Artykuł Fundusz z wartością dodaną pochodzi z serwisu CRN.
]]>Adam Rudowski Przyczyny były dwie. Pierwsza dotyczyła rozstrzygnięcia kluczowej kwestii, jaką było zagwarantowanie Veracompowi długoterminowego, dynamicznego rozwoju. Można to było osiągnąć dwojako, czyli poprzez samodzielne dążenie do pozycji globalnego VAD-a, poczynając od Afryki, bardzo ciekawego regionu o dużym potencjale, lub stając się elementem większej struktury globalnej. Zdecydowaliśmy się na drugi z tych scenariuszy, co było związane z kolei z drugą ze wspomnianych przeze mnie przyczyn.
Tą bardziej osobistą?
Tak, osobistą, dotyczącą dalszego rozwoju zawodowego. Żeby zobrazować moje motywacje zacznę od tego, że od wczesnej młodości traktuję życie jak krótką przygodę. Taką, która daje nam kilkadziesiąt lat na to, żeby czegoś doświadczyć, czegoś się nauczyć i coś stworzyć. Mnie w tym wszystkim najbardziej pasjonuje nauka i tworzenie. A zwłaszcza nauka, dzięki której mogę zmieniać siebie lub zdobywać know-how, umożliwiający mi kreowanie przyszłości. Nie jej przewidywanie, ale właśnie kreowanie. Zdobywanie różnorodnych kompetencji zapewnia mi długoterminową satysfakcję z życia.
Dalsze kierowanie Veracompem nie gwarantowałoby tej satysfakcji?
Zacznę od tego, że na rynku IT jest coraz mniej miejsca dla VAD-ów. W efekcie od pewnego momentu nowe usługi i nowe wartości, jakie wprowadzaliśmy na rynek, stawały się konkurencyjne albo wobec producentów, albo wobec integratorów. Nie chcieliśmy iść tą drogą, bo nie taka jest rola dystrybutora. I choć udało nam się stworzyć świetne portfolio usług doradczych, to nie udało nam się przekuć tego na osobne źródło przychodów. W tym celu, w zasadzie, musielibyśmy zmienić profil działalności.
Jak rozumiem, dalszy rozwój Veracompu w tym scenariuszu skutkowałby konfliktem interesów z waszymi dostawcami, ale też partnerami. Tym samym to, co stanowi siłę tej firmy, mogłoby okazać się jej słabością…
Usługi i wartości, jakie oferuje Veracomp – Exclusive Networks, na ten moment stanowią duży atut w działalności dystrybucyjnej firmy. Czerpałem wiele radości z ich współtworzenia i rozwoju, z budowania unikatowości Veracompu. Jednak z czasem doszedłem do momentu, kiedy zaczęło mi brakować możliwości zmieniania świata, tworzenia kolejnych firm, które miałyby duży wpływ na rzeczywistość, rozwiązywały istotne problemy określonych organizacji, czy pozytywnie transformowały życie ludzi. Przy tym, nigdy nie lubiłem być czymkolwiek skrępowany, a ta sytuacja mocno mi ciążyła. To był ten osobisty czynnik, który finalnie zdecydował o takim, a nie innym scenariuszu, czyli sprzedaży Veracompu. Choć na zawsze pozostanie on w moim sercu, a przede wszystkim ludzie, z którymi go tworzyłem.
Dlaczego wybór padł właśnie na Exclusive – Networks?
Exclusive – Networks ma ambicje globalne i bardzo zbliżoną do Veracompu kulturę organizacyjną, dając przy tym dużą swobodę działania spółkom lokalnym. Ponadto między nami, w trakcie negocjacji, była przysłowiowa chemia. To bardzo ważne, bo stanowi pierwszy sygnał wskazujący na to, że późniejsza współpraca będzie się dobrze układać. Zapewniam, że gdyby tej chemii nie było, Veracomp nie byłby częścią Exclusive Networks.
A jaka była alternatywa?
Mieliśmy kilka innych propozycji, w tym oferty wartościowo wyższe, ale Exclusive – Networks to najlepszy możliwy wybór. Przy czym od początku pieniądze nie stanowiły dla nas priorytetu. Chcieliśmy mieć natomiast pewność, że firma będzie się dalej rozwijać, a cały zespół będzie miał stabilną i satysfakcjonującą pracę. Nie chcieliśmy, żeby Veracomp pivotowano w kierunku usług integratorskich, bądź dostawcy usług zarządzanych i cloudowych, czy też w kierunku broadline’u. Exclusive Networks gwarantuje, że tak się nie stanie.
To pytanie może się wydać przewrotne, ale stawiam je zupełnie serio: dlaczego to Veracomp został przejęty, a nie odwrotnie? Mogliście przecież kontynuować dotychczasową politykę przejęć i z czasem stać się firmą globalną.
Owszem, Veracomp mógłby dalej samodzielnie rozwijać się w kierunku globalnego VAD-a. Mieliśmy niezbędny do tego potencjał menadżerski i intelektualny, jak i dostęp do kapitału, którego na rynku nie brakuje. Gdybym więc zaangażował się w dalszy rozwój firmy, to w ciągu 10 lat stalibyśmy się graczem działającym na kilku kontynentach. Natomiast nie byłaby to realizacja mojej osobistej wizji i potrzeb, do których należy tworzenie nowych, innowacyjnych modeli biznesowych, nowych kultur organizacyjnych, nowych wartości wnoszonych na rynek… Uznałem, że kolejne lata poświęcę na nowe wyzwania i nową przygodę. Jednak, jak mówię, gdybyśmy postanowili inaczej, bylibyśmy z czasem w pierwszej piątce największych światowych VAD-ów. Veracomp ma wszystko, co jest do tego potrzebne, w tym znakomitą wręcz kulturę organizacyjną – zresztą nie tylko w Polsce, ale w całym regionie.
Kultura organizacyjna przewija się w naszych rozmowach bardzo często. Czy jest aż tak ważna?
Moim zdaniem wręcz najważniejsza, to ona przyciąga najlepszych pracowników, partnerów biznesowych i powoduje, że praca jest przyjemna i efektywna. Tymczasem na przestrzeni całej mojej kariery zawodowej jedynie dwa razy ktoś mi powiedział, że świadomie tworzy w swojej firmie kulturę organizacyjną. Najczęściej jest ona pochodną założycieli danego biznesu, z wszystkimi ich zaletami i wadami. Głównie z tego powodu tak wiele firm upada.
Zanim przejdziemy do Twoich obecnych planów zawodowych, chciałbym jeszcze zapytać, skąd u Ciebie ta fascynacja kulturą organizacyjną?
Od wczesnego dzieciństwa zastanawiałem się, dlaczego coś zostało zrobione, dlaczego coś się dzieje, dlaczego ludzie zachowują się w określony sposób, dlaczego ktoś odniósł sukces… Szukając odpowiedzi, gromadziłem wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje świat, o istniejących w nim relacjach przyczynowo-skutkowych, i to nie tylko w aspekcie biznesowym, ale również socjologicznym i psychologicznym. Wyposażony w tę wiedzę, mogę wpływać na to jak wygląda przyszłość, w wybranych zakresach ją kreować. W Veracompie nigdy nie staraliśmy się przewidywać przyszłości, my ją po prostu tworzyliśmy. Zamiast zastanawiać się, jak będzie się rozwijać rynek dystrybucji, woleliśmy go budować na swój własny sposób.
Jak w takim razie powinien wyglądać proces tworzenia kultury organizacyjnej?
Najłatwiej wyobrazić sobie, że firma to człowiek i spisać na kartce te „cechy osobowości”, które mają definiować naszą organizację i jej wartości. Krok drugi to spisanie listy konkretnych działań, które mają do tego doprowadzić. Konkretnych, bo kultura organizacyjna jest budowana poprzez zachowania, najpierw ze strony liderów górnego szczebla, następnie menadżerów średniego poziomu, a potem pozostałych pracowników, na zasadzie naśladownictwa. Jeśli więc, na przykład, chcemy mieć zdyscyplinowanych ludzi, to sami – jako ich przełożeni – musimy być zdyscyplinowani. Oprócz tego, że ta kultura powinna emanować z zachowania liderów, ważne jest nagradzanie ludzi, jeśli postępują zgodnie z przyjętymi zasadami, ale też zwracanie uwagi, jeśli łamią je w sposób wyraźny. Nigdy jednak nie powinno się piętnować nikogo za to, kim jest, jaką jest osobą – odnosić się możemy tylko do konkretnych zachowań. Kultura organizacyjna powinna pasować do tego, jaką rolę firma pełni na rynku. Inna będzie w przypadku firmy produkcyjnej, a inna w sektorze usług. Podsumowując, jeśli ma się taką kartkę, to nie tylko można stworzyć bardzo atrakcyjną organizację ale również zrobić to bardzo szybko.
Przejdźmy do obecnego etapu Twojej kariery zawodowej. Podobno po przejściu na rentierstwo jesteś bardziej zapracowany niż kiedykolwiek wcześniej?
To prawda. Odkąd sfinalizowałem sprzedaż Veracompu, a od tego momentu minęło już ładnych parę miesięcy, miałem jeden, może dwa wolne weekendy.
Cały ten czas poświęcasz na kolejne inwestycje. Czy uważasz się za anioła biznesu?
Zacząłem jako anioł biznesu. Obecnie wraz z Piotrem Pawłowskim (wcześniej pełnił funkcje menadżerskie w AB, Comarchu, GTS, był CEO w Grupie 3S – przyp. red.) założyliśmy fundusz venture capital, inwestujący w spółki na wczesnych etapach rozwoju, w ramach rund pre-seed, seed oraz serii A. Celujemy w start-upy działające w obszarach sztucznej inteligencji, blockchain’u, dostarczające rozwiązania autonomiczne, zajmujące się automatyzacją procesów lub odnawialnymi źródłami energii.
Jakiś przykład?
Już teraz jesteśmy inwestorem w Rev-DeBug, polskim startupie, który opracował przełomowy produkt na rynku programistycznym. To opatentowana technologia nagrywania procesu wykonywania kodu. Jest całkowicie unikalna, jedyna taka na świecie. Obecnie programiści tracą 25–30 procent czasu na szukanie błędów, a dzięki rozwiązaniu Rev-DeBug wystarczy na to 30 sekund. Właśnie takie rewolucyjne rozwiązania nas interesują.
Czy, zgodnie z Twoją dotychczasową filozofią działania, chcecie być funduszem z wartością dodaną?
Tak, dokładnie. Chcemy dostarczać bardzo szeroki wachlarz wartości dla startupów, w które inwestujemy. O tym, że warto, przekonałem się kilka miesięcy temu, kiedy po sprzedaży Veracompu zacząłem być zapraszany do uczestnictwa w spotkaniach funduszy inwestycyjnych ze startupami. Zauważyłem, że osoby zarządzające tymi funduszami to wprawdzie fantastyczni finansiści, ale najczęściej osoby bez praktycznej wiedzy biznesowej. Uderzyło mnie, jak często nie rozumieją problemów, z którymi borykają się founderzy startupów. To sprawia, że unikalną wartością, którą możemy wnieść na rynek jako nowy fundusz jest coś więcej niż kapitał i organizacja kolejnych rund finansowania. Nasza oferta to szeroko rozumiane wsparcie biznesowe i operacyjne, które pomaga founderom w szybkim budowaniu ich organizacji. A ponieważ uważamy, że założyciele startupów mogą je rozwijać tylko poprzez własny, osobisty rozwój, tworzymy środowisko, które im na to pozwala.
Skąd Level2 w nazwie funduszu?
Level2 odzwierciedla wysoki poziom wsparcia, na jaki mogą liczyć founderzy. Składa się na nie wiedza i doświadczenie partnerów funduszu – osób bezpośrednio współpracujących ze spółkami. Partnerami będą wyłącznie osoby, które stworzyły od zera międzynarodowe firmy lub były wcześniej CEO, skalując organizacje do dużych rozmiarów. Oprócz tego będziemy dostarczać wsparcie operacyjne w wielu obszarach.
To będzie wymagało zbudowania sporej organizacji…
Zgadza się. Planujemy stworzyć zespół o zróżnicowanych kompetencjach. Obok partnerów znajdą się w nim także eksperci, którzy mogą wspierać spółki w zakresie marketingu czy HR-u oraz specjaliści pomagający na przykład w organizowaniu łańcucha dostaw lub systemów sprzedażowych.
Jakie cechy powinien mieć idealny founder?
Dobrze jak jest fighterem, osobą na tyle dojrzałą, żeby z pokorą podchodzić do sukcesów, jednocześnie porażki traktować jak cenne lekcje, które go rozwijają, a nie łamią. Nasz fundusz jest od tego, żeby pomagać, zawsze, kiedy jest ciężko – strategicznie, operacyjnie czy osobiście, ale founder nie powinien odpuszczać nawet, gdy zagrożone jest funkcjonowanie spółki. Jeśli chodzi o aspekty biznesowe, to dobrze nam się współpracuje z osobami, którechcą stworzyć firmy globalne lub co najmniej regionalne. Świetnie jak potrafią integrować sprzeczności, a więc mają zdolność realizacji pomysłów z gatunku niewyobrażalnych dla 99 proc. ludzi. Żeby odnieść sukces powinny być zorientowane na cele i zdeterminowane, by je osiągać. Trzeba pamiętać, że zarządzanie startupem jest o wiele trudniejsze niż kierowanie dużą firmą, gdzie pracuje wielu menadżerów i zgromadzone są różnorodne kompetencje. W dużej organizacji, żeby coś zostało zrobione, najczęściej wystarczy to umiejętnie delegować. Tymczasem startup to zwykle skromna, kilkuosobowa orkiestra, w której founder wiele rzeczy musi robić samodzielnie, przynajmniej na samym początku.
Wychodzi na to, że musi to być praktyczny marzyciel…
To musi być osoba pokorna, która postrzega rzeczywistość taką, jaka ona jest faktycznie, a nie żyje w śnie o rzeczywistości. Startupy często w tym śnie giną, podejmując decyzje na podstawie wyobrażenia o rynku, a nie faktów i danych. Zakładając firmę, nie można przyjmować, że prawdopodobnie ktoś kupi jej produkt w przyszłości. Musimy dokładnie wiedzieć kto konkretnie, jaki będzie średni czas życia takiego klienta, jaki jest jego koszt pozyskania i potem utrzymania. To muszą być twarde dane, ponieważ to na nich będą się opierały przyszłe wyceny spółki dokonywane przez inwestorów.
Co miałeś na myśli mówiąc, że założyciele startupów mogą je rozwijać tylko poprzez własny, osobisty rozwój?
Goethe powiedział, że aby zdobyć więcej, musisz najpierw sam stać się kimś większym. To złota zasada biznesowa. Dlatego founder powinien rozwijać swoje kompetencje, a przy tym – jak z kolei mówi Toffler – potrafić szybko się uczyć, oduczać, a potem ponownie uczyć. Po co? Żeby szybciej niż konkurenci mógł modyfikować działania swoje i swojej organizacji. W praktyce wygląda to tak, że pierwotny produkt, na który firma zdobywa finansowanie, nie musi być tym, dzięki któremu odniesie finalny sukces. To, co w korporacji może trwać rok czy dwa, w startupie musi się wydarzać w trzy dni. Dynamika jest w tym przypadku dużo większa, trzeba regularnie zdobywać nową wiedzę i umieć szybko zmieniać sposób działania.
