Widać spowolnienie
Wyniki dystrybutorów za czwarty kwartał 2008 r. odzwierciedlają pogorszenie się sytuacji na rynku. Kryzys zaczął już wymiatać z rynku IT słabsze firmy resellerskie – wynika z rozmów z dystrybutorami.

W marcu 2009 roku
większość dystrybutorów podała wyniki finansowe za ostatni kwartał 2008 roku. Nie ma wątpliwości, że osłabienie złotówki i spadek popytu negatywnie wpłynęły na kondycję firm dystrybucyjnych. Niektóre odczuły zadyszkę gospodarczą w małym stopniu, o czym świadczy stosunkowo niewielki spadek ich zysków. Inne jednak poniosły większe lub mniejsze straty. Na rynku resellerskim kryzys zaczyna zbierać żniwo. Najbardziej zaskakujący był upadek poznańskiego ZNAK-u, który koniec końców funkcjonował na polskim rynku IT przez 8 lat. W ciągu ostatnich miesięcy byliśmy też świadkami bankructw kilku sklepów internetowych (Hoopla, Vivid, Ulubiony, Speedline R/C). Pod znakiem zapytania stoi przyszłość kolejnych (1klik, Sirius.pl, Mobilworld). Dystrybutorzy uważają, że kryzys w branży dopiero się zaczyna. Nie wiadomo, ile trzeba będzie poczekać na poprawę koniunktury.
Przegląd sytuacji
Dla AB miniony rok był stosunkowo łaskawy – tak przynajmniej uważa zarząd firmy, który jest zadowolony z rezultatów finansowych. W czwartym kwartale zeszłego roku spółka zarobiła na czysto 9,5 mln zł. To wprawdzie trochę mniej niż w tym samym okresie 2007 roku (10,5 mln zł), ale wynik można i tak uznać za niezły, zwłaszcza gdy uwzględni się niekorzystne warunki gospodarcze. Przyglądając się skonsolidowanym wynikom wrocławskiej spółki za ostatnie dwa kwartały poprzedniego roku, dostrzeżemy niewielkie wzrosty. Łącznie w trzecim i czwartym kwartale AB zanotowało 13,3 mln zł zysku netto, podczas gdy rok wcześniej było to 11,2 mln zł. Z kolei obroty spółki w ostatnich dwóch kwartałach 2008 r. wyniosły 1,6 mld zł, rok wcześniej zaś – 1,1 mld zł.
Andrzej Przybyło, prezes zarządu AB, uważa, że wynik na plusie to przede wszystkim efekt kontroli kosztów.
– Firmy, które potrafią utrzymać niskie koszty administracyjne, są lepiej przygotowane na wahania popytu i dzięki temu mają szansę zachować efektywność działalności – mówi szef AB.
Z pewnością przejęcie w 2007 r. czesko-słowackiego holdingu ATC miało znaczący wpływ na wynik grupy – inwestycja przyniosła wrocławskiemu dystrybutorowi 47 mln euro przychodu.
– Większy potencjał mają przed-siębiorstwa posiadające rozbudowaną sieć partnerów, która obejmuje nie tylko rynek polski, ale też inne kraje – podkreśla Andrzej Przybyło.
Z niepokojem wyczekiwane były wyniki Actionu, który w trzecim kwartale 2008 r. poniósł stratę netto w wysokości 18 mln zł, przy przychodach ponad 600 mln zł. Według zarządu przyczyną strat był gwałtowny wzrost kursu dolara i euro, a także ich silne wahania. Mimo że ceny produktów również wzrosły (a wraz z nimi marża brutto, która według wyliczeń Actionu była o 3 punkty procentowe wyższa niż rok wcześniej), dystrybutorowi nie udało się osiągnąć wyniku nad kreską. W końcu marca Action podał wyniki za pierwsze dwa kwartały swojego roku obrotowego 2009 (jest to okres od sierpnia 2008 r. do stycznia 2009 r.). Narastająco miał 1,26 mld zł obrotów, zysk zaś wyniósł 3,3 mln zł. Zysk netto wprawdzie spadł aż o 80 proc. (z blisko 19 mln zł), ale Action odrobiło kilkunastomilionową stratę z sierpnia, września i października ubiegłego roku. Zarząd twierdzi, że zamiast na wzrost obrotu nastawił się na utrzymanie i powiększanie marż. Piotr Bieliński, prezes zarządu Actionu, zapowiada również, że szuka możliwości zarobku na rynkach innych niż dystrybucja IT. Chce między innymi świadczyć usługi logistyczne.
