Artykuł IT dla bezpieczeństwa pacjenta pochodzi z serwisu CRN.
]]>Przykładowo szpitale, przychodnie, laboratoria diagnostyczne i gabinety lekarskie przetwarzają duże ilości poufnych informacji, którym trzeba zapewnić pełną ochronę. Z drugiej strony, nie można wprowadzać nieprzemyślanych, zbyt daleko idących zabezpieczeń, aby nie sparaliżować pracy personelu medycznego. Ochrona musi być, ale nie może utrudniać lub blokować dostępu do dokumentacji medycznej pacjenta. Zwłaszcza w sytuacjach krytycznych, gdy liczy się niemal każda sekunda.
Wprowadzenie RODO uczuliło placówki medyczne na kwestie ochrony danych osobowych.
– Szczególnie dyrekcje szpitali zwracają specjalną uwagę na zabezpieczenia na wszystkich szczeblach dostępu do danych. To dobry punkt wyjścia do rozmów o wdrożeniach nowych czy modernizacji lub rozbudowie już istniejących rozwiązań IT – mówi Jan Siwek, dyrektor Działu Medycznego w Alstorze.
Duże znaczenie dla przestrzegania unijnych regulacji mają wszelkiego rodzaju kontakty z pacjentami. Przykładowo rejestrację trzeba zreorganizować tak, by czekający w kolejce nie widzieli danych innego pacjenta na monitorze. W chwili przyjęcia i podczas pobytu w szpitalu trzeba uzyskać od chorego liczne zgody związane z przetwarzaniem i udostępnianiem jego danych.
Obecnie zazwyczaj dokumenty zawierające zgody i informacje szpitalne mają formę papierową i trafiają do segregatorów. Gdy przez pomyłkę któryś znajdzie się nie tam gdzie trzeba, pojawia się problem z jego odszukaniem. A dotyczą tak ważnych kwestii jak wykonanie zabiegu, wypis na życzenie, wybór rodzaju znieczulenia, zgoda na pobranie/udostępnienie dokumentacji medycznej z/do innej placówki. Szpitale mogą być więc zainteresowane zastosowaniem narzędzi do uzyskiwania dokumentów zgody w formie elektronicznej. Ułatwiają bowiem obsługę pacjenta i usprawniają zarządzanie zasobami archiwum, a prowadzenie dokumentacji w postaci elektronicznej przynosi oszczędności. Obecnie z wymagających zgody dokumentów korzysta w tej formie niecałe 20 proc. szpitali.
Nie trzeba wdrażać rozwiązań wymagających kwalifikowanego podpisu elektronicznego. Na rynku są też narzędzia do składania podpisu biometrycznego. Podpis odręczny składa się za pomocą specjalnego piórka piszącego po ekranie dotykowym lub piórka z kamerą. System rejestruje elementy behawioralne – siłę nacisku, kąt nachylenia i szybkość prowadzenia linii. Plik z takim podpisem jest szyfrowany i przesyłany do elektronicznego archiwum.
Problematyczne może okazać się w niektórych przypadkach zintegrowanie tego typu rozwiązań z systemem szpitalnym (HIS). Tutaj otwiera się szansa dodatkowego zarobku dla integratorów i resellerów. Tym bardziej, że archiwum elektroniczne może też wymagać dodatkowych zasobów pamięci masowych.
Większość placówek ochrony zdrowia biorących udział w ubiegłorocznym „Badaniu stopnia informatyzacji podmiotów wykonujących działalność leczniczą” prowadzonym przez CSIOZ deklaruje, że posiada opracowaną i wdrożoną wewnętrzną politykę bezpieczeństwa teleinformatycznego. Najwięcej jest wśród nich szpitali – 87 proc., najmniej placówek podstawowej opieki zdrowotnej – 63 proc.
Inna jest sytuacja, jeśli chodzi o stosowanie konkretnych rozwiązań i narzędzi z zakresu cyberbezpieczeństwa. Przykładowo, tylko w około jednej czwartej instytucji medycznych stosuje się metody kryptograficzne do zabezpieczania danych medycznych. Tutaj różnica między poszczególnymi rodzajami placówek jest niewielka – od 27 proc. w szpitalach do 25 proc. w POZ. Prawie jedna piąta (19,5 proc.) ośrodków podstawowej opieki zdrowotnej wciąż jeszcze nie robi kopii zapasowych swoich systemów informatycznych. Przyznało się do tego również 5,5 proc. szpitali.
Wprowadzając ochronę danych, trzeba jednak pamiętać, że w procesie leczenia najważniejsza jest możliwość pewnej, jednoznacznej identyfikacji pacjenta. Nie może być żadnych wątpliwości, czy wskazana terapia lub przepisane lekarstwo jest przeznaczone dla tej, a nie innej osoby. Również lekarz na obchodzie albo w gabinecie musi mieć stuprocentową pewność, że dostarczona mu dokumentacja dotyczy właśnie diagnozowanego pacjenta. Pewność rozpoznania ma zasadnicze znaczenie zarówno dla bezpieczeństwa chorego, jak i placówki medycznej, która go obsługuje.
To wymaga zastosowania rozwiązań informatycznych o odpowiednich parametrach technicznych i funkcjonalnych. Lekarz na obchodzie potrzebuje np. wydajnego tabletu jako stacji lekarskiej, za pomocą której połączy się z systemem szpitalnym, by poznać dane lub wyniki badań pacjenta. Konieczna jest także zaufana sieć Wi-Fi o dużej przepustowości, by nie trzeba było zbyt długo czekać na pobieranie niezbędnych informacji ze szpitalnej bazy danych. Połączenie musi być bezpieczne, a transmisja danych gwarantować ich kompletność i spójność.
Zwiększanie przepustowości sieci i podwyższanie jej parametrów bezpieczeństwa w placówkach opieki zdrowotnej to kolejny obszar, który przyniesie zyski integratorowi i resellerowi. Czasami może to wymagać wymiany lub modernizacji switchy albo konfigurowalnych routerów Wi-Fi. W innych przypadkach mogą być potrzebne bardziej zaawansowane działania. Zawsze należy zacząć od poznania sytuacji w konkretnym miejscu. Stopień informatyzacji poszczególnych placówek ochrony zdrowia jest bowiem bardzo zróżnicowany.
Dla bezpieczeństwa działań medycznych ważne jest również wprowadzenie skutecznych metod uwiarygodniania decyzji lekarza o zleconych badaniach lub zaaplikowanych lekach oraz pobraniu leków z apteki czy magazynku. W tym celu można użyć podpisu elektronicznego lub metody biometrycznej. Uwierzytelnianie przy logowaniu się do systemu nie zawsze jest wystarczające, gdyż tablet może przejąć inna osoba, która dokona zmian w systemie bez wiedzy i zgody uprawnionego użytkownika. Na razie najpowszechniejszą metodą zabezpieczenia jest używanie loginu i hasła.
Możliwość łatwej i niepodważalnej identyfikacji pacjenta oraz zapoznania się z dotyczącymi go zaleceniami lekarskimi musi mieć również personel pielęgniarski i pracownicy laboratoriów diagnostycznych. Chodzi o to, by nie dochodziło do pomyłek w dawkowaniu lekarstw bądź wykonywaniu zleconych badań i zabiegów. Zastosowane rozwiązania muszą zapewniać jednocześnie ochronę prywatności i poszanowanie intymności chorego. Do coraz częściej wykorzystywanych w tym zakresie technik należą systemy kodów kreskowych. Resellerzy i integratorzy mogą zarobić nie tylko na dostawie czytników, lecz także na integracji rozwiązań do ich obsługi z systemem szpitalnym.
Jan Siwek
dyrektor Działu Medycznego, Alstor
Ze względu na wprowadzanie nowych metod oceny stanu zdrowia pacjenta przybywa elementów w infrastrukturze IT w szpitalach, które wymagają rozbudowy lub modernizacji. Lekarze coraz częściej korzystają ze stacji wspomagających ocenę stanu pacjenta. Muszą mieć łatwy dostęp do różnych danych związanych z procesem leczenia. Nie tylko do wyników badań, lecz także do informacji i dokumentacji szpitalnej. Przykładowo w przypadku planowania wszczepienia endoprotezy ważne jest, by wiedzieć, jakie jej typy znajdują się aktualnie w szpitalnym magazynie. Dzięki wykorzystaniu dostępu do bazy danych HIS, RIS można szybko podejmować właściwe decyzje o najefektywniejszym procesie leczenia, a elektroniczne wspomaganie oceny stanu chorego i szybki dostęp do danych podnosi bezpieczeństwo pacjenta.
Wymagania w zakresie cyberbezpieczeństwa będą rosły równolegle z wprowadzaniem przez placówki ochrony zdrowia elektronicznej dokumentacji medycznej i digitalizacji wyników badań, co odbywa się etapami. Obowiązek wystawiania e-zwolnień lekarskich istnieje od 1 grudnia 2018 r. Od 1 stycznia bieżącego roku wyłącznie w formie elektronicznej muszą być wystawiane trzy kolejne dokumenty: karta informacyjna leczenia szpitalnego, karta odmowy przyjęcia do szpitala oraz informacja specjalisty dla lekarza kierującego. Obowiązek wystawiania recept w formie elektronicznej ma obowiązywać od 1 stycznia 2020 r., natomiast e-skierowania na badania będą wymagane od początku 2021. Pod koniec ubiegłego roku rozpoczął się pilotaż e-skierowania. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia poinformowało, że będzie przeprowadzony w około 200 placówkach.
Prowadzenie dokumentacji medycznej w formie elektronicznej może wciąż stanowić duże wyzwanie dla licznych placówek opieki zdrowotnej. Wiele z nich nie ma bowiem jeszcze wystarczających rozwiązań, oprogramowania bądź zasobów IT. Zgodnie z przepisami tworzenie e-dokumentacji medycznej musi się odbywać z wykorzystaniem standardu HL7 CDA. Trzeba to robić za pomocą właściwego oprogramowania i połączeń do wymiany danych.
