Artykuł Druk atramentowy może być wydajny, tani i ekologiczny pochodzi z serwisu CRN.
]]>Urządzenia firmy Epson, wchodzące w skład biznesowej serii WorkForce Pro, umożliwiają zredukowanie kosztów kolorowego druku aż o 50 proc. Oznacza to, że cena druku jednej strony wynosi zaledwie kilka groszy. Dzięki eliminacji procesu podgrzewania tuszu i nośników sprzęt zużywa aż o 90 proc. mniej energii elektrycznej niż laserowe urządzenia podobnej klasy. Generowanych jest również aż o 94 proc. mniej odpadów, co potwierdziły badania niezależnego ośrodka BLI.
Jeszcze dekadę temu wśród właścicieli firm panowało przeświadczenie, że druk laserowy jest zdecydowanie szybszy od atramentowego. Jednak w ostatnich latach sytuacja się zmieniła. Najnowszy model Epson WF-C879R wyposażony jest w atramentową głowicę drukującą Precision Core, która zapewnia szybkość 26 str./min, a czas otrzymania pierwszej strony wynosi 5,5 s. Dzięki eliminacji elementów wymagających wymiany, takich jak znane z drukarek laserowych bębny, grzałki itd., wyraźnie udało się skrócić czas przestojów.
Niewiele natomiast zmieniło się pod względem jakości wydruków – w tej kategorii zawsze niekwestionowanym liderem były modele atramentowe i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Drukarki takie jak Epson WF-C5790DWF najwyższą rozdzielczość wydruków zapewniają m.in. dzięki technologii kropli o zmiennej wielkości (do 3 pikolitrów). Nie mniejsze znaczenie ma również zastosowanie najnowszej generacji tuszów DuraBrite PRO i DuraBrite Ultra, które są odporne na działanie UV oraz wody i zapewniają trwałość obrazu nawet na 200 lat.
W najmniejszych firmach dobrym rozwiązaniem są monochromatyczne drukarki EcoTank, które łączą zalety domowych urządzeń wyposażonych w system stałego zasilania w atrament z dobrą wydajnością i jakością. Docenić należy przede wszystkim modele ET-M2170 i ET-M3180, m.in. za bardzo krótki czas oczekiwania na pierwszą stronę, szybkość druku wynoszącą 20 str./min oraz wydajność zestawu startowego, zapewniającego wydrukowanie 11 tys. str. bez uzupełniania atramentu. Co więcej, są to urządzenia 3w1, czyli umożliwiające drukowanie, skanowanie oraz kopiowanie (model ET-M3180 także faksowanie).
W ofercie Epsona jest też kompaktowa drukarka ET-M1180, która idealnie wkomponuje się w praktycznie każde wnętrze domowego biura. Jeśli jednak funkcja druku w kolorze jest niezbędna (np. w agencjach kreatywnych), za doskonałe rozwiązanie, jednocześnie spełniające funkcje minilabu do zdjęć, należy uznać model EcoTank L7160. Warto zaznaczyć, że przy jego zakupie użytkownik otrzymuje zapas atramentu zapewniający wydrukowanie aż 1,5 tys. fotografii (10 x 15 cm) w najwyższej jakości.
W wielu mniejszych firmach, np. biurach księgowych i agencjach ubezpieczeniowych, konieczne jest szybkie skanowanie wielostronicowych dokumentów. Pomogą w tym dwa nowe skanery A3 z logo Epson: WorkForce DS-30000 i DS-32000. Drugi zapewnia digitalizację w ekspresowym tempie 90 str./min. Urządzenia wyposażono w automatyczny podajnik ADF na 120 arkuszy. Co więcej, aplikacja Document Capture Pro umożliwia błyskawiczne wysyłanie dokumentów na przypisany adres e-mail lub do określonych zasobów (np. Google Drive lub OneDrive).
Więcej informacji na stronie epson.pl/businessinkjet.
Dodatkowe informacje:
Robert Reszkowski, Business Sales Manager, Epson, robert.reszkowski@epson.pl
Artykuł Druk atramentowy może być wydajny, tani i ekologiczny pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Epson: drukarki nie tylko dla korporacji pochodzi z serwisu CRN.
]]>Funkcja optycznego rozpoznawania znaków OCR (Optical Character Recognition) umożliwia szybkie konwertowanie zeskanowanych dokumentów na tekst do edycji. Warto również wspomnieć o module łączności bezprzewodowej, która zapewnia administratorom zdalne zarządzanie sprzętem (np. sprawdzanie stanu materiałów eksploatacyjnych), a użytkownikom wysyłanie dokumentów do druku bez pomocy komputera.
