Artykuł POUFNE DANE… Jak zniszczyć, żeby nie odzyskać? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Najbardziej
chyba spektakularny przypadek skutecznego odzyskania danych był związany
z katastrofą promu Columbia, który 1 lutego 2003 r. rozpadł się
podczas wchodzenia w ziemską atmosferę. Wśród szczątków wahadłowca
znaleziono trzy dyski twarde. Wprawdzie talerze w dwóch były znacznie
odkształcone, ale w trzecim, który przymocowany był do dużego metalowego
elementu urządzenia badawczego, talerze przetrwały w stanie niemal
nienaruszonym (przyczynił się do tego fakt, że nie obracały się w momencie
katastrofy). Wystarczyło przełożenie ich do drugiego dysku ze sprawnymi
głowicami oraz elektroniką i odpowiednie skalibrowanie. Cała procedura
trwała tylko dwa dni, a w jej trakcie odzyskano 99 proc. danych
z eksperymentów przeprowadzonych przez astronautów.
Tomasz Filipów
Obecnie najskuteczniejszą i najszybszą metodą usuwania
danych jest rozmagnesowywanie dysków twardych, oczywiście przy pomocy sprawnego
i regularnie serwisowanego demagnetyzera. Natomiast wyzwanie wciąż
stanowią pamięci flash. Rozmagnesować się ich nie da, a nadpisanie
programowe może być nieskuteczne ze względu na dużą ilość zainstalowanej
pamięci nadmiarowej, do której zawartości specjalista zajmujący się
odzyskiwaniem danych będzie potrafił się dostać. Co więcej, stosowane
w dyskach SSD kości pamięci są na tyle małe, że mogą „przetrwać” proces
niszczenia w przemysłowej niszczarce urządzeń. W przypadku takich
nośników dziś jedyną skuteczną metodą, chociaż dość pracochłonną, jest fizyczne
przewiercanie kości pamięci, układ po układzie.
Ostrzeganie klientów, że zwykłe skasowanie pliku czy
sformatowanie nośnika nie usuwa całkowicie danych, to tylko pierwszy krok dla
resellera. Z reguły konieczna jest pomoc w opracowaniu całego procesu
zarządzania cyklem życia nośników. Procedury powinny uwzględniać różne metody
nieodwracalnego niszczenia danych (dobierane w zależności od rodzaju
nośnika i stopnia poufności danych). Należałoby też wraz z klientem
stworzyć opis całej procedury niszczenia, z uwzględnieniem takich informacji
jak możliwość wywiezienia nośnika do zewnętrznego usługodawcy.
Gdy w grę wchodzi niewielka liczba dysków
przeznaczonych do skasowania i niezawierających tajnych informacji, można
skorzystać z metody programowej. Polega ona na wielokrotnym nadpisaniu struktury
nośnika, więc do jej zastosowania konieczne jest, aby dysk był sprawny.
Kluczową zaletą opisanej metody jest to, że tak oczyszczony napęd może zostać
ponownie użyty. Za wadę należy uznać stosunkowo długi czas operacji.
Tajemnice ukryte w drukarce
W firmach drukarki wielofunkcyjne to kolejne urządzenia
– po komputerach i macierzach dyskowych – na których mogą być
przechowywane poufne informacje, chociażby lista płac. Na wbudowany dysk twardy
(o ile w taki wyposażony jest dany model urządzenia) trafiają
wszystkie dokumenty pochodzące ze skanowania oraz przeznaczone do wydrukowania
i… nie zawsze są stamtąd od razu usuwane.
Nic dziwnego, że
w przeszłości dochodziło do wielu wycieków danych, których źródłem były
właśnie dyski twarde z drukarek. Najczęściej w nieuprawnione ręce
trafiały urządzenia z rynku wtórnego, przeznaczone przez pierwotnego
właściciela do odsprzedaży, ale bez poprawnie usuniętych danych, ale także te
przeznaczone do recyklingu. Warto zwrócić na to uwagę klientów, bo uzyskanie
nieuprawnionego dostępu do dokumentów na dysku może być równie groźne
w skutkach jak podejrzenie poufnych wydruków przez przypadkowego
pracownika firmy lub gościa.
Większość liczących się na rynku producentów urządzeń
wielofunkcyjnych zaimplementowało w nich mechanizm wielokrotnego
nadpisywania plików z dokumentami znajdującymi się na dysku twardym
drukarki. Z reguły odbywa się ono zgodnie z algorytmem DoD 5220.28-M,
co – przynajmniej wizerunkowo – ma oznaczać „gwarantowany przez
amerykański rząd” brak możliwości odzyskania takich dokumentów. Sam proces
nadpisywania może być inicjowany na trzy sposoby: natychmiast po zakończeniu
wydruku, według harmonogramu lub na żądanie, gdy urządzenie ma być przekazane
do serwisu, odsprzedaży bądź utylizacji. Alternatywę dla nadpisywania stanowi
szyfrowanie 128- lub 256-bitowym kluczem AES – dziś praktycznie
niemożliwym do złamania.
Kolejnym sposobem na zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa
drukowanych danych jest wyjęcie dysku z urządzenia, zanim opuści ono
firmę. Warto zatem upewnić się, czy pracownik działu IT będzie w stanie
przeprowadzić tę operację samodzielnie czy też konieczne będą odwiedziny
serwisanta.
Nadpisywanie danych na dysku odbywa się
z wykorzystaniem specjalnego oprogramowania i według ustalonego
algorytmu (w każdym programie zaimplementowano kilka takich algorytmów).
Podstawowa metoda nadpisywania polega na wypełnieniu całego obszaru dysku
zerami (rzadziej jedynkami) lub wartościami losowymi. Ten sposób skutecznie
zapobiega odzyskaniu danych za pomocą ogólnodostępnych narzędzi do przywracania
plików. Nie gwarantuje jednak, że tak skasowanych plików nie uda się odzyskać
– przynajmniej częściowo – w specjalistycznych laboratoriach.
– Metodzie programowego
nadpisywania danych nie można ufać w stu procentach, bo już wkrótce może
zostać opracowany sposób, który zautomatyzuje i znacznie przyspieszy
proces ich odzyskiwania. Już teraz mówi się o kilku możliwych ścieżkach rozwoju
takiej procedury, więc jej dopracowanie to tylko kwestia czasu – mówi Sebastian Małycha, prezes zarządu
Mediarecovery.
