Artykuł Skanery Fujitsu – płynne przejście do cyfrowego archiwum pochodzi z serwisu CRN.
]]>Skanery te przystosowane są do całodobowej pracy, niektóre modele z dziennym obciążeniem przekraczającym 100 tys. kartek. Dlatego urządzenia te muszą być maksymalnie wytrzymałe. Doświadczenie producenta, uzyskane przy projektowaniu i eksploatacji dużych skanerów przemysłowych, umożliwiło zaadaptowanie części rozwiązań (np. systemów prowadzenia papieru, mechanizmów separujących czy czujników wykrywających podwójne pobranie kartek) w mniejszych modelach biurowych.
Fujitsu nie poddało się globalnym trendom i swoje skanery nadal produkuje w Japonii. Dlatego precyzja wykonania i jakość poszczególnych elementów nie są u tego dostawcy tylko sloganem reklamowym. Na polskim rynku dodatkowym, mocnym atutem jest bardzo dobre wsparcie techniczne, z rozwiniętą ofertą usług serwisowych, oraz stała dostępność części eksploatacyjnych i ich łatwa wymiana. Pełny wachlarz usług w tym zakresie zapewnia Alstor – wieloletni dystrybutor skanerów Fujitsu w Polsce. Usługi świadczone są na najwyższym poziomie, co potwierdza przyznany działowi serwisu certyfikat jakości ISO 9001.
Kompaktowe modele skanerów fi-7460 i fi-7480 to rozwiązania Fujitsu najnowszej generacji, należące do rodziny fi. Skanują odpowiednio do 9 i 12 tys. stron dziennie, dlatego doskonale nadają się do większości zadań biurowych (np. do skanowania dużej liczby standardowych dokumentów lub wielu różnych rodzajów dokumentów).
Bartłomiej Cholewa
Od wielu lat krąży opinia, że tradycyjne dokumenty papierowe znikną, a wraz z nimi skanery. Jednak, wbrew prognozom analityków, sprzedaż skanerów dokumentowych nieprzerwanie rośnie. Wprawdzie duża część informacji jest już przetwarzana wyłącznie w postaci cyfrowej, ale wciąż są środowiska, w których powstaje dużo papierowych dokumentów. Potrzeba jeszcze wiele czasu, zanim w tym zakresie dokona się zmiana mentalności i przyzwyczajeń użytkowników. Często też konieczne będą zmiany w prawie nakazujące wybranym instytucjom przetwarzanie wyłącznie cyfrowych informacji.
Niezawodny mechanizm pobierania papieru, w który zostały wyposażone, gwarantuje ochronę skanowanych dokumentów podczas całego procesu. Uniemożliwia obracanie się arkuszy w podajniku dokumentów, a akustyczne czujniki zapobiegają uszkodzeniu nawet bardzo delikatnych kartek. Dodatkowo specjalne rolki skanera separują kartki tak, aby nie dopuścić do zacięcia się papieru. W trybie podawania ręcznego możliwe jest skanowanie grubych, wielowarstwowych dokumentów, w tym zamkniętych kopert i kartek oraz kartonu o gramaturze do 413 g/m².
Nowością w rodzinie fi jest także kompaktowy model fi-7030, pracujący z wydajnością 27 arkuszy na minutę. Urządzenie może zarówno skanować w trybie wsadowym, jak i przetwarzać podawane ręcznie bardzo różnorodne dokumenty, w tym karty plastikowe. Skaner fi-7030 zapewnia oszczędzanie energii w trybie uśpienia, ale nie kosztem czasu oczekiwania na wybudzenie do trybu aktywnego – jest ono niemal natychmiastowe. Wbudowany podajnik zawiera czujniki ultradźwiękowe, nowo opracowany mechanizm zapobiegający przekrzywieniu dokumentu oraz prowadnice rolkowe, które oddzielają poszczególne dokumenty w celu uniknięcia zacięcia papieru. Wykorzystywane w skanerze materiały eksploatacyjne wystarczają na przetworzenie nawet 200 tys. stron.
Wybieramy skaner do biura
Wybierając biurowy skaner dokumentowy, należy zwrócić szczególną uwagę na kilka parametrów i cech, dzięki którym zagwarantowana będzie nieprzerwana praca tego urządzenia. Jeśli skaner nie zostanie dobrany w sposób optymalny, jego nadmierna eksploatacja znacznie zwiększy stopień zużycia wymienialnych elementów eksploatacyjnych. A to – analogicznie jak w przypadku drukarek – znacznie wpływa to na koszty serwisowania.
Ile dokumentów dziennie podlega skanowaniu?
Przede wszystkim należy uwzględnić określone przez producenta skanera obciążenie, wyrażane w postaci liczby skanowanych dziennie dokumentów. Dla urządzeń klasy produkcyjnej, przetwarzających 120 i więcej kartek A4 na minutę, współczynnik ten oscyluje wokół kilkudziesięciu tysięcy stron dziennie. Natomiast mniejsze skanery departamentowe skanują od kilku do kilkunastu tysięcy kartek dziennie.
Jakiego typu dokumenty mają być skanowane?
Skanery dokumentowe mają też ograniczenia dotyczące wielkości i grubości skanowanych dokumentów. Najpopularniejsze są urządzenia przetwarzające arkusze formatu A4 o gramaturze 50-160 g/m2. W zależności od specyfiki firmy może istnieć potrzeba skanowania dokumentów większych, grubszych lub bardzo delikatnych. Dlatego czasem, zamiast zwykłego rolkowego skanera, warto rozważyć zakup urządzenia płaskiego albo zapewniającego obie metody skanowania.
Ile osób ma korzystać ze skanera?
Intensywność i częstotliwość wykorzystania skanera determinuje sposób jego podłączenia do infrastruktury IT. Jeżeli ma on być wyłącznie do dyspozycji np. sekretariatu, wystarczy standardowe urządzenie komunikujące się z komputerem przez złącze USB. Ale jeśli skanera ma używać więcej osób, konieczne jest podłączenie go do sieci. Można to zapewnić na dwa sposoby. Pierwszym, najwygodniejszym jest zaproponowanie klientowi nieco droższego skanera, ale podłączanego bezpośrednio do przełącznika sieciowego. Druga metoda to połączenie skanera dokumentowego z komputerem w tradycyjny sposób i udostępnienie możliwości korzystania z niego innym użytkownikom sieci. W tym przypadku konieczne jest jednak posiadanie dodatkowego wydajnego komputera, który będzie w stanie szybko przetwarzać pliki składające się z kilkudziesięciu stron.
