Artykuł Największa transakcja w historii Microsoftu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zakup Activision Blizzard pozwala wnieść do 400 mln aktywnych użytkowników, płacących za gry co miesiąc. Jest o co walczyć, bowiem rynek gier w 2021 r. wygenerował na świecie łączne przychody w wysokości 180,3 mld dol. Microsoft twierdzi, że na świecie jest trzy miliardy graczy, a do 2030 r. liczba ta ma wzrosnąć do 4,5 mld.
Tymczasem Sony dopiero przygotowuje się do premiery swojej usługi subskrypcyjnej (nazwa robocza Spartacus), a Nintendo jest opóźnione jeszcze bardziej. Co prawda jest usługa Nintendo Switch Online, ale pozwala grać tylko w niektóre ze starszych gier i tylko na systemie Nintendo Switch. W przeciwieństwie do Game Passa, nie można grać w te gry na komputerze lub telefonie.
Inne firmy oferujące subskrypcję gier również nie stanowią dużej konkurencji dla Microsoftu. Taki EA Play ma fajne gry, ale doszlusował do Xbox Game Pass Ultimate. Istnieje Ubisoft Plus, ale firma dołączy ze swoim katalogiem do Xboksa. Apple i Google wprawdzie oferują subskrypcje gier, a nawet Netflix zapewnia coraz większy dostęp do gier, ale wszystkie te firmy mają, póki co, ograniczony wybór i są skoncentrowane na grach przeznaczonych do zabawy w telefonach.
Na rozsądną propozycję wyglądał bardzo silnie promowany w mediach cloud gaming („nie kupuj drogiego sprzętu do grania, wykorzystaj swój telewizor”), podobnie jak pokazana światu przez Google’a usługa Stadia. Co z tego, skoro model subskrypcyjny jakoś nie może się przyjąć, a Google w końcu zamknął wewnętrzne studia tworzenia gier.
Owszem, pojawiła się Luna stworzona przez Amazona, ale podobnie jak to było w przypadku Stadii, jest uzależniona od innych wydawców i ich tytułów. Z kolei GeForce Now od Nvidia ma bardzo imponujące pod kątem technicznym możliwości, ale podobnie jak we wszystkich poprzednich przykładach, firma ta nie ma swoich tytułów. Wspomniane usługi „grania w chmurze” próbowały dostarczać takie podmioty, jak Walmart, Verizon, EA i Comcast, ale skończyło się na zepchnięciu na margines.
Microsoft wstrząsnął światem gier kilka razy, ostatnio w marcu 2021 r., kiedy za skromne 7,5 mld dol. ogłosił przejęcie ZeniMax Media, firmy kontrolującej słynne studio Bethesda Softworks, dysponujące takimi tytułami jak: „Fallout”, „The Elder Scrolls”, „Doom”, „Quake”, „Wolfenstein”, „Prey” i „Dishonored”. Z takimi końmi w stajni nie trzeba marzyć, aby stać się Netfliksem branży gier – wystarczy nie schrzanić tego dealu, robić własne tytuły i generować nowy content.
Pamiętajmy z jakim szyderstwem odnotowano w 2014 r. zakup Minecrafta za 2,5 mld dol. (grę, w której można zbudować komputer 8-bitowy!). Media naśmiewały się, że Microsoft (firma od systemu operacyjnego i pakietu biurowego) nieudolnie próbuje wejść w branżę gier i dogonić rynek (a dokładnie Sony, które biło firmę z Redmond pod kątem sprzedaży konsol i tytułów gier na nie). Debiutujący wówczas w roli CEO Satya Nadella wziął sprawy w swoje ręce (przyznając później, że firma mogła kupić Minecrafta wcześniej) i zaczął powolną drogę w świat gamingu poprzez akwizycje i tworzenie katalogu gier na Xbox.
W odpowiedzi na ogłoszony deal dekady notowane na giełdzie w Tokio akcje Sony Group Corporation spadły następnego dnia o 12,8 proc. Nie jest to dziwne, bo dysponując zgromadzonym katalogiem gier, Microsoft z powodzeniem możne wywierać olbrzymi wpływ na rynek wypuszczając kolejne tytuły w postaci „ekskluzywów” na swoją platformę Xbox i PC.
