Artykuł Samsung rośnie w II kwartale pochodzi z serwisu CRN.
]]>Analitycy z Korei Południowej przewidują, że do wzrostu przyczyniły się dobre wyniki działu Samsung Semiconductor oraz korzystny kurs wymiany koreańskiego wona.
– W ostatnich miesiącach ceny układów Samsunga nieco spadły, aczkolwiek koncern był w stanie zrekompensować to zwiększonymi dostawami – powiedział Sanjeev Rana, starszy analityk w CLSA.
Zgodnie z prognozami CLSA, zysk operacyjny firmy Samsung z półprzewodników w drugim kwartale szacowany jest na 10 bilionów wonów, czyli o 45 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Natomiast sprzedaż smartfonów oraz telewizorów Samsunga była niższa aniżeli w poprzednich kwartałach ze względu na inflację i spadek popytu na elektronikę użytkową na całym świecie.
Według Counterpoint Research, globalna dostawa smartfonów spadła o 10 proc. rok do roku, co było spowodowane problemami w łańcuchu dostaw i powrotem popytu do poziomów sprzed pandemii.
Artykuł Samsung rośnie w II kwartale pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Komisja Europejska wkracza na rynek czipów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Bruksela ogłosiła pakiet European Chips Act. Ma rozkręcić biznes półprzewodnikowy w Europie i zapewnić UE pozycję technologicznego lidera branży. Zakłada m.in. 43 mld euro inwestycji publicznych i prywatnych w B&R, fabryki, łańcuchy dostaw i budowę niezbędnego ekosystemu produkcji i rozwoju czipów. Mają powstać m.in zakłady o specjalnym statusie, jak zintegrowane fabryki i fabryki unijne. Złagodzone zostaną kryteria pomocy publicznej związane z rozwojem biznesu półprzewodnikowego.
Zostanie m.in. utworzony fundusz wsparcia start-upów. Zapowiedziano też wypracowanie mechanizmów koordynacji działań firm, rządów, jak i instytucji unijnych w celu rozwoju segmentu czipów w UE. W efekcie w 2030 r. udział europejskich podmiotów w rynku półprzewodników ma wzrosnąć z 10 proc. do 20 proc. Europa ma w większym stopniu uniezależnić się od dostaw z Azji, a strumień środków powinien popłynąć głównie na najbardziej zaawansowane rozwiązania.
Inicjatywa zostaje ogłoszona w czasie, gdy w zasadzie wszystkie branże wykorzystujące jakąkolwiek elektronikę cierpią z powodu niedostatku komponentów. Z kolei sankcje USA wobec chińskich firm są jednocześnie lekcją, która pokazuje, jak odcinając dostęp do półprzewodników można pogrążyć dobrze prosperujące biznesy.
„Zabezpieczenie dostaw nowoczesnych czipów stało się gospodarczym i geopolitycznym priorytetem” – komentuje Thierry Breton, unijny komisarz rynku wewnętrznego.
Plan uniezależnienia się od przemysłu azjatyckiego mają też USA, gdzie zakłada się inwestycje w biznes półprzewodnikowy rzędu 52 mld dol.
Artykuł Komisja Europejska wkracza na rynek czipów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Huawei polega teraz na rodzimych chipach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jak donosi chiński magazyn finansowy „Caijing”, Huawei, chcąc od teraz stosować w swoich urządzeniach chipy z chińskiej produkcji, intensywnie inwestuje w chińskie startupy, które specjalizują się w tej dziedzinie, jak również w dziedzinie samego projektowania chipów, pakowania i testowania. Huawei dokonuje inwestycji za pośrednictwem Habo Technology Investment, podobno finansując dziesiątki chińskich firm. W ciągu trzech lat od założenia spółka inwestycyjna zainwestowała w 38 firm, z których 35 specjalizuje się w produkcji chipów. A w bieżącym roku Huawei podobno chce otworzyć własną fabrykę chipów, aby zbudować własny łańcuch dostaw.
