Artykuł Firmy marnują ponad 30 proc. pieniędzy na software pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zmarnowane wydatki IT pozostają głównym wyzwaniem dla przedsiębiorstw. Respondenci informują o 38 proc. wyrzuconych w błoto pieniędzy na oprogramowanie komputerowe, 34 proc. – na software data center, 33 proc. – na SaaS oraz także 33 proc. – na IaaS/PaaS – według badania Flexery.
Zespoły zarządzające zasobami IT (ITAM) podają, że największe wyzwania dotyczą nowych środowisk (SaaS, chmura, kontenery) oraz złożoności praw do używania oprogramowania (oba jako największe wyzwanie wskazało 32 proc. respondentów).
Największe korporacje — zatrudniające ponad 100 tys. pracowników — wydają średnio 64 mln dol. na SaaS. Jeśli odejmiemy jedną trzecią tej kwoty, wychodzi okrągła sumka zmarnowanych pieniędzy.
Jak powstrzymać straty
Aby masa środków nie szła na marne, wskazano najważniejsze obszary oszczędności. Z badania wynika, że programy SAM (zarządzania zasobami oprogramowania) są najbardziej efektywne w osiąganiu oszczędności dzięki ponownemu wykorzystaniu licencji (nie w chmurze), aby uniknąć kupowania nowych (83 proc. wskazań). Równie dobrym pomysłem okazuje się negocjowanie umów z dostawcami (83 proc.) i ograniczenie wydatków na utrzymanie nieużywanego oprogramowania (81 proc.).
Brakuje ludzi, czasu i pieniędzy
Problem polega jednak na tym, że często nie ma komu nadzorować tych obszarów: 78 proc. respondentów w Europie przyznaje, że wyzwaniem jest brak zasobów w zespole SAM, a według 88 proc. brak czasu albo pieniędzy na audyty.
Najczęściej audyty przeprowadza Microsoft (52 proc. respondentów to zgłosiło), IBM (34 proc.) i Oracle (31 proc.).
Niektórych sporo one kosztowały: 14 proc. respondentów poinformowało, że w ciągu ostatnich trzech lat zapłaciło ponad 5 mln dol. za audyty dostawców oprogramowania (w tym kary i korekty nieprzewidziane w budżecie).
Aż 65 proc. respondentów twierdzi, że nie ma dokładnego wglądu w zasoby IT, które mają wpływ na wyniki biznesowe.
Zdaniem ekspertów w związku z marnotrawstwem i ryzykiem trudności gospodarczych rośnie rola zespołów zarządzania zasobami IT (ITAM), zasobami oprogramowania (SAM) i sprzętu (HAM) – muszą one poprawiać procesy identyfikacji niewłaściwie wykorzystywanego software’u i optymalizacji licencji na chmurę, SaaS i kontenery.
Dane zawiera raport „Flexera State of ITAM”. Pytano 500 specjalistów, którzy zarządzają i uczestniczą w procesach ITAM, SAM i HAM w organizacjach zatrudniających co najmniej 1 tys. pracowników.
Artykuł Firmy marnują ponad 30 proc. pieniędzy na software pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł SaaS ratuje życie dostawcom SAM pochodzi z serwisu CRN.
]]>To oznacza, że odbiorcy biznesowi zaczną coraz rzadziej kupować programy z „pudełka”. W teorii powinno to ułatwić zawiłą politykę licencyjną, a także ograniczyć piractwo oraz ciągnące się długimi miesiącami audyty przeprowadzane przez dostawców oprogramowania.
Nie są to dobre wieści dla dostawców systemów SAM (Software Asset Management). A nie jest przy tym żadną tajemnicą, że najczęściej w tego typu rozwiązania inwestują organizacje, które mają już za sobą zazwyczaj niemiłe doświadczenia związane z audytem. Dlatego specjaliści śledzący ten segment rynku uważają, że zamiast straszyć kijem, lepiej pokazać przedsiębiorcom marchewkę, czyli oszczędności, jakie niesie ze sobą wdrożenie SAM. Tym bardziej, że postępująca adaptacja SaaS nie rozwiązuje wszystkich problemów związanych z zarządzaniem aplikacjami. Co więcej, nie brakuje opinii, że nawet je pogłębia. Większość firm korzysta z różnych rodzajów oprogramowania i modeli rozliczeniowych, co prowadzi do sporego chaosu.
Wprawdzie SaaS zapewnia oszczędności, ale może również generować zbędne koszty. Łatwość korzystania z usługi prowadzi czasami do marnotrawstwa. Szczególnie celują w tym działy marketingu i sprzedaży używające aplikacji chmurowych bez wiedzy działów IT. W rezultacie programy się duplikują, a część z nich zostaje porzucona i zapomniana po zaledwie kilku miesiącach użytkowania. Niejednokrotnie bywa tak, że jeden dział firmy korzysta z Zooma, a inny z GoToMeeting. Jak widać, wbrew temu, co obiecują promotorzy SaaS, wydatki na oprogramowanie wcale nie muszą spaść wraz z migracją do chmury.
– Często klienci przepłacają za SaaS nawet o 50 proc., wykupując drogie, nieadekwatne do własnych potrzeb plany taryfowe. Najczęściej wynika to z braku możliwości oceny realnych wymagań lub promocji cenowych. Obserwując wzrost wydatków w obszarze usług chmurowych, w tym również SaaS, nie obawiam się o przyszłość SAM – mówi Marcin Grzywacz, Enterprise Executive Central-South-East Europe w Snow Software.
Największy wpływ na sprzedaż systemów SAM ma edukacja menedżerów na poziomie C-level. Czynnikami zewnętrznymi, które nigdy się nie zmienią, są ciągłe zmiany w obszarze wymagań licencyjnych, pojawianie się nowych modeli sprzedażowych, typów licencji czy oprogramowania, a także ciągły rozwój i powstawanie środowisk hybrydowych. Dostępność usług SaaS dla działów poza IT jest obecnie tak łatwa, że brak kontroli nad tym obszarem wpływa na konieczność posiadania kompleksowych rozwiązań SAM. Tego typu narzędzia potrafią z jednej strony poradzić sobie ze skomplikowanymi przypadkami licencyjnymi w ramach infrastruktury data center, a z drugiej identyfikować „shadow IT”.
O ile dostawcy SaaS mogą zapewnić wgląd w liczbę posiadanych subskrypcji i liczbę przypisanych użytkowników, o tyle nie zawsze dostarczają informacje o tym, jak oprogramowanie jest używane. Tymczasem wiele firm wraca do pracy realizowanej w fizycznym biurze, czemu towarzyszy zmiana wzorców użytkowania aplikacji SaaS, na przykład narzędzi do współpracy. Zrozumienie nie tylko tego, kiedy użytkownicy ostatnio korzystali z oprogramowania, ale także jakie działania podejmują po zalogowaniu, zapewni firmom możliwość optymalizacji wydatków na SaaS. Jeśli licencje nie są wykorzystywane, można je odzyskać i zmniejszyć wydatki. Kiedy używane są tylko niektóre funkcje, warto obniżyć poziom subskrypcji do licencji niższego poziomu, co wiąże się z obniżeniem ceny. Aplikacje SaaS można łatwo wdrożyć, zatem ważne jest zrozumienie całego firmowego ekosystemu w celu racjonalizacji nakładających się funkcji.