Z przeprowadzonego w ubiegłym roku przez CSIOZ trzeciego „Badania stopnia informatyzacji podmiotów wykonujących działalność leczniczą” wynika, że w wielu miejscach brakuje wciąż komputerów, na których można by tworzyć dokumentację medyczną bez oczekiwania aż inny pracownik skończy pracę. Nie we wszystkich placówkach medycznych zapewniony jest również dostęp do komputera w pomieszczeniach, w których używana jest dokumentacja pacjentów.
– Niepełna wiedza zarządzających często jest powodem powstawania aż nazbyt oczywistych luk bezpieczeństwa, co może skutkować obniżeniem poziomu zaufania pacjentów – ocenia Kamil Więcek, właściciel dbfr.pl.
Przygotowanie do prowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej deklarowało ok. 56 proc. ankietowanych przez CSIOZ podmiotów medycznych, w tym ponad 66 proc. szpitali i prawie 59 proc. placówek podstawowej opieki zdrowotnej. 47 proc. podmiotów, które nie były jeszcze gotowe, miało w planach albo rozważało inwestycję umożliwiającą prowadzenie EDM.
Wprowadzanie kolejnych składowych systemu elektronicznej dokumentacji medycznej to dobra okazja do rozmawiania ze szpitalami o unowocześnianiu i rozbudowie systemów informatycznych oraz infrastruktury IT. Również pod kątem szeroko pojętego bezpieczeństwa. Związane z tym wdrożenia nie tylko zwiększą ochronę zasobów i informacji, ale także zoptymalizują pracę personelu medycznego. Otwiera się zatem duże pole do popisu dla integratorów i resellerów.
Mogą na przykład zaproponować rozwiązanie odciążające lekarzy specjalistów od uciążliwego i czasochłonnego prowadzenia dokumentacji, chociażby wypełniania kart pooperacyjnych. System z wcześniej przygotowanymi opisami procedur, materiałów oraz zabiegów ułatwiłby i przyspieszyłby ich pracę. W wypełnieniu dokumentów mogłaby pomóc dobrze zorientowana w procedurach operacyjnych sekretarka medyczna lub inna oddelegowana do tego osoba. Gotowy raport dawałaby lekarzowi do sprawdzenia i podpisania. Ewentualnie miałby on tylko uzupełnić niewielką część opisową dotyczącą np. zastosowanych technik zabiegowych. Czas, który by w ten sposób zyskał, mógłby przeznaczyć na dodatkowe zabiegi czy operacje.
Opisane rozwiązanie wymagałoby zapewne rozbudowy systemów HIS. Nie wszystkie jednak są wyposażone w moduły umożliwiające wprowadzanie dodatkowych funkcji. Może zajść konieczność wdrożenia nowych rozwiązań, które zapewniają tworzenie e-dokumentacji z wykorzystaniem standardu HL7 CDA. To kolejna okazja dla integratorów do zwiększenia zakresu działań w placówce ochrony zdrowia.
Kamil Więcek, właściciel dbfr.pl
W Polsce trwa intensywny proces cyfryzacji ochrony zdrowia. W końcu są efekty w postaci projektów: e-zwolnień, e-recept, e-skierowań, Internetowego Konta Pacjenta. Próba ujednolicenia struktury i integracji systemów na wielu płaszczyznach nie może się odbywać bez zapewnienia bezpieczeństwa danych, szczególnie w kontekście RODO oraz ustawy o cyberbezpieczeństwie. Strona publiczna w największych projektach oraz podmioty prywatne wydają się problem dostrzegać. Nie jest to jeszcze wykorzystanie technologii blockchain, co na świecie już często ma miejsce, ale powoli tworzymy hybrydę rozwiązań on-premise z chmurami, także publicznymi. Dla osiągnięcia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa potrzebne jest ujednolicenie danych. Dużą rolę ma tu do spełnienia państwo, które powinno pomóc otworzyć często zbyt hermetyczne systemy z danymi medycznymi.
Bezpieczeństwo funkcjonowania placówki medycznej i skuteczność pomocy choremu może wzrosnąć również dzięki wykorzystaniu rozwiązań z zakresu telemedycyny. Dają one firmom z branży IT szansę wejścia na nowy, dopiero w zasadzie się tworzący, ale perspektywiczny rynek.
W wielu szpitalach brakuje bowiem specjalistów, którzy mogliby zinterpretować wyniki badań lub udzielić konsultacji dotyczącej stanu pacjenta. Brakuje np. radiologów oraz specjalistów od analizy wyników badań udarowych. Wiele placówek może przyjąć pacjenta z udarem mózgu, ale wyniki jego badań musi wysyłać do odczytania do innego ośrodka. W tym przypadku czas reakcji lekarza ma kluczowe znaczenie. Usługa telemedyczna rozwiązuje problem.
– Zdalne wsparcie specjalisty zwiększa szansę szybkiego, bezpiecznego zdiagnozowania oraz określenia sposobu leczenia pacjenta – podkreśla Jan Siwek z Alstoru.
Zwraca przy tym uwagę, że coraz częściej najbardziej poszukiwani specjaliści nie pracują w szpitalach ani w przychodniach. Wybierają pracę z domu. Dzięki temu są w stanie obsłużyć większą liczbę placówek i skonsultować większą liczbę przypadków. Mogą podpisać kontrakty z kilkoma ośrodkami jednocześnie.
Do sprawnego wykonywania takiej usługi potrzebują jednak odpowiednich rozwiązań. Zaopatrzenie ich w sprzęt, oprogramowanie i łącza to już zadanie dla firm teleinformatycznych. Zdaniem Jana Siwka liczba klientów potrzebujących takiej obsługi będzie rosła, gdyż placówki ochrony zdrowia coraz częściej i coraz chętniej będą nawiązywały ze specjalistami współpracę na odległość. Tylko w ten sposób bowiem poradzą sobie z deficytem najbardziej poszukiwanych specjalistów. Czynnikiem sprzyjającym takiemu rozwojowi sytuacji będzie z pewnością postępująca digitalizacja badań medycznych.
Świadczący usługi telemedyczne specjalista potrzebuje nie tylko odpowiedniego oprogramowania oraz mocnej, zgodnej z przepisami medycznymi stacji roboczej. Potrzebuje też szybkiego i bezpiecznego łącza. Przekaz musi być szyfrowany, a wysyłane dane pseudonimizowane, by zapewnić zgodność z RODO. Należy je też gdzieś gromadzić, więc potrzebne są i duże zasoby pamięci dyskowej. Chyba że obrazy są udostępniane w chmurze, wtedy na znaczeniu zyskuje bezpieczeństwo dostępu. Funkcjonującą szybko i bezpiecznie infrastrukturą musi dysponować także szpital korzystający z usług telekonsultanta.
Transmisja powinna gwarantować spójność i kompletność przesyłanych informacji. Analizujący wyniki badań specjalista musi mieć pewność, że otrzymał oryginalną i kompletną dokumentację, szpital zaś – że przesłany opis dotyczy konkretnego przypadku i nie został po drodze w żaden sposób zafałszowany. Rozwiązaniem spełniającym wymienione wymagania są systemy automatyzujące przesyłanie danych i monitorujące ich jakość oraz kompletność.
Obowiązująca od połowy ubiegłego roku ustawa o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa obejmie swym zasięgiem również wiele placówek ochrony zdrowia. Liczne szpitale i przychodnie ze względu na charakter i skalę oddziaływania społecznego zostaną z pewnością (lub już zostały) uznane za operatorów usług kluczowych. W takim przypadku spoczywa na nich obowiązek stworzenia mechanizmów zarządzania bezpieczeństwem systemów informatycznych wykorzystywanych do świadczenia usług. Ustawa nie precyzuje, jakie konkretnie działania mają być w tym celu podjęte. Decyzja o wyborze konkretnych środków jest w gestii każdego operatora. Prawo wymaga jedynie, aby zastosowane rozwiązania były adekwatne do oszacowanego ryzyka. Decyzję o uznaniu za operatora usług kluczowych podejmuje resort, któremu podlega placówka. Odbywa się to w drodze decyzji administracyjnej wydawanej na podstawie określonych w przepisach kryteriów. Niektóre podmioty już ją otrzymały, inne otrzymają w najbliższym czasie.
Wykaz wszystkich operatorów usług kluczowych jest prowadzony w Ministerstwie Cyfryzacji. Nie będzie upubliczniony, ale nie jest też tajny. To oznacza, że każda firma i instytucja będzie mogła potwierdzić, że została uznana za operatora usług kluczowych. Proces wydawania decyzji o uznaniu za operatora usług kluczowych jest w toku i wiele szpitali zapewne nie wie, że ich również to dotyczy. Integratorzy i resellerzy powinni więc systematycznie pytać interesujące ich placówki medyczne, czy są operatorami usług kluczowych.
Artykuł IT dla bezpieczeństwa pacjenta pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł IT w medycynie: nie tylko dla dużych graczy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zastrzeżenia kontrolerów wzbudziła jakość elektronicznej dokumentacji pacjentów. Przykładowo, jeśli dokumenty medyczne powstały najpierw na papierze, a później zyskały postać elektroniczną, to dane różniły się od siebie. Źle też funkcjonował dostęp do EDM. Jednostki uczestniczące w projekcie nie mogły korzystać ze wszystkich dokumentów w wersji cyfrowej. Udało się udostępnić tylko kilka rodzajów danych.
Z raportu NIK wynika, że przyczyny błędów leżą często po stronie jednostek ochrony zdrowia. Nie zawsze konsultują one założenia projektów z personelem medycznym. Integratorzy nie mają też fachowych partnerów w obsługiwanych placówkach. Tylko w jednej z nich utworzono zespół odpowiedzialny za wdrożenie systemu. Skutkiem są męki integratorów i porażki projektów, którymi nawiasem mówiąc, nierzadko interesuje się CBA (właśnie ze względu na sygnały o problemach) – takie wnioski płyną z tegorocznego raportu biura. Te obserwacje potwierdzają znaczenie kompetencji w zakresie konsultingu w obsłudze zamówień sektora medycznego.
