Artykuł Czemu pusto? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Dlaczego mąż pani kosmetyczki nie przyjdzie do restauracji pana Mariana na rynku? Z dwóch powodów: jego żona nie zarabiała w gabinecie, płaciła czynsz przez trzy miesiące, zaś szef w firmie pana Janka miał postojowe i płacił mu 2 tys. zł miesięcznie z rządowych środków. Wszystkie cieniutkie zapasy pożarły trzy miesiące izolacji społeczeństwa (szczególnie dotkliwe dla usług), a i bez tego cały polski biznes był na styku i brak płynności go wykończył. To pierwszy powód/możliwość.
Drugi jest taki, że rodzina pana Janka miała zapasy i kasa się uratowała. Płynność jest, ale zmienił się tak zwany mental. Doświadczenie zamknięcia gospodarki zmienia hierarchię potrzeb nawet osób zamożnych. Widać, że warto gromadzić zapasy, a to redukuje potrzeby do tych podstawowych. I pan Janek, nawet mając na kolację z winem przy świecach na wrocławskim rynku, załatwi wszystko w domu, kaczką z Biedronki i winkiem z Lidla. Wyjdzie na to samo, a w skarbonce zostanie 150 zł. W ten sposób rodzina spędzi fajnie czas, ale konsumpcja spadnie.
Mądrzy piszą, że będzie to wielowarstwowy kryzys. Zacznie się od kryzysu popytowego, który przeskoczy na kryzys podażowy. Jak nie będzie stałego dopływu klientów, to zabraknie na produkty i kelnerów w naszej wrocławskiej restauracji. I kelner nie będzie miał za co pójść do pani fryzjerki. Wtedy kryzys przeniesie się na trzecie pole – system finansowy. Bo pani fryzjerka nie zarobi już na spłatę kredytu za lokal, który właśnie kupiła przed pandemią. I bank pani fryzjerki obudzi się na stosie „złych długów”. I przestanie pożyczać.
Kluczowa jest więc płynność, to znaczy brak zatorów płatniczych. Bez niej spiralne domino zacznie się przewracać coraz szybciej i ciągnąć nas coraz bardziej w dół. Dlatego gros środków idzie i ma iść na ratowanie płynności. Problemy z nią skutkują w skali makro zahamowaniem inwestycji i bezrobociem. A to dopiero nakręca złe trendy, wspomnianą spiralę.
W skali światowej te zjawiska jeszcze bardziej się zaostrzają. Chiny alarmują, że podaż łatwo im było odtworzyć, ale mają problem z popytem. Nic dziwnego – fabryka świata ma problem z klientami, bo importerom chińskiej produkcji brakuje kasy na kontynuację zamówień. Ba, obywatele tych państw przewrócili do góry nogami piramidę swoich potrzeb, i nie muszą czekać na kontener z Chin – mogą je zaspokoić na miejscu. Globalizm z porwanymi łańcuchami dostaw skończy się decouplingiem, czyli powrotem produkcji z Chin do poszczególnych krajów. I nie będzie to tylko kara za „chińskiego wirusa”, ale zapewnienie na lokalnych rynkach miejsc pracy bezrobotnym, wyrzuconym z posad przez (czasem przesadne) reakcje izolacyjne poszczególnych państw.
My mamy być trzecią na świecie gospodarką pod względem atrakcyjności dla inwestorów po pandemii (za Wielką Brytanią i Singapurem. Niemcy znaleźli się na 16. miejscu). Musimy więc być gotowi na przyjęcie produkcji przenoszonej ewentualnie z Chin. Do tego dojdzie jeszcze kwestia, jak zapracują działania propłynnościowe i nasz udział w „koronaobligacjach”, na które niedawno zdecydowały się Niemcy i Francja.
