Artykuł Dokumenty w coraz bardziej zdalnym obiegu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jednocześnie w przypadku wielu firm zmniejszyło się zapotrzebowanie na wydruki, ale trend ten nie dotyczył wszystkich sektorów gospodarki. Przykładowo, branża budowlana przeżywała wręcz boom zakupowy, bo zamknięci w domach ludzie zaczęli niemal masowo robić remonty. Składy budowlane drukowały zatem więcej niż w poprzednich latach. Sytuacja pod tym względem wraca zaś do normy w placówkach handlowych (przede wszystkim zlokalizowanych w galeriach). Drukują one coraz więcej katalogów, ulotek czy opasek na towary. W związku z większą liczbą kupujących pojawia się też coraz więcej drukowanych paragonów i faktur.
Większa integracja, większa dostępność
Pandemia prawdopodobnie w największym stopniu zmieni sposób, w jaki korzysta się z druku w biurach. Ponieważ wiele firm będzie funkcjonować w bardzo rozproszonym środowisku, konieczne stanie się zapewnienie pracownikom łatwego dostępu do dokumentów i zawartych w nich informacji. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu w szerokim zakresie rozwiązań chmurowych. Potrzebne też będą skuteczne mechanizmy współużytkowania zasobów danych czy integracji całych cyfrowych środowisk przetwarzania informacji.
Czy doświadczenie pracy zdalnej w okresie pandemii przyspieszy marsz firm w kierunku biura bez papieru?
Niezwykle ważną kwestią będzie również zapewnienie bezpieczeństwa wszystkich przetwarzanych w chmurze dokumentów, danych i informacji oraz ochrona wykorzystywanej do tego celu infrastruktury i urządzeń. Cyberbezpieczeństwo systemów pracy zdalnej, obok ich wydajności i funkcjonalności, staje się jednym z najważniejszych wyzwań w przyspieszających coraz bardziej procesach cyfryzacji. Integratorzy wdrażający rozwiązania do zarządzania dokumentami muszą te kwestie brać pod uwagę przy tworzeniu swoich planów biznesowych na przyszłość.
Ponadczasowy rachunek ekonomiczny
Jak zatem będą rozkładały się akcenty w zakresie preferowania przez klientów poszczególnych modeli biznesowych – zakupów urządzeń bądź korzystania z usług druku i zarządzania infrastrukturą? Czy obecna sytuacja wpłynie w jakiś sposób na zwiększenie zainteresowania jedną lub drugą opcją? Wydaje się, że podstawowym kryterium wyboru pozostanie aspekt ekonomiczny. COVID-19 i spowodowane przez pandemię konsekwencje rynkowe prawdopodobnie nic w tej materii nie zmienią. Mogą się wprawdzie pojawiać chwilowe, krótkoterminowe zmiany preferencji wywołane aktualną sytuacją, ale generalna zasada postanie ta sama: o wyborze konkretnego sposobu korzystania z rozwiązań do zarządzania obiegiem dokumentów będzie decydował rachunek ekonomiczny. Jednym firmom bardziej będzie opłacało się kupować urządzenia, a inne będą wolały sprzęt dzierżawić czy płacić w modelu usługowym tylko za wykonane wydruki. Tu decydują i nadal będą decydować wyniki analizy biznesowej.
Przy czym koszty druku są szczególnie ważne dla polskich przedsiębiorców z sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Rodzimi resellerzy i integratorzy od lat podkreślają, że w tym segmencie cena ma decydujące znaczenie. Potwierdziły to też opublikowane na początku tego roku wyniki badania przeprowadzonego przez firmę Ricoh. Pandemia przyczyni się do jeszcze większego wzmocnienia tego typu postaw. W warunkach niepewności inwestycyjnej przedsiębiorcy bardziej uważnie będą oglądać każdą złotówkę, zanim zdecydują się na jej wydanie.
Wśród małych i średnich firm w Polsce najbardziej popularne są urządzenia wielofunkcyjne. I to się nie zmienia, natomiast klienci, kierując się oszczędnościami w związku z niepewną sytuacją rynkową, wybierają jednak coraz częściej urządzenia poleasingowe zamiast nowych. Zwykle w formacie A3, z umową serwisową.
– Takie rozwiązanie powoduje, że wszystkie ryzyka związane z wiekiem urządzenia przechodzą na wykonawcę – mówi Sebastian Kołodziejczyk, dyrektor handlowy Proxera.
