Artykuł Medycyna skazana na IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Przykładowo, niemal co piąty dolar budżetu federalnego Stanów Zjednoczonych przeznaczany jest na ochronę zdrowia, co w innych sektorach gospodarki ma miejsce w przypadku zapaści i recesji. Z kolei w Polsce, w czasach pandemii COVID-19 wydatki na ochronę zdrowia zostały znacząco zwiększone. Dzieje się tak dlatego, że wydolna i sprawnie funkcjonująca służba zdrowia staje się elementem bezpieczeństwa narodowego – tłumaczy Krzysztof Mędrala, prezes MedAppu, krakowskiej firmy integratorskiej, oferującej rozwiązania wspomagające diagnostykę obrazową i usługi telemedyczne.
Zarządzający MedAppem są przekonani, że w najbliższej dekadzie informatyzacja branży medycznej zdecydowanie przyspieszy. Ich nadzieje nie są bezpodstawne, bowiem trudno sobie wyobrazić rozwój współczesnej medycyny bez poważnego wsparcia ze strony nowych technologii. Pandemia koronawirusa pokazała, że choć IT nie stanowi panaceum na wszystkie bolączki świata, niewątpliwie bywa pomocne.
O ile część dostawców rozwiązań informatycznych dla sektora zdrowia patrzy w przyszłość z optymizmem, o tyle pozostali są nieco bardziej powściągliwi w ocenach. Wojciech Muras, CEO Netology, uważa, że wspomniana powyżej włoska historia powinna być… sygnałem ostrzegawczym dla firm realizujących kontrakty dla służby zdrowia.
– Sytuacja na Półwyspie Apenińskim pokazuje złożoność rynku medycznego. Brak źródeł finansowania przyczynia się do fiaska nawet najlepszych pomysłów. Dlatego tak ważne jest, aby wszystkie strony uczestniczące we wdrożeniach IT dla medycyny, podjęły rzeczowe i uczciwe rozmowy na temat inwestycji w sektorze zdrowia – tłumaczy Wojciech Muras.
Telemedycyna na liście priorytetów
Podczas mającego niedawno miejsce Cisco Live 2020, Chuck Robbins, dyrektor generalny koncernu oznajmił, że w kolejnych miesiącach i latach opieka zdrowotna zmieni się na zawsze. Miał przy tym na myśli zarówno podstawowe zagadnienia, takie jak wirtualne wizyty w gabinetach lekarskich, jak i zupełnie nowe możliwości w zakresie diagnostyki czy konsultacji zespołów eksperckich. Przykładowo, w ostatnich miesiącach na pierwszy plan wysuwa się w tym kontekście opieka medyczna w modelu online. To oczywiste, skoro w wyniku obostrzeń znaczna część pacjentów musiała komunikować się z lekarzami zdalnie. Wiele wskazuje na to, że chorzy nie zrezygnują z tej formy kontaktu nawet po wygaśnięciu epidemii.
– Nie tylko pacjenci, ale również lekarze docenili możliwość pracy zdalnej. Specjalista może w ten sposób obsługiwać pacjentów z kilku szpitali, nie wychodząc z domu. To się opłaca z ekonomicznego punktu widzenia, a poza tym pozwala przynajmniej częściowo rozwiązać problemy dotyczące niedoboru lekarzy, zwłaszcza tych o wąskich specjalizacjach – mówi Jan Siwek, dyrektor działu medycznego w Alstorze.
Z tegorocznego raportu PwC wynika, że sami pacjenci najchętniej chcieliby wykorzystywać narzędzia telemedyczne do kontaktu z internistą (50,7 proc.) i farmaceutą (39,8 proc.). Warto zauważyć, że wyniki uzyskane przez analityków pokazują, że również rynek apteczny stanowi pole dla rozwoju nowych metod świadczenia usług, szczególnie w kontekście planowanego wprowadzenia w Polsce opieki farmaceutycznej. Osobną kwestią pozostaje wykorzystanie przez lekarzy systemów wideokonferencyjnych do wymiany wiedzy ze swoimi kolegami po fachu. Mogą to być konsylia z udziałem specjalistów z różnych miejsc globu. Zresztą to samo dotyczy prac badawczych.
– Ostatnie miesiące pokazały, że dysponowanie profesjonalnymi i sprawdzonymi rozwiązaniami wideokonferencyjnymi ułatwia funkcjonowanie podmiotom medycznym. Już wkrótce można spodziewać się zwiększonego zainteresowania ze strony służby medycznej produktami, które zapewniają wysoką jakość obrazu i dźwięku oraz bezpieczeństwo transmisji – prognozuje Adrian Motylewski, koordynator ds. marketingu w Veracompie.
Zdaniem integratora
Podstawowym czynnikiem napędzającym informatyzację służby zdrowia są wymagania stawiane przez NFZ. W poprzednich latach większość placówek medycznych wdrożyła systemy medyczne ERP, a wraz z nimi pierwsze e-usługi. Obecnie mniejsze placówki, które mają dostęp do środków unijnych w ramach regionalnych programów operacyjnych, będą inwestowały w narzędzia wspomagające bieżącą działalność, czyli systemy klasy ERP wraz z EDM, serwerownie, sieci komputerowe, rozwiązania do backupu, systemy obiegu dokumentów czy produkty bezpieczeństwa. Z kolei większe ośrodki, takie jak uniwersytety czy instytuty, dysponujące zapleczem naukowo-badawczym, będą wnioskować o granty z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Dzięki tym dotacjom mogą realizować projekty wspomagające bezpośrednio procesy leczenia, wykorzystując do tego celu między innymi wielkie zbiory danych czy sztuczną inteligencję. Dodatkowym bodźcem do inwestycji jest wymóg prowadzenia dokumentacji medycznej w formie elektronicznej, co wiąże się z dużym zapotrzebowaniem na pojemność dyskową. W przyszłości należy spodziewać się zmian – model chmury prywatnej zastąpi chmura hybrydowa lub publiczna. Również aktualna sytuacja związana z COVID-19 znacząco wpłynęła na zwiększenie inwestycji w technologie, wspierające telemedycynę i rozwój usług elektronicznych.
Lekarze ze wsparciem sztucznej inteligencji
Według Grand View Research wartość globalnego rynku chatbotów osiągnie w 2025 r. poziom 1,23 mld dol., a przewidywane roczne tempo wzrostu w latach 2020 – 2025 wyniesie 24,3 proc. Analitycy nie oszacowali udziału w tym segmencie wirtualnych asystentów wspomagających pracę lekarzy, ale nie ulega wątpliwości, że rola tych specyficznych pomocników powinna sukcesywnie rosnąć. Oczywiście algorytmy nie zastąpią medyków, ale ułatwią podejmowanie decyzji i pozwolą uniknąć błędów wynikających chociażby ze zwykłego przemęczenia.
W nieodległej przyszłości chatboty mogą stać się pierwszym punktem kontaktu dla pacjenta w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Jeśli zaś nie sprostają jakiemuś zadaniu, przekażą sprawę lekarzowi. Istnieje bardzo wiele przypadków, w których chatbot może wspomóc pacjenta, jak chociażby przy zarządzaniu lekami, w udzielaniu pierwszej pomocy w nagłych wypadkach czy dawania zaleceń w przypadku podstawowych problemów medycznych. Pierwsze skrzypce w tym segmencie produktowym grają startupy, m.in. Your.MD, Sensely, Buoy Health czy wrocławska Infermedica.W ostatniej z wymienionych firm nad projektem chatbota pracuje zespół inżynierów i lekarzy, a polski startup otrzymał do tej pory wsparcie w wysokości 14 mln zł. Powstałe dzięki temu rozwiązanie (wykorzystujące sztuczną inteligencję) po otrzymaniu od pacjenta opisu niepokojących objawów, zadaje pytania diagnostyczne i ocenia prawdopodobieństwo wystąpienia różnych chorób.
Zastosowanie sztucznej inteligencji w medycynie nie ogranicza się jedynie do tworzenia chatbotów wyręczających personel medyczny w realizacji rutynowych zadań.
– Narzędzia wykorzystujące AI wspierają lekarzy w takich procesach jak segmentacja tkanek czy rozpoznawanie podejrzanych zjawisk zachodzących w ciele człowieka na podstawie dziesiątków tysięcy zweryfikowanych przykładów. Ta część medycyny bardzo szybko się rozwija. Wiedza porównawcza zawarta w algorytmach decyzyjnych, potwierdzona medycznie, może być szybko wykorzystana jako podpowiedź ułatwiająca wybór najlepszej opcji – mówi Jan Siwek.
Na przykład Petuum, amerykański start-up, jest autorem rozwiązania, które wykorzystuje najnowocześniejsze technologie wizji komputerowej i NLP, czyli programowania neurolingwistycznego, do generowania pisemnych raportów z obrazów rentgenowskich. System rejestruje możliwe nieprawidłowości, a także podsumowuje wyniki oraz wnioski. – Nasz produkt zapewnia lekarzom wsparcie przy tworzeniu zestawień, oszczędzając ich cenny czas, który mogą poświęcić na przyjmowanie większej liczby pacjentów – wyjaśnia Eric Xing, CEO Petuum.
Placówki zdrowia na celowniku hakerów
Szpitale, firmy farmaceutyczne czy przychodnie lekarskie należą do ulubionych celów ataków hakerów. Według raportu ForgeRock 2020 Consumer Identity Report w ubiegłym roku aż 45 proc. incydentów naruszenia bezpieczeństwa danych dotyczyło branży opieki zdrowotnej. W ich wyniku instytucje medyczne poniosły straty w wysokości niemal 18 mld dol. Niestety, bieżący rok nie przyniósł poprawy sytuacji. Wręcz przeciwnie, w pierwszym kwartale 2020 r. sektor opieki zdrowotnej stanowił już 51 proc. wszystkich naruszeń. Jak widać cyberprzestępcy w czasie zarazy nie zastosowali taryfy ulgowej wobec medyków. Znamienny jest przykład brytyjskiego National Health Service, który odpiera około 12 tys. ataków phishingowych dziennie. Hakerzy w czasie koronawirusa wykorzystują przemęczenie personelu medycznego, a także wzrost popularności opieki medycznej on-line.
Z drugiej strony eksperci zajmujący się cyberbezpieczeństwem próbują nieco tonować minorowe nastroje. Pewnego rodzaju pocieszenie stanowi bowiem fakt, że wśród wyciekających informacji niewiele zawiera wrażliwe dane dotyczące chorób nowotworowych, obecności wirusa HIV, aborcji, zdrowia psychicznego itp. Z badań przeprowadzonych przez Johns Hopkins Carey Business School wynika, że spośród prawie 1,5 tys. naruszeń danych w amerykańskich placówkach służby zdrowia w latach 2009 – 2019, które dotknęły 169 mln pacjentów, tylko dwadzieścia dwa przypadki odnosiły się do poufnych informacji medycznych i dotyczyły 2 mln osób.
Niestety, branży medycznej nie omijają też ataki ransomware. W lipcu br. bardzo głośno było chociażby o poważnym incydencie na Wydziale Medycznego Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Hakerzy włamali się na serwery zawierające istotne dane, w tym także rezultaty prac nad COVID-19. Żeby móc kontynuować prace nad ważnymi projektami władze uczelnie zdecydowały się zapłacić okup w wysokości 1,14 mln dol. I chociaż służba zdrowia próbuje walczyć z cyberprzestępcami, to jak na razie znajduje się w głębokiej defensywie.
– Opieka zdrowotna w zakresie tworzenia systemów cyberbezpieczeństwa pozostaje znacznie w tyle za innymi branżami, choćby takimi jak sektor bankowy. W tej kwestii kluczowe wydaje się nie tylko zapewnienie odpowiednich środków finansowych, ale budowanie świadomości wyzwań i obowiązków wśród osób odpowiedzialnych za zarządzanie placówkami medycznymi – podkreśla Adrian Motylewski.
Warto uczulać ich na takie wydarzenia, jak zablokowanie rejestracji szpitalnej, co grozi całkowitym paraliżem obsługi pacjentów, a takie przypadki w Polsce miały już miejsce. Dlatego działy IT w szpitalach muszą wprowadzać różne polityki zabezpieczeń dostępu i odtwarzania szpitalnych baz danych. Zwłaszcza że coraz popularniejsza praca zdalna lekarzy wymaga bezpieczeństwa przesyłania danych w obie strony. Dlatego nowe obszary działania służby zdrowia, a także szybko postępująca popularyzacja porad lekarskich online, otwierają szereg możliwości przed integratorami, którzy zaopatrują szpitale czy przychodnie rejonowe. Robert Pakowski, Data Center Transformation Architect w Fujitsu, proponuje proaktywne podejście i analizowanie zdarzeń za pośrednictwem pojedynczej platformy SIEM stale monitorującej zdarzenia zachodzące w całym środowisku oraz ich korelację.
Do przerwy 0:1
Pandemia koronawirusa obnażyła słabsze strony firm technologicznych. Choć narzędzia informatyczne ułatwiły płynne przejście na tryb opieki medycznej online, to w zmaganiach z COVID-19 często zawodzą, co przyznają sami przedstawiciele branży IT. Zdaniem Maureen Baker, dyrektora medycznego Your.MD, musi upłynąć przynajmniej od 6 do 12 miesięcy, zanim pojawi się literatura naukowa, która pomoże w przeprojektowaniu zaawansowanych kontrolerów objawów. Natomiast Hugh Harvey, założyciel biotechnologicznego startupu Hardian, oznajmił, że ma związane ręce z braku wystarczającej ilości odpowiednich danych dotyczących COVID-19.
– Koronawirus zaskoczył cały świat. Nawet duże międzynarodowe koncerny odczuły jego obecność. Zatem obarczać IT za nieprzygotowanie algorytmów to nadużycie. Tym bardziej, że najprawdopodobniej znowu zawinił człowiek – przyznaje Jan Siwek.
Nie wszyscy dostawcy rozwiązań IT posypują głowy popiołem. Fujitsu chwali się superkomputerem Fugaku, który jest wykorzystywany przez służby medyczne do monitorowania rozprzestrzeniającej się pandemii i prowadzenia badań nad COVID-19, uwzględniających takie elementy jak terapia i diagnostyka. Apple oraz Googlezakopały po latach topór wojenny i opracowały wspólne rozwiązanie służące do wykrywania, czy użytkownicy smartfonów mieli kontakt z osobą zarażoną. Krzysztof Mędrala podkreśla, że dzięki nowoczesnym narzędziom sekwencjonowania genów szybko udało się poznać dokładny skład genomu patogenu SARS-Cov-2. To z kolei umożliwiło opracowanie terapeutycznych przeciwciał do badań w ciągu kilku tygodni.
Pewnego rodzaju usprawiedliwieniem dla dostawców technologii informatycznych jest to, że znaleźli się na pierwszej linii frontu i musieli poświęcić swoje siły oraz zasoby na bieżące działania. Taka sytuacja utrudniła opracowanie innowacyjnych rozwiązań, ponieważ bardziej myślano o tym, żeby przetrwać. Ale nic straconego, gdyż walka z COVID-19 nie jest zakończona, i choć spece od IT w pierwszej fazie dali się ograć, to w każdej chwili mogą przejąć inicjatywę.
Zdaniem specjalisty
Każda branża mierzy się ze wzrostem liczby cyberzagrożeń i ataków – służba zdrowia, niestety, nie jest wyjątkiem. Oczywiście są placówki dysponujące wysokim poziomem zabezpieczeń, ale też takie, które mają wciąż poważne braki w ochronie. Każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnego podejścia, które uwzględni także przyszłe plany rozwoju. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich placówek i jednostek służby zdrowia z pewnością jest ogromna wartość danych medycznych, którymi dysponują. Powinny one podlegać szczególnej ochronie, dlatego poza samymi rozwiązaniami technologicznymi istotne jest podnoszenie świadomości użytkowników systemów i wprowadzanie dobrych praktyk cyberhigieny wśród pracowników.
W ostatnim czasie obserwowaliśmy ogromne zmiany w podejściu do opieki zdrowotnej przy udziale technologii. Oczywiście ich impulsem była pandemia COVID-19. Ten okres pokazał, że technologia odgrywa kluczową rolę, nie tylko w szybkim reagowaniu na pandemię, chociażby oferując rozwiązania ułatwiające kontakty pacjentów z pracownikami służby zdrowia, ale także umożliwiając efektywne i zdalne administrowanie placówkami, pilnowanie inwentaryzacji sprzętu, czy, z perspektywy szerszej niż Polska – tworzenie polowych szpitali i przychodni wyposażonych w odpowiednie narzędzia cyfrowe. A skoro mowa o mariażu technologii i medycyny, nie możemy zapominać o rosnącej roli wykorzystania zaawansowanej analityki i chmury obliczeniowej, które dają fundament technologiom uczenia maszynowego. Już teraz pojawiają się pierwsze sygnały dotyczące obrazowania zmian nowotworowych przez komputery i postępów, jakie dokonują się na tym polu. Technologie w służbie medycyny to także wykorzystanie możliwości, które niesie wirtualna i rozszerzona rzeczywistość. Mamy już niesamowite przykłady, w tym dotyczące kardiologii inwazyjnej i wykorzystania okularów do VR w edukacji lekarzy oraz próbnych zabiegach w przestrzeni wirtualnej.
Obserwując branżę medyczną, zauważamy dwa główne wyzwania – starzejące się społeczeństwo i szybko rosnące koszty opieki medycznej. Dlatego też branża IT powinna budować predykcyjne i zapobiegawcze rozwiązania dla sektora medycznego bazujące na analizie danych, automatyzacji procesów i komunikacji. Narzędzia wykorzystujące Internet rzeczy zapewnią spersonalizowaną opiekę medyczną, robotyka zaś wspomoże leczenie. Przykładem zaawansowanej robotyki jest robot chirurgiczny da Vinci, który w polskich placówkach medycznych przeprowadził setki precyzyjnych zabiegów. Z pewnością skala zastosowań tego typu urządzeń będzie rosła. Ogromny udział w wielu płaszczyznach medycyny będą odgrywały systemy oparte na sztucznej inteligencji, które doskonale sprawdzą się w zakresie monitorowania stanu zdrowia, analizy i zaawansowanej diagnostyki.
