Szkolić każdy może
Na rynku szkoleń dla niepełnosprawnych panuje wolna amerykanka – każdy może przedstawić PFRON-owi fakturę za przeprowadzenie kursu. Co więcej, fundusz nie wymaga od instruktorów żadnych kwalifikacji.

Każdy może przeszkolić lub twierdzić, że przeszkolił (i wziąć za to pieniądze) osobę niedowidzącą, niewidomą czy głuchoniewidomą, która dostała od PFRON-u specjalistyczny sprzęt komputerowy w ramach programu „Komputer dla Homera”. Za szkolenie osób niewidomych i słabowidzących PFRON zwraca 1050 zł, a głucho-niewidomych – 1500 zł. Wystarczy tylko przedstawić urzędnikom fakturę za wykonanie usługi.
Kwalifikacje osób przeprowadzających szkolenia są natomiast kwestią drugorzędną. Na stronie internetowej PFRON-u znajduje się lista podmiotów oferujących takie kursy, a fundusz umieszcza na niej firmy właściwie na ich życzenie, nie weryfikując w żaden sposób wiedzy i umiejętności instruktorów.
Według przedstawicieli producentów i dystrybutorów specjalistycznego sprzętu należałoby uzdrowić tę sytuację. Jednym ze
sposobów może być wprowadzenie certyfikatów dla instruktorów.
PFRON nie weryfikuje
Szkolenia są (obok podstawowego i specjalistycznego sprzętu komputerowego) refundowane przez PFRON w ramach programu „Komputer dla Homera”. Fundusz nie narzuca beneficjentom, gdzie i na jakich zasadach mają się odbywać szkolenia, a pieniądze są zwracane każdemu przedsiębiorcy, który przedstawi urzędnikom fakturę za szkolenie.
– Każdy może przynieść fakturę do PFRON-u, a to otwiera pole do nadużyć – mówi Paweł Zbrojkiewicz, dyrektor handlowy z Computer Center w Częstochowie.
Niestety, nie wiemy, jaka jest skala tego procederu, a fundusz nie jest tym jakoś szczególnie zainteresowany.
– Osoba, która otrzyma dofinansowanie z funduszu, wybiera firmę szkoleniową i ponosi pełną odpowiedzialność za dokonany wybór – wyjaśnia Tomasz Leleno, rzecznik prasowy PFRON-u.
Oprócz faktur za szkolenia, które się de facto nie odbyły, równie wątpliwe są faktury za szkolenia przeprowadzone nieudolnie. A takie na pewno były, skoro – według przedstawicieli firm prowadzących kursy – PFRON nie wymaga potwierdzenia kwalifikacji instruktorów ani w żaden sposób ich nie weryfikuje.
– Fundusz stoi na stanowisku, że wykładowcy z przedsiębiorstw prowadzących zajęcia powinni mieć doświadczenie w pracy z osobami z dysfunkcją narządu wzroku – twierdzi Tomasz Leleno.
Skoro jednak PFRON nie żąda żadnych dokumentów, które by owo doświadczenie potwierdzały, z takiej deklaracji niewiele wynika.
– Na liście PFRON-u może się znaleźć każdy, kto wyrazi taką ochotę – utrzymuje Paweł Zbrojkiewicz.
– PFRON nie żąda od podmiotów wprowadzanych na listę spełnienia żadnych wymogów odnośnie do kwalifikacji – dodaje Robert Biegański, współwłaściciel łódzkiego Brawo.
Trudno więc uwierzyć w to, że wszystkie podmioty zamieszczone na liście dostępnej na stronie internetowej PFRON-u uczą w sposób profesjonalny.
• Program działa od 2003 r.
• Z dofinansowania na sprzęt komputerowy mogą
skorzystać dzieci i młodzież, a także dorośli (ale tylko
w wieku produkcyjnym), którzy mają orzeczenie
o niepełnosprawności.
• Oprócz zakupu podstawowego urządzenia (laptopa czy
desktopa) PFRON refunduje także nabycie sprzętu
specjalistycznego, elektronicznych urządzeń brajlowskich
i lektorskich, a także uczestnictwo w szkoleniu
komputerowym.