– Realizujemy inwestycję wartą 9 mln euro, dzięki której będziemy mogli wysyłać 5 tys. paczek na godzinę, zamiast 1 tys., jak w tej chwili – tłumaczy szef Actionu.
To niejedyne plany Actionu, ale szef spółki nie chce ujawniać szczegółów.

zarządu AB.
JEST NAJWAŻNIEJSZA
Nasza firma od wielu lat stosuje rygorystyczne
procedury wewnętrzne i konsekwentnie
rozwija standardy współpracy
z partnerami. Firmy, które potrafią utrzymać
niskie koszty administracyjne, są lepiej
przygotowane na wahania popytu i dzięki
temu mają szansę utrzymać efektywność działalności. W AB
od dawna skrupulatnie kontrolujemy koszty, czego dowodem
jest najniższy w branży wskaźnik SGA, pokazujący stosunek
udziału kosztów sprzedaży i ogólnego zarządu do osiąganych
przez spółkę przychodów. Kolejnym elementem mającym
wpływ na funkcjonowanie przedsiębiorstw jest zasięg
ich działalności. Większy potencjał mają przedsiębiorstwa
posiadające rozbudowaną sieć partnerów, która obejmuje
nie tylko rynek polski, ale też inne kraje. Nasza spółka stale
współpracuje z ponad 12 tys. partnerów handlowych na zasadzie
tzw. run rate business, czyli codziennych, ścisłych relacji,
pełniąc w ten sposób funkcję strategicznego kontrahenta
w regionie Europy Środkowo-Wschodniej dla największych
producentów sprzętu elektronicznego. Istotne znaczenie
mają też efekty synergii, jakie uzyskaliśmy, przejmując działający
w Czechach i na Słowacji ATC Holding. W wyniku przejęcia
i przeprowadzonej unifikacji oferty produktowej Grupa AB
wygenerowała w roku 2008 dodatkowy przychód w wysokości
47 mln euro. Dla branży dystrybucyjnej większe znaczenie
niż sam kurs walutowy ma jego stabilność. Analizując dane
z naszego oddziału na Słowacji, widzimy zalety przyjęcia
euro i liczymy, że Polska też niedługo przystąpi do procesu
wprowadzania wspólnej waluty. Biorąc pod uwagę sytuację
gospodarczą na świecie, a przede wszystkim w regionie Europy
Środkowo-Wschodniej, miniony rok działalności grupy
uważam za dobry.
Do przodu
Jak wypadli inni dystrybutorzy? Tech Data poda do wiadomości publicznej wyniki dotyczące działalności w Polsce w 2008 r. dopiero pod koniec 2009 roku (ukażą się w Monitorze B). Ireneusz Dąbrowski zdradza jedynie, że jego firma osiągnęła w Polsce w 2008 r. obrót na poziomie 1,6 mld zł.
– Jeśli zaś chodzi o Tech Datę w Czechach, to w drugim półroczu 2008 nastąpiły znaczące zmiany, w tym również osobowe – mówi szef Tech Daty. – Firma po zawirowaniach, które zaczęły się w 2007 r., związanych z wdrożeniem oprogramowania SAP, wyszła na prostą i ma stosowne podstawy do dalszego rozwoju.
ABC Data również zamknęła poprzedni rok wynikiem na plusie. MCI poinformowało, że firma w 2008 r. miała 2,8 mld zł obrotu i 40 mln zł zysku EBIDTA.
