Artykuł Usługi IT i chmura w kanale dystrybucyjnym pochodzi z serwisu CRN.
]]> Czy można wskazać jakąś dziedzinę, która nie podda się trendowi obejmowania wszystkich aspektów branży IT modelem usługowym, albo zrobi to dopiero na samym końcu?
Michał Jaworski: To zależy od skali działalności firmy będącej użytkownikiem takich rozwiązań. W przypadku tych mniejszych nie istnieje chyba żaden rodzaj zasobu czy oprogramowania, którego nie można nabyć w subskrypcyjnym modelu usługowym. W dużych firmach zaś widzę ograniczone zaufanie tylko do usług związanych z bezpieczeństwem, na przykład w kontekście zarządzania kluczami do zaszyfrowanych danych.
Dariusz Gruszka: Portfolio usług ułatwiających bieżącą działalność firm wyszło już daleko poza obszar związany z infrastrukturą IT. W tej postaci dostępne jest absolutnie wszystko, łącznie ze sprzętem. Klienci bez problemu identyfikują konkretne korzyści płynące z tego modelu – przede wszystkim łatwiejszy dostęp do zasobów i ich skalowalność oraz przeniesienie na usługodawcę odpowiedzialności za obsługę wynajmowanego rozwiązania. Także w przypadku wspomnianych usług dzierżawy sprzętu – urządzeń końcowych czy infrastruktury serwerowej – te korzyści okazały się zbawienne szczególnie w trakcie pandemii. Ich producenci, będący w tym przypadku także usługodawcami, nadali priorytet właśnie usługom wynajmu, więc dla tych klientów sprzęt był dostępny w czasie, gdy w tradycyjnej sprzedaży mieliśmy stan niedoborów. Natomiast bardziej ostrożne podejście obserwujemy u właścicieli środowisk odpowiadających za zarządzanie produkcją, których niedostępność może spowodować ogromne straty – zarówno finansowe, jak i wizerunkowe. Tam z mojego doświadczenia przedsiębiorstwa nadal chętniej wybierają utrzymanie lokalnego zespołu i infrastruktury odpowiedzialnych za ciągłość pracy IT, choć i w ich przypadku obserwujemy wzrost zainteresowania outsourcingiem w porównaniu z latami poprzednimi.
Wiele z tych usług dostępnych jest pod wspólnym mianownikiem zwanym chmurą. Gdy jej koncepcja dopiero się rodziła, producenci oprogramowania do wirtualizacji, jak VMware, Citrix czy Microsoft, a potem także dostawcy usług chmurowych – czyli znów Microsoft, ale też Google i AWS – snuli daleko idące wizje. Mówili, że wszyscy będziemy potrzebowali wyłącznie urządzenia klienckiego, bo usługi IT będą dostępne jak prąd w gniazdku czy sygnał telewizyjny. Czy taka wizja ma szansę się ziścić?
Michał Jaworski: To zależy od sposobu korzystania przez dane przedsiębiorstwo z rozwiązań IT i aplikacji. W przypadku małych firm czy startupów nie spotkałem się z biznesową koniecznością stosowania przez nie „ciężkich” rozwiązań IT. Niemniej trzeba pamiętać, że pojawia się tu aspekt finansowy – często startują one z małym kapitałem operacyjnym i po prostu nie mają funduszy na inwestycje. Poniekąd dzięki temu są też bardziej wyczulone na obecność ukrytych kosztów związanych z posiadaniem wewnętrznego zespołu IT, koniecznością jego nieustannego szkolenia czy zapewniania redundancji. Z kolei duże firmy nie startują od zera, mają już rozwiązania IT, a co więcej często można spotkać się tam ze zjawiskiem długu technologicznego – starszymi rozwiązaniami obsługującymi specyficzne procesy, których modernizacja i zastąpienie usługami wiązałyby się z rewolucją. A na tą nie wszyscy są gotowi…
Jak oceniacie dojrzałość rozwiązań dostępnych w chmurze publicznej na obecnym etapie? Można spotkać się z różnymi opiniami – jedni mówią, że są w pełni gotowe do produkcyjnego użycia, inni zaś, że to dopiero początek drogi i nie wiadomo, co będzie za wieloma czekającymi nas zakrętami…
Dariusz Gruszka: Dwanaście lat temu podjęliśmy decyzję o budowie własnego centrum danych i platformy chmurowej. Oczywiście, naszym celem nie było konkurowanie z potentatami tego rynku, mieliśmy trochę inny pomysł na biznes – chcieliśmy skupić się na klientach, którzy mają mniejsze potrzeby, ale bardziej specyficzne. Moim zdaniem konieczne jest dalsze kształtowanie świadomości klientów odnośnie do tego, z czym wiąże się chmura. Od strony koncepcyjnej jest to dojrzały, mimo że wciąż rozwijający się produkt. Z drugiej strony kilka niedawnych katastrof, których doświadczyli usługodawcy, pokazało klientom, że te wszystkie marketingowe opowieści o tym, jak bardzo niezniszczalne są zasoby w chmurze, nie są do końca prawdziwe. Zawsze więc trzeba kłaść nacisk na lekturę umów, a szczególnie zdefiniowanych w nich parametrów SLA, aby to klient mógł – zgodnie z przyjętymi poziomami ryzyka biznesowego – podjąć decyzję o tym, jak zapewnić bezpieczeństwo własnej infrastruktury. Na przykład, czy skorzystać z jednego dostawcy chmury, ale rozproszyć swoje usługi geograficznie, czy też raczej wybrać kilku niezależnych providerów.
Michał Jaworski: Fakt, że nasza firma w pełni powstała w chmurze z praktycznie zerowym kapitałem i od kilku lat dostarcza wyłącznie usługi chmurowe, jest chyba najlepszym dowodem na dojrzałość tej koncepcji. Ale to nie oznacza, że chmura nie będzie się zmieniać – ta łatwość zmian i dostosowywania się do bieżących potrzeb jest wręcz jedną z jej kluczowych cech, zapewniających korzyści klientom. Uważam wręcz, że za 10 lat dyskusje przeniosą się na znacznie wyższy poziom i nie będziemy już tak często mówić o usługach chmurowych, gdyż będą one naturalnym sposobem świadczenia usług IT.
