Artykuł Sprawa JTT Computer. Sąd łaskawy dla skarbówki pochodzi z serwisu CRN.
]]>Po blisko dwóch latach oczekiwania zapadła decyzja Sądu Najwyższego w sprawie JTT Computer. Wyrokiem z dnia 25 listopada br. została oddalona skarga kasacyjna wniesiona przez MCI Capital.
Tym samym pozostaje w mocy wyrok wrocławskiego sądu apelacyjnego z września 2018 r., który zgodził się jedynie na 2,2 mln zł odszkodowania dla MCI od Skarbu Państwa (plus odsetki). Wcześniejszy wyrok przyznał MCI 28,8 mln zł plus odsetki.
MCI Capital pozwał Skarb Państwa o rekompensatę za utratę wartości akcji JTT Computer po doprowadzeniu spółki do problemów, a wreszcie do upadku wskutek bezprawnych decyzji skarbówki sprzed ponad 20 lat.
Sąd Najwyższy odrzucił również skargę pozwanego, czyli Skarbu Państwa – Naczelnika Dolnośląskiego Urzędu Celno-Skarbowego we Wrocławiu, który kwestionował nawet te 2,2 mln zł rekompensaty w sprawie JTT.
Marne to jednak pocieszenie dla MCI, bo utrzymany w mocy wyrok z 2018 r. sprowadzał się do tego, że… MCI Capital ma zwrócić do państwowej kasy ok. 38 mln zł.
Kręte drogi Temidy
Otóż w 2011 r. wrocławski Sąd Apelacyjny przyznał spółce 28,9 mln zł odszkodowania plus 17,5 mln zł odsetek (zatem w sumie ponad 46 mln zł), w związku z tym, że skarbówka wskutek niezgodnych z prawem działań doprowadziła do upadłości JTT, a MCI jako udziałowiec producenta poniósł spore straty (domagał się 38,5 mln zł odszkodowania). Po skardze kasacyjnej w 2013 r. zapadł kolejny wyrok, tym razem przyznający MCI 28,8 mln zł odszkodowania plus odsetki.
Jednak Prokuratoria Generalna reprezentująca w sporze Skarb Państwa nadal nie dawała za wygraną. W efekcie kolejnej skargi kasacyjnej w 2014 r. Sąd Najwyższy uchylił wyrok korzystny dla MCI i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
A gdy sędziowie wrocławskiego sądu apelacyjnego znów pochylili się nad problemem, w 2018 r., doszli do wniosku, że MCI należy się nie 28,8 mln zł, ale najwyżej owe 2,2 mln zł odszkodowania za JTT. Co oznaczało, że MCI musi zwrócić do kasy państwa lwią część niesłusznie zdaniem sądu przyznanej i wypłaconej już rekompensaty (po odjęciu CIT za 2011 r. oraz ok. 2 mln zł przyznanego odszkodowania chodziło o oddanie ok. 38 mln zł).
Feralna sprzedaż poprzez zagranicę
Problemy JTT Computer ze skarbówką były związane, podobnie jak w przypadku Optimusa, ze sprzedażą komputerów dla MEN na polski rynek via zagranica, co pozwalało konkurować z towarem z eksportu. Skarbówka jednak uznała, że JTT ma zapłacić 10,5 mln zł zaległego VAT i kar. W 2003 r. NSA uchylił decyzję organów skarbowych, w 2004 r. uniewinniono oskarżone osoby z kierownictwa JTT, ale problemy finansowe wywołane błędną jak się okazało decyzją UCS doprowadziły w końcu do tego, że wrocławska spółka ogłosiła upadłość w 2004 r. (a w 1999 r. była warta na giełdzie ok. 70 mln zł). W związku z tym MCI jako udziałowiec JTT w 2006 r. złożył pozew o odszkodowanie przeciwko Skarbowi Państwa. Pierwszy wyrok, z 2010 r., przyznawał spółce 38,5 mln zł rekompensaty plus odsetki. Jednak jak się okazało, była to tylko rozgrzewka przed długą sądową batalią.