Artykuł Medycyna skazana na IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł IT dla bezpieczeństwa pacjenta pochodzi z serwisu CRN.
]]>Przykładowo szpitale, przychodnie, laboratoria diagnostyczne i gabinety lekarskie przetwarzają duże ilości poufnych informacji, którym trzeba zapewnić pełną ochronę. Z drugiej strony, nie można wprowadzać nieprzemyślanych, zbyt daleko idących zabezpieczeń, aby nie sparaliżować pracy personelu medycznego. Ochrona musi być, ale nie może utrudniać lub blokować dostępu do dokumentacji medycznej pacjenta. Zwłaszcza w sytuacjach krytycznych, gdy liczy się niemal każda sekunda.
Wprowadzenie RODO uczuliło placówki medyczne na kwestie ochrony danych osobowych.
– Szczególnie dyrekcje szpitali zwracają specjalną uwagę na zabezpieczenia na wszystkich szczeblach dostępu do danych. To dobry punkt wyjścia do rozmów o wdrożeniach nowych czy modernizacji lub rozbudowie już istniejących rozwiązań IT – mówi Jan Siwek, dyrektor Działu Medycznego w Alstorze.
Duże znaczenie dla przestrzegania unijnych regulacji mają wszelkiego rodzaju kontakty z pacjentami. Przykładowo rejestrację trzeba zreorganizować tak, by czekający w kolejce nie widzieli danych innego pacjenta na monitorze. W chwili przyjęcia i podczas pobytu w szpitalu trzeba uzyskać od chorego liczne zgody związane z przetwarzaniem i udostępnianiem jego danych.
Obecnie zazwyczaj dokumenty zawierające zgody i informacje szpitalne mają formę papierową i trafiają do segregatorów. Gdy przez pomyłkę któryś znajdzie się nie tam gdzie trzeba, pojawia się problem z jego odszukaniem. A dotyczą tak ważnych kwestii jak wykonanie zabiegu, wypis na życzenie, wybór rodzaju znieczulenia, zgoda na pobranie/udostępnienie dokumentacji medycznej z/do innej placówki. Szpitale mogą być więc zainteresowane zastosowaniem narzędzi do uzyskiwania dokumentów zgody w formie elektronicznej. Ułatwiają bowiem obsługę pacjenta i usprawniają zarządzanie zasobami archiwum, a prowadzenie dokumentacji w postaci elektronicznej przynosi oszczędności. Obecnie z wymagających zgody dokumentów korzysta w tej formie niecałe 20 proc. szpitali.
Nie trzeba wdrażać rozwiązań wymagających kwalifikowanego podpisu elektronicznego. Na rynku są też narzędzia do składania podpisu biometrycznego. Podpis odręczny składa się za pomocą specjalnego piórka piszącego po ekranie dotykowym lub piórka z kamerą. System rejestruje elementy behawioralne – siłę nacisku, kąt nachylenia i szybkość prowadzenia linii. Plik z takim podpisem jest szyfrowany i przesyłany do elektronicznego archiwum.
Problematyczne może okazać się w niektórych przypadkach zintegrowanie tego typu rozwiązań z systemem szpitalnym (HIS). Tutaj otwiera się szansa dodatkowego zarobku dla integratorów i resellerów. Tym bardziej, że archiwum elektroniczne może też wymagać dodatkowych zasobów pamięci masowych.
Większość placówek ochrony zdrowia biorących udział w ubiegłorocznym „Badaniu stopnia informatyzacji podmiotów wykonujących działalność leczniczą” prowadzonym przez CSIOZ deklaruje, że posiada opracowaną i wdrożoną wewnętrzną politykę bezpieczeństwa teleinformatycznego. Najwięcej jest wśród nich szpitali – 87 proc., najmniej placówek podstawowej opieki zdrowotnej – 63 proc.
Inna jest sytuacja, jeśli chodzi o stosowanie konkretnych rozwiązań i narzędzi z zakresu cyberbezpieczeństwa. Przykładowo, tylko w około jednej czwartej instytucji medycznych stosuje się metody kryptograficzne do zabezpieczania danych medycznych. Tutaj różnica między poszczególnymi rodzajami placówek jest niewielka – od 27 proc. w szpitalach do 25 proc. w POZ. Prawie jedna piąta (19,5 proc.) ośrodków podstawowej opieki zdrowotnej wciąż jeszcze nie robi kopii zapasowych swoich systemów informatycznych. Przyznało się do tego również 5,5 proc. szpitali.
Wprowadzając ochronę danych, trzeba jednak pamiętać, że w procesie leczenia najważniejsza jest możliwość pewnej, jednoznacznej identyfikacji pacjenta. Nie może być żadnych wątpliwości, czy wskazana terapia lub przepisane lekarstwo jest przeznaczone dla tej, a nie innej osoby. Również lekarz na obchodzie albo w gabinecie musi mieć stuprocentową pewność, że dostarczona mu dokumentacja dotyczy właśnie diagnozowanego pacjenta. Pewność rozpoznania ma zasadnicze znaczenie zarówno dla bezpieczeństwa chorego, jak i placówki medycznej, która go obsługuje.
To wymaga zastosowania rozwiązań informatycznych o odpowiednich parametrach technicznych i funkcjonalnych. Lekarz na obchodzie potrzebuje np. wydajnego tabletu jako stacji lekarskiej, za pomocą której połączy się z systemem szpitalnym, by poznać dane lub wyniki badań pacjenta. Konieczna jest także zaufana sieć Wi-Fi o dużej przepustowości, by nie trzeba było zbyt długo czekać na pobieranie niezbędnych informacji ze szpitalnej bazy danych. Połączenie musi być bezpieczne, a transmisja danych gwarantować ich kompletność i spójność.
Zwiększanie przepustowości sieci i podwyższanie jej parametrów bezpieczeństwa w placówkach opieki zdrowotnej to kolejny obszar, który przyniesie zyski integratorowi i resellerowi. Czasami może to wymagać wymiany lub modernizacji switchy albo konfigurowalnych routerów Wi-Fi. W innych przypadkach mogą być potrzebne bardziej zaawansowane działania. Zawsze należy zacząć od poznania sytuacji w konkretnym miejscu. Stopień informatyzacji poszczególnych placówek ochrony zdrowia jest bowiem bardzo zróżnicowany.
Dla bezpieczeństwa działań medycznych ważne jest również wprowadzenie skutecznych metod uwiarygodniania decyzji lekarza o zleconych badaniach lub zaaplikowanych lekach oraz pobraniu leków z apteki czy magazynku. W tym celu można użyć podpisu elektronicznego lub metody biometrycznej. Uwierzytelnianie przy logowaniu się do systemu nie zawsze jest wystarczające, gdyż tablet może przejąć inna osoba, która dokona zmian w systemie bez wiedzy i zgody uprawnionego użytkownika. Na razie najpowszechniejszą metodą zabezpieczenia jest używanie loginu i hasła.
Możliwość łatwej i niepodważalnej identyfikacji pacjenta oraz zapoznania się z dotyczącymi go zaleceniami lekarskimi musi mieć również personel pielęgniarski i pracownicy laboratoriów diagnostycznych. Chodzi o to, by nie dochodziło do pomyłek w dawkowaniu lekarstw bądź wykonywaniu zleconych badań i zabiegów. Zastosowane rozwiązania muszą zapewniać jednocześnie ochronę prywatności i poszanowanie intymności chorego. Do coraz częściej wykorzystywanych w tym zakresie technik należą systemy kodów kreskowych. Resellerzy i integratorzy mogą zarobić nie tylko na dostawie czytników, lecz także na integracji rozwiązań do ich obsługi z systemem szpitalnym.
Jan Siwek
dyrektor Działu Medycznego, Alstor
Ze względu na wprowadzanie nowych metod oceny stanu zdrowia pacjenta przybywa elementów w infrastrukturze IT w szpitalach, które wymagają rozbudowy lub modernizacji. Lekarze coraz częściej korzystają ze stacji wspomagających ocenę stanu pacjenta. Muszą mieć łatwy dostęp do różnych danych związanych z procesem leczenia. Nie tylko do wyników badań, lecz także do informacji i dokumentacji szpitalnej. Przykładowo w przypadku planowania wszczepienia endoprotezy ważne jest, by wiedzieć, jakie jej typy znajdują się aktualnie w szpitalnym magazynie. Dzięki wykorzystaniu dostępu do bazy danych HIS, RIS można szybko podejmować właściwe decyzje o najefektywniejszym procesie leczenia, a elektroniczne wspomaganie oceny stanu chorego i szybki dostęp do danych podnosi bezpieczeństwo pacjenta.
Wymagania w zakresie cyberbezpieczeństwa będą rosły równolegle z wprowadzaniem przez placówki ochrony zdrowia elektronicznej dokumentacji medycznej i digitalizacji wyników badań, co odbywa się etapami. Obowiązek wystawiania e-zwolnień lekarskich istnieje od 1 grudnia 2018 r. Od 1 stycznia bieżącego roku wyłącznie w formie elektronicznej muszą być wystawiane trzy kolejne dokumenty: karta informacyjna leczenia szpitalnego, karta odmowy przyjęcia do szpitala oraz informacja specjalisty dla lekarza kierującego. Obowiązek wystawiania recept w formie elektronicznej ma obowiązywać od 1 stycznia 2020 r., natomiast e-skierowania na badania będą wymagane od początku 2021. Pod koniec ubiegłego roku rozpoczął się pilotaż e-skierowania. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia poinformowało, że będzie przeprowadzony w około 200 placówkach.
Prowadzenie dokumentacji medycznej w formie elektronicznej może wciąż stanowić duże wyzwanie dla licznych placówek opieki zdrowotnej. Wiele z nich nie ma bowiem jeszcze wystarczających rozwiązań, oprogramowania bądź zasobów IT. Zgodnie z przepisami tworzenie e-dokumentacji medycznej musi się odbywać z wykorzystaniem standardu HL7 CDA. Trzeba to robić za pomocą właściwego oprogramowania i połączeń do wymiany danych.
Z przeprowadzonego w ubiegłym roku przez CSIOZ trzeciego „Badania stopnia informatyzacji podmiotów wykonujących działalność leczniczą” wynika, że w wielu miejscach brakuje wciąż komputerów, na których można by tworzyć dokumentację medyczną bez oczekiwania aż inny pracownik skończy pracę. Nie we wszystkich placówkach medycznych zapewniony jest również dostęp do komputera w pomieszczeniach, w których używana jest dokumentacja pacjentów.
– Niepełna wiedza zarządzających często jest powodem powstawania aż nazbyt oczywistych luk bezpieczeństwa, co może skutkować obniżeniem poziomu zaufania pacjentów – ocenia Kamil Więcek, właściciel dbfr.pl.
Przygotowanie do prowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej deklarowało ok. 56 proc. ankietowanych przez CSIOZ podmiotów medycznych, w tym ponad 66 proc. szpitali i prawie 59 proc. placówek podstawowej opieki zdrowotnej. 47 proc. podmiotów, które nie były jeszcze gotowe, miało w planach albo rozważało inwestycję umożliwiającą prowadzenie EDM.
Wprowadzanie kolejnych składowych systemu elektronicznej dokumentacji medycznej to dobra okazja do rozmawiania ze szpitalami o unowocześnianiu i rozbudowie systemów informatycznych oraz infrastruktury IT. Również pod kątem szeroko pojętego bezpieczeństwa. Związane z tym wdrożenia nie tylko zwiększą ochronę zasobów i informacji, ale także zoptymalizują pracę personelu medycznego. Otwiera się zatem duże pole do popisu dla integratorów i resellerów.
Mogą na przykład zaproponować rozwiązanie odciążające lekarzy specjalistów od uciążliwego i czasochłonnego prowadzenia dokumentacji, chociażby wypełniania kart pooperacyjnych. System z wcześniej przygotowanymi opisami procedur, materiałów oraz zabiegów ułatwiłby i przyspieszyłby ich pracę. W wypełnieniu dokumentów mogłaby pomóc dobrze zorientowana w procedurach operacyjnych sekretarka medyczna lub inna oddelegowana do tego osoba. Gotowy raport dawałaby lekarzowi do sprawdzenia i podpisania. Ewentualnie miałby on tylko uzupełnić niewielką część opisową dotyczącą np. zastosowanych technik zabiegowych. Czas, który by w ten sposób zyskał, mógłby przeznaczyć na dodatkowe zabiegi czy operacje.
Opisane rozwiązanie wymagałoby zapewne rozbudowy systemów HIS. Nie wszystkie jednak są wyposażone w moduły umożliwiające wprowadzanie dodatkowych funkcji. Może zajść konieczność wdrożenia nowych rozwiązań, które zapewniają tworzenie e-dokumentacji z wykorzystaniem standardu HL7 CDA. To kolejna okazja dla integratorów do zwiększenia zakresu działań w placówce ochrony zdrowia.
Kamil Więcek, właściciel dbfr.pl
W Polsce trwa intensywny proces cyfryzacji ochrony zdrowia. W końcu są efekty w postaci projektów: e-zwolnień, e-recept, e-skierowań, Internetowego Konta Pacjenta. Próba ujednolicenia struktury i integracji systemów na wielu płaszczyznach nie może się odbywać bez zapewnienia bezpieczeństwa danych, szczególnie w kontekście RODO oraz ustawy o cyberbezpieczeństwie. Strona publiczna w największych projektach oraz podmioty prywatne wydają się problem dostrzegać. Nie jest to jeszcze wykorzystanie technologii blockchain, co na świecie już często ma miejsce, ale powoli tworzymy hybrydę rozwiązań on-premise z chmurami, także publicznymi. Dla osiągnięcia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa potrzebne jest ujednolicenie danych. Dużą rolę ma tu do spełnienia państwo, które powinno pomóc otworzyć często zbyt hermetyczne systemy z danymi medycznymi.
Bezpieczeństwo funkcjonowania placówki medycznej i skuteczność pomocy choremu może wzrosnąć również dzięki wykorzystaniu rozwiązań z zakresu telemedycyny. Dają one firmom z branży IT szansę wejścia na nowy, dopiero w zasadzie się tworzący, ale perspektywiczny rynek.
W wielu szpitalach brakuje bowiem specjalistów, którzy mogliby zinterpretować wyniki badań lub udzielić konsultacji dotyczącej stanu pacjenta. Brakuje np. radiologów oraz specjalistów od analizy wyników badań udarowych. Wiele placówek może przyjąć pacjenta z udarem mózgu, ale wyniki jego badań musi wysyłać do odczytania do innego ośrodka. W tym przypadku czas reakcji lekarza ma kluczowe znaczenie. Usługa telemedyczna rozwiązuje problem.
– Zdalne wsparcie specjalisty zwiększa szansę szybkiego, bezpiecznego zdiagnozowania oraz określenia sposobu leczenia pacjenta – podkreśla Jan Siwek z Alstoru.
Zwraca przy tym uwagę, że coraz częściej najbardziej poszukiwani specjaliści nie pracują w szpitalach ani w przychodniach. Wybierają pracę z domu. Dzięki temu są w stanie obsłużyć większą liczbę placówek i skonsultować większą liczbę przypadków. Mogą podpisać kontrakty z kilkoma ośrodkami jednocześnie.
Do sprawnego wykonywania takiej usługi potrzebują jednak odpowiednich rozwiązań. Zaopatrzenie ich w sprzęt, oprogramowanie i łącza to już zadanie dla firm teleinformatycznych. Zdaniem Jana Siwka liczba klientów potrzebujących takiej obsługi będzie rosła, gdyż placówki ochrony zdrowia coraz częściej i coraz chętniej będą nawiązywały ze specjalistami współpracę na odległość. Tylko w ten sposób bowiem poradzą sobie z deficytem najbardziej poszukiwanych specjalistów. Czynnikiem sprzyjającym takiemu rozwojowi sytuacji będzie z pewnością postępująca digitalizacja badań medycznych.
Świadczący usługi telemedyczne specjalista potrzebuje nie tylko odpowiedniego oprogramowania oraz mocnej, zgodnej z przepisami medycznymi stacji roboczej. Potrzebuje też szybkiego i bezpiecznego łącza. Przekaz musi być szyfrowany, a wysyłane dane pseudonimizowane, by zapewnić zgodność z RODO. Należy je też gdzieś gromadzić, więc potrzebne są i duże zasoby pamięci dyskowej. Chyba że obrazy są udostępniane w chmurze, wtedy na znaczeniu zyskuje bezpieczeństwo dostępu. Funkcjonującą szybko i bezpiecznie infrastrukturą musi dysponować także szpital korzystający z usług telekonsultanta.
Transmisja powinna gwarantować spójność i kompletność przesyłanych informacji. Analizujący wyniki badań specjalista musi mieć pewność, że otrzymał oryginalną i kompletną dokumentację, szpital zaś – że przesłany opis dotyczy konkretnego przypadku i nie został po drodze w żaden sposób zafałszowany. Rozwiązaniem spełniającym wymienione wymagania są systemy automatyzujące przesyłanie danych i monitorujące ich jakość oraz kompletność.
