Artykuł Przetargi: jak nie stracić w trudnych czasach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Jak długo potrwa dekoniunktura? Opinie ekspertów są podzielone. Jedni uważają, że w bieżącym roku można liczyć na ożywienie, inni sądzą, że nie należy się tego spodziewać. Daniel Żukowski, wiceprezes zarządu ds. sprzedaży w Konsorcjum FEN, wątpi, aby taka poprawa nastąpiła, i liczy się tym, że ostatni kwartał zeszłego roku stanowi zapowiedź kolejnych słabych miesięcy. Z kolei Mariusz Kochański, członek zarządu Veracompu, uważa, że dopiero zrozumienie przyczyn kryzysu umożliwi określenie jego końca. A ten, według przedstawicieli krakowskiego dystrybutora, jest już bliski. Za kluczowy czynnik spowalniający ogłaszanie przetargów przez placówki administracji uważają bowiem nowelizację ustawy o zamówieniach publicznych, która weszła w życie w połowie 2016 r. pod naciskami Brukseli.
– Polscy urzędnicy nie chcieli rozpisywać przetargów zgodnych ze starą ustawą, ze względu na ryzyko utraty dotacji unijnych – twierdzi Mariusz Kochański. – To niemal reguła, że kiedy wchodzi nowe prawo, decydenci muszą mieć czas, aby poznać wszystkie jego niuanse. Myślę jednak, że sektor publiczny ma to już za sobą.
Inne przyczyny zamrożenia przetargów publicznych wskazuje Tomasz Odzioba, szef Allied Telesis w Polsce, na Litwie, Łotwie i Ukrainie. Jego zdaniem wynikało ono z faktu, że nowy rząd po prostu wymieniał ludzi.
– Zmiana warty dobiega końca – mówi Tomasz Odzioba. – Wydaje mi się więc, że nadchodzi ożywienie. Już to zresztą widać, na przykład w zamówieniach dla wojska.
Wspomniany raport TAI pokazuje, że w zeszłym roku prawie 40 proc. przetargów dotyczyło kupna komputerów i serwerów. Przedmiotem 23 proc. postępowań było dostarczenie akcesoriów i urządzeń komputerowych, a 17 proc. – oprogramowania. Natomiast co dziesiąty przetarg dotyczył dostarczenia materiałów eksploatacyjnych.
Specjaliści z branży IT są zdania, że w bieżącym roku proporcje będą podobne. Urzędy będą wydawały pieniądze m.in. na urządzenia sieciowe, przewodowe i bezprzewodowe. Te ostatnie posłużą przede wszystkim do stworzenia sieci miejskich i samoobsługowych bezprzewodowych kiosków. Na przykład w Krakowie rozpoczęto budowę sieci radiowej na przystankach autobusowych.
Placówki administracji już niedługo będą potrzebowały rozwiązań wideo ułatwiających pracę grupową i to zarówno do komunikacji wewnętrznej, jak i zewnętrznej. W pierwszym przypadku chodzi o szybką wymianę informacji między różnymi działami. W tym drugim o coś więcej.
– Urzędy różnych szczebli chcą mieć własne sale wideo – wyjaśnia Mariusz Kochański. – Burmistrz, czy prezydent miasta traktują taki system nie tylko jako nowoczesną metodę komunikacji. Za jej pośrednictwem można szybko i wygodnie skontaktować się na przykład z potencjalnym inwestorem zza granicy. Można też zaprezentować samą salę. Chodzi więc nie tylko o przekaz informacji, ale też o wizerunek.
Rzecz jasna nie wszystkie urzędy kupią to samo. Jednemu wystarczy Skype for Business, inny wybierze raczej duży system wideokonferencyjny. I tu jest miejsce dla firm wdrożeniowych, które mogą doradzać urzędom, na jakie systemy się zdecydować.
Polscy urzędnicy dość wysoko oceniają poziom zabezpieczeń w urzędach. W badaniu PBS przeprowadzonym na zlecenie Fortinetu w 200 mniejszych urzędach w Polsce, 67 proc. ankietowanych stwierdziło, że stan zabezpieczeń sieci administracji jest dobry albo bardzo dobry. Tej opinii nie podzielają jednak ani dostawcy, ani wdrożeniowcy, którzy uważają, że zabezpieczenia naszej administracji są marne i to zarówno w jednostkach centralnych, jak i w małych urzędach powiatowych. Wynika to z faktu, że przez lata brakowało spójnej strategii informatycznej ochrony kraju i ośrodka, który by ją tworzył. W lipcu zeszłego roku rozpoczęło działalność Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa. To krok w dobrą stronę, bo instytucje państwowe są celem same w sobie, jak pokazał styczniowy atak na serwery IPN-u,
ale nie tylko. Ryzyko ataku zwiększa bowiem położenie Polski między Wschodem a Zachodem. Mogą to wykorzystać służby specjalne innych państw, które planowałyby atak na kraj członkowski NATO, a Polska mogłaby im posłużyć jako cel pośredni.
• Dominik Żochowski, właściciel Engave
Zamówienia publiczne mają specyficzną konstrukcję, czego konsekwencją jest to, że interes urzędnika nie jest tożsamy z interesem państwa. Dlatego nie ma większej różnicy, czy urząd wyda milion, czy dwa miliony na podobny system. Urzędnik nie tylko nie jest premiowany za dokonanie oszczędności, ale nawet jest w pewien sposób karany. Jeśli nie wyda wszystkich środków z budżetu, w następnym roku zostaną mu przyznane mniejsze. Pracownik administracji, któremu ograniczono budżet, w następnych latach wyda pieniądze do ostatniego grosza w obawie, żeby się to nie powtórzyło. I to bez względu na to, czy potrzebuje danego produktu, czy nie. A najłatwiej wydać pieniądze w firmie, która już kiedyś wdrożyła w jego placówce jakiś system informatyczny. I dlatego jest tak źle.
