Artykuł Skala piractwa w Polsce maleje pochodzi z serwisu CRN.
]]>Według szacunków łączna wartość rynkowa nielegalnego oprogramowania wykorzystywanego w Polsce w 2015 r. wyniosła 447 mln dol. wobec 536 mln dol. w 2013 r. (gdy wskaźnik piractwa wynosił 51 proc.).
Jednak organy ścigania nie są już tak efektywne w ściganiu piratów jak kiedyś – zauważa Bartłomiej Witucki, przedstawiciel BSA The Software Alliance w Polsce.
– Wraz ze zdjęciem Polski z „watch list”, czyli listy krajów borykających się w znacznym stopniu z piractwem, priorytety organów ścigania w zakresie przeciwdziałania naruszeniom praw autorskich do oprogramowania trochę się zmieniły. Te kwestie nie są już tak istotne. Wydaje się, że odbija się to na efektywności działania organów ścigania – przyznaje Witucki.
Z drugiej strony sądy są coraz surowsze dla firm, które korzystają z nielegalnego oprogramowania. W I poł. 2017 r. zasądziły blisko 900 tys. zł na rzecz producentów zrzeszonych w BSA. To łączna kwota przyznana tytułem naprawienia szkód przez przedsiębiorców za korzystanie z oprogramowania dla osiągnięcia korzyści majątkowej lub jego bezprawne rozpowszechnianie. W porównaniu z I półroczem 2016 to wzrost o 200 proc.
W ocenie ekspertów BSA konieczne jest wdrożenie przepisów, umożliwiających skuteczną ochronę oprogramowania. Równie ważna jest edukacja w zakresie poszanowania własności intelektualnej oraz korzyści z zarządzania oprogramowaniem (optymalizacja kosztów, bezpieczeństwo prawne i informatyczne).
BSA notuje coraz więcej zgłoszeń dotyczących piractwa komputerowego. W 2016 r. z Polski wpłynęło 909 zawiadomień dotyczących korzystania z nielegalnego oprogramowania, podczas gdy w 2015 r. – nieco ponad 450.
Z badań przeprowadzonych dla BSA wynika, że zmniejszenie wykorzystania nielegalnego oprogramowania o 1 pkt procentowy przyniosłoby dodatkowe 2 mld zł wpływu do budżetu państwa, a 10 pkt proc. mniej umożliwia stworzenie 32 tys. nowych miejsc pracy, z czego 3 tys. w sektorze IT.
Źródło: Newseria
Artykuł Skala piractwa w Polsce maleje pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Piraci zapłacili 1,5 mln zł odszkodowań pochodzi z serwisu CRN.
]]>W latach 2012-15 łączna wysokość odszkodowań, które firmy i osoby prywatne zobowiązały się zapłacić na mocy ugód i wyroków sądowych, wyniosła 8,7 mln zł. Łącznie z ub.r. w ciągu ostatnich 5 lat suma wszystkich odszkodowań w Polsce wyniosła ponad 10 mln zł.
Z opublikowanego w 2016 r. badania BSA Global Software Survey wynika, że 48 proc. oprogramowania w Polsce używane jest bez licencji. W ciągu ostatnich 6 lat odnotowano spadek tego odsetka o 6 punktów procentowych, ale nasz rynek jest daleko za średnią światową (39 proc.) i UE (29 proc.).
BSA podaje, że o niemal 100 proc. wzrosła liczba zgłoszeń przypadków korzystania z nielegalnego oprogramowania w firmach. W 2016 r. z Polski było ich 909, wobec 454 w 2015 r. To według organizacji stała tendencja. Część z tych zgłoszeń doprowadziła przedsiębiorców przed sąd.
Na 2017 r. BSA zapowiada, że będzie ostro walczyć ze sprzedażą nielicencjonowanego oprogramowania na portalach aukcyjnych. W ub.r. wpadł m.in. jeden z właścicieli firmy, który sprzedawał w ten sposób programy za 200 tys. zł.