Obowiązująca od połowy ubiegłego roku ustawa o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa obejmie swym zasięgiem również wiele placówek ochrony zdrowia. Liczne szpitale i przychodnie ze względu na charakter i skalę oddziaływania społecznego zostaną z pewnością (lub już zostały) uznane za operatorów usług kluczowych. W takim przypadku spoczywa na nich obowiązek stworzenia mechanizmów zarządzania bezpieczeństwem systemów informatycznych wykorzystywanych do świadczenia usług. Ustawa nie precyzuje, jakie konkretnie działania mają być w tym celu podjęte. Decyzja o wyborze konkretnych środków jest w gestii każdego operatora. Prawo wymaga jedynie, aby zastosowane rozwiązania były adekwatne do oszacowanego ryzyka. Decyzję o uznaniu za operatora usług kluczowych podejmuje resort, któremu podlega placówka. Odbywa się to w drodze decyzji administracyjnej wydawanej na podstawie określonych w przepisach kryteriów. Niektóre podmioty już ją otrzymały, inne otrzymają w najbliższym czasie.
Wykaz wszystkich operatorów usług kluczowych jest prowadzony w Ministerstwie Cyfryzacji. Nie będzie upubliczniony, ale nie jest też tajny. To oznacza, że każda firma i instytucja będzie mogła potwierdzić, że została uznana za operatora usług kluczowych. Proces wydawania decyzji o uznaniu za operatora usług kluczowych jest w toku i wiele szpitali zapewne nie wie, że ich również to dotyczy. Integratorzy i resellerzy powinni więc systematycznie pytać interesujące ich placówki medyczne, czy są operatorami usług kluczowych.
Artykuł IT dla bezpieczeństwa pacjenta pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Alstor – ekspert w dziedzinie rozwiązań medycznych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jedną z największych zmian, które ostatnio zachodzą w szpitalach, jest coraz powszechniejsze stosowanie chirurgii minimalnie inwazyjnej. Wśród licznych innowacji są radiologia interwencyjna i chirurgia hybrydowa. Aby nadążyć za zmianami w tej dynamicznie rozwijającej się dziedzinie, EIZO kontynuuje prace nad technikami obrazowania i parametrami monitorów przeznaczonych dla placówek ochrony zdrowia.
Stosowane w specjalistycznych przychodniach i szpitalach urządzenia medyczne generują obrazy różnej rozdzielczości, zarówno monochromatyczne, jak i kolorowe. Dlatego EIZO oferuje wiele monitorów diagnostycznych, wyposażonych w ekrany pracujące w różnych rozdzielczościach i wyposażone w wiele opcji, dzięki czemu można zoptymalizować prezentowanie wyników badań pochodzących z różnych źródeł. W ostatnich latach coraz częściej trzeba równocześnie wyświetlać wiele rodzajów obrazów na jednym monitorze. Aby to umożliwić, EIZO opracowało rodzinę panoramicznych ekranów Multi RadiForce o rozdzielczości 6 i 8 megapikseli.
Najwięcej urządzeń generujących cyfrowy obraz znajduje się w nowoczesnych salach operacyjnych. Podczas zabiegów z zakresu radiologii interwencyjnej, chirurgii hybrydowej, chirurgii endoskopowej itp., w zależności od rozległości operacji, wymagane są różne rodzaje obrazu. Także w tym zakresie EIZO ma kompleksową ofertę – od monitorów do wyświetlania obrazów z endoskopów 3D przez ekrany poglądowe stanowiące wyposażenie gabinetów lekarskich po panele naścienne CuratOR z monitorami diagnostycznymi. Dzięki dużej liczbie oferowanych zestawów urządzeń producent zapewnia dostosowanie konfiguracji do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Wśród produktów EIZO znaleźć można też szereg rozwiązań, które sprawdzą się na stanowiskach pracowników administracji, personelu technicznego (np. seria monitorów FlexScan z funkcjami zmniejszającymi zmęczenie podczas wielogodzinnej pracy) i monitoringu (seria monitorów DuraVision przystosowanych do pracy ciągłej w trybie 24/7).
• RadiForce Multi – modele o rozdzielczości 6 i 8 Mpix, do równoczesnego wyświetlania monochromatycznych i kolorowych obrazów z wielu źródeł.
• RadiForce G&R – monitory diagnostyczne o rozdzielczości 2 i 3 Mpix, z matrycą kolorową lub monochromatyczną. Mają certyfikat zgodności z normą kalibracji DICOM Part 14 i świetnie nadają się do prezentowania badania RTG klatki piersiowej oraz wyników radiografii, rezonansu magnetycznego czy tomografii komputerowej.
• RadiForce Mammo – monochromatyczne i kolorowe modele z matrycą 5 i 8 Mpix, przeznaczone do obrazowania badań piersi. Dzięki wysokiemu kontrastowi i jasności zapewniają optymalne warunki przeglądania wyników tomosyntezy i mammografii.
• RadiForce MX – kliniczne monitory podglądowe, idealne do oceny wyników badań pacjentów w gabinetach lekarskich z rezonansu i tomografu zapisanych w standardzie DICOM Part 14. Oferowane są modele kolorowe z ekranami o różnej rozdzielczości, a także z panelem dotykowym.
• CuratOR EX – modele służące do wyświetlania obrazu pola operacyjnego podczas zabiegów chirurgicznych. W ofercie są rozwiązania 4K a także 3D.
• CuratOR Surgical Panel – system składający się z cyfrowego panelu, wyposażony we wbudowany jeden monitor (lub więcej) i moduł zarządzania sygnałami wideo. Umożliwia łatwą integrację z infrastrukturą IT szpitala i optymalną prezentację zdjęć pochodzących z różnych źródeł.
W wielu dziedzinach odchodzi się od papierowych archiwów. Przemawiają za tym bardzo konkretne przyczyny, takie jak koszty przechowywania dokumentacji, ryzyko jej zniszczenia oraz trudności z odnalezieniem potrzebnych dokumentów. Do niedawna problematyczne było zastosowanie rozwiązań cyfrowych tam, gdzie wymagany jest podpis klienta, petenta lub pacjenta. Alstor proponuje wykorzystanie w placówkach medycznych tabletów piórkowych firmy Wacom umożliwiających złożenie certyfikowanego podpisu. Są stosowane do edytowania dokumentacji administracyjnej i medycznej. Zapewniają m.in. akceptację dokumentów dotyczących szpitalnych procedur jednym podpisem na ekranie, kwitowanie odbioru wyników badań czy zgody pacjenta na wykonanie zabiegów, upraszczając obieg dokumentów administracyjnych w szpitalu lub innej placówce medycznej.
Wacom STU-530 to tablet zaprojektowany specjalnie do składania ręcznych podpisów i zapisu ich w postaci cyfrowej. Na wbudowanym kolorowym wyświetlaczu o wysokiej rozdzielczości i przekątnej 5 cali, obok miejsca do składania cyfrowego podpisu, można umieścić programowe przyciski. Ekran doskonale nadaje się również do wyświetlania istotnych informacji dla pacjentów. Szklana, hartowana powierzchnia chroni panel LCD i jest odporna na zadrapania. Piórko Wacom można połączyć z tabletem znajdującą się w zestawie linką, która zabezpiecza je przed zgubieniem. Aby zapobiec przypadkowemu odłączeniu kabla USB, zastosowano dodatkowy mechanizm ochronny.
Jeszcze większą funkcjonalnością charakteryzują się modele Wacom Mobile Studio Pro. Są to bardzo wydajne komputery przenośne z wbudowanym wyświetlaczem dotykowym, wyposażone w systemem Windows 10. Dzięki dostarczanemu przez producenta pakietowi SDK możliwa jest efektywna integracja urządzenia ze szpitalnym systemem obiegu dokumentów. Dołączone do tabletu piórko jest bardzo precyzyjne, zapewnia złożenie kwalifikowanego podpisu na cyfrowym dokumencie, podobnie jak na papierze. Takie rozwiązanie ogranicza koszty, zwiększa zadowolenie pacjentów, skraca liczne procedury. Jest także ekologiczne, gdyż eliminuje konieczność drukowania wielu dokumentów. Tablet Wacom Mobile Studio Pro można podłączyć do dowolnego monitora biurowego, a po podłączeniu wyświetlacza medycznego prezentuje wyniki badań pacjentów zapisane w standardzie DICOM. Kompaktowe rozmiary i zasilanie bateryjne zapewniają korzystanie z niego w każdym miejscu w szpitalu.
Za wyborem takiego rozwiązania przemawia też fakt, że zapewnia integralność informacji i gromadzenie zaawansowanych danych biometrycznych, gdyby była konieczna ich weryfikacja w przyszłości. Lekarze mogą tworzyć odręczne rysunki czy notatki bezpośrednio w karcie pacjenta. Dodatkowo, ponieważ dane są w całości cyfrowe, lekarze mają dostęp do wszystkich informacji w jednym miejscu, co ułatwia przeprowadzanie konsultacji, nawet zdalnie.
Produktami, które od wielu lat znajdują się w ofercie Alstor i niezmiennie budzą duże zainteresowanie, są systemy publikacji płyt Rimage. Zbudowane są z wysokiej jakości podzespołów i wyposażone w specjalistyczne oprogramowanie. Służą do automatycznego odbioru, dystrybucji oraz archiwizacji danych pacjenta na płytach CD, DVD i Blu-Ray. Dzięki nim można udostępnić pacjentowi wyniki jego badań w sposób równie prosty, jak wydrukowanie ich na drukarce. Są powszechnie wykorzystywane w gabinetach lekarskich, a także integrowane w rozwiązaniach PACS. Dołączone oprogramowanie zapewnia zarówno nagrywanie pojedynczych płyt, jak i tworzenie listy zadań do wykonania. Zintegrowana drukarka termotransferowa gwarantuje trwałe i estetyczne kolorowe nadruki na nośnikach.
Dodatkowe informacje:
Jan Siwek, dyrektor działu medycznego, Alstor, j.siwek@alstor.com.pl
Artykuł Alstor – ekspert w dziedzinie rozwiązań medycznych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł IT w medycynie: nie tylko dla dużych graczy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zastrzeżenia kontrolerów wzbudziła jakość elektronicznej dokumentacji pacjentów. Przykładowo, jeśli dokumenty medyczne powstały najpierw na papierze, a później zyskały postać elektroniczną, to dane różniły się od siebie. Źle też funkcjonował dostęp do EDM. Jednostki uczestniczące w projekcie nie mogły korzystać ze wszystkich dokumentów w wersji cyfrowej. Udało się udostępnić tylko kilka rodzajów danych.
Z raportu NIK wynika, że przyczyny błędów leżą często po stronie jednostek ochrony zdrowia. Nie zawsze konsultują one założenia projektów z personelem medycznym. Integratorzy nie mają też fachowych partnerów w obsługiwanych placówkach. Tylko w jednej z nich utworzono zespół odpowiedzialny za wdrożenie systemu. Skutkiem są męki integratorów i porażki projektów, którymi nawiasem mówiąc, nierzadko interesuje się CBA (właśnie ze względu na sygnały o problemach) – takie wnioski płyną z tegorocznego raportu biura. Te obserwacje potwierdzają znaczenie kompetencji w zakresie konsultingu w obsłudze zamówień sektora medycznego.
Kontrolerzy NIK wskazali także na problem kosztów utrzymania projektów. W jednym ze szpitali usługi zapewnienia integracji oprogramowania z systemem raportowo-analitycznym po zakończeniu okresu gwarancji wyceniono na 700 tys. zł, czyli aż 25 proc. kwoty całego projektu.
NIK konkluduje, że w przyszłości kłopotem dla placówek ochrony zdrowia może być zapewnienie środków finansowych na utrzymanie projektu. Zachodzi więc obawa, że za kilka lat – po wyczerpaniu albo zmniejszeniu puli unijnych grantów, które obecnie nierzadko pokrywają większość kosztów projektów – dojdzie do spowolnienia inwestycji w sektorze medycznym.
Stwierdziwszy sporo niedociągnięć, NIK informuje, że nie wyklucza kontroli projektów dotyczących e-Zdrowia w innych województwach.
Rozwój wymuszany prawnie
Informatyzacja ochrony zdrowia postępuje, mimo że nie przebiega bez poważnych wstrząsów i opóźnień – dość przypomnieć odstąpienie od umów z wykonawcami na platformę P1 w 2015 r. czy przekładane kilka razy wdrożenie elektronicznej dokumentacji medycznej. Coraz to nowe regulacje prawne wymagają od szpitali, przychodni, aptek, a nawet gabinetów lekarskich dalszych inwestycji w sprzęt i oprogramowanie. W najbliższych latach można więc spodziewać się nowych zamówień, a nawet przyspieszenia realizacji projektów wraz ze zbliżającym się końcem aktualnej perspektywy finansowej UE (2014–2020) i realizacją Strategii Rozwoju E-Zdrowia w Polsce (2018–2022).
Co będzie motorem rozwoju rynku w najbliższym czasie? Branża wskazuje przede wszystkim na zbliżające się terminy finalizacji kolejnych zadań, wynikających z regulacji prawnych i celów strategicznych. Jest to obowiązek całkowitego przejścia jednostek ochrony zdrowia na elektroniczną dokumentację medyczną (EDM). Nowy termin to 1 stycznia 2019 r. Trwa także cyfryzacja systemu zwolnień lekarskich (1 grudnia 2018 r. – tu oczywiście też jest poślizg). W tej kwestii jest jeszcze sporo do zrobienia, bo w sierpniu br. według ZUS ponad połowę (52 proc.) zwolnień wystawiano na papierze. Dalej na tej swoistej medycznej road mapie znajdują się e-recepty. W pierwszej kolejności inwestycje objęły apteki, które od 1 stycznia 2019 r. mają być gotowe do realizacji recept elektronicznych. Do 2020 r. do systemu mają włączać się stopniowo inne placówki medyczne. Na razie w br. w kilku miastach ruszyły pilotażowe projekty. W kolejce do implementacji czekają jeszcze e-skierowania (2021 r.).
Ponadto ze względu na rosnącą liczbę cyberzagrożeń, wymagania RODO oraz postępującą cyfryzację usług medycznych – co oznacza przetwarzanie i gromadzenie mnóstwa danych wrażliwych – podmioty z sektora medycznego będą musiały wdrażać rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo informacji. Jednocześnie rosnąca liczba danych oraz potrzeba zapewnienia dostępu do nich spowodują konieczność rozbudowy i modernizacji infrastruktury sieciowej i storage’owej. Poza tym doświadczenia z rozwiniętych rynków wskazują, że coraz ważniejszą rolę na rynku IT w medycynie będą odgrywać rozwiązania mobilne.
Małe i prywatne sięgną do kasy
Zwiększenia liczby zamówień w najbliższych kwartałach – związanych z EDM-em, e-skierowaniami czy e-receptami – można spodziewać się zwłaszcza w mniejszych jednostkach, w tym prywatnych. Duże podmioty będą zapewne dostosowywać do nowych wymagań już działające systemy.
– Największej aktywności oczekujemy w małych i średnich ośrodkach medycznych. Głównie w zakresie wdrożeń oprogramowania do obsługi EDM-u i e-usług. Wiele z tych placówek będzie również uzupełniało sprzęt i rozbudowywało infrastrukturę sieciową – przewiduje Wojciech Kulbiński, menedżer ds. współpracy z partnerami w Asseco.
Do nowych rozwiązań usprawniających działanie placówek medycznych i obsługę pacjentów należą systemy do telemedycyny (np. konsultacji wideo) oraz systemy informacji oparte na specjalistycznych tabletach. Będą w nie inwestować niepubliczne podmioty, takie jak prywatne przychodnie czy szpitale. Tego typu potencjalni klienci interesują się nowościami, aby skuteczniej konkurować o pacjentów, usprawnić zarządzanie, a także zmniejszyć koszty działania placówki. Wpływ na popyt w sektorze ochrony zdrowia będą miały także kolejne regulacje prawne. Wskazują one na kierunek inwestycji w najbliższych kwartałach i latach.
W ostatnich tygodniach rząd przyjął projekt nowelizacji ustaw dotyczących świadczeń z ubezpieczeń społecznych oraz opieki zdrowotnej. Zakłada ona, że jednym z zadań NFZ będzie finansowanie informatyzacji opieki zdrowotnej. Na zakup sprzętu i oprogramowania niezbędnego do wystawiania e-recept w 2018 r. jednostki ochrony zdrowia będą mogły uzyskać dotacje do 60 proc. kosztów zakupu. Pula środków na ten cel w bieżącym roku wyniesie 50 mln zł. Skorzystają z nich głównie małe i średnie placówki, więc będzie to dodatkowy impuls do inwestycji w takich podmiotach. Co istotne, również lekarze będą mogli starać się o wsparcie na zakup sprzętu komputerowego.
Kolejną nowością jest ustawa o Internetowym Koncie Pacjenta, która ma umożliwić obywatelom dostęp do dokumentacji oraz informacji o udzielonych świadczeniach (np. receptach, skierowaniach, zabiegach i konsultacjach oraz ich kosztach). Recepty będzie można wystawiać za pośrednictwem systemów teleinformatycznych, po zdalnym zbadaniu czy konsultacji, co niewątpliwie przyczyni się do rozwoju telemedycyny.
Nowe przepisy zobowiązują podmioty medyczne prowadzące rejestry do zapewniania zgodności ich systemów IT z wymaganiami, jakie określi minister zdrowia. Trzeba będzie zapewnić możliwość wymiany informacji między systemami i kooperację w zakresie pomocy użytkownikom kont. Ustawa o IKP wprowadza jednolite standardy dla systemów IT szpitali i jednostek prowadzących rejestry medyczne.