Spadek akcji Sony jest największym od października 2008 i może wskazywać, że rynek i inwestorzy spodziewają się, że japońska korporacja będzie miała trudności w konkurowaniu z obszernym katalogiem gier Xbox. Zastanawiają się, co będzie, gdy na przykład w „Call of Duty” nie pogramy na Playstation. Nic dziwnego, że Sony zareagowało dość panicznie, publikując nieco rozpaczliwie brzmiące oświadczenie: „We expect that Microsoft will abide by contractual agreements and continue to ensure Activision games are multiplatform”…
Artykuł Największa transakcja w historii Microsoftu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Fuzja z wartością dodaną: Veracomp – Exclusive Networks pochodzi z serwisu CRN.
]]>No dobrze, ale jak w takim razie zapewnić pracownikom oraz partnerom biznesowym gwarancję dalszego rozwoju, w tym geograficznego, i kontynuację ambitnej, kosztownej strategii w ramach modelu Value Added Distribution, na bardzo konkurencyjnym rynku IT? Jedyne wyjście to alians z firmą, która z jednej strony ma taką samą wizję rozwoju, a z drugiej dysponuje odpowiednio dużym potencjałem organizacyjno-finansowym, czyli dokładnie taką, jak Exclusive Networks. Zwłaszcza że jej potencjał, i tak już duży, dwa lata temu jeszcze się zwiększył, co było możliwe dzięki przejęciu większościowych udziałów przez działający globalnie brytyjski fundusz inwestycyjny Permira (zarządzający kapitałem o wartości przekraczającej 40 mld euro!).
Gwarancja autonomii i rozwoju
Jeśli więc mielibyśmy polskim integratorom przedstawić Exclusive Networks tylko jednym zdaniem, brzmiałoby ono: to taki Veracomp, z tym, że znacznie większy, ale z nieco mniejszą liczbą specjalizacji. Exclusive Networks koncentruje się bowiem na dwóch obszarach rynku IT: cyberbezpieczeństwie i rozwiązaniach chmurowych. I właśnie dlatego portfolio tego VAD-a może się wydawać stosunkowo niewielkie. W rzeczywistości wciąż rośnie, dzięki nowo podpisywanym umowom z producentami oraz przejmowaniu kolejnych dystrybutorów o tożsamej strategii działania, którym Exclusive Networks oferuje możliwość dalszego rozwoju i wsparcie na wszystkich poziomach: sprzedażowym, doradczym, technologicznym i finansowym. Co ważne, gwarantuje przy tym daleko posuniętą autonomię w działaniu, i tak właśnie ma być również w przypadku spółki Veracomp – Exclusive Networks. Jednocześnie pracownicy krakowskiego dystrybutora, których dotychczasowe dokonania wywindowały Veracomp na poziom globalny, mogą teraz w pełni wykorzystać szansę rozwoju zawodowego już nie tylko w strukturze lidera regionalnego, ale w jednej z największych europejskich firm IT prowadzącej biznes na kilku kontynentach.
Kwestia kultury
Tak się składa, że pojęcie kultury organizacyjnej pojawia się zawsze, gdy szefowie Exclusive Networks komentują kolejne przejęcia. W ich polu zainteresowania znajdują się bowiem tylko tacy dystrybutorzy, u których jest ona zbieżna z ich własną, a którą ponad dwa lata temu (a więc przy innej okazji i w odniesieniu do Veracompu) krótko zdefiniował Adam Rudowski: „Stawiamy na bardzo silną decentralizację i delegację odpowiedzialności. Ważna przy tym jest płaska struktura organizacyjna”. Z nieoficjalnych informacji wynika, że gdyby nie takie samo spojrzenie zarządów Veracompu i Exclusive Networks na zarządzanie organizacją, do fuzji by nie doszło, pomimo tego, że obaj dystrybutorzy znakomicie się uzupełniają, i to zarówno pod względem portfolio produktów oraz usług (patrz ramka), jak też pod względem geograficznym.