Najnowsze skanery z serii fi dostarczane są z oprogramowaniem PaperStream Capture w wersji 1.5. Zapewnia ono ergonomiczny interfejs użytkownika, kompatybilny z ekranami dotykowymi i wyposażony w udoskonalone funkcje usprawniające proces skanowania dokumentów. Oprogramowanie to jest kompatybilne ze wszystkimi urządzeniami z serii fi, dzięki czemu w szybko rozrastającej się firmie można wdrażać bardziej wydajne modele urządzeń bez konieczności zmiany procesów skanowania i wymiany oprogramowania.
Na rodzinę Fujitsu ScanSnap składają się skanery przeznaczone dla mniejszych biur. Najbardziej wszechstronnym urządzeniem jest ScanSnap iX500. Model ten sprawdzi się w każdym biurze – może służyć zarówno do skanowania pojedynczych kartek, jak i przetwarzania wsadowego (podajnik mieści 50 kartek). Wbudowany moduł Wi-Fi umożliwia skanowanie bezpośrednio do urządzeń mobilnych z systemami iOS i Android, jak również do komputerów PC i Mac.
ScanSnap N7100 to skaner sieciowy, którego nie trzeba podłączać do komputera. Skanuje z szybkością 25 kartek na minutę (50 obrazów na minutę) z rozdzielczością 200/300 dpi, nie należy więc do rozwiązań najszybszych, ale za to może służyć wielu użytkownikom w obrębie jednej firmy czy działu. Urządzenie ma intuicyjny wyświetlacz graficzny i można je skonfigurować w taki sposób, żeby cały proces skanowania był aktywowany po naciśnięciu jednego przycisku. Skaner ten oferuje wiele różnych trybów pracy (skanowanie m.in. do wiadomości e-mail, folderu sieciowego, serwera FTP lub SharePoint) i zaawansowanych funkcji (np. uwierzytelnianie jego użytkowników).
Ciekawym rozwiązaniem jest model ScanSnap SV600 wyposażony w umieszczoną na statywie głowicę skanującą, która zapewnia skanowanie bezdotykowe. Dzięki temu możliwe jest bezpieczne skanowanie cennych i delikatnych dokumentów oraz wygodne przetwarzanie
czasopism, książek, zszytej dokumentacji lub dokumentów nietypowych (np. o wysokiej gramaturze lub w dużym formacie).
Więcej informacji na temat skanerów Fujitsu znaleźć można na stronie polskiego dystrybutora, firmy Alstor (www.alstor.pl).
Artykuł powstał we współpracy z firmami Fujitsu i Alstor.
Artykuł Skanery Fujitsu – płynne przejście do cyfrowego archiwum pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł „All of backup” w edukacji pochodzi z serwisu CRN.
]]>Z tego względu producenci rozwiązań do backupu stawiają na coś więcej niż tylko tworzenie kopii zapasowych i składowanie ich w wybranym repozytorium. Po pierwsze, liczy się pewność odtworzenia (funkcjonalność ta nosi różne nazwy, w zależności od producenta). System weryfikuje, czy kopia zapasowa została wykonana, a przede wszystkim czy w razie awarii zostanie przywrócony system operacyjny, aplikacja lub maszyna wirtualna w przypadku backupu środowisk wirtualnych.
Drugi czynnik to czas. Jeśli mamy pewność, że dane można odzyskać, należy sprawdzić, ile czasu potrzeba na przywrócenie pełnej gotowości systemu do normalnej pracy. Tu z pomocą przychodzi funkcja Instant Recovery, która umożliwia przywracanie danych bezpośrednio z plików backupu, bez konieczności uprzedniego kopiowania całości do środowiska produkcyjnego. Znacznie skraca to czas odtworzenia wszystkich funkcji, które dostępne są w ciągu kilku minut, a nie – jak kiedyś – godzin. Trzeci element to okres, do którego możemy się cofnąć. W wielu sytuacjach w ciągu kilku minut wykonywane są tysiące operacji. Dlatego ważne jest częste sporządzanie backupu, tak aby możliwy był powrót jak najbliżej punktu, w którym doszło do awarii. Określają to parametry: RTO (Recovery Time Objective) oraz RPO (Recovery Point Objective).
Dla branży edukacyjnej duże wyzwanie stanowi często backup znacznej liczby kont pocztowych należących do studentów, uczniów i kadry. Po pierwsze, konta te same w sobie zajmują określoną ilość miejsca. Po drugie, potrzebne jest miejsce do przechowywania backupów. Stąd duża rola na przykład globalnej deduplikacji, która gwarantuje oszczędność przestrzeni.
Kolejna ważna kwestia to wsparcie dla systemów pracy grupowej, np. najbardziej popularnego Microsoft Exchange. Trudno nie docenić możliwości przywracania pojedynczych elementów, skrzynek pocztowych, e-maili czy załączników. Istotna jest też możliwość szybkiego i łatwego ich wyszukiwania. Duża liczba użytkowników oznacza też znaczną liczbę kont w Active Directory – tutaj również ważne jest wsparcie odpowiednich agentów i możliwość przywracania poszczególnych elementów systemu.
Veracomp szeroko zajmuje się problematyką rozwiązań backupowych m.in. w edukacji. W marcu bieżącego roku dystrybutor uruchomił projekt „All of backup – poznaj nowy wymiar ochrony Twoich danych”. W ramach tego przedsięwzięcia eksperci Veracompu oraz współpracujący z nim dostawcy rozwiązań do backupu dzielą się wiedzą i doświadczeniem w zakresie właściwej ochrony danych. Projekt zakłada realizację cyklu szkoleń, spotkań, konferencji, ciekawych artykułów i innych działań, które mają na celu pomoc – zarówno partnerom Veracompu, jak i klientom końcowym – w zrozumieniu tego, czym tak naprawdę jest profesjonalny backup. Specjaliści dystrybutora wiedzą, jak najlepiej dobrać rozwiązania do backupu dla firmy czy instytucji, w zależności od sektora, w którym działa.
Informacje dotyczące projektu
„All of backup” i związanych z nim rozwiązań
do zastosowania m.in. w edukacji
można znaleźć na stronie
www.backup.info.pl
Artykuł „All of backup” w edukacji pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sony kupiło Memnona pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zakup nastąpił 1 lipca. Cena nie została ujawniona. W ramach transakcji Sony przejmie wszystkie składniki majątku, włącznie z prawami własności intelektualnej, technologią oraz możliwościami tworzenia rozwiązań programowych. Firma Memnon stanie się częścią Sony Professional, Sony Europe Ltd.
Artykuł Sony kupiło Memnona pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Skanery dokumentowe Kodak w placówkach ochrony zdrowia pochodzi z serwisu CRN.