Nie narzeka też Incom – jak informował już kilka miesięcy temu Mariusz Jaworski, prezes zarządu spółki, poprzedni rok zamknięto zyskiem netto 13,5 mln zł, przy obrotach równych 1 mld zł.
Trudny moment najwyraźniej ma już za sobą NTT System. W trzecim kwartale 2008 r. poniosło stratę (ponad 3 mln zł), czwarty kwartał zamknęło zyskiem netto 3,7 mln zł, przy obrotach wysokości 185 mln zł. W opinii prezesa Tadeusza Kurka liczby te są zadowalające, jeśli wziąć pod uwagę sytuację na rynku.
Nieco wyższy zysk netto niż NTT System – ponad 4 mln zł – wypracował w czwartym kwartale Komputronik, którego wartość sprzedaży wyniosła w tym okresie więcej niż 280 mln zł. W tym samym okresie 2007 r. wyniki finansowe Komputronika były lepsze – zysk netto sięgał 8 mln zł, przy niższych niż w 2008 r. obrotach (208 mln zł).
Wyników sprzedaży w Polsce nie podaje Ingram Micro, który rozpoczął działalność na polskim rynku za pośrednictwem przedstawiciela handlowego zaledwie w 2008 r. Według Davida Dupuya, Senior Manager Export Channel w Ingram Micro, firmie udało się osiągnąć pozycję „drugiego źródła zaopatrzenia” („drugiego” po głównych dostawcach, z którymi resellerzy współpracują – przyp. red.). Globalnie czwarty kwartał 2008 r. Ingram Micro zamknął przychodami w wysokości 8,6 mld dol., co w porównaniu z analogicznym okresem w roku 2007 oznacza spadek – z ponad 10 mld dol. W całym 2008 r. Ingram Micro wypracował obroty w wysokości ponad 34 mld dol. (dwucyfrowy spadek w porównaniu z rokiem poprzednim). Przedstawiciele firmy wyjaśniają, że nastawili się na wypracowanie godziwej marży i redukcję kosztów, by poprawić wyniki. W końcu marca dystrybutor zamknął oddziały w Norwegii i Finlandii oraz zdecydował się sprzedać Actebisowi firmę w Danii.

Manager Export Channel Ingram Micro
Distribution.
W zeszłym roku w Polsce zaczął działalność
nasz lokalny agent sprzedaży zajmujący
się obsługą klientów na miejscu.
W ten sposób umocniliśmy naszą pozycję
w Polsce. Od tego momentu obserwujemy
zwiększanie się liczby lokalnych partnerów
i poprawę naszego wizerunku u wielu klientów. Po dobrym
pierwszym półroczu możemy powiedzieć, że udało nam się
zrealizować cel: zostać dystrybutorem „drugiego wyboru”
(wybieranym przez resellerów jako drugie źródło zaopatrzenia)
na polskim rynku.
Głębokie zanurzenie
Oprócz tych, które w okresie dekoniunktury radzą sobie w miarę dobrze, są też firmy w gorszej kondycji. Wiadomo już, że Pronox poniósł znaczące straty w czwartym kwartale 2008 r. Narastająco, od pierwszego do czwartego kwartału wielkość straty tej firmy wyniosła ponad 30 mln zł, przy obrotach około 660 mln zł. Jak podaje zarząd, strata wynikała głównie stąd, że wykorzystywał on silną w zeszłym roku złotówkę. Zarząd tłumaczy, że stosował „krótkie pozycje walutowe odpowiadające wartości zapasów towarów importowanych”. Podkreśla, że dzięki tej strategii udało się w 2005 r. zrekompensować spadek marży związany
z obniżeniem kursu złotówki. Poza tym Pronox finansował import „krótkoterminowymi kredytami walutowymi i kontraktami walutowymi SWAP”. Firma zaciągnęła również więcej niż rok wcześniej kredytów (krótko- i długoterminowych) w bankach. Zarząd zapowiedział działania, które mają poprawić sytuację finansową spółki. Strategia ma polegać na ograniczeniu kosztów i zmianie sposobu finansowania działalności. Władze spółki chcą skorzystać z „faktoringu”. Zarząd Pronoksu nie chce wypowiadać się na temat przyszłości firmy.
