CRN Polska: Ogromną część rynku stanowią tzw. profesjonalne podróbki materiałów eksploatacyjnych. Na czym polega ich 'profesjonalność’?

Leszek Rowiński: Rzeczywiście, największy problem mamy z profesjonalnymi podróbkami taśm do drukarek igłowych. Identyczne jest opakowanie towaru i kaseta, w związku z czym klient końcowy ma bardzo małe szanse znalezienia różnic. Nawet my miewamy z tym problemy. Efekty widać dopiero podczas pracy drukarki, której wydajność spada czterokrotnie, często dochodzi do uszkodzenia głowicy lub mechanizmu napędu taśmy. Najgorsze jest to, że klient jest nieświadomy faktu, że używa podrobionej taśmy, i ma pretensje do nas o kiepską jakość urządzeń. Różnicę wykryć trudno, tym bardziej że cena podrobionych materiałów eksploatacyjnych dla użytkownika końcowego jest taka sama jak materiałów oryginalnych. Nie spotkaliśmy się natomiast z podrabianymi tonerami.

CRN Polska: W jaki sposób można odróżnić materiały oryginalne od nieoryginalnych?

Marcin Sowiński: Możliwości są coraz mniejsze. Kiedyś były to hologramy, ale w tej chwili i one są podrabiane. Początkowo podrabiane hologramy były o wiele gorszej jakości niż oryginalne, dziś są niemal identyczne. Najlepszym wyjściem dla dilera jest kupowanie towaru od autoryzowanych dystrybutorów i partnerów.

Leszek Rowiński: Jakiś czas temu dokonaliśmy zakupu naszych materiałów eksploatacyjnych u kilku dystrybutorów, którzy nie mają autoryzacji. U żadego z nich nie było oryginalnych taśm drukarek igłowych Oki serii ML300 i ML3000.

CRN Polska: Czy w Polsce toczyły się sprawy sądowe dotyczące podrabianych materiałów eksploatacyjnych Oki?

Marcin Sowiński: Jedna sprawa jest w toku, nie możemy więc ujawnić jej szczegółów. Generalnie rzecz biorąc, trudno w Polsce udowodnić komuś, że świadomie handlował podrabianymi materiałami eksploatacyjnymi. Podstawowym argumentem obrony jest brak wiedzy na temat nielegalności towaru. Prokuratura odrzuca te sprawy ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. A przecież to takie samo piractwo jak w przypadku oprogramowania, bo tu też dochodzi do kradzieży własności intelektualnej.

CRN Polska: Czy walczycie z producentami materiałów alternatywnych?

Leszek Rowiński: Jeżeli są one wyraźnie oznaczone jako materiały alternatywne i nie wykorzystują zastrzeżonych znaków Oki, nie mamy powodu, żeby takie firmy pozywać do sądu. Umożliwiają bowiem klientowi świadomy wybór. Z własnej woli może zdecydować się na używanie nieoryginalnych materiałów, a w związku z tym gorszą jakość wydruku i mniejszą wydajność. Na wydajność składa się wiele parametrów: gęstość taśmy, sposób jej łączenia, sposób nasączenia, a nie tylko długość, jak to próbują sugerować niektórzy producenci taśm alternatywnych.

Marcin Sowiński: U naszych dużych klientów, którzy używali polskich materiałów alternatywnych, robiliśmy testy porównawcze. Ich wyniki pokazały, że wydajność materiałów alternatywnych (podobnie jak cena) jest kilkakrotnie niższa od wydajności naszych taśm.