]]>
Skaner Kodak Sceyex umożliwia szybkie przetwarzanie do postaci cyfrowej dokumentów, np. skierowań. To ciekawe urządzenie – ma postać lampki nabiurkowej, dzięki czemu zajmuje niewiele miejsca. Sam proces skanowania jest bardzo prosty. Wystarczy w czasie czytania dokumentu umieścić go w polu obserwowanym przez skaner, a zrobi on automatycznie zdjęcie. Dołączone oprogramowanie zapewnia zaawansowane funkcje przetwarzania obrazu, takie jak prostowanie czy autokadrowanie, dzięki czemu wyeliminowano konieczność dalszej ręcznej korekty skanowanego obrazu. Wbudowany silnik OCR zapewnia rozpoznawanie polskiego pisma i osadzenie tekstu w pliku formatu PDF, zawierającym przetwarzane zdjęcia. Urządzenie jest zasilane przez port USB i nie wymaga żadnych materiałów eksploatacyjnych.
Jeszcze więcej opcji ma Kodak ScanMate i1120 – kompaktowy skaner nabiurkowy A4 pracujący w trybie duplex. Dzięki niemu pracownik rejestracji czy gabinetu może przetwarzać do postaci cyfrowej skierowania, wyniki badań, a także dokumenty, których długość wynosi do 86 cm. Urządzenie to może zeskanować dziennie nawet 1000 stron, ponadto zapewnia zaprogramowanie przycisków znajdujących się na obudowie, a tym samym ustawienie reguł dla najczęściej wykonywanych zadań.
Bardziej wydajne skanowanie gwarantują dwie serie urządzeń Kodak wyposażone w podajnik i opcjonalną przystawkę do skanowania płaskiego: i2000 (A4) oraz i3000 (A3). Modele z serii i2000 ułatwiają sprawne zarządzanie pracą bezpośrednio z biurka pracownika recepcji lub gabinetu – funkcja SmartTouch umożliwia inicjowanie, za pomocą jednego przycisku, wykonywania wieloetapowych zadań, np. skanowania i przesyłania dokumentów e-mailem lub zapisywania ich w archiwum placówki medycznej.
Z kolei urządzenia linii Kodak i3000 (modele i3200 oraz i3400) zapewniają imponującą wydajność dzienną, która wynosi nawet 20 tys. zeskanowanych stron. Mimo że są to skanery klasy departamentowej, wyróżniają się kompaktowymi wymiarami, dzięki czemu nie zajmują wiele miejsca na biurku. Urządzenia wyposażono w specjalny system wykrywający jednoczesne wciągnięcie dwóch kartek papieru.
Jeszcze inne wyzwania stoją np. przed szpitalnymi archiwami oraz firmami, które świadczą usługi digitalizacji dokumentacji medycznej. Tutaj zastosowanie znajdują potężne maszyny Kodak z serii i4000 oraz i5000. Urządzenia mają duży podajnik, mieszczący do 750 arkuszy, i są wyposażone w najnowsze rozwiązania poprawiające jakość skanów, dzięki którym mogą pracować z prędkością nawet 210 stron na minutę w kolorze i w rozdzielczości 300 dpi.
Skanowanie znacznej liczby dokumentów wiąże się z koniecznością wykorzystania oprogramowania, które nie tylko umożliwi ich edycję czy poprawę jakości, ale też uprości cały proces skanowania i obiegu dokumentów w systemie IT placówki medycznej. Kodak oferuje oprogramowanie Capture Pro, które służy do selektywnego pozyskiwania danych z dokumentów papierowych i elektronicznych dzięki wbudowanemu silnikowi OCR, OMR oraz kodów kreskowych.
Capture Pro umożliwia zarządzanie zeskanowanymi dokumentami (np. obracanie, ponowne skanowanie, porządkowanie ich, a także współużytkowanie), zaś docelowe pliki charakteryzują się małą wielkością. Oprogramowanie zapewnia również skanowanie z indeksowaniem bezpośrednio do bibliotek w Sharepoint, a dzięki otwartemu interfejsowi API może służyć jako aplikacja do zasilania systemów klasy DMS/ECM w odpowiednio pogrupowane, podzielone i zindeksowane obrazy.
Artykuł powstał we współpracy z firmami Kodak Alaris i Veracomp.
Artykuł Skanery dokumentowe Kodak w placówkach ochrony zdrowia pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Elektroniczne archiwum – konieczność i wygoda pochodzi z serwisu CRN.
]]>
– Skanery dokumentowe
są specjalistycznymi urządzeniami, które powinna cechować doskonała jakość
i duża szybkość przetwarzania treści, niezawodność i zwiększona
żywotność, wygodna obsługa oraz możliwość integracji z systemami obiegu
dokumentów – mówi Bartłomiej
Cholewa, Product Manager zajmujący się skanerami Fujitsu w firmie Alstor.
Specjalista dodaje, że w przypadku skanerów dokumentowych Fujitsu
dodatkowym atutem jest bardzo dobre wsparcie techniczne z rozwiniętą
siecią usług serwisowych, dostępność części eksploatacyjnych i łatwa ich
wymiana. Alstor świadczy w tym zakresie pełen wachlarz usług. Ich jakość
potwierdza certyfikat ISO 9001 dla działu serwisu dystrybutora.
W wielu modelach skanerów
Fujitsu wykorzystano pionierskie rozwiązania – obecnie uznawane za
niedoścignione wzorce. W modelach dokumentowych z linii fi stosowana
jest technologia przechwytywania obrazu CCD. Dzięki niej uzyskuje się obraz
o wysokiej ostrości przy dużych szybkościach skanowania, nawet
w przypadku dokumentów słabej jakości.
W modelach tych
zastosowano szereg zaawansowanych funkcji poprawiających efektywność procesu
skanowania. Prawie wszystkie skanery Fujitsu mają funkcję duplex, wszystkie
skanują w kolorze, odcieniach szarości i trybie czarno-białym.
Specjalistyczny system pobierania i przesuwu papieru gwarantuje
bezproblemowy transport dokumentów, takich jak rozszyte kartki, kartki
z segregatorów, cienki papier z perforacją, koperty.
O bezpieczeństwo dokumentów dbają systemy wykrywania podwójnych pobrań
wraz z funkcją IMFF (Intelligent Multifeed Function), opartą na czujniku
ultradźwiękowym, oraz aktywna funkcja ochrony papieru dostępna już
w modelach fi-6130Z/fi-6230Z.
Do urządzeń dodawane jest
oprogramowanie, które z jednej strony pozwala na wykorzystanie wszystkich
możliwości skanera, z drugiej automatyzuje skanowanie. Dostępne są funkcje
cyfrowego przetwarzania obrazu, takie jak usuwanie pustych stron, prostowanie
i obracanie obrazu na podstawie układu tekstu, automatyczne rozpoznawanie
formatu dokumentu, które znacząco skracają czas przygotowania dokumentacji do
skanowania.
