W połowie lutego 2009 r. funkcjonariusze CBA zatrzymali osiem osób podejrzanych o przyjmowanie i wręczanie łapówek w latach 2001 – 2008. Wśród podejrzanych jest Jan L., naczelnik Departamentu Informatyki i Telekomunikacji w NBP, oraz Krzysztof M. i Tomasz F., współwłaściciele wrocławskiej firmy wdrażającej systemy teleinformatyczne.

Janowi L. zarzuca się przyjmowanie łapówek za ustawianie przetargów, a Krzysztofowi M. i Tomaszowi F. – ich wręczanie. Pozostałe osoby są podejrzane o pomoc w popełnianiu przestępstw przez naczelnika NBP. Z materiału dowodowego zgromadzonego przez CBA wynika, że wartość przyjętych łapówek wynosi co najmniej 350 tys. zł.

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, zasłaniając się dobrem nadzorowanego przez siebie śledztwa, odmawia udzielenia informacji na temat nazwy spółki, której szefom postawiono zarzuty korupcyjne.

Siedem tłustych lat Jana L.

Zgodnie z ustaleniami śledczych Krzysztof M. i Tomasz F. dzięki łapówkom m.in. prowadzili serwis i naprawiali sprzęt teleinformatyczny w NBP. Pozostałych pięć osób działało jako tzw. słupy – przedsiębiorcy podpisywali z nimi fikcyjne umowy-zlecenia i przelewali na ich konta bankowe pieniądze za prace, które nie zostały w rzeczywistości wykonane. Z zebranego materiału dowodowego wynika, że pomocnicy potrącali sobie część kwoty, a resztę przekazywali Janowi L. lub jego synowi.

W połowie lutego wszyscy podejrzani zostali zatrzymani i przewiezieni do wrocławskiej prokuratury, a następnie przesłuchani. Wszyscy przyznali się do winy.

Zatrzymani złożyli obszerne zeznania, w których pojawiły się tylko drobne nieścisłości co do kwot wręczanych i otrzymywanych łapówek – mówi Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Funkcjonariusze znaleźli dowody korupcji w mieszkaniach zatrzymanych, w siedzibie NBP oraz w firmie należącej do Krzysztofa M. i Tomasza F.

Po złożeniu zeznań podejrzani zostali zwolnieni z aresztu tymczasowego. Wobec Jana L., Krzysztofa M. i Tomasza F. prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego oraz zakazu opuszczania kraju.

Od naczelnika Departamentu Informatyki i Telekomunikacji w NBP prokurator zażądał wpłacenia kaucji w wysokości 50 tys. zł, natomiast od przedsiębiorców – 50 tys. i 30 tys. zł – informuje Małgorzata Klaus.

Pozostałych pięciu zatrzymanych, którym postawiono zarzut pomocnictwa, wypuszczono bez kaucji.

W warszawskim mieszkaniu Jana L. funkcjonariusze CBA znaleźli
obszerny materiał dowodowy.

Naczelnik zwolniony dyscyplinarnie

Na polecenie prokuratora Jan L. został odwołany ze stanowiska.

Prokuratura wydała Janowi L. zakaz pełnienia funkcji publicznych oraz wszelkich związanych z przetargami – wyjaśnia Małgorzata Klaus.

NBP od razu podporządkował się decyzji prokuratury, a dwa dni po zatrzymaniu osób podejrzanych o korupcję na stronie internetowej banku pojawił się komunikat o rozwiązaniu w trybie dyscyplinarnym umowy o pracę z Janem L.

„Natychmiastowa reakcja NBP wynika ze szczególnej troski o wysokie standardy etyczne i skuteczne przeciwdziałanie korupcji. Przejrzystość i transparentność jest z jedną z głównych zasad działania Narodowego Banku Polskiego jako instytucji publicznej, dlatego NBP podjął pełną współpracę z organami państwa w wyjaśnianiu tej sprawy” – czytamy w komunikacie.

Według doniesień prasowych w Narodowym Banku Polskim zostanie przeprowadzone postępowanie wyjaśniające oraz audyt wewnętrzny.

Pracownicy NBP odmawiają komentarza zarówno na temat planowanej kontroli, jak i na temat przetargów, w których uczestniczyła wrocławska firma. W śledztwie utajniono bowiem informacje dotyczące zakończonych postępowań przetargowych, które wygrała firma z Wrocławia. Według przedstawicieli biura prasowego NBP w związku z prowadzonym dochodzeniem bank nie jest upoważniony do udzielania informacji w tej sprawie.

O przetargach ustawianych pod konkretnego wykonawcę pisaliśmy na łamach CRN Polska wielokrotnie. Czas pokaże, czy śledczy wezmą pod lupę także innych łapówkarzy odpowiedzialnych za ustawianie przetargów.