Bez względu na wielkość i rodzaj przedsiębiorstwa podstawowym kryterium zakupu drukarki powinny być niewielkie koszty związane zarówno z wydrukiem strony, jak i całościową eksploatacją. Kierowanie się podczas wyboru drukarki wyłącznie niską ceną okazuje się słuszne tylko do czasu pierwszych prac serwisowych. Dlatego klientowi warto zaproponować atramentowe urządzenia z serii WorkForce Pro, które w porównaniu z drukarkami laserowymi mają bardzo uproszczoną budowę. Brak podzespołów wymagających częstych wymian praktycznie eliminuje konieczność kosztownych prac konserwacyjnych oraz wynikających z nich przestojów.
Modele z serii WorkForce Pro wyróżniają się również kosztem wydruku jednej strony. W urządzeniu wielofunkcyjnym Epson WF-C5790DWF wynosi ona zaledwie kilka groszy. Trzeba zaznaczyć, że w przypadku druku w kolorze jest to oszczędność na poziomie 50 proc. w porównaniu z ceną wydruków z modeli laserowych. Nie bez znaczenia jest także fakt, że razem z zakupioną drukarką użytkownik otrzymuje zapas atramentu, który umożliwia wydrukowanie nawet 10 tys. stron czarno-białych oraz 5 tys. stron kolorowych.
Firma Epson wprowadziła też na rynek technologię atramentowego druku piezoelektrycznego. W trakcie tego procesu, inaczej niż w rozwiązaniach laserowych, nie są podgrzewane podzespoły ani nośniki. Dzięki temu urządzenia z serii WorkForce, takie jak WF-C5790DWF, zapewniają ograniczenie zużycia energii elektrycznej aż o 90 proc. Nie dość, że jest to rozwiązanie ekologiczne, to w skali roku daje przedsiębiorcom spore oszczędności na rachunkach za prąd.
Pod względem konstrukcji urządzenia Epsona pozbawione są podzespołów takich jak bębny, grzałki, kartridże, które w przypadku urządzeń laserowych należy regularnie wymieniać. W rezultacie daje to, zdaniem niezależnego ośrodka badawczego BLI, ograniczenie odpadów nawet o 96 proc. Trzeba także podkreślić, że urządzenia Epson pracują o 23 proc. ciszej niż porównywalny konkurencyjny sprzęt, są także dużo mniej inwazyjne dla otoczenia, ponieważ podczas druku nie emitują dwutlenku węgla ani toksycznych nanocząsteczek tonera.
Agnieszka Wnuczak
Business Account Manager, Epson
Przepowiednie o rezygnacji z dokumentów drukowanych okazały się zdecydowanie na wyrost. Najlepszym tego dowodem jest zainteresowanie małych i średnich przedsiębiorców, którzy niezmiennie potrzebują urządzeń zapewniających tani i szybki druk, charakteryzujący się najwyższą jakością. Jednocześnie zauważalna jest delikatna zmiana środka ciężkości: obok parametrów technicznych i ceny coraz częściej do głosu dochodzą aspekty takie jak zaawansowane funkcje służące do zarządzania dokumentacją oraz ekologia. Przykładem urządzenia wyróżniającego się w tym zakresie jest Epson WF-C5790DWF. Sporym zainteresowaniem cieszą się również zdecydowanie tańsze, a niemal równie efektywne monochromatyczne drukarki EcoTank.
Druk atramentowy zawsze uważany był za wzór jakości. W tym kontekście Epson może pochwalić się nie lada osiągnięciem, ponieważ jeszcze bardziej go udoskonalił. Stało się to za sprawą głowicy drukującej Precion Core, która dzięki technologii kropli o zmiennej wielkości (do 3 pikolitrów) zapewnia wydruki charakteryzujące się doskonałą reprodukcją kolorów oraz najwyższym poziomem szczegółowości.
Do drukowania w najlepszej jakości potrzebny jest również odpowiedni atrament. Urządzenia z serii WorkForce wykorzystują najnowszą generację tuszów DuraBrite i DuraBrite Ultra. Ich podstawową przewagą nad tonerami stosowanymi w drukarkach laserowych jest fakt, że z czasem nie zbrylają się, tak jak proszek w nich stosowany. Dodatkowo wydruki z urządzeń WorkForce są odporne na działanie promieni UV oraz wody i zachowują najwyższe parametry jakości nawet przez 10 lat. W efekcie modele te szczególnie polecane są do zadań związanych z archiwizacją dokumentów.
Jeszcze kilka lat temu to drukarki laserowe wyznaczały standardy szybkości. Obecnie, dzięki dynamicznemu rozwojowi technologii atramentowej, urządzenia z serii WorkForce zapewniają porównywalną prędkość druku. Przykładowo, w modelu WF-C5790DWF pierwsza strona czarno-biała zostaje wydrukowana już po 4,8 s, a kolorowa po 5,3 s od wybudzenia urządzenia. Jest to najlepszy wynik w tej klasie produktów.
