Artykuł Nie mylić IT ze sklepem sportowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Musimy pozbyć się myślenia, że digitalizacja biznesu polega wyłącznie na inwestycjach w oprogramowanie i infrastrukturę. Taka mentalność prowadzi na manowce – podkreśla Piotr Rojek z DSR, firmy wspierającej sektor przemysłowy w procesach cyfryzacji. Przekonuje, że realizowane działania powinny być gruntowne, by uzyskać efekty. Nie da się ich osiągnąć bez zasadniczej przemiany sposobu funkcjonowania organizacji.
Większość firm wciąż nie ma odpowiedniej strategii cyfryzacji. Natomiast przedsiębiorstwa, które wyznaczyły już jasno zdefiniowane cele, zmagają się z problemami uniemożliwiającymi ich skuteczną realizację. Kluczowy jest początek cyfrowej transformacji. Popełnione wówczas błędy mogą zaważyć na realizacji całego procesu.
Po pierwsze wizja
Eksperci są zgodni co do tego, że u podstaw udanej cyfrowej transformacji leży szczegółowa wizja. W sporej części fabryk działa co najmniej jeden system. Może to być wiekowy ERP, który wraz z rosnącym zapotrzebowaniem uzupełniono o kolejne aplikacje – zazwyczaj zewnętrzne. Niektóre z nich powstały po to, aby wspierać realizację konkretnego konceptu, a z czasem uzupełniano je o dodatkowe rozwiązania.
Dla eksperta takie przedsiębiorstwo przypomina człowieka, który z rana planuje iść na plaże, więc zakłada klapki i kąpielówki, pogoda jednak płata figle i z powodu zimna ubiera kolejne warstwy – cokolwiek ma pod ręką. Najpierw krótkie spodenki, potem koszulkę i marynarkę, a gdy z nieba zaczyna kropić deszcz, na głowę zakłada cylinder. W międzyczasie jego plany ulegają zmianie i w tak skompletowanej kreacji nasze bohater postanawia udać się do opery.
Podobnie firmy przemysłowe bez ładu składu i spójnej wizji łatają dziury przypadkowym oprogramowaniem.
Jak wskazuje Bartłomiej Ślawski, Country Manager w VMware Polska, cyfrowa transformacja w wielu firmach przypomina zakupy w sklepie sportowym, tymczasem kupno modnego, innowacyjnego i najdroższego sprzętu do biegania nie zrobi z nas złotych medalistów.
– Cyfrowa transformacja to nie jest moda, do której każdy musi się stosować, bo taki jest wymóg czasów. Zmiana musi wynikać z planu biznesowego, który konsekwentnie będziemy realizować – przekonuje szef VMware.
Dodaje, że firmy, które podejmą decyzję o zmianach, muszą przebudować swój model działania na każdym polu i dokonać strategicznej transformacji biznesowej, ponieważ wraz z digitalizacją biznesu zmieniają się nie tylko narzędzia, jakim dysponuje przedsiębiorstwo, ale też rynek i klienci.
Zdaniem menedżera w ramach cyfrowej transformacji niezbędna jest współpraca zarządu firmy z IT i wciągnięcie informatyków w proces decyzyjny dotyczący strategii.
– CIO nie powinien być tylko osobą do określania procedur awaryjnych i naprawczych, a dział IT nie może być tylko serwisem. CIO, albo specjalnie wyznaczona przez zarząd osoba powinni mieć uprawnienia do wyznaczania i realizowania strategii przeprowadzania cyfrowej transformacji w przedsiębiorstwie – dodaje ekspert.
Firmy muszą przy tym pamiętać, że o sukcesie projektu decyduje kilka czynników.
Jednym z nich jest jasne sprecyzowanie oczekiwanego efektu końcowego. Tymczasem przedsiębiorstwa produkcyjne często decydują się na „siłową cyfryzację” – jak to określa ekspert – jak największej ilości obszarów, bez zdefiniowania celu i określenia problemów, które powinny zostać rozwiązane dzięki digitalizacji. Inwestycje mogą pójść na marne.
– Nawet, jeżeli firmy osiągnęły wysoki stopień cyfryzacji w zakresie akwizycji danych, wymiany informacji czy infrastruktury IT, to stopień wykorzystania całości jako systemu jest niewielki i sprowadza się najczęściej do podstawowych analiz lub uproszczenia procesów wymiany informacji – opisuje nieudane projekty Jacek Kozłowski, partner w ASD Consulting.
W przypadku procesów produkcyjnych wyróżnia 2 główne cele transformacji cyfrowej: monitorowanie i sterowanie procesem oraz zarządzanie procesem. Odpowiedź na pytanie, który z tych obszarów jest docelowy, powinna stanowić podstawę wyboru strategii, metod i narzędzi, infrastruktury IT itp.
Po drugie sterowanie i zarządzanie
Przy sterowaniu procesem należy poszukać optymalnego rozwiązania sprzętowego i powiązania danych sprzętowych z systemami zewnętrznymi.
Sterowanie statystyczne pozwala przewidzieć awarie. Nie obejdzie się bez dostępu online do danych z czujników oraz inwestycji w infrastrukturę IT związaną z systemami czy aplikacjami do analizy SPC.
Ważne jest również odpowiednie przeszkolenie specjalistów podejmujących decyzje na podstawie wniosków z SPC czy narzędzi bezpośrednio sterujących procesem.