Nowe możliwości dla partnerów
Decyzja o połączeniu obu firm zapadła jeszcze przed początkiem pandemii, a poprzedzające je rozmowy i negocjacje trwały wiele miesięcy. W ich efekcie Exclusive Networks powiększył swój stan posiadania o regionalnego lidera dystrybucji z wartością dodaną, zapewniającego temu VAD-owi szerokie dotarcie do 19 krajów w regionie CEE z ponad 400 specjalistami „na pokładzie” i znakomitym portfolio w wielu obszarach, jak: bezpieczeństwo, sieci, pamięci masowe i serwery, telekomunikacja, AV, Digital Signage, obrazowanie medyczne, DMS, rozwiązania dla przemysłu (w tym IoT), gaming, a także szereg produktów dla użytkowników domowych i SOHO.
Z kolei polska strona umowy zyskała w dłuższej perspektywie dostęp do nowych vendorów i narzędzi sprzedażowych w modelu subskrypcyjnym, a przede wszystkim gwarancję kontynuowania dalszego rozwoju w modelu VAD w silnej grupie kilkudziesięciu podobnych organizacji dystrybucyjnych na całym świecie. Jednocześnie polscy partnerzy Veracomp – Exclusive Networks zyskują pewność, że dystrybutor ten pozostanie wierny swojej dotychczasowej strategii, zyska nowe, cenne kontrakty i know-how, a ponadto zapewni im nowe możliwości działania w ramach dystrybucji usług chmurowych, globalne roll outy, a także szansę rozwoju na nowych rynkach, przede wszystkim w Europie Zachodniej.
Jedyny VAD na skalę globalną
Duże nadzieje na przyszłość należy wiązać z samym sposobem, w jaki doprowadzono do mariażu obu firm. Ich dotychczasowi prezesi przez długie lata rozwijali działalność w modelu nie tylko sprzedażowym, ale też doradczym, a po precyzyjnie przemyślanym „merdżu” przekazali stery równie doświadczonym i świetnie rozumiejącym model VAD menadżerom – Mariuszowi Kochańskiemu w Krakowie i Jesperowi Trolle w Paryżu. Pierwszy z nich, po blisko 30 latach pracy w roli czołowego rozgrywającego w Veracompie, ma dużą wiedzę i doświadczenie w obszarze dystrybucji z wartością dodaną w CEE. Niewątpliwie graczem na światowym poziomie jest Jesper Trolle, który był odpowiedzialny za interesy ECS Arrow Electronics w Europie Środkowo-Wschodniej, następnie w regionie EMEA, a potem także w obu Amerykach. W niedawnym wywiadzie dla jednego z europejskich portali branżowych zapowiedział, że jego celem jest stworzenie jedynego prawdziwego VAD-a, który działa na skalę globalną. Pozyskanie lidera dystrybucji z wartością dodaną w regionie CEE to kolejny wyjątkowo ważny krok w tym kierunku.
Oferty Veracompu i Exclusive Networks częściowo się pokrywają, a w kilku istotnych przypadkach uzupełniają. Obie firmy specjalizują się w dystrybucji rozwiązań takich producentów, jak: Extreme Networks, Fortinet, F5 Networks, HPE Aruba, Fujitsu, Gigamon, Guardicore, Infoblox, Proofpoint, Pure Storage, Quantum oraz Silver Peak. Nie mniej atrakcyjnie prezentuje się lista tych marek w ofercie Exclusive Networks, których nie ma w portfolio Veracompu. Należą do nich: Palo Alto Networks, SentinelOne, Imperva, Cloudian, DataCore Software, Infinidat, Nutanix i Rubrik. Oczywiście również Veracomp dysponuje atutami, które świetnie wpisują się w portfolio Exclusive Networks. Przede wszystkim należy do nich zaliczyć: Commvault, Veeam czy Red Hat. Veracomp nadal będzie też rozwijał ofertę Unified Communications i Enterprise Audio Video.