W ofercie Fujitsu znajdują się modele przeznaczone do
przetwarzania od stu do tysiąca kartek dziennie (seria ScanSnap), a nawet
kilkudziesięciu tysięcy (fi-5950 przetwarza do 100 000 kartek dziennie).
Popularne konstrukcje, jak fi-6130Z czy fi-6230Z, zaspokajają potrzeby średniej
wielkości biur. Więcej na www.alstor.pl/produkty/przetwarzanie-dokumentow/
Dokumenty w postaci cyfrowej – korzyści
–
szybki dostęp do szukanego cyfrowego dokumentu
–
dokument jest dostępny dla wielu osób – nawet w tym samym czasie
–
brak potrzeby wykonywania kopii dokumentów – scany przechowywane są w
centralnym repozytorium i można otworzyć nieograniczoną liczbę ich kopii
–
brak możliwości zagubienia, uszkodzenia, zniszczenia dokumentu
–
szybki proces dystrybucji dokumentu, np.
poprzez wysłanie e-mailem pliku PDF
–
zmniejszenie liczby oryginałów przechowywanych w fizycznym archiwum
–
ochrona przed utratą informacji – „zamrożenie” jakości dokumentu z momentu
digitalizacji
Artykuł Elektroniczne archiwum – konieczność i wygoda pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Lekarz nie będzie archiwistą pochodzi z serwisu CRN.
]]>
Zapewnienie
bezpiecznej archiwizacji gromadzonych danych to jedno z wyzwań, przed
którym staną nie tylko kierujący projektami w dużych szpitalach. Będą
musiały sobie z nim poradzić wszystkie bez wyjątku jednostki, również
jednoosobowe prywatne gabinety lekarskie. W przypadku dużych lecznic
możliwe jest, choć niezwykle kosztowne, stworzenie archiwum o wysokim
standardzie zabezpieczeń. Mowa tu nie tylko o niezbędnej infrastrukturze
IT, ale też całodobowym monitoringu, systemach antywłamaniowych, elektronicznym
nadzorze, zabezpieczeniach fizycznych, profesjonalnej obsłudze, polityce bezpieczeństwa
(tę ostatnią zresztą będzie musiał realizować każdy administrator danych
medycznych, a więc także lekarz w małym prywatnym gabinecie).
Wspomnieć należy również o szpitalnych centrach, które wydają zatrudnionym
lekarzom certyfikaty do potwierdzania wpisów w elektronicznej dokumentacji
medycznej – to też niezbędny element bezpieczeństwa, dotyczący zresztą
jednostek każdej wielkości (o tym więcej w ramce poniżej).
Cywilizowany outsourcing
Według Veracompu outsourcing infrastruktury będzie dobrym
rozwiązaniem dla małych podmiotów leczniczych. Dystrybutor mówi
o outsourcingu cywilizowanym, przez co rozumie:
– przejście przez outsourcera procesu certyfikacji ISO 27?000,
– precyzyjną definicję poziomów SLA, gwarantowanych pewnie
karami umownymi,
– wykupienie stosownej polisy OC.
Na wysokość ceny polisy OC przypuszczalnie duży wpływ
będzie miała konkurencyjność oferty outsourcerów. Będzie ona zależała od
oszacowania przez ubezpieczyciela potencjalnego ryzyka usługi oraz doskonałości
operacyjnej w obszarze bezpieczeństwa, niezawodności i HR.
Firmy, które zamierzają świadczyć takie usługi, będą
musiały dokładnie znać model biznesowy placówki i zastanowić się, co ma
być wyróżnikiem ich oferty na tle konkurencji. Czy będzie to cena przy
założonym poziomie SLA? Wówczas wygrywać będą ci, którzy najszybciej osiągną
ekonomię skali, zwłaszcza w segmencie małych NZOZ-ów. A może wyróżnikiem
ma być zdolność do integracji chmury z już istniejącym systemem HIS
szpitala, a potem outsourcing całego rozwiązania? W takim przypadku
wygrywać będą pewnie dotychczasowi dostawcy.
Czy każda duża jednostka wybierze choć w przybliżeniu
taką właśnie drogę? Trudno powiedzieć, bo skala przedsięwzięcia jest ogromna.
Trzeba zapanować nad wieloma, często nie do końca uregulowanymi prawem,
szczegółami. Systemy gromadzenia danych medycznych muszą być nowoczesne
i bezpieczne. W razie awarii powinna istnieć możliwość odtworzenia
nie tylko kopii dokumentów, ale i oryginałów. Zasadne jest więc pytanie:
jak poradzą sobie z tym małe placówki?
O potencjalnych problemach związanych z tym tematem
dyskutowali uczestnicy debaty zorganizowanej przez redakcję „Służby Zdrowia”
(relacja w numerze z 11 kwietnia 2013 r.
i w Internecie pod adresem http://nyczaj.blog.onet.pl). Specjaliści
zwrócili uwagę na liczebność małych ośrodków. Szpitali jest w Polsce około
800, a przychodni i małych praktyk lekarskich kilkadziesiąt tysięcy.
Wiele placówek trudno nazwać mocno zinformatyzowanymi – praktyka
większości ograniczała się do rozliczeń z NFZ, prowadzonych często przez
zewnętrzne biura rachunkowe. Teraz doszedł system identyfikacji osób
ubezpieczonych – eWUŚ. To dobre początki, jednak wyzwanie, które wiąże się
z datą 1 sierpnia 2014 r., wymaga dużo większego zaznajomienia
z systemami informatycznymi, jak również pogłębienia świadomości związanej
z ochroną danych medycznych.
Wydaje
się na przykład, że najprostszym i najbardziej
efektywnym rozwiązaniem w zakresie bezpiecznego składowania danych
medycznych dla mniejszych podmiotów leczniczych mogłyby być usługi
outsourcingu. W takim modelu dokumentacja medyczna tworzona byłaby przez
lekarza w trybie on-line. Nie archiwizowałby jej na swoim komputerze, ale
w zewnętrznym archiwum danych, do którego w każdym momencie miałby
dostęp.
Jaka jest zdaniem przedstawicieli branży IT szansa, że
usługi outsourcingu w zakresie archiwizacji danych medycznych zyskają
przychylność podmiotów leczniczych? Uważają to oni za dobre rozwiązanie nie
tylko dla mniejszych, ale również dużych ośrodków. Wspomniane już HIS-y
zazwyczaj obejmują od 50 do 70 proc. całego procesu leczenia pacjenta
w placówce szpitalnej.