Przed nami ważne decyzje, a my zajmujemy się na razie tym „czyj ból jest większy i od czyjego”. No pech, że padło na Polskę z tą pandemią w trakcie wyborów. Wszystkie rzeczy się upolityczniły, a szczególnie sam koronawirus. Tylko ta nasza polityka nie służy wyłonieniu najlepszej drogi do wyjścia z popademicznej być może zapaści, ale wyłącznie wygraniu wyścigu po fotel prezydenta. Nawet kosztem naszej przyszłości, nawet kosztem kopert, które wraz ze wzrostem notowań nowego kandydata przestały nagle zabijać. Wojna polsko-polska wygra ze wszystkim, nawet z koronawirusem. Przed nami choćby potop, byleby któreś z plemion wygrało. Nie nad efektami pandemii, ale nad tym drugim. I wystrzelą korki od szampana, w którymś z biur, którejś z partii. Ale za oknami będą szły już nie grupki Tanajnów, ale milion bezrobotnych. Jeszcze ich nie widać. Siedzą po domach na samozatrudnieniu, które po odmrożeniu też przestanie działać z powodu opisanej wyżej spirali kryzysu popytowo-podażowego. Spirali, która pierwszy raz w III RP pomknie w dół. Jeszcze szybciej niż piosenka Kazika na słynnej już liście.
Jerzy Karwelis jest niezależnym publicystą, autorem książki „Trzeci sort”. Jako jeden z najbardziej znanych polskich wydawców, związany z rynkiem prasowym od lat 90, pełnił funkcję dyrektora wydawniczego Ringier Axel Springer Polska (w tym wydawcy miesięcznika „Forbes”) oraz prezesa wydawnictwa Vogel Publishing (wydawcy m.in. „Chipa”, „CRN Polska”, „Entera”). Był również prezesem Związku Kontroli i Dystrybucji Prasy oraz dyrektorem generalnym Warsaw Enterprise Institute. Powyższy felieton został opublikowany 22 maja br. na blogu „Dziennik zarazy” (www.dziennikzarazy.pl).
Artykuł Czemu pusto? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Zwolnienia i obniżki pensji pozwolą przetrwać kryzys pochodzi z serwisu CRN.
]]>36 proc. pracodawców planuje utrzymać dotychczasowe stawki płac, a zaledwie 4 proc. respondentów zamierza ciąć wynagrodzenia wyłącznie dla kadry zarządzającej i menedżerskiej. 39 proc. przebadanych przedsiębiorstw spodziewa się, że kryzys potrwa do wakacji, a 32 proc. respondentów uważa, że stan ten utrzyma się aż do końca roku.
26 proc. respondentów deklaruje, że posiada zapasy finansowe pozwalające przetrwać okres powyżej 3 miesięcy, przede wszystkim dotyczy to firm średnich (33 proc.). Natomiast co piąte przedsiębiorstwo w Polsce nie posiada rezerw finansowych, a 30 proc. dysponuje zapasami finansowymi, które wystarczą maksymalnie na 2 miesiące.
Na koniec marca 57 proc. respondentów odnotowała spadek przychodów w stosunku do poprzedniego miesiąca. Największy udział w tej grupie odnotował sektor usługowy (63 proc.), zaś w najmniej ucierpiała produkcja (49 proc.)
W najgorszej sytuacji znalazły się mikrofirmy, pośród których aż 7 na 10 podmiotów wykazało spadek dochodów. Ponadto 62 proc. firm deklaruje zmniejszenie popytu na ich usługi lub produkty.
Badanie przeprowadzono pomiędzy 1-2 kwietnia 2020 r. wśród 400 właścicieli firm lub osób decyzyjnych.
Artykuł Zwolnienia i obniżki pensji pozwolą przetrwać kryzys pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Asbis odczuł kryzys na Ukrainie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Szczegółowe wyniki za I kw. 2014 r. Asbis opublikuje 8 maja. W I kw. 2013 r. firma wypracowała na wszystkich rynkach w sumie 443,8 mln dol. przychodów i 3,34 mln dol. zysku netto.
Artykuł Asbis odczuł kryzys na Ukrainie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Spółki IT odczuły ukraiński kryzys pochodzi z serwisu CRN.
]]>Cztery firmy IT z WiG – Informatyka zakończyły fatalny dzień na światowych giełdach na plusie. Najwięcej zyskała firma specjalizująca się w bezpieczeństwie IT – Comp (+4,6 proc.), która była na drugim miejscu pod względem największych wzrostów wśród spółek na GPW w dniu 3 marca. Inwestorzy kupowali także papiery Macrologic (+2,48 proc.).