Tradycyjnym czynnikiem, który wpływa na inwestycje w narzędzia SAM, były przeglądy zgodności licencyjnej prowadzone przez producentów oprogramowania. Klienci inwestowali w narzędzie SAM w celu minimalizacji ryzyka kar finansowych. W naszej ocenie dla części klientów ciągle pozostanie to jeden z głównych argumentów zakupowych. Jednak od kilku lat obserwujemy rosnącą świadomość tego, że praktycznie niemożliwe jest zarządzanie zasobami IT w oparciu o statyczne raporty lub zestawienia, co utrudnia podejmowanie decyzji. Z drugiej strony rośnie świadomość dużo szerszych korzyści, jakie płyną z wdrożenia SAM niż samo tylko zapewnienie zgodności. Klienci oczekują kompleksowego objęcia zarządzaniem całej infrastruktury IT, w tym rozwiązań chmurowych, a także wsparcia procesu optymalizacji i redukcji wydatków. To przekłada się z kolei na decyzje o dalszych inwestycjach w narzędzia SAM.
Artykuł SaaS ratuje życie dostawcom SAM pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł ITAM: rośnie poziom trudności pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Kwestia branżowego nazewnictwa nie jest w tym przypadku najważniejsza. Istotą sprawy pozostaje precyzyjne zidentyfikowanie rzeczywistych potrzeb klienta, a nie podążanie za popularnymi hasłami. Nadmiar zbliżonych skrótowców nie sprzyja przejrzystości. Z drugiej strony, w przypadku świadomego klienta, precyzyjna terminologia umożliwia dokładne dopasowanie potencjalnej oferty do bieżących potrzeb – zauważa Bartosz Rychlewski, Senior Manager w zespole Extended Enterprise firmy Deloitte.
Wprawdzie już od dłuższego czasu słyszy się o unifikacji narzędzi do zarządzania zasobami informatycznymi, ale jak na razie z tych zapowiedzi niewiele wynika. Zachowanie status quo może leżeć w interesie marketingowców, którzy lubią żonglować nazwami, niekoniecznie zaś handlowców, zmuszonych do tłumaczenia klientom zawiłości poszczególnych rozwiązań.
Część specjalistów wyodrębnia z tego gąszczu nazewnictwa dwa kluczowe rozwiązania o najszerszej gamie funkcji i zakresie działania – ITAM (IT Asset Management) oraz UEM (Unified Endpoint Management).
– Zasadniczą różnicą między ITAM a UEM jest cel działania. Jakkolwiek wiele elementów jest wspólnych, to jednak ITAM pełni przede wszystkim rolę informacyjną w biznesie, a żeby czymś zarządzać, musimy o tym jak najwięcej wiedzieć – tłumaczy Jacek Konaszczuk, kierownik działu handlowego w Grupie Damiko.
ITAM niejednokrotnie postrzega się jako narzędzie do tworzenia spisu zasobów. Jednak rola tego rozwiązania nie ogranicza się jedynie do realizacji tej dość prostej czynności. Do jego zadań należy analiza informacji, której celem jest maksymalizacja zysków i zwiększanie wartości biznesowej aktywów IT. Menedżerowie, którzy mają dostęp do tego typu danych, mogą uniknąć zbędnych zakupów, a co za tym idzie kosztów związanych z licencjonowaniem oprogramowania. Poza tym, wstrzymując się przed nieprzemyślanymi inwestycjami, eliminują marnotrawstwo i poprawiają wydajność systemów informatycznych.
Jednym z czynników, który zasadniczo zmienił podejście do kwestii związanych z zarządzaniem zasobami IT, było przejście firm oraz instytucji na zdalny model pracy, czemu towarzyszył wyraźny wzrost wykorzystania usług chmurowych.
– Pandemia zapoczątkowała w wielu firmach proces cyfryzacji. To się przekłada na rosnącą potrzebę efektywnego zarządzania nowymi rozwiązaniami, takimi jak na przykład SaaS. W 2015 roku przeciętna firma posiadała średnio 8 aplikacji działających w tym modelu, podczas gdy obecnie jest ich 110. W rezultacie tradycyjne funkcje ITAM będą musiały się zmienić w taki sposób, aby objąć swoim zakresem również te nowe obszary – mówi Bartosz Rychlewski.
W ubiegłym roku specjaliści Deloitte przeprowadzili badanie dotyczące wykorzystania ITAM w organizacjach. Zdecydowana większość respondentów (84 proc.) przyznała, że ma kłopot z odpowiednim wykorzystaniem ITAM w nowych realiach biznesowych i technologicznych. Z ankiety wynika, że najwięcej trudności związanych z zarządzaniem zasobami IT nastręcza infrastruktura bazująca na chmurze i platformy aplikacyjne (44 proc.), a następnie rdzenie i procesory (38 proc) oraz shadow IT (32 proc.). Natomiast motorem napędowym inwestycji w ITAM jest optymalizacja kosztów – 74 proc. respondentów wymienia ją jako główny cel wdrożenia. Nie ulega wątpliwości, że presja kosztowa będzie rosła w kolejnych latach.
Co istotne, ponad połowa badanych uważa, że największe oszczędności może przynieść zmniejszanie kosztów ogólnych związanych z zarządzaniem zasobami IT, wdrażaniem oprogramowania, śledzeniem problemów czy aktualizacjami poprawek. Ponad trzy czwarte uczestników badania korzysta z kluczowych wskaźników wydajności (KPI) dla ITAM w swoich firmach, aby móc mierzyć i monitorować postępy.
Nie bez znaczenia jest fakt, że badanie przeprowadzono w czasie pandemii, kiedy działy IT poświęcały mnóstwo czasu pracy zdalnej. Zdaniem niektórych ekspertów wraz z zakończeniem pandemii rynek na systemy do zarządzania zasobami informatycznymi powinien się ożywić.
– Działy IT wrócą do normalnych, służbowych zadań. Technicy oraz inżynierowie nie będą musieli poświęcać już tyle czasu optymalizacji i bezpieczeństwu pracy zdalnej. Wrócą do dawnych zadań i problemów, a rynek i jego konkurencyjność zaczną wymagać optymalizacji działań, choćby poprzez zastosowanie systemów ITAM – tłumaczy Aneta Dziwani, ITAM Partner Account Manager w Stovarisie.
