Artykuł Systemy zasilania – niezawodność przede wszystkim pochodzi z serwisu CRN.
]]>Klient może nie orientować się nawet w podstawowych kwestiach związanych z zasilaniem. Bardzo często nie odróżnia mocy czynnej zasilacza UPS od pozornej. Przykładowo, potrzebuje urządzenia o mocy 1000 i zupełnie nie zwraca uwagi, w jakich jednostkach jest podana – czy są to W (waty) czy VA (woltoampery). A najczęściej producenci podają wartości w VA, określające moc pozorną, która jest pierwiastkiem sumy kwadratów mocy czynnej i biernej. Użytkownik często jest zaskoczony, że jeśli współczynnik mocy wynosi np. 0,7, zasilacz można trwale obciążyć urządzeniami pobierającym energię tylko do 700 W. Przecież kupił UPS o mocy 1000!
Z nie mniejszym zamieszaniem mamy do czynienia w przypadku sprawności zasilaczy. Nabywcy nie zdają sobie sprawy, że ta wysoka, podana w specyfikacji (np. 99 proc.) jest obliczana dla obciążenia rzędu 75–80 proc. Gdy zasilacz będzie pracował z obciążeniem 30 proc. lub mniejszym (co jest częstym przypadkiem), jego sprawność będzie się sporo różnić. Przy niższym obciążeniu straty własne urządzenia – na zasilenie wewnętrznych obwodów – będą procentowo dużo większe niż przy wyższym.
Bardziej świadomy klient zwraca uwagę na TCO. Całkowity koszt posiadania jest obliczany na okres życia danego urządzenia. Jeśli przyjmie się, że wynosi on 10 lat, przez ten okres każdy sprzęt będzie wymagać obsługi. Wszelkie przeglądy oraz wymiana elementów eksploatacyjnych – baterii, wentylatorów, kondensatorów itp. – będą zwiększać koszty utrzymania. Aby je ograniczyć, należy rekomendować klientom sprawdzone, dobrej jakości rozwiązania.
Także energooszczędność zasilacza wpływa na zmniejszenie kosztów korzystania z niego. W osiąganiu planowanej efektywności energetycznej ważne jest wspomniane już obciążenie. Klient, który liczy na oszczędności wynikające z bardzo wysokiej sprawności kupionego sprzętu zasilającego może ich nie uzyskać, jeśli jego serwery będą stale mocno niedociążone.
Zdarza się, że po uruchomieniu obiektu zamiast planowanego obciążenia na poziomie 50 proc. jest zaledwie 10 proc., bo przykładowo nie dopisali klienci centrum danych. Wtedy efektywność sprzętu spada i parametry podawane przez producenta, właściwe przy odpowiednio wysokim obciążeniu nijak mają się do uzyskiwanych w rzeczywistości.
– Jeśli wysoka sprawność systemu była wymogiem w umowie, może dojść nawet do sporu z klientem – twierdzi Grzegorz Piekart, Senior Project Manager z firmy integratorskiej E-TEC Power Management.
Zalety baterii litowo-jonowych
• Mają dłuższą żywotność (do 15 lat, podczas gdy akumulatory kwasowo-ołowiowe VLRA 4-5 lat) i dłuższy cykl życia (ponad 3 tys. cykli ładowania, a VLRA – kilkaset).
• Powinny działać przez cały czas użytkowania systemu UPS (akumulatory VLRA do wymiany, w zależności od warunków użytkowania, co 3–4 lata).
• Są bardziej niezawodne od akumulatorów VLRA.
• Mają mniejszą wagę i rozmiar, co pozwala zaoszczędzić cenne miejsce w serwerowniach.
• Działają w dużo większym zakresie temperatury bez wyraźnego pogorszenia się wydajności.
• Ładują się ok. 12 razy szybciej niż VLRA, dzięki czemu stanowią dużo lepsze zabezpieczenie w przypadku wielu następujących po sobie awarii zasilania.