Dariusz Gruszka: W przyszłości klienci zaczną coraz bardziej dostrzegać benefity płynące z usług, których nie są w stanie zbudować u siebie, związanych ze sztuczną inteligencją, uczeniem maszynowym czy rozpoznawaniem obrazów. Obecnie może z nich korzystać każde przedsiębiorstwo za niewielkie pieniądze i bez konieczności prowadzenia zaawansowanych prac programistycznych. Wystarczy tylko skorzystać z pomocy ekspertów, którym należy określić oczekiwany przez klienta cel, na przykład rozpoznawanie brakujących komponentów w procesie produkcyjnym, bądź weryfikacja czy na placu budowy pracownicy zgodnie z procedurami bezpieczeństwa noszą kaski. W czasach, gdy nie było chmury, uzyskanie takich możliwości wymagało wydatkowania ogromnej ilości pieniędzy.
Jak często można spotkać w Polsce firmy, które mają strategię „cloud first”? Ewentualnie są zainteresowane środowiskiem wielochmurowym?
Dariusz Gruszka: Około 10–20 proc. naszych klientów chce korzystać głównie z usług w chmurze. Wielu z nich nie chce polegać wyłącznie na jednym dostawcy, wolą dwóch lub trzech niezależnych providerów. Jeden z naszych klientów korzysta ze wszystkich dostępnych znanych chmur, ma swój panel zapewniający dostarczanie usług, swoje API i jego dział IT koncentruje się na rozwoju tego narzędzia. Popularność takiego modelu będzie systematycznie rosła.
Michał Jaworski: Z uwagi na profil naszej firmy wszyscy nasi klienci korzystają z usług chmurowych. Niektórzy z nich mają także rozwiązania on-premise, ale my nie zajmujemy się nimi, chociaż często pomagamy w zbudowaniu infrastruktury hybrydowej. Około 30 proc. firm znajduje się we wczesnym stadium wykorzystania usług chmurowych lub w trakcie projektów migracyjnych. Wielu klientów, którzy się do nas zgłaszają, już korzysta z chmury, ale chcą się rozwijać i potrzebują pomocy, ekspertyzy w jakimś wąskim zakresie, zwykle związanym z Internetem Rzeczy, sztuczną inteligencją i zaawansowaną analityką danych. Natomiast w kontekście środowisk infrastruktury wielochmurowej, szczerze zalecam klientom, aby najpierw poznali jedno środowisko i je opanowali, a dopiero potem zaczynali pracę z kolejnymi, w zależności od i zapotrzebowania. Zresztą, wraz ze wzrostem doświadczenia klientów, ich oczekiwania wobec usług chmurowych często się zmieniają, czasem wręcz modyfikacji ulegają cele biznesowe.
Jak można ocenić gotowość techniczną dostawców usług do budowy środowisk wielochmurowych?
Michał Jaworski: Jest z tym coraz lepiej, a – co ważne – dostawcy wiele wysiłku poświęcili na to, żeby móc wzajemnie integrować swoje rozwiązania. Muszą w tej kwestii słuchać klientów, bo nie wyobrażam sobie, żeby duży klient korzystał tylko z jednego dostawcy chmurowego. Zresztą są też usługodawcy, którzy szczerze przyznają, że oferowana przez nich chmura nie jest tą pierwszego wyboru i specjalizują się tylko w wybranych zagadnieniach, zaś wielu ich klientów korzysta z podstawowych usług u innego dostawcy.
Jak często i w jakich sytuacjach zdarza się, że klienci nie są zadowoleni z usług chmurowych, bo nie zrozumieli jakichś aspektów technicznych bądź finansowych?
Dariusz Gruszka: My takiego przypadku nie mieliśmy, ale w rozmowach kuluarowych słyszałem o kilku… Najczęściej zdarzają się w wyniku niewiedzy klienta i błędnego zaplanowania procesu korzystania z usługi chmurowej, bądź jej nieprawidłowej konfiguracji. W efekcie wystawiany jest kilku- lub nawet kilkunastokrotnie większy rachunek niż planowano. Natomiast mitem jest to, że te rozliczenia za usługi cloudowe są „magiczne” i nie wiadomo, skąd na fakturze biorą się takie, a nie inne liczby. Mechanizmy ich wyliczania są dość precyzyjne i weryfikowalne, więc wysokość rachunku można przewidzieć. Co więcej, wysoki rachunek nie zawsze musi oznaczać sytuację kryzysową. Bywa, że firma ogłosi promocję, w wyniku której liczba odwiedzin na stronie i dokonanych transakcji gwałtownie rośnie, ale przy odpowiednio zaplanowanym biznesie zwiększony przychód powinien także pokrywać większe koszty obsługi infrastruktury. W obu przypadkach rozwiązaniem problemu jest wspomniana już konieczność edukacji i budzenia świadomości konsekwencji korzystania z modelu chmurowego.
Michał Jaworski: Ja natomiast sam doświadczyłem skutków takiego błędu, jeszcze podczas pracy po stronie klienckiej. W naszym zespole robiliśmy testy pewnego rozwiązania bazującego na chmurze i jeden błąd konfiguracyjny, który popełniliśmy, kosztował nas kilkadziesiąt tysięcy złotych… Natomiast warto podkreślić, że bardzo często klienci ulegają przekazowi marketingowemu, zgodnie z którym chmura będzie tania „na dzień dobry”. Tymczasem nie ma takiej możliwości, dlatego wyjątkowo ważne jest, aby nauczyć klientów zadawania pytań i budować ich świadomość odnośnie do rzeczywistych źródeł kosztów usług chmurowych. Ich analizę ułatwiają specjalne aplikacje, a sami dostawcy usług niczego nie ukrywają, a wręcz pomagają, jeśli chodzi o edukację finansową.
Jak bardzo dostawcy usług chmurowych są tolerancyjni i potrafią „wybaczać” tego typu błędy oraz korygować faktury, zakładając, że to był jednostkowy przypadek niewiedzy?