„Nie ma zmiłuj”
Tomasz Czechowicz, założyciel i partner zarządzający MCI Capital, a wcześniej współzałożyciel i prezes JTT Computer (do 1998 r.), tak komentował toczący się spór prawny jeszcze kilka miesięcy temu, a więc na długo przed ostatnim wyrokiem Sądu Najwyższego, w wywiadzie dla CRN Polska:
– Na pewno powinno się to zakończyć dużo wcześniej, oczywiście pozytywnym dla nas wyrokiem. Jednak państwo polskie w tego typu przypadkach działa jak prywatny przedsiębiorca, czyli niezależnie od stanu faktycznego do upadłego broni swojego interesu. W takich sprawach nie ma zmiłuj – mówił lider MCI Capital.
Niestety, to że „nie ma zmiłuj”, potwierdziła zażarta i w dużej mierze skuteczna obrona interesu fiskusa przez Prokuratorię Generalną.
Artykuł Sprawa JTT Computer. Sąd łaskawy dla skarbówki pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Kiedy milczenie nie jest złotem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Pamiętam doskonale, kiedy sam dostałem pierwszą propozycję zarobkowania za granicą. To było w pierwszej połowie lat 80., kiedy zajmowałem się jako młody programista systemami operacyjnymi Digital Equipment Corporation, czyli DEC. Wokół mnie było straszno, brudno i przygnębiająco. Stan wojenny jeszcze nie miał się ku końcowi, robota na uczelni nudna i bez satysfakcji, a tu masz: jedna z czołowych informatycznych firm doradczo-konsultingowych o korzeniach francuskich oferuje wyjazd i udział w projekcie dla jednego z ich klientów w Niemczech Zachodnich. Była to propozycja pracy w innym świecie i za inne pieniądze, dziesiątki razy większe niż te, na które mogłem liczyć na mojej Alma Mater!
Jednak po trwającym dwa tygodnie zastanowieniu powiedziałem „nie”. Nie, bo musiałbym ograniczyć relacje z rodziną pozostałą w kraju. Nie, bo straciłbym całe podglebie kulturowe, na którym wyrosłem, i de facto musiałbym się stać gastarbeiterem. Nie, bo tzw. pierwsza Solidarność pokazała, że w tym narodzie jest siła i nadzieja na zmianę i będąc dumnym z tego, że jestem jego cząstką, chciałem brać udział w tych dopiero co kiełkujących zmianach. Zresztą na horyzoncie zaczęła jawić się jakaś nadzieja na zmiany, a władza wówczas w obszarze biznesu nie blokowała na siłę tych pierwszych, nieśmiałych możliwości. Kierując się tym poczuciem, już w 1986 r. wraz z kolegami rozpoczęliśmy „pracę na swoim”. Nie było zbyt bogato, ale razem z partnerami przełamaliśmy bariery i ograniczenia i czuliśmy się trochę jak odkrywcy. To były dla nas piękne czasy. I wiele im zawdzięczamy, bo bez nich nie byłoby wybuchu pierwszej fali przedsiębiorczości, umożliwionego przez reformy ministra Wilczka w 1988 r.
To właśnie ta fala złagodziła i zbuforowała potem szok transformacji spowodowany reformami Balcerowicza. To te pierwsze spółdzielnie, spółki i spółeczki były gruntem, na którym wyrastały pomysły na okrągły stół i zmianę władzy. Dlaczego tak uważam? Bo myślę, że to, co pionierzy przedsiębiorczości w Polsce drugiej połowy lat 80. tworzyli, to przekonanie, że „Polak naprawdę (a nie propagandowo, jak to było za Gierka) potrafi” i może osiągnąć wiele, o ile mu się nie wiąże rąk i nóg. Tak ukształtowane moje doświadczenia powodowały, że uważałem, praktycznie aż do dziś, że praca za granicą, zwłaszcza dla ludzi wykształconych, dynamicznych i przedsiębiorczych i wykonywana w sposób stały, a nie dorywczy dla załatania dziury w rodzinnym budżecie, czyli podejmowana jako swoisty element strategii życiowej, jest realizacją pewnej formy egoizmu. Egoizmu w stylu: „Ja mogę wyjechać i jadę, i co mi kto zrobi!”. Reszta się liczy mało albo wcale. Z takich powodów nigdy nikomu nie zalecałem wyjazdu, aż tu masz babo placek! Przychodzi gościu, pyta się „jechać?”, a ja mu mówię „jedź!”.