• Maksymalna kwota dofi nansowania zależy od dochodów
brutto przypadających na jednego członka rodziny. Nie
może być jednak wyższa niż:
– w przypadku kupna komputera – 4-krotność najniższego
wynagrodzenia,
– oprogramowania i sprzętu specjalistycznego
– 20-krotność najniższego wynagrodzenia,
– urządzeń brajlowskich – 40-krotność najniższego
wynagrodzenia,
– urządzeń lektorskich – 14-krotność najniższego
wynagrodzenia.
• Beneficjenci sami precyzują we wniosku, jakie
urządzenia ich interesują, podając szczegółową
specyfikację, ale to urzędnik decyduje, jaką kwotę
przyzna wnioskodawcy.
• Za szkolenie osób niewidomych i słabowidzących PFRON
zwraca 1050 zł, a głuchoniewidomych – 1500 zł.
Kwalifikacje diagnostyków samochodowych
W spisie przedsiębiorstw przeprowadzających szkolenia znajduje się między innymi Kodipo z Łańcuta. Firma prócz kursów dla niepełnosprawnych prowadzi także… komputerową diagnostykę pojazdów. Przedsiębiorstwo oferuje kursy od roku i do tej pory przeszkoliło kilkanaście osób. Grzegorz Gawaluch, właściciel Kodipo, zapewnia, że instruktorzy, z których usług korzysta, mają pełne kwalifikacje.
– Oprócz dyplomu z informatyki mają także skończone kursy pedagogiczne, więc są fachowcami, mimo że nie legitymują się certyfikatami producentów sprzętu dla niepełnosprawnych – zapewnia. – Z kolei sprzęt specjalistyczny dla niepełnosprawnych, mimo że kosztuje niesamowite pieniądze, nie jest wcale skomplikowany w obsłudze, więc te kwalifikacje w zupełności wystarczą.
Innego zdania jest Konrad Łukaszewicz, właściciel E.C.E., przedsiębiorstwa z Grodziska Mazowieckiego produkującego od kilkunastu lat urządzenia dla niepełnosprawnych. Uważa, że ze szkoleniami jest spory problem.
– Instruktorów, którzy się rzeczywiście znają na pracy z niepełnosprawnymi, jest niewielu – mówi. – Natomiast ci, którzy szkolą, mają często braki w wiedzy, bo zdarza się, że firmy prowadzące szkolenia dobierają sobie ludzi z ulicy, bez przygotowania w zakresie pedagogiki specjalnej, bez doświadczenia w pracy z niewidomymi, którzy w dodatku często nie są przyjaźnie nastawieni do niepełnosprawnych i nie nawiązują z nimi kontaktu.
Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że potencjalni uczestnicy kursów to według Konrada Łukaszewicza zazwyczaj osoby, które uczą się niechętnie, bo zmusza ich do tego konieczność zdobycia zawodu.
Może więc certyfikaty?
Firmom, które szkolą, powinno zależeć na wynikach czy referencjach, więc zdaniem Pawła Zbrojkiewicza PFRON musi w jakiś (jakikolwiek) sposób weryfikować kompetencje instruktorów.
– Nad szczegółami można się zastanowić – dodaje.
W opinii Konrada Łukaszewicza jednym z pomysłów na weryfikację jest wystawianie instruktorom certyfikatów przez producentów lub dystrybutorów sprzętu dla niepełnosprawnych. Szczególnie że niektóre firmy prowadzące szkolenia takie certyfikaty mają, choć na liście umieszczonej na stronie internetowej PFRON-u nie podano na ten temat żadnych informacji.
Certyfikaty mogłyby się sprawdzić, o ile urzędnicy z PFRON-u uznaliby, że taka weryfikacja jest potrzebna.
– Pracownicy PFRON-u w ogóle się na tym nie znają – twierdzi Konrad Łukaszewicz. – W dodatku nie są szkoleni w tym zakresie, więc nie umieją sprawdzić cudzych kwalifikacji. Jednym z przykładów tej niewiedzy jest obcinanie dotacji na sprzęt specjalistyczny i jednocześnie dofinansowywanie zakupu komputerów o świetnych parametrach. A przecież komputer jest dla niepełnosprawnego tylko bazą.