Michał Jaworski: Poziom tolerancji jest w takich przypadkach bardzo niski. Czasami na pocieszenie można otrzymać jakieś kredyty na obsługę środowisk testowo-deweloperskich i w ten sposób trochę zrównoważyć straty. Dlatego trzeba uważać, żeby nie popełniać także innego błędu, jakim jest rozliczanie usługi za pomocą swojej prywatnej karty kredytowej, a tak się zdarza, nawet w dużych firmach! Trzeba przy tym zaznaczyć, że usługodawcom wcale nie zależy na tym, aby takie przypadki miały miejsce, bo zawsze jest to dla nich źródło czarnego PR-u. Między innymi dlatego nalegają oni, aby klienci współpracowali z silnymi i kompetentnymi partnerami, którzy pomogą im zbudować procesy nie tylko wdrażania i obsługi usług chmurowych, ale także uwzględniające informowanie o wysokości kosztów i ewentualnie alarmujące w przypadku przekroczenia limitów.
Model usługowy, szczególnie chmurowy, doprowadził do skrócenia łańcucha dostaw. Odbiorcy usług często rozliczają się bezpośrednio z ich dostawcami. Integratorzy po kilku latach odnaleźli miejsce dla siebie, ale dystrybutorom już nie bardzo się to udało. Jaką widzicie rolę dla tych firm w przyszłości?
Dariusz Gruszka: Obecnie najwięksi dystrybutorzy jak AB, Also czy Tech Data mają swoje platformy do odsprzedaży usług chmurowych takich czy innych dostawców. Jest to ukłon w stronę mniejszych integratorów, którzy nie są na tyle dużymi klientami danego usługodawcy, aby samodzielnie budować swoją platformę. Jednak nie bardzo wyobrażam sobie możliwość rozszerzenia roli dystrybutora w tym zakresie. Natomiast nie jest zagrożony model współpracy z integratorami, bo o ile sam producent teoretycznie jest w stanie obsłużyć każdego klienta, to w praktyce nie jest to takie proste. Musiałby znać bardzo dokładnie uwarunkowania rynkowe, a także mieć duży zespół konsultantów i inżynierów. Dlatego niektórzy dostawcy usług wręcz nalegają, aby we wdrożeniu partycypował partner, zaś bezpośrednia współpraca z klientem końcowym to jeden z najdroższych modeli biznesowych, jakie istnieją zarówno dla klienta, jak i producenta.
Jakie są najczęstsze scenariusze w sytuacji, gdy klient decyduje się na bezpośrednią współpracę z dostawcą usług?
Michał Jaworski: Z reguły robią to największe firmy, bo były pierwszymi, do których docierali usługodawcy, więc mają nawiązane dobre relacje oraz wypracowane procesy sprzedażowe i obsługowe. Natomiast nie jest tak, że nie ma tam przestrzeni dla partnera – możliwości serwisowe dostawców są ograniczone, a czasami potrzebna jest unikalna ekspertyza w jakiejś dziedzinie, w której integrator ma znacznie większe doświadczenie praktyczne lub wręcz wypracowane gotowe rozwiązania.
Dariusz Gruszka: Czasami zauważam też aspekt ambicjonalny w tym, że mniejsi klienci chcieliby rozmawiać bezpośrednio z dostawcami usług, ale dość szybko zdają sobie sprawę, że to nie zawsze jest dobre rozwiązanie. Wejście w chmurę nigdy nie jest związane wyłącznie z odsprzedażą licencji, zawsze są tam dodatkowe usługi, a w większości przypadków także konieczność oprogramowania jakichś obszarów i musi to zrobić ktoś z doświadczeniem. Zdarzają się oczywiście nietypowe sytuacje, jak międzynarodowa korporacja z podpisaną z usługodawcą globalną umową na bezpośrednią sprzedaż. Niemniej w bieżącej obsłudze takiego podmiotu niemalże zawsze pojawia się przestrzeń działania dla integratora.
Artykuł Usługi IT i chmura w kanale dystrybucyjnym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Rok 2021 i lata dwudzieste w chmurze pochodzi z serwisu CRN.
]]>Koniec rozróżniania między chmurą a infrastrukturą własną
Nie będę mówił o chmurze, ona tu jest i będzie. Ekscytowanie się czy korzysta z niej 10 proc. przedsiębiorstw czy już 30 proc. jest nieistotne, bo jej uruchomienie w firmach można już zaliczyć do takich samych pewników jak śmierć i podatki. Co więcej, proste dotąd rozróżnienie „chmura czy nie chmura” przestaje być oczywiste. Nasze systemy firmowe będą rozciągać się od własnych urządzeń końcowych przez różne rozwiązania Edge, których lokalizacja i zarządzanie może być w innych rękach, dalej przez różne formy chmury prywatnej i hybrydowej aż do chmury publicznej. Zadaniem będzie stworzenie jednolitych systemów zarządzania, bezpieczeństwa i uwierzytelniania oraz klasyfikacji danych. Katalizatorem tych zmian będzie 5G, a obecność polskiego regionu Microsoftu wpisuje się idealnie w te przemiany. Nie warto zatem tworzyć „strategii chmurowych” czy zapisywać „dokumentacji wdrożeń chmurowych” – te same wymagania, zasady i reguły muszą obowiązywać w całym systemie.