Przypomnijmy, że Huawei otrzymało zakaz handlu od administracji Stanów Zjednoczonych w maju 2019 r. Było to źródłem poważnych problemów. W 2020 r. zakazy związane z wykorzystaniem amerykańskich technologii
doprowadziły do zerwania współpracy z TSMC.
Źródło: itreseller.ch
Artykuł Huawei polega teraz na rodzimych chipach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Ruszyła nowa strona ?CHIP?-a pochodzi z serwisu CRN.
]]>Teraz serwis internetowy jest przebudowywany na wielu poziomach. Będą w nim dominowały czerwone i białe kolory, zaczerpnięte z logotypu. Nowym pomysłem jest "okładka portalu", nawiązująca do stylistyki magazynu papierowego. To ukłon w stronę czytelników związanych z Chipem od lat.
"Najważniejszy artykuł eksponowany na stronie głównej otrzyma ilustrację, wykonaną w takim stylu, w jakim powstawały okładki magazynu. „Okładka portalu" będzie zmieniała się cyklicznie" – zapowiada Konstanty Młynarczyk, redaktor naczelny chip.pl.
Ilustracje do artykułów stworzy rysownik i dyrektor artystyczny serwisu, Piotr Sokołowski?.
Chip według własnych danych notuje 1,8 mln odsłon i jest odwiedzany przez 650 tys. użytkowników miesięcznie.
Artykuł Ruszyła nowa strona ?CHIP?-a pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Plemiona globalnej wioski pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wszyscy żyjemy tymi samymi hitami, oglądamy te same filmy, czytamy te same artykuły. Wszyscy dzielimy się marzeniami, obawami i plotkami jak w jednej wielkiej wiosce. A przynajmniej tak nam się wydaje. Wystarczy jednak chwila zastanowienia, żeby zdać sobie sprawę, jak bardzo złudne jest to wrażenie. A potem druga, żeby zrozumieć, że tak naprawdę nie ma ono niemal żadnych podstaw. Z trzech powodów: politycznego, kulturowego i… technologiczno-psychologicznego.
Jeśli chodzi o ten pierwszy, to wbrew pozorom Internet wcale nie jest wszędzie taki sam i tak samo dostępny dla każdego. Przykładem najbardziej jaskrawym – może poza totalitarnymi skansenami takimi jak Korea Północna – są rzecz jasna autorytarne państwa o rozbudowanej cenzurze. Do tej grupy należą m.in. Chiny, Iran czy Rosja – istnieje wiele państw, które w różnym stopniu z różnych przyczyn i różnymi środkami ograniczają swoim obywatelom dostęp do sieci.
Chociaż na co dzień o tym nie pamiętacie, doskonale zdajecie sobie sprawę, że Chińska Republika Ludowa ma praktycznie swój własny, lokalny Internet, który z naszym ma bardzo niewiele wspólnego. W końcu, co to za Internet bez Google’a, Facebooka, YouTube’a czy Twittera? Wielki Firewall szczelnie oddziela Państwo Środka od reszty wirtualnego świata, a jego mniejsze, mniej skuteczne odpowiedniki robią to samo w wielu innych krajach, efektywnie dzieląc sieć na mniejsze kawałki.
Drugi powód to kultura. Jest rzeczą naturalną, że większość ruchu pochodzącego z krajów Europy i Ameryki Północnej generują strony z Europy i Ameryki Północnej. Podobnie jest z krajami Azji – Japonią, Indiami – czy państwami Ameryki Południowej. W pewnej mierze decyduje o tym bariera językowa (ile osób w Czechach zna hindi?), ale przede wszystkim fakt, że treści, które są dla nas interesujące, powstają w naszej strefie kulturowej.
Trzecim, najciekawszym powodem, dla którego Internet jest tak naprawdę wszechświatem osobnych planet, okazuje się zjawisko bańki społecznościowej. Polega ono na tym, że obracając się w social media w pewnym towarzystwie, oglądamy świat przez filtr upodobań naszych znajomych, ludzi podobnych do nas. Coraz powszechniejsze algorytmy dobierające treści, reklamy i informacje obserwują, co czytamy, i… serwują nam więcej tego samego. Szybko wychodzi na jaw, że świat, który widzimy, jest zupełnie innym światem niż ten oglądany przez naszego sąsiada z bloku albo rodziców szkolnej koleżanki naszej córki.