Zdaniem Pawła Zbrojkiewicza z powodu niekompetencji urzędników z komputerów korzystają rodziny osób z dysfunkcją wzroku – bo bez sprzętu specjalistycznego raczej się niepełnosprawnym nie przydadzą.
– To marnowanie publicznych pieniędzy – reasumowuje Paweł Zbrojkiewicz.
Według Konrada Łukaszewicza należałoby przeszkolić także pracowników PFRON-u, przynajmniej po jednym z każdego oddziału. Urzędnicy powinni też pojawiać się na targach i wystawach branżowych, które są organizowane nie częściej niż dwa razy w roku.
Było jeszcze gorzej?
Konrad Łukaszewicz uważa, że obecny układ jest i tak lepszy niż wcześniejsze szkolenia „z rozdzielnika”. W latach 2006 i 2007 PFRON organizował bowiem przetargi na wykonawcę szkoleń komputerowych.
– W 2006 r. grupowe szkolenia komputerowe przeprowadzał Altix z Warszawy, natomiast szkolenia indywidualne – Handisoft z Krakowa – mówi Tomasz Leleno z PFRON-u. – W 2007 r. przetarg obejmujący szkolenia indywidualne i grupowe wygrał Altix.
Z naszych informacji wynika, że wokół przetargów było sporo zamieszania, a jeden z nich został unieważniony, bo urzędnicy uznali, że wymagania wobec wykonawcy są niemożliwe do spełnienia.
Według rzecznika prasowego PFRON-u beneficjenci programu nie zawsze mogli dojechać na szkolenie ze względu na termin i miejsce wybrane przez organizatora kursu, więc urzędnicy postanowili zrezygnować z przetargów.
Z efektów zmian są zadowoleni także urzędnicy PFRON-u.
– Wprowadzenie nowego trybu szkoleń spowodowało zwiększenie liczby uczestników w stosunku do lat 2006–2007 – zapewnia Tomasz Leleno. – W 2008 roku zawarto blisko 1,8 tys. umów na dofinansowanie szkoleń. Oznacza to, że było ich ponad dwa razy więcej niż w roku 2007.
Jak widać, urzędnikom zależy głównie na tym, aby zgadzały się statystyki. Jakość świadczonych usług jest dla nich kwestią zupełnie marginalną.
BUDKĄ PODSŁUCHANE…
No, stary, nalej… Zawsze mnie urzekała
ta chwila, gdy z ciemnozielonego
szkła złocisty płyn do szklanki leciał….
Wiem, wiem, nie zawsze z zielonego
i nie zawsze ze szkła… Pomysł, żeby to
w puszkach sprzedawać, był idiotyczny,
cała goryczka była zabijana przez ten
wredny posmak aluminium… Mówisz, że
dobrze, że znów w butelkach?! E tam,
pozory, pozory… Niby wróciliśmy do
butelek, ale patrz, co się zmieniło – kapsle
już nie takie robią… Poszli na łatwiznę,
kapsel się odkręca, każdy to potrafi ,
nawet małolaty… A dawniej albo musiałeś
być przygotowany i mieć otwieracz,
albo trzeba było sobie własnym sprytem
radzić, o futrynę się otwierało, trzeba
było umieć… A teraz każdy może
odkręcić i nalać do szklanki, a młodzi piją
nawet prosto z butelki…
Chłopie, co tak się rozgadałem? Bo
to dokładnie tak, jak z tym całym
komputerem dla Homera… Nie, nie ten
od „Iliady”, tylko taki współczesny… Niby,
że jak ktoś nie widzi, to od razu „Homer”
na niego wołają… Co, nie łapiesz, o co
mi idzie? Idzie mi o to, że było dobrze,
potem wszystko spieprzyli, a teraz niby
wrócili do starego, tylko że „lepiej”…
„Lepiej” – rozumiesz?
Widzę, że dalej nie kumasz… No, poczekaj,
aż pianka opadnie, wtedy jest najlepsze…
Widzisz? O, taki żart – „widzisz” – a oni,
znaczy te nasze Homery, nie widzą.