– Jesteśmy w tej chwili w fazie negocjacji z bankami i nie mogę powiedzieć nic więcej – usłyszeliśmy od Artura Mrozika, prezesa zarządu Pronoksu.
Na pierwszą połowę kwietnia zaplanowano walne zgromadzenie, które miało zadecydować o zmianach w zarządzie i radzie nadzorczej spółki.
Do grupy dystrybutorów, którzy ucierpieli w wyniku pogarszających się warunków ekonomicznych, należy też Asbis. Firma zanotowała (chodzi o wyniki całej korporacji, nie tylko polskiego biura) na koniec czwartego kwartału 2008 r. stratę w wysokości blisko 5,5 mln dol. Rok wcześniej spółka miała ponad 9 mln dol. zysku. Jednocześnie obroty Asbisu spadły o 100 mln dol. (z 464 mln dol. w 2007 r. do 346 mln dol. w czwartym kwartale 2008 r.). Asbis nie wyklucza, że również pierwszy kwartał 2009 r. przyniesie straty. Zarząd dostrzega jednak szansę na poprawę wyników wskutek stabilizacji kursów walut. W drugiej połowie marca 2009 r. złotówka rzeczywiście nieznacznie się umocniła. Nie wiadomo jednak, czy trend ten się utrwali.

dyrektor handlowy Asbisu w Polsce.
Spadek sprzedaży odczuwa praktycznie
każdy dystrybutor. W niektórych wypadkach
sięga on kilkudziesięciu procent. Nie
można więc mówić, że nic się nie stało. To
nie jest koniec spowolnienia. Obawiam się,
że są to dopiero symptomy jego początku.
Patrząc w przyszłość i rozważając kwestię ewentualnych
bankructw spowodowanych pogarszającą się sytuacją ekonomiczną,
można powiedzieć, że zapewne zniknie z rynku kilka
sklepów internetowych, ale w to miejsce – jak to zwykle bywa
– powstaną nowe. Spodziewam się też, że wielu mniejszych
resellerów po prostu zlikwiduje swoją działalność gospodarczą
z powodu nieopłacalności.
Ciąg dalszy nastąpi
Z rezultatów pokazanych przez dystrybutorów na koniec 2008 r. można wyciągnąć jeden wniosek – spowolnienie już widać w branży IT. Czy da się jeszcze bardziej we znaki w nadchodzących miesiącach? Wszyscy zgodnie twierdzą, że tak. Tego zdania jest Przemysław Wierzbicki, dyrektor handlowy w Asbisie. W jego opinii kilkudziesięcioprocentowe spadki sprzedaży niektórych produktów, które ostatnio obserwują dystrybutorzy, nie pozwalają chować głowy w piasek i udawać, że nic się nie stało. Skutki pogorszenia mają się pogłębiać. Inni dystrybutorzy potwierdzają, że sprzedaż spada – zarówno pod względem ilości, jak i wartości.
– Spadek sprzedaży widać w firmach resellerskich – mówi Jan Rajkowski, dyrektor sprzedaży NTT System. – Ze względu na niestabilny kurs dolara i euro resellerzy ograniczają się do minimalnych zakupów, realizując raczej tylko zamówienia od klientów.
Zanim jeszcze rynek zaczął odczuwać spadek popytu, złotówka straciła na wartości.
– Główną przyczyną malejącego popytu jest osłabienie złotówki w stosunku do dolara i euro – tłumaczy David Dupuy, Senior Manager Export Channel w Ingram Micro. – Dlatego wiele firm wolało przyjąć ostrożną postawę dotyczącą importu, co odbija się na ilości i wartości zamówień od polskich firm.