I tak, podczas gdy globalna wioska okazuje się iluzją, my zaczynamy tworzyć cyfrowe plemiona, żyjące obok siebie, ale mówiące odmiennym językiem.
Autor jest redaktorem naczelnym miesięcznika CHIP.
Artykuł Plemiona globalnej wioski pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Pochwała chciwości pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jednak to, co dobre dla
firm, nie musi być dobre dla nas. Jeśli ktoś nie zachowa ostrożności przy
obchodzeniu się z nożem, może się paskudnie pokaleczyć. A jeśli ktoś
traktuje reklamy jak prawdy objawione, szybko obudzi się z pustym
portfelem i mnóstwem zbędnych rzeczy. Tak się jednak składa, że uczymy się
obchodzić z nożami – i wolnym rynkiem – od chwili, kiedy
zaczynamy sami sobie robić kanapki do szkoły. Dlatego fakt, że korporacje
próbują na nas zarobić na wszelkie sposoby, może nas oburzać, może nas
denerwować, ale na pewno nas nie zaskakuje. Chciwość wielkich korporacji jest
normalną częścią naszego życia.
Cały ten przydługi nieco
wstęp ma służyć za tło dla myśli, która uderzyła mnie jakiś czas temu. Otóż zrozumiałem,
że nie boję się chciwych korporacji. Są przewidywalne, są normalne. Boję się za
to korporacji, które zamiast zarabiania pieniędzy stawiają sobie za cel zmianę
świata na lepszy. Kupując produkty lub usługi danej firmy, dokonujemy prostej
kalkulacji korzyści i kosztów. Jeśli uznamy, że korzyści są za małe albo
koszty za duże – decyzja jest jasna. Oczywiście firma może używać różnych
sposobów, czasem nie całkiem czystych, żeby przekonać nas o tym, że wyższe
koszty są uzasadnione, ale cały czas chodzi o produkt, rynek, kupno
i sprzedaż. Tym, z czym nie wiem, jak sobie poradzić, jest
korporacja, która nie tylko chce sprzedać mi swój produkt, ale też uczynić mnie
szczęśliwym.
Od razu rodzi się szereg pytań: na jakiej podstawie
ustalili, czego mi do szczęścia potrzeba? A co jeśli ja jednak nie mam ochoty
na takie właśnie szczęście? Może to kwestia złych doświadczeń
z ideologiami, które też chciały szczęścia wszystkich ludzi, niemniej taka
sytuacja budzi mój poważny niepokój. Tym bardziej że korporacja deklarująca, iż
chce zmieniać świat na lepszy, ma więcej pieniędzy niż dowolne państwo
afrykańskie i większość europejskich, a jej wpływy można śmiało
porównywać z wpływami pomniejszych mocarstw.
Oczywiście nikt mnie do niczego nie zmusza, ale jeśli
produkty i usługi danej firmy są wszędzie i za darmo, to stopniowo
pole manewru zaczyna się zawężać. Kupując produkt takiej firmy – często
„kupując” w sensie metaforycznym – płacimy zań w sposób
pośredni. Nieświadomie robimy coś więcej, niż tylko kalkulujemy koszty
i zyski z używania produktu. Budujemy lepszą przyszłość świata.
A przynajmniej, lepszą zdaniem przywódców korporacji.
Szczerze mówiąc, tęsknię za czasami, kiedy idąc na zakupy,
musiałem martwić się tylko o to, żeby nie dać się naciągnąć. Teraz
dodatkowo muszę zastanawiać się, jaka jest definicja powszechnego szczęścia
danej korporacji i czy aby na pewno chcę przyłożyć rękę do realizacji jej
wizji. I myślę sobie – jak pięknie było, kiedy wszystko opierało się
tylko na chciwości…
Autor jest
redaktorem naczelnym miesięcznika CHIP.
Artykuł Pochwała chciwości pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Tech.Trendy.2013: deszcz nagród! pochodzi z serwisu CRN.