Ponadto drukarki poleasingowe można w pełni integrować z większością systemów do zarządzania drukiem, co w połączeniu z wyraźnie niższym kosztem ich zakupu czy dzierżawy dodatkowo zwiększa zainteresowanie klientów takimi urządzeniami.
Jeden system i jedna obsługa
Z dużą dozą pewności można uznać, że środowiska druku dokumentów i ich obiegu w wersji elektronicznej będą się coraz bardziej ze sobą mieszać i integrować. Proces ten będzie w coraz większym zakresie wymagać od integratorów łączenia umiejętności zarządzania obydwoma obszarami. Z punktu widzenia klienta najlepiej, żeby jeden podmiot zajmował się całością zadań związanych z zarządzaniem dokumentami. W sytuacji, gdy każda drukarka, skaner, czy urządzenie wielofunkcyjne mogą być punktem wprowadzania dokumentu do obiegu elektronicznego, nie wystarczy już obsługa polegająca jedynie na dostarczaniu materiałów eksploatacyjnych czy dokonywaniu napraw serwisowych.
Klienci w coraz większym stopniu będą oczekiwać od integratorów także wsparcia przy tworzeniu i optymalizowaniu funkcjonowania systemów zarządzania dokumentami. Będzie potrzebna jedna firma do obsługi jednego, zintegrowanego systemu obiegu i udostępniania dokumentów za pośrednictwem różnych kanałów. Wartością dodatkową może być też oferowanie odbiorcy biznesowemu systemu sprawnego wyszukiwania informacji w przetwarzanych dokumentach, podobnie jak zapewnienie bezpieczeństwa dokumentom i informacjom, w sytuacji, kiedy swobodnie korzysta z nich wielu użytkowników znajdujących się w coraz bardziej rozproszonych lokalizacjach.
Zdaniem integratora
Jeszcze przed pandemią wdrożyliśmy usługę dla firm, w których część zatrudnionych osób mogła wykonywać swoje obowiązki zdalnie. Uruchomiliśmy platformę, dzięki której każdy pracownik terenowy może zamówić drukarkę do domu, a następnie dokupować materiały eksploatacyjne oraz korzystać z serwisu. Płaci za te produkty firmową kartą, zaś faktura automatycznie dostarczana jest do działu IT u klienta. Równie dobrze sprawdza się nasze autorskie oprogramowanie do monitorowania urządzeń. Technicy znacznie rzadziej muszą odwiedzać klientów. Możemy z wyprzedzeniem planować wymianę materiałów eksploatacyjnych i zdalnie odczytywać stan licznika urządzeń w celu rozliczenia wykonanych wydruków.
Ciekawym efektem pandemii jest zainteresowanie krótkoterminowym wynajmem sprzętu na potrzeby pracowników realizujących swoje zadania z domu. W tym okresie dobrze sprawdzają się urządzenia biurowe, jak i wielkoformatowe. Pomimo ucyfrowienia wielu procesów w firmach, nadal zauważamy dużą potrzebę druku, a więc też regularne zapotrzebowanie na sprzęt. Przewidujemy, że kluczowy dla oceny finansowej tego roku będzie ostatni kwartał. Wtedy przedsiębiorcy często decydują się na inwestycje w sprzęt, a dodatkowo jest to okres wzmożonej aktywności w sferze budżetowej. Nie wiadomo jednak, jak przy tak dużym obecnie obciążeniu budżetu państwa sytuacja będzie wyglądała w tym roku.
Rynek druku i obiegu dokumentów zmieni się nie tylko pod wpływem skutków pandemii, lecz również w wyniku rozwoju technicznego sprzętu i oprogramowania. Coraz tańsze, czyli bardziej dostępne dla masowego użytkownika, a jednocześnie coraz wydajniejsze i coraz bardziej funkcjonalne są urządzenia specjalistyczne. Zapewniają jakość i format wydruków osiągalnych do niedawna tylko na maszynach poligraficznych. To sprawia, że właściciele sklepów osiedlowych czy salonów samochodowych nie muszą zamawiać banerów, ulotek lub plakatów promocyjnych w drukarniach; mogą je przygotować sami. Dzięki temu mają możliwość szybkiej reakcji na sytuację na rynku i zachowania klientów. Również duże sieci handlowe nie muszą zamawiać jednakowych wydruków dla wszystkich sklepów – materiały reklamowe mogą być wykonywane na miejscu. Podobnie jak w przypadku tradycyjnych wydruków, model biznesowy może zakładać zakup urządzeń lub płacenie tylko za wykonane wydruki.