Wojciech Kulbiński, menedżer ds. współpracy z partnerami, Asseco
Obowiązek prowadzenia EDM i wystawiania e-dokumentów obejmie wszystkie placówki: od pojedynczych lekarzy prowadzących własne praktyki po największe szpitale. Zatem zarówno mniejsi, jak i więksi integratorzy mają szansę na rozwój na tym rynku. Nawet niewielkie jednostki chętnie współpracują z firmami, które są w stanie dostarczyć kompleksowe rozwiązanie. Wynika to z treści ogłaszanych przetargów. Dlatego współdziałamy z wieloma partnerami, którzy realizują projekty – od budowy sieci do wdrożenia oprogramowania. Część z nich wybrała specjalizację, dlatego może się wydawać, że jedynym ograniczeniem dla mniejszych integratorów są posiadane kompetencje i elastyczność. Ale w praktyce węższa specjalizacja nie stanowi przeszkody w realizacji większych i bardziej złożonych projektów, ponieważ firmy te często ze sobą współpracują i łączą swoje kompetencje.
Integratorzy: sojusze i outsourcing
W ocenie firm z branży w sektorze medycznym jest miejsce zarówno dla największych integratorów, jak i małych firm. Wynika to z liczby i zakresu zadań związanych z cyfryzacją sektora ochrony zdrowia. Regulacje prawne obowiązują i duże jednostki, i małe placówki, a nawet pojedynczych lekarzy.
Ostatnio kolejne podmioty w mniejszych miejscowościach informowały o uzyskaniu dostępu do środków na projekty informatyczne. Przykładowo Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej wyceniło projekt informatyzacji w celu wprowadzenia EDM na ok. 3,3 mln zł. Niedawno uzyskało dofinansowanie na ten cel z funduszy unijnych (2,8 mln zł). Szpitale w Kraśniku i Radzyniu Podlaskim na Lubelszczyźnie na rozbudowę infrastruktury i e-usług przeznaczą 3,7 mln zł oraz 2,6 mln zł. Szpital w Świdnicy wydał niedawno ponad 3 mln zł na wdrożenie platformy e-usług. Dane ilustrują również wartość i cele wdrożeń w regionalnych palcówkach ochrony zdrowia.
Na rynku projektowym w sektorze medycznym dominuje kilka dużych przedsiębiorstw, natomiast mniejsi integratorzy mogą zająć się podwykonawstwem na rzecz większych firm, zwłaszcza w zakresie infrastruktury sprzętowej. Najwięksi dostawcy software’u wykorzystywanego do tworzenia dokumentacji medycznej i zarządzania nią są skoncentrowani na oprogramowaniu i usługach, zostawiając często sprzęt innym podmiotom.
– Wsparciem dla dużych firm obsługujących sektor medyczny mogą być mniejsi integratorzy. Posiadając odpowiednią wiedzę, z powodzeniem mogą odpowiadać np. za dostarczenie urządzeń – uważa Adrian Motylewski, specjalista ds. rozwiązań IT dla rynku medycznego w Veracompie.
Są też i takie obszary, gdzie rynek jest już dość hermetyczny. Część projektów to domena samych producentów i dużych integratorów o wysokiej specjalizacji. Na przykład zamówienia związane z obrazowaniem medycznym (dotyczącym CT, MR, RTG) to postępowania powiązane z zakupami sprzętu. Stąd nierzadko uczestniczą w nich bezpośrednio producenci. Mniejsi gracze czy też podmioty bez odpowiedniej specjalizacji mają niewielkie szanse na rozwój również w przypadku specjalistycznego oprogramowania do różnorodnej diagnostyki.
Kolejnym polem do działania dla integratorów jest outsourcing, co jest związane – tak jak na innych rynkach wertykalnych – z rosnącą złożonością systemów informatycznych. W tej sytuacji na znaczeniu zyskuje wiedza ekspercka a także kompetencje doradcze. Usługi przekazywane zewnętrznym podmiotom obejmują przede wszystkim zarządzanie infrastrukturą IT i przechowywanie danych.
– Najwyżej wyceniane są usługi z pogranicza IT i konsultingu. Klienci oczekują połączenia kompetencji z zakresu IT z wiedzą dotyczącą ich biznesu – twierdzi Wojciech Kulbiński.
Jak zauważają firmy z branży, outsourcingiem IT mogą być zainteresowane głównie mniejsze placówki ochrony zdrowia. Chętnie na takie wsparcie decydują się ponadto podmioty prywatne.
Natomiast publiczna opieka medyczna, a zwłaszcza szpitale, nadal polega głównie na własnej infrastrukturze i wewnętrznych działach IT. Jednak i w takich miejscach część usług, szczególnie wymagających wysokiej specjalizacji, będzie w najbliższych latach zlecana na zasadzie outsourcingu. To zresztą już się dzieje. Wyzwaniem dla integratorów będzie potrzeba sprostania niemałym wymaganiom – dużej specjalizacji oraz konieczności sprawnego przekazywania krytycznych danych, np. wyników badań, w przypadku których opóźnienia mogą zagrażać życiu pacjenta.
Jan Siwek, dyrektor Działu Medycznego, Alstor
Szpitale oraz małe podmioty medyczne muszą kontynuować proces ucyfrowienia jednostek oraz archiwizacji danych. I nie mówimy tu o systemach PACS (Picture Archiving and Communication System) czy RIS/HIS (Radiological Information/Hospital Information Systems), gdyż te funkcjonują już w większości jednostek w Polsce. Kolejnym krokiem jest Elektroniczny Rekord Pacjenta, czyli formuła gromadzenia wszelkich informacji o procesie leczenia, archiwizacji zabiegów, jak również narzędzie wspierające działanie mniejszych placówek czy umożliwiające kontrolę zużycia leków. W tym zakresie, obok firm obsługujących większe podmioty, jest wciąż nisza dla małych przedsiębiorstw, które potrafią zadbać o infrastrukturę IT niewielkiej przychodni bądź prywatnego gabinetu.
Maciej Kaczmarek, VAR Account Manager, Netgear
Wiele szpitali i przychodni inwestuje w systemy związane z rozwojem telemedycyny, czyli wymianę danych, zdalne konsultacje, szkolenia. Takie rozwiązania są budowane na platformie nowych aplikacji, połączonej z infrastrukturą urządzeń medycznych i sieciowych. Zwiększone zapotrzebowanie na nie ze strony sektora ochrony zdrowia wynika z rozwoju diagnostyki, co wiąże się z rozbudową wydajnej infrastruktury LAN. Obserwujemy duże zapotrzebowanie na urządzenia sieciowe 10 Gb i jeszcze szybsze. Specjaliści projektujący rozwiązania powinni myśleć o budowie infrastruktury spełniającej nie tylko potrzeby obecne, lecz także przyszłe, ponieważ środki na rozwój w medycynie raczej nie będą dostępne zawsze. Dlatego przełączniki LAN i punkty dostępowe muszą mieć odpowiednią wydajność.
Adrian Motylewski, specjalista ds. rozwiązań IT dla rynku medycznego, Veracomp
Sporym wyzwaniem dla integratora, zwłaszcza przy większych przetargach, może okazać się wymóg posiadania odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, a także zaplecza technicznego, finansowego czy polisy OC. W takim przypadku można rozważyć nawiązanie współpracy z partnerami spełniającymi te oczekiwania. Warto przy tym pamiętać, że rynek medyczny jest mocno regulowany. Istotne jest to, aby dostarczany sprzęt lub rozwiązanie spełniały wszystkie wymagane normy i posiadały odpowiednie certyfikaty. Dlatego firmy stawiające na tym rynku pierwsze kroki muszą wykonać sporo pracy, by zdobyć wiedzę na temat przepisów prawnych i wymogów dotyczących oferowanych produktów.
Jacek Żurowski, dyrektor regionalny Zebra Technologies w Europie Środkowej
W Polsce jest ponad tysiąc szpitali i zaledwie kilku integratorów IT dostarczających rozwiązania skrojone na miarę dla placówek medycznych. Z naszych obserwacji wynika, że innowacje są wprowadzane najczęściej w większych obiektach. W niewielkich jednostkach proces ten postępuje wolniej. Widać to na przykładzie liczby postępowań przetargowych i projektów realizowanych w ostatnich latach. W małych placówkach medycznych przed wdrożeniem nowoczesnych rozwiązań często trzeba zaprojektować infrastrukturę IT od podstaw, co wiąże się z dodatkowymi kosztami i dłuższym czasem wdrożenia.
Artykuł IT w medycynie: nie tylko dla dużych graczy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Twoja kariera brzmi znajomo: branżowe wiarusy szczerze o sobie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Tomasz Chlebowski, CEO, ComCERT
Założyciel i były prezes TCH Components, TCH Systems, TCH Consulting. Były wicedyrektor i dyrektor handlowy NASK. Wiceprezes zarządu Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska. Laureat nagrody InfoStar. Działacz opozycji demokratycznej w PRL, odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Nie ma takiej decyzji, z której bym się szczególnie cieszył. W moim życiu zawodowym było dużo dobrych decyzji. Gdybym miał je powtarzać, moje życie może potoczyłoby się w ogólnych zarysach podobnie, z pewnymi wyjątkami, o których poniżej…
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Decyzja o złożeniu wniosku o upadłość TCH Components. Chyba żadnego wydarzenia, ani w życiu zawodowym, ani osobistym, nie przeżyłem tak ciężko jak okresu przed, w czasie i bezpośrednio po tym kroku. Trochę żałuję, że – pod naciskiem doradców – podjąłem tę decyzję. Była to niewątpliwie decyzja, której konsekwencje odczuwam do dziś (po prawie 20 latach) i będą one się za mną ciągnąć pewnie do śmierci. Może gdybym walczył z większym uporem (gdybym wtedy umiał skuteczniej walczyć…), podejmując wcześniej stanowcze kroki, udałoby mi się jej uniknąć. Muszę dodać, że wtedy prawo upadłościowe nie przewidywało możliwości postępowania naprawczego.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki jest…
Po dłuższym zastanowieniu jednak muszę wymienić uczciwość. W moim przypadku wytrwanie pewnie jest czymś innym niż w przypadku innych ankietowanych. Ja wcześniej „przegrałem”, doprowadzając do upadłości TCH Components. Jednak dzięki temu, że w całym tym procesie nie zrobiłem kroku, który kompromitowałby mnie w naszym środowisku (a było dużo pokus…), udało mi się wrócić do działalności biznesowej i dziś nikt nie ma podstaw wypominać mi działań, których mógłbym się wstydzić.
Drugą ważną cechą, o której ważności można przekonać się dopiero po wielu latach, jest inwestowanie w rozwój młodych, zdolnych i porządnych kolegów. Byłem przez to wielokrotnie krytykowany przez innych menedżerów wysokiego stopnia, którzy mi mówili, że niepotrzebnie trwonię swój czas, że średni czas współpracy z podwładnym to kilka lat i nie ma sensu w niego inwestować, bo ta inwestycja zwraca się w znacznie dłuższym okresie. To prawda, ale osoby, którym poświęciłem dużo czasu w latach 90. (w TCH) i pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku (w NASK-u) „odpłacają” mi z nawiązką w moim obecnym życiu, już nie tylko biznesowym, nie tylko przez swoje przyjacielskie nastawienie, lojalność, życzliwość i dobrą radę, ciepłe wspomnienia z tamtych lat, ale również częstą (co w praktyce wielokrotnie sprawdziłem) gotowość do przyjścia do pracy pod moim kierownictwem, a nawet do wyłożenia własnych pieniędzy na projekty, z którymi jestem związany.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Około 1998 roku zwrócił się do mnie, jako prezesa zarządu i właściciela TCH Components, zarząd informatycznej spółki dystrybucyjnej, która obecnie ma prawie 10 mld zł rocznego przychodu, z propozycją połączenia naszych spółek. Odmówiłem, bo prowadziłem już wtedy rozmowy ze strategicznym inwestorem finansowym i wydawało mi się, że alternatywny scenariusz (połączenie z inną polską spółką dystrybucyjną) byłby tworzeniem kolosa na glinianych nogach. Tym bardziej że wtedy ta spółka nie miała zbyt dobrych wyników finansowych (TCH Components też wówczas ledwo wychodziła na zero). Wydawało mi się też, że pozyskanie inwestora jest tak pewne, że nie ma powodu rozpraszać się, myśląc o „opcji B”. Srodze się pomyliłem. Inwestor wycofał się, a przedtem – aby uatrakcyjnić moją spółkę w jego oczach – poczyniłem szereg kosztownych inwestycji, które dobiły ją w momencie, gdy zaczęła mieć kłopoty z płynnością.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Sytuacje kryzysowe ciągle mocno przeżywam. Na szczęście w większym stopniu unikam ryzykanctwa, w większym stopniu radzę się innych mądrych ludzi, wcześniej podejmuję decyzje zaradcze. W chwili kryzysu lepiej sobie radzę dzięki wsparciu mojej żony, która pozwala mi bardziej trzeźwo ustalać priorytety. Ciąży mi natomiast (co niekoniecznie jest złe) ogromne poczucie odpowiedzialności za powierzone mi losy ludzi i ich majątek.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Nie odczuwam wypalenia. Staram się robić to, co lubię i umiem robić. Deleguję inne rzeczy na ludzi mądrzejszych i lubiących robić to, czego ja nie lubię. W czasie istnienia TCH poświęcałem firmie cały swój czas, energię i emocje (podobnie było zresztą wcześniej – to, co było dla mnie ważne, wypełniało mnie, mój czas, energię i emocje w całości). Po 2000 roku zauważyłem, że przez to wiele tracę, zarówno w życiu osobistym, jak i rodzinnym. Wtedy nauczyłem się poświęcać więcej czasu rodzinie, moim hobby i sportowi. To dało mi oddech od pracy, co jest skutecznym sposobem na wypalenie. Przez ostatnie 10 lat dużo wolnego czasu poświęciłem Wikipedii, którą uważam za ważną i bardzo pożyteczną inicjatywę.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Czytam CRN Polska (to w zakresie ogólnorozwojowym) i nie jest to czcza pochwała. Prawie w każdym numerze znajduję ważne artykuły na istotne tematy. Mimo że od prawie 20 lat nie jestem już w branży resellerskiej, ciągle z przyjemnością zabieram się za CRN-a.
Drugim źródłem mojej wiedzy o bieżących trendach są rozmowy z ludźmi mądrzejszymi ode mnie. Tak się składa, że wokół mnie jest trochę takich ludzi. Wsłuchuję się w to, co oni mówią, i staram się wyciągnąć wnioski dla mnie.
Trzecim źródłem są książki. Lubię poznawać bieżące trendy w sposób całościowy, dlatego gdy mam do czynienia z jakimś ważnym, dużym tematem, lubię zajrzeć do Amazona i zobaczyć, czy ktoś ostatnio nie napisał o tym książki, która miałaby dobre recenzje (była wydana w dobrym wydawnictwie, miała może kolejne wydania, jeśli nie jest to temat najnowszy). Czytając książkę na dany temat, mam (przeważnie, bo czasem trafiam na słabe tytuły) poczucie, że autor starał się podejść do tematu całościowo.
Wreszcie czwartym, trochę podobnym w charakterze źródłem są tzw. white papers, choć to pojęcie w ostatnich paru latach się zdewaluowało. Działy marketingu dużych i średnich podmiotów wyczuły potencjał tego pojęcia i posługując się nim, publikują po prostu materiały marketingowe. Coraz trudniej znaleźć białe księgi, które mają jakiekolwiek znamiona obiektywizmu.
Aby choć trochę się oprzeć na autorytetach, sięgam po raporty firm analitycznych o różnym charakterze (wymienię niektóre, alfabetycznie: Gartner, Forrester, IDC, Insead, McKinsey, NSS Labs, Ponemon Institute, Radicati, SANS, SC Magazine). Oczywiście moi sceptyczni, cyniczni koledzy podśmiewają się ze mnie, zarzucając mi naiwność (że staram się widzieć w dokumentach tych firm jakieś ślady obiektywizmu, a nie tylko ślady budżetów marketingowych firm w nich omawianych).
Czasem uczestniczę w konferencjach, choć muszę przyznać, że ostatnio mniej niż kiedyś. Przeważnie gdy jestem zaproszony do wygłoszenia jakiejś kwestii czy do udziału w panelu dyskusyjnym.
Za 20 lat będę…
…wspomnieniem? Zacząłem działalność biznesową bardzo późno, po prawie 20 latach wcześniejszej pracy akademickiej. Pamiętam, gdy około 1993 roku jechałem na konferencję w Zakopanem pociągiem sypialnym razem z młodym menedżerem, późniejszym dyrektorem w HP i Cisco, ten – gdy mu się przedstawiłem – wypalił prosto z mostu: „Bardzo mi miło, wiele o Panu słyszałem, ale nie spodziewałem się, że Pan jest taki… stary”. Innym razem młody pracownik powiedział mi (ostatnio), że jego ojciec jest o 10 lat młodszy ode mnie. Jak widać, młodzi koledzy mnie nie rozpieszczają, w mojej obecnej firmie większość pracowników urodziła się w połowie lat 90., gdy ja miałem 40 lat… Mam z nimi świetny kontakt, ale nie pozwalają mi zapomnieć o tej różnicy. Ja jednak nie czuję się stary. Nie wiem, czy dotrwam jeszcze te 20 lat, ale – mimo że dziś mam 64 lata – nie mam zamiaru myśleć o emeryturze. Dobrze się fizycznie trzymam, chciałbym rozwijać moją firmę jeszcze przez co najmniej 10 lat.
Założyciel i jeden z głównych akcjonariuszy spółki AB, w której od 1998 r. pełni funkcję prezesa zarządu. Członek rady nadzorczej spółki zależnej Alsen oraz przewodniczący rady nadzorczej AT Computers Holding.
