Artykuł LinkedIn Park pochodzi z serwisu CRN.
]]> Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. GovTech, zwróciła uwagę, że w dyskusjach na temat Polskiego Ładu nie dość mocno (a właściwie wcale) nie wybrzmiały te jego elementy, które dotyczą szeroko rozumianej cyfryzacji. Wśród nich znajduje się rozszerzenie programu „Poland.Business Harbour” na kolejne – poza Białorusią – kraje, w tym Ukrainę. Ponadto każda e-usługa ma być zwolniona z opłaty skarbowej. Jak deklaruje Justyna Orłowska: „A będzie ich więcej, bo wprowadzamy domyślność cyfrową i stawiamy na cyfryzację zdrowia, edukacji, rolnictwa, sądownictwa czy budownictwa. Cel? Do 2023 r. 50 proc. Polaków będzie mieć Profil Zaufany, a 60 proc. – korzystać z e-usług. W 2024 r. każda centralna usługa będzie oferowana online. Ponadto, duże programy inwestycyjne w cyberbezpieczeństwo, AI czy chmurę. W tym ostatnim obszarze ostatnio uczyniliśmy milowy krok dzięki systemowi ZUCH, ale dużo pracy przed nami”. Pozostaje nam życzyć powodzenia.
Kontynuując wątek niełatwej współpracy z klientami odwołajmy się do wpisu Jarosława Żelińskiego, właściciela IT-Consulting, a właściwie uzupełnienia jednego z wcześniejszych jego wpisów o kliencie żądającym nie tylko detali, ale takiego, który od razu „chce coś zobaczyć”. Tymczasem, na co zwraca uwagę Jarosław Żeliński: „Bardzo często słyszę, że klient chce jak najszybciej coś zobaczyć. Rzecz w tym, że jeżeli się na to zgodzimy, powstaje i jest akceptowana masa tak zwanych <<pobożnych życzeń>>, a klient bardzo szybko się przywiązuje do tego, co zobaczył na prezentacji (i nie chce odpuścić). W efekcie tworzy się spirala żądań, testów i poprawek, które szybko przekształcają <<agile>> w porażkę budżetu i harmonogramu. (…) Jeżeli zaś zaczniemy od jądra systemu, a na koniec zostawimy sobie <<makijaż>> jakim jest GUI, szansa na sukces będzie znacznie większa. Problem polega na tym, że moda na <<user-centric, iterative, and collaborative design>> jest silna mimo tego, że jest przyczyną wielu porażek. (…) Projektowanie i tworzenie samochodu rozpoczyna się od podwozia i napędu, a nie od deski rozdzielczej…”. Amen.
„Kiedy wydaje ci się, że konkurs na najgorsze tłumaczenia został zamknięty, w książce <<Testowanie w procesie Scrum”>>, nazwy <<product backlog>> i <<sprint backlog>> są przełożone na (odpowiednio): zaległość produktową i zaległość sprintu” – wytyka tłumaczowi tej publikacji Karolina Solis, Scrum Master w BNP Paribas Bank Polska. I konstatuje, że „cała książka ogólnie jest fatalna pod względem językowym (…) Czasami zapominam, dlaczego wolę jednak branżowe wydawnictwa po angielsku..”. Zapewne podobnego zdania jest Kate Hobler (Terlecka), członek zarządu ITCorner, która przypomniała niefortunne tłumaczenie oryginalnego tytułu książki „Software in 30 days. How agile managers beat the odds, delight their customers and leave their competition in the dust” na polską wersję: „Tworzenie oprogramowania w 30 dni. Programuj szybko i zwinnie”. No jakby nieco spłycono temat… I jeszcze zacytujmy Sławomira Wojczuka, właściciela IT Prof: „Kiedyś w podobnych tłumaczeniach literatury informatycznej w dbałości o czystość języka przodował jeden Pan, którego nazwisko pominę. Podwójne kliknięcie myszką nazwał dwumlaskiem. Złośliwi twierdzą, że interfejs tłumaczył jako międzymordzie… Książki, skądinąd całkiem niezłe, nie nadawały się praktycznie do czytania, bo odrzucały po kilku stronach. (…) Dobre tlumaczenie z angielskiego gdzie zachowuje się przekaz i łatwą w czytaniu formę jest wielkim wyzwaniem”.
