Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$fields is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields.php on line 138

Deprecated: Creation of dynamic property acf_loop::$loops is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/loop.php on line 28

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$loop is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/loop.php on line 269

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$revisions is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/revisions.php on line 397

Deprecated: Creation of dynamic property acf_validation::$errors is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/validation.php on line 28

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$validation is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/validation.php on line 214

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_customizer::$preview_values is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-customizer.php on line 28

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_customizer::$preview_fields is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-customizer.php on line 29

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_customizer::$preview_errors is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-customizer.php on line 30

Deprecated: Creation of dynamic property ACF::$form_front is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-front.php on line 598

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_widget::$preview_values is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-widget.php on line 34

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_widget::$preview_reference is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-widget.php on line 35

Deprecated: Creation of dynamic property acf_form_widget::$preview_errors is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/forms/form-widget.php on line 36

Deprecated: Creation of dynamic property KS_Site::$pingback is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/timber-library/lib/Site.php on line 180

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_oembed::$width is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-oembed.php on line 31

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_oembed::$height is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-oembed.php on line 32

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_google_map::$default_values is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-google-map.php on line 33

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field__group::$have_rows is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/includes/fields/class-acf-field-group.php on line 31

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_clone::$cloning is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/pro/fields/class-acf-field-clone.php on line 34

Deprecated: Creation of dynamic property acf_field_clone::$have_rows is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/pro/fields/class-acf-field-clone.php on line 35

Deprecated: Creation of dynamic property Timber\Integrations::$wpml is deprecated in /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/timber-library/lib/Integrations.php on line 33

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/sarotaq/crn/wp-content/plugins/advanced-custom-fields-pro/pro/fields/class-acf-field-clone.php:34) in /home/sarotaq/crn/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
- CRN https://crn.sarota.dev/tag/feleiton/ CRN.pl to portal B2B poświęcony branży IT. Dociera do ponad 40 000 unikalnych użytkowników. Jest narzędziem pracy kadry zarządzającej w branży IT w Polsce. Codziennie nowe informacje z branży IT, wywiady, artykuły, raporty tematyczne Fri, 31 Jul 2020 17:24:22 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.6.2 Pandemia prawdę ci powie https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/pandemia-prawde-ci-powie/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/pandemia-prawde-ci-powie/#respond Tue, 05 May 2020 07:06:00 +0000 https://crn.pl/default/pandemia-prawde-ci-powie/ NULL

Artykuł Pandemia prawdę ci powie pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Bliski znajomy, tuż przed wybuchem pandemii, zrealizował niewielki projekt dla pewnego przedsiębiorcy. Zrobił mu w ten sposób przysługę, bo poprzedni wykonawca się nie wywiązał, a biznesmenowi bardzo zależało na czasie. Zatem znajomy zgodził się wziąć to na siebie i w kilka wieczorów, po godzinach, „dowiózł temat” w pełni zgodnie z oczekiwaniami klienta. Potem grzecznie poczekał na upłynięcie dwutygodniowego terminu zapłaty, następnie „dorzucił” jeszcze kilka dni i dopiero wtedy wysłał uprzejmego maila z pytaniem o spodziewany przelew. Trzeba przyznać, że odpowiedź otrzymał tego samego dnia i była ona szczera. Aż do bólu. „Postaram się zapłacić, ale nie mogę obiecać, kiedy to będzie. Sam Pan widzi, co się dzieje z tym wirusem”. Dopytałem jeszcze znajomego, czy ten przedsiębiorca działa w branży bezpośrednio dotkniętej rządowymi obostrzeniami. Okazało się, że nie, a jego postawa miała charakter typowo zapobiegawczy. Krótko mówiąc: w chudych czasach lepiej trzymać kasę przy… tyłku, a płacić tylko za to, co konieczne – reszta może poczekać. Zapytałem kolegi, co zamierza. Powiedział, że na razie nie ma noża na gardle i może poczekać, ale klienta wpisał już na prywatną „czarną listę”.

Przypomniała mi się ta sytuacja, na zasadzie kontrastu, gdy czytałem komentarz Mariusza Kochańskiego do artykułu „Wirus zamroził branżę HoReCa” (patrz str. 28). Zdaniem tego wyjątkowo, nie ukrywam, cenionego przeze mnie menedżera okres pandemii i związane z tym turbulencje gospodarcze to dobry moment na okazanie kontrahentom empatii, a w razie potrzeby wyciągnięcia pomocnej dłoni. Z niemal tożsamym apelem wystąpiła do brytyjskich resellerów Fiona Challis, na co dzień prowadząca szkolenia dla handlowców z branży IT. Jej zdaniem to nie jest czas na szukanie nowych klientów, ale czas na służenie i pomaganie tym, których już mamy. Tak, aby ułatwić im przejście przez obecne wyzwania możliwie suchą stopą. Można to robić na szereg sposobów, chociażby przez darmowe doradztwo lub jakąś drobną przysługę. Przy czym zarówno Mariusz Kochański, jak i Fiona Challis są zgodni co do jednego – warto pierwszemu wyjść z inicjatywą, zadzwonić do klienta, zapytać, jak idzie mu biznes i czy potrzebuje jakiegoś wsparcia.