Co się więc stało w ciągu tych lat, że mój pogląd tak się zmienił? Otóż zmienił się charakter państwa, w którym od kilku lat żyjemy. Zmienił się tak, że dla ludzi o większym poziomie wrażliwości życie w Polsce stało się trudne i przykre. Jak się czujecie jako przedsiębiorcy, którzy dźwigają na sobie ciężar dostarczanie podatków i danin publicznych na różnego rodzaju programy, włączając w to 500+? Jak czujecie się, gdy z tych podatków 2 mld zł przeznacza się na TVP, której – po pierwsze – nie oglądacie, a po drugie – której zestawu gwiazd nie jesteście w stanie zaakceptować. Te 2 mld zł to więcej niż Jurek Owsiak był w stanie zebrać przez cały okres działania swojej Orkiestry. Czujecie wagę tych środków, czy są to tylko zimne cyfry, które papier z właściwą mu obojętnością przyjmuje? Jak się czujecie, gdy przez urzędników skarbowych jesteście traktowani jak złodzieje i wyłudzacze podatku VAT, bo was łatwo namierzyć i zniszczyć, podczas gdy prawdziwi przestępcy kryją się za drzwiami gabinetów instytucji państwa, waszego państwa? Państwa polskiego, któremu winni jesteście najwyższe i najszlachetniejsze uczucia. Innego przecież nie macie!
Większość z nas wedle zasady, że mowa jest srebrem, a milczeniem złotem, nic nie gada, tylko zasuwa na swoim poletku i rozgląda się na lewo i prawo, by nie dostać jakimś odpryskiem czy odłamkiem w głowę. Problem w tym, że siły kształtujące struktury i instytucje tego państwa nie zostały przyniesione na bagnetach żadnych obcych armii, jak to miało miejsce w PRL-u. To my, owi „We, The People” z pierwszych słów wystąpienia Wałęsy przed połączonymi izbami amerykańskiego Senatu i Izby Reprezentantów, sami tak wybraliśmy.
Problem jest jeden. Prawie 50 proc. obywateli uprawnionych do wzięcia udziału w wyborach oddaje od pewnego czasu regularnie swój głos na przedstawicieli partii, która jednoznacznie deklaruje się jako partia narodowa i socjalna! I tego żadne gadanie czy propaganda nie mogą zmienić. Nawet w nazwach wielu instytucji tworzonych lub przekształcanych w ostatnim czasie owa „narodowość” bije po oczach: Polska Fundacja Narodowa, Rada Mediów Narodowych (niedawno Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji), Narodowe Centrum Kultury, Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (coś na bazie Państwowego Zakładu Higieny), Narodowy Instytut Sztuki Audiowizualnej, aż po Narodowy Instytut Wolności. Kiedyś w nazwach dominowały określenia „polski”, „państwowy”, „krajowy”. Dziś musi być „narodowy”, bo suweren tego pragnie, bo czuje na podstawie wpojonych mu kiedyś patriotycznych wartości, że „narodowy” to lepszy niż „polski”. Problem tylko taki, że w sferze semantycznej buduje to społeczeństwo zamknięte, a nam potrzeba otwarcia na innych jak powietrza.
Przy naszej dzietności i bez licznego, niespotykanego na dzisiejszą skalę napływu siły roboczej za 15, 20 lat w Polsce emerytury będą głodowe, bo taki mamy system – system nie kapitałowy (bo kapitał, kapitalizm – to przecież wymysły liberałów!), lecz partycypacyjny, w którym poprzednie pokolenie zatrudnionych jest utrzymywane przez pokolenie obecnie pracujących. Jeśli pokolenie pracowników ulegnie zmniejszeniu, to zwiększona liczba emerytów (choćby tylko ze względu na wcześniejsze wyże demograficzne pokoleń lat 50., czy 80.) nie może liczyć na godziwe emerytury. Inaczej budżet się załamie, podatki poszybują pod sufit, a gospodarka wpadnie w recesję. Akceptacja polityki narodowej w jej werbalnej sferze zakłada też, że Unia Europejska staje się dla wielu ciałem obcym, czy wręcz wrogim. Przesłanie propagandowe jest takie, że to UE wszystko nam narzuca, jest źródłem różnych ograniczeń i niedogodności. Gdyby nie ona, to Polska byłaby, hoho…, albo jeszcze lepsza. Tylko że to głęboka nieprawda! Polska o wiele bardziej potrzebuje Unii niż Unia Polski. Naprawdę chcemy jeszcze jednej lekcji historii? Chcemy być takim większym Krymem czy Donbasem?