Najlepsza decyzja w karierze zawodowej to…
Zbudowanie wokół siebie ekipy ludzi, której ufam i wiem, że mogę na nich liczyć.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Świadoma rezygnacja ze współpracy biznesowej, która przyniosłaby profity, ale jednocześnie była niezgodna z wyznawanymi przeze mnie zasadami.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Szczere partnerstwo, bez którego nie rozwinąłbym się ani nie przetrwał trudnych momentów.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Wcześniej podjąłbym decyzję o wejściu w dystrybucję sprzętu w latach 90., co spowodowałoby jeszcze szybszy rozwój firmy.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Temu, że nauczyłem się dzielić odpowiedzialnością – to znaczy, że przekazuję jak najwięcej zadań i trudnych tematów moim współpracownikom. Wierzę w nich i wiem, że sobie poradzą.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Znalezienie sobie własnej strefy poza pracą. Dla mnie takim azylem jest przede wszystkim rodzina i sport.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Być blisko rynku, partnerów i klientów, dzięki czemu rozwijam i umacniam z nimi relacje oraz zdobywam wiedzę o zmianach w branży.
Za 20 lat będę…
Emerytem wiodącym spokojny, ale aktywny żywot.
Wiesław Wilk, prezes zarządu Wilk Elektronik
Założyciel Wilk Elektronik. Przygodę z branżą IT zaczynał we własnej firmie specjalizującej się w serwisowaniu komputerów Atari, gdzie wytwarzał urządzenie o nazwie Top Drive, służące do przyśpieszania pracy stacji dysków i rozszerzania pamięci w Atari. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Pozostanie konsekwentnie przy jednym produkcie – pamięciach. Przez te wszystkie lata wielokrotnie pojawiała się pokusa, by rozbudować portfolio naszej marki o dodatkowe produkty związane z elektroniką i IT. Z perspektywy czasu wiem jednak, że koncentracja na produkcji wyłącznie pamięci była słuszną decyzją. Ta wąska specjalizacja pozwoliła mi i mojej firmie na zdobycie szerokiej wiedzy i dużego doświadczenia w produkcji pamięci, a nie rozproszyła naszej uwagi.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Decyzja o wybudowaniu fabryki modułów pamięci i rozpoczęciu produkcji pamięci pod własną marką GoodRam w Polsce. Decyzja nie przyszła łatwo. Jak w przypadku większości takich znaczących kroków, była poprzedzona szczegółową i długą analizą. Czas pokazał, że najtrudniejsze decyzje przynoszą największą satysfakcję.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Cierpliwość. Rynek IT wymaga od firm cierpliwości i wielkiego zaangażowania. Przy zmieniającej się koniunkturze i stale skaczących cenach komponentów cierpliwość i chłodna głowa są niezbędną cechą, aby utrzymać się w biznesie.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Wybudowałbym fabrykę wcześniej. Był to ogromny krok w rozwoju firmy i osobistym. Gdybym wiedział, do czego doprowadzi, zdecydowałbym się nań szybciej.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Żonie.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego jest…
Aktywność w branży pamięciowej. To branża, która ciągle się rozwija z dynamiką niespotykaną nigdzie indziej. Przy tak zmieniającym się środowisku, nieustannym pojawianiu się nowych technologii, dużej konkurencji i wymagających klientach nie sposób paść ofiarą wypalenia zawodowego.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Dużo czytać i spotykać się z klientami i dostawcami. To prosta zasada i wydaje się oczywista, ale nie sposób inaczej być na bieżąco niż poprzez nieustanne dokształcanie się w świecie zmieniających się technologii i pozostawanie w bliskich biznesowych relacjach z klientami i dostawcami.
Za 20 lat będę…
Raczej na pewno na emeryturze, aczkolwiek zdecydowanie nie nastąpi to szybciej niż przed siedemdziesiątką.
Wojciech Warski, prezes zarządu Softex Data
Przewodniczący Konwentu Business Centre Club, wiceprzewodniczący Rady Dialogu Społecznego BCC.
Najlepsza decyzja w karierze zawodowej to…
Nie było jednej najlepszej. Może poza kierunkowymi: by działać w obszarach niszowych oraz by nie dać się uwikłać w duże pieniądze kosztem wejścia w nieprzejrzyste układy, które wielu uważało za standard branży.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Rozwiązanie zespołu software’owego i zakończenie produkcji oprogramowania. Po niepowodzeniu spowodowanym kradzieżą produktu odbudowa pozycji rynkowej i zespołu okazała się niewykonalna w konfrontacji z roszczeniową postawą młodych programistów i równie roszczeniową postawą kilku, wydawałoby się, renomowanych klientów. To ostatnie zjawisko znamy do dziś – goniąc za „taniością”, wielu klientów nie ceni wąskospecjalistycznych, unikalnych narzędzi i nie widzi większej różnicy między nimi a niedrogimi produktami masowymi. Edukacja!
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Wiara w zdrowy rozsądek, zarówno własnych pracowników, jak i klientów. Nie wszystko da się zapisać na papierze, wiele wynika z kultury pracy i kultury komunikacji. Niestety, ta wiara bywa często wystawiana na próbę…
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Podjęcie próby rozwoju kapitałowego przez giełdę i odrzucenie propozycji wykupu większościowego. Wydarzenia lat 2008–2010 skutecznie pokrzyżowały te plany, ale próba giełdowa skonsumowała zbyt wiele zasobów, które można było dużo lepiej zainwestować.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Odsunięciu problemu i zajęciu się hobby. Na chwilę.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Poświęcenie dużej części czasu i energii na sprawy społeczne i quasi-polityczne. Organiczna praca w znaczącej organizacji pracodawców oraz współprzewodniczenie Radzie Dialogu Społecznego dają nie tylko satysfakcję, ale i dostęp do informacji pozwalającej rozumieć i nieco kształtować otoczenie. Polscy przedsiębiorcy, nie tylko z branży informatycznej, nie mają zapewne pojęcia, jak wiele z decyzji, które ich dotyczą, było kształtowanych w ciężkim boju organizacji pracodawców z tzw. władzą.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Nie mam paradygmatu „bycia trendy”… Wręcz odwrotnie, bronię się przed zbyt entuzjastycznym przyjmowaniem pewnych pomysłów, wiedząc, że 80 proc. z nich (Pareto!) nie zakorzeni się na rynku lub wręcz umrze śmiercią naturalną. Czytam, gdy hasło przemawia do mojej wyobraźni.
Za 20 lat będę…
Uuu… trudna sprawa. Na pewno nie emerytem! Może już czas będzie pukać do nieba bram?
Ireneusz Dąbrowski, przewodniczący rady nadzorczej ABC Data
Były dyrektor zarządzający Tech Data Polska, jak również Regionu Wschodniego Tech Data w Europie. Współtwórca i członek zarządu jednej z pierwszych prywatnych firm komputerowych w Polsce – Comtech. Pełnił rolę wiceprezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji oraz przewodniczącego Rady Izby. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
To była decyzja podjęta na samym początku 1996 roku o pozostaniu w DHI na stanowisku product managera od systemów komputerowych. Zdecydowałem tak pomimo tego, że IBM kusił mnie stanowiskiem regionalnego managera na kraje dawnego CIS, odpowiedzialnego za sprzedaż pecetów. Próbowano tutaj wykorzystać z jednej strony moją znajomość języka rosyjskiego, a z drugiej strony znajomość sprzętu IBM oraz funkcjonowanie tej firmy na rynkach wschodzących, nabyte podczas prawie trzyletniej współpracy z tym dostawcą. Na swoje szczęście nie nabrałem się na obietnice finansowe wielkiego producenta amerykańskiego i mimo zmęczenia pracą PM-a zdecydowałem o pozostaniu. Wkrótce po tym otrzymałem od kierownictwa DHI/Computera 2000 inną, ciekawszą i intratniejszą propozycję – 1 września 1996 roku zostałem szefem polskiego oddziału tego dystrybutora i jego frontmanem na następne 16 lat. Nauka, jaką wyciągnąłem z tej sytuacji, jest taka: warto godzić się tylko na pewne i dobrze uzasadnione wyzwania, a przy tym nie ulegać pokusie lepszej kasy, bo to może w dłuższej perspektywie okazać się złudą.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Decyzja o zakończeniu kariery. Rozważałem to kilkakrotnie na przestrzeni lat 2009–2011 i w końcu los podjął decyzję za mnie, wysyłając mnie na aut z powodów zdrowotnych. Może ktoś „na górze” wiedział, że samemu będzie mi trudno odejść, mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły: już pora. Takim ważnym znakiem była niemożność dogadania się z szefem, co wzmogło się po objęciu przeze mnie po raz drugi kierownictwa w regionie, a przede wszystkim wdrożeniu programu naprawczego w oddziale czesko-słowackim oraz zablokowaniu przez centralę w Clearwater możliwości M&A w Polsce. To oznaczało, że firma przyjmuje strategię oportunistyczno-defensywną, czyli zwijania interesu. A to nie moja bajka. Nauka z przypadku jest taka: niczego, co jest ruiną, nie warto naprawiać, bo koszty są niebotyczne. Lepiej wówczas nie czekać, tylko inwestować w coś rokującego lepiej. W biznesie nie ma sentymentów! Zwłaszcza w korporacjach.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
W roku 2001 po przejęciu Computer 2000 przez Tech Datę europejski zarząd postanowił pozbyć się mniejszych oddziałów i zamknąć swe lokalne placówki w Bułgarii, Słowacji i na Węgrzech. Ledwo co udało nam się z Markiem Szarrasem obronić operacje firmy w Czechach. A kto wie, czy Polska nie byłaby kolejna… Wyjście z mniejszych oddziałów wydawało mi się wtedy rozsądne i słuszne. Cóż, myślałem wówczas, że więksi i dojrzalsi w biznesie wiedzą lepiej. A to był błąd. Trzeba było zagrać va
banque: albo wszystko, albo nic. Bo region pozbawiony skali stracił na znaczeniu i stał się de facto fikcją. Co do zagrożeń dla istnienia Tech Daty w Polsce, należało ułatwić Amerykanom wyjście z tego biznesu poprzez np. Management Buy Out (MBO). Firma pozbawiona balastu międzynarodowości, skoncentrowana na swoim rynku macierzystym na pewno osiągnęłaby więcej i skuteczniej mogła konkurować niż oddział korporacji o znikomym znaczeniu dla jej całości, i to na rynku, którego zasad i dynamiki nikt z Europy, nie mówiąc o Ameryce, nie rozumie, i to do dziś… Nauka dla mnie była klarowna: zgniłe kompromisy dla podtrzymania stanu bezpiecznego są błędem. Warto albo wycofać się bez straty sił i czasu, albo walczyć o całość. Połówkowych rozwiązań nikt nie ceni i ich nie wspomina dobrze.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki tym, którzy pozwalają mi się wygadać i wyrzucić z siebie problemy. Co jest przy tym superważne? Aby się nimi z kimś podzielić, należy je zwerbalizować. A to pomaga w ujrzeniu ich w innym świetle i z innej perspektywy. Jest to zatem nie tylko zabieg emocjonalny, ale też metodyczny, bo porządkuje pole do podjęcia racjonalnych decyzji. Dziękuję wszystkim tym, którzy chcieli przez te lata mnie wysłuchiwać i dzielili ze mną emocje. W pierwszym rzędzie mojej żonie oraz najbliższym współpracownikom. To oni, często bezwiednie, byli częścią tych procesów walki z kryzysem.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Podejmowanie nowych wyzwań w powiązaniu ze starymi, co zmienia perspektywę i priorytety. A to już wystarczy, aby nastąpiło odświeżenie, zwiększenie zainteresowania nowymi wyzwaniami i wzrost adrenaliny, która jest wrogiem wypalenia. Tym procesem umiejętnie trzeba sterować i umieć go wpisać w strategię firmy, dla której się pracuje, tak aby realizacja tego tricku była skuteczna, a nie odrzucona a priori przez decydentów bądź współpracowników. Gdy nie ma na takie rozwiązanie szans, drugim sposobem jest całkowita zmiana całego życia zawodowego. Ja przechodziłem ten proces w ciągu 42 lat pracy zawodowej czterokrotnie. Z programisty systemowego stałem się pracownikiem naukowym wyższej uczelni. Gdy ona zaczęła mnie uwierać, rzuciłem się na wody prywatnego biznesu, aby zamienić go po 8 latach na pracę w korporacji międzynarodowej. Gdy ta stała się niemożliwą, musiałem siebie – jako mentora i niezależnego doradcę – wymyślić od zera. Wierzcie mi, nie było łatwo. Każda całościowa i totalna zmiana to trudna i ryzykowna operacja, ale jej zaletą jest to, że świetnie rozwija kompetencje i inteligencję emocjonalną. Nic tak nie pobudza jak walka o przetrwanie. Do tego za każdym razem odmładza, cofając czas o kilka lat.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
W tym celu wystarczy dziś być właściwie „usieciowanym” w mediach społecznościowych i czytać właściwe książki, które są przez ludzi obdarzonych naszym zaufaniem polecane. Właściwe „usieciowanie” rozumiem dwojako: jako połączenie się z ludźmi, od których można się czegoś dowiedzieć, i ludźmi opiniotwórczymi oraz właściwy dobór tych partnerów. Zdecydowanie nie warto walczyć o ilość kontaktów. Tu ilość nie przekłada się na jakość, a może doprowadzić do deprecjacji całości wymiany myśli. Ja na Facebooku mam około 30 znajomych. Na LinkedInie 370 (a ponad 100 czekających na mój akcept). Na Twitterze obserwuję około 50 jednostek (są to ludzie, jak również instytucje). Jak widać, to nie są żadne rekordy świata. Ale co byłoby z np. 5000 kontaktów na LinkedInie? Tylko szum i zmęczenie… Łatwość i dostępność niepowiązane z kryterium jakości, choć pomagają ustanawiać rekordy ilościowe, mogą prowadzić do zaprzeczenia idei wymiany informacji i poglądów. Polecam to baczniejszej uwadze czytających ten materiał.
Za 20 lat będę…
Za dwadzieścia lat będę istniał jako wspomnienie w myślach tych, którzy mnie znali, a dożyli tego czasu. Mam nadzieję, że będę wspominany dobrze i ciepło przez dobrych. A tych, co będą mnie wspominali źle, pocieszę: ja o Was już nie pamiętam i nic mi tej pamięci nie wróci – ergo: Was dla mnie nie ma i z tym mi dobrze. Czego wszystkim nie za 20 lat, ale już dziś życzę.
Jan Siwek, dyrektor Działu Medycznego, Alstor
Założyciel Alstora, a także firmy Elektronika Profesjonalna zajmującej się serwisem komputerów dla placówek dyplomatycznych i LOT. Społecznie pełni rolę Przewodniczącego Sekcji Monitorów w Polskim Towarzystwie Inżynierii Klinicznej. Członek Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców w Polsce.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Uwierzenie w siebie i założenie własnej firmy. I choć na początku było trudno, to właśnie ta wiara dawała mi siłę do pokonywania piętrzących się na początku trudności. Był to rok 1987, a ówczesna władza patrzyła nieprzychylnym okiem na nowe firmy prywatne. Dziś, kiedy obserwuję młodych ludzi i widzę podobne podejście do wiary w siebie, to za chwilę widzę ich mały, potem większy sukces w biznesie.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Zakończenie współpracy z osobami, na które się liczyło, wiedząc o ich potencjale, a oni ewidentnie zawiedli. Coś nie zagrało… tylko czy przypadkiem nie z mojego powodu? I gdzie popełniłem błąd?
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Oczywiście pasja. Do ludzi i do tego, co robię. Trzeba ją w sobie odkryć i pielęgnować, gdyż to też wymaga wysiłku i chęci podnoszenia kwalifikacji. Ale daje satysfakcję. Za tym idą inne cechy, takie jak wytrwałość, pracowitość, odpowiedzialność.
Ważna decyzja biznesowa, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas…
Zainwestowanie w dobrego dyrektora finansowego. Nie da się kontrolować wszystkiego we własnej, już większej firmie. A w finansach trzeba mieć duże rozeznanie i pojęcie o ważnych dla firmy współczynnikach, które z działalności trzeba wyliczać i odpowiednio wcześnie wyciągać wnioski. To kosztuje, ale na dłuższą metę się firmie opłaca.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Wsparciu zgranego zespołu współpracowników, których się ukształtowało, wykorzystując ich talenty. I to tu, w tej grupie ludzi, w szczerej dyskusji można znaleźć różne propozycje wyjścia z kryzysu. Zgrany, rozumiejący się i wspierający zespół jest w stanie robić rzeczy dla innych niemożliwe. Oczywiście z dobrym liderem. Poza tym niezwykle ważna jest kochająca rodzina, na którą można liczyć w takich sytuacjach. I generalnie oderwanie się od pracy poprzez zaangażowanie się w życie rodzinne, relację z żoną, dziećmi.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Realizowanie życiowych pasji, ale z rozwagą, pamiętając o rozłożeniu ich w czasie. Dobrze jest mieć ich kilka. Czasami zmiana kierunku rozwoju i działania, jeśli widzimy, że obecna działalność nas już męczy.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Być blisko ludzi. Nauczyć się słuchać i rozumieć ich potrzeby, bo to oni kształtują trendy. Niektórym trzeba coś podpowiedzieć, a to wymaga dodatkowo rozeznania na rynku światowym. W dobie Internetu takie działania stają się prostsze niż kilkadziesiąt lat temu. Warto być otwartym na nowe i krytycznym wobec starego, ale zachować między tym równowagę. Bo nie wszystko, co stare, jest złe i nie wszystko, co nowe – dobre. Tu liczy się umiejętność właściwego rozeznania, która przychodzi z wiekiem.
Za 20 lat będę…
Cieszyć się z odbytych w życiu spotkań z wieloma interesującymi i wartościowymi ludźmi, takimi jak Ty, czytelniku. Normalnych, tylko że z pasją. Takie spotkania mnie rozwijały, pokazywały nowe horyzonty, przesuwały nieosiągalne granice. Z komentarzy innych wynika, że dla niektórych ludzi spotkanie ze mną było tym zmieniającym podejście do ich życia, wartości. I ta wiedza też cieszy. Także cieszenie się rodziną, rozmowy z dziećmi, uczenie wnuków poprzez zabawę, a za 20 lat może nawet prawnuków… I tak nasza miłość przekazywana następnym pokoleniom trwa dalej i dalej… aż do skończenia świata.