– Wielu szefów działów IT w urzędach nawet nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń – twierdzi szef Allied Telesis. – Dlatego uważam, że w takim samym stopniu jak nowoczesnych systemów administracja potrzebuje szkoleń. I to nie na darmowych konferencjach, ale podczas dobrze sprofilowanych płatnych kursów.
Daniel Ratajczyk, Major Account Manager z Fortinetu, zwraca uwagę, że nowe regulacje prawne i zmiana rodzajów kanałów komunikacji z użytkownikami to główne czynniki, które powodują, że urzędy po prostu muszą kupować coraz lepsze rozwiązania. Zapory ogniowe, NGFW, IPS i systemy chroniące pocztę elektroniczną już nie wystarczają. Zwiększonym zainteresowaniem cieszą się bardziej zaawansowane i wyspecjalizowane rozwiązania, takie jak systemy typu sandbox, a także narzędzia do ochrony przed atakami DDoS.
– Urzędy coraz częściej pytają o webowe firewalle aplikacyjne – mówi Daniel Ratajczyk. – Obsługują bowiem coraz większą liczbę serwisów online, poza tym muszą zabezpieczać aplikacje, za pośrednictwem których często przesyłane są wrażliwe dane. Można zaobserwować także zwiększony popyt na rozwiązania do dwuetapowej weryfikacji użytkowników.
Administracja przesyła coraz więcej danych cyfrowych, co zmusza urzędy do inwestowania w rozwiązania odpowiednio wyskalowane, których fundamentem jest akceleracja sprzętowa. Sporym zainteresowaniem cieszą się też systemy łączące różne funkcje zabezpieczające, np. przez zagrożeniami APT.
Wdrożeniowcy narzekają, że przez lata dobrej koniunktury potentaci rynku integracji i duże zagraniczne korporacje w zasadzie podzieliły rynek zamówień publicznych między siebie, spychając wielu mniejszych integratorów do roli podwykonawców. W okresie dekoniunktury miejsca dla drobnych firm integratorskich jest jeszcze mniej, bo giganci zaczęli uczestniczyć w coraz mniejszych przetargach, którymi w czasach prosperity nie byliby zainteresowani. Liczby dowodzą, że twierdzenia te nie są bezpodstawne. Przykładowo według danych TAI Asseco w 2016 r. wygrało 135 przetargów o łącznej wartości ok. 143 mln zł. Zatem średnia wartość wdrożenia nieco tylko przekraczała 1 mln zł.
Z rynku dochodzą głosy, że specyfikacje dotyczące nawet niewielkich przetargów faworyzują potentatów. Dominik Żochowski, właściciel firmy wdrożeniowej Engave, mówi, że sektor publiczny z niewiadomych względów nie traktuje zbyt poważnie niewielkich przedsiębiorstw. Dlatego pozostaje im jedynie podwykonawstwo. W polskich urzędach pokutuje przekonanie, że tylko gigant informatyczny poradzi sobie z wdrożeniem. Tymczasem wielkiemu integratorowi bardzo często nie opłaca się korzystać z własnych pracowników ze względu na wysokie stawki godzinowe, więc chętnie korzysta się z usług małych wdrożeniowców. Niestety, referencje otrzymuje tylko główny wykonawca i koło się zamyka. Układ ten działał dopóty, dopóki z urzędów płynął strumień gotówki.
– Teraz sytuacja jest krytyczna. Marże z niskich skurczyły się do niemal głodowych – twierdzi nasz rozmówca.
Szef Engave uważa ponadto, że przez lata dominowały wdrożenia, w których dobro klientów było raczej na drugim planie. Jeszcze mocniejszych słów używa Tomasz Odzioba, który ocenia, że w przypadku bardzo wielu wdrożeń działy IT w urzędach dbały przede wszystkim o własne interesy.
– Nie chodziło o zakup optymalnego rozwiązania, ale o bezpieczeństwo ludzi zamawiających systemy – utrzymuje przedstawiciel Allied Telesis.
Co ciekawe, obecna dekoniunktura może osłabić działania na zasadach towarzystwa wzajemnej adoracji, które polegały na tym, że integratorzy ciągle oferowali systemy tego samego dostawcy, a urzędy je kupowały.
– Mam wrażenie, że w urzędach wcale nie dokonywano analiz powdrożeniowych – mówi szef Engave. – Bez względu na to, czy poprzednie było sukcesem, czy nie, dalej korzystano z usług tej samej firmy instalatorskiej.
Według niego kryzys uderza przede wszystkim w duże firmy integracyjne, powiązane z konkretnymi producentami, ale po kieszeni dostają też ich podwykonawcy. Bardziej uniwersalni wdrożeniowcy cierpią mniej. Zmiana, która następuje, premiuje firmy zdobywające nowe umiejętności. Coraz więcej jest postępowań, które nie determinują z góry wyboru producenta i wykonawcy. Jeszcze półtora roku temu było to niemożliwe.
– Można powiedzieć, że nadeszła odwilż – ocenia Dominki Żochowski. – Wpływy korporacji i dużych polskich integratorów na rynku przetargów w sektorze publicznym maleją.
Wspomniany raport TAI pokazuje też, że ok. 2 proc. wszystkich postępowań dotyczy serwisu. Dominik Żochowski przekonuje, że to właśnie serwis mógłby być żyłą złota dla firm integratorskich i to nawet wtedy, a może zwłaszcza wtedy, kiedy popyt na nowe systemy IT w administracji słabnie. Wiele zależy jednak od urzędów, które mogą przecież podpisywać umowy na serwis już istniejących systemów, zamiast ogłaszać przetargi na zakup nowego sprzętu. To by się opłaciło zarówno administracji, jak i branży informatycznej, pod warunkiem jednak, że będą się tym zajmowały polskie firmy wdrożeniowe. Usługi utrzymaniowe świadczone przez duże korporacje to dla administracji znacznie droższe rozwiązanie.
