Artykuł Puls branży IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>W chmurze jest już 49 proc. polskich firm, przy czym 30 proc. korzysta z infrastruktury zewnętrznych dostawców – wynika z dorocznego badania Urzędu Komunikacji Elektronicznej (dane zbierano w listopadzie ub.r.). Oznacza to spore przyspieszenie migracji do cloud computingu w porównaniu z sytuacją sprzed roku. Tuż przed pandemią po usługi chmurowe sięgało, według UKE, 22 proc. przedsiębiorców w Polsce, w tym niecałe 12 proc. u zewnętrznych dostawców.
Z badania wynika, że korzyści z chmury dostrzega 80 proc. spośród firm, które przetwarzają w niej dane (co ciekawe, to mniej niż rok wcześniej, kiedy twierdziło tak 94 proc. respondentów). Jako główną zaletę chmury przedsiębiorcy wskazują łatwość obsługi. Chodzi o dostęp do danych z każdego komputera podłączonego do sieci i możliwość dzielenia się danymi (80 proc. wskazań). Wynika z tego, że najważniejszą zaletą cloud computingu w ocenie firm jest ułatwienie pracy zdalnej. Na kolejnych miejscach wskazano bezpieczeństwo danych (64 proc.) oraz wydajność i niezawodność (42 proc.). Co ciekawe, oszczędność kosztów znajduje się dopiero na 4 miejscu na liście zalet chmury (34 proc.), na równi z bieżącym monitoringiem procesów (34 proc.). I w tym przypadku rok wcześniej odpowiedzi były inne. Za najważniejszą zaletę chmury uznawano wówczas ochronę przed utratą danych (72 proc.), a na drugim miejscu oszczędność (53 proc.).
Hossa na rynku urządzeń do wideokonferencji
Analitycy Frost & Sullivan przewidują, że do 2025 r. wartość globalnej sprzedaży urządzeń do wideokonferencji zwiększy się prawie 3-krotnie, do 7,7 mld dol., a ilość dostarczonego sprzętu 6-krotnie, do 12,5 mln sztuk. Wliczono tutaj urządzenia końcowe w pokojach, peryferia podłączane po USB i osobiste urządzenia do komunikacji wideo. Wskaźnik penetracji rozwiązań do wideokonferencji ma wzrosnąć 5-krotnie w ciągu najbliższych 5 lat, głównie dzięki wyposażaniu małych sal, huddle roomów i pomieszczeń szkoleniowych.
Zapotrzebowanie na wiele lat będzie generować naturalnie praca zdalna i hybrydowa. Popyt ma być stymulowany także dzięki innowacjom sprzętowym, które będą zachęcać użytkowników do zakupu bądź wymiany urządzeń. Zwłaszcza, że w czasie pandemii znacznie zwiększył się ich wybór, w tym o produkty wykorzystujące AI. Prognozuje się ponadto, że w biurach powstanie więcej sal konferencyjnych i przestrzeni do współpracy między pracownikami przebywającymi w firmie oraz zdalnymi.
Dostawy kart graficznych ustabilizują się
Analitycy Jon Peddie Research pokusili się o prognozę dla nękanego niedoborami rynku kart graficznych. Ich zdaniem dostawy utrzymają się w ciągu kolejnych 5 lat na zbliżonym poziomie, rosnąc co roku średnio o 0,3 proc. (do 43 mln szt. w 2025 r.). Ma temu towarzyszyć wyraźmy wzrost wartości sprzedaży – z 14,8 mld dol. w 2020 r. do 18,6 mld dol. w 2023 r. Wskaźnik wykorzystania kart graficznych w komputerach ma w 2025 r. wynosić 21 proc.
W minionym okresie rynek kart graficznych rozchwiały braki komponentów i kolejna gorączka kryptowalut. W IV kw. 2020 r. dostawy, mimo wielkiego popytu, spadły o 3,9 proc. wobec III kw. 2020 r. oraz o 6,5 proc. w porównaniu do IV kw. 2019 r. Tymczasem w IV kw. 2020 r. dostarczono o 28 proc. więcej procesorów do komputerów stacjonarnych niż w III kw. 2020 oraz o 5,2 proc. więcej CPU niż w IV kw.2019 r., mimo że ten rynek również cierpi na niedobory. Obecnie karty graficzne sprzedają się na pniu. W IV kw. ub.r. każda wyprodukowana karta była kupowana niemal natychmiast po jej wprowadzeniu na rynek. Analitycy oczekują, że wejście Intela na ten rynek (zapowiedziane w ub.r.) spowoduje większą podaż w przyszłości.
Ludzie, a nie pieniądze główną barierą w zabezpieczeniu firm
Największą barierą, utrudniającą osiągnięcie odpowiedniego poziomu cyberzabezpieczeń w polskich firmach, są obecnie trudności ze znalezieniem i utrzymaniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. Tak wskazała połowa firm w badaniu przeprowadzonym przez KPMG. Oznacza to wzrost o 8 p.p. w stosunku do poprzedniej edycji badania. Natomiast 42 proc. respondentów twierdzi (spadek o 22 p.p.), że doskwiera im brak wystarczających budżetów, podczas gdy wcześniej to właśnie był największy problem. Niemal co czwarte przedsiębiorstwo twierdzi, że w czasie pandemii zwiększyło budżet na cyberbezpieczeństwo, a tylko 14 proc. go zmniejszyło. Większość (63 proc.) nie zauważyła natomiast znaczącego wpływu COVID-19 na budżet w zakresie ochrony cyfrowej. Źródło: KPMG, „Barometr cyberbezpieczeństwa. Covid-19 przyspiesza cyfryzację firm”.