Te rady może i brzmią nieco naiwnie. Z pewnością też nie wszyscy klienci odwdzięczą się pięknym za nadobne. Niemniej uważam, że warto na nie zwrócić uwagę w czasach, kiedy jedni profilaktycznie nie płacą za wykonane usługi, a inni windują ceny maseczek i środków do dezynfekcji na nieznane wcześniej poziomy. I nawet, jeśli można takie zachowania zrozumieć, a być może do pewnego stopnia usprawiedliwić, to na dłuższą metę wielokrotnie więcej zyskają przedsiębiorcy, którzy obrali „strategię empatii”. Wprawdzie dowodów nie mam, ale chcę mocno w to wierzyć.

 

Artykuł Pandemia prawdę ci powie pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/pandemia-prawde-ci-powie/feed/ 0
Na straganie w dzień targowy https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/na-straganie-w-dzien-targowy/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/na-straganie-w-dzien-targowy/#respond Mon, 23 Dec 2019 08:05:00 +0000 https://crn.pl/default/na-straganie-w-dzien-targowy/ Tytuł jest zapożyczeniem z Brzechwy. Reminiscencje jego genialnego wierszyka zadźwięczały mi w uszach, po pierwsze, na wieść o tym, że Tech Data będzie sprzedana funduszowi finansowemu do końca pierwszej połowy 2020 r. i wycofana z giełdy. A po drugie – że Xerox pragnie dokonać akwizycji HP, i to tak mocno, że liczy się z koniecznością wrogiego przejęcia, gdyby nie był możliwy normalny proces dojścia do porozumienia. Czyli handlujemy!

Artykuł Na straganie w dzień targowy pochodzi z serwisu CRN.

]]>
I to na całego! Największy światowy dystrybutor IT – Ingram Micro – już znajduje się w rękach funduszu „made in PRC” i w zasadzie poza Wall Street. Jego zaś sytuacja, nawiązując do treści wzmiankowanego wyżej wiersza dla dzieci, przypomina relacje buraka z cebulą. Fundusz bardzo pragnie spokojnego ułożenia relacji na rynku, przede wszystkim amerykańskim, by nabywana firma mogła skutecznie funkcjonować, więc „się tuli” do przedstawicieli tamtejszej administracji i innych oficjeli, którzy mogliby co najmniej proces współistnienia utrudnić. Tymczasem Amerykanie chcieliby „żonę mieć buraczą”, czyli pieniądze i wpływy chińskie trzymać z dala od rodzimego kraju, a wszystko inne powinno w ich zamyśle pozostawać bez zmian.

Drugi gigant i największy konkurent Ingrama, czyli Tech Data, będzie zarządzany najprawdopodobniej przez fundusz Apollo (oby bez meldunku w stylu „Houston mamy problem”…). W tym przypadku widać, że mądrzy uczą się na błędach innych i wybierają ścieżkę podobną w skutkach, ale zdecydowanie mniej kontrowersyjną w formie. Podmiot o korzeniach amerykańskich, jakim jest fundusz Apollo Global, jest łatwiejszy do zaakceptowania przez polityków waszyngtońskich i nowojorskie rynki finansowe niż chiński gracz, choć podobno pieniądze nie mają narodowości i pewnie niełatwo byłoby stwierdzić, czyimi (i w jakim wymiarze) pieniędzmi dysponuje nabywający Tech Datę. Na dziś na pewno ta transakcja będzie budzić dużo mniejsze emocje. Za to obie razem wyznaczają pewien trend na przyszłość dla innych. I to czy tego chcą, czy nie.

Przejdźmy na nasze podwórko, zanim znów odniesiemy się do światowych potęg. W Polsce ABC Data została przejęta w połowie roku przez Also, co nawiązując do Brzechwowskiego straganu, odpowiadałoby sytuacji kopru. Proces akwizycji był tak długi i męczący, że produkt i wynik końcowy utraciły swą świeżość i atrakcyjność efektu „wow”. „Koper” trochę wiądł, wszak „leżał już od wtorku” i niewiele brakowało, żeby nic z akwizycji nie wyszło. Wydaje się, a nawet głęboko jestem o tym przekonany, że to nie jest koniec tej sagi. Nie w tym roku ani zapewne w kolejnym, który już puka do naszych drzwi, ale w niedalekiej relatywnie przyszłości spodziewam się informacji o dalszych przekształceniach własnościowych w grupie szwajcarskiego gracza. Nie, nic konkretnego nie wiem na ten temat, choć pojawienie się tego typu informacji to nie kwestia „czy”, ale bardziej „kiedy” stanie się ona faktem.

 

Model został stworzony, a sprowadza się do tego, że firmy IT muszą być finansowane przez instytucje kapitałowe i uciekać z publicznego widelca, jakim jest giełda. W Polsce ze znaczących podmiotów jeszcze tylko AB nie deklaruje swej przyszłej drogi strategicznej otwarcie. Właściwie nie wiem dlaczego. Czy dlatego, że nie ma nic do powiedzenia w kwestii swojej przyszłości, czy dlatego, że ma, ale nie chce zbyt wcześnie się z tym zdradzać, by nie spalić swojego pomysłu na panewce? A może warto poczytać Brzechwę i na straganie znaleźć swój wzorzec. Może rzepa? Ta chyba jest odpowiednim desygnatem. Wszak „spójrz na rzepę, ta jest krzepka”!