Sporym zainteresowaniem wśród przedsiębiorców cieszą się również urządzenia monochromatyczne z serii EcoTank, które mają większość zalet wydajnej serii WorkForce, jednak oferowane są w dużo niższych cenach. W przypadku domowego biura idealnym rozwiązaniem jest model M1120. To wyjątkowy, kompaktowy i elegancki sprzęt, który został wyposażony w znaną z bardziej zaawansowanych urządzeń głowicę PrecisionCore. W efekcie drukarka sprzedawana w konkurencyjnej cenie zapewnia wyjątkowo precyzyjny, a jednocześnie tani druk.
Natomiast modele M2140 oraz M2170 zostały zaprojektowane tak, by odpowiadały wymaganiom nieco większych środowisk pracy. Zapewniają krótki czas uzyskania pierwszej strony, prędkość druku na poziomie 20 str./min, a także funkcję drukowania dwustronnego, która wpływa na wysoki poziom wydajności urządzenia. Co więcej, dołączony do zestawu zapas atramentu zapewnia wydrukowanie 11 tys. str. bez potrzeby kupowania tuszów. Oba modele należą do grupy urządzeń „3w1”, bo wyposażono je również w funkcje kopiowania oraz skanowania.
Prawdziwą okazją dla przedsiębiorców jest akcja cashback, w ramach której każdy nabywca nowej drukarki z serii EcoTank (w tym wymienionych modeli mono) może uzyskać nawet do 500 zł zwrotu. Aby skorzystać z promocji, należy zarejestrować urządzenie do 30 dni po dokonaniu zakupu na stronie www.epson.pl/zwrot. Promocja potrwa do końca 2019 r. Istnieje też możliwość bezpłatnego wydłużenia gwarancji do 3 lat (www.epson.pl/gwarancjanadrukarki).Więcej informacji na www.epson.pl.
Dodatkowe informacje: Agnieszka Wnuczak, Business Account Manager, Epson, agnieszka.wnuczak@epson.pl
Artykuł Epson: drukarki nie tylko dla korporacji pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Drożej, znaczy taniej pochodzi z serwisu CRN.
]]>Poza HP Inc. doskonałymi wynikami może pochwalić się
Brother. W 2015 r. jego polski oddział sprzedał ok. 145 tys.
atramentowych urządzeń wielofunkcyjnych. W efekcie zajął drugie miejsce na
rynku, a jego udział zwiększył się z 19,8 proc.
w 2014 r. do 26,9 proc. w 2015 r.
Niewątpliwie ubiegły rok należał do bardzo udanych również
dla Epsona. Producent znalazł nabywców na tyle urządzeń, co w latach 2013
i 2014 razem i ma duży apetyt na kolejne wzrosty.
– Wolumen sprzedaży w zeszłym
roku przekroczył 40 tys. sztuk. W obecnym oczekujemy wzrostu popytu na nasze
atramentowe rozwiązania biznesowe na poziomie od 30 do 50 proc.
w stosunku do lat poprzednich – mówi Krzysztof Modrzewski,
National Sales Manager w polskim oddziale
Epsona.
Przedstawiciel producenta
uzasadnia optymistyczne przewidywania tym, że na naszym rynku – jego
zdaniem – rośnie grono klientów, którzy poszukują rozwiązań ekologicznych
oraz o niskim współczynniku TCO. Epson ma powody do zadowolenia, bo
zwiększył swoje udziały nie tylko pod względem ilości sprzedanego sprzętu, ale
też wartości. Spora część urządzeń tego dostawcy bazuje na rozwiązaniach
z systemem samodzielnego uzupełniania atramentu, a te nie należą do
najtańszych.
Optymistyczne plany na przyszłość można uznać za realne
w świetle zeszłorocznych wyników. Ale czy rzeczywiście osiągnięcia są
duże? Jeśli porównać je z wynikami z ostatnich lat, niewątpliwie tak,
ale trzeba też pamiętać, że nie dalej jak na początku obecnej dekady Epson
należał do ścisłej czołówki w tym segmencie rynku, sprzedając rocznie
prawie 150 tys. urządzeń. Nie wiadomo też, na ile do obecnego sukcesu tego
dostawcy przyczyniło się umiejętne korzystanie z obniżki formy, jaką można
zaobserwować w przypadku Canona. Jak duże były to spadki? Pytanie
pozostaje otwarte. Z danych, jakimi dysponuje CRN Polska, wynika, że
atramentowe urządzenia drukujące z logo Canon stanowiły nie więcej niż
10 proc. całego rynku. Szacunki oparliśmy na arytmetyce. Sprzedaż w 2015 r. wyniosła całościowo 540 tys. sztuk,
zaś HP, Brother i Epson sprzedali łącznie 488 tys. urządzeń. Stąd wyniki Canona
w naszym raporcie na poziomie 40 tys.
sztuk.