Solution Engineer, Allied Telesis
Częstym motywem wielu przetargów było to, że urząd musiał wydać pieniądze. Potem okazywało się, że kupiono sprzęt bogato wyposażony, z funkcjami, z których nikt nie korzysta. Nazwałbym to „dysonansem pozakupowym”. Nabywano nie to, co potrzeba, czyli wprawdzie produkt z logo znanej firmy, ale niekoniecznie dostosowany do potrzeb. Cele jednostek budżetowych nie zawsze są bowiem zbieżne z celami klientów, których one obsługują. Punkt widzenia pracowników działów IT w urzędach różni się znacznie od punktu widzenia obywateli. Wydaje mi się, że to właśnie dlatego niemało pieniędzy zmarnowano na źle dobrane do potrzeb systemy.
Artykuł Przetargi: jak nie stracić w trudnych czasach pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Państwo wyda miliardy na IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>– W naszej ocenie informatyzacja administracji publicznej to obszar, który będzie się rozwijał bardzo dynamicznie, zwłaszcza w najbliższym czasie. Nacisk na cyfryzację procesów w administracji staje się coraz większy, a podobne procesy zachodzą także w innych sektorach, np. w służbie zdrowia – uważa Robert Zaklika, wiceprezes ATM, właściciela marki Atman.
Jak wynika z szacunków IDC, największy wzrost wydatków na IT nastąpi w służbie zdrowia. Analitycy oceniają, że do 2019 r. będą one co roku o 5,5 proc. wyższe niż obecnie. W Polsce e-Zdrowie to największy aktualnie realizowany projekt informatyczny. Jego wartość wynosi 712 mln zł. Celem jest centralizacja danych oraz usprawnienie i przyśpieszenie komunikacji między pacjentem a lekarzem.
W tej chwili trwają prace nad Projektem P1, w ramach którego powstanie platforma udostępniająca szereg usług elektronicznych. Zgodnie z przyjętym w grudniu harmonogramem, w latach 2016–2017 planowane jest uruchomienie elektronicznych recept bazujących na internetowym koncie pacjenta, a w 2018 r. wprowadzone zostaną e-skierowania.
W czerwcu br. rozstrzygnięto przetarg na obsługę strategicznego projektu P1, czyli Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych, który wygrał Atman.
Artykuł Państwo wyda miliardy na IT pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Błędy w przetargach informatycznych w administracji pochodzi z serwisu CRN.
]]>W dużej mierze jest to efekt patologii, jakie dotykają zamówienia na systemy informatyczne w administracji publicznej oraz uzależnianie się od jednego producenta lub dostawcy oprogramowania – zauważa w rozmowie z agencją Newseria Biznes Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
„Instytucje publiczne mają zły zwyczaj stosowania zasady vendor lock-in. Zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych wybierają usługę, kierując się kryterium najniższej ceny. Okazuje się, że dodatkowe koszty, aktualizacje, przekazanie praw autorskich i inne funkcje podwyższają główną cenę. Taka praktyka jest bardzo zła. W efekcie jeśli dana instytucja zostanie opanowana przez jedną czy dwie firmy informatyczne, trudno jej uwolnić się z ich uścisku” – tłumaczy ekspert.
Według prezesa Instytutu Jagiellońskiego należy uprościć procedury, odejść od kryterium najniższej ceny, a ze względu na cyberbezpieczeństwo większy wpływ na tworzenie infrastruktury informatycznej powinno mieć Ministerstwo Cyfryzacji.
„Należy uprościć procedury, żeby nie zawsze kryterium ceny było najważniejsze. Wszystkie dodatkowe cenotwórcze elementy, które obciążają państwowe instytucje, muszą być włączone w jeden pakiet. Zwłaszcza że wielokrotnie są to instytucje, od 'których zależy nasze codzienne życie, które wypłacają emerytury i świadczenia” – zaznacza Marcin Roszkowski.
Często niejasne są kryteria wyboru firm, które mają zrealizować projekty informatyczne. Prezes przypomina sytuację w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W przetargu na utrzymanie i rozwój systemu informatycznego (SIA) początkowo wybrano firmę Atos Polska, która złożyła najtańszą ofertę (na 58,9 mln zł). Oferty pozostałych firm wahały się od 73 do 109 mln zł.
Systemy informatyczne administracji publicznej nierzadko mają problemy z zabezpieczeniem danych, są podatne na ataki ze strony hakerów. Dlatego istotny jest wybór dostawcy systemu nie tylko ze względu na cenę, lecz także kompetencje. NIK wskazuje, że w 1/3 skontrolowanych urzędów nie przeprowadzono audytu w zakresie bezpieczeństwa informacji w systemach informatycznych. W 16 jednostkach, w których przeprowadzono coroczny audyt zabezpieczeń, zalecenia dotyczyły wzmocnienia bezpieczeństwa przetwarzania informacji w systemach informatycznych. Jak jednak przekonuje ekspert, problemem nie jest zabezpieczenie danych, ale sposób tworzenia całych mechanizmów.
„Ministerstwo Cyfryzacji powinno mieć zdecydowanie większy wpływ na to, jak te systemy są budowane, a przede wszystkim na to, na jakich zasadach one są tworzone. W każdym z dużych systemów, który obsługuje bazy danych Polaków, gdzie ministerstwa realizują swoje ustawowe zadania, całe cyberbezpieczeństwo powinno być scentralizowane” – uważa Marcin Roszkowski.
W tym tygodniu minister Anna Streżyńska poinformowała, że do poprawki pójdzie System Rejestrów Państwowych, obejmujący dane z aktów stanu cywilnego. System ruszył w 2015 r. Krytykowano go, że komplikuje a nie usprawnia pracę urzędów. Zaprojektowano go tak, że przeniesienie wszystkich danych miało zająć 28 lat. Kosztujący dotąd 109 mln zł system ma zostać poprawiony za 10,5 mln zł.
Artykuł Błędy w przetargach informatycznych w administracji pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Administracja, czyli gród z dziurawą palisadą pochodzi z serwisu CRN.