Outsourcing IT na fali
Coraz więcej europejskich przedsiębiorstw przyjmuje strategię chmury publicznej lub hybrydowej, a usługi zarządzane przeżywają odrodzenie – przekonują autorzy EMEA ISG Index (Information Services Group) w raporcie dotyczącym I kw. 2021 r. Z ich danych wynika, że wydatki na rozwiązania as-a-service i usługi zarządzane wzrosły o 20 proc. rok do roku, osiągając wartość 6 mld dol. To jedynie o 5 proc. mniej niż w rekordowym IV kw. 2020 r. W porównaniu z dołkiem czasu pandemii w ub.r. wydatki klientów rozliczane w modelu usługowym zwiększyły się aż o 1,4 mld dol. Dane obejmują roczną wartość aktualnych kontraktów. Na wzrost w I kw. br. znaczący wpływ miało jednak osiem dużych umów. Jak się okazało, najmocniej wobec ub.r. rozwinął się biznes usług zarządzanych, bo o 23 proc. (3,5 mld dol.). To głównie efekt wyraźnie większych wydatków przedsiębiorstw na outsourcing IT – zarówno w obszarze usług utrzymania i rozwoju aplikacji, jak również infrastruktury. Segment BPO odnotował skok o 66 proc. (do 521 mln dol.), głównie dzięki zapotrzebowaniu na specyficzne usługi branżowe, jak również finansowe, księgowe oraz R&D. ISG prognozuje, że segment as-a-service wzrośnie o 18 proc. w 2021 r. To nieco mniej niż zakładano na początku roku (+20 proc.). Za to w przypadku outsourcingu poprawa będzie większa (+5 proc.) niż mówiła prognoza z początku br. (+3 proc.).
Artykuł Puls branży IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Insourcing: cichy wróg integratorów pochodzi z serwisu CRN.
]]>W każdym razie na polskim rynku argumentacja zwolenników outsourcingu i usług chmurowych trafia jedynie do nielicznych prezesów firm i urzędników. Według Eurostatu Polska zajmuje w Unii Europejskiej trzecie miejsce od końca pod względem wykorzystania chmury obliczeniowej przez użytkowników biznesowych. Ciekawą tendencję pokazują wyniki zawarte w raporcie „Computerworld TOP200”. Otóż w 2017 r. przychody integratorów IT wyniosły jedynie 2,5 mld zł, a więc były o 5 proc. niższe rok do roku. Pogorszyła się również sytuacja firm świadczących usługi serwisowe. W 2017 r. do ich kas wpłynęło 1,89 mld zł, co oznacza 2,6-proc. spadek w ujęciu rocznym. I choć na podsumowanie 2018 r. trzeba poczekać, już teraz można stwierdzić, że był on wyjątkowo niepomyślny dla kilku dużych integratorów. Indata oraz IT.expert ogłosiły upadłość, komornik zajął aktywa Qumaka, kłopoty nie ominęły Sygnity. Na taki stan rzeczy złożyło się kilka przyczyn: zbyt duże uzależnienie dostawców od zamówień ze strony administracji publicznej, zmniejszenie inwestycji w sektorze prywatnym oraz insourcing, czyli włączenie do struktury organizacyjnej przedsiębiorstwa lub instytucji zadań realizowanych dotychczas na zewnątrz. Borys Stokalski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, spodziewa się wzrostu znaczenia tego procesu w administracji publicznej i spółkach państwowych.
– Prezes jednego z banków należących do Skarbu Państwa sparafrazował znane powiedzenie Charlesa Schwabba z okresu bańki internetowej, oznajmiając, że jego instytucja będzie spółką technologiczną z licencją bankową. Dobrze, że decydenci kreują wizje podkreślające znaczenie technologii dla konkurencyjności w danym sektorze. Źle, jeżeli zaczynają je realizować zbyt dosłownie, na przykład poprzez szeroko zakrojony insourcing. Odrywają tym samym swój proces rozwojowy od rynku, który jest efektywnym środowiskiem powstawania sensownych innowacji – mówi Borys Stokalski.
O ile duzi integratorzy odczuli skutki tego typu procesów na własnej skórze, o tyle dla mniejszych graczy insourcing nie stanowi aż tak poważnego zagrożenia.
– Specjalizujemy się we wdrażaniu systemów bezpieczeństwa IT w przedsiębiorstwach średniej wielkości. Insourcing nam nie przeszkadza. Nie zauważamy go u naszych klientów. Moim zdaniem z tego modelu korzystają instytucje państwowe realizujące projekty pod klucz, w których znaczącą część stanowi praca programistyczna – tłumaczy Tomasz Spyra, CEO Rafcomu.
Paweł Bociąga, prezes Symmetry
Ożywienie procesów insourcingowych jest dla nas naturalnie odczuwalne. Wspomniany trend sprawia, że jest zdecydowanie trudniej dotrzeć do klienta. Jednak patrząc na sektor publiczny, można powiedzieć, że procesy insourcingowe nie do końca się sprawdzają. Działy IT, tworzone w ramach wewnętrznych struktur, są odpowiedzialne za okrojoną część usług na poziomie administracyjnym, w tle zaś i tak działa „outsourcing rozproszony”. Dlatego uważam, że insourcing w pewnym sensie wypacza rynek i sprzyja powstawaniu nieskutecznych bytów.
Insourcing znajduje się w cieniu outsourcingu czy cloud computingu, bo żaden producent nie będzie wydawał pieniędzy na jego promocję. Co jednak wcale nie oznacza, że jest to sposób działania gorszy i mniej efektywny od pozostałych. Jest po prostu inny i ma swoje pozytywne strony, co podkreślają m.in. specjaliści od logistyki i zarządzania. Cecil Bozard i Robert B. Handfield za największą zaletę insourcingu uznają możliwość kontroli procesów i projektów. Wtóruje im część integratorów.
– Biorąc pod uwagę obecną specyfikę rynku IT, insourcing umożliwia zwiększenie konkurencyjności i ograniczenie dostępu do własności intelektualnej czy planów biznesowych osób trzecich. Dodatkowo mamy większy wpływ na tempo oraz jakość wytwarzanych dóbr. Wzrost popularności insourcingu jest niejako wymuszony przez kierunek, w którym podąża informatyka – mówi Adrianna Kilińska, prezes zarządu Engave.
Wewnętrzne zespoły IT dysponują bogatą wiedzą o działaniu całego przedsiębiorstwa, dzięki czemu potrafią lepiej dopasować narzędzia informatyczne do specyficznych procesów zachodzących w firmie, aniżeli integrator czy usługodawca. Insourcing nie jest wyłącznie domeną instytucji publicznych, korzystają z niego również banki, przemysł czy firmy prawnicze.
– Wychodzę z założenia, że około 70 proc. wiedzy eksperckiej musi być po naszej stronie. Nie ma dobrego IT bez własnego kompetentnego zespołu specjalistów. Moją rolą jest z jednej strony zapewnienie pracownikom stabilnego i ciekawego środowiska pracy, z drugiej zaś uświadamianie biznesowi, że IT stanowi jego kluczową część – tłumaczy Marek Laskowski, dyrektor działu IT w Kancelarii Prawnej Domański Zakrzewski Palinka.