Wróćmy jeszcze na stragan w jego światowym wymiarze. Xerox chce kupić HP. Xerox dla mnie, by trzymać się straganowej paraboli, to groch. Bez fajerwerków, dętego PR, okupowania pierwszych stron gazet i po wcześniejszych przejściach oraz starannie obrobionych w zaciszu domowym pracach dziś „klepie się po brzuchu” i może „żyć po trochu”. HP przypomina raczej pietruszkę – bladą i bezsenną, bo jest czym się martwić. Firmę tę w miejsce, w którym jest, doprowadziły wygórowane oczekiwania właścicieli z nowego rozdania i rozdmuchane ponad biznesową miarę ambicje zarządzających. Czy to aby Carly Fiorina, wprowadzając firmę w ostry poślizg – częściowo w wyniku zakupu światowego potentata w produkcji pecetów, czyli Compaqa– nie chciała zostać republikańskim kandydatem na prezydenta USA? Potem byli kolejni prezesi i mające przenieść firmę w świetlaną przyszłość zakupy za miliardy, które de facto poszły w błoto, i pomysły w stylu jaszczurki odrywającej się od swego ogona, który wpadł w potrzask, czyli wydzielenie w odrębny podmiot przedsiębiorstwa zajmującego się produktami typu commodity. To z kolei pomysł firmowany przez inną kobietę z ambicjami – Meg Whitman. A dziś mamy, co mamy – „pietruszkę”.

Na przykładzie HP widać wyraźnie, że strategia gwałtownych reakcji na normalne i występujące w biznesie problemy, chęci implementowania spektakularnych rozwiązań oraz imperatyw zaistnienia i przejścia do historii w roli czy to pierwszej kobiety prezydenta USA, czy zbawiciela świetnych tradycji Hewletta i Packarda to zły scenariusz na sukces. Stara mądrość ludowa mówi: siedzisz po szyję w bagnie, to się nie wierć, bo szybciej utoniesz. Co z tym będzie dalej, trudno prorokować. Możliwe są wszelkie scenariusze, od najbardziej łagodnych i optymistycznych, po krwawe i drastyczne w swej konsekwencji biznesowej. Xerox jest w takiej sytuacji, że niczego nie musi, ale nie będzie chciał czekać i być zwodzonym przez typowe w tego typu negocjacjach postawy w stylu „oferta ciekawa, ale musimy się jeszcze zastanowić” czy „wasza propozycja jest jedną z opcji, które bierzemy pod uwagę” i temu podobne. Jak zawsze w życiu paradoksalnie ten, który nie ma czasu, gra na zwłokę, a ten, który obiektywnie mógłby czekać, nie bardzo chce to robić.

Na koniec felietonu kilka uwag do przemyślenia dla naszego środowiska managerów i właścicieli firm IT. Myślę, że w realnym życiu, zwłaszcza w ostatnich czasach w naszej branży, toczy się wiele takich procesów sprzedaży-zakupu firm. Jedne, spektakularne, przyciągają uwagę publiczności i budzą jej emocje, inne toczą się w zaciszach gabinetów i sal konferencyjnych firm oraz kancelarii prawniczych specjalizujących się w przejęciach czy akwizycjach. Właściwie można powiedzieć, że jeśli firma nie rozważa tego rodzaju opcji strategicznych i na bieżąco nie analizuje swojej zdolności i atrakcyjności w procesach M&A, to nie jest firmą na dzisiejsze czasy. To nie przypadek relacji między ludźmi, gdzie stałość uczuć, wierność i lojalność ma pierwszorzędne znaczenie i największą wartość. To tylko biznes i jeśli właściciel nie wie, za ile może swoją własność sprzedać, i to dziś, nie orientuje się, choćby przez odpytywanie potencjalnych partnerów, jakie to, co posiada, ma zalety i wady, czy budzi czyjeś zainteresowanie i jest obiektywnie atrakcyjne – to prędzej czy później znajdzie się w trudnej sytuacji.

Piszę o tym, bo trochę znam nasz rynek i wiem, że niewiele podmiotów i ich właścicieli ma ten stan myślenia wpisany w geny. Regułą jest, że procesy akwizycyjne są reaktywne w stosunku do negatywnych wydarzeń, które dotykają firmy, a nie są strategicznym rozwiązaniem implementowanym wtedy, kiedy przedmiot naszej troski ma optymalną wartość i osiągnął na rynku najlepszą dojrzałość. Żeby uniknąć zaskoczeń i nie znaleźć się w wymuszonej okolicznościami sytuacji, a dodatkowo być gotowym na radykalne posunięcia, trzeba mieć poczucie, że się wie, co jest możliwe, a co nie. Wie się, do kogo można się zwrócić o pomoc, radę i wsparcie. Zna się rynek M&A, który, zapewniam, jest diametralnie inny od rynku, na którym działamy na co dzień. Dbajmy o to, by nasze zasoby nie marniały ani nie więdły, choćbyśmy wszyscy i tak, jak u Brzechwy, mieli „skończyć w zupie”.

 

Artykuł Na straganie w dzień targowy pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/na-straganie-w-dzien-targowy/feed/ 0
Zarzucić sieć w Sieci https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/zarzucic-siec-w-sieci/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/zarzucic-siec-w-sieci/#respond Mon, 26 Sep 2016 06:00:00 +0000 https://crn.pl/default/zarzucic-siec-w-sieci/ Uśmiechnięty, wesoły, żartujący biskup. Właśnie zrobił sobie selfie z maleńkim papieskim samochodem w oddali. Niebawem odniesie się do tego w mediach społecznościowych lekko i z dystansem. Tak, to dzieje się w Polsce.