Należy zastrzec, że trudno precyzyjnie określić również
wielkość całego polskiego rynku pod względem ilości sprzedanych urządzeń
atramentowych. Nie wiadomo też, czy średnia cena atramentowego sprzętu
drukującego uległa zmianie. Zdania na ten temat są podzielone.
– Z danych rynkowych wynika, że
w zeszłym roku odnotowaliśmy nieznaczny wzrost sprzedaży ilościowej sprzętu
drukującego przy minimalnym spadku wartości, co w praktyce oznaczałoby, że
wzrosła sprzedaż tańszych rozwiązań – mówi Piotr Łopata,
Product Manager Brothera, Oki oraz Xeroxa w ABC Dacie.
Innego zdania są analitycy GfK Polonia, którzy udostępnili
nam wybrane dane dotyczące polskiego rynku. Wynika z nich, że
w 2015 r. średnia cena atramentowego wielofunkcyjnego urządzenia
drukującego wynosiła 354 zł, zaś w 2014 r. – 330 zł,
co oznacza wzrost o ponad 7 proc.
Trzeba pamiętać, że
w zeszłym roku w ramach supermarketowych promocji do klientów trafiło
kilkadziesiąt tysięcy bardzo tanich atramentówek. Jeśli mimo to średnia cena
wzrosła, jasnym jest, że zwiększył się popyt na droższe modele.
Jak będzie się kształtował
rynek atramentowego sprzętu drukującego w 2016 roku? Z pewnością nie należy oczekiwać radykalnych zmian
popytu. Wygląda na to, że sprzedaż ustabilizowała się na poziomie między 500
a 600 tys. urządzeń. Nie oznacza to jednak stagnacji. Jesteśmy bowiem
świadkami swoistej rewolucji w preferencjach użytkowników urządzeń
atramentowych. Pierwszy jej etap już się rozpoczął, zaś drugi jest jeszcze
przed nami.
Pierwsza faza to oczywiście wzrost zainteresowania
urządzeniami z samodzielnie napełnianymi zasobnikami z tuszem. Gdy
w 2012 r. Epson wprowadził do oferty konstrukcje z rozwiązaniem
typu ITS, mało kto wróżył im sukces. Dziś drukarki tego typu oferuje trzech
z czterech dostawców tej kategorii sprzętu, a wydaje się, że prędzej
czy później również HP Inc. będzie miało w portfolio takie modele. Drugi
etap to duże zmiany w samej konstrukcji drukarki, która zaczyna coraz
bardziej przypominać urządzenie laserowe (szerzej na ten temat piszemy
w artykule „Nowa era plujek” na str. 75). Popularyzacja takich modeli może
przyczynić się do zwiększania popytu na rozwiązania atramentowe
w zastosowaniach biznesowych.
W zeszłym roku można było zaobserwować jeszcze jedno
dość zaskakujące zjawisko, jakim jest wzrost sprzedaży jednofunkcyjnych
drukarek atramentowych. Zdaniem przedstawiciela GfK Polonia popyt na tradycyjne
drukarki wzrósł ilościowo o 10 proc. Podobną tendencję obserwujemy od
kilku lat na rynku monitorów, gdzie rośnie zapotrzebowanie na wyświetlacze
o przekątnej długości 17 cali. Wydaje się, że w obu przypadkach jest
to jednoznaczny sygnał, że klienci dokonują coraz bardziej świadomych wyborów
i decydują się na zakup sprzętu zgodnego z rzeczywistymi potrzebami,
a nie podążają za ogólnie przyjętą modą. Być może zwiększenie zakupów tych
urządzeń jest przy tym proporcjonalne do wzrostu wartości dolara i euro…
Jeśli sprzęt drożeje, to klienci zastanawiają się, czy na pewno warto płacić za
niektóre funkcje.
Krótko mówiąc…
…ilość sprzedawanych na naszym rynku
atramentowych urządzeń drukujących nie zmienia się zasadniczo już od kilku lat,
…w zeszłym roku krajowy rynek wchłonął
ok. 540 tys. plujek, czyli o 10 tys. mniej niż w 2014 r.,
…w latach 2010–2012 obserwowaliśmy bardzo
duże spadki (od niemal 900 do ok. 600 tys. sztuk), później popyt zmieniał się
już w niewielkim stopniu,
…nieustannie rośnie oferta sprzętu
z pojemnikami do samodzielnego napełniania tuszem,
…uwagę zwraca duży spadek udziałów
rynkowych Canona.
Artykuł Drożej, znaczy taniej pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Zacieranie granic pochodzi z serwisu CRN.