W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić rozwój sektorów finansowego, energetycznego czy branży mediów i rozrywki bez wsparcia ze strony nowych technologii. Teoretycznie integratorzy powinni mieć ogromną przestrzeń do działania. Jednak rzeczywistość nie wygląda aż tak kolorowo. Wielu przedsiębiorców nie kwapi się do przeprowadzania większych zmian, a ich działania najczęściej ograniczają się do łatania dziur w oprogramowaniu i wymiany wysłużonego sprzętu. Są też firmy, które wprawdzie próbują przeprowadzić cyfrową transformację, ale bez wsparcia ze strony zewnętrznych podmiotów. Niestety, zwykle gubi je wiara we własne możliwości, co szczególnie odnosi się do instytucji publicznych.
Borys Stokalski
prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji
Insourcing tworzy monopol dostawcy w warunkach, gdy brakuje realnej konkurencji zdolnej do wytworzenia presji na koszty, jakość i tempo pracy. Skutkiem jest nierzadko powstawanie wyjątkowo kosztownego w obsłudze długu technologicznego. To wszystko nie byłoby może wielkim problemem dla rynku, a jedynie dla przedsiębiorstw stosujących insourcing, gdyby nie fakt, że popyt na kompetencje cyfrowe przewyższa dziś w Polsce podaż. Rozwój insourcingu prowadzi w tej sytuacji do zmniejszania potencjału przemysłu teleinformatycznego poprzez nieefektywną alokację cennych kompetencji. W gruncie rzeczy oznacza to realne zagrożenie dla planów i tempa rozwoju gospodarczego.
– Presja na insourcing w administracji publicznej rośnie już od dekady. Jednostki administracyjne nie są dobrym środowiskiem do realizacji złożonych przedsięwzięć technologicznych. Insourcing jest w tym przypadku bardzo złym pomysłem, a jego rezultaty są często opłakane. Wystarczy prześledzić losy CEPIK-u 2.0 czy próby przejęcia przez instytucje państwowe i powiązane z nimi spółki utrzymania oraz rozwoju systemu poboru opłat Viatoli – mówi Borys Stokalski.
Warto jednak zauważyć, że choć w pierwszych dniach funkcjonowania CEPIK 2.0 działał fatalnie, to obecnie sprawuje się bez zarzutu – kierowcy nie muszą mieć przy sobie dowodu rejestracyjnego auta. Poza tym urzędnicy wciąż mają w pamięci historię Andrzeja M., byłego szefa Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, który razem ze swoimi współpracownikami przyjął łapówki rzędu 4 mln zł. Trudno się dziwić, że z dużą ostrożnością wybierają zewnętrznych partnerów bądź decydują się na samodzielną realizację zadania.
– Rozumiem, że taki duży projekt jak CEPIK 2.0 jest łatwiej i szybciej zrealizować, wykorzystując insourcing. W tym konkretnym przypadku zwyciężyła elastyczność i brak uzależnienia od partnerów zewnętrznych, którzy nie zawsze wykazują się profesjonalizmem. Do tej pory nikt nie potrafił w jasny sposób udowodnić, że insourcing w administracji publicznej jest nieskuteczny i drogi. To zadanie, które powinni wykonać integratorzy – twierdzi Przemysław Janczak, dyrektor IT w spółce Pamapol.
Co ciekawe, Pamapol nie zamierza rozbudowywać ani zwiększać zakresu kompetencji własnego działu IT. Szefowie firmy nie wierzą, że przy ciągłym rozwoju informatyki i zyskującej na popularności tendencji do specjalizacji uda się pozyskać i utrzymać na etatach odpowiednią liczbę fachowców. Na taki komfort stać tylko nielicznych przedsiębiorców.
– Co innego, jeśli zarządzający firmą zatrzymał się w latach 90. i wydaje mu się, że są informatycy, którzy znają się na wszystkim, począwszy od chmury obliczeniowej, poprzez smartfony, centrale telefoniczne aż po systemy wizyjne… – mówi Przemysław Janczak.
Nikt nie spodziewa się, że firmy oraz instytucje dadzą się namówić na rezygnację z insourcingu. Nie brakuje opinii, że ten model w najbliższych latach znajdzie się wręcz na fali wznoszącej. Tym, co może go powstrzymać, jest chyba tylko pogłębiający się deficyt na rynku kadr IT. W Polsce brakuje obecnie około 50 tys. specjalistów IT i w najbliższych latach to się nie zmieni.
Tak czy inaczej, integratorzy, aby utrzymać dotychczasową pozycję rynkową, będą musieli nie tylko udoskonalać ofertę, ale również coraz lepiej dbać o pracowników. Zwłaszcza że jednym z oblicz insourcingu jest wciąganie specjalistów zatrudnianych przez integratorów do wewnętrznych działów informatycznych w przedsiębiorstwach i instytucjach.
Mariusz Kochański, członek zarządu, Veracomp
Insourcing IT w polskich warunkach jest rozwiązaniem stosowanym głównie w dużych przedsiębiorstwach, które szukają sposobu na redukcję kosztów lub zmianę relacji z dotychczasowymi dostawcami. Z naszych obserwacji wynika, że sięgają po niego podmioty, które sporą część budżetów IT wydają na utrzymanie i rozwój aplikacji oraz realizowanie projektów i zarządzanie nimi. W tych obszarach marże są znacznie wyższe z uwagi na brak możliwości prostej zmiany dostawcy usług w trakcie wieloletniego projektu. Model podnoszenia własnych kompetencji jest więc pewną alternatywą i pomaga przekonać dotychczasowych dostawców, czyli firmy IT, do bardziej elastycznej polityki cenowej. Trzeba jednak pamiętać, że zbudowane w ten sposób zasoby muszą być wykorzystane w stu procentach.
Bogdan Lata, Service Sales Team Leader, S4E
Insourcing staje się coraz bardziej popularny. W głównej mierze wynika to z niezadowolenia wielu firm, które na początku obecnej dekady korzystały z outsourcingu. W czasie kryzysu przedsiębiorcy szukali oszczędności, a dostawcy zewnętrzni nie zawsze potrafili zagwarantować odpowiedni poziom usług lub produktów. Kiedy sytuacja się poprawiła, rynek wymusił na firmach podniesienie jakości oferowanych usług i produktów. Wiele z nich musiało podnieść koszty związane z realizacją procesów.