]]>Bardzo niefrasobliwie sektor państwowy traktuje także problematykę zarządzania ryzykiem i kwestię inwentaryzacji zasobów teleinformatycznych. W większości podmiotów nie prowadzi się analizy ryzyka, a jeśli już, to – zdaniem prelegentów konferencji – w mało wiarygodny sposób. Ponad połowa urzędów nie przeprowadziła dotąd inwentaryzacji aktywów teleinformatycznych. W przypadku jednej trzeciej placówek wspomniany proces został wprawdzie przeprowadzony, ale niebyt rzetelnie.
Niewiele lepiej wygląda kwestia wprowadzonych polityk bezpieczeństwa. Wprawdzie 88 proc. podmiotów miało taką politykę, ale w większości przypadków… nieaktualną. Uczestnicy konferencji PTI sugerowali, że sposobem na podwyższenie poziomu bezpieczeństwa mogą być regularne kontrole i audyty. Te pierwsze informują o problemach, te drugie wskazują, co i jak poprawić.
Oczywiście przestępcy atakują przede wszystkim software obarczony błędami. To nie jest takie trudne, bo statystycznie w każdym oprogramowaniu jeden procent linii kodu jest wadliwy. Szacuje się, że w liczącym około pół miliarda linii kodu systemie zarządzania północnoamerykańskim odpowiednikiem naszego ZUS-u należałoby wymienić aż 5 milionów linii. Niektóre firmy zarabiają na tym, że wchodzą w posiadanie kodów źródłowych oprogramowania, aby znaleźć w nich luki, a potem tę wiedzę odsprzedać. Klientami takich przedsiębiorstw są agencje rządowe różnych państw, a nawet służby specjalne. Udowodniono, że z ich usług korzystały m.in. Russian Bussines Network oraz 61?398. Ta pierwsza jednostka jest znana z tego, że handluje kradzioną tożsamością. Ta druga – utworzona przez chińską armię –odpowiada za ataki na ponad 140 firm z kilkudziesięciu branż. Strony rządowej z pewnością nie ucieszy, że tego rodzaju firmy coraz chętniej atakują np. placówki służby zdrowia. Jakiś czas temu hakerzy unieruchomili na kilka godzin pewien kalifornijski szpital.
W epoce społeczeństwa informacyjnego, ale także CaaS (Crime as a Service) włamanie stało się dostępną dla każdego „usługą” z cennika cyberprzestępców. Nie trzeba być specjalistą, aby zlecić atak DDoS, ransomware czy APT – wystarczy pełny portfel i przeglądarka internetowa. To bardzo złe wieści w sytuacji, kiedy wielu naszych urzędników dość mętnie określa wymagania co do systemu informatycznego. Nie brakuje wytycznych typu: „ma być zgodny z obowiązującym prawem” lub „ma być zgodny z ISO 27?001” – to przykłady przytaczane przez prelegentów konferencji PTI. Ewidentnie jeszcze długa droga przed naszym sektorem publicznym do pełnego bezpieczeństwa informatycznego. Dlatego warto przypominać urzędnikom myśl Andrzeja Sapkowskiego: „niebezpieczeństwo jest ciche, nie usłyszysz, gdy przyleci na szarych piórach”.
Artykuł Administracja, czyli gród z dziurawą palisadą pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Przepadną miliony na cyfryzację pochodzi z serwisu CRN.
]]>Według 'Wprost’ z miliarda złotych na projekty informatyczne, które powinny być wydane w 2015 r., nawet 450 mln zł nie zostanie wykorzystane. Dodatkowo Komisja Europejska wycofała z powodu infoafery 335 mln zł.
Audyt resortu finansów, na który powołuje się tygodnik, wykazał m.in., że zabrakło centralnej strategii wdrażania e-administracji, terminy naboru były krótkie, co wpływało na jakość projektów. Ponadto beneficjenci przekazywali nierzetelne dane, co utrudniało weryfikację.
Artykuł Przepadną miliony na cyfryzację pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł 1,1 mld euro na cyfryzację urzędów pochodzi z serwisu CRN.
]]>– W najbliższych latach samorządy będą dysponowały znacznymi środkami w ramach dofinansowania projektów unijnych. Będą to głównie zadania związane z obiegiem dokumentów i świadczeniem e-usług – twierdzi Grzegorz Szczechowiak, prezes Madkomu. Według niego obecnie w ponad połowie samorządów nie ma elektronicznego obiegu dokumentów.
W ramach osi E-administracja i otwarty urząd finansowane będą inwestycje dotyczące e-usług publicznych online i aplikacji, z których będzie można skorzystać poprzez Internet (np. usługi, aplikacje edukacyjne, telewizja internetowa, transmisja muzyki i wideo w wysokiej jakości). Wsparciem z funduszy unijnych objęte mogą być także usługi elektroniczne umożliwiające skrócenie czasu realizacji poszczególnych spraw w urzędach. Obejmują m.in. płatności, inwestycje w zakresie dziedzictwa kulturowego oraz informacje naukowe i administracyjne.
Według Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji w ubiegłym roku obywatele złożyli w urzędach 1,5 mln dokumentów w postaci elektronicznej. Ponad 800 tys. osób ma indywidualne konto na elektronicznej Platformie Usług Administracji Publicznej (ePUAP), które umożliwia załatwianie spraw urzędowych przez Internet.
Artykuł 1,1 mld euro na cyfryzację urzędów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł G Data zabezpiecza polską administrację pochodzi z serwisu CRN.
]]>Przedstawiciele G Data
przekazali informację o przetargu firmie Henwar, jednemu
z najlepszych partnerów z doświadczeniem
w prowadzeniu złożonych wdrożeń oraz usług szkoleniowych dla
klientów. Warszawski integrator złożył ofertę dotyczącą instalacji G Data
Management Server, a więc centralnej jednostki zarządzającej
oprogramowaniem antywirusowym G Data Endpoint Protection Business.
Dział IT urzędu
potrzebował systemu, który zapewnia ochronę komputerów stacjonarnych, serwerów
oraz mobilnych stacji roboczych z wykorzystaniem skanera na żądanie i skanera
dostępowego (monitorowanie w tle). Domagano się możliwości zastosowania zapory
połączeń sieciowych dla stacji roboczych. Oczywiście znaczenie miały też jak
najwyższe parametry związane ze skutecznością wykrywania złośliwego
oprogramowania.
