Artykuł Superokazje to superściema pochodzi z serwisu CRN.
]]>
– Przykładem największej sprawy związanej z handlem
podrobionym oprogramowaniem na aukcjach internetowych była ta prowadzona przez
prokuraturę w Toruniu około cztech lat temu – mówi Krzysztof
Janiszewski z warszawskiego biura Microsoftu, odpowiedzialny za ochronę
własności intelektualnej.
Według jego relacji prokurator wydał wtedy aż 1950 nakazów
przeszukania u osób prywatnych i zabezpieczenia dowodów. Prawie dwa
tysiące osób miało wątpliwą przyjemność związaną z wizytą policji
w domu i zabezpieczaniem dowodów, czyli pakietów oprogramowania,
które kupowali na aukcjach. Ale na tym działania toruńskiej prokuratury się nie
skończyły. W grudniu 2012 r. zarzuty dotyczące handlu pirackim
oprogramowaniem postawiono kolejnym dwóm osobom oraz przeprowadzono około 900
przeszukań u osób, które nabyły oferowany przez wspomnianą dwójkę towar.
W następnym etapie przeszukano około 800 mieszkań – wszystko
w związku z zakupami pirackich kopii przez Internet.
– Uprawiający proceder
handlu nielegalnym oprogramowaniem czują się w miarę bezpiecznie na
aukcjach internetowych – mówi Krzysztof Janiszewski. – To im
zapewnia pewną osłonę. Stosują metodę „na słupa”: zwykle okazuje się, że osoba,
która wystawia towary na aukcji, mało ma do czynienia z komputerami,
a tylko użycza swej tożsamości przestępcy. To często ludzie w trudnej
sytuacji bytowej, którzy mają niewiele do stracenia.
Zresztą pomysłowość przestępców nie zna granic. Chętnie
sięgają po metodę dystrybucji oprogramowania, jaką jest np. klucz do produktu.
– Pamiętam takiego
wolnego strzelca – mówi specjalista Microsoftu. – Pojawił się
jak meteor na aukcji i miał pecha, bo sam wtedy szukałem tam ciekawych
przypadków. Wystawił 999 kluczy do Windows 7 na jednej aukcji, na drugiej 999
kluczy do Microsoft Office 2010 Professional. I jeden, i drugi miał
u niego kosztować około 100 zł. Ludzie wpłacali pieniądze
i dostawali klucz mailem albo po prostu wydrukowany na kartce.
Krzysztof Janiszewski
zaznacza, że takie klucze działają przez jakiś czas, dopiero potem zaczynają
się kłopoty. W tym konkretnym przypadku były to klucze wykradane
z licencji wolumenowych.
Jak w każdej branży, również w IT zdarzają się
czarne owce. Świadczy o tym przypadek wrocławskiego sklepu, który działał
fizycznie, ale również sprzedawał na aukcjach internetowych.
– Oferował produkty nasze i Adobe – mówi przedstawiciel
Microsoftu. – W przypadku Adobe kupował programy w wersji
niekomercyjnej. Potem, domowym sposobem, przerabiał je na o wiele droższą
komercyjną, którą sprzedawał z odpowiednim zyskiem, ale po atrakcyjnej dla
klienta cenie. W przypadku Microsoftu handlował wysokiej jakości
podróbkami. Pamiętam, że była z nim zawarta ugoda.
Specjalista podkreśla, że
sklep nadal działa, jako stacjonarny i internetowy. Kiedy do pana
Krzysztofa przychodzi pytanie od klienta końcowego, czy kupując w tym
sklepie, dostanie oryginalny towar, ma duży kłopot z udzieleniem wiążącej
odpowiedzi.
– To firma, która już
kiedyś sprzedawała lewiznę w sposób ewidentnie świadomy – mówi.
– Można było kupić w tym sklepie programy po cenie niższej o 40,
60 proc. Czy teraz działa uczciwie? Trudno powiedzieć. W każdym razie
klienci końcowi powinni wiedzieć, że jeśli chodzi o oprogramowanie, to…
Niestety, nie zawsze są
tego świadomi. Za to, według Janiszewskiego, wiedzą to na pewno firmy
z branży IT. W ich przypadku nie ma mowy o nieświadomym
działaniu. Podaje kolejny przykład: dużej firmy komputerowej z wieloletnim
stażem, która kupowała znaczne partie pirackiego oprogramowania.
– Potrafili zakupić 500 kart z kluczami produktu
i wyekspediować je na teren Europy. Jak produkt jest świeży i ciągle
sprzedawany, i nagle pokazuje się w atrakcyjnej cenie, to nie może
być legalny. Akurat ta firma miała pecha i przesłuchania trwają – opowiada
przedstawiciel Microsoftu.
Przykładem wyjątkowej
perfidii są dla niego też działania pewnej firmy komputerowej, która kupowała
nielegalny towar i – po tym jak już większą jego część upłynniła
– przesyłała Microsoftowi kilka próbek, zgłaszając wątpliwości co do
legalności towaru. W ten sposób zarządzający chcieli zachować pozory, że
współpracują z producentem i działają w dobrej wierze.
– Ale te przykłady to oczywiście wyjątki – twierdzi
Krzysztof Janiszewski i dodaje, że jeśli chodzi o dużych graczy
z aukcji, to czasami sprzedają produkty oryginalne, ale – jak nazywa
je rozmówca CRN – typu second hand.
Takim
produktem, jak wyjaśnia, jest np. pakiet składający się z trzech elementów
(płyty, książeczki i certyfikatu) mogących pochodzić z trzech różnych
źródeł – jakimś sposobem pozyskanych, składanych, foliowanych
i sprzedawanych klientom. Przedstawiciel Microsoftu podkreśla, że
przestępcy potrafią zainwestować środki w to, aby produkty, które oferują,
wyglądały bardzo dobrze. On sam, jak przyznaje, patrząc na niektóre pakiety, na
ich zewnętrzną oprawę, czasami nie jest pewny, czy jak zajrzy do środka,
zobaczy tam oryginał czy podróbkę. Wszystko jest coraz bardziej profesjonalnie
robione. Nowością są pakiety w wersji Box mieszane: zawierające elementy
oryginalne, np. opakowanie, i podrobione, jak np. nośniki. Te oferowane są
w cenie niewiele niższej od oryginalnych produktów. Umieszczane
w nich nośniki są często zainfekowane wirusami.
Pirackie oprogramowanie –
niebezpieczeństwa
78 proc. programów z
sieci instaluje spyware
36 proc. programów z
sieci instaluje adware
28 proc. programów z
sieci powoduje problemy
20 proc. programów z
CD/DVD instaluje malware
Źródło: Microsoft/IDC (dane z roku 2013)
Artykuł Superokazje to superściema pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Polując na okazje, nie daj się upolować pochodzi z serwisu CRN.