Artykuł Insourcing: cichy wróg integratorów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Outsourcing rośnie w siłę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Najwięcej centrów usług dla biznesu znajduje się w Warszawie. Według Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych na stołecznym rynku działa 160 centrów usług wspólnych. Pracuje w nich 36,7 tys. osób. Pod względem wielkości zatrudnienia pierwsze miejsce zajmuje jednak Kraków. W zlokalizowanych na jego terenie centrach outsourcingowych zatrudnienie znalazło 50 tys. pracowników. Do 2020 roku liczba zatrudnionych w krakowskich centrach BPO, IT, SSC, R&D może się zwiększyć do 70 tys. osób.
Wśród najbardziej liczących się ośrodków lokalizacji centrów usługowych jest również Wrocław. Odczuwalne ostatnio braki kadrowe w dużych aglomeracjach powodują jednak, że coraz większym zainteresowaniem wśród inwestorów cieszą się również inne, mniejsze ośrodki. Jak podaje Walter Herz, centra usług dla biznesu działają już w czterdziestu polskich miastach.
Wyraźną tendencją, która rysuje się w ostatnim czasie w branży usług dla biznesu, jest masowa automatyzacja i robotyzacja mniej wymagających procesów. Jednocześnie jednak, jak podkreślają eksperci Walter Herz, centra zlokalizowane w Polsce zaczynają w coraz większym zakresie obsługiwać zaawansowane procesy, m.in. analityczne i finansowe, które wymagają wysoko specjalistycznej wiedzy i doświadczenia.
Artykuł Outsourcing rośnie w siłę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Bezpieczeństwo wyjdzie z firm pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wielu decydentów uważa, że wzrost liczby incydentów sprzyja przekazywaniu zadań związanych z cyberochroną zewnętrznym dostawcom zarządzanych usług bezpieczeństwa (Managed Security Service Provider — MSSP). Badanie wykazało, że w perspektywie najbliższych 3–5 lat 44 proc. przedsiębiorstw w regionie EMEA będzie prawdopodobnie rozwiązywać najbardziej palące problemy związane bezpieczeństwem IT, korzystając z usług zewnętrznych dostawców. Spośród ankietowanych 35 proc. odpowiedziało, że dysponuje własnymi zespołami ds. badania zagrożeń i reagowania na incydenty. Natomiast 26 proc. respondentów zleca analizę zagrożeń zewnętrznym podmiotom.
Ponad połowa (52 proc.) wszystkich ankietowanych miała w ostatnim roku do czynienia z naruszeniem bezpieczeństwa, ale tylko 16 proc. z nich zdało sobie z tego sprawę w pierwszych minutach po jego powstaniu. W niektórych sektorach — takich jak służba zdrowia — wykrycie naruszeń zajęło połowie respondentów od kilku dni do nawet kilku lat.
Badanie wykazało, że w celu ograniczania skutków ataków i lepszej ochrony przedsiębiorstw, najczęściej wykorzystywane jest wykrywania zagrożeń (17 proc.) oraz usługi bezpieczeństwa opartych na chmurze (12 proc.).
Artykuł Bezpieczeństwo wyjdzie z firm pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Komputronik Biznes ma nową umowę z bankiem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Szacunkową wartość poprzedniej umowy określono na 40 mln zł netto. Według Komputronika poszerzenie jej zakresu spowoduje wzrost wartości kontraktu, ale jego wielkość nie jest możliwa do określenia ze względu na zmienność wolumenu urządzeń drukujących zamawianych przez bank – tłumaczy spółka.
Zwiększono natomiast wartość zabezpieczenia – gwarancji bankowej/ubezpieczeniowej ustanowionej przez Komputronik Biznes z 0,5 mln zł do 0,8 mln zł.
Współpraca jest elementem strategii rozwoju usług z wartością dodaną dla przedsiębiorstw w grupie Komputronik. Ponadto Komputronik Biznes rozwija według spółki kompleksową ofertę związaną z outsourcingiem usług IT.
Artykuł Komputronik Biznes ma nową umowę z bankiem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Koszty wymuszą korzystanie z outsourcingu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Na świecie rynek usług chmurowych dla podmiotów medycznych w 2015 r. był wart 3,73 mld dol. – oceniają analitycy z MarketsandMarkets. Prognozują, że będzie się zwiększał w tempie 20,5 proc. rocznie, aby w 2020 r. osiągnąć wartość 9,48 mld dol. Niemal identyczne szacunki (średni wzrost o 21 proc. rocznie) opublikowała firma badawcza TMR. To szansa dla integratorów, bo wielu dostawców usług w chmurze deklaruje zachowanie tradycyjnej współpracy z kanałem partnerskim, w ramach której oferują firmom IT prowizję od sprzedaży. Oczywiście większość umożliwia przy tym bezpośredni zakup usług klientom końcowym.
Decyzja o outsourcingu IT może ograniczyć nawet o 1/3 koszty związane z utrzymaniem zasobów we własnym centrum danych (według obliczeń przeprowadzonych przez firmę Atman). Co istotne, outsourcing jest tym korzystniejszy, im mniejsze są potrzeby zakładu opieki zdrowotnej. Przed integratorami otwiera się więc szerokie pole do sprzedaży usług w chmurze placówkom medycznym lub samodzielnego ich świadczenia (serwis sprzętu, wsparcie techniczne itd.).
Wydaje się, że na aktualnym poziomie informatyzacji optymalny jest model hybrydowy, w którym dane medyczne zapisywane są w lokalnych systemach IT placówki ochrony zdrowia, a następnie archiwizowane w centrum danych operatora chmury. Potwierdzają to raporty analityków, którzy oceniają, że przez co najmniej kilka najbliższych lat przedsiębiorstwa i instytucje będą najczęściej używać właśnie chmury hybrydowej. Dla integratorów to okazja do zaoferowania usług integracji lokalnego środowiska z chmurą publiczną. Poza tym wiele placówek medycznych będzie potrzebować pomocy w procesie przeniesienia środowisk IT oraz danych do chmury. Model w pełni chmurowy także może być atrakcyjny, ale przede wszystkim dla małych podmiotów, takich jak gabinety stomatologiczne czy prywatna praktyka lekarska. Sprzyja im fakt, że wymóg posiadania dobrej jakości łącza internetowego jest dzisiaj łatwy do spełnienia w większości miejsc w Polsce.
