Artykuł Koń trojański w prawie przetargowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zmiany w ustawie będą nie tylko na lepsze – ostrzega w rozmowie z PAP Łukasz Bernatowicz, członek Rady Dialogu Społecznego z Business Center Club. Niepokój organizacji budzą zapisy, które pozwalają samorządom zlecać spółkom – córkom zadania z wolnej ręki (zasada inhouse).
W ocenie eksperta to może być furtka to omijania procedur przetargowych i patologii.
’Tam gdzie nie ma przetargu, powstaje pole do nadużyć. Boimy się, że to swoisty koń trojański.’ – alarmuje przedstawiciel BCC według PAP. – 'Można sobie wyobrazić, że w niedalekiej przyszłości nie tylko samorządy, ale także inne podmioty zechcą wykorzystać możliwości dane ustawą’ – ostrzega Łukasz Bernatowicz.
Podał przykład GDDKiA – mogłaby powołać spółkę córkę, która zajmuje się budową autostrad i zlecać jej inwestycje drogowe bez przetargów.
Według niego obecnie 70 mld zł jest wydawanych na zamówienia z wolnej ręki poniżej progów, od których trzeba stosować prawo zamówień publicznych. Po wprowadzeniu zasady inhouse ta kwota zwiększy się w ocenie eksperta o 30-40 mld zł.
Łukasz Bernatowicz twierdzi, że przeciw takim przepisom są zarówno przedsiębiorcy jak i związki zawodowe uczestniczące w Radzie Dialogu Społecznego.
Artykuł Koń trojański w prawie przetargowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Koń trojański Google’a pochodzi z serwisu CRN.
]]>To, co przeczytaliście powyżej to streszczenie opinii, jakie
ostatnio pojawiły się w amerykańskich mediach w formie apelu czy
dobrych rad dla nowego CEO Microsoftu. Jak zwolennicy takiego rozwiązania
wyobrażają sobie działanie „androidowego cudu”? Ich zdaniem Microsoft,
przechodząc na system Google’a, przezwyciężyłby najpoważniejszy – według
krytyków – problem Windows Phone, czyli mniejszą niż u konkurentów
bazę aplikacji. Bez problemów namówiłby partnerów do produkcji smartfonów ze
swoimi aplikacjami zaszytymi w OS-ie oraz zaoszczędziłby pieniądze
i czas swoich inżynierów pracujących nad rozwojem mobilnych Okienek.
Niesamowite, jak oderwane od rzeczywistości są te pomysły.
Po pierwsze, jeśli Android równa się sukces, to co takiego stało się z HTC
czy Motorolą? Dlaczego Sony i LG z trudem walczą o utrzymanie
jakkolwiek znaczącej pozycji na rynku smartfonów? Bo, jak już pisałem nie raz,
na sukces składa się bardzo wiele czynników, wśród których ekosystem aplikacji
jest zaledwie małym kawałkiem układanki. Przypomnijcie sobie Blackberry 10,
którego nie uratowało wprowadzenie kompatybilności z aplikacjami z Androida…
Moment moment, powiecie – przecież to zupełnie co
innego! Blackberry nie miało dostępu do sklepu Google Play, więc wszystkie te
aplikacje były dostępne czysto teoretycznie! Rzeczywiście, to racja. Jednak
gdyby Microsoft miał stworzyć własną wersję Androida, ze swoją wyszukiwarką,
mapami i usługami chmurowymi jako domyślnymi aplikacjami, to… też nie
miałby dostępu do Google Play! To oczywiście można „załatać”, dodając własny
sklep z aplikacjami, a potem namawiać deweloperów, żeby dodawali do
niego swoje appki. Co niemal dokładnie doprowadza nas do punktu wyjścia…
Owszem,
producenci oprogramowania nie musieliby tworzyć zupełnie nowych wersji swoich
programów, ale czekałoby ich wyzwanie w postaci zadbania o ich
kompatybilność – wykorzystanie map Here do pokazywania pozycji, użycia
Binga do wyszukiwań czy korzystania z Xbox Music. Czy by to zrobili? Małe szanse. A to by znaczyło, że Microsoft
stałby się zależny od swojego największego rywala i to uzależnienie szybko
dałoby o sobie znać. Google w każdej kolejnej wersji Androida mocniej
integruje swoje usługi, utrudniając wykorzystanie samego systemu, bez swojej
platformy. Kiedy stanie się to praktycznie niemożliwe, Microsoft nie miałby
wyboru: musiałby grzecznie brać to, co daje Google, w praktyce uznając się
za pokonanego, albo… spróbować stworzyć i wypromować własny mobilny system
operacyjny. Nazywając go, na przykład, Windows Phone.
Autor jest
redaktorem naczelnym miesięcznika CHIP.
Artykuł Koń trojański Google’a pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wirus wykrada Polakom hasła pochodzi z serwisu CRN.
]]>Najpopularniejsze aplikacje, z których Win32/PSW.Fareit wykrada loginy i hasła to:
• Bat! Email Client
• Google Chrome
• FileZilla
• Internet Explorer
• Microsoft Outlook
• Mozilla Firefox
• Mozilla Thunderbird
• Opera
• Total Commander
• Windows Live Mail
• WinSCP
Artykuł Wirus wykrada Polakom hasła pochodzi z serwisu CRN.
]]>