Kontrolerzy NIK wskazali także na problem kosztów utrzymania projektów. W jednym ze szpitali usługi zapewnienia integracji oprogramowania z systemem raportowo-analitycznym po zakończeniu okresu gwarancji wyceniono na 700 tys. zł, czyli aż 25 proc. kwoty całego projektu.
NIK konkluduje, że w przyszłości kłopotem dla placówek ochrony zdrowia może być zapewnienie środków finansowych na utrzymanie projektu. Zachodzi więc obawa, że za kilka lat – po wyczerpaniu albo zmniejszeniu puli unijnych grantów, które obecnie nierzadko pokrywają większość kosztów projektów – dojdzie do spowolnienia inwestycji w sektorze medycznym.
Stwierdziwszy sporo niedociągnięć, NIK informuje, że nie wyklucza kontroli projektów dotyczących e-Zdrowia w innych województwach.
Rozwój wymuszany prawnie
Informatyzacja ochrony zdrowia postępuje, mimo że nie przebiega bez poważnych wstrząsów i opóźnień – dość przypomnieć odstąpienie od umów z wykonawcami na platformę P1 w 2015 r. czy przekładane kilka razy wdrożenie elektronicznej dokumentacji medycznej. Coraz to nowe regulacje prawne wymagają od szpitali, przychodni, aptek, a nawet gabinetów lekarskich dalszych inwestycji w sprzęt i oprogramowanie. W najbliższych latach można więc spodziewać się nowych zamówień, a nawet przyspieszenia realizacji projektów wraz ze zbliżającym się końcem aktualnej perspektywy finansowej UE (2014–2020) i realizacją Strategii Rozwoju E-Zdrowia w Polsce (2018–2022).
Co będzie motorem rozwoju rynku w najbliższym czasie? Branża wskazuje przede wszystkim na zbliżające się terminy finalizacji kolejnych zadań, wynikających z regulacji prawnych i celów strategicznych. Jest to obowiązek całkowitego przejścia jednostek ochrony zdrowia na elektroniczną dokumentację medyczną (EDM). Nowy termin to 1 stycznia 2019 r. Trwa także cyfryzacja systemu zwolnień lekarskich (1 grudnia 2018 r. – tu oczywiście też jest poślizg). W tej kwestii jest jeszcze sporo do zrobienia, bo w sierpniu br. według ZUS ponad połowę (52 proc.) zwolnień wystawiano na papierze. Dalej na tej swoistej medycznej road mapie znajdują się e-recepty. W pierwszej kolejności inwestycje objęły apteki, które od 1 stycznia 2019 r. mają być gotowe do realizacji recept elektronicznych. Do 2020 r. do systemu mają włączać się stopniowo inne placówki medyczne. Na razie w br. w kilku miastach ruszyły pilotażowe projekty. W kolejce do implementacji czekają jeszcze e-skierowania (2021 r.).
Ponadto ze względu na rosnącą liczbę cyberzagrożeń, wymagania RODO oraz postępującą cyfryzację usług medycznych – co oznacza przetwarzanie i gromadzenie mnóstwa danych wrażliwych – podmioty z sektora medycznego będą musiały wdrażać rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo informacji. Jednocześnie rosnąca liczba danych oraz potrzeba zapewnienia dostępu do nich spowodują konieczność rozbudowy i modernizacji infrastruktury sieciowej i storage’owej. Poza tym doświadczenia z rozwiniętych rynków wskazują, że coraz ważniejszą rolę na rynku IT w medycynie będą odgrywać rozwiązania mobilne.
Małe i prywatne sięgną do kasy
Zwiększenia liczby zamówień w najbliższych kwartałach – związanych z EDM-em, e-skierowaniami czy e-receptami – można spodziewać się zwłaszcza w mniejszych jednostkach, w tym prywatnych. Duże podmioty będą zapewne dostosowywać do nowych wymagań już działające systemy.
– Największej aktywności oczekujemy w małych i średnich ośrodkach medycznych. Głównie w zakresie wdrożeń oprogramowania do obsługi EDM-u i e-usług. Wiele z tych placówek będzie również uzupełniało sprzęt i rozbudowywało infrastrukturę sieciową – przewiduje Wojciech Kulbiński, menedżer ds. współpracy z partnerami w Asseco.
Do nowych rozwiązań usprawniających działanie placówek medycznych i obsługę pacjentów należą systemy do telemedycyny (np. konsultacji wideo) oraz systemy informacji oparte na specjalistycznych tabletach. Będą w nie inwestować niepubliczne podmioty, takie jak prywatne przychodnie czy szpitale. Tego typu potencjalni klienci interesują się nowościami, aby skuteczniej konkurować o pacjentów, usprawnić zarządzanie, a także zmniejszyć koszty działania placówki. Wpływ na popyt w sektorze ochrony zdrowia będą miały także kolejne regulacje prawne. Wskazują one na kierunek inwestycji w najbliższych kwartałach i latach.
W ostatnich tygodniach rząd przyjął projekt nowelizacji ustaw dotyczących świadczeń z ubezpieczeń społecznych oraz opieki zdrowotnej. Zakłada ona, że jednym z zadań NFZ będzie finansowanie informatyzacji opieki zdrowotnej. Na zakup sprzętu i oprogramowania niezbędnego do wystawiania e-recept w 2018 r. jednostki ochrony zdrowia będą mogły uzyskać dotacje do 60 proc. kosztów zakupu. Pula środków na ten cel w bieżącym roku wyniesie 50 mln zł. Skorzystają z nich głównie małe i średnie placówki, więc będzie to dodatkowy impuls do inwestycji w takich podmiotach. Co istotne, również lekarze będą mogli starać się o wsparcie na zakup sprzętu komputerowego.
Kolejną nowością jest ustawa o Internetowym Koncie Pacjenta, która ma umożliwić obywatelom dostęp do dokumentacji oraz informacji o udzielonych świadczeniach (np. receptach, skierowaniach, zabiegach i konsultacjach oraz ich kosztach). Recepty będzie można wystawiać za pośrednictwem systemów teleinformatycznych, po zdalnym zbadaniu czy konsultacji, co niewątpliwie przyczyni się do rozwoju telemedycyny.
Nowe przepisy zobowiązują podmioty medyczne prowadzące rejestry do zapewniania zgodności ich systemów IT z wymaganiami, jakie określi minister zdrowia. Trzeba będzie zapewnić możliwość wymiany informacji między systemami i kooperację w zakresie pomocy użytkownikom kont. Ustawa o IKP wprowadza jednolite standardy dla systemów IT szpitali i jednostek prowadzących rejestry medyczne.
Wojciech Kulbiński, menedżer ds. współpracy z partnerami, Asseco
Obowiązek prowadzenia EDM i wystawiania e-dokumentów obejmie wszystkie placówki: od pojedynczych lekarzy prowadzących własne praktyki po największe szpitale. Zatem zarówno mniejsi, jak i więksi integratorzy mają szansę na rozwój na tym rynku. Nawet niewielkie jednostki chętnie współpracują z firmami, które są w stanie dostarczyć kompleksowe rozwiązanie. Wynika to z treści ogłaszanych przetargów. Dlatego współdziałamy z wieloma partnerami, którzy realizują projekty – od budowy sieci do wdrożenia oprogramowania. Część z nich wybrała specjalizację, dlatego może się wydawać, że jedynym ograniczeniem dla mniejszych integratorów są posiadane kompetencje i elastyczność. Ale w praktyce węższa specjalizacja nie stanowi przeszkody w realizacji większych i bardziej złożonych projektów, ponieważ firmy te często ze sobą współpracują i łączą swoje kompetencje.
Integratorzy: sojusze i outsourcing
W ocenie firm z branży w sektorze medycznym jest miejsce zarówno dla największych integratorów, jak i małych firm. Wynika to z liczby i zakresu zadań związanych z cyfryzacją sektora ochrony zdrowia. Regulacje prawne obowiązują i duże jednostki, i małe placówki, a nawet pojedynczych lekarzy.
Ostatnio kolejne podmioty w mniejszych miejscowościach informowały o uzyskaniu dostępu do środków na projekty informatyczne. Przykładowo Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej wyceniło projekt informatyzacji w celu wprowadzenia EDM na ok. 3,3 mln zł. Niedawno uzyskało dofinansowanie na ten cel z funduszy unijnych (2,8 mln zł). Szpitale w Kraśniku i Radzyniu Podlaskim na Lubelszczyźnie na rozbudowę infrastruktury i e-usług przeznaczą 3,7 mln zł oraz 2,6 mln zł. Szpital w Świdnicy wydał niedawno ponad 3 mln zł na wdrożenie platformy e-usług. Dane ilustrują również wartość i cele wdrożeń w regionalnych palcówkach ochrony zdrowia.
Na rynku projektowym w sektorze medycznym dominuje kilka dużych przedsiębiorstw, natomiast mniejsi integratorzy mogą zająć się podwykonawstwem na rzecz większych firm, zwłaszcza w zakresie infrastruktury sprzętowej. Najwięksi dostawcy software’u wykorzystywanego do tworzenia dokumentacji medycznej i zarządzania nią są skoncentrowani na oprogramowaniu i usługach, zostawiając często sprzęt innym podmiotom.
– Wsparciem dla dużych firm obsługujących sektor medyczny mogą być mniejsi integratorzy. Posiadając odpowiednią wiedzę, z powodzeniem mogą odpowiadać np. za dostarczenie urządzeń – uważa Adrian Motylewski, specjalista ds. rozwiązań IT dla rynku medycznego w Veracompie.
Są też i takie obszary, gdzie rynek jest już dość hermetyczny. Część projektów to domena samych producentów i dużych integratorów o wysokiej specjalizacji. Na przykład zamówienia związane z obrazowaniem medycznym (dotyczącym CT, MR, RTG) to postępowania powiązane z zakupami sprzętu. Stąd nierzadko uczestniczą w nich bezpośrednio producenci. Mniejsi gracze czy też podmioty bez odpowiedniej specjalizacji mają niewielkie szanse na rozwój również w przypadku specjalistycznego oprogramowania do różnorodnej diagnostyki.