Medycyna i outsourcing
Firma badawcza Everest Group w raporcie z grudnia 2015 r. ocenia, że wartość światowego rynku outsourcingu IT w branży ochrony zdrowia w 2020 r. wyniesie 68,3 mld dol. i będzie rosnąć średnio 12 proc. rocznie. Do sięgnięcia po outsourcing można przekonać klienta, przedstawiając mu możliwości redukcji kosztów operacyjnych i lepszej kontroli nad całym środowiskiem. Za korzystaniem z tych usług przemawia również zwolnienie wewnętrznych zasobów, które można wykorzystać do innych zadań, np. bezpośrednio związanych z podstawową działalnością. Outsourcing oznacza również ścisły kontakt ze specjalistami IT, których może brakować w placówkach medycznych. Przed podpisaniem kontraktu bardzo ważne jest jasne określenie celów biznesowych. Brak precyzyjnych ustaleń w tym zakresie to najczęstsza przyczyna wzrostu kosztów outsourcingu lub niezadowolenia z tych usług. Oczywistymi obszarami IT, którymi może zająć się zewnętrzna firma, są: rozwój oprogramowania, kolokacja czy utrzymanie systemów księgowych i fakturujących. W przypadku pozostałych aspektów informatycznych placówki
zdrowia mogą mieć opory przed korzystaniem z zewnętrznych usług. Wynika to z różnych przyczyn:
• Outsourcing wszystkich obszarów związanych z IT – z jednej strony
może okazać się nieopłacalny dla placówki ochrony zdrowia, a z drugiej klient może mieć uzasadnione obawy co do przekazywania tak ważnych zasobów na zewnątrz i utraty bezpośredniej kontroli nad nimi.
• Utrzymanie aplikacji – w przypadku najważniejszych aplikacji użytkownicy najczęściej płacą już za wsparcie ich dostawcom.
• Serwis komputerów i urządzeń peryferyjnych – można zaproponować takie usługi, ale trzeba zdefiniować ich zakres. Czym innym jest bowiem wymiana terminala na oddziale intensywnej opieki, a czym innym naprawa drukarki w przychodni.
• Bezpieczeństwo – usługi konsultantów specjalizujących się w tym zakresie mogą okazać się po prostu zbyt kosztowne. Poza tym z niektórymi problemami dotyczącymi ochrony danych placówki medyczne muszą radzić sobie same (np. z zagrożeniem ze strony własnych pracowników).
Eksperci oceniają, że wykorzystanie usług chmurowych zapewnia skrócenie czasu wdrożenia systemu Elektronicznej Dokumentacji Medycznej z 18 miesięcy do mniej niż roku. To mocny argument, ponieważ wiele placówek nie spieszy się z przechodzeniem na cyfrową kartotekę, choć są zobowiązane zrobić to do 1 stycznia 2018 r. Wybór chmury eliminuje z projektu przede wszystkim takie etapy, jak zakup oraz wdrożenie infrastruktury sprzętowej. Przydzielenie potrzebnych zasobów IT w chmurze odbywa się błyskawicznie, a klient płaci tylko za wynajęte (wykorzystane) zasoby, których wielkość może zwiększyć lub zmniejszyć, w zależności od potrzeby.
Kolejną korzyścią użytkownika jest „przesunięcie” znacznego odsetka kosztów wdrożenia z części inwestycyjnej (CAPEX) do operacyjnej (OPEX), związanej z wydatkami na utrzymanie systemu. Wynajem zasobów eliminuje konieczność jednorazowego zainwestowania w sprzęt, infrastrukturę sieciową oraz systemy zabezpieczeń. Uzyskane oszczędności klient może przeznaczyć na inne cele, również związane z IT, np. zakup nowych komputerów dla pracowników placówki medycznej czy szkolenie lekarzy, którzy nie mają wprawy w posługiwaniu się narzędziami informatycznymi.
Oferta PaaS to rozsądna opcja dla dużych instytucji, które dysponują zasobami wystarczającymi na utrzymywanie własnego rozwiązania chmurowego. Z kolei IaaS to propozycja dla potrzebujących skalowalnej infrastruktury, której operator dba o bezpieczeństwo, poziomy SLA i kopie zapasowe.
Jan Butkiewicz
Rozwój jednostek medycznych, takich jak prywatne szpitale i sieci przychodni, wskazuje na to, że rządzą tym sektorem takie same mechanizmy jak innymi sektorami gospodarki. Właśnie dlatego resellerzy oraz integratorzy mogą na nim zarabiać podobnie jak w innych branżach. Warto przy tym pamiętać, że gabinety lekarskie oraz lekarze prowadzący indywidualną praktykę szukają rozwiązań nieskomplikowanych, które ułatwiają im działanie. Będą coraz częściej korzystać z rozwiązań chmurowych oraz modelu SaaS, które nie obciążą ich kosztami dodatkowej infrastruktury i kadr. Dzięki temu skupią się przede wszystkim na procesach biznesowych.
Placówkom medycznym można zaproponować nie tylko IaaS oraz PaaS, ale również gotowe rozwiązania – aplikacje do zastosowań medycznych, a także dla części administracyjnej (obsługa ruchu pacjentów, rozliczenia z NFZ, rejestracja online itd.). W wielu przypadkach ten model jest najbardziej ekonomiczną opcją, szczególnie dla małych gabinetów lekarskich, których nie stać na opłacenie personelu IT. Ogranicza też wydatki na sprzęt informatyczny i oprogramowanie systemowe.
Dla resellerów administrowanie zasobami mniejszych placówek medycznych to łakomy kąsek, nie wymaga bowiem tak dużych kompetencji jak rozbudowane systemy wspierające diagnostykę. Klientów im nie zabraknie, bo każda placówka zdrowotna musi prowadzić księgowość, zarządzać swoimi pracownikami itd.
W wielu przypadkach resellerzy muszą dopiero przygotować grunt pod sprzedaż usług bazujących na chmurze. To zadanie jest łatwiejsze, jeśli klient ma już pozytywne doświadczenia z określonymi rozwiązaniami. Dlatego na etapie wstępnych rozmów z potencjalnymi użytkownikami warto wypytać ich, czy korzystali już z cloud computingu. Kolejnym krokiem jest zaangażowanie klienta w konwersację natury biznesowej, aby poznać jego cele i zrozumieć, co chce osiągnąć − trzeba zidentyfikować problemy i zamierzenia, zanim przejdzie się do rozmowy o konkretnych systemach. Gdy postępuje się w ten sposób, są większe szanse na płynny przebieg procesu sprzedaży. Rozpoczęcie dyskusji od kwestii technicznych może utrudnić zrozumienie przez klienta, czemu ma służyć dane rozwiązanie i jakie korzyści przyniesie.