Także przedsiębiorcy oferujący pirackie aplikacje w przetargach będą namierzani.
„Istotnym problemem jest to, że nielicencjonowane oprogramowanie jest oferowane i nabywane w przetargach w ramach postępowań o zamówienia publiczne. Takie przypadki nie należą do rzadkości. BSA będzie starało się pomóc jednostkom administracji publicznej unikać takich sytuacji lub maksymalnie ograniczyć podobne ryzyko” – zapowiada Bartłomiej Witucki, przedstawiciel BSA | The Software Alliance w Polsce.
Oprócz działań prawnych BSA prowadzi także akcje edukacyjne, promując zarządzanie oprogramowaniem – SAM (Software Asset Management).
Artykuł Piraci zapłacili 1,5 mln zł odszkodowań pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Pirackie programy zalewają przetargi pochodzi z serwisu CRN.
]]>Np. w przypadku dostawy komputerów z zainstalowanym oprogramowaniem sprzęt może przyjechać do zamawiającego z pirackim software’m. Jednakże certyfikaty i etykiety na pudełkach, sprzęcie i innych elementach urządzeń mają wzbudzić w użytkownikach przekonanie, że wszystko jest legalne.”Często okazuje się, że kody wydrukowane na takich certyfikatach były już kiedyś aktywowane lub używane przez inne podmioty albo pochodzą z kradzieży” – stwierdza Lewiatan.
Inne stosowane przy dystrybucji nielegalnych programów w zamówieniach publicznych metody, które powinny wzbudzić podejrzenie, to dostawa oprogramowania na USB i płytach DVD oraz dostawa kodów aktywacyjnych e-mailem lub w formie tabel (w formacie cyfrowym lub na papierze). Lewiatan zauważa, że do elektronicznej dystrybucji kodów są uprawnione tylko wybrane przez producentów podmioty. Związek zwraca także uwagę, że na rynku krążą podrobione etykiety i certyfikaty autentyczności, które tylko specjalista może odróżnić od oryginałów.
Lewiatan zaproponował UZP, aby w zamówieniach publicznych wymagano od dostawców oświadczeń, iż oferują legalne kopie programów i certyfikaty oraz że są świadomi konsekwencji złamania prawa. Odpowiednie zapisy powinny zdaniem związku znaleźć się również w umowach z dostawcami. Według proponowanego zapisu zamawiający mógłby zwrócić się do producenta oprogramowania o weryfikację legalności certyfikatów i etykiet.
Są rekomendacje UZP, potrzebny następny krok
Urząd Zamówień Publicznych umieścił na swoich stronach rekomendacje dotyczące postępowania przetargowego instytucji publicznych w kontekście oprogramowania komputerowego – od oświadczenia dostawców o legalności oferowanego oprogramowania, po możliwość weryfikacji przez instytucje państwowe jego autentyczności u producentów.
„Ryzyko nakłaniania do zakupu nielegalnego oprogramowania dotyczy także instytucji państwowych. To bardzo niepokojące. Następnym krokiem powinno być wypracowanie i wprowadzenie rozwiązań prawnych, które będą chronić administrację przed poważnym ryzykiem prawnym, zagrożeniem bezpieczeństwa IT, finansowym i wizerunkowym, związanymi z korzystaniem z nielegalnego oprogramowania” – komentuje Bartłomiej Witucki, przedstawiciel BSA | The Software Alliance w Polsce.
BSA zauważa, że duża ilość oferowanego w Internecie nielegalnego oprogramowania, w szczególności na aukcjach internetowych, nadal jest nadal poważnym problemem.
W marcu br. Microsoft poinformował o testowych zakupach oprogramowania na portalach sprzedażowych. Wyniki okazały się porażające – na 100 dokonanych zakupów 100 proc. zamówionych programów okazała się nielegalna. Co istotne, większość sprzedających oferowała nie pojedyncze sztuki, a kilkaset kopii w ramach jednej oferty.