]]>Próbowaliśmy się dowiedzieć, w jakim przedsiębiorstwie zostało znalezione nielegalne oprogramowanie, czy sprawcom postawiono już zarzuty oraz czy w proceder zamieszane są też inne firmy, ale kryminalni, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie udzielają żadnych bliższych informacji w tej sprawie.
Kiedy policjanci dowiedzieli się o próbie wprowadzenia do obrotu prawdopodobnie nielegalnych kluczy do Office’a, zaczęli szczegółowo badać sprawę. Z ich ustaleń wynikało, że pudełka z nielegalnie zwielokrotnionymi kluczami do programów dotarły do Polski z zagranicy. Według Krzysztofa Janiszewskiego, eksperta ds. piractwa w Microsofcie, wszystko wskazuje na to, że towar przychodzi z południowo-wschodniej Azji, ale może być przerzucany przez inny kraj Wspólnoty Europejskiej (kiedyś ścieżki prowadziły przez Holandię lub Niemcy; bywał transferowany przez Polskę, a docelowo miał trafić do innego kraju UE).
W Polsce kupiła je po bardzo atrakcyjnej cenie firma, która następnie próbowała sprzedać kolejnej, mającej rozprowadzić kody wśród indywidualnych odbiorców. Jeden z pracowników zorientował się jednak, że coś może być nie tak z oprogramowaniem i postanowił sprawdzić, czy nasuwające się podejrzenia są uzasadnione. Zwrócił się więc do przedstawicieli Microsoftu z prośbą o ocenę, czy towar jest oryginalny. Wstępne oględziny wskazywały, że to faktycznie podróbki, ale w celu uzyskania całkowitej pewności kilka przekazanych próbek trafiło do irlandzkiego oddziału spółki, gdzie przeszło ostateczną weryfikację. Dopiero wówczas powiadomiono organy ścigania.
Skala procederu może być bardzo duża. Microsoft szacuje, że może chodzić o 20 tys. sztuk podrobionego Office’a, z których część na pewno trafiła do obrotu.– Można się nawet pokusić o tezę, że stoi za tym przestępczość zorganizowana – ocenia Krzysztof Janiszewski. Niewykluczone, że w sprawę zamieszane są także inne firmy.
BSA
Od początku roku Business Software Alliance otrzymało 396 mailowych zgłoszeń o przypadkach piractwa komputerowego. W odpowiedzi na tak dużą skalę zjawiska na początku października BSA rozpoczęło ogólnopolskie radiowe kampanie informacyjne przestrzegające polskich przedsiębiorców przed konsekwencjami używania nielegalnego oprogramowania oraz informujące o możliwości zgłoszenia takich przypadków. Adresatami kampanii są głównie właściciele oraz kadra zarządzająca firm działających w Polsce.
Z ostatniego Światowego Badania Piractwa Komputerowego przeprowadzonego przez IDC we współpracy z BSA wynika, że skala piractwa komputerowego w Polsce jest wyższa od średniej europejskiej o 20 punktów procentowych i wynosi 53 proc. W wyniku działań prawnych podjętych przez BSA w 2011 r. w Polsce rodzimi przedsiębiorcy korzystający z nielegalnego oprogramowania ponieśli koszt 1,7 mln zł.
Sygnały dotyczące nielegalnego oprogramowania pochodzą też od firm, które kupują zazwyczaj na aukcjach internetowych. Microsoft dokładnie sprawdza każdy z nich.
Na forum CRN Polska również pojawiły się linki do aukcji na Allegro oferującej Office w cenie znacznie niższej od dystrybucyjnej. Zdaniem Krzysztofa Janiszewskiego to kolejny przykład oferty podrobionego oprogramowania. Według naszych czytelników takich aukcji jest mnóstwo. Potwierdzają to także przedstawiciele Microsoftu. – Firmy też niestety kupują na aukcjach, szukają oszczędności nie tam, gdzie trzeba, a w efekcie wyrzucają w błoto miliony złotych, w dodatku przy okazji sponsorując przestępców – tłumaczy Krzysztof Janiszewski.
W przypadku wyjątkowo perfidnych podróbek zdarza się, że w oryginalnym pudełku znajduje się nieoryginalny klucz produktu, który może działać przez jakiś czas, czyli np. 4 – 6 tygodni. Po tym okresie użytkownik otrzyma komunikat „twój klucz produktu jest nieprawidłowy” i program przestanie działać. Może się tak zdarzyć, dlatego że na sfałszowanych kartach część kluczy produktu jest tzw. wolumenowa i upłynie trochę czasu, zanim w systemie pojawi się informacja, że klucz był użyty w krajach innych niż dozwolony, w efekcie czego zostanie zablokowany.
Co ciekawe, niektórzy posługują się na aukcjach internetowych logo certyfikowanego partnera Microsoftu, przy czym, aby je otrzymać, wystarczy się zarejestrować u producenta. Nie ma natomiast systemu usuwania z rejestru podejrzanych sprzedawców, chyba że zapadnie wyrok skazujący. Ponadto niektórzy z nich dodatkowo informują, że wystawiają faktury VAT oraz że mają sklep stacjonarny, co ma zwiększać zaufanie potencjalnych kupujących.
Trzy pytania do…
CRN Na co powinien uważać nabywca oprogramowania?
Krzysztof Janiszewski Warto pamiętać, że najważniejszym kryterium, które należy brać pod uwagę, kupując oprogramowanie, jest cena. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z ofertą w Internecie, np. na aukcjach. Powinno nas zaalarmować, jeżeli cena jest podejrzanie niska i odbiega od powszechnie obowiązujących.
CRN Co można zrobić w sytuacji, kiedy nabywca programu nabierze podejrzeń co do tego, czy jest on legalny?
Krzysztof Janiszewski Może się zdarzyć, że w oryginalnym pudełku trafimy na podrobioną kartę. Każdy, kto ma wątpliwości, powinien zwrócić się z nimi do Microsoftu. W ramach serwisu identyfikacji produktów dokonamy nieodpłatnie weryfikacji. Wówczas prosimy o wszelkie informacje o sprzedawcy, od którego klient kupił podejrzany towar. Klienci mogą też liczyć na wymianę produktu na oryginalny. Tu jednak warto podkreślić, że o ile staramy się pomagać w takich sytuacjach klientom, którzy padli ofiarą przestępców, to jednak jeśli kupili na przykład 10 – 15 sztuk nielegalnego oprogramowania, dostaną po weryfikacji jedną oryginalną licencję.
CRN Na co Microsoft chciałby uczulić klientów?