Jesteś inwestorem obserwującym czy zarządzającym?
W jedną z naszych spółek zaangażowany jest fundusz, który ma zapędy do wprowadzania rozbudowanego corporate governance i mocno stresuje tym zarząd. To jeszcze młoda organizacja, w której nie ma doświadczonych menedżerów z korporacji, odpornych na skrupulatny kontroling i presję realizacji wszystkiego według planu. Osobiście hołduję zasadzie, że founderzy powinni mieć bardzo dużą swobodę działania, a ja jestem do ich dyspozycji wtedy, gdy mnie potrzebują. Tak działałem jako prezes Veracompu wobec współpracowników i tak będzie działał nasz fundusz. Founder musi wiedzieć, że może przyjść do nas z każdym problemem, my nigdy nie zostawimy go samego. Tylko w takiej atmosferze można budować coś wielkiego. Wzajemna relacja powinna opierać się na zaufaniu. Zatem absolutnie nie kierujemy z tylnego siedzenia, ale tworzymy ekosystem, z którego founder może czerpać wsparcie w obszarach, które są mu w danym momencie potrzebne.
Ile inwestujecie w jeden startup?
Trzymamy się widełek od 250 tys. euro do 1,5 miliona euro.
A jaka jest wasza strategia wyjścia z inwestycji?
Dla nas, kluczowe przy wyjściu z inwestycji jest zapewnienie spółce dalszego rozwoju, zgodnie z oczekiwaniami założycieli i zarządu. Ścieżek wyjścia jest bardzo dużo i w naszym mniemaniu ich wybór nie może opierać się na zasadzie „kto da więcej”, ale na scenariuszu, który jest najlepszy dla przyszłości danego biznesu.
Czy macie, jako fundusz, określoną misję?
Tak. Dla mnie i Piotra (Pawłowskiego – przyp. red.) ważne jest, żeby Polska była kojarzona z innowacją i technologiami. Na razie tak nie jest. To znaczy jesteśmy świetnie znani jako podwykonawcy i centrum usługowe, ale nie jako lokalizacja na miarę Doliny Krzemowej. Trzeba to zmienić. Polska ma największą ilość talentów w regionie, powinna być postrzegana jako jedno ze światowych centrów technologicznych. Chcemy w tym aktywnie uczestniczyć.
Czy Polska to dobre miejsce do inwestowania, biorąc chociażby pod uwagę nieład prawny?
Polska to obecnie jeden z najlepszych krajów na świecie do inwestowania w innowacyjne spółki. Jak wspomniałem, mamy niesamowitą ilość utalentowanych ludzi, a przy tym jeszcze relatywnie małą liczbę zakładanych startupów. Ważne są też koszty pracy, które wciąż mamy niższe niż w krajach zachodnich, jest to szczególnie ważne dla spółek mających konkurować na rynkach międzynarodowych.
Czego Ci życzyć? Żeby spod Twoich skrzydeł wyszedł nowy Elon Musk?
Moim marzeniem jest, aby jak największa ilość startupów wychodzących spod naszych skrzydeł stała się liczącymi graczami w skali globalnej. To będzie świadczyć o tym, że ekosystem, który tworzymy jest skuteczny. W wymiarze finansowym, nie zmartwiłbym się, jakby nasz fundusz w perspektywie 5–7 lat stał się największym venture capital w Europie Środkowo-Wschodniej.
Rozmawiał Tomasz Gołębiowski
Artykuł Fundusz z wartością dodaną pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]> Atomico opublikowało niedawno raport o stanie Europejskiej technologii w roku 2020 (piszemy o tym na str. 8). Jakub Szarmach, partner zarządzający w Kancelarii Radców Prawnych Cognitor, postanowił krótko wypunktować kluczowe wnioski. A zatem: europejski ekosystem technologiczny rośnie pomimo pandemii, ale wciąż jest relatywnie niewielki w porównaniu z Ameryką i Azją (Europa – 35 mld dol., Azja – 74 mld dol., Ameryka – 141 mld dol.); europejski sektor Tech urósł imponująco w ostatnich 5 latach (wzrost razy 5,6); Europa ma swoją stajnię jednorożców (208 spółek o waluacji ponad 1 mld dol., w tym 18 nowych w 2020 r.); Europa pokazała, że potrafi osiągać imponujące sukcesy (Hoppin – 2,1 mld dol. w 17 miesięcy od startu do waluacji); pandemia dała ogromne szanse na transformację cyfrową, ale też zebrała żniwo mentalne (prawie 40 proc. founderów sygnalizuje problemy z utrzymaniem dobrostanu mentalnego).
Czy Chińczycy skorzystają z możliwości przejęcia znacznego pakietu w Samsungu? Takie pytanie zadał na LinkedInie Grzegorz Szałański, Team Leader – Network Security Department w Veracompie. W czym rzecz? Otóż „problem, jaki może wynikać z konieczności oficjalnego przejęcia władzy w Samsungu (Lee junior kieruje firmą po zawale ojca od niemal siedmiu lat), wynika z obowiązującego w Korei Południowej prawa spadkowego. Zgodnie z nim należy zapłacić 65 proc. od sumy otrzymanej po śmierci członka najbliższej rodziny. Tym samym Lee Jae-yong będzie zmuszony do sprzedaży sporej części akcji koncernu lub zapożyczenia się, by uzyskać środki na ten cel. Stwarza to szansę dla chińskich firm, które dysponują miliardami dolarów na inwestycje, by przejąć udziały w Samsungu i tym samym być bliżej koreańskich patentów w technologii 5G oraz biotechnologii”. Jak słusznie podsumowuje całą sprawę Grzegorz Szałański: „sporo się w naszym kraju mówi o problemie sukcesji w firmach rodzinnych i o tym, że prawodawstwo nie sprzyja, jak widać wyzwania mogą być niewyobrażalnie trudniejsze”.
O pandemii napisano już chyba wszystko, ale jednak nie, bo w tym kontekście pojawiają się coraz to nowe tematy. Jak chociażby pomysł na cyfrowe paszporty zdrowotne dla osób, które się zaszczepiły. W tym kontekście Michał Modro, partner w Kancelarii Prawo Gospodarka Zdrowie Banaszewska Modro, przywołał raport University of Exeter, w którym przeanalizowano kluczowe kwestie związane z ochroną prywatności danych, swobodą przemieszczania się i zgromadzeń oraz uzewnętrzniania religii lub przekonań, a także prawa do równości i niedyskryminacji. Okazuje się, że „analiza zawarta w tym raporcie potwierdza, że środki wspierające wdrażanie cyfrowych paszportów zdrowotnych kolidują z tymi prawami, ale także, że takie ingerencje mogą być uzasadnione interesami zdrowia publicznego, jeżeli zostaną spełnione określone warunki. W związku z tym decydenci muszą znaleźć odpowiednią równowagę między ochroną praw i wolności wszystkich osób a ochroną interesów publicznych podczas zarządzania skutkami pandemii”. Odniosła się do tego Anna Streżyńska, CEO MC2 Innovations, według której „straszne by to było. Czytam sobie w Wikipedii, że tzw. mocne papiery pozwalały wydostać się z łapanki, uwolnić od obowiązku robót w Niemczech. Do innych niezbędnych dokumentów mieszkańca GG (oprócz kenkarty) należały: Ausweis – rodzaj legitymacji wydawanej przez zakłady pracownikom oraz członkom ich rodzin, Erlaubniskarte – legitymacja wydawana przez okupanta śpiewakom, muzykom, księgarzom, fotografom itp”. Brrr…
O tym, że duży może więcej nie trzeba nikogo przekonywać – ot, kolejny aksjomat. Wprawdzie biblijny Dawid o tym nie wiedział i pokonał Goliata, ale zwykle jest na odwrót. Przekonuje się o tym ostatnio Jarosław Żeliński, właściciel IT-Consulting, który podzielił się takim oto przemyśleniem na ten temat z użytkownikami LinkedIna: „Od pewnego czasu obserwuję ciekawe zachowania: szef IT firmy (to z reguły świetni i doświadczeni ludzie) pyta mnie o ofertę, wysyłam mu ją, a po jakimś czasie odpisuje, że >>Zarząd jednak podjął inną decyzję<<. Jak się potem okazuje: przekazał całe wdrożenie wraz z analizą przedwdrożeniową >>właśnie wybranemu dostawcy systemu ERP <<, bo >> to duża i znana firma, ma referencje, a pan Panie Jarku jest sam<<. I wtedy myślę sobie: dziwi mnie, że wszystkie te, doświadczone porażką, firmy mają dostęp do tej samej wiedzy, co np. ja, a mimo to zarządy tych firm wierzą bezgranicznie dostawcom oprogramowania i wierzą, że opisywane od lat przyczyny porażek u nich nie wystąpią…”. No tak, w końcu jeszcze nikt nigdy nikogo nie zwolnił za wybór IBM-a… „
W erze MFA, informacji na email/push, że ktoś się loguje na konto i braku możliwości zmiany hasła bez wiedzy właściciela, rządzący krajem przedstawiciele PiS padają ofiarami włamań kont na Twittera średnio raz w tygodniu. Od ślicznotki z Lublina po półnagie zdjęcia posłanek. O co chodzi?!” Takie właśnie pytanie padło ze strony Jakuba Skałbanii, założyciela Netwise’a, który od razu apeluje: „Czy ktoś z obszaru bezpieczeństwa nie mógłby mediom podpowiedzieć, że to nie są <<włamania na Twitter>>, tylko znacznie większa akcja? Zmiana hasła i skasowanie skrzynki pocztowej oznacza: włamanie na skrzynkę pocztową, monitorowanie konta (tel./email?), na które przychodzi kod z MFA, wreszcie przejęcie konta w mediach społecznościowych. To są co najmniej włamania na pocztę tych ofiar, chociażby po to, żeby potwierdzić nowe hasło albo dostać kod”.
Artykuł Co miesiąc sprawdzamy, o czym branża IT (i nie tylko) dyskutuje na LinkedIn – największym biznesowym portalu społecznościowym pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Fuzja z wartością dodaną: Veracomp – Exclusive Networks pochodzi z serwisu CRN.
]]>No dobrze, ale jak w takim razie zapewnić pracownikom oraz partnerom biznesowym gwarancję dalszego rozwoju, w tym geograficznego, i kontynuację ambitnej, kosztownej strategii w ramach modelu Value Added Distribution, na bardzo konkurencyjnym rynku IT? Jedyne wyjście to alians z firmą, która z jednej strony ma taką samą wizję rozwoju, a z drugiej dysponuje odpowiednio dużym potencjałem organizacyjno-finansowym, czyli dokładnie taką, jak Exclusive Networks. Zwłaszcza że jej potencjał, i tak już duży, dwa lata temu jeszcze się zwiększył, co było możliwe dzięki przejęciu większościowych udziałów przez działający globalnie brytyjski fundusz inwestycyjny Permira (zarządzający kapitałem o wartości przekraczającej 40 mld euro!).
Gwarancja autonomii i rozwoju
Jeśli więc mielibyśmy polskim integratorom przedstawić Exclusive Networks tylko jednym zdaniem, brzmiałoby ono: to taki Veracomp, z tym, że znacznie większy, ale z nieco mniejszą liczbą specjalizacji. Exclusive Networks koncentruje się bowiem na dwóch obszarach rynku IT: cyberbezpieczeństwie i rozwiązaniach chmurowych. I właśnie dlatego portfolio tego VAD-a może się wydawać stosunkowo niewielkie. W rzeczywistości wciąż rośnie, dzięki nowo podpisywanym umowom z producentami oraz przejmowaniu kolejnych dystrybutorów o tożsamej strategii działania, którym Exclusive Networks oferuje możliwość dalszego rozwoju i wsparcie na wszystkich poziomach: sprzedażowym, doradczym, technologicznym i finansowym. Co ważne, gwarantuje przy tym daleko posuniętą autonomię w działaniu, i tak właśnie ma być również w przypadku spółki Veracomp – Exclusive Networks. Jednocześnie pracownicy krakowskiego dystrybutora, których dotychczasowe dokonania wywindowały Veracomp na poziom globalny, mogą teraz w pełni wykorzystać szansę rozwoju zawodowego już nie tylko w strukturze lidera regionalnego, ale w jednej z największych europejskich firm IT prowadzącej biznes na kilku kontynentach.
Kwestia kultury
Tak się składa, że pojęcie kultury organizacyjnej pojawia się zawsze, gdy szefowie Exclusive Networks komentują kolejne przejęcia. W ich polu zainteresowania znajdują się bowiem tylko tacy dystrybutorzy, u których jest ona zbieżna z ich własną, a którą ponad dwa lata temu (a więc przy innej okazji i w odniesieniu do Veracompu) krótko zdefiniował Adam Rudowski: „Stawiamy na bardzo silną decentralizację i delegację odpowiedzialności. Ważna przy tym jest płaska struktura organizacyjna”. Z nieoficjalnych informacji wynika, że gdyby nie takie samo spojrzenie zarządów Veracompu i Exclusive Networks na zarządzanie organizacją, do fuzji by nie doszło, pomimo tego, że obaj dystrybutorzy znakomicie się uzupełniają, i to zarówno pod względem portfolio produktów oraz usług (patrz ramka), jak też pod względem geograficznym.
Nowe możliwości dla partnerów
Decyzja o połączeniu obu firm zapadła jeszcze przed początkiem pandemii, a poprzedzające je rozmowy i negocjacje trwały wiele miesięcy. W ich efekcie Exclusive Networks powiększył swój stan posiadania o regionalnego lidera dystrybucji z wartością dodaną, zapewniającego temu VAD-owi szerokie dotarcie do 19 krajów w regionie CEE z ponad 400 specjalistami „na pokładzie” i znakomitym portfolio w wielu obszarach, jak: bezpieczeństwo, sieci, pamięci masowe i serwery, telekomunikacja, AV, Digital Signage, obrazowanie medyczne, DMS, rozwiązania dla przemysłu (w tym IoT), gaming, a także szereg produktów dla użytkowników domowych i SOHO.
Z kolei polska strona umowy zyskała w dłuższej perspektywie dostęp do nowych vendorów i narzędzi sprzedażowych w modelu subskrypcyjnym, a przede wszystkim gwarancję kontynuowania dalszego rozwoju w modelu VAD w silnej grupie kilkudziesięciu podobnych organizacji dystrybucyjnych na całym świecie. Jednocześnie polscy partnerzy Veracomp – Exclusive Networks zyskują pewność, że dystrybutor ten pozostanie wierny swojej dotychczasowej strategii, zyska nowe, cenne kontrakty i know-how, a ponadto zapewni im nowe możliwości działania w ramach dystrybucji usług chmurowych, globalne roll outy, a także szansę rozwoju na nowych rynkach, przede wszystkim w Europie Zachodniej.