Wielu klientów przestawiło się na pracę zdalną, co spowodowało zwiększenie zapotrzebowania na małe drukarki w formacie A4. W urządzeniach tych kluczowe jest drukowanie oraz ewentualnie skanowanie. Klienci w większości nie oczekują ich integracji z systemami zarządzania drukiem. Druk w domu jest procesem bezpiecznym, bo osoby nieuprawnione nie przejmą wydrukowanych dokumentów, zaś kontrola kosztów przy pojedynczym użytkowniku jest bezzasadna. Ponadto, firmowe działy IT niechętnie łączą firmowe zasoby sieciowe z domowym środowiskiem użytkowników końcowych. Czy doświadczenie pracy zdalnej w okresie pandemii przyspieszy marsz firm w kierunku biura bez papieru?
Digitalizacja trendem na najbliższych 5 lat
Właściciele firm usługowych, którzy chcą dalej funkcjonować na rynku druku i zarządzania dokumentacją, będą zmuszeni do przeorganizowania swojego sposobu działania i zmiany modelu biznesowego. W coraz większym zakresie powinni uwzględniać potrzeby klientów wynikające z przyspieszonej pod wpływem skutków pandemii cyfryzacji – zarówno poszczególnych procesów, jak i całego środowiska umożliwiającego sprawne funkcjonowanie firm.
To, jak pandemia wpłynęła na wzrost popularności cyfrowej transformacji wśród przedsiębiorców (również z sektora małych i średnich firm) dobrze obrazują wyniki badań Quocirca z początku br. Według nich dla 76 proc. firm digitalizacja dokumentów będzie istotnym procesem w perspektywie najbliższych pięciu lat. W obecnych warunkach zainteresowanie nim może być znacznie większe niż dotychczas.
Rynek drukarek urósł dzięki home office
Z danych Contextu wynika, że w maju br. sprzedaż urządzeń drukujących na polskim rynku zwiększyła się o 40 proc. Była to w głównej mierze zasługa zakupów konsumenckich. Popularnością cieszyły się przede wszystkim tanie, atramentowe urządzenia wielofunkcyjne. Osoby prywatne, zmuszone z dnia na dzień do pracy zdalnej, kupowały je na wyposażenie własnych home office. Jednocześnie z powodu zamknięcia biur znacznie spadła sprzedaż w segmencie biznesowym. Analitycy nie spodziewają się jednak wzmożonego zainteresowania zakupami urządzeń drukujących przez firmy po powrocie do biur. Jeszcze przez dłuższy czas dominować będzie nastawienie na oszczędzanie i minimalizowanie wydatków. W segmencie MŚP zainteresowaniem przedsiębiorców mogą cieszyć się przede wszystkim wielofunkcyjne, a jednocześnie tanie w eksploatacji urządzenia atramentowe.
Artykuł Dokumenty w coraz bardziej zdalnym obiegu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Długofalowa współpraca decyduje o sukcesie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Tomasz Tysiączny Klienci biznesowi są dzisiaj bardzo świadomi swoich potrzeb w zakresie sprzętu komputerowego. Wiedzą, na czym im zależy i co chcą mieć. Kierują się swoim doświadczeniem, pytają o rzeczy przez siebie sprawdzone. Mają swoje kryteria wyboru, a głównym jest gwarancja. Kluczowe znaczenie ma też jakość wykonania. Ponadto przedsiębiorcy są dobrze zorientowani, jeśli chodzi o marki urządzeń. Jeśli posiadają sprzęt danej firmy i on się u nich sprawdza, to przy wymianie kupują rzeczy tego samego producenta.
W jakim stopniu silnym argumentem zakupowym jest przywiązanie do marki?
Z przywiązaniem do marki mamy do czynienia wtedy, gdy sprzęt się sprawdza i gwarantuje odpowiednią jakość działania. Bo są też klienci, którzy mają złe doświadczenia z urządzeniami konkretnej firmy i wtedy bez skrupułów zmieniają je na inne. Bardzo często na taką decyzję wpływają złe doświadczenia z serwisem. One w zasadzie najczęściej przesądzają o zmianie producenta.