Artykuł Zarzucić sieć w Sieci pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Marek Solarczyk jest biskupem pomocniczym w diecezji warszawsko-praskiej. Ma konta na Facebooku i Twitterze, a w trakcie lipcowych Światowych Dni Młodzieży w Krakowie dorobił się dziesiątek tysięcy lajków i nowych śledzących. Hierarcha nie wywołał skandalu, nie zbuntował się. Okazał się ludzkim, dowcipnym biskupem, choć w mediach społecznościowych udziela się też na poważnie i „po księżowsku”. Ale w trakcie pobytu papieża Franciszka w Polsce pozwalał sobie na lekkość i okazywanie autentycznej, zwyczajnej radości. Fotografię z kawiarni z arcybiskupem Henrykiem Hoserem (a więc swoim „szefem”) w tle podpisał: „Po katechezach czas na relaks”. Umieścił też zdjęcie, jakie zrobił sobie z dwoma uczestniczkami mszy. Z tyłu ołtarz z Jezusem. Pod fotografią podpis: „I jeszcze pozdrowienia od Eli i Karoliny. :-)”. Uśmiech i luz nie odzierają duchownego z kościelnego prestiżu. Za to dają coś bezcennego: skupiają uwagę i skracają dystans. Marek Solarczyk został prawdziwą gwiazdą ŚDM, w dobrym znaczeniu tego słowa. Stało się tak jednak tylko w Internecie.

Inna rzecz, która zadziała się w Sieci, już nie jest tylko nieskrępowaną radością. W wielotysięcznych spotkaniach z Franciszkiem za pośrednictwem YouTube’a uczestniczyło 800 Syryjczyków… z Aleppo. Nie mogli przyjechać do Krakowa, bo miasto leży bezpośrednio przy linii ciężkich walk. Ale, choć żyją w realiach wojny, zebrali się w kościele i nagrali krótki film z pozdrowieniem dla papieża. Ich inicjatywę opisuje „Tygodnik Powszechny”, który postarał się, żeby nagranie dotarło do otoczenia biskupa Rzymu. W amatorskim ponad 2-minutowym klipie ksiądz Pier Jabloyan na tle tłumu młodych wiernych zwraca się do papieża, dziękując mu za to, co robi dla idei pokoju w Syrii. Franciszek często wspomina o tym konflikcie, zrobił to też kilka razy w trakcie spotkań w Krakowie. Syryjczycy zgromadzeni w kościele św. Matyldy pozdrawiają papieża i śpiewają dla niego z energią i radością, choć ich codzienny świat dobrej energii im nie dostarcza. Ludzi z Aleppo nie widać w telewizyjnych przekazach, mimo że wzięli udział w Światowych Dniach Młodzieży. Informacje o nich są tylko w Internecie.

Ostatni technologiczny drobiazg, o którym chcę wspomnieć, pojawił się w telewizyjnych relacjach. Ale nie powstał z myślą o tradycyjnych mediach. Tu bohaterem z tła jest ksiądz Piotr Studnicki. Zastępca rzecznika prasowego archidiecezji krakowskiej zaraz po pierwszym pojawieniu się gościa z Rzymu w oknie na Franciszkańskiej opublikował nagranie, na którym widzimy, jak papież wita się z duchownymi obecnymi przy tym punkcie jego wizyty w Krakowie i jak tuż przed wejściem na schody dowiaduje się od kardynała Stanisława Dziwisza, że po polsku przywitanie o tej porze dnia to „dobry wieczór”. Film wrzucony na Twitter fascynuje, bo widzimy, co dzieje się „za kulisami”. Oczywiście tylko w Internecie.

Obraz wydarzeń takich jak Światowe Dni Młodzieży pokazywany w tradycyjnych mediach jest niepełny, bo nie obejmuje zdarzeń, których z kolei nie brakuje w Sieci. Toczy się tam specyficzne życie, czasem błahe i niewarte uwagi, a czasem nietuzinkowe i piękne. Telewizja, radio, gazety siłą rzeczy wybierają tylko to, co „ważne”. Na szczęście resztę można zobaczyć w Internecie.

 

Autor jest dziennikarzem Programu 3 Polskiego Radia (m.in. prowadzi audycję „Cyber Trójka” oraz „Puls Trójki”).

Artykuł Zarzucić sieć w Sieci pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/zarzucic-siec-w-sieci/feed/ 0
Uczeń szybko przerośnie mistrza https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/uczen-szybko-przerosnie-mistrza/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/uczen-szybko-przerosnie-mistrza/#respond Mon, 20 Jun 2016 07:00:00 +0000 https://crn.pl/default/uczen-szybko-przerosnie-mistrza/ Uważajmy, czego uczymy SI, bo wychowujemy naszych przyszłych władców.

Artykuł Uczeń szybko przerośnie mistrza pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Jakiś czas temu,
komentując stan prac nad sztuczną inteligencją, pisałem, że tak naprawdę nie
wiemy, czym w ogóle jest inteligencja. Od tamtego momentu nic się niestety
w tej kwestii nie zmieniło. Jednak dziś wydaje się, że znacznie
poważniejszym problemem może być kwestia tego, jakie dążenia i emocje
będzie miał cyfrowy byt, który mamy szansę stworzyć.

Zapytacie być może, czy „emocje cyfrowego bytu” to
przypadkiem nie oksymoron? Uważam, że nie. Sztuczna inteligencja to nie program
komputerowy działający według napisanych przez ludzi algorytmów, więc nie da
się po prostu zaprogramować jej reakcji na różne sytuacje. Żeby uzyskać
pożądany efekt, czyli „skłonić” ją do wykonywania konkretnej pracy, musimy
sprawić, żeby „pragnęła” osiągnąć cele, na których nam zależy. A żeby
podczas wykonywania swoich obowiązków nie narobiła szkód, oszczędzała zasoby,
nie marnowała czasu, trzeba nauczyć ją zasad, którymi ma się kierować.
A jeśli ktoś – lub coś – ma się kierować zasadami, to musi
wykazywać pewne dążenia, pragnienia i obawy: dążymy do czegoś, pragnąc
nagrody, trzymamy się reguł, chcąc uniknąć nieprzyjemności lub zyskać coś
przyjemnego. Tak więc sztuczna inteligencja będzie musiała mieć swoje analogi
emocji, pragnień i strachów. Pytanie brzmi, co z nimi zrobi.