Tadeusz Kurek, prezes zarządu NTT System
Był asystentem w Instytucie Geofizyki PAN oraz Instytucie Podstawowych Problemów Techniki PAN, a także konstruktorem w Zakładach Wytwórczych Urządzeń Telekomunikacyjnych. Następnie pracował w firmach Comp i Adata. Od 1989 w NTT System. Od stycznia 2016 r. wchodzi w skład Rady Nadzorczej Tryboń PPI. Otrzymał tytuł Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Nie potrafię wskazać jednej. Ta praca to ciągłe podejmowanie decyzji, nie wszystkie są dobre, ale żeby podejmować dobre, trzeba też podejmować złe. To się nazywa doświadczeniem. Dzięki niemu pewnie przyjdzie taki dzień, po którym będę mógł jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Zawsze są to decyzje personalne.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Ciągła ciekawość branży, uczenie się nowych rzeczy i chęć podejmowania nowych wyznań, które zwykle wymagają podnoszenia poprzeczki aktywności, są bodźcem do wysiłku i rozwoju. Bo wiadomo, jakie ryby płyną z prądem.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Chyba trudno wskazać jedną konkretną decyzję. Może gdybym mógł cofnąć czas, realizowałbym swoje pomysły i plany z większą odwagą.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Zespołowi, z którym współpracuję.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Nie mam żadnego sposobu poza ciągłą, wspomnianą ciekawością zawodową. A gdy czasem, tak jak każdy, mam dosyć, to pojawiają się nowe wyzwania. Zespół je podejmuje, więc dla mnie jest to bodziec, by świecić przykładem zaangażowania.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Czytać i pytać, nie tylko dorosłych, również dzieci. Na przykład reakcja dziecka na innowacyjny sprzęt może być bardziej cenna niż opinie i przewidywania ekspertów.
Za 20 lat będę…
Na emeryturze.
Marcin Kindler, General Manager, PowerSales International
Były Regional Manager Eastern Europe w Creative Labs. Karierę w branży zaczynał w firmie Xerox, w dziale sprzedaży i marketingu. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Rozpoczęcie pracy dla Creative Labs. Mimo wzlotów i upadków była to – i jest nadal – fantastyczna firma, a w kwietniu właśnie minęło 20 lat mojej z nimi współpracy.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Nigdy nie lubiłem zwalniać pracowników i to zawsze były dla mnie bardzo trudne decyzje.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki jest…
Lubię to, co robię.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Wcześniej przeszedłbym na swoje i zaczął działać jako PowerSales, a więc przedstawiciel Creative’a, a nie zatrudniony w tej firmie pracownik.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Grunt to zachować dystans i trochę luzu.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego jest…
Patrz wyżej!
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Niestety, na szeroko pojętym rynku IT, jeśli chodzi o technologie i sprzęt, nie ma już takiej dynamiki zmian i rozwoju czy też specjalnych trendów. Według mnie kilka lat temu rynek się ustabilizował i tak już zostało. Trochę to się zrobiło nudne, coraz mniej nowych technologii, coraz mniej rzeczywistych zmian, które miałyby olbrzymi wpływ na rynek czy na użytkownika. W latach 90. czy na początku lat dwutysięcznych rynek rozwijał się w szalonym tempie. Zaczynaliśmy od CD‑ROM-ów, w którym to segmencie Creative był numerem 1 na świecie. Potem przyszła rewolucja DVD – i w tym przypadku Creative był w czołówce, a potem grafika i pierwsze karty Voodoo, era głośników PC, których to rynek budowaliśmy, empetrójki, no i oczywiście całe audio, które zmieniało rynek za każdym pojawieniem się nowej karty. Działo się więc bardzo dużo. Teraz akcesoria do urządzeń mobilnych to już nie ta bajka…
Za 20 lat będę…
Na emeryturze. Mam nadzieję, że już od dłuższego czasu.
Adam Rudowski, prezes zarządu, Veracomp
Współzałożyciel firmy Veracomp, trzykrotny zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Żeby nie upubliczniać spółki.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Nie ma takiej jednej, ale te najważniejsze to: determinacja, optymizm i samodyscyplina.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Ograniczenie naszej ekspansji do regionu. Dziś wykorzystałbym każdą okazję, żeby przejmować spółki lub je zakładać również w zachodniej Europie.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Wiedzy, dyscyplinie myślenia i sile woli. Ale przede wszystkim dzięki wspaniałemu i kompetentnemu zespołowi menedżerów, z którymi współpracuję.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
W gruncie rzeczy to ciągła nauka oraz wynikająca z niej zmiana percepcji. Każdego dnia te same rzeczy widzę inaczej, a dzięki nowej wiedzy coraz lepiej rozumiem otaczającą mnie rzeczywistość.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Webinary firm analitycznych, prasa IT oraz spotkania z ludźmi o dużym know-how zarówno z naszej firmy, jak i z firm partnerskich.
Za 20 lat będę…
Jeżeli nie będę w podróży na Marsa, to będę się skupiał na rozwijaniu: ICT, sztucznej inteligencji i robotyki.
Wojciech Głownia, CEO, Diaphane Software
Były General Manager w regionie Eastern Europe & CIS w Dell (a także Director Solution Sales w tej firmie), jak też dyrektor zarządzający w Siemensie oraz w firmie Avaya. Regional Manager Eastern Europe and Former Soviet Union Countries w 3Com.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Związanie się z branżą IT. Mam wielu kolegów i przyjaciół w innych branżach, ale nigdzie indziej nie dzieje się tak dużo i tak szybko. Żyjemy w kompletnie innym świecie niż ten z czasów, gdy zaczynałem – i to nasza branża zmienia świat nie do poznania. Uświadomiłem to sobie ostatnio, czekając na powrót córki z zagranicy. Za pomocą naręcznego komputera (z telefonem komórkowym) śledziłem postęp lotu córki na dwóch różnych portalach. Miałem informacje o czasie startu jej samolotu, przewidywanym czasie lądowania, wysokości, na której się znajdowała, prędkości, z którą się poruszała… A przecież kiedy zaczynałem, nie było telefonów komórkowych w ogóle i mógłbym co najwyżej śledzić tablice informacyjne na lotnisku, które i tak nie były aktualizowane na bieżąco. A z drugiej strony, cytując klasyka Maksa z „Seksmisji”, ta permanentna inwigilacja…
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Wiele było trudnych decyzji, ale najtrudniejsze były chyba te związane z rozstaniem się z pracownikiem, koleżanką czy kolegą. Szczególnie gdy samemu przyjmowało się ją czy jego do pracy. Najboleśniejszy dowód, że człowiek jest istotą omylną.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Otwartość na nowe i optymizm. Trudno znieść pracę w branży, w której wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie, w ekspresowym tempie, nie będąc otwartym na nowe rzeczy. Choć czasem nowości nie są miłe ani przyjemne dla samego zainteresowanego. I znowu cytując klasyka, tym razem wojaka Szwejka: „Panie poruczniku, jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było”.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Pewnie nie zdecydowałbym się na kilka kontraktów, które nie były korzystne, ale z drugiej strony gdybym ich nie podpisał, to nie wiedziałbym, że okażą się niekorzystne. Więc nie zmieniłbym żadnej decyzji.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Opanowaniu, zimnej analizie sytuacji, a także poszukiwaniu najlepszego rozwiązania, by wyjść z kryzysu. Emocje muszą pójść na bok. To bardzo trudne, ale możliwe.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
„Zmiany, zmiany, zmiany…” – znowu klasyk (tym razem z kolejnej niezapomnianej komedii „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”).
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT to…
Dużo słuchać, trochę czytać, mało mówić.
Za 20 lat będę…
Mam nadzieję, że jeszcze wśród żywych.
Piotr Bieliński, prezes zarządu Action
Założyciel Actionu, pomysłodawca marki ActiveJet, zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska, finalista konkursu EY Przedsiębiorca Roku. Miłośnik sportu i sponsor w takich dyscyplinach jak kolarstwo i piłka nożna.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Czuję, że jeszcze wciąż przede mną.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Jak zakręt w trudnym wyścigu – lepiej się na nim nie skupiać, tylko dążyć do mety.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Determinacja.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, byłoby…
Nic bym nie zmienił, być może lepiej przygotował wdrożenie systemu ERP w 2004 roku w firmie.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Doświadczeniu i wsparciu rodziny.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego jest…
Jazda na rowerze.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Ciągła ciekawość i obserwacja otaczającego świata.
Za 20 lat będę…
Sobą.
Krzysztof Florczak, Consumer & Devices Sales Director na Rosję i region CIS, Microsoft
Były General Manager California Computer (a także dyrektor sprzedaży i marketingu, Sales Manager i handlowiec w tej firmie) oraz Consumer Channels Group Director w Microsofcie (a także Small and Medium Market Solution and Partner Director, OEM Director i Windows Client Business Director).
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Z perspektywy czasu moja decyzja o przyjęciu propozycji i dołączenie do teamu Microsoft. Miałem wówczas pewne wątpliwości. Właśnie zakończona została transakcja sprzedaży firmy, która mnie ukształtowała i której byłem od paru lat GM-em, a więc dystrybutora California Computer, odnoszącemu niesamowite sukcesy Actionowi. Moja praca w dystrybucji była życzliwie oceniania przez ówczesny zarząd Microsoftu w Polsce. Propozycja była dla mnie dość dyskusyjna. Zaoferowano mi pozycję Windows client business group leada. Po polsku zostało to przetłumaczone na dyrektora produktu Windows. To, że nie miałem żadnego doświadczenia w pracy w korporacji, oznaczało dla mnie pozytywne wyzwanie, choć miałem do dyspozycji minimalne wręcz tzw. zasoby ludzkie. Z drugiej strony wylądowałem w miejscu stworzonym na fali reorganizacji Saratoga, której celem była poprawa komunikacji z grupami produktowymi w Redmond. Dzięki temu miałem możliwość lepszego poznania tej firmy. Szybko okazało się, że w Microsofcie ludzie sami definiują swoje role i że doświadczenie z dystrybucji było niezmiernie przydatne. Dzięki niemu mogłem przez wiele lat osiągać więcej niż wytyczone cele.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Reorganizacja, zwolnienia to zawsze najtrudniejsze momenty, a określanie jej kształtu, decydowanie o ludziach z własnego zespołu ma dla mnie specjalny wymiar. Z drugiej strony wymuszenie zmian działa zawsze mobilizująco i odświeżająco, mimo często negatywnych emocji, które to ze sobą niesie.
Do decyzji bardzo trudnych zaliczam również przyjęcie roli szefa biznesu konsumenckiego i urządzeń w regionie Rosja+CIS. To duża i niezwykle ciekawa rola. Wielkość tego terytorium to niemal ¼ światowej powierzchni lądu. Po latach kryzysu rynek ten ma olbrzymie możliwości gospodarcze, jednak jest to również miejsce o wysokim ryzyku politycznym. Okazało się, że z punktu widzenia mojego rozwoju, zespołu, z którym pracuję, i tzw. sukcesu biznesowego to była bardzo dobra decyzja. Niestety, z punktu widzenia mojego życia prywatnego już nie. Z przyczyn rodzinnych nie jestem w pełni mobilny, a latanie co tydzień do Rosji nie jest rozwiązaniem długoterminowym.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Myślę, że „trwałość” w każdej branży ma te same źródła. Dobrze jest robić rzeczy, w ramach których możemy dostarczyć jakąś wartość dodaną dla firmy. Dobrze jest również robić to, co sprawia nam przyjemność i może stać się naszą pasją. Ja miałem to szczęście, że potrafiłem się nakręcać nowymi wyzwaniami i najzwyczajniej jestem pasjonatem technologii informatycznych.
Sądzę też, że łatwość nawiązywania relacji, ich uczciwość są niezbędne, aby móc budować zespoły odnoszące sukces. Analizując retrospektywnie mój przypadek, chyba mogę stwierdzić, że budowanie zespołów było moim głównym zajęciem i wkładałem w to wiele energii. Dotyczyło to moich pracowników, a także partnerów i wiem, że to była moja najlepsza inwestycja. Konsekwencją tego są dobre wyniki, które z kolei doskonale pomagają utrzymać się w każdej branży.
Niezbędne oczywiście jest szczęście, intuicja i możliwość pracy z inspirującymi liderami. Miałem wielu naprawdę genialnych szefów, którzy dali mi przestrzeń, chronili i pomagali, abym mógł zrealizować dla siebie, zespołu i firmy cały swój potencjał. Muszę jednak przyznać, że miałem też kilku mniej kompatybilnych.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Być może to jest moja wada, ale nie wracam do przeszłych sytuacji czysto biznesowych. Ważne jest zrozumienie błędu i zapamiętanie wniosków, ale rozpamiętywanie błędów jest niepotrzebne i obciążające. Natomiast każdy z nas co pewien czas znajduje się w sytuacji, w której podjęta decyzja znacząco wpływa na nasze życie zawodowe i często prywatne. Spośród takich momentów szczególnie jeden scenariusz alternatywny mnie ciekawi. Otóż cztery lata temu miałem propozycję poprowadzenia działu Retail w Europie Środkowo-Wschodniej w Microsofcie. Wówczas zdecydowałem się pozostać w Polsce, nie chcąc zostawić mojego zespołu i wierząc w to, że moja wartość jest większa w tzw. fieldzie. Po latach myślę, że mogła to być szansa, aby popróbować sił w tworzeniu swojej przestrzeni na tym poziomie. Dwa lata później miałem przyjemność prowadzić projekt regionalny, który mnie bardzo wciągnął i pokazał mi, że mogłem nie mieć racji.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Nie jestem typem choleryka. I nie wpadam w panikę, gdy pojawia się nieprzewidziany problem. Myślę, co mogę zrobić, aby wybrać optymalną drogę, zaczynając z nowego punktu. W kryzysie pomaga też grupa, dzięki której każdy problem staje się zewnętrzny i do rozwiązania. Ale wiele sytuacji mnie przerosło i jest to niezbędny, choć często bolesny i niechciany element procesu nauki. Są też obszary, w których bardzo wolno się uczę. Jestem zdecydowanie słaby w relacjach z nieuczciwymi ludźmi oraz z silnymi, egocentrycznymi liderami.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Moja kariera zawodowa trwa już na tyle długo – jeśli dobrze liczę: 25 lat – że mogę chyba podzielić się pewnymi refleksjami na temat, którego w naturalny sposób nie lubimy i trochę unikamy. Uważam, że jest to bardzo indywidualne, zależne od naszych wartości osobistych, czyli tego, co nas tak naprawdę w życiu napędza. Jeśli mamy szansę pracować w środowisku, w którym możemy żyć zgodnie z nimi, bardzo długo zachowamy świeżość, pasję i motywację. To właśnie pasja do tego, co robimy, powoduje, że praca staje się przyjemnością i zabawą. Trudno wówczas o wypalenie.
Moje wartości to wolność (własna przestrzeń), praca w zgranym zespole, możliwość wpływu na otoczenie oraz fun. Nigdy nie byłem właścicielem prywatnego przedsiębiorstwa, więc moja niezależność, zwłaszcza w korporacjach, była zawsze dyskusyjna, ale dążyłem do tego, aby stworzyć obszar szczególny dla siebie i mojego zespołu, w którym mogliśmy tworzyć lub interpretować rzeczywistość we własny sposób. Tworzenie, a nie odtwarzanie, zawsze jest ciekawsze i bardziej angażujące, ale też zespół, w którym pracuję lub który mam przywilej tworzyć, jest zdecydowanie kluczowy dla możliwości zaangażowania się w wykonywaną pracę.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
W pewnym sensie miejsce, w którym pracuję przez ostatnie 14 lat, jest odpowiedzią na to pytanie. Mam szczęście pracować dla jednego z najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw na świecie, tworzących technologie i trendy rynkowe na samym ich szczycie. Towarzyszy temu obserwacja innych kluczowych firm w naszej branży, w tym największych konkurentów. Bardzo ciekawe jest też przyglądanie się temu, co dzieje się w ekosystemie startupów. To prawdziwa wylęgarnia kreatywności i olbrzymie źródło innowacji, również dla dużych korporacji.
Za 20 lat będę…
Mam nadzieję, że będę żeglował między wyspami południowego Pacyfiku na własnym jachcie z kolejnym fantastycznym zespołem.
Andrzej Dopierała, prezes zarządu Asseco Data Systems
W latach 1989–1991 pracował w kanadyjskiej firmie zajmującej się projektowaniem, produkcją i sprzedażą urządzeń elektronicznych dla przemysłu wydobywczego. W 1992 r. wrócił do Polski, pracował w firmach Bull i Digital Equipment, a następnie (1994–2006) w HP Polska. W 2006 r. objął funkcję prezesa zarządu Oracle Polska, a od czerwca 2006 do listopada 2007 był dyrektorem działu Oracle Fusion Middleware w Europie Centralnej.
Najlepsza decyzja w karierze zawodowej to…
To, że mimo wykształcenia inżynierskiego zająłem się biznesem. Biznesem IT!
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Było wiele trudnych i kilka bardzo trudnych, ale mam nadzieję, że ta najtrudniejsza jest wciąż przede mną…
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Poleganie na ludziach mądrzejszych ode mnie, determinacja i elastyczność, choć ktoś mógłby pomyśleć, że te dwie cechy się wykluczają.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Było kilka chybionych decyzji personalnych, choć potem okazywało się, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Jest takie powiedzenie: „Módl się tak, jakby Pan Bóg sam miał to wszystko rozwiązać, ale działaj tak, jakbyś musiał liczyć tylko na siebie”. I swoich współpracowników. I najbliższych.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Wypalenie w branży IT? To chyba jakiś żart!