]]>Poprzez tegoroczne wyróżnienie postanowiliśmy docenić wkład każdego z naszych czytelników w rozwój polskiego rynku IT.
Powyższy wybór był wyborem redakcyjnym. Z kolei w głosowaniu czytelników CRN zwycięzcą okazał się Andrzej Przybyło, prezes AB. Ten twardy taternik, który od podstaw budował spółkę AB, teraz stoi na czele jednego z największych polskich przedsiębiorstw. Sukces wrocławskiego broadlinera został doceniony również za sprawą tytułu Dystrybutora Roku. AB należą się brawa za konsekwentny rozwój i czołową pozycję nie tylko wśród polskich dystrybutorów, ale także wśród broadlinerów z całej Europy Środkowo-Wschodniej.
Z kolei zaszczytny tytuł Producenta Roku głosujący w plebiscycie CRN przyznali Samsungowi, który jako jedyny vendor może się w tej chwili przeciwstawić hegemonii Apple’a, z korzyścią dla wielu swoich partnerów.
Czytelnicy CRN Polska jak co roku wybierali także Handlowców Roku. W 2012 roku najlepsi okazali się: Damian Michalczyk z AB, Krzysztof Wysokiński z ABC Daty i Kinga Szczypkowska z RRC.
Tegoroczna gala CRN była jubileuszowa. Z tego względu postanowiliśmy uhonorować 15 firm tytułem Firmy 15-lecia. Nagrody trafiły do producentów, jak też dystrybutorów, którzy odcisnęli szczególnie mocne piętno – w swoich segmentach – na polskim rynku IT. Braliśmy pod uwagę firmy zagraniczne, jak również polskie, które działają od co najmniej 1998 roku.
W grupie nagrodzonych znaleźli się producenci komputerów, sieciówki, oprogramowania, a także dystrybutorzy broadline’owi oraz VAD-owie. Wśród nich zabrakło jednej, bardzo znanej firmy, która w ostatnim czasie bije wszelkie rekordy popularności. Apple, bo oczywiście o nim mowa, w pełni zasługuje na szereg tytułów, ale uznaliśmy, że niekoniecznie akurat na tytuł Firmy 15-lecia. Przez większą część tego okresu producent nie wywierał szczególnie znaczącego wpływu na nasz rynek IT. Ponadto z dużym opóźnieniem zdecydował się na otwarcie swojego lokalnego oddziału, traktując Polskę nieco po macoszemu. Statuetki Firma 15-lecia CRN Polska odebrały firmy: AB, ABC Data, Action, Cisco, Comarch, Ever, Fujitsu, HP, IBM, Insert, Intel, Microsoft, Samsung, Tech Data i Veracomp.
Tech.Trendy.2013 były również okazją do wręczenia nagród w kategorii Produkt Roku oraz Technologia Roku przez redakcję CHIP-a, na podstawie głosowania czytelników miesięcznika. Tym razem powody do radości miały takie firmy jak: Asus (O!Play TV Pro oraz Rampage IV Formula/Battlefield 3), BenQ (W710ST), Eset (Smart Security 5), Gigabyte (Radeon HD 7970 OC 3072MB GDDR5), HP (Color Laser Jet Pro 400 M475dw), Huawei (Ascend P1), Intel (Core i7-3970X), Kingston (HyperX 3K SH103S3B/120G oraz HyperX 8GB), Lenovo (X1 Carbon), LG (M2382D), Microsoft (Windows 8), Nikon (D600), Razer (Naga Epic), Samsung (Galaxy Note 10), Seagate (Backup Plus STBU1000200), TP-Link (TL-WR702N) oraz TomTom (GO Live 820_EU). W kategorii Technologia Roku zwyciężyło ładowanie bezprzewodowe przed transmisją danych LTE oraz komunikacją NFC.