Krzysztof Janiszewski Wybierajmy sklepy i sprzedawców, którym ufamy, oraz oferty, które nie budzą naszych wątpliwości. Nie dajmy się też nabrać na wyjątkowe oferty cenowe. Wreszcie unikajmy aukcji internetowych, gdzie roi się od podróbek. Z kolei resellerzy powinni kupować przede wszystkim u autoryzowanych dystrybutorów. Muszą też zdawać sobie sprawę z tego, że nie ma takich promocji, aby ceny produktów były niższe od cen hurtowych, więc bez względu na to, czy kupują u dystrybutorów czy u subdystrybutorów, powinny ich zaniepokoić ceny o 20 – 40 proc. niższe niż wyjściowe.
Artykuł Polując na okazje, nie daj się upolować pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Ruszył rywal Allegro pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Ruszył rywal Allegro pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Cud mniemany czyli tani sprzęt na aukcjach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Wartość towaru wystawionego na Allegro przez „A” na początku maja 2009 r. sięga 2 mln złotych. To tylko ułamek miesięcznych obrotów niewielkiego dystrybutora, z pewnością jednak trudno mówić o sprzedaży detalicznej na niewielką skalę. Według resellerów „A” nie jest jedynym sprzedawcą towaru w dumpingowych – zdaniem naszych czytelników – cenach. Oprócz „A” jest co najmniej dwóch innych użytkowników, których oferty budzą zdziwienie resellerów. Wszyscy sprzedawcy prowadzili w maju po kilkadziesiąt aukcji, z których każda dotyczyła kilkudziesięciu produktów. Są obecni na platformie co najmniej od pół roku.
Nasi czytelnicy gubią się w domysłach, jak to możliwe, że niektórzy allegrowicze są w stanie wystawić na Allegro zaskakująco tani towar w dużych partiach. Wychodzi na to,
że sprzedawcy „A”, „B” czy „C” są bardziej atrakcyjnym źródłem zaopatrzenia niż dystrybutorzy – towar jest u nich o kilkadziesiąt
złotych tańszy niż w hurtowni.
– A przecież cena sprzedaży towaru na Allegro musi uwzględniać zarówno zysk sprzedawcy, jak i prowizję właściciela platformy aukcyjnej (około 3–4 proc. od wartości transakcji) – zwracają uwagę resellerzy. – Wobec tego sprzedawcy z Allegro muszą kupować, lekko licząc, o kolejne kilka procent taniej.
Zdaniem resellerów niskie ceny towaru można tłumaczyć tylko w jeden sposób – sprzedawcy kombinują z VAT-em. Takie sugestie pojawiły się na forum dyskusyjnym CRN Polska. Jedni twierdzą, że ma to związek z tym, iż za allegrowiczami kryją się spółki zarejestrowane na Cyprze (co zresztą jest prawdą w przypadku jednej z nich). Kwestię korzyści, które może dawać umieszczenie siedziby w tym kraju, wyjaśniamy dalej w tekście. Inni zaś są zdania, że sprawa nie ma nic wspólnego z Cyprem – sprzedawcy po prostu unikają wystawiania faktur VAT. Zapytaliśmy właścicieli kontrowersyjnych aukcji o kwestię cen i podatki. Uzyskaliśmy odpowiedzi jedynie od dwóch sprzedawców: „A” i „B”.
„Nie rozumiem zapytania” – odpisał na email „B” (cytujemy tekst oryginalny). – „Państwa informacje są bardzo błędne, ponieważ moja firma jest na VAT-cie, wystawiamy pełne polskie faktury ze stawką 22 proc., wiec w czym problem? Taniej niż u polskich dystrybutorów mają wszystkie sklepy, które zajmują się importem, proszę sprawdzić ceny na Allegro, Skąpcu, Ceneo i porównać ceny. Są o wiele niższe. Nie życzę sobie więcej zapytań z państwa strony oraz takich sugestii”.
Z kolei „A” zasugerował, że CRN Polska nie powinien interesować się jego działalnością i napisał: „Na życzenie każdy otrzymuje faktury VAT i nie mam zamiaru za parę durniów się rozpisywać więcej na ten temat, w dodatku są to tajemnice handlowe wiążące obie strony umowy, więc i Państwu nic do tego” (tekst oryginalny).
Sposób opodatkowania podatkiem VAT
towarów sprzedawanych przez spółkę
cypryjską uzależniony jest od statusu podatkowego
jej kontrahenta. W przypadku
gdy nabywcą towaru w Polsce jest podmiot
zarejestrowany jako podatnik VAT – UE,
sprzedaż towarów, której towarzyszy przemieszczenie towarów
do Polski, odbywa się w ramach odpowiednio:
– wspólnotowej dostawy towarów (WDT) – po stronie spółki
cypryjskiej, oraz
– wspólnotowego nabycia towarów (WNT) – po stronie polskiego
kontrahenta.
Spółka cypryjska może w tym przypadku wystawić fakturę ze
stawką VAT 0 proc. Polski kontrahent natomiast zobowiązany
jest do wystawienia faktury wewnętrznej z 22-proc. VAT-em
i rozliczenia w deklaracji VAT – 7 jako transakcji wewnątrzwspólnotowej.
Ponieważ ma on prawo do obniżenia podatku
należnego o odpowiadającą mu kwotę podatku naliczonego,
podatek VAT z tytułu WNT należy uznać za co do zasady
neutralny dla polskiego kontrahenta.
Jeżeli jednak mamy do czynienia z klientami, którzy nie są
podatnikami VAT i nie mają obowiązku rozliczenia WNT,
sprzedaż towarów przez cypryjską spółkę można traktować
jako tzw. sprzedaż wysyłkową na terenie kraju. Jeżeli całkowita
wartość towarów wysyłanych przez spółkę cypryjską do
Polski, pomniejszona o VAT, nie przekroczyła w poprzednim
roku podatkowym kwoty 160 tys. zł, sprzedaż taka podlega
opodatkowaniu na Cyprze, a spółka cypryjska ma prawo do
wystawienia faktury ze standardową 15-proc. stawką VAT
lub stawką obniżoną. W przypadku gdy wartość sprzedaży
w Polsce przekroczy ten limit, spółka cypryjska będzie musiała
zarejestrować się jako podatnik VAT w Polsce i tu rozliczyć
podatek (uwzględniając krajową 22-proc. stawkę VAT).
Procedura rejestracji spółki na Cyprze trwa około 7 dni, pod
warunkiem dostarczenia wszystkich wymaganych przez organ
rejestrowy dokumentów oraz zaakceptowania przez niego
nazwy spółki. Dokumenty konieczne do rejestracji przygotowywane
są przez Taxways na podstawie wypełnionej przez klienta
aplikacji, w której określa on podstawowe informacje dotyczące
spółki, takie jak proponowana nazwa, wysokość kapitału zakładowego
czy przedmiot działalności spółki. Ponadto w przypadku
rejestracji VAT, oprócz złożenia wymaganych formularzy podatkowych,
konieczne jest udowodnienie, że spółka prowadzi
lub prowadzić będzie działalność gospodarczą.
