Artykuł Przepisy potęgują patologie w płatnościach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Co 5 przedsiębiorca, czekając na pieniądze z wystawionej przez siebie faktury, wstrzymuje zapłatę innym dostawcom – wynika z badania Krajowego Rejestru Długów i firmy faktoringowej NFG.
Patologiczną sytuację mogłoby zlikwidować zniesienie zakazu cesji w umowach – twierdzą eksperci. Ale na to firmy też ciągle czekają.
MŚP najczęściej odraczają swoim klientom termin płatności o 14 i 30 dni. Prawie co dziesiąty umawia się na zapłatę po 7 dniach, a co czternasty na 60 dni po terminie dostawy.
Norma zamiast potrzeb
Często termin płatności na fakturze podyktowany jest normą, jaka obowiązuje w danej branży, a nie decyzją właściciela firmy.
„Wiele razy słyszałem od przedsiębiorców, że ich kontrahenci krótszych terminów nie zaakceptują. Firmom pozostaje zgodzić się na wymogi rynku lub stracić kontrakt” – twierdzi Dariusz Szkaradek, prezes NFG.
Im mniejsza firma, tym szybciej chciałaby otrzymać zapłatę. Zwolennikami krótszych terminów są mikroprzedsiębiorstwa – 7 lub 14 dni. Większe podmioty mają więcej cierpliwości.
Dla przypomnienia ustawowo, w transakcjach, w których wierzycielem jest MŚP, a dłużnikiem duży przedsiębiorca, obowiązuje maksymalnie 60-dniowy termin zapłaty. Na podmioty, które przekraczają ten termin UOKiK może nałożyć kary.
Co 5 firma wstrzymuje płatności
Przedsiębiorcy czekając na pieniądze w 43 proc. korzystają z oszczędności, jednak 27 proc. odwleka decyzje o inwestycjach, a niemal 20 proc. wybiera zewnętrzne źródła finansowania.
„Dochodzi do sytuacji patologicznej, która, jak widać, staje się regułą. A mianowicie 21,1 proc. firm, czekając na zapłatę za towar lub usługę, samemu wstrzymuje płatności i bieżące rachunki, do czasu otrzymania pieniędzy od klienta. W ten sposób tworzą się łańcuchy przeterminowanych należności w firmach, a w konsekwencji zatory finansowe w całej gospodarce” – zwraca uwagę Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Wymówka „na wojnę”. Gdy patologia staje się regułą
Jedynie 20 proc. przedsiębiorców, stosując sprzedaż z odroczonym terminem płatności, decyduje się na wsparcie z zewnętrznych źródeł finansowania, jak efaktoring.
Przyczyn takiej sytuacji może być kilka.
„Podstawowa to ta, że firmy wolą kredytować swoją działalność kosztem innych przedsiębiorców, bo to jest łatwe i tanie. Nasza badania wskazują, że firmy mają w tym względzie wygodną wymówkę. W pandemii była to „wymówka na Covid”. Dziś może to być „wymówka na wojnę” – tłumaczy Adam Łącki, prezes KRD.
Zniesienie zakazu cesji mogłoby pomóc
Innym wytłumaczeniem patologii „kredytowania” działalności kosztem niepłacenia faktur w terminie zdaniem szefa KRD jest wpisywany ciągle w umowach zakaz cesji wierzytelności.
„Obecnie mamy w Polsce tzw. pozorną swobodę dysponowania swoją wierzytelnością, ponieważ przepisy dają taką możliwość, ale równolegle w zapisach umownych B2B możliwe jest zakazanie realizacji cesji wierzytelności” – komentuje Dariusz Szkaradek.
Jak wyjaśnia, w efekcie takich zapisów przedsiębiorcy nie mogą swobodnie dysponować częścią swojego majątku i zarządzać płynnością, np. sfinansować wierzytelności za pomocą faktoringu. Jeśli kontrahent dodatkowo opóźnia płatność, to wpędza przedsiębiorcę w kolejne problemy płynnościowe, które mogą prowadzić nawet do utraty wypłacalności.
„Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby całkowite zniesienie zakazu cesji w umowach handlowych” – uważa szef KRD.