Wielokrotne nadpisanie,
chociaż nie daje pełnej gwarancji, zostało zatwierdzone przez Amerykański
Departament Obrony (Department of Defense, DoD) jako oficjalna metoda
niszczenia danych. Jego inżynierowie szczegółowo opisali proces kasowania
i opublikowali całość pod nazwą DoD 5220.22-M. W implementacji DoD
5220.22-M/E wymuszone jest nadpisywanie dysku w trakcie trzech przebiegów,
kolejno: dowolnym wzorcem, jego dopełnieniem (odwrotnością) oraz wartością
losową. W przypadku implementacji DoD 5220.22-M/ECE nadpisywanie danych
odbywa się w siedmiu przebiegach: najpierw zgodnie z procedurą dla
oznaczenia E, dalej dowolnym wzorcem (oznaczenie C) oraz ponownie procedurą dla
oznaczenia E.
Konkurencyjna wobec
programowej metoda usuwania danych polega na fizycznym niszczeniu nośników,
w tym niesprawnych. Oczywiście można tego dokonać w sposób
„chałupniczy”, z wykorzystaniem młotka i wiertarki. Eksperci
przestrzegają jednak, że to nadal nie daje pełnej gwarancji usunięcia danych,
a jedynie znacznie utrudnia ich odzyskanie (często czyniąc cały proces
nieopłacalnym). Istnieją też specjalne niszczarki do sprzętu elektronicznego,
jednak ich ceny idą w setki tysięcy złotych.
Sebastian Małycha
W Polsce resellerzy rzadko pośredniczą w sprzedaży usług
niszczenia danych świadczonych przez profesjonalne firmy. Znacznie częściej
sami kupują odpowiedni sprzęt i na tym zarabiają. Natomiast szybko rośnie
liczba zapytań ze strony posiadaczy poufnych danych, którzy chcieliby niszczyć
je we własnym zakresie, bez udziału w tym procesie jakichkolwiek osób trzecich.
Obecnie najbardziej popularną i rozsądną finansowo
metodą jest demagnetyzacja, która polega na umieszczeniu nośnika (dysku
twardego, dyskietki, taśmy, kasety wideo) w silnym polu magnetycznym
generowanym przez urządzenie zwane demagnetyzerem (ang. degausser).
W przypadku dysków twardych i niektórych taśm magnetycznych
demagnetyzacja uniemożliwia ich powtórne użycie ze względu na usunięcie ścieżki
servo nagranej przez producenta nośnika, a używanej do pozycjonowania
głowicy.
Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów demagnetyzerów
– od prostych ręcznych urządzeń przez systemy o średniej wydajności
po najbardziej zaawansowane, zautomatyzowane „linie destrukcyjne”. Ich ceny
zaczynają się od kilku tysięcy złotych, ale godne polecenia modele będą
kosztowały ok. 15–17 tys. zł. Warto też pamiętać, że demagnetyzer
musi być poddawany regularnym przeglądom serwisowym, bo zbyt słaby impuls
magnetyczny nie zapewni pełnego zniszczenia danych. Co ważne, zneutralizowanych
dysków twardych nie można po prostu wyrzucać na śmietnik. Zgodnie z ustawą
z 29 lipca 2005 r. o zużytym sprzęcie elektrycznym
i elektronicznym takie śmieci trzeba oddawać do specjalnych punktów,
a za umieszczanie ich w pojemnikach na śmieci łącznie z innymi
odpadami grozi kara grzywny do 5 tys. zł.
Obok fizycznej metody istnieje jeszcze jedna,
w przypadku której talerze dysku rozpuszczane są w specjalnie
przygotowanym roztworze chemicznym. Jej skuteczność jest bezdyskusyjna, chociaż
sam proces bardzo czasochłonny, bowiem do tej operacji trzeba rozkręcić dysk
i wymontować z niego talerze, co raczej wyklucza jej przemysłowe
zastosowanie.
Potrzeba
nieodwracalnego niszczenia poufnych danych daje resellerom możliwość zarobku na
kilka sposobów. Najprostszym jest odsprzedaż oprogramowania bądź sprzętu
służącego do tego celu. Szczególnie warto zainteresować się demagnetyzerami,
ponieważ coraz więcej firm chce wejść w posiadanie takiego urządzenia, aby
móc niszczyć własne nośniki samodzielnie.
Na rynku funkcjonuje kilka firm świadczących usługi
komercyjnego kasowania danych – co ciekawe, najczęściej ich podstawową
działalnością jest odzyskiwanie utraconych plików. Koszt bezpowrotnego
usunięcia informacji jest stosunkowo niski i zależy od liczby nośników do
oczyszczenia oraz miejsca wykonania usługi (standardowo ok. 100 zł za
skasowanie danych w siedzibie usługodawcy). Reseller może zarabiać na
prowizji za skierowanie klienta do takiej firmy albo kupić odpowiedni sprzęt
dla siebie i samodzielnie świadczyć usługę. Warto też zadbać o to,
aby demagnetyzer był w miarę możliwości przenośny, bowiem wielu klientów
woli niszczyć dane we własnej siedzibie, pod nadzorem administratora IT.
Klienci oczekują, że po takiej operacji otrzymają protokół zniszczenia.
Zainteresowanie usługami niszczenia danych w Polsce na
razie nie jest zbyt duże, mimo że przeprowadzenie tego procesu zaleca m.in.
nowa norma ISO 27?040. Najczęściej zamówienia płyną z sektora
publicznego i placówek finansowych (banków oraz ubezpieczycieli).
– Do tej pory stare nośniki odbierały od takich klientów
zwykle firmy zajmujące się niszczeniem papieru, które nie miały odpowiedniego
doświadczenia w zakresie profesjonalnego usuwania danych – mówi Tomasz
Filipów, dyrektor zarządzający w Diskusie. – Dlatego nadal bardzo ważne
jest budzenie świadomości w tym zakresie.
