Artykuł 140 firm ukaranych za elektrośmieci pochodzi z serwisu CRN.
]]>Inspekcja Handlowa wzięła pod lupę 1041 przedsiębiorców. Sprawdzała, czy odpowiednio informują o utylizacji elektrośmieci i miejscach ich zbiórki. Akcję przeprowadzono w ub.r. Teraz pojawiło się podsumowanie.
Jak się okazało, co czwarta firma (dokładnie 271) nie informuje klientów o tym, co zrobić ze starym sprzętem przy zakupie nowego.
Nieprawidłowości u 207 podmiotów stwierdzono w zakresie obowiązku informowania o nieodpłatnym przyjmowaniu i odbiorze zużytej elektroniki. Chodzi np. o informację o miejscach zbiórki zużytego sprzętu, jaka powinna znajdować się w punkcie sprzedaży (w widocznym miejscu) oraz o nieodpłatnym odbiorze elektrośmieci (np. taka, że markety o powierzchni ponad 400 mkw muszą przyjąć gratis zużyty sprzęt o wymiarach do 25 cm).
Sprawdzano też, czy informacje o punktach zbierania elektroodpadów sprzedawcy umieścili na swoich stronach www. lub w formie komunikatu online – a tego nie zrobiło 159 przedsiębiorców.
Ponad 6 tys. sprawdzonych produktów
Kontroli poddano również 6031 produktów. Inspektorzy sprawdzali m.in., czy sprzęt jest wprowadzany do obrotu przez podmiot wpisany do rejestru lub taki, który wyznaczył autoryzowanego przedstawiciela wpisanego do rejestru. Weryfikowano również, czy dystrybutor umieścił na produktach symbol selektywnego zbierania, czy dołączono informacje o zakazie umieszczania zużytego sprzętu łącznie z innymi odpadami itd.
Zakwestionowano 410 partii produktów (6,8 proc.) – np. za to, że oferowana elektronika nie miała symbolu selektywnego zbierania (mimo że powinna).
W wyniku stwierdzonych nieprawidłowości ukarano łącznie 142 firmy na kwotę 758 tys. zł. W 27 przypadkach kontrolerzy pokazali swoje łagodniejsze oblicze i odstąpili od wymierzenia kary, uznając, że przepisy naruszono w znikomym stopniu.
Raport przypomina wymagania dotyczące elektroodpadów. Za naruszenia grożą kary
Artykuł 140 firm ukaranych za elektrośmieci pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Nowe normy dla elektrośmieci pochodzi z serwisu CRN.
]]>TCO Development, czyli organizacja, która opracowała i nadaje normę TCO Certified, dąży do zapewnienia globalnego zrównoważonego rozwoju. Obcenie stwarza ona konsumentom i sprzedawcom elektroniki możliwość, żeby wzięli odpowiedzialność za e-śmieci, które generują.
Jeśli konsument kupi produkt z normą TCO Certified Edge E-waste Compensated, zyskuje pewność, że gdzieś – zwykle w kraju bez standardów recyklingu – równowartość tego, co kupił (w przeliczeniu na e-śmieci), jest odpowiedzialnie zgromadzona i recyklingowana. Tym sposobem środowisko naturalne jest chronione przed niebezpiecznymi substancjami. Gromadzone e-śmieci są transportowane do fabryki zajmującej się recyklingiem i przetwarzane zgodnie ze ścisłymi, przyjaznymi środowisku regułami.
Pierwszą firmą, która będzie zbierać e-śmieci, żeby skompensować zakupy nowych produktów z certyfikatem TCO Certified Edge E-waste Compensated, jest holenderska Closing the Loop (do tej pory zajmowała się ona recyklingiem zużytych telefonów komórkowych w krajach rozwijających się).
– E-śmieci są głównie postrzegane jako problem, ale są również szansą na zielony, ekologiczny rozwój. Stary zużyty sprzęt można recyklingować w odpowiedzialny sposób i dzięki temu dostaje drugie życie i pozostaje w zamkniętym obiegu ekonomicznym – mówi Joost de Kluijver, założyciel Closing the Loop.