Na początku lutego Ministerstwo Rozwoju i Technologii deklarowało na swojej stronie internetowej, że we współpracy z UOKiK przygotowuje projekt nowelizacji ustawy antyzatorowej, miał on trafić do uzgodnień, konsultacji i opiniowania. Nie wiadomo natomiast, czy plany te nie zostaną zweryfikowane w związku z wojną w Ukrainie.
——-
Badanie „Impulsy i bariery finansowe w rozwoju MŚP”, na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej i firmy faktoringowej NFG, przeprowadzone przez IMAS International w grudniu 2021 r. na grupie 512 firm z sektora mikro, małych i średnich przedsiębiorstw.
——-
Co czwarta firma obawia się, że nie otrzyma pieniędzy za zeszłoroczne faktury
Opóźnione o dwa miesiące płatności to w polskiej gospodarce norma. W 2021 r. doświadczyło ich 68 proc. MŚP. 25 proc. zostało z fakturami, za które nie uda się im już uzyskać zapłaty.
Najczęściej firmy pracują za darmo w transporcie i handlu.
Czerwona pieczęć motywuje do zapłaty
BIG twierdzi, że kontrahenta motywuje do zapłaty pieczęć prewencyjna przystawiona na każdej fakturze (elektronicznej albo papierowej), która informuje, że „Brak płatności skutkuje wpisem do rejestru Dłużników BIG InfoMonitor”.
Artykuł Przepisy potęgują patologie w płatnościach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Opóźnione płatności paraliżują rozwój co drugiej firmy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Drugą barierą jest brak płatności od kontrahenta – skarży się na to już prawie co trzeci przedsiębiorca (32 proc.).
Opóźnienia w płatnościach najmocniej dotykają najmniejsze podmioty (1 do 9 osób), gdzie stwierdzono aż 62 proc. wskazań. Wśród branż na minus wyraźnie wybija się transport (54 proc.).
Nieco mniej, bo 30,5 proc. przedsiębiorstw jako kolejną barierę wskazuje długie terminy płatności na fakturach, które wystawia.
Blisko co czwarta firma (23,4 proc.) narzeka na brak wiedzy o sytuacji finansowej swoich kontrahentów.
MŚP ryzykują 4-5 razy częściej
„To ostatnie trochę na własne życzenie” – komentuje Adam Łącki, prezes KRD – „Raporty finansowe, dane o zadłużeniu przedsiębiorstw można uzyskać z biur informacji gospodarczej. Mikro, małe i średnie firmy łącznie pobierają 4-5 razy mniej takich raportów o kontrahentach niż firmy duże. Czyli 4-5 razy bardziej ryzykują współpracę z nierzetelnym klientem”
Rozwój ważniejszy niż zysk
Długi blokują działalność firm, zwłaszcza, że najważniejszym czynnikiem prowadzenia biznesu dla wielu przedsiębiorców (38 proc.) jest rozwój – zwiększanie skali biznesu, zatrudnienia i liczby klientów.
Zysk jest na drugim miejscu ( 20,3 proc.).
Mali chcą przede wszystkim przetrwać
Im większa firma, tym rozwój jest ważniejszy. W średnich firmach to nr 1 dla ponad połowy pytanych (52,7 proc.). W mikrofirmach (od 1 do 9 osób) już tylko co czwarta (24 proc.) uważa rozwój za najistotniejszy element działalności. Zamiast tego popularniejszym wskazaniem w tej grupie jest utrzymanie siebie i rodziny.
Właściciele mikrofirm, w większym stopniu niż pozostali, doceniają również satysfakcję z pracy i bycie sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
„Jak pokazuje badanie, znaczny odsetek mikrofirm próbuje przede wszystkim przetrwać” – zauważa Dariusz Szkaradek, prezes NFG.
Natomiast średnie firmy chętniej przeznaczają dodatkowe pieniądze na inwestycje.
Potrzebują zewnętrznego finansowania
Ankietowani zostali zapytani również o to, co jest największym impulsem rozwojowym dla firm. Ponad polowa wskazała, że pomocne są przede wszystkim zewnętrzne źródła finansowania (leasing, faktoring, kredyt) – 52,7 proc. odpowiedzi (najczęściej bez względu na wielkość firmy i rodzaj działalności).