Przecena nie ominęła także dystrybutorów (nie są zaliczani do indeksu informatycznego giełdy). Spadki większe niż średnia na rynku dotknęły Asbis (-16,4 proc.), który ma spółki w Rosji oraz na Ukrainie (według danych za 2013 r. w tym kraju Asbis wypracował 8,5 proc. rocznych przychodów). Na dwucyfrowym minusie notowania zakończył także Komputronik (-12,4 proc.). AB straciło 9,1 proc. Lepiej niż indeks szerokiego rynku zachowały się ABC Data (-3,3 proc.) i Action (-3,8 proc.).
Artykuł Spółki IT odczuły ukraiński kryzys pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Context: duże spadki na rynku komputerów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Context spodziewa się w II kw. 2013 r. kontynuacji spadkowego trendu. Zdaniem firmy badawczej producenci będą ograniczać dostawy, aby uniknąć przepełnienia magazynów przed „powrotem do szkoły”. Większość dostawców liczy na odbicie w III kwartale. Context zauważa, że na rynku pojawi się więcej modeli hybrydowych.
Artykuł Context: duże spadki na rynku komputerów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Fatalny wynik Della pochodzi z serwisu CRN.
]]>Dane dotyczące wpływów pokazują, jak bardzo Dell, mimo zmiany strategii w kierunku rozwiązań IT, jest uzależniony od rynku komputerowego. Dział End User Computing, oferujący pecety, osiągnął 8,9 mld dol. przychodów, czyli ponad 60 proc. dla całego koncernu. Wartość sprzedaży komputerów spadła jednak o 8 proc., a w przypadku notebooków – o 16 proc. W minionym kwartale Dell sprzedał komputery przenośne za 3,6 mld dol. Spadający popyt odbił się także na zysku operacyjnym działu, który skurczył się o 65 proc. do 224 mln dol.
Dział rozwiązań dla firm (Enterprise Solutions Group), coraz ważniejszy dla Della, zrobił 3,1 mld dol. obrotu (+8 proc.). Na plusie był także dział serwerów i sieci, za to pamięci masowe straciły 10 proc. w porównaniu z ub. rokiem. Inna część biznesu, w której Dell widzi swoją przyszłość – usługi – wypracowała 2,1 mld dol.
Ze względu na możliwe wycofanie Della z giełdy nie przedstawiono prognozy na kolejny kwartał. Założyciel firmy, Michael Dell wraz z funduszem Silver Lake i innymi partnerami, chce przejąć kontrolę nad spółką wykupując od udziałowców akcje za 13,65 dol. (co oznacza wycenę 100 proc. kapitału na 24,4 mld dol.). Planuje wyprowadzenie przedsiębiorstwa z giełdy i przyspieszenie zmian, które mają poprawić rentowność kulejącego – jak pokazują ostatnie wyniki – biznesu. Koncern miałby zarabiać więcej na wysokomarżowych rozwiązaniach i usługach, zmniejszając znaczenie działu komputerowego.
Michael Dell ma jednak konkurenta swojego planu. Mniejszościowi udziałowcy – Carl Icahn i fundusz Southeastern – oferują akcjonariuszom zachowanie swoich udziałów, a ponadto ekstra po 12 dol. w gotówce albo papierach wartościowych na jedną akcję. Specjalny komitet powołany przez radę nadzorczą Della bada obie propozycje.
Artykuł Fatalny wynik Della pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Kryzys sprzyja Business Intelligence pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Kryzys sprzyja Business Intelligence pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł IBM odporny na kryzys pochodzi z serwisu CRN.
]]>W całym roku zysk IBM był większy o 5 proc. (16,6 mld dol.) przy przychodach mniejszych o 2 proc. (104,5 mld dol.).
Prezes firmy Ginni Rometty, podkreśliła, że koncern osiągnął rekordowy zysk dzięki zaangażowaniu w strategicznych segmentach, takich jak narzędzia do analizy, cloud computing czy rozwiązania Mądrzejszy Świat, które umożliwiają wypracowane większych profitów. Poinformowała także, na czym firma chce zarabiać w przyszłości.