Pod koniec marca olsztyńska policja zlikwidowała nielegalny biznes – wpadli sprzedawcy, którzy handlowali na aukcjach pirackim oprogramowaniem. Jego całkowita wartość została wstępnie oszacowana na blisko 3 mln zł. Nabywców były tysiące.
Artykuł Pirackie programy zalewają przetargi pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł 4,4 mln zł odszkodowań za pirackie oprogramowanie pochodzi z serwisu CRN.
]]>– Powodem do optymizmu jest coraz większe zainteresowanie wdrażaniem praktyk zarządzania oprogramowaniem, czyli SAM – Software Asset Management, głównie ze względu na wynikającą z nich optymalizację kosztów nabycia licencji do oprogramowania – komentuje Bartłomiej Witucki, przedstawiciel BSA | The Software Alliance w Polsce.
Aktualnie prowadzona przez BSA na Dolnym i Górnym Śląsku kampania „Fakt czy fikcja” zachęca do stosowania tych praktyk i umożliwia firmom korzystanie z darmowych narzędzi i materiałów, które przydają się do zarządzania oprogramowaniem i licencjami – ponad 25 tys. firm ze Śląska może mieć dostęp do indywidualnych kont w ramach bazy BSA Company Index.
Artykuł 4,4 mln zł odszkodowań za pirackie oprogramowanie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł 1,3 mln zł za piractwo pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jednak według danych BSA z ub. roku, w 2011 r. przedsiębiorcy – piraci zapłacili w ramach ugód większe pieniądze – 1,7 mln zł (ugody zawarto ze 126 podmiotami). Według danych BSA z października 2012 r. organizacja w ub. roku otrzymała 396 zgłoszeń o przypadkach piractwa. Zapadło 171 wyroków. W 2010 r. kwoty odszkodowań wyniosły blisko 1 mln zł.
– W Polsce piractwo to nadal poważny problem – dodaje Bartłomiej Witucki – Niestety dość powszechnym zjawiskiem jest korzystanie z nielegalnego oprogramowania w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Bywa ono „usprawiedliwiane” koniecznością poszukiwania oszczędności z uwagi na kryzys finansowy.
Krzysztof Janiszewski, przewodniczący lokalnego komitetu BSA w Polsce dodaje: – Chcemy dać jasny sygnał wszystkim firmom nadal korzystającym z nielegalnego oprogramowania, że w 2013 roku będziemy konsekwentnie podejmować kolejne działania prawne przeciwko przedsiębiorcom łamiącym prawo.
Artykuł 1,3 mln zł za piractwo pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Lekki spadek pochodzi z serwisu CRN.
]]>DALEKO POSUNIĘTE DZIAŁANIA
Jedna z kampanii edukacyjnych, przeprowadzona przez BSA na początku 2010 r., mogła szczególnie zapaść przedsiębiorcom w pamięć. Organizacja wysłała wtedy do firm listy, które przypominały z wyglądu i tonu zawiadomienia z sądu lub urzędu skarbowego. Pisma mogły wręcz wprowadzać w błąd – sugerować, że BSA żąda od przedsiębiorców raportu na temat posiadanych licencji i maszyn. Akcja odbiła się echem na internetowych forach, poprosiliśmy więc o wyjaśnienia Bartłomieja Wituckiego, koordynatora i rzecznika BSA w Polsce. Według niego styczniowa kampania miała wyłącznie zwrócić uwagę na problem piractwa. – Celem listu było poinformowanie o konsekwencjach prawnych korzystania z nielegalnego oprogramowania i zachęcenie do samodzielnej inwentaryzacji zasobów informatycznych i porównanie ich z posiadanymi licencjami – powiedział zimą 2010 r. –
Do listu załączyliśmy tabelkę, by pokazać, jak można dokonać samodzielnej weryfikacji legalności zasobów informatycznych. Przedstawiciel BSA przyznał, że forma kampanii edukacyjnej wywołała zróżnicowane reakcje. – Niektórzy krytycznie odnosili się do stylu kampanii, często zadawano pytanie, gdzie i do kiedy przesłać wypełnione tabelki – ujawnił Bartłomiej Witucki. – Informowaliśmy, że można wypełniać je dla własnych potrzeb, a BSA nie jest zainteresowane ich otrzymaniem. Były też głosy poparcia. Jeden z zagranicznych przedsiębiorców działających w Polsce gratulował nam pomysłu, bo sam dotkliwie odczuwa skutki nieuczciwej konkurencji. Według niego niektóre przedsiębiorstwa zaniżają ceny usług i mogą sobie na to pozwolić głównie dlatego, że nie ponoszą kosztów nabycia oprogramowania, wysokich zwłaszcza w przypadku profesjonalnych aplikacji, np. do animacji 3D, tworzenia efektów specjalnych lub przeznaczonych dla architektów i inżynierów. Zrzeszenie producentów software’u potwierdza, że edukacja i informacja to tylko jeden z czynników wpływających na poziom piractwa. Liczy się również podejście sądów do ochrony własności intelektualnej. Według BSA piractwo nie zmaleje znacząco, o ile sprawy z tym związane nie będą szybciej i sprawniej rozpatrywane.