Kluczowym czynnikiem decydującym o wdrożeniu systemu ITAM jest ograniczanie kosztów działania przedsiębiorstwa. Przedsiębiorca zyskuje cenną wiedzę na temat zasobów jakimi dysponuje: czy wszystkie są używane i odpowiednio alokowane. Same arkusze w Excelu lub rekordy bazy danych to dziś już za mało. Szczególnie jest to widoczne w przypadku aplikacji, praktycznie u każdego znajdzie się komercyjne oprogramowanie, które nie jest używane.
Wpływ na poziom sprzedaży ITAM miała też pandemia. Nagle okazało się, że w wielu przypadkach pracę możne efektywnie i przy mniejszych kosztach wykonywać poza biurem. Dla zarządzających wiąże się to z nowym wyzwaniem – znaczna część zasobów firmy znalazła się poza jej główną siedzibą. Zarządzanie zasobami bez dobrych systemów ITAM staje się w takich warunkach coraz trudniejsze, co w efekcie przekłada się na większe zainteresowanie klientów tą grupą produktów.
Artykuł ITAM: rośnie poziom trudności pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Puls branży IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>25 proc. polskich firm w chmurze
Ponad jedna czwarta polskich firm korzysta z usług przetwarzania w chmurze – wynika z danych UKE. Pytano głównie mikro przedsiębiorstwa (54 proc. respondentów) i JDG (12 proc.). Co ciekawe, to wynik dużo niższy niż w raporcie z 2021 r., gdzie 49 proc. ankietowanych firm twierdziło, że sięga po usługi cloud. Z nowego badania wynika, że (podobnie jak rok wcześniej) większość korzystających z chmury bazuje na własnej infrastrukturze. Aż 84 proc. dostrzega korzyści z przetwarzania danych w chmurze. O zagrożeniach wspomina jedna piąta. Jako główne zalety chmury wskazano: zabezpieczenie przed utratą danych (70,9 proc.), wiarygodność i niezawodność (51,2 proc.) oraz bieżący monitoring procesów (42,3 proc.). Rok wcześniej numerem 1 była łatwość obsługi, którą teraz wymieniono dopiero na 4 miejscu (34,4 proc.). Z kolei największe ryzyka według pytanych dotyczą wycieku danych z powodu awarii (51,9 proc.), naruszenia prywatności chmury związane z niedostatecznym uregulowaniem tej kwestii (41,8 proc.) oraz wycieku danych wskutek włamania (41,1 proc.).
„Obsesja branży na punkcie as-a-service”
Rozwój chmury publicznej popycha dostawców infrastruktury do sprzedaży w modelu as-a-service. Jak przewidują analitycy Canalysa „obsesja branży na punkcie modeli ITaaS wzrośnie w 2022 roku”. Już teraz większość resellerów ma w portfolio oferty usługowe. Jedynie 16 proc. firm IT ankietowanych globalnie przez Canalys na koniec 2021 r. nie prowadziło żadnej sprzedaży w modelu as-a-service, przy czym dla większości to wciąż niewielka część biznesu. Z drugiej strony 58 proc. firm z kanału sprzedaży prognozuje wzrost przychodów z IT as-a-service w 2022 r., w tym blisko jedna trzecia o ponad 10 proc. Te liczby nie oddają jednak w pełni obrazu rynku. ITaaS obejmuje różne rzeczy, od usług zarządzanych i hostowanych przez partnerów, poprzez modele oparte na subskrypcji i usługi chmury publicznej, aż po rozwiązania dostarczane przez producentów. Tempo wzrostu w tych obszarach może być zupełnie inne. Na dodatek 22 proc. sprzedawców spodziewa się, że ich przychody z ITaaS spadną w 2022 r.
O ile producenci naciskają na as-a-service, to różnie bywa z popytem ze strony klientów i zainteresowaniem partnerów (w zależności od regionu i marki poszczególnych rozwiązań). Analitycy Canalysa uważają, że edukacja rynku i marketing są niezbędne, aby w pełni wykorzystać potencjał IT-as-a-service.
Są też bariery i obawy, które mogą wstrzymywać partnerów przed wejściem w ITaaS, nawet tam, gdzie jest popyt na takie rozwiązania. Bez możliwości negocjowania zniżek u dostawców, partnerzy mogą nie mieć motywacji do przedkładania usługowego IT nad sprzedaż transakcyjną. Ponadto część firm IT obawia się, że producenci będą odbierać im przychody i zmniejszać swoją zależność od kanału sprzedaży. Jednak z drugiej strony bez ITaaS partnerzy mogą stracić znaczenie dla klientów, którzy chcą modelu usługowego. Tak czy inaczej, według analityków większa część sprzedaży ITaaS będzie ostatecznie realizowana za pośrednictwem kanału partnerskiego.
Trudna zmiana podejścia w zarządzaniu zasobami IT
Wiele praktyk ITAM (zarządzanie zasobami IT) priorytetowo traktuje zapewnienie zgodności. Jednak te wysiłki nie przyczyniają się do rozwoju narzędzi i procesów, obejmujących nowe technologie. Zespoły ITAM muszą więc zmienić podejście i dostosować się do hybrydowych środowisk IT i wdrażanych nowych technologii – twierdzą specjaliści z Flexery. Tymczasem najważniejszą inicjatywą na 2022 r. dla zespołów ITAM zajmujących się SAM (zarządzanie zasobami oprogramowania) jest optymalizacja i oszczędności na wydatkach na software (54 proc.). Prawie połowa (49 proc.) zespołów skupia się na wyłuskaniu niewykorzystanych albo mało wykorzystanych licencji na oprogramowanie. Przy czym aż 83 proc. czasu pochłaniają im audyty (dane za 2021 r., wzrost o 20 proc. wobec 2020 r.). Ekipom od SAM zajęcia dostarczają głównie Microsoft, Oracle i IBM, którzy najczęściej przeprowadzali audyty licencji w ostatnich 3 latach. Zmiana podejścia jest jednak niełatwa ze względu na brak zasobów i narzędzi do obsługi nowych środowisk.
MŚP gotowe są wydać 26 zł miesięcznie na cyberochronę
Tylko 34 proc. MŚP deklaruje, że planuje zwiększyć wydatki na cyberbezpieczeństwo w 2022 r. Z kolei 40 proc. zachowa budżet na poziomie z ub.r., a 22 proc. ograniczy wydatki. Nie wróży to dobrze sprzedawcom takich rozwiązań, zwłaszcza że najczęściej wskazywanymi przez MŚP barierami na drodze do lepszej ochrony są koszty związane z pracą specjalistów albo wydatkami na oprogramowanie. Generalnie firmy nie są skłonne do dużych inwestycji. Według respondentów, miesięczne koszty za kompleksową ochronę własnej sieci nie powinny przekroczyć 6,5 dol., czyli około 26 zł. Żeby było ciekawiej, nie jest to średnia odpowiedzi z Polski, lecz 400 firm z USA i Europy Zachodniej. Takiej ochrony MŚP oczekują od swojego dostawcy usług IT (35 proc. wskazań), operatora telekomunikacyjnego lub ISP (27 proc.), ewentualnie specjalistycznej firmy (26 proc.).