Pod względem podejścia do usług strategia obu dystrybutorów jest bardzo zbliżona, właściwie tożsama. Wpisują się w nią zarówno usługi doradcze, jak i wsparcie techniczne oraz szkolenia. Co ważne, Exclusive Networks od 2018 roku działa także jako MSSD (Managed Security Services Distributor), umożliwiając swoim partnerom świadczenie usług bezpieczeństwa w modelu subskrypcyjnym (security-as-a-service, SECaaS). W ubiegłym roku swój debiut miała platforma X-OD (Exclusive Networks on Demand), która docelowo ma umożliwiać integratorom oferowanie rozwiązań wszystkich kluczowych dostawców w modelu usługowym. Kolejnym atutem Exclusive Networks jest usługa Exclusive Capital, w ramach której dystrybutor zapewnia partnerom wsparcie finansowe w projektach chmurowych bez angażowania podmiotów spoza branży, czy to banków, czy firm leasingowych.
Artykuł Fuzja z wartością dodaną: Veracomp – Exclusive Networks pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Polycom ostatecznie przejęty przez Siris Capital Group pochodzi z serwisu CRN.
]]>Przed przejściem do Polycoma Mary MCDowell była partnerem zarządzającym w Siris Capital, a wcześniej wiceprezesem działu telefonów komórkowych w koncernie Nokia, gdzie odpowiadała za działalność związaną z telefonami typu „feature phone” oraz powiązane oprogramowanie i usługi cyfrowe. Dołączyła do Nokii w 2004 roku, gdzie początkowo kierowała działem rozwiązań korporacyjnych, a następnie pełniła funkcję głównego dyrektora ds. rozwoju. McDowell zajmowała też wysokie stanowiska w firmach Compaq Computer oraz Hewlett Packard oraz zasiada w radach firm Autodesk, Bazaarvoice i UBM.
Artykuł Polycom ostatecznie przejęty przez Siris Capital Group pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł ARM Holdings w rękach SoftBanku pochodzi z serwisu CRN.
]]>ARM Holdings jest potrzebny japońskiej firmie do realizacji zamierzeń związanych z rozwiązaniami dla Internetu Rzeczy.
Artykuł ARM Holdings w rękach SoftBanku pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Citrix GoTo wspólnie z LogMeIn pochodzi z serwisu CRN.
]]>Citrix GoTo dostarcza rozwiązania do
komunikacji przeznaczone dla małych i średnich przedsiębiorstw.
Do czołowych systemów firmy należą: GoToAssist, GoToMeeting, GoToMyPC,
GoToTraining, GoToWebinar, Grasshopper oraz OpenVoice.
LogMeIn jest dostawcą rozwiązań do
łączności w chmurze, takich jak join.me, LastPass, LogMeIn Rescue
czy BoldChat.
Nową spółkę poprowadzi Bill Wagner,
dotychczasowy prezydent i CEO LogMeIn.
Citrix ogłosił też wyniki finansowe
za drugi kwartał 2016 roku. W okresie tym vendor zanotował przychód
w wysokości 843 mln dol., co stanowi wzrost o 6 proc. w porównaniu
do 797 mln dol., uzyskanych w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Zysk netto za drugi kwartał 2016 r. wyniósł 121 mln dol., w
porównaniu do 103 mln dol. w tych samych miesiącach 2015 r.
Obejmuje on korzyści podatkowe w wysokości 21 mln dol. oraz 14 mln
dol. wydzielenia kosztów związanych z ogłoszoną samodzielną
działalnością biznesową GoTo. Podane wyniki liczone są zgodnie z
metodologią GAAP.
W drugim kwartale 2016 roku w
porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedzającego przychody Citrixa ze sprzedaży
produktów i licencji oprogramowania wzrosły o 7 proc. Ponadto o 14
proc. zwiększyły się przychody z usług SaaS, a o 3 proc. z
aktualizacji licencji i utrzymania oprogramowania. Natomiast o 6
proc. zmalały przychody z profesjonalnych usług, w skład których
wchodzi konsulting, szkolenia produktowe oraz certyfikacje. Przychody
netto w Ameryce wzrosły o 11 proc., ale w EMEA spadły o 2 proc., a
w regionie Pacyfiku o 9 proc.
Kierownictwo Citrixa za trzeci kwartał
roku obrachunkowego 2016, który zakończy się 30 września 2016
roku oczekuje przychodu netto na poziomie skonsolidowanym od 820 do
830 mln dol.