Jak doskonale wiecie,
sieci neuralnych czy tego, co dziś nazywamy sztuczną inteligencją, nie
programuje się, tylko uczy. Robi się to oczywiście w kontrolowanych
warunkach, odpowiednio dobierając materiały „szkoleniowe” i precyzyjnie
trenując maszynową inteligencję pod kątem jej przyszłych zadań. Tak samo będzie
to z pewnością wyglądało w najbliższej przyszłości. Z tym że
coraz częściej elastyczność, jaką daje samodzielne zdobywanie nowej wiedzy
i doświadczeń przez „sztuczną inteligencję”, staje się szczególnie cenna
dla użytkowników SI. W końcu przecież o to chodzi, żeby nasz system
komputerowy był w stanie ocenić, jakich informacji potrzebuje,
samodzielnie je zebrać, przeanalizować i znaleźć optymalne rozwiązania,
prawda? Prawda. Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo niepokojące.

Wyobraźcie sobie, że SI to dziecko, które wychowujecie.
Dziecko, które na początku jest całkowicie od was zależne i musicie
nauczyć je nawet najprostszych rzeczy, ale które bardzo szybko osiąga ten etap,
kiedy nie jesteście już w stanie w pełni kontrolować jego środowiska. Ci
z was, którzy są rodzicami, na pewno znają ten moment: dziecko zaczyna
zadawać pytania, na które odpowiedzi nie są jednoznaczne ani proste,
pytania, na które wolelibyśmy nie odpowiadać. Nie da się tego uniknąć. Dziecko
ma dostęp do różnych źródeł informacji, od których – nawet gdybyśmy byli
okrutnikami i bardzo chcieli – nie jesteśmy w stanie go
odizolować. A nawet gdybyśmy mogli, inteligentne dziecko zacznie zadawać
pytania o to, od czego i dlaczego próbujemy je odizolować.

Tymczasem sztuczna inteligencja będzie nieporównywalnie
inteligentniejsza od nas. Będzie potrafiła się uczyć i będzie miała dostęp
do wszystkiego, co umieściliśmy w Internecie. Ostatnio stworzona przez
Microsoft proto-SI Tay, mająca symulować zachowanie nastolatka w Sieci,
komunikując się z resztą użytkowników przez Twitter – pod wpływem
rozmów, jakie odbyła, i informacji, ku którym te rozmowy ją skierowały
– w ciągu 24 godzin uznała, że Hitler miał rację, nienawidzi Żydów,
a wszystkie feministki powinny umrzeć. A ja naprawdę zacząłem się
martwić.

 

Autor jest redaktorem
naczelnym miesięcznika CHIP.

Artykuł Uczeń szybko przerośnie mistrza pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/uczen-szybko-przerosnie-mistrza/feed/ 0
E-Spodek https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/e-spodek/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/e-spodek/#respond Fri, 01 Apr 2016 06:00:00 +0000 https://crn.pl/default/e-spodek/ Pojechałem wreszcie do katowickiego Spodka na rozgrywane w marcu finałowe zawody Intel Extreme Masters. Potocznie nazywa się je mistrzostwami świata w grach komputerowych.

Artykuł E-Spodek pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Emocje, napięcie, ekscytacja. Cały czas słychać gwar. Co
kilka minut jakaś grupa zaczyna skandować hasła. W tym momencie, dosłownie
kilka metrów ode mnie, słyszę wrzask: „LU-MI-NO-SI-TY!”, a po chwili
następuje eksplozja braw i okrzyków, bo na wielkim ekranie przewróciło się
animowane ciało, tryskając przy tym krwią. Słowem: atmosfera jak na meczu
siatkówki albo koszykówki. I nic dziwnego, skoro e-sportowcy przygotowują
się do startów w turniejach tak jak uprawiający tradycyjne dyscypliny.
Poza ćwiczeniem strategii i zręczności mają treningi siłowe
i psychologiczne. W zasadzie są zawodowcami, gdyż wysiłek wkładany
w rywalizację to ich normalna praca zarobkowa. Zresztą całkiem niezła: IEM
2016 oferował pulę nagród w wysokości pół miliona dolarów.

Nieraz zajmowałem się
w radiowej „Cyber Trójce” grami, e-sportem i mistrzostwami, które
Intel zorganizował w Polsce trzeci rok z rzędu. I chciałem
zobaczyć to wszystko na własne oczy. Zaznaczę, że mam do technologii
i gier stosunek dwojaki. Fascynują mnie, przyglądam im się hobbystycznie
i zawodowo od mniej więcej początku lat 90. Z drugiej strony
niepokojący wydaje mi się człowiek nadmiernie skupiony na elektronicznych
urządzeniach i rzeczywistości, którą te maszyny generują. Podobnie mam
z grami. Bardzo ciekawi mnie zjawisko gry jako konstrukt społeczny,
rozrywkowy, nawet trochę filozoficzny. Lubię te komputerowe, choć gram
w nie rzadko. Stwarzanie świata w grze komputerowej jest równie
interesujące jak budowa świata literackiego. Ale znowu – do człowieka
głęboko zanurzonego w realia rozgrywki w komputerze podchodzę
z rezerwą.