Niektórzy powiedzą, że CRN to nie miejsce na manifesty polityczne. A jak i gdzie opisać powody i okoliczności upadku Optimusa czy JTT? Powody kłopotów Actionu i innych firm, których nazwy są czytelnikom dobrze znane? Jak ocenić i dyskutować wpływ otoczenia na to, co się dzieje na GPW? Ilu z was straciło swoje pieniądze, jeśli nie w jakimś przedsięwzięciu, to tylko z powodu przeceny akcji firm, których akcje nieopatrznie kiedyś nabyliście? GPW to emanacja ekonomiczno-finansowa tego, co się w Polsce dzieje. Nacjonalizacja instytucji finansowych w celach i z powodów politycznych skutkuje ucieczką kapitału, i to nie kapitału spekulacyjnego, bo ten już dawno z warszawskiego parkietu wyparował. Faktyczny brak jakiegokolwiek skutecznego nadzoru ze strony instytucji takich jak KNF czy NIK. Nazwiska prezesów obu tych instytucji pojawiają się częściej w kontekście prokuratorsko-przestępczym niż w kontekście pozytywnych przykładów i skutecznych działań na rzecz uczciwego rozwoju biznesu. To wszak wierzchołek góry lodowej, której tylko 1/7 utrzymuje się ponad poziomem lustra wody. Reszta pozostaje pod powierzchnią i dla większości jest niepoznawalna. Czy to właściwe tematy do tego magazynu? A może w większości chcielibyście, by autorzy tu publikujący pisali tu tylko o bitach, bajtach, bipsach, mipsach czy wyższości technologii A nad rozwiązaniami B? Pewnie tak można, tylko problemem pozostaje ten ucisk w okolicy mostka i uczciwie postawione pytanie, które każdy z nas może sobie co rano zadać, stając przed lustrem: czy coś zrobiłem, by moje państwo było lepsze, a perspektywy mojej rodziny pewniejsze? A może, jak profesora Sonnenbrucha z dramatu „Niemcy” Leona Kruczkowskiego, interesuje mnie wyłącznie moja spokojna, pozbawiona dylematów praca?
Artykuł Kiedy milczenie nie jest złotem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sprawa JTT Computer: Sąd Najwyższy przyjął skargę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Przyjęcie przez Sąd Najwyższy skargi kasacyjnej oznacza, iż spełnia ona wszystkie warunki formalne, w tym zawiera przekonywujące uzasadnienie. Warto jednak przypomnieć, że korzystniejszy dla MCI wyrok z 2011 r. również uchylił Sąd Najwyższy (w 2014 r.) po skardze kasacyjnej Prokuratorii Generalnej, broniącej interesów skarbu państwa.
MCI domaga się odszkodowania jako były udziałowiec JTT – w związku z wydarzeniami z 1999 r. Skarbówka zażądała od spółki ponad 10 mln zł niezapłaconego jej zdaniem VAT-u od dostaw komputerów JTT dla MEN, które – w uzgodnieniu z resortem – szły przez Słowację, co pozwalało uniknąć podatku. Okazało się, że było to zgodne z prawem. Tyle że dopiero w 2003 r. NSA uznał, że decyzje urzędników skarbowych były błędne. Nie uratowało to już jednak JTT Computer od upadku.
MCI złożył pozew o odszkodowanie od skarbu państwa za JTT w 2006 r., oczekując 38,5 mln zł plus odsetki.
Artykuł Sprawa JTT Computer: Sąd Najwyższy przyjął skargę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sprawa JTT w Sądzie Najwyższym pochodzi z serwisu CRN.