Mariusz Kochański
Patrząc z perspektywy dystrybutora specjalizującego się
w rozwiązaniach dla służby zdrowia, uważamy, że wprowadzenie systemów
elektronicznej dokumentacji medycznej w placówkach medycznych rozwija
istniejący już segment rynku, w którym nasi partnerzy mają szansę
generowania stabilnych przychodów z outsourcingu. Dotyczy to także
mniejszych firm resellerskich, które obsługują dzisiaj z sukcesem tysiące
NZOZ-ów. Oczywiście pod warunkiem, że będą aktywnie prezentowały swoją ofertę
potencjalnym klientom w zakresie korzyści z outsourcingu
w obszarach bezpieczeństwa, niezawodności oraz zarządzania zmianą.
Jak podkreśla Adam Pośpiech, dyrektor sprzedaży
technologii dla sektora ochrony zdrowia w Oracle’u, większość dostawców
HIS-ów oferuje moduł Elektroniczne Archiwum. To jednak nie musi oznaczać, że
takie rozwiązanie obejmuje całość dokumentacji medycznej w danej jednostce:
często tylko tę wytwarzaną w systemie HIS. W jednostkach leczniczych
funkcjonują przecież inne, wspomniane już, wyspowe systemy LIS (Laboratory
Information System), RIS (Radiology Information System), PACS (Picture
Archiving and Communication System). A, uciekając się do metafory, chodzi
o to, aby te wyspy danych połączyć w jeden, bezpieczny ląd.
Do kluczowych spraw w świetle nowych przepisów
dotyczących digitalizacji danych medycznych należy też kwestia tego, czy autor
rozwiązania zaprojektował archiwum głębokiego składowania (wymagane prawem
okresy to 20 – 30 lat). Poza tym warto podkreślić konieczność
implementacji mechanizmów pełnej ochrony poufności danych i ich
skutecznego niszczenia.
Wiarygodność elektronicznej dokumentacji medycznej – podpis elektroniczny?
Wdrażanie systemu z podpisem elektronicznym nie
znajduje uzasadnienia ekonomicznego. Technologie informatyczne zapewniają
równie skuteczne, jak ustawowy podpis elektroniczny, sposoby autentykacji
i identyfikacji, zdecydowanie tańsze we wdrożeniu i eksploatacji.
Racjonalnym wydaje się wprowadzenie systemu, który spełnia wymagania prawne,
z ewentualną możliwością przejścia w przyszłości na nowe rozwiązanie
podpisu elektronicznego. Być może – jak było w projekcie nowego
dowodu osobistego – obywatele zostaną wyposażeni w uznawany
publicznie podpis elektroniczny, który będzie można zastosować także do celów
dokumentacji medycznej. W dzisiejszej sytuacji prawno-technologicznej
rozsądne wydaje się skorzystanie z rozwiązań innych niż podpis elektroniczny.
Elektroniczny podpis
stanowi naturalny mechanizm autoryzacji i zatwierdzania dokumentacji
medycznej. Login i hasło przestało być bezpieczne wiele lat temu.
Aktualnie prawnicy spierają się, czy w myśl ustawy o ochronie danych
osobowych login i hasło można jeszcze w ogóle uznać za rzeczywiste
zabezpieczenie danych. Inną kwestią jest bardzo restrykcyjna polska definicja,
która za pełnoprawny uznaje jedynie Kwalifikowany Podpis Elektroniczny.
Z technicznego punktu widzenia dopuszczalny byłby np. scenariusz,
w którym, dajmy na to, izby lekarskie dysponują odpowiednią infrastrukturą
PKI i generują bezpłatne klucze dla swoich członków. Tak podpisana
i dodatkowo datowana w oparciu o Hardware Security Module
dokumentacja jest nieporównywalnie bardziej odporna na wszelkie manipulacje
aniżeli tradycyjna papierowa.
–
Niestety, większość decydentów jednostek ochrony zdrowia albo nie zdaje sobie
sprawy z powyższych aspektów, albo woli nie zadawać tak trudnych pytań – mówi Adam Pośpiech.
Jednak
konieczność wywiązywania się z ustawowych obowiązków dotyczących
całkowitej digitalizacji danych medycznych spowoduje, że ucieczka od trudnych
pytań stanie się niemożliwa. Zmiana systemu będzie oznaczała podwyższenie
wymagań dotyczących bezpieczeństwa i niezawodności systemów IT.
–
Zarówno na właścicielach NZOZ-ów, jak i dyrektorach wielkich szpitali
uniwersyteckich wymusi to podjęcie decyzji, czy sami inwestują
w technologie i kadry związane z zabezpieczeniami, czy też
zlecają to outsourcerowi, który z racji ekonomii i skali może to
zrobić szybciej i lepiej – mówi Mariusz Kochański, członek zarządu, dyrektor Działu
Systemów Sieciowych w Veracompie.
Zdaniem Norberta Stachury, adwokata, specjalisty
w zakresie zagadnień prawnych informatyzacji administracji publicznej
w Comarchu, outsourcing może być racjonalnym rozwiązaniem dla podmiotów
leczniczych, szczególnie małych, głównie ze względu na konieczność spełnienia
wysokich wymagań w zakresie bezpieczeństwa danych
i interoperacyjności.
Adam Pośpiech
Konieczność archiwizacji
zdigitalizowanej dokumentacji medycznej powinna przyczynić się do powstania
bardzo ciekawej oferty. Zarówno w przypadku kluczowych graczy na tym
rynku, którzy oferują rozwiązania np. klasy HIS, jak i firm posiadających
odpowiednie zaplecze technologiczne czy doświadczenie pochodzące np.
z rynku administracji rządowej bądź samorządowej. Aktualnie Oracle
prowadzi szereg rozmów z firmami z branży IT oraz nowymi graczami,
którzy są zainteresowani wykorzystaniem naszych rozwiązań i doświadczenia,
jakie zdobyliśmy, działając na rynkach innych państw. Bardzo istotne
w takich rozwiązaniach jest odpowiednie zaprojektowanie całej
infrastruktury. Biorąc pod uwagę, że okres przechowywania danych medycznych ma
sięgać nawet 30 lat, kluczowe jest wybranie sprawdzonej technologii, zarówno w warstwie
hardware, jak i software.
Kajetan Wojsyk
Lekarze
w prywatnych gabinetach nie będą w stanie we własnym zakresie
przechowywać i zabezpieczać na wymaganym poziomie elektronicznej
dokumentacji medycznej. Chociaż będą ją mogli tworzyć u siebie za pomocą
odpowiedniego oprogramowania, to jednak składować powinni na zewnętrznych
serwerach centrów danych specjalnie dostosowanych do tej roli. Tam, gdzie
dokumenty na pewno nie zginą. Trzeba brać pod uwagę fakt, że dokumentacja
medyczna w postaci cyfrowej ma być zabezpieczana przez co najmniej 20 lat.