Jedyny VAD na skalę globalną
Duże nadzieje na przyszłość należy wiązać z samym sposobem, w jaki doprowadzono do mariażu obu firm. Ich dotychczasowi prezesi przez długie lata rozwijali działalność w modelu nie tylko sprzedażowym, ale też doradczym, a po precyzyjnie przemyślanym „merdżu” przekazali stery równie doświadczonym i świetnie rozumiejącym model VAD menadżerom – Mariuszowi Kochańskiemu w Krakowie i Jesperowi Trolle w Paryżu. Pierwszy z nich, po blisko 30 latach pracy w roli czołowego rozgrywającego w Veracompie, ma dużą wiedzę i doświadczenie w obszarze dystrybucji z wartością dodaną w CEE. Niewątpliwie graczem na światowym poziomie jest Jesper Trolle, który był odpowiedzialny za interesy ECS Arrow Electronics w Europie Środkowo-Wschodniej, następnie w regionie EMEA, a potem także w obu Amerykach. W niedawnym wywiadzie dla jednego z europejskich portali branżowych zapowiedział, że jego celem jest stworzenie jedynego prawdziwego VAD-a, który działa na skalę globalną. Pozyskanie lidera dystrybucji z wartością dodaną w regionie CEE to kolejny wyjątkowo ważny krok w tym kierunku.
Oferty Veracompu i Exclusive Networks częściowo się pokrywają, a w kilku istotnych przypadkach uzupełniają. Obie firmy specjalizują się w dystrybucji rozwiązań takich producentów, jak: Extreme Networks, Fortinet, F5 Networks, HPE Aruba, Fujitsu, Gigamon, Guardicore, Infoblox, Proofpoint, Pure Storage, Quantum oraz Silver Peak. Nie mniej atrakcyjnie prezentuje się lista tych marek w ofercie Exclusive Networks, których nie ma w portfolio Veracompu. Należą do nich: Palo Alto Networks, SentinelOne, Imperva, Cloudian, DataCore Software, Infinidat, Nutanix i Rubrik. Oczywiście również Veracomp dysponuje atutami, które świetnie wpisują się w portfolio Exclusive Networks. Przede wszystkim należy do nich zaliczyć: Commvault, Veeam czy Red Hat. Veracomp nadal będzie też rozwijał ofertę Unified Communications i Enterprise Audio Video.
Pod względem podejścia do usług strategia obu dystrybutorów jest bardzo zbliżona, właściwie tożsama. Wpisują się w nią zarówno usługi doradcze, jak i wsparcie techniczne oraz szkolenia. Co ważne, Exclusive Networks od 2018 roku działa także jako MSSD (Managed Security Services Distributor), umożliwiając swoim partnerom świadczenie usług bezpieczeństwa w modelu subskrypcyjnym (security-as-a-service, SECaaS). W ubiegłym roku swój debiut miała platforma X-OD (Exclusive Networks on Demand), która docelowo ma umożliwiać integratorom oferowanie rozwiązań wszystkich kluczowych dostawców w modelu usługowym. Kolejnym atutem Exclusive Networks jest usługa Exclusive Capital, w ramach której dystrybutor zapewnia partnerom wsparcie finansowe w projektach chmurowych bez angażowania podmiotów spoza branży, czy to banków, czy firm leasingowych.
Artykuł Fuzja z wartością dodaną: Veracomp – Exclusive Networks pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Voulez-vous distribuer avec moi? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Cóż, trudno byłoby mieć do niego pretensje, że po 30 latach harówki i pozostawania na szczycie mógłby chcieć odetchnąć i przez co najmniej kolejne trzy dekady być spełnionym rentierem. Nie wątpię przy tym, że ze swoją osobowością, byłby rentierem bardzo aktywnym i jeszcze nie raz byśmy o nim usłyszeli. Ale z faktu, że Adam Rudowski bez Veracompu świetnie by sobie poradził nie wynika, że Veracomp równie świetnie poradziłby sobie bez swojego twórcy i lidera. Przepraszam drogich krakusów za ten „warszawianizm”, ale „przypuszczam, że wątpię”. Bo choć nie ma ludzi niezastąpionych, to można ich zastąpić dobrze lub źle. Oby więc zapewnienie, jakie zawarto w oficjalnym komunikacie, zgodnie z którym „kierownictwo Veracompu nadal będzie pełnić obecną funkcję”, okazało się prawdziwe w perspektywie dłuższej niż kilka najbliższych miesięcy, jakie są niezbędne do uzyskania określonych zgód i formalnego zamknięcia transakcji.
Z drugiej strony, skoro już musiało dojść do sprzedaży „(na)rodowych sreber”, to doszło do tego w najlepszy możliwy sposób. Po pierwsze nowym właścicielem Veracompu jest dystrybutor z wartością dodaną, a więc firma, która rozumie, na czym polega ten specyficzny rodzaj biznesu. Istnieje więc szansa, że nie będzie oczekiwać od polskiej ekipy rzeczy niemożliwych lub niemądrych. Tym bardziej, że Olivier Breittmayer, szef Exclusive Networks, to weteran dystrybucji VAD, który – podobnie jak Adam Rudowski – do ilości lubi dochodzić poprzez jakość. Breittmayer zbudował globalną firmę z kilkudziesięcioma oddziałami na kilku kontynentach w oparciu o filozofię „ekskluzywności”, a więc stawiania na vendorów, dla których Exclusive Networks jest wyłącznym dystrybutorem. Francuz lubi więc zawierać związki „na dobre i na złe”, a więc takie, które wymagają pełnego zaangażowania, bez odwalania fuszerki na pół gwizdka. Co oczywiście nie stanowi gwarancji sukcesu dla polsko-francuskiego duetu, ale jeśli Veracomp zamiast tego miałby być kolejnym nabytkiem międzynarodowego broadlinera lub funduszu inwestycyjnego, to wybór europejskiego dystrybutora VAD o globalnym zasięgu z podobnym DNA wydaje się być najlepszy z możliwych. A poza wszystkim chcę wierzyć, że Adam Rudowski, na ile mógł, na tyle zadbał o dalszy rozwój swojego dorosłego już „dziecka” i dobro swoich ludzi. Taki był przez te lata i, o ile wiem, pod tym względem się nie zmienił. Także, z całego serca: bon voyage Veracompie!
Artykuł Voulez-vous distribuer avec moi? pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Dystrybucja 2020: szansa na stabilizację pochodzi z serwisu CRN.
]]>To jednak tylko przejściowe kłopoty jednego z graczy, podczas gdy w minionych latach wszyscy dystrybutorzy musieli radzić sobie chociażby z coraz bardziej restrykcyjną polityką ubezpieczycieli wobec branży, co negatywnie odbijało się na przychodach i zyskach spółek. W bieżącym roku jest pewna nadzieja na złagodzenie tej polityki, ale na pełną normalizację raczej nie ma co liczyć. Dlatego dla dystrybutorów coraz ważniejsze będzie silne zaplecze finansowe, które zapewni również partnerom oczekiwane przez nich wsparcie.
Jeśli chodzi o perspektywiczne technologie i rozwiązania, dystrybutorzy przewidują wzrost w takich obszarach, jak: chmura, IoT, analityka, sztuczna inteligencja, open source i bezpieczeństwo cyfrowe. Ponieważ zwiększa się zapotrzebowanie na zaawansowane systemy, kluczowa staje się edukacja integratorów. Stąd dystrybutorzy deklarują, że zamierzają w kolejnych miesiącach rozwijać swoje programy szkoleniowe.
– Dla resellerów i integratorów w bieżącym roku i kolejnych latach istotna będzie przede wszystkim akceptacja i otwartość na zmiany oraz edukacja, bo jest niezbędna do poszerzenia kompetencji i znalezienia wartości dodanej do sprzedawanego produktu, rozwiązania czy usługi. Ta wartość dodana pozwoli firmom IT pozostać konkurencyjnymi na rynku – mówi Mariusz Ziółkowski, Country Manager Tech Daty w Polsce.
Specjalistyczne umiejętności były i będą kluczowe zwłaszcza w obszarze VAD. Jak zauważa Adam Rudowski, prezes Veracompu, widocznym trendem jest „schodzenie” dużych integratorów na rynek MŚP w poszukiwaniu dodatkowej marży. Pomagają im w tym coraz bardziej zestandaryzowane, a więc łatwiejsze we wdrożeniach i w zarządzaniu, rozwiązania IT. Dla mniejszych graczy remedium na groźną konkurencję jest specjalizacja.
– Dzięki niej integratorzy mogą być konkurencyjni nie z powodu swoich kompetencji w danej dziedzinie, ale przede wszystkim zdecydowanie większej elastyczności i szybkości działania – podkreśla szef krakowskiego VAD-a.
Dzięki ożywieniu w segmencie konsumenckim pozytywnie patrzymy na rok 2020. Już w końcówce ub.r. obserwowaliśmy wzmożone zakupy komputerów, akcesoriów, subskrypcji oprogramowania w chmurze, płyt głównych, drukarek. Na fali wznoszącej jest IoT i edge computing. Duża część danych będzie wymagała szybkiego przetworzenia w miejscu, gdzie zostały wygenerowane. Jest to wyzwanie dla dystrybutorów i resellerów, gdyż elementem ekosystemu stają się również integratorzy. Wzrost cen SSD może pomóc dyskom HDD jako schodzącej kategorii produktowej.
W najbliższych miesiącach dla resellerów słuszna może okazać się strategia powiększenia zapasów drożejących lub słabo dostępnych produktów. Partnerzy mogą osiągnąć ogromne korzyści z inwestycji w podnoszenie własnych kompetencji. Warto szukać swoich nisz, z których na pewno warte rozważenia są technologie chmurowe i modele subskrypcyjne czy sim racing (wirtualne wyścigi).
Rok 2020 na rynku dystrybucji nie powinien się różnić od minionego. W przypadku sprzętu komputerowego spodziewałbym się spadku sprzedaży laptopów i urządzeń przenośnych w handlu detalicznym, ale można oczekiwać niewielkiego wzrostu w segmencie użytkowników biznesowych.
Udział Also w polskim rynku może być coraz większy, zwłaszcza w dystrybucji skierowanej do resellerów. To może się okazać przejściowym kłopotem dla AB. Z kolei Action z racji tego, że stracił większość kontraktów dystrybucyjnych, siłą rzeczy nie jest liczącym się obecnie graczem na rynku dystrybucyjnym. Oznacza to, że Actionu nie dotknie szczególnie ofensywa Also, firma ta nie będzie miała też wpływu na wielkość udziału rynkowego największych graczy. Powoli do normy wraca sytuacja dotycząca finansowania i ubezpieczeń w segmencie dystrybucji IT. Zmiany dokonują się powoli, bo ubezpieczyciele, o ile potrafią bardzo szybko zredukować linie kredytowe, to w drugą stronę nie działają równie szybko. Dlatego nie spodziewam się pełnej normalizacji w tym zakresie wcześniej niż w połowie 2021 r.
W tym roku i w kolejnych latach coraz ważniejsza będzie rola dystrybutora wspierającego partnerów w ich transformacji, tak by poszerzali kompetencje w kierunku VAD i usług, co umożliwi im osiąganie powtarzalnych przychodów. Dlatego inwestujemy w Action Business Center i szkolenia partnerów. Zarówno poszerzanie ich kompetencji, jak i rozwój dystrybutorów w kierunku VAD są niezbędne, bo w dystrybucji broadline’owej możliwe do osiągnięcia profity nadal będą skromne. W bieżącym roku nie spodziewałbym się, mimo konsolidacji w dystrybucji, zmniejszenia presji na marże, bo polski rynek jest wrażliwy na ceny. Tym samym model dystrybucji bazujący na dużych transakcjach z retailem i telekomami będzie prawdopodobnie coraz mniej zyskowny. Z naszego punktu widzenia konsolidacja, która dokonuje się na polskim rynku dystrybucji IT, jest korzystnym zjawiskiem. Takie fuzje trwają i jak widać – nie przebiegają bez turbulencji. Pozostał więc jeden największy gracz, a w tej sytuacji producenci będą chcieli uniknąć uzależnienia od pojedynczej dużej firmy. Obecnie kilkudziesięciu dużych i średnich producentów jest gotowych do współpracy z nami, gdy tylko zakończymy sanację. Widzimy również, że z miesiąca na miesiąc rośnie liczba naszych partnerów. Restrykcyjna polityka ubezpieczycieli wobec branży raczej się nie zmieni. W tej sytuacji dla dystrybutora na znaczeniu zyskają solidne fundamenty finansowe, co umożliwi w większej skali sprzedaż klientom z niskimi limitami.
Mimo ryzyka spowolnienia w polskiej gospodarce w branży IT można spodziewać się niewielkiego wzrostu sprzedaży. Dla VAD-ów i dystrybutorów specjalizowanych perspektywy na bieżący rok są nawet znacznie lepsze. Obserwujemy wzrost zainteresowania i zapotrzebowania na produkty oraz rozwiązania niestandardowe, co z kolei wpływa na kształt relacji VAD – partner. Do dotychczasowej funkcji dystrybutora, czyli zatowarowania, wsparcia technicznego i marketingowego, logistyki czy finansowania, dochodzi również „dystrybucja” projektów do wykwalifikowanych resellerów. Ewolucja w modelu dystrybucji powinna spowodować również transformację partnerów. Chodzi o to, by nie bali się nowych rozwiązań, bardziej wsłuchiwali się w zmieniające się potrzeby klientów i wspólnie z VAD-em realizowali projekty, zamiast brać udział w wyniszczającym wyścigu cen. Takie podejście nie jest oczywiście niczym nowym, ale należy podkreślić, że jest to trend zyskujący coraz większe znaczenie.
Zakładamy, że popyt na rozwiązania z naszej oferty w bieżącym roku i kolejnych latach będzie rósł w dwucyfrowym tempie. Wydatki na IT per capita w Polsce – w porównaniu z Europą Zachodnią – wciąż są ponadtrzykrotnie niższe praktycznie w każdej grupie produktowej, ale dynamicznie rośnie zapotrzebowanie na cyfryzację przedsiębiorstw. Krajowe podmioty muszą redukować koszty, podnosić produktywność i przychody, wykorzystując do tego teleinformatykę. Przewidujemy, że rok 2020 będzie czasem dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji w ICT, która znajdzie zastosowanie wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z awariami, przeglądami, atakami lub decyzjami, m.in. w utrzymaniu ciągłości działania macierzy dyskowych, w cyberochronie, do budowania profili ruchu lub w analizie ataków w sandboxach. AI będzie trendem w teleinformatyce takim samym, jakim były mainframe’y, pecety czy internet. Warto w nią wejść jak najwcześniej – wprowadzając na nowo rozwiązania, w których może ona zastąpić człowieka bądź zoptymalizować jego działania.