Kolejnym polem do działania dla integratorów jest outsourcing, co jest związane – tak jak na innych rynkach wertykalnych – z rosnącą złożonością systemów informatycznych. W tej sytuacji na znaczeniu zyskuje wiedza ekspercka a także kompetencje doradcze. Usługi przekazywane zewnętrznym podmiotom obejmują przede wszystkim zarządzanie infrastrukturą IT i przechowywanie danych.
– Najwyżej wyceniane są usługi z pogranicza IT i konsultingu. Klienci oczekują połączenia kompetencji z zakresu IT z wiedzą dotyczącą ich biznesu – twierdzi Wojciech Kulbiński.
Jak zauważają firmy z branży, outsourcingiem IT mogą być zainteresowane głównie mniejsze placówki ochrony zdrowia. Chętnie na takie wsparcie decydują się ponadto podmioty prywatne.
Natomiast publiczna opieka medyczna, a zwłaszcza szpitale, nadal polega głównie na własnej infrastrukturze i wewnętrznych działach IT. Jednak i w takich miejscach część usług, szczególnie wymagających wysokiej specjalizacji, będzie w najbliższych latach zlecana na zasadzie outsourcingu. To zresztą już się dzieje. Wyzwaniem dla integratorów będzie potrzeba sprostania niemałym wymaganiom – dużej specjalizacji oraz konieczności sprawnego przekazywania krytycznych danych, np. wyników badań, w przypadku których opóźnienia mogą zagrażać życiu pacjenta.
Jan Siwek, dyrektor Działu Medycznego, Alstor
Szpitale oraz małe podmioty medyczne muszą kontynuować proces ucyfrowienia jednostek oraz archiwizacji danych. I nie mówimy tu o systemach PACS (Picture Archiving and Communication System) czy RIS/HIS (Radiological Information/Hospital Information Systems), gdyż te funkcjonują już w większości jednostek w Polsce. Kolejnym krokiem jest Elektroniczny Rekord Pacjenta, czyli formuła gromadzenia wszelkich informacji o procesie leczenia, archiwizacji zabiegów, jak również narzędzie wspierające działanie mniejszych placówek czy umożliwiające kontrolę zużycia leków. W tym zakresie, obok firm obsługujących większe podmioty, jest wciąż nisza dla małych przedsiębiorstw, które potrafią zadbać o infrastrukturę IT niewielkiej przychodni bądź prywatnego gabinetu.
Maciej Kaczmarek, VAR Account Manager, Netgear
Wiele szpitali i przychodni inwestuje w systemy związane z rozwojem telemedycyny, czyli wymianę danych, zdalne konsultacje, szkolenia. Takie rozwiązania są budowane na platformie nowych aplikacji, połączonej z infrastrukturą urządzeń medycznych i sieciowych. Zwiększone zapotrzebowanie na nie ze strony sektora ochrony zdrowia wynika z rozwoju diagnostyki, co wiąże się z rozbudową wydajnej infrastruktury LAN. Obserwujemy duże zapotrzebowanie na urządzenia sieciowe 10 Gb i jeszcze szybsze. Specjaliści projektujący rozwiązania powinni myśleć o budowie infrastruktury spełniającej nie tylko potrzeby obecne, lecz także przyszłe, ponieważ środki na rozwój w medycynie raczej nie będą dostępne zawsze. Dlatego przełączniki LAN i punkty dostępowe muszą mieć odpowiednią wydajność.
Adrian Motylewski, specjalista ds. rozwiązań IT dla rynku medycznego, Veracomp
Sporym wyzwaniem dla integratora, zwłaszcza przy większych przetargach, może okazać się wymóg posiadania odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, a także zaplecza technicznego, finansowego czy polisy OC. W takim przypadku można rozważyć nawiązanie współpracy z partnerami spełniającymi te oczekiwania. Warto przy tym pamiętać, że rynek medyczny jest mocno regulowany. Istotne jest to, aby dostarczany sprzęt lub rozwiązanie spełniały wszystkie wymagane normy i posiadały odpowiednie certyfikaty. Dlatego firmy stawiające na tym rynku pierwsze kroki muszą wykonać sporo pracy, by zdobyć wiedzę na temat przepisów prawnych i wymogów dotyczących oferowanych produktów.
Jacek Żurowski, dyrektor regionalny Zebra Technologies w Europie Środkowej
W Polsce jest ponad tysiąc szpitali i zaledwie kilku integratorów IT dostarczających rozwiązania skrojone na miarę dla placówek medycznych. Z naszych obserwacji wynika, że innowacje są wprowadzane najczęściej w większych obiektach. W niewielkich jednostkach proces ten postępuje wolniej. Widać to na przykładzie liczby postępowań przetargowych i projektów realizowanych w ostatnich latach. W małych placówkach medycznych przed wdrożeniem nowoczesnych rozwiązań często trzeba zaprojektować infrastrukturę IT od podstaw, co wiąże się z dodatkowymi kosztami i dłuższym czasem wdrożenia.
Artykuł IT w medycynie: nie tylko dla dużych graczy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł EDM – jest nowy termin pochodzi z serwisu CRN.
]]>– elektronicznego wystawiania recept – od 1 stycznia 2020 roku
– e-skierowań – od 1 stycznia 2021 roku
– prowadzenia pozostałej elektronicznej dokumentacji medycznej – od 1 stycznia 2019 r. Jej wymiana za pośrednictwem P1 – od 1 stycznia 2021 r.
Nowelizacja doprecyzowuje definicję EDM. Zgodnie z nią elektroniczna dokumentacja medyczna może być prowadzona również poza Systemem Informacji Medycznej, a więc niezależnie od uruchomienia platformy P1.
Artykuł EDM – jest nowy termin pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Mobilność w szpitalu: EDM ważniejsze niż BYOD pochodzi z serwisu CRN.
]]>Podstawową zaletą dokumentacji elektronicznej jest nieograniczony dostęp lekarzy do rezultatów interakcji z pacjentem, w tym do wyników przeprowadzonych badań. Zamiast polegać na papierowych dokumentach, placówki ochrony zdrowia skorzystają m.in. na tym, że cyfrowe dane łatwo przesyłać między oddziałami szpitala i oddalonymi od siebie instytucjami. Bardzo ważna jest możliwość uzyskiwania w krótkim czasie dostępu do rozproszonych danych, jak również szybka korekta ewentualnych błędów.
Zalety cyfrowej dokumentacji medycznej ujawniają się zwłaszcza w sytuacji, gdy w placówce ochrony zdrowia stosowany jest sprzęt mobilny. Uwolnienie od danych osiągalnych wyłącznie stacjonarnie zwiększa poziom satysfakcji z opieki medycznej, ogranicza ryzyko zastosowania niewłaściwych procedur albo leków i polepsza kontakt personelu medycznego z pacjentami.
Rafał Leszczyński
Spodziewamy się coraz powszechniejszego korzystania z rozwiązań mobilnych w placówkach ochrony zdrowia, które będzie dyktowane zarówno ustawodawstwem, jak i potrzebami personelu medycznego oraz oczekiwaniami pacjentów. Widać to m.in. na przykładzie sieci WiFi, które służą nie tylko personelowi placówek medycznych, ale również pacjentom i cieszą się bardzo dużą popularnością.
Dzięki EDM, wydajnej i bezpiecznej sieci bezprzewodowej oraz funkcjonalnemu urządzeniu mobilnemu, lekarz na obchodzie ma przy łóżku pacjenta dostęp do pełnej historii choroby, kompletu wyników badań, listy zastosowanych farmaceutyków itp. Gdy połączymy to z systemami AutoID, które wykorzystują kody paskowe do identyfikacji ludzi, leków, próbek itp., uzyskamy fundamentalną zmianę w porównaniu z segregatorami, teczkami papierowych dokumentów i… wiszącymi przy łóżku pacjenta tabliczkami, na których widnieją wyniki pomiarów temperatury.
Aby zmienić styl organizacji i zarządzania szpitalem, trzeba zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Dla integratora mobilność w szpitalu wymaga rozwiązania wielu problemów natury projektowej i wdrożeniowej. Bezprzewodowa sieć to, siłą rzeczy, bardzo ważny element infrastruktury umożliwiającej funkcjonowanie systemu elektronicznej dokumentacji medycznej, którą personel za pomocą urządzeń mobilnych przegląda, uzupełnia, poprawia itp.
Sieć bezprzewodowa może być nośnikiem informacji w całym procesie obsługi pacjenta, począwszy od momentu przyjęcia go na oddział, kiedy dostaje opaskę z identyfikującym go kodem paskowym. Ten kod będzie skanowany bezprzewodowymi skanerami w rozmaitych sytuacjach – podczas badań, dozowania leków itd. Co więcej, w szpitalu pojawia się coraz więcej urządzeń, także diagnostycznych, które są mobilne i wymagają połączenia z siecią bezprzewodową, aby pobierać dane lub przesyłać je do serwera.
Lokalizowanie: przyszłościowa aplikacja
W placówkach ochrony zdrowia sieć może służyć także do lokalizowania personelu, pacjentów albo sprzętu medycznego. Otagowanie urządzeń lub ludzi znacznikami RFID (aktywnymi bądź pasywnymi) zapewnia określenie różnymi metodami ich mniej lub bardziej dokładnego położenia.
Najbardziej precyzyjne są systemy aktywnych znaczników RTLS (Real Time Location System) wykorzystujących WiFi, ale ich koszt jest wysoki. Dynamiczny rozwój technologii znaczników typu beacon przyczyni się zapewne wkrótce do częstszego ich stosowania przez szpitale. Będą bowiem mogły tworzyć kompleksowe, zintegrowane platformy, wykorzystujące także aplikacje mobilne. Ponieważ Polska bywa nazywana „beaconową doliną”, można oczekiwać pojawienia się aplikacji, które pomogą zapobiegać zgubieniu lub kradzieży urządzeń medycznych oraz lokalizować osoby przebywające w szpitalu.