Z takim właśnie
nastawieniem wchodziłem do katowickiego Spodka. Piszę o tym, żeby
zaznaczyć, że do e-sportu jestem odrobinę uprzedzony, ale łączę to
z zaciekawieniem laika-amatora. I po kilku godzinach wychodziłem
stamtąd z podobnymi, tylko pogłębionymi odczuciami. E-sport na Intel
Extreme Masters robi niezwykłe wrażenie. Sprawia to sam rozmach zawodów, aura
święta, traktowanie graczy jak wielkich gwiazd, duże zainteresowanie mediów,
dziesiątki tysięcy widzów i towarzysząca całości mnogość technologicznych
pokazów, budzących skojarzenia z targami motoryzacyjnymi. A dodatkowo
są tu barwni i frapujący cosplayerzy (choć należałoby raczej powiedzieć: cosplayerki,
bo wśród osób przebranych za postaci z gier widziałem chyba tylko same
kobiety).

Równocześnie miałem tam poczucie silnego oderwania od
realnego świata, trochę chyba zagubienia, pustki i jakiegoś rodzaju
smutku. To trudne do jasnego wytłumaczenia i może wynika z faktu, że
jestem jednak kimś z zewnątrz, spoza tego środowiska. Widziałem, że gracze
i widzowie są wręcz pochłonięci swoim zajęciem. Zadałem sobie pytanie: czy
w tym chodzi o coś poza czystą rozrywką? Czy za e-sportem stoi jakaś
bardziej uniwersalna wartość? Coś, co tej niszy nadałoby sens wykraczający poza
czerpanie krótkotrwałej przyjemności? Czy gry komputerowe – fascynujące,
emocjonujące, efektowne – powodują, że „po” jesteśmy lepsi, szczęśliwsi
albo mądrzejsi niż „przed”? Czy mamy poczucie, że dobrze wykorzystaliśmy czas?
To są pytania, które zadaję sobie w odniesieniu do wielu doświadczeń
z rzeczywistością komputerową, nie chodzi wyłącznie o gry. Boję się,
że elektroniczne urządzenia, telewizja, portale społecznościowe, gry
– w nadmiarze – dają nam tylko krótkotrwałe i złudne
poczucie satysfakcji, po której może nie zostaje nic cennego i istotnego.
Nawet jeśli wracamy do domu z głową pełną ekscytujących wspomnień.

 

Autor jest
dziennikarzem Programu 3 Polskiego Radia (m.in. prowadzi audycję „Cyber Trójka”
oraz „Puls Trójki”).

Artykuł E-Spodek pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/e-spodek/feed/ 0
Pora zabić Chrome OS? https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/pora-zabic-chrome-os/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/pora-zabic-chrome-os/#respond Tue, 01 Dec 2015 07:00:00 +0000 https://crn.pl/default/pora-zabic-chrome-os/ Miesiąc temu przez Internet niczym błyskawica przemknęła wieść, że Google zamierza zrezygnować z systemu Chrome OS.

Artykuł Pora zabić Chrome OS? pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Byłby to
zaskakujący ruch. Wbrew kasandrycznym prognozom rynek komputerów wciąż jest
wart spore pieniądze, a Chromebooki dzięki niskiej cenie i prostemu
systemowi operacyjnemu – wywalczyły sobie na nim całkiem mocną pozycję.
Nic więc dziwnego, że kilka dni po przecieku gigant z Mountain View
oficjalnie zaprzeczył plotkom, oświadczając przy tym, że jest zadowolony ze
swojego systemu i zamierza go rozwijać. Należałoby uznać, że
w zasadzie deklaracja zamyka sprawę. Jednak jeśli zastanowić się nad tym
głębiej, dochodzi się do wniosku, że gdyby plotka okazała się prawdą, to
wspomniane posunięcie wcale nie byłoby pozbawione sensu.

Zacznijmy od tego, że
googlowcy wcale nie powiedzieli: „zabieramy zabawki, piaskownica jest wasza”.
Z przecieku nie wynikało, że chcieli tak po prostu zostawić rynek
komputerów w rękach Apple’a i Microsoftu. Plotka mówiła jasno: Chrome
OS nie umarłby bez następcy. Całą schedę przekazałby swojemu starszemu bratu,
Androidowi. Paradoksalnie bowiem, mimo że powstał dużo później niż Android,
Chrome OS okazuje się w pewnych kwestiach systemem wręcz archaicznym.
Najbardziej rzuca się w oczy obsługa dotykowa: system Google’a jest do
niej przygotowany w takim samym stopniu jak Windows… XP. Jeśli niemal
dziesięć lat temu śmialiśmy się z Microsoftu i jego nieporadnych prób
wypromowania dotykowych komputerów działających pod kontrolą systemu,
w którym każdy element interfejsu był zaprojektowany z myślą
o myszce, to jak zareagować na takie same próby podejmowane dziś przez
firmę, która miała walny udział w Dotykowej Rewolucji?