Bo jest taki program – „Komputer dla
Homera”, gdzie każdy niewidomy może
dostać komputer i jeszcze za darmo
się przeszkolić. Tak, tak, niewidomi na
komputerach pracują, i to wcale nie gorzej
niż te nie-Homery. Ale trzeba ich nauczyć.
Dawniej w każdym województwie
miejscowy oddział PFRON-u zbierał
firmy, które chciały szkolić niewidomych
i jeszcze wiedziały, jak to robić. To nie
takie proste, samemu widzieć, a uczyć
niewidomego. Chłopie, co myśmy przeszli,
zanim nas przez sito przecedzili i pozwolili
po raz pierwszy szkolić… Chłopaki nawet
brajla się nauczyli… Najprościej było się
uczyć na opakowaniach po jajkach, one
są na tyle wypukłe, że nawet widomy
ręką wyczuje różnicę między A i B. Jak
te Homery ręką wyczuwają te kropki na
książce, to ja nigdy nie pojmę…
Ale wracając do szkolenia, było
OK. Trzeba było się wykazać przed
miejscowym PFRON-em, że się umie, że
się ma kadrę i się robiło. I zajęcie było
przez kilka lat, aż „ulepszyli”. Bo najlepiej
w komunizmie się sprawdziły Huta
Katowice i Huta Lenina. Tak, zgadłeś,
scentra… scenatra… zceenty… No wiesz,
dali w środku Polski… „Wicie, kolego, jest
taki trynd” – tak powiedzieli i postanowili
dać wszystko jednej, Dużej Firmie, a co,
niech szkolą. „Wicie, kolego, najlepiej,
żeby ta firma była gdzieś z cyntralnej
Polski, bo wtedy wszędzie będzie miała
blisko, i nad morze, i w Karkonosze”.
Tak, my też chcieliśmy się załapać na
taką centralną firmę, ale nic z tego nie
wyszło. Powiedzieli, że nasza stawka za
dojazd była za wysoka, bo „centralna”
fi rma dała taniej za kilometr. I wyszło
im, że dzięki temu, że jest taniej za
ten kilometr, dojazd z Warszawy
w Kielecczyznę będzie oszczędniejszy
niż za wyższą stawkę na miejscu. Myślisz,
że wtedy próżnowaliśmy?! Chłopie,
nawet lepiej zarabialiśmy niż wcześniej!
No, bo firma centralna zleciła nam
szkolenia w naszym terenie, za większe
pieniądze, niż zarabialiśmy dotychczas,
a oni zgarniali swoją marżę. Wszyscy
byli zadowoleni! Bo to przecież była
państwowa kasa. No, ale się urwało…
Rok później jeszcze bardziej ulepszyli…
Zorganizowali przetarg, ale w taki
sposób, aby na pewno nikt inny nie
wygrał, tylko ci centralni. Wymyślili takie
warunki, żeby nikt inny ich nie spełnił, a jak
się okazało, że wpłynęły jeszcze jakieś
oferty, to szybciutko przetarg odwołali.
„A, pomyliliśmy się” – powiedzieli…
A potem zorganizowali drugi przetarg,
ale tak szybciutko, że wpłynęła tylko
jedna oferta, i znów centralni wygrali…
Ale tym razem przekombinowali. Nie mieli
zaplecza, żeby przeszkolić wszystkich
Homerów, no i tym razem – w podzięce
za to, że startowaliśmy w tym odwołanym
przetargu – torcika nam ugryźć nie
dali, oj, nie dali…. Za to dali Homerom
takie terminy i takie miejsca szkoleń,
że zdołali przeszkolić jedynie ze ćwierć
chętnych…. Chłopie, afera była na całego!
