pamięci.
CRN
Polska Niewątpliwie polski dostawca
pamięci jest solą w oku konkurencji. Czy miał pan propozycje sprzedaży
fabryki?
Wiesław
Wilk Oczywiście. Mieliśmy kilka propozycji od firm działających
zarówno na rynku europejskim, jak i światowym. Jednak nie po to
stworzyliśmy zakład od podstaw, aby go sprzedać. Jesteśmy firmą lokalną, która
może konkurować w Polsce z takim potentatem jak Kingston,
z którym rywalizujemy zresztą o pierwsze miejsce w sprzedaży
modułów pamięci.
CRN
Polska Których ceny drastycznie spadają…
Wiesław Wilk
2010 był rokiem, kiedy na rynku utrzymywał się średni poziom cen. Podstawowy
moduł pamięci kosztował ok. 20
dol., czyli mniej więcej 70 zł, w 2011 r. – niecałe 10 dol.
W tej chwili cena jednego gigabajta jest najniższa w historii. Za
moduł 2 GB płaci się ok. 8 dol.
CRN
Polska Co się będzie działo z cenami w 2012 r.?
Wiesław
Wilk Będą wyższe. Obecne nie pozwalają producentom podzespołów ani
zarabiać, ani się rozwijać. Rynek modułów pamięci działa w cyklach. Kiedy
ceny są wysokie, dostawcy dużo inwestują w zwiększenie mocy produkcyjnych
i dostarczają towar. Potem, gdy jest go za dużo, cena spada. Producent,
który nie jest w stanie utrzymać w tej trudnej sytuacji kosztów na
odpowiednim poziomie, wypada z gry. Tak się stało cztery lata temu z Qimondą, wówczas naszym głównym dostawcą.
CRN
Polska Co taka sytuacja oznacza dla resellerów?
Wiesław Wilk Z
jednej strony mogą sprzedać więcej modułów pamięci, która jest tania.
Z drugiej nie jest to dla nich dobra sytuacja – każdy reseller
stosuje określoną marżę, a rynek nie jest
z gumy. Jeśli w Polsce sprzedaje się, powiedzmy, milion modułów, to
w sytuacji, gdy ceny spadną, sprzeda się milion sto, milion dwieście
tysięcy, ale nie dwa razy tyle. A cena jest dwa razy niższa, więc wartość
marży resellera i tak będzie mniejsza. Dlatego dla zdrowej branży
i dla resellerów cena wynosząca ok. 60 zł za podstawowy moduł
2 lub 4 GB oznacza, że wszyscy wypracują dobre zyski.
CRN
Polska Jak wygląda obecnie kanał sprzedaży Wilk Elektronik? Kilka lat
temu mówił pan, że sprzedawaliście zarówno dystrybutorom, jak
i resellerom, co trudno było pogodzić.
Wiesław
Wilk W tej chwili ciężar sprzedaży
przesunął się zdecydowanie na dystrybutorów, za ich pośrednictwem rozprowadzamy
ok. 80 proc. produkcji. Dla resellerów to wygodniejsze i tańsze
rozwiązanie, dlatego większość korzysta z tradycyjnego kanału zbytu.
Bezpośrednio partnerom sprzedajemy wyłącznie bardzo wyspecjalizowane wyroby,
np. indywidualnie dobrane pamięci do serwerów. Działa także program partnerski.
Ciągle mamy niewielką grupę specjalizowanych resellerów, których obsługujemy od
siedmiu – ośmiu lat.
CRN
Polska Czy w zakresie pamięci flash również dostarczacie
współpracującym resellerom jakieś wyspecjalizowane rozwiązania? Jaką rolę
odegra specjalizacja produktu na tym rynku?
Wiesław
Wilk Resellerom dostarczamy przygotowywane na miarę USB lub karty
pamięci, które są zaopatrzone w logo klienta końcowego. Mają wgrywane
i zabezpieczane oprogramowanie, zgodne
z życzeniami i wymaganiami odbiorcy, uwzględniające różne poziomy
dostępu dla użytkowników końcowych. To produkt, który zapewnia resellerom
wysokie marże i konkurencyjną ofertę.
CRN
Polska Jaką część waszej sprzedaży stanowi eksport?
Wiesław
Wilk Dziś
ok. 65 proc., a warto zwrócić uwagę, że w 2003 r. był
zerowy, zaś dwa lata temu zbliżyliśmy się do 50 proc. Eksport
w naszym przypadku będzie rósł, ponieważ chcemy zwiększać swój udział
w rynku pamięci za granicą.
CRN
Polska Jakie miejsce w waszych planach zajmuje w takim razie
rodzimy rynek?
Wiesław
Wilk Polska jest dla nas ciągle najważniejsza. Tutaj segment modułów
pamięci oraz, a nawet przede wszystkim, produktów flashowych będzie się
rozwijał.
CRN
Polska A Chiny? Czy dopuszczacie możliwość działania na Dalekim
Wschodzie?
Wiesław
Wilk Nie bierzemy w ogóle pod uwagę rynku chińskiego. Na razie
jest niedostępny. Aby tam coś sprzedać, trzeba najpierw dużo zainwestować.
W Chinach interesy najlepiej robi się Chińczykom albo światowym markom.