Łukasz Winiarski
Podatnicy zasługują na
najlepsze rozwiązania informatyczne, na jakie stać finanse publiczne. Dlatego
staramy się tak budować kryteria przetargowe, aby złożone oferty odpowiadały
najwyższym standardom w swojej dziedzinie.
Warunki te z powodzeniem
spełnia oprogramowanie G Data Endpoint Protection, które zapewnia ochronę
sprzętu IT, wykorzystując najnowsze technologie. Aktualizacja mechanizmów
ochronnych oraz sygnatur wirusów odbywa się na bieżąco. Jeśli użytkownik nie
jest przez jakiś czas podłączony do Internetu, system centralnego zarządzania
dokona niezbędnej synchronizacji od razu, gdy tylko znów będzie on-line.
Urzędnicy korzystający z rozwiązania G Data używają centralnego ,
zaszyfrowanego folderu kwarantanny, w którym podejrzane pliki mogą zostać
usunięte, wyleczone lub – jeśli to konieczne – przekazane do usługi Ambulans.
Moduł zarządzający sam w sobie nie oferuje ochrony
antywirusowej. Zadanie to realizuje składnik G Data Security Client,
zainstalowany na stacjach roboczych i serwerach Windows. AplikacjaWeb
Administrator umożliwia pracownikom działu IT zdalne zarządzanie ochroną i
obsługę całego systemu za pomocą dowolnej przeglądarki internetowej. W
przypadku potrzeby zarządzania ochroną spoza sieci lokalnej, dostęp do serwera
sieciowego można realizować również poprzez bezpieczny protokół HTTPS.
Moduł zarządzający, który
przechowuje w bazie danych wszystkie ustawienia zabezpieczeń oraz chronionych
systemów, wykorzystuje do komunikacji z klientami protokół TCP/IP.
Wymienione zalety systemu
G Data pomogły Henwarowi w wygraniu ogólnopolskiego przetargu. Specjaliści
warszawskiego integratora podkreślają, że samo wdrożenie, jak również szkolenia
dla użytkowników przebiegły bez komplikacji. Na tej podstawie Henwar
rekomenduje rozwiązania G Data firmom oraz takim instytucjom jak: urzędy
centralne i samorządowe, kancelarie, szkoły, służba zdrowia. Partner G Data
podkreśla, że oprogramowanie niemieckiej marki jest komfortowe w użyciu i
zabezpieczy sieć dowolnego klienta bez względu na jej skalę.
WYPRÓBUJ G DATA ONLINE
www.gdata.pl/go/liveview
Artykuł G Data zabezpiecza polską administrację pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Rozwiązania Epson dla urzędów pochodzi z serwisu CRN.
]]>To tylko niektóre powody, dla których biznesowe drukarki atramentowe Epson z rodziny WorkForce Pro doskonale sprawdzają się w placówkach administracji. Kolejnym jest wyposażenie każdego modelu w funkcję druku poufnego, która umożliwia zabezpieczenie dokumentu i wydrukowanie go dopiero po wpisaniu kodu PIN. Ważną zaletę stanowi możliwość drukowania na papierze o podwyższonej gramaturze oraz na kopertach.
Tam, gdzie głównym kryterium jest szybkość wydruku wielostronicowych dokumentów w kolorze, najlepiej sprawdzą się laserowe drukarki, takie jak WorkForce AL-C500DN. Drukują z prędkością 45 stron na minutę, a standardowy pojemnik na 700 arkuszy może być rozszerzony o dodatkowe moduły na 2900 kartek.
Drukarka może służyć także do bardziej złożonych zadań, np. można ją wyposażyć w zszywacz dokumentów lub sortownik papieru.
Skanery, dzięki którym tworzone są elektroniczne kopie pism wpływających do urzędu, powinny charakteryzować się szybkim przetwarzaniem danych oraz bezproblemową integracją z istniejącymi w biurach i urzędach systemami zarządzania dokumentami. Takim urządzeniem jest np. skaner szczelinowy WorkForce DS-860 z podajnikiem A4, możliwością skanowania materiałów formatu A3 i opcjonalnym interfejsem sieciowym. Urządzenie skanuje w rozdzielczości 300 dpi do 65 stron lub 130 kolorowych obrazów na minutę.
Właściwą propozycją dla mniejszych urzędów i biur jest wysokowydajne urządzenie wielofunkcyjne WorkForce Pro WF-5620DWF, zapewniające kolorowy druk dwustronny, skanowanie, kopiowanie oraz faksowanie dokumentów. Umożliwia także bezpośredni druk z pamięci USB i skanowanie do niej, a także bezpieczne drukowanie z wykorzystaniem kodu PIN.
Warto wspomnieć, że każdy skaner oraz atramentowe urządzenie wielofunkcyjne serii Epson WorkForce Pro pozwala na legalne użytkowanie oprogramowania Document Capture Pro (do pobrania ze strony producenta). Służy ono do zarządzania procesem skanowania i stworzonymi w ten sposób dokumentami oraz wysyłania skanów bezpośrednio do chmury, programu Microsoft Sharepoint lub na serwer FTP.
Urzędy i instytucje odpowiedzialne za utrzymanie infrastruktury energetycznej, ciepłowniczej, wodociągowej i transportowej oraz biura geodezyjne i drukarnie wymagają niezawodnych urządzeń przystosowanych do wydruku map, projektów sieci, reprodukcji itp.
Do takich zastosowań przeznaczone są drukarki Epson SureColor z serii T: 24-calowa SC-T3200, 36-calowa SC-T5200 i 44-calowa SC-T7200. Dwa ostatnie modele oferowane są również w wersjach z dwiema rolkami papieru. Dzięki temu użytkownik może korzystać z automatycznego przełączania nośnika, co zapewnia urządzeniu większą wydajność pracy.