Artykuł Citrix GoTo wspólnie z LogMeIn pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Transakcja między WD a SanDisk ponownie wyceniona pochodzi z serwisu CRN.
]]>Obecnie WD proponuje SanDiskowi 15,78 miliarda
dol. (wcześniej było to 19 miliardów). Obie firmy potwierdziły
swoje zaangażowanie w ostateczne porozumienie, którego finalizacji
można się spodziewać w pierwszej połowie bieżącego roku.
Dodajmy, że cena akcji WD spadła z
około 80 dol. za akcję (w październiku 2015) i zatrzymała się na
42,77 dol. w ostatni wtorek.
Rezygnacja Unisplendour pojawia się podczas fali przejęć amerykańskich korporacji przez chińskie firmy. Według danych Thomson Reuters wysokość transakcji zakupowych realizowanych przez chińskie podmioty sięgnęła rekordowej kwoty 23 mld dol. (oferty ogłoszone na 2016 rok). To niemal dwa razy więcej niż poprzedni rekord z 2013 roku.
Artykuł Transakcja między WD a SanDisk ponownie wyceniona pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł WD: kupno SanDiska pod znakiem zapytania? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Umowę przejęcia obie firmy podpisały w październiku ub.r., a wartość transakcji to 19 mld dol. Według AAM osłabienie na rynku chipów pamięci wpływa ujemnie na wycenę akcji San Diska, co z kolei zaszkodzi WD, jeśli transakcja dojdzie do skutku.
– Biorąc pod uwagę rynki kapitałowe i zmieniający się profil produktów SanDisk, cena płacona za tego producenta, jest zbyt wygórowana – powiedział Vincent Rech, analityk Alken Asset Management.
Akcje WD, które spadały od czasu, gdy producent zapowiedział przejęcie SanDiska, znów zaczęły rosnąć po zgłoszeniu przez AAM wątpliwości co do fuzji. Ceny akcji SanDiska obniżyły się o 16,5 proc. od początku roku, m.in. pod wpływem spadających cen na rynku pamięci flash.
Komisja Europejska, która analizowała przejęcie wspólnie z urzędnikami amerykańskiego urzędu antymonopolowego, ustaliła, że mino znaczącego udziału w rynku połączone firmy będą miały nadal silną konkurencję ze strony takich producentów jak Intel. Toshiba, Micron i Samsung.
Artykuł WD: kupno SanDiska pod znakiem zapytania? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Połączenie działów pecetowych Vaio, Toshiby i Fujitsu już wkrótce? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Dominacja smartfonów i tabletów szczególnie dała się we znaki producentom pecetów. Produkcja skurczyła się w 2015 roku o10 proc., co oznacza zejście poniżej 300 milionów wprowadzanych na rynek jednostek. To największy spadek od 2008 r. – według danych IDC. Podobna sytuacja ma mieć miejsce w 2016 r.
– Rynek pecetów się maleje, co uświadamia zalety zawiązywania przymierza, aby dalej rozwijać produkcję – powiedział Moue.
Według Moue przedsiębiorstwo, które zapewne powstanie dzięki fuzji skoncentruje się, przynajmniej na początku, na dostarczaniu pecetów na japoński rynek. Branie na cel rynków zagranicznych i wprowadzanie na nie innych form sprzętu komputerowego, jak np. smartfonów, nie jest wykluczone, chociażby ze względu na niedawną realizację Vaio – smartfona z systemem Windows.
– Takie połączenie ma sens, jeśli chce się działać niszowo – w tym wypadku na rynku japońskim – skomentował sprawę Damian Thong, analityk tokijskiej Macquarie Group. – Ta fuzja trzech japońskich producentów pecetów prawdopodobnie nie stworzy szansy przedsiębiorstwu – które powstanie w jej wyniku – na zagranicznych rynkach.
Możliwa kooperacja Vaio, Toshiby i Fujitsu na polu produkcji komputerów osobistych będzie natomiast poważną konkurencją dla producenta numer jeden na japońskim rynku – Nec Lenovo, który kontroluje około 29 proc. pecetowego tortu w tym kraju. Według danych IDC do Fujitsu i Toshiby należy odpowiednio 17 i 12 proc. Vaio nie udziela informacji na temat swojej sprzedaży.