Postanowiliśmy sprawdzić, jakie korzyści płyną z zarejestrowania spółki na Cyprze. Według Kancelarii Radcy Prawnego Piotra Kaczmarka z Poznania, Cypr nie stwarza możliwości ucieczki przed VAT-em, jednak pozwala co nieco oszczędzić. Objaśniamy w skrócie: sprzedając klientowi detalicznemu w Polsce, spółka cypryjska może naliczyć jedyne 15-proc. VAT (pod warunkiem że sprzedaż w sumie nie przekracza 160 tys. zł) zamiast 22-proc. obowiązującego w naszym kraju. Różnica zatem wynosi 7 proc., jednak korzyść może okazać się w ogólnym rozrachunku pozorna.
– W praktyce zatem rejestracja spółki na Cyprze po to, by sprzedawać wysyłkowo na terytorium Polski, mija się z celem – tłumaczy radca prawny Piotr Kaczmarek. – Przykładowo przy założeniu, że zostanie wykorzystany cały limit roczny (160 tys. zł), różnica między sprzedażą opodatkowaną według stawki 15 proc. a sprzedażą na terytorium Polski (stawka 22 proc.) wynosi jedynie ponad 11 tys. zł. Tymczasem średni koszt utrzymania spółki na Cyprze to 3 tys. euro rocznie. A przecież należałoby doliczyć także koszt wysyłki towaru do polskich klientów.
Bez VAT-u można sprzedawać tylko w jednym przypadku – jeżeli kontrahentem spółki cypryjskiej jest polski przedsiębiorca zarejestrowany jako płatnik unijnego VAT-u. Tyle tylko, że klientami sprzedawców z Allegro są zwykle klienci indywidualni, a nie firmy.
Zdaniem niektórych resellerów sprzedawcy „A”, „B” czy „C” mogą sobie pozwolić na przedstawienie na Allegro oferty w niebywale niskiej cenie nie dlatego, że wykorzystują przepisy związane z cypryjskim rajem podatkowym, ale dlatego, że po prostu nie odprowadzają podatku VAT. Słowem, oskarżają sprzedawców o łamanie polskich przepisów podatkowych. Jeden z resellerów (dane do wiadomości redakcji) zdecydował się na zakup towaru u wszystkich trzech sprzedawców („A”, „B” i „C”). Gdy tekst powstawał, reseller otrzymał przesyłki tylko od dwóch z nich. Nie znalazł w paczkach faktur, o które prosił. Co ciekawe, sprzedawca „B” monitowany o wystawienie faktury usiłował przekonać nabywcę, że dowód zakupu stanowi karta gwarancyjna i nie potrzeba żadnego innego dokumentu. Reseller zdecydował się powiadomić urzędy skarbowe i policję w miastach, skąd zostały nadane przesyłki, o możliwości popełnienia przestępstwa (patrz obok).
Poniżej przedstawiamy podane przez resellerów (na forum
dyskusyjnym CRN Polska) ceny kilku urządzeń, które świadczą
o zaniżaniu cen na Allegro.
1. Seagate 500 GB 16 MB 7200.12 – ST3500418AS – 209 zł
(cena brutto dla resellera wyższa o 3–6 proc., w zależności
od dystrybutora)
2. WD 500 GB SATAII 7200 GP 5000AACS
Energooszczędny – 189 zł (różnica 3–6 proc.)
3. Logitech VX Nano Mysz laserowa bezprzewodowa
– 209 zł (różnica 8–12 proc.)
4. MSI GeForce 9600GT 512 MB DDR3 1 ns 740-760/2100 OC
– 379 zł (różnica 2–5 proc.)
5. E7400 Core 2 Duo FSB 1066 MHz L2 3 MB 2x 2800 MHz
wersja OEM – 459 zł (różnica 3–6 proc.)
Trudno jest dociec, gdzie autorzy kontrowersyjnych aukcji zaopatrują się w towar. Z naszych rozmów z resellerami, dystrybutorami i producentami wynika, że wprawdzie rynek dystrybucji jest dzisiaj znacznie bardziej uporządkowany niż jeszcze kilka lat temu, jednak kwestia szarego kanału – czyli sprowadzania towaru poza autoryzowanym kanałem – nadal jest aktualna. Chodzi tu o sprzedaż towaru fabrycznie nowego (choć z reguły w grę wchodzą starsze modele), także produktów poserwisowych (bez stosownej informacji o tym, że produkt nie jest nowy), podróbek i produktów sfałszowanych. Fałszerstwo polega na przerobieniu malucha na ferrari – oszuści zmieniają oznaczenia (np. nalepki) na produkcie tak, by kupujący był przekonany, że kupuje model o parametrach lepszych niż w rzeczywistości. Wszystko wskazuje jednak, że w przypadku omawianych aukcji chodzi o nowy sprzęt, nie zaś o podróbki czy fałszywki.
Z jednym ze sprzedawców z Allegro, u którego można kupić
towar w niskich cenach, udało się nam szerzej porozmawiać na temat źródeł zaopatrzenia.
– Jestem w stanie oferować produkty taniej niż inni resellerzy, bo bardzo dobrze znam rynek azjatycki i źródła zaopatrzenia zbliżone do producentów – tłumaczy nasz rozmówca (prosił o zachowanie anonimowości). – Nie mogę powiedzieć konkretnie, jakie źródła mam na myśli. Zrozumiałe jest chyba,
że nie będę podawać innym gotowych recept na lukratywny biznes.
Według sprzedawcy, jeśli dobrze poszukać, można kupić towar w bardzo korzystnych cenach, np. na wyprzedażach, na których pełnowartościowy towar – niekoniecznie z najnowszej oferty – sprzedawany jest nawet za 30 proc. ceny wyjściowej. Nasz rozmówca twierdzi, że sprowadza towar do Polski legalnie, płacąc wszystkie należne podatki. Według niego cała sztuka polega na tym, by zaopatrywać się w Azji, nie zaś w Europie, co jego zdaniem „nie mieści się polskim resellerom w głowach”.
Allegrowicz dowodzi, że najlepiej polować na okazje w Azji. Tymczasem nie brak ich również w Europie. Na przykład na Allegro można znaleźć monitory Asusa
(16 cali) w niskiej cenie. Producent potwierdził, że we Włoszech zorganizowano wyprzedaż, w wyniku której sporo paneli trafiło do różnych krajów UE, w tym do Polski. W takim przypadku niska cena nie powinna budzić emocji, bo akurat te produkty Asusa nie należą do najnowszych. Ogólnie rzecz biorąc, producenci z niechęcią przyglądają się sprowadzaniu do Polski towaru, który zbyt długo leżał w magazynach. Niektórzy ściśle określają czas, który dany produkt może spędzić na magazynowej półce. Jeśli ten okres minął, użytkownik powinien się liczyć z tym, że straci prawo do naprawy gwarancyjnej. Można się zastanawiać, czy przywóz do Polski starszych modeli produktów psuje rynek, czy też nie. Jednak nie można zakwestionować legalności zakupu takiego towaru.