Drukarki wyposażone są w trwałe głowice drukujące PrecisionCore TFP, których nie trzeba wymieniać przez cały okres eksploatacji urządzenia. Przynosi to znaczne ograniczenie kosztów eksploatacji. Wkłady atramentowe o pojemności 110, 350 i 700 ml zawierają tusz pigmentowy UltraChrome XD, odporny na wodę i rozmazywanie. Zapewnia także głęboką czerń i wyraźne linie na wydrukach (szczególnie pożądane przy drukowaniu szczegółowych projektów technicznych) oraz żywe kolory, niezbędne w przypadku tworzenia wysokiej jakości obrazów i plakatów.
Autoryzowanymi dystrybutorami firmy Epson w Polsce są: AB, ABC Data, For Ever i Tech Data.
Dodatkowe informacje:
Robert Reszkowski,
Business Sales Manager, Rozwiązania biznesowe – skanery i drukarki Epson, robert.reszkowski@epson.eu
Tomasz Kuciński,
Pro Graphics Account Manager, Drukarki wielkoformatowe i drukarki profesjonalne Epson, tomasz.kucinski@epson.eu
Artykuł powstał we współpracy z firmą Epson.
Artykuł Rozwiązania Epson dla urzędów pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł W stronę inteligentnych miast pochodzi z serwisu CRN.
]]>Do głównych problemów, z jakimi borykają się mieszkańcy miast, należy transport. Nowoczesne rozwiązania szybko i wyraźnie zmieniają sytuację na lepsze. Inteligentne systemy transportu (ang. Intelligent Transport System) na bieżąco przekazują informacje, gdzie znajdują się tramwaje i autobusy, a także automatycznie powiadamiają o ich awariach. Służyć do tego mogą elektroniczne tablice na przystankach z wyświetlanym aktualnym rozkładem jazdy, ale także aplikacje instalowane na smartfonach. Inteligentna karta miejska czy rozwiązania typu smart ticketing mogą dodatkowo ułatwić podróżowanie miejskimi środkami komunikacji, np. oferując bardziej korzystne formy opłaty za usługi przejazdu.
W zasadniczy sposób zmienia się też sposób zarządzania ruchem. Kierowcom na całym świecie marzy się „zielona fala”, która jest najprostszym, a jednocześnie wyjątkowo docenianym przez zmotoryzowanych przykładem optymalizacji ruchu. Z korkami można sobie lepiej radzić, kiedy wdroży się system monitoringu natężenia ruchu, który polega na zbieraniu danych z urządzeń rozmieszczonych na ulicach miasta, a następnie korelowaniu ich z informacjami otrzymanymi z pojazdów. Na tej podstawie dokonuje się analizy, której wyniki umożliwiają automatyczne sterowanie sygnalizacją świetlną. Rozładowywanie korków, organizowanie objazdów i szybkie reagowanie na wypadki ułatwiają także elektroniczne tablice z informacjami dla kierowców.
M2M, czyli usługi, jakich nie było
Aplikacje M2M generują olbrzymią ilość informacji. IDC ocenia, że do 2020 r. 40 proc. wszystkich danych na świecie będzie pochodzić z komunikacji typu machine-to-machine. Tworzy to wielki potencjał do kreowania – za pomocą narzędzi do analityki Big Data – nowych usług i źródeł dochodu, także w administracji publicznej. Dla wszystkich, którzy chcą związać swój biznes z M2M, bardzo dobrą wiadomością jest to, że wielka skala oddziaływania nowych technologii prowadzi do odkrywania zupełnie nowych ich zastosowań. Ograniczeniem może być w zasadzie tylko wyobraźnia wdrażającego.
Za pomocą rozwiązań IT można prowadzić kontrolę wykorzystania miejsc parkingowych i opłat. Informacje przekazywane do aplikacji na urządzenia mobilne mogą kierować prowadzących pojazdy tam, gdzie na pewno będą mogli w danym momencie zaparkować. Tego rodzaju rozwiązania w większym lub mniejszym zakresie wdrożyło już sporo polskich miast. Jednak nadal pozostaje dużo do zrobienia. Ponieważ ITS-y stanowią ważny element Krajowej Polityki Miejskiej, integratorzy mogą oczekiwać dalszych inwestycji w tym obszarze.
Podstawą działania systemu ITS oraz innych rozwiązań do zarządzania infrastrukturą jest założenie, że poszczególne urządzenia bez ingerencji człowieka będą w czasie rzeczywistym wymieniały między sobą informacje i automatycznie wyciągały z nich wnioski. Model ten został nazwany machine-to-machine (M2M). Do komunikacji wykorzystuje się najczęściej sieć komórkową, której powszechna dostępność sprawia, że łączność jest możliwa praktycznie z każdego miejsca, a jej koszty nie są wielkie. Także spadające ceny modułów M2M oraz unijne programy promujące tego typu rozwiązania przyczyniają się do rozwoju tego rynku.
Zastosowanie M2M w instytucjach z sektora publicznego poprawia efektywność ich funkcjonowania. To przekłada się na większą satysfakcję obywateli, ich bezpieczeństwo i komfort życia. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo publiczne, to wdrożenie M2M nie ogranicza się do miejskiego monitoringu wideo, ale także zapewnia sprawniejsze zarządzanie oświetleniem ulic. W efekcie ma to umożliwić ograniczenie liczby patroli i prowadzić do oszczędności energii.
Aplikacje M2M automatyzują wiele czynności i pozwalają wykorzystać pracowników tam, gdzie będą bardziej produktywni. Najlepszym przykładem jest smart metering, czyli inteligentne liczniki, które eliminują potrzebę czasochłonnego odwiedzania wszystkich punktów pomiaru, najczęściej rozrzuconych na dużym obszarze. Odczyt zużycia prądu i wody odbywa się w czasie rzeczywistym, przewodowo lub bezprzewodowo. Takie pomiary pozwalają niemal natychmiast wykrywać awarie i wycieki (również kradzieże). Umożliwiają sprawne zarządzanie dystrybucją mediów, optymalizując koszty i generując nowe przychody. Klientom z kolei mogą dać kontrolę nad zużyciem i opłatami. Polskie wdrożenia smart meteringu – np. w wodociągach w Środzie Wielkopolskiej i Nowym Sączu – pokazują, że nowe technologie spełniają oczekiwania.