A outsourcing w istocie dotyczy zapewnienia bezpiecznego
i długotrwałego przechowywania danych – i to w sposób,
który umożliwia, przy zmianie technologii, migrację zasobów na inne nośniki
i ich bezproblemowe odczytanie, nawet po upływie kilkudziesięciu lat.
– Wchodzi tu w grę chociażby zakup odpowiedniego
sprzętu i oprogramowania, który w przypadku małych i średnich
placówek będzie się wiązał z wysokimi wydatkami na starcie (na przykład na
odpowiednio wyposażony serwer) oraz koniecznością utrzymania poziomu obsługi
i serwisu (na przykład przez wykupienie odpowiednich
usług serwisowych – przyp. red.), przy uwzględnieniu, że są to dane
zaliczane do grupy poufnych – mówi przedstawiciel Comarchu.
Nie dość, że wszystko to jest po prostu drogie, pozostaje
jeszcze konieczność nadzorowania działań serwisu i bycia na bieżąco ze
zmianami prawnymi. Dlatego szansa na to, że przychodnie i małe praktyki
lekarskie, które mają zajmować się leczeniem, a nie profesjonalnym
składowaniem poufnych danych, będą korzystać z usług archiwizowania
w chmurze, jest spora.
Z drugiej strony środowisko specjalistów związanych
z rynkiem medycznym, jak i osoby z rynku IT wspominają
o nieufności lekarzy do modelu chmurowego. Większości z nich, jak
mówiono podczas wspomnianej debaty „Służby Zdrowia” – na co również
zwracają uwagę rozmówcy CRN-a – trudno sobie wyobrazić sytuację,
w której dokumentacja medyczna nie jest archiwizowana na komputerze
znajdującym się w placówce opieki zdrowotnej. Istnieje silna obawa przed
ewentualnym wyciekiem danych medycznych z zewnętrznego archiwum. Sytuacji
nie ułatwiają przepisy: brakuje jednoznacznych uregulowań dotyczących
możliwości korzystania z usług chmurowych w przypadku składowania
danych poufnych (choć zniesiono przepisy zabraniające przechowywania
dokumentacji medycznej poza obrębem placówki opieki zdrowotnej).
Jak w praktyce mogłaby wyglądać współpraca
mniejszych ośrodków z zewnętrznymi centrami składowania danych?
Przedstawiciel Oracle’a uważa, że optymalny jest model hybrydowy, w którym
dane medyczne zapisywane są w lokalnych systemach IT jednostki ochrony zdrowia,
a następnie archiwizowane w specjalizowanych data center.
–
Model chmurowy wydaje się atrakcyjny zwłaszcza dla bardzo małych jednostek, na
przykład praktyki dentystycznej – mówi Adam Pośpiech. – Ale wymaga dostępu do bardzo dobrej
jakości łączy internetowych. Będzie więc możliwy do zastosowania raczej
w placówkach znajdujących się na terenach zurbanizowanych.
Na jakość łączy zwraca także uwagę przedstawiciel
Veracompu. Jego zdaniem – przy założeniu, że dane będą gromadzone
w modelu chmury – każda placówka powinna dysponować bezpiecznymi,
zaufanymi terminalami do obsługi systemu. Powinny być wyposażone
w czytniki kart oraz mieć redundantny dostęp do łączy WAN dwóch operatorów
przez modem DSL, a do tego zapasowe łącze 3G (więcej na ten temat
w ramce powyżej).
Edward Stachura
Skorzystanie
z outsourcingu zapewnia utrzymanie wymaganych prawem standardów, fachową
obsługę i serwis, a także eliminuje konieczność nadzoru nad sprzętem.
Umożliwia uniknięcie dużych kosztów początkowych wdrożenia elektronicznej
dokumentacji medycznej, choćby związanych ze sprzętem (serwery) czy licencjami
bazodanowymi. Należy zwrócić także uwagę, że zwykle w trakcie wdrażania
zupełnie nowych rozwiązań prawnych podlegają one licznym zmianom
i nowelizacjom, co może także wynikać z rozwoju technologii.
W takim przypadku skorzystanie z outsourcingu pozwoli na proste
i efektywne pod względem kosztów zapewnienie kompleksowej obsługi
technicznej wdrożenia rozwiązania koniecznego do zmiany formy dokumentacji
medycznej na elektroniczną.
Niezależnie
od kwestii technologicznych firmy IT muszą zwrócić ogromną uwagę na regulacje
prawne i normatywne. Norbert Stachura z Comarchu przestrzega, że ze
względu na wagę i poufność danych medycznych konsekwencje jakiegokolwiek
błędu czy naruszenia przepisów mogą być katastrofalne w skutkach.
W
połowie sierpnia Helimed Diagnostic Imaging poinformował, że przy współpracy
z Grupą 3 S ulokował dane ponad miliona pacjentów w zewnętrznym
centrum przetwarzania danych 3 S w Katowicach. Operacja odbyła się
w ramach usługi 3 S Private Cloud.
W
chmurze zgromadzone zostały informacje ze wszystkich 11 ośrodków Helimedu
w woj. śląskim i opolskim, w tym z 10 centrów
diagnostycznych oraz Centrum Urologii Helimed, między innymi elektroniczne
wersje zdjęć RTG oraz tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego, jak
również rozpoznania i wyniki badań.
Zdaniem
przedstawicieli placówki nowe rozwiązanie usprawnia pracę całego Helimedu.
Rocznie przedsiębiorstwo diagnostyczne wykonuje się ponad 100 tys. badań
tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego oraz RTG i USG. Dla 11
ośrodków rozsianych po woj. śląskim i opolskim oznacza to ogromne ilości
dokumentacji medycznej.
Jak zapewniają specjaliści IT z Helimedu, znajdujące
się w chmurze dane pacjentów są bezpieczne. Z każdego ośrodka
wysyłane są one za pomocą bezpiecznego, szyfrowanego, szybkiego połączenia VPN
na serwery zlokalizowane w 3 S Data Center. Tam przechowywane są
w formie zaszyfrowanej za pomocą zaawansowanych technik kryptograficznych.
Dostęp do nich mają wyłącznie upoważnieni do tego przedstawiciele Helimedu,
a w przyszłości także pacjenci, którzy po zalogowaniu się uzyskają
wgląd w swoje dane medyczne.