Siły stają się nierówne
Cyberbezpieczeństwo to wyzwanie organizacyjne. Jeśli komuś wydaje się, że bezpieczeństwo zapewnią mu ustawy, rozporządzenia i dokumentacja – to ma rację, ale chodzi tylko o zapewnienie bezpieczeństwa pewnej części ciała tej osoby. Jeśli komuś wydaje się, że poprzez zainstalowanie sprzętu ostatniej generacji i wdrożenie najnowszego oprogramowania zapewni sobie bezpieczeństwo – to jest w błędzie, bo nawet mając nieograniczony budżet nie stworzy skutecznej bariery. Choćby dlatego, że obrońcy muszą zabezpieczać wszelkie wektory ataku, zaś atakujący – cierpliwi i sponsorowani czasem przez państwa – koncentrują się na jednej, wybranej podatności. Siły stają się nierówne. Skoro zatem to nie prawo i nie technika stanowi remedium, skoro nie mamy nieskończonych zasobów finansowych i osobowych to podniesienie odporności i bezpieczeństwa musi być związane ze zmianą organizacji. Wykorzystanie tego, co daje chmura obliczeniowa i obecne w niej mechanizmy oraz zespoły bezpieczeństwa to pierwszy krok. Kolejnym jest wdrożenie zasad, choćby takich jak „zero trust”. Jeśli sami nie zaczniemy tego stosować, to życie (patrz kolejne informacje o atakach) nas do tego przymusi…
Regulacje…
Wprowadzone w 2018 r. RODO było tylko przygrywką do tego, co nas otacza dziś i co czeka nas w przyszłości. Kolejne twarde akty prawne i miękkie (tylko z nazwy) komunikaty i rekomendacje czynią wdrażanie informatyki także zadaniem od strony zapewniania zgodności. Sama chęć wykazania prawidłowości przetwarzania w zgodzie z RODO i NIS, ale także UKSC, PKE, DGA, DMA, DSA, DORA, NIS2, SCCO, KNF, kodeksami to za mało. Regulatorzy mają w swoich rękach możliwość karania i nie zawahają się z niej skorzystać. Zadaniem firm jest organizowanie heterogenicznych zespołów – prawników, compliance, bezpieczeństwa, IT, działów biznesowych – przygotowujących ostateczne rozwiązania. Tematyka zgodności już dawno przekroczyła zakres kompetencyjny pojedynczej grupy w organizacji. Chmura w tym przypadku będzie miała jedną cechę. W zakresie swojej odpowiedzialności dostawcy muszą zapewniać zgodność z wymaganiami, zarówno w dniu rozpoczęcia usługi, jak i przez cały okres jej wykorzystywania.
Jest jeszcze kilka innych tematów, ale jak mawiał Rudyard Kipling, to już zupełnie inna historia…
Opinia powstała na potrzeby inicjatywy #RokChmury.
Artykuł Rok 2021 i lata dwudzieste w chmurze pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wybrano nowy zarząd PIIT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Na posiedzeniu Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji 22 kwietnia br. wybrano nowe kierownictwo rady, członków zarządu oraz członków rady Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych.
W wyborach na przewodniczącego rady PIIT najwięcej głosów uzyskał Artur Wiza, wiceprezes Asseco Poland.
Wiceprzewodniczącymi zostali: Andrzej Abramczuk z Netii oraz Michał Jaworski z Microsoftu. Trzej menedżerowie stali na czele 25-osobowej rady także w poprzedniej kadencji.
Rada wybrała także 7 osób do zarządu PIIT, które dołączyły do Andrzeja Dulki, powołanego na prezesa w marcu 2021 r.
W skład zarządu PIIT weszli:
Marta Brzoza (Orange Polska)
Jacek Falkiewicz (Ericsson)
Xawery Konarski (kancelaria Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy)
Wiesław Paluszyński (prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego oraz spółki TI Consulting)
Mirosław Śmiałek (Polkomtel)
Andrzej Olaf Wąsowski (Comp)
Teresa Wierzbowska (Cyfrowy Polsat)
W nowej kadencji do zarządu dołączyli Jacek Falkiewicz i Andrzej Olaf Wąsowski.
Do rady Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych przy PIIT zostali wybrani:
Tomasz Kulisiewicz
Konrad Marzęcki
Ireneusz Matusiak
Anna Piechocka
Artur Piechocki
Wszyscy już wcześniej zasiadali w radzie sądu.
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji istnieje od 1993 r. Zrzesza 130 podmiotów z sektora ICT.
Artykuł Wybrano nowy zarząd PIIT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Integratorzy o 2020: branża IT zdała egzamin pochodzi z serwisu CRN.
]]>Początek roku, a dokładniej wybuch pandemii, był ciężki chyba dla wszystkich firm i Billennium nie stanowi wyjątku. Cały świat, w tym biznes, w pierwszej fazie pandemii zamarł. Po stronie klientów dało się wyczuć wyraźną niepewność, w końcu nikt nie wiedział, jak sytuacja się rozwinie i wiele firm przygotowywało się na najgorsze, czyli na całkowity paraliż gospodarki. Jednak już po pierwszym szoku, chociaż część przedsiębiorców postanowiła przeczekać pandemię, zdecydowana większość spróbowała się dostosować do nowej rzeczywistości. Zatem, mimo że pojawiły się obszary czy całe branże, w których potraciliśmy zlecenia, to w ogólnym rozrachunku inwestycje w IT zdecydowanie się zwiększyły. Chociaż na początku zrobiliśmy jeden krok w tył, to już po chwili postawiliśmy dwa, a może nawet trzy do przodu i mogę powiedzieć, że zarówno Billennium, jak i cała branża IT stały się niejako beneficjentem pandemii.
Największą zmianą było przejście całego zespołu na pełną pracę zdalną w marcu. Dzięki odpowiedniemu zapleczu technologicznemu udało nam się to zrobić w ciągu doby. W związku z COVID-19 część klientów odsunęła swoje decyzje o rozpoczęciu lub kontynuacji współpracy, jednak po ustabilizowaniu się sytuacji pandemicznej zauważyliśmy stopniowy powrót do rozmów. W historii firmy to już jest trzeci międzynarodowy kryzys, który przetrwaliśmy. Powstaliśmy w 2008 roku, czyli w oku cyklonu kryzysu finansowego. Następnie przeżyliśmy kryzys w strefie euro, który dotknął wielu naszych klientów. Na skutki kryzysu spowodowanego COVID-19 byliśmy przygotowani i wiedzieliśmy jak szybko reagować. W efekcie nie musieliśmy korzystać z żadnej tarczy antykryzysowej.