Chryja, jak się patrzy! U nas w branży
wszyscy wiedzieli, że nie wyrobią, że
nie ma szans na coś takiego, żeby jeden
podmiot, nawet jeśli jego nazwa zaczyna
się na jedną z pierwszych liter alfabetu,
samodzielnie półtora tysiąca niewidomych
i niedowidzących przeszkolił… Przecież
takie szkolenie musi być z głową
przygotowane, nie wrzucisz na salę
sześciu niewidomych, każdy z głośnikiem
i programem głośnomówiącym. Już
przy trzech robi się taki zamęt, że żaden
z nich nie wie, czy to jego głośnik gada,
czy sąsiada. A instruktor kociokwiku
dostaje, biegając między kursantami…
Ale wszyscy zadowoleni ze szkolenia, bo
podstawowym wymaganiem w przetargu
była nie jakość kadry szkolącej, tylko
warunki zakwaterowania: musiało być
w gwiazdkowym hotelu, i to nie jedna
gwiazdeczka nad szyldem miała świecić,
tylko mały gwiazdozbiorek…
To, stary, było mistrzostwo świata
w marnowaniu kasy, na moje oko na
samym zakwaterowaniu Homerów można
było ze dwie i pół bańki wyciągnąć.
Tak, jeśli już mówimy o pociąganiu z bańki,
to napełnij szklaneczkę… Co, czemu się na
ten kapsel tak gapię? Bo tak jak w „Misiu”,
ten kapsel symbolizuje nasze istotne
potrzeby, jest to kapsel, na jaki nas stać
i z jakiego jesteśmy dumni. No przecież,
jasne, że kpię w żywe oczy. Niech to
szlag, w tym programie homerowym też
postanowili wrócić do starych wzorców,
które na naszym stoliku symbolizuje
butelka z zielonego szkła… Po prostu
znów wrócili do tej umownej, sprawdzonej
buteleczki, czyli podzielili na regiony
zgodne z województwami, ale zmienili
kapsel – z trudnego do otwarcia na łatwo
odkręcany. Teraz polecieli taką Stuhrową
piosenką, pozwolisz… Jak chcesz, możemy
zanucić razem: „…szkolić każdy może,
trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie
o to chodzi, jak co komu wychodzi…”. Po
prostu już zupełnie ułatwili. Każdy dostaje
kurs za darmo, każdy, kto chce, może
szkolić… I mamy, chłopie, zabawę – do
naszego PFRON-u przychodzą „faktury”,
gdzie syn, powiedzmy, Franuszek Gigabajt,
który deleta od capslocka osobiście
już odróżnia, oświadcza, że przeszkolił
matkę, wystawił jej fakturę i chce, żeby
mu PFRON za to zapłacił, bo mama
nomen omen już komputer zobaczyła.
A gdzieś w Rzeszowskiem to w czołówce
aktywnych w szkoleniach jest miejscowy
warsztat z myjnią samochodową…
Że niby co w tym złego, że pan z warsztatu
szkoli w obsłudze? Nic złego, jeśli potrafi
to zrobić, elektryk też u nas jakoś krajem
rządził, a kryzys dopiero teraz nadchodzi…
Nie, nie nalewaj już więcej, ja mam już
dość. Tak samo mam dość tego całego
„Komputera dla Homera”…
Dopijmy i spadamy… Pozbierajmy jeszcze
kapsle, oddamy na złom. Przynajmniej
wiem, ile za kilo złomu kasy dostanę i czy
opłaca mi się to robić. Przynajmniej ten
rynek jest przewidywalny…
Wiesz, jeszcze ściągnijmy nalepki
z butelek, może na makulaturę przyjmą…
(Podsłuchał jeden z naszych
czytelników)
Podobne artykuły
Tylko przez partnerów
Axis podpisał we wrześniu 2009 r. umowy dystrybucyjne z Tech Datą i Videorem.
Stawiają na edukację
Coraz więcej dystrybutorów i producentów oferuje partnerom bezpłatne szkolenia techniczne. Nie dają one certyfikatów, ale mają skłonić uczestników do skorzystania ze standardowej ścieżki certyfikacyjnej.
Jeszcze więcej szkoleń
W połowie grudnia 2008 roku 3Com zmodyfikował program partnerski. Pojawiły się trzy nowe certyfikaty (Design Professional 3DP, Installation Technician 3IT, Sales Professional 3SP) oraz szkolenia uwzględniające nowe produkty (m.in. LAN Stackables, LAN Core, Wireless Security).