Klienci coraz częściej ustalają z góry, ile chcą zapłacić za cały system zasilania. Przykładowo określają, jakie mają być całkowite koszty jego posiadania w ciągu pięciu lat, i oczekują że cena rozwiązania obejmie też opiekę serwisową w tym okresie.
– Wynika to m.in. z charakteru dotacji oraz programów unijnych. Jest budżet na projekt, a warunkiem uzyskania dofinansowania jest utrzymanie go przez, dajmy na to, pięć lat. Pojawiają się więc zapytania, w których klienci w ramach ceny zakupu UPS-a chcą mieć zagwarantowane przeglądy i usługi serwisowe – mówi Mikołaj Olszewski, członek zarządu Grupy Romi.
Oczekują też usługi całościowej: chcą by za nich pamiętać o przeglądach i zawczasu zaplanować ich dokonanie. Te aspekty są dla nich ważniejsze niż najlepsze nawet parametry techniczne.
Dla zakładów produkcyjnych i placówek ochrony zdrowia, które kupują dużo zasilaczy awaryjnych, na pierwszy plan wysuwa się niezawodność rozwiązania. W przemyśle chodzi o zachowanie ciągłości pracy maszyn, bo każdy przestój wiąże się ze skomplikowanym i bardzo kosztownym ponownym uruchamianiem linii produkcyjnej. Oczywiste są też potrzeby w zakresie niezawodności sprzętu w placówkach medycznych – bywa bowiem, że od niej zależy możliwość uratowania ludzkiego życia. Dla firm IT ważna jest jeszcze możliwość zdalnego zarządzania systemem zasilania gwarantowanego.
– Niezawodność UPS-ów jest ważna dla wszystkich. Nie tylko dla klienta, ale także dla integratora i dostawcy. To dlatego, że obecnie koszty serwisu są wysokie, bo przede wszystkim są to koszty zatrudniania fachowców – wyjaśnia Mikołaj Olszewski.
Sprzedawanie towaru, którego jakość jest wątpliwa mija się zatem z celem. Traci nie tylko klient, lecz i dostawca, który będzie musiał zapewnić więcej napraw a nawet wymianę wadliwych produktów. W przypadku trójfazowych zasilaczy czynności serwisowe są wykonywane u klienta, co dodatkowo zwiększa koszty obsługi.
– Jeśli gwarancja i serwis są wliczane w pierwotną wartość oferty, integrator musi bardzo dokładnie obliczyć koszty utrzymania wdrażanego rozwiązania. Bardziej więc opłaca mu się stawiać na urządzenia, które nie będą robić niemiłych niespodzianek w czasie eksploatacji i wymagać wielu napraw – potwierdza Grzegorz Piekart.
Dariusz Głowacki
Business Development Manager Poland, CyberPower
Klient, który ma małe wymagania i zwraca uwagę głównie na cenę (a tak dzieje się często w sektorze publicznym), może stracić podwójnie. Gdy potrzeby szybko się zwiększą, a zasilania nie będzie można do tej zmiany dostosować, trzeba będzie kupić nowe UPS-y. W tym kontekście ważne jest także, by oprogramowanie do zarządzania zasilaczami było przez producenta stale rozwijane, zarówno pod względem funkcji, jak i dostosowania do nowych technologii. Kontrolę nad zasilaniem jeszcze bardziej zwiększą inteligentne listwy PDU, które zapewniają monitorowanie zużycia energii nawet w rozbiciu na pojedyncze gniazda.
W przypadku projektowania ochrony zasilania trzeba zadać klientowi pytanie: jak ważne są dane, które trzeba zabezpieczyć? Czy system można wyłączyć, czy nie? Jak można przeprowadzić konserwację? Od odpowiedzi zależeć będzie, czy lepsze okażą się zasilacze modułowe, czy inne rozwiązania oraz sposób zapewnienia redundancji zasilania.
Pierwsze modułowe UPS-y pojawiły się już ponad 20 lat temu i od tego czasu cieszą się zainteresowaniem klientów świadomych ich zalet i gotowych zapłacić więcej za dodatkowe możliwości redundancji. Tego rodzaju zasilacz zbudowany jest z kilku modułów, z których najczęściej jeden albo dwa są zapasowe. Dzięki takiemu nadmiarowi ogranicza się niebezpieczeństwo awarii całego systemu.