Jak jest postrzegana rola resellera w kontaktach z producentami? Czego odbiorcy biznesowi w pierwszym rzędzie od was oczekują?
Klienci chcą w nas widzieć zaufanego doradcę. Przerzucają na naszą firmę wiele decyzji zakupowych: wybór sprzętu, testowanie, dobór oprogramowania. Musimy się starać, żeby zaproponować użytkownikowi jak najlepsze rozwiązanie, takie, jakiego naprawdę potrzebuje i z którego będzie naprawdę korzystał. To nasze zadanie. Jeśli klient jest zadowolony, to zostaje z nami na długie lata. To podstawa sukcesu w tym biznesie.
Czym przekonujecie do siebie klientów?
Liczy się przede wszystkim dobry kontakt z klientem. Nie chodzi tylko o to, aby sprzedać sprzęt i szybko zarobić. O wiele ważniejsze jest, aby mieć z użytkownikiem dobre relacje, współpracować z nim długofalowo. Najlepiej też sprzedawany sprzęt serwisować, zapewniać obsługę gwarancyjną i pogwarancyjną. Klienci tego oczekują, chcą, żeby to reseller kontaktował się z producentem – zarówno gdy sprawa dotyczy kwestii gwarancyjnych, jak też na przykład napraw wynikających z uszkodzeń mechanicznych spowodowanych przez użytkownika. Chcą mieć jednego dostawcę, który zajmie się wszystkimi kwestiami związanymi z używanym przez nich sprzętem informatycznym.
Co jeszcze decyduje o waszej konkurencyjności?
Pracujemy z klientem od samego początku. Pomagamy zaprojektować, dobrać, zakupić, a potem zapewniamy obsługę infrastruktury informatycznej. Mamy zazwyczaj w takiej sytuacji podpisaną stałą umowę na kompleksową obsługę firmy. Gdy klient przygotowuje budżet na przyszły rok, doradzamy mu w kwestii rozwoju środowiska IT, pomagamy zaplanować najlepsze opcje zakupowe i wdrożeniowe. Pośredniczymy przy tym w kontaktach z producentami. Dobra współpraca z nimi umożliwia uzyskanie atrakcyjnych cen oraz zapewnienie płynności dostaw. Czasami, szczególnie w czwartym kwartale, są trudności z dostawą sprzętu. A my mamy zaplanowane dostawy z co najmniej dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Mamy też własny magazyn i, jeśli trzeba, możemy komputery przechować u siebie.
Jak często przedsiębiorcy wymieniają sprzęt na nowy?
Sprzęt jest średnio wymieniany w cyklu 4- lub 5-letnim. Bez względu na jego stan techniczny bądź fakt, czy się psuje, czy nie.
A jaką rolę przy zakupach odgrywa cena? Często mówi się, że jest ona na polskim rynku kluczowym kryterium wyboru.
Z pewnością jest istotna na rynku konsumenckim. Ale nie w sektorze biznesowym. Przedsiębiorcy unikają tanich, niepewnych rozwiązań. Kupują sprzęt z pełną gwarancją i potwierdzonymi parametrami. Przy takim podejściu cena nie ma największego wpływu na decyzje zakupowe. Pierwszoplanowe znaczenie ma natomiast gwarancja pewności działania, bezpieczeństwa, stałości pracy. Przedsiębiorcy mają świadomość, że więcej mogą stracić z powodu kilku dni przestoju związanego z awarią, niż zyskać, kupując coś taniej, ale gorszej jakości.
Czego obecnie więcej sprzedajecie – laptopów czy desktopów?
Rynek sprzętu cały czas się zmienia, głównie za sprawą biznesu. Coraz więcej ludzi pracuje teraz zdalnie. Sprzedajemy więc zdecydowanie więcej laptopów (około 80 proc.) niż desktopów. Prawie wszystkie notebooki kupowane są jednak z całym osprzętem – stacjami dokującymi, monitorami, myszkami i klawiaturami. Klienci chcą mieć możliwość łatwej pracy w biurze, ale też żeby można było, jeśli zajdzie potrzeba, zabrać laptopa do domu czy w podróż służbową. Komputery stacjonarne są wykorzystywane głównie w miejscach, gdzie praca odbywa się tylko w firmie, na przykład w księgowości, lub gdy ktoś nie chce zabierać komputera ze sobą do domu ze względów bezpieczeństwa. Osobna grupa to komputery specjalistyczne, stosowane, powiedzmy, w punkcie obsługi klienta.