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Publikacje prasowe, konferencje, rozmowy, ale najowocniejsze są inicjatywy oraz projekty, w które się angażuję.
Za 20 lat będę…
Szczęśliwym dziadkiem i biznesowym emerytem, czasami doradzającym tym, którzy zechcą, żeby im doradzać.
Radosław Pruchnik, Director of Advanced Solutions, Ingram Micro
Były General Manager RRC Poland. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Decyzje dotyczące rekrutacji ludzi. W procesie długoletnim udało się podjąć decyzje skutkujące zbudowaniem zespołu ludzi aktywnych, dynamicznych, doświadczonych. W mojej ocenie to prawdopodobnie najlepszy zespół tej wielkości w dystrybucji.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Zgoda, w 2008 r., na kierowanie firmą w Polsce i świadomość, że moje błędne decyzje mogłyby negatywnie wpływać na życie kilkudziesięciu osób i ich najbliższych. Szczęśliwie decyzja była właściwa i zaowocowała pięciokrotnym wzrostem wyników firmy.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Chęć tworzenia unikalnych rzeczy, działań, aktywności.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Odpowiednie zabezpieczenie różnic kursowych 2008/2009. Zrobiliśmy to, ale w stopniu niewystarczającym.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Wrodzonemu optymizmowi i zespołowi, na którym w takich chwilach można polegać, co zostało już wiele razy przetestowane.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Jeszcze nie musiałem szukać na to sposobu. Zawsze było coś ciekawego do zrobienia, co sobie wymyśliliśmy. Dam znać, gdy będę musiał przeciwdziałać wypaleniu.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Sprzedać coś lub przynajmniej uczestniczyć w realnej sprzedaży. Zapobiega to niemądrym, oderwanym od rzeczywistości pomysłom dyrektorsko-menedżerskim ludzi, którzy nigdy w życiu nic nie sprzedali lub tak dawno, że już tego nie pamiętają.
Za 20 lat będę…
Miał nadzieję, że wnuki nie schowają mi dowodu, a jeśli schowają, to dam radę znaleźć!
Artykuł Twoja kariera brzmi znajomo: branżowe wiarusy szczerze o sobie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Alstor – lider dystrybucji na rynku medycznym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Sprzedaż rozwiązań IT szpitalom to jednak niemałe wyzwanie. Większość resellerów ma kompetencje umożliwiające dostarczenie komputerów, drukarek czy stworzenie prostej sieci. Niewielu jest w stanie oferować specjalistyczne rozwiązania dla placówek ochrony zdrowia, które należy dostosować do warunków w każdej z nich i konsultować z różnymi specjalistami. Trzeba brać przy tym pod uwagę takie czynniki, jak: bezpieczeństwo danych, niezawodność, stałość różnych parametrów w czasie, szybkość działania oraz specyfikę funkcjonowania poszczególnych oddziałów szpitalnych i stosowanych w nich procedur medycznych.
Problemów i wyzwań, z którymi resellerzy i integratorzy mogą się spotkać podczas konstruowania oferty dla placówek ochrony zdrowia, jest wiele. Dotyczą głównie wiedzy związanej z oferowanymi rozwiązaniami, ale także umiejętności rozmawiania ze specyficznym klientem, jakim niewątpliwie są instytucje medyczne. Ich pracownicy bowiem często niechętni są wdrażaniu rozwiązań inicjujących zmiany pewnych utartych od lat procedur, nawet jeśli długofalowo nowe urządzenia i systemy zapewnią optymalizację pracy placówki i jej personelu. W umiejętnym zaprezentowaniu korzyści płynących z wdrożenia nowoczesnych specjalistycznych rozwiązań IT może pomóc właśnie Alstor, jako dystrybutor z wartością dodaną, od lat wspierający resellerów w tym zakresie.
Resellerzy i integratorzy, którzy chcą obsługiwać placówki medyczne, sami muszą wykazać się wiedzą dotyczącą rozwiązań, które oferują. W tej dziedzinie nie ma certyfikatów wystawianych przez państwowe instytucje, takie jak Ministerstwo Zdrowia czy Narodowy Fundusz Zdrowia. Można je natomiast uzyskać od producentów, ich przedstawicieli lub dystrybutorów za udział w szkoleniach, często zakończonych egzaminem (taki certyfikat, potwierdzający wiedzę partnera, może być też potrzebny do dokumentacji przetargowej). Warto również poświęcić czas na zdobycie wiedzy, która nie jest bezpośrednio związana z techniczną obsługą rozwiązań, ale obejmuje zasady ich funkcjonowania w placówce medycznej. Przede wszystkim należy zapoznać się z obowiązującym prawem, które precyzyjnie określa np. jakie monitory medyczne powinny być instalowane przy stacjach komputerowych służących do przeglądania wyników badań.
Jana Siwka, dyrektora działu medycznego, Alstor
CRN Czy partner bez doświadczenia ma szansę zaistnienia na rynku jako dostawca rozwiązań IT dla placówek ochrony zdrowia?
Jan Siwek Oczywiście tak, chociaż musi poświęcić wiele czasu na edukację, a także być gotowy na sukcesywne odświeżanie tej wiedzy, bo postęp techniczny jest w tej dziedzinie błyskawiczny. Zdobyte wcześniej doświadczenie oczywiście nie stanie się bezużyteczne, ale trzeba liczyć się z koniecznością np. przestawienia się z dostaw rozwiązań transmitujących dane w klasycznej sieci przewodowej na wdrażanie systemów przesyłających informacje w bezpieczny sposób w sieci bezprzewodowej. Do tego dochodzą zupełnie nowe zadania, takie jak telekonsultacje, zdalna obsługa urządzeń zainstalowanych w domu pacjenta itp.
CRN Czyli zatem jest szansa, że już zinformatyzowana placówka dopuści do współpracy takiego nowego partnera?
Jan Siwek Jeżeli firma IT wskaże zarządowi szpitala możliwe do uzyskania oszczędności lub sposoby zwiększenia efektywności pracy lekarzy dzięki wprowadzeniu innowacyjnych systemów, na pewno zostanie wysłuchana i kierujący placówką medyczną zastanowią się, czy nie dokonać jakichś zmian. Ale będzie to trudne do przeprowadzenia. Jeżeli wdrożenie systemów obsługi pacjentów lub poszczególnych oddziałów szpitala trwa pół roku albo dłużej, oczywiście decyzja o ich wymianie nie jest szybko podejmowana. Natomiast z pewnością szpitale będą poszukiwały dostawców nowych rozwiązań w dziedzinach, w których wchodzą w życie zmiany prawne, takich jak telemedycyna. W tych obszarach na pewno będą gotowe na współpracę z nowymi partnerami, którzy zechcą się wykazać.
CRN Skąd nowi partnerzy powinni czerpać wiedzę?
Jan Siwek Z naszych informacji wynika, że najczęściej zdobywają ją dwutorowo. Uczestniczą we wszelkiego typu szkoleniach bezpośrednio związanych z produktami, które będą oferować, ale równolegle muszą zapoznać się ze standardowymi dla typowego szpitala procedurami. Dlatego powinni zacząć od mniejszych projektów, np. w jakiejś niszowej dziedzinie albo jako podwykonawcy większych partnerów, którzy mają doświadczenie w zakresie wdrożeń rozwiązań medycznych i ugruntowaną pozycję. Gdy rozpoczną współpracę z daną placówką medyczną, szybko będą mogli zidentyfikować dziedziny, w których mogą się wykazać, a stąd już bliska droga do bezpośredniej współpracy.
Partnerzy powinni być także gotowi do prowadzenia szkoleń (głównie dla lekarzy i personelu technicznego) z zakresu wdrażanych rozwiązań. Podstawowymi informacjami na ten temat powinni umieć dzielić się samodzielnie, natomiast w przekazaniu wiedzy bardziej specjalistycznej mogą liczyć na pomoc dystrybutora.
Stacje diagnostyczne i lekarskie
• Kompletne stacje ortopedyczne, echokardiograficzne, mammograficzne, CT/MRI, RTG (specjalistyczne komputery HP, monitory EIZO, medyczne karty graficzne, oprogramowanie diagnostyczne, zasilacze awaryjne Eaton i Socomec)
• Monitory diagnostyczne, referencyjne i mammograficzne EIZO
• Projektory Canon z trybem DICOM
• Zestawy kalibracyjne do monitorów EIZO
• Medyczne karty graficzne Xenia Pro
Oprogramowanie
• Przeglądarki obrazów DICOM
• Diagnostyczne (kardiologia, mammografia, neurologia, onkologia, koronarografia, densytometria, wentrykulografia)
• Systemy do planowania przedoperacyjnego (ortopedia, kardiologia)
Cyfrowe obrazowanie na sali operacyjnej
• Urządzenia wspomagające zarządzanie obrazem (koncentratory, konwertery, transmitery i duplikatory sygnału wideo EIZO)
• Oprogramowanie do rejestracji obrazu eSaturnus NUCLeUS
• Stacje aseptyczne i monitory medyczne EIZO do sal operacyjnych
Ucyfrowienie dokumentacji szpitalnej
• Duplikatory płyt CD/DVD Rimage
• Interfejsy sieciowe Silex (USB i szeregowe)
• Skanery dokumentowe Fujitsu
• Skanery do klisz Vidar
• Szyfrowane pamięci i dyski twarde USB Kingston
Infrastruktura informatyczna szpitala
• Serwery, pamięci masowe, infrastruktura sieciowa, zasilacze UPS
• Oprogramowanie do backupu i antywirusowe
Artykuł powstał we współpracy z firmą Alstor.
Artykuł Alstor – lider dystrybucji na rynku medycznym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektroniczna dokumentacja medyczna – nie opłaca się czekać pochodzi z serwisu CRN.
]]>
EDM – czy wciąż mamy czas?
CRN W październiku po raz kolejny
przesunięto datę wejścia w życie obowiązku prowadzenia elektronicznej
dokumentacji medycznej pacjentów – z 1 sierpnia 2017 r. na
1 stycznia 2018. Czy w związku z tym można założyć, że wciąż
integratorzy i ich klienci mają dużo czasu?
Jan
Siwek, Alstor Teoretycznie
jest to czas wystarczający do pełnego zinformatyzowania dowolnej placówki
medycznej, chociaż z pewnością nie należy z tym zwlekać. Proces
analizy i wprowadzania EDM trzeba rozpocząć jak najwcześniej, bo jest
związany nie tylko z procedurami audytu, a potem instalacją sprzętu
i oprogramowania oraz późniejszymi testami. Kluczowe dla efektywnego
korzystania z EDM są szkolenia personelu, które często trwają dość długo
i w efekcie może nagle zabraknąć czasu na tzw. pełny sukces we
wdrożeniu.
Paweł
Jabłoński, RRC Dla
partnerów jest to tak naprawdę ostatni moment, aby podjąć strategiczną decyzję,
czy chcą być obecni na rynku medycznym, czy nie. Jeżeli się zdecydują, to
powinni bardzo szybko zacząć budowę oferty dla tego typu placówek, edukować się
i rozpoczynać biznesową walkę. Oczywiście, wszystkie duże szpitale są już
zinformatyzowane, ale początkujące firmy integratorskie i tak raczej nie
prowadziłyby tam wdrożeń. Natomiast wciąż bardzo wiele jest do zrobienia
w mniejszych szpitalach, rejonowych przychodniach i prywatnych
gabinetach lekarskich, bo one przecież też będą musiały zostać
zinformatyzowane.
Marcin
Wójcik, Trend Micro Wśród
przedstawicieli branży medycznej widać wzrost świadomości nie tylko odnośnie do
konieczności informatyzacji, ale i korzyści z niej płynących.
W 2012 r. jeszcze niewiele się o tym mówiło, a już
w 2014 wielu pracowników zakładów opieki zdrowotnej aktywnie uczestniczyło
w szkoleniach i podejmowało decyzje o wyborze właściwych
rozwiązań. Z kolei w bieżącym roku widać intensywnie prowadzone
wdrożenia w ponad połowie nie w pełni zinformatyzowanych placówek.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Oferujemy nasze rozwiązania nie szpitalom, ale podmiotom lecznictwa
otwartego, czyli przychodniom i gabinetom lekarskim. Tutaj statystyki
częściowo są podobne. Nadal około 20 proc. takich podmiotów leczniczych
nie jest zinformatyzowanych i prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie. Ale
też podobna ich liczba w pełni zakończyła już ten proces i te można
dziś stawiać za wzór.
CRN
Może niektóre podmioty
medyczne czekają z zakupem nowych rozwiązań, aby na chwilę przed wejściem
w życie tego obowiązku nabyć najnowocześniejsze narzędzia na rynku?
Jan
Siwek, Alstor Takie
podejście raczej nie miałoby sensu. To, co obecnie oferują producenci, można
w prosty sposób rozbudowywać, więc rzadko konieczna jest np. wymiana
całego rozwiązania. Dogłębna analiza potrzeb w zakresie optymalizacji
obiegu dokumentacji medycznej umożliwia zaproponowanie właściwego rozwiązania.
Natomiast trzeba zagwarantować dużą skalowalność całej infrastruktury, co
wynika z konieczności przechowywania i przetwarzania coraz większej
ilości informacji.
Marcin
Wójcik, Trend Micro Podobnie
jest w kwestiach związanych z bezpieczeństwem. Tu też czekanie nie ma
sensu, bo wszystkie posiadane przez placówki medyczne dane powinny być jak
najszybciej właściwie zabezpieczone, a postęp w tej dziedzinie
również jest bardzo szybki. Trzeba więc nastawić się na zastosowanie rozwiązań
o szerokim spectrum ochrony i wysokiej skuteczności, by próbować
„nadążyć” za cyberprzestępcami.
Czego dziś potrzebują placówki medyczne?
CRN Czy w przypadku wielu podmiotów
medycznych wciąż konieczna jest praca u podstaw, czyli budowanie
wszystkiego od początku? Czy też integratorzy mają już szanse na kolejne
kontrakty związane z wymianą sprzętu?
Paweł
Jabłoński, RRC Taka
wymiana niekoniecznie musi być związana np. ze zużyciem się sprzętu lub
koniecznością nabycia rozwiązań kolejnej generacji. Obecnie na świecie bardzo
dużą uwagę przykłada się do zwalczania nowych ognisk różnych chorób, aby
zapobiec epidemii. To wiąże się z koniecznością wdrażania coraz nowszych
systemów przyspieszających diagnostykę i agregujących jeszcze więcej
danych.
Jan
Siwek, Alstor Wiele
technik obrazowania medycznego oraz diagnostyki rozwija się bardzo szybko,
a to ma bezpośrednie przełożenie na infrastrukturę informatyczną
w placówkach. Komputerowe stacje diagnostyczne muszą być wyposażone
w wydajne procesory i dużą ilość pamięci, więc co pewien czas
konieczna jest ich wymiana. Poza tym jest jeszcze jedno ważne kryterium,
o którym się zapomina. W izbach przyjęć komputery pracują przez 24
godziny na dobę. Wymagania jakościowe wobec takiego sprzętu muszą być zupełnie
inne niż w przypadku zwykłych biurowych stacji roboczych.
Robert
A. Beksiński, Ericpol W lecznictwie otwartym te proporcje wyglądają trochę inaczej.
Owszem, jest grupa lekarzy, którzy potrzebują specjalistycznego sprzętu,
natomiast zdecydowana większość pracuje na zwykłych komputerach. Wymiana
sprzętu następuje, gdy on się zużyje lub przestanie działać, więc nadal wiele
podmiotów wciąż korzysta z Windows XP, mimo że ten system nie jest już
wspierany. Ale to nie jest główna część biznesu współpracujących z nami
integratorów, bo – jak wiadomo – na sprzedaży sprzętu praktycznie się
dziś nie zarabia. Największa wartość, jaką resellerzy wnoszą do podmiotu
leczniczego, jest związana z oprogramowaniem i usługami. Klienci (lekarze,
właściciele, kierownicy medyczni) potrzebują podpowiedzi, w jaki sposób
mogą rozwiązywać swoje problemy. Dlatego świadczone przez integratorów
konsultacje, połączone oczywiście z wdrożeniem oraz szkoleniami,
zapewniają im największe przychody i zysk. A ilość wyzwań nie maleje,
o co już dbają nasi ustawodawcy, więc konieczne są częste aktualizacje
oprogramowania medycznego.
Jan
Siwek, Alstor
Dzisiaj gra nie toczy się o prostą informatyzację szpitala – jego
usieciowienie i zbudowanie serwerowni, bo infrastruktura w większości
placówek już istnieje. Obecnie najważniejsze jest zoptymalizowanie pracy
wszystkich pracowników w szpitalu pod kątem kosztów i efektywności.
W ostatnich latach koszty utrzymania dobrego lekarza wzrosły drastycznie,
wielu już wyjechało z kraju, a na prawdziwych specjalistów niektórych
szpitali po prostu nie stać. Dlatego powinno się o tych, którzy zostali,
szczególnie dbać, np. zapewniając im jak najlepsze warunki na stanowisku pracy.
Dla przykładu chirurdzy około 30 proc. czasu spędzają na wypełnianiu
dokumentacji dotyczącej wykonanych operacji, a w tym czasie woleliby
przeprowadzić kilka kolejnych zabiegów. Warto im zaprezentować np.
oprogramowanie, które zautomatyzuje proces planowania przedoperacyjnego
i raportowania po wykonanym zabiegu. Tego typu rozwiązania są
wykorzystywane w radiologii już od kilkunastu lat i świetnie się
sprawdzają. Dzięki automatyzacji pracy z komputerów mogą też korzystać
lekarze o mniejszym doświadczeniu, a ich koledzy z wieloletnim
stażem – konsultować nawet zdalnie cięższe przypadki i opcje
planowania.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Potwierdzam, nasi resellerzy też zwracają uwagę na fakt, że jeśli
oprogramowanie medyczne jest odpowiednio proste w obsłudze, to wiek
użytkownika odgrywa mniejszą rolę. Oczywiście, zawsze znajdą się osoby, które nie
zechcą się „zinformatyzować” i deklarują, że gdy wejdzie obowiązek korzystania
z EDM, przejdą na emeryturę.