Rok rozpoczął się jak każdy inny, czyli kończeniem projektów zeszłorocznych, bilansem zeszłego roku oraz planowaniem w czasie projektów w roku 2020. Sytuacja, która chyba nas wszystkich zaskoczyła była na początku pewną niewiadomą i wyzwaniem. Jak pokazały późniejsze miesiące, firma dobrze odnalazła się w zmieniającej się dynamicznie sytuacji. Niektóre z projektów faktycznie nie wydarzyły się z rozmachem, jakiego można było się spodziewać, a większa liczba chętnych do projektów przetargowych też nie napawała optymizmem. Oczywiście część z projektów, które mogły się wydarzyć, inwestycji planowanych u niektórych klientów po prostu nie miało miejsca. Na szczęście rzetelne planowanie roku biznesowego pozwoliło nam przetrwać, rozwijać się i dążyć w stronę wyznaczonych celów handlowych.
Jakie były najważniejsze wydarzenia na polskim rynku w 2020?
Przede wszystkim – pandemia. Nic raczej nie przebije tego globalnego wydarzenia oraz wszystkich konsekwencji, które za sobą pociągnęło. Tych społecznych, politycznych, biznesowych i oczywiście technologicznych. W tym ostatnim obszarze frazy digitalizacja, transformacja cyfrowa czy online były powtarzane aż do znudzenia, każdego dnia. Zarówno przez tych, którzy zostali zmuszeni do organizowania na szybko wirtualnych spotkań w prostych aplikacjach Zoom czy MS Teams, jak i tych, których sytuacja skłoniła do przyśpieszenia wdrożeń systemów klasy BI czy implementacji AI. Kolejną ważną zmianą stała się praca zdalna. Warto wymienić także debiut Allegro na giełdzie. IPO tego e-commerce’owego giganta to tylko potwierdzenie fali wznoszącej, na jakiej znalazł się e-commerce. Kolejna zmiana dotyczyła sposobu wydawania pieniędzy przez klientów i przełożenia ciężaru zaplanowanych budżetów, między innymi w instytucjach publicznych. Pieniądze szły na działania antycovidowe, ale też na sprzęt i rozwiązania IT, które pozwalały na zmianę modelu biznesowego oraz na działania utrzymaniowe, a więc de facto ograniczane lub wstrzymywane były wydatki na inne inwestycje – w tym, jak wskazuje przeprowadzone przez nas badanie, przede wszystkim, na rekrutację i szkolenia. Poza tym zmiany dotyczyły trendów technologicznych. Wyraźnie zauważaliśmy potrzeby klientów w kierunku szerokiego zastosowania voicebotów, w tym w finansach i obsłudze klienta.
W Polsce panuje wyczuwalny niepokój społeczny spowodowany ingerencją polityków w codzienne życie Polaków. Jako przedstawiciele biznesu i obywatele potrzebujemy spokoju i porozumienia, a nie ciągłego dzielenia. COVID-19 pokazał dobitnie, że jesteśmy globalną wioską, której Polska jest integralną częścią. Dla naszego kraju jest to szansa, ale i zagrożenie, które wynika z licznych powiązań między państwami na całym świecie. Widzimy dalszy wzrost znaczenia digitalizacji. Rozwój technologiczny spowoduje dalsze rozwarstwienie na tych, którzy działają cyfrowo, goniących cyfrowy pociąg i tych, którzy na ten pociąg nie zdążyli.
Dla nas chyba największym wydarzeniem była realizacja projektu wraz z IBM-em dla Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Był to pierwszy tego rodzaju projekt w Polsce i nieliczny w Europie, z czego jesteśmy dumni. Ale co najważniejsze, zapoczątkował nasze dalsze działania w obszarze AI. Kolejnym wydarzeniem była zmiana w podejściu klientów do realizacji projektów w trybie zdalnym. To nam ułatwiło ich realizację i wykonywanie większej ilości zadań niezależnie od miejsca przebywania. Nie wszystko można wykonać zdalnie, ale ograniczenie podróżowania do minimum znacznie usprawniło pracę.
Co do wydarzeń to oczywiście są takie, które zasługują na uwagę i tu można wymienić świeżą sprawę, jaką jest premiera Cyberpunk 2077. Można także mówić o zapowiedziach wielkich inwestycji w polską chmurę przez światowych liderów IT – Microsofta i Google’a. Przy czym musimy mieć świadomość, że te zapowiedzi to krok w dobrym kierunku, ale bardziej dla wspomnianych dwóch gigantów. Jak wspominałem już wielokrotnie, chmura jest za droga! Nadal tak uważam. Fajnie, że fizyczna lokalizacja centrów danych będzie bliżej, ale dla polskiego biznesu to niewielka korzyść. Praktycznie nie ma ona znaczenia. Szybkość łączy jest na tyle efektywna, że nie odczujemy znaczącej poprawy w jakości usług chmurowych hostowanych w Polsce. Dużo bardziej odczuwalne byłoby natomiast dostosowanie cen usług światowych gigantów do naszych realiów finansowych.
2021: jakie są możliwe scenariusze dalszego rozwoju firmy?
Będziemy kontynuować budowanie międzynarodowego zespołu pod przewodnictwem silnego zespołu liderów, działających nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych i Danii. Ponadto będziemy intensywnie rozwijać praktyki Cybersecurity i Data Analytics, aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom naszych klientów. Tu nasze rozwiązania, takie jak Managed Security Operations Center czy Modern Enterprise Data Warehouse, cieszą się dużym zainteresowaniem. Do tego nieprzerwanie rozwijamy nasze kompetencje z technologii Microsoftu. Oczywiście wszystko to wymaga zmotywowanego, zdolnego i pracowitego zespołu ludzi, który stale poszerzamy. W 2021 planujemy zatrudnić około 100 konsultantów, programistów i specjalistów IT pasjonujących się technologiami Microsoftu.
Rok 2021 powinien być dla Billennium równie dobry, jak 2020. Jednym z naszych najważniejszych rozwiązań jest Inperly, czyli platforma do wielokanałowej komunikacji, umożliwiająca bezpośredni kontakt pomiędzy firmą a klientem, nawet w przypadku zamknięcia placówek stacjonarnych. Pandemia przyniosła znaczący wzrost zainteresowania Inperly i nawet, jeżeli w 2021 roku pandemię uda się pokonać, to wiele nawyków konsumenckich, które wykształciły się obecnie, zostanie z nami na stałe. Skoro w pandemii nie musiałem iść do placówki banku, żeby porozmawiać twarzą w twarz z konsultantem i podpisać umowę na kredyt, to czemu miałbym to robić w przyszłości? Co więcej, Billennium od lat współpracuje z klientami z sektora farmaceutycznego, a branża healthcare, czyli firmy farmaceutyczne czy biotechnologiczne, a także systemy państwowej służby zdrowia, jest obecnie jedną z tych, które najmocniej inwestują w IT.