Artykuł Nowe normy dla elektrośmieci pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Kontrole i kary dla sklepów ws. elektrośmieci pochodzi z serwisu CRN.
]]>Według UOKiK problemem okazało się informowanie klientów o przepisach i oznakowanie produktów. Większość z nich nie miała umieszczonej w widocznym miejscu wymaganej prawem informacji o tym, gdzie i na jakich warunkach konsumenci mogą bezpłatnie oddać stary sprzęt.
Inspektorzy wzięli pod lupę 756 partii nowych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Sprawdzali, czy produkty są prawidłowo oznakowane: mają symbol selektywnej zbiórki (tu nie było nieprawidłowości), informację o zakazie umieszczania zużytego sprzętu z innymi odpadami oraz o skutkach, jakie niebezpieczne substancje zawarte w urządzeniu mogą mieć dla zdrowia i środowiska. IH kontrolowała także, czy produkty zostały wprowadzone na rynek przez uprawnione firmy. Ogółem ze względu na oznakowanie zakwestionowała 5,8 proc. sprawdzanych partii.
Przepisy pozwalają klientom bezpłatnie oddać zużyty sprzęt, jeżeli kupują nowe urządzenie. Sklepy o powierzchni ponad 400 m kw. muszą ponadto przyjmować drobne elektrośmieci (tzn. żaden z wymiarów przedmiotu nie przekracza 25 cm)..
750 mln zł strat z powodu patologii
Zgodnie z ustawą, która weszła w życie w latach 2016 – 2018, w 2021 r. Polska powinna zebrać 65 proc. masy sprzętu elektronicznego wprowadzonego na rynek (wobec 40 proc. w 2017 r.). Za niespełnienie norm grożą kary finansowe. Dwa lata temu szacowano, że do przetwarzania trafia 30-40 proc., ale liczba ta jest trudna do ustalenia, bo niektóre podmioty nadal przetwarzają stary sprzęt tylko na papierze – według nowego raportu Elektroeko, opracowanego we współpracy z Cyfrową Polską i APPLiA.
Nadal problemem jest nadzór nad przetwarzaniem zużytego sprzętu i obrotem nim. Nie wiadomo, ile i jakiej elektroniki "z odzysku" ponownie trafia na rynek. Szara strefa w gospodarce odpadami kosztuje rocznie polski budżet średnio ok. 750 mln zł z tytułu utraconych przychodów z VAT, CIT i PIT – informuje raport.
Artykuł Kontrole i kary dla sklepów ws. elektrośmieci pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Zmuszą producentów do poprawy jakości? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jak zauważa Newseria w rozmowie ze Sławomirem Mazurkiem, wiceministrem środowiska, dotychczasowa polityka wielu firm dostarczających sprzęt elektroniczny nierzadko skupiała się na tym, by produkt miał sztucznie ograniczony czas użytkowania i stawał przestarzały lub nienadający się do naprawy, najczęściej tuż po okresie gwarancji.
To ma się zmienić. Nowe przepisy promujące gospodarkę obiegu zamkniętego mają wymusić na producentach elektroniki wydłużenie żywotności sprzętu i możliwość jego naprawy – obecnie jest to często nieopłacalne albo wręcz niemożliwe ze względu na konstrukcję urządzeń. Odpowiednie regulacje są wprowadzane przez Radę Unii Europejskiej, a także poszczególne państwa.
2 lata na wdrożenie zmian
Unia Europejska przyjęła w maju tzw. pakiet odpadowy. Regulacja nakłada na państwa członkowskie obowiązek wprowadzania określonych środków w celu zapobiegania powstawaniu odpadów, ale także promowania ponownego użycia i recyklingu. Do 2025 r. co najmniej 55 proc. odpadów ma być objętych recyklingiem. Do 2030 roku ma to być już 60 proc., a do 2035 – 65 proc.