Polskie przepisy dotyczące VAT-u są
zagmatwane i nieprzyjazne w stosunku
do rodzimych przedsiębiorstw. Procedury
odzyskania nadpłaconego podatku VAT są
długotrwałe i skomplikowane. Ze względu
na możliwości, jakie otworzyło przed
polskimi przedsiębiorcami wejście do UE, interesującym
krajem, w którym można zarejestrować siedzibę firmy, jest
Cypr. Po częściowym dostosowaniu swojej polityki fiskalnej
do standardów UE nadal pozostaje krajem niezwykle
atrakcyjnym pod względem podatkowym, jednocześnie
dając dostęp do europejskiej strefy wolnego handlu, jak
również do rynków praktycznie na całym świecie – dzięki
sieci umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Cypr
ma dobrze rozwinięty sektor usług bankowych i stabilną
gospodarkę. Nie bez powodu coraz więcej podmiotów
z wielu krajów UE, w tym z Polski, ma obecnie siedziby lub
spółki zależne na Cyprze.
Ciekawym elementem systemu prawnego Republiki Cypru
jest możliwość utworzenia trustu, który w imieniu właściciela
występuje we wszelkich dokumentach rejestrowych.
Instytucja zwana trustem (możemy to tłumaczyć jako
powiernictwo, choć jest to instytucja zupełnie odmienna od
powiernictwa w Polsce) jest typowa dla systemów bazujących
na prawie anglosaskim. Anglosaskie powiernictwo
– trust ma swoje korzenie nie w prawie rzymskim, a raczej
w średniowiecznych doktrynach prawa rzeczowego. Najczęściej
trust definiuje się jako stosunek prawny, w którym
własność zostaje przeniesiona przez ustanawiającego (ang.
settlor, łac. cestui que trust) na powiernika (trustee). Ustanawiający
określa również cel, dla którego ustanowiono trust,
oraz osobę uprawnioną do świadczeń, zwaną beneficjentem
(beneficiary owner). Prawnym właścicielem rzeczy jest trustee,
zaś beneficjentowi przysługuje tzw. equitable ownership.
Prawa wynikające z instytucji trust, o ile takie rozróżnienie
jest w ogóle możliwe na gruncie prawa angielskiego,
mają charakter zbliżony do praw rzeczowych. Pozwalają
bowiem na ochronę majątku powierniczego także przed
wierzycielami osobistymi trustee. Nadto beneficjent może,
w pewnym ograniczonym zakresie, domagać się od osób
trzecich wydania składników majątku powierniczego bezprawnie
zbytych przez powiernika. Cechą charakterystyczną
trustu jest więc swoiste rozszczepienie własności i zarazem
absolutna dyskrecja, jeśli chodzi o osobę beneficiary owner.
Obecnie podatki na Cyprze należą do najniższych w UE.
Stawka VAT jest na poziomie 15 proc., CIT 10 proc., a dzięki
zapisom umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania pomiędzy
Polską a Cyprem możliwe jest ograniczenie podatku
dochodowego od osób fizycznych do 10 proc. Wielkim
atutem tego kraju jest zdecydowanie bardziej przejrzysty
system podatkowy i zupełnie odmienne zasady współpracy
przedsiębiorcy z urzędami.
Producenci nie są w stanie w pełni kontrolować, skąd i jaki towar trafia na polski rynek. Istnieje jednak szansa na ustalenie tego, jeśli zna się numer seryjny produktu – choć nie zawsze jest to możliwe (np. Intel oznacza numerami seryjnymi całe partie towaru, nie zaś pojedyncze sztuki). W niektórych przypadkach – jak twierdzą producenci – trudno jest nawet orzec, czy towar ma zaniżoną cenę, czy też nie.
Na aukcjach, które budzą podejrzenia resellerów, wystawione są między innymi dyski Samsunga. Producent jednak nie mógł jednoznacznie określić, czy ich ceny znacznie odbiegają od tych, które obowiązują w kanale resellerskim. Jego zdaniem obraz zaburzają duże wahania kursów walut, które obserwowaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy. Poza tym wśród dysków oferowanych pod nazwą Samsung (w tytule aukcji) były i takie, które okazywały się dyskami wyprodukowanymi przez inne firmy, jedynie przy wykorzystaniu komponentów wytwarzanych przez Samsunga. Zatem tytuł aukcji może wprowadzać kupujących w błąd.
Natomiast przedstawiciel Sapphire potwierdził, że jego karta graficzna znalazła się w ofercie sprzedawcy „A” w cenie niższej od tej, w jakiej producent mógł ją sprzedać dystrybutorom. Producent obiecał, że zainteresuje się tematem zaniżonych cen swoich produktów na Allegro. Podkreśla, że zależy mu na tym, by chronić resellerski kanał sprzedaży.
Na temat niskich cen na Allegro dyskutuje się od dawna. Jednak obecnie powrócił on ze zdwojoną siłą. Spadek popytu, bardzo widoczny w tym roku, spowodował, że przedsiębiorcy zaczęli uważnie obserwować poczynania konkurencji. Gdy sprzedaż kwitła, aukcje produktów o zaniżonych cenach wprawdzie budziły sprzeciw resellerów, ale nie był on tak zdecydowany jak dzisiaj, gdy koniunktura się pogorszyła.
Artykuł Cud mniemany czyli tani sprzęt na aukcjach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Skarbówka chce więcej danych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zwiększone uprawnienia dałyby im nieskrępowany dostęp do informacji, które pozwoliłyby nie tylko zidentyfikować każdego, kto unika płacenia podatków, ale też poznać szczegóły dotyczące wszystkich jego operacji finansowych. Co gorsza, inspektorzy uzyskaliby również dane na temat nadawców przelewów bankowych, co w praktyce oznacza dostęp do informacji finansowych o klientach wziętego pod lupę podatnika.
Przedstawiciele Business Centre Club uważają, że pomysł dotyczący zwiększenia uprawnień inspektorów skarbowych jest zbyt daleko idący. Podobnego zdania są bankowcy. Żadnych zastrzeżeń nie zgłasza natomiast Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych – i jest to co najmniej dziwne w kontekście założenia, że fiskus mógłby zbierać szczegółowe dane (również finansowe) na temat kupujących przez Internet.
Według nowych przepisów portale aukcyjne (np. Allegro) będą musiały udzielać fiskusowi informacji na temat użytkowników.