Michał Tabor, Head of Research w Autenti.com, poruszył problem, który i nas drażni: „Zajmuję się podpisami elektronicznymi od 20 lat, ale są takie rzeczy, których nie umiem przeskoczyć. Nie umiem złożyć podpisanego kwalifikowanym podpisem dokumentu w ZUS. Platforma PUE ZUS nie pozwala mi przyjąć podpisanego dokumentu poza platformą – nie wiem dlaczego zmusza mnie do używania oprogramowania Szafir. Nie działa ono z dwóch powodów: platforma macOS się buntuje, bo biblioteki wywoływane przez to oprogramowanie są niepodpisane – czytaj niebezpieczne i niewiarygodne; nie mam możliwości wywołania moich podpisów zdalnych – konieczne jest PKCS#11 – czyli stara wysłużona karta. Jak ludzie mają korzystać z podpisów kwalifikowanych, jeżeli czołowy portal w kraju uniemożliwia ich powszechne użycie i akceptację!”. W komentarzu pod tym wpisem Wojciech Reguła, Senior IT Security Consultant w SecuRing napisał: „Jeśli czyta to ktoś odpowiedzialny za Szafir – chętnie wesprę dostosowanie tego oprogramowania pod względem bezpieczeństwa na macOS”. Koniecznie!
Dariusz Użycki, Head of Industrial Sector CEE&CIS w Pedersen & Partners, podzielił się pewną historią, która wiele mówi o podejściu niektórych menedżerów do kwestii HR-u. „Zajeżdżamy ludzi, płacimy słabo, co pan proponuje? To prawdziwa historia. Na spotkaniu z zarządem pewnej firmy usłyszałem właśnie takie pytanie. Do tego bardzo duży poziom rotacji ludzi, równie niski zaangażowania oraz oczekiwanie właścicieli, żeby to szybko załatwić. Czy można urealnić wynagrodzenia? Nie, tak ma zostać. Nie mamy pieniędzy. Co jest powodem zajeżdżania? Zatrudniamy mniej ludzi, niż potrzeba na skalę i złożoność projektów. Tak ma zostać. Nie stać nas na wzrost zatrudnienia. Do tego jesteśmy w potężnej restrukturyzacji. Jak oceniacie obecny poziom przywództwa w firmie? Podstawowy. Zarządzamy projektami, ale nie ludźmi, bo na to nie ma czasu. Czego ode mnie oczekujecie? No… żeby w tych warunkach wynagrodzeń i natężenia pracy zaproponował pan rozwiązania, które zmniejszą rotację i zwiększą zaangażowanie”. Ciekawych, co dalej, odsyłamy na stronę dariuszuzycki.com. Warto!
Artykuł LinkedIn Park pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]> Atomico opublikowało niedawno raport o stanie Europejskiej technologii w roku 2020 (piszemy o tym na str. 8). Jakub Szarmach, partner zarządzający w Kancelarii Radców Prawnych Cognitor, postanowił krótko wypunktować kluczowe wnioski. A zatem: europejski ekosystem technologiczny rośnie pomimo pandemii, ale wciąż jest relatywnie niewielki w porównaniu z Ameryką i Azją (Europa – 35 mld dol., Azja – 74 mld dol., Ameryka – 141 mld dol.); europejski sektor Tech urósł imponująco w ostatnich 5 latach (wzrost razy 5,6); Europa ma swoją stajnię jednorożców (208 spółek o waluacji ponad 1 mld dol., w tym 18 nowych w 2020 r.); Europa pokazała, że potrafi osiągać imponujące sukcesy (Hoppin – 2,1 mld dol. w 17 miesięcy od startu do waluacji); pandemia dała ogromne szanse na transformację cyfrową, ale też zebrała żniwo mentalne (prawie 40 proc. founderów sygnalizuje problemy z utrzymaniem dobrostanu mentalnego).
Czy Chińczycy skorzystają z możliwości przejęcia znacznego pakietu w Samsungu? Takie pytanie zadał na LinkedInie Grzegorz Szałański, Team Leader – Network Security Department w Veracompie. W czym rzecz? Otóż „problem, jaki może wynikać z konieczności oficjalnego przejęcia władzy w Samsungu (Lee junior kieruje firmą po zawale ojca od niemal siedmiu lat), wynika z obowiązującego w Korei Południowej prawa spadkowego. Zgodnie z nim należy zapłacić 65 proc. od sumy otrzymanej po śmierci członka najbliższej rodziny. Tym samym Lee Jae-yong będzie zmuszony do sprzedaży sporej części akcji koncernu lub zapożyczenia się, by uzyskać środki na ten cel. Stwarza to szansę dla chińskich firm, które dysponują miliardami dolarów na inwestycje, by przejąć udziały w Samsungu i tym samym być bliżej koreańskich patentów w technologii 5G oraz biotechnologii”. Jak słusznie podsumowuje całą sprawę Grzegorz Szałański: „sporo się w naszym kraju mówi o problemie sukcesji w firmach rodzinnych i o tym, że prawodawstwo nie sprzyja, jak widać wyzwania mogą być niewyobrażalnie trudniejsze”.