Resellerzy mogą też liczyć na dodatkowy zarobek z usług
konsultacyjnych, a przede wszystkim wsparcia przy tworzeniu poprawnych
procedur, zgodnie z którymi dyski i inne nośniki będą przekazywane do
zniszczenia. Powinny one wpisywać się w cały cykl życia informacji
w firmie, a także zawierać szczegółowe scenariusze postępowania
z poszczególnymi rodzajami nośników i danych. Ponieważ obecnie niemal
wszystkie poufne informacje od razu wytwarzane są w postaci cyfrowej, ich
skuteczne niszczenie już wkrótce może być bardzo lukratywnym biznesem.
Prawdopodobnie na popularyzację tego procesu wpłynie też coraz bardziej
restrykcyjne prawo.
Regulacje prawne
Nieodwracalne kasowanie danych z urządzeń i nośników elektronicznych
przeznaczonych do likwidacji, przekazania albo naprawy nakazuje ustawa o
ochronie danych osobowych z 29 sierpnia 1997 r. Sposób postępowania z danymi
określono w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 29
kwietnia 2004 r. w sprawie dokumentacji przetwarzania danych osobowych oraz
warunków technicznych i organizacyjnych, jakie powinny spełniać urządzenia i
systemy informatyczne służące do przetwarzania danych osobowych. Załącznik A.VI
tego dokumentu wyraźnie stwierdza, że:
„(…) urządzenia, dyski lub inne elektroniczne nośniki
informacji, zawierające dane osobowe, przeznaczone do…
…likwidacji – pozbawia się wcześniej zapisu tych danych,
a w przypadku gdy nie jest to możliwe, uszkadza się w sposób
uniemożliwiający ich odczytanie;
…przekazania podmiotowi nieuprawnionemu do przetwarzania danych
– pozbawia się wcześniej zapisu tych danych, w sposób uniemożliwiający ich
odzyskanie;
…naprawy – pozbawia się wcześniej zapisu tych danych w
sposób uniemożliwiający ich odzyskanie albo naprawia się je pod nadzorem osoby
upoważnionej przez administratora danych”.
Artykuł POUFNE DANE… Jak zniszczyć, żeby nie odzyskać? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Dotrzymać kroku technice pochodzi z serwisu CRN.
]]>Do liczących się graczy działających w tej branży należy
m.in. Kroll Ontrack, Mediarecovery oraz MiP Data Recovery. Choć każdy z nich
odzyskuje dane z kilkuset urządzeń miesięcznie, trudno jest jednoznacznie
stwierdzić, jakie są ich udziały w rynku, ponieważ nie wiadomo dokładnie, jakie
ilości danych odzyskują (czy też usiłują odzyskać) wspomniane punkty serwisowe.
Głównym polem aktywności Kroll Ontracka jest odzyskiwanie
danych. Nie chodzi jednak tylko o ratowanie plików znajdujących się na dyskach,
ale również przechowywanych w systemach bazodanowych, serwerowniach, systemach
wirtualnych oraz środowiskach cloudowych.
Garść
danych nt. głównych graczy
• Kroll
Ontrack – 60 inżynierów w Polsce, mogą obsłużyć do 800 przypadków
utraty danych miesięcznie. Laboratorium: trzy komory laminarne, 30 stanowisk
oraz odizolowane i zabezpieczone pomieszczenie służące do analizy
poufnych, tajnych i ściśle tajnych danych. Do ich wyposażenia należą
m.in.: specjalne wanny ultradźwiękowe służące do osuszania i oczyszczania
zabrudzonych nośników, wyspecjalizowane stacje robocze do działań precyzyjnych
na pamięciach flash i dyskach przenośnych oraz specjalny sprzęt,
w tym blockery oraz urządzenia master lock.
60 proc. to usługi dla firm, 30 proc. dla sektora
publicznego, natomiast 10 proc. klientów stanowią użytkownicy
indywidualni.
• MiP
Data Recovery – 7 serwisantów, miesięcznie mogą obsłużyć do 800
klientów (przy czym po wstępnej analizie część zleceń nie jest realizowana
z uwagi na brak możliwości odzyskania danych).
Klienci indywidualni stanowią ok. 20 proc., zaś
firmy 80 proc., z czego 10 – 15 proc. to sektor publiczny.
• Mediarecovery
– 8 specjalistów. Specjalistyczne wyposażenie, w tym m.in.:
komory laminarne niezbędne w przypadkach mechanicznego uszkodzenia
nośnika, mikroskopy elektroniczne, wanny ultradźwiękowe oraz specjalistyczne
oprogramowanie do tzw. uszkodzeń logicznych.
60 proc. klientów to firmy, 20 proc. – sektor
publiczny, a 20 proc. – osoby prywatne.
Kolejnym filarem Kroll Ontracka są usługi zarządzania
danymi, a więc m.in. kompleksowe usługi niszczenia danych wraz z ich
utylizacją, konwersja i migracja danych z taśm, ich audyt, duplikacja i
deduplikacja oraz standardowe odzyskiwanie danych z taśm. – W ciągu ostatniego
roku zauważyliśmy szczególnie duży wzrost zainteresowania naszymi usługami i
rozwiązaniami związanymi z niszczeniem danych lub nośników danych – podkreśla
Paweł Odor, główny specjalista Kroll Ontracka w Polsce.
Przedsiębiorstwo świadczy także usługi z zakresu informatyki
śledczej – współpracuje z organami ścigania, a także z największymi
korporacjami oraz kancelariami prawnymi w kraju i za granicą.
Najwyższe
marże przynoszą firmie zlecenia związane z nietypową architekturą sprzętową,
nietypowymi formatami danych, wymagające od specjalistów pracy w trybie 24
godziny na dobę, aby w ekspresowym tempie odzyskać dane. Zyskowne są także
takie zlecenia, które wymagają od inżynierów tworzenia rozwiązań dostosowanych
do indywidualnych potrzeb klienta.
W przypadku prostych uszkodzeń dysków koszt usług Kroll
Ontracka to minimum 899 zł. Z myślą o użytkownikach odczuwających potrzebę
samodzielnego odzyskiwania danych przedsiębiorstwo oferuje oprogramowanie
Ontrack EasyRecovery (za 245 zł brutto dla użytkowników prywatnych),
umożliwiające m.in. odtwarzanie danych z macierzy, a nawet z komputerów Mac.
Domeną Mediarecovery jest informatyka śledcza, a zakres jej
usług (w związku ze zwiększającą się liczbą klientów chcących bronić się przed
cyberzagrożeniami) rośnie z roku na rok. Z usług firmy korzysta rocznie
kilkuset zainteresowanych, pojawia się też coraz więcej zleceń z zagranicy.