]]>MCI Capital wniósł skargę kasacyjną od wyroku wrocławskiego sądu apelacyjnego z września 2018 r., który drastycznie ograniczył sumę odszkodowania przyznaną spółce w 2011 r. – 28,9 mln zł odszkodowania plus 17,5 mln zł odsetek – zgadzając się jedynie na 2,2 mln zł plus odsetki. Skarga dotyczy części wyroku oddalającej powództwo spółki, tj. co do kwoty 26,6 mln zł odsetkami. Co ciekawe, reprezentująca skarb państwa prokuratoria generalna zaciekle broni państwowej kasy i kwestionuje nawet przyznane 2,2 mln zł. Również złożyła skargę kasacyjną. Tym samym obie strony sporu z nadzieją spoglądają na Sąd Najwyższy.
MCI domaga się rekompensaty za szkody spowodowane działaniem skarbówki wobec JTT Computer. Był udziałowcem jednego z liderów polskiego biznesu PC, gdy skrzydła podciął mu w 1999 r. wrocławski UKS, uznając, że spółka nie zapłaciła należnego VAT realizując duży przetarg dla MEN. Otóż w uzgodnieniu z ministerstwem wywoziła komputery za południową granicę, a stamtąd sprowadzała je do Polski, co pozwalało uniknąć podatku.
Skarbówka zażądała w sumie ponad 10 mln zł rzekomo należnego VAT-u i kar. Jak się okazało urzędnicy podjęli błędne decyzje (co potwierdził NSA w 2003 r.), ale ta "pomyłka" okazała się bardzo kosztowna dla JTT. Problemy finansowe doprowadziły producenta do bankructwa. Nawiasem mówiąc, z analogicznych powodów skarbówka dobrała się do Optimusa, także z opłakanym dla spółki skutkiem. Kwestia odszkodowania w tej sprawie nie jest zamknięta i również trafiła do Sądu Najwyższego.
W 2006 r. MCI złożył pozew o odszkodowanie w związku z utratą wartości posiadanych udziałów w JTT, żądając od państwa 38,5 mln zł plus odsetki. Ostatni wyrok zapadł więc po kilkunastu latach wałkowania sprawy w sądach różnych instancji. W 2018 r. we Wrocławiu zburzono biura i hale po dawnym JTT Computer, ale sprawa tej firmy wciąż czeka na sprawiedliwy wyrok.
Artykuł Sprawa JTT w Sądzie Najwyższym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wkrótce wyrok w sprawie JTT Computer pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wkrótce wyrok w sprawie JTT Computer pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł MCI nie musi oddawać skarbówce 46 milionów złotych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł MCI nie musi oddawać skarbówce 46 milionów złotych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Prawie zostałem prawnikiem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Paweł
Ciesielski Na kongresie „Pokrzywdzeni lecz niepokonani”? Nie widzę
takiej potrzeby, gdyż od lat wygrywamy kolejne sprawy w związku
z zarzutami wobec JTT Computer.
CRN
Ale firma upadła…
Paweł Ciesielski To prawda. Niemniej jednak zarówno Sąd Okręgowy we Wrocławiu, jak
i Sąd Apelacyjny przyznały nam rację, oczyszczając spółkę i jej
zarząd ze stawianych zarzutów, a w kolejnych postępowaniach zasądziły
od-
szkodowanie dla funduszu MCI – akcjonariusza JTT. Sprawa jest w toku.
Spór dotyczy kilkudziesięciu milionów złotych. Przedstawiciele
Prokuratorii Generalnej, reprezentanta Skarbu Państwa, potwierdzają również
racje zarządu JTT. Nie negują prawa do odszkodowania dla spółki JTT. Negują
natomiast takie prawo byłego akcjonariusza. Jeśli w końcu sprawa znajdzie
pozytywny finał, z biznesowego punktu widzenia będzie to jak udana
sprzedaż – niestety nieistniejącej już – spółki za duże pieniądze.
Uważam, że byłby to znakomity precedens dla osób związanych z ruchem
„Niepokonani”. Łatwiej byłoby im dochodzić swoich praw.
CRN Jak
pan ocenia tę inicjatywę?
Paweł
Ciesielski Trudno mi ją oceniać jako całość. Tak naprawdę każdy
przypadek jest inny. Jeśli określony przedsiębiorca został pokrzywdzony, ma
prawo wystąpić o odszkodowanie. Jak powiedziałem, mam nadzieję, że
przypadek JTT będzie tu pozytywnym precedensem.