W przypadku sieci bezprzewodowej liczy się nie tylko niezawodność działania. Kolejną kwestią jest zdolność obsłużenia rosnącej liczby użytkowników i sprawnego roamingu między kolejnymi punktami dostępowymi, w których zasięgu znajdzie się personel. Co zrozumiałe, branża medyczna często sięga po dodatkowe rozwiązania zapewniające bezpieczeństwo sieci bezprzewodowej.
– Niektóre elementy ochrony mogą być wbudowane w same punkty dostępowe oraz kontrolery WLAN, ale sieć w części radiowej może posiadać również pewne mechanizmy IPS, czyli systemu obrony przed intruzami. Ponieważ WLAN staje się systemem krytycznym i musi działać nieprzerwanie, osoby decydujące o rozwoju infrastruktury szpitali sięgają też i po takie rozwiązania – twierdzi Maciej Flak, Product Sales Specialist w polskim oddziale Cisco.
Jednak na wysoką jakość infrastruktury IT w przypadku placówek ochrony zdrowia składa się nie tylko niezawodna komunikacja i bezpieczeństwo, także kompatybilność elektromagnetyczna i spełnienie obowiązujących norm medycznych. Infrastruktura bezprzewodowa musi zapewniać lepsze parametry fizyczne, produkty muszą być trwalsze, a gwarancja nieprzerwanej pracy
w różnych środowiskach większa. Dobrze, jeśli punkty dostępowe są w jak najwyższym stopniu bezobsługowe i zabezpieczone przed warunkami zewnętrznymi, co uchroni je przed koniecznością serwisowania.
Co ważne, szpitalna sieć bezprzewodowa powinna być w najwyższym stopniu zintegrowana z przewodową. Obie należy objąć jedną, spójną polityką kontroli dostępu i bezpieczeństwa. W przeciwnym wypadku, gdy w placówce funkcjonują dwie niezależne sieci, zarządzane za pomocą różnych narzędzi, ryzyko nieuprawnionego wykorzystania przesyłanych danych zdecydowanie rośnie.
Na rynku nie brakuje producentów systemów przywoławczych i urządzeń mobilnych, które służą do optymalizacji działania personelu medycznego. Rozmaite badania dowodzą, że lekarze i pielęgniarki tylko niewielką część czasu poświęcają na bezpośrednią opiekę nad pacjentem. Zdecydowanie zbyt wiele tracą go na przemieszczanie się (często niepotrzebne, bo np. wywołane fałszywymi alarmami), poszukiwanie pacjenta i informacji o nim lub lokalizowanie aparatury medycznej.
Systemy mobilne, skomunikowane ze sprawnie działającą siecią bezprzewodową, mogą znacząco zmienić proporcję całkowitego czasu pracy do efektywnie wykorzystywanego. Powinno na tym zależeć szczególnie polskim szpitalom, które zmagają się z wyraźnym niedoborem personelu medycznego, zwłaszcza pielęgniarek. Dzięki nowym rozwiązaniom bezprzewodowym pozostający stale w ruchu pracownicy szpitala mogą być łatwo dostępni dla pacjentów i sprawnie się komunikować. Mobilna sieć powinna zapewnić im łączność głosową, wymianę komunikatów tekstowych i powiadamianie o alarmach. Zintegrowana z różnymi systemami szpitala (np. monitorowania), zwiększa bezpieczeństwo i satysfakcję pacjentów.
Odpowiednio zaprojektowana komunikacja (w tym przywoławcza) z jednej strony da pewność pacjentowi, że kiedy wciśnie znajdujący się przy łóżku przycisk wzywający pielęgniarkę, nie będzie długo czekał. Z drugiej, ograniczy stres, na jaki pielęgniarka jest narażona, gdy ma wiele wezwań jednocześnie i nie wie, które przyjąć w pierwszej kolejności. Nowoczesny system zapewni automatyczne znalezienie pielęgniarki będącej najbliżej wzywającego oraz sprawne przekazywanie połączeń. Wymusi reakcję komunikujących się, np. osoba wezwana na oddział zaakceptuje powiadomienie tekstowe lub – jeśli nie może się stawić – odrzuci je. Zostanie ono wtedy przekazane kolejnemu członkowi personelu medycznego, potem następnemu, aż do skutku, czyli akceptacji wezwania. Dzięki ujednoliconej komunikacji pracownicy szpitala, niezależnie od tego, czy pozostają w jednym miejscu, czy się przemieszczają (także między budynkami), wciąż są osiągalni, bo mają łatwy dostęp do platformy komunikacji i współpracy – wystarczy kilka kliknięć na komputerze, tablecie czy smartfonie.
Maciej Flak
Od 3–4 lat obserwujemy zdecydowany wzrost zainteresowania szpitali sieciami bezprzewodowymi, przekładający się na coraz większą liczbę takich projektów. Co ważne, są to wdrożenia o sporej skali, bo szpitale potrzebują WLAN jako sieci produkcyjnej, a nie tylko zapewniającej dostęp gościnny. Jako duże obiekty, najczęściej chcą ją mieć wszędzie i coraz rzadziej ograniczają jej zasięg do wybranych, nowych bądź modernizowanych oddziałów.
Systemy komunikacji w szpitalu wykorzystują różne techniki. Niektóre bazują na sieci DECT i IP DECT, inne działają w ramach sieci bezprzewodowej (aplikacja Voice over WLAN). Zarówno urządzenia DECT, jak i WiFi umożliwiają integrację z innymi systemami głosowymi, alarmowymi oraz komunikatorami. Zwolennicy WiFi wskazują – jako przewagę tego rozwiązania – logiczną unifikację sieci. Zamiast zarządzać wieloma sieciami można skupić się tylko na jednej infrastrukturze, obejmującej różne urządzenia i systemy. Większe są też możliwości połączenia komunikacji głosowej z innymi aplikacjami stosowanymi przez szpital.
Użycie urządzeń mobilnych wyznacza zupełnie nową jakość w placówkach ochrony zdrowia. Rozmaite badania dowodzą, że szpitale, w których korzysta się z tabletów i innych urządzeń mobilnych do zbierania informacji o pacjentach i zarządzania nimi, działają efektywniej niż te, które tego nie robią. W raportach mowa jest też o lepszych ocenach jakości opieki medycznej wystawianych takim placówkom przez pacjentów.
Lekarze i pielęgniarki coraz częściej używają tabletów do pracy, potrzeba więc aplikacji zoptymalizowanych do działania na takich urządzeniach. Oprogramowanie musi zapewniać integrację istniejących i rozwijanych systemów informacji, a tym samym łatwe prezentowanie, zbieranie i dystrybuowanie danych na urządzeniach z niewielkimi ekranami dotykowymi. Postęp zwiększa możliwości pracy z urządzeniami mobilnymi w szpitalu, bo różnego typu sprzęt monitorujący i aparatura medyczna mogą komunikować się bezpośrednio z tabletami, wykorzystując takie techniki jak Bluetooth.
Oferta tabletów na rynku jest ogromna. Ze względu na specyfikę środowiska szpitalnego pierwszym wyborem nie są jednak urządzenia ogólnego przeznaczenia, lecz tablety specjalistyczne do zastosowań medycznych. Ich producentami są zarówno znani wytwórcy sprzętu komputerowego, jak i mniejsze firmy, specjalizujące się w sprzęcie do specyficznych zastosowań. Wzmocniona konstrukcja (typu rugged), pojemniejsze baterie, wysoka odporność na wodę i kurz wraz z zestawem profesjonalnych aplikacji sprawiają, że tego rodzaju urządzenia lepiej sprawdzają się „na pierwszej linii” w szpitalach. Po skończonej pracy można je umyć i zdezynfekować, co gwarantuje higienę w użytkowaniu. Wśród urządzeń bardziej ogólnego przeznaczenia coraz większą popularność zyskują tablety hybrydowe, z odczepianą klawiaturą. Na obchodzie mogą być wykorzystywane jako tablet, a po powrocie do gabinetu, po wpięciu klawiatury z niezbędnymi portami do podłączenia urządzeń zewnętrznych, posłużą za klasyczny notebook.
Artykuł Mobilność w szpitalu: EDM ważniejsze niż BYOD pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektroniczna dokumentacja medyczna – nie opłaca się czekać pochodzi z serwisu CRN.
]]>
EDM – czy wciąż mamy czas?
CRN W październiku po raz kolejny
przesunięto datę wejścia w życie obowiązku prowadzenia elektronicznej
dokumentacji medycznej pacjentów – z 1 sierpnia 2017 r. na
1 stycznia 2018. Czy w związku z tym można założyć, że wciąż
integratorzy i ich klienci mają dużo czasu?
Jan
Siwek, Alstor Teoretycznie
jest to czas wystarczający do pełnego zinformatyzowania dowolnej placówki
medycznej, chociaż z pewnością nie należy z tym zwlekać. Proces
analizy i wprowadzania EDM trzeba rozpocząć jak najwcześniej, bo jest
związany nie tylko z procedurami audytu, a potem instalacją sprzętu
i oprogramowania oraz późniejszymi testami. Kluczowe dla efektywnego
korzystania z EDM są szkolenia personelu, które często trwają dość długo
i w efekcie może nagle zabraknąć czasu na tzw. pełny sukces we
wdrożeniu.
Paweł
Jabłoński, RRC Dla
partnerów jest to tak naprawdę ostatni moment, aby podjąć strategiczną decyzję,
czy chcą być obecni na rynku medycznym, czy nie. Jeżeli się zdecydują, to
powinni bardzo szybko zacząć budowę oferty dla tego typu placówek, edukować się
i rozpoczynać biznesową walkę. Oczywiście, wszystkie duże szpitale są już
zinformatyzowane, ale początkujące firmy integratorskie i tak raczej nie
prowadziłyby tam wdrożeń. Natomiast wciąż bardzo wiele jest do zrobienia
w mniejszych szpitalach, rejonowych przychodniach i prywatnych
gabinetach lekarskich, bo one przecież też będą musiały zostać
zinformatyzowane.