Innym polem wykorzystania
informatyki śledczej są różnego rodzaju wewnętrzne kontrole, audyty i
postępowania wyjaśniające. – W wielu firmach dochodzi do incydentów związanych
z nielojalnym zachowaniem pracowników. Coraz częściej osoby zarządzające
szukają cyfrowych dowodów czyichś nadużyć, a w skrajnych przypadkach nawet
przestępstw – mówi Sebastian Małycha, prezes Mediarecovery.
Informatycy
śledczy w takich sytuacjach szukają dowodów w komputerach, telefonach,
smartphone’ach, a nawet całych sieciach komputerowych. Tak zdobyte dowody mogą
zostać z powodzeniem wykorzystane w sądzie, a z doświadczeń Mediarecovery
wynika, że coraz więcej pracodawców decyduje się na sprawę sądową, jeśli przyłapie
pracownika na łamaniu prawa czy działaniu na niekorzyść firmy.
Statystyki
Utrata danych jest spowodowana:
• w przypadku dysków twardych:
– 40 proc. – uszkodzenie elektroniki,
– 32 proc. – uszkodzenie głowic,
– 12 proc. – znaczne uszkodzenia powierzchni zapisu,
– 8 proc. – nadpisanie danych (reinstalacja systemu, narzędzie
recovery systemu),
– 6 proc. – skasowanie danych przez użytkownika,
– 2 proc. – uszkodzenie mechaniki dysku;
• w przypadku pendrive’ów, kart pamięci i innych urządzeń:
– 89 proc. – uszkodzenie elektroniki,
– 11 proc. – skasowanie danych.
Źródło: MiP
Data Recovery
Przedstawiciele Mediarecovery utyskują jednak na marże
związane z odzyskiwaniem danych, które nie należą do najwyższych, szczególnie
jeśli weźmie się pod uwagę niezbędne inwestycje w sprzęt, oprogramowanie, stały
rozwój laboratorium, amortyzację i koszty prowadzenia działalności
gospodarczej.
Specjaliści w MiP Data Recovery zajmują się przede wszystkim
odzyskiwaniem danych z dysków. Często realizowane są także zlecenia z zakresu
kasowania danych (programowo oraz impulsem elektromagnetycznym). Kwestie
związane z informatyką śledczą są rzadkością.
Firma miesięcznie przyjmuje średnio 200 – 250 dysków
twardych oraz 250 – 300 nośników takich jak: pendrive’y, karty pamięci, płyty
CD i DVD, telefony komórkowe (w tym smartphone’y) oraz inne urządzenia
zawierające kości NAND Flash. Cena usługi ustalana jest na podstawie czasu
pracy technika i czasu pracy urządzenia, a ponadto zawiera koszty
funkcjonowania firmy. Marża wynosi do 10 proc. wartości realizowanej usługi.
W przypadku odzyskiwania danych z pamięci flash (pendrive’y
oraz karty pamięci) MiP Data Recovery podaje cenę za wykonanie usługi już w
momencie składania zlecenia przez klienta (np. naprawa uszkodzenia na karcie 2
GB – niezależnie od jego rodzaju – kosztuje 300 zł).
– W innych firmach
najpierw wykonuje się analizę mającą na celu oszacowanie kosztu odzyskiwania, a
następnie ten koszt prezentowany jest klientowi. U nas cena jest przedstawiana
na początku, a kolejnym etapem, jeśli klient ją zaakceptuje, jest sprawdzenie
możliwości odzyskania danych. Jeśli jest to możliwe, od razu przystępujemy do
tych czynności, jeśli nie – zwracamy nośnik klientowi. To rozwiązanie
zdecydowanie przyspiesza proces odzyskiwania danych, ponieważ omija szacowanie
kosztów, negocjacje cenowe oraz etap analizy uszkodzenia – wyjaśnia Marek
Jakubowski, główny specjalista w MiP Data Recovery.
Od lat najbardziej problemową kwestią związaną z
odzyskiwaniem danych jest niska wiedza użytkowników końcowych. Powszechna wiara
w tworzenie kopii zapasowych jako remedium na wszystkie problemy techniczne
sprawia, że gdy kopia zapasowa zawodzi, zwykle nie są już podejmowane żadne
działania mające na celu odzyskanie utraconych danych. – To poważny błąd,
ponieważ dobre światowe oraz polskie statystyki wskazują na blisko
80-procentową skuteczność profesjonalnego odzyskiwania danych – ocenia Paweł
Odor z Kroll Ontracka.
Marek Jakubowski
Jako
jedyni w Polsce posiadamy laboratoria z czterema komorami laminarnymi
oraz kilkadziesiąt urządzeń (zarówno zagranicznych, jak i własnej
produkcji) wspomagających procesy odzyskiwania danych, magazyn 30 tys. dysków
twardych służących jako źródło podzespołów, dzięki czemu często nie trzeba ich
wyszukiwać. Prawdopodobnie jako jedyni oferujemy darmową analizę połączoną
z możliwością bezpłatnej rezygnacji w przypadku zbyt wysokich kosztów
– w przeciwieństwie do większości firm, gdzie wycofanie się
z realizacji usługi po stwierdzeniu możliwości odzyskania danych wiąże się
z opłatą w wysokości 100 – 150 zł.
Sebastian Małycha
Rynek
data recovery to nie tylko usługi, ale także sprzedaż oprogramowania do
samodzielnego odzyskiwania danych. Stale rozwijamy własny program do służący do
tego celu – MediaImager. Rynek Data Recovery to także szkolenia.
W Mediarecovery sporo uwagi poświęcamy praktycznym warsztatom z zakresu
odzyskiwania danych, jakie prowadzimy w naszym laboratorium. Są one
elementem ścieżki edukacyjnej w ramach Akademii Informatyki Śledczej
i cieszą się sporym zainteresowaniem. Korzystają z nich zarówno
pracownicy dużych firm, w których z uwagi na skalę występuje sporo
przypadków utraty danych, jak i osoby chcące rozwijać działalność
w tym zakresie. Z kolei w naszym sklepie internetowym
forensicstools.pl można znaleźć wszystkie narzędzia niezbędne do prowadzenia
takiej działalności: od opakowań antystatycznych i pudełek na materiał
dowodowy poprzez programy do analiz śledczych, łamania haseł, accelaratorów,
blokerów aż do wytrzymałych zestawów przenośnych. Dodatkowo oferujemy
projektowanie i budowę laboratoriów odzyskiwania danych.