Wykorzystanie modelu cloud computing w placówkach ochrony zdrowia jest obecnie stosunkowo niewielkie i najczęściej ma miejsce w części administracyjnej, do realizacji takich zadań jak prowadzenie kalendarza wizyt czy wystawianie faktur. W dużej mierze wynika to z obaw o bezpieczeństwo i zgodność z obowiązującymi przepisami. Rolą integratora jest rozwianie obaw i przedstawienie faktów dowodzących, że środowiska chmurowe są dobrze zabezpieczone. Często zapomina się, że lokalnym rozwiązaniom IT również zagrażają ataki. Tymczasem środowiska chmurowe najczęściej są bardzo dobrze chronione, bo ich operatorów stać na zatrudnianie wysokiej klasy specjalistów od bezpieczeństwa informatycznego.
Chcąc utrzymać się na rynku, dostawcy usług chmurowych dbają ustawicznie o podnoszenie standardów ochrony. W mniejszych przychodniach natomiast powszechną praktyką jest przechowywanie danych medycznych na nośniku, który znajduje się w komputerze pod biurkiem w rejestracji lub pomieszczeniu o dość słabych fizycznych zabezpieczeniach.
Warto też zwrócić potencjalnemu klientowi z branży medycznej uwagę na postępy, jakie generalnie zostały poczynione w zakresie bezpieczeństwa informacji i ochrony prywatności. Sprawiają one, że nawet instytucje finansowe i ubezpieczeniowe chętnie korzystają z chmury publicznej. O przeniesieniu tam aplikacji, bądź pozostawieniu ich w firmowym centrum danych, zaczynają decydować głównie kwestie zapewnienia optymalnego do ich działania środowiska. Obecnie najczęściej rozważana jest kwestia fizycznej lokalizacji centrum danych, w którym znajdą się zdeponowane przez klienta informacje. W myśl przepisów przetwarzanie danych medycznych musi odbywać się na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Dariusz Nawojczyk
Największym wyzwaniem w sprzedaży cloud computingu placówkom medycznym jest pokonanie barier psychologicznych związanych z poczuciem utraty kontroli nad danymi w chmurze. W rzeczywistości nakłady na zabezpieczenie publicznych chmur obliczeniowych przekraczają wielokrotnie możliwości przeciętnego przedsiębiorstwa czy placówki medycznej, więc chmura podnosi bezpieczeństwo i daje kontrolę nad danymi, a nie – jak twierdzi wielu – obniża je. Natomiast dostawcy takich usług powinni spełniać wszystkie wymogi, które stawia przed nimi GIODO, a także podpisywać z odbiorcami umowy o powierzeniu danych osobowych.
Artykuł Koszty wymuszą korzystanie z outsourcingu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł 6 mld dol. na polskim rynku IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Pod względem popularności outsourcingu IT, Polska znajduje się w średniej europejskiej. Korzystanie z takich usług deklaruje 45 proc. menedżerów z polskich firm. Dla porównania – w Austrii ten odsetek przekracza 50 proc., w Rumunii i Turcji wynosi 37 proc.
Według iMe polski biznes w poszukiwaniu oszczędności, coraz częściej zastępują funkcje działów IT zewnętrznymi rozwiązaniami. Firma podaje, że utrzymanie jednego specjalisty IT w większości organizacji sięga 8,5 tys. zł brutto, a w średnim polskim przedsiębiorstwie, zatrudniającym ok. 60 pracowników, jest 4 specjalistów IT – programistów i tzw. Help Desk. Często zajmują się oni rzeczami, które odbiegają od ich podstawowych zadań, tj. utrzymania systemów i serwerów. W ocenie iMe popyt na outsourcing w sektorze MŚP będzie rósł, że względu na niższe koszty (ok. 80 zł za abonament miesięczny).
Artykuł 6 mld dol. na polskim rynku IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł AB rozmawia o outsourcingu magazynu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Po przeprowadzce magazynu do nowego obiektu w Magnicach, która trwa od połowy ub.r., dotychczas używany magazyn wciąż działa. Jest z niego dystrybuowana część produktów z asortymentu IT. Natomiast reszta produktów IT, jak również sprzęt AGD, RTV i zabawki są już rozwożone do klientów z nowego centrum logistycznego. Możliwe, że rozmowy w sprawie outsourcingu zakończą się w II kw. br. Centrum logistyczne AB we Wrocławiu ma 17 tys. m kw. powierzchni. Według danych AB jego wydajność jest 4-krotnie niższa w porównaniu z nowym centrum (Magnice po osiągnięciu pełnej przepustowości mogą wysyłać maksymalnie 120 tys. przesyłek na dzień).
Artykuł AB rozmawia o outsourcingu magazynu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Zyski dzięki kompleksowej ofercie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Taka sytuacja generuje koszty związane nie tylko z zakupem sprzętu (często z dużym, niekoniecznie wykorzystywanym zapasem), ale także z jego zarządzaniem. Nieustannie trzeba pilnować, czy twarde dyski w macierzach nie uległy awarii, czy nie jest uszkodzona struktura danych lub czy backup został wykonany poprawnie. Kiedy infrastruktura się rozrasta, należałoby zatrudniać kolejnych administratorów, na co wiele firm nie może sobie pozwolić. W związku z tym obecni pracownicy działu IT stają się przeciążeni i nie poświęcają wystarczającej uwagi problemom związanym z pamięciami masowymi. W tej sytuacji idealnym rozwiązaniem byłoby powierzenie opieki nad systemami przechowywania i zabezpieczania danych firmom trzecim.
Ryszard Regucki
Usługi Backup as a Service oferowane przez naszych partnerów w Polsce trafiają przede wszystkim do klientów, którym prawo nakazuje zabezpieczanie danych, ale jednocześnie zabrania przesyłania ich za granicę. Są to przede wszystkim takie firmy, jak różnego rodzaju placówki medyczne, kancelarie prawne, biura rachunkowe czy inne przedsiębiorstwa, dla których własność intelektualna przechowywana w plikach i bazach danych stanowi szczególną wartość.
Skoro model chmurowy tak świetnie sprawdza się w przypadku wirtualnych serwerów, dlaczego zatem nie zastosować go dla pamięci masowych? Korzystając z efektu skali dostawca usług mógłby znacznie obniżyć koszty zakupu przestrzeni dyskowej. Jednocześnie klienci zyskaliby możliwość bardzo szybkiego dostępu do potrzebnej im przestrzeni dyskowej, zamiast w tradycyjny sposób prowadzić postępowanie zakupowe i następujące po nim wdrożenie.