Kolejnym ważnym kierunkiem rozwoju jest komercyjny open source. To obecnie wydajna i elastyczna alternatywa dla zamkniętych rozwiązań – od systemów serwerowych po aplikacje krytyczne, przez wirtualizację, konteneryzację, automatyzację zarządzania, do budowy i zarządzania usługami w chmurze. Integratorzy powinni rozważyć inwestycję w działy zajmujące się open source, bo zainteresowanie nim w przedsiębiorstwach szybko rośnie. Co istotne, we wdrożeniach wykorzystujących otwarte oprogramowanie potrzebnych jest wiele różnorodnych usług, a co za tym idzie – generują one spore dochody. W dziedzinie bezpieczeństwa problemem pozostaje wysoka podatność chmury na ataki zewnętrzne w powiązaniu z rosnącą odpowiedzialnością za przetwarzane w niej dane. Warto będzie skoncentrować się na tym zagadnieniu szczególnie w architekturach z wadliwie skonfigurowanymi kontenerami.
W bieżącym roku nie spodziewamy się znaczących wzrostów ani spadków w całym biznesie dystrybucyjnym. Prawdopodobnie jego wartość utrzyma się na podobnym poziomie jak w poprzednich 12 miesiącach. Jednak wiele kategorii produktów i rozwiązań wykazuje tendencje wzrostowe. Mam tu na myśli obszary takie jak chmura, Internet rzeczy i analityka czy Digital Signage. Na pewno będzie rosła sprzedaż rozwiązań klasy enterprise, a w biznesie wolumenowym – produktów gamingowych. Nie są wykluczone za to spadki w przypadku takich produktów jak tradycyjne notebooki i drukarki, w szczególności dotyczy to modeli konsumenckich.
Obserwowana ostatnio duża konsolidacja w dystrybucji oraz wyjście z sanacji jednego z graczy powinny wpłynąć pozytywnie na stabilność tego segmentu rynku, co w bardziej przewidywalny sposób pozwoli planować poszczególne kwartały. Obecnie istotnym elementem dla partnerów współpracujących z dystrybutorami – oprócz bogatego portfolio, poziomu obsługi handlowej i logistycznej – jest dostępność limitu kredytowego i dodatkowe narzędzia oferowane w tym obszarze. Biorąc pod uwagę powyższe czynniki, resellerzy i integratorzy firmy IT dywersyfikują swoich dostawców, co powoduje, że każdy z dystrybutorów ma szanse na stabilny rozwój.
Warto przy tym podkreślić, że cały rynek IT przechodzi transformację, co przekłada się na zmiany w strategiach sprzedażowych dystrybutorów. Choć duży nacisk kładziemy na rozwój wymienionych już najbardziej perspektywicznych obszarów, nadal ważne są dla nas także serwery i pamięci masowe jak również oprogramowanie. Poszukiwane są produkty związane z analityką, automatyzacją procesów i ze sztuczną inteligencją, dlatego pracujemy nad ich wprowadzaniem na polski rynek.
Artykuł Dystrybucja 2020: szansa na stabilizację pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Gala Tech Trendy Biznes 2019 pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Gala Tech Trendy Biznes 2019 pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Dystrybutorzy: rok wielkiej zmiany pochodzi z serwisu CRN.
]]>Pozostali dystrybutorzy unikają komentowania największej od lat zmiany na polskim rynku i jej skutków. Pytani o prognozy na kolejne miesiące koncentrują się na przewidywanych trendach technologicznych i biznesowych. Co ważne, większość z optymizmem patrzy w przyszłość. Przewidują, że klienci zwiększą inwestycje, a wartość rynku wzrośnie o kolejnych kilka procent. Wskazują przy tym na szereg czynników, które powinny przynieść poprawę koniunktury: rozwój usług w chmurze i sprzedaży subskrypcyjnej, wzrost sektora e-commerce (który dystrybutorzy obsługują już nie tylko w zakresie produktów IT), większe wykorzystanie funduszy unijnych, a także spodziewane inwestycje firm w bezpieczeństwo cyfrowe i infrastrukturę. Rozwój usług e-administracji również powinien przełożyć się na zwiększenie zakupów sprzętu i oprogramowania.
Co ważne, w ostatnich latach małe i średnie firmy znacznie ograniczyły wydatki na wymianę infrastruktury IT i wiele z nich nie może już dłużej odkładać inwestycji.
– W wielu przypadkach czas eksploatacji dwukrotnie przekroczył już zakładany przez producenta cykl życia urządzeń. Przedsiębiorcy, szczególnie używający IT do podnoszenia konkurencyjności, zmuszeni będą zatem do wymiany sprzętu. Lata 2019 i 2020 będą także kluczowe dla kontraktowania i wydatkowania funduszy unijnych, co było już wyraźnie widoczne w minionym kwartale – podkreśla Adam Rudowski, prezes Veracompu.
Trend wzrostowy na polskim rynku potwierdzają dane Contextu. Według analityków w III kw. 2018 r. przychody dystrybutorów IT zwiększyły się o 5,1 proc. wobec analogicznego okresu poprzedniego roku, co oznacza także lepszy wynik niż w I kw. ub.r. (-0,3 proc.), jak również poprawę w porównaniu z II kw. ub.r., kiedy zapanowała stagnacja (0,0 proc.). W bieżącym roku według PMR wartość całego polskiego rynku IT ma wzrosnąć o 4,8 proc. rok do roku (+1,6 mld zł), do 34,2 mld zł. W opinii 100 największych firm z branży popyt stymulować będzie RODO (45 proc. wskazań), a poza tym wzrost świadomości potrzeb w zakresie IT (43 proc.) i rozwój cloud computingu w przedsiębiorstwach. Blisko połowa pytanych (45 proc.) spodziewa się również ożywienia w sektorze zamówień publicznych.
Andrzej Przybyło, prezes AB
Obecne i nadchodzące trendy wskazują, że będzie wzrastać znaczenie usług chmurowych. Oznaczają one dla nas budowę dużego obszaru biznesowego, bazującego na przychodach abonamentowych. Widzimy też duży potencjał w e-commerce. Jesteśmy nie tylko świadkami kolejnych etapów trwającej rewolucji w zakresie wzrostu znaczenia sprzedaży online, ale także sami generujemy już w dużej części sprzedaż w ten sposób – prawie 90 proc. naszych transakcji z klientami jest tak właśnie realizowanych. Warto poza tym zwracać uwagę na rynek smartfonów, na którym należy spodziewać się w tym roku ciekawych wydarzeń, pomimo braku spektakularnych innowacji technicznych. Kolejna istotna kategoria produktowa to rozwiązania smart life. Segment ten grupuje kilka powiązanych ze sobą kategorii – smart home (rozwiązania z zakresu inteligentnego domu), HVAC (ogrzewanie, wentylacja, klimatyzacja), CCTV oraz security (telewizyjne systemy dozorowe, monitoring, bezpieczeństwo IT, systemy alarmowe). Dzięki smart life dystrybutorzy zaczynają docierać do nowych partnerów – instalatorów i hurtowni elektrotechnicznych.
Piotr Niedźwiedź, Field Sales Unit Director, Tech Data
W zeszłym roku doszło do dużych przetasowań na rynku ICT. Widoczna była tendencja do konsolidacji, zwłaszcza w przypadku międzynarodowych koncernów, a trochę mniej wśród rodzimych firm. Trudna sytuacja niektórych, często dużych integratorów i resellerów spowodowała odpływ pracowników i pojawienie się sporej liczby nowych małych i średnich przedsiębiorstw. Wykorzystując wysoko wykwalifikowane kadry, znalazły one swoje miejsce na rynku, wygrywając często ze znacznie większymi i dłużej działającymi na rynku graczami. Rok 2019 będzie jednak czasem weryfikacji, czy plany biznesowe tych firm miały solidne podstawy i czy będą one w stanie dalej działać i dynamicznie się rozwijać.
Sławomir Harazin, wiceprezes Actionu
To będzie kolejny bardzo trudny i wymagający rok dla całej branży. Konsolidacja na rynku, bardzo silna presja cenowa w internecie, brak innowacyjnych produktów i zaostrzająca się polityka ubezpieczycieli – tych trendów możemy być raczej pewni. Sądzę, że w 2019 r. doprowadzą one do wycofywania się większości małych firm z tradycyjnego handlu na rzecz oferty usługowej. To jedyne sensowne rozwiązanie, do którego przygotowujemy się jako Action Business Center. W tym roku klient będzie mógł zyskać najwięcej na wszystkim, co jest związane z automatyzacją procesów w dobie rosnących kosztów pracy i braku wykwalifikowanej kadry na rynku. Na pewno w obszarze zainteresowania resellerów będą również wszelkie produkty związane z bezpieczeństwem i przetwarzaniem danych.
Adam Rudowski, prezes Veracompu
W 2019 r. będzie postępować polaryzacja naszego sektora, szczególnie na poziomie integracji. Na jednym biegunie uplasują się firmy dostarczające szeroką gamę rozwiązań, również zaawansowanych, ale bez wkładu usług własnych. Działają one w modelu „sprzedaj i dostarcz” wraz z ewentualnymi wdrożeniami i utrzymaniem. Na drugim biegunie znajdą się specjaliści posiadający własne kompetencje i kadry inżynierskie. W naszej opinii przyszłość należy do obu tych grup, jednak trzeba pamiętać, że zdecydowanie większą marżę oraz siłę na rynku mają firmy dysponujące wiedzą ekspercką.
Andrzej Kuźniak, wiceprezes ABC Daty
Resellerzy i integratorzy powinni, wzorem dystrybutorów, zmieniać profil swoich firm w celu optymalnego dopasowania do aktualnej sytuacji. A ta wymaga, w mojej ocenie, zdywersyfikowania zarówno posiadanej oferty produktowej, jak też prowadzonej działalności i usług. Dziś nie wystarczy już sama sprzedaż produktów. Od resellerów klienci oczekują przede wszystkim specjalistycznej wiedzy i związanych z nią dodatkowych usług przed- i posprzedażowych oraz oferty produktowej różniącej się od tej w sieciach handlowych. Dobrym kierunkiem jest np. sprzęt przeznaczony dla klienta biznesowego czy określonych grup odbiorców, np. miłośników e-sportu i cyfrowej rozrywki.
Zarówno analitycy, jak i dystrybutorzy podkreślają rosnące znaczenie rozwiązań chmurowych w kanale sprzedaży. W analizie Contextu czytamy, że „dystrybutorzy, którzy będą w stanie sprostać zmieniającym się wymaganiom swoich partnerów i wyróżnić się usługami z wartością dodaną oraz oferowanymi w nowych obszarach, takich jak chmura, będą z optymizmem patrzeć w przyszłość”. Zgadza się z tą diagnozą m.in. Andrzej Kuźniak, który podkreśla, że polski rynek jest w początkowej fazie rozwoju wspomnianej technologii i wciąż trwa edukacja kanału sprzedaży w tym zakresie. Według prognozy IDC dla Europy Środkowo-Wschodniej w 2021 r. firmy i instytucje publiczne z tego regionu wydadzą na usługi chmury publicznej 2,54 mld dol., niemal dwukrotnie więcej niż w 2017 r.
Generalnie w br. spodziewany jest większy niż w minionych latach popyt na nowe technologie w kanale sprzedaży. W tym kontekście wymieniane są rozwiązania do komunikacji (np. wideokonferencji). Przewidywanych jest więcej wdrożeń rozwiązań wykorzystujących sztuczną inteligencję. Menedżerowie powinni być skłonni do inwestycji w AI, w przekonaniu, że dzięki niej mogą umacniać swoją pozycję konkurencyjną. Na naszym rynku należy też oczekiwać pierwszych komercyjnych wdrożeń AR (rozszerzonej rzeczywistości), np. w usługach serwisowych, turystyce, projektowaniu wnętrz czy modelowaniu. Pojawić mają się usługi oparte na blockchainie.
Tym niemniej, tak jak dotychczas, w kanale dystrybucyjnym tradycyjnie największa będzie sprzedaż sprzętu. W br. można spodziewać się większych zakupów komputerów, w związku ze zbliżającym się końcem wsparcia dla Windows 7
w styczniu 2020 r. Szczytu zakupów należy oczekiwać w II poł. 2019 r. W związku z cyklem wymiany infrastruktury powinien rosnąć obszar VAD i sprzedaż serwerów, pamięci masowych oraz rozwiązań sieciowych. Istotnym elementem oferty dystrybutorów są również urządzenia mobilne – i w tym przypadku można spodziewać się solidnych wyników.
Zwiększeniu sprzedaży sprzyjać może łagodniejsze podejście ubezpieczycieli do firm z branży. W poprzednich latach w związku z problemami niektórych spółek dystrybucyjnych (i innych z sektora ICT) cięto limity ubezpieczeń należności handlowych, co ograniczało możliwości zwiększania obrotów i podnosiło koszty finansowania przedsiębiorstw, których dotyczył ten problem. W br. prawdopodobny jest jednak powrót do mniej restrykcyjnej strategii.
– Specyfiką branży jest duże znaczenie polityki ubezpieczycieli i wysokość limitów kredytowych dla jej funkcjonowania. Biorąc pod uwagę dobrą koniunkturę i notowany wzrost gospodarczy w naszym kraju, powinniśmy oczekiwać poluzowania polityki kredytowej – przewiduje Andrzej Przybyło, prezes AB.
Dystrybutorzy, zwłaszcza pod koniec ub.r., odnotowali poprawę sytuacji finansowej wielu firm z kanału sprzedaży, ale spodziewane ożywienie w 2019 r. nie musi oznaczać, że wszystkim będzie się dobrze powodzić.
– Jeszcze usłyszymy o firmach, które będą zmuszone zakończyć działalność ze względu na zbyt wysokie koszty w stosunku do osiąganych zysków czy też z powodu utraty kluczowych pracowników – uważa Piotr Niedźwiedź, Field Sales Unit Director w Tech Dacie.
Również Sławomir Harazin, wiceprezes Actionu, nie patrzy na rzeczywistość przez różowe okulary. Jego zdaniem nowy rok będzie dla branży trudny, choćby ze względu na konsolidację i presję na ceny. Co ciekawe, nie spodziewa się, że ubezpieczyciele złagodzą swoją politykę wobec firm IT.
Dystrybutorzy podkreślali, że wraz ze zmianami na rynku, w tym wskutek rosnącej popularności nowych modeli sprzedaży i znaczenia usług, integratorzy muszą stale poszerzać swoją wiedzę i podnosić kwalifikacje, poprzez uczestnictwo w szkoleniach i zdobywanie certyfikatów. Jest to kluczowe nie tylko ze względu na wymagania producentów i rozwijanie umiejętności technicznych niezbędnych do integracji systemów IT czy ich wdrożeń, lecz także ze względu na rosnącą rolę doradztwa. Przy czym większa wiedza ekspercka integratorów z reguły ostatecznie przekłada się na wyższe marże. Dzięki szkoleniom i certyfikatom partnerzy stają się doradcami dla swoich klientów, którym mogą zaproponować kompleksowe rozwiązania i pomóc je wdrożyć.