Zdaniem integratora
Nie sądzę, aby nowe realia rynkowe i zmiany
w sektorze zdrowia spowodowały masową rozbudowę ofert producentów
i usługodawców IT z uwzględnieniem outsourcingu dla placówek
medycznych. Nawet jeśli coraz częściej zaczną pojawiać się takie usługi, to
raczej dopiero w momencie wyklarowania się sytuacji rynkowej. Niezależnie
od tego, czy jest to outsourcing czy sprzedaż gotowych rozwiązań, branża
medyczna stanowi jeden z bardziej wymagających obszarów gospodarki pod
względem prawnym, który dynamicznie się zmienia. Te dwa czynniki
– formalizacja i pojawianie się nowych regulacji, które mają istotny
wpływ na środowisko informatyczne – są sporym utrudnieniem dla firm
informatycznych. Z problemami spotykamy się już na etapie produkcji
rozwiązania. To, z czym musimy się zmierzyć na początku, czyli szereg
ustaw i rozporządzeń, zwykle znacznie odbiega od tego, z czym mamy do
czynienia pod koniec procesów produkcyjnych. W efekcie aplikacja czy
usługa wymaga ciągłego wprowadzania zmian i stale ewoluuje. Niestety,
rynek ochrony zdrowia jest obszarem najbardziej regulowanym prawnie
w naszym kraju i taka sytuacja jest pewnego rodzaju standardem
branżowym.
Artykuł Lekarz nie będzie archiwistą pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Sektor medyczny i digitalizacja danych pochodzi z serwisu CRN.
]]>W Polsce część placówek jest już zinformatyzowana
– również pod kątem digitalizacji danych medycznych (prawo umożliwia im to
od dłuższego czasu). Te będą przede wszystkim dostosowywać swoje oprogramowanie
do wymogów określających formaty zapisu (brak wytycznych w tej sprawie
jest krytykowany zarówno przez środowiska lekarskie, jak i przedstawicieli
branży IT, ponieważ niecałe dwa lata na przystosowanie się do nowych wymogów
prawnych to krótki okres, szczególnie w przypadku szpitali). Jednak wiele podmiotów
leczniczych trzeba będzie wyposażyć w odpowiednią infrastrukturę. Dlatego
integratorzy już działający na rynku medycznym przygotowują się do wzmożonej
pracy.
Zdaniem specjalistów wskutek zmian prawnych zarobią zarówno
duże, jak i małe przedsiębiorstwa IT. Swoich sił mogą spróbować również
integratorzy, którzy do tej pory nie obsługiwali odbiorców z sektora
medycznego.
Aby spełnić wymogi nowych
przepisów, podmioty lecznicze będą musiały się zaopatrzyć w infrastrukturę
informatyczną do sporządzania, archiwizowania i przeglądania dokumentacji
medycznej. Konieczny będzie zakup i wdrożenie nie tylko odpowiedniego
oprogramowania, ale też serwerów, urządzeń storage’owych, okablowania,
komputerów, skanerów, drukarek itd. Wyzwaniem dla kierujących projektami będzie
również zapewnienie bezpieczeństwa gromadzonych danych poufnych. Rozstrzygnięte
zostaną duże przetargi, z których zyski czerpać będą duzi integratorzy.
Joanna Falęcik
Nowe regulacje prawne dla
placówek służby zdrowia, dotyczące konieczności tworzenia i magazynowania
dokumentacji w formie cyfrowej, dają wiele możliwości firmom IT. Od
pewnego czasu zauważamy coraz większe zainteresowanie produktami, które mogą
zaspokajać potrzeby placówek zdrowia.
Cały
czas rozwijamy sieć partnerów, którzy uczestnicząc w organizowanych przez
nas szkoleniach, zyskują wiedzę i odpowiednie certyfikacje. Aktywnie
wspieramy ich w prezentacjach, doborze odpowiedniej konfiguracji systemu
dla klienta oraz późniejszej implementacji.
Tomasz Paradowski
Szansę
na zarobek mają zdecydowanie duzi i mali integratorzy. Duzi integratorzy to
często firmy, które potrafią wdrożyć kompleksowo system informatyczny dla
jednostki medycznej każdej wielkości. Należy jednak pamiętać, że od strony
informatycznej często szpitalami opiekują się firmy mniejsze, które przez wiele
lat wspierając daną placówkę medyczną, zasłużyły sobie na jej zaufanie. Nowe
przepisy to okazja dla wszystkich na modernizację istniejącej infrastruktury
informatycznej w szpitalu, wdrożenie nowego oprogramowania oraz serwis całości.
Ucyfrowienie dokumentacji medycznej to niesamowite wyzwanie pod względem
bezpieczeństwa danych – tu znów pojawia się szansa dla mniejszych firm.
Nie bez znaczenia w przypadku mniejszych integratorów,
którzy chcą wejść na rynek medyczny ze swoimi usługami, jest związanie się
z partnerem, który nie tylko jest w stanie dostarczyć potrzebny
sprzęt i oprogramowanie, ale też zapewnić szkolenie i pomoc przy
realizacji projektu. Partnerem, który edukuje klientów z segmentu
medycznego, przygotowując współpracującym z nim wykonawcom grunt do
działania.
Drugą barierą, na pokonanie której firmy IT mają niestety
mały wpływ, są ograniczone możliwości finansowe placówek zdrowia.
– Przemawia
za nimi znajomość rynku medycznego (niektóre firmy mają działy ukierunkowane na
obsługę tego sektora) oraz referencje, jakimi mogą się pochwalić – tłumaczy
Zbigniew Mądry, członek zarządu AB.
– To często firmy,
które potrafią wdrożyć kompleksowo system informatyczny dla jednostki medycznej
każdej wielkości – dodaje Tomasz Paradowski, dyrektor działu systemów
audiowizualnych w Veracompie.
Obaj specjaliści podkreślają jednak, że możliwościami
zarobku powinny się zainteresować również mniejsze firmy IT. – Ich
klientami mogą zostać zwłaszcza placówki zlokalizowane na prowincji –
wyjaśnia Zbigniew Mądry.
Choć sierpień 2014 zbliża się wielkimi krokami, jednak jest
jeszcze czas na to, aby mniejsze firmy IT poszukały sobie klientów
w sektorze medycznym.
– Przybywa nam partnerów, którzy chcą zarobić na
wdrożeniach w przedsiębiorstwach podmiotu leczniczego – mówi Robert
A. Beksiński, Senior Sales Representative w Sektorze Aplikacji
Medycznych w firmie Ericpol.– Rośnie również liczba tych, którzy do tej
pory nie działali na rynku medycznym, a teraz mają zamiar wykorzystać
szansę, jaką niesie ze sobą ustawa. W ich zasięgu są tzw. podmioty
lecznictwa otwartego.