– Należy zawsze przeprowadzić analizę kosztów, aby sprawdzić, czy w danej sytuacji lepsze będzie rozwiązanie modułowe z dodatkowymi modułami mocy, czy dwa rozwiązania wolno stojące – mówi Grzegorz Piekart.
Jednak nie wszystkie modułowe (z nazwy) UPS-y są właśnie takie. Pojawiają się nowe produkty, które są urządzeniami wolno stojącymi mającymi ograniczone cechy konstrukcji modułowej. Nazywanie ich przez producentów modułowymi prowadzi do nieporozumień. A modułowość w tym przypadku sprowadza się do możliwości wymiany tylko niektórych elementów UPS-a, a nie całych bloków mocy z podzespołami. Zaletą takich zasilaczy jest dużo łatwiejsza i szybsza naprawa systemu niż tradycyjnych, wolno stojących rozwiązań.
Baterie litowo-jonowe jako alternatywa dla akumulatorów VLRA zaczynają się sprawdzać na świecie i można się spodziewać, że ów trend niedługo wystąpi również u nas. Nawet w systemach dużej mocy próbuje się już za granicą wymieniać baterie kwasowo-ołowiowe na nowsze Li-Ion.
– Uważam, że baterie litowo-jonowe zaczną zdobywać popularność w najbliższej przyszłości. Dlatego zamierzamy proponować klientom także taki wariant rozwiązania zasilania gwarantowanego – mówi Grzegorz Piekart.
Obliczenia integratora dotyczące jednego z ostatnich projektów pokazały, że TCO z zastosowaniem baterii litowo-jonowych były porównywalne z kosztami systemu wykorzystującego tradycyjne baterie kwasowo-ołowiowe. Analizowano całkowite koszty utrzymania w okresie 10 lat. W tym czasie baterie tradycyjne wymagałyby wymiany, a litowo-jonowe nie. Ponieważ nie brakuje klientów, którzy swoje inwestycje planują w dłuższej perspektywie czasowej, taka możliwość już teraz może dać im do myślenia.
Nie tylko większa żywotność wpływająca na TCO jest zaletą baterii Li-Ion. Mają ich wiele, np. mniejsze rozmiary i masę, większą pojemność oraz krótszy czas ładowania. Dzięki temu system zasilania zajmie mniej miejsca. A powierzchnia w serwerowniach jest cenna. Priorytet w szafie mają serwery i każde miejsce na inne urządzenia kosztuje. Gdy wymagany jest dłuższy czas podtrzymania, w małych pomieszczeniach albo przy stropie o niedużej nośności problemem staje się użycie układów VLRA. Masa UPS-ów nie stanowi już problemu, gdyż od lat stosowane są rozwiązania beztransformatorowe, ale waga tradycyjnych baterii nadal jest istotnym ograniczeniem. Natomiast krótki czas ładowania baterii Li-Ion, jeśli w firmie klienta często następują przerwy w zasilaniu, gwarantuje stabilny czas podtrzymania, a tym samym lepszą ochronę.
Michał Semeniuk
dyrektor handlowy, Delta Electronics
Małe i średnie firmy są coraz bardziej zainteresowane posiadaniem jednoszafowych centrów danych, co wpłynęło na powstanie nowego trendu na rynku zasilania gwarantowanego. W takiej szafie muszą się zmieścić wszystkie niezbędne elementy, czyli system zasilania i dystrybucji energii, system chłodzenia oraz monitoring. Oczywiście, jest w niej także miejsce na instalację nowoczesnych serwerów o dużej gęstości mocy. Dzięki takiemu rozwiązaniu jesteśmy w stanie szybko, bez konieczności wykonywania zaawansowanych prac montażowo-elektrycznych, zapewnić odpowiednią infrastrukturę. Rzecz jasna moc takiego systemu jest ograniczona, zazwyczaj do kilkunastu kilowatów. Większą zapewniają modułowe, zintegrowane rozwiązania dla centrów danych.