– Klienci coraz bardziej doceniają tego typu podejście do biznesu – podkreśla Andrzej Przybyło.
Co istotne, resellerzy, którzy rozważają przejście na subskrypcyjny model sprzedaży, powinni dostosować do niego wewnętrzne procesy i model biznesowy. Jak zauważa Piotr Niedźwiedź, to może być duży problem dla firm integratorskich sprzedających tradycyjne rozwiązania infrastrukturalne. Ponieważ sprzedaż projektowa generuje wysokie jednorazowe kwoty na fakturach, w modelu subskrypcyjnym zaś jednorazowe wpływy są stosunkowo niskie.
– Dla handlowca przyzwyczajonego do sprzedaży infrastruktury subskrypcje mogą nie być interesujące, jeśli system premiowy u resellera czy integratora nie będzie przemyślany i odpowiednio dostosowany – przestrzega Piotr Niedźwiedź.
Z kolei Marcin Cichecki, Business Unit Director w Alstorze, podkreśla rosnące znaczenie specjalizacji partnerów tego dystrybutora. W jego opinii jedynie ci resellerzy i integratorzy, którzy znajdą swoją niszę na rynku, będą działać zyskownie. Spodziewa się on również rosnącej roli producentów, których marki nie są postrzegane jako te pierwszego wyboru, ale za to zapewniają wysokiej jakości rozwiązania, a przy tym są atrakcyjne cenowo.
Artykuł Dystrybutorzy: rok wielkiej zmiany pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Veracomp w regionie: ostatnia „biała plama” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Adam Rudowski Nie wiem. A powinienem?
Pytam, bo dotarły do nas informacje, że jeszcze w tym roku dokonacie akwizycji węgierskiego dystrybutora z wartością dodaną. To byłoby zwieńczenie waszego rozwoju w naszym regionie Europy.
Potwierdzam, że prowadzimy rozmowy z lokalnymi VAD-ami, ale na razie nie zapadły żadne ostateczne decyzje. Węgry to faktycznie ostatni z kluczowych rynków w regionie CEE, na którym nie jesteśmy obecni. Taka „biała plama” na mapie geograficznego rozwoju Veracompu.
Czy wystąpiły jakieś przeszkody?
Proces ewentualnej akwizycji na Węgrzech wydłuża się, bo dla nas ważna jest nie tylko lokalna obecność bądź portfolio produktowe, ale przede wszystkim kultura organizacyjna. Te firmy, które do tej pory kupiliśmy, idealnie pasowały do naszego modelu biznesowego, w tym właściwego budowania relacji z dostawcami i integratorami. Dzięki temu nie powieliliśmy błędów wielu dużych koncernów, które decydując się na akwizycje, nie brały pod uwagę kultury organizacyjnej przejmowanych firm – jedynym znanym mi wyjątkiem od tej reguły jest General Electric. Dla nas stanowi ona języczek uwagi, bo można zbudować świetne portfolio produktów i usług, stworzyć znakomite procedury, ale mentalności ludzi od lat pracujących w danym przedsiębiorstwie nie zmienimy.
A co rozumiecie pod pojęciem kultury organizacyjnej?
To sposób, w jaki ludzie pracujący w firmie myślą, podejmują decyzje i postępują w określonych sytuacjach. Stawiamy na bardzo silną decentralizację i delegację odpowiedzialności. Ważna przy tym jest płaska struktura organizacyjna. Kolejne kwestie to dobra atmosfera w pracy, możliwości rozwoju i wreszcie dwie wartości – wolność i odpowiedzialność – które wyznajemy od lat 90. Mam na myśli swobodę dotyczącą sposobów osiągania założonych celów i odpowiedzialność za ich realizację. Przedsiębiorstwo spełniające te warunki przyciąga ludzi ambitnych, niezależnych, którzy chcą w życiu coś osiągnąć, zmieniać świat. Warto pamiętać, że produkt firmy doradczej, jaką faktycznie jesteśmy, powstaje na styku nas i naszych partnerów w trakcie codziennych interakcji – warto, aby w jego kreowaniu uczestniczyli ludzie zaangażowani i kompetentni.
Wracając do Węgier, kiedy można spodziewać się waszego wejścia na tamten rynek?
Na razie nie podjęliśmy decyzji o akwizycji, więc od pierwszego kwartału 2019 r. otwieramy tam oddział na zasadzie greenfield. Natomiast będziemy kontynuować dotychczasowe rozmowy i docelowo nie wykluczamy przejęcia istniejącej spółki. To jednak jeszcze potrwa.
W kilku krajach regionu, spośród aż 17, w których działacie, idziecie jak burza. Przykładowo w Bułgarii, Rumunii, a także w Czechach i na Słowacji ubiegłoroczny wzrost przychodów Veracompu przekroczył 60 proc. Skąd takie tempo?
O strategii rozwoju w regionie decydujemy wspólnie z szefami poszczególnych spółek. W pełni zdajemy sobie sprawę, że fundamentem zadowolenia dostawców, integratorów i naszych współpracowników jest ciągły, systematyczny i dynamiczny rozwój. Dostawcy realizują dzięki niemu swoje plany sprzedaży, integratorzy mają u nas coraz szerszy zakres dostępnych technologii i rodzajów wsparcia, a współpracownicy mogą się cieszyć z sukcesów, rozwoju i uczestnictwa w innowacyjnych projektach. Co ważne, na niektórych z tych rynków wprowadzamy nowe standardy działania, także wysokiej jakości doradztwo techniczne i biznesowe. Dodatkowo jesteśmy spółką stabilną finansowo, która zawsze terminowo realizuje dostawy i płatności – wbrew pozorom nie jest to powszechne nawet u globalnych graczy. Nasi lokalni partnerzy czują się z nami bezpiecznie i oceniają nas jako bardzo przewidywalnego, stabilnego dystrybutora.
Czy w tym roku uda się utrzymać dwucyfrowe tempo wzrostu w regionie?
W bieżącym roku nasze skonsolidowane przychody w Europie Środkowo-Wschodniej wzrosną o 25 proc., więc naprawdę sporo. Są kraje, w których prawdopodobnie podwoimy nasze obroty, na przykład w Adriatykach. Nawiasem mówiąc, planowane łączne obroty Veracompu po raz pierwszy przekroczą 1 mld zł, więc będzie to kolejny kamień milowy w rozwoju firmy.
A jak podsumowałbyś dotychczasowe efekty przejęcia działu Red Hat od Servodaty w 2015 r. Warto było?
Red Hat generuje około 7 proc. naszych przychodów w regionie, a roczny wzrost przekracza 20 proc. – to bardzo dużo. Co więcej, rozwiązania tej marki zapewniają integratorom możliwość dodawania wartości do produktów w postaci usług, a to korzystnie wpływa na ich rentowność. Nasza inwestycja w Czechach była więc jak najbardziej trafiona i nadal tak ją oceniamy.
Przejdźmy do rynku polskiego. Rok temu osiągnęliście tu 9-procentowy wzrost. Jak idzie biznes w tym roku?
Nasz tegoroczny wzrost na polskim rynku przekroczy 20 proc. Kolejne lata też powinny być dobre, bo wybrany przez nas model biznesowy jest wartościowy dla partnerów i konkurencyjny.
Odeszliście jednak od modelu, w którym sami szukacie potencjalnych użytkowników rozwiązań, a potem przekazujecie ich partnerom. Dlaczego?
Nie jest to do końca prawdą. Wiedzę o poszczególnych rynkach wertykalnych zdobyliśmy, żeby móc rozmawiać z partnerami tym samym językiem, jakim oni rozmawiają z klientami o ich potrzebach. W sumie dotyczy to 11 segmentów rynku oraz 60 różnych rozwiązań, które zostały opisane pod kątem strategicznych potrzeb użytkowników. Dysponując tą wiedzą, stymulujemy popyt w wybranych rynkach wertykalnych, a następnie przekazujemy pałeczkę chętnym integratorom. Okazało się jednak, że w większości przypadków KAM-owie u integratorów skoncentrowani są na własnych „lidach” i projektach, nasze traktują jako mniej istotne, a na pewno nie priorytetowe. Jest to naturalne – po prostu stawiają na swoje ciężko wypracowane kontakty i wdrożenia. Absolutnie nie mamy o to do nikogo pretensji. Zdecydowaliśmy więc, że utrzymamy aktywność wobec użytkowników końcowych, ale tylko w interesie tych integratorów, którzy angażują się w zamykanie przekazanych im projektów i robią to skutecznie.
Przejdźmy do tematu strategicznego nie tylko dla naszego regionu Europy, ale całej światowej gospodarki. Coraz więcej pisze się i mówi o automatyzacji, która ma doprowadzić do wyparowania milionów miejsc pracy w ciągu kilku najbliższych lat, w samych tylko Stanach Zjednoczonych. To może doprowadzić do kryzysu gospodarczego, który z kolei uderzy w stabilność przedsiębiorstw. Jest się czego bać?
O naszej przyszłości w największym stopniu będzie decydować sztuczna inteligencja. Na razie tego nie odczuwamy, bo pojawia się w bardzo wąskich, specjalistycznych obszarach, jak rozpoznawanie obrazów rentgenowskich, analiza finansowa czy tłumaczenie z języków obcych. Zagraża więc aktualnie niewielkiej liczbie stanowisk. Jednak to się zmieni, bo sztuczna inteligencja będzie się rozwijać wyjątkowo szybko. Obecnie nie są to już tworzone przez człowieka algorytmy, tylko uczenie maszynowe, pozwalające analizować tysiące przykładów w zawrotnym tempie i na podstawie obserwacji uczyć się od najlepszych specjalistów na świecie. To, co się zmieniło w ostatnim okresie, to silna wiara przedsiębiorców na większości rynków wertykalnych, że dzięki sztucznej inteligencji i automatyzacji mogą budować przewagę konkurencyjną na rynku. To świetnie widać np. w medycynie, bankowości, ubezpieczeniach, bezpieczeństwie fizycznym, o transporcie i autonomicznych samochodach nie wspominając.
Czyli jest się czego bać…
Trzeba pamiętać, że takich przełomów technologicznych było już co najmniej kilka. Przykładowo przez długi okres XIX i XX wieku pracę w USA straciło, w wyniku wprowadzenia maszyn i automatyzacji produkcji, około 90 proc. rolników. Różnica polega na tym, że wtedy ten proces dokonywał się prawie 100 lat, a w naszych czasach będzie to trwać dużo krócej. Oczywiście historia pokazuje, że ludzie znajdują sobie dość szybko nowe miejsca pracy. Zresztą nowe technologie wykreują również nowe zawody, których dzisiaj nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Niemniej wchodzimy w erę sztucznej inteligencji, automatyzacji i robotyzacji. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę i jasno powiedzieć, że jest to nieuniknione.
Jakie kierunki edukacji będą zatem atrakcyjne?
Kierunki humanistyczne przeżyją prawdziwy renesans. Jednym z bardziej popularnych zawodów będzie psychologia. Bezpieczne są również zawody artystyczne i oczywiście związane z zarządzaniem. Za to, paradoksalnie, mogą nieco ucierpieć programiści, bo w przyszłości oprogramowanie będzie tworzone właśnie przez sztuczną inteligencję. Na pewno też zyskają zawody związane z wydłużaniem życia człowieka i poprawą jego samopoczucia fizycznego i psychicznego. Te kierunki rozwoju zawodowego warto rozważyć.
Artykuł Veracomp w regionie: ostatnia „biała plama” pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Twoja kariera brzmi znajomo: branżowe wiarusy szczerze o sobie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Tomasz Chlebowski, CEO, ComCERT
Założyciel i były prezes TCH Components, TCH Systems, TCH Consulting. Były wicedyrektor i dyrektor handlowy NASK. Wiceprezes zarządu Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska. Laureat nagrody InfoStar. Działacz opozycji demokratycznej w PRL, odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Nie ma takiej decyzji, z której bym się szczególnie cieszył. W moim życiu zawodowym było dużo dobrych decyzji. Gdybym miał je powtarzać, moje życie może potoczyłoby się w ogólnych zarysach podobnie, z pewnymi wyjątkami, o których poniżej…
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Decyzja o złożeniu wniosku o upadłość TCH Components. Chyba żadnego wydarzenia, ani w życiu zawodowym, ani osobistym, nie przeżyłem tak ciężko jak okresu przed, w czasie i bezpośrednio po tym kroku. Trochę żałuję, że – pod naciskiem doradców – podjąłem tę decyzję. Była to niewątpliwie decyzja, której konsekwencje odczuwam do dziś (po prawie 20 latach) i będą one się za mną ciągnąć pewnie do śmierci. Może gdybym walczył z większym uporem (gdybym wtedy umiał skuteczniej walczyć…), podejmując wcześniej stanowcze kroki, udałoby mi się jej uniknąć. Muszę dodać, że wtedy prawo upadłościowe nie przewidywało możliwości postępowania naprawczego.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki jest…
Po dłuższym zastanowieniu jednak muszę wymienić uczciwość. W moim przypadku wytrwanie pewnie jest czymś innym niż w przypadku innych ankietowanych. Ja wcześniej „przegrałem”, doprowadzając do upadłości TCH Components. Jednak dzięki temu, że w całym tym procesie nie zrobiłem kroku, który kompromitowałby mnie w naszym środowisku (a było dużo pokus…), udało mi się wrócić do działalności biznesowej i dziś nikt nie ma podstaw wypominać mi działań, których mógłbym się wstydzić.