Co gorsza, zanim sprzęt
trafi w ręce profesjonalistów, użytkownicy nieumiejętnie próbują odzyskać dane
na własną rękę, co niejednokrotnie pogarsza sytuację i nasuwa kolejne problemy
techniczne, a w efekcie podnosi koszty odzyskania danych. – Najczęściej
ściągają program do odzyskiwania na komputer, na którego nośniku pliki zostały
skasowane, przez co dochodzi do ich nadpisania, lub przekazują sprzęt do
lokalnego serwisu czy sklepu komputerowego, co również często skutkuje dalszymi
uszkodzeniami, a w ich wyniku niemożliwością uzyskania dostępu do danych –
podkreśla Marek Jakubowski z MiP Data Recovery.
Zdarza się, że sprzęt trafia w ręce serwisantów bez
profesjonalnego przeszkolenia, którzy nie chcąc tracić klienta, bezskutecznie
próbują własnych sił w odzyskiwaniu danych.
Przedsiębiorstwa obawiają się też wysokich opłat związanych
z odzyskiwaniem danych, nie zadając sobie przy tym trudu sprawdzenia, ile
naprawdę kosztują takie usługi. Rynkowi usług odzyskiwania danych nie sprzyja
także rosnąca popularność systemów do backupu.
W związku z upowszechnianiem się wirtualizacji
przedsiębiorstwa specjalizujące się w data recovery notują zwiększoną liczbę
zgłoszeń dotyczących odzyskiwania danych ze środowisk wirtualnych. – Problemy
pojawiają się w związku z uszkodzeniem hardware’u, błędami systemowymi czy
niewystarczającym szkoleniem pracowników – wylicza Paweł Odor z Kroll Ontracka.
Można się też spodziewać zwiększenia liczby utraty danych
przechowywanych w chmurze, czyli w serwerowniach czy data centers, narażonych
przecież na utratę danych. – Ostatni przykład mieliśmy w czerwcu bieżącego
roku, gdy polskim Internetem wstrząsnęła awaria chmury e24cloud. Z naszych
analiz wynika, że stopień zabezpieczeń wśród dostawców chmur i świadomość ich
użytkowników bywają niskie, bo tylko co trzecie przedsiębiorstwo regularnie
testuje zabezpieczenia na wypadek utraty gromadzonych w chmurach informacji –
zauważa Paweł Odor.
Kolejne wyzwania dla specjalistów w odzyskiwaniu danych
wiążą się z coraz większą popularnością nośników SSD. Według Marka
Jakubowskiego z MiP Data Recovery z uwagi na rosnącą pojemność, niskie koszty
produkcji, wagę czy rozmiary pamięci NAND Flash do zaprzestania produkcji
tradycyjnych dysków twardych powinno dojść w ciągu 5 – 7 lat. – Zmiana
technologii wiąże się ze zdobyciem nowych doświadczeń, ale również z
koniecznością inwestycji w nowe oprogramowanie i systemy – tłumaczy Sebastian
Małycha z Mediarecovery.
Nowe zagrożenia bezpieczeństwa danych będą się wiązać ze
zwiększaniem się liczby urządzeń mobilnych oraz korzystaniem przez pracowników
z własnego, przenośnego sprzętu w miejscu pracy.
Paweł Odor
Branża odzyskiwania danych jest wymagająca, szczególnie pod
względem nakładów finansowych, które przekładają się na poziom technologiczny
narzędzi i rozwiązań, dlatego małym firmom nie jest łatwo odnaleźć się na
rynku. Mimo to liczba firm zajmujących się odzyskiwaniem danych wciąż rośnie.
Nie jest to już tak dynamiczny wzrost, jaki można było zaobserwować na
przestrzeni ostatnich kilku lat, nadal jednak powstają nowe, głównie niewielkie
podmioty. Spora część liczących się na polskim rynku firm odzyskujących dane
zainicjowała działalność jako partnerzy Kroll Ontracka. Niektóre z nich
rozpoczęły samodzielną działalność, ale wiele wciąż przekazuje nam sprawy lub
korzysta z naszych rozwiązań.
Dysponujemy
centrum badawczo-rozwojowym, w którym zajmujemy się opracowywaniem nowych
technologii. Jest to jednocześnie drugie największe centrum badawczo-rozwojowe
Kroll Ontracka na świecie. Do naszych osiągnięć należy m.in. opracowanie
możliwości odzyskiwania danych z uszkodzonych systemów VMware’a i ich
natywnego systemu plików VMFS.
Artykuł Dotrzymać kroku technice pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Nowy program partnerski Mediarecovery pochodzi z serwisu CRN.
]]>Produkty do kasowania danych oferowane pod marką Mediaeraser to urządzenie do nieodwracalnego usuwania zawartości nośników – Degausser Mediaeraser MD-103 oraz programy do nadpisywania plików.
Firmy zainteresowane współpracą partnerską z Mediarecovery powinny kontaktować się z Channel Manager Elżbietą Kasprzyk, e-mail ekasprzyk@mediarecovery.pl, tel. (32) 782-95-95.
Artykuł Nowy program partnerski Mediarecovery pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł UTM gateProtect w ofercie Mediarecovery, firma szuka partnerów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Firmy zainteresowane udziałem w programie partnerskim powinny kontaktować się z channel managerem rozwiązań gateProtect w Mediarecovery, Elżbietą Kasprzyk, e-mail: ekasprzyk@mediarecovery.pl. tel. (32) 782 95 95.
Artykuł UTM gateProtect w ofercie Mediarecovery, firma szuka partnerów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Młotkiem i wiertarką, czyli kasowanie danych po polsku pochodzi z serwisu CRN.
]]>Polskie prawo nie wskazuje konkretnych sposobów kasowania danych, nakazuje natomiast instytucjom i firmom skuteczne rozwiązanie tego problemu. Wybór metody należy do kierownictwa firmy, na nim też ciąży odpowiedzialność za ewentualny wyciek informacji.