]]>Czy nowe cechy „plujek”
przekonają klientów biurowych do wymiany laserówek na atramentówki? Odpowiedź
wydaje się negatywna, bo nie ma jeszcze urządzenia, które jednocześnie drukowałoby tanio, trwale i szybko. Ale postęp przecież się nie kończy
i w bieżącym roku na rynku pojawiły się już urządzenia atramentowe,
które nie tylko drukują tak szybko i trwale jak laserowe, ale nawet
przypominają je wyglądem. To hybrydowe rozwiązanie HP Inc., łączące elementy
urządzenia laserowego i atramentowego – PageWide. Za wcześnie
jeszcze, by stwierdzić, czy PageWide stanie się przebojem wśród MŚP. Jak
pokazuje przykład epsonowskiego rozwiązania ITS, czasem potrzeba kilku lat,
żeby klienci przekonali się do nowości. Niewątpliwie jednak pojawienie się
urządzeń drukujących, w których można samodzielnie napełniać zasobniki,
czy rozwiązań hybrydowych świadczy o tym, że sprzęt atramentowy jest
nieustannie modernizowany. Takich pespektyw najprawdopodobniej nie mają już drukarki
laserowe, bo są starsze i coraz trudniej tu o radykalne innowacje.
Wygląda wręcz na to, że
nowe konstrukcje atramentowe będą systematycznie wypierać sprzęt laserowy.
Z zastrzeżeniem, że mowa o urządzeniach drukujących przeznaczonych
dla klientów indywidualnych, rynku SOHO oraz małego i średniego biznesu.
W przypadku rozwiązań korporacyjnych dominacja sprzętu laserowego nie
ulega najmniejszej wątpliwości, przynajmniej w najbliższej przyszłości.
Jednocześnie trudno nie zgodzić się z argumentami dostawców sprzętu
laserowego, którzy przekonują, że wielofunkcyjne urządzenia laserowe nie tylko
będą dominowały w małym i średnim biznesie, ale też zaczną wypierać
kombajny atramentowe w zastosowaniach indywidualnych.
Wyraźnie widać, że w segmencie druku mamy do czynienia
z przesileniem, i to nie tylko technologicznym. Wprawdzie, jeśli
chodzi o prognozy dotyczące tegorocznej sprzedaży, zdania są tradycyjnie
podzielone, lecz inaczej niż zwykle. Kiedyś optymiści twierdzili, że rynek
urośnie, zaś pesymiści, że się nie skurczy. W tym roku optymiści twierdzą,
że się nie skurczy… Ale czy będą mieli rację? Z wyników podawanych przez
producentów – oficjalnie lub nieoficjalnie – wynika, że
w pierwszym kwartale 2016 r. popyt na sprzęt drukujący jednak wzrósł,
zwłaszcza w przypadku rozwiązań laserowych, gdzie odnotowano zwiększenie
sprzedaży o ponad 7 proc. Czy ta szczęśliwa siódemka to tylko wypadek
przy pracy czy coś stałego, przekonamy się za około pół roku. Gdy mowa
o poszczególnych producentach, obecna przewaga HP Inc. nad pozostałymi
dostawcami jest na razie bardzo duża, jednak kilku z nich nie zasypia
gruszek w popiele i walczy o powiększanie udziałów.
Niewykluczone więc, że spotkają nas pewne niespodzianki.
Artykuł Zacieranie granic pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Atrament coraz tańszy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Co by było, gdyby producenci nie dokładali starań, by ich
urządzenia były coraz tańsze, bardziej ekonomiczne i szybsze? Jedyna
racjonalna prognoza: rynek zmniejszyłby się o połowę.
W czasach, gdy klientów indywidualnych nie przybywa,
dostawcy sprzętu atramentowego puszczają oko do odbiorców instytucjonalnych.
Coraz więcej modeli atramentówek staje się konkurencją dla urządzeń laserowych.
– Do niedawna synonimem druku biznesowego w Polsce
były rozwiązania laserowe – mówi Krzysztof
Modrzewski, National Sales Manager w Epsonie. – Jednak
w związku z rozwojem technologii atramentowych, rynek ewoluuje
i od dwóch lat sytuacja ulega zmianie.
Epson zapowiada wprowadzenie kolejnej nowości technicznej
– RIPS. Urządzenia wyposażone w to rozwiązanie będą przeznaczone
właśnie dla małego i średniego biznesu. Cała idea polega na wykorzystaniu
dużych zasobników z tuszem, które mają wystarczyć na wydruk nawet 75 tys.
stron bez uzupełniania. Kolejna kwestia to eliminacja podatnych na uszkodzenia
elementów wymiennych. Zdaniem producenta gwarantuje to użytkownikom zdecydowane
zmniejszenie TCO, zarówno przez niebywale niski koszt druku jednej strony, jak
też eliminację przestojów związanych z serwisem. Specjaliści Epsona liczą,
że modele RIPS podbiją rynek MŚP.