Drugą ważną cechą, o której ważności można przekonać się dopiero po wielu latach, jest inwestowanie w rozwój młodych, zdolnych i porządnych kolegów. Byłem przez to wielokrotnie krytykowany przez innych menedżerów wysokiego stopnia, którzy mi mówili, że niepotrzebnie trwonię swój czas, że średni czas współpracy z podwładnym to kilka lat i nie ma sensu w niego inwestować, bo ta inwestycja zwraca się w znacznie dłuższym okresie. To prawda, ale osoby, którym poświęciłem dużo czasu w latach 90. (w TCH) i pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku (w NASK-u) „odpłacają” mi z nawiązką w moim obecnym życiu, już nie tylko biznesowym, nie tylko przez swoje przyjacielskie nastawienie, lojalność, życzliwość i dobrą radę, ciepłe wspomnienia z tamtych lat, ale również częstą (co w praktyce wielokrotnie sprawdziłem) gotowość do przyjścia do pracy pod moim kierownictwem, a nawet do wyłożenia własnych pieniędzy na projekty, z którymi jestem związany.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Około 1998 roku zwrócił się do mnie, jako prezesa zarządu i właściciela TCH Components, zarząd informatycznej spółki dystrybucyjnej, która obecnie ma prawie 10 mld zł rocznego przychodu, z propozycją połączenia naszych spółek. Odmówiłem, bo prowadziłem już wtedy rozmowy ze strategicznym inwestorem finansowym i wydawało mi się, że alternatywny scenariusz (połączenie z inną polską spółką dystrybucyjną) byłby tworzeniem kolosa na glinianych nogach. Tym bardziej że wtedy ta spółka nie miała zbyt dobrych wyników finansowych (TCH Components też wówczas ledwo wychodziła na zero). Wydawało mi się też, że pozyskanie inwestora jest tak pewne, że nie ma powodu rozpraszać się, myśląc o „opcji B”. Srodze się pomyliłem. Inwestor wycofał się, a przedtem – aby uatrakcyjnić moją spółkę w jego oczach – poczyniłem szereg kosztownych inwestycji, które dobiły ją w momencie, gdy zaczęła mieć kłopoty z płynnością.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Sytuacje kryzysowe ciągle mocno przeżywam. Na szczęście w większym stopniu unikam ryzykanctwa, w większym stopniu radzę się innych mądrych ludzi, wcześniej podejmuję decyzje zaradcze. W chwili kryzysu lepiej sobie radzę dzięki wsparciu mojej żony, która pozwala mi bardziej trzeźwo ustalać priorytety. Ciąży mi natomiast (co niekoniecznie jest złe) ogromne poczucie odpowiedzialności za powierzone mi losy ludzi i ich majątek.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Nie odczuwam wypalenia. Staram się robić to, co lubię i umiem robić. Deleguję inne rzeczy na ludzi mądrzejszych i lubiących robić to, czego ja nie lubię. W czasie istnienia TCH poświęcałem firmie cały swój czas, energię i emocje (podobnie było zresztą wcześniej – to, co było dla mnie ważne, wypełniało mnie, mój czas, energię i emocje w całości). Po 2000 roku zauważyłem, że przez to wiele tracę, zarówno w życiu osobistym, jak i rodzinnym. Wtedy nauczyłem się poświęcać więcej czasu rodzinie, moim hobby i sportowi. To dało mi oddech od pracy, co jest skutecznym sposobem na wypalenie. Przez ostatnie 10 lat dużo wolnego czasu poświęciłem Wikipedii, którą uważam za ważną i bardzo pożyteczną inicjatywę.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Czytam CRN Polska (to w zakresie ogólnorozwojowym) i nie jest to czcza pochwała. Prawie w każdym numerze znajduję ważne artykuły na istotne tematy. Mimo że od prawie 20 lat nie jestem już w branży resellerskiej, ciągle z przyjemnością zabieram się za CRN-a.
Drugim źródłem mojej wiedzy o bieżących trendach są rozmowy z ludźmi mądrzejszymi ode mnie. Tak się składa, że wokół mnie jest trochę takich ludzi. Wsłuchuję się w to, co oni mówią, i staram się wyciągnąć wnioski dla mnie.
Trzecim źródłem są książki. Lubię poznawać bieżące trendy w sposób całościowy, dlatego gdy mam do czynienia z jakimś ważnym, dużym tematem, lubię zajrzeć do Amazona i zobaczyć, czy ktoś ostatnio nie napisał o tym książki, która miałaby dobre recenzje (była wydana w dobrym wydawnictwie, miała może kolejne wydania, jeśli nie jest to temat najnowszy). Czytając książkę na dany temat, mam (przeważnie, bo czasem trafiam na słabe tytuły) poczucie, że autor starał się podejść do tematu całościowo.
Wreszcie czwartym, trochę podobnym w charakterze źródłem są tzw. white papers, choć to pojęcie w ostatnich paru latach się zdewaluowało. Działy marketingu dużych i średnich podmiotów wyczuły potencjał tego pojęcia i posługując się nim, publikują po prostu materiały marketingowe. Coraz trudniej znaleźć białe księgi, które mają jakiekolwiek znamiona obiektywizmu.
Aby choć trochę się oprzeć na autorytetach, sięgam po raporty firm analitycznych o różnym charakterze (wymienię niektóre, alfabetycznie: Gartner, Forrester, IDC, Insead, McKinsey, NSS Labs, Ponemon Institute, Radicati, SANS, SC Magazine). Oczywiście moi sceptyczni, cyniczni koledzy podśmiewają się ze mnie, zarzucając mi naiwność (że staram się widzieć w dokumentach tych firm jakieś ślady obiektywizmu, a nie tylko ślady budżetów marketingowych firm w nich omawianych).
Czasem uczestniczę w konferencjach, choć muszę przyznać, że ostatnio mniej niż kiedyś. Przeważnie gdy jestem zaproszony do wygłoszenia jakiejś kwestii czy do udziału w panelu dyskusyjnym.
Za 20 lat będę…
…wspomnieniem? Zacząłem działalność biznesową bardzo późno, po prawie 20 latach wcześniejszej pracy akademickiej. Pamiętam, gdy około 1993 roku jechałem na konferencję w Zakopanem pociągiem sypialnym razem z młodym menedżerem, późniejszym dyrektorem w HP i Cisco, ten – gdy mu się przedstawiłem – wypalił prosto z mostu: „Bardzo mi miło, wiele o Panu słyszałem, ale nie spodziewałem się, że Pan jest taki… stary”. Innym razem młody pracownik powiedział mi (ostatnio), że jego ojciec jest o 10 lat młodszy ode mnie. Jak widać, młodzi koledzy mnie nie rozpieszczają, w mojej obecnej firmie większość pracowników urodziła się w połowie lat 90., gdy ja miałem 40 lat… Mam z nimi świetny kontakt, ale nie pozwalają mi zapomnieć o tej różnicy. Ja jednak nie czuję się stary. Nie wiem, czy dotrwam jeszcze te 20 lat, ale – mimo że dziś mam 64 lata – nie mam zamiaru myśleć o emeryturze. Dobrze się fizycznie trzymam, chciałbym rozwijać moją firmę jeszcze przez co najmniej 10 lat.
Założyciel i jeden z głównych akcjonariuszy spółki AB, w której od 1998 r. pełni funkcję prezesa zarządu. Członek rady nadzorczej spółki zależnej Alsen oraz przewodniczący rady nadzorczej AT Computers Holding.
Najlepsza decyzja w karierze zawodowej to…
Zbudowanie wokół siebie ekipy ludzi, której ufam i wiem, że mogę na nich liczyć.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Świadoma rezygnacja ze współpracy biznesowej, która przyniosłaby profity, ale jednocześnie była niezgodna z wyznawanymi przeze mnie zasadami.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Szczere partnerstwo, bez którego nie rozwinąłbym się ani nie przetrwał trudnych momentów.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Wcześniej podjąłbym decyzję o wejściu w dystrybucję sprzętu w latach 90., co spowodowałoby jeszcze szybszy rozwój firmy.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Temu, że nauczyłem się dzielić odpowiedzialnością – to znaczy, że przekazuję jak najwięcej zadań i trudnych tematów moim współpracownikom. Wierzę w nich i wiem, że sobie poradzą.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Znalezienie sobie własnej strefy poza pracą. Dla mnie takim azylem jest przede wszystkim rodzina i sport.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Być blisko rynku, partnerów i klientów, dzięki czemu rozwijam i umacniam z nimi relacje oraz zdobywam wiedzę o zmianach w branży.
Za 20 lat będę…
Emerytem wiodącym spokojny, ale aktywny żywot.
Wiesław Wilk, prezes zarządu Wilk Elektronik
Założyciel Wilk Elektronik. Przygodę z branżą IT zaczynał we własnej firmie specjalizującej się w serwisowaniu komputerów Atari, gdzie wytwarzał urządzenie o nazwie Top Drive, służące do przyśpieszania pracy stacji dysków i rozszerzania pamięci w Atari. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Pozostanie konsekwentnie przy jednym produkcie – pamięciach. Przez te wszystkie lata wielokrotnie pojawiała się pokusa, by rozbudować portfolio naszej marki o dodatkowe produkty związane z elektroniką i IT. Z perspektywy czasu wiem jednak, że koncentracja na produkcji wyłącznie pamięci była słuszną decyzją. Ta wąska specjalizacja pozwoliła mi i mojej firmie na zdobycie szerokiej wiedzy i dużego doświadczenia w produkcji pamięci, a nie rozproszyła naszej uwagi.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Decyzja o wybudowaniu fabryki modułów pamięci i rozpoczęciu produkcji pamięci pod własną marką GoodRam w Polsce. Decyzja nie przyszła łatwo. Jak w przypadku większości takich znaczących kroków, była poprzedzona szczegółową i długą analizą. Czas pokazał, że najtrudniejsze decyzje przynoszą największą satysfakcję.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Cierpliwość. Rynek IT wymaga od firm cierpliwości i wielkiego zaangażowania. Przy zmieniającej się koniunkturze i stale skaczących cenach komponentów cierpliwość i chłodna głowa są niezbędną cechą, aby utrzymać się w biznesie.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Wybudowałbym fabrykę wcześniej. Był to ogromny krok w rozwoju firmy i osobistym. Gdybym wiedział, do czego doprowadzi, zdecydowałbym się nań szybciej.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Żonie.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego jest…
Aktywność w branży pamięciowej. To branża, która ciągle się rozwija z dynamiką niespotykaną nigdzie indziej. Przy tak zmieniającym się środowisku, nieustannym pojawianiu się nowych technologii, dużej konkurencji i wymagających klientach nie sposób paść ofiarą wypalenia zawodowego.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Dużo czytać i spotykać się z klientami i dostawcami. To prosta zasada i wydaje się oczywista, ale nie sposób inaczej być na bieżąco niż poprzez nieustanne dokształcanie się w świecie zmieniających się technologii i pozostawanie w bliskich biznesowych relacjach z klientami i dostawcami.
Za 20 lat będę…
Raczej na pewno na emeryturze, aczkolwiek zdecydowanie nie nastąpi to szybciej niż przed siedemdziesiątką.
Wojciech Warski, prezes zarządu Softex Data
Przewodniczący Konwentu Business Centre Club, wiceprzewodniczący Rady Dialogu Społecznego BCC.
Najlepsza decyzja w karierze zawodowej to…
Nie było jednej najlepszej. Może poza kierunkowymi: by działać w obszarach niszowych oraz by nie dać się uwikłać w duże pieniądze kosztem wejścia w nieprzejrzyste układy, które wielu uważało za standard branży.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Rozwiązanie zespołu software’owego i zakończenie produkcji oprogramowania. Po niepowodzeniu spowodowanym kradzieżą produktu odbudowa pozycji rynkowej i zespołu okazała się niewykonalna w konfrontacji z roszczeniową postawą młodych programistów i równie roszczeniową postawą kilku, wydawałoby się, renomowanych klientów. To ostatnie zjawisko znamy do dziś – goniąc za „taniością”, wielu klientów nie ceni wąskospecjalistycznych, unikalnych narzędzi i nie widzi większej różnicy między nimi a niedrogimi produktami masowymi. Edukacja!
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Wiara w zdrowy rozsądek, zarówno własnych pracowników, jak i klientów. Nie wszystko da się zapisać na papierze, wiele wynika z kultury pracy i kultury komunikacji. Niestety, ta wiara bywa często wystawiana na próbę…
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Podjęcie próby rozwoju kapitałowego przez giełdę i odrzucenie propozycji wykupu większościowego. Wydarzenia lat 2008–2010 skutecznie pokrzyżowały te plany, ale próba giełdowa skonsumowała zbyt wiele zasobów, które można było dużo lepiej zainwestować.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Odsunięciu problemu i zajęciu się hobby. Na chwilę.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Poświęcenie dużej części czasu i energii na sprawy społeczne i quasi-polityczne. Organiczna praca w znaczącej organizacji pracodawców oraz współprzewodniczenie Radzie Dialogu Społecznego dają nie tylko satysfakcję, ale i dostęp do informacji pozwalającej rozumieć i nieco kształtować otoczenie. Polscy przedsiębiorcy, nie tylko z branży informatycznej, nie mają zapewne pojęcia, jak wiele z decyzji, które ich dotyczą, było kształtowanych w ciężkim boju organizacji pracodawców z tzw. władzą.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Nie mam paradygmatu „bycia trendy”… Wręcz odwrotnie, bronię się przed zbyt entuzjastycznym przyjmowaniem pewnych pomysłów, wiedząc, że 80 proc. z nich (Pareto!) nie zakorzeni się na rynku lub wręcz umrze śmiercią naturalną. Czytam, gdy hasło przemawia do mojej wyobraźni.
Za 20 lat będę…
Uuu… trudna sprawa. Na pewno nie emerytem! Może już czas będzie pukać do nieba bram?