Paweł
Jabłoński, RRC
Ciekawy wpływ na rozwój sytuacji w branży medycznej będą miały towarzystwa
ubezpieczeniowe i kancelarie prawne, które próbują wymuszać lepszą jakość
usług, strasząc ewentualnymi konsekwencjami. Coś, co jest normą w USA,
przychodzi właśnie do Europy. Tego typu działalność może spowodować, że osobom,
które pozwalały sobie na pewien margines błędu w sztuce lekarskiej czy
wypełnianiu dokumentacji, będzie zależało na jak najszybszej informatyzacji.
Właściwie użytkowane oprogramowanie ułatwi unikanie tego typu błędów.
Integratorzy i medycyna
CRN
Jeszcze niedawno
w Polsce brakowało integratorów, którzy specjalizowaliby się
w obsłudze podmiotów medycznych. Jak sytuacja wygląda obecnie?
Jan
Siwek, Alstor W
ciągu ostatnich kilku lat ich liczba zwiększyła się dwukrotnie, ale nadal jest
miejsce dla nowych, ambitnych firm, których zarządy zechcą wyznaczyć grupę
pracowników do przejścia odpowiednich szkoleń i wyspecjalizowania się
w obsłudze placówek ochrony zdrowia. Takie osoby muszą zdawać sobie sprawę
z tego, że z pracownikami szpitali rozmawia się zupełnie innym
językiem niż z ludźmi, którzy pracują np. w biurach. Jeżeli firma
integratorska poprawnie odrobi to zadanie, będzie mogła liczyć na bardzo
dobrych i lojalnych klientów, ponieważ zarządy podmiotów medycznych bardzo
lubią współpracować z dostawcami, z którymi znalazły wspólny język
i którzy znają ich specyfikę działania.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Ten rynek bardzo się zmienił w ostatnich latach, a rola
integratorów znacząco wzrosła. Jesteśmy tego najlepszym przykładem:
zrezygnowaliśmy z całkiem dużej grupy handlowców współpracujących
bezpośrednio z klientami i przestawiliśmy się wyłącznie na działania
za pośrednictwem kanału partnerskiego. Teraz to nasi partnerzy są
odpowiedzialni za prezentacje u klientów, wdrożenia czy szkolenia.
I za wszystkie te działania oczywiście pobierają wynagrodzenie.
Marcin
Wójcik, Trend Micro W
ciągu ostatnich dwóch lat wielu integratorów połączyło swoje siły
i stworzyło spółki specjalizujące się w obsłudze podmiotów
medycznych. Jeden z partnerów specjalizuje się w klasycznej
infrastrukturze IT i centrum danych, drugi w oprogramowaniu
medycznym, a trzeci w sprzęcie diagnostycznym. Jako konsorcjum biorą
udział w postępowaniach przetargowych i, uzupełniając się kompetencyjnie,
mają dużą szansę na zwycięstwo.
CRN
Zdobycie takich
kompetencji dla integratorów to jednak niemałe wyzwanie… Na jakiego typu
wsparcie mogą liczyć ze strony producentów i dystrybutorów?
Robert
A. Beksiński, Ericpol Specyfika oferowanego przez nas produktu powoduje, że musimy organizować
cykliczne szkolenia dla partnerów. Po każdym treningu ma miejsce egzamin
certyfikujący – teoretyczny i praktyczny. Legitymowanie się wysokim
poziomem wiedzy to przy obsłudze podmiotów leczniczych rzecz wręcz obowiązkowa,
bo są to bardzo wymagający klienci.
Jan
Siwek, Alstor My też
oferujemy partnerom cykliczne szkolenia, które dzięki profesjonalnym
wykładowcom cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Możemy także we współpracy z konkretnym
dostawcą zorganizować bardzo szczegółowy trening, dotyczący np. tylko wybranej
grupy lub wręcz rodziny produktów.
Paweł
Jabłoński, RRC Jak
wszyscy dystrybutorzy z wartością dodaną, także my zapewniamy komplet
szkoleń – bezpłatnych i płatnych, powiązanych z uzyskaniem
oficjalnego certyfikatu. Natomiast, jak pokazuje nasze doświadczenie,
w wielu obszarach bardziej zaawansowanych rozwiązań nie ma potrzeby robić
pełnej certyfikacji, ponieważ liczba potencjalnych projektów jest jeszcze zbyt
mała, zaś rozwój techniczny następuje bardzo szybko i pozyskana wiedza po
prostu się dezaktualizuje. Ale decyzję o tym, w którym kierunku pójść
i w jakim obszarze się specjalizować, z pewnością integratorzy
powinni podjąć jak najszybciej.
Marcin
Wójcik, Trend Micro
My, z racji specyfiki naszych produktów, skupiamy się na szkoleniach
związanych z bezpieczeństwem. Wielu naszych partnerów obsługuje podmioty
medyczne i jest żywo zainteresowanych kwestiami ochrony danych osobowych
pacjentów. Tu kładziemy nacisk na sposoby zabezpieczeń sieci niejako „od
środka”, bo – jak dowodzą ostatnie raporty i audyty bezpieczeństwa
– najnowsze ataki są ukierunkowane na wtargnięcie do danej instytucji, są
długotrwałe, ich twórcy starają się przeprowadzić je w niewidzialny dla
administratorów sposób i poza kontrolą systemów „brzegowych”. Wynikiem
jest kradzież wrażliwych danych, co może spowodować utratę reputacji przez
placówkę, straty finansowe i kary dla osób odpowiedzialnych za
bezpieczeństwo IT, z utratą pracy włącznie.
Lekarze i chmura
CRN Od kilku lat wiele mówi się
o korzyściach płynących z zastosowania w placówkach medycznych
usług w chmurze i z możliwości stwarzanych przez rozwiązania
z zakresu telemedycyny. Do tej pory główną przeszkodą było prawo. Jakie są
szanse, żeby integratorzy mogli już wkrótce zarabiać także na tego typu
systemach?
Paweł
Jabłoński, RRC
Dostosowywanie prawa trwa długo i zdecydowanie nie nadąża za rozwojem
techniki, bo naprawdę trzeba przewidzieć wiele możliwych scenariuszy. Ale
generalnie wszystko idzie w dobrym kierunku. Polska ratyfikowała przyjęte
przez Unię regulacje o jednoznacznej metodzie identyfikacji pacjentów.
Wkrótce pojawią się też regulacje dotyczące łańcucha dostaw wszelakich
produktów medycznych, umożliwiające ich śledzenie na całej drodze – od
dostawcy aż do pacjenta.
Marcin
Wójcik, Trend Micro W
Europie możemy korzystać z norm obowiązujących na świecie. Komisja
Europejska właśnie zarekomendowała, że można tu wprowadzić podobne zasady,
jakie obowiązują w amerykańskiej regulacji HIPAA. Do ochrony danych
pacjentów będą też stosowane wytyczne normy PCI DSS, powszechnie obowiązujące
w branży bankowej. Do tego już wkrótce dojdą powszechnie stosowane
w innych branżach: kryptografia, podpis elektroniczny, dwuskładnikowe
uwierzytelnianie itd. To tylko kwestia czasu. Widzę tu bardzo dużą rolę resortu
cyfryzacji.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Internetowa dostępność różnego typu usług będzie się zwiększać, chociaż
oczywiście każda z nich musi być zweryfikowana pod kątem zgodności
z prawem i wielokrotnie przetestowana w zakresie bezpieczeństwa
danych. Między innymi dlatego, żeby obecnie dokonać e-rejestracji
u lekarza, trzeba mieć założone konto w danej przychodni. Ale
wystarczy, że ustawodawcy nie będą nam przeszkadzali, a już wkrótce
zobaczymy sprawnie działające e-zwolnienia, e-recepty itd.
Jan
Siwek, Alstor Co do
chmury, to przepisy mówiły, że dane medyczne pacjentów muszą znajdować się
w obrębie szpitala. Zresztą centralne archiwum ogólnopolskie nie
sprawdziłoby się, bo tych danych jest dużo i byłyby spore opóźnienia
w ich dostarczaniu do stacji lekarskich. Poza tym specyfika działania
placówek medycznych polega m.in. na tym, że muszą zająć się pacjentem
niezwłocznie, niezależnie od tego, czy w szpitalu działa Internet, czy
nie. Zatem jeśli pacjent zgłosi się do szpitala, znacznie lepiej byłoby, żeby
personel miał stały i szybki dostęp do historii jego leczenia. Natomiast
w przyszłości, gdy placówki medyczne będą dysponowały już cyfrowymi danymi
z okresu 20–30 lat, szybki wgląd w najstarsze badania nie będzie taki
ważny jak w dane najnowsze. Wtedy będzie można myśleć o stworzeniu
archiwum długoterminowego i założeniu, że na dostęp do takich danych można
będzie poczekać, np. jeden dzień, do ich odtworzenia z archiwum.
Paweł
Jabłoński, RRC
W świecie usług chmurowych widać bardzo dużą analogię do świata
energetyki. Najpierw były lokalne elektrownie wodne, później centralne
elektrownie atomowe, a teraz modne zaczynają być modele prosumenckie,
w których indywidualni odbiorcy sami wytwarzają energię ze słońca
i nadmiar oddają do systemu energetycznego. Okazało się, że ani model
lokalny, ani centralny do końca się nie sprawdziły i nie są idealne.
W branży związanej z przechowywaniem wrażliwych danych czeka nas
podobna droga. Dzisiaj wiele osób zafascynowanych jest możliwością centralnego
przechowywania informacji, bo często wychodzi to taniej ze względu na efekt
skali. Ale w pewnym momencie potrzebne będą kompromisy.
Artykuł Elektroniczna dokumentacja medyczna – nie opłaca się czekać pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Alstor: „medyczny” dystrybutor IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Urządzenia Infortrend można podłączyć do infrastruktury IT placówki medycznej za pomocą różnych interfejsów: od najbardziej popularnych iSCSI 1 oraz 10 Gb/s przez FC 8 i 16 Gb/s, aż po SAS 6 i 12 Gb. Bardzo ważne, że karty kontrolerów z portami można zmieniać w zależności od potrzeb. Macierze Infortrend gwarantują szybki transfer, sięgający 2 GB/s przy zapisie danych, co jest szczególnie istotne w nowoczesnej tomografii wielorzędowej. Zapewniają również bardzo dużą pojemność i możliwości rozbudowy. Dzięki temu doskonale nadają się do przechowywania i udostępniania w trybie online archiwalnych obrazów w formacie DICOM oraz strumieni wideo z sal zabiegowych.
W przypadku, kiedy dane mają być przechowywane w archiwum typu offline, można wykorzystać biblioteki taśmowe. Urządzenia te doskonale służą także do przechowywania backupów, które można w pewnych warunkach traktować jak kopie archiwalne. Jeśli chodzi o zapewnianie ochrony, biblioteki te mogą być wykorzystywane do wykonywania kopii archiwum dyskowego. Najnowsze biblioteki taśmowe firmy Overland/Tandberg zapewniają – w przypadku zastosowania nośników LTO-6 – przechowywanie 60–120 TB danych w bibliotece na 24–48 kaset. Gdy używa się nośników LTO-7, łączna pojemność wzrasta aż do 288 TB.
Podczas obsługi placówek medycznych, oprócz konieczności zapewnienia wysokiej dostępności danych, integratorzy stykają się z problemami związanymi zarządzaniem archiwami medycznymi i przenoszeniem danych z systemów PACS. Alstor ma w tej dziedzinie wieloletnie doświadczenie i może wesprzeć partnerów, którzy dysponują wyłącznie wiedzą z zakresu informatyki.
Trzy pytania do…
CRN Z jakimi problemami mają najczęściej do czynienia integratorzy we współpracy z placówkami medycznymi?
Jan Siwek Pomimo rozwijającego się bardzo dynamicznie od kilku lat rynku medycznego w Polsce, niewiele firm z branży IT rozumie w pełni potrzeby szpitali. Wielu integratorów ma kompetencje umożliwiające dostarczenie komputerów, drukarek czy stworzenie prostej sieci. Niewielu jednak jest w stanie oferować rozwiązania specyficzne dla placówek ochrony zdrowia, które należy rozpatrywać i konsultować na wielu płaszczyznach, biorąc pod uwagę takie czynniki jak: bezpieczeństwo danych, niezawodność, stałość parametrów w czasie, szybkość działania, ale również specyfikę pracy poszczególnych oddziałów szpitalnych czy stosowanych procedur medycznych.
CRN Na jakie konkretnie wyzwania można natrafić podczas wdrażania różnego typu nowoczesnych rozwiązań IT dla placówek ochrony zdrowia?
Jan Siwek Problemów i wyzwań, z którymi stykamy się podczas konstruowania oferty dla takich podmiotów, jest wiele. Za przykład może posłużyć kwestia nastawienia personelu medycznego, który jest niezwykle wyczulony na propozycje dodatkowych, czasochłonnych procedur często związanych z informatyzacją. Wprowadzanie nowości w medycynie, usprawniających pracę lekarzy, często napotyka na barierę spowodowaną tym, że integratorom brakuje wiedzy i nie znają korzyści dla lekarzy wynikających z wdrażania nowych technologii. I tu wieloletnie doświadczenie Alstor jako dystrybutora z wartością dodaną może przyczynić się do sukcesu partnera w rozmowach z podmiotem medycznym.
CRN Czy przygotowując się do obsługi placówek ochrony zdrowia, warto wyspecjalizować się w jakimś zakresie, czy też raczej zbudować szeroką ofertę?
Jan Siwek Aby z sukcesem prowadzić projekty medyczne, należy mieć zarówno szeroki, jak i bardzo szczegółowy ogląd problemu. Do tego konieczne jest przynajmniej kilkuletnie doświadczeniew pracy z placówkami ochrony zdrowia. Często dane rozwiązanie musi działać na różnych oddziałach, które mają odmienne potrzeby. Ale ta wiedza i doświadczenie nie powinny ograniczać się tylko do kwestii zrozumienia potrzeb i zaspokojenia ich za pomocą konkretnej oferty produktowej. Trzeba również pamiętać, że istnieje wiele programów unijnych, których beneficjentami mogą być jednostki medyczne. Znajomość tych programów i procedur to atut, który ułatwi integratorowi nawiązanie długoletniej współpracy ze szpitalem.
Szpitalna serwerownia, tak jak w każdej firmie, zapewnia ciągłość funkcjonowania systemów IT oraz wysoką dostępność przetwarzanych danych. Jednak w szpitalu awaria jednego elementu może wpłynąć na stan zdrowia pacjenta. Dlatego wykorzystywane tam rozwiązania muszą być niezwykle trwałe, a administratorzy mieć możliwość natychmiastowej reakcji w przypadku wystąpienia problemów. Rozwiązaniem, które Alstor poleca w tym zakresie, są produkty firmy Avocent do zdalnego zarządzania infrastrukturą IT.
Przełączniki KVM Avocent zapewniają zdalny dostęp do infrastruktury z dowolnego miejsca i o dowolnej porze, za pośrednictwem sieci TCP/IP, co gwarantuje szybką reakcję podczas awarii. Dodatkowymi zaletami tych rozwiązań są scentralizowane zarządzanie i administracja. Dzięki temu administrator widzi na jednym ekranie wszystkie urządzenia znajdujące się w serwerowni. Przełączniki Avocent działają niezależnie od platformy sprzętowej i programowej, cechuje je też wysoka skalowalność.
W każdym szpitalu, nawet najbardziej nowoczesnym, może dojść do sytuacji, gdy nagle zwiększony pobór prądu w trakcie uruchamiania aparatury diagnostycznej czy innych urządzeń zakłóci stabilność pracy stacji lekarskich. Chwilowy brak dopływu energii z sieci energetycznej w najgorszym przypadku oznacza zagrożenie związane z brakiem możliwości podtrzymania czynności życiowych pacjenta. Dlatego Alstor rekomenduje wykorzystywanie systemów gwarantowanego zasilania nie tylko w serwerowni, ale także przy każdej stacji medycznej. Dystrybutor ma szeroką ofertę rozwiązań firm Eaton i Socomec, które można dobrać do aktualnych potrzeb placówki medycznej.
W związku ze zbliżającym się wejściem w życie ustawy o cyfryzacji danych medycznych rośnie zainteresowanie urządzeniami umożliwiającymi zarchiwizowanie analogowych wyników badań. W ofercie Alstor znajdują się skanery do klisz RTG renomowanej firmy Vidar. Trzeba jednak pamiętać, że dokumentacja medyczna to nie tylko zdjęcia i obrazy z różnych aparatów diagnostycznych, ale również opisy badań i zabiegów oraz dokumentacja papierowa (chociażby wypisy ze szpitala), którą dobrze jest zarchiwizować. Także w tej dziedzinie Alstor ma pełne kompetencje, jako że od lat dystrybuuje specjalistyczne skanery dokumentowe Fujitsu, producenta uznawanego za lidera w dziedzinie DMS (Document Management System). Dystrybutor zapewnia także oprogramowanie optymalizujące i usprawniające obróbkę skanowanych plików.
Ze szczegółową ofertą medyczną Alstor można zapoznać się na stronie www.alstor.pl/produkty/medycyna.
Dodatkowe informacje:
Jerzy Adamiak,
konsultant ds. systemów pamięci masowych, Alstor,
Artykuł powstał we współpracy z firmą Alstor.
Artykuł Alstor: „medyczny” dystrybutor IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>