Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]> Atomico opublikowało niedawno raport o stanie Europejskiej technologii w roku 2020 (piszemy o tym na str. 8). Jakub Szarmach, partner zarządzający w Kancelarii Radców Prawnych Cognitor, postanowił krótko wypunktować kluczowe wnioski. A zatem: europejski ekosystem technologiczny rośnie pomimo pandemii, ale wciąż jest relatywnie niewielki w porównaniu z Ameryką i Azją (Europa – 35 mld dol., Azja – 74 mld dol., Ameryka – 141 mld dol.); europejski sektor Tech urósł imponująco w ostatnich 5 latach (wzrost razy 5,6); Europa ma swoją stajnię jednorożców (208 spółek o waluacji ponad 1 mld dol., w tym 18 nowych w 2020 r.); Europa pokazała, że potrafi osiągać imponujące sukcesy (Hoppin – 2,1 mld dol. w 17 miesięcy od startu do waluacji); pandemia dała ogromne szanse na transformację cyfrową, ale też zebrała żniwo mentalne (prawie 40 proc. founderów sygnalizuje problemy z utrzymaniem dobrostanu mentalnego).
Czy Chińczycy skorzystają z możliwości przejęcia znacznego pakietu w Samsungu? Takie pytanie zadał na LinkedInie Grzegorz Szałański, Team Leader – Network Security Department w Veracompie. W czym rzecz? Otóż „problem, jaki może wynikać z konieczności oficjalnego przejęcia władzy w Samsungu (Lee junior kieruje firmą po zawale ojca od niemal siedmiu lat), wynika z obowiązującego w Korei Południowej prawa spadkowego. Zgodnie z nim należy zapłacić 65 proc. od sumy otrzymanej po śmierci członka najbliższej rodziny. Tym samym Lee Jae-yong będzie zmuszony do sprzedaży sporej części akcji koncernu lub zapożyczenia się, by uzyskać środki na ten cel. Stwarza to szansę dla chińskich firm, które dysponują miliardami dolarów na inwestycje, by przejąć udziały w Samsungu i tym samym być bliżej koreańskich patentów w technologii 5G oraz biotechnologii”. Jak słusznie podsumowuje całą sprawę Grzegorz Szałański: „sporo się w naszym kraju mówi o problemie sukcesji w firmach rodzinnych i o tym, że prawodawstwo nie sprzyja, jak widać wyzwania mogą być niewyobrażalnie trudniejsze”.
O pandemii napisano już chyba wszystko, ale jednak nie, bo w tym kontekście pojawiają się coraz to nowe tematy. Jak chociażby pomysł na cyfrowe paszporty zdrowotne dla osób, które się zaszczepiły. W tym kontekście Michał Modro, partner w Kancelarii Prawo Gospodarka Zdrowie Banaszewska Modro, przywołał raport University of Exeter, w którym przeanalizowano kluczowe kwestie związane z ochroną prywatności danych, swobodą przemieszczania się i zgromadzeń oraz uzewnętrzniania religii lub przekonań, a także prawa do równości i niedyskryminacji. Okazuje się, że „analiza zawarta w tym raporcie potwierdza, że środki wspierające wdrażanie cyfrowych paszportów zdrowotnych kolidują z tymi prawami, ale także, że takie ingerencje mogą być uzasadnione interesami zdrowia publicznego, jeżeli zostaną spełnione określone warunki. W związku z tym decydenci muszą znaleźć odpowiednią równowagę między ochroną praw i wolności wszystkich osób a ochroną interesów publicznych podczas zarządzania skutkami pandemii”. Odniosła się do tego Anna Streżyńska, CEO MC2 Innovations, według której „straszne by to było. Czytam sobie w Wikipedii, że tzw. mocne papiery pozwalały wydostać się z łapanki, uwolnić od obowiązku robót w Niemczech. Do innych niezbędnych dokumentów mieszkańca GG (oprócz kenkarty) należały: Ausweis – rodzaj legitymacji wydawanej przez zakłady pracownikom oraz członkom ich rodzin, Erlaubniskarte – legitymacja wydawana przez okupanta śpiewakom, muzykom, księgarzom, fotografom itp”. Brrr…