Marcin
Wójcik, Trend Micro Wśród
przedstawicieli branży medycznej widać wzrost świadomości nie tylko odnośnie do
konieczności informatyzacji, ale i korzyści z niej płynących.
W 2012 r. jeszcze niewiele się o tym mówiło, a już
w 2014 wielu pracowników zakładów opieki zdrowotnej aktywnie uczestniczyło
w szkoleniach i podejmowało decyzje o wyborze właściwych
rozwiązań. Z kolei w bieżącym roku widać intensywnie prowadzone
wdrożenia w ponad połowie nie w pełni zinformatyzowanych placówek.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Oferujemy nasze rozwiązania nie szpitalom, ale podmiotom lecznictwa
otwartego, czyli przychodniom i gabinetom lekarskim. Tutaj statystyki
częściowo są podobne. Nadal około 20 proc. takich podmiotów leczniczych
nie jest zinformatyzowanych i prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie. Ale
też podobna ich liczba w pełni zakończyła już ten proces i te można
dziś stawiać za wzór.
CRN
Może niektóre podmioty
medyczne czekają z zakupem nowych rozwiązań, aby na chwilę przed wejściem
w życie tego obowiązku nabyć najnowocześniejsze narzędzia na rynku?
Jan
Siwek, Alstor Takie
podejście raczej nie miałoby sensu. To, co obecnie oferują producenci, można
w prosty sposób rozbudowywać, więc rzadko konieczna jest np. wymiana
całego rozwiązania. Dogłębna analiza potrzeb w zakresie optymalizacji
obiegu dokumentacji medycznej umożliwia zaproponowanie właściwego rozwiązania.
Natomiast trzeba zagwarantować dużą skalowalność całej infrastruktury, co
wynika z konieczności przechowywania i przetwarzania coraz większej
ilości informacji.
Marcin
Wójcik, Trend Micro Podobnie
jest w kwestiach związanych z bezpieczeństwem. Tu też czekanie nie ma
sensu, bo wszystkie posiadane przez placówki medyczne dane powinny być jak
najszybciej właściwie zabezpieczone, a postęp w tej dziedzinie
również jest bardzo szybki. Trzeba więc nastawić się na zastosowanie rozwiązań
o szerokim spectrum ochrony i wysokiej skuteczności, by próbować
„nadążyć” za cyberprzestępcami.
Czego dziś potrzebują placówki medyczne?
CRN Czy w przypadku wielu podmiotów
medycznych wciąż konieczna jest praca u podstaw, czyli budowanie
wszystkiego od początku? Czy też integratorzy mają już szanse na kolejne
kontrakty związane z wymianą sprzętu?
Paweł
Jabłoński, RRC Taka
wymiana niekoniecznie musi być związana np. ze zużyciem się sprzętu lub
koniecznością nabycia rozwiązań kolejnej generacji. Obecnie na świecie bardzo
dużą uwagę przykłada się do zwalczania nowych ognisk różnych chorób, aby
zapobiec epidemii. To wiąże się z koniecznością wdrażania coraz nowszych
systemów przyspieszających diagnostykę i agregujących jeszcze więcej
danych.
Jan
Siwek, Alstor Wiele
technik obrazowania medycznego oraz diagnostyki rozwija się bardzo szybko,
a to ma bezpośrednie przełożenie na infrastrukturę informatyczną
w placówkach. Komputerowe stacje diagnostyczne muszą być wyposażone
w wydajne procesory i dużą ilość pamięci, więc co pewien czas
konieczna jest ich wymiana. Poza tym jest jeszcze jedno ważne kryterium,
o którym się zapomina. W izbach przyjęć komputery pracują przez 24
godziny na dobę. Wymagania jakościowe wobec takiego sprzętu muszą być zupełnie
inne niż w przypadku zwykłych biurowych stacji roboczych.
Robert
A. Beksiński, Ericpol W lecznictwie otwartym te proporcje wyglądają trochę inaczej.
Owszem, jest grupa lekarzy, którzy potrzebują specjalistycznego sprzętu,
natomiast zdecydowana większość pracuje na zwykłych komputerach. Wymiana
sprzętu następuje, gdy on się zużyje lub przestanie działać, więc nadal wiele
podmiotów wciąż korzysta z Windows XP, mimo że ten system nie jest już
wspierany. Ale to nie jest główna część biznesu współpracujących z nami
integratorów, bo – jak wiadomo – na sprzedaży sprzętu praktycznie się
dziś nie zarabia. Największa wartość, jaką resellerzy wnoszą do podmiotu
leczniczego, jest związana z oprogramowaniem i usługami. Klienci (lekarze,
właściciele, kierownicy medyczni) potrzebują podpowiedzi, w jaki sposób
mogą rozwiązywać swoje problemy. Dlatego świadczone przez integratorów
konsultacje, połączone oczywiście z wdrożeniem oraz szkoleniami,
zapewniają im największe przychody i zysk. A ilość wyzwań nie maleje,
o co już dbają nasi ustawodawcy, więc konieczne są częste aktualizacje
oprogramowania medycznego.
Jan
Siwek, Alstor
Dzisiaj gra nie toczy się o prostą informatyzację szpitala – jego
usieciowienie i zbudowanie serwerowni, bo infrastruktura w większości
placówek już istnieje. Obecnie najważniejsze jest zoptymalizowanie pracy
wszystkich pracowników w szpitalu pod kątem kosztów i efektywności.
W ostatnich latach koszty utrzymania dobrego lekarza wzrosły drastycznie,
wielu już wyjechało z kraju, a na prawdziwych specjalistów niektórych
szpitali po prostu nie stać. Dlatego powinno się o tych, którzy zostali,
szczególnie dbać, np. zapewniając im jak najlepsze warunki na stanowisku pracy.
Dla przykładu chirurdzy około 30 proc. czasu spędzają na wypełnianiu
dokumentacji dotyczącej wykonanych operacji, a w tym czasie woleliby
przeprowadzić kilka kolejnych zabiegów. Warto im zaprezentować np.
oprogramowanie, które zautomatyzuje proces planowania przedoperacyjnego
i raportowania po wykonanym zabiegu. Tego typu rozwiązania są
wykorzystywane w radiologii już od kilkunastu lat i świetnie się
sprawdzają. Dzięki automatyzacji pracy z komputerów mogą też korzystać
lekarze o mniejszym doświadczeniu, a ich koledzy z wieloletnim
stażem – konsultować nawet zdalnie cięższe przypadki i opcje
planowania.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Potwierdzam, nasi resellerzy też zwracają uwagę na fakt, że jeśli
oprogramowanie medyczne jest odpowiednio proste w obsłudze, to wiek
użytkownika odgrywa mniejszą rolę. Oczywiście, zawsze znajdą się osoby, które nie
zechcą się „zinformatyzować” i deklarują, że gdy wejdzie obowiązek korzystania
z EDM, przejdą na emeryturę.
Paweł
Jabłoński, RRC
Ciekawy wpływ na rozwój sytuacji w branży medycznej będą miały towarzystwa
ubezpieczeniowe i kancelarie prawne, które próbują wymuszać lepszą jakość
usług, strasząc ewentualnymi konsekwencjami. Coś, co jest normą w USA,
przychodzi właśnie do Europy. Tego typu działalność może spowodować, że osobom,
które pozwalały sobie na pewien margines błędu w sztuce lekarskiej czy
wypełnianiu dokumentacji, będzie zależało na jak najszybszej informatyzacji.
Właściwie użytkowane oprogramowanie ułatwi unikanie tego typu błędów.
Integratorzy i medycyna
CRN
Jeszcze niedawno
w Polsce brakowało integratorów, którzy specjalizowaliby się
w obsłudze podmiotów medycznych. Jak sytuacja wygląda obecnie?
Jan
Siwek, Alstor W
ciągu ostatnich kilku lat ich liczba zwiększyła się dwukrotnie, ale nadal jest
miejsce dla nowych, ambitnych firm, których zarządy zechcą wyznaczyć grupę
pracowników do przejścia odpowiednich szkoleń i wyspecjalizowania się
w obsłudze placówek ochrony zdrowia. Takie osoby muszą zdawać sobie sprawę
z tego, że z pracownikami szpitali rozmawia się zupełnie innym
językiem niż z ludźmi, którzy pracują np. w biurach. Jeżeli firma
integratorska poprawnie odrobi to zadanie, będzie mogła liczyć na bardzo
dobrych i lojalnych klientów, ponieważ zarządy podmiotów medycznych bardzo
lubią współpracować z dostawcami, z którymi znalazły wspólny język
i którzy znają ich specyfikę działania.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Ten rynek bardzo się zmienił w ostatnich latach, a rola
integratorów znacząco wzrosła. Jesteśmy tego najlepszym przykładem:
zrezygnowaliśmy z całkiem dużej grupy handlowców współpracujących
bezpośrednio z klientami i przestawiliśmy się wyłącznie na działania
za pośrednictwem kanału partnerskiego. Teraz to nasi partnerzy są
odpowiedzialni za prezentacje u klientów, wdrożenia czy szkolenia.
I za wszystkie te działania oczywiście pobierają wynagrodzenie.
Marcin
Wójcik, Trend Micro W
ciągu ostatnich dwóch lat wielu integratorów połączyło swoje siły
i stworzyło spółki specjalizujące się w obsłudze podmiotów
medycznych. Jeden z partnerów specjalizuje się w klasycznej
infrastrukturze IT i centrum danych, drugi w oprogramowaniu
medycznym, a trzeci w sprzęcie diagnostycznym. Jako konsorcjum biorą
udział w postępowaniach przetargowych i, uzupełniając się kompetencyjnie,
mają dużą szansę na zwycięstwo.
CRN
Zdobycie takich
kompetencji dla integratorów to jednak niemałe wyzwanie… Na jakiego typu
wsparcie mogą liczyć ze strony producentów i dystrybutorów?