Backup as a Service
• warto zaproponować klientowi, jeżeli:
– ilość danych rośnie bardzo szybko,
– występują problemy ze zmieszczeniem się w oknie backupowym,
– przeprowadzone testy wykazały, że istnieją problemy z odzyskaniem zabezpieczonych danych,
– planowany jest projekt wirtualizacji serwerów,
– w serwerowni lub centrum danych nie ma już miejsca na nowe urządzenia służące do backupu,
– preferowany jest model rozliczeń abonamentowych, zamiast jednorazowej inwestycji,
– brak jest możliwości zatrudnienia ekspertów, którzy będą mogli zarządzać procesem backupu,
– zespół IT spędza zbyt dużo czasu na zabezpieczaniu danych i weryfikacji poprawności wykonania tego procesu.
• nie powinno się proponować klientowi, jeżeli:
– aktualne środowisko backupu działa poprawnie i przeprowadzone testy nie wykazują problemów z odzyskaniem danych,
– polityka bezpieczeństwa firmy lub regulacje prawne zabraniają przesyłania wrażliwych danych poza jej siedzibę,
– łącza internetowe sprawiają problemy na tyle, że utrudnione jest określenie prawdopodobieństwa sukcesu w wykonaniu kolejnych zadań backupowych,
– dostawcy usług backupu żądają zbyt wysokiej opłaty przy założonych wymogach SLA.
Teoretycznie widać tu same zalety, ale w praktyce pojawia się zasadniczy problem. Jest nim znacznie wydłużony czas dostępu do danych. W klasycznej infrastrukturze pamięci masowe są połączone z serwerem albo bezpośrednio (DAS), albo przez wydzieloną sieć Storage Area Network (SAN). Jeżeli firma korzysta z serwerów w chmurze publicznej, to najczęściej są one podłączone do lokalnej (dla nich) sieci SAN lub wręcz mają własne dyski twarde (to zapewnia największą wydajność). Model, w którym pamięci masowe znajdują się w oddalonym centrum danych, zaś serwery nadal w siedzibie przedsiębiorstwa, jest bardzo rzadko spotykany. Jedynym wyjątkiem może być sytuacja, gdy firma ma bardzo wiele oddziałów, które potrzebują dostępu do centralnie przechowywanych danych. Nawet wówczas jednak skorzysta raczej z serwerów zlokalizowanych w chmurze.
O tym, jak trudny jest to rynek może świadczyć ostatni magiczny kwadrant Gartnera poświęcony ofercie pamięci masowych w chmurze publicznej. Analitycy w kwadracie liderów umieścili tylko trzy firmy: Amazon Web Services (AWS), Microsoft i Google. W kwadracie graczy niszowych znalazły się: AT&T, IBM, Rackspace i Verizon. Pozostałe pola… są puste. Taki rozkład ewidentnie pokazuje, że bariera wejścia na rynek Storage as a Service jest bardzo wysoka i praktycznie mogą pozwolić sobie na to tylko najwięksi globalni gracze. Co więcej, nawet wymienieni wczęśniej usługodawcy często nie mają własnych centrów danych na całym świecie. Na przykład w Europie AWS umieścił swoje serwery w ramach usługi kolokacji w firmie Equinix (polscy klienci najczęściej korzystają z zasobów w centrum danych we Frankfurcie).
Obecnie pamięci masowe udostępniane w chmurze znajdują powszechne zastosowanie tylko w jednym przypadku – backupu. Przy wykonywaniu kopii danych i ewentualnym odzyskiwaniu ich nie ma większego znaczenia czas dostępu. Ważny jest przede wszystkim transfer, który przy dzisiejszych łączach internetowych jest całkiem zadowalający. Dlatego usługami typu backup online, po tym jak zdobyły one uznanie dużej grupy użytkowników prywatnych, interesuje się coraz więcej firm.
W modelu Backup as a Service podział obowiązków jest prosty. Dostawca usługi dba o infrastrukturę sprzętową i oprogramowanie do zarządzania procesem backupu. Po stronie klienta możliwe są trzy opcje. W pierwszej agent backupu zainstalowany jest na każdym serwerze i/lub stacji roboczej, a kopia danych wykonywana bezpośrednio przez Internet – prosto na zasoby usługodawcy. W tym przypadku zaletą jest brak konieczności ponoszenia jakichkolwiek kosztów związanych z zakupem infrastruktury i zarządzania nią.
Drugą opcją jest model wyniesionej chmury prywatnej. Kopia informacji zapisywana jest na serwerach w centrum danych usługodawcy, którego lokalizacja znana jest usługobiorcy, a same urządzenia są wyłącznie do jego dyspozycji. W ten sposób eliminuje się tzw. uciążliwych sąsiadów (noisy neighbours), czyli innych użytkowników składujących dane na tych samych serwerach. W pewnych okolicznościach ich obecność może bardzo poważnie wpłynąć na stabilność usługi.
W trzeciej opcji mamy do czynienia z modelem hybrydowym. W siedzibie klienta instalowane jest urządzenie, na które wykonywana jest kopia z lokalnych serwerów i stacji roboczych. Następnie dane z tego urządzenia są synchronizowane z zasobami dostępnymi w chmurze. Główną zaletą tego rozwiązania jest to, że w przypadku potrzeby szybkiego odzyskania dużej ilości danych, proces ten będzie trwał krócej, bo ich źródłem będzie sprzęt zainstalowany w sieci lokalnej. Druga kopia, znajdująca się w chmurze, może okazać się przydatna w przypadku awarii miejscowych urządzeń, bądź jego niedostępności spowodowanej pożarem, zalaniem budynku itp. Sam proces backupu nadal zarządzany jest przez usługodawcę, a umiejscowienie serwera po stronie klienta służy tylko skróceniu czasu wykonywania backupu i odzyskiwania danych. Jednocześnie w ten sposób zmniejszeniu ulega prawdopodobieństwo równoczesnej niedostępności urządzeń, zarówno w serwerowni klienta, jak też centrum danych usługodawcy.
Praktycznie wszyscy klienci zainteresowani backupem w modelu usługowym, kierują się potrzebą oszczędności. Najczęstszą okolicznością, w której dokonują tej rewolucyjnej zmiany, jest konieczność wymiany posiadanych rozwiązań do wykonywania kopii zapasowych (sprzętu i oprogramowania) bądź skrócenie czasu tego procesu (okno backupowe). Dzięki BaaS mogą uniknąć wydatków na inwestycje i przejść do modelu abonamentowego, a jednocześnie znacznie skrócić czas wdrożenia nowego rozwiązania.