Polska ma 2 lata na wdrożenie tej dyrektywy. Trwają konsultacje. Wiceminister zapowiada wypracowanie rozwiązań, "które sprawią, że te regulacje efektywnie wpłyną na kieszeń konsumentów, ale też na rozwój branży w Polsce".
"Gospodarka obiegu zamkniętego to taki model, w którym zakupione produkty służą nam jak najdłużej, a w sytuacji, gdy ulegną uszkodzeniu możemy je naprawić. Są to więc wyzwania z jednej strony projektowe, a z drugiej strony – kiedy następuje jakaś awaria, dość szybko powinno się ją naprawić, tak, aby klienci raczej naprawiali, niż kupowali nowe. Oczywiście jest to trudne ze strony tych, którzy chcą nam jak najwięcej tych produktów sprzedać" – przyznaje Sławomir Mazurek.
Używane części do naprawy
Są już przykłady regulacji w innych krajach. We Francji jest wdrażany plan premiera Philippe'a, który zakłada unikanie wytwarzania odpadów. Produkty elektryczne i elektroniczne będą uznawane za nadające się do naprawy w skali od 1 do 10. Serwisy będą musiały wykorzystywać części używane.
Rząd holenderski na promocję gospodarki o obiegu zamkniętym przeznaczy w latach 2019/20 dodatkowe 80 mln euro. Celem Holandii jest wypracowanie do 2030 r. 50 proc. udziału gospodarki o obiegu zamkniętym, oraz 100 proc. w 2050 r.
Singapurska grupa TES jeszcze w tym roku uruchomi zakład recyklingu akumulatorów litowo-jonowych. Odpady można ponownie wykorzystać w piecach stalowych albo do filtracji wody.
Rządy i ponadnarodowe organizacje zamierzają przykręcić śrubę producentom niespecjalnie dbającym o jakość sprzętu nie tylko z powodu dbałości o środowisko, lecz także (a może przede wszystkim) ze względu na rachunek ekonomiczny.
Według ONZ w najbliższych czterech latach nastąpi wzrost gospodarki odpadami elektronicznymi o 33 proc. Z kolei World Economic Forum podaje, że na świecie każdego roku produkuje się około 50 mln ton takich odpadów, co jest równe masie wszystkich kiedykolwiek zbudowanych samolotów. Tylko 20 proc. z tego jest formalnie poddawane recyklingowi. Jeśli nie zostaną wdrożone plany naprawcze, to ilość odpadów podwoi się do 2050 r., do 120 mln ton rocznie. Tymczasem e-odpady to żyła złota. Wartość surowców, jakie można z nich odzyskać, oceniono na 62,5 mld dol.
Źródło: Newseria Biznes
Artykuł Zmuszą producentów do poprawy jakości? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sprzęt z odpadów bez kontroli pochodzi z serwisu CRN.
]]>Związek Cyfrowa Polska wspólnie z Federacją Konsumentów chcą to zmienić. Zwrócili się do ministra środowiska o uregulowanie kwestii związanych z tzw. re-use. Apelują o wprowadzenie obowiązku informowania konsumentów przez podmioty przetwarzające zużyty sprzęt i wprowadzające go do ponownego użytku, że produkty nie są nowe i zostały przetworzone – np. przez właściwe oznakowanie i informacje od sprzedawcy.
Zgodnie z ustawą tylko zakłady przetwarzania wpisane do rejestru Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska mogą przygotować zużyte urządzenia do ponownego wprowadzenia do obiegu. Ale realny nadzór nad takimi działaniami jest nikły.
„Ustawa o ZSEE nie wprowadziła żadnego mechanizmu nadzoru nad tym, ile i jaki typ przetworzonego sprzętu elektronicznego trafia ponownie na rynek oraz czy spełnia on jakiekolwiek normy bezpieczeństwa. Producenci sprzętu nie mają możliwości kontroli nad takim przetworzonym sprzętem i w przypadku jego awarii nie wiadomo, kto ponosi odpowiedzialność za niego – zakład przetwarzania czy sam pierwotny producent sprzętu” – napisali we wspólnym liście do Ministerstwa Środowiska Związek Cyfrowa Polska oraz Federacja Konsumentów.