– Będziemy inwestować w innowacje dla firm w kluczowych obszarach, jak big data, rozwiązania mobilne, biznes społecznościowy, bezpieczeństwo, wchodząc na nowe rynki i pozyskując nowych klientów – oznajmiła Ginni Rometty. Za jej kadencji IBM zmniejsza zaangażowanie w segmencie sprzętu, przekształcając się w większym stopniu w dostawcę oprogramowania i usług. Wartość kontraktów na usługi, które stanowią ponad 60 proc. przychodów IBM, spadła jednak o 12 proc. rok do roku.
Przychody większości działów były na podobnym poziomie, co rok wcześniej. W IV kw. wpływy z oprogramowania wzrosły o 3 proc., spadły natomiast przychody: o 2 proc. z usług i o 1 proc. ze sprzedaży sprzętu.
Artykuł IBM odporny na kryzys pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Prezesi firm IT nie boją się kryzysu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wśród przeszkód, które stoją na drodze rozwoju firmy, menedżerowie wymieniali ograniczony dostęp do wykwalifikowanej kadry (60 proc.), kapitału (36 proc.), a także rosnącą konkurencję ze strony wschodzących potęg gospodarczych (emerging powers) – 34 proc.
Artykuł Prezesi firm IT nie boją się kryzysu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Na przekór kryzysowi pochodzi z serwisu CRN.
]]>SKŁADOWANIE PRZEZ INTERNET
Zdaniem Józefa Duszy, prezesa krakowskiej firmy S4E, w 2010 r. wzrośnie popyt na systemy on-line storage. Przede wszystkim ze względów ekonomicznych. – Moim zdaniem to optymalna forma profesjonalnego zabezpieczenia danych dla firm średniej wielkości – tłumaczy. – Oczywiście istnieje pewna bariera psychologiczna, związana z przechowywaniem kluczowych danych poza siedzibą firmy. Na przykładzie rynków Europy Zachodniej, na których systemy te są już popularne, wolno jednak domniemywać, że to problem do rozwiązania. Drugą dynamicznie rozwijającą się grupą rozwiązań są, według Józefa Duszy, systemy do backupu wykorzystujące mechanizmy deduplikacji. – W zeszłym roku wirtualne biblioteki taśmowe nie znalazły uznania w oczach polskich klientów – mówi szef krakowskiej firmy. – Natomiast dyskowe systemy wyposażone w mechanizmy deduplikacji, które automatycznie wykonują backup, były coraz chętniej kupowane. Jestem przekonany, że 2010 r. nie spowoduje pogorszenia się koniunktury. Wspomniane rozwiązania są wygodne, a dzięki nim użytkownicy oszczędzają czas i pieniądze. Podobnego zdania jest Piotr Jelski, szef Comtegry, który podkreśla, że jeszcze dwa lata temu technika ta dopiero raczkowała, a dziś szybko się upowszechnia. Z kolei Paweł Wojciechowski, szef polskiego oddziału z EMC, twierdzi, że rośnie popyt na rozwiązania wyposażone w dyski SSD. – Banki muszą mieć szybkie systemy dostępu do informacji, umożliwiające na przykład błyskawiczne przeszukiwanie systemu zawierającego numery skradzionych kart kredytowych – twierdzi. – Technika flash jest pod tym względem bezkonkurencyjna, gdyż charakteryzuje się dziesięć razy większą wydajnością niż napędy dyskowe FC. Paweł Wojciechowski dodaje, że w zeszłym roku ceny dysków SSD spadły o połowę, co niewątpliwie przyczyniło się do szybkiego rozwoju rynku tych urządzeń. – Dysk typu flash, który w przeszłości kosztował 30 razy tyle, co wydajny napęd FC, dziś kosztuje 15 razy więcej − wyjaśnia. – To sprawia, że systemami coraz bardziej interesują się przedsiębiorstwa. Ważne jest także to, że dyski SSD pobierają mniej energii i charakteryzują się niższymi kosztami chłodzenia niż klasyczne systemy. Producenci twierdzą też, że coraz większą popularność zyskuje rozproszona pamięć masowa. System jest łatwy w zarządzaniu i może pracować długo bez przestojów. Natomiast Roman Napierała, szef D-Linka na Europę Środkową i Wschodnią, uważa, że wzrośnie popyt na macierze dyskowe z interfejsami iSCSI. – Dzięki nim można budować sieci SAN, używając standardowych przełączników Ethernet i kart sieciowych, a nie specjalizowanych, kilkakrotnie droższych i trudniejszych w zarządzaniu Fiber Channel – mówi.