Innym przykładem urządzenia, które może być stosowane jako
zamiennik drukarki laserowej w biurze, jest oferowany przez Brothera model
HL-S7000DN. Jego prędkość druku wynosi aż 100 stron na minutę, zaś wydajność to
20 tys. stron miesięcznie. Urządzenie oferuje funkcje typowe dla laserówki,
takie jak funkcja drukowania dwustronnego czy możliwość druku broszur. Ma
pojemnik na 500 arkuszy A4 i dodatkowy na 100 kartek dużej grubości lub
kopert. Pierwsza strona wydruku jest gotowa już po 8,5 s, czyli dużo
wcześniej niż w przypadku typowej drukarki laserowej. To ważne, bo cecha
„szybkiego druku pierwszej kartki” jest często podkreślana przez zwolenników
urządzeń atramentowych. Ponadto drukarka atramentowa średnio kosztuje co
najmniej o połowę mniej od swojego laserowego odpowiednika. Jedyną wadą
atramentówek w porównaniu z laserówkami okazuje się cena wydruku, ale
i w tej dziedzinie producenci nie zasypiają gruszek w popiele.
– Zamierzamy rozwijać nową kategorię produktów:
wysokowydajne urządzenia atramentowe MAXIFY, które trafiły na rynek
w 2014 r. – mówi Robert Pudło, OPP & PJ Product Business
Developer z polskiego oddziału Canona. – Modele z tej linii pod
względem kosztów eksploatacji są atrakcyjną alternatywą dla rozwiązań
laserowych, przy czym zapewniają zdecydowanie wyższą jakość produkowanych
materiałów. W połączeniu z bogatym oprogramowaniem, które obejmuje
także funkcje analityczne, nowe produkty sprawdzają się w mniejszych
biurach.
Z kolei odpowiedzią HP na
potrzeby małych i średnich firm jest technologia Page Wide. W tym
przypadku producent wykorzystał nieruchomą głowicę o szerokości całej
strony, co umożliwia uzyskanie dużej szybkości i wysokiej jakości wydruku (podobne rozwiązanie jest zastosowane
we wspomnianym urządzeniu Brother HL-S7000DN).
Spośród dostępnych na
rynku atramentowych urządzeń drukujących największą popularnością cieszą się
oczywiście modele wielofunkcyjne. Niestety, nie sposób ocenić, czy klienci
rzeczywiście korzystają z takich funkcji, jak faks, kopiarka czy skaner,
ale z całą pewnością moda na mniejsze i większe kombajny będzie trwała
nadal. Które z oferowanych urządzeń były w zeszłym roku najbardziej popularne?
– Bardzo dobrze sprzedawały się nasze modele
z atramentowej serii InkBenefit: DCP-J100, DCP-J105 i MFC-J200 –
mówi Piotr Baca, szef polskiego przedstawicielstwa Brothera. – Wyraźnie
dostrzegamy, że nie tylko cena, ale również koszt druku ma znaczenie, nawet
w przypadku użytkownika domowego.
W przypadku Epsona dominowały konstrukcje przeznaczone dla
MŚP.
– Bezsprzecznie najpopularniejszym rozwiązaniem Epsona
w zeszłym roku była seria atramentowych urządzeń biznesowych Workforce
Pro, a najpopularniejszym modelem był WF-5620DWF – mówi Robert
Reszkowski, Acting Business Sales Manager z Epsona.
Z kolei u Canona ważnym elementem biznesu są
urządzenia drukujące przeznaczone dla użytkowników domowych.
HP, lider naszego rynku,
wskazuje na produkty, których nazwy są dobrze znane – OfficeJet Pro 6830,
OfficeJet Pro 8610, zaś jeśli chodzi o sprzęt konsumencki dominowały
modele DeskJet IA 3545, DeskJet IA 2545.
Producenci przyciągają klientów, oferując coraz więcej
dodatkowych funkcji, które mogą być przydatne w zastosowaniach biurowych
czy domowych. Brother stawia na te pierwsze, z rosnąca liczbą modeli
kompatybilnych z systemem B-guard do zarządzania drukiem. Inne ciekawe
funkcjonalności zostały zastosowane w atramentowych urządzeniach
wielofunkcyjnych tej marki formatu A3. Oferują one opcję zakreślania
(Outline&Copy i Outline&Scan), umożliwiającą użytkownikom wybranie
obszaru, który ma zostać zeskanowany lub skopiowany.
Również Epson rozbudowuje funkcje przydatne
w urządzeniach przeznaczonych dla klientów instytucjonalnych.
– Do naszych urządzeń dołączana jest pełna wersja
programu Document Capture Pro, która usprawnia i automatyzuje obieg
dokumentów w firmie, a współpraca ze środowiskiem zewnętrznym (np.
obsługa LDAP) czyni ten sprzęt sercem systemu archiwizacji i zarządzania
dokumentami w przedsiębiorstwie – mówi Krzysztof Modrzewski.