Zdaniem organizacji producenci sprzętu wprowadzanego na rynek w ramach re-use powinni znać proces jego przetwarzania, a dokonujący tego procesu ponosić odpowiedzialność za spełnienie norm bezpieczeństwa oraz norm środowiskowych produktów. Z kolei konsumenci muszą wiedzieć, jaki sprzęt nabywają. Organizacje zwróciły się do ministra o opracowanie stosownych wytycznych, które uregulowałyby kwestie związane z re-usem.
Artykuł Sprzęt z odpadów bez kontroli pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektroodpady: nie ma siły na szarą strefę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Obowiązkowe audyty organizacji odzysku oraz zakładów przetwarzania mają ruszyć na początku 2018 r. Ich celem jest zapobieganie nadużyciom, zwłaszcza fikcji utylizacji elektroodpadów i wystawiania lewych zaświadczeń o dokonanym recyklingu. Ale firmy z branży obawiają się, że audyty nie ograniczą patologii.
Zgodnie z ustawą o ZSEE to producent lub wprowadzający (np. dystrybutor) sprzęt elektryczny i elektroniczny ponosi pełną odpowiedzialność za gospodarowanie odpadami, które powstają z produktów wprowadzanych przez niego na rynek. Za niespełnienie norm (a te będą rosły) i nieprawidłowości grożą mu kary, choć nie ma on możliwości pełnej kontroli nad procesem przetwarzania.
W 2016 r. limity zbiórki elektrośmieci dla wprowadzających wynoszą nie mniej niż 40 proc. średniorocznej masy sprzętu wprowadzonego na rynek. W 2018 r. limit wzrośnie do 50 proc., w 2019 r. – do 55 proc., a w 2020 r. – do 60 proc.
Według raportu Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w 2016 r. na polski rynek wprowadzono łącznie ponad 583,1 mln kg sprzętu elektrycznego i elektronicznego. To prawie 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Zebrano ponad 232,6 mln kg zużytego sprzętu, a przetworzono 223 mln kg.
Z danych Inspektoratu wynika również, że masa zużytego sprzętu przekazanego do ponownego wykorzystania wyniosła ponad 864 tys. kg. Wszystkie organizacje odzysku w 2016 r. osiągnęły wymagane limity.
Artykuł Elektroodpady: nie ma siły na szarą strefę pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektrośmieci: „ktoś powinien nad tym zapanować” pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Bez radykalnych zmian polegających m.in. na uszczelnieniu systemu zbiórki, zapewnieniu natychmiastowego odbioru zużytego sprzętu z polskich domów przy zakupie nowego oraz wprowadzeniu standardów do zakładów przetwarzania nie uda się nam spełnić tych wymogów – uważa Henryk Buczak, przewodniczący rady nadzorczej Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ochrony Środowiska.
Z kwietniowego raportu NIK wynika, że choć w 2015 r. masa niezebranego sprzętu zmniejszyła się do 328 tys. ton wobec 346 tys. ton w 2014 r., to i tak jest wyższa niż w poprzednich dwóch latach. W 2015 r. wprowadzono na rynek 527 tys. ton nowego sprzętu, najwięcej od 2008 r. A jest on coraz lżejszy, więc przekłada się to na większą liczbę pralek i lodówek niż np. 10 lat temu. Tymczasem zgodnie z wymaganiami unijnymi musi zwiększyć się zbieralność zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych o ponad połowę w ciągu 4 lat.