Jacek Łukaszewski
Stworzenie „inteligentnego miasta” to proces, który można przeprowadzić wyłącznie dzięki kooperacji firm i instytucji samorządowych. Tę współpracę należy rozumieć jako partnerstwo i wzajemne zaufanie podmiotów biorących udział w projekcie. Ponadto istotna jest również komplementarność dostarczanych przez partnerów rozwiązań, zaspokajających określone potrzeby mieszkańców miast. Tworzenie „inteligentnych miast” jest ściśle powiązane z rozwojem światowych trendów w energetyce, jak również rozwojem gospodarczym Europy i świata. Smart City to kolejne wyzwanie, przed którym staną projektanci nowoczesnych aglomeracji.
Inwestycje w inteligentne rozwiązania w miastach są niezbędne. Tego typu usług zaczynają domagać się sami mieszkańcy, coraz bardziej przyzwyczajeni do mobilnego Internetu, mobilnych płatności oraz informacji online dostępnych w każdym miejscu i o każdej porze. Dlatego w nowej perspektywie finansowej 2014–2020 fundusze unijne na rozwój „inteligentnych miast” będą odgrywać ważną rolę.
Ponad trzy czwarte mieszkańców UE żyje w miastach. Konsumują 70 proc. wytwarzanej energii, a koszty związane z niewydolnością transportu (przede wszystkim miejskiego) stanowią co roku ok. 1 proc. unijnego PKB. Dlatego Komisja Europejska zainicjowała „Europejskie Partnerstwo Innowacji na rzecz Inteligentnych Miast i Gmin”, które dysponuje funduszami na badania, rozwój i wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań. Takich, które łączą nowe i ekonomiczne technologie energetyczne, transportowe i informacyjno-komunikacyjne.
Komisja Europejska ocenia, że do 2020 r. smart metering będzie wdrożony w ponad 70 proc. gospodarstw domowych na terenie Wspólnoty. W planach jest także upowszechnienie eCall – ogólnoeuropejskiego systemu szybkiego powiadamiania o wypadkach drogowych. Zamontowane w samochodzie urządzenie M2M w razie wypadku umożliwia natychmiastowe (manualne bądź automatyczne) nawiązanie połączenia z numerem alarmowym 112. Zatwierdzone w tym roku przez Parlament Europejski przepisy (wchodzą w życie w październiku 2015 r.) przewidują obowiązkowe montowanie systemu eCall przez producentów samochodów w nowych pojazdach.
Analitycy z firmy Frost & Sullivan, oceniając potencjał biznesu, przemysłu, inwestorów oraz rządów, które chcą przyczynić się do rozwoju miast i społeczeństw, szacują, że w skali całego świata innowacje społeczne będą w 2020 r. warte dwa biliony dol. Polska ma wiele do nadrobienia. Z danych unijnych wynika, że w naszym kraju funkcjonuje ok. 1,5 mln kart SIM w urządzeniach wykorzystywanych do komunikacji M2M. Stanowi to zaledwie około 3 proc. wszystkich aktywnych kart na rynku. Dla porównania średnia dla Unii Europejskiej wynosi 8–9 proc., a liderzy osiągają nawet 30 proc.
Rosną potrzeby i świadomość urzędników
Ponieważ sektor publiczny musi sprostać rosnącym oczekiwaniom obywateli, choć jednocześnie kurczą się fundusze, którymi dysponuje, wykorzystanie M2M w administracji państwowej po prostu musi wzrastać. Mimo że dla dostawców i integratorów tego typu rozwiązań dotarcie do decydentów i przekonanie ich wciąż wiąże się z przełamywaniem bariery mentalnej, coraz liczniejsze przykłady nowoczesnych, miejskich usług i „inteligentnych” systemów powinny ułatwiać to zadanie.
Obecnie w ramach smart meteringu działa zaledwie około pół miliona inteligentnych liczników, więc do przewidzianego na 2020 r. unijnego poziomu jest jeszcze bardzo daleko. Musimy doganiać Europę, co oznacza, że firmy dostarczające i wdrażające takie rozwiązaniami nie powinny narzekać na brak zajęć.
Miasto zasługuje na miano „inteligentnego” dopiero wówczas, gdy ułatwia mieszkańcom życie niemal w każdym aspekcie. Dlatego warunkiem sprawnego funkcjonowania nowoczesnej metropolii jest połączenie w jeden organizm wielu systemów, które do tej pory działają jak niezależne od siebie wyspy. Każdy system realizuje pojedyncze funkcje, więc ich integracja musi przynieść znaczące oszczędności i diametralnie zwiększyć efektywność zarządzania. To konwergencja istniejących systemów, bardziej niż innowacje technologiczne, decyduje o „inteligencji” miasta. Zadaniem osób projektujących miejski ekosystem jest zatem umiejętny wybór, tworzenie i łączenie aplikacji w rozwiązaniach Smart City. To właśnie w konwergencji integratorzy powinni widzieć największy potencjał tworzenia wartości dodanej do technologii i rozwiązań M2M.
Niestety, wielka różnorodność obecnie wykorzystywanych rozwiązań M2M nie przekłada się na ich współdziałanie. Najczęściej takie systemy są tworzone i wykorzystywane w ramach jednej aplikacji (np. śledzenie samochodów), więc możliwości ich integrowania (nawet pomiędzy podobnymi aplikacjami) są ograniczone.
Dlatego dużo wysiłku wkłada się zatem w tworzenie platform horyzontalnych, które umożliwiają przeprojektowanie i wykorzystanie specyficznych (wertykalnych) rozwiązań, aby mogły efektywnie integrować dane zbierane przez różne urządzenia. W tym celu operatorzy telekomunikacyjnymi i projektanci takich platform zaczynają strategiczną współpracę na zasadzie partnerstwa.