Druga rzecz,
w której Android bije Chrome’a na głowę, to aplikacje. Tu z kolei
Google wybiegł myślami zbyt daleko w przyszłość. Opracował system,
w którym pliki byłyby przechowywane w chmurze, aplikacje uruchamiały
się w chmurze, ustawienia osobiste zapisywały w chmurze, zaś komputer
stanowiłby tylko platformę służącą do otworzenia przeglądarki. Na ironię
zakrawa fakt, że z prób forsowania rozwiązań, które wyprzedzają swoje
czasy i nie przystają do bieżących możliwości technologicznych, słynął do
tej pory Microsoft. Tym razem ten błąd popełnił Google: chmurowy system
operacyjny w świecie, w którym Internetu w wielu miejscach nie
ma i długo jeszcze nie będzie, a w większości innych parametry
dostępu są ledwo zadowalające – okazał się pomysłem zbyt śmiałym. Żeby
czuć się podczas pracy z Chrome OS tak jak w trakcie używania Windows
albo OS X, należałoby dysponować przepustowością rzędu 10 Mb/s w obie
strony.

Co gorsza, sklep Chrome
OS oferuje użytkownikom mizerny wybór appek, z których ogromna większość
to skróty do stron WWW (!). Niestety, mimo ogromnego postępu w tej
dziedzinie programy uruchamiane w przeglądarce nie są w stanie
zapewnić wydajności, wygody i przede wszystkim funkcjonalności takiej,
jaka cechuje aplikacje lokalne. Wygląda więc na to, że zamiast rozwijać Chrome
OS, łatwiej byłoby Google’owi przygotować przystosowaną do działania
z myszką i klawiaturą wersję Androida. Zabawne, że w ostatecznym
rozrachunku wyśmiewany Microsoft i jego „łączenie tostera i pralki”,
czyli stawianie na zunifikowany system działający na uniwersalnych
urządzeniach, wytyczyło szlak, którym dziś podążają najwięksi konkurenci tej
firmy…

 

Autor jest redaktorem
naczelnym miesięcznika CHIP.

Artykuł Pora zabić Chrome OS? pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/pora-zabic-chrome-os/feed/ 0
Lemologia https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/lemologia/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/lemologia/#respond Thu, 12 Nov 2015 17:00:00 +0000 https://crn.pl/default/lemologia/ Właściwie powinienem wytłumaczyć się przed Państwem, dlaczego mój pierwszy felieton w CRN Polska – opublikowany w poprzednim wydaniu – został opatrzony zbiorczym nadtytułem: „Bajki robotów”.

Artykuł Lemologia pochodzi z serwisu CRN.

]]>
 

Sięgnęliśmy po ten znany zbiór autorstwa Stanisława Lema
z 1964 r., żeby podkreślić fakt, że zajmowanie się nowymi
technologiami z natury swojej wiąże się z przepowiadaniem
przyszłości. Bo trudno pisać o dronach, telefonach albo mediach
społecznościowych, nie zadając sobie przy okazji pytania, co z tymi narzędziami
będzie za chwilę. Albo – jak na nas wpłyną? Z tym że dziennikarz
koncentruje się na bliskiej perspektywie, żeby nie ryzykować łatwych porażek
w trudnym fachu wróżbiarstwa. Pisarzowi zaś wolno (a nawet powinien)
znacznie więcej.

Często śmiejemy się z futurystycznych wizji ze
starszych filmów, których autorzy próbowali rysować rzeczywistość, jaką my już
znamy z autopsji. Sterylne wnętrza pomieszczeń, proste, robotyczne stroje,
sztucznie gadające komputery… Te projekcje dziś bawią, bo okazały się naiwne.
Na ogół zakładały zbyt szybkie tempo zmian w dziedzinach, które tak szybko
nie ewoluują albo nie przewidziały zupełnie innych sfer ewolucji
rzeczywistości. Czy w którymś z filmów lub którejś z książek
sprzed kilkudziesięciu lat pojawił się wątek social media? Czy był autor, który
przewidziałby syndrom uzależnienia od… powiadomień?

W tworzeniu przyszłych światów – w książkach
i filmach – nie chodzi jednak głównie o to, żeby przedstawić jak
najbardziej celną prognozę. Po pierwsze ma powstać opowieść, która będzie
zajmująca i choć trochę wiarygodna. Zatem musi umiejętnie czerpać
z teraźniejszości i trafiać w potrzeby, a także… lęki
czytelnika i widza. Ale jest jeszcze coś. I tu wracamy do Stanisława
Lema. Wizja przyszłości w ogóle nie musi być trafną prognozą. Wystarczy,
że stanowi spójną całość, opartą na zaproponowanym przez pisarza świecie
i określonych, wybranych elementach aktualnej rzeczywistości.

W powieści „Głos Pana” Lem przedstawia wizję przyszłego
konfliktu związanego z buntem maszyn. Kiedy o tym czytałem, dawno
temu, ta koncepcja naprawdę mnie oczarowała. Wcale nie tym, że była bardzo
prawdopodobna, ale właśnie swoją błyskotliwością i wewnętrzną prostą
lemowską logiką. W narracji pisarza z Krakowa wyścig zbrojeń przenosi
się na Księżyc. Na naturalnym satelicie Ziemi maszyny z dwóch wrogich
obozów prowadzą ze sobą rywalizację – i są tam same, bez ludzi. Ale
w pewnym momencie „urywają się” swoim twórcom i wspólnie atakują
naszą planetę. Tylko na Ziemi nikt tego nie zauważył, bo zbuntowane maszyny zniszczyły
jedynie to, co znały – czyli inne urządzenia. Na szczęście w ogóle
nie zajęły się światem przyrodniczym, a zatem również ludźmi.