Relacja Tech Trendów na antenie radiowej Trójki była emitowana w dniu 12 kwietnia 2013 r. w audycji Cyber Trójka. Szczegóły http://www.polskieradio.pl/9/1058/Artykul/822124,Tech-Trendy-2013-Taki-sprzet-to-kazdy-chcialby-miec
Artykuł Tech.Trendy.2013: deszcz nagród! pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł AMD zawstydziło Intela! Jeszcze bardziej nie rozumie rynku mobilnego… pochodzi z serwisu CRN.
]]>Trzeba przyznać, że AMD od zawsze miało pod górkę i od zawsze startowało z
gorszej pozycji, niż jego rywal. Mimo to firma ta ma na koncie wiele świetnych
rozwiązań i przełomowych pomysłów. To się nie zmieniło. Skąd więc te ponure
przewidywania? Niestety, widać wyraźnie, jak działa dysproporcja wydatków na
badania i rozwój, oraz środków przeznaczonych na marketing: każde kolejne
pokolenie procesorów AMD wchodzi na rynek z coraz większym opóźnieniem w
stosunku do chipów wprowadzanych przez Intela i jest w stanie wykroić dla
siebie mniejszy kawałek tortu. Intel działa agresywnie, tworząc nowe kategorie
sprzętu i zmuszając konkurenta do pogoni, reagowania na jego ruchy, walki na
dyktowanych przez przeciwnika warunkach. Cóż z tego, że AMD potrafi zrobić APU
dla netbooka, który zapewnia znacznie lepszą wydajność niż konkurencyjne Atomy,
jeśli w chwili jego premiery netbooki są już na wymarciu, a gorącym tematem
stały się ultrabooki…?
Wygląda na to, że AMD w jednym okazało się lepsze. Otóż Intel od dłuższego
czasu pokazywał, że nie rozumie jak zmienił się rynek w wyniku pojawienia się
smartfonów i tabletów. AMD zawstydziło Intela: nie rozumie tego jeszcze bardziej.
Ale o tym za chwilę.
Wykazując typową dla ogromnych korporacji bezwładność Intel przegapił
narastającą popularność sprzętu przenośnego i obudził się z ręką w naczyniu
nocnym. Przebudzenie w świecie, w którym pecetów sprzedaje się mniej, niż
smartfonów i tabletów, do których procesory dostarcza ktoś zupełnie inny było
bolesne. Jednak Błękitny Gigant nie zamierzał się poddawać: dzięki potężnym
zasobom pozwalającym praktycznie z dnia na dzień nadać bieg projektom, które od
lat porastały kurzem w laboratoriach oraz stworzyć zupełnie nowe rzeczy od
zera, Intelowi udało się wprowadzić na rynek procesory dla smartfonów
(Medfield) oraz tabletów (Clover Trail). AMD nie miało takiego zaplecza i
finansów, więc stworzenie chipu mogącego konkurować na rynku telefonicznym było
dla niego nieosiągalne. Jednak jeśli chodzi o tablety 'zieloni’
dostali od losu prezent, o jakim zapewne nawet nie śnili.
Paradoksalnie fakt, że zarówno Intel jak i Microsoft przespały rosnącą
popularność tabletów okazał się dla AMD wielką szansą. Microsoft potrzebował
wejść na rynek tabletów, ale tak, żeby nie zgubić swojego długoletniego
dziedzictwa. Intel potrzebował wejść na rynek tabletów, ale tak, żeby nie
musieć konkurować z doskonale okopanymi na swoich pozycjach przeciwnikami spod
sztandaru ARM. Windows 8 działające na superniskonapięciowych procesorach x86
było rozwiązaniem idealnym: gigant z Redmond miał tablet na którym jego system
oferował coś więcej, niż konkurenci, a Intel miał system, który sprawiał, że
jego platforma mogła być atrakcyjniejsza od ARM-owych. A gdzie tu szansa dla
AMD, zapytacie? Otóż przygotowanie superniskonapięciowego procesora dla tabletu
nie było nawet w połowie tak trudne trudne, jak budowa CPU dla telefonu. AMD
nie musiało rozpoczynać zupełnie nowych badań, kompletować nowych zespołów
inżynierów, podkupować ludzi z doświadczeniem – trzeba było tylko kontynuować
prace nad architekturą stworzoną na potrzeby świętej pamięci netbooków. Co więcej,
żeby stać się efektywną konkurencją dla intelowskiego Clover Trail’a, chip AMD
nie musiał oferować żadnych dodatkowych funkcji. Ba, nie musiał nawet być
szybszy! Wystarczyło, żeby oferował porównywalne osiągi za mniejsze pieniądze,
a producenci walczący rozpaczliwie o obniżenie cen zdecydowanie za drogich
tabletów z Windows 8 mogliby odetchnąć z ulgą – podobnie jak AMD. Niestety, coś
poszło nie tak.