– Nasze dotychczasowe doświadczenia wskazują, że najczęściej brakuje integracji z systemami zewnętrznymi sterowania i zarządzania, a próby rozbudowy o takie systemy są kosztowne lub niemożliwe. Jedyną drogą na rozwiązanie tego problemu jest manualny transfer danych z maszyn do systemów zewnętrznych lub implementacja równoległych systemów pomiarowych DAQ (Data Aquisition), zintegrowanych ze środowiskiem zewnętrznym – dodaje Kozłowski.
Artykuł Nie mylić IT ze sklepem sportowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł IIoT: widzimy wierzchołek góry lodowej pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Śledząc zachowania maszyn możemy skalibrować je w taki sposób, by dawały z siebie 100 proc. – mówi specjalista DSR. – Internet rzeczy umożliwia również prowadzenie konserwacji predyktywnej. Zapobiegając awariom utrzymujemy ciągłość produkcji. W tej branży przestoje oznaczają straty.
Z badania Annual IIoT Maturity Study przeprowadzonego wśród amerykańskich przedsiębiorstw* wyłania się pewien schemat postępowania z IIoT: firmy zaczynają przygodę z Internetem Rzeczy na poziomie podstawowej łączności z maszynami i szybko dostrzegają płynące z tego korzyści. Zachęcone efektami sięgają po bardziej zaawansowane rozwiązania, takie jak analityka danych, automatyzacja czy edge computing. 54 proc. maszyn będących na stanie respondentów Bsquare, autora raportu, podłączona jest do sieci. To dobra wiadomość dla firm realizujących wdrożenia narzędzi opartych na przemysłowym IIoT. Penetracja przekraczająca 50 proc. świadczy o jego rosnącej popularności, z drugiej strony wciąż pozostaje spora przestrzeń do zagospodarowania.
– Jest to wciąż młody rynek i minie jeszcze sporo czasu nim osiągnie dojrzałość. Wraz z rosnącym nasyceniem rozwiązaniami tej klasy, zarówno w dużych przedsiębiorstwach, jak i tych z sektora MŚP, doświadczać będziemy coraz więc zmian w sposobie funkcjonowania organizacji – komentuje Skowroński. – Kolejne etapy to rozwój edge computing i projektów opartych o szeroko pojęty blockchain. Kładą one podwaliny pod inteligentne miasta i tworzą praktyczne zastosowania dla komunikacji machine-to-machine.
Jak podaje raport Annual IIoT Maturity Study, w takich branżach jak produkcja, wydobycie paliw czy transport, poziom implementacji IIOT jest wyjątkowo wysoki i w tym roku wyniesie 98 proc. Z badania wynika, że aż 86 proc. z nich posiada już rozwiązanie oparte na przemysłowym Internecie Rzeczy, a 84 proc. uznaje wdrożenie za sukces, przypisując posiadanemu narzędziu wysoką skuteczność.
*W badaniu wzięło udział ponad 310 amerykańskich przedsiębiorstw z przychodami przekraczającymi 250 mln dolarów.
Artykuł IIoT: widzimy wierzchołek góry lodowej pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Chmura: Polska na szarym końcu w UE pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Te statystyki pokazują tylko wycinek rzeczywistości. Rynek chmury w Polsce, podobnie jak i na rozwiniętych rynkach rośnie bardzo szybko, bez większego problemu można zwiększać sprzedaż o kilkadziesiąt procent każdego roku. Statystyki zaniżają małe firmy, które do cloud computingu odnoszą się z większą rezerwą niż największe przedsiębiorstwa. Wynika to z wielu powodów: niewystarczającej świadomości potrzeb i korzyści, obaw, a także dużej rezerwy do relatywnie nowych rozwiązań – twierdzi Piotr Rojek, dyrektor zarządzający DSR.
W segmencie największych firm, zatrudniających powyżej 250 pracowników, w Polsce 31 proc. korzysta z cloud computingu (25 miejsce w UE). W przypadku małych firm odsetek wynosi 6 proc. (ostatnie miejsce).
Jednak niski odsetek organizacji korzystających z rozwiązań cloud computingu może być szansą dla dostawców na zwiększenie obrotów na tym rynku.
– W ciągu najbliższych kilku lat firmy będą przenosić się do chmury, bo nie mają innego wyjścia. Wiele nowych technologii oferowanych jest w tej chwili już tylko w modelu cloud. Stopniowo wszyscy dostawcy przenoszą ciężar projektów badawczo-rozwojowych na rozwiązania chmurowe. Jeśli ktoś nie będzie korzystał z cloud computingu, pozostanie w tyle technologicznie, a więc siłą rzeczy także biznesowo. Przykładem może być Przemysł 4.0. czyli idea cyfrowych, autonomicznych fabryk, która w dużym stopniu opiera się na przetwarzaniu w chmurze – mówi Piotr Rojek.
Jest jednak istotna bariera: obawy o bezpieczeństwo powstrzymują organizacje przed inwestycją w rozwiązania chmurowe.
Według IDC sprzedaż rozwiązań chmurowych w latach 2017 – 2021 będzie rosła w Polsce w średnim tempie ponad 18 proc. co roku. W 2016 r. firmy sprzedały usługi w chmurze publicznej za 175 mln dol.. W tym roku wartość lokalnego rynku wyniesie według prognozy ponad 200 mln dol., a w 2019 r. zbliży się do 300 mln dol., co oznaczałoby przekroczenie 1 mld zł obrotów. Globalnie IDC prognozuje, że sprzedaż chmury publicznej w skali globalnej wygeneruje w 2020 r. 203 mld dol. przychodów.
Artykuł Chmura: Polska na szarym końcu w UE pochodzi z serwisu CRN.
]]>