Kolejnym motorem rozwoju są rozwiązania wspierające płynność finansową (monitoring płatności, weryfikacja kontrahentów, windykacja) – 34,4 proc. oraz pomoc ze strony państwa (np. dotacje) – 33,2 proc.
——-
Badanie „Impulsy i bariery finansowe w rozwoju MŚP”, na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej i firmy faktoringowej NFG przeprowadził IMAS International w grudniu 2021 r. w grupie 512 mikro, małych i średnich przedsiębiorstw.
Artykuł Opóźnione płatności paraliżują rozwój co drugiej firmy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Stali klienci dali popalić MŚP pochodzi z serwisu CRN.
]]>Opóźnienia to duży cios dla mikro przedsiębiorców, gdzie stali kontrahenci stanowią oni nawet 75 proc. (i więcej) wszystkich klientów. W małych i średnich firmach zazwyczaj nie przekraczają połowy.
Małe firmy nie stać nie szukanie nowych klientów
Generalnie im mniejsza firma, tym większa zależność od stałych kontrahentów. To kwestia kosztów. Takim podmiotom trudno jest uciec od opóźnień w nowe kontrakty.
Zwykle firmy mikro obsługują w oparciu o stałą współpracę 6-10 podmiotów.
„Pozyskiwanie nowych klientów pozwala firmom rosnąć, ale jest kosztowne. Szacuje się, że zdobycie nowego klienta jest sześć do siedmiu razy droższe niż utrzymanie obecnego” – komentuje Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Jak pokazują dane, blisko 68 proc. MŚP przyznało, że w ostatnim roku pojawiły się opóźnienia w płatnościach ze strony stałych kontrahentów. Jedynie niecałe 5 proc. zaświadczyło o całkowitej rzetelności płatniczej swoich stałych klientów.
Przed pandemią było dużo lepiej
Dla porównania, co czwarty przedsiębiorca przyznaje, że przed pandemią tacy kontrahenci regulowali faktury terminowo, a jeśli nawet się spóźniali, to z reguły nie dłużej niż 15 dni (36 proc. wskazań). W pandemii te opóźnienia wydłużyły się nawet do 60 dni.
„Regularne płatności, które dotąd spływały w terminie, teraz są dokonywane z miesięcznym lub dwumiesięcznym opóźnieniem. Problem ten dotyczy nawet połowy stałych kontrahentów” – twierdzi Dariusz Szkaradek, szef NFG.
Rzetelność ucierpiała na dłużej
Jak wskazują autorzy badania, pandemia przyzwyczaiła niektóre firmy do tego, żeby wstrzymywać płatności za towary lub usługi. W tej sytuacji ich zdaniem raczej nieprędko rzetelność płatnicza powróci. Raport radzi monitorować finanse stałych kontrahentów.
Artykuł Stali klienci dali popalić MŚP pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł MŚP straciły kontrakty. Nawet 100 faktur mniej miesięcznie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zjawisko utraty kontraktów lub zleceń najbardziej widoczne jest w firmach małych oraz działających w branży budowlanej. Więcej faktur wystawiają podmioty średnie i te z sektora produkcji.
Komu lepiej, komu gorzej
W przemyśle jest obecnie relatywnie najlepsza koniunktura. Indeks PMI w grudniu wzrósł do 51,7 pkt. z 50,8 pkt w listopadzie. Firmy produkcyjne, zwłaszcza te kooperujące z zagranicą, notują zwyżki zamówień.
Gorzej radzą sobie branże: budowlana, handlowa i usługowa. W tej pierwszej aż 42 proc. podmiotów uskarża się na spadek liczby wystawianych faktur.
Słaby popyt i ograniczenia
Wśród głównych przyczyn, dla których przedsiębiorcy wystawiają mniej faktur, są przede wszystkim: słabszy popyt na ich produkty i usługi (55,2 proc.), ograniczenia w działalności kontrahentów na skutek obostrzeń (53,5 proc.) i problemy finansowe klientów (44,8 proc.).