Dla nas jest to zbyt skomplikowany proces. My, jeśli chodzi o rozwój,
sięgamy wzrokiem trochę bliżej. Nie chcemy być graczem światowym, ale
regionalnym, i po części już nim jesteśmy. Naszym celem są rynki Ukrainy,
Rosji i jej krajów ościennych, Emiratów Arabskich, Egiptu, Jordanii,
Algierii. Państwa, które wybraliśmy, mają ciągle nienasycony rynek modułów
pamięci, a tamtejsi klienci już docenili jakość produktów wytworzonych
w Polsce.
CRN
Polska Czy Zachód również odpada?
Wiesław
Wilk Zachodnioeuropejski rynek
modułów pamięci bardzo się kurczy. Natomiast Bliski Wschód recesja dotknęła
w niewielkim stopniu. Nasycenie komputerami tamtejszych gospodarstw
domowych jest ciągle niskie. Zainwestowaliśmy na Wschodzie i to się
opłaca. Jeśli chodzi o Zachód, konkretnie o Niemcy, dostarczamy tam
moduły, ale tylko dla potrzeb przemysłowych.
CRN
Polska Jak zmienił się rynek pamięci w Polsce?
Wiesław
Wilk Radykalnie. Jeszcze kilka lat
temu mieliśmy w kraju bardzo silnego lokalnego producenta, czyli NTT,
które składało 200, 300 tys. komputerów rocznie. Teraz liczba wyprodukowanych
desktopów spada. Działa kilku dystrybutorów, którzy są jednocześnie
producentami i bardzo dobrze się rozwijają, np. AB, Action, Incom, ale
brakuje takiego wytwórcy, jakim było NTT. Rośnie natomiast liczba komputerów,
w których pamięć jest rozszerzana, i użytkowników, którzy chcą sobie
zbudować niestandardowy komputer, tzw. power users. I to są nasi
nabywcy, m.in. pamięci GOODRAM Pro i GOODRAM Play.
CRN
Polska Jacy klienci są dla was ważniejsi: biznesowi czy indywidualni?
Wiesław
Wilk Zdecydowanie biznesowi.
CRN
Polska Na który segment rynku pamięci kładziecie obecnie większy nacisk:
flash czy DRAM?
Wiesław
Wilk Zdecydowanie na pamięci flash, ze względu na potencjał
rozwojowy.
CRN
Polska O ile wiem, Wilk Elektronik ma obecnie 40 proc.
polskiego rynku pamięci DRAM i ok. 20 proc. pamięci flash.
Wiesław
Wilk Jeśli chodzi o DRAM, to
sytuacja jest stabilna od mniej więcej trzech lat. O pierwsze miejsce na
polskim rynku rywalizujemy z Kingstonem i szale przechylają się raz
na naszą stronę raz na stronę konkurencji.
Co do pamięci flash,
wspomniane 20 proc. to dane szacunkowe za rok 2010. W 2011 sprzedaliśmy
dużo więcej kart flash i pendrive’ów,
więc sądzimy, że zwiększyliśmy udział w rynku do 25 proc. Flash to
obecnie segment rosnący. Pamięć ta jest na tyle uniwersalnym rozwiązaniem, że
stale rosną możliwości jej zastosowania. Najwięcej sprzedajemy pamięci USB,
wyrośliśmy z kanału komputerowego, a w nim sprzedaje się więcej
USB niż kart. Częścią biznesu flashowego są też dyski SSD. Ten rynek jeszcze
raczkuje, ale stanie się podobny do rynku modułów pamięci sprzed kilku lat.
Dyski SSD będą powszechnie stosowane. Dziś są w komputerach,
w niektórych urządzeniach przemysłowych, za chwilę staną się tak popularne
jak tradycyjne dyski przenośne obecnie. Z czasem każdy będzie mógł sobie
wymienić dysk w dowolnym urządzeniu.
CRN
Polska Jak oceniacie swoje szanse na rynku SSD, np. w konkurencji
z Kingstonem, który dyski Solid State Drive propaguje już od trzech lat?
Wiesław
Wilk Dyski SSD, ze względu
na szczególne cechy – mniejszą w stosunku do dysków talerzowych wagę,
odporność na wstrząsy, niską temperaturę pracy – zyskały popularność wśród
producentów i użytkowników desktopów oraz notebooków. Możemy spełnić
wymagania klientów dzięki poszerzeniu oferty o dyski SSD, nowoczesne
nośniki danych, które zapewniają wysokie parametry pracy oraz – co równie
ważne – gwarantują jakość marki GOODRAM. Dyski GOODRAM SSD to
produkty charakteryzujące się dobrą jakością w stosunku do ceny, co
pozwala nam rozwijać współpracę z dystrybutorami w zakresie promocji
tych, coraz popularniejszych, nośników danych.
Artykuł Przyszłość we flashach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł SanDisk: ekstremalna karta SDHC pochodzi z serwisu CRN.
]]>Sugerowane ceny detaliczne brutto: Extreme Pro SDHC 8 GB – 200 zł, 16 GB – 410 zł, 32 GB – 800 zł. Gwarancja: dożywotnia.
Artykuł SanDisk: ekstremalna karta SDHC pochodzi z serwisu CRN.
]]>