Jak podał wczoraj Bloomberg, akcje Toshiby podskoczyły o 8,2 procent – do 174,7 jenów, co oznacza największy wzrost w okresie prawie 5 lat, akcje Fujitsu zyskały o 2,5 proc. więcej od Toshiby.
Artykuł Połączenie działów pecetowych Vaio, Toshiby i Fujitsu już wkrótce? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Dell i EMC – małżeństwo (nie)doskonałe? pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Chcemy też wykorzystać
doświadczenie EMC w budowaniu federacji, a więc integrowaniu oferty
wielu różnych podmiotów, jak było w przypadku VMware, RSA czy Pivotal
– wyjaśniał teksański magnat dziennikarzom tuż po ogłoszeniu decyzji
o najdroższej fuzji w historii branży IT.
Zgodnie
z amerykańskim prawem oferta Della jest „otwarta” przez 60 dni od momentu
jej formalnego złożenia. Przez ten czas EMC może przyjmować też inne,
konkurencyjne propozycje. W domyśle mają być one korzystniejsze, czego
rzecz jasna trudno się dziś spodziewać. Jedynym zainteresowanym mogłoby być HP.
Tym bardziej że taki scenariusz był rozważany już w 2014 r. Jednak,
jak później przyznali menedżerowie tej firmy, bardziej zależało im na
pozyskaniu VMware niż pamięciach masowych. Poza tym już wtedy mówiono, że HP,
aby sfinansować opisywaną transakcję, musiałoby pozbyć się swojego działu
produkującego PC i drukarki.
Teraz taki argument wraca, ale w odniesieniu do Della.
Co prawda, o sprzedaży działu pecetów i serwerów raczej nie ma mowy,
ale jako ewentualny przedmiot sprzedaży wskazywany jest dział Dell Software, którego oferta została stworzona głównie w wyniku przejęcia
firmy Quest Software. Ani sam Dell, ani główny dystrybutor tych rozwiązań
w Polsce (Quest Dystrybucja) nie komentują tego typu opinii. Zresztą taka
transakcja nie miałaby większego sensu, bo właśnie do Dell Software
prawdopodobnie trafi oprogramowanie EMC do zarządzania treścią (Documentum).
Chyba że ono też miałoby być sprzedane innemu podmiotowi…
Tak czy inaczej, analitycy rynkowi są dość sceptyczni co do
powodzenia transakcji. I to z kilku powodów. Wskazują chociażby na
korporacyjne różnice kulturowe, ryzyko odejścia klientów do konkurencji wskutek
panującego przez pewien czas chaosu, a także odpływu dyrektorów
i członków zarządu w reakcji na niepewną przyszłość nowej firmy. Do
tego przeprowadzenie całej transakcji od strony prawno-finansowej, w tym
obsługa długów zaciągniętych na jej poczet oraz zapłacenie odpowiednich
podatków od konwersji akcji EMC, może wygenerować dodatkowe, niemałe koszty.
Według analityków mogą one wynieść nawet kilka miliardów dolarów. Co jednak nie
przeraża samego Michaela Della.
– Spędziliśmy wiele czasu na
analizach i próbach wyobrażenia sobie, co może pójść źle. Wydaje nam się,
że podjęliśmy wystarczająco zaawansowane działania, aby zabezpieczyć się przed
takimi zdarzeniami – uspokaja główny architekt megafuzji.
Jednak za sceptycyzmem analityków nie kryje się jedynie
zawodowa podejrzliwość. Takie podejście uzasadnia fakt, że obie firmy
współpracowały już ze sobą i nie skończyło się to happy endem. Dell przez
kilka lat zajmował się odsprzedażą sprzętu EMC, m.in. z takich grup
produktowych jak Symmetrix, VMAX, CLARiiON, Data Domain czy Celerra. Kooperacja
miała trwać do 2013 r., ale zakończyła się dwa lata przed czasem,
i to w nie najlepszej atmosferze.
Co z tym VMware’em?