Barbara Podeszfa
Większość klientów zdaje sobie sprawę, że przechowywanie poufnych informacji w usługach typu Dropbox czy Google Drive może skończyć się ich ujawnieniem w wyniku włamania lub błędu administratorów. Dlatego oprócz klasycznego backupu online, resellerzy powinni też zainteresować się rozwiązaniami do udostępniania plików i pracy grupowej. Takie usługi mogą niskim kosztem świadczyć sami resellerzy albo odsprzedawać i wdrażać oprogramowanie, dzięki któremu klienci są w stanie zbudować odpowiednie środowisko wewnątrz swojego centrum danych i zagwarantować sobie, że pliki nigdy nie opuszczą ich siedziby.
Według analityków przeciętnie firmy przeznaczają jedną trzecią budżetu na utrzymanie przestarzałych systemów: serwerów, sieci i pamięci masowych. Natomiast mniej niż 20 proc. środków „idzie” na projekty o znaczeniu strategicznym dla przedsiębiorstw. Tymczasem dzięki wprowadzeniu dodatkowych oszczędności na backupie informatycy mogą zwiększać swoją innowacyjność i nie zajmować się czynnościami, które są powtarzalne, a często wręcz bardzo ich irytują.
Rezygnacja z backupu wykonywanego lokalnie daje firmom korzyści o niepoliczalnej wartości. Dlatego dostawca tej usługi nie powinien konstruować oferty dla klienta bazując wyłącznie na obniżce kosztów. Warto skupić się na dodatkowych opcjach, np. umowie SLA (gwarancja dostępności usługi) czy też zaletach samoobsługowego portalu.
Czasami może się też okazać, że klienci będą potrzebowali backupu tylko w pewnych obszarach. Przykładowo, dobrze działające środowisko chroniące bazy danych nie wyklucza potrzeby znacznego skrócenia czasu wykonywania kopii z serwera plików lub poczty elektronicznej. Z backupu online często korzystają też firmy wielooddziałowe bądź zatrudniające pracowników zdalnych i na kontraktach. W ich przypadku bardzo ważna jest możliwość samodzielnego odzyskiwania danych. Dzięki temu nie muszą tracić czasu na kontaktowanie się z działem IT i prośby o wsparcie przy odzyskaniu np. przypadkowo skasowanych plików.
W Kalifornii najtaniej, w Polsce bezpieczniej
Zakres cenowy usług BaaS jest bardzo różny. Najczęściej można spotkać się z miesięczną opłatą rzędu 30–50 dol. za pakiet 100 GB zabezpieczanych danych (wraz z gwarancją utrzymania jakości usług). Jednak od kilku lat rekordzistą w tym zakresie jest amerykańska firma Backblaze, która za konto bez ograniczeń (!) pobiera opłatę w wysokości… 5 dol. Jej przedstawiciele podkreślają, że tak niską cenę udało się uzyskać dzięki temu, że sami zaprojektowali swoje serwery i macierze dyskowe, minimalizując ich koszt tak bardzo, jak było to tylko możliwe. Korzystają też z najtańszych dostępnych dysków, które oczywiście kupują hurtowo. Ponieważ centra danych Backblaze zlokalizowane są w Dolinie Krzemowej, polskie firmy – przy obecnym stanie prawnym – nie powinny jednak z nich korzystać.
Integratorzy, którzy chcieliby zarabiać na usługach backupu online, mogą robić to w dwojaki sposób. Pierwszym jest zwykła odsprzedaż usług świadczonych przez inne firmy. Zwłaszcza, że większość z nich deklaruje chęć współpracy z partnerami, a niektóre umożliwiają dostosowanie interfejsu agentów oprogramowania do wizerunku marki danego sprzedawcy lub jego klienta. Zwykle udzielana prowizja oscyluje wokół 10 proc., ale ze względu na stosunkowo niskie ceny samej usługi jej wartość dla resellera pozostaje zwykle niewielka.
Druga opcja to samodzielne świadczenie takich usług. Oczywiście, ich cena nie będzie tak niska, jak w podawanych wcześniej przykładach, ale nie o to tutaj chodzi. Integrator powinien tak spozycjonować swoją usługę, aby wpisywała się w całokształt oferty kierowanej do klienta w ramach kompleksowej obsługi. Wówczas będzie mógł dobrze rozłożyć koszty jej świadczenia. W tym modelu pojawia się bardzo ważny argument – zaufanie. Firma, która od lat obsługuje klienta i jest z nim związana szeregiem umów, może liczyć na zdecydowanie większą przychylność niż dostawca „z ulicy”, który deklaruje chęć przechowywania wszystkich firmowych danych, nawet za mniejsze pieniądze.
W dość prosty sposób można też zbić argument, że lokalni integratorzy nie będą dysponowali potężnym i odpowiednio zabezpieczonym centrum danych. Takim, jak najwięksi dostawcy działający na skalę globalną. W obniżeniu ryzyka całkowitej utraty dostępu do danych pomoże wspomniany już model hybrydowy, gdzie serwer backupu zlokalizowany jest zarówno w siedzibie klienta, jak też usługodawcy. Dodatkową ochronę danych zapewnia fakt, że ich transfer pomiędzy obydwoma ośrodkami jest szyfrowany. Prawdopodobieństwo, że awaria wystąpi równocześnie w obu miejscach jest niemal równe zeru. Poza tym integrator nie musi trzymać tych serwerów w swojej siedzibie. Jeżeli będzie mu się to opłacało, może skorzystać z usług kolokacji świadczonych przez firmy trzecie.
Wersje oprogramowania, dzięki któremu można rozpocząć świadczenie usług backupu online, są dzisiaj oferowane praktycznie przez wszystkich dostawców „klasycznych” rozwiązań, obecnych na tym rynku od wielu lat. Zawsze warto jednak porównać kilka ofert, nawet jeżeli wcześniej współpracowało się tylko z jednym z nich. Różnice mogą dotyczyć nie tylko funkcjonalności, ale przede wszystkim sposobu rozliczania, dzięki czemu dana usługa może przynosić mniejsze lub większe zyski.
Artykuł Zyski dzięki kompleksowej ofercie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Outsourcing: koszty najważniejszym argumentem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Outsourcing: koszty najważniejszym argumentem pochodzi z serwisu CRN.
]]>