Obecnie dwa główne kierunki rozwoju dla oprogramowania
stosowanego w biurowym sprzęcie drukującym to chmura i mobilność.
Stąd rozwój systemów bezprzewodowego drukowania ze smartfonów oraz tabletów
i skanowania do nich. Przykładowo, w przypadku Canona umożliwia to
aplikacja Canon PIXMA/MAXIFY Printing Solutions lub funkcja AirPrint.
Oczywiście coraz chętniej użytkownicy korzystają z funkcji skanowania
dokumentów do skrzynki e-mail. Powszechna staje się możliwość przesyłania
skanowanych dokumentów do popularnych aplikacji w chmurze, takich jak
Evernote, Dropbox, Google Drive i SkyDrive lub do lokalizacji sieciowej.
Jak widać, współczesne
wielofunkcyjne atramentowe urządzenie drukujące rzeczywiście spełniają bardzo
wiele funkcji i po raz kolejny można zadać pytanie: czy sprzęt do
drukowania można jeszcze ulepszyć? Brakuje już chyba tylko, by drukarka
zatańczyła i zaśpiewała, ale nie wiadomo, czy to by wystarczyło, żeby
zatrzymać obserwowany od lat
spadek popytu…
Artykuł Atrament coraz tańszy pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Mniej, ale drożej pochodzi z serwisu CRN.
]]>
Skąd
wzięła się rynkowa anomalia 2013 roku? Można zaryzykować twierdzenie, że
dodatni wynik został nieco sztucznie wykreowany za sprawą drukarkowych promocji
organizowanych przez operatorów telekomunikacyjnych. Według nieoficjalnych
informacji CRN Polska w ten sposób (a więc jako prezenty dla osób
przedłużających umowy telekomunikacyjne) trafiło do klientów ok. 40 tys.
urządzeń atramentowych. W 2014 r. takich promocji już nie było…
Niestety, nie dysponujemy informacjami na temat wartości
polskiego rynku urządzeń drukujących, tak atramentowych, jak laserowych.
Producenci, jak zwykle, niechętnie dzielą się danymi dotyczącymi przychodów ze
sprzedaży. Jednak z ich wypowiedzi można wysnuć konkretne wnioski.
– W 2014 roku zrealizowaliśmy nasze plany
sprzedażowe, zwiększając udział w rynku w ujęciu wartościowym
o blisko 50 proc. – mówi Krzysztof Modrzewski, National Sales
Manager w polskim przedstawicielstwie Epsona. – Warto przy tym
podkreślić, że nie konkurujemy ceną.
Jednocześnie wiadomo, że sprzedaż atramentowych urządzeń
drukujących Epsona pod względem ilościowym była w 2014 r. mniejsza
niż rok wcześniej. Nie ma pewności, czy u wszystkich producentów da się
zauważyć podobną tendencję, czyli średni wzrost ceny sprzętu.
Najprawdopodobniej każdy dostawca ma w swoim portfolio modele, które kuszą
ceną, ale wydaje się, że ogólny trend jest taki, by skupiać się raczej na
redukcji kosztów wydruku niż ceny urządzenia, co – jak wiadomo – w parze
iść nie może.
Struktura krajowego rynku jest praktycznie niezmienna od
lat, tak pod względem listy obecności, jak i kolejności firm. Nieodmiennie
liderem jest HP. W zeszłym roku amerykańskiemu producentowi udało się
sprzedać – według różnych danych – od 280 do 310 tys. atramentówek.
To oznacza, że należy do niego nieco więcej niż połowa rynku. Warto dodać, że
ten bardzo dobry wynik został uzyskany dzięki udanemu czwartemu kwartałowi,
który został zamknięty liczbą niemal 100 tys. sprzedanych urządzeń.
Drugi pozostaje Canon,
który sprzedał najprawdopodobniej prawie 130 tys. urządzeń. To jedyny dostawca,
który odnotował wzrost względem poprzedniego roku (5 proc.) – wzrost
o tyle ważny, że pozwolił mu nieco oddalić się od Brothera. Sprzedaż
urządzeń tego ostatniego producenta właściwie nie zmieniła się w ciągu
dwóch ostatnich lat. Jednak utrzymanie poziomu sprzedaży w kontekście
globalnego jej spadku również można uznać za dobry wynik.
– W 2014 r.
zwiększyliśmy procentowy udział w rynku wielofunkcyjnych urządzeń
atramentowych – podkreśla Piotr
Baca, szef polskiego przedstawicielstwa japońskiej marki. –
W 2013 r. wynosił on 20 proc., a rok później
21,3 proc., co daje nam trzecią pozycję. Mamy największy w Polsce
udział w rynku wielofunkcyjnych urządzeń atramentowych formatu A3. Według
danych Infosource w 2014 r. wyniósł on aż 89 proc.