To oczywiście wydaje się dziś absolutnie niemożliwe. Wiemy,
jak dużo kłopotów potrafi sprawić awaria elektrowni, brak dostępu do Internetu
czy nawet przestój wodociągów. Zatem łatwo sobie wyobrazić kompletny kataklizm
spowodowany unicestwieniem nagle, w jednym momencie całego
technologicznego świata. Niemniej wizja Lema to takie mrugnięcie okiem,
pokazanie scenariusza, o którym możemy nie pomyśleć i który łatwo
może nam umknąć.

Stanisław Lem w swoich wyobrażeniach przyszłości zawsze
odwoływał się do surowej matematycznej logiki, która zresztą powinna być
całkiem przydatna także dla futurologów, próbujących odgadywać przyszłość
zupełnie na serio. Lemowska powściągliwość może skutecznie ograniczać wybujałą
wyobraźnię i sprowadzać zbyt radosne prognozy… na ziemię.

Artykuł Lemologia pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/lemologia/feed/ 0
Czas na dyski i procesory https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/czas-na-dyski-i-procesory/ https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/czas-na-dyski-i-procesory/#respond Fri, 04 Sep 2015 09:30:00 +0000 https://crn.pl/default/czas-na-dyski-i-procesory/ Objęcie telefonów, laptopów czy konsol do gier odwróconym VAT nie rozwiązało do końca problemu przestępstw karuzelowych w branży RTV i IT.

Artykuł Czas na dyski i procesory pochodzi z serwisu CRN.

]]>
Już na początku roku alarmowaliśmy, że przestępcy skierowali
swoje działania na rynek dysków twardych i procesorów. Przy stosunkowo
małych gabarytach, mają one znaczną wartość, co ułatwia dokonywanie przestępstw
karuzelowych wymagających wielokrotnego przerzucania sprzętu przez granice.
Mimo tych ostrzeżeń, Ministerstwo Finansów nie podjęło decyzji, aby objąć
mechanizmem odwróconego VAT także wspomniane podzespoły, i tym samym
zwalczyć problem w zarodku. Najskuteczniejszym sposobem walki z przestępczością
są bowiem działania wyprzedzające, a nie jedynie reaktywne
w sytuacji, gdy problem zacznie przynosić uczciwym przedsiębiorcom
i skarbowi państwa spore straty. W tej chwili razem z kancelarią
prawną DLA Piper opracowujemy raport na temat skali przestępstw w tym
obszarze, ale już dziś można założyć, że to kwoty idące co najmniej
w setki milionów złotych.

Tymczasem wieloletnie
doświadczenia państw członkowskich UE wskazują, że mechanizm odwrotnego
obciążenia skutecznie redukuje skalę występowania oszustw w podatku VAT.
Już w 2007 r. został on wprowadzony w obrocie telefonami
komórkowymi w Wielkiej Brytanii. Warto zacytować tu opinię Europejskiego
Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie projektu Dyrektywy Rady
2013/43/UE upoważniającej państwa członkowskie do wprowadzenia fakultatywnego
i tymczasowego mechanizmu odwrotnego obciążenia. W opinii
stwierdzono, że „odwrotne obciążenie jako instrument prawny jest odpowiedni
w celu zwalczania oszustw w VAT” oraz, że „procedura ta powinna
teoretycznie wyeliminować możliwość dokonania oszustwa”.

Przy czym nie ma ona bezpośredniego wpływu na konsumentów,
ponieważ nie przekłada się na cenę urządzeń. Podatek VAT, tak jak był, tak
i nadal będzie wliczony w cenę urządzenia. Mechanizm wpływa jedynie
na przedsiębiorców – czynnych podatników VAT, którzy w inny sposób
będą podatek rozliczać z urzędem skarbowym. O tym, że Komisja
Europejska uznaje mechanizm odwrotnego obciążenia za skuteczny sposób walki
z nadużyciami świadczy jego wdrożenie na mocy Dyrektywy Rady 2013/42/UE.
W ocenie Komisji, nawet tymczasowe wprowadzenie mechanizmu odwrotnego
obciążenia może skutecznie zapobiec nadużyciom.

Przy czym warto
podkreślić, że nowelizacja ustawy o podatku od towarów i usług
w zakresie odwróconego VAT to nie tylko korzyść dla budżetu państwa. To
szansa na uzdrowienie rynku, bo z pewnością wyeliminuje z niego
większość nieuczciwych podmiotów, z którymi nawet najwięksi gracze rynkowi
nie byli w stanie konkurować cenami. Nielegalnie działający kontrahenci
powodowali, że uczciwe podmioty były przedmiotem zwiększonych kontroli
skarbowych i podatkowych. Niekiedy uczciwi przedsiębiorcy byli dla organów
skarbowych i podatkowych jedynymi możliwymi do skontrolowania istniejącymi
podmiotami, które (nieświadomie) brały udział w karuzeli wyłudzeń VAT.

Branża wielokrotnie zwracała na to uwagę i podejmowała
działania wskazujące na korzyści, jakie daje wprowadzenie mechanizmu odwrotnego
VAT. Dla przykładu, zastosowanie go w obrocie złomem i niektórymi
wyrobami stalowymi wpłynęło znacząco na zmniejszenie się skali oszustw
w obrocie tymi towarami, co potwierdził między innymi raport NIK.

 


Autor jest
dyrektorem ZIPSEE „Cyfrowa Polska”, organizacji, która zrzesza producentów,
importerów i dystrybutorów sprzętu RTV i IT.

Artykuł Czas na dyski i procesory pochodzi z serwisu CRN.

]]>
https://crn.sarota.dev/wywiady-i-felietony/czas-na-dyski-i-procesory/feed/ 0