W profesjonalnym zarządzaniu energią w serwerowni ważną rolę pełnią listwy zasilające Power Distribution Unit. Popyt na te urządzenia od jakiegoś czasu rośnie. Służą one do zasilania zainstalowanych w szafie serwerów i komponentów sieciowych. Mogą być wyposażone w dodatkowe funkcje i zapewniać monitorowanie pracy urządzeń.
Wiedza o tym, ile energii zużywają urządzenia podłączone w szafie do PDU, jest bardzo ważna. W najprostszym wariancie można tę informację odczytać z zamontowanego bezpośrednio na listwie wyświetlacza LED. Bardziej zaawansowane rozwiązania to modele, które udostępniają informacje o zużyciu energii w czasie rzeczywistym za pośrednictwem portu Ethernet. Zapisywanie tych danych pomaga w śledzeniu trendów, co ułatwia optymalizację systemu zasilania.
Podłączane do firmowej sieci komputerowej listwy PDU umożliwiają także ustawianie alarmów, więc użytkownik może otrzymywać powiadomienia, gdy zużycie energii osiągnie określony poziom. Listwy mogą być też wyposażone w interfejsy do podłączania czujników śledzących inne parametry w szafie serwerowej, takie jak temperatura i wilgotność, lub rejestrujące otwarcie drzwi.
Najbardziej inteligentne PDU informują o zużyciu energii w szafie w rozbiciu na poszczególne gniazda. Taką kontrolę można wykorzystać do konfigurowania grup gniazd i wyboru, które mają zasilać poszczególne serwery, a które inny sprzęt. W rezultacie zapewniają również zdalne restartowanie, wyłączanie i włączanie dowolnego sprzętu komputerowego. N
Zdaniem integratora
Grzegorz Piekart, Senior Project Manager, E-TEC Power Management
Urządzenia takie jak serwery i pamięci masowe muszą być jak najlepiej zabezpieczone, tym bardziej że ich cena jest znacznie wyższa niż całej wspierającej je infrastruktury. Nie powinno więc dochodzić do takich sytuacji, że klient próbuje na ochronie serwerów zrobić relatywnie niewielkie oszczędności, kupując UPS kiepskiej jakości. Najczęściej robi to z nieświadomości – informatycy zatrudnieni przez klienta wiedzą, że zasilanie awaryjne musi być, ale nie wnikają, jakie być powinno. Jeszcze mniejszą wagę przywiązują do chłodzenia. Klientom trzeba uzmysławiać, jak dużym błędem jest taka beztroska. Dlatego duże znaczenie ma kontakt z klientem i rzeczowa rozmowa, a nie jest o to łatwo np. w trybie postępowania przetargowego. Jeśli jednak rozmowa jest możliwa, integrator powinien wykorzystać w niej doświadczenie wynikające z wielu przeprowadzonych projektów i wiedzę o możliwościach urządzeń. Bywa, że najlepszym sposobem, by dobrać właściwe rozwiązanie, jest audyt na miejscu, w firmie klienta.
Artykuł Systemy zasilania – niezawodność przede wszystkim pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Klienta trzeba uświadamiać pochodzi z serwisu CRN.
]]>Grzegorz Piekart W bieżącym roku odnotowujemy większe zainteresowanie klientów zasilaniem gwarantowanym niż rok wcześniej. Jak to wygląda w poszczególnych kwartałach? Zależy od sektora. W administracji publicznej najbardziej gorący jest koniec roku, natomiast sektor biznesowy w mniejszym stopniu zależy od okresowych budżetów. Jeśli na początku roku niewiele się dzieje, staramy się brak okazji do sprzedaży urządzeń rekompensować usługami serwisowymi.
Do którego sektora sprzedajecie najwięcej?
Obecnie trochę ograniczyliśmy działalność w postępowaniach przetargowych, bo polegają one przede wszystkim na agresywnym konkurowaniu ceną. W większości chodzi o pojedyncze urządzania albo małe zasilacze, które dostarczać mogą nawet sklepy. Takie postępowania nie są dla nas priorytetem, więc przystępujemy tylko do starannie wybranych przetargów. Na naszą decyzję wpływ ma poziom świadomości klienta, a z tym w sektorze publicznym nie jest najlepiej.