W jaki sposób Ingram sobie radzi, sprzedając w Polsce towary za słabszą złotówkę? David Dupuy wyjaśnia ogólnikowo, że sprzedaż fakturowana jest w euro i dolarach, a ryzyko walutowe można zredukować, jeśli prowadzi się umiejętną politykę cenową dostosowaną do indywidualnych potrzeb klientów.
Więcej na ten temat mówi Jacek Kozubowski, wiceprezes zarządu NTT System.
– Po pierwsze NTT System stosuje elastyczny system konstrukcji cen, dostosowując je do dziennych zmian kursów walut w stosunku do złotówki – tłumaczy wiceszef NTT System. – Po drugie wykorzystujemy bankowe instrumenty hedgingowe o najmniejszym stopniu ryzyka w powiązaniu z konkretnymi projektami i ofertami.
Gdy złotówka jest niestabilna, dystrybutorzy z ulgą przyjęliby konkretne informacje na temat wejścia Polski do strefy euro. O korzyściach, które mogą płynąć z wejścia do tej strefy, mówi na podstawie doświadczeń z rynku słowackiego m.in. Andrzej Przybyło.
Zaś na przykładzie Ingramu Micro widać, że pozostawanie poza strefą euro odbija się na polskiej branży niekorzystnie. Przedstawiciele firmy przyznają, że wprawdzie sytuacja na niemieckim rynku nie napawa optymizmem, ale nie istnieje tam jednak problem różnic kursowych. Przedstawiciele Ingramu podkreślają ponadto, że w Niemczech dystrybutor ma grupę klientów, z którymi współpracuje od lat.

zarządu NTT System.
Widać już zmniejszenie popytu w sklepach
wielkopowierzchniowych. Zmniejszony popyt
związany jest nie tylko ze świadomością
kryzysu, chudszym portfelem, ale również
polityką sklepów, które w obliczu kryzysu
przyjęły, zdaje się, następującą „wyprzedzającą”
strategię:
– tak długo, jak to możliwie, powstrzymują się od akceptacji
wyższych cen (nawet kosztem braku towarów na półce),
blokują tym samym dostawy, wyprzedając swoje zapasy
magazynowe;
– rezygnują z zaplanowanych wcześniej akcji promocyjnych,
znacznie ograniczają wolumen zamówień, zaopatrując się
w „bezpieczne” produkty, gwarantujące odsprzedaż;
– przyspieszają decyzje o usuwaniu produktów, które cechowały
się słabą rotacją;
– zmniejszenie funduszy marketingowych przez dostawców
powoduje mniejszą aktywność promocyjną, więc wielkość
zamówień jest również proporcjonalnie mniejsza.
Puste
magazyny
Kłopoty z niestabilną złotówką znalazły odzwierciedlenie w polityce magazynowej dystrybutorów. Do niedawna górą byli ci, którzy mieli zapasy towarów kupionych, gdy kurs naszej waluty był jeszcze korzystny.
– Kupujący produkty za walutę przegrali, natomiast wygrali ci, którzy kupowali za złotówki – mówi Jacek Mońko, szef Yamo. – Ci pierwsi ograniczali stany magazynowe, a ci drudzy budowali je w celach spekulacyjnych.
Przemysław Wierzbicki, dyrektor handlowy Asbisu, potwierdza, że dystrybutorzy, którzy mieli towar kupiony, gdy ceny były niższe – sprzed spadku wartości złotówki – sporo na tym zyskali, co oczywiście miało wpływ na ich wynik finansowy. Natomiast jego zdaniem zapasów z „lepszych czasów” już praktycznie nie ma. Można więc przypuszczać, że dopiero wyniki za pierwszy kwartał bieżącego roku pokażą, jak zachwianie na rynku finansowym wpłynęło na dystrybucję.
Resellerzy uważają, że doszło do ograniczenia dostępności towarów w magazynach dystrybutorów.