Ericpol współpracuje z dużymi klientami, ale
jednocześnie, za pośrednictwem partnerów, dociera ze swoimi rozwiązaniami do
nawet całkiem małych odbiorców. – Bez partnerów nie byłoby to możliwe
– tłumaczy Beksiński.
Specjalista podkreśla, że
w produktach, które integratorzy będą oferować małym podmiotom leczniczym,
liczy się przede wszystkim prostota obsługi i funkcje bezpieczeństwa.
Według przedstawiciela Ericpolu ważne jest też zapewnienie przez integratora
kompleksowej obsługi placówki – liczy się możliwość przeprowadzenia pełnej
informatyzacji: od zbudowania sieci, dostarczenia komputerów i drukarek,
zainstalowania i wdrożenia oprogramowania, przeszkolenia personelu aż po asystę
techniczną i dostarczanie uaktualnień. – Od partnerów, którzy mają
pod opieką mniejszych klientów z segmentu medycznego, wiem, że dzięki
obsłudze jednego podmiotu można osiągnąć przychód od kilkuset do nawet
3 – 4 tys. zł miesięcznie – dodaje Beksiński.
Daniel Łużny
Zarobią
firmy, które stworzą centralny system gromadzący dane wszystkich pacjentów,
a także dostawcy sprzętu i oprogramowania do poszczególnych placówek
służby zdrowia. Na dodatkowe zlecenia mogą liczyć integratorzy, którzy wdrożyli
już rozwiązania informatyczne w placówkach medycznych, bo pojawi się
konieczność zintegrowania ich z systemem centralnym.
Przygotowywanie
dokumentacji medycznej w formie cyfrowej nie zacznie się dopiero
1 sierpnia 2014 r. Rynek rozwiązań IT jest do tego gotowy już od
dawna.
Z rozmów z dostawcami systemów wynika, że
przedstawiciele wielu podmiotów leczniczych, szczególnie tych najmniejszych,
działających na prowincji, nie zawsze są świadomi, że za niecałe dwa lata będą
musieli sprostać nowym obowiązkom ustawowym. Wspomniana niewiedza jest jedną
z barier, którą trzeba pokonać, starając się o klientów z tego
segmentu. W dodatku integratorzy wychodzący im naprzeciw z ofertą
handlową często są traktowani na równi z natrętnymi akwizytorami. Dlatego
właśnie wsparcie ze strony producentów w kontaktach z potencjalnymi
klientami ma duże znaczenie. – Liczy się pomoc w skutecznym
dotarciu do lekarzy – mówi przedstawiciel Ericpolu. – W naszym
przypadku skuteczność polega na tym, że my pozyskujemy klienta
i przekazujemy go partnerom – małym firmom integracyjnym .
– Z naszych doświadczeń
wynika, że potrzeby szpitali i innych placówek medycznych są ogromne
i dotyczą wszelkich dziedzin działalności, zarówno w zakresie
infrastruktury, jak i oprogramowania, lecz są ograniczone możliwościami
finansowymi – mówi Daniel Łużny, dyrektor ds. kluczowych klientów
w Exence. –Teoretycznie więc możliwości zarobku dla firm
informatycznych są nieograniczone, a w praktyce może się okazać, że
będzie zbyt mało pieniędzy na planowane wdrożenia.
Ze względu na łatwe do przewidzenia problemy
z finansowaniem, wspomniany brak wytycznych dotyczących formatów zapisu
danych medycznych oraz z uwagi na czysto ludzką skłonność do odkładania
wszystkiego na ostatnią chwilę prace w placówkach zdrowia mogą być przeprowadzane
na krótko przed sierpniem 2014 r.– mówią przedstawiciele firm działających
na rynku medycznym. Będą przebiegały pod presją czasu, i temu też trzeba
będzie sprostać.
Zbigniew Mądry
Sama liczba placówek
medycznych w Polsce pokazuje, że jest to pole do działania nie tylko dla
dużych integratorów. Aby owocnie współpracować z tymi podmiotami, należy
przede wszystkim opracować sam proces digitalizacji dokumentacji, którą ona
posiada. Z punktu widzenia sprzętowego potrzebne będą zatem skanery oraz
urządzenia do przechowywania danych. Duże znaczenie będzie miało doświadczenie
przy wdrażaniu rozwiązań do magazynowania danych. Pomocne może się okazać
uczestnictwo w programach partnerskich lub wybór urządzeń, dla których
można zapewnić specjalistyczne wsparcie techniczne producenta. To wszystko
należy powiązać z oprogramowaniem służącym do prowadzenia placówek
medycznych – zarówno prywatnych gabinetów, przychodni, jak
i szpitali. Najważniejszym czynnikiem będzie jednak w naszej opinii
dobór odpowiedniego rozwiązania, powiązanego ze specjalizacją placówki. To
zadecyduje o sukcesie całego procesu digitalizacji w danej instytucji.
Barbara
Skrzypek
Każdy system wspomagający pracę placówki umożliwia
gromadzenie danych w postaci elektronicznej, więc większość podmiotów
leczniczych, które dotąd zainwestowały w oprogramowanie, taką możliwość już ma
i znacznie większego zapotrzebowania na usługi IT generować nie będzie. Tym,
czego brakuje, jest określenie formatów dokumentacji umożliwiającej swobodną
wymianę pomiędzy usługodawcami. Po ewentualnym zdefiniowaniu przez ustawodawcę
formatów wymiany danych medycznych dotychczasowi dostawcy z pewnością będą
dodawali do swoich systemów tworzenie dokumentów w tych formatach. Większość
takich usług będzie jednak wykonywana w ramach dostosowania oprogramowania do
wymogów prawnych.
Jedną z głównych barier informatyzacji placówek medycznych
jest brak środków finansowych na budowę i utrzymanie odpowiedniej
infrastruktury oraz na zakup oprogramowania. Dlatego przyszłością dla tej
branży z pewnością są rozwiązania outsourcingowe. Mówimy tu o popularnym
obecnie na rynku IT modelu cloud computing, który może być panaceum na problemy
finansowe placówek medycznych.
Informatyzacja sektora ochrony zdrowia może być szansą nie
tyle dla integratorów, ale dla tych dostawców IT, którzy będą potrafili
zaoferować kompleksowe i bezpieczne systemy wraz z zapewnieniem ich utrzymania.
Głównym wyzwaniem stojącym przed informatyzacją służby
zdrowia w Polsce jest utworzenie spójnego systemu informacji w ochronie zdrowia
– tak żeby wdrażane na różnych szczeblach rozwiązania IT mogły ze sobą
współpracować w zakresie wymiany danych.
Artykuł Sektor medyczny i digitalizacja danych pochodzi z serwisu CRN.
]]>