Przez ostatnich kilka lat wszyscy gracze z branży IT z zazdrością patrzyli na sprzedawców note-
booków. Szybko rosnąca sprzedaż i wysokie marże to cechy, z którymi coraz rzadziej kojarzone są produkty IT. Notebooki są tu wyjątkiem, a prym wśród sprzedawców komputerów przenośnych od lat wiedzie bielski Techmex, który jest wyłącznym dystrybutorem laptopów marki Toshiba. W najlepszym do tej pory 2000 r. Techmex opanował niemal połowę tego segmentu rynku IT. Z japońską marką od początku próbują konkurować, do niedawna bez większych sukcesów, tak duże firmy, jak Compaq, Dell czy IBM. W 2001 r. polski rynek notebooków tylko z pozoru niewiele się zmienił. Toshiba pozostała wprawdzie liderem, ale wyraźnie widać, że konkurencja – zarówno ta dobrze znana, jak też zupełnie nowa – stawia Techmexowi coraz większe wymagania.

Kto z tarczą, kto na tarczy

W 2001 r. sprzedano w Polsce około 95 tys. nowych notebooków (kilkanaście tysięcy więcej niż rok wcześniej). Jednocześnie na polski rynek zawitało w tym czasie kilku nowych graczy, co miało niekorzystny wpływ na wyniki dotychczasowych jego uczestników. Czy można zatem wierzyć Techmexowi, kiedy twierdzi, że cieszy go 10-procentowy wzrost sprzedaży laptopów Toshiby? Przecież rok wcześniej dystrybutorowi z Bielska-Białej udało się zwiększyć sprzedaż notebooków tej marki o blisko 50 proc. (z 20 700 w 1999 r. do ponad 30 800 w 2000 r.). O zadowoleniu z zeszłorocznych wyników mówią również przedstawiciele Dell Computer. Tymczasem producent ten zanotował ponad 30-procentowy… spadek sprzedaży.

– W 2000 r. wygraliśmy duży przetarg (ogłoszony przez Nationale Nederlanden – przyp. red.) – tłumaczy Ryszard Klimkiewicz, Product Manager z Della. – W ubiegłym roku nie było takich okazji, co musiało odbić się na naszych wynikach.

Brak większych przetargów odczuł także IBM. W 2000 r. polskiemu oddziałowi amerykańskiego giganta udało się znaleźć nabywców na prawie 7,3 tys. laptopów. Rok później liczba odbiorców stopniała – według nieoficjalnych informacji – do niecałych 6 tys. (oznaczałoby to ponad 20-procentowy spadek sprzedaży). Słabo wypadła także sprzedaż przenośnego sprzętu marki NEC oraz notebooków California Access. Zupełnie nie było popytu na laptopy Sony (znalazły się w ofercie Karen Notebook). Od kilku lat ich roczna sprzedaż nie przekraczała 100 sztuk. W tej sytuacji importer rozwiązał umowę z producentem. Identyczną decyzję, dotyczącą notebooków Littlebit, podjął z tych samych powodów Santech Micro Group. Na rodzimym rynku laptopów zabrakło poza tym notebooków polskiego Pablo oraz węgierskiego Portocomu.

Do grona zadowolonych z ubiegłorocznych wyników zaliczyć można niewątpliwie (choć na różną skalę) – poza wspomnianą już Toshibą – Compaqa, HP, Aristo, Fujitsu Siemens, Acera, Notestara i Gericoma (ostatni trzej gracze po raz pierwszy przekroczyli 1 proc. udziałów w rynku). W efekcie prymat Toshiby w ubiegłym roku nie był tak wyraźny jak zwykle. Sprzedaż notebooków japońskiej marki wprawdzie wzrosła, ale ich udział w rynku zmalał (w 2000 r. przekraczał 45 proc., wybór co drugiego nabywcy laptopa w Polsce padał w tym czasie na japońską markę). Drugie miejsce w 2000 r. przypadło Compaqowi (14 proc. polskiego rynku notebooków), a trzeci był Dell (13 proc.). Rok później udział Toshiby spadł do 37 proc. i byliśmy świadkami ofensywy takich marek, jak Compaq (przeszło
40-procentowy wzrost sprzedaży), HP (75-procentowy) czy Aristo (41-procentowy).

