Bogdan Foszmanowicz, właściciel krakowskiej firmy BMF, znajdował się na zapleczu swojego sklepu przy ul. Grzegórzeckiej, kiedy usłyszał, że ktoś wchodzi do salonu. Zdziwił się trochę, gdyż przed chwilą pożegnał kilku klientów i nie spodziewał się kolejnych wizyt przed zbliżającym się zamknięciem sklepu. Na dobre osłupiał, kiedy okazało się, że w sklepie jest dwóch zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Jeden z nich przewrócił sprzedawcę na ziemię, a drugi rozbił kopniakiem szyby w gablotach wystawowych i ukradł pięć notebooków. Następnie napastnicy wybiegli ze sklepu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Bogdan Foszmanowicz wspomina, że najście trwało nie dłużej niż dwie minuty. Dodaje, że były to najdłuższe minuty w jego życiu.

Bywa naprawdę gorąco

Trzy miesiące wcześniej (11 lutego) chwile pełne napięcia przeżyło trzech sprzedawców z poznańskiego salonu Karen Notebook. Wtedy atak miał miejsce rano, kilkanaście minut po otwarciu sklepu. Napastnik, uzbrojony mężczyzna w kominiarce, sterroryzował obsługę i ukradł trzy najdroższe notebooki. Wszyscy zachowali spokój i obeszło się bez przepychanek oraz, co najważniejsze, bez strzelaniny.

Bardziej dramatycznie przebiegła próba wyłudzenia notebooków w warszawskim sklepie MTS Notebook. Przypomnijmy, że 17 stycznia ubiegłego roku do salonu MTS weszło dwóch mężczyzn, którzy przedstawili się jako funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji. Chcieli kupić notebooki warte 36 tys. zł. Podejrzenia sprzedawców wzbudziły pieczątki na druku zamówienia, które sprawiały wrażenie, 'jakby były zrobione z kartofla’. Telefon do stołecznej komendy rozwiał wszelkie wątpliwości. KSP nie zamawiała żadnych notebooków. Natychmiast zapadła decyzja o zorganizowaniu zasadzki, w którą wpadł między innymi… oficer Centralnego Biura Śledczego. To właśnie on podczas szarpaniny zdołał wyjąć magnum 44 i oddał dwa strzały, raniąc jednego z policjantów. Drugi z bandytów był już wcześniej dobrze znany policji i poszukiwany trzema listami gończymi (między innymi za wyłudzenie mienia i przestępstwa seksualne).

Zachować spokój

Czy właściciele sklepów mogą nie dopuścić do napadów? Odpowiedź jest oczywista: nie. Nie pomogą tu kraty ani alarmy, gdyż najścia mają miejsce w biały dzień, kiedy sklepy są otwarte. Swoich zadań nie spełnią również ochroniarze, bo zaskoczony sprzedawca nie zdąży ich wezwać. Policja radzi więc, aby w takich sytuacjach przede wszystkim starać się zachować spokój i spełniać żądania napastników. A potem wezwać policję i… czekać na pieniądze z ubezpieczenia.

Rzecznik krakowskiej policji radzi poza tym, żeby trzymać komputery w zamkniętych na klucz, przeszklonych szafach z pancernymi szybami.

Wtedy nie wystarczy kopniak, trzeba zmusić sprzedawcę do otwarcia szafy, a to wydłuża czas napadu – mówi Tomasz Klimek. – Rosną więc szanse, że na przykład jakiś przechodzień zorientuje się w sytuacji i wezwie policję.

Przedsiębiorcy, którym zależy na ujęciu sprawców, powinni pomyśleć o zainstalowaniu zewnętrznych kamer, które obejmowałyby obszar o promieniu dwudziestu, trzydziestu metrów przed sklepem. Chodzi o to, żeby zarejestrować wygląd bandytów, zanim założą kominiarki. Jednak dodatkowe kamery to dodatkowy wydatek. Teraz mało kogo na to stać, a skradziony towar i tak jest ubezpieczony. Dlatego m.in. Jerzy Witkowski, dyrektor poznańskiego oddziału Karen Notebook, przekonuje:

Nie zamierzam inwestować w dodatkowe kamery, pancerne szyby i inne zabezpieczenia poza tymi, których wymaga ubezpieczyciel. Moim zadaniem, jako szefa salonu, jest dbanie o interes firmy oraz bezpieczeństwo pracowników. Dodatkowe zabezpieczenia mogą niepotrzebnie rozdrażnić napastników. A do tego nie chcę i nie mogę dopuścić.

BMF [R]
tel./faks (12) 429-41-54
www.bmf.pl

Karen Notebook [R]
tel./faks (61) 828-01-01
www.karen.com.pl

MTS Notebook [R]
tel. (61) 855-21-32, faks (61) 855-26-87
www.notebooki.pl