Tablet to nie netbook. Tablet musi być przede wszystkim superlekki,
supercienki i długo działać na baterii. Wydajność? Tak, wydajność jest ważna
dla wszystkich, ale tylko do pewnego poziomu. Kiedy system, przeglądarka i
Angry Birds działają płynnie, ogromna większość użytkowników traci nią
zainteresowanie.
Tymczasem AMD jako najważniejszą cechę swojego przeznaczonego do tabletów
procesora (czy raczej APU) reklamuje właśnie wydajność. Urządzenia z Hondo na
pokładzie mają być jedynymi tabletami, na których można grać we współczesne,
średnio wymagające gry typu Call Of Duty Cośtam Cośtam. Doskonale, powiecie.
Czemu nie, powiecie. Otóż jest powód, dla którego jednak 'nie’. Ta
wydajność ma cenę: jest nią wyraźnie wyższy, niż w przypadku Clover Trail’a
współczynnik TDP* przekładający się bezpośrednio na zużycie prądu i emisję
ciepła, co z kolei oznacza krótszy czas pracy na baterii oraz grubszą i cięższą
konstrukcję. Samo AMD przyznaje, że tablety zbudowane z użyciem APU Hondo będą
w stanie odtwarzać wideo o 2 do 4** godzin krócej, niż tablety z Clover
Trail’em, oraz że będą od nich o prawie 1/4 (czyli ok. 2,5 mm) grubsze. A
przecież tablet ma być przede wszystkim superlekki, supercienki i długo działać
na baterii…
Oczywiście, te problemy z emisją ciepła i zużyciem prądu mają kilka
przyczyn. APU Hondo został wykonany w 'większym’ procesie
technologicznym, co samo w sobie znacząco wpływa na pobór energii, a w dodatku
nie jest SoC, System-on-Chip i w związku z tym korzysta z zewnętrznych
kontrolerów, czujników itp. Taka architektura też dokłada swoje do
prądożerności urządzenia. Niezależnie jednak od tego, wydaje się, że AMD po
prostu wciąż mentalnie tkwi w epoce pecetów, kiedy 'wydajniej’
znaczyło zawsze 'lepiej’, nie zauważając, że dziś często żeby było
'lepiej’ trzeba z części wydajności zrezygnować.
…AMD przegrało swoją szansę na to, żeby zapewnić sobie bezpieczną
przyszłość. Możliwe, że w miarę, jak pecety będą ewoluowały w kierunku
niszowych, specjalistycznych maszyn dzieląc się na tanie komputery do biur,
superwydajne stacje robocze do prac graficznych i wypasione zestawy do gier,
AMD nawet zwiększy udział w rynku, dominując pierwszą z wymienionych kategorii.
W końcu są naprawdę świetni w konstruowaniu tanich APU o doskonałych
proporcjach możliwości do ceny. Jednak wzrost udziału w zmniejszającym się
rynku to pyrrusowe zwycięstwo.
** Hondo: 3,89/Clover Trail: 2,8 W podczas przeglądania WWW, Hondo:
4,79/Clover Trail: 3 W podczas odtwarzania wideo HD
*** Dane Intela i AMD, w tej chwili brak możliwości weryfikacji
Artykuł AMD zawstydziło Intela! Jeszcze bardziej nie rozumie rynku mobilnego… pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Jednak się przyjęły pochodzi z serwisu CRN.