O pandemii napisano już chyba wszystko, ale jednak nie, bo w tym kontekście pojawiają się coraz to nowe tematy. Jak chociażby pomysł na cyfrowe paszporty zdrowotne dla osób, które się zaszczepiły. W tym kontekście Michał Modro, partner w Kancelarii Prawo Gospodarka Zdrowie Banaszewska Modro, przywołał raport University of Exeter, w którym przeanalizowano kluczowe kwestie związane z ochroną prywatności danych, swobodą przemieszczania się i zgromadzeń oraz uzewnętrzniania religii lub przekonań, a także prawa do równości i niedyskryminacji. Okazuje się, że „analiza zawarta w tym raporcie potwierdza, że środki wspierające wdrażanie cyfrowych paszportów zdrowotnych kolidują z tymi prawami, ale także, że takie ingerencje mogą być uzasadnione interesami zdrowia publicznego, jeżeli zostaną spełnione określone warunki. W związku z tym decydenci muszą znaleźć odpowiednią równowagę między ochroną praw i wolności wszystkich osób a ochroną interesów publicznych podczas zarządzania skutkami pandemii”. Odniosła się do tego Anna Streżyńska, CEO MC2 Innovations, według której „straszne by to było. Czytam sobie w Wikipedii, że tzw. mocne papiery pozwalały wydostać się z łapanki, uwolnić od obowiązku robót w Niemczech. Do innych niezbędnych dokumentów mieszkańca GG (oprócz kenkarty) należały: Ausweis – rodzaj legitymacji wydawanej przez zakłady pracownikom oraz członkom ich rodzin, Erlaubniskarte – legitymacja wydawana przez okupanta śpiewakom, muzykom, księgarzom, fotografom itp”. Brrr…
O tym, że duży może więcej nie trzeba nikogo przekonywać – ot, kolejny aksjomat. Wprawdzie biblijny Dawid o tym nie wiedział i pokonał Goliata, ale zwykle jest na odwrót. Przekonuje się o tym ostatnio Jarosław Żeliński, właściciel IT-Consulting, który podzielił się takim oto przemyśleniem na ten temat z użytkownikami LinkedIna: „Od pewnego czasu obserwuję ciekawe zachowania: szef IT firmy (to z reguły świetni i doświadczeni ludzie) pyta mnie o ofertę, wysyłam mu ją, a po jakimś czasie odpisuje, że >>Zarząd jednak podjął inną decyzję<<. Jak się potem okazuje: przekazał całe wdrożenie wraz z analizą przedwdrożeniową >>właśnie wybranemu dostawcy systemu ERP <<, bo >> to duża i znana firma, ma referencje, a pan Panie Jarku jest sam<<. I wtedy myślę sobie: dziwi mnie, że wszystkie te, doświadczone porażką, firmy mają dostęp do tej samej wiedzy, co np. ja, a mimo to zarządy tych firm wierzą bezgranicznie dostawcom oprogramowania i wierzą, że opisywane od lat przyczyny porażek u nich nie wystąpią…”. No tak, w końcu jeszcze nikt nigdy nikogo nie zwolnił za wybór IBM-a… „
W erze MFA, informacji na email/push, że ktoś się loguje na konto i braku możliwości zmiany hasła bez wiedzy właściciela, rządzący krajem przedstawiciele PiS padają ofiarami włamań kont na Twittera średnio raz w tygodniu. Od ślicznotki z Lublina po półnagie zdjęcia posłanek. O co chodzi?!” Takie właśnie pytanie padło ze strony Jakuba Skałbanii, założyciela Netwise’a, który od razu apeluje: „Czy ktoś z obszaru bezpieczeństwa nie mógłby mediom podpowiedzieć, że to nie są <<włamania na Twitter>>, tylko znacznie większa akcja? Zmiana hasła i skasowanie skrzynki pocztowej oznacza: włamanie na skrzynkę pocztową, monitorowanie konta (tel./email?), na które przychodzi kod z MFA, wreszcie przejęcie konta w mediach społecznościowych. To są co najmniej włamania na pocztę tych ofiar, chociażby po to, żeby potwierdzić nowe hasło albo dostać kod”.
Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>