Trzeba też zaznaczyć, że Brother sam sobie podniósł
poprzeczkę, bo od kilku lat zauważalnie zwiększał udziały w polskim rynku.
Również ten producent może zaliczyć ostatni kwartał zeszłego roku do szczególnie
udanych, bo w tym okresie, przynajmniej chwilowo, wyprzedził Canona.
Drukarki są wdzięcznym przedmiotem handlu w sieciach
detalicznych oraz sklepach on-line – to oczywiste od wielu lat.
– Sprzedaż przez sieci
detaliczne oraz sklepy on-line dominują zwłaszcza w przypadku klientów
indywidualnych – mówi Michał
Lewiński, Deputy Purchasing Director AB. – Klienci biznesowi bardziej
skłaniają się ku zakupom u wyspecjalizowanych resellerów. Jednak nasze
doświadczenia i rozwój działu e-commerce pokazują, że i na rynku
klientów instytucjonalnych coraz więcej transakcji dokonywanych jest on-line.
Dla wyspecjalizowanego resellera nie ma nic gorszego niż
konkurencja cenowa ze strony sklepów on-line czy sieci detalicznych. Niektórzy
producenci zwracają uwagę na ten problem.
– Sprzedaż naszych produktów w większości odbywa się
przez kanał partnerski, ale oferujemy też urządzenia klasy konsumenckiej, np.
atramentowe modele z serii InkBenefit, które są sprzedawane
w retailu.W ofercie mamy także produkty, które są przeznaczone
wyłącznie dla kanału partnerskiego – mówi Piotr Baca.
Być może wskutek takiej
polityki resellerzy pytani o powody spadków popytu na sprzęt drukujący
wskazują bardziej na sytuację rynkową niż konkurencję ze strony detalistów.
Takie wnioski nasuwają się po analizie ankiet redakcji CRN. W najnowszej
ankiecie, jaką przeprowadziliśmy pod koniec maja, 44 proc. resellerów
zaznaczyło w pytaniu o powody spadków zakupy w detalu, podczas
gdy dwa lata temu w podobnym badaniu było to 53 proc.
Jedną z przyczyn
zmniejszonego popytu na urządzenia drukujące w 2014 r. był
prawdopodobnie wzrost cen. W Polsce było to zjawisko nieuniknione, za
sprawą znaczącego skoku wartości dolara. Amerykańska waluta jeszcze
w pierwszej połowie ubiegłego roku kosztowała 3 zł, zaś później
systematycznie drożała, osiągając poziom ponad 3,4 zł w grudniu.
W konsekwencji musiało to przynieść wzrost cen sprzętu (tych w naszej
walucie) i przyczynić się do odłożenia przez wielu klientów decyzji
o zakupie nowego urządzenia drukującego w oczekiwaniu na poprawę
kondycji złotówki. W 2015 r. niestety sytuacja wygląda jeszcze
gorzej. O ile od lipca do grudnia 2014 r. dolar drożał
systematycznie, lecz stosunkowo powoli, o tyle od stycznia bieżącego roku
wzrosty stały się wręcz gwałtowne. W marcu trzeba było zapłacić za dolara
już prawie 4 zł. Wprawdzie od marca do połowy maja odnotowano spadek do
3,5 zł, ale na koniec miesiąca cena znowu wzrosła do niemal 3,8 zł.
Chociaż niekorzystna sytuacja na rynku walut może powodować
wstrzymywanie się z decyzjami zakupowymi, to nie można ich odwlekać
w nieskończoność, bo czas życia atramentówki określa się na góra pięć lat.
– Wprawdzie urządzenie właściwie eksploatowane,
z wykorzystaniem oryginalnych materiałów eksploatacyjnych, może po 2–3
latach wyglądać jak nowe, ale po kilku miesiącach intensywnej pracy będzie
nadawać się do wymiany – tłumaczy Michał Wilkowski, IPS Country
Manager z polskiego przedstawicielstwa HP.
Producenci wierzą, że utrzymujący się od dwóch lat niski
poziom sprzedaży oznacza – z racji ograniczonej żywotności sprzętu
– zbliżającą się poprawę koniunktury. Podkreślają też, że urządzenia
drukujące nie starzeją się tylko mechanicznie. Najnowsze konstrukcje oferują
nowe funkcje i umożliwiają tańsze drukowanie, na co klienci zwracają coraz
większą uwagę (szerzej na ten temat, patrz artykuł na str. 40). Poza tym dla
drukarki nie ma alternatywy, to zakup niezbędny, niezależnie od tego, czy
klient drukuje 10 czy 10 tys. stron miesięcznie.
Artykuł Mniej, ale drożej pochodzi z serwisu CRN.
]]>