Artykuł Młotkiem i wiertarką, czyli kasowanie danych po polsku pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Mediarecovery: TrueCrypt i BitLocker nie chronią danych w 100 procentach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Mediarecovery: TrueCrypt i BitLocker nie chronią danych w 100 procentach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Współpraca Mediarecovery i RAM-Serwis pochodzi z serwisu CRN.
]]>Mediarecovery poszukuje partnerów chcących nawiązać współpracę przy tworzeniu punktów podawczych. Zainteresowani powinni kontaktować się z Przemysławem Lichnowskim, kierownikiem ds. rozwoju biznesu, e-mail: plichnowski@mediarecovery.pl, tel. 32 782-95-95.
Przykładowe koszty odtworzenia danych w Mediarecovery wynoszą od 1 tys. zł dla dysków twardych i od 100 zł dla pendrive’ów i kart pamięci.
Artykuł Współpraca Mediarecovery i RAM-Serwis pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sprzęt Mediarecovery na policji pochodzi z serwisu CRN.
]]>Umowa obejmuje wsparcie techniczne ze strony dostawcy przez okres 12 miesięcy. Według Mediarecovery narzędzia dostarczone policji umożliwiają dokładne badanie zawartości komputerów, innych urządzeń i nośników bez wprowadzania zmian, co pozwala uniknąć ewentualnego zarzutu manipulacji. Załączone oprogramowanie generuje raporty i opinie na potrzeby postępowania.
Artykuł Sprzęt Mediarecovery na policji pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Połowa oprogramowania w Polsce jest nielegalna pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zgodnie z danymi Mediarecovery statystyczny Polak ma w komputerze nielegalne oprogramowanie za 5 tys. zł. Najczęściej są to systemy operacyjne Windows, pakiet Microsoft Office, programy Corel i Photoshop oraz filmy, muzyka i gry komputerowe.
Pirackie oprogramowanie można znaleźć nie tylko na prywatnym sprzęcie, lecz także w firmach i instytucjach. W ub. tygodniu policja przeszukała Centrum Komputerowe Politechniki Śląskiej w ramach europejskiej akcji związanej z serwisem The Pirate Bay. Według nieoficjalnych informacji, ujawniono 150 TB nielegalnych plików.
Artykuł Połowa oprogramowania w Polsce jest nielegalna pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Remendium dla zdesperowanych klientów pochodzi z serwisu CRN.
]]>NA DANYCH NAJBARDZIEJ ZALEŻY KORPORACJOM
Polski oddział Kroll Ontrack może obsłużyć 800 przypadków utraty danych miesięcznie, MiP Data Recovery realizuje ok. 400 usług odzyskiwania danych (w ubiegłym roku tylko 150 miesięcznie), a do firmy Mediarecovery, która jednak zajmuje się głównie informatyką śledczą, trafia ok. 30 zleceń. Według Marka Suczyka, dyrektora zarządzającego Kroll Ontrack w Polsce, w tej branży występuje zjawisko sezonowości. – Zdecydowanie najwięcej zleceń otrzymujemy latem oraz jesienią. 60 proc. naszych usług wykonujemy dla firm, 30 proc. – dla sektora publicznego, natomiast 10 proc. dla klientów indywidualnych – mówi Marek Suczyk. Bardzo podobnie jest w Mediarecovery. – Klienci korzystający z usług odzyskiwania danych to w 60 proc. firmy, w 20 proc. sektor publiczny i w 20 proc. osoby prywatne – informuje Zbigniew Engiel, rzecznik prasowy Mediarecovery. Wśród zainteresowanych usługami MiP Data Recovery do 2009 r. przeważały firmy. – Teraz jest coraz więcej zleceń od klientów indywidualnych i z sektora publicznego. Wielu urzędników długo nie wiedziało o możliwości odzyskania danych, więc je po prostu traciło – twierdzi Marek Jakubowski. W opinii Marka Suczyka w ciągu ostatnich kilku lat wzrosła liczba firm świadczących usługi odzyskiwania danych. – Większość rozpoczęła działalność od współpracy z nami na zasadzie partnerstwa. Duża część nadal przekazuje nam sprawy, wiele korzysta z naszych rozwiązań, natomiast niektóre się usamodzielniły – wyjaśnia. Jego zdaniem w branży odzyskiwania danych najważniejsze jest korzystanie z narzędzi i rozwiązań o wysokim poziomie technicznym, co wiąże się z bardzo dużymi nakładami, a małe firmy nie mogą sobie na to pozwolić.
W POLSKICH TANIEJ
Kroll Ontrack od 2004 r. ma – jako jedyny w Polsce – centrum badawczo-rozwojowe, gdzie opracowuje własne rozwiązania dla nietypowych przypadków utraty danych. Jest ono częścią korporacyjnej sieci R&D Kroll Ontrack. – Dzięki niemu potrafimy pomóc klientom w odzyskaniu danych z uszkodzonych systemów VMware i ich natywnego systemu plików VMFS – zapewnia Marek Suczyk. Szef Kroll Ontrack podkreśla, że chcąc zwiększyć dostępność usług odzyskiwania danych, spółka dostosowała ceny do potrzeb rynku, co oznaczało spadek marży w niektórych rodzajach usług. Obecnie koszt prostego odzyskania danych wynosi 899 zł. – Najwyższe marże zdarzają się w przypadku mocno wyspecjalizowanych zleceń, kiedy nasi inżynierowie muszą tworzyć rozwiązania spełniające indywidualne potrzeby klienta, kiedy mamy do czynienia z nietypową architekturą sprzętową, nietypowym formatem danych oraz kiedy musimy pracować w trybie 24 godziny na dobę, aby jak najszybciej przywrócić dane – mówi. Według Zbigniewa Engiela firmom ze stuprocentowo polskim kapitałem przewagę zapewnia dostosowanie cen do naszych realiów. – Zachodnie przedsiębiorstwa mają cenniki ustalane odgórnie w centrali, najczęściej niedostosowane do możliwości finansowych polskich firm i osób prywatnych – wyjaśnia. Dla przykładu: w MiP Data Recovery koszt najprostszego odzyskania dany jest trzykrotnie niższy niż w Kroll Ontrack. Zdaniem rzecznika Mediarecovery rynek takich usług w Polsce jest przepełniony, dlatego trudno byłoby skoncentrować się tylko na tej dziedzinie. – Profesjonalne odzyskiwanie danych jest częścią naszej oferty, w której dominującą rolę odgrywają usługi i produkty związane z bezpieczeństwem IT i informatyką śledczą, dlatego trudno nam mówić o konkurencji w tym zakresie – dodaje.