Miniony rok pokazał nam jak ważna jest elastyczność i umiejętność szybkiego reagowania na zmieniające się warunki. Naszym priorytetem pozostaje więc niezmiennie skalowalność i automatyzacja procesów oraz stopniowy rozwój firmy. Myślę, że rok 2021 będzie więc naturalnym następstwem tego, co wypracowaliśmy już w 2020. Wyszliśmy z ofertą do krajów nordyckich, rozwijamy współpracę z klientami z tego regionu i obiecuję, że na tym się nie skończy. W odpowiedzi na potrzeby klientów rozwijamy też rozwiązania z obszaru Industrial Internet of Things oraz Machine Learning. I również w tych usługach widzę potencjał do wykorzystania w tym roku.
Musimy sobie podzielić branżę i naszą działalność na dwa segmenty: usługi i sprzęt. Widzimy w obszarze wdrożeń rozwiązań zdalnych, że klienci w Polsce naprawdę chcą inwestować w zmianę. Kontynuują rozpoczęte projekty, zwiększają budżety i podchodzą do IT bardzo poważnie. Myślę, że możemy mówić o początku prawdziwej rewolucji cyfrowej. To naprawdę duża rzecz i krok w bardzo dobrym kierunku. W kontekście sprzętu będziemy mieli natomiast kilka ciekawych zjawisk. Pamiętajmy, że 2020 rok to był prawdziwy boom na urządzenia mobilne. Każdy musiał bądź chciał kupić laptopy i urządzenia do pracy zdalnej. W 2021 roku desktopy będą coraz częściej odchodzić do lamusa. Mam świadomość tego, że kosztowo laptopy są dużo droższą infrastrukturą. Jednak dzisiaj każda korporacja, a nawet mniejsza firma musi zapewnić swoim pracownikom dostęp do sprzętu IT, który będzie funkcjonalny w modelu pracy zdalnej. W związku z tym znaczące zakupy w tym segmencie zostały dokonane w 2020 roku. To kolejny rok z rzędu, kiedy nie spodziewałbym się rekordów w słupkach sprzedaży sprzętu.
Jakie były najważniejsze wydarzenia na światowym rynku w 2020?
Z końcem grudnia kończy swój żywot Flash. W tej technologii robiło się prezentacje, strony www, gry, a nawet aplikacje bankowe. Od lat dwaj giganci Adobe i Google toczyli wojnę, bo ten ostatni nie mógł indeksować stron www zrobionych we Flashu. Ostatecznie wygrało Google i Adobe Flash Player, po ponad 20 latach, schodzi ze sceny. Niestety, według mnie ze szkodą dla interaktywnych stron czy aplikacji, ponieważ nie wszystkie funkcje Flasha, choćby język skryptowy, zostały zaimplementowane w HTML5. Jako propagatorka rozwoju kobiet nie mogę nie wspomnieć o iskierce nadziei, którą wyzwoliła Kamala Harris – pierwsza kobieta na stanowisku wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych i jej słynny cytat: „mogę być pierwszą kobietą na tym stanowisku, ale nie będę ostatnią”. Liczę na to, że Kamala Harris dostarczy kobietom wielu inspiracji i zmotywuje do pokonywania wszelkich trudności w dziedzinach tradycyjnie zdominowanych przez mężczyzn.
Końcówka roku zafundowała nam połączenie Salesforce’a i Slacka. Jest to jasny ruch w kierunku stworzenia alternatywy dla Microsoftu na rynku oprogramowania enterprise. Istotne znaczenie miał też debiut Snowflake’a z największym IPO na rynku amerykańskim w sektorze technologicznym. Osiągając sprzedaż rzędu 3,4 miliardów dolarów, ta, zdawałoby się, mało znana poza branżą firma gra już na równym poziomie z liderami na rynku. Podobny wynik osiągnął DoorDash, na fali sukcesu unicornów rekordowo zadebiutował też Airbnb z wynikiem 3,5 miliarda dolarów. Te wyniki pokazują, że technologia jest przyszłością biznesu, a sama branża jest drugorzędna. Przejście Apple’a na nowe, własne procesory M1 w linii MacBook, oparte o architekturę ARM, to kolejna ważna zmiana. Patrząc na ogólny trend, głównie producenci tacy jak Microsoft, Apple, czy Nvidia zaczynają tworzyć własne procesory, zagrażając hegemonii tradycyjnych graczy, takich jak Intel czy Qualcomm. Oprócz wydarzeń obserwujemy również trendy, które są coraz wyraźniejsze na rynku technologicznym: Alibaba jest trzecim co do wielkości dostawcą infrastruktury chmurowej na świecie (9,1 proc. udziału w rynku według danych Gartnera),po AWS z 45 proc. udziałem i Microsoftem, który uzyskał 17,9 proc. Łatwo to przegapić z punktu widzenia Polski, gdzie obecnych jest głównie trzech graczy (AWS, Microsoft, Google). Co istotne, świat próbuje ustalić nowy standard dla budowania rozwiązań. Podczas ostatniego re:Invent, CTO AWS ogłosił, że ponad połowa nowych rozwiązań Amazona jest budowana w oparciu o podejście serverless. Warto na to zwrócić uwagę w 2021 roku.
Pewnie nie będę tutaj zbyt oryginalny twierdząc, że w tym roku numerem jeden pozostaje niezmiennie pandemia. Rynek chmurowy w 2020 wyglądał mniej więcej tak, jak bolidy na starcie po zapaleniu się zielonego światła. Najpierw niewiarygodny przyrost aktywnych użytkowników zanotowały komunikatory oparte na technologii chmurowej. Microsoft Teams z 20 milionami aktywnych dziennie kont w listopadzie 2019 roku sięgnął 75 milionów w kwietniu 2020. Co więcej, badania Synergy Research Group pokazują, że globalnie pandemia doprowadziła do wzrostu wydatków na chmurę nawet o 34 procent w usługach IaaS i PaaS. W Polsce obserwowaliśmy podobny trend, mimo pesymistycznych prognoz dla całej gospodarki.