Firmy będą inwestować w automatyzację i szybkie sieci
Gigabitowe sieci Wi-Fi, automatyzacja oraz Internet Rzeczy to nowe technologie, które będą najczęściej wdrażane w najbliższych 2 latach – wynika z zapowiedzi europejskich organizacji przepytanych przez Spiceworks Ziff Davis. Tym samym gigabitowe Wi-Fi w 2024 r. powinno działać już w około 3/4 firm na Starym Kontynencie (pozostałe nie planują wdrożeń w najbliższych 2 latach lub nie potrafiły odpowiedzieć na tak zadane pytanie). Nowości będą przyswajać przede wszystkim duże przedsiębiorstwa, dysponujące większymi budżetami. Plany znacznie różnią się w zależności od branży. Przykładowo, edukacja i przemysł zamierzają szeroko korzystać z 3D (62 proc. i 45 proc. – dane światowe), a retail z blockchainu (45 proc.).
Artykuł Puls branży IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Zarządzanie zasobami IT nie nadąża za rozwojem biznesu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zdecydowana większość ankietowanych decydentów z kilkunastu krajów, bo aż 84 proc., przyznaje, że w ich organizacji nie ma dobrego programu ITAM, który pozwalałby na skuteczne zarządzanie zasobami IT.
Nikłe są nadzieje na poprawę – prawie 90 proc. jest zdania, że szybko zmieniający się biznes, regulacje i technologie sprawiają, że trudniej jest im zwiększyć dojrzałość ITAM.
Za dużo zasobów, i jeszcze te licencje
Dużo obaw decydentów IT budzi rosnąca różnorodność zasobów informatycznych i wyzwania związane z zarządzaniem nimi, wynikające z: infrastruktury opartej na chmurze (44 proc.), zarządzania licencjami na procesory (38 proc.), shadow IT (32 proc.), trudności ze zrozumieniem zasad licencjonowania rdzeni i procesorów (29 proc.).
Trzeba szkolić pracowników
Aby skutecznie radzić sobie z tymi problemami, ponad siedmiu na dziesięciu respondentów widzi potrzebę przeszkolenia pracowników.
Brak procesów, kiepska organizacja pracy
Badanie wskazuje, że brak spójnych i efektywnych procesów biznesowych związanych z zarządzaniem zasobami IT stanowi największą barierę do osiągnięcia dojrzałości organizacyjnej (73 proc.).
Drugim w kolejności wyzwaniem jest organizacja pracy i zarządzanie zasobami ludzkimi (jasny podział ról i obowiązków, przejście odpowiednich szkoleń i posiadanie właściwych umiejętności) – w badaniu czynnik ten wskazało 68 proc. respondentów.
Pytani dostrzegają także inne problemy – koszty wprowadzania zmian, sprostanie wymogom regulacyjnym oraz zdolność organizacyjna do ich monitorowania. Aż jedna trzecia respondentów przyznaje, że nie jest zdolna o to zadbać.
ITAM, aby było taniej i bezpieczniej
Optymalizacja kosztów firmy jest głównym celem inwestycji w ITAM, co deklaruje zdecydowana większość ankietowanych (74 proc.). Problemem jest wszakże mierzenie tych finansowych korzyści. W najbliższej przyszłości równie istotną motywacją powinno stać się ograniczenie ryzyka w wyniku rozwoju ITAM.
Na czym można zaoszczędzić
Ponad połowa respondentów uważa, że zwrot z inwestycji w ITAM można osiągnąć poprzez zmniejszenie kosztów związanych z inwentaryzacją zasobów IT, zarządzaniem oprogramowaniem i monitorowaniem błędów.
Dlaczego inwestycje wzrosną
„Respondenci dostrzegają postępujący rozwój technologiczny w obszarze IT Asset Management przy równoczesnej presji zmniejszania kosztów. Te dwie główne siły mogą być motorem zmian w celu zwiększenia inwestycji w ciągu najbliższych dwóch lat” – uważa Mariusz Ustyjańczuk, partner zarządzający Risk Advisory w Deloitte.
Oczekuje się, że największa zmiana nastąpi w przemyśle, energetyce i w sektorze usług publicznych, gdzie obecnie widać największe braki w zakresie ITAM.
Zarządzanie IT korzystne dla całej firmy
Największym wyzwaniem zdaje się być uznanie ITAM nie tylko jako wsparcia w obszarze IT, ale jako korzyści płynącej dla całej organizacji.
„Przewidujemy, że bardziej postępowe organizacje będą coraz częściej uznawać ITAM za długoterminową inwestycję, która opłaca się nie tylko z perspektywy działu IT, ale całej firmy. W związku z tym inicjatywy zarządzania zasobami informatycznymi zyskają istotną rangę na najwyższych szczeblach zarządczych”– uważa Bartosz Zając, partner associate opowiadający za zespół Extended Enterprise w Deloitte.
Badanie pokazuje, że organizacje powinny koncentrować się na automatyzacji wspieranej przez odpowiedni personel ITAM oraz korzystać ze wsparcia zewnętrznego.
——
W badaniu Deloitte „IT Asset Management Global Survey 2021” wzięło udział 2,5 tys. osób z ponad 18 krajów. Co trzeci respondent był członkiem zarządu lub należał do kadry kierowniczej wyższego szczebla.
Artykuł Zarządzanie zasobami IT nie nadąża za rozwojem biznesu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Infrastruktura pod lupą pochodzi z serwisu CRN.
]]>Nie bez przyczyny specjaliści IT zaczynają rozglądać się za narzędziami, dzięki którym zapanują nad cyfrowym chaosem, zwiększą efektywność pracy urządzeń, a jednocześnie „postawią” umocnienia zdolne powstrzymać zuchwałych cyberprzestępców. Na szczęście jest z czego wybierać. Choć może to zabrzmieć marketingowo, nie ma wątpliwości, że na rynku dostępna jest szeroka gama rozwiązań przeznaczonych dla różnych grup odbiorców. Obok uniwersalnych systemów do zarządzania komputerami, serwerami oraz aplikacjami dostawcy oferują specjalistyczne narzędzia wykonujące zaawansowane operacje.
Jednym z najbardziej uniwersalnych narzędzi do zarządzania zasobami IT jest IT Asset Management. To wielozadaniowy „kombajn” odpowiedzialny za wykrywanie i inwentaryzację sprzętu oraz oprogramowania, śledzący ich pracę a także zarządzający cyklem życia produktów.