O tym, że duży może więcej nie trzeba nikogo przekonywać – ot, kolejny aksjomat. Wprawdzie biblijny Dawid o tym nie wiedział i pokonał Goliata, ale zwykle jest na odwrót. Przekonuje się o tym ostatnio Jarosław Żeliński, właściciel IT-Consulting, który podzielił się takim oto przemyśleniem na ten temat z użytkownikami LinkedIna: „Od pewnego czasu obserwuję ciekawe zachowania: szef IT firmy (to z reguły świetni i doświadczeni ludzie) pyta mnie o ofertę, wysyłam mu ją, a po jakimś czasie odpisuje, że >>Zarząd jednak podjął inną decyzję<<. Jak się potem okazuje: przekazał całe wdrożenie wraz z analizą przedwdrożeniową >>właśnie wybranemu dostawcy systemu ERP <<, bo >> to duża i znana firma, ma referencje, a pan Panie Jarku jest sam<<. I wtedy myślę sobie: dziwi mnie, że wszystkie te, doświadczone porażką, firmy mają dostęp do tej samej wiedzy, co np. ja, a mimo to zarządy tych firm wierzą bezgranicznie dostawcom oprogramowania i wierzą, że opisywane od lat przyczyny porażek u nich nie wystąpią…”. No tak, w końcu jeszcze nikt nigdy nikogo nie zwolnił za wybór IBM-a… „
W erze MFA, informacji na email/push, że ktoś się loguje na konto i braku możliwości zmiany hasła bez wiedzy właściciela, rządzący krajem przedstawiciele PiS padają ofiarami włamań kont na Twittera średnio raz w tygodniu. Od ślicznotki z Lublina po półnagie zdjęcia posłanek. O co chodzi?!” Takie właśnie pytanie padło ze strony Jakuba Skałbanii, założyciela Netwise’a, który od razu apeluje: „Czy ktoś z obszaru bezpieczeństwa nie mógłby mediom podpowiedzieć, że to nie są <<włamania na Twitter>>, tylko znacznie większa akcja? Zmiana hasła i skasowanie skrzynki pocztowej oznacza: włamanie na skrzynkę pocztową, monitorowanie konta (tel./email?), na które przychodzi kod z MFA, wreszcie przejęcie konta w mediach społecznościowych. To są co najmniej włamania na pocztę tych ofiar, chociażby po to, żeby potwierdzić nowe hasło albo dostać kod”.
Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]> Sztuczna inteligencja nie ma ostatnio dobrej prasy. Jakiś czas temu odniósł się do tego Jakub Skałbania, założyciel Netwise’a: „Pisałem na początku roku, że jedną z technologii, która <<nie dowiezie>> wartości i się nie rozwinie w 2020 (zatrzyma?) jest szeroko pojęte AI. Teraz, po 3 kwartałach, już oczywiście nie ma wątpliwości, że miałem rację. Ale to nie przeszkadza rynkowi produkować podcasty, video, materiały itd. o tym, jak AI jest proste i jak zmienia świat biznesu. W tej pogoni za hype’m i tym, że każdy musi <<robić AI>> ludzie bez wiedzy zapominają (a najpewniej nie wiedzą) to, co napisał Seth Earley w 2017… <<There is no AI without IA (Information Architecture)>>. Otrzeźwienie będzie bolesne, bo nagle okaże się, że ten AI to takie <<big data>> z 2015. Wszyscy o nim mówią, a nikt nie umie wykorzystać”. W sumie może to i lepiej?
Cenzura to zło, które może być mniejsze (ludzki cenzor) lub większe (cenzor nieludzki). W przypadku mediów społecznościowych coraz częściej mamy do czynienia z algorytmami, które ludzkie na pewno nie są. Ich ofiarą padł dr Maciej Kawecki, dziekan Wyższej Szkoły Bankowej i doradca w kancelarii Maruta Wachta, publikując wpis, w którym zapytał prof. Artura Ekerta, dlaczego swojemu wykładowi na Uniwersytecie Cambridge nadał tytuł: „Czy prywatność jest dla paranoików?”. I właśnie te dwa zestawione ze sobą słowa – „Cambridge” i „paranoików” – spowodowały, że algorytm uznał wpis za krytyczne zagrożenie dla społeczności. „Zapewne uznając, że mówię o Cambridge Analytice. Jak śmiem, zestawiać ze słowem Cambridge słowo paranoja!” – irytował się Maciej Kawecki, którego konto zostało zablokowane za naruszanie zasad społeczności. Tak, Panie doktorze, niewątpliwie mamy do czynienia z paranoją.