– Organy kontroli skarbowej będą uprawnione do pozyskiwania od podmiotów świadczących usługi drogą elektroniczną (m.in. portali internetowych) informacji o osobach fizycznych lub prawnych dokonujących za pośrednictwem Internetu niezgłoszonych do opodatkowania czynności sprzedaży towarów i usług, w tym w zakresie wskazującym na prowadzenie niezgłoszonej do opodatkowania działalności gospodarczej – mówi Magdalena Kobos, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.
O ile przepisy wejdą w życie, urzędnicy skarbowi będą mogli zwrócić się do wydawców i redaktorów dzienników lub czasopism, a także nadawców programów radiowych i telewizyjnych z żądaniem udzielenia informacji na temat nieuczciwych podatników, którzy zamieszczają reklamy bądź ogłoszenia.
W myśl proponowanych zmian portale, które odmawiałyby udzielania informacji, byłyby karane grzywną do 5 tys. zł (na mocy decyzji wydawanej przez organ kontroli skarbowej).
Dla Patryka Tryzubiaka, PR Managera Grupy Allegro.pl, informacje o karaniu serwisów aukcyjnych za nieudostępnianie danych są niezrozumiałe.
– Od dawna wpływają do nas zapytania z urzędów skarbowych oraz izb skarbowych – mówi Patryk Tryzubiak. – Odpowiadamy na nie, o ile spełniają wymogi prawne. Urzędnik nie może w tej chwili bez przyczyny pytać o naszych użytkowników. Takie zapytanie zawsze musi być podparte prowadzonym postępowaniem.
1) posiadanych przez podejrzanego rachunków bankowych
lub posiadanych pełnomocnictw do dysponowania rachunkami
bankowymi, liczby tych rachunków lub pełnomocnictw,
obrotów i stanów tych rachunków, włącznie z podaniem
wpływów, obciążeń rachunków i ich tytułów oraz odpowiednio
ich nadawców i odbiorców;
2) posiadanych przez niego rachunków pieniężnych, rachunków
papierów wartościowych lub pełnomocnictw do
dysponowania takimi rachunkami, liczby tych rachunków lub
pełnomocnictw, a także obrotów i stanów tych rachunków;
3) zawartych przez podejrzanego umów kredytowych lub umów
pożyczki, włącznie z podaniem wysokości zobowiązań
wynikających z tych kredytów lub pożyczek, celów, na jakie
zostały udzielone, i sposobu zabezpieczenia ich spłaty, a także
umów depozytowych i umów udostępniania skrytek sejfowych;
4) nabytych przez niego za pośrednictwem banków akcji Skarbu
Państwa lub obligacji Skarbu Państwa, a także obrotu tymi
papierami wartościowymi;
5) obrotu wydawanymi przez banki certyfi katami
depozytowymi lub innymi papierami wartościowymi.
Do udzielania informacji będą zobowiązane także banki. W myśl nowelizowanych przepisów, jeżeli do kontrolerów skarbowych dojdą słuchy, że pieniądze trafiające na dany rachunek bankowy nie są opodatkowane, zażądają oni od instytucji finansowych udostępnienia i przekazania danych identyfikujących posiadacza rachunku. Instytucje zaś będą musiały prośbę spełnić.
– W przypadku konieczności pozyskania od banku informacji o posiadaczu rachunku bankowego wykorzystywanego przy sprzedaży towarów i usług za pośrednictwem Internetu obowiązywać będzie taka sama procedura, która obowiązuje przy pozyskiwaniu danych np. od portali internetowych – mówi Magdalena Kobos.
Jeśli żądanie nie spełniałoby wymogów formalnych, instytucja finansowa mogłaby odmówić udzielenia informacji. Jednak w projektowanym akcie prawnym nie ma mowy o tym, czy banki, tak jak portale, też będą karane za niespełnienie życzenia urzędników.
Gdy kontrolerzy wezmą już pod lupę podatnika, banki będą musiały przekazywać im informacje na temat podejrzanego w bardzo szerokim zakresie. Dane miałyby dotyczyć m.in. obrotów na posiadanych przez niego rachunkach bankowych i obejmować wpływy, obciążenia (w tym ich tytuły) oraz ich nadawców i odbiorców. Równie szczegółowe dane byłyby udostępniane w przypadku papierów wartościowych czy umów kredytowych.
Oprócz banków do udzielania podobnych informacji miałyby być zobowiązane także inne instytucje finansowe: biura maklerskie, SKOK-i (spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe), towarzystwa funduszy inwestycyjnych, zakłady ubezpieczeń i towarzystwa emerytalne.
Zdaniem Jerzego Bańki, dyrektora zespołu legislacyjno-prawnego w Związku Banków Polskich, zmiany idą za daleko.
– Skutki walki z szarą strefą nie powinny dotknąć zwłaszcza kupujących – mówi.
Proponowane przez rząd zmiany w Ordynacji podatkowej,
dotyczące nowych uprawnień organów podatkowych
w zakresie kontrolowania przedsiębiorców
świadczących usługi drogą elektroniczną, są naszym
zdaniem przejawem nadmiernego rozszerzania
uprawnień kontrolnych organów podatkowych w stosunku
do podatników. Nowe uprawnienie miałoby dawać możliwość
żądania udzielenia wszelkich informacji identyfikujących transakcję
zawieraną drogą elektroniczną i jej strony.
W praktyce celem proponowanej regulacji jest uzyskanie przez fiskusa
informacji o dochodach podatników biorących udział w aukcjach internetowych
czy też tych, którzy robią zakupy w sklepach internetowych.
Jak rozumiemy, celem tego typu kontroli jest ograniczenie szarej strefy
funkcjonującej za pośrednictwem Internetu. W naszej ocenie proponowane
nowe uprawnienia kontrolne nie są niezbędne do znajdywania
i kontrolowania nieuczciwych podatników, władze skarbowe mają już
bowiem bogaty zestaw środków w zakresie kontrolowania między
innymi rachunków bankowych czy też przychodów z nieujawnionych
źródeł. Niewątpliwie proponowane rozwiązania spowodują wzrost
obciążeń administracyjnych przedsiębiorców działających w branży
internetowej.
Według Magdaleny Kobos zmiany w przepisach nowelizujących ustawę o kontroli skarbowej mają dostosować zasady i metody działania kontroli skarbowej do rosnącego zakresu wykorzystania Internetu do prowadzenia działalności gospodarczej oraz sprzedaży towarów i usług. Tym samym mają na celu zmniejszenie szarej strefy w Internecie.
– Obecnie podmioty prowadzące niezgłoszoną do opodatkowania działalność gospodarczą za pośrednictwem Internetu pozostają anonimowe – mówi rzeczniczka Ministerstwa Finansów. – Podają fałszywe dane lub posługują się wyłącznie numerem rachunku bankowego, a to uniemożliwia wszczęcie i prowadzenie postępowań kontrolnych i karnoskarbowych.