Pierwszym pytaniem, które cisnęło się na usta po ogłoszeniu
połączenia, była przyszłość firmy VMware – diamentu w federacyjnej
koronie EMC. Oficjalny komunikat prasowy traktował ten temat dość zdawkowo:
VMware ma pozostać firmą notowaną na amerykańskiej giełdzie i nadal współpracować
ze wszystkimi dostawcami na rynku (także konkurencyjnymi wobec Della, tak jak
było w przypadku producentów pamięci masowych konkurencyjnych wobec EMC),
chociaż oczywiste jest, że Dell będzie dążył do jak najlepszej
i najgłębszej integracji wirtualizacyjnego oprogramowania VMware ze swoimi
serwerami.
Zapowiedź połączenia Della i EMC pojawiła się
w przededniu otwarcia konferencji VMworld w Barcelonie i temat
ten niemal w całości ją zdominował. Przedstawiciele wszystkich trzech
producentów bronili się przed wygłaszaniem oficjalnych komentarzy, chociaż Carl
Eschenbach, dyrektor i chief operating officer VMware’a, przyciśnięty
podczas konferencji prasowej mówił, że na pewno w najbliższym czasie
w mocy pozostają wszystkie umowy (także partnerskie) zawarte przez tego
dostawcę i nie ma ryzyka jakichkolwiek perturbacji.
Niepewność udzieliła się jednak inwestorom: akcje, które
jeszcze w piątek 9 października przed ogłoszeniem połączenia
kosztowały 78,65 dol., tydzień później spadły do poziomu 55,42 dol. (w tym
czasie akcje EMC staniały z 28,35 dol. do 25,77 dol.)
Od tamtej pory sytuacja EMC uległa zmianie. Określenie
„kolos na glinianych nogach” byłoby na wyrost, ale producent jest obecnie
w trakcie dość poważnej restrukturyzacji, która ma przynieść oszczędności
rzędu 850 mln dol. Wiadomo już, że z tego powodu z firmą łącznie
pożegna się kilka tysięcy pracowników. Zresztą exodus w zasadzie już się
zaczął. W ostatnim czasie EMC opuściło wielu menedżerów, przechodząc m.in.
do konkurencyjnych firm i start-upów. Sam Joe Tucci zapowiedział, że
pozostanie na stanowisku CEO jedynie do zakończenia fuzji z Dellem.
Później prawdopodobnie przejdzie na zasłużoną emeryturę, co zresztą zapowiada
już od co najmniej 3–4 lat.
Transakcja ma być
zakończona w trzecim kwartale 2017 roku fiskalnego Della, czyli
w okresie od sierpnia do października 2016 r. Zaraz po ogłoszeniu
planów fuzji ze stron internetowych EMC zniknęły informacje o dacie
kolejnej dorocznej konferencji EMC World, odbywającej się dotąd na początku
maja. Dawało to podstawy do myślenia, że do tego momentu cały proces połączenia
będzie już bardzo zaawansowany i nie będzie miało sensu organizowanie
wydarzenia pod dotychczasową marką. W międzyczasie jednak strona konferencji
została odświeżona i spotkanie, jak gdyby nigdy nic, odbędzie się
w Las Vegas w dniach 2–5 maja 2016 pod szyldem EMC. Należy spodziewać
się, że wówczas zostaną ogłoszone szczegółowe informacje dotyczące fuzji oraz
finalny kształt oferty połączonych gigantów.
Dla Della opisywana fuzja
z produktowego punktu widzenia to trochę „być albo nie być”. Producent
przez długie lata miał problemy z rozbudowywaniem swojego portfolio,
ponieważ nie było zbyt wielu innych dużych firm wartych kupna. Większość z nich
albo stanowiła bezpośrednią konkurencję, albo nie miała na tyle dużej czy
znaczącej oferty, aby wpasować się w produktową układankę Della. Przez
ostatnią dekadę producent dokonał jednak kilkudziesięciu akwizycji,
z których – w kontekście połączenia z EMC – warte odnotowania
jest kupno: EqualLogic oraz Compellent (producenci pamięci masowych), Force10 (rozwiązania sieciowe), SonicWall (bezpieczeństwo sieci), Wyse (terminale
graficzne) czy Quest Software (oprogramowanie do zarządzania różnymi obszarami
IT w przedsiębiorstwie).