Robert
A. Beksiński, Ericpol Specyfika oferowanego przez nas produktu powoduje, że musimy organizować
cykliczne szkolenia dla partnerów. Po każdym treningu ma miejsce egzamin
certyfikujący – teoretyczny i praktyczny. Legitymowanie się wysokim
poziomem wiedzy to przy obsłudze podmiotów leczniczych rzecz wręcz obowiązkowa,
bo są to bardzo wymagający klienci.
Jan
Siwek, Alstor My też
oferujemy partnerom cykliczne szkolenia, które dzięki profesjonalnym
wykładowcom cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Możemy także we współpracy z konkretnym
dostawcą zorganizować bardzo szczegółowy trening, dotyczący np. tylko wybranej
grupy lub wręcz rodziny produktów.
Paweł
Jabłoński, RRC Jak
wszyscy dystrybutorzy z wartością dodaną, także my zapewniamy komplet
szkoleń – bezpłatnych i płatnych, powiązanych z uzyskaniem
oficjalnego certyfikatu. Natomiast, jak pokazuje nasze doświadczenie,
w wielu obszarach bardziej zaawansowanych rozwiązań nie ma potrzeby robić
pełnej certyfikacji, ponieważ liczba potencjalnych projektów jest jeszcze zbyt
mała, zaś rozwój techniczny następuje bardzo szybko i pozyskana wiedza po
prostu się dezaktualizuje. Ale decyzję o tym, w którym kierunku pójść
i w jakim obszarze się specjalizować, z pewnością integratorzy
powinni podjąć jak najszybciej.
Marcin
Wójcik, Trend Micro
My, z racji specyfiki naszych produktów, skupiamy się na szkoleniach
związanych z bezpieczeństwem. Wielu naszych partnerów obsługuje podmioty
medyczne i jest żywo zainteresowanych kwestiami ochrony danych osobowych
pacjentów. Tu kładziemy nacisk na sposoby zabezpieczeń sieci niejako „od
środka”, bo – jak dowodzą ostatnie raporty i audyty bezpieczeństwa
– najnowsze ataki są ukierunkowane na wtargnięcie do danej instytucji, są
długotrwałe, ich twórcy starają się przeprowadzić je w niewidzialny dla
administratorów sposób i poza kontrolą systemów „brzegowych”. Wynikiem
jest kradzież wrażliwych danych, co może spowodować utratę reputacji przez
placówkę, straty finansowe i kary dla osób odpowiedzialnych za
bezpieczeństwo IT, z utratą pracy włącznie.
Lekarze i chmura
CRN Od kilku lat wiele mówi się
o korzyściach płynących z zastosowania w placówkach medycznych
usług w chmurze i z możliwości stwarzanych przez rozwiązania
z zakresu telemedycyny. Do tej pory główną przeszkodą było prawo. Jakie są
szanse, żeby integratorzy mogli już wkrótce zarabiać także na tego typu
systemach?
Paweł
Jabłoński, RRC
Dostosowywanie prawa trwa długo i zdecydowanie nie nadąża za rozwojem
techniki, bo naprawdę trzeba przewidzieć wiele możliwych scenariuszy. Ale
generalnie wszystko idzie w dobrym kierunku. Polska ratyfikowała przyjęte
przez Unię regulacje o jednoznacznej metodzie identyfikacji pacjentów.
Wkrótce pojawią się też regulacje dotyczące łańcucha dostaw wszelakich
produktów medycznych, umożliwiające ich śledzenie na całej drodze – od
dostawcy aż do pacjenta.
Marcin
Wójcik, Trend Micro W
Europie możemy korzystać z norm obowiązujących na świecie. Komisja
Europejska właśnie zarekomendowała, że można tu wprowadzić podobne zasady,
jakie obowiązują w amerykańskiej regulacji HIPAA. Do ochrony danych
pacjentów będą też stosowane wytyczne normy PCI DSS, powszechnie obowiązujące
w branży bankowej. Do tego już wkrótce dojdą powszechnie stosowane
w innych branżach: kryptografia, podpis elektroniczny, dwuskładnikowe
uwierzytelnianie itd. To tylko kwestia czasu. Widzę tu bardzo dużą rolę resortu
cyfryzacji.
Robert
A. Beksiński, Ericpol Internetowa dostępność różnego typu usług będzie się zwiększać, chociaż
oczywiście każda z nich musi być zweryfikowana pod kątem zgodności
z prawem i wielokrotnie przetestowana w zakresie bezpieczeństwa
danych. Między innymi dlatego, żeby obecnie dokonać e-rejestracji
u lekarza, trzeba mieć założone konto w danej przychodni. Ale
wystarczy, że ustawodawcy nie będą nam przeszkadzali, a już wkrótce
zobaczymy sprawnie działające e-zwolnienia, e-recepty itd.
Jan
Siwek, Alstor Co do
chmury, to przepisy mówiły, że dane medyczne pacjentów muszą znajdować się
w obrębie szpitala. Zresztą centralne archiwum ogólnopolskie nie
sprawdziłoby się, bo tych danych jest dużo i byłyby spore opóźnienia
w ich dostarczaniu do stacji lekarskich. Poza tym specyfika działania
placówek medycznych polega m.in. na tym, że muszą zająć się pacjentem
niezwłocznie, niezależnie od tego, czy w szpitalu działa Internet, czy
nie. Zatem jeśli pacjent zgłosi się do szpitala, znacznie lepiej byłoby, żeby
personel miał stały i szybki dostęp do historii jego leczenia. Natomiast
w przyszłości, gdy placówki medyczne będą dysponowały już cyfrowymi danymi
z okresu 20–30 lat, szybki wgląd w najstarsze badania nie będzie taki
ważny jak w dane najnowsze. Wtedy będzie można myśleć o stworzeniu
archiwum długoterminowego i założeniu, że na dostęp do takich danych można
będzie poczekać, np. jeden dzień, do ich odtworzenia z archiwum.
Paweł
Jabłoński, RRC
W świecie usług chmurowych widać bardzo dużą analogię do świata
energetyki. Najpierw były lokalne elektrownie wodne, później centralne
elektrownie atomowe, a teraz modne zaczynają być modele prosumenckie,
w których indywidualni odbiorcy sami wytwarzają energię ze słońca
i nadmiar oddają do systemu energetycznego. Okazało się, że ani model
lokalny, ani centralny do końca się nie sprawdziły i nie są idealne.
W branży związanej z przechowywaniem wrażliwych danych czeka nas
podobna droga. Dzisiaj wiele osób zafascynowanych jest możliwością centralnego
przechowywania informacji, bo często wychodzi to taniej ze względu na efekt
skali. Ale w pewnym momencie potrzebne będą kompromisy.
Artykuł Elektroniczna dokumentacja medyczna – nie opłaca się czekać pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektroniczna diagnoza coraz bliżej pochodzi z serwisu CRN.
]]>W zdecydowanej większości placówek medycznych trwają wdrożenia EDM, ale stopień zaawansowania prac jest bardzo zróżnicowany. Często są to projekty polegające na budowaniu systemów IT od podstaw, ponieważ wiele podmiotów wcześniej korzystało wyłącznie z papierowych kartotek. Prym wiodą prywatne placówki, które szybciej niż państwowe przechodzą na dokumentację medyczną wyłącznie w formie elektronicznej. We wszystkich regały z papierowymi dokumentami muszą być zastąpione pamięciami masowymi oraz serwerami z aplikacjami zarządzającymi rejestracją pacjentów i przechowywaniem danych medycznych. Ponieważ dokumentacja ma być przechowywana tylko w formie elektronicznej, dużą wagę przykłada się do jej archiwizacji i tworzenia kopii zapasowych.
Główną bolączką licznych placówek medycznych, które nie są w stanie wypełnić ustawowego obowiązku wdrożenia EDM, są finanse. Koszt niezbędnych inwestycji wynosi od 500 tys. do nawet kilku milionów złotych, w zależności od wielkości i profilu danego ośrodka. Niektóre samorządy w ogóle nie podjęły próby pozyskania środków na wdrożenia systemów w podległych im jednostkach. Pomóc mogą dotacje UE na systemy do obsługi EDM, których uruchomienie nastąpiło w 2016 r. Chodzi o perspektywę unijną na lata 2014–2020, w której na cyfryzację w Polsce przeznaczono 25–30 mld zł. Spora część tej kwoty trafi do jednostek leczniczych na sfinansowanie projektów związanych z e-zdrowiem.
Dawid Manuszak
Podmioty lecznicze są zobowiązane do wdrożenia indywidualnej elektronicznej dokumentacji medycznej ostatecznie do 1 stycznia 2018 r. Kolejne przesunięcia terminu świadczą o tym, że placówki w dalszym ciągu mają problemy z realizacją takiego projektu. Poziom informatyzacji w podmiotach medycznych przygotowujących się do obsługi EDM jest zróżnicowany i w dużym stopniu uzależniony od możliwości finansowania. Perspektywa unijna na lata 2014–2020 to szansa dla spóźnialskich na dostosowanie infrastruktury IT do wymogów prawnych.
Koszty takiego wdrożenia zależą m.in. od stanu informatyzacji danej placówki. Czasem trzeba tylko dostosować istniejący system do wymagań ustawy. Kiedy indziej infrastrukturę informatyczną należy zbudować od nowa. Wtedy inwestycja będzie miała znacznie większy zasięg, bo musi objąć stworzenie szpitalnej serwerowni (z serwerami, macierzami, zasilaniem, klimatyzacją itd.), sieci komputerowej (kablowej i bezprzewodowej) oraz stanowisk pracy (z komputerami, drukarkami, skanerami).
Kolejnym częstym problemem są kwestie organizacyjne, przede wszystkim niepodjęcie zawczasu działań planistycznych. Wdrożenie systemu, jego dostosowanie do wymagań prawnych i uruchomienie w środowisku produkcyjnym zajmuje dwa, a nawet trzy lata. Doświadczenia placówek, które znajdują się na zaawansowanym etapie wdrażania EDM, pokazują, że właściwe określenie priorytetów umożliwia skrócenie czasu realizacji takiego projektu. W pierwszej kolejności należy skoncentrować się na wdrożeniu systemów medycznych oraz ich zintegrowaniu. Rozbudowę lub wymianę rozwiązań w części administracyjnej można odłożyć, ponieważ nie są to prace priorytetowe dla wdrażającego EDM.