– Przedsiębiorstwa kupują systemy ITAM ze względu na wymierne korzyści. Inwentaryzacja sprzętu i oprogramowania zapewnia ograniczenie wydatków na rozwiązania teleinformatyczne o około 30 proc. Choć bywają wyjątki, jeden z naszych klientów już po sześciu miesiącach uzyskał zwrot inwestycji na poziomie 180 proc. – mówi Mateusz Majewski, Country Manager Poland Snow Software.
Oszczędności są niezwykle ważne, aczkolwiek o wdrożeniu ITAM decydują także inne czynniki. Analitycy z Cascade Asset Management przeprowadzili w grudniu ubiegłego roku badanie wśród amerykańskich firm z różnych sektorów gospodarki. W jednym z pytań poprosili respondentów o wskazanie największych walorów ITAM. Na pierwszym miejscu znalazła się ochrona danych i ograniczenie do minimum ryzyka wycieku poufnych informacji. A zatem systemy do zarządzania zasobami IT, choć nie są klasycznymi systemami bezpieczeństw, niemniej zaczynają odgrywać istotną rolę w strategii ochrony przedsiębiorstwa. Ich zastosowanie pomaga ominąć liczne pułapki zastawiane przez hakerów. Bogdan Lontkowski, dyrektor regionalny Ivanti na Polskę, Czechy, Słowację i kraje bałtyckie, przypomina w tym kontekście niedawną historię WannaCry.
– Wirus siał spustoszenie w sieciach na całym globie. Jednakże można było w bardzo prosty sposób przed nim się uchronić. WannaCry sparaliżował 12 maja co najmniej 230 tys. komputerów z systemami operacyjnymi Windows w 150 krajach. Natomiast Microsoft udostępnił krytyczne poprawki zabezpieczające zasoby informatyczne 14 marca. Przecież istnieją narzędzia służące do automatycznego wdrażania wstępnie przetestowanych poprawek – zwraca uwagę Bogdan Lontkowski.
Warto dodać, że firmy biorące udział w badaniu Cascade Asset Management oprócz bezpieczeństwa oraz oszczędności wymieniały inne walory ITAM, takie jak zarządzanie ryzykiem środowiskowym i możliwość zwiększenia wolnej przestrzeni biurowej. Co ciekawe, w przypadku ostatniego z wymienionych czynników odnotowano największy wzrost w porównaniu z badaniem przeprowadzonym rok wcześniej.
Menedżerowie, którzy poszukują narzędzi do zarządzania zasobami IT, nie muszą od razu rzucać się na głęboką wodę. Dostawcy ITAM oferują pojedyncze komponenty przeznaczone do realizacji poszczególnych zadań. Klasyczny przykład stanowi oprogramowanie służące do zarządzania licencjami (Software Asset Management). Są też moduły do automatycznej aktualizacji aplikacji (Patch Management) czy zarządzania urządzeniami końcowymi. Co istotne, większość producentów zachęca klientów do stosowania kompleksowych rozwiązań.
Bartosz Bednarski, dyrektor zarządzający Axence Potencjał rynku ITAM jest bardzo duży, a próg wejścia niski. Nie istnieją ograniczenia sektorowe ani geograficzne. W większości przypadków wdrożenie nie jest skomplikowane, a przy sprzedaży warto wykorzystać wiedzę z innych obszarów IT. Resellerzy mogą oferować oprogramowanie ITAM jako produkt komplementarny do sprzedawanych przez siebie rozwiązań security bądź backupu. Ponadto niektóre funkcje oprogramowania ITAM pomagają dostosować firmę do regulacji RODO.
Jerzy Adamiak, konsultant ds. systemów pamięci masowej, Alstor Wraz ze wzrostem świadomości korzyści płynących ze stosowania systemów klasy ITAM klienci coraz częściej decydują się na inwestycje w tego typu rozwiązania. Jednym z największych ich walorów jest zapewnienie bezpieczeństwa. Wiedza o posiadanych rozwiązaniach umożliwia rozpoznanie zagrożeń, zarówno w przypadku sprzętu, jak i oprogramowania. Inny aspekt wiąże się z finansami. Przedsiębiorcy mogą obniżyć koszty IT, eliminując zbędne zakupy.
Urszula Fijałkowska, dyrektor sprzedaży, APC by Schneider Electric Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Uptime Institute, aż w 54 proc. przypadków awarii centrów danych przyczyną był błąd człowieka. Klienci poszukują w związku z tym systemów, które pozwalają wyeliminować lub przynajmniej ograniczyć negatywne konsekwencje tego typu pomyłek. Oprogramowanie DCIM stanowi duży krok naprzód, gdy mowa o poprawie efektywności i wydajności centrum danych, umożliwiając zdalne monitorowanie, a w razie potrzeby wprowadzanie zmian w ustawieniach urządzeń. Pamiętajmy także, że zawsze na końcu każdej inwestycji kryje się założony budżet. Dlatego wszystkie rozwiązania, które pozwalają obniżyć albo racjonalnie rozłożyć koszty uruchomienia oraz późniejszego użytkowania data center, zawsze będą dokładnie rozpatrywane przez inwestorów.
Mateusz Majewski, Country Manager Poland, Snow Software Podczas korzystania z rozwiązań do zarządzania zasobami infrastruktury IT klienci przykładają coraz większą wagę do optymalizacji pracy i analityki. To nowa dziedzina na polskim rynku, a jej rola będzie systematycznie wzrastać. To właśnie dzięki szczegółowej analizie przedsiębiorcy mogą ocenić swoje zapotrzebowanie na dane oprogramowanie, sprzęt albo coraz popularniejsze rozwiązania chmurowe. Możliwości analityczne wykorzystywane są także do raportowania. Coraz więcej klientów sięga po aplikacje Snow do generowania sprawozdań dotyczących oprogramowania oraz hardware’u stosowanego w przedsiębiorstwie. Udostępnia je systematycznie kierownictwu wyższego szczebla, w tym CFO. Dzięki temu możliwe jest prowadzenie skutecznej kontroli nad systemami IT w firmie.
– Wykorzystanie odpowiednich narzędzi do nadzoru nad zasobami sprzętowymi, oprogramowaniem oraz przeznaczonych do ochrony punktów końcowych zabezpiecza systemy i automatyzuje wiele procesów. Tym samym zapewnia odciążenie fachowców od wykonywania żmudnych zadań i zaangażowanie ich do realizacji bardziej ambitnych projektów, np. związanych z modernizacją centrum danych – tłumaczy szef Ivanti.
Również w Axence dostrzegają rosnącą popularność zintegrowanych systemów. Rodzimy producent oferuje ITAM już od dekady, a sprzedaż rozwiązań typu All-in-One rośnie w tempie kilkunastu procent rocznie.
ITAM jest narzędziem wielofunkcyjnym, które zdaje egzamin w rozmaitych zastosowaniach. Jednak czasami trzeba sięgnąć po bardziej zaawansowane narzędzia, takie jak chociażby Data Center Infrastructure Management. To oprogramowanie jest niesłusznie utożsamiane z ITAM, tymczasem oba rozwiązania się uzupełniają. Narzędzia DCIM umożliwiają gromadzenie kluczowych informacji o systemach IT, generują powiadomienia i alerty o gorących punktach, dostępnej przestrzeni magazynowej oraz mocy przerobowej serwerów i osiągnięciu pułapu obciążeń.