Młode wilki

Nie dość, że konkurencja między starymi wyjadaczami staje się coraz bardziej zajadła, na rynek wchodzą coraz to nowi gracze. Za bardzo udany należy uznać debiut Actionu, który od czerwca do grudnia 2001 r. zdołał sprzedać blisko 3 tysiące notebooków Actina (zdobyły 3 proc. rynku). W styczniu br. na rynek trafiły laptopy IPC (ich dystrybutorem jest Ropla Computers), zaś w kwietniu do oferty Optimusa trafiły pierwsze notebooki nowosądeckiej marki. Firma liczy, że do końca roku znajdzie na nie kilka tysięcy chętnych. Do oferty Incomu natomiast już wkrótce mają trafić notebooki marki ECS, a na produkcję przenośnych Adaksów zdecydowało się wrocławskie JTT Computer. Dystrybutorzy zaczęli wprowadzać do sprzedaży tzw. kadłubki notebooków (na przykład przenośne składaki Miro w AB czy CNB w Californii Computer). Entuzjaści tego pomysłu podkreślają, że (tak, jak w przypadku desktopów) składaki są dużo tańsze i tylko trochę bardziej awaryjne od markowego sprzętu. Sceptycy ostrzegają, że kadłubki będą sprawiać użytkownikom kłopoty, gdyż błędy słabo wykwalifikowanych montażystów wpłyną na wzrost awaryjności sprzętu.

Tak czy inaczej, to właśnie dzięki wejściu na rynek nowych marek (a także kadłubków) można kupić notebooka w cenie poniżej 4 tys. zł. A spadające ceny spowodowały, że przybyło chętnych na laptopy wśród odbiorców indywidualnych oraz wśród małych i średnich firm. Nic więc dziwnego, że zagraniczni producenci zaczęli rozbudowę sieci dilerskich i ruszyli z nowymi programami partnerskimi. Nawet ci, którzy wcześniej koncentrowali się głównie na przetargach, zrozumieli, że jeśli nie zwiększą sprzedaży w kanale dystrybucyjnym, stracą udziały w rynku.

Spadek liczby zamówień z sektora publicznego i od korporacji może zostać zrekompensowany wyłącznie popytem ze strony klientów indywidualnych. Dla tych odbiorców liczy się przede wszystkim cena, co dość dobrze widać w strukturze sprzedaży laptopów Asusa. Odbiorcami notebooków tej marki są wyłącznie małe i średnie firmy oraz klienci indywidualni obsługiwani przez partnerów Pronox Technology (nie ma tu mowy o dużych przetargach dla korporacji bądź instytucji). Spośród Asusów najlepiej sprzedawały się modele z serii A13 (aż 70 proc. sprzedaży) i L84 (20 proc.). Ich cena wahała się od niecałych 4 tys. zł do około 5 tys. zł netto dla klienta końcowego. Sprzedaż pozostałych modeli (kosztowały średnio 6 tys. zł i więcej) nie przekroczyła 10 proc. sprzedaży ogółem. Z podobną sytuacją w ubiegłym roku mieliśmy do czynienia w przypadku marki Notestar. Hitem okazał się model 6150 w cenie 3,8 tys. zł. Użytkownicy Aristo wybierali najchętniej najtańszą serię 8800 (za niecałe 4 tys. zł) i Vega FX z matrycą 14,1′ (niespełna 4,5 tys. zł).

Gwarancja w cenie

Malejące ceny laptopów i rosnąca konkurencja wpłynęły na spadek marż. Nadal jednak są one wysokie i wynoszą co najmniej kilkaset złotych na jednym urządzeniu. Wprawdzie zdaniem producentów i dystrybutorów w najbliższych miesiącach będziemy świadkami dalszego spadku cen i marż, niemniej spadki te nie będą tak duże, jak na przełomie 2001 i 2002 roku.

Tegoroczny wzrost sprzedaży ma wynieść co najwyżej 25 proc. w porównaniu z wynikami z 2001 roku Techmex na przykład zapowiada sprzedaż około 40 tys. notebooków Toshiby (oznaczałoby to 18-procentowy wzrost). Compaq Computer liczy, że znajdzie nabywców na 4 tysiące laptopów więcej niż w 2001 r. (tegoroczna sprzedaż sięgnęłaby 18,5 tys. urządzeń), a Action chce sprzedać nawet 10 tys. notebooków Actina. Aby zrealizować te plany, producenci zaczęli kusić potencjalnych klientów nie tylko obniżkami cen, ale także coraz lepszymi warunkami gwarancji. Compaq Computer daje na przykład 3-letnią gwarancję na wszystkie modele notebooków.
Podsumowując: polski rynek notebooków charakteryzuje się spadającymi cenami, coraz lepszymi warunkami gwarancji i rosnącą wydajnością sprzętu… W rezultacie według wielu naszych rozmówców coraz mniej argumentów przemawia na korzyść desktopa. Notebooki zaczynają pod każdym względem dorównywać, a nawet przewyższać wiele komputerów stacjonarnych. Zbliża się czas, w którym na jeden sprzedany desktop będzie przypadał jeden sprzedany notebook. Z pewnością jednak nie nastąpi to ani w tym, ani nawet w przyszłym roku.