Mimo rosnącej skali cyberzagrożeń i wynikających z nich konsekwencji finansowych i wizerunkowych, wiele organizacji nadal nie stosuje odpowiednich zabezpieczeń. Specjaliści Quest Dystrybucja zadali w związku z tym zasadne pytanie: kto w takim razie powinien wziąć na siebie odpowiedzialność w przypadku naruszenia bezpieczeństwa? Okazuje się, że według analityków Gartnera do 2024 r. aż 75 proc. dyrektorów generalnych będzie osobiście odpowiadać za incydenty związane z naruszeniem bezpieczeństwa systemów cyberfizycznych (CPS). Do sprawy odniósł się Wacław Iszkowski, Senior Konsultant przemysłu teleinformatycznego, który zauważył, że „przyczyny naruszenia bezpieczeństwa nie są natury losowej, jak tornado, lawina czy powódź, ale są efektem przestępstwa osoby lub grupy osób”. W związku z tym jego zdaniem „nakładanie na osoby zarządzające odpowiedzialności za naruszenie bezpieczeństwa nie ma logicznego sensu, bo te osoby nie są w stanie zapewnić takiego bezpieczeństwa, gdyż nawet po zarządzeniu zainstalowania wszystkich istniejących aktualnie programów ochrony systemów nie mają żadnej gwarancji, iż przestępcy nie znajdą nowej metody naruszenia tegoż bezpieczeństwa”. Nasza rada: módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, ale zabezpieczaj się tak, jakby wszystko zależało od Ciebie.
„Na początku roku chciałem już zwolnić handlowca, dziewczynę, która miała zawsze najsłabsze wyniki. Niespodziewanie przyszedł #COVID”. Tak swój wpis zaczyna Marcin Babiak, właściciel Kordo Edukacja, a puenta jest taka, że nowe, „lockdownowe” metody pracy sprawiły, że wspomniana dziewczyna jest teraz… najlepszym handlowcem. To podobno jak najbardziej prawdziwa historia, zasłyszana przez Marcina z pierwszej ręki. „Jakie zatem nowe wymagania stawia pandemia przed handlowcem B2B?” – pyta Marcin Babiak i odpowiada, że „obecnie mogą czuć się jeszcze bardziej pozbawieni motywacji, przytłoczeni, pod presją targetów”. A jednak „jest łatwiej namówić klientów do kontaktu zdalnego – umiejętność spotkań osobistych jest, siłą rzeczy, mniej istotna”. Ponadto „wzrosła u handlowców rola umiejętności miękkich – zwłaszcza okazywania empatii, tworzenia wrażenia autentyczności, budowania relacji. Umiejętność słuchania klienta stała się ważniejsza niż sprzedawania”. Pouczające.
Najciekawsze lekcje biznesowe w 2020? Każdy odebrał swoje, choć większość woli milczeć na ten temat. Nie zamilkł Mirosław Burnejko, prezes Transparent World, który między innymi nauczył się, że „trzeba przygotować się na fakupy, bo zawsze występują. W tym roku na przykład nasz spec od reklam puścił reklamę, której nie miał puścić i oberwało nam się za to. Akcja kosztowała mnie trochę zdrowia”. Poza tym „działa to, co dobre i sprawdzone. Testowaliśmy w tym roku prawie wszystko – od AI przez boty. Co działa najlepiej w marketingu? U nas content + reklamy na Facebooku. Jak działa najlepiej sprzedaż? U nas poprzez e-mail. Zabawki kuszą. Działa to, co działało rok temu”. I jeszcze taka lekcja: „Czasami trzeba pozbyć się swoich udziałów, aby firma lepiej działała. W jednej z naszych firm zmniejszyliśmy ze wspólnikiem udziały w spółce poniżej 50 proc., aby Prezes Zarządu miał większą motywację do pracy. Każdą osobę motywuje coś innego. Trzeba dobrze to badać”. Polecamy jeszcze wpis Mirosława Burnejki pt. „10 lekcji o finansach”. Też krótko i na temat.
Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>