Zarówno Dell, jak
i EMC mają w ofercie produkty należące do tych samych grup. Są to
macierze dyskowe i all-flash, a także rozwiązania do ochrony
informacji (przy czym EMC nie ma systemów taśmowych) oraz oprogramowanie do
backupu i zarządzania danymi. Jednak wyraźnie widać spore różnice
w skalowalności: oferta Della w zakresie pamięci masowych
w dużej mierze kończy się tam, gdzie zaczyna się oferta EMC.
Decyzja o fuzji Della z EMC zaskoczyła
dystrybutorów i partnerów obu firm. W rozmowach z nami
podkreślali, że – oprócz uspokajających maili – na razie nie
otrzymali od dostawców żadnych dodatkowych informacji ponad to, co wiadomo
oficjalnie.
– Jeżeli tylko transakcja zostanie finalnie potwierdzona,
oczywiście będziemy się starali zostać dystrybutorem pełnej oferty Dell dla
przedsiębiorstw
– powiedział nam Wojciech Sawicki, EMC Team Leader w firmie S4E,
która od wielu lat jest głównym dystrybutorem EMC w Polsce.
Olaf Kozłowski, dyrektor technologiczny Infonet Projekt
(firma z Bielska-Białej jest partnerem zarówno Della, jak i EMC),
podkreśla, że opinie o transakcji, z którymi się spotkał, są dość
skrajne.
– Niewątpliwie ruch obu firm jest
pójściem pod prąd. Zastanawiam się też, jak poradzą sobie z połączeniem
tak odmiennych stylów działania. EMC ma produkty z segmentu premium, które
sprzedaje się w modelu projektowym. Dell ma model sprzedaży bardziej
wolumenowy, w którym skupia się bardziej na serwerach czy laptopach
– wylicza przedstawiciel integratora.
W specyficznej sytuacji znajdują się partnerzy, którzy
– jak chociażby krakowski Alterkom – są partnerem Della i… NetAppa,
czyli największego konkurenta EMC. Radosław Kluczny, dyrektor handlowy
w Alterkomie, na razie nie widzi w tym wielkiego problemu.
– W tej chwili nie podejmujemy
żadnych kroków dotyczących naszych umów z dostawcami. Czekamy na
potwierdzenie, że do transakcji na pewno dojdzie, oraz na określenie jej
warunków. Zresztą dopuszczamy też sytuację, w której będziemy mieli
w ofercie rozwiązania dwóch tak bardzo konkurujących ze sobą firm. Już
wcześniej, sprzedając urządzenia NetApp, oferowaliśmy też macierze Della. Poza
tym mamy kilku klientów, którzy równocześnie używają rozwiązań EMC
i NetApp – podsumowuje rozmówca CRN Polska.
Artykuł Dell i EMC – małżeństwo (nie)doskonałe? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Dell i EMC rozmawiają o połączeniu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Fuzja lub inwestycja Della w EMC mogłaby przyspieszyć trwającą od kilku lat transformację firmy z producenta komputerów w dostawcę rozwiązań dla przedsiębiorstw. Przejęcie lidera rynku storage’u znacząco wzmocniłoby Della zwłaszcza na rynku rozwiązań dla centrów danych i zabezpieczeń, zmieniając układ sił w tym obszarze. W końcu ub.r. według IDC EMC miało 23,1 proc. udziału w globalnym rynku pamięci masowych, podczas gdy HP – 14,1 proc., a Dell – 9,2 proc. Dzięki EMC oferta i kompetencje Della znacznie poszerzyłyby się zwłaszcza w zakresie rozwiązań dla największych organizacji.
Nie wiadomo, jak byłby finansowany ewentualny zakup. Wartość rynkowa EMC wynosi ok. 50 mld dol., co przekracza możliwości finansowe Della. Być może do inwestycji chce dołączyć się fundusz Silver Lake, który pomógł Michaelowi Dellowi 2 lata temu wykupić udziały w firmie od dotychczasowych akcjonariuszy.
Artykuł Dell i EMC rozmawiają o połączeniu pochodzi z serwisu CRN.
]]>