]]>Z analiz największego w Europie laboratorium testowego należącego do miesięcznika CHIP wynika, że dyski SSD trafiły już do powszechnego użytku. Tymczasem jeszcze w 2010 trwały rozważania, czy nowy rodzaj urządzeń do przechowywania danych ma szanse zadomowić się na rynku tak, jak standardowe dyski magnetyczne. Niecałe dwa lata temu sprzedaż SSD liczona była w dziesiątkach tysięcy sztuk, podczas gdy HDD rozprowadzono grubo ponad milion. Niektórzy prognozowali, że sporo wody w Wiśle upłynie, zanim SSD będą masowo montowane w sprzęcie dla użytkowników indywidualnych. Przedstawiciele Western Digital w rozmowie z CRN Polska przeprowadzonej w 2009 r., po przejęciu firmy Sillicon Systems, utrzymywali, że koszt zakupu jednego gigabajta jest zbyt wysoki, by zaakceptowali go konsumenci indywidualni, a nawet korporacyjni. Producent przekonywał, że barierą w rozwoju rynku SSD będzie też szybki wzrost pojemności HDD. Sytuacja jednak wkrótce się zmieniła. Latem 2010 r. Darwin Chen, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu w Kingstonie, nie miał wątpliwości, że segment SSD będzie błyskawicznie się rozrastał, m.in. w efekcie spadku cen układów NAND Flash.
Dzisiaj wiadomo, że SSD mają swoje miejsce na rynku. Jak oceniają dziennikarze CHIP-a, ten rodzaj podzespołów charakteryzuje się dużą odpornością na wibracje, drgania i przeciążenia, ponieważ nie ma ruchomych elementów mechanicznych, takich jak stosowane w dyskach magnetycznych. Ponadto SSD cicho pracują i zapewniają szybki dostęp do danych (w ciągu ułamków milisekund). Przede wszystkim zaś kosztują coraz mniej, co jest głównym argumentem przemawiającym za ich zakupem. Dzięki temu dyski, które wczoraj były przeznaczone wyłącznie do zadań specjalnych (wykorzystywały je instytucje wojskowe, medyczne itp.), dziś są w urządzeniach produkowanych na masową skalę: notebookach, tabletach, smartphone’ach. W przypadku tych produktów liczy się, jak wynika z analiz laboratorium CHIP-a, zarówno bezpieczeństwo danych, jak i niewielkie rozmiary podzespołów oraz ich energooszczędność, co zapewniają dyski SSD.
Artykuł Jednak się przyjęły pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Drukarki Kyocera Produktem Roku 2010 pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jak co roku miesięcznik CHIP zorganizował plebiscyt na najlepszy sprzęt, programy, usługi i strony internetowe. Czytelnicy biorąc udział w głosowaniu wskazywali produkty zasługujące na wyróżnienie.
W kategorii „Drukarki” najlepszą notę uzyskała seria laserowych drukarek kolorowych
Kyocera FS-C5x00DN. Opinia czytelników miesięcznika CHIP jest potwierdzeniem wyników wielu testów oraz ocen specjalistów rynku IT. Wskazywały one na cechy wyróżniające produkty KYOCERA MITA na rynku drukarek kolorowych. Należą do nich przede wszystkim: bardzo niskie koszty druku, szybkość oraz wysoka jakość – zarówno urządzeń jak i wydruków z wiernie odwzorowanymi kolorami. Użytkownicy doceniają także wyjątkowy wygląd drukarek Kyocera, zaprojektowanych przez studio F.A. Porsche.
Odzwierciedleniem pozytywnych ocen urządzeń Kyocera oraz opinii użytkowników jest największy na rynku procentowy wzrost sprzedaży kolorowych drukarek laserowych Kyocera. Wg badań PART IT Reseller wyniósł on w latach 2008-2009 aż 125%, przy równoczesnym spadku sprzedaży laserowych drukarek kolorowych w Polsce ogółem o ponad 33%.
Wyłącznym dystrybutorem drukarek i urządzeń wielofunkcyjnych Kyocera Mita w Polsce jest ARCUS S.A., www.arcus.pl.
Artykuł Drukarki Kyocera Produktem Roku 2010 pochodzi z serwisu CRN.
]]>