CRN Czy JTT,
mimo wybuchu medialnej afery, miało szansę na przetrwanie, gdyby organy
skarbowe działały sprawniej lub miały więcej dobrej woli?
Paweł
Ciesielski Oczywiście. Prawda jest taka, że udało nam się przekonać
dostawców, klientów i banki do dalszej współpracy przez prawie cztery
kolejne lata po wybuchu afery, choć mieliśmy problemy natury podatkowej. Gdyby
skarbówka działała sprawniej, szybciej, to byśmy przetrwali. Niestety, sprawa
ciągnęła się tak długo, że Kredyt Bank, który w międzyczasie wpadł
w tarapaty, nakazał nam spłatę należności. W ciągu dwóch miesięcy
ściągnął z firmy 40 mln zł.To było zbyt dużo jak na możliwości
JTT, choć wciąż mieliśmy pokaźne obroty, na poziomie
ok. 300 mln zł.
CRN Czy
odczuwa pan jeszcze traumę po upadku JTT?
Paweł Ciesielski Nie, gdyż nie dotknęły mnie aresztowania czy inne tego rodzaju
nieprzyjemności. Od początku koncentrowałem się na udowadnianiu swoich racji,
bez popadania w rozpacz. Jak wiadomo, kolejne sądy oczyściły mnie
i cały zarząd z zarzutów. Szkoda tylko, że zbyt długo to trwało
i dlatego nie udało się uratować JTT. Boli mnie także, że na przykład to
samo państwo, które zniszczyło dużą rodzimą spółkę, zdecydowało się dotować
setkami milionów złotych budowę fabryki zagranicznej marki Dell. Nie
rozumiem tego.
CRN
Czego nauczyło pana tamto doświadczenie?
Paweł
Ciesielski Przede wszystkim niemal zostałem prawnikiem. Przynajmniej
jeśli chodzi o wiedzę dotyczącą kwestii podatkowych
i karnoskarbowych. Uderzył mnie ogromny brak precyzji w przepisach.
W efekcie izba skarbowa mogła powoływać się na dwa różne wyroki Sądu
Najwyższego w podobnych sprawach.
CRN
Czy, patrząc z dzisiejszej perspektywy, postępowałby pan inaczej?
Paweł Ciesielski Nie, gdyż działaliśmy racjonalnie. Dysponowaliśmy pozytywną opinią
urzędu skarbowego. Nasi konkurenci prowadzili interesy według tego samego
modelu. Tu nie było co zmieniać. To nie my stworzyliśmy problem, lecz urzędnicy
skarbówki. W państwie prawa wszelkie wątpliwości w związku
z niejasnymi zapisami prawnymi powinny być rozstrzygane na korzyść
podatnika.
CRN
Niewiele brakowało, aby tuż przed aferą zmienił pan firmę…
Paweł
Ciesielski Owszem. Od 1 kwietnia 2004 r. miałem zasiadać
w zarządzie Europejskiego Funduszu Leasingowego, ale 17 marca wybuchła
tzw. afera JTT. Nie jest tajemnicą, że przed tym wydarzeniem udziałowcy spółki
byli w konflikcie, co bardzo utrudniało mi zarządzanie. Dlatego
zdecydowałem się na zmianę, ale kiedy firma popadła w kłopoty, należało
zrezygnować z ambitnych planów i zakasać rękawy, aby wyprowadzić JTT
na prostą. W myśl zasady, że kapitan ostatni schodzi z okrętu.
CRN
Cieszy się pan, że marka
Adax dostała nowe życie?
Paweł
Ciesielski Tak, choć żałuję, że syndyk tak tanio sprzedał prawo do
tej marki.
CRN
Przejdźmy do pana obecnych działań
w funduszu Asseco Corporate Venture inwestującym w obiecujące firmy
IT. Jak się zostaje aniołem biznesu?
Paweł
Ciesielski Nie czuję się aniołem biznesu. Po prostu w imieniu
Asseco szukam ciekawych, „młodych” przedsięwzięć biznesowych, które warto
wesprzeć kapitałem i wiedzą.