W AWANGARDZIE
Kroll Ontrack ma 30 oddziałów w 19 krajach świata. – Dzięki temu możemy przeprowadzać skoordynowane akcje o charakterze międzynarodowym, a jeśli zachodzi potrzeba, możemy również liczyć na zdalne wsparcie kolegów z innych biur europejskich oraz amerykańskich. Mamy też dostęp do bazy wiedzy gromadzonej w Kroll Ontrack już od lat 80. Ponadto dysponujemy 30 stanowiskami pozwalającymi na działania w zakresie odzyskiwania danych i informatyki śledczej, a nasze laboratorium zyskało zaufanie wielu producentów dysków twardych, dzięki czemu otwierane w nim nośniki nie tracą gwarancji. Do analizy poufnych, tajnych i ściśle tajnych danych przeznaczone jest także odizolowane i zabezpieczone pomieszczenie – wyjaśnia Marek Suczyk. W Kroll Ontrack działa specjalny zespół Data Acquisition utworzony do celów zabezpieczania danych. – Eksperci są nieustannie szkoleni w Polsce i za granicą. Od 2004 roku dysponujemy także unikatową i opatentowaną przez Kroll Ontrack techniką Zdalnego Odzyskiwania Danych, dzięki której w pewnych przypadkach mamy możliwość odzyskania danych klienta bez wysyłania przez niego nośnika do naszego laboratorium – podkreśla Marek Suczyk. Na wyposażenie laboratorium Kroll Ontrack składają się dwie komory laminarne w odpowiednim otoczeniu, zapewniającym sterylne warunki pracy, co umożliwia specjalistom działanie na otwartych nośnikach danych. – Ponadto w wyposażeniu laboratorium znajdują się specjalne wanny ultradźwiękowe, służące do osuszania i oczyszczania zabrudzonych nośników, wyspecjalizowane stacje robocze do działań precyzyjnych na pamięciach flash i dyskach przenośnych oraz specjalny sprzęt, w tym blockery oraz urządzenia master lock. Oczywiście dysponujemy także oprogramowaniem wykorzystywanym w procesie odzyskiwania i kasowania danych – zapewnia Marek Suczyk.
DWOJĄ SIĘ I TROJĄ
Specjaliści z MiP Data Recovery koncentrują się głównie na odzyskiwaniu danych i na brak pracy nie narzekają. Ich urządzenia działają przez 24 godziny na dobę. – Reprezentujemy dwie firmy powiązane kapitałowo, tworzone przez tych samych ludzi. MiP Data Recovery, przedsiębiorstwo o wypracowanej już marce, świadczące usługi wielu klientom instytucjonalnym (współpracujemy m.in. z policją i z prokuraturą), jest spółką matką Streamdaty.pl, w której − z myślą o informatyce śledczej − będzie budowana kancelaria tajna i którą będziemy intensywnie rozwijać – wyjaśnia Marek Jakubowski. Odzyskują utracone dane z wszystkich typów nośników pochodzących od dowolnego producenta i bez względu na rodzaj uszkodzeń, z wyjątkiem uszkodzeń mechanicznych powierzchni oraz niektórych logicznych, np. nadpisania danych. – Jeśli są to dyski nietypowe, jesteśmy zależni tylko od dostawców podzespołów. Nie odzyskamy tylko tych danych, których na nośniku nigdy nie było, oraz z nośnika, do którego nie mamy fizycznie dostępu, choć zdarza się, że nieświadomi tego klienci żądają od nas tego rodzaju usługi – mówi specjalista z MiP Data Recovery. Na miejscu, w magazynach, przechowują ponad 40 tys. dysków, aby można było od razu pracować na dostarczonych przez klientów nośnikach. W laboratorium, wyposażonym w osiem komór laminarnych, odzyskują dane z dysków spalonych, dostarczonych w kawałkach, a nawet stopionych w jedno z komputerem. Skuteczność (w przypadku uszkodzeń elektronicznych) wynosi 99 proc. Od 2009 r. czterokrotnie zwiększyła się liczba zleceń dotyczących odzyskiwania danych z pendrive’ów i kart pamięci. – Zapotrzebowanie na usługi odzyskiwania danych będzie rosło, zwłaszcza z tego rodzaju nośników. Przybywa nie tylko komputerów, ale i różnego typu nośników informacji, które czasem pochodzą z niepewnych źródeł, a ich jakość bywa wątpliwa. Użytkownicy korzystają z nich coraz chętniej, w dodatku przechowują na nich szczególnie cenne dane – uważa Marek Jakubowski.
GŁóWNIE INFORMATYKA ŚLEDCZA
W laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery pracuje ośmiu specjalistów. – Wszyscy są przeszkoleni w rozwiązywaniu problemów wynikłych z logicznej utraty danych, co przydaje się w części analiz śledczych. Mamy dwie osoby, które specjalizują się właśnie w odzyskiwaniu danych. Tych dwóch specjalistów radzi sobie z najcięższymi przypadkami uszkodzeń twardych dysków, macierzy itp. Wielokrotnie ratowali dane klientów, którym w konkurencyjnych firmach odpowiedziano, że nic się da zrobić – mówi Zbigniew Engiel. Laboratorium Mediarecovery wyposażone jest w jedną dwustanowiskową komorę laminarną. – To całkowicie zaspokaja nasze potrzeby. Komora laminarna jest niezbędna tylko w przypadku uszkodzeń fizycznych, kiedy należy otworzyć dysk twardy i sprawdzić, co się stało z jego mechanizmem. W pozostałych przypadkach nośniki nie są otwierane. 70 proc. trafiających do nas zleceń wiąże się z uszkodzeniami fizycznymi, tylko 30 proc. – z logicznymi – wyjaśnia rzecznik firmy. Mediarecovery oferuje klientom nie tylko usługi, ale również budowę kompletnych laboratoriów odzyskiwania danych. – Nasi specjaliści projektują oraz kompletują wyposażenie laboratorium zgodnie z potrzebami klienta. Szkolimy też osoby mające je obsługiwać, przekazując wiedzę, której nie ma w podręcznikach. Umożliwia to samodzielne rozwiązywanie problemów utraty danych. Z oferty korzystają tylko korporacje oraz instytucje rządowe, w których ilość tego rodzaju kłopotów jest ekonomicznym uzasadnieniem zakupu – informuje Zbigniew Engiel. Rzecznik Mediarecovery jest przekonany, że rynek usług informatyki śledczej dopiero raczkuje. – Miejsca na rynku jest wystarczająco dużo, a jego potencjał wzrasta co roku – podkreśla.