– To przede wszystkim zagrożenie dla przedsiębiorców importujących i wytwarzający sprzęt elektryczny i elektroniczny, bo ich obowiązki mogą nie zostać wykonane, wówczas przedsiębiorcy ci będą zmuszeni do zapłacenia opłaty produktowej za tę część obowiązków, których nie byli w stanie wykonać. Są to duże kary, które na pewno zostaną przeniesione na nabywców sprzętu elektrycznego. To jest najpoważniejsze zagrożenie – tłumaczy Buczak.
Kara za niewykonanie norm dotyczących zużytego sprzętu, który dany importer, dystrybutor czy producent wprowadził na polski rynek, wynosi 1,80 zł za każdy kg. Zebranie sprzętu to jedno, jego przetworzenie – drugie. Tylko raz, w 2011 roku, przetworzono więcej sprzętu niż zebrano. W ostatnich latach postęp z roku na rok jest tu minimalny: między 2012 a 2015 rokiem masa przetworzonych urządzeń zwiększyła się zaledwie o 10 tys. ton do 169 tys. ton.
Jednak zebrany sprzęt utylizowany jest w sposób pozostawiający wiele do życzenia. Jak stwierdza NIK, „stan techniczny niektórych polskich zakładów przetwarzania zdecydowanie odbiega od standardów podobnych podmiotów działających w innych krajach Unii Europejskiej oraz wiele zakładów przetwarzania opiera swoją działalność na ręcznym demontażu zużytego sprzętu, do którego wykorzystuje narzędzia ręczne oraz elektronarzędzia”.
– Na rynku ktoś powinien zacząć panować nad obrotem zużytym sprzętem, ściśle nadzorować ten obrót i zakłady przetwarzania. Należałoby również bardziej pilnować funkcjonowania ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, ponieważ zgodnie z nią zużyty sprzęt, duże AGD, musi być odebrany od klienta przez dostawcę nowego sprzętu – podkreśla przewodniczący rady nadzorczej OIGOŚ. Rzecz w tym, że nie wszyscy dostawcy zabierają ten sprzęt natychmiast. A wtedy urządzenie ląduje na śmietniku i zajmują się nim złomiarze.
Zdaniem OIGOŚ jak i NIK konieczne jest dokładne określenie sposobu postępowania z różnymi rodzajami elektrośmieci tak, by zawarte w nich szkodliwe substancje nie uwalniały się do środowiska. Najwyższa Izba Kontroli wskazuje, że ustawa daje taką możliwość ministrowi. Potrzebne jest jednak odpowiednie rozporządzenie.
– Brak standardów skutkuje tym, że odpady są przetwarzane nieprawidłowo. W przypadku sprzętu chłodniczego skutkuje to na przykład tym, że nie odzyskuje się gazów szkodliwych zawartych w piance izolacyjnej, nie odgazowuje się oleju etc. W ten sposób zawarte w nich szkodliwe substancje trafiają do atmosfery, gleby i wody – obrazuje Henryk Buczak. – W przypadku sprzętu chłodniczego wygląda to bardzo źle – siedemdziesiąt podmiotów ma decyzję zezwalającą na przetwarzanie, a trzy są w pełni do tego przygotowane.
Źródło: Newseria
Artykuł Elektrośmieci: „ktoś powinien nad tym zapanować” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektroodpady: likwidacja absurdu pochodzi z serwisu CRN.
]]>W 2016 r. wprowadzono obowiązek raportowania ilości wprowadzonych na rynek wkładów do drukarek. Ale problemem okazało się rozliczenie ich wagi jako elektroodpadów, bo zużyte, puste pojemniki są lżejsze niż nowe.
ZIPSEE „Cyfrowa Polska” postuluje, by tusz nie był wliczany do masy całego wkładu drukarek. Związek skierował do resortu pismo w tej sprawie pod koniec czerwca br. Ministerstwo Środowiska zgodziło się z tą interpretacją.
„Przy sporządzaniu sprawozdania o masie wprowadzonego do obrotu sprzętu, jak również w zakresie rozliczania wymaganego poziomu zbierania zużytego sprzętu, za właściwe uznać należy odliczenie masy tuszu od wprowadzonych do obrotu wkładów do drukarek” – poinformowało oficjalnie ministerstwo.