CRN Jak się ocenia perspektywiczność firm? Więcej
w tym matematyki czy intuicji?
Paweł
Ciesielski Trudno o matematykę, bo w przypadku start-upów
historia działania jest bardzo krótka albo nie ma jej wcale. Z drugiej
strony musimy oceniać ekonomiczną stronę przedsięwzięcia, gdyż nie tyle szukamy
ciekawych pomysłów, ile pomysłów zyskownych. Nasza praca to mieszanka
matematyki oraz intuicji, z przewagą matematyki. Współpracujemy – na
zasadzie partnera w biznesie – z każdym, kto chodzi twardo po ziemi.
Fantastów z głową w chmurach nie brakuje, ale nimi się nie zajmujemy.
CRN
Jakie są teraz najciekawsze, najbardziej przyszłościowe start-upy na polskim
rynku?
Paweł
Ciesielski Przede wszystkim te związane z działalnością
w Internecie. Ogólnie jest bardzo dużo ciekawych pomysłów. Znacznie mniej
tych, które mają realne podstawy biznesowe. Natomiast bardzo mało takich, które
charakteryzują się atrakcyjną wyceną i stosunkowo niskim poziomem ryzyka.
W tej chwili w kręgu naszych zainteresowań znajduje się kilkanaście
projektów.
CRN Zapytam na
koniec: czy mimo tych wszystkich przykrych wydarzeń z JTT jest pan
szczęśliwym człowiekiem?
Paweł
Ciesielski Tak. Raczej tak.
Artykuł Prawie zostałem prawnikiem pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sprawa JTT Computer powraca. MCI odebrano odszkodowanie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Chodzi o aferę sprzed ponad 12 lat. Otóż JTT wysyłał produkowane komputery do Czech, a stamtąd z powrotem na rynek polski, unikając w ten sposób płacenia podatku VAT. Skarbówka zakwestionowała tę praktykę. Naliczyła spółce ok. 10 mln zł zaległego podatku. Decyzje organów skarbowych uchylił NSA, ale JTT popadło w kłopoty, które w ostateczności rozłożyły spółkę. MCI było głównym akcjonariuszem JTT Computer. Odszkodowanie zasądzono za straty, które MCI poniosło w związku ze spadkiem wartości udziałów.
Zgodnie z decyzją Sądu Najwyższego, sprawą odszkodowania ponownie zajmie się wrocławski Sąd Apelacyjny. Paweł Dobroczek, przedstawiciel Prokuratorii Generalnej, argumentuje, że rozstrzygnięcie korzystne dla MCI Management byłoby niebezpiecznym precedensem. Z punktu widzenia Prokuratorii odszkodowanie nie należy się akcjonariuszowi, lecz samej spółce.
– W przeciwnym razie, kiedy inna spółka zacznie upadać, udziałowiec może być zainteresowany odszkodowaniem dla siebie, a nie ratowaniem firmy, ze szkodą dla wierzycieli – tłumaczył w TVN CNBC Paweł Dobroczek.
Wrocławski Sąd Apelacyjny, który ponownie rozpatrzy sprawę, będzie związany wytycznymi Sądu Najwyższego (na razie nie zostały ujawnione). W sytuacji, gdy SN przychylił się do argumentacji Prokuratorii Generalnej, szanse MCI Management na uzyskanie odszkodowania za straty na JTT wydają się mniejsze.
Artykuł Sprawa JTT Computer powraca. MCI odebrano odszkodowanie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Skarga kasacyjna na wyrok w sprawie upadku JTT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Skarga kasacyjna na wyrok w sprawie upadku JTT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Ludzie JTT Computer będą nadzorować ABC Datę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Tomasz Czechowicz jest absolwentem Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Innym nowym członkiem rady nadzorczej został Jerzy Krawczyk. W latach 1994-2002 r. pracował w JTT Computer, awansując na stanowisko dyrektora finansowego. Od 2002 roku jest prezesem Tety.
Jerzy Krawczyk ukończył studia magisterskie na Wydziale Elektroniki Politechniki Wrocławskiej, studia podyplomowe o specjalności Zarządzanie Finansami na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu.
Artykuł Ludzie JTT Computer będą nadzorować ABC Datę pochodzi z serwisu CRN.
]]>