Czy sprzedajecie również smartfony? Czy z waszej perspektywy zainteresowanie nimi potwierdza tezę o coraz większej popularności rozwiązań do pracy mobilnej?
Sprzedajemy smartfony tylko w ramach kompleksowej obsługi firmy. W większości przypadków u naszych klientów wykorzystywane są głównie do dzwonienia, sprawdzania kalendarza, czytania e-maili. Przedsiębiorstwa nie kupują ich raczej z myślą o instalowaniu aplikacji biznesowych – do tego celu lepiej nadają się laptopy. Towarzyszy temu zapotrzebowanie na coraz mniejsze i coraz lżejsze notebooki. Praca na 14-calowym, ważącym nie więcej niż półtora kilograma laptopie jest łatwiejsza niż na smartfonie. Nie ma natomiast prawie w ogóle zainteresowania tabletami. Można powiedzieć, że obecnie zniknęły już ze sprzedaży. Natomiast jeśli sprzedajemy komputery, to klienci coraz częściej chcą, żeby były spersonalizowane, uwzględniały ich potrzeby, niemalże potrzeby każdego z pracowników. Firma dostaje gotowy sprzęt, a dział IT jest całkowicie odciążony od jego konfigurowania.
Jak ocenia Pan relacje i zasady kooperacji z producentami sprzętu?
Producenci wspierają partnerów, którzy współpracują długofalowo z klientami. Zapewniają dobrą cenę i dostępność sprzętu. Dla osiągnięcia satysfakcjonujących nas marż długoterminowa współpraca z klientem ma istotne znaczenie. To kolejny argument na rzecz tego, że warto zabiegać o dobre relacje z klientami. To jest zresztą obopólna korzyść. Przy dłuższej kooperacji jesteśmy w stanie zaoferować ceny niższe od rynkowych, bo dostaniemy lepsze warunki od dostawcy.
Za sprawą internetu coraz trudniejsza staje się konkurencja cenowa. Czy odczuwacie to również w swojej działalności, w przypadku współpracy z klientami biznesowymi?
Internet jest dzisiaj wskaźnikiem, punktem odniesienia dla cen w każdym segmencie rynku. Każdy klient, zanim podejmie decyzję o zakupie, weryfikuje cenę w internecie. Przy dłuższej współpracy można jednak dostać inną cenę od producenta, można mieć inną marżę. Dlatego jesteśmy w stanie dostarczać produkty w cenie niższej niż oferowana w sieci, a na dodatek mieć jeszcze dla siebie godziwą marżę. To plus stałej, długofalowej współpracy z klientami i producentami.
Czy obecnie jeszcze widoczne są branżowe różnice w zapotrzebowaniu na sprzęt komputerowy?
Nie widzimy specjalnych różnic, jeśli chodzi o popyt na IT – w każdej branży jest sprzedaż. Ten biznes jest mało zmienny, przez cały rok występuje względnie jednakowy popyt we wszystkich branżach. Jedynie sektor publiczny, jak wiadomo, jest czuły na zawirowania polityczne. „Rozchwianą” branżą jest także oświata – gros środków jest wydawane pod koniec roku, w trakcie wakacji są prowadzone działania związane z modernizacją. Potem w ciągu roku już tylko ewentualnie następuje uzupełnianie.
Jaki wpływ na Pana biznes mają zmiany prawa? Czy obserwujecie wzmożone zainteresowanie inwestycjami w IT w związku z pojawianiem się nowych regulacji prawnych, jak na przykład ostatnio RODO?
To zależy od wielkości i skali działalności klienta. W firmie mniejszej ten wpływ jest niewielki, słabo zauważalny. Natomiast duży klient zazwyczaj z wyprzedzeniem próbuje się dostosować do zmian prawnych. Skala i zakres związanych z tym inwestycji są zdecydowanie większe w większych przedsiębiorstwach. W związku z RODO na przykład wielu klientów planowało wdrożenia nowych rozwiązań na długo przed wejściem rozporządzenia w życie, żeby ze wszystkim zdążyć na czas. Te działania miały różne motywacje – ochrona wizerunku, zapewnienie bezpieczeństwa, obawa przed ewentualnymi karami. Nowe przepisy były impulsem do zmian, nawet jeśli firma nie miała takich inwestycji w planie.