ŚWIAT W PIGUŁCE
W 2009 r. poziom piractwa zmalał w 54 krajach spośród 111 wziętych pod lupę w czasie przygotowywania raportu, wzrósł zaś jedynie w 19. W sumie jednak światowy wskaźnik piractwa poszedł w górę o 2 punkty (do 43 proc.) w porównaniu z notowanym w 2008 r. Według autorów raportu przyczyn ogólnego wzrostu tendencji do kradzieży software’u należy szukać w przyspieszonym ostatnio rozwoju dużych rynków, takich jak indyjski, chiński, brazylijski, na których piractwo zawsze było trudno opanować. Przedstawiciele Business Software Alliance podkreślają, że kradzież oprogramowania wpływa nie tylko na interesy jego producentów, ale również zubaża Skarb Państwa i powstrzymuje wzrost liczby miejsc pracy. W 2008 r. obliczono, że gdyby w Polsce ograniczyć kradzież o 10 proc. w ciągu czterech lat, to zatrudnienie mogłoby znaleźć 1,9 tys. osób, a dochody przedsiębiorstw wzrosłyby o równowartość 1,1 mld dol. Budżet państwa natomiast wzbogaciłby się o 110 mln pochodzących z podatków. IDC szacuje, że przeciętnie na każdego dolara przeznaczonego na zakup licencji na oprogramowanie przypadają 3 – 4 dolary, które stanowią dochód dystrybutorów i lokalnych usługodawców.
![]() koordynator i rzecznik BSA w Polsce Oczywiście celem styczniowej kampanii nie było zastraszenie przedsiębiorców. W każdej akcji informacyjnej forma przekazu jest ważna, bo pomaga zainteresować odbiorcę treścią. Urzędowy ton i stylistyka miały zmniejszyć ryzyko zignorowania korespondencji i dać do zrozumienia, że kwestia legalności oprogramowania jest sprawą poważną. Tym bardziej że w całej Polsce odbywają się kontrole legalności oprogramowania prowadzone przez uprawnione do tego podmioty. Bardzo wiele firm przekonało się o tym boleśnie. Warto przypomnieć, że w naszym kraju wciąż ponad połowa oprogramowania jest używana nielegalnie. To wskaźnik jeszcze bardziej wymowny, jeśli porównać go ze średnią w Unii Europejskiej, która wynosi około 35 proc. To przepaść. Kampania miała pomóc przedsiębiorcom w uporządkowaniu zasobów informatycznych w ich najlepiej rozumianym interesie. Pamiętajmy również, że była kierowana wyłącznie do podmiotów profesjonalnych, których poziom percepcji jest znacznie wyższy od poziomu percepcji konsumentów. Nie każdemu kampania może się podobać, ale nie zgadzamy się z sugestią, że doszło do zastraszania przedsiębiorców. |
Artykuł Lekki spadek pochodzi z serwisu CRN.
]]>