Artykuł Integratorzy o 2020: branża IT zdała egzamin pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]> W czasie pandemii wielu pracowników przeżywa bardzo trudny okres, ale to samo można powiedzieć o ich szefach, bo bycie liderem w dobie COVID-19 to wyzwanie jakich mało. Jaki zatem powinien być idealny lider na obecny czas? Propozycję definicji przytoczył Marek Wikiera, szef Umbrella Holding, na podstawie wypowiedzi psychologa Jacka Santorskiego. A zatem, taki ktoś „ogarnia niepokój i swój, i zespołu. Widząc, że inni są w strachu, towarzyszy im (…) organizuje nowe podróże po swojej organizacji. Przy pomocy komunikatorów spotyka się z załogą, choć wcześniej takie obowiązki z reguły tylko delegował. Monitoruje potrzeby i nastroje. Zamiast zaczynać od pytań o postęp w realizacji projektu, chce wiedzieć, jak się czują, jak przeżywają daną sytuację, jakie mają pomysły, jak mogą to wspólnie przetrwać. Jest w kontakcie, słucha, wyjaśnia. Daje do zrozumienia, że pracownicy mają prawo do niepokojów i lęków”. Chciałoby się powiedzieć: tylko tyle, i aż tyle.
Sprawa ministerstwa cyfryzacji wraca jak bumerang (ewentualnie jak dron). Tym razem temat podchwycił Michał Jaworski, Technology Director w Microsofcie, zaczynając swój wpis wieloznacznym hasłem: „Tymczasem w odległej galaktyce”… Po czym twardo schodzi na ziemię: „Niemal w tym samym czasie, kiedy w Polsce dokonały się dni Ministerstwa Cyfryzacji, w Grecji wprowadzono 23 września br. nowe prawo opisujące zadania tamtejszego Ministerstwa Cyfryzacji (na ang. tłumaczą jako Ministry of Digital Governance). Wprowadzono obowiązek klasyfikacji danych w systemach administracji (są terminy!), zasadę cloud-first (art. 85 i następne) z podziałem chmur na usługi dla administracji, zdrowia i edukacji/badań, skoncentrowano zakupy dla administracji i stworzony zostanie marketplace. (…) Morał z tej historii jest prosty – tu nie ma co patrzeć na Finlandię, Estonię czy inne najbardziej ucyfrowione kraje. Tutaj nie wolno ustawać, bo mogą nas wyprzedzić ci, których o to nigdy nie podejrzewaliśmy!”. I z tym morałem Was zostawiamy.
Nic tak nie podzieliło Polaków w minionych miesiącach, jak wiadomy wyrok Trybunału Konstytucyjnego i… maseczki. Obowiązek ich noszenia w miejscach publicznych, z wyjątkiem przygotowań do rywalizacji sportowej, skłonił Michała Gaca, prezesa zarządu w Marcova, do próby założenia… klubu biegowego i chodu sportowego „Zdrovid-19”. W tym celu, na LinkedInie, zwrócił się o pomoc prawną i trenera. Zgodnie ze wstępnym założeniem „członkostwo w klubie będzie kosztować 5 pln za rok. Każdy członek klubu otrzyma podstemplowaną legitymację sportową, która będzie informować, że np. biegacz trenuje wyczynowo, jak stanowi przepis. Za komuny podstemplowana legitymacja miała wartość biurokratyczną, może teraz też mieć będzie”. Apel został przez wiele osób przyjęty entuzjastycznie, wysokość wpisowego okazała się akceptowalna, a co poniektórzy podpowiadali rozszerzenie zakresu działalności klubu: „Zgłaszam się na legitymację #88 i dołączam do klubu. Liczę, że karta obejmuje również jazdę na rowerze, rolkach, chodziarstwo, w tym interwałowe oraz spacer farmera z obciążeniem siatkowym bez dodatkowych obostrzeń epidemiologicznych w dystansie społecznym zgodnie z obowiązującym prawem obecnym i przyszłym”. Z drugiej strony nie zabrakło też sceptyków, którzy ostrzegali, że brak maski może stanowić zagrożenie dla mijanych osób. Wygląda na to, że faktycznie to, co nas podzieliło, to się już nie sklei.
Każdy pracodawca musi się liczyć, że w internecie pojawią się na jego temat przykre opinie. Chociażby w serwisie GoWork.pl, co przytrafiło się jakiś czas temu firmie Just Join IT. Cytujemy: „było wziąć biura w gorszej lokalizacji a zapłacić pracownikom, dać im szanse utrzymania. Ale nie przecież leasing szefa psudo firemki jest ważniejszy, no i lans, stylizowanie się na Cebula Jobsa bo tak to wygląda. Myślę że trzeba byłoby spuścić trochę powietrza z tego ego balonu” (pisownia oryginalna). Komentarz okraszono zdjęciem Piotra Nowosielskiego, CEO Just Join IT i jego samochodu, co spotkało się z szybką ripostą: „Na zdjęciu ja i mój leasing na 13-letnią hondę civic, którą od 2 lat jeżdżę do pracy. Solidna, ale delikatnie nadgryziona zębem czasu! (…) cała firma wie, czym jeżdżę do biura, a poobijana honda po cioci jest raczej przedmiotem humorystycznych docinek. Także nie ma opcji, aby ktokolwiek, kto kiedykolwiek pracował w Just Join IT, mógł napisać coś bardziej absurdalnego. (…) Wniosek: jest to 100 proc. fake nakierowany na wzbudzenie kontrowersji, aby tylko wyłudzić pieniądze za usunięcie tego typu opinii. Nie dajcie się złapać trollom z GoWorka :)”. Czyżby jednak rację miał Mateusz Macha, szef Humeo, sugerując: „A może komentujący po prostu chce odkupić Twoją hondę, tylko nie wie jak zagadać”. Jak było, tak było, a my przy okazji przypominamy, że Steve Jobs jeździł mercedesem SL 55 AMG, który co sześć miesięcy wymieniał na nówkę sztukę, żeby móc jeździć bez tablic rejestracyjnych, bo tyle czasu miejscowe prawo dawało na rejestrację właścicielom nowych fabrycznie aut.