Co według Pana jest powodem różnicy w podejściu do zmian prawa między małymi a dużymi firmami?
Duży klient łatwiej podejmuje decyzje zakupowe. Ma świadomość wpływu prawa na jego biznes. Chce być legalny, chce być bezpieczny, chce być lepiej chroniony. Mniejsze firmy w mniejszym stopniu zdają sobie sprawę z ważności zmian w przepisach. Nie mają dostatecznej świadomości wagi kwestii prawnych dla swojej działalności. Liczą się też fundusze. Mniejsze firmy mają mniejszą ochotę na wydawanie dodatkowych środków. Uważają, że jakoś to będzie, że jakoś sobie poradzą.
Jak pozyskujecie klientów, jak zachęcacie ich do współpracy? Czym staracie się odróżnić od swojej bezpośredniej konkurencji?
W ciągu dwudziestu lat działalności zbudowaliśmy już spore portfolio klientów. Nie tracimy ich, lecz wciąż pozyskujemy nowych. Firmy naszych klientów też się rozwijają, więc zwiększają się ich oczekiwania pod adresem IT. Wraz z nimi rośniemy więc i my. Nowi klienci zgłaszają się do nas z polecenia, jesteśmy polecani przez tych, którzy już z naszych usług korzystają i są z nich zadowoleni. Przyciągają innych. Naszym wyróżnikiem jest dobry kontakt z klientem, szybkość działania, szybkość podejmowania decyzji. Atutem jest również dobry kontakt, jaki mamy z producentami. Jesteśmy partnerem każdej liczącej się marki. To daje klientowi swobodę wyboru potrzebnych rozwiązań.
Jak w Pana firmie wyglądają proporcje między poszczególnymi źródłami przychodów? Co potencjalnie będzie bardziej atrakcyjne biznesowo – sprzedaż czy usługi?
Usługi stają się coraz ważniejsze. Obecnie zapewniają około 15–20 proc. naszych przychodów. Niejednokrotnie jednak stanowią warunek sprzedaży. Klient chce nie tylko otrzymać urządzenia, ale oczekuje też ich zamontowania, skonfigurowania, uruchomienia, sprawdzenia i przetestowania oraz integracji z istniejącą w jego firmie infrastrukturą. Często też zleca nam ich dalsze utrzymanie i obsługę. Zajmujemy się więc i naprawami, wprowadzamy nowe konfiguracje, a jeśli zachodzi potrzeba, to sprzedajemy również dodatkowe urządzenia. Generalnie nie nastawiamy się na sprzedaż, lecz na oferowanie kompleksowej obsługi. Największa marża jest dzisiaj na usłudze, na wdrożeniu. Na sprzedaży sprzętu marża jest godziwa tylko wówczas, gdy ma się wsparcie producenta. Czasami opłaca się z niej jednak zrezygnować, a nawet sprzedać sprzęt z niewielką marżą tylko po to, by utrzymać klienta i zarobić później na innym zleceniu od niego.
Czy zajmujecie się też kompletnym outsourcingiem usług IT? W jakim zakresie całkowicie przejmujecie i na bieżąco pełnicie rolę firmowego działu IT, a w ilu przypadkach współpracujecie z wewnętrznymi służbami IT klienta?
Mniejsze przedsiebiorstwa w całości przerzucają zadania działu IT na nas. Większe mają zazwyczaj własną komórkę IT, którą my wspomagamy swoimi działaniami. Często świadczymy dużo różnych usług, by odciążyć dział IT. Doradzamy nie tylko, jaki sprzęt wybrać, ale też dostarczamy programy, jakie powinny być zainstalowane na komputerze, na przykład oprogramowanie biurowe lub systemy bezpieczeństwa.
Czy doradzacie też przy wyborze aplikacji biznesowych?
Firmy mniejsze potrzebują często pomocy w wyborze aplikacji. Większe raczej same wybierają programy biznesowe. Potrzebują jednak naszego wsparcia przy ich testowaniu, sprawdzaniu, jak działają na konkretnym sprzęcie. Często razem z producentami robimy w firmach, z którymi współpracujemy, stosowne próby. Wspieramy wtedy klienta wiedzą o produktach.
Rozmawiał
Andrzej Gontarz
Artykuł Długofalowa współpraca decyduje o sukcesie pochodzi z serwisu CRN.
]]>