PROBLEMY Z TAŚMĄ
Wiadomo też, że niektóre produkty storage mają już najlepsze lata za sobą. Wojciech Wróbel z Fujitsu zalicza do nich przestarzałe systemy SCSI oraz dyski SATA II w najtańszych rozwiązaniach macierzowych. Józef Dusza mówi, że taśmy pomału odchodzą do lamusa. – Obecnie, dysponując nawet niedużym budżetem, można kupić automatyczny system do backupu – wyjaśnia. – Po co więc rozwiązanie taśmowe? Także Piotr Jelski sądzi, że znaczenie systemów taśmowych będzie systematycznie malało. Nie wszyscy jednak podzielają tę opinię. – Może się wydawać, że zmniejsza się popyt na rozwiązania taśmowe, na przykład na urządzenia LTO, ale moim zdaniem to jednak trend chwilowy – twierdzi Jacek Goździk, szef Platformy Pamięci Masowych w polskim oddziale IBM-a. – Taśmy nadal będą ważnym elementem systemów pamięci masowych. Nowe rozwiązania do optymalizacji spowodują, że będzie można zapisać na nich większą ilość danych w krótszym czasie. Dla Mirosława Chełmeckiego, szefa systemów storage w Veracompie, dowodem, że czas napędów taśmowych jeszcze nie dobiegł końca, jest zapowiadana premiera systemów taśmowych LTO 5.
EKOLOGICZNE MITY I FAKTY
Producenci argumentują często, że najnowszy sprzęt storage zużywa znacznie mniej energii elektrycznej niż urządzenia kupione na przykład cztery lata temu. To argument handlowy, wykorzystywany do zdobycia klientów. Wojciech Wróbel mówi, że użytkownicy zdają sobie sprawę z potrzeby oszczędzania energii, ale jeszcze nie w stopniu oczekiwanym przez producentów. – Wytwórcy wprowadzają na rynek sprzęt ekologiczny – twierdzi. – Z badań analityków wynika jednak, że energooszczędność nie jest przez klientów traktowana priorytetowo, jak zaleta wpływająca na decyzję o zakupie urządzeń. Podobnego zdanie są też inni. – Sprzęt każdej nowej generacji pobiera mniej prądu niż starsze rozwiązania – przekonuje Paweł Wojciechowski. – Klienci zwracają uwagę na energooszczędne rozwiązania, ale traktują je jako część oferty. Firmy nie wymienią rozwiązań informatycznych tylko z uwagi na poziom pobieranej przez nie energii. Decyzja o zakupie sprzętu jest wypadkową różnych czynników. Jacek Goździk sądzi, że rynek zdominują te systemy, które przy podobnym zużyciu prądu będą bardziej wydajne. – Jednocześnie ich koszty utrzymania będą niższe – podkreśla przedstawiciel IBM-a. Józef Dusza uważa, że czas urządzeń energooszczędnych jeszcze nie nadszedł. – Choć od jakiegoś czasu większość producentów promuje rozwiązania Green IT, naszym zdaniem nie ma to jeszcze wielkiego wpływu na decyzje polskich klientów, szczególnie tych z segmentu MSP – mówi szef S4E. Są też i tacy, którzy w ogóle nie uważają energooszczędności za argument handlowy. – Prąd w Polsce jest relatywnie tani w stosunku do wartości macierzy – komentuje Zbigniew Maryniak.
CO Z TĄ WIRTUALIZACJĄ?