– Obecnie jest ponad 2 mld użytkowników Internetu i przeszło 21 mld urządzeń sieciowych rejestrujących ponad 1,3 mln strumieni wideo na minutę. Obserwuje się także stały wzrost ruchu cyfrowego związanego z Internetem rzeczy. Ruch ten w warstwie fizycznej jest obsługiwany w wielu węzłach, lecz na końcu każdego z nich znajduje się serwerownia – tłumaczy Jarosław Luber, Customer Project Technical Leader, IT Division w APC by Schneider Electric.
Użytkownicy inwestują w DCIM zazwyczaj z dwóch powodów: w celu zapewnienia bezpieczeństwa i po to, aby efektywnie wykorzystywać zasoby. Zresztą oba czynniki są ze sobą powiązane. Przykładowo dzięki odpowiedniemu ustawieniu szaf, klimatyzacji czy rozwiązań zasilania gwarantowanego jednocześnie wzrasta poziom bezpieczeństwa.
Osobną grupę systemów do administrowania stanowi oprogramowanie do zarządzania pamięciami masowymi oferowane m.in. przez Virtual Instruments i Aptare. Użytkownicy oprogramowania Aptare mogą więc m.in. zarządzać kilkoma eksabajtami danych za pomocą pojedynczej konsoli. Wśród klientów tej firmy znajduje się na przykład Citi Group, które przechowuje cyfrowe zasoby w sześćdziesięciu serwerowniach rozsianych po całym świecie. System Aptare jest kompatybilny nie tylko z macierzami Dell EMC, NetApp, IBM, Hitachi, Pure Storage, ale również chmurą Amazona, Microsoft Azure i środowiskiem Open Stack.
– Jeden z wielkich międzynarodowych banków dzięki zastosowaniu naszego oprogramowania odchudził swoje zasoby o 8 PB danych. Tym samym zaoszczędził 22 mln dol. – uśmiecha się Rick Clark, CEO Aptare.
Wprawdzie sprzedaż oprogramowania do zarządzania infrastrukturą znajduje się na fali wznoszącej, lecz rynek jest daleki od nasycenia. Wiele firm podchodzi z rezerwą do tego typu narzędzi, bywa też, że przedsiębiorcy w ogóle nie wiedzą o ich istnieniu. Bartosz Bednarski, dyrektor zarządzający Axence, szacuje, że ok. 40 proc. zarejestrowanych w Polsce średnich i dużych przedsiębiorstw nie dysponuje systemami ITAM. Wiele wskazuje jednak na to, że ten wskaźnik będzie sukcesywnie maleć. Rosnące zagrożenia w postaci cyberataków, kar czy strat finansowych wynikających z niewłaściwego korzystania z zasobów skłonią firmy do większych inwestycji w narzędzia do zarządzania infrastrukturą IT. To dobra wiadomość dla resellerów działających w tym segmencie rynku. Michał Szubert, Area Sales Manager w Connect Distribution, radzi, żeby na celownik wziąć przede wszystkim średnie i duże firmy.
– Resellerzy oraz integratorzy sprzedający rozwiązania ITAM mogą liczyć na przyzwoite zyski. Podstawowe ceny tych systemów wahają się od kilkunastu do nawet kilkuset tysięcy złotych – mówi Michał Szubert.
Profity nie muszą kończyć się na marżach uzyskanych ze sprzedaży bądź przychodach z wdrożenia, można też zarabiać na świadczeniu usług zarządzania infrastrukturą klientów.
W jasnych barwach rysuje się także przyszłość oprogramowania DCIM. Osoby odpowiedzialne za zarządzanie centrami danych z niepokojem patrzą na rosnące obciążenia, starzejącą się infrastrukturę, a także rygorystyczne regulacje z zakresu ochrony środowiska. Wcześniej czy później zaczną zgłaszać zapotrzebowanie na produkty, które ułatwią im życie.
• Paweł Bociąga, prezes zarządu Symmetry
ITAM jest sprzymierzeńcem rachunku ekonomicznego, przyczyniającym się do optymalizacji wskaźnika ROI oraz analizy TCO. Co więcej, w sposób pośredni może wspierać biznes, pomagając budować pozytywny obraz IT w przedsiębiorstwie. Dodatkowo działy IT docenią wartość informacji płynących z dobrze zaimplementowanych systemów. Zasobami firmy nie są jedynie pudełka zawierające sprzęt, ale również zainstalowany na nich software. Wiedza na temat obydwu elementów wspierana specjalistycznymi rozwiązaniami tworzy holistyczny obraz infrastruktury, umożliwiając podejmowanie optymalnych decyzji we właściwym czasie, wzmacniając jednocześnie zaufanie do działów IT i zapewniając im prawo głosu w strukturze organizacyjnej firmy. Odpowiednią grupą docelową są przedsiębiorstwa z sektora MŚP, duże koncerny, jak również instytucje z sektora publicznego.
• Piotr Fabiański, prezes zarządu Infonet Projekt
Z naszych doświadczeń wynika, że klientów najczęściej przekonują do wdrożenia ITAM dwa czynniki. Część firm wskazuje na chęć optymalizacji posiadanych zasobów. Dla innej grupy kluczową kwestią jest bezpieczeństwo danych przechowywanych na komputerach PC. Często przedsiębiorcy obawiają się, że ich zasoby cyfrowe dostaną się w niepowołane ręce bez wiedzy działów IT. Firmy wdrażają różne systemy, a o wyborze decyduje stopień dojrzałości produktów. Duże koncerny preferują wyspecjalizowane narzędzia. Firmy z sektora MŚP, a także klienci z sektora publicznego wybierają rozwiązania zintegrowane. Oceniam, że około 40 proc. klientów nie posiada systemów ITAM. Poza tym znaczna część z nich chce wymienić funkcjonujące rozwiązania, często zbudowane na bazie kilku systemów, w tym open source.
Artykuł Infrastruktura pod lupą pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Oprogramowanie pod specjalnym nadzorem, czyli sposób na piractwo pochodzi z serwisu CRN.