Ireneusz Dąbrowski, przewodniczący rady nadzorczej ABC Data
Były dyrektor zarządzający Tech Data Polska, jak również Regionu Wschodniego Tech Data w Europie. Współtwórca i członek zarządu jednej z pierwszych prywatnych firm komputerowych w Polsce – Comtech. Pełnił rolę wiceprezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji oraz przewodniczącego Rady Izby. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
To była decyzja podjęta na samym początku 1996 roku o pozostaniu w DHI na stanowisku product managera od systemów komputerowych. Zdecydowałem tak pomimo tego, że IBM kusił mnie stanowiskiem regionalnego managera na kraje dawnego CIS, odpowiedzialnego za sprzedaż pecetów. Próbowano tutaj wykorzystać z jednej strony moją znajomość języka rosyjskiego, a z drugiej strony znajomość sprzętu IBM oraz funkcjonowanie tej firmy na rynkach wschodzących, nabyte podczas prawie trzyletniej współpracy z tym dostawcą. Na swoje szczęście nie nabrałem się na obietnice finansowe wielkiego producenta amerykańskiego i mimo zmęczenia pracą PM-a zdecydowałem o pozostaniu. Wkrótce po tym otrzymałem od kierownictwa DHI/Computera 2000 inną, ciekawszą i intratniejszą propozycję – 1 września 1996 roku zostałem szefem polskiego oddziału tego dystrybutora i jego frontmanem na następne 16 lat. Nauka, jaką wyciągnąłem z tej sytuacji, jest taka: warto godzić się tylko na pewne i dobrze uzasadnione wyzwania, a przy tym nie ulegać pokusie lepszej kasy, bo to może w dłuższej perspektywie okazać się złudą.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Decyzja o zakończeniu kariery. Rozważałem to kilkakrotnie na przestrzeni lat 2009–2011 i w końcu los podjął decyzję za mnie, wysyłając mnie na aut z powodów zdrowotnych. Może ktoś „na górze” wiedział, że samemu będzie mi trudno odejść, mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły: już pora. Takim ważnym znakiem była niemożność dogadania się z szefem, co wzmogło się po objęciu przeze mnie po raz drugi kierownictwa w regionie, a przede wszystkim wdrożeniu programu naprawczego w oddziale czesko-słowackim oraz zablokowaniu przez centralę w Clearwater możliwości M&A w Polsce. To oznaczało, że firma przyjmuje strategię oportunistyczno-defensywną, czyli zwijania interesu. A to nie moja bajka. Nauka z przypadku jest taka: niczego, co jest ruiną, nie warto naprawiać, bo koszty są niebotyczne. Lepiej wówczas nie czekać, tylko inwestować w coś rokującego lepiej. W biznesie nie ma sentymentów! Zwłaszcza w korporacjach.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
W roku 2001 po przejęciu Computer 2000 przez Tech Datę europejski zarząd postanowił pozbyć się mniejszych oddziałów i zamknąć swe lokalne placówki w Bułgarii, Słowacji i na Węgrzech. Ledwo co udało nam się z Markiem Szarrasem obronić operacje firmy w Czechach. A kto wie, czy Polska nie byłaby kolejna… Wyjście z mniejszych oddziałów wydawało mi się wtedy rozsądne i słuszne. Cóż, myślałem wówczas, że więksi i dojrzalsi w biznesie wiedzą lepiej. A to był błąd. Trzeba było zagrać va
banque: albo wszystko, albo nic. Bo region pozbawiony skali stracił na znaczeniu i stał się de facto fikcją. Co do zagrożeń dla istnienia Tech Daty w Polsce, należało ułatwić Amerykanom wyjście z tego biznesu poprzez np. Management Buy Out (MBO). Firma pozbawiona balastu międzynarodowości, skoncentrowana na swoim rynku macierzystym na pewno osiągnęłaby więcej i skuteczniej mogła konkurować niż oddział korporacji o znikomym znaczeniu dla jej całości, i to na rynku, którego zasad i dynamiki nikt z Europy, nie mówiąc o Ameryce, nie rozumie, i to do dziś… Nauka dla mnie była klarowna: zgniłe kompromisy dla podtrzymania stanu bezpiecznego są błędem. Warto albo wycofać się bez straty sił i czasu, albo walczyć o całość. Połówkowych rozwiązań nikt nie ceni i ich nie wspomina dobrze.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki tym, którzy pozwalają mi się wygadać i wyrzucić z siebie problemy. Co jest przy tym superważne? Aby się nimi z kimś podzielić, należy je zwerbalizować. A to pomaga w ujrzeniu ich w innym świetle i z innej perspektywy. Jest to zatem nie tylko zabieg emocjonalny, ale też metodyczny, bo porządkuje pole do podjęcia racjonalnych decyzji. Dziękuję wszystkim tym, którzy chcieli przez te lata mnie wysłuchiwać i dzielili ze mną emocje. W pierwszym rzędzie mojej żonie oraz najbliższym współpracownikom. To oni, często bezwiednie, byli częścią tych procesów walki z kryzysem.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Podejmowanie nowych wyzwań w powiązaniu ze starymi, co zmienia perspektywę i priorytety. A to już wystarczy, aby nastąpiło odświeżenie, zwiększenie zainteresowania nowymi wyzwaniami i wzrost adrenaliny, która jest wrogiem wypalenia. Tym procesem umiejętnie trzeba sterować i umieć go wpisać w strategię firmy, dla której się pracuje, tak aby realizacja tego tricku była skuteczna, a nie odrzucona a priori przez decydentów bądź współpracowników. Gdy nie ma na takie rozwiązanie szans, drugim sposobem jest całkowita zmiana całego życia zawodowego. Ja przechodziłem ten proces w ciągu 42 lat pracy zawodowej czterokrotnie. Z programisty systemowego stałem się pracownikiem naukowym wyższej uczelni. Gdy ona zaczęła mnie uwierać, rzuciłem się na wody prywatnego biznesu, aby zamienić go po 8 latach na pracę w korporacji międzynarodowej. Gdy ta stała się niemożliwą, musiałem siebie – jako mentora i niezależnego doradcę – wymyślić od zera. Wierzcie mi, nie było łatwo. Każda całościowa i totalna zmiana to trudna i ryzykowna operacja, ale jej zaletą jest to, że świetnie rozwija kompetencje i inteligencję emocjonalną. Nic tak nie pobudza jak walka o przetrwanie. Do tego za każdym razem odmładza, cofając czas o kilka lat.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
W tym celu wystarczy dziś być właściwie „usieciowanym” w mediach społecznościowych i czytać właściwe książki, które są przez ludzi obdarzonych naszym zaufaniem polecane. Właściwe „usieciowanie” rozumiem dwojako: jako połączenie się z ludźmi, od których można się czegoś dowiedzieć, i ludźmi opiniotwórczymi oraz właściwy dobór tych partnerów. Zdecydowanie nie warto walczyć o ilość kontaktów. Tu ilość nie przekłada się na jakość, a może doprowadzić do deprecjacji całości wymiany myśli. Ja na Facebooku mam około 30 znajomych. Na LinkedInie 370 (a ponad 100 czekających na mój akcept). Na Twitterze obserwuję około 50 jednostek (są to ludzie, jak również instytucje). Jak widać, to nie są żadne rekordy świata. Ale co byłoby z np. 5000 kontaktów na LinkedInie? Tylko szum i zmęczenie… Łatwość i dostępność niepowiązane z kryterium jakości, choć pomagają ustanawiać rekordy ilościowe, mogą prowadzić do zaprzeczenia idei wymiany informacji i poglądów. Polecam to baczniejszej uwadze czytających ten materiał.
Za 20 lat będę…
Za dwadzieścia lat będę istniał jako wspomnienie w myślach tych, którzy mnie znali, a dożyli tego czasu. Mam nadzieję, że będę wspominany dobrze i ciepło przez dobrych. A tych, co będą mnie wspominali źle, pocieszę: ja o Was już nie pamiętam i nic mi tej pamięci nie wróci – ergo: Was dla mnie nie ma i z tym mi dobrze. Czego wszystkim nie za 20 lat, ale już dziś życzę.
Jan Siwek, dyrektor Działu Medycznego, Alstor
Założyciel Alstora, a także firmy Elektronika Profesjonalna zajmującej się serwisem komputerów dla placówek dyplomatycznych i LOT. Społecznie pełni rolę Przewodniczącego Sekcji Monitorów w Polskim Towarzystwie Inżynierii Klinicznej. Członek Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców w Polsce.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Uwierzenie w siebie i założenie własnej firmy. I choć na początku było trudno, to właśnie ta wiara dawała mi siłę do pokonywania piętrzących się na początku trudności. Był to rok 1987, a ówczesna władza patrzyła nieprzychylnym okiem na nowe firmy prywatne. Dziś, kiedy obserwuję młodych ludzi i widzę podobne podejście do wiary w siebie, to za chwilę widzę ich mały, potem większy sukces w biznesie.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Zakończenie współpracy z osobami, na które się liczyło, wiedząc o ich potencjale, a oni ewidentnie zawiedli. Coś nie zagrało… tylko czy przypadkiem nie z mojego powodu? I gdzie popełniłem błąd?
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Oczywiście pasja. Do ludzi i do tego, co robię. Trzeba ją w sobie odkryć i pielęgnować, gdyż to też wymaga wysiłku i chęci podnoszenia kwalifikacji. Ale daje satysfakcję. Za tym idą inne cechy, takie jak wytrwałość, pracowitość, odpowiedzialność.
Ważna decyzja biznesowa, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas…
Zainwestowanie w dobrego dyrektora finansowego. Nie da się kontrolować wszystkiego we własnej, już większej firmie. A w finansach trzeba mieć duże rozeznanie i pojęcie o ważnych dla firmy współczynnikach, które z działalności trzeba wyliczać i odpowiednio wcześnie wyciągać wnioski. To kosztuje, ale na dłuższą metę się firmie opłaca.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Wsparciu zgranego zespołu współpracowników, których się ukształtowało, wykorzystując ich talenty. I to tu, w tej grupie ludzi, w szczerej dyskusji można znaleźć różne propozycje wyjścia z kryzysu. Zgrany, rozumiejący się i wspierający zespół jest w stanie robić rzeczy dla innych niemożliwe. Oczywiście z dobrym liderem. Poza tym niezwykle ważna jest kochająca rodzina, na którą można liczyć w takich sytuacjach. I generalnie oderwanie się od pracy poprzez zaangażowanie się w życie rodzinne, relację z żoną, dziećmi.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Realizowanie życiowych pasji, ale z rozwagą, pamiętając o rozłożeniu ich w czasie. Dobrze jest mieć ich kilka. Czasami zmiana kierunku rozwoju i działania, jeśli widzimy, że obecna działalność nas już męczy.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Być blisko ludzi. Nauczyć się słuchać i rozumieć ich potrzeby, bo to oni kształtują trendy. Niektórym trzeba coś podpowiedzieć, a to wymaga dodatkowo rozeznania na rynku światowym. W dobie Internetu takie działania stają się prostsze niż kilkadziesiąt lat temu. Warto być otwartym na nowe i krytycznym wobec starego, ale zachować między tym równowagę. Bo nie wszystko, co stare, jest złe i nie wszystko, co nowe – dobre. Tu liczy się umiejętność właściwego rozeznania, która przychodzi z wiekiem.
Za 20 lat będę…
Cieszyć się z odbytych w życiu spotkań z wieloma interesującymi i wartościowymi ludźmi, takimi jak Ty, czytelniku. Normalnych, tylko że z pasją. Takie spotkania mnie rozwijały, pokazywały nowe horyzonty, przesuwały nieosiągalne granice. Z komentarzy innych wynika, że dla niektórych ludzi spotkanie ze mną było tym zmieniającym podejście do ich życia, wartości. I ta wiedza też cieszy. Także cieszenie się rodziną, rozmowy z dziećmi, uczenie wnuków poprzez zabawę, a za 20 lat może nawet prawnuków… I tak nasza miłość przekazywana następnym pokoleniom trwa dalej i dalej… aż do skończenia świata.
Tadeusz Kurek, prezes zarządu NTT System
Był asystentem w Instytucie Geofizyki PAN oraz Instytucie Podstawowych Problemów Techniki PAN, a także konstruktorem w Zakładach Wytwórczych Urządzeń Telekomunikacyjnych. Następnie pracował w firmach Comp i Adata. Od 1989 w NTT System. Od stycznia 2016 r. wchodzi w skład Rady Nadzorczej Tryboń PPI. Otrzymał tytuł Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Nie potrafię wskazać jednej. Ta praca to ciągłe podejmowanie decyzji, nie wszystkie są dobre, ale żeby podejmować dobre, trzeba też podejmować złe. To się nazywa doświadczeniem. Dzięki niemu pewnie przyjdzie taki dzień, po którym będę mógł jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Zawsze są to decyzje personalne.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Ciągła ciekawość branży, uczenie się nowych rzeczy i chęć podejmowania nowych wyznań, które zwykle wymagają podnoszenia poprzeczki aktywności, są bodźcem do wysiłku i rozwoju. Bo wiadomo, jakie ryby płyną z prądem.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Chyba trudno wskazać jedną konkretną decyzję. Może gdybym mógł cofnąć czas, realizowałbym swoje pomysły i plany z większą odwagą.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Zespołowi, z którym współpracuję.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Nie mam żadnego sposobu poza ciągłą, wspomnianą ciekawością zawodową. A gdy czasem, tak jak każdy, mam dosyć, to pojawiają się nowe wyzwania. Zespół je podejmuje, więc dla mnie jest to bodziec, by świecić przykładem zaangażowania.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Czytać i pytać, nie tylko dorosłych, również dzieci. Na przykład reakcja dziecka na innowacyjny sprzęt może być bardziej cenna niż opinie i przewidywania ekspertów.
Za 20 lat będę…
Na emeryturze.
Marcin Kindler, General Manager, PowerSales International
Były Regional Manager Eastern Europe w Creative Labs. Karierę w branży zaczynał w firmie Xerox, w dziale sprzedaży i marketingu. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Rozpoczęcie pracy dla Creative Labs. Mimo wzlotów i upadków była to – i jest nadal – fantastyczna firma, a w kwietniu właśnie minęło 20 lat mojej z nimi współpracy.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Nigdy nie lubiłem zwalniać pracowników i to zawsze były dla mnie bardzo trudne decyzje.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki jest…
Lubię to, co robię.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Wcześniej przeszedłbym na swoje i zaczął działać jako PowerSales, a więc przedstawiciel Creative’a, a nie zatrudniony w tej firmie pracownik.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Grunt to zachować dystans i trochę luzu.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego jest…
Patrz wyżej!
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Niestety, na szeroko pojętym rynku IT, jeśli chodzi o technologie i sprzęt, nie ma już takiej dynamiki zmian i rozwoju czy też specjalnych trendów. Według mnie kilka lat temu rynek się ustabilizował i tak już zostało. Trochę to się zrobiło nudne, coraz mniej nowych technologii, coraz mniej rzeczywistych zmian, które miałyby olbrzymi wpływ na rynek czy na użytkownika. W latach 90. czy na początku lat dwutysięcznych rynek rozwijał się w szalonym tempie. Zaczynaliśmy od CD‑ROM-ów, w którym to segmencie Creative był numerem 1 na świecie. Potem przyszła rewolucja DVD – i w tym przypadku Creative był w czołówce, a potem grafika i pierwsze karty Voodoo, era głośników PC, których to rynek budowaliśmy, empetrójki, no i oczywiście całe audio, które zmieniało rynek za każdym pojawieniem się nowej karty. Działo się więc bardzo dużo. Teraz akcesoria do urządzeń mobilnych to już nie ta bajka…
Za 20 lat będę…
Na emeryturze. Mam nadzieję, że już od dłuższego czasu.
Adam Rudowski, prezes zarządu, Veracomp
Współzałożyciel firmy Veracomp, trzykrotny zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Żeby nie upubliczniać spółki.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Nie ma takiej jednej, ale te najważniejsze to: determinacja, optymizm i samodyscyplina.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Ograniczenie naszej ekspansji do regionu. Dziś wykorzystałbym każdą okazję, żeby przejmować spółki lub je zakładać również w zachodniej Europie.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Wiedzy, dyscyplinie myślenia i sile woli. Ale przede wszystkim dzięki wspaniałemu i kompetentnemu zespołowi menedżerów, z którymi współpracuję.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
W gruncie rzeczy to ciągła nauka oraz wynikająca z niej zmiana percepcji. Każdego dnia te same rzeczy widzę inaczej, a dzięki nowej wiedzy coraz lepiej rozumiem otaczającą mnie rzeczywistość.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Webinary firm analitycznych, prasa IT oraz spotkania z ludźmi o dużym know-how zarówno z naszej firmy, jak i z firm partnerskich.
Za 20 lat będę…
Jeżeli nie będę w podróży na Marsa, to będę się skupiał na rozwijaniu: ICT, sztucznej inteligencji i robotyki.