Trzeba też pamiętać o przeszkoleniu pracowników medycznych i administracyjnych. Konieczne jest np. przygotowanie lekarzy do nowych procedur. Może się to okazać kolejnym wyzwaniem, ponieważ część medyków czuje opór przed używaniem systemów informatycznych. Zjawisko takie występuje u osób starszych, przyzwyczajonych do pracy wyłącznie z papierowymi dokumentami.
Zadaniem dostawcy IT jest zaplanowanie i przeprowadzenie wdrożenia rozwiązania, które spełnia wymagania ustawowe oraz uwzględnia przyszłe potrzeby placówki medycznej, czyli jest skalowalne. Dotyczy to zarówno serwerów, macierzy dyskowych, jak i oprogramowania do backupu, które mają zapewnić wydajne i bezpieczne funkcjonowanie systemu w przyszłości, kiedy dokumentacja medyczna będzie zajmować coraz większą przestrzeń.
– Przykładowo ucyfrowienie analogowych zdjęć rentgenowskich spowoduje znaczny wzrost zapotrzebowania na pojemność systemów przechowywania danych – mówi Jan Siwek, dyrektor Działu Medycznego w Alstor.
Trzeba też odróżnić elektroniczną dokumentację wewnętrzną, wspomagającą codzienną pracę przychodni, gabinetu i szpitala, od przedsięwzięcia, jakim jest Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych (jej nazwa kodowa –to projekt P1). Dobrze skonstruowany program musi rozdzielać poszczególne rodzaje dokumentacji, a tym samym zapewnić gromadzonym wewnętrznie informacjom dużą odporność na zmiany formatów przekazywania dokumentacji na zewnątrz. Istotne jest nie tylko proste dostosowanie do wymogów P1, ale także do przyszłych zmian, jakie mogą zachodzić w formatach wymiany informacji. Dowodzą tego wymagania dotyczące raportów dla NFZ, które regularnie się zmieniają.
Michał Gawryś
Aby masowo wprowadzić EDM, konieczne jest zapewnienie dostępności systemu wymiany cyfrowej dokumentacji medycznej między placówkami ochrony zdrowia, znanego jako Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych. Niestety, po siedmiu latach prowadzenia projektu przez państwo jego realizacja jest zagrożona i wszystko wskazuje, że nie zostanie ukończona nawet w 2017 r.
Dokumentacja elektronicza, w przeciwieństwie do papierowej, zawsze jest w zasięgu lekarza. Co więcej, nie ma przeszkód technicznych, aby umożliwić mobilny dostęp do niej z dowolnego miejsca, m.in. podczas wizyt domowych. Kopiowanie danych, np. na laptopa, i przemieszczanie się z nimi jest nie tylko niepraktyczne, ale – co gorsza – sprzeczne z przepisami o ochronie danych wrażliwych i osobowych. W przypadku kradzieży lub zgubienia komputera z takimi danymi odpowiedzialność personalna jego użytkownika jeszcze bardziej rośnie. Prawnych obwarowań mobilnego dostępu do EDM jest znaczniej mniej. Mogą z niego korzystać zarówno lekarze, jak i pacjenci. Trzeba przy tym pamiętać, że − zgodnie z obowiązującymi przepisami − nadal niektóre elementy dokumentacji (m.in. recepty, zwolnienia i skierowania) muszą powstać w formie papierowej.
W praktyce zdalny dostęp do EDM może być realizowany za pośrednictwem urządzeń przenośnych (notebooków, tabletów) podłączonych do Internetu i działających w nich aplikacji medycznych (również przeglądarek internetowych). Placówka medyczna potrzebuje oczywiście do tego odpowiedniego systemu, który umożliwia dostęp do mobilnej dokumentacji medycznej. Ten ostatni element to nie pojedyncza aplikacja, ale zintegrowane rozwiązanie. Składa się z narzędzi służących do wprowadzania dokumentów (z funkcjami skanowania i indeksowania, formularzami online), zarządzania dostępem do kartoteki (w obrębie placówki i poza nią), mechanizmów obsługi podpisów elektronicznych, zarządzania samą kartoteką (opisywaniem skanów, uzupełnianiem braków, udostępnianiem dokumentów) oraz obiegiem dokumentów (tworzeniem kolejek i zarządzaniem listami zadań). Nie można zapominać, że wprowadzenie mobilnego dostępu nie sprowadza się do odpowiednich narzędzi i procedur. Bardzo ważne jest również określenie, jakie informacje i komu są udostępniane, zastosowanie mechanizmów autoryzacji dostępu oraz szeroko pojętych zabezpieczeń, które zagwarantują bezpieczeństwo danych.
Jednak dla upowszechnienia się mobilnego dostępu do danych medycznych konieczne są działania w dwóch obszarach. Po pierwsze, zmianie powinny ulec przepisy, które nie są dostosowane do dzisiejszych realiów technicznych. Po drugie, potrzebny jest krajowy system informatyczny umożliwiający wymianę danych między placówkami ochrony zdrowia. Trwają już prace w obu zakresach. Odbyły się pilotażowe wdrożenia systemów umożliwiających korzystanie z elektronicznych recept i skierowań. Realna staje się wizja domowych wizyt, podczas których wszystkie formalności zrealizowane są za pomocą tabletu, w tym automatyczne przesyłanie recept do aptek, zaś e-zwolnień − do pracodawców. Tak samo może wyglądać wydawanie skierowań.
Bezpieczny system informatyczny
Sprzęt i oprogramowanie do obsługi EDM muszą spełniać określone wymagania. Niezbędne jest zabezpieczenie dokumentów przed utratą lub uszkodzeniem. System powinien tworzyć kopie zapasowe i umożliwiać łatwe odzyskanie danych, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dostęp do danych mogą mieć wyłącznie uprawnione osoby. Każdy użytkownik musi mieć indywidualne konto oraz hasło zgodne z wymaganiami ustawy o ochronie danych osobowych. Jakakolwiek zmiana treści dokumentu musi być zapamiętywana wraz z informacją, kto ją wprowadził i kiedy. Uprawnienia do modyfikacji wpisów w kartotekach powinny być przypisane wyłącznie do kont lekarzy.
Przepisy dopuszczają udostępnianie pacjentowi jego dokumentacji medycznej – w formacie XML lub PDF. Każdy element cyfrowej dokumentacji musi dać się wydrukować, przy czym należy rejestrować, ile wydruków powstało oraz kto i kiedy je zrobił. Zabezpieczenia systemu obejmują nie tylko środki techniczne, ale również procedury. Chodzi m.in. o okresowe sprawdzanie skuteczności zabezpieczeń czy zaprojektowanie planów długotrwałego przechowywania dokumentacji w formie cyfrowej, uwzględniających przeniesienie danych na inne nośniki w celu zapewnienia ciągłości dostępu do nich.
Artykuł Elektroniczna diagnoza coraz bliżej pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektroniczna Dokumentacja Medyczna – nowe wyzwania,nowe możliwości pochodzi z serwisu CRN.
]]>Do wdrażania EDM dużo lepiej od placówek służby zdrowia
przygotowani są producenci sprzętu i rozwiązań dla branży medycznej.
Rozwiązania Konica Minolta w pełni odpowiadają wymaganiom stawianym przez
polskie prawo i dają możliwość integracji z bazami Elektronicznej
Dokumentacji Medycznej. Rozwiązania Konica Minolta do systemów mMedica, AMMS
i Esculap całkowicie zmieniają sposób tworzenia dokumentacji medycznej
i wszystkiego, co jest z nią związane. Dzięki temu stworzenie
całościowego procesu archiwizacji i obiegu dokumentów można zrealizować za
pomocą wyboru kilku przycisków na panelu. Umożliwia to szybki dostęp do
zintegrowanej bazy danych, w której znajduje się pełna dokumentacja
dotycząca procesu leczenia pacjenta i zrobionych przez niego badań. Grupa
rozwiązań dedykowana systemom EDM wspomaga administrację placówek medycznych
w skutecznym obiegu dokumentacji medycznej, co niewątpliwie ułatwia pracę
pracownikom służby zdrowia. Obsługa jest intuicyjna i nie wymaga żadnych
szkoleń dla personelu.
Urządzenia Konica Minolta zapewniają także pracę
w środowisku bezpiecznym oraz monitorowanie dostępu do urządzeń
drukujących. Umożliwiają pełną kontrolę nad procesem obiegu dokumentów
w każdej placówce medycznej. Przed wykonaniem wydruku każdy z pracowników
musi się uwierzytelnić przez podanie kodu PIN lub użycie karty
identyfikacyjnej. Dzięki temu osoby postronne nie mają dostępu do systemu.
Odpowiednie aplikacje pozwalają także śledzić aktywność wszystkich użytkowników
urządzeń drukujących i szczegółowo monitorować proces przekazywania
danych. Poufność przechowywanych informacji gwarantowana jest również przez
szyfrowanie danych oraz nadpisywanie i usuwanie danych z dysków
twardych urządzeń drukujących. Rozwiązania Konica Minolta umożliwiają
użytkownikom skanowanie, digitalizację, dystrybucję, zarządzanie treścią
dokumentów i ich archiwizację. Dają także możliwość tworzenia szablonów
obiegu dokumentów. Zmniejsza to ryzyko umieszczenia ich w nieodpowiednim
miejscu, pozwala na lepszą organizację przepływu dokumentów i ich
późniejsze archiwizowanie. Znacznie przyśpiesza to obieg dokumentów,
automatyzuje procesy związane z ich przetwarzaniem i eliminuje błędy,
które powstają z winy użytkowników.
Artykuł powstał we współpracy z
firmą Konica Minolta.
Artykuł Elektroniczna Dokumentacja Medyczna – nowe wyzwania,nowe możliwości pochodzi z serwisu CRN.
]]>