]]>Nie wszystkie firmy kradną oprogramowanie z premedytacją. Natłok zajęć czy złożone procesy decyzyjne w korporacjach sprawiają, że kwestie związane z licencjonowaniem i aktualizacją oprogramowania schodzą na dalszy plan. Niewiele lepiej sytuacja przedstawia się w mniejszych przedsiębiorstwach, które zazwyczaj nie zatrudniają specjalistów IT. Brak fachowców powoduje, że nie potrafią poruszać się w labiryncie różnych wersji i rodzajów używanych aplikacji, więc często popełniają błędy. Tutaj pojawia się zadanie w zakresie edukacji dla takich organizacji jak BSA, a także producentów oprogramowania. W proces powinni aktywnie włączyć się resellerzy oraz integratorzy, tym bardziej że ten segment rynku jest wciąż słabo zagospodarowany. Sprzedawcy zarobią nie tylko na sprzedaży i wdrożeniu oprogramowania, ale też na jego integracji z innymi rozwiązaniami. Dlatego warto zdobywać w tej dziedzinie doświadczenie i wiedzę, aby wykorzystać ją w specjalistycznych projektach wspierających procesy zarządzania software’em.
Wprawdzie poziom korzystania z nielegalnego oprogramowania w Polsce wynosi 48 proc., co nie jest powodem do dumy, ale warto podkreślić, że dekadę temu był o 10 proc. wyższy. Niestety, wciąż daleko nam do standardów europejskich. W Niemczech czy Wielkiej Brytanii wskaźnik ten sięga 22 proc.
– Firmy działające w Europie Zachodniej wypracowały określone mechanizmy i przyzwyczaiły się do systematyki działania w zakresie licencjonowania oprogramowania. Niestety, w Polsce dzieje się inaczej. Inwentaryzacje licencji są przeprowadzane raz na dwa lata lub w ogóle ich brak – tłumaczy Grzegorz Filarowski, CEO firmy LOG System.
Analitycy i eksperci związani z rynkiem IT są zgodni, że najbliższych latach świat nowych technologii zostanie zdominowany przez software. Według Gartnera w bieżącym roku klienci biznesowi oraz instytucje wydadzą na niego 332 mld dol. Oprogramowanie firmowe obejmuje różne grupy produktów, począwszy od popularnych aplikacji biurowych aż po narzędzia przeznaczone do specjalistycznych zastosowań. Część z nich pracuje w chmurze, inne w środowisku lokalnym. Ten swoisty mętlik sprawia, że firmy nie radzą sobie z zarządzaniem, gubiąc się w labiryncie licencji i uaktualnień. Specjaliści z Deloitte obliczyli, że 58 proc. przedsiębiorstw płaci za oprogramowanie, z którego nie korzysta, a 22 proc. zakupionych aplikcji nigdy nie zostaje wdrożone do użytku. Alarmujące dane przynosi raport firmy 1E, zgodnie z którym przedsiębiorcy w USA wydali w 2015 r. aż 30 mld dol. na nieużywane oprogramowanie.
Krzysztof Bączkiewicz, specjalista od zarządzania zasobami przedsiębiorstwa, w poradniku „Zarządzanie oprogramowaniem. To da się zrobić”, określa zjawisko nadmiaru aplikacji jako ból posiadania. Na czym polega ta specyficzna dolegliwość? Infrastruktura składająca się z kilkuset komputerów, często znajdujących w różnych miejscach wymaga podejścia systemowego, czyli zastosowania odpowiednich narzędzi do zarządzania zasobami. Aczkolwiek to nie koniec problemów związanych z posiadaniem infrastruktury IT. Oprogramowanie wiąże się, z punktu widzenia korzystającej z niego firmy, z przynajmniej kilkoma zagrożeniami. Obecnie najwięcej słyszy się o problemie ochrony informacji.
– Przedsiębiorstwa przeznaczają większe środki finansowe na bezpieczeństwo sieci niż aplikacji, co ma fatalny wpływ na produktywność biznesu – zauważa Ireneusz Wiśniewski, dyrektor zarządzający w F5 Networks.
Tymczasem bilans powinien być co najmniej zrównoważony. Z badań przeprowadzonych przez Ponemon Institute wynika, że aplikacje stają się ulubionym celem hakerów. Prawie połowa respondentów sądzi, że warstwa aplikacyjna atakowana jest częściej, a 58 proc., że ataki są poważniejsze niż w warstwie sieciowej.
Kolejny ważny element układanki stanowi bezpieczeństwo prawne. Pod tym pojęciem kryje się sposób wykorzystania sprzętu i zgodność z licencjami oprogramowania. Nieodpowiednia polityka w tym zakresie może ściągnąć na przedsiębiorstwo masę kłopotów, w postaci mandatów i kar, a w najbardziej drastycznych przypadkach prowadzi do blokady zasobów informatycznych. Jeśli przypadek zostanie nagłośniony w mediach, ucierpi reputacja firmy.
Jak widać, ból posiadania może być nad wyraz nieprzyjemny. Jak go uśmierzyć? Eksperci zalecają stosowanie specjalistycznego oprogramowania SAM (Software Asset Management), ITAM (IT Asset Management) lub SLO (Software License Optimization). Ważne, że większość potencjalnych pacjentów nie neguje potrzeby sięgnięcia po „medykament”. Aż 81 proc. przedsiębiorstw, które brały udział w badaniu Flexera Software, zadeklarowało, że zarządzanie licencjami jest dla nich bardzo istotne.
O ile większość podmiotów gospodarczych korzysta z antywirusów i systemów CRM, o tyle takie produkty jak SAM czy ITAM dopiero przecierają szlak na rynku. Przyszłość aplikacji do zarządzania oprogramowaniem rysuje się jednak w jasnych barwach. Za tą tezą przemawia nie tylko rosnąca funkcjonalność oferowanych rozwiązań, ale również potrzeby świata biznesu w zakresie nadzoru nad lawinowo przyrastającym software’em. Do kluczowych zadań aplikacji SAM należy badanie legalności, zarządzenie portfelem aplikacji, monitoring zmian w sprzęcie i oprogramowaniu oraz ewidencja zasobów.
Analitycy obliczają, że wdrożenie rozwiązania typu Software Asset Management redukuje koszty związane z zarządzaniem i obsługą oprogramowania o 20–40 proc. System eliminuje do minimum ryzyko kar z powodu braku odpowiednich licencji. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że SAM chroni również przedsiębiorstwo przed cyberatakami. Inwentaryzacja oprogramowania pozwala sprawdzić poziom bezpieczeństwa i tym samym wyeliminować luki zwiększające podatność na ataki. Potencjalni nabywcy aplikacji do zarządzania licencjami mają do wyboru dwie opcje: zakup samodzielnego produktu lub pakietu zawierającego m.in. moduł SAM. Klienci częściej decydują się na drugi wariant, co akurat powinno cieszyć resellerów i integratorów.
– korzyści dla klientów
– Zapewnienie kontroli nad dystrybucją, rozwojem i utrzymaniem oprogramowania
– Kontrola rzeczywistego wykorzystania software’u
– Zmniejszenie ryzyka wykorzystania oprogramowania zawierającego luki bezpieczeństwa lub podatnego na różnego rodzaju złośliwy kod itp.