– W tej chwili każda firma stara się prowadzić bardzo restrykcyjną politykę magazynową. Nie sądzę, aby ktokolwiek ryzykował, robiąc zapasy jakichkolwiek produktów – uważa Przemysław Wierzbicki. – Zasadą jest jak najmniej towaru w magazynie i jak najszybsza jego rotacja.
Nie poprawiają sytuacji informacje od ubezpieczycieli, którzy – jak twierdzą dystrybutorzy – nadal stosują politykę redukcji limitów kredytowych.
– Rzeczywiście, ubezpieczyciele reagują dość nerwowo, tnąc limity w odpowiedzi na jakikolwiek sygnał na temat danej firmy – potwierdza Piotr Bieliński z Actionu.
Zdaniem przedstawicieli niektórych dystrybutorów część cięć jest nieuzasadniona – według
nich firmy te mogłyby nadal funkcjonować, gdyby tylko ubezpieczyciele nie obniżyły im tak drastycznie limitów kredytowych.
I MINUSY
Kto z notowanych na
giełdzie był nad kreską,
a kto poniósł straty
w IV kwartale 2008 r.?
AB – zysk
ABC Data – zysk
Action – zysk
Asbis – strata
Incom – zysk
Komputronik – zysk
NTT System – zysk
Pronox – strata
Tech Data – brak oficjalnych wyników
Co dalej?
W opinii Ireneusza Dąbrowskiego, prezesa zarządu Tech Daty, w wyniku kryzysu ucierpią wszyscy, ale najbardziej ci, którzy zapomnieli „o podstawach”. Jesienią szef Tech Daty mówił o chorobie, która toczy polską dystrybucję, czyli niewielkiej zyskowności tego biznesu. Według dystrybutorów jedną z głównych przyczyn ostatnich bankructw była właśnie sprzedaż z niskimi marżami, która prowadziła bezpośrednio do utraty płynności. Według Wojciecha Buczkowskiego, prezesa Komputronika, ZNAK, który złożył wniosek o upadłość w marcu 2009 r., w ostatnich miesiącach działalności zaczął zaniżać ceny. Na bankructwo firmy miały wpłynąć również inne czynniki.
Jak pokazują ostatnie wydarzenia, na bankructwa najbardziej narażone są sklepy internetowe, które – nastawiając się na pozyskanie klienta za pomocą niskiej ceny – sprzedają praktycznie bez zysku. W marcu wciąż ważyły się losy Siriusa.pl. W końcu stycznia 2009 r. firma zmieniła właściciela – została nim spółka Krelco Trading, zarejestrowana na Cyprze (reprezentowana przez Wojciecha Rychlickiego). Powołano też nowy zarząd, który obiecał rozliczenie wierzytelności i wznowienie działalności. Jednak w końcu marca Sirius.pl nadal nie sprzedawał.
Sprzedażą natomiast zajął się zarząd notowanego na NewConnect Zakupy.com, który szuka nabywcy na swoje detaliczne sklepy internetowe (m.in. 1klik). Nie wiadomo również, co się dzieje ze spółką Digitas, do której należą sklepy Mobilworld i Otomedia. Witryna Mobilworldu nie działa już od kilku tygodni.
Podsumujmy: najbliższy czas może okazać się sprawdzianem dla branży IT.
Podobne artykuły
Tech Data – The Difference in Distribution
Z okazji 15-lecia CRN Polska przyznał zaszczytne tytuły Firma 15-lecia. Nagrody trafiły do producentów i dystrybutorów, którzy odcisnęli szczególnie mocne piętno na polskim rynku IT. Poniżej opis Tech Daty - jednej z uhonorowanych firm.
Będziemy walczyć o resellerów
CRN Polska rozmawia z Markiem Sadowskim, prezesem ABC Daty, i z Andrzejem Sobolem, wiceprezesem spółki, o recepcie na sukces w biznesie, o przygotowaniach dystrybutora do planowanego debiutu giełdowego oraz o zmianach czekających kanał dystrybucyjny.