Wcześniej resort stał na stanowisku, że przedsiębiorcy raportując ilość wprowadzonych na rynek wkładów do drukarek muszą wykazywać całą masę urządzenia – czyli wraz z tuszem. Problem pojawiał się podczas zbiórki i przetwarzania zużytych wkładów. Przedsiębiorcy, by wywiązać się z obowiązku, brakującą masę sprzętu zastępowali innymi urządzeniami – np. telefonami, tabletami czy kalkulatorami.
– To był absurd. Dobrze, że ministerstwo to zauważyło – podsumowuje Michał Kanownik, prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska”.
Artykuł Elektroodpady: likwidacja absurdu pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Europosłowie za prawem do naprawy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zdaniem europosłów producenci sztucznie skracają cykl życia produktów, żeby trzeba je było częściej wymieniać na nowe. Z badań wynika natomiast, że ponad trzy czwarte Europejczyków wolałaby naprawić zużyty sprzęt niż kupować nowy.
Europarlamentarzyści nawołują kraje członkowskie Unii Europejskiej do tworzenia warunków zachęcających wytwórców do produkowania rzeczy trwałych i nadających się do naprawy. Poszczególne państwa powinny wspierać naprawy sprzętu oraz sprzedaż produktów z drugiej ręki. Służyć temu będzie m.in. możliwość zakupu części zamiennych po przystępnych cenach, adekwatnych do rodzaju usterki i cyklu życia całego produktu.
Parlament Europejski proponuje stworzenie obowiązującej w całej Unii definicji sztucznego skracania cyklu życia produktów. Towarzyszyć temu powinien system testowania i wykrywania takich praktyk wraz ze środkami zniechęcającymi do ich stosowania. Korzystanie ze sprzętu przez użytkowników mogłoby ułatwić wprowadzenie „licznika zużycia”.
Rezolucja Parlamentu Europejskiego wzywa też Komisję Europejską do stworzenia „europejskiego znaku jakości”. Określałby on takie parametry jak trwałość produktu, możliwość jego naprawy oraz podatność na modernizację wraz z postępem technologicznym.
Artykuł Europosłowie za prawem do naprawy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł ZIPSEE: elektrośmieci do poprawy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Według prezesa istotną kwestią jest tzw. re-use, czyli ponowne wprowadzanie na rynek sprzętu zebranego jako elektroodpady. Obowiązująca ustawa nie dała żadnych narzędzi, dzięki którym można by nadzorować, ile i jaki typ takich używanych urządzeń wchodzi do sprzedaży oraz czy spełnia on normy bezpieczeństwa.
„Jako producenci nie mamy żadnej kontroli. Ponowne wprowadzanie sprzętu na rynek odbywa się bez naszej wiedzy, ale to my wizerunkowo odpowiadamy"– tłumaczył Kanownik.
Podkreślił, że problemem jest też to, że dziś nie istnieje obowiązek informowania konsumenta, że sprzęt został przetworzony i nie jest produktem oryginalnym. Apeluje o wprowadzenie obowiązku oznaczania takich produktów wprowadzonych do handlu.
Kolejną sprawą, która wymaga zmian, jest problem związany z odbiorem starego sprzętu podczas kupna nowego. Dziś konsument podczas zakupu – np. w sklepie internetowym – nie musi zadeklarować, że będzie chciał oddać stary sprzęt. Jednak w momencie dostawy może on zmienić zdanie. I wtedy pojawia się problem, bo dostarczający przesyłkę np. listonosz czy kurier nie są z reguły zaopatrzeni w odpowiedni sprzęt do przewozu elektroodpadów. Rozwiązaniem może być konieczność deklaracji przez konsumenta już w chwili zakupu w e-sklepie, czy chce on oddać stary sprzęt.
Artykuł ZIPSEE: elektrośmieci do poprawy pochodzi z serwisu CRN.
]]>