PROBLEM Z DOMOROSŁYMI SPECJALISTAMI
Zdaniem Zbigniewa Engiela największy problem branży to ogólne przekonanie, że każdy jest specjalistą od odzyskiwania danych, że wystarczy poczytać o tym w Internecie, ściągnąć darmowy program i już można wszystko zrobić samemu. – W przypadku uszkodzeń logicznych, takich jak np. formatowanie, skasowanie danych itp., dobry informatyk za pomocą programu jest w stanie odzyskać pewną część informacji. Natomiast jeśli miało miejsce uszkodzenie fizyczne, wówczas ingerowanie w nośnik, rozkręcanie, próby wymiany elementów w większości pogarszają jego stan, a amatorskie eksperymenty z odzyskiwaniem danych bardzo często prowadzą do nieodwracalnej ich utraty – twierdzi rzecznik Mediarecovery. Podobnie uważa Marek Jakubowski: – Najbardziej szkodliwą działalność prowadzą małe serwisy komputerowe, które mamią klientów ceną kilkakrotnie niższą niż ustalana przez specjalistów i próbują odzyskiwać dane, choć nie umieją tego robić. W efekcie w 90 proc. przypadków je niszczą. Natomiast według Marka Suczyka zdecydowanie największym problemem jest niska świadomość użytkowników końcowych, dotycząca zarówno ochrony danych, jak i sposobów postępowania w przypadku ich utraty. Ponadto jego zdaniem wiele polskich firm obawia się wysokich kosztów związanych z odzyskiwaniem danych. Przedsiębiorcy często jednak nawet nie zadają sobie trudu sprawdzenia, ile kosztują takie usługi i jak bardzo może pomóc skorzystanie z nich. – Koszt utraty danych i braku dostępu do informacji jest bardzo często kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy większy od kosztu ich przywrócenia. W przypadku kluczowych danych dziesięć dni bez dostępu do nich może zdecydować o tym, czy przedsiębiorstwo przetrwa na rynku, nie wspominając o dotkliwych stratach finansowych i wizerunkowych – podkreśla Marek Suczyk.
![]() rzecznik prasowy Mediarecovery Od pewnego momentu daje się zauważyć, że coraz więcej firm odzyskujących dane dopisuje do swojej oferty informatykę śledczą. W przytłaczającej większości przypadków na wyrost. Pokutuje tutaj skrót myślowy, jakim jest postawienie znaku równości między odzyskiwaniem danych i informatyką śledczą. Część firm odzyskujących dane uważa po prostu, że określenie „informatyka śledcza” to sprzedażowo skuteczniejsza nazwa dla odzyskiwania danych. W Polsce brak specjalistów informatyki śledczej, którzy mogliby profesjonalnie świadczyć takie usługi. Informatycy śledczy Mediarecovery zdobywają wiedzę na szkoleniach w USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Belgii. To drogie kursy, przykładowo tygodniowe szkolenie w Guidance Software w USA kosztuje 20 tys. zł. Firm odzyskujących dane na to nie stać. Oprócz wiedzy specjalistów niezbędny jest również odpowiedni sprzęt i oprogramowanie. To też oznacza niemałe wydatki. W laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery zainwestowaliśmy ponad milion dolarów, dlatego możemy twierdzić, że jest największe nie tylko w Polsce, ale również w tej części Europy. Z usług informatyki śledczej wciąż korzysta w Polsce niewiele instytucji, również dlatego, że poza Mediarecovery profesjonalnie może świadczyć je jedynie kilka firm, np. Ernst & Young. Konkurujemy z nimi o kontrakty z największymi, międzynarodowymi korporacjami, takimi jak banki czy inne instytucje finansowe. Są też tysiące średnich przedsiębiorstw, które mają problemy, związane z bezpieczeństwem informacji, takie same jak duzi gracze i też chcą je rozwiązać. Te firmy stanowią sporą grupę naszych klientów. |
![]() dyrektor zarządzający Kroll Ontrack w Polsce Do naszego core businessu zdecydowanie zaliczyć możemy odzyskiwanie danych, które już dawno przestało być jedynie ratowaniem plików znajdujących się na dyskach. W dużej mierze skupiamy się także na odzyskiwaniu danych z systemów bazodanowych oraz serwerowni. Jedną z najważniejszych usług w ostatnich miesiącach jest także odzyskiwanie danych z systemów wirtualnych, w których jeden błąd lub awaria ma gorsze konsekwencje niż w przypadku tradycyjnych rozwiązań. Ponieważ coraz więcej firm decyduje się na wirtualizację, uważamy, że w naszej branży świadczenie usług związanych z odzyskiwaniem danych ze zwirtualizowanych systemów będzie nowym trendem nie tylko na świecie, lecz także w Polsce. Naszą drugą najważniejszą usługą jest oczywiście informatyka śledcza. Współpracujemy zarówno z organami ścigania, jak i z największymi korporacjami oraz kancelariami prawnymi w kraju, a także za granicą. Działania te już od kilku lat prowadzone są na bardzo szeroką skalę. Niestety, wciąż zbyt mała liczba polskich przedsiębiorców zdaje sobie sprawę z ogromnych możliwości informatyki śledczej. Od 2009 r. oferujemy trzeci rodzaj usług – zarządzanie danymi, które okazały się wyjątkowo potrzebne w Europie Zachodniej. Również W Polsce trafiły na podatny grunt. Wśród związanych z zarządzaniem danymi usług należy wymienić między innymi: kompleksowe usługi niszczenia danych wraz z utylizacją nośników, konwersję i migrację danych oraz ich audyt, duplikację oraz deduplikację. |
Artykuł Remendium dla zdesperowanych klientów pochodzi z serwisu CRN.
]]>