– Możliwość prognozowania przyszłych kosztów zakupu aplikacji na bazie dokładnej analizy rzeczywistych potrzeb licencyjnych
– Dla użytkowników korzystniejsze jest kompleksowe rozwiązanie, gdyż wszystkie składowe są ściśle zintegrowane i mogą wymieniać się informacjami. Naszą wartością dodaną są mechanizmy automatyzacji, np. odinstalowania niewykorzystywanego oprogramowania. Nie zamykamy się na integrację z innymi systemami – wyjaśnia Krzysztof Krawczyk, Business Unit Director w Alstorze.
Mariusz Ustyjańczuk, Senior Manager, Deloitte Nie spotkaliśmy się z działaniem, które nosiłoby znamiona świadomego łamania warunków licencyjnych. Najczęściej wykorzystanie oprogramowania niezgodnie z uprawnieniami jest wynikiem kłopotów ze zrozumieniem skomplikowanych warunków licencyjnych lub ze złą koordynacją działań zakupowych i ewidencji posiadanych uprawnień licencyjnych z działaniami typowo operacyjnymi IT. Administratorzy, instalując oprogramowanie, niejednokrotnie nie znają ograniczeń wynikających z umów licencyjnych. W wielu firmach brakuje osoby na stanowisku software asset managera, który mógłby te działania skoordynować.
Ilona Tomaszewska, dyrektor ds. ochrony własności intelektualnej w polskim oddziale Microsoft Procesy Software Asset Management zyskują coraz większą popularność. To zjawisko jest efektem rosnącej świadomości przedsiębiorców, którzy przestają uznawać SAM za sprawdzanie legalności, a zaczynają postrzegać jak sposób na obniżanie kosztów funkcjonowania firmy przez spójne zarządzanie infrastrukturą IT. Zrealizowanie projektu SAM u klienta to zaledwie początek. Następnie resellerzy i integratorzy zaczynają rozmowy z klientem o tym, jakie procesy można usprawnić w jego firmie, jakich procedur brakuje, jakie licencje wymagają ujednolicenia, jakie najnowsze technologie mogłyby mieć u niego zastosowanie itd.
Hubert Ortyl, Business Development Manager Security Solutions, Advatech Najczęściej potrzeba wdrożenia systemu zarządzania aplikacjami ujawnia się w momencie istotnych zmian w przedsiębiorstwie, np. fuzji lub przejęcia. Wówczas firmy dysponują większą liczbą licencji aniżeli pracowników. W takiej sytuacji należy przeprowadzić wnikliwą inwentaryzację posiadanego oprogramowania i ustalić sposób oraz częstotliwość używania aplikacji przez poszczególnych pracowników. Chyba najbardziej adekwatny jest
tutaj przykład pakietu Microsoft Office.
Agnieszka Pajdowska, właściciel, Softil Sprzedażą oprogramowania SAM zajmuję się od niemal dekady i zauważam, że zainteresowanie tego typu rozwiązaniami rośnie z roku na rok. Firmy i instytucje państwowe mają coraz większą wiedzę na temat wdrożenia polityki SAM. Jeszcze kilka lat temu klienci nie zdawali sobie sprawy z wagi zarządzania licencjami w firmie, nie znali też przeznaczonych do tego narzędzi. W ostatnim czasie to się zmieniło. Choć zajmujemy się sprzedażą wielu rozwiązań z dziedziny IT, m.in do zabezpieczenia sieci oraz danych firmowych, w ostatnich latach zauważyliśmy, że sprzedaż oprogramowania SAM jest znacznie większa niż w przypadku innych grup produktów. Uważam, że popyt będzie wzrastał, m.in. ze względu na coraz częstsze kontrole przeprowadzane przez BSA i urzędy skarbowe.
Stosunkowo niewielka popularność SAM jest pochodną kilku czynników: względnie wysokich cen, złożoności systemów, a także niewielkiego zainteresowania produktami, zarówno wśród klientów, jak i samych resellerów. Ci ostatni często uważają oprogramowanie za mało atrakcyjne i nie mają pomysłu na jego sprzedaż. Niemniej jednak wraz z premierami nowych systemów przed sprzedawcami otwierają się nowe możliwości. Najnowsze aplikacje są bardziej przyjazne w obsłudze, oferują dodatkowe funkcje, np. w postaci zaawansowanych kalendarzy. Zmienia się też sposób ich sprzedaży. Producenci nie straszą klientów konsekwencjami wynikającymi z posiadania nielegalnego oprogramowania, lecz pokazują oszczędności i poziom bezpieczeństwa, które można uzyskać dzięki wdrożeniu SAM. Niewykluczone, że rynek ożywi sprzedaż aplikacji w modelu chmurowym.
– Oprócz edukacji i woli podnoszenia kompetencji, warunkiem rozwoju SAM jest, rzecz jasna, także bogata oferta narzędzi oraz ich przystępność cenowa. To jedna z zasadniczych zalet oprogramowania w chmurze. Kolejną stanowi wysoki poziom bezpieczeństwa informatycznego – mówi Bartłomiej Witucki, przedstawiciel BSA w Polsce.
Na przestrzeni ostatnich lat cele i zadania działów IT uległy zmianie. Skuteczne zarządzanie oprogramowaniem staje się jednym z priorytetów każdego przedsiębiorstwa. Nie tylko ze względu na liczbę aplikacji, ale również na ich rosnącą rolę. Specjaliści z firm doradczych przewidują, że w nieodległej przyszłości audyty legalności będą rutynowym działaniem dostawców. Większość przedsiębiorców ma się czego obawiać, bo według analityków Deloitte aż 68 proc. podmiotów boryka się z brakami licencyjnymi. Rolą integratora jest uchronić przed tym klientów. Zwłaszcza że można na tym zarobić.
Należy także zwrócić uwagę na fakt, że przedsiębiorcy, którzy rzekomo oszczędzają na wszystkim, często nie radzą sobie z prowadzeniem sensownej polityki w zakresie kosztów oprogramowania. Im więcej aplikacji, komputerów, serwerów i pracowników, tym większy chaos w infrastrukturze IT. W efekcie miliardy dolarów i miliony złotych rocznie trafiają do sprzedawców oprogramowania… bez sensu. Oczywiście można powiedzieć, że z punktu widzenia producentów i ich partnerów to dobra wiadomość. Jednak czy rzeczywiście? Po pierwsze, coraz bardziej zyskują integratorzy, którzy stają się rzetelnymi doradcami biznesowymi. Jeśli dzięki ich poradom klient zaoszczędzi, to wprawdzie oni sami mniej zarobią na oprogramowaniu, ale przywiążą do siebie klienta. Po drugie, kiedy okaże się, że optymalizacja zakupów oprogramowania i zarządzania licencjami oznacza wyraźnie niższe koszty, spada pokusa korzystania z pirackich wersji. Przynajmniej teoretycznie.
Artykuł Oprogramowanie pod specjalnym nadzorem, czyli sposób na piractwo pochodzi z serwisu CRN.
]]>