Zdaniem Magdaleny Kobos prawo żądania informacji mające przysługiwać organom kontroli skarbowej nie będzie dowolnie stosowane (procedura wystąpienia przez organy kontroli skarbowej o udostępnienie informacji została określona w projektowanych przepisach), ponieważ będą musiały zaistnieć określone przesłanki i trzeba będzie je wskazać w treści żądania. Chodzi tu m.in. o ścisłe powiązanie żądanych informacji z zakresem zadań kontroli skarbowej oraz posiadaniem przez organy kontroli skarbowej wiarygodnych informacji wskazujących na prowadzenie niezgłoszonej do opodatkowania działalności gospodarczej.
Nie wiadomo jednak, po co Ministerstwu Finansów dane dotyczące kupujących. Rzeczniczka resortu nie odpowiedziała na pytanie, czy w myśl prawa fiskus może w ogóle żądać informacji na temat kupujących – jeśli nie złamali przepisów. Nie poinformowała również, gdzie będą trafiać informacje na temat kupujących i czy nie wrzuci się ich do wspólnego worka z handlarzami, którzy nie płacą podatków.
Umożliwienie organom podatkowym dostępu do
danych dotyczących również kupującego w ramach
e-handlu może wynikać z chęci weryfikacji, czy kupujący
nie dopuścił się np. naruszenia obowiązków wynikających
z ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych.
W przypadku bowiem gdy dana transakcja
sprzedaży nie podlega opodatkowaniu podatkiem VAT, na kupującym
spoczywa obowiązek odprowadzenia podatku od czynności cywilnoprawnej,
o ile podstawa opodatkowania przekracza kwotę 1 tys. zł.
Podkreślenia wymaga to, że autopoprawka do rządowego projektu ustawy
o zmianie ustawy o kontroli skarbowej przewiduje również wprowadzenie
sankcji w przypadku bezzasadnej odmowy udzielenia informacji
o przedmiotowych transakcjach dokonywanych w ramach e-handlu.
Proponuje się bowiem, aby w takim przypadku usługodawca świadczący
usługi drogą elektroniczną mógł być ukarany karą porządkową.
Tak daleko idące uprawnienia organów podatkowych prawdopodobnie
będą budzić zastrzeżenia co do ich zgodności z szeroko rozumianą
ochroną danych osobowych, a nawet tajemnicą bankową. W przypadku
uchwalenia przedmiotowych zapisów możemy liczyć w przyszłości
na szczegółową ich analizę przez Trybunał Konstytucyjny. Sprawa jest
o tyle newralgiczna, że z jednej strony mamy do czynienia z interesem
fiskusa, a z drugiej z ochroną podstawowych praw konstytucyjnych
jednostki.
Mimo że skarbówka przetwarzałaby uzyskane dane bez wiedzy i zgody osoby, której one dotyczą, Michał Serzycki, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, nie ma uwag do projektu nowelizacji ustawy o kontroli skarbowej. W jego odpowiedzi na pismo z Ministerstwa Finansów z prośbą o opinię czytamy: „przedstawiony projekt autopoprawki (…) nie narusza konstytucyjnej zasady proporcjonalności (…) w zakresie ingerencji w sferę wolności i praw obywateli”. Generalny Inspektor uważa, że z jednej strony obowiązek płacenia podatków wynika z konstytucji, a z drugiej – że to sądy będą kontrolować, czy żądanie udzielenia informacji (i ich zakres) od usługodawcy świadczącego usługi drogą elektroniczną jest zasadne.
Z kolei według ekspertów BCC aż takie uprawnienia organów podatkowych byłyby jednak zbyt daleko idące.
– Proponowane nowe uprawnienia kontrolne nie są niezbędne do znajdowania i kontrolowania nieuczciwych podatników – mówi Marcin Eckert, ekspert podatkowy BCC. – Władze skarbowe mają już bogaty zestaw środków w zakresie kontrolowania między innymi rachunków bankowych czy też przychodów z nieujawnionych źródeł. W praktyce celem proponowanej regulacji jest uzyskanie przez fiskusa informacji o dochodach podatników biorących udział w aukcjach internetowych czy też tych, którzy dokonują zakupów w sklepach internetowych.
Nie pozostaje nic innego, jak liczyć na to, że proponowane zmiany w przepisach budzą zbyt wiele kontrowersji w różnych kręgach, aby udało się je uchwalić w proponowanej przez Ministerstwo Finansów postaci.
Artykuł Skarbówka chce więcej danych pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Aukcje za grosz pochodzi z serwisu CRN.
]]>Właścicielem serwisu Tylko Grosz jest spółka Coloma Investments.
Artykuł Aukcje za grosz pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Aukcje na celowniku pochodzi z serwisu CRN.
]]>Zmiany w przepisach mają pomóc inspektorom kontroli skarbowej w uzyskiwaniu danych o osobach, które prowadzą nielegalną działalność gospodarczą za pośrednictwem Internetu.
Obecnie urzędnicy – nawet dysponując informacjami o transakcjach, których uczestnicy podają nieprawdziwe dane lub je ukrywają – nie mogą ustalić tożsamości osoby, która unika płacenia podatków.
Jeśli zmiany wejdą w życie, inspektorzy kontroli skarbowej, mając do dyspozycji numer rachunku bankowego, adres IP, nazwę domeny internetowej (lub tylko ogłoszenie czy reklamę dotyczącą oferowanych w Internecie produktów), będą mogli zwracać się do firm, które są w stanie zidentyfikować podmioty prowadzące nielegalną działalność (np. do banków lub innych instytucji finansowych). Na żądanie urzędników skarbowych informacji będą także musiały udzielać towarzystwa ubezpieczeniowe i emerytalne.
Organy kontroli skarbowej będą mogły żądać nie tylko identyfikacji konkretnej osoby, ale także informacji o przepływach odbywających się na rachunkach oraz o ich nadawcach i odbiorcach.
Jak to może wyglądać w praktyce? W chwili gdy inspektor skarbowy zauważy, np. na Allegro czy w innym serwisie aukcyjnym, podejrzaną transakcję, może zwrócić się do banku o weryfikację rachunku bankowego sprzedawcy, który – jego zdaniem – prowadzi nielegalną sprzedaż, a następnie wszcząć kontrolę.
Urzędnicy skarbowi będą mogli uzyskiwać informacje również od wydawców i redaktorów dzienników lub czasopism, nadawców programów radiowych i telewizyjnych, administratorów lub właścicieli stron internetowych, serwisów i serwerów oraz podmiotów świadczących usługi utrzymywania domen i stron internetowych. Do tej pory obowiązek dostarczania tego rodzaju danych mieli tylko przedstawiciele gazet i czasopism ukazujących się w postaci papierowej.