Konrad Napieralski
Internet rzeczy stwarza ogromną szansę na dodatkowe źródło przychodów dla naszych partnerów. Obecnie polski zespół Cisco realizuje projekty z zakresu Ethernetu przemysłowego, bezpieczeństwa, ochrony infrastruktury krytycznej i przemysłowych sieci bezprzewodowych. Sprzedaż oraz wdrożenia produktów i rozwiązań z tego zakresu prowadzimy wyłącznie za pośrednictwem firm partnerskich. Dlatego dajemy możliwość współpracy firmom specjalizującym się w projektach przemysłowej transmisji danych i mającym kompetencje w zakresie wdrażania takich systemów.
Standaryzacja rozwiązań M2M oraz wykorzystywanych przez nie technologii sieciowych ma bardzo duży wpływ na rozwój tego rynku. Wysiłki w tym zakresie powinny przynieść obniżenie kosztów tworzenia nowych usług, ułatwić współdziałanie i doprowadzić do konwergencji.
W przeciwieństwie do wertykalnych aplikacji M2M koncepcja Internetu rzeczy zakłada połączenie rozmaitych urządzeń, obejmując najróżniejsze aspekty życia i pracy człowieka. Internet rzeczy pozwala na ich nieograniczoną komunikację i automatyczne gromadzenie informacji z sieci sensorów. Staje się to możliwe za sprawą protokołów umożliwiających współdziałanie urządzeń (rzeczy) i wymianę danych. Wszystkie urządzenia mają mieć swoje adresy IP, co umożliwia wersja 6. tego protokołu.
Firma Cisco poszła dalej niż twórcy koncepcji Internetu rzeczy i lansuje Internet „wszechrzeczy” (IoE – Internet of Everything), spinający trzy rodzaje połączeń: maszyna-maszyna (M2M), człowiek-maszyna (P2M) i człowiek-człowiek (P2P). W wizji Cisco Internet of Everything ma swoim zasięgiem ostatecznie objąć niemal wszystko – od dróg i silników odrzutowych, przez buty i lodówki, po gleby, pola i półki supermarketów. Miliardy tanich, małych czujników mają generować terabajty gotowych do analizy danych.
W przypadku miast Internet rzeczy umożliwia to, co wszystkie aplikacje M2M razem wzięte, tylko „bardziej i lepiej”. Bardziej usprawni zarządzanie infrastrukturą i transportem. Lepiej zadba o jakość podstawowych usług – oświetlenie ulic (które może być dostosowywane nie tylko do pory dnia, ale także do innych wzorców i potrzeb, takich jak natężenie ruchu), dystrybucję mediów, gospodarkę odpadami i monitoring. Powstaną też aplikacje, których zaprojektowanie dziś jeszcze nie jest możliwe (albo jeszcze nie wymyślono dla nich zastosowań). Ich zadaniem będzie dostarczanie w czasie rzeczywistym informacji niezbędnych do realizowania lokalnych inicjatyw i przedsięwzięć.
Nikt dokładnie nie wie, jak szybko będzie się rozwijał trend Internet of Things. Gartner szacuje liczbę połączonych na świecie urządzeń na 25 mld w 2020 r. IDC przewiduje, że IoT za pięć lat połączy 30 mld „inteligentnych rzeczy”, a najbardziej śmiała jest prognoza Cisco – 50 mld.
Bez względu na liczby, w Internecie rzeczy niemal wszystko ma być połączone z siecią, więc trzeba się na to zawczasu przygotować. Integratorzy muszą zmierzać w kierunku tworzenia platform, które taką komunikację umożliwią. W przeciwnym razie znikną jak ci, których posady zmiótł w ciągu ostatnich 25 lat „zwykły” Internet.
Grzegorz Klimczyk
Powodzenie takich projektów, jak smart metering lub inteligentne oświetlenie miejskie, to w dużej mierze zasługa dobrej współpracy na styku operator – producent rozwiązania – dostawca usług integratorskich. My, jako operator, i wspierająca nas spółka zależna Integrated Solutions, posiłkujemy się wsparciem doświadczonych producentów różnego typu rozwiązań. Takich, które spełniają nie tylko wymogi zamawiającego, w tym przypadku np. gminy czy przedsiębiorstwa wodociągowego, ale także są zgodne z naszymi wewnętrznymi standardami. Zanim podejmiemy współpracę z daną firmą, musimy w ramach własnych struktur przetestować jej produkt, określić jego słabe i mocne strony, tak aby także po zrealizowaniu wdrożenia móc oferować wsparcie jednostkom samorządu terytorialnego.
Artykuł W stronę inteligentnych miast pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Rekordowe zamówienie Acera pochodzi z serwisu CRN.
]]>Szef Acera podkreśla, że firma zamierza nadal angażować się na rynku zamówień publicznych.
– Po sukcesie programu „Cyfrowa Szkoła”, w której Acer brał udział w zeszłym roku, przyszła pora na zamówienia publiczne. Jesteśmy niezwykle silni na tym polu, ponieważ możemy zagwarantować sprzęt najwyższej jakości w świetnej cenie i zaoferować najlepszą w Polsce obsługę serwisową. Zamówienia publiczne i współpraca z instytucjami państwowymi to zdecydowanie kierunek, w którym chcemy zmierzać – powiedział Juliusz Niemotko, General Manager Acera w Polsce.
Projekt 'PSeAP – Podkarpacki System E-Administracji Publicznej’ jest realizowany w partnerstwie z 159 jednostkami samorządu terytorialnego z terenu województwa (łącznie 160 z województwem). Obejmuje dostawę urządzeń sieciowych, serwerów (158 szt.), komputerów (6806 szt.), urządzeń wielofunkcyjnych, a także uruchomienie Elektronicznego Obiegu Dokumentów w urzędach (6939 licencji stanowiskowych) i 420 e-usług dla obywateli. Od chwili wdrożenia większość spraw w urzędzie będzie można załatwić, a przynajmniej rozpocząć (przesyłając wniosek elektronicznie) za pośrednictwem Internetu.
Artykuł Rekordowe zamówienie Acera pochodzi z serwisu CRN.
]]>