Wydawałoby się, że najwięcej o technikach przetrwania lockdownu mogą opowiedzieć osadzeni w więzieniach. Jednak… lepiej zapytać o zdanie astronautów. Tak zrobili organizatorzy tegorocznego sympozjum Gartnera, a napisał o tym Adrian Sasin, założyciel Szkoły Kierowników IT – jeden z uczestników tego wydarzenia. Razem z pozostałymi wysłuchał astronauty, który porównywał pobyt na stacji kosmicznej do lockdownu. Żeby sobie jakoś taki czas umilić i nie zwariować, należy jego zdaniem dbać o wspólne posiłki, codzienne rozmowy na ważne i mniej ważne tematy (także zdalnie)oraz mieć hobby. „Najgorsze, co się może zdarzyć to brak opcji. Dopóki są, nawet słabe, to żyjesz i walczysz” – czytamy w relacji Adriana Sasina. I dodatkowa refleksja z konferencji Gartnera: „25% CIO może stać się COO. Dzięki rozumieniu technologii. Chief Digital Officer jako jedyna osoba odpowiedzialna za transformację cyfrową okazało się złym pomysłem, bo transformacja to zmiana całej organizacji”.
Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Nowy zarząd PIIT pochodzi z serwisu CRN.
]]>W tajnych wyborach przewodniczącego rady najwięcej głosów uzyskał Artur Wiza, wiceprezes Asseco Poland. Wiceprzewodniczącymi
zostali: Michał Jaworski (Microsoft) i Andrzej Abramczuk (Aero2). W radzie zasiada 25 osób.
Następnie rada w tajnym głosowaniu wyłoniła zarząd PIIT. W jego skład weszli:
• Marta Brzoza – Orange Polska
• Xawery Konarski – Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy
• Wiesław Paluszyński – E-Konsulting
• Arkadiusz Seredyn – Synerise
• Mirosław Śmiałek – Polkomtel
• Dariusz Śpiewak – Force Systems
• Teresa Wierzbowska – Cyfrowy Polsat
W końcu marca br. zmienił się prezes PIIT. Został nim Andrzej Dulka, wieloletni szef Alcatel-Lucent Polska.
Jest też nowa radę sądu polubownego ds. domen internetowych PIIT. Jej członkami zostali: Tomasz Kulisiewicz, Konrad Marzęcki,
Ireneusz Matusiak, Anna Piechocka i Artur Piechocki.
Artykuł Nowy zarząd PIIT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Uwaga na ochronę danych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Mianowicie za ochronę danych będzie odpowiadał administrator, czyli firma, fundacja, stowarzyszenie, które te dane gromadzi, przetwarza i udostępnia. Przedsiębiorcy będą musieli wprowadzić rozwiązania organizacyjne i techniczne, pozwalające na bezpieczne przetwarzanie danych. Co więcej, będą musieli udowodnić, że zastosowali środki, które gwarantują ochronę praw konsumentów według rozporządzenia.
– Nowe przepisy będą rewolucją – podkreśla Paweł Makowski, zastępca dyrektora Departamentu Edukacji Społecznej i Współpracy Międzynarodowej z biura GIODO.
Aby spełnić warunki rozporządzenia, przedsiębiorcy muszą zadbać o właściwą ochronę informacji już na etapie projektowania systemów informatycznych. Ponadto będzie potrzebna każdorazowo zgoda klienta na przetwarzanie jego danych i rejestracja takich operacji. Administratorzy będą również mieli obowiązek zgłaszać każde naruszanie przepisów o ochronie danych osobowych.
Nowe prawo daje konsumentom większe niż dotychczas uprawnienia, m.in. prawo do informacji na temat tego, w jaki sposób wykorzystywane są ich dane, oraz tzw. prawo do bycia zapomnianym, które przewiduje, że każdy będzie mógł wnioskować o usunięcie jego danych osobowych z systemów informatycznych.
Michał Jaworski, członek zarządu Microsoftu, podkreśla, że przedsiębiorcy powinni wykorzystać okres przejściowy przed wprowadzeniem nowych przepisów na szkolenia i opracowanie szczegółowego planu, który pozwoli się dostosować do wymogów rozporządzenia.
– Już teraz firmy muszą zdefiniować krytyczne obszary, które będą wymagały zmian. Z pewnością będzie to marketing, komunikacja z klientami oraz przede wszystkim współpraca pomiędzy działem prawnym a IT. Dokładna analiza musi być wykonana przez wspólny zespół prawników i informatyków. Nowe wymagania będą musiały spełnić wszystkie systemy – podkreśla Michał Jaworski. Twierdzi, że proces dostosowania mogą przyspieszyć i ułatwić rozwiązania chmurowe z mechanizmami udostępnionymi przez dostawców.
Przedsiębiorcom, którzy nie dostosują się do wymogów rozporządzenia, będą grozić wysokie kary finansowe. Egzekwowaniem nowych przepisów zajmie się Biuro Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
– Górny próg kar sięga 20 mln euro lub 4 proc. światowego obrotu firmy. Dojdzie do tego wyłącznie w sytuacjach, w których wnikliwa analiza wykaże rażące naruszenie przepisów – przestrzega Paweł Makowski.
Resort cyfryzacji szacuje, że 90 proc. dostępnych dzisiaj danych zostało wygenerowanych w ostatnich 2 latach. Ich ilość na świecie będzie wzrastać w tempie 40 proc. rocznie.
– Obecnie zagłębiamy się w technologie powiązane ze swobodnym przepływem danych, takie jak cloud i big data. W oparciu o te elementy będziemy budować nowoczesne usługi administracyjne. Nad tym obecnie aktywnie pracujemy w ministerstwie – mówi Krzysztof Szubert, doradca strategiczny ministra cyfryzacji.
Źródło: Newseria
Artykuł Uwaga na ochronę danych pochodzi z serwisu CRN.
]]>