Na czym to polega?
W postępowaniu pojawiają się zapisy bardzo ogólnikowe, które świadczą o tym, że nie oczekuje się produktu dobrej jakości, tylko ma być to cokolwiek z UPS w nazwie. Bywa też, że tworzone są kryteria typu 5-letnia czy 10-letnia gwarancja na urządzenie, które nie jest w stanie przetrwać takiego czasu.
Nie próbujecie wtedy powalczyć o tę świadomość?
Jeśli widzimy szansę na sukces, to tak. Gdy po drugiej stronie jest człowiek, z którym da się porozmawiać, właśnie taki jest nasz cel. W dużych projektach, gdy chodzi o data center, wygląda to lepiej – klienci mają sztab, który jest odpowiedzialny za przygotowanie postępowań. Te osoby wiedzą, czego chcą. Ostatnio też modne stało się zatrudnianie zewnętrznych konsultantów. Choć z ich niezależnością bywa różnie, bo zdarza się lobbowanie za konkretnymi rozwiązaniami i producentami.
Ostatecznym kryterium pewnie i tak jest cena?
Gdy nie daje się przeskoczyć tego ograniczenia, trudno stworzyć najbardziej optymalne rozwiązanie. Dlatego staramy się jak najlepiej poznać potrzeby klienta i zaproponować mu najlepszą z jego punktu widzenia ofertę. Oczywiście trzeba przedtem wytłumaczyć, że rozwiązanie droższe w momencie zakupu może być tańsze w eksploatacji, generując chociażby mniej problemów serwisowych, bo zostało wykonane z lepszych komponentów. W dodatku ostatnio zdarza się, że serwis jest wliczany do wartości pierwotnej oferty, więc także z punktu widzenia dostawcy korzystniejsze staje się dostarczenie urządzeń, które nie będą wymagać wielu napraw.
A jak ważna jest w przetargach specyfikacja urządzenia?
Nie zawsze parametry na papierze oddają rzeczywiste osiągi rozwiązania. Gdy klient z sektora publicznego kieruje się tylko danymi ze specyfikacji, nie próbując ich weryfikować, dyskusja z nim może być stratą czasu. Ostatecznie i tak rzecz sprowadza się do ceny oraz gwarancji.
Robicie głównie projekty na potrzeby prywatnej infrastruktury IT. Tacy klienci powinni chyba mieć większą świadomość?
W przypadku mniejszych serwerowni widzimy dużą dysproporcję w budżetowaniu infrastruktury IT i zasilania gwarantowanego. Informatycy z działów IT potrafią przekonać zarządy, że przedsiębiorstwo potrzebuje najlepszych serwerów, ale często zapominają o infrastrukturze zasilającej. Nie interesują się tym, jaka ona powinna być i jak wpływa na pracę sprzętu IT. Jeszcze gorzej jest z odpowiednim chłodzeniem, o którym się nierzadko w ogóle zapomina.
Więc to nie takie proste…
Inaczej jest w przypadku większych data center, w których podchodzi się do zasilania i chłodzenia profesjonalnie, stawiając na konkretne rozwiązania. Generalnie, im większy klient, tym bardziej świadomy, więc bierze pod uwagę kryterium, jakim jest TCO. A na całkowity koszt posiadania rozwiązania będzie miała wpływ nie tylko energooszczędność, ale wszystko to, co składa się na cykl życia urządzenia. Jeśli ma ono funkcjonować przez 10 lat, będzie wymagać obsługi w zakresie utrzymania i serwisu. Wszelkie przeglądy i interwencje, wymiana elementów zużywających się w eksploatacji – baterii, kondensatorów, wentylatorów itp. – będą mieć swój udział w TCO. To trzeba wziąć pod uwagę.
Artykuł Klienta trzeba uświadamiać pochodzi z serwisu CRN.
]]>