Jeśli okaże się, że właściciele czy administratorzy stron internetowych nie mają dostępu do danych osobowych użytkowników, urzędnicy skarbowi będą mogli domagać się od nich innych informacji, które mogą pomóc zidentyfikować konkretną osobę, np. danych dotyczących logowania czy logów systemowych, zawierających informacje m.in. o adresie IP, z którego zawarto podejrzaną transakcję, czy czasie, w którym nastąpiło połączenie z Internetem.
Według Ministerstwa Finansów obecnie obowiązujące przepisy ustawy o kontroli skarbowej poważnie ograniczają zarówno możliwości zdobywania informacji przez organy kontroli skarbowej, jak i ich zakres. Poza tym ze względu na różne interpretacje obowiązujących przepisów bardzo często ci, którzy mają dostęp do informacji interesujących urzędników, odmawiają ich przekazania lub z tym zwlekają.
– W takiej sytuacji, przy braku dostatecznych danych, podmioty prowadzące nielegalną sprzedaż pozostają anonimowe, co uniemożliwia wszczynanie wobec nich postępowań kontrolnych – mówi Magdalena Kobos.
– modyfi kacja przepisów z zakresu procedury postępowania
kontrolnego
– zwiększenie liczby podmiotów obowiązanych do podawania
informacji inspektorom skarbowym
– zwiększenie zakresu danych, których mogą się domagać
inspektorzy
– zwiększenie liczby osób posiadających uprawnienia kontrolne
– zniesienie tajemnicy skarbowej odnośnie do informacji
dotyczących środków z UE
Kolejną zmianą będzie zniesienie tajemnicy skarbowej obejmującej informacje gromadzone podczas kontroli środków publicznych, wywiązywanie się z warunków finansowania pomocy z tych środków, sprawdzanie prawidłowości przekazywania środków własnych do budżetu Unii Europejskiej oraz audyt gospodarowania środkami publicznymi.
Jeśli informacje odnośnie do środków pochodzących z Unii Europejskiej będą wymagały szczególnej ochrony, projektodawca przewiduje nadawanie im klauzuli tajności.
Z powodu większej niż do tej pory liczby funduszy pomocowych przewidzianych na lata 2007 – 2013, audyty środków pochodzących z Unii Europejskiej będzie mogło prowadzić znacznie więcej osób. Wśród uprawnionych do przeprowadzania kontroli znajdą się inspektorzy i pracownicy urzędów kontroli skarbowej, a ich współpraca ma być lepiej koordynowana.
Jak na razie urzędnicy tracą mnóstwo czasu na wykonywanie 'zbędnych czynności proceduralnych’ (jak czytamy w uzasadnieniu do projektu nowelizacji), w związku z czym kontrole się znacznie przedłużają.
Urzędnicy uważają, że zmiany w przepisach zwiększą skuteczność kontroli skarbowej. Spodziewają się także wzrostu wpływów budżetowych oraz zmniejszenia skali nieprawidłowości w zakresie gospodarowania publicznymi pieniędzmi.
Urzędnicy twierdzą, że nowelizacja przyczyni się do ograniczenia marnotrawienia środków pochodzących z UE i wydawania ich niezgodnie z przeznaczeniem. Liczą również na to, że zwiększy się pula unijnych pieniędzy. Pomysłodawcy zmian spodziewają się także, że innowacje wpłyną korzystnie na rozwój regionalny.
Zdaniem Pawła Tomczaka, dyrektora biura Związku Gmin Wiejskich RP, nie jest to takie oczywiste.
– Wydaje się logiczne, że zaostrzenie kontroli może spowodować jeszcze większą ostrożność w korzystaniu ze środków unijnych, niż ma to miejsce obecnie, ale trudno mi wyrokować, czy na pewno tak się stanie – mówi Paweł Tomczak. – Mnogość przepisów sprawia, że wiele osób i tak gubi się w gąszczu obowiązujących regulacji prawnych, więc lepszą drogą byłoby upraszczanie już istniejących przepisów.
Według Pawła Tomczaka z funduszy pomocowych nadal chętnie będą korzystać ci, którzy generalnie lekceważą prawo, bo ich z pewnością nie przestraszą zwiększone uprawnienia inspektorów.
Z kolei Stefan Kamiński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Elektronicznej i Teleinformatyki, boi się, że urzędnicy będą nadal kontrolować tylko to, na czym się znają.
– Obawiam się, że urzędnicy skupią się na rzeczach mało istotnych, ale łatwych do weryfikacji, np. kształcie pieczątki czy poprawności numerowania stron w projekcie, a nie na kwestiach naprawdę ważnych – mówi Stefan Kamiński. – Znając naszą administrację, można się spodziewać, że cała para pójdzie w gwizdek – dodaje.
2007 r.
– 145 kontroli w zakresie e-handlu
– 4,2 mln zł straty dla budżetu państwa z tytułu
niezapłaconych podatków
I półrocze 2008 r.
– 96 kontroli w zakresie e-handlu
– 5 mln zł straty dla budżetu państwa z tytułu
niezapłaconych podatków
W jaki sposób znowelizowana ustawa ma ułatwić walkę z internetową szarą strefą?
– Nowelizacja przepisów pozwoli na łatwiejsze rozpoznawanie szarej strefy w handlu internetowym oraz identyfikację i typowanie podmiotów do kontroli – twierdzi rzecznik MF. – W konsekwencji postępowania kontrolne będą przeprowadzane skuteczniej, co zaowocuje zmniejszaniem się szarej strefy w Internecie – dodaje.
Zdaniem Pawła Jabłonowskiego, doradcy podatkowego z kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy oraz eksperta Business Centre Club ds. podatków, możliwości weryfikacji rozliczeń dokonywanych w szarej strefie istnieją również teraz, przed nowelizacją ustawy o kontroli skarbowej.
– Wprowadzenie środków przymusu niewiele tutaj zmieni – uważa Paweł Jabłonowski.
Według Ministerstwa Finansów zmiany w ustawie o kontroli skarbowej pośrednio mogą wpłynąć także na ograniczenie liczby sprzedawanych podróbek.
Rzeczniczka Ministerstwa Finansów zapewnia, że jeżeli organy kontroli skarbowej w toku kontroli stwierdzą, że obrót dotyczył towarów podrobionych, będą interweniować.
Jaka jest skala internetowej szarej strefy?
Departament Kontroli Skarbowej Ministerstwa Finansów nie dysponuje szczegółowymi danymi na ten temat. W 2007 roku organy kontroli skarbowej przeprowadziły 145 kontroli (96 – w I półroczu 2008 r.) w zakresie
e-handlu. Według ustaleń pokontrolnych w 2007 roku do fiskusa nie wpłynęło 4,2 mln zł z tytułu należnych podatków, natomiast w I półroczu 2008 r. – 5 mln zł.
Artykuł Aukcje na celowniku pochodzi z serwisu CRN.
]]>