Wojciech Głownia, CEO, Diaphane Software
Były General Manager w regionie Eastern Europe & CIS w Dell (a także Director Solution Sales w tej firmie), jak też dyrektor zarządzający w Siemensie oraz w firmie Avaya. Regional Manager Eastern Europe and Former Soviet Union Countries w 3Com.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Związanie się z branżą IT. Mam wielu kolegów i przyjaciół w innych branżach, ale nigdzie indziej nie dzieje się tak dużo i tak szybko. Żyjemy w kompletnie innym świecie niż ten z czasów, gdy zaczynałem – i to nasza branża zmienia świat nie do poznania. Uświadomiłem to sobie ostatnio, czekając na powrót córki z zagranicy. Za pomocą naręcznego komputera (z telefonem komórkowym) śledziłem postęp lotu córki na dwóch różnych portalach. Miałem informacje o czasie startu jej samolotu, przewidywanym czasie lądowania, wysokości, na której się znajdowała, prędkości, z którą się poruszała… A przecież kiedy zaczynałem, nie było telefonów komórkowych w ogóle i mógłbym co najwyżej śledzić tablice informacyjne na lotnisku, które i tak nie były aktualizowane na bieżąco. A z drugiej strony, cytując klasyka Maksa z „Seksmisji”, ta permanentna inwigilacja…
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Wiele było trudnych decyzji, ale najtrudniejsze były chyba te związane z rozstaniem się z pracownikiem, koleżanką czy kolegą. Szczególnie gdy samemu przyjmowało się ją czy jego do pracy. Najboleśniejszy dowód, że człowiek jest istotą omylną.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Otwartość na nowe i optymizm. Trudno znieść pracę w branży, w której wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie, w ekspresowym tempie, nie będąc otwartym na nowe rzeczy. Choć czasem nowości nie są miłe ani przyjemne dla samego zainteresowanego. I znowu cytując klasyka, tym razem wojaka Szwejka: „Panie poruczniku, jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było”.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Pewnie nie zdecydowałbym się na kilka kontraktów, które nie były korzystne, ale z drugiej strony gdybym ich nie podpisał, to nie wiedziałbym, że okażą się niekorzystne. Więc nie zmieniłbym żadnej decyzji.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Opanowaniu, zimnej analizie sytuacji, a także poszukiwaniu najlepszego rozwiązania, by wyjść z kryzysu. Emocje muszą pójść na bok. To bardzo trudne, ale możliwe.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
„Zmiany, zmiany, zmiany…” – znowu klasyk (tym razem z kolejnej niezapomnianej komedii „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”).
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT to…
Dużo słuchać, trochę czytać, mało mówić.
Za 20 lat będę…
Mam nadzieję, że jeszcze wśród żywych.
Piotr Bieliński, prezes zarządu Action
Założyciel Actionu, pomysłodawca marki ActiveJet, zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska, finalista konkursu EY Przedsiębiorca Roku. Miłośnik sportu i sponsor w takich dyscyplinach jak kolarstwo i piłka nożna.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Czuję, że jeszcze wciąż przede mną.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Jak zakręt w trudnym wyścigu – lepiej się na nim nie skupiać, tylko dążyć do mety.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Determinacja.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, byłoby…
Nic bym nie zmienił, być może lepiej przygotował wdrożenie systemu ERP w 2004 roku w firmie.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Doświadczeniu i wsparciu rodziny.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego jest…
Jazda na rowerze.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Ciągła ciekawość i obserwacja otaczającego świata.
Za 20 lat będę…
Sobą.
Krzysztof Florczak, Consumer & Devices Sales Director na Rosję i region CIS, Microsoft
Były General Manager California Computer (a także dyrektor sprzedaży i marketingu, Sales Manager i handlowiec w tej firmie) oraz Consumer Channels Group Director w Microsofcie (a także Small and Medium Market Solution and Partner Director, OEM Director i Windows Client Business Director).
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Z perspektywy czasu moja decyzja o przyjęciu propozycji i dołączenie do teamu Microsoft. Miałem wówczas pewne wątpliwości. Właśnie zakończona została transakcja sprzedaży firmy, która mnie ukształtowała i której byłem od paru lat GM-em, a więc dystrybutora California Computer, odnoszącemu niesamowite sukcesy Actionowi. Moja praca w dystrybucji była życzliwie oceniania przez ówczesny zarząd Microsoftu w Polsce. Propozycja była dla mnie dość dyskusyjna. Zaoferowano mi pozycję Windows client business group leada. Po polsku zostało to przetłumaczone na dyrektora produktu Windows. To, że nie miałem żadnego doświadczenia w pracy w korporacji, oznaczało dla mnie pozytywne wyzwanie, choć miałem do dyspozycji minimalne wręcz tzw. zasoby ludzkie. Z drugiej strony wylądowałem w miejscu stworzonym na fali reorganizacji Saratoga, której celem była poprawa komunikacji z grupami produktowymi w Redmond. Dzięki temu miałem możliwość lepszego poznania tej firmy. Szybko okazało się, że w Microsofcie ludzie sami definiują swoje role i że doświadczenie z dystrybucji było niezmiernie przydatne. Dzięki niemu mogłem przez wiele lat osiągać więcej niż wytyczone cele.
Najtrudniejsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Reorganizacja, zwolnienia to zawsze najtrudniejsze momenty, a określanie jej kształtu, decydowanie o ludziach z własnego zespołu ma dla mnie specjalny wymiar. Z drugiej strony wymuszenie zmian działa zawsze mobilizująco i odświeżająco, mimo często negatywnych emocji, które to ze sobą niesie.
Do decyzji bardzo trudnych zaliczam również przyjęcie roli szefa biznesu konsumenckiego i urządzeń w regionie Rosja+CIS. To duża i niezwykle ciekawa rola. Wielkość tego terytorium to niemal ¼ światowej powierzchni lądu. Po latach kryzysu rynek ten ma olbrzymie możliwości gospodarcze, jednak jest to również miejsce o wysokim ryzyku politycznym. Okazało się, że z punktu widzenia mojego rozwoju, zespołu, z którym pracuję, i tzw. sukcesu biznesowego to była bardzo dobra decyzja. Niestety, z punktu widzenia mojego życia prywatnego już nie. Z przyczyn rodzinnych nie jestem w pełni mobilny, a latanie co tydzień do Rosji nie jest rozwiązaniem długoterminowym.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Myślę, że „trwałość” w każdej branży ma te same źródła. Dobrze jest robić rzeczy, w ramach których możemy dostarczyć jakąś wartość dodaną dla firmy. Dobrze jest również robić to, co sprawia nam przyjemność i może stać się naszą pasją. Ja miałem to szczęście, że potrafiłem się nakręcać nowymi wyzwaniami i najzwyczajniej jestem pasjonatem technologii informatycznych.
Sądzę też, że łatwość nawiązywania relacji, ich uczciwość są niezbędne, aby móc budować zespoły odnoszące sukces. Analizując retrospektywnie mój przypadek, chyba mogę stwierdzić, że budowanie zespołów było moim głównym zajęciem i wkładałem w to wiele energii. Dotyczyło to moich pracowników, a także partnerów i wiem, że to była moja najlepsza inwestycja. Konsekwencją tego są dobre wyniki, które z kolei doskonale pomagają utrzymać się w każdej branży.
Niezbędne oczywiście jest szczęście, intuicja i możliwość pracy z inspirującymi liderami. Miałem wielu naprawdę genialnych szefów, którzy dali mi przestrzeń, chronili i pomagali, abym mógł zrealizować dla siebie, zespołu i firmy cały swój potencjał. Muszę jednak przyznać, że miałem też kilku mniej kompatybilnych.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Być może to jest moja wada, ale nie wracam do przeszłych sytuacji czysto biznesowych. Ważne jest zrozumienie błędu i zapamiętanie wniosków, ale rozpamiętywanie błędów jest niepotrzebne i obciążające. Natomiast każdy z nas co pewien czas znajduje się w sytuacji, w której podjęta decyzja znacząco wpływa na nasze życie zawodowe i często prywatne. Spośród takich momentów szczególnie jeden scenariusz alternatywny mnie ciekawi. Otóż cztery lata temu miałem propozycję poprowadzenia działu Retail w Europie Środkowo-Wschodniej w Microsofcie. Wówczas zdecydowałem się pozostać w Polsce, nie chcąc zostawić mojego zespołu i wierząc w to, że moja wartość jest większa w tzw. fieldzie. Po latach myślę, że mogła to być szansa, aby popróbować sił w tworzeniu swojej przestrzeni na tym poziomie. Dwa lata później miałem przyjemność prowadzić projekt regionalny, który mnie bardzo wciągnął i pokazał mi, że mogłem nie mieć racji.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Nie jestem typem choleryka. I nie wpadam w panikę, gdy pojawia się nieprzewidziany problem. Myślę, co mogę zrobić, aby wybrać optymalną drogę, zaczynając z nowego punktu. W kryzysie pomaga też grupa, dzięki której każdy problem staje się zewnętrzny i do rozwiązania. Ale wiele sytuacji mnie przerosło i jest to niezbędny, choć często bolesny i niechciany element procesu nauki. Są też obszary, w których bardzo wolno się uczę. Jestem zdecydowanie słaby w relacjach z nieuczciwymi ludźmi oraz z silnymi, egocentrycznymi liderami.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Moja kariera zawodowa trwa już na tyle długo – jeśli dobrze liczę: 25 lat – że mogę chyba podzielić się pewnymi refleksjami na temat, którego w naturalny sposób nie lubimy i trochę unikamy. Uważam, że jest to bardzo indywidualne, zależne od naszych wartości osobistych, czyli tego, co nas tak naprawdę w życiu napędza. Jeśli mamy szansę pracować w środowisku, w którym możemy żyć zgodnie z nimi, bardzo długo zachowamy świeżość, pasję i motywację. To właśnie pasja do tego, co robimy, powoduje, że praca staje się przyjemnością i zabawą. Trudno wówczas o wypalenie.
Moje wartości to wolność (własna przestrzeń), praca w zgranym zespole, możliwość wpływu na otoczenie oraz fun. Nigdy nie byłem właścicielem prywatnego przedsiębiorstwa, więc moja niezależność, zwłaszcza w korporacjach, była zawsze dyskusyjna, ale dążyłem do tego, aby stworzyć obszar szczególny dla siebie i mojego zespołu, w którym mogliśmy tworzyć lub interpretować rzeczywistość we własny sposób. Tworzenie, a nie odtwarzanie, zawsze jest ciekawsze i bardziej angażujące, ale też zespół, w którym pracuję lub który mam przywilej tworzyć, jest zdecydowanie kluczowy dla możliwości zaangażowania się w wykonywaną pracę.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
W pewnym sensie miejsce, w którym pracuję przez ostatnie 14 lat, jest odpowiedzią na to pytanie. Mam szczęście pracować dla jednego z najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw na świecie, tworzących technologie i trendy rynkowe na samym ich szczycie. Towarzyszy temu obserwacja innych kluczowych firm w naszej branży, w tym największych konkurentów. Bardzo ciekawe jest też przyglądanie się temu, co dzieje się w ekosystemie startupów. To prawdziwa wylęgarnia kreatywności i olbrzymie źródło innowacji, również dla dużych korporacji.
Za 20 lat będę…
Mam nadzieję, że będę żeglował między wyspami południowego Pacyfiku na własnym jachcie z kolejnym fantastycznym zespołem.
Andrzej Dopierała, prezes zarządu Asseco Data Systems
W latach 1989–1991 pracował w kanadyjskiej firmie zajmującej się projektowaniem, produkcją i sprzedażą urządzeń elektronicznych dla przemysłu wydobywczego. W 1992 r. wrócił do Polski, pracował w firmach Bull i Digital Equipment, a następnie (1994–2006) w HP Polska. W 2006 r. objął funkcję prezesa zarządu Oracle Polska, a od czerwca 2006 do listopada 2007 był dyrektorem działu Oracle Fusion Middleware w Europie Centralnej.
Najlepsza decyzja w karierze zawodowej to…
To, że mimo wykształcenia inżynierskiego zająłem się biznesem. Biznesem IT!
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Było wiele trudnych i kilka bardzo trudnych, ale mam nadzieję, że ta najtrudniejsza jest wciąż przede mną…
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Poleganie na ludziach mądrzejszych ode mnie, determinacja i elastyczność, choć ktoś mógłby pomyśleć, że te dwie cechy się wykluczają.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Było kilka chybionych decyzji personalnych, choć potem okazywało się, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Jest takie powiedzenie: „Módl się tak, jakby Pan Bóg sam miał to wszystko rozwiązać, ale działaj tak, jakbyś musiał liczyć tylko na siebie”. I swoich współpracowników. I najbliższych.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Wypalenie w branży IT? To chyba jakiś żart!
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Publikacje prasowe, konferencje, rozmowy, ale najowocniejsze są inicjatywy oraz projekty, w które się angażuję.
Za 20 lat będę…
Szczęśliwym dziadkiem i biznesowym emerytem, czasami doradzającym tym, którzy zechcą, żeby im doradzać.
Radosław Pruchnik, Director of Advanced Solutions, Ingram Micro
Były General Manager RRC Poland. Zdobywca tytułu Postać Rynku IT w plebiscycie CRN Polska.
Najlepsza decyzja w dotychczasowej karierze zawodowej to…
Decyzje dotyczące rekrutacji ludzi. W procesie długoletnim udało się podjąć decyzje skutkujące zbudowaniem zespołu ludzi aktywnych, dynamicznych, doświadczonych. W mojej ocenie to prawdopodobnie najlepszy zespół tej wielkości w dystrybucji.
Najtrudniejsza decyzja w karierze zawodowej to…
Zgoda, w 2008 r., na kierowanie firmą w Polsce i świadomość, że moje błędne decyzje mogłyby negatywnie wpływać na życie kilkudziesięciu osób i ich najbliższych. Szczęśliwie decyzja była właściwa i zaowocowała pięciokrotnym wzrostem wyników firmy.
Cechą, bez której nie wytrwałbym tyle lat w jednej z najbardziej wymagających branż gospodarki, jest…
Chęć tworzenia unikalnych rzeczy, działań, aktywności.
Ważną decyzją biznesową, którą bym zmienił, gdybym mógł cofnąć czas, było…
Odpowiednie zabezpieczenie różnic kursowych 2008/2009. Zrobiliśmy to, ale w stopniu niewystarczającym.
Z sytuacjami kryzysowymi radzę sobie dzięki…
Wrodzonemu optymizmowi i zespołowi, na którym w takich chwilach można polegać, co zostało już wiele razy przetestowane.
Moim sposobem na to, żeby nie paść ofiarą wypalenia zawodowego, jest…
Jeszcze nie musiałem szukać na to sposobu. Zawsze było coś ciekawego do zrobienia, co sobie wymyśliliśmy. Dam znać, gdy będę musiał przeciwdziałać wypaleniu.
Moje sposoby na to, żeby być na bieżąco z trendami na rynku IT, to…
Sprzedać coś lub przynajmniej uczestniczyć w realnej sprzedaży. Zapobiega to niemądrym, oderwanym od rzeczywistości pomysłom dyrektorsko-menedżerskim ludzi, którzy nigdy w życiu nic nie sprzedali lub tak dawno, że już tego nie pamiętają.
Za 20 lat będę…
Miał nadzieję, że wnuki nie schowają mi dowodu, a jeśli schowają, to dam radę znaleźć!
Artykuł Twoja kariera brzmi znajomo: branżowe wiarusy szczerze o sobie pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wideo CRN Tech Trendy 2017: Adam Rudowski pochodzi z serwisu CRN.
]]>Artykuł Wideo CRN Tech Trendy 2017: Adam Rudowski pochodzi z serwisu CRN.
]]>