Wyraźnie mniej (18 proc.) jako przyczynę podało zamknięcie działalności przez kontrahentów albo klientów.
Wiele firm uskarża się również na brak środków finansowych, trudności z uzyskaniem od dostawców surowców niezbędnych do produkcji bądź świadczenia usług, brak rąk do pracy czy niewystarczającą ilość towaru – to wszystko też wpływa na ograniczenia w wystawianiu faktur.
Mniej szans na finansowanie
Nawet 100 faktur mniej wystawiają miesięcznie MŚP w porównaniu do sytuacji sprzed pandemii. Taką odpowiedź wskazało 13,4 proc. firm (głównie średnich i produkcyjnych). Nieco ponad 1/4 przedsiębiorców wystawia do 10 faktur mniej (głównie mikroprzedsiębiorców z branży budowlanej). Z kolei małe firmy, głównie z branży handlowej, straciły do 30 faktur w miesiącu.
„Faktura fakturze nierówna. Dla jednej firmy utrata stu kontraktów będzie oznaczać 10-procentową lukę w budżecie, a dla innej brak jednej czy dwóch faktur może być gwoździem do trumny, gdyż byli to strategiczni klienci. Taka sytuacja często ma miejsce w mikrofirmach” – zwraca uwagę Dariusz Szkaradek, prezes NFG.
Co istotne, faktura stanowi dla przedsiębiorcy zabezpieczenie finansowania np. w formie faktoringu. Mniejsza liczba faktur ogranicza takie możliwości.
Badanie „Płynność finansowa MŚP w pandemii” na zlecenie Krajowego Rejestru Długów i NFG przeprowadził IMAS International w IV kw. 2020 r. metodą CAWI na grupie 500 mikro, małych i średnich przedsiębiorstw.
Artykuł MŚP straciły kontrakty. Nawet 100 faktur mniej miesięcznie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Mikrofirmy: pożyczka od wujka pochodzi z serwisu CRN.
]]>Pożyczane przez przedsiębiorców kwoty przeznaczane są głównie na zapłatę faktur kontrahentów. Aż 61 proc. firm właśnie po to pożycza pieniądze. Dużo rzadziej są nimi regulowane wynagrodzenia, podatki czy surowce i materiały potrzebne do prowadzenia działalności (8 proc.). Inwestycje są więc na dalekim planie nawet dla tych MŚP, które stać na zewnętrzne finansowanie.
Najważniejsze powody korzystania z zewnętrznych środków według badania to przede wszystkim długi termin zapłaty w branży oraz to, że kontrahenci zalegają z płatnościami.
Na drugim biegunie jest aż 58-70 proc. firm, w których dominują mikro biznesy (zatrudniające do 9 osób) zarówno na bieżącą działalność, jak i na inwestycje przeznacza wyłącznie wypracowane przez siebie środki. Są to głównie firmy prowadzące działalność usługową. Ich roczne przychody wynoszą mniej niż 5 mln zł. Jeśli już rozważają pożyczkę, to głównie od znajomych lub rodziny.
– To, że mikroprzedsiębiorstwa nie korzystają z zewnętrznego wsparcia, oznacza dla nich stagnację i brak rozwoju. Ich płynność finansowa jest z reguły bardziej zagrożona niż w przypadku dużych podmiotów, ponieważ jest w największym stopniu uzależniona od terminowych spłat dokonanych przez kontrahentów – komentuje Dariusz Szkaradek, prezes NFG.
Potwierdza to również ostatnie badanie Krajowego Rejestru Długów i Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych – „Portfel należności polskich przedsiębiorstw”. Na tle małych i średnich firm, to właśnie dla tych najmniejszych zatory płatnicze są największą barierą w ich działalności. Opóźnienia w płatnościach od kontrahentów utrudniają im też m.in. prowadzenie inwestycji.
– Mikroprzedsiębiorcy nie korzystają z zewnętrznego wsparcia, ponieważ nie chcą się dodatkowo zadłużać. Mają też problem z pozyskaniem finansowania z uwagi na fakt, że dla banków są po prostu mało wiarygodne – mówi prezes NFG.
Artykuł Mikrofirmy: pożyczka od wujka pochodzi z serwisu CRN.
]]>