Nie ma jeszcze jednej wiodącej koncepcji wirtualizacji stanowiącej środek na wszystkie problemy. W ostatnich kilku latach sporo się o niej mówiło, ale raczej o wirtualizacji serwerów niż storage’u. Wielu uważa jednak, że wirtualizacja systemów składowania jest już rynkową rzeczywistością. – Zaawansowane metody wirtualizacji systemów dyskowych i rozwiązań taśmowych zostały już wdrożone – przekonuje Jacek Goździk. – Klienci chcą optymalizować zasoby dyskowe, a także zwiększać wydajność. Poza tym potrzebują prostej i jasnej koncepcji zarządzania oraz zabezpieczania zasobów. Zapewni im to między innymi wirtualizacja. Przedstawiciel IBM-a dodaje, że wirtualizację systemów taśmowych stosuje się na przykład wtedy, kiedy trzeba zapisać dużą ilość danych w krótkim czasie, a standardowe rozwiązanie taśmowe jest nieefektywne. Zwirtualizowany system storage i oprogramowanie do deduplikacji dają w sumie szybkie i efektywne rozwiązanie do tworzenia kopii zapasowych. Józef Dusza twierdzi natomiast, że wirtualizacja storage’u nie rozpowszechniła się tak jak wirtualizacja serwerów. – Z drugiej strony nie jest to tylko hasło marketingowe – przekonuje. – Na polskim rynku oferuje się już dojrzałe i – co równie ważne – skrojone na polską kieszeń rozwiązania tego typu. Z kolei Piotr Jelski mówi, że wirtualizacja to typowe słowo wytrych. – Trudno powiedzieć, co ono właściwie oznacza – utrzymuje. – Oczywiście każdy producent systemów składowania twierdzi, że ma rozwiązania umożliwiające wirtualizację, ale nie każdy wyjaśnia, co pod tym pojęciem rozumie. Przykład pierwszy z brzegu. LUN, czyli Logical Unit Number, jest tworzony niezależnie od dysków i to jest wirtualizacja. Ale wirtualizacja w takiej formie, w jakiej oferuje ją HDS czy Datacore, jest wciąż prawie nieznana. Mirosław Chełmecki uważa, że wirtualizacja storage’u jest czasem postrzegana jako marketing. – Trzeba jednak przyznać, że coraz częściej stosuje się ją w profesjonalnych systemach – mówi. – Czasem jako wirtualną pulę dysków, innym razem jako bibliotekę. Ważna jest precyzja. Pojęcie musi odzwierciedlać język i potrzeby biznesu. W przeciwnym razie będzie traktowane jak niewiele mówiące hasło reklamowe.
KRYZYS, ALE JAKI?
Zdaniem Józefa Duszy kryzys w roku ubiegłym miał negatywny wypływ przede wszystkim na branżę bankową oraz mediów. – Zwłaszcza potentaci branżowi radykalnie obniżyli budżety na rozwój infrastruktury informatycznej – podkreśla szef S4E. – Firmy średniej wielkości zamroziły środki na inwestycje, które jednak w dużej mierze zostały odmrożone pod koniec roku. Zbigniew Maryniak, szef CPU-Service, twierdzi natomiast, że kryzys spowodował drastyczne okrojenie budżetów inwestycyjnych. Jego zdaniem firmy kupują mniej sprzętu informatycznego niż jeszcze kilka lat temu. Jego opinia jest zaskakująca: trudna sytuacja na rynku wprawia producentów w nerwowość. – Niektóre firmy zaczęły się zachowywać… niestandardowo – ocenia Zbigniew Maryniak. – Część gwałtownie obniżyła ceny nawet o połowę. Spadki cen jednak tylko w niewielkim stopniu pobudziły popyt. Zmienił się za to sposób wykorzystania każdej złotówki przeznaczonej na rozwiązania storage. – Za tę samą lub mniejszą cenę klienci chcą bardziej wydajnych rozwiązań – zauważa Jacek Goździk. – Kupujących interesuje także koszt eksploatacji systemów storage. Według Zbigniewa Maryniaka zdarza się, że w przypadku większych kontraktów producent nie korzysta z pośrednictwa dystrybutorów ani integratorów. – Wdrożenia są realizowane bezpośrednio przez producenta – twierdzi. Szef CPU-Service dodaje, że liczba sprzedanych urządzeń utrzymuje się na niezmiennym poziomie. – Spadają jednak przychody ze sprzedaży – komentuje sytuację.
BĘDZIE LEPIEJ
Nie wszyscy są czarnowidzami. Z większym optymizmem patrzy w przyszłość Dariusz Jarecki, szef polskiego oddziału Acronisa, który dobre samopoczucie zawdzięcza analizie badań rynkowych. – Z raportów IDC wynika, że do roku 2012 światowy rynek storage’u wzrastać będzie o 5,4 proc. rocznie – wyjaśnia. – Większość przedsiębiorstw nie może sobie pozwolić na utratę danych, bo w skrajnych przypadkach mogłaby ona doprowadzić je do bankructwa. Spadek dotyczy głównie nakładów na zakup nowych serwerów i komputerów. W opinii Józefa Duszy firmy z sektora MSP są coraz częściej nabywcami storage’u i coraz lepszymi klientami jego producentów. O tym, że na rynku storage’u nie dzieje się źle, może świadczyć także pojawianie się na nim producentów utożsamianych dotychczas z wytwarzaniem urządzeń sieciowych, np. D-Linka, Netgeara, Zyxela. Pierwsza z wymienionych firm, która produkuje już rozwiązania NAS, niedługo wprowadzi do sprzedaży urządzenia iSCSI. Strategia tajwańskiego producenta sieciówki wydaje się zrozumiała. Według najnowszych badań IDC rynek iSCSI SAN rozwija się bardzo szybko. W IV kwartale zeszłego roku wzrósł o 30 proc. – Storage to dla nas jedna ze strategicznych gałęzi rozwoju – zapewnia Roman Napierała z D-Linka. – Już wkrótce wprowadzimy na rynek szereg urządzeń do backupu i przechowywania danych klasy biznesowej. Głównie dla MSP. Liczymy, że naszymi klientami zostaną firmy, które są wyposażone w 6 − 12 serwerów. Roman Napierała podkreśla, że rozwój tego rynku dynamizowany jest przez unijne i krajowe ustawodawstwo nakazujące wielu podmiotom zapis i archiwizację licznych informacji. Wynika więc z tego, że w 2010 r. okazji do zarobku nie powinno zabraknąć. Rok powinien być niezły dla integratorów, głównie tych, którzy zdobędą odpowiedni zasób wiedzy. Jak bowiem mówi Jacek Goździk, w branży storage’u w najbliższych miesiącach najlepiej będą sobie radziły przedsiębiorstwa wyspecjalizowane – Wdrożenie macierzy dyskowej to dopiero początek – twierdzi. – Ważne, aby integrator potrafił dobrać urządzenie i zsynchronizować system z funkcjonującymi aplikacjami. Dobry specjalista powinien też przewidzieć, jak dużą transmisją danych będzie obciążony system. Musi też umieć zoptymalizować całe środowisko, a także opracować politykę zabezpieczania danych. Podobnego zdania jest Mirosław Chełmecki: – Zawsze znajdzie się kilka ważnych, niszowych technik, na których wyspecjalizowani integratorzy będą mogli zarobić. Także w opinii Józefa Duszy partnerzy, którzy poświęcili czas na zdobycie wiedzy, mają zdecydowanie lepszą pozycję niż ci, którzy nie uczestniczą w szkoleniach. – Nauka wprawdzie trochę trwa, ale opłaca się zdobywać wiedzę – dodaje Józef Dusza.
![]() szef systemów storage w Veracompie Do sprzedaży storage’u dochodzi w dwóch sytuacjach. Pierwszy przypadek: klient kupuje serwery, a storage jest do nich dołączany. Drugi: klient już ma serwery i chce dokupić storage ze względu na niewystarczającą pojemność systemu. Jeżeli przedsiębiorstwa wstrzymują inwestycje, nie kupują ani nowych serwerów, ani systemów składowania. Jeżeli budżety na rozwój są obcinane lub zmniejszane, firmy rezygnują z zakupu storage’u. Zazwyczaj jednak następuje przesunięcie w czasie inwestycji, nie ma mowy o całkowitej rezygnacji z kupna systemu. W Polsce mimo wszystko ciągle realizuje się wiele inwestycji z budżetu krajowego i środków unijnych. IT jest nieodzownym elementem każdego nowoczesnego systemu biznesowego. Można więc chyba powiedzieć, że 2010 r. nie będzie gorszy od poprzedniego. Nie jestem jednak hurraoptymistą. Myślę, że wzrost sprzedaży wyniesie kilka procent. |
![]() szef CPU-Service Po koniec 2009 r. uczestniczyłem w kilku seminariach dotyczących storage’u. Niestety wiedza, którą próbowali przekazać prowadzący, zupełnie mi nie odpowiadała. Interesują mnie szczegóły techniczne, charakterystyka produktów, porównania z konkurencją. Spodziewałem się, że podczas prezentacji pokazane zostaną nowe rozwiązania. Nic z tego. Informacji technicznych było jak na lekarstwo, dominowała wiedza biznesowa. Prowadzący kurs opowiadali o bliżej nieokreślonym „know how”, o globalnej optymalizacji i, jakby inaczej, o wirtualizacji. O rozproszeniu własnych danych, zdalnych backupach i wirtualnej pojemności dyskowej. Jakby tego było mało, nowa oferta producentów moim zdaniem jest niedostosowana do rzeczywistych potrzeb. Mamy kryzys, a na rynku storage’u działają podobne mechanizmy jak na motoryzacyjnym. Ktoś, kto jeździ trzyletnim samochodem, a ma zwyczaj zmieniać auto co trzy lata, w okresie kryzysu pojeździ nim kolejne dwa – trzy. Firmy ograniczyły zakupy do minimum, a mam na myśli przedsiębiorstwa o dużych budżetach. Sądzę, że taki stan zawieszenia potrwa jeszcze do końca 2010 r. |
![]() HP ESS SWD Product Manager W najbliższym półroczu duże znaczenie dla rynku pamięci masowych w Polsce będą miały techniki, dzięki którym można stworzyć konwergentną infrastrukturę. Obecnie firmy przeznaczają niemal 70 proc. swoich zasobów na utrzymanie infrastruktury IT. Jednocześnie zwiększają wydatki na zakup sprzętu, oprogramowania i administrowanie magazynowanymi danymi, zamiast stworzyć jedno, zwirtualizowane i zautomatyzowane środowisko IT. Wzrośnie też rola wirtualizacji pamięci masowej. Prognozujemy także zmiany na rynku dysków związane z rozwojem technologii SSD. Stopniowe obniżanie cen tych rozwiązań przez producentów spowoduje wzrost zainteresowania klientów niezawodnością i wysoką wydajnością napędów SSD. Sądzę, że w 2010 r. coraz większe znaczenie będzie zyskiwała deduplikacja wykorzystywana w procesie tworzenia kopii bezpieczeństwa. Technika ta umożliwia firmom znaczne obniżenie kosztów tworzenia kopii zapasowych i archiwizacji. Dodatkowo pojawienie się nowej generacji technologii napędów taśmowych LTO 5 może oznaczać wymianę bibliotek taśmowych na nowsze urządzenia. |
![]() szef Platformy Pamięci Masowych, polski oddział IBM-a Bieżący rok może być przełomowy dla segmentu dysków SSD (Solid State Drive). Zwiększy się rola systemów deduplikujących dane. Będzie to rok pamięci masowych. Rozwiązania dyskowe zostaną wzbogacone o dodatkowe oprogramowanie. Będą się rozwijały sieci SAN. Moim zdaniem kryzys nie będzie miał już wielkiego wpływu na rynek storage. Pamięci masowe wydają się grupą rozwiązań, które opierają się dekoniunkturze. Przewiduję wzrost sprzedaży, choć na początku nie będzie duży. Poprawa sprzedaży systemów storage wpłynie też pozytywnie na rynek serwerów. |
Artykuł